Notes Wydawniczy 9/2013

Page 29

M

zaczyna się od hej, siema, hi i od tym podobnych swojsko-międzynarodowych formułek.

Apel do właściciela ziemskiego

Lipska nie boi się być staromodna. Droga pani Schubert – tak samo ceremonialnie zaczyna każdą słowną przesyłkę – a jest ich w sumie 28. Nie wiadomo, czy jakiś „posłaniec” (pamiętacie film Losey’a o takim właśnie tytule, ze scenariuszem pióra Harolda Pintera?) dostarczył je adresatce, czy na zawsze zostały wyznaniami poczynionymi sobie a muzom… Na pewno nie są to zmurszałe kartki wydobyte drżącą ręką staruszki (staruszEwa Lipska ka?) wracającej (wracającego) wspoEpistolarna Miłość, droga pani Schubert… mnieniami do młodych lat. Nie mamy Wydawnictwo a5, Kraków 2013 nieśmiertelność wątpliwości: to się dzieje na gorąco. Tych s. I48, SBN 978-83-61298-51-9 dwoje, choć zaawansowanych wiekiem, Wydawać by się mogło, że Lipska sięwcale nie godzi się na „godną”, stateczną gnęła po anachroniczną formę. Przecież miłość. Nadal poddają się nagłym przydla współczesnych ludzi (bez względu pływom uczuć i nawałnicom temperamentów; wciąż są gotowi na pokolenie) sztuka epistolarna to przeżytek. Pomyłka – to forzawalić noc na łóżkowych zmaganiach i z powodu jakiejś różnima porozumiewania się stara jak ludzkość, niezniszczalna jak cy zdań skoczyć sobie do oczu z energią Etny: To nie ja panią woludzkość. Zmienia się tylko… podłoże. od kamienia do kompułałem, to krzyczały iskry, wady naszej wymowy. Szczekało ognisko tera. psów. Temperatura spadła do minus czterech stopni Celsjusza. Czy Pisząc do kogoś – a nie zwracając się bezpośrednio – stajedowiedzieliśmy się wtedy czegoś więcej o sobie? my się odważniejsi, bardziej szczerzy, wręcz bezwstydni. W liDojrzali kochankowie nie są jednak zaślepieni sobą. Widzą stach wyrażamy niepolityczne myśli, obrazoburcze poglądy; świat dookoła, który wcale im się nie podoba – bo jest taki sam. w epistołach filozofujemy, snujemy opowieści, uprawiamy kryW liście „Co słychać” – słychać to, co zawsze: Zbrodnie nam wytykę. doroślały. Są już na swoim. Ten sam monolog byka idącego na szaNiektóre korespondencje zapewniły autorom nieśmiertelfot. Ci sami pikadorzy o dziecinnych twarzach. Ten sam kat, zblaność. Abelard i Heloiza – czy te imiona trwałyby w naszej już prazowany dandys, torreador. Ta sama euforia rewolucji, uzbrojony po wie tysiącletniej pamięci, gdyby nie ich listy? Gorączkowa wyzęby wrzask, detonacja gardeł. To samo zmęczenie. miana słów i emocji, która przeniknęła klasztorne mury i stała się Ratunkiem na „to samo zmęczenie” jest miłość. Ale na jak dłuwłasnością ogółu. Co więcej – miłosne tornado tej pary łączy się go starczy? Nie – że minie, lecz – jak długo potrwa z racji odz naszym wyobrażeniem średniowiecznego świata jak turnieje górnych, pozaziemskich? Droga pani Schubert, niech pani nie rycerskie, krucjaty i pieśni trubadurów, z których wyrosła później poezja Françoisa Villona. przyspiesza Losu; że musi, że tylko teraz, że za zakrętem w prawo… A gdyby zabrakło listów Charlesa de Saint-Évremonda – kto Niech go pani nie popycha, nie nakłania, nie kusi. Jest właścicielem i w jaki sposób zapoczątkowałby krytykę kulturalną? Czyje imię ziemskim. Skupuje miłość, fortunę, ogień i umarłych. posłużyłoby za synonim cierpienia, gdyby nie katusze przeżyPóźna miłość… Troszkę melancholijna, lecz zarazem – jakaś wane przez młodego Werthera, którymi zwierzał się z nich – na pełniejsza, dostarczająca więcej wrażeń na każdym poziomie papierze – Wilhelmowi? Wreszcie – jak rozwijałaby się powieść egzystencji. I aktualna nie tylko tu i teraz, rokująca też na kontypsychologiczna, gdyby nie nadał jej kierunek Choderlos de Lacnuację w zaświatach. Droga pani Schubert, zastanawiam się, los i jego „Niebezpieczne związki” – pierwsza na świecie psygdzie zamieszkamy Potem. Potem, czyli tam, gdzie przedtem stała choanaliza epistolarna? fabryka, która produkowała życie pozagrobowe. A listy śpiewane? (Nie mylić z „Listami śpiewającymi” Ewa Lipska doskonale sobie zdaje sprawę, że barokowe epiAgnieszki osieckiej i Adama Sławińskiego). Niektóre z nich takstolarne zawijasy nie przystają do współczesności. Jej listy są że weszły do kanonu – jak skarga Żorżyka, gitarzysty basowego, skondensowane jak graffiti, jak wpisy na Facebooku. Tyle, że wyskarżącego się Wojciechowi Młynarskiemu na niefortunne wbidrukowane na tradycyjnym papierze. cie dwóch rurek z kremem w kok ukochanej. Ślę więc gołębia z poleconym: droga pani Lipska, gdziekolZacząć dziś list od Piszę do pani/pana, bo… to obciach. Teraz wiek by to nie było, proszę o adres! ■

Nr 9 [256] wrzesień 2013

K S I ą Ż K A

iłość, droga pani Schubert…” Ewa Lipska napisała w formie quasi-listów: korespondencja jakiegoś anonimowego pana do tytułowej pani Sz. o bohaterach wiemy niezbyt wiele, właściwie – nic. orientujemy się jednak od razu, że autor przesyłek nie jest młodzieńcem. Jego wybranka – też co najmniej w kwiecie wieku. obydwoje są humanistami, wykształconymi w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Dużo podróżują. Czasem uprawiają seks, niekiedy kłócą się. Głównie za sobą tęsknią, bo nie mieszkają razem. Lecz gdy spotykają się, temperatura ich uczuć sięga 1200 stopni Celsjusza.

N u M E R u

27


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.