
9 minute read
Duchowa Opowieść o Dwóch Miastach
pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą”. Jana 15,19-20. Innym razem Zbawiciel powiedział wyraźnie:
„Biada wam, gdyby o was dobrze mówili wszyscy ludzie, bo tak czynili fałszywym prorokom ojcowie ich”. Łukasza 6,26. Duch panujący w świecie w dawniejszych czasach nie zgadzał się z duchem Chrystusa; obecnie sytuacja też nie uległa poprawie. Ten, kto głosi czyste Słowo Boże nie znajdzie większej przychylności dzisiaj aniżeli wówczas. Sposoby walki z prawdą mogą się zmienić, wrogość przeciwników może wydawać się mniejsza, gdyż będzie bardziej podstępna, ale sama walka nigdy nie ustanie i będzie trwać aż do końca świata. {WB 76.4}
Rozdział 8 Przed Sądem
Na tron Niemiec wstąpił Karol V. Wysłannicy papiescy pośpieszyli do nowego cesarza, aby złożyć mu gratulacje, a jednocześnie skłonić go do użycia swej siły przeciwko reformacji. Z drugiej strony elektor saski, któremu Karol w wielkiej mierze zawdzięczał koronę, prosił go, by nie podejmował żadnych kroków przeciwko Lutrowi, zanim ten nie zostanie przesłuchany. W ten sposób cesarz znalazł się w dość kłopotliwej sytuacji. Wiedział, że przedstawiciele papiestwa nie zadowolą się niczym innym jak tylko cesarskim edyktem skazującym Lutra na śmierć. Jednak elektor stanowczo oświadczył, że „ani cesarski majestat, ani nikt inny nie udowodnił, że pisma Lutra zostały sprawiedliwie potępione”, dlatego też cesarz rozkazał, aby „doktor Luter otrzymał glejt, by mógł się zjawić przed uczonych, pobożnych i bezstronnych sędziów”. D’Aubigné VI, 11. {WB 77.1}
Uwaga wszystkich stronnictw skierowana została na sejm, który zebrał się w Wormacji tuż przed wstąpieniem Karola V na tron. Celem sejmu było rozstrzygnięcie ważnych kwestii politycznych, tam też niemieccy książęta mieli po raz pierwszy spotkać się z młodym monarchą. Ze wszystkich stron Niemiec zjechali się dostojnicy kościelni i państwowi. Przybyli potężni i zazdrośni o swe prawa możnowładcy, dumni i pewni swej wyższości książęta Kościoła, dworscy rycerze i ich uzbrojone orszaki, a także posłowie z obcych i dalekich krajów wszyscy zebrali się w Wormacji. Jednak na tym ogromnym zgromadzeniu tematem, który wzbudził największe zainteresowanie, była sprawa saskiego reformatora. {WB 77.2}
Cesarz Karol polecił elektorowi, by przybył na sejm razem z Lutrem, któremu zapewnił ochronę i przyrzekł swobodną dyskusję z kompetentnymi osobami celem omówienia punktów spornych. Luter z napięciem czekał na spotkanie z cesarzem. W tym czasie jego zdrowie było mocno nadwerężone, jednak napisał do elektora: „Gdy sam o własnych siłach nie będę mógł przybyć do Wormacji, każę się tam zawieźć, nawet jeśli będę chory, gdyż nie wątpię, że gdy cesarz mnie wzywa, jest to głos samego Boga. Jeśli dopuszczą się wobec mnie gwałtu, co jest bardzo prawdopodobne gdyż nie wzywają mnie po to, abym ich pouczał sprawę tę pozostawię Panu. Żyje przecież wciąż i panuje Ten, który w Babilonie zachował trzech młodzieńców w ognistym piecu. Jeżeli nie uratuje mnie, to przecież moje życie jest bez znaczenia. Brońmy tylko Ewangelii, by nie stała się przedmiotem pogardy ze strony niegodziwych ludzi i przelewajmy za nią krew, a na pewno zwyciężymy. Nie do mnie należy decydowanie, czy moje życie lub śmierć przyczyni się do zbawienia ogółu (...). Możecie oczekiwać ode mnie wszystkiego (...) oprócz ucieczki i odwołania poglądów. Na pewno nie ucieknę, a tym bardziej niczego nie odwołam”. Tamże VII, 1. {WB 77.3}
