Panorama Radomska 45

Page 1

Wejdź na naszą stronę www.panoramaradomska.pl, bierz udział w konkursach i wygrywaj nagrody! KRYMINAŁ

Bardzo dobry fachowiec Drugim ważnym problemem było zabezpieczenie dokumentów, które spragnął odzyskać signor Marsano. Czytaj str. 10

Po raz pierwszy w Polsce! Produkt technologii NASA! To świat w miniaturze, to są nasze dzieje, to jest nasza przeszłość, przyszłość i teraźniejsza wciąż jeszcze obecność... Czytaj str. 8

Chcecie wiedzieć co się dzieje w mieście? Wejdźcie na nasz profil na Facebooku

www. .me/twoja.panorama nr 45 (77) 3 - 9 listopada 2011 r. ISSN 2081-7843

Tygodnik bezpłatny

Gazeta w nakładzie kontrolowanym! Wiarygodny partner dla reklamodawców!

(CO) MYŚLIMY O RADOMIU?

SOUL SILENT DISCO

Czego brakuje w Radomiu – rozrywki, wysokiej kultury, sportu na najwyższym poziomie? Czy Radom to dobre miejsce do życia? Radomianie wypowiadający się na forach internetowych mają różne zdanie

C

zy Waszym zdaniem jest w naszym mieście coś co może przyciągać ?Większość moich znajomych pracuje w innych miastach lub za granicą. Nie bardzo chcą wracać....pytają do czego ? – pyta na forum GoldenLine.pl Karolina. Na odpowiedź na swoje pytanie nie musiała długo czekać. Daniel mówi krótko. – Co może przyciągnąć hmm... moim zdaniem na pewno dużo spokoju, brak korków wszędzie blisko:). Jednak aby zaczęło wszystko funkcjonować musi być więcej uczelni wyższych bo bez tego kaplica. W aspekcie zawodowym trzeba stawiać na innowacje, ponieważ dobrze płatna i pewna praca to już mit moim zdaniem:). Krzysztof dodaje. – Ja również spotykam się z takim pytaniem... Jak widzimy marketing Miasta ruszył, lecz aby wszystko było jak należy muszą przyłożyć się do systematycznego ogólnopolskiego promowania Radomia. Radom staje się powoli miastem, w którym warto inwestować i tak go też promują, lecz to za mało. Trzeba zwiększyć zadowolenie mieszkańców, ponieważ to oni sprawiają, że miasto żyje. – Masz rację. Tylko obawiam się, że nasze obecne władze nie będą potrafiły sprostać wszystkim zadaniom. Dotychczas nie wydarzyło się nic, co nie miałoby się wydarzyć – wszystkie inwestycje były zaplanowane już dawno i w większości sfinansowała je „ciocia unia” – zauważa Karolina, założycielka wątku. Przemek zwraca uwagę na inną kwestię. – Prawda jest taka, że Radom nie jest miastem młodych ludzi. Nie ma pracy, to po co tu zostawać?

Na wszystkich miłośników muzyki i dobrej zabaw y czeka nie lada gratka. Już w czwartek 5 listopada w Kubie Studenckim Aula - Silent Disco Czytaj str. 6

MIASTO RADOMSKA PIĄTKA

Największą paranoją tego miasta i regionu zresztą jest ciągłe utrzymywanie się wskaźnika bezrobocia albo nawet jego wzrost. Pamiętacie jak kiedyś były plany, że Ikea utworzy w Radomiu swoją produkcję? Było, minęło... jak wiele innych spraw. Z opinią Przemka zgadza się Krzysztof. – Dokładnie, Radom musi stać się miastem „młodzieżowym”, tak to bym chyba określił. Musi przyciągać młodych ambitnych ludzi. Co do bezrobocia, ludziom jest po prostu wygodnie brać zasiłek dla bezrobotnych, a ich już nie zmotywujemy do pracy. Postawiłbym na młodych ludzi chcących dojść do czegoś w życiu, ambitnych. Rynek lokalny nie jest zapełniony,

dlatego też działalność w niektórych branżach jest strzałem w dziesiątkę. Również K arolina uwa ża, że należy zadbać o młodzież. – Chcąc by miasto się rozwijało potrzeba nam czegoś co sprawi, że młodzi ludzie kończący studia nie będą uciekali do pracy do innych miast, a wręcz z innych regionów ludzie będą napływali. A żeby napływali to trzeba też zrobić coś z transportem. Port lotniczy mimo obietnic do tej pory pozostaje tylko pomysłem. To byłaby rewolucja dla Radomia, ale póki co mamy tylko auto portów lotniczych....ech Grzegorz z kolei idzie nieco dalej w swoich rozmyślaniach. – Moi m zd a n iem dobr y m pomysłem na podniesienie

atrakcyjności Radomia byłoby utworzenie w mieście stałego wesołego miasteczka (Luna Parku) z prawdziwego zdarzenia, z dużym rollercoasterem i tego typu atrakcjami. Sądzę, że do takiego miejsca którego nie ma w naszym pobliżu przyjeżdżałoby wiele osób.... Dorota twierdzi, że rozwiązywanie problemów Radomia należy rozpoczynać na etapie wychowywania dzieci. – hmm... moja babcia zawsze mi powtarzała, że inteligentni ludzie się nie nudzą. Wystarczy poczytać RIK, który i tak nie zawiera wszystkich informacji. Powstanie dodatkowej 17 kręgielni nie zmieni mentalności mieszkańców. Cały haczyk tkwi w wychowaniu dzieci. Jeżeli od urodzenia

będziemy im wmawiać że nic się Tu nie dzieje i nie ma gdzie iść w niedzielę, to uwierzą w to i przekażą dalej. Opisując tragiczną sytuację na forach tylko podkręcamy spiralę. To taka samosprawdzająca się przepowiednia. TU i TAK SIĘ NIC NIE DZIEJE, WIĘC ZOSTAŃMY W DOMU. Może w ramach naprawczych powołajmy nowy wątek o tym, co ciekawego się ostatnio wydarzyło albo co będzie się działo. Promujmy inicjatywy zamiast marzyć o lotnisku, na które to przylecą wszelakie rozrywki i dostatek finansowy radomian. Radom dlatego ma przewagę nad innymi miastami, ponieważ dopiero się rozkręca, rozkwita i jest chłonny. Tylko my musimy chcieć to widzieć.

Coraz więcej młodych ludzi słucha hip-hopu. Obrazek młodzieńca w kapturze idącego z komórką ustawioną na pełną głośność nie budzi już powszechnego zdziwienia. Czytaj str. 4 A Ty co sądzisz o Radomiu? Rozwija się, czy panuje w nim stagnacja? Czego jako radomianie potrzebujemy najbardziej? Napisz do nas na adres redakcja@panoramaradomska.pl lub odwiedź nasz fanpage na facebooku i wypowiedz się w dziale „Dyskusje” w temacie „Radom moje miejsce na Ziemi”


2

!

AKTUALNOŚCI

Wydarzyło się czyli krótki przegląd radomskich zjawisk

Panorama Radomska wspólnie z Radomskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami co tydzień prezentujemy czworonogi z radomskiego schroniska, które szukają domów. Nie bądźmy obojętni na samotność zwierząt, jeżeli mamy możliwość adoptujmy!

Przygarnij DELMĘ! DELMA - suczka mix, mała, rudo-biała, włos krótki, wiek ok.4 lat. Podrzucona do schroniska 20.02.2010. Delma to suczka bardzo miła i łagodna, kocha pieszczoty, których się domaga. Z pewnością będzie wdzięczną towarzyszką dla swojego nowego pana. Jest wysterylizowana i zaszczepiona.

Tradycyjnie, najwięcej datków wpadło do puszki prezydenta Radomia • Podczas tegorocznej akcji „Znicz” na radomskich drogach doszło do 55 kolizji i 3 wypadków drogowych, w których 5 osób zostało rannych. Policjanci ukarali mandatami blisko 300 kierowców, zatrzymali 7 nietrzeźwych kierowców oraz zatrzymali około 70 dowodów rejestracyjnych. Nie odnotowano zdarzeń kryminalnych w trakcie t r wan ia a kcji. Większa l iczba f u n kcjona r iusz y była zarówno na drogach krajowych, wyjazdowych z miast, jak i w okolicach cmentarzy. Kontrolowali przede wszystkim prędkość, z jaką jadą kierowcy oraz ich trzeźwość. W

dzień Wszystkich Świętych kierowali też ruchem, starając się rozładować korki w okolicach cmentarzy. Najczęstszymi przyczynami zdarzeń drogowych była nadmierna prędkość oraz złe wykonywanie manewrów drogowych. • Ponad 33 tysiące złotych wrzucili radomianie do puszek kwestarzy zbierających na rzecz renowacji zabytkowych grobowców na terenie cmentar za rzymskokatolickiego. Kwesta tr wa ła dwa dni i ud z i a ł w n iej w z i ęl i , oprócz członków Społecznego Komitetu Ochrony Zabytkowego Cmentarza R zy mskokatolick iego,

liczni wolontariusze oraz pr z e d s t aw ic iele w ł ad z miasta. Tradycyjnie, najwięcej datków wpadło do pu sz k i pr ez ydent a R adomia. Tuż za nim „najwa r to ś ciowsze” puszk i mieli przedstawiciele Społecznego Komitetu. Lista grobowców oczekujących na renowację jest bardzo długa. Sekcja historyczna Komitetu będzie musiała zdecydować, który z pomników zostanie wytypowany do odnowy w pierwszej kolejności. Optymizmem natomiast napawa fakt, że obecnie możliwe będzie ubieganie się na ten cel o środki zewnętrzne, w tym z Unii Europejskiej.

Chcesz adoptować szczeniaki bądź innego czworonoga? Zadzwoń 605 329 442. Możesz również skontaktować się ze schroniskiem poprzez e-maila: adopcje@schronisko.radom.pl

15 000

panorama radomska GDZIE JESTEŚMY? Wyjście z tunelu dworca PKP na osiedlu Ustronie Osiedle Ustronie Osiedle Południe Osiedle XV-lecia Centrum Biblioteka Publiczna Kino Helios PSS Społem, ul. Traugutta PSS Społem, ul. Moniuszki I Urząd Skarbowy przy ul. Zbrowskiego 106 Urząd Pracy Zakład Ubezpieczeń Społecznych Teatr Powszechny im. Jana Kochanowskiego Biblioteka Pedagogiczna Komenda Główna Policji Salon fryzjerski Kasia, ul. Żeromskiego Kawiarnia Artystyczna „Czytelnia Kawy” Mega, ul. Placowa 3/15 Apteka Planty, ul. Chałubińskiego 12/14 Skrzyżowanie ulic Struga, 25 Czerwca oraz Żwirki i Wigury Skrzyżowanie ulic Żeromskiego i 25 Czerwca ul. Chrobrego (przy wejściu go Galerii Słonecznej) Skrzyżowanie ulic Kościuszki i Narutowicza ul. Wernera (przy targu Korej) Galeria Gama Restauracja Retrospekcja, ul. Malczewskiego 9/11 Restauracja Tomato, ul. Poniatowskiego 6 Restauracja Enigma, ul. Wałowa 45

rys. www.pepas.pl

Oto miejsca w Radomiu, gdzie dostaniecie nas co każdy czwartek

P.o. redaktor naczelny: Michał Podgórski; Zastępca p.o. redaktora naczelnego: Krzysztof Żmudzin Sekretarz redakcji: Izabela Chmielewska Współpracownicy: Natalia Rowińska, Urszula Motyka, Reneta Matusiak Opracowanie graficzne i skład: Kamil Stachowicz, Jacek Fabiszewski Redakcja Panoramy Radomskiej ul. Tartaczna 16/18, 26-600 Radom Telefon: 048 360 11 08, e-mail: redakcja@panoramaradomska.pl

Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń. Zastrzega sobie również prawo skracania tekstów oraz artykułów. Nakład kontrolowany: 15 000 egzemplarzy. Drukarnia: Presspublica Sp. z o.o., Drukarnia w Raszynie Jaworowa, ul. Drukarska 2, 05-090 Raszyn


MIASTO

3

Radomianom brakuje wiary w siebie Oczywiście, że Radom ma wiele plusów. Jest bardzo dużo zieleni, ludzie są bardzo mili. Wolą jednak powiedzieć – bo tutaj jest jak jest, niż zacząć działać – mówi Magda Orzeł, która przyjechała na studia do Radomia

P

ochodzę spod Kraśnika. Do Radomia przyjechałam rok temu na studia. Miałam do wyboru Lublin i właśnie Radom. Jakie było moje pierwsze wrażenie po przybyciu tutaj? Gdy zobaczyłam gdzie znajduje się moja uczelnia (UMCS na Wacynie – przyp. red.) chciałam jak najszybciej stąd wyjechać. Zmieniłam zdanie gdy poszłam na ul. Żeromskiego. Znajomi mi powiedzieli, że to najfajniejsza część miasta. I rzeczywiście, okazało się, że nawet do tej pory jest to moje ulubione miejsce. Dlaczego? Bo jest spokojnie i można miło spędzić czas. Co innego rynek. W innych miastach takie miejsce to centrum wydarzeń. W Radomiu na rynku nic się nie dzieje, jest szaro i brudno. Skoro są problemy z remontami kamienic, to może wystarczy, aby zacząć organizować w tym miejscu ciekawe wydarzenia. Trzeba wprowadzić tam życie. W tej chwili mieszkańcy widząc, że władze miasta nie dbają o rynek, o historię Radomia, mogą wychodzić z założenia, że o nich też nikt nie dba. Oczywiście, że Radom ma

wiele plusów. Jest bardzo dużo zieleni, ludzie są bardzo mili. Zawsze, gdy szukam jakiegoś miejsca, radomianie starają się wyjaśnić dokładnie, gdzie ono się znajduje. Czasami nawet proponują, że narysują mi mapę, abym na pewno nie zabłądziła. To niespotykane w innych miastach. Macie również bardzo miłe miejsce nad zalewem. Jest tylko jedno „ale”. Czy to właśnie nad zalewem czy inne części miasta wyglądają jakby o nie nikt nie dbał. Śmieci walają się dosłownie wszędzie. Nie zgodzę się, że radomianie to brudasy. Po wyglądzie tych śmieci można wywnioskować, że leżą już długo, czyli po prostu nikt nie sprząta. Wiadomo, że ktoś jednak je wyrzucił, ale tak jest też w innych miastach. Tyle, że tam widać sprzątających. Oj no właśnie, reklamy. Wszędzie, gdzie się nie ruszyć wiszą reklamy. Powinniście je uporządkować. A już na pewno w centrum miasta. Nigdzie się nie spotkałam z taką pstrokacizną. Czy w R adomiu dużo się dzieje? Hmmm… Myślę, że tak. Zależy kto czego szuka. Wiadomo, że nie zadowoli się

wszystkich. Gdy na początku mojego pobytu tutaj pytałam znajomych, gdzie można się pobawić to odradzali mi pewne miejsca. Mówili nie idź do G2 bo tam małolaty rządzą. Ja jednak poszłam i okazało się, że rzeczywiście większość stanowią tam uczniowie gimnazjum, ale spokojnie można dla siebie miejsce znaleźć. Najważniejsze to nie patrzeć co mówią inni. A teatr? Jest duży wybór przedstawień, ale ludzie po prostu nie chcą chodzić do teatru. Podobno to się zmienia ale nie wiem jak jest naprawdę. Jeśli chodzi o kwestię kultury i rozrywki to myślę, że radomianie nie odnajdują w sobie radości, żeby się bawić. Tak, bezrobocie to rzeczywiście duży problem w Radomiu. Ja jednak nie miałam problemu żeby znaleźć pracę. Pierwsza trafiła mi się od razu. Weszłam do klubu zapytałam, czy nie potrzebna jest im pomoc i dostałam pracę. Tak też było w przypadku drugiej pracy w restauracji. Może mój przykład jest trochę inny, bo młodym łatwiej chyba jednak znaleźć pracę. W innych miastach sytuacja wygląda po-

dobnie, ale ludziom w Radomiu brakuje pewności siebie. Wolą powiedzieć – bo tutaj jest jak jest, niż zacząć działać. Radom to raczej średnio bezpieczne miasto. Może inaczej

– nie czuję się tutaj bezpiecznie. Moi znajomi co jakiś czas opowiadają mi historie, że ktoś, gdzieś ich zaczepił. Ja na zaczepki nie zwracam uwagi. Inna historia to kierowcy, którzy ni-

gdy nie przepuszczają pieszych. Mimo pewnych wad Radom polecam znajomym do studiowania. Nawet mieszkam z koleżanką, która jest tutaj z mojego polecenia. Nie wiem jeszcze czy zostanę tutaj na stałe ale na pewno to przemyślę.

Magda Orzeł

Trudne dziecko Przeczytałam ostatnio pani wypowiedź o tym, że musimy starać się, aby dziecko było szczęśliwe. A ja staram się jak mogę i mi to kompletnie nie wychodzi. Widzę, że kompletnie nie daję sobie rady z naszą 7-letnią córką. Wiem, że to moja wina - łatwo daje się wyprowadzić z równowagi, nie potrafię jej zrozumieć. Ona ciągle nalega na mnie, żebym jej coś kupiła czy w czymś ustąpiła. Początkowo mówię nie, ale ona dostaje napadów szału - krzyczy, płacze, trzaska drzwiami. Mąż mówi, że jestem zbyt mało wymagająca i ciągle jej ustępuję. Ona wtedy rzeczywiście trochę się uspokaja. Ale jak tylko karzę jej zrobić - znowu się zaczyna. Byliśmy u psychologa - pani psycholog kazała nam być konsekwentnymi, ale ona wtedy po prostu wpada w szał. Już sama nie wiem, gdzie leży wina - czy rację ma mąż, że nakazuje jej wiele rzeczy i zmusza do uległości, czy raczej ja, unikając jej napadów. Proszę o pomoc.

Dzień dobry. Przede wszystkim powinna Pani zrozumieć, że problem, o którym Pani pisze, nie wynika z tego, że ma Pani wyjątkowo „trudne” dziecko. Powinniście Państwo zastanowić się, jakie deficyty powodują, że córka ma „napady” wściekłości. Najczęstsze przyczyny to deficyty w kilku dziedzinach: dziecko może mieć obniżoną umiejętność na reagowanie na frustrację (czyli moment, w którym nie może osiągnąć tego, co chce), może mieć niską zdolność do określania, jak jej własne zachowanie wpływa na innych, może przejawiać właściwość myślenia typu „wszystko albo nic” (kiedy kompromisowe rozwiązania po prostu nie pojawiają się w jej sposobie myślenia). Określenie, jakie deficyty (cechy, wymagające pracy) wywołują napady złości, jest dla nas kluczową sprawą. Drugi czynnik, to określenie, w jakich sytuacjach córka ma „napady”. Często słyszę, że one pojawiają się niewiadomo skąd, ale rzadko jest to prawda. Zazwyczaj, kiedy zastanowimy się, łatwo jest nam jednak przewidzieć taki napad (na przykład, kiedy przychodzi ze szkoły i ma odrobić lekcje, kiedy każę zjeść obiad, kiedy nie pozwalam iść na dwór). Zazwyczaj wtedy rodzice stosują dwie strategie – jedna polega na narzuceniu swojego rozwiązania (co dla dziecka z niską tolerancją na frustracje natychmiast spowoduje

napad wściekłości) bądź odwrotnie, zupełnej rezygnacji z własnych oczekiwań wobec dziecka (wtedy rzeczywiście unika się napadu złości, ale jest to rozwiązanie krótkofalowe). Co więc robić? Zastosować plan alternatywny, polegający na zaproszeniu dziecka do rozwiązania problemu. Po pierwsze należny pamiętać, że rozmawiamy z dzieckiem, kiedy wszyscy jesteśmy spokojni. Po drugie, zaczynamy rozmowę od tego, żeby dokładnie zrozumieć problem dziecka – to właśnie nazywamy empatią. Kiedy dziecko codziennie krzyczy, że nie będzie jeść tego wstrętnego obiadu, możemy zapytać dziecko: widzę ostatnio, że nie chcesz jeść obiadów. Mam wrażenie, że jest to dla ciebie trudne. Jeśli dziecko zaczyna marudzić, możemy dodać: nie będę kazać ci jeść obiadu i nie przyszłam po to, żeby ci to nakazywać. Należy pamiętać, że kiedy czujemy się zrozumiani, chętniej podejmujemy rozmowę. Kiedy dziecko wyjaśni, dlaczego nie chce jeść obiadu (może mu nie odpowiadać pora – zazwyczaj przed skończeniem lekcji je kanapkę, lub też nie lubi jeść obiadu bo musi przerwać swoją zabawę itp.), wtedy mówimy, dlaczego nam zależny na tym, żeby dana rzecz była przestrzegana (np. chcę, żebyś zdrowo się odżywiała) i na koniec – zapraszamy dziecko do poszukiwania wspólnych rozwiązań. Mówimy: widzę,

że dla ciebie jest to problem, kiedy masz zjeść obiad, kiedy niedawno jadłaś kanapkę, lub widzę, że nie lubisz przerywać zabawy w połowie, lub – rozumiem, że pewne rzeczy ci nie smakują). Dla mnie ważne jest, żebyś się zdrowo odżywiała i dostarczała witaminy do organizmu. ZastanówMY (ważne podkreślenie końcówki my), co możemy zrobić, żeby obie strony były zadowolone. Zapraszamy więc dziecko do poszukiwania rozwiązań. Unikamy jednocześnie sytuacji, w której dziecko z obniżoną tolerancją na frustrację stawiamy właśnie w samym środku sytuacji wywołującej opór i bunt. Jeśli dziecko mówi „nie wiem, co można zrobić”, możemy sami zaproponować „a może zamiast kanapki będę kupować ci jogurt – wtedy nie będziesz najedzona przychodząc ze szkoły” lub ‚jeśli nie lubisz kończyć zabawy w połowie, może na 5 minut przed obiadem będę ci mówić, że za chwilę jest obiad, tak, żebyś mogła dokończyć zabawę” itp. Zawsze pytamy co o danym rozwiązaniu myśli dziecko. Jeśli nie chce go zaaprobować, wracamy do etapu wspólnego poszukiwania rozwiązań. Nasze dzieci są często bardziej twórcze, niż nam się wydaje. Zapraszam także do naszej „Szkoły dla rodziców”. Pozdrawiam Joanna Grabowska-Osypiuk www.psycho24.pl


4

MIASTO

H IP-DOBRY,HOP-ZŁY Coraz więcej młodych ludzi słucha hip-hopu. Obrazek młodzieńca w kapturze idącego z komórką ustawioną na pełną głośność nie budzi już powszechnego zdziwienia. Zastanówmy się więc nad tym, jaki wpływ na młodych wywiera muzyka, jaką jest hip-hop

N

a początku należałoby zaznaczyć, że słowo „hip-hop” nie odnosi się tylko i wyłącznie do muzyki. Trzeba pamiętać, że jest to głównie ruch kulturowy. Powstał on w nowojorskiej dzielnicy Bronx we wczesnych latach 70. XX wieku, dzięki staraniom Afroamerykanów buntujących się przeciwko dyskryminacji ze strony „białych mieszkańców Ameryki”. Muzyka hip-hopowa pojawiła się w Polsce dopiero w latach 90. z kilkuletnim, w stosunku do Europy Zachodniej, opóźnieniem. Właśnie wtedy zaczęły powstawać pierwsze, zespoły. Można wśród nich wymienić takie jak : Salem, Bad Master C, czy Wzgórze Ya-Pa 3. Na absolutny szczyt popularności muzyki hip-hop w Polsce nie trzeba było długo czekać. Następne lata przyniosły znaczny wzrost liczby wykonawców oraz w dalszym ciągu rosnącą liczbę fanów gatunku. Hip-hop największą popularnością cieszy się wśród młodzieży. Dlaczego? O to za – pytałem jednego z moich kolegów: Słucham hip-hopu ze względu na teksty i melodię – odpowiedział mi. Cóż, z tą wypowiedzią nie do końca się mogę zgodzić, a konkretnie z częścią o tekście... Przyznam, że większość tekstów hip-hopowych

mówi o życiu. Pokazuje je takim, jakim jest i to mi się w nich podoba. Ale jest też inna, równie ważna kwestia. Kwestia przekleństw. Zapewne wiele osób (sympatyków muzyki hip-hopowej) powiedziałoby, że hip-hop bez przekleństw straciłby na wartości. Ja jestem zupełnie innego zdania. Według mnie w tekście piosenki najważniejszą rzeczą jest morał z niej płynący. To po nim powinniśmy rozróżniać, czy piosenka jest warta naszej uwagi, czy nie. Niestety coraz więcej ludzi w ocenie piosenki kieruje się użytym w niej niecenzuralnym słownictwem... Moim zdaniem przekleństwa wcale nie wzbogacają tekstu, lecz tylko go zubożają. Drugą rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest przesłanie, jakie zamieszczają raperzy w swoich tekstach. No cóż, z tym bywało różnie na przestrzeni lat. Nie tak dawno temu miałem okazję posłuchać kilku piosenek polskiego zespołu hip-hopowego z lat 90. – Wzgórze Ya-Pa 3. Nie będę ukrywał, że przed odsłuchaniem pierwszej piosenki spodziewałem się tego, czego można spodziewać się po większości polskich zespołów hip-hopowych – chamstwa. I tu czekała mnie miła niespodzianka. Okazało się bowiem, że tekst

(chociaż pełen przekleństw) ma w sobie tak rzadko ostatnimi czasy spotykany w piosenkach morał. Moją uwagę szczególnie zwróciły dwie piosenki. Pierwsza z nich przestrzegała przed uzależnieniem od narkotyków, a druga przed piciem alkoholu. Muszę jednak z przykrością stwierdzić to, że przesłania umieszczane w piosenkach uległy zasadniczym

zmianom w ciągu ostatnich kilku, może kilkunastu lat. Chodzi mi tu o konkretny zespół i konkretne przesłanie. Po wydaniu przez zespół „Firma” singla pod tytułem „Firma reprezentuje JP” można śmiało powiedzieć, że jesteśmy świadkami tworzenia się nowej grupy społecznej. Singiel ten namawia odbiorców (z czego przypomi-

nam większością jest młodzież) do potępiania działalności policji, sugerując, że jest to organ władzy „czepiający się” niewinnych obywateli. Sprawy zaszły jeszcze dalej. Sama „Firma” wprowadziła na rynek własną linię odzieżową mającą na celu rozpowszechnienie i promocję swoich poglądów. Moim zdaniem hip-hop jest

muzyką źle wpływającą na młodzież. Współczesny rap pełen jest przekleństw i usilnie próbuje od wczesnych lat wpajać młodemu człowiekowi własne zasady. Moim zdaniem rodzice powinni więcej wagi przywiązywać do tego, czego słuchają ich dzieci. Bo myślę, że nie posunę się za daleko sugerując, że to właśnie młodzież słuchająca hip-hopu w znacznej większości tworzy szkolną patologię. Ale tę kwestię pozostawiam już Czytelnikom do osobistego przemyślenia. Paweł Ukleja

Autorzy tekstów to młodzi dziennikarze z gazetki szkolnej „Radomska Piątka” wydawanej przez Publiczne Gimnazjum nr 5

SZKOŁA PRZETRWANIA OBCZAJKA Ż

ycie szkolne jest męczące. Nie ma na nic czasu, tylko nauka i jeszcze raz nauka. Rodzice powtarzają nam, że powinniśmy się dokształcać, przecież dzięki ciężkiej pracy osiągniemy sukces zawodowy i spełnimy nasze marzenia. Po prostu będzie nam łatwiej i lepiej się żyło . My doskonale o tym wiemy, ale lubimy mieć trochę odpoczynku, tak zwanego „luzu’’. Dlatego prześlizgujemy się przez kolejne lata szkolnego życia i mamy na to już obmyślone strategie. Każdy uczeń wie, że w szkołach dzieją się różne rzeczy. Jest wielu ludzi, różnimy się, ale jedno nas łączy – nauka. Strategie uczniów nakierowane są na ochronę samego siebie. Jest to sposób na dawanie sobie rady ze strachem, który jest dominującym uczuciem wśród uczniów. Uczniowie nie lubią pogłębiać swojej wie-

dzy i przez to wymyślają niezliczoną liczbę sposobów, aby było im łatwiej. Każdego z nas można podporządkować do jakiejś grupy. Dzielimy się na popularnych, niezauważalnych, kujonach, są też tak zwane łobuzy. Najłatwiej jest uczniom-gwiazdom. Są znani, lubiani ,każdy im chętnie pomoże. Nawet nauczyciele przymkną oko jak czegoś nie potrafią. Spokojnie stoją po kątach, nie wychylają się i nikt nie zwraca na nich uwagi. Ewentualnie mogą wyśmiewać ich i robić żarty. Mole szkolne siedzą obłożeni książkami, na nic nie mają czasu. Zajmują się wyłącznie nauką i braniem udziału w olimpiadach. Ostatnia grupa myśli, jakby tu wszystkim dokuczyć. Używają wulgaryzmów i wagarują. Kombinują jak zdać do następnej klasy, ale bez nauki. Największym

problemem są testy. Zawsze mają tendencje do przekładania ich w nieskończoność. W końcu okazuje się, że wszystkie są w tym samym tygodniu. I co robią? Nic się nie uczą, licząc na pomoc innych. Dzięki tym sposobom dajemy sobie radę i potrafimy się odnaleźć i zaistnieć w szkole. Nie ważne do jakiej grupy należymy, ale liczy się naprawdę to, kim jesteśmy i co sobą reprezentujemy. Życie szkolne nie jest takie proste, jakby nam się wydawało. Musimy zwalczać swoje słabości i przezwyciężać niepowodzenia. Zanim jednak zaczniemy manipulować i stosować którąkolwiek strategię, zastanów się, czy nie lepiej być przede wszystkim sobą i nie ulegać wpływom kolegów z klasy. Karolina Faryna

C

zy wy również czasami czuliście się niekomfortowo idąc ulicą czując na plecach tzw. „obczajkę”? Na pewno. Przecież w naszym kraju jest tak popularna. Radom. Duże, rozwinięte, cywilizowane miasto. Ale czy ludzie są tak samo cywilizowani? Wczoraj wybrałam się do pobliskiego sklepu. Wyszłam z domu, po drugiej stronie ulicy szła dziewczyna, nazwijmy rzeczy po imieniu, ubrana wyzywająco. Na nieszczęście dziewczyny, przechodziła obok ławeczki, na której siedziały dwie starsze panie. Kiedy ujrzały tę dziewczynę mało co z ławeczki nie spadły. Nastąpiła wtedy tak zwana “obczajka”. Oznacza to, że wzrok owych pań objął od stóp do głów kobietę, a następnie panie omówiły to, co zobaczyły. Najśmieszniejsze jest to, że tego typu “rozmowy” za-

zwyczaj wcale nie są dyskretne, choć zamierzeniem jest, iż mają takie być. Nasze dwie bohaterki bardzo cichutko mówią co myślą o wyglądzie kobiety, następnie jedna z nich niemal wykrzykuje swoje zdanie, czasem nawet ubliżając. Do tego patrzą się na nią dość znacząco. Wygląda to naprawdę zabawnie, ale i dość… niesmacznie. Nie jest tak, że tylko starsi „obczajają” młodych. Powiedziałabym wręcz, że bardzo często takie zachowanie widać w starciu młody kontra młody. Przenieśmy się teraz do innego miasta. Edynburg, stolica Szkocji. Swego czasu miałam okazję tam przebywać. Pewnego dnia wyszłam na zatłoczoną ulicę. Ujrzałam dziewczynę wychodzącą ze swojej kamienicy. W czym? W piżamie. Poszła do sklepu spożywczego i proszę mi zaufać, zero “obczajki”. Nikt,

kompletnie nikt nie zwrócił na nią uwagi. No, może z wyjątkiem mnie, bo zdziwiła mnie taka sytuacja. W końcu jestem przyzwyczajona do Radomia. Tak naprawdę, nie musimy daleko szukać. To nawet nie Edynburg, ale już nawet Warszawa, Kraków czy Wrocław to miasta, w których nikogo nie obchodzi jak kto wygląda, czy w co się ubiera. Dlaczego więc w Radomiu jest inaczej? Mam nadzieję, że z czasem i nasze kochane miasteczko przekona się, że “obczajka” jest zarówno mało kulturalna jak i nieprzyjemna dla osoby “obczajanej”. Nie mogę się doczekać, gdy do nas dotrze ta “cywilizacja”. A wtedy dwie starsze panie będą mogły bezpiecznie siedzieć na ławeczce, z której na pewno nie spadną. Oliwia Kowalczyk


PUBLICYSTYKA

5

Miejscem akcji „Sezonów pałacowych” są salony władzy w polskim mieście średniej wielkości; bohaterami – tamtejsze elity polityczne. Podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe. Symbolizujący władzę Pałac będzie zmieniać nazwę stosownie do pory roku. Obecnie jest to Pałac Jesienny.

Wera Krus poleca...

Reanimacja Draculi Przybywa Franz

Z

łośliwy śmiech, trzaśnięcie drzwi i charkot odjeżdżającego samochodu wstrząsnęły ścianami Pałacu. Huk był tak donośny, że spożywane właśnie jajko na twardo stanęło prezydentowi Drożyźnie w gardle. Prezydenckie oczy wyszły na wierzch, twarz poczerwieniała – na szczęście Vigo Generałowicz w mig zrozumiał powagę sytuacji. Doskoczył i huknął Drożyznę w plecy. - A mówiłem szefowi, żeby nie jeść jajka razem ze skorupką – rzekł. – I zawsze lepiej sprawdzić, czy w środku nie ma pisklaka. - Co... to... co to było? Ten huk – zapytał Drożyzna podchodząc do stojącego przy oknie radnego Dżirokesa. - Odjechał nasz ostatni inwestor – rzekł Dżirokes i wskazał palcem oddalający się samochód. - Czy to możliwe?! – zawołał prezydent. – Przecież poddaliśmy go intensywnemu działaniu naszej marki „Siła w prowizji”. Jak mógł nie ulec jej obezwładniającej sile? Nie mówiąc o uroku Mojej Osoby. W tym momencie, samochód inwestora zazgrzytał, podskoczył i stanął jak wryty, gdyż jednocześnie oderwały się od niego wszystkie koła. Ze środka wyskoczył łysy grubas. Przykopał w drzwi i sobie poszedł. - Nawet tacy gołodupcy już od nas uciekają – westchnął prezydent. – I co my teraz zrobimy? Ledwie wypowiedział te słowa, otworzyły się drzwi i do gabinetu wkroczył w biało-czerwonym dresie... Ach! To nie mogła być pomyłka! Do gabinetu wkroczył sam Franciszek Smuda-„robi cuda”, oficjalny zbawca polskiego futbolu! Na jego widok obecni zdębieli, gdyż od dawna w Pałac nie gościł tak sławnej osobistości

– nie licząc rzecz jasna Małego Wielkiego Człowieka. Pierwszy ochłonął Darek Wujek. – Czy to naprawdę jest p... p... pan? – zapytał. Trener Smuda rzucił mu spojrzenie spode łba: - A coś ty miękkim wackiem robiony?! Pewnie, że ja i to w osobistej postaci. Który tu dowodzi? Prezydent zrobił krok do przodu. - Nazywam się Drożyzna i jestem prezydentem tego miasta oraz Pałacu. Co pana do nas sprowadza, panie Franku? - Franek to ja jestem dla swojej kobity pod kołdrą – zareagował ostro selekcjoner. - Dla was pan Smuda. No... ostatecznie może być Franz. Przyjechałem na męską rozmowę. Ta wywłoka to musi tutaj być? – Łypnął w stronę podprezydentki Róży Aprylis, która pobladła z oburzenia. - To moja zastępczyni, osoba bardzo odpowiedzialna – wyjaśnił Drożyzna. – Gdyby zechciał pan... hmm... gdybyś zechciał, Franz, dorzucić trochę szczegółów... - Pewnie, że zechcę – rzekł Smuda. – Szukam ośrodka dla naszych chłopaków. - U nas? – upewnił się drżącym głosem Drożyzna. – Szukasz u nas? - No u was – odparł selekcjoner rozglądając się po suficie. – Porządnego ośrodka, żeby mi ten fus Tomaszewski nie wyrzucił, że zrobiłem jakąś padlinę. Musimy to Euro wygrać, bo jak wiecie wygrana jest lepsza niż orgazm, co nie? - Przepraszam na chwilę – rzekł przejęty prezydent i ruchem ręki przywołał swoich, którzy zbili się w gromadkę. – Rozumiecie, co nas spotkało? Jakie szczęście? Przecież ten Smuda zastąpi nam stu zakichanych inwestorów. Trzeba mu wyszukać jakiś fest ośrodek, bo dzięki Euro czeka nas prawdziwy najazd kiboli, tu-

rystów i pismaków. O naszym mieście i Pałacu usłyszy cały świat! - Co myślicie a propos o ośrodku nad zalewem w Szczynkach? – zapytał Don Rico. – To nasz najlepszy ośrodek i generalnie bardzo ładna faktycznie okolica. - A infrastruktura? – zainteresował się prezydent. - Trzeba by podsypać piachu pod zgniłe podłogi w domkach, zadrutować płot, podciągnąć elektrykę, zbić z desek jakieś kible, wytruć szczury, wykopać szambo i będzie git – rzekł Dżirokes. - Mamy dla ciebie Franz wspaniałą propozycję – Oznajmił rozpromieniony prezydent Drożyzna podchodząc do Franciszka Smudy. – Wystarczy tylko co nieco naprawić i zmienić... - Zmienić to ja se mogę spodnie – przerwał mu selekcjoner. – Ty, duży... – Zwrócił się do Vigo Generałowicza. - ... jaką pozycję lubisz? - Pozycję? Ja? – wybąkał zaskoczony Vigo. Po czym oblizał się obleśnie. – Najbardziej to chyba od tyłu. - Czyli na obronie. No to pasuje, bo akurat brakło mi obrońcy – rzekł Franciszek Smuda. – Przyda mi się taki kloc do odbijania piłek, u mnie tam żadne primadonny grać nie będą... Wezmę ci na próbę. - Natomiast jeśli chodzi o ośrodek... – próbował powrócić do tematu prezydent Drożyzna. - Jaki ośrodek – uciął Franz. – Tu mi się podoba. - Gdzie? – Nie załapał Drożyzna. - No tu, w Pałacu. Zaraz przyjedzie menedżer kadry i chłopaki, i się wprowadzą. - A my? – zapytał ostrożnie prezydent. - Wy możecie sobie urzędować w tym swoim ośrodku. - A kiedy będziemy mogli wrócić? - Kiedy? – Poskrobał się po głowie Franz. - Jak rozegramy mecz ze Związkiem Radzieckim. - Przecież Związek Radziecki dawno nie istnieje! To podstęp i skurwysyństwo! – krzyknął Dżirkoes. - Trener to musi być kawał skurwysyna! – wypalił selekcjoner. – No jazda, bo jak się wkurzę, to zrobię wam takie desperado, że popamiętacie!

fot. internet

Sezony pałacowe – Pałac Jesienny (6)

N

astała jesień, pora wczesnych zmroków, więc niczym Dracula z trumny, znów wylazł na świat program lansowania marki Radomia precyzyjnego. Szczęka już boli od wyliczania tego, co tym w mieście marketingowo precyzyjnym jest realnie nieprecyzyjne lub - biorąc rzecz od drugiej strony - jedna dłoń wystarczy, żeby wyliczyć wyjątkowe przypadki jakiejkolwiek tutejszej precyzji. Jednym z nich jest niewątpliwie precyzyjny sik prosty, którym radomianie olewają ten nadmuchany do niebywałych rozmiarów propagandowy balon służący głównie do promocji lokalnej władzy. Bo ta, nie radząc sobie z pozyskiwaniem poważnych inwestorów, poświęciła się z zapałem biciu piany i zaklinaniem, że jak nie ma lepszych pomysłów, to „siła w precyzji”. Ponieważ mieszkańcy miasta tej precyzji nie dostrzegają i nie czują, nakręcono spot przekonujący, że dzieje się tak, gdyż jest ona (precyzja) w nas. W głowach, serduszkach, brzuszkach. W środku. I tak się, nie

wiedzieć czemu, wstydliwie schowała, jakby była z Kielc. W związku z tym, musimy ją tylko w sobie odkryć, a jak odkryjemy to zwalą się tu inwestorzy, wyrosną palmy i tryśnie ropa. Reanimację Draculi zakłóciło jednak kilka nieprzyjemnych zdarzeń. Najpierw w lokalnej prasie pojawiły się poważne głosy krytyczne, które na wizji Radomia precyzyjnego nie pozostawiły suchej nitki. Bo jak można wciskać podobne bajdy w mieście, gdzie bezrobocie pączkuje jak drożdże a ludzie zastanawiają się jak przetrwać, i czy zostać tu, czy uciekać? Potem, „Gazeta Wyborcza” wydrukowała w „Dużym Formacie” tekst „Radom leży w depresji”, który oburzył władze miasta oraz niektóre postacie z tzw. opozycji. Fakt, wydruk ten – schematyczny i mało odkrywczy - pisany jest pod tezę, że w depresji musi być źle, a radomianie sami są sobie winni, acz nie brak tam elementów komizmu, gdy indagowana przez reporterki wyzwolona dama dodaje do pasma radomskich nieszczęść

deptak... po którym nie da się spacerować w szpilkach. Niemniej, mimo wspomnianych niedostatków, tekst z „DF ” powinien być jak kubeł zimnej wody na główki panów z magistratu, którym samozadowolenie i wiara w moc piaru zastąpiły myślenie. Tymczasem, zamiast walnąć się w pierś, znów zwalono wszystko na pismaków. Trwa zatem w najlepsze budowanie w Radomiu potiomkinowskiej wioski pod szyldem „Siła w precyzji”. Skoro już tak, to dlaczego nie pójść na całego? Po co mamy sobie wmawiać jakąś abstrakcyjną i bezinteresowną precyzję, skoro tyle innych korzyści – znacznie bardziej namacalnych – jest do wzięcia? Zamiast mamrotać: „jesteśmy precyzyjni”, powtarzajmy z entuzjazmem: 1. jesteśmy bankierami! 2. jesteśmy Kulczykami! 3. jesteśmy Billami Gatesami! A w ostateczności może być: „jesteśmy Kosztowniakami”. Też całkiem nieźle się opłaca.

Wera Krus (c.d..n.) P.S. W tekście wykorzystano autentyczne wypowiedzi Franciszka Smudy.

Skontaktuj się z naszym specjalistą ds. reklamy nr tel. 797 243 196

Parano


6

SOUL

O dwóch takich… 29 stycznia 2011 roku Aconcaguę, najwyższy szczyt obu Ameryk zalicza się do Korony Ziemi – zdobyli: Łukasz Żelichowski(informatyk, dziennikarz radiowy, zwany przez kolegów Jurandem, gdyż nie widzi od urodzenia) oraz Piotr Pogon, który od ponad 20 lat zmaga się z chorobą nowotworową (ma wycięte jedno płuco, a nazywany jest Panem Zadyszką, gdyż świszcze wspinając się w górach). Na Aconcaguę wszedł z nimi Arek Mytko (podróżnik i eksplorator Patagonii). Bogdan, szef wyprawy, ratownik GOPR, musiał zrezygnować z ataku na szczyt z powodu choroby wysokościowej. Jednak gdyby nie on i argentyńscy ratownicy Gorscy trójka podróżników może na zawsze pozostała by w Andach… Dzień po dniu wyprawę relacjonuje w swoim „ Dzienniku” Łukasz. Opowiada w nim nie tylko o drodze na szczyt, ale też o świecie, w którym obrazy są zastąpione dźwiękiem, zapachem i dotykiem. Książka opisuje zmagania z Wielką Górą, ale też problemy z Nizin: z pracą zawodową, z przełamywaniem barier. Mówi także o przyjaźni i zaufaniu oraz, że warto czasem zatrzymać się, by dostrzec obok drugiego człowieka.

Melancholia

Polanna Poszukiwania istoty duszy polskiej w muzyce, w aranżach wielokrotnego zdobywcy nagrody Grammy Gila Goldsteina i Krzysztofa Herdzina. W powstałym specjalnie na ten projekt zespole między innymi: kubański mistrz fortepianu, Gonzalo Rubalcaba, wielka dama polskiego folku Maria Pomianowska i klasyczny wiolonczelista Rafał Kwiatkowski. Gościnnie Stanisław Soyka. Nowe spojrzenie na piękne i ważne momenty w dziejach naszej muzyki. Od Wacława z Szamotuł, przez stare pieśni ludowe, Stanisława Moniuszkę, Mieczysława Karłowicza aż po Karola Szymanowskiego i Skaldów. Wśród utworów także kompozycja premierowa

Melancholia to kolejny, po prowokacyjnym Antychryście, film Larsa von Triera. Tym razem autor Przełamując fale i Tańcząc w ciemnościach zrealizował psychologiczne kino katastroficzne, do którego efekty specjalne stworzyło polskie studio Platige Image. Wystawne weselne przyjęcie Justine (Kirsten Dunst) i Michaela (Alexander Skarsgård) odbywa się w olbrzymiej posiadłości jej siostry (Charlotte Gainsbourg) i szwagra (Kiefer Sutherland). Jednocześnie do Ziemi zbliża się planeta Melancholia, która przez miliony lat skrywała się za Słońcem. Czy tylko minie Ziemię, dając niezwykły spektakl, czy uderzy w nią, powodując koniec świata?

DLA NIEJ Korek do wanny – kwiat lotosu: Kąpiel wśród kwiatów jest możliwa nie tylko w rzekach czy jeziorach. Teraz w Twojej wannie znajdzie się miejsce dla specjalnego kwiata Lotosu. Korek do wanny ma przyczepiony do łańcuszka biały, kwiat Lotosu. Poczuj się jak na łonie natury zrelaksuj po ciężkim dniu.

Dla Naszych czytelników mamy 2 podwójne zaproszenia na Silent Disco w Klubie Studenckim Aula. Wystarczy, że wyślesz e-mail na adres konkurs@panoramaradomska.pl w temacie wiadomości wpisując Silent Disco, a w treści imię i nazwisko.

Kapelusz: W latach 20. i 30. każda kobieta miała kilka kapeluszy. Były podstawą każdego stroju. Teraz kapelusz, to super modny dodatek uzupełniający cały strój. Szerokie, wywinięte ronda lekko falujące każdej kobiecie dodadzą uroku i seksapilu.

DLA NIEGO Dziadek do orzechów wyścigówka: Mała chromowana wyścigówka która bez problemu otwiera wszystkie orzechy. Wystarczy, że przekręcisz śrubę która jest doskonale skomponowana ze spojlerem wyścigówki. Gadżet doskonale sprawdzi się w każdej kuchni. Nie zapominajmy, że orzechy to doskonale źródło witaminy E, która jest antyoksydantem.

Rękawice: Najpopularniejsze wśród mężczyzn są rękawice wykonane ze skóry, w kolorze czarnym. Takie rękawice są dopełnieniem stroju mężczyzny dodają elegancji. Młodzi mężczyźni wybierają wełniane rękawice z kolorowymi akcentami. Należy pamiętać, że nigdy nie podajemy reki w rękawicy.


ROZRYWKA

7

CZEGO NIE WIDAĆ Przegląd filmowy „Oblicza muzyki” W pewnym teatrze wystawiana jest sztuka pt. „Co widać”. Trwają próby, potem zespół rusza z przedstawieniem w objazd, aż wreszcie nadchodzi ostatni, pożegnalny spektakl…

T

ak opowiedziana treść sztuki Michaela Frayna brzmi banalnie, ale nie dajmy się zwieść… W tę pozornie nieciekawą fabułę wpisana jest prawdziwa jazda bez trzymanki, która nie pozwala na moment oddechu. Mamy bowiem okazję przyjrzeć się trzem sytuacjom

scenicznym z dwóch stron – od kulis i z widowni. Dzięki temu zabiegowi, oprócz granego właśnie „właściwego” spektaklu, oglądamy równolegle biegnące i – jak się okazuje – o wiele ciekawsze „przedstawienie” z udziałem tych samych bohaterów, tym razem w całkowi-

Założeniem przeglądu filmowego „Oblicza muzyki” jest zwrócenie uwagi na wzajemne oddziaływanie utworów muzycznych i filmowych, ukazanie nawiązań w obrębie tych dwóch sztuk

cie prywatnych rolach. Szalone tempo, arcyśmieszne sytuacje, świetne dialogi, brawurowe aktorstwo, zaskakujące momenty - to prawdziwy, najkrótszy i najpełniejszy opis superfarsy „Czego nie widać”. Spektakle: 4, 5, 6 listopada godz. 18.00, Duża Scena

O Bractwie w muzeum Muzeum im. Jacka Malczewskiego zaprasza na wystawę Tradycje Krakowskiego Bractwa Kurkowego

N

azwa bractwo kurkowe pochodzi od jednej z najważniejszych konkurencji strzeleckich, jaką było strzelanie do drewnianego kura. Raz w roku odbywało się konkursowe strzelanie do celu, zwycięz-

cę obwoływano „królem kurkowym”. W czasie królowania Królowi przysługiwały korzystne przywileje: zwolnienie od opłat, ceł i podatków. Pierwsze bractwa kurkowe powstały na zachodzie Europy. Od XIII wieku

bractwa zaczęły powstawać w polskich miastach polskich m.in.: Krakowie ,Toruniu, Kaliszu, Warszawie. Wystawa jest już czynna dla zwiedzających, uroczyste otwarcie odbędzie się 10 listopada br.

W

programie znalazły się filmy nasycone różnymi gatunkami muzyki, od japońskiej sceny alternatywnej po muzykę poważną. Pokażemy filmy, w których muzyka odgrywa pierwszoplanową rolę w życiu bohaterów, a niejednokrotnie decyduje o ich losie. W programie nie zabraknie również opery gatunku, który stanowi najpełniejszy wyraz barokowych poszukiwań syntezy sztuk łącząc elementy muzyki, literatury i teatru. Zobaczymy sfilmowaną wersję utworu „Tosca” Giacomoo Pucciniego, do której wprowadzenie wygłosi gość specjalny przeglądu - Bogusław Kaczyński. Okazją do posłuchania „na żywo” kompozycji filmowych będzie natomiast koncert orkiestry Sinfonia Viva pod dyrekcją Tomasza Radziwonowicza, która zagra utwory m.in. Ennio Moricone, Krzysztofa Komedy, Michela Legranda, Andrzeja Kurylewicza, Krzesimira Dębskiego, Johna Corigliana, Nino Roty.

Program Zespół Szkół Muzycznych im. Oskara Kolberga w Radomiu

4 listopada 2011 godz.19.00

Dla naszych Czytelników mamy 5 zaproszeń do kina! Napisz do nas e-maila na adres konkurs@panoramaradomska.pl w temacie wpisując KINO, a w treści podając imię i nazwisko.

Projekcja opery Giacomoo Pucciniego TOSCA. Wykonawcy: Catherine Malfitano, Placido Domingo, Ruggero Raimondi, Dyrygent: Zubin Methta. Wprowadzenie: Bogusław Kaczyński

5 listopada 2011 godz. 17.00 I TAK NIE ZALEŻY NAM NA MUZYCE, dokument muzyczny, Francja 2009, reż. Cedric Dupire, Gaspard Kuentz (80’) Panorama niezależnej sceny japońskiej od noise’u przez industrial, laptopy, minimal, po avant-pop. Siła filmu pochodzi m.in. ze zderzeń fragmentów, koncertów z ujęciami z życia codziennego.

godz. 19.00 SIOSTRA MOZARTA, dramat obyczajowy, Francja 2010, reż. Rene Feret (120’) Maria Anna siostra Wolfganga Amadeusa Mozarta posiada niebanalny talent muzyczny. Na domiar złego jest kobietą, a XVII wiek nie sprzyja emancypacji. Anna próbuje odnaleźć się w czasach w których przyszło jej żyć i spełniać swoje marzenia.

6 listopada 2011 godz. 18.00 KONCERT MUZYKI FILMOWEJ w wykonaniu orkiestry SINFONIA VIVA pod dyrekcją Tomasza Radziwonowicza. W programie kompozycje m.in. Ennio Moricone, Krzysztofa Komedy, Michela Legranda, Andrzeja Kurylewicza, Krzesimira Dębskiego, Johna Corigliana, Nino Roty.

Kino Helios 21 listopada 2011 godz. 18.00 WYGRANY, dramat, Polska 2011, reż, Wiesław Saniewski (107’)

Olivier, młody amerykański pianista polskiego pochodzenia nie wytrzymuje presji matki i wyrachowanego agenta, przyjeżdża do polski, gdzie zrywa europejskie tournee. Znakomita rola Janusza Gajosa i muzyka zespołu Marcotango.

godz. 20.00 NIEŚCISZALNI, komedia, Szwecja 2010, reż. Ola Simonsson, Johannes Stjarne Nilson (98’) Policjant Amadeus Warnebring pochodzi z uzdolnionej muzycznie rodziny, a wśród przodków ma cały szereg sławnych muzyków. On sam jednak nienawidzi muzyków i musi stawić czoła grupie ekscentrycznych perkusistów, którzy za instrumenty obierają sobie dziwne miejsca. Główna nagroda widzów na Warszawskim Festiwalu Filmowym 2010.

godz. 21.45 PINA 3D, dokument muzyczny, Niemcy, Francja, Wielka Brytania 2011, reż. Wim Wenders (103’) Hołd złożony znakomitej choreografce Pinie Bausch i jej twórczości, to hymn na cześć sztuki. Wenders zarejestrował najważniejsze przedstawienia artystki (Święto wiosny, Café Müller), a część układów artyści wykonują na ulicach miasta. Świetna muzyka i choreografia sfilmowana w technice 3D. Bilety w cenie 10 zł (projekcje filmów) i 15zł (projekcja opery i koncert)


8

KULTURA

wizyta Z u Malczewskiego

Przedstawiamy cykl, w którym pragniemy przybliżyć Państwu zbiory zgromadzone przez lata w Muzeum im. Jacka Malczewskiego. Będą więc obrazy, rzeźby, rysunki, militaria… Tym razem ...

Po raz pierwszy w Polsce! Produkt technologii NASA! Jedna z 30 na świecie ekosfer w Dziale Przyrody radomskiego muzeum! No i doczekaliśmy się! Po kilku mroźnych zimowych miesiącach oczekiwań, nerwowego obgryzania paznokci i nie mniej nerwowej wymiany maili, licznych telefonach, uważnego śledzenia słupka rtęci, itp., itd., stało się! W bezpiecznych trzewiach stalowego ptaka zwanego samolotem, z dalekiej Germanii wraz z pierwszym powiewem ubiegłorocznej wiosny przyleciała do nas ONA – Ekosfera! Gość to nie byle jaki, pierwszy(a) w Polsce i jedna z niewielu na świecie ekosfera ekspozycyjna. Mimo iż jej mniejszych kilku- góra kilkunasto- centymetrowych braci (sióstr raczej) bez liku na świecie to tych naprawdę wielkich, do podziwiania, oglądania i nauki wreszcie jest na naszej planecie zaledwie 30. Wielkie, ogromne, szklane oko ekosfery pyszni się dumnie w dostojnych halach nobliwych hoteli, w wypaśnych gabinetach prezesów korporacji, w wyzłoconych marmurami wnętrzach banków i wreszcie spogląda smutnie w głąb naszych niezmąconych refleksją sumień z zakurzonych przepastnych czeluści sal muzeów, ze świątyń wiedzy i nauki. Kimżesz jest ona? Kimżesz jest ten pustodźwięczny szklanny baniak? – zapyta się przekąsem wiedzion niejeden sceptyk, Nowak, Kowalski. To świat w miniaturze, to są nasze dzieje, to jest nasza przeszłość, przyszłość i teraźniejsza wciąż jeszcze obecność... I na tym właściwie można by skończyć zamykając zgrabnie ciąg przenośni i metafor. Lecz czytelnikowi należy się rzetelna informacja Co? Jak? i Dlaczego? Zacznijmy więc od – co? Czy też czym jest ekosfera? To zamknięty szczelnie

w szklanej kuli ekosystem, którego wnętrze wypełnione w 2/3 morską wodą (w 1/3 powietrzem) zamieszkują jedno i wielokomórkowe glony pożerane sukcesywnie choć równomiernie przez dziesiątki malutkich, (5 mm) ruchliwych, czerwonych krewetek Holocaridina rubra – ich jedyną prawdziwą ojczyzną są hawajskie, płytkie, przybrzeżne morskie zatoczki. W szklanym świecie ekosfery mogą się skryć, odpocząć, poszperać w poszukiwaniu kęsa glonu, pośród białych kamyczków, tudzież muszelek na dnie lub na drapieżnie rozpostartych ramionach martwego karaibskiego koralowca – Gorgonii. Ich elegancko (bardzo elegancko wręcz) mówiąc – “produkty przemiany materii” to z kolei niezwykły przysmak i budulec dla glonów przyswajany przez nie, po bakteryjnej uczcie rozłożony na proste pierwiastkowe składniki, przy udziale światła i magicznych sztuczek fotosyntezy na masę glonowego ciała – zjadanego następnie przez wspomniane wyżej krewetki, itd. itp. w samopowtarzającym się niezmiennym cyklu mogącym trwać kilka lub nawet kilkanaście lat. Przedwczesną zagładę harmonijnego glonowo-krewetkowego świata może przynieść nagła ingerencja Boga tego mikroświata tj. człowieka-opiekuna, bezrozumnie wystawiającego szklaną, magiczną kulę na morze słonecznych promieni dziennego światła. Olbrzymi fotosyntetyczny doping rozdyma glonowe ciała do monstrualnych (jak na ekosferyczne warunki) rozmiarów, czyniąc z przyjaznej dotychczas morskiej wody, kwaśną zupę, w której dokonuje się nieodwołalny i ostateczny holocaust krewetkowej po-

pulacji. Życie toczy się jednak jeszcze jakiś czas dalej w tej już bezludnej (wróć), bezkrewetkowej toni. Lecz jest to już inne życie. Życie bez krewetek. Jak? Jak do tego doszło ? Kto i kiedy powołał do życia po raz pierwszy, pierwszą ekosferę? Dokonali tego w 1983 roku Joe Hanson i Claire Folsome z NASA Jet Propulsion Labolatory, pracując nad koncepcją zamkniętych ekosystemów na użytek długotrwałych podróży kosmicznych. W 1984 roku za sprawą firmy Lorena Ackera, który odkupił od NASA patent na wytwarzanie ekosfer, stały się one rynkową rzeczywistością, efektowną ozdobą, tudzież interaktywną pomocą naukową. Od tego czasu firma Ecosphere Associates Inc oraz jej europejski, niemiecki koproducent Ecosphere Europe Gmbh, wyprodukowały niemal milion ekosfer spośród których tylko 30 nosi miano ekspozycyjnych tj. mieszczących się w rozmiarach od 50 cm do 1,5 m średnicy. Ta która od ponad roku (jej życie trwa już 1 rok i 241 dni ; na dzień 3 XI 2011) zadomowiła się w salach radomskiego muzeum mierzy 50 cm. Ale dlaczego? Dlaczego postanowiliśmy wzbogacić nasze wystawy akurat o ten nowy element? Ze względów i powodów, które tu już padły bowiem ten zminiaturyzowany krewetkowy świat, to jedna z lepszych paraboli ludzkiej egzystencji na Ziemi, zarówno w sensie biologicznym jak i filozoficznym. Ekosfera została zakupiona dzięki środkom pozyskanym z dotacji Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie. Marek Słupek

Muzeum im. Jacka Malczewskiego, Rynek 11, 26-600 Radom Godziny otwarcia: poniedziałek – godz. 10.00 : 15.00, wtorek – godz. 9.00 : 15.00, środa – godz. 9.00 : 15.00, czwartek – godz. 9.00 : 15.00, piątek – godz. 10.00 : 17.00, sobota – nieczynne, niedziela – godz. 10.00 : 16.00 (wstęp wolny)

Muzeum prowadzi lekcje muzealne. Oddziały: Muzeum Sztuki Współczesnej, Rynek 4/5, 26-600 Radom Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie, Czarnolas 37, 26-720 Policzna


Aktywność

Pomyśl o tłuszczu

Zawarte są w: fast-foodach, daniach smażonych na rafinowanych olejach, w wyrobach cukierniczych, margarynach, tłustych miesach, słodyczach, lodach i t d . Wa r t o w i ę c z a d b a ć o „dobre” tłuszcze, których źródła to: nierafinowany olej z siemienia lnianego, oleje rybie (pochodzące z ekologicznych obszarów mórz i oceanów strefy arktycznej, z głębokowodnych odłowów oraz poddane tłoczeniu w niskiej temperaturze, a nie wytapiane na ciepło!), oliwa z oliwek extra virgin, awokado, orzechy, pestki i nasiona. Szczególny apel kieruję do kobiet w ciąży, bądź planujących ciążę, osób starszych, osób pragnących wzmocnić odporność, układ nerowowy i prace mózgu, dzieci, osób, które poważnie traktują profilaktykę przeciwnowotworową o rozsądne wybieranie suplementacji omega-3, oraz wyeliminowanie z diety izomerów trans.

Często spotykam się z przypadkami odchudzania poprzez eliminację tłuszczu z pożywienia. Ciągle istnieje przekonanie, że tyjemy od nadmiaru tłuszczu, więc najprostszym rozwiązaniem jest wyeliminowanie tłuszczu . Prawda wygląda trochę inaczej… łuszcz jest elementem budującym strukturę błony komórkowej, zapewnia że jest ona elastyczna i półpłynna – reguluje procesy receptorów, które są w nią wbudowane. Warunkują one pracę komórek – oddawanie toksyn, i pobieranie składników odżywczych z zewnątrz. Ważne jakie tłuszcze dostarczamy z pożywieniem – czy są to nasycone kwasy tłuszczowe, czy właściwe, niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Pamiętajmy, że należy dostarczać wszystkie makro i mikro składniki diety, ale w odpowiedniej proporcji i zachowując indywidualne zapotrzebowanie kaloryczne. Eliminując wszystkie tłuszcze z diety, będziemy sięgać po węglowodany proste, które w nadmiarze zostaną zamienione w..tłuszcz! „Złe” tłuszcze smakują nam najbardziej.

We ź u d zi a ł w 12 - t ygo d ni o w y m P rog ra mi e E d u k a c y jny m ( k ursi e pra w i d ł o wego o d ż y w i a ni a i skutecznego chudnięcia) Wielkie Wyzwanie na Odchudzanie

Jeśli tylko chcesz: • Zmienić nawyki żywieniowe i ... • Schudnąć od 2 do 50 kg bez efektu jo-jo • Poznać swój organizm • Nauczyć się przygotowywać zdrowe posiłki • Wygrać atrakcyjne nagrody LICZBA MIEJSC OGRANICZONA!!! DECYDUJE KOLEJNOŚĆ ZAPISÓW!!! Informacje i zapisy pod numerem: 694 395 643 START: 17 listopada

fot. Stock

T

9

Doradca ds. odchudzania i odżywiania Ewa Wijatkowska tel. kom.: 793 650 490 Mail: odchudzanie-ok@ wp.pl

Drogi Baranie, czas nauczyć się zarządzać właściwie pieniędzmi. Ostatnio masz z tym problemy. Powinieneś zacząć oszczędzać, więc koniecznie uważaj na zbędne wydatki i nie lecz chandry zakupami. Wszelkie promocje omijaj. Ten tydzień to doskonały czas aby podwyższyć swoje kwalifikacje. Decyzja o kursie lub o szkoleniu, w przyszłości zaowocuje w każdej sferze życia. W uczuciach zdecydujesz się na kolejny krok. Nie pozwól by w Wasze sprawy wtrąciła się rodzina. Mogłoby to zburzyć Wasz nastrój albo nawet i związek. Gwiazdy zalecają umiar w jedzeniu.

Gwiazdy wskazują, że ten tydzień to dobry czas na podejmowanie decyzji w miłości. Jeśli ktoś Ci się podoba, nie wahaj się, tylko przejmij inicjatywę. Twoja sytuacja finansowa jest nieciekawa, staraj się nie wydawać pieniędzy na zbędne przyjemności, tylko zacznij oszczędzać. Twoje zdrowie jest w dobrej kondycji ale powinieneś je wzmocnić przez włączenie do swojej diety większej ilości owoców i warzyw. Być może powinieneś na nowo przemyśleć swoje cele zawodowe. To dobry czas, na ewentualne rozmowy o swoich oczekiwaniach. Twoje prośby zostaną wysłuchane i masz szanse na zmiany.

Jeśli nie postarasz się być bardziej szczery i oddany w miłości, to możesz zepsuć obecny związek. Nie udawaj, że nie zależy Ci na partnerze. W tym tygodniu będziesz czuć się roztargniony i będzie Ci trudno skupić się na sprawach zawodowych. Spokój pomoże Ci odzyskać ćwiczenia relaksacyjne, musisz tylko postępować rozważnie i w zgodzie z samym sobą. Uważnie słuchaj swojego ciała, nie lekceważ żadnego z sygnałów. Dzięki pomyślnemu Układowi Planet, to co teraz uda Ci się zacząć w pracy, zacznie procentować już w niedalekiej przyszłości.

