
12 minute read
Duchowa Opowieść o Dwóch Miastach
Deklarację przedłożono. Została zapisana w pamięci tysięcy ludzi, zanotowano ją również w księgach niebios, skąd żadne ludzkie siły jej nie wymażą. Całe ewangelickie Niemcy przyjęły ten protest jako wyraz swej wiary. W założeniach deklaracji dopatrywano się zapowiedzi nowych, lepszych czasów. Jeden z książąt powiedział do protestantów w Spirze: „Niech Wszechmogący Bóg, który udzielił wam łaski do tak nieustraszonego, swobodnego i stanowczego wyznania, zachowa was w tej chrześcijańskiej stałości aż do dnia sądu”. Tamże XIII, 6. {WB 108.1}
Gdyby reformacja po takim zwycięstwie zgodziła się na ugodę, by zyskać przychylność świata, byłoby to niewiernością wobec Boga i jej samej, a także sprowadziłoby na nią ruinę. Doświadczenie reformatorów zawiera naukę dla wszystkich następnych pokoleń. Sposób walki, jaką szatan prowadzi z Bogiem i Jego dziełem, nie zmienił się. Dzisiaj, podobnie jak w XVI wieku, jest on tak samo przeciwny stosowaniu Pisma Świętego jako drogowskazu życia. W naszych czasach widoczne jest odejście od nauk i przykazań Pisma Świętego, istnieje więc potrzeba powrotu do najważniejszej protestanckiej zasady, jaką jest uznanie tylko Biblii za jedyną regułę wiary i życia. Szatan wciąż jeszcze działa, posługując się wszystkimi dostępnymi mu środkami, aby zniszczyć wolność religijną. Antychrześcijańska moc, której protestanci oparli się w Spirze, obecnie stara się ze zdwojoną energią odzyskać utraconą władzę. Niezachwiana wierność Słowu Bożemu, wykazana w krytycznych chwilach dla reformacji, także i dziś jest jedyną nadzieją zmiany na lepsze. {WB 108.2}
Protestantom groziło niebezpieczeństwo, ale widoczne były także znamiona roztoczonej nad nimi opieki Bożej. W tym właśnie czasie „Melanchton prowadził swego przyjaciela, Szymona Grynausa, ulicami Spiry. Doszedłszy do Renu, nalegał, aby przeprawił się on na drugą stronę. Zdumionemu taką gwałtownością Szymonowi, Melanchton odpowiedział, że wcześniej podszedł do niego nieznany mu starzec o poważnym wyglądzie i uprzedził, iż Ferdynand wysłał swoich ludzi, by schwytali Grynausa”. {WB 108.3}
W tym bowiem dniu Grynaus, oburzony kazaniem Fabera, czołowego papieskiego uczonego, zaprotestował przeciwko bronieniu przez niego „pewnych straszliwych błędów”. Faber nie dał poznać po sobie gniewu, ale zaraz po skończeniu kazania udał się do króla i wyprosił od niego nakaz aresztowania natrętnego heidelberskiego profesora. Melanchton nie wątpił, że to Bóg uratował jego przyjaciela, zsyłając anioła, który go zawczasu ostrzegł. {WB 108.4}
„Z zapartym tchem czekał nad brzegiem Renu, aż rzeka odgrodziła Grynausa od jego prześladowców. Gdy ujrzał przyjaciela na przeciwległej stronie, zawołał: «Nareszcie umknął tym, którzy łaknęli krwi niewinnego!» Wróciwszy do domu Melanchton dowiedział się, że żołnierze szukając Grynausa przetrząsnęli całe mieszkanie”. Tamże XIII, 6. {WB 108.5}
Reformacja miała uzyskać przed możnymi tego świata jeszcze większe znaczenie. Książętom ewangelickim odmówiono posłuchu u króla Ferdynanda, ale uzyskali oni możność przedstawienia swojej sprawy w obecności cesarza i wszystkich dostojników państwa oraz Kościoła. Aby zlikwidować nękające cesarstwo rozłamy, Karol V w rok po złożonym proteście w Spirze zwołał w Augsburgu następny sejm i podał do wiadomości, że ma zamiar sam objąć przewodnictwo podczas obrad. Wezwano tam przywódców reformacji. {WB 108.6}
Reformacji groziło ponowne niebezpieczeństwo, lecz jej obrońcy złożyli swą sprawę w ręce Boga i ślubowali trwać wiernie przy ewangelii. Doradcy nalegali, aby elektor saski nie pokazywał się na sejmie, twierdząc, że cesarz pragnie widzieć książąt jedynie po to, aby wciągnąć ich w zasadzkę. „Czyż nie jest ryzykiem udać się tam i dać się zamknąć w murach miasta z tak potężnym wrogiem?” Jednak inni szlachetnie oświadczyli: „Niech książęta pójdą tylko z odwagą, a sprawa Boża będzie uratowana”. Luter powiedział: „Bóg jest wierny. On nas nie opuści”. Tamże XIV, 2. Elektor wraz z orszakiem udał się więc w drogę do Augsburga. Wszystkim znane były niebezpieczeństwa, jakie mu groziły, i wielu pojechało z ciężkim sercem oraz zmartwionym obliczem. Luter, który towarzyszył im aż do Koburga, ożywiał ich wiarę śpiewając ułożony przez siebie w drodze hymn: „Warownym grodem jest nasz Bóg”. Śpiewem udało mu się spłoszyć niejedno dokuczliwe przeczucie, a niejedno ciężkie serce odczuło ulgę na dźwięk pieśni budzącej otuchę. {WB 109.1}
Książęta ewangeliccy postanowili przedstawić sejmowi swoje poglądy na piśmie, które zawierałoby także teksty z Biblii na poparcie ich żądań. Zadanie to powierzono Lutrowi, Melanchtonowi i ich współpracownikom. Protestanci przyjęli sporządzone wyznanie wiary i zebrali się, aby złożyć pod tym ważnym dokumentem swoje podpisy. Była to uroczysta chwila, a zarazem czas próby. Reformatorzy obawiali się, by nie potraktowano ich sprawy jako kwestii politycznej. Byli przekonani, że reformacja nie powinna wywierać żadnego innego wpływu oprócz tego, który wypływa ze Słowa Bożego. Gdy książęta podeszli, by podpisać swe wyznanie wiary, Melanchton oświadczył: „Przedłożenie tych propozycji jest zadaniem teologów i duchownych; autorytet możnych zachowajmy dla innych spraw”. „Niech Bóg broni odpowiedział Jan z Saksonii żebyście mnie z tego wyłączyli. Postanowiłem czynić to, co jest sprawiedliwe, nie martwiąc się o koronę. Chcę wyznać Pana. Krzyż Jezusa Chrystusa jest dla mnie więcej wart niż mój elektorski kapelusz i płaszcz”. Powiedziawszy to, złożył swój podpis pod dokumentem. Inny z książąt, biorąc pióro do ręki powiedział: „Jeśli honor Pana Jezusa Chrystusa wymaga tego, jestem gotów (...) oddać życie i dobra”. „Prędzej zrzeknę się mych poddanych i majątku, prędzej opuszczę kraj z kijem pielgrzyma w ręce, niż przyjmę inną naukę prócz tej, którą zawiera niniejsze wyznanie”. Tamże XIV, 6. Taka była wiara i odwaga tych nieustraszonych ludzi Bożych. {WB 109.2}
Nadszedł oznaczony czas i trzeba było stanąć przed cesarzem Karol V zasiadł na tronie, otoczony przez elektorów oraz książąt, i oddał głos protestanckim reformatorom. Odczytano ich wyznanie wiary. Na tym uroczystym zebraniu jasno przedstawiono prawdy ewangelii i obnażono błędy Kościoła papieskiego. Słusznie określono ten dzień jako „największy w dziele reformacji i jeden z najwspanialszych w dziejach chrześcijaństwa i ludzkości”.
Tamże XIV, 7. {WB 109.3}
Niewiele lat minęło od czasu, kiedy mnich z Wittenbergi stał samotny przed sejmem w Wormacji. Teraz jego miejsce zajęli najszlachetniejsi i najpotężniejsi książęta cesarstwa. Lutrowi nie pozwolono przybyć do Augsburga, ale był tam swoimi modlitwami i słowami.
„Jestem niezmiernie szczęśliwy pisał że dożyłem godziny, w której Chrystus został wywyższony przez tak znamienitych wyznawców na tak wspaniałym zgromadzeniu”.
Tamże XIV, 7. Wypełniło się to, co przepowiadało Pismo Święte: „Będę mówił o świadectwach twoich przed królami”. Psalmów 119,46. {WB 109.4}
W podobny sposób apostoł Paweł, więziony w Rzymie za głoszenie ewangelii, przyniósł ją książętom i dostojnikom cesarskiego miasta. To, co cesarz zabronił głosić z ambony, zostało obwieszczone w pałacu; to, co wielu uznawało za niegodne słuchania nawet przez służbę, ze zdumieniem zostało wysłuchane przez władców cesarstwa. Słuchaczami byli królowie i dostojnicy, kaznodziejami koronowani książęta, a kazaniem królewska prawda Boża. Jeden z pisarzy stwierdził, że „od czasów apostolskich nie było tak wielkiego i potężnego dzieła i tak wspaniałego wyznania wiary”. Tamże XIV, 7. {WB 109.5}
Pewien biskup oświadczył: „Wszystko to, co luteranie tutaj powiedzieli, jest prawdą; nie możemy temu zaprzeczyć”. „Czy możecie zbić jakimiś słusznymi argumentami uczynione przez elektora i jego przyjaciół wyznanie?” zapytał doktora Ecka, na co ten odpowiedział: „Pismami proroków i apostołów nie, ale pismami ojców Kościoła i soborów tak”. „Zatem luteranie tkwią w Piśmie Świętym rzekł pytający my zaś poza nim”. Tamże XIV, 8. {WB 110.1}
Zreformowana wiara pozyskała kilku dalszych książąt niemieckich. Sam cesarz oświadczył, że artykuły wiary protestantów są prawdą. Wyznanie zostało przełożone na wiele języków i obiegło całą Europę. W następnych pokoleniach miliony ludzi przyjęły je jako wyznanie swojej wiary. {WB 110.2}
Wierni słudzy Boży nie działali sami. Kiedy walczyli z „nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich” (Efezjan 6,12), które zjednoczyły się przeciwko nim, Pan nie opuszczał swego ludu. Gdyby otworzono im oczy, zobaczyliby takie same dowody obecności i pomocy Bożej, jakiej udzielał Pan prorokom w dawnych czasach. Gdy sługa Elizeusza wskazywał na otaczającą ich wrogą armię, która odcięła im wszelką drogę ucieczki, prorok modlił się słowami: „Panie, otwórz oczy jego, aby przejrzał”. 2 Królewska 6,17. I oto zobaczył na górze mnóstwo koni i wozów ognistych. Wojsko niebiańskie stanęło do obrony sługi Bożego. Tak samo aniołowie ochraniali wykonawców dzieła reformacji. {WB 110.3}
Jedną z najbardziej przestrzeganych przez Lutra zasad była reguła, by nigdy nie odwoływać się do władz świeckich o pomoc i wsparcie dla reformacji, a także nie używać w jej obronie siły. Luter cieszył się, gdy książęta cesarstwa wyznali zasady ewangelii; kiedy jednak zaproponowali utworzenie przymierza, by jej bronić, reformator oświadczył: „Nauka ewangelii powinna być broniona przez samego Boga (...). Im mniej będą się ludzie w to mieszali, tym wyraźniejsza będzie interwencja Pana. Wszelką polityczną przezorność zasugerowaną przez reformatorów Luter przypisywał bezpłodnym obawom i grzesznemu zwątpieniu”. D’Aubigné X, 14. {WB 110.4}
Gdy potężni wrogowie zjednoczyli swe siły dla zmiażdżenia reformacji, gdy zdawało się, że tysiące mieczy podniesie się przeciwko niej, Luter pisał: „Szatan okazuje swą wściekłość, niepobożni księża sprzysięgają się przeciwko nam i grozi nam wojna: Wezwijcie ludzi do dzielnej walki przed tronem Boga za pomocą wiary i modlitwy, aby nasi wrogowie, zwyciężeni przez Ducha Świętego, zostali zmuszeni do zachowania pokoju. Naszą najważniejszą potrzebą, naszym najważniejszym zadaniem jest modlitwa. Niech ludzie wiedzą, że są wystawieni na miecze oraz na wściekłość szatana i niech modlą się”. D’Aubigné, wyd. londyńskie X, 14. {WB 110.5}
W innej sytuacji, rozważając chęć książąt do stworzenia przymierza w celu obrony wiary, Luter wyjaśnił, że jedyną bronią, którą powinni zastosować w tej walce, jest miecz Ducha. Do elektora saskiego pisał: „Nie możemy zgodnie z naszym sumieniem uznać takiego przymierza za słuszne. Wolelibyśmy dziesięć razy umrzeć, niż zobaczyć, że ewangelia jest przyczyną rozlewu krwi. Mamy być owcami prowadzonymi na zabicie. Musimy dźwigać krzyż Chrystusa. Niech Wasza Elektorska Mość nie obawia się; modlitwą dokonamy więcej, niż oni swymi przechwałkami. Nie pozwólmy tylko, by nasze ręce splamiły się krwią braci. Gdy cesarz zażąda, by nas wydano przed trybunały, będziemy na to gotowi. Wasza Elektorska Mość nie powinien bronić ani mojej, ani innych wiary, każdy powinien wierzyć na własną odpowiedzialność i ryzyko”. Tamże XIV, 1. {WB 110.6}
Moc, która wstrząsnęła światem w dniach wielkiej reformacji, wypływała z ukrytych miejsc modlitwy. Tam, w świętej ciszy, słudzy Boży opierali się na skale Jego obietnic. Podczas walk toczonych w Augsburgu Luter „poświęcał co najmniej trzy godziny dziennie na modlitwę i to o porze najbardziej odpowiedniej dla studiów”. W zaciszu jego izby można było słyszeć, jak odkrywał przed Bogiem swoje serce w słowach „pełnych uwielbienia, szacunku i nadziei, w słowach, które zwykle wypowiada się w rozmowie z przyjacielem.”