Kiedy w Wormacji rozeszła się wiadomość, że Luter ma się zjawić przed sejmem, wywołało to wielkie podniecenie. Aleander, legat papieski, któremu powierzono sprawę
Duchowa Opowieść o Dwóch Miastach
Lutra, był bardzo zaniepokojony. Przeczuwał, że przesłuchanie Lutra może okazać się w skutkach bardzo niebezpieczne dla papiestwa. Prowadzenie dochodzenia w sprawie, w której papież wydał już potępiający wyrok, równało się znieważeniu autorytetu „nieomylnego kapłana”. Poza tym legat obawiał się, że elokwencja i mocne argumenty Lutra skłonią wielu książąt do zajęcia stanowiska przeciwnego interesom papieskim. W najbardziej natarczywy sposób starał się więc odwieść cesarza od zamiaru wezwania Lutra przed sejm. W tym mniej więcej czasie została wydana bulla wykluczająca Lutra z Kościoła, co wraz z zabiegami Aleandra skłoniło cesarza do ustąpienia legatowi. Napisał więc do elektora, że jeżeli Luter nie odwoła swych tez, musi pozostać w Wittenberdze. {WB 77.4}
Aleander, niezadowolony jednak z tego zwycięstwa, działał dalej za pomocą wszelkich dostępnych mu środków, by uzyskać wyrok skazujący Lutra. Wytrwale zwracał uwagę książąt, prałatów i innych członków sejmu na sprawę Lutra, oskarżając reformatora o podżeganie ludzi do buntu, bezbożności i bluźnierstwa. Jednak popędliwość i namiętność, jakie cechowały słowa legata, wskazywały wyraźnie, jakie motywy nim kierują: Ogół zebranych stwierdził, że „bardziej nienawiść i chęć zemsty, niż gorliwość i pobożność były powodem wystąpień legata”. Tamże VII, 1. Większość osób obecnych na sejmie coraz bardziej przychyla się do sprawy Lutra. {WB 78.1}
Ze zdwojoną energią i gorliwością starał się legat przekonać cesarza, że jego obowiązkiem jest wypełnienie papieskich zleceń. Ale prawo Niemiec wymagało w takich kwestiach rozpatrzenia sprawy i jednomyślności wszystkich książąt. W końcu jednak cesarz uległ namowom legata i pozwolił mu przedstawić sprawę sejmowi. „Był to dzień triumfu dla nuncjusza. Zebranie było bardzo liczne, a sprawa jeszcze większa. Aleander miał przemawiać w imieniu Rzymu (...) matki i pani wszystkich Kościołów. Przed zebranymi pełnomocnikami chrześcijaństwa miał bronić stolicy Piotrowej. Legat miał wybitny dar wymowy i dowiódł, że dorósł do wysokości zadania. Opatrzność chciała, by Rzym zanim będzie potępiony był reprezentowany i broniony przed najdostojniejszym trybunałem przez swego najzdolniejszego mówcę”. Wylie VI, 4. Zwolennicy reformatora z obawami oczekiwali na wynik wystąpienia Aleandra. Elektor saski nie był obecny, lecz wyznaczył kilku radnych, którzy mieli mu donieść o przemówieniu nuncjusza papieskiego. {WB 78.2}
Aleander z całą mocą swej elokwencji i naukowych wywodów usiłował podeptać prawdę. Rzucał na Lutra coraz to nowe oskarżenia, określając go jako nieprzyjaciela Kościoła i państwa, wroga żywych i umarłych, duchowieństwa i świeckich, soborów i pojedynczych chrześcijan. „W pismach Lutra jest tyle błędów stwierdził iż można by za nie spalić sto tysięcy heretyków”. {WB 78.3}
Kończąc swą mowę tak wyraził się o zwolennikach reformacji: „Czym są ci luteranie?
