Kwitnący krzew tamaryszku Wanda Majer-Pietraszak

Page 21

obowiązków zawodowego operatora, którym był w filmie, miałby jeszcze dużo do powiedzenia. No, dla niej byłby to strzał w tył głowy, gdyby odszedł. Ale miejmy nadzieję, że się na to nie zanosi. Duży pieniądz jest ważniutki… – Ludwika, do diabła! Gotowi?! Ludwika zadziera głowę i patrzy na metalową drabinkę, gdzie pod podwieszonymi reflektorami stoi elektryk i podnosi rękę. – Elektryka gotowa, Robercie. Może wziąć oddech z wyraźną ulgą. Jest producentką i kierownikiem planu w jednej osobie i teraz czujnym wzrokiem ogarnia facetów z ekipy. Z nimi bywa różnie. Dziś są w porządku. Ale trzeba ich trzymać za twarz, a ona potrafi to robić. – Światło! – woła Robert, więc Ludwika automatycznie znów wychyla się w kierunku małego, łysego oświetlacza, a ten kiwa głową. – Żarówa! Blikujesz! Gdzie twoja czapka? – niespodziewanie żartuje Robert. – No kurna, któryś mi… dawaj, palancie! – mówi łysy oświetlacz do kogoś stojącego wyżej, a wszyscy parskają śmiechem. – Cisza! – ostro uspokaja ich Ludwika. Światło reflektora, ustawione wcześniej, obejmuje siedzącą na brzegu biurka Iwonę. Dlaczego ona siedzi na biurku? Diabli wiedzą… że co, że niby taka rozluźniona, przyjazna nam pani stomatolog, została po męczących godzinach pracy, aby podzielić się z nami wspaniałą wiadomością o zaletach jedynej, najlepszej na świecie pasty do zębów? Otóż tak! Tak! Najwyraźniej!

20

Kwitnacy krzew tamaryszku2.indd 20

2015-03-19 08:40:51


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.