„Wiem mówił reformator że jesteś naszym Ojcem i Bogiem, że rozproszysz prześladowców swoich dzieci, gdyż Ty sam jesteś z nami w niebezpieczeństwie. To jest
Twoje dzieło. Z Twojej woli podjęliśmy się go. Chroń więc nas, o Panie!” Tamże XIV, 6. {WB 111.1}
Do Melanchtona, przygniecionego troskami i obawami, pisał: „Laska i pokój w Chrystusie! W Chrystusie powiadam, a nie w świecie. Amen. Nienawidzę z całego serca twoich obaw, które jak piszesz, zżerają cię. Jeżeli sprawa jest niesłuszna, porzuć ją, jeżeli zaś jest słuszna, dlaczego mielibyśmy nie dowierzać obietnicom Tego, który każe nam spać spokojnie? (...). Chrystus nie poniecha sprawiedliwości i prawdy. On żyje i panuje, jakiż więc lęk może nas gnębić?” Tamże XIV, 6. {WB 111.2}
Bóg wysłuchał wołania swoich sług. Dał książętom oraz kaznodziejom łaskę i odwagę bronienia prawdy przed władcami świata. Pan powiedział: „Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, a kto weń wierzy, nie zawiedzie się”. 1 Piotra 2,6 Protestanccy reformatorzy budowali na Chrystusie i bramy piekieł nie mogły ich pokonać. {WB 111.3}
Rozdział 12 Reformacja we Francji
Po proteście w Spirze i wyznaniu wiary w Augsburgu, co było wielkim zwycięstwem reformacji w Niemczech, nastąpiły długie lata mroku i walki. Protestantyzm, osłabiony przez wewnętrzne konflikty i atakowany wciąż przez potężnych wrogów, zdawał się zmierzać ku zagładzie. Tysiące wiernych przypieczętowały swe świadectwo krwią. Wybuchały wojny domowe, sprawę reformacji zdradził jeden z jej przywódców. Najszlachetniejsi z protestanckich książąt wpadli w ręce cesarza i jako więźniowie prowadzeni byli od miasta do miasta. Lecz w momencie pozornego triumfu cesarz poniósł dotkliwą porażkę. Zrozumiał, że zdobycz wciąż wyrywa mu się z ręki i w końcu zmuszony został do zagwarantowania wolności naukom, których zniszczenie było celem jego życia. Do zmiażdżenia herezji zaangażował wszystko swoje państwo, skarby, a nawet życie. Teraz ujrzał swoją armię wykruszoną w bojach, wyczerpany skarbiec i bunty grożące wielu prowincjom świata, podczas gdy wiara, którą na próżno starał się zgnieść, szerzyła się coraz dalej. Karol V walczył przeciwko Najwyższemu. Bóg powiedział: „Niech się stanie światłość”, a cesarz chciał pozostawić swe państwo w ciemności. Nie zrealizował jednak swego celu. Przedwcześnie zestarzały, wyczerpany długą walką zrzekł się tronu i wstąpił do klasztoru, gdzie dwa lata później zmarł. {WB 112.1}
W Szwajcarii, podobnie jak w Niemczech, nastały dla reformacji ciężkie dni. Podczas gdy wiele kantonów przyjęło protestancką wiarę, inne z uporem trzymały się wyznania rzymskiego prześladując tych, którzy przyjęli lub chcieli przyjąć prawdę. Doprowadziło to w końcu do wojny domowej. Zwingli i wielu innych, którzy przyłączyli się do reformacji, zginęli pod Kappel, a Oekolampadius pod ciężarem tych nieszczęść zmarł niedługo potem. Rzym triumfował i zdawało się, że to, co w wielu miejscach stracił, teraz ponownie odzyskał. Lecz Ten, którego plany istnieją od wieków, nie zaniechał swej sprawy, ani swego ludu. Wyciągnął ramię, aby przynieść ratunek. Powołał w innych krajach pracowników, którzy mieli dalej prowadzić dzieło reformacji. {WB 112.2}
