
1 minute read
PIOTR ROZBICKI
Samiutki z sobą samym
Stałem trzęsąc się z zimna, patrzyłem na miasteczko, kiedyś zdaje się moje. Jak się do snu kładzie, gdy grudniowa noc zapada, pozbawiona śniegu, jak drzewa liści. Wszystko jest tu już inne, miejsca moich zabaw obstawione domami.
Advertisement
I kto by wtedy pomyślał, że czuć się będę obco, zagubiony, jak Holden: „Sam jestem, samiutki z sobą samym”, w miejscu, które kiedyś było moim domem. I krążę po nocy, nie mogąc sobie znaleźć miejsca, w którym w końcu będzie mi dobrze.