Nasz Głos październik 2006

Page 31

WIARA I ŻYCIE Ludziom przesiedlonym ze wschodnich Kresów II RP wielką pomoc świadczył Kościół

Owoce posługi duszpasterskiej Kardynał Henryk Gulbinowicz mówi o Kościele na Dolnym Śląsku – Trzydzieści lat duszpasterzowania Księdza Kardynała w Kościele dolnośląskim to wielkie doświadczenie i świadectwo historii tego Kościoła. Jakim Ksiądz Kardynał zapamiętał wrocławski Kościół po przybyciu na Dolny Śląsk w połowie lat siedemdziesiątych? – Decyzja papieża Pawła VI powołania mnie na arcybiskupa metropolitę Wrocławia była dla mnie zaskoczeniem i wielką niespodzianką. Od otrzymania sakry biskupiej z rąk ks. kard. Stefana Wyszyńskiego 8 lutego 1970 roku w prokatedrze białostockiej, pracowałem 5 lat jako administrator apostolski w niewymownej „Archidiecezji w Białymstoku”. Komuniści zabraniali bowiem używać nazwy Archidiecezja Wileńska, bo te tereny pozostały za wschodnią granicą PRL. „Archidiecezja w Białymstoku” to zaledwie zachodni skrawek rozległej Archidiecezji Wileńskiej, a więc niewiele ponad 5 tys. km2, 67 parafii, (6 dekanatów) o łącznej liczbie nieco ponad 350 tys. wiernych. Na tych terenach istnieje także prawosławna diecezja białostocko-gdańska i żyją nieliczne grupy wiernych innych wyznań. Są tam obok siebie zazwyczaj dwie świątynie kościół katolicki, cerkiew prawosławna lub meczet muzułmański jak w Bahonikach koło Sokółki i Kruszynianach koło Krynek. Dolny Śląsk – Archidiecezja Wrocławska erygowana przez papieża Sylwestra II w roku 1000 – pod każdym względem 10. krotnie była większa, z ponad 3 milionami mieszkańców, 53 dekanatami, ponad 620 parafiami. Posługę duszpasterską sprawowało tu 1400 kapłanów diecezjalnych i 496 zakonnych. Były tu Metropolitalne Wyższe Seminarium Duchowne i Papieski Wydział Teologiczny, kształcące ponad 200 alumnów i prawie 900 studentów. W 208 domach zakonnych znajdujących się na terenie archidiecezji przebywało 2 834 sióstr. Pracowało 1532 nauczycieli religii

katolickiej w zorganizowanych punktach katechetycznych. Służbę duszpasterską pełniło tylko dwóch biskupów pomocniczych: bp Wincenty Urban i bp Józef Marek. – Co wtedy było szczególnie ważne w misji Kościoła na Dolnym Śląsku? – Rozpoczynając posługę w Archidiecezji Wrocławskiej określiłem najważniejsze potrzeby duchowe i społeczne, które Kościół powinien spełniać wobec wiernych. Spośród rozlicznych potrzeb duchowych najważniejsze było, wobec propagowania ateistycznego komunizmu w prasie, radiu i telewizji, utrzymanie wiary katolickiej w sercach i umysłach dorosłych, młodzieży i dzieci. Uznałem, że pierwszym odcinkiem mojej służby jest rodzina, „rodzina silna Bogiem” i wszystko ma ku temu zmierzać. W posłudze społecznej najważniejsze było podtrzymywanie przekonania u Polaków przybyłych na Dolny Śląsk z różnych stron Rzeczypospolitej, z zagranicy, z Francji, Jugosławii, że te ziemie do Polski należą i trzeba im służyć, jak tym, które pozostały na Wschodzie i pokochać je, bo wróciły do Macierzy po wiekach, wykorzystać godnie szansę daną przez Pana Boga i historię. Wróciły przecież do Polski ziemie urodzajne, bogate w zagłębia kolorowych metali, węgla, minerałów, kamieni półszlachetnych, granitu. Dostrzegłem również potrzeby materialne: trzeba było otoczyć opieką charytatywną ludzi, którzy pozostawili cały swój dorobek życia na Wschodzie. Trzeba było wspierać samotnych, chorych, rodziny wielodzietne. Wizytacje kanoniczne tak planowałem, żeby odwiedzać przede wszystkim dekanaty pograniczne, tzn. najdalej położone od Wrocławia. Widać tam było najwyraźniej, w jakiej sytuacji materialnej znajdują się przybyli w roku 1945 i później rolnicy.

Przemysł tam jeszcze nie dotarł. Tak było w Kotlinie Kłodzkiej, w dekanatach przy granicy Niemiec Wschodnich. Stan materialnego posiadania Kościoła był inny niż choćby w znanej mi Archidiecezji w Białymstoku. Choćby w parafii Stolec były cztery kościoły. W każdym z tych kościołów odprawiałem Mszę św., wygłaszałem naukę, rozmawiałem z wiernymi przed kościołem. Pytałem mężczyzn jak się żyje... jak zapowiadają się urodzaje, a kobiety czy już cebula posadzona, sałata i inne warzywa posiane..., ile kurczaków pani wzięła. Do obłożnie chorych, kalek, niedołężnych starców, rodzin wielodzietnych, ubogich biskup przychodził do domów. Naturalnie proboszcz przygotowywał te osoby. W tejże parafii Stolec spotkałem rodzinę z czternaściorgiem dzieci, najstarszy syn magister Akademii Rolniczej, a najmłodsze dziecko na rękach matki. W parafii Rokitki, obecnie diecezja legnicka kościół był w przerobionej kuźni, bo to teren dawniej protestancki. Odwiedziłem w tej parafii „pioniera z Lwowskiego”, 84 lata. Tam Bóg mnie natchnął, by archidiecezja zorganizowała dom opieki dla samotnych. I taki dom powstał w Henrykowie. – Jak wzrastali w tutejszą rzeczywistość ludzie przesiedleni tu ze wschodnich Kresów II RP? Jak im w tym trudnym dziele pomagał Kościół? – Pierwsze wrastanie w teren już się wtedy dokonało. Inaczej wrastali ludzie w miastach. Jakoś odważniej tworzyli „nowe życie”, remontowali sobie mieszkania, szkoły dla dzieci, miejsca pracy, urzędy, fabryki, uczelnie. Pierwszy wykład na Politechnice Wrocławskiej odbył się 15 listopada 1945 r. Wiele świątyń było już uporządkowanych, wyremontowanych i odbudowanych. Kolejarze zbudowali swój szpital na fundamencie domu starców, który przed Hitlerem należał do gminy żydowskiej. To

Nasz Głos październik 2006

29


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.