Spodziewaj się spadku nastroju i melancholijnego usposobienia. Stanom tym możesz zapobiec uprawiając sport. Zdrowy wysiłek podniesie poziom adrenaliny i poprawi samopoczucie. W pracy miej oko na swoich prawdziwych wrogów. Nie ufaj osobom, które zawsze chcą Cię zadowolić. Mogą chcieć zamydlić Ci oczy i uśpić Twoją czujność. W miłości przeczekaj spokojnie niekorzystny czas. Burza minie i wkrótce pokaże się słońce. Nie rozpaczaj, zaufaj swojemu sercu, Gwiazdy wskazują na pogodzenie się zwaśnionych par. Wybiegaj wzrokiem w przyszłość i planuj wspólne cudowne chwile.

Tydzień ten sprzyja wprowadzeniu zmian w sferze miłości. W Wasz związek wdarła się rutyna, możesz to zmienić. Przećwiczyć różne strategie, zaproponuj nowości. Nie zabraknie Ci energii, a Twój entuzjazm okaże się zaraźliwy. Twój związek na tym zyska. Ostrożnie z imprezami, które mogą się okazać bardzo męczące. Nie przeciążaj nimi swojego, i tak już dość obciążonego, organizmu. Prowadź zdrowy tryb życia i dbaj o swoją dietę. W pracy będziesz pozytywnie zaskoczona postawą jednego ze współpracowników. Wsparcie otrzymasz od osoby, po której się tego nie spodziewasz.

W miłości będziesz teraz wyjątkowo intensywnie przeżywał pozytywne emocje. Ciesz się każdą chwilą. Finansowo stoisz bardzo dobrze i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie sytuacja ta miała ulec zmianie. W tym tygodniu będziesz czuć się pełen energii i swoją pogodą ducha będziesz zarażać najbliższych. Poczucie odprężenia i zrelaksowania przekuj w zmiany w swoim życiu. Zacznij chodzić na spacery po lesie dla zdrowia, pójdź do fryzjera dla urody albo przestaw meble w pokoju. Ważne aby był ruch, żeby fale energetyczne wokół Ciebie zaczęły wibrować.

Jeżeli planujesz zabieg albo rozpoczęcie leczenia, ten tydzień jest doskonały na wszelkiego rodzaju kuracje. W związku zwrócić uwagę na partnerstwo, nie zamykaj się w swoim świecie, musisz się nim podzielić z ukochaną osobą. W pracy nie podejmuj pochopnych decyzji. Zanim zaczniesz działać, zwróć się z problemem do kogoś z rodziny lub innej bliskiej Ci osoby, aby oceniła sytuację patrząc na nią z boku. Sam nie jesteś w stanie nabrać do własnych spraw dystansu. Czas na konsultacje może tylko zaprocentować słusznym wyborem na przyszłość.

Decyzje i plany, które czekają na realizację, ostatecznie spełnią się w tym tygodniu. Nastał dla Ciebie odpowiedni czas do rozwoju zawodowego. Osiągnięcia w pracy i uznania przełożonego, osobista satysfakcja będzie zwieńczeniem Twoich starań. Zachowaj jednak ostrożność przy wszelkiego rodzaju inwestycjach. Jeśli jesteś w związku, który ukrywasz, to nadszedł czas by zacząć kontynuować otwartą znajomość. Przed Wami szczęście i cały świat stoi otworem. Działania takie jak joga, reiki, medytacja oraz kontemplacja pomogą Ci w osiągnięciu wewnętrznego spokoju.

Ogarnie Cię nostalgia. To dobry czas aby otworzyć swoje serce na drugiego człowieka. Samotne Wodniki mają teraz szansę na bardzo obiecujący związek. Twoja intuicja pomoże Ci poprawić sytuację finansową. Skorzystaj z zawodowej propozycji, to będzie dobry wybór. Jest to również odpowiedni moment, by wyplątać się bezboleśnie z niechcianych znajomości. W przypadku planów, dotyczących zmian w wyglądzie, przełóż wszelkie zabiegi na przyszły tydzień. Nie zmieniaj fryzury i zrezygnuj z dużych zakupów. W tym tygodniu, możesz być z nich bardzo niezadowolony.

W tym tygodniu czeka Cię kilka niespodzianek finansowych, niekoniecznie pozytywnych. Musisz zmniejszyć wielkość wydatków, bo masz tendencję do chaotycznego gospodarowania pieniędzmi. Spodziewaj się kumulacji wydatków i konieczności skorzystania z pomocy finansowej przyjaciół lub rodziny. W sprawach miłości, nie daj się zwieść opiniom innych. Ktoś może Wam źle życzyć. Słuchaj swojego serca i zaufaj mu. Możesz poczuć ogólny dyskomfort w organizmie, dlatego unikaj napięcia nerwowego. Spróbuj zwiększyć aktywność fizyczną i postaw na kontakt z naturą.

Ten tydzień będzie nerwowy. Będziesz miał tendencje do wpadania w panikę. Musisz zdać sobie sprawę z niespokojnej atmosfery i próbować uciszyć emocje. Tylko w ten sposób zwiększysz swoją wydajność w pracy. Aby osiągnąć spokój, idź na masaż lub zrelaksuj się przy dźwiękach muzyki klasycznej. Takie działania będą bardzo korzystne dla Twojego systemu nerwowego. W związku Twoje sprawy staną się pełne tajemnic, koniecznie unikaj towarzyskich intryg. Samotne Skorpiony mogą liczyć na przypadkowe spotkanie, które wkrótce okaże się początkiem ekscytującego romansu.

W tym tygodniu będziesz mieć tendencję do mówienia ludziom, co mają robić i jak mają zorganizować swoje życie. Spodziewaj się, że usłyszysz od wielu z nich sporo gorzkich słów. Lepiej zajmij się swoim sprawami. Twoje zdrowie, jeśli nie powstrzymasz swoich nerwów, może ulec pogorszeniu. W miłości chwilowe zamieszanie. Odbędziesz liczne rozmowy i dyskusje. Planety nie sprzyjają teraz zrozumieniu potrzeb innych. To będzie próba Twojego związku. Problemy miłosne będą odciągać Cię od pracy, dlatego bądź ostrożna i staraj się skupiać na swoich obowiązkach.


10

K RYMINALNA

BARDZO DOBRY FACHOWIEC CZĘŚĆ VIII

Szczęście mu sprzyjało. Obstawił dosyć wysoko kilka gonitw i wygrał około trzydziestu tysięcy. Był zadowolony. Przyjemnie spędził czas, trochę się rozerwał, zapomniał o kłopotach. Nie wydawało mu się rzeczą prawdopodobną, żeby mógł go ktoś rozpoznać. Włożył duże, ciemne okulary, zmienił uczesanie, a do tego te wąsy, które starannie zapuszczał od przyjazdu do Polski. I ten tłum ludzi, żądnych hazardowych wrażeń. Nie, nie, żadnego ryzyka. Jedynie wóz. Może trzeba było przyjechać taksówką. Ale w tym tłoku... Wracał z toru w dobrym nastroju, z kieszeniami wypchanymi pieniędzmi. Zawsze bardzo cieszyła go wygrana. Był wtedy niezmiernie pozytywnie nastawiony do świata i ludzi; zapraszałby, fundował, płacił wysokie rachunki. Już nieraz w takich momentach nie tylko puścił całą wygraną, ale jeszcze sporo dołożył. Na trawie siedział młody człowiek w połatanych dżinsach. Twarz ukrył w dłoniach. Cała jego postać wyrażała rozpacz. ,Może się zgrał” — pomyślał Henryk i zrobiło mu się przykro. Dotknął ramienia chłopaka. — Co panu jest? — spytał. Tamten oderwał dłonie od

— A ja nazywam się Robert Konecki. Uścisnęli sobie dłonie. Henryk przyjacielsko poklepał chłopaka po ramieniu i uruchomił motor. Ruszyli. — Dokąd mnie pan wiezie? — spytał po chwili Paweł. — Do takiej ładnej miejscowości, która się nazywa Komorów. — Sam pan tam mieszka? Henryk wyczuł niepokój w tym pytaniu. — Nie obawiaj się. Przepadam za ładnymi dziewczynami. Chłopak odetchnął z widoczną ulgą. Jak pan się domyślił, że ja.. Po prostu mam trochę doświadczenia Nie rozmawiali już więcej aż do Komorowa. Henryk zastanawiał się nad swym śmiałym planem, Paweł zaś gubił się w domysłach, co znaczy ta dziwna, tajemnicza historia. Kiedy w Komorowie zajechali przed dom, Henryki wstawił wóz do garażu, a następnie zaprowadził swego gościa do mieszkania. — Pan będzie łaskaw, panie Pawle — powiedział, otwierając drzwi. — Do tej pory mówił mi psin po imieniu. Dlaczego... — To było w żartach. Teraz porozmawiamy poważnie.

twarzy i podniósł głowę. W jasnych oczach błyszczały łzy. — Proszę mnie zostawić w spokoju — głos mu się łamał, nabrzmiały łkaniem. — Co się stało? — nastawał Henryk. — Spłukałeś się? — przeszedł nagle na ty. Chłopak pokiwał głową. — Wszystko, wszystko przegrałem. Oszukali mnie, nabrali, namówili. Powiedzieli, że pewniak. Dranie, łobuzy, skurwysyny. — Dużo przegrałeś? — Piętnaście tysięcy. To nie moje pieniądze. Co ja teraz zrobię? Chyba się rzucę pod tramwaj. Henryk ujął go mocno pod ramię. — Wstawaj. — Czego pan chce ode mnie? Niech mnie pan zostawi. — Wstawaj. Chcę ci pomóc. Zaprowadził chłopaka do wozu i otworzył drzwiczki. -— Wsiadaj. — O, ferrari. Dobry wóz — powiedział z uznaniem młody człowiek, zapominając na chwilę o swoim nieszczęściu. — Możesz go mieć na własność. — Pan żartuje. Mnie nawet na syrenę nie stać. — Wcale nie żartuję. Wsiadaj. Jak ci na imię? — Paweł. Paweł Skawiński.

Z przystawienia wystawność tutejszych Romów, wywoływała wówczas w Pabianicach zatargi pomiędzy nimi a gadżo – jak Cyganie nazywają nie – Cyganów. Dochodziło nawet do tego, że Romów nie wpuszczano do restauracji w centrum miasta. Ciała zamordowanych znalazł Marek N. – szwagier Teresy. Umówił się z Zenonem D. na spotkanie w interesach, jednak tamten nie przyszedł. Nie zadzwonił, nie dał znaku przez cały dzień. Z początku, Marek N. myślał, że małżonkowie gdzieś wyjechali, ale kiedy nastała noc i w willi – pałacu nie zabłysło ani jedno światło, przyszła

mu do głowy koszmarna myśl. Poprosił o pomoc znajomego, przeleźli przez ogrodzenie posesji oglądając się na psa – Zenkowy doberman był groźną bestią, tolerował tylko właścicieli. Ale psa nie było. Zniknął. To był kolejny zły znak. Marek N. zaszedł dom od ogrodu i ujrzał w świetle latarki okno z wywaloną kratą. Krzykiem zaalarmował kolegę. Dostali się do wnętrza i szybko weszli na górę. N a j p i e r w u j r z e l i Te r e s ę : jej głowa zwisała z krawędzi łóżka. Pod spodem, na podłodze, widniała wielka kałuża krwi. Kobieta miała pokaleczone czymś ostrym plecy, związa-

fot.internet

M

ordercy zabili najpierw wielkiego obronnego dobermana. Potem dostali się do domu i zastrzelili w łóżku Zenona D. i jego żonę, Teresę. Stało się to w marcu 1995 r. w Pabianicach, w dzielnicy zamieszkałej przez zamożnych Romów. Małżonkowie mieszkali w wystawnej piętrowej willi. Ten typ architektury: z wieżyczkami, gzymsami, kolumnami – sam ekstrakt nowobogackiego przepychu i kiczu – nazywano kiedyś „snem szalonego cukiernika”. Obok stały podobne domy innych cygańskich rodów, nieco dalej skromniejsze domostwa Polaków. Rzucająca się w oczy

ne taśmą ręce. Na twarzy siniaki i potężny obrzęk – ślady pobicia. Zenon D. leżał przykryty kołdrą – prawdopodobnie został zastrzelony we śnie. Zszokowany Marek N. pobiegł do swojego domu i stamtąd zadzwonił na policję. Morderca – lub mordercy – użył broni małokalibrowej. Zabił swoje ofiary z tzw. przystawienia poprzez bezpośrednie przyłożenie lufy pistoletu do głów. Obrażenia na ciele Teresy D. świadczyły, że być może sprawca próbował wymusić biciem informacje na temat ukrytych pieniędzy i kosztowności. Chodziłoby więc o rabunek. Ale istniał jeszcze jeden istotny motyw tej koszmarnej zbrodni: zemsta. Dwa miesiące wcześniej, w centrum miasta, syn Zenona i Teresy D. wpadł rozpędzonym samochodem na przechodzącą przez ulicę 38-letnią Iwonę B. i jej czternastoletnią córkę. Obydwie zginęły na miejscu, a sprawca uciekł i zniknął z Pabianic. Po mieście poszła wieść, że rodzice ukryli go gdzieś za granicą. Ich śmierć miałaby być odpłatą za tragedię na drodze. Ten ślad nie znalazł potwierdzenia, tak jak kilka innych. Śledztwo zostało umorzone. Pabianiccy Romowie zapowiedzieli, że dopadną zabójcę (zabójców) Zenona i Teresy D. choćby mieli go wykopać spod ziemi. Czy wykopali? – wiedzą tylko oni. (K)

— Wolałem ten żartobliwy ton. — Jeżeli sobie życzysz, możemy wypić bruderszaft. — Bardzo chętnie Henryk wyjął z lodówki masło, szynkę, sardynki i ser tylżycki, a z kredensu bułkę paryską, Kieliszki i butelkę gruzińskiego koniaku. Z dużą wprawą zabrał się do robienia kanapek. Paweł pomagał mu jak umiał, ale szło mu niezbyt zręcznie. Kiedy już zaimprowizowany poczęstunek był gotów, wypili bruderszaft i zasiedli w wygodnych fotelach. — Jedz — zapraszał nowego przyjaciela Henryk.— Zaczekaj, zupełnie zapomniałem, że mam coś jeszcze. — Wrócił do kuchni i przyniósł krakersy i słone paluszki. — To nam będzie pasowało do koniaku — powiedział z uśmiechem. — Nie krępuj się. Jedz, pij. czuj się jak u siebie w domu. Ile masz lat? — Dwadzieścia osiem. — Z tą brodą wyglądasz poważniej. Dawno się nie I golisz? — Chyba ze trzy miesiące. Mnie bardzo szybko rośnie — Mnie także bardzo szybko. Często muszę się golić dwa razy dziennie. Powiedz mi, kochany, czym ty I się zajmujesz?

KRONIKA KRYMINALNA • Policjanci radomskiej „drogówki”, patrolując miasto radiowozem nieoznakowanym, zatrzymali do kontroli pojazd marki skoda octavia, który prowadził 47-letni mężczyzna. Pojazd został zatrzymany na ulicy Kieleckiej za przekroczenie prędkości. Na kierowcę policjanci nałożyli mandat karny, sprawdzili jego stan trzeźwości i sprawdzili zawartość bagażnika. W wyniku tej kontroli funkcjonariusze ujawnili około 6000 paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy, które zostały przekazane do Urzędu Celnego w Radomiu. 47-latkowi oprócz odpowiedzialności karnej grozi także grzywna. • Około 13 na ulicy Moniuszki, będący po służbie funkcjonariusz komisariatu I, zauważył 20-letniego mężczyznę, który poszukiwany był nakazem doprowadzenia m.in. za szereg kradzieży z włamaniem do

fot.KMP

Drugim ważnym problemem było zabezpieczenie dokumentów, które spragnął odzyskać signor Marsano. Dokumenty te nie tylko trzymały gangstera w szachu, ale także gwarantowały bezpieczeństwo jego byłemu sekretarzowi. Sama likwidacja niewygodnego człowieka nie załatwiała w tym wypadku sprawy. Najpierw trzeba złożyc kompromitujące dokumenty. Jak je zabezpieczyć ? Trzymać w Komorowie? Ryzykowne. Zawieźć do Anny do Gdańska? Nonsens. Więc co? Zrobił skrytkę w garażu, pod podgłogą; zabetonował tam metalowe pudełko, zawierające papiery, których wartość oceniał na półtora miliona dolarów. Nie był zadowolony z takiego załatwienia sprawy, ale na razie nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Przy śniadaniu przeglądał wczorajszy „Express”. In – teresowała go specjalnie ostatnia strona. Lubił sport, Zwróciła jego uwagę notatka z toru wyścigowego. Pasjonowały go konie, hazard. Dosyć miał czytania kryminałów, które w większej ilości przywiózł z Rzymu. Znudziły go spacery po okolicznych lasach. „Pojadę —pomyślał z determinacją — niech się co chce I dzieje. Pojadę”. I pojechał.

— Różnie — odparł wymijająco Paweł. — To znaczy? — nastawał Henryk. — Próbowałem różnych rzeczy, ale tak naprawdę i to nie mogę się na nic zdecydować. Skończyłem szkołę filmową. Byłem asystentem reżysera. Potem trochę I kręciłem się w dziennikarstwie, trochę uczyłem się I języków... — Jakie znasz języki? — Angielski, niemiecki, trochę włoski.. — Masz zdolności do języków? — Chyba tak, — Mógłbyś podciągnąć włoski? — Jakby było trzeba. Dlaczego pan pyta? — Jaki pan? Przecież jesteśmy po bruderszafcie. — Zapomniałem. Przepraszam. Henryk bardzo oszczędnie szafował, koniakiem. Nie chciał, żeby cokolwiek zostało powiedziane czy zdecydowane pod wpływem alkoholu. Podsuwał raczej talerz z kanapkami. Po chwili zaczął wypytywać.— Mieszkasz w Warszawie? — Nie, we Wrocławiu. — Sam czy z rodziną? — Sam. — A masz jakąś rodzinę? — Mam tylko rodziców. Mieszkają w Malborku. — Czym się zajmują? — Matka prowadzi kiosk „Ruchu”, a ojciec jest mechanikiem.. c.d.n Zygmunt Zeydler-Zborowski

pojazdów. Poszukiwany przez dłuższy czas ukrywał się przed organami ścigania. W chwili, gdy mężczyzna pojawił się z kolegą na ulicy, policjant go rozpoznał i podjął interwencję, chcąc go zatrzymać. Doszło do szarpaniny między mężczyznami. Wokół zdarzenia zgromadziło się wielu gapiów, jednak tylko jedna osoba odważyła się pomóc w zatrzymaniu przestępcy. Policjantowi podczas interwencji pomógł młody, 20-letni mieszkaniec Radomia, który przechodził w pobliżu. Zadzwonił do dyżurnego policji i zaraz na miejscu zjawili się policjanci wydziału interwencyjno - patrolowego. Poszukiwany przestępca został osadzony w policyjnym areszcie i przesłuchany. Teraz będzie przewieziony do Aresztu Śledczego celem odbycia kary 2 lat pozbawienia wolności.



12

OSTATNIA STRONA reklama

. Czy wiesz, ze

7 faktów o jajkach 1.Jajko stymuluje mózg Cholina, substancja znajdująca się w żółtku, stymuluje funkcjonowanie i rozwój mózgu. Ponieważ nasz organizm nie produkuje wystarczającej ilości tej substancji, musi być ona dostarczana wraz z dietą. Dzienną dawkę choliny zapewnią dorosłemu człowiekowi dwa duże jajka. 2. Jajko jest pożywne Jajka są źródłem 11 witamin i minerałów. Są świetnym źródłem witaminy B12, której niedobór często występuje u wegetarian. Dlatego

też często uważane są za doskonałą alternatywę dla mięsa. Wbrew popularnemu niegdyś mitowi - jajka wcale nie podwyższają poziomu tzw. „złego cholesterolu” u osób, u których poziom ten jest w normie. 3. Jajko popijaj sokiem pomarańczowym Jajka są źródłem żelaza, które nasz organizm najlepiej przyswaja, gdy obecna jest również witamina C. Dlatego też żeby nasza dieta była bardziej pożywna, powinniśmy łączyć jedzenie jajka z wypiciem np. soku pomarańczowego. 4. Jajko pomoże ci wygrać ze śmiercią Mieszkańcy Macedonii wierzą, że jeśli urodziłeś się

tego samego dnia, a nawet miesiąca co twój umierający właśnie krewny - twoje dni są policzone. Jedynym sposobem, aby oszukać przeznaczenie, jest podzielić się z tą osobą żółtkiem. Jest jednak małe „ale” - musicie stanąć po dwóch różnych stronach płynącego strumyka. 5. Jajko pomoże Ci polubić rodzeństwo W Maroku ciężarna kobieta, która ma już małe dziecko, podczas porodu trzyma przy sobie blisko kurze jajko. Po narodzinach jajko powinno być przekazane niemowlakowi - dzięki temu rodzeństwo będzie się kochać. Biada jednak matce, która pozwoli, żeby to jajko zjadł

ktoś inny. Może być wtedy pewna, że dziecko będzie ją nienawidzić aż po grób. 6. Jajko znajdzie męża W wielu europejskich krajach używa się jajka do przepowiadania przyszłości. Niezamężna kobieta delikatnie nakłuwa skorupkę jajka i obserwuje krople białka skapujące do szklani wody. Później - jak na andrzejkowych wróżbach: jeśli białko ułoży się w kształt statku wyjdzie za mąż za marynarza, but - szewca, itd. 7. Jajko może zabić Skażone jajka zabijają co roku ponad 5 tysięcy osób. Szacuje się, że jedno na 10 000 jajek jest zarażone salmonellą, dlatego też nigdy nie jedz surowych jajek.

reklama

KRZYŻÓWKA

PANOR AMY

tel. 48 364 77 19 tel. kom. 607 301 734


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.