Zgrają bezczelnych pedagogów, zepsutych duchownych, rozwiązłych mnichów, ignoranckich prawników, zdegradowanych szlachciców i prostaków, których ci pierwsi sprowadzili na manowce i zdeprawowali. O ileż bardziej liczny, zdolny i bogatszy jest Kościół katolicki! Jednogłośna uchwała tego znamienitego zebrania oświeci prostych, ostrzeże nierozważnych, utwierdzi chwiejnych, a słabych wzmocni”. D’Aubigné VII, 3. {WB 78.4}
Takiej właśnie broni używano we wszystkich wiekach przeciw obrońcom prawdy. Te same zarzuty są zawsze stawiane wszystkim tym, którzy odważą się głosić jasne i wyraźne prawdy Słowa Bożego w przeciwieństwie do zakorzenionych błędów. „Kimże są ci kaznodzieje nowych nauk?” pytają ci, którzy hołdują rozpowszechnionej religii. „Są niewykształceni, nieliczni i pochodzą z niższych warstw społecznych; twierdzą jednak, że posiadają prawdę i są wybranym ludem Bożym. To nieuki, którzy sami siebie zwodzą. 0 ileż wyższy wobec nich jest nasz Kościół pod względem liczby wyznawców i wpływu. Jakże dużo jest w naszym Kościele znaczących i uczonych ludzi, o ile więcej siły po naszej stronie”. Oto argumenty, które skutecznie wpływają na świat, ale jak za czasów Lutra, tak i dziś nie są przekonywające. {WB 78.5}
Reformacja nie skończyła się wraz ze śmiercią Lutra, jak to wielu mniema. Trwa ona i będzie nadal trwać do końca historii świata. Wielkie dzieło Lutra polegało na przekazaniu innym tego światła, jakie sam otrzymał od Boga. Nie otrzymał on jednak całego światła, jakie świat miał uzyskać. Od owego czasu aż do dnia dzisiejszego nowe światło nieprzerwanie bije z Pisma Świętego i wciąż odkrywane są coraz to nowe prawdy Boże. {WB 78.6}
Mowa legata wywarła wielkie wrażenie na sejmie. Nie było tam Lutra, który mógłby zwyciężyć papieskiego bojownika jasnymi i przekonywającymi dowodami Słowa Bożego. Nikt nie starał się bronić reformatora. Wszyscy skłaniali się nie tylko do potępienia Lutra i jego nauk, ale także do wytępienia wszelkiej herezji. Dla Rzymu była to najlepsza okazja do obrony swych interesów. Wszystko, co mogło być wygłoszone w obronie papiestwa, zostało powiedziane. Pozorne zwycięstwo było jednak znakiem porażki. W przyszłości kontrast pomiędzy prawdą a błędem miał się bardziej uwidocznić, gdy obie strony zmierzyły się w otwartej walce. Od tego dnia Rzym już nigdy nie miał być tak bezpieczny, jak był poprzednio. {WB 79.1}
Chociaż większość członków sejmu nie zawahała się wydać Lutra na pastwę Rzymu, wielu jednak, widząc i ubolewając nad panoszącym się w Kościele zepsuciem, żądało usunięcia nadużyć, które były wynikiem korupcji i chciwości duchowieństwa i powodowały tyle nieszczęść w Niemczech. Legat przedstawił hierarchię kościelną w jak najlepszym świetle. Bóg jednak pobudził jednego z obecnych do prawdziwego nakreślenia stosunków panujących w Kościele. Z godnością wstał wtedy książę Jerzy z Saksonii i dokładnie opisał szalbierstwa i zwiedzenia papieża, jak również ich zgubne następstwa. Kończąc powiedział:
„Są to tylko niektóre z rażących nadużyć Rzymu. Pozbawieni są wszelkiego wstydu, a ich jedynym celem są (...) pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze (...) do tego stopnia, że księża, którzy powinni głosić ludowi prawdę, nie wypowiadają niczego poza kłamstwem i oszustwem. Są oni nie tylko tolerowani, ale nagradzani, bowiem im większe są ich kłamstwa, tym większy mają zysk. To właśnie z tego plugawego źródła płynie zgorszenie, a rozwiązłość idzie w parze z chciwością. (...) Niestety to skandaliczne postępowanie kleru wydaje tak wiele biednych dusz na wieczne potępienie. Trzeba więc przeprowadzić ogólną reformę”. Tamże VII, 4. {WB 79.2}
Nawet sam Luter nie potrafiłby dosadniej określić nadużyć Rzymu, a fakt, że mówca był zdecydowanym przeciwnikiem papiestwa, nadawał jego słowom tym większą moc. {WB 79.3}
Gdyby zebranym zostały otwarte oczy, zobaczyliby pośród siebie aniołów Bożych, którzy rozpraszali ciemności błędu oraz przygotowywali umysły i serca na przyjęcie prawdy. To Boża moc panowała nawet nad umysłami przeciwników reformacji, przygotowując w ten sposób drogę do przeprowadzenia wielkiego dzieła. Marcin Luter nie był obecny na sejmie, lecz w zgromadzeniu usłyszano głos Tego, który jest większy od Lutra. {WB 79.4}