Zanim Luter został reformatorem, we Francji zaczął świtać już dzień. Jednym z pierwszych, który otrzymał i przekazał innym światło prawdy, był Lefevre, człowiek o wielkiej wiedzy, profesor uniwersytetu w Paryżu, a także gorliwy zwolennik papiestwa. W trakcie badań nad literaturą starożytną zwrócił swoją uwagę na Biblię i wraz ze swymi uczniami zaczął ją studiować. {WB 112.3}
Lefevre był gorliwym czcicielem świętych i zamierzał opracować ich historię, a także dzieje męczenników, zebrane z legend Kościoła. Zadanie to wymagało wiele trudu. Gdy wykonałjuż większą część pracy, przyszło mu na myśl, że Biblia może dostarczyć cennego materiału; zaczął ją więc w tym celu studiować. Istotnie, znalazł w niej opisy świętych, ale nie takich, jakich przedstawiał Kościół rzymski w swoim kalendarzu. Fala Bożego światła rozjaśniła jego umysł. Zdumiony z niesmakiem porzucił swą zamierzoną pracę i poświęcił się badaniu Słowa Bożego. Odnalezione w nim cudowne prawdy wkrótce zaczął głosić publicznie. {WB 112.4}
Nim Luter i Zwingli rozpoczęli dzieło reformacji, Lefevre pisał w roku 1512: „To Bóg, dzięki naszej wierze, daje nam sprawiedliwość, która przez łaskę usprawiedliwia nas do życia wiecznego”. Wylie XIII, 1. Zagłębiwszy się w tajemnice zbawienia wołał: „Co za wspaniała zmiana: Bezgrzeszny zostaje skazany, a winny jest uwolniony od kary. Błogosławiony zostaje przeklęty, a przeklętego się błogosławi. Żyjący umiera, a martwy otrzymuje życie. Chwała jest okryta hańbą, a zhańbiony dostępuje czci”. D’Aubigné XII, 2. {WB 112.5}
Ucząc, że chwała należna jest tylko Bogu, podkreślał jednocześnie, że obowiązkiem człowieka jest posłuszeństwo. „Jeżeli należysz do Kościoła Chrystusowego mówił jesteś członkiem Jego ciała. Natomiast jeśli należysz do Jego ciała, napełniony jesteś boską naturą (...). O, gdyby wszyscy ludzie zrozumieli tylko ten przywilej, żyliby w czystości i świętości i gardziliby chwałą tego świata, która jest niczym wobec wspaniałości wewnątrz nich, tej wspaniałości, która jest ukryta przed wzrokiem cielesnym”. Tamże XII, 2. {WB 113.1}
Wśród uczniów Lefevre’a byli tacy, którzy gorliwie przysłuchiwali się słowom swego profesora i którzy, gdy głos jego zamilkł, sami dalej głosili prawdę. Do nich należał Wilia Farel. Będąc synem bogobojnych rodziców, skrupulatnie wychowany w wierze Kościoła rzymskiego, mógłby jak apostoł Paweł, powiedzieć o sobie: „Żyłem według naszego najsurowszego stronnictwa religijnego, jako faryzeusz”. Dzieje Apostolskie 26,5. Był oddanym zwolennikiem Rzymu i gotów był zniszczyć każdego, kto ośmieliłby się wystąpić przeciw Kościołowi. „Zgrzytałem zębami jak wściekły wilk mówił później o tym okresie swego życia gdziekolwiek wypowiadano się przeciwko papieżowi”. Wylie XIII, 2. Był niestrudzony w swej czci dla świętych i wraz z Lefevrem obchodził wszystkie Kościoły Paryża, modląc się przy każdym ołtarzu i składając dary przy relikwiach. Lecz ta zewnętrzna pobożność nie mogła mu dać wewnętrznego spokoju. Pomimo wszystkich praktyk pokutnych, jakie stosował, nie mógł się pozbyć świadomości grzechu. Jak głosu z nieba słuchał słów reformatora: „Zbawienie jest z łaski. Niewinny został potępiony, zaś grzesznik uwolniony od winy. Jedynie krzyż Chrystusa otwiera niebo i zamyka wrota piekieł”. Tamże XIII, 2. {WB 113.2}
Farel z radością przyjął prawdę. Nawróciwszy się, podobnie jak apostoł Paweł porzucił jarzmo tradycji, a przyjął wolność dzieci Bożych. „Z drapieżnego wilka szukającego ofiary stał się łagodnym jagnięciem o sercu oddanym, po odrzuceniu papieża, Jezusowi Chrystusowi”. D’Aubigné XII, 3. {WB 113.3}
Podczas gdy Lefevre ciągle jeszcze szerzył światło ewangelii wśród swych studentów, Farel, tak samo oddany sprawie Chrystusa, jak dawniej sprawie papieża, zaczął głosić prawdę publicznie. Wkrótce przyłączył się do nich jeden z dostojników Kościoła, mianowicie biskup Briconnet z Meaux, a także inni nauczyciele, cieszący się uznaniem i szacunkiem z powodu swej głębokiej wiedzy. Niebawem zdobyli oni wielu zwolenników pochodzących ze wszystkich stanów: od rzemieślników i chłopów, nawet do pałacu samego króla. Zreformowaną wiarę przyjęła siostra panującego wówczas Franciszka I. Sam król i jego matka przez pewien czas życzliwie odnosili się do nowej wiary, a reformatorzy z nadzieją oczekiwali dnia, kiedy Francja zostanie pozyskana dla ewangelii. {WB 113.4}
Niestety, nadzieje te nie miały się spełnić. Na uczniów Chrystusa czekały próby i prześladowania, choć na razie jeszcze nic o tym nie wiedzieli. Nastąpił czas spokoju, by mogli zgromadzić siły, które pozwolą im przetrwać nadciągającą burzę. Reformacja szybko postępowała naprzód. Biskup z Meaux gorliwie pracował w swej diecezji, nauczając duchownych i lud. Usuwał niedouczonych i niemoralnych księży, zastępując ich, w miarę możliwości, ludźmi wykształconymi i pobożnymi. Briconnet bardzo pragnął, ażeby jego ludzie sami mieli dostęp do Słowa Bożego i wkrótce ten cel zrealizował. Lefevre podjął się przetłumaczenia Nowego Testamentu i w tym samym czasie, kiedy niemiecka Biblia, przełożona przez Lutra, opuszczała drukarnię w Wittenberdze, w Meaux wydano francuski przekład Nowego Testamentu. Biskup nie szczędził ani wysiłków, ani wydatków, by go rozpowszechniać w swoich parafiach i wkrótce chłopi z Meaux posiadali Pismo
Święte. {WB 113.5}
Jak omdlewający z pragnienia wędrowiec z radością wita orzeźwiające źródło wody, tak ludzie ci przyjmowali z radością wieść nieba. Wieśniacy na polu, a rzemieślnicy w warsztatach pocieszali się w swym codziennym znoju rozmowami o cudownych prawdach Biblii. Wieczorami, zamiast iść do gospody, zbierali się w mieszkaniach, by wspólnie czytać Słowo Boże, modlić się i chwalić Boga w pieśniach. Wkrótce w takich gminach pojawiły się ogromne zmiany. Choć ciężko pracujący i niewykształceni chłopi należeli do najuboższej warstwy społeczeństwa, w ich życiu widoczna była odradzająca moc łaski Bożej. Pokorni, miłujący się i uświęceni byli świadkami tego, co ewangelia może zdziałać dla tych, którzy ją szczerze przyjmują. {WB 114.1}
Zapalone w Meaux światło docierało daleko. Każdego dnia rosła liczba nowo nawróconych. Wściekłość duchowieństwa hamował przez pewien czas król, gardzący bezdusznym i ślepym fanatyzmem mnichów; w końcu jednak papiescy przywódcy uzyskali przewagę. Wzniesiono stosy. Biskup z Meaux, zmuszony do wyboru między ogniem a odwołaniem swych nauk, wybrał łatwiejszą drogę. Jednak pomimo upadku swego przywódcy, jego trzoda pozostała wierna. Wielu w płomieniach złożyło świadectwo prawdzie. Swą odwagą i wiernością przemawiali ci wierni chrześcijanie spośród płonącego stosu do tysięcy ludzi, którzy w czasie pokoju nigdy by takiego świadectwa nie otrzymali. {WB 114.2}