
3 minute read
Potrzeba formy
Krótkie włosy, garnitur, biała koszula, sznurowane buty - albo - włosy gładko uczesane i spięte, kostium bez ozdób i buty zakrywające palce. Niezależnie od płci, strój profes jonalisty jest zwykle podobny: stonowane kolory, brak elementów podkreślających indywidualność. Ma ukryć naszą osobowość, tak abyśmy dla odbiorcy stanowili jedynie uż yteczne źródło wiedzy, narzędzie do rozwiązywania jego problemów. Spotkanie z nami nie jest wzbogacającym zet knięciem dwóch światów, budującą wymianą. Ma przynieść wymierną korzyść dla obu stron. Tak pojmowana forma czyni nas jedynie przedmiotem relacji, przez brak odniesień do naszego niepowtarzalnego ja, pozwala traktować człowieka jak wymienny klocek układanki. Jest czymś narzuconym, ze wnętrznym, czasem - wrogim. Dlatego wwielu firmach popularne są nieformalne piątki, czy inne - paradoksalnie mówiąc: formy - oswajania sformalizowanej rzeczywistości, kiedy to ubrany luźno, wygodnie, tak jak lubisz, pracujesz lub spo tykasz się wnieco bardziej naturalnej - bo przecież nieformalnej - atmosferze. Skrajnym przykładem takiego podejścia do zagadnień formy były słowa mojej klientki przepraszającej za nieprofesjonalne i nieformalne zachowanie - płacz wtrakcie opowieści owieloletniej przemocy domowej.
Wszystko to powoduje że luz, swoboda wzachowaniu i stroju staje się stanem pożądanym, świadczącym o naszej autentyczności. Jest traktowany jako wartość humanistyczna sama wsobie.
Czy jednak forma nie jest potrzebna? Czy nasz indywid ualizm i człowieczeństwo możemy szczerze wyrazić jedynie poprzez luz?
Przyjrzyjmy się dzisiaj obrazowi Jacques - Louis David’a: Napoleon przekraczający Przełęcz Świętego Bernarda. Nawet dla tego kto wnie interesuje się historią jest jasne: to nie mogło tak wyglądać. Nikt nie porusza się pomiędzy skalnymi prze paściami- a wyraźnie widać je na obrazie - na szlachetnym koniu odzianym wparadny rząd. Wyszywane złotem ręka wice nie ochronią przed mrozem, a targany huraganowym płaszczem wiatr na pewno nie pozwoli utrzymać się wsiodle stającego dęba wierzchowca.
Dlaczego więc ten obraz jest traktowany jako arcydzieło sztuki? Dlaczego nie jest kiczem, jakich wiele wdziejach?
Popatrzmy na niego z perspektywy życiowych doświad czeń bohatera iartysty, który go uwiecznił.
Jacques - Louis David. Twórczo wychowany jeszcze westetyce baroku, epoki ukazującej wsztuce brak pewnoś ci wynikającej z przytłaczającej grozy istnienia i jego końca. Sam targany potężnymi emocjami. Gdy po raz drugi nie otrzymał nagrody umożliwiającej studiowanie wRzymie, chciał zagłodzić się na śmierć. wkońcu jednak dotarł do Ital ii, gdzie zainteresował się nowym prądem wsztuce, stając się z biegiem czasu jednym z najwspanialszych przedstawicieli neoklasycyzmu. Był malarzem rewolucji francuskiej, czasów Napoleona, przeżył Restaurację Burbonów. Jego dojrzałe ży cie artystyczne przypadło na zmiany społeczne, które położyły fundamenty pod znaną nam organizację świata. Zdawałoby się więc, że jego obrazy powinny tchnąć rozpadem, zmianą, rozedrganiem ichaosem.
A jest inaczej.
W oglądanym przez nas dziele artysta utrwalił prawie na bieżąco- bo wrok później - jeden znajwiększych, jak to oce
nia historia wojskowości, manewrów Napoleona. Przejście w1800r. alpejskich przełęczy iatak na Lombardię, porówny walne jest, także współcześnie, zpodobnym manewrem Hannibala. Było wówczas czymś prawie niewykonalnym.
Możemy się domyślać jak wyglądało to naprawdę. Napo leon jadący na mule, armia na oblodzonych górskich ścieżkach, zmagająca się zprzenikliwym zimnem. Lęk, zmęczenie iwątpliwość, czy obrało się właściwą drogę.
Lecz na obrazie tego nie dostrzeżemy. Jest triumf. Jest wola, moc, duma i pewność. Jest majestat. Patrząc na Napo leona, wówczas dopiero Pierwszego Konsula Republiki, na którego czeka jeszcze Słońce Austerlitz, cesarska koronacja, pożar Moskwy iwyspa św. Heleny, widzimy to co kierowało naprawdę jego życiem. Nie opanowanie głodu, przełamywan ie lęku isłabości, lecz ambicja ipragnienie wielkości, tak czytelne wspojrzeniu młodego wodza.
Jacques Louis David chyba zrozumiał, jak ważna jest for ma. wsytuacji gdy podstawy wszystkiego są kwestionowane, gdzie nic nie jest pewne bardziej od destrukcji inieprzewidy walnej zmienności forma jest tym, co pozwala ocalić, co czyni nas nieśmiertelnymi, dzięki czemu możemy nadać granice ipokonać chaos.
Forma pozwala nam na zrozumienie, co jest wnas istotne a co przemijalne i bez znaczenia. Zauważmy, że te właśnie elementy ulotne potrafią wdanym momencie przysłonić rzec zywistość, jak zwyczajny ludzki strach, który czuł Napoleon, gdy niosący go wierzchowiec pośliznął się nad oblodzoną przepaścią i tylko interwencja przewodnika zapobiegała katastrofie. Ale później nikt już nie pamiętał otym epizodzie.
Zostawię Cię teraz sam na sam zobrazem. Popatrz na nie go i zastanów się nad sensem kilku słów ze staroindyjskiej Sutry Serca. Być może wcale nie są one tak odległe, od tego, co nam chciał przekazać David.
Forma jest pustką
Pustka jest formą
adw. Marek Karczmarzyk Wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku