11 minute read

17.11.2019, niedziela, godz. 19:00 / Sunday, 7 pm

17.11.2019 niedziela, godz. 19:00 / Sunday, 7 pm Wrocław, NFM, Sala Czerwona / Red Hall

Makaya McCraven

Advertisement

24 fot. / photo: Leslie Kirchoff 17.11 24

Makaya McCraven – perkusja / drums Junius Paul – gitara basowa, kontrabas / bass guitar, double bass Marquis Hill – trąbka / trumpet Irvin Pierce – saksofon / saxophone Greg Spero – Fender Rhodes, Moog, fortepian / piano

Kiedy muzyce jazzowej próbuje się wytykać oderwanie od współczesności i nadszarpnięcie zębem czasu, Makaya McCraven zdmuchuje z niej warstwę kurzu i tworzy muzykę szalenie aktualną. Wszechstronny perkusista, który wypracował nietuzinkowy sposób produkcji płyt, jest jednym z najciekawiej rozwijających się artystów w jazzowym gatunku.

Muzyka „jazzowa” to pojęcie nieprecyzyjne i interpretowane subiektywne. Każdy może przez nie rozumieć co innego i zawężać tę kategorię do wyciętego fragmentu dźwiękowej rzeczywistości albo – do czego namawia Sonny Rollins – traktować ją jak ogromny parasol, pod którym mieszczą się inne gatunki muzyczne, zarówno te pokrewne, jak i te nieco bardziej oddalone od głównego nurtu. Jednak niezależnie od tego, czy mowa o improwizowanej awangardzie czy o kołyszącej muzyce soul, jazzu lepiej słucha się na żywo, a obecność publiczności zdecydowanie pomaga jego twórcom. Makaya McCraven jako wytrawny bębniarz wie, że siła spotkania „tu i teraz” jest bezcenna. Jako doświadczony producent wie też, że postprodukcja daje dziś relatywnie łatwe w obsłudze narzędzia do wyciągnięcia z nagranego materiału dźwiękowej esencji. Dlatego rejestruje znaczną część swoich koncertów, a później poświęca im wiele godzin pracy przy studyjnym biurku, by ostatecznie umieścić na płycie dzieło kompletne.

fot. / photo: David Marques

Tak było przy okazji przełomowego dla jego kariery albumu In the Moment. McCraven zarejestrował wtedy dwadzieścia osiem swoich koncertów (około pięćdziesiąt godzin muzyki), a następnie zmontował w domowym studiu i wyprodukował z nich dziewiętnaście utworów. Podobnie podszedł do swojej ostatniej płyty – Universal Beings – która jest muzycznym przekrojem działalności perkusisty z przełomu 2017 i 2018 roku. Materiałem źródłowym albumu stały się cztery koncerty zagrane z czterema różnymi składami kolejno w Nowym Jorku, Chicago, Londynie i Los Angeles. Wyjątkowe miejsca i współpraca ze szczególnymi artystami to dla McCravena ważne składniki jego tożsamości. Sam pytany o to, skąd pochodzi, nie mówi o lokalizacji, ale o całym procesie, który go ukształtował, o historiach ludzi go otaczających. Zdaniem perkusisty jest to dużo ważniejsze od miejsca urodzenia i trudno się z nim nie zgodzić. Faktem jednak jest, że McCraven urodził się we Francji, a do Stanów Zjednoczonych przeniósł się jako trzylatek razem z matką Ágnes Zsigmondi, wokalistką i flecistką o węgierskich korzeniach, oraz ojcem Stephenem McCravenem – cenionym perkusistą, który współpracował m.in. z Archiem Sheppem i Samem Riversem. Zamieszkali w Pioneer Valley w stanie Massachusetts. McCraven dorastał otoczony muzyką, widział, jak wygląda codzienność artystów, jakie są jej dobre i złe strony. Zdecydował się rozpocząć naukę gry na perkusji. Uczył się swingować, słuchał hip-hopu i trenował futbol amerykański. Szło mu dobrze zarówno na boisku, jak i w ćwiczeniówce. Pod koniec liceum w czasie futbolowej rozgrywki McCraven doznał kontuzji – jego dłoń znalazła się między kaskami dwóch zawodników. Pierwszą myślą młodego futbolisty ze strzaskanymi palcami była obawa o koncert, który miał zagrać dzień później ze swoim hip-hopowym składem Cold Duck Complex. Wtedy zrozumiał, że ciężko będzie mu pogodzić granie na instrumencie z tak kontaktowym sportem, wiedział już też, że muzyka jest dla niego ważniejsza. W wieku dwudziestu trzech lat McCraven przeniósł się do Chicago – przeprowadził się tam dla swojej dziewczyny (obecnie żony). W nowym mieście nie miał żadnych kontaktów w środowisku muzycznym. Jedynym wyjściem było chwytanie się każdego koncertu, który mógł zagrać. Zaczął od sceny skupionej wokół mainstreamowego jazzu. Pracował z gitarzystą Bobbym Broomem i doświadczonym pianistą Williem Pickensem, grał w Occidental Brothers Dance Band International, a później występował z muzykami związanymi z AACM – jak choćby z rewelacyjnym gitarzystą Jeffem Parkerem. Dzięki intensywnej pracy jego sieć kontaktów szybko się rozrastała. Z biegiem czasu McCraven