Sejm natychmiast wyznaczył komitet, którego zadaniem było zestawienie papieskich nadużyć, przygniatających tak bardzo naród. Listę, która zawierała sto jeden punktów, przedstawiono cesarzowi z prośbą, by bezzwłocznie podjął kroki mające na celu usunięcie wymienionych nadużyć. „Jak wiele ginie dusz mówili autorzy prośby jak wiele zdarza się przypadków kradzieży i wymuszania pieniędzy, jak wiele skandali otacza duchową głowę chrześcijaństwa! Naszym obowiązkiem jest zapobiec upadkowi i hańbie narodu. Z tego powodu prosimy was najpokorniej i usilnie, by poczyniono kroki w kierunku polepszenia stosunków i przeprowadzenia ogólnej reformy”. Tamże VII, 4. {WB 79.5}
Teraz wreszcie zażądano przybycia Lutra. Nie zważając na prośby, sprzeciwy i pogróżki Aleandra, cesarz w końcu wyraził zgodę na przybycie reformatora. Do wezwania dołączono glejt, który zapewniał reformatorowi powrotną podróż do bezpiecznego miejsca. Dokumenty te wręczono posłowi, który miał je zawieźć do Wittenbergi i wrócić razem z Lutrem do Wormacji. {WB 79.6}
Przyjaciele Lutra przerazili się, znając bowiem dobrze uprzedzenia i wrogość, jakie żywiono do reformatora, obawiali się, że jego przeciwnicy nie uszanują glejtu cesarskiego i targną się na jego życie. Na prośby przyjaciół, którzy starali się powstrzymać od wyjazdu do Wormacji, Luter odpowiedział: „Przedstawiciele papieża wcale nie pragną mego przyjazdu do Wormacji; oni chcą mego potępienia i śmierci, ale to nieważne. Módlcie się nie za mnie, lecz za Słowo Boże (...). Chrystus napełni mnie swym Duchem, bym mógł pokonać apostołów błędu. Pogardzałem nimi przez całe życie, a teraz zatriumfuję nad nimi przez swą śmierć. Chcą zmusić mnie w Wormacji, abym odwołał swoje pisma. Moje odwołanie będzie brzmiało tak: Kiedyś mówiłem, że papież jest zastępcą Chrystusa, teraz twierdzę, że jest on przeciwnikiem naszego Pana i apostołem diabła”. Tamże VII, 6. {WB 80.1}
W niebezpieczną podróż Luter nie udał się samotnie. Oprócz cesarskiego posła zdecydowali się towarzyszyć mu trzej przyjaciele. Melanchton także z całego serca pragnął przyłączyć się do nich. Przywiązał się do Lutra i chciał być razem z nim nawet w więzieniu a nawet razem z nim ponieść śmierć. Luter jednak odmówił jego prośbom. Gdyby on zginął, odpowiedzialność za reformację musiałaby spocząć na młodym pomocniku. Odjeżdżając Luter powiedział do Melanchtona: „Jeżeli nie wrócę i wrogowie zabiją mnie, nauczaj dalej i trwaj mocno w prawdzie. Pracuj na moim miejscu (...). Jeżeli ty zostaniesz przy życiu, moja śmierć nie będzie miała znaczenia”. Tamże VII, 7. Studenci i obywatele miasta, którzy zebrali się by pożegnać Lutra, byli bardzo wzruszeni. Wielu z tych, których serca zostały poruszone przez ewangelię, żegnało go ze łzami w oczach. W ten sposób Luter i jego towarzysze opuścili Wittenbergę. {WB 80.2}
W drodze spostrzegli, że ludzi gnębiły najgorsze przeczucia, W niektórych miastach nie okazywano im żadnych oznak szacunku. W innym miejscu, gdy zatrzymali się na noc, pewien przyjaźnie usposobiony ksiądz wyraził swe obawy w ten sposób, że pokazał Lutrowi obraz włoskiego reformatora, który poniósł męczeńską śmierć. Następnego dnia dowiedzieli się, że pisma Lutra zostały w Wormacji potępione. Cesarscy posłowie ogłaszali dekret Karola V, na mocy którego wszystkie zakazane książki należało oddać władzom miejskim. Poseł, który obawiał się, że bezpieczeństwo Lutra jest mocno zagrożone i sądził, że reformator może zmienił już postanowienie, zapytał, czy chce on jechać w dalszą drogę. Luter odpowiedział: „Chociaż jestem wyklęty we wszystkich miastach, jadę dalej”.
Tamże VII, 7. {WB 80.3}
W Erfurcie przyjęto reformatora z wielką czcią. Luter otoczony tłumami zwolenników szedł tymi samymi ulicami, które we wcześniejszych latach tak często przemierzał ze swą torbą żebraka. Odwiedził też swą celę klasztorną i przypomniał sobie wewnętrzne walki; dzięki którym spłynęło nań światło, jakie teraz oświecało całe Niemcy. Proszono go o wygłoszenie kazania. Choć było mu to zabronione, poseł nie sprzeciwił się w tym wypadku i mnich, który kiedyś w klasztorze był posługaczem, wstąpił teraz na ambonę. {WB 80.4}
Do zgromadzonego tłumu Luter zaczął przemawiać słowami Jezusa: „Pokój wam: Filozofowie, doktorzy i pisarze starali się swymi naukami wskazać ludziom drogę do osiągnięcia życia wiecznego. Niestety nie udało im się to. Ja wam teraz pokażę tę drogę (...). Bóg wzbudził z martwych Człowieka, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który pokonał śmierć, zniszczył grzech i zamknął bramy piekła. Dokonał dzieła zbawienia (...). Chrystus