Pięć lat ustawy krajobrazowej. Raport z monitoringu

Page 1


Pięć lat ustawy krajobrazowej. Raport z monitoringu Stowarzyszenie Miasto Moje a w Nim ul. Słupecka �A/�6 ��-��� Warszawa stowarzyszenie@miastomoje.org miastomoje.org sprzatamyreklamy.pl Teksty: Anna Mrożewska: Ekspertyzy prawne Xawery Stańczyk: Cele i metodologia badań; Monitoring ogólnopolski; Łódź – Analiza konsultacji społecznych; Łódź – Analiza dialogu obywatelskiego; Starachowice – studium przypadku; Rekomendacje

Aleksandra Stępień-Dąbrowska: Ustawa krajobrazowa i jak do niej doszło; Ustawa krajobrazowa jako narzędzie polityki reklamowej; Łódź – Analiza polityki reklamowej; Sopot – studium przypadku; Rekomendacje

Wywiady: Katarzyna Brańska, Xawery Stańczyk, Aleksandra Stępień-Dąbrowska Fotografie: Radosław Kołakowski Mapy: Artur Zadroziński Infografiki: Aleksandra Stępień-Dąbrowska Wykresy: Xawery Stańczyk Projekt graficzny i skład: Radosław Kołakowski Redakcja merytoryczna: Xawery Stańczyk Korekta: Ewa Antoniak Konsultacja merytoryczna: Ewa Zielińska Stowarzyszenie Miasto