zaczął na swojej drodze spotykać artystów, którzy mieli podobny do niego rodowód muzyczny. Był wśród nich m.in. Marquis Hill. Trębacz, który o jazzie i hip-hopie powiedział, że „wyrosły na tym samym drzewie, ale zakwitły na innych jego gałęziach”. McCraven zapewne zgodziłby się z kolegą po fachu, ponieważ sam mówi, że w jego twórczości jazz i hip-hop są jednością, a nie mieszanką stylów – dla dużej grupy muzyków z jego pokolenia te dwa gatunki są nierozłączne. W 2012 roku McCraven zadebiutował na rynku fonograficznym albumem Split Decision – z dzisiejszej perspektywy płyta nagrana przez fortepianowe trio jest najbardziej jazzowym spośród autorskich krążków perkusisty. Trzy lata później na sklepowych półkach pojawił się wspomniany już album In the Moment, wydany w katalogu cenionej chicagowskiej wytwórni International Anthem (z którą artysta jest związany do dzisiaj). To był przełom w karierze McCravena – jego nazwisko pojawiło się we wszystkich liczących się mediach jazzowych, o albumie napisały też dzienniki „The New York Times” i „The Wall Street Journal”. Tak pozytywne przyjęcie płyty dodało artyście pewności siebie, która pozwoliła mu pogłębić artystyczne poszukiwania. Następne albumy perkusisty i producenta, Highly Rare i Where We Come From, to jazzowo-hiphopowe miksy z koncertów, które zagrał w Chicago i Londynie. Dużo mocniejsza ingerencja postprodukcyjna dodała tym płytom energetycznego pazura. Świeże brzmienia połączone z jazzowymi improwizacjami zapewniły piorunujący efekt. McCraven wypracował niepodrabialny styl, który wątpiącym w kondycję dzisiejszego jazzu daje niezbite dowody, że gatunek ten może kwitnąć i trafiać do młodej publiczności, jeśli tylko osadzi się go we współczesności, zamiast traktować jak muzealny eksponat. Wydany rok temu album Universal Beings to owoc współpracy McCravena z jednymi z najbardziej twórczych przedstawicieli nowego jazzowego pokolenia. Muzyka ponownie została poddana obróbce w studiu, a właściwie mniej inwazyjnej – niż na dwóch poprzednich płytach – selekcji. Ponieważ materiałem bazowym były cztery koncerty, to w trakcie przesłuchiwania dwupłytowego wydawnictwa zmieniają się składy, charakter muzyki, a także atmosfera otoczenia. To długa, ale nie nudząca się podróż przez wyselekcjonowany świat dźwięków stworzonych przez McCravena i dużą grupę jego muzycznych przyjaciół. Małżeństwo jazzu z hip-hopem nie jest związkiem z rozsądku. Miksy McCravena pokazały, że to połączenie naturalne, a wyznaczanie przez dziennikarzy granicy stylów to tylko przykra konieczność służąca uporządkowaniu dźwiękowej rzeczywistości. Muzyka jazzowa ma wiele twarzy – twórczość McCravena pokazuje jedną z nich, tę współczesną. I nie chodzi tutaj tylko o postprodukcję, ponieważ aktualność jego muzyki słychać równie dobrze na albumach, jak i na koncertach, kiedy siedzi za zestawem perkusyjnym otoczony rewelacyjnymi instrumentalistami.

28 Whenever jazz is accused of being out of touch with reality and hackneyed, Makaya McCraven brushes it off and creates music that couldn’t be more up-to-date. This versatile drummer, with his unconventional method of album production, is a jazz artist whose path of development is surely one of the most interesting in the genre. Whenever jazz is accused of being out of touch with reality and hackneyed, Makaya McCraven brushes it off and creates music that couldn’t be more up-to-date. This versatile drummer, with his unconventional method of album production, is a jazz artist whose path of development is surely one of the most interesting in the genre. ‘Jazz’ is an imprecise, subjectively interpreted term. Everyone can understand it differently, either narrowing the category down to just a fragment of sound reality or – as Sonny Rollins encourages – treating it as an enormous umbrella encompassing numerous music genres, including those closely related to the mainstream alongside ones that are more distant. However, regardless of whether we favour improvised avant-garde or swaying soul, jazz is at its best in live performance, with the presence of the audience boosting the artists. Makaya McCraven, as a seasoned drummer, knows that the force of an encounter ‘right here and now’ is priceless. And as an experienced producer he is also aware that today’s post-production tools allow the essence of the sound to be extracted from a live recording with relative ease. That’s why he records a significant part of his concerts, later spending many hours at his studio desk to prepare the complete work to be released on an album. This was the case with the album In the Moment, a breakthrough moment in his career. McCraven recorded twenty-eight of his concerts (about fifty hours of music), and then, at his home studio, montaged and produced nineteen tracks out of the them. He used a similar approach on his last album, Universal Beings, which is a cross-section of his musical activity from 2017 and 2018. The source material for this album came from four concerts, played with four different line-ups, in New York, Chicago, London and Los Angeles respectively. Exceptional places and collaborations with unique artists are, for McCraven, important components of his identity. When asked about where he comes from, the artist doesn’t name a place, but instead a process that has shaped him, and the stories of the people around him. According to him, this is much more important than a place of birth – and it’s difficult to disagree with him on that. McCraven was, however, born in France, moving to the United States as a threeyear-old with his mother Ágnes Zsigmondi, a singer and flautist with Hungarian roots, and his father Stephen McCraven, a valued drummer who collaborated with Archie Shepp and Sam Rivers among others. They settled in Pioneer Valley, Massachusetts, where McCraven grew up surrounded by music. He saw the everyday life of musicians first hand – both its good and bad sides – and decided to start drumming classes. As a young man, he learned to swing, listened to hip hop and trained at American football, doing equally well on the football field and in the practice room. Towards the end of high school, he got injured during a football game, when his hand happened to be between the facemasks of two players. The young footballer’s first thought on seeing his smashed fingers was about the concert he was supposed to play the next day with his hip hop band Cold Duck Complex. It was at that point that he realised it would be difficult to reconcile playing an instrument with a contact sport – and he knew that music was more important. At twenty three, McCraven moved to Chicago for his girlfriend (now his wife). He had no contacts in the music circles in this new city, and the only way to break in was to play any concert he could find. He started with the mainstream jazz scene, working with the guitarist Bobby Broom and the experienced pianist Willie Pickens, playing in the Occidental Brothers Dance Band International, and later performing with musicians connected with the AACM (for example the outstanding guitarist Jeff Parker). Thanks to this intensive work, his network of contacts grew rapidly. Over time, McCraven started to meet artists with similar musical provenance, such as Marquis Hill, who said that jazz and hip hop came from the same tree, but ‘blossomed from different branches’. McCraven would most certainly agree with his colleague, as he claims that in his music jazz and hip hop are a unity, and not a mix of styles – and for a large group of musicians from his generation these genres are inseparable. In 2012, McCraven debuted on the phonographic market with the album Split Decision. From today’s perspective, this album recorded by a piano trio is the most jazzlike album in the drummer’s discography. Three years later, In the Moment appeared on store shelves, released by the renowned Chicago label International Anthem (a label the artist still works with today). This was a breakthrough for McCraven – his name appeared in all major jazz media, and in such newspapers as The New York Times and The Wall Street Journal. Such a positive reception boosted the artist’s confidence and allowed him to deepen his artistic explorations. The subsequent albums from this drummer and producer, Highly Rare and Where We Come From, were jazz and hip hop mixes from concerts he had played in Chicago and London. With heavier intervention at the post-production stage, they feel like an energy shot; fresh sounds combine with jazz improvisation to guarantee a stunning effect. McCraven has developed a one-off style which – to those doubting the state of jazz today – proves that the genre can blossom and find its way to a young audience, if only it is embedded in the present day and not treated as a museum piece. The album Universal Beings, released last year, is a result of McCraven’s collaboration with some of the most creative representatives of the new jazz generation. The music was again edited – or rather selected – in the studio, but less invasively than for the two previous albums. Since the base material came from four concerts, while listening to this double album we hear different line-ups, a mix of musical characters, and even contrasts in the ambiance of the environment. This is a long, but never boring, journey through a selection of sounds created by McCraven and a large group of his musical friends.

The marriage of jazz and hip hop is not just a marriage of convenience. McCraven’s mixes show that it’s a natural fit, and the genre borders delineated by journalists are just an unpleasant necessity used to organise the reality of the sounds. Jazz music has many faces, and the works of McCraven show the contemporary one. But that contemporaneity doesn’t just come from the post-production process used on his albums, because his music is just as current during his concerts, when he sits behind the drum kit surrounded by remarkable musicians.

This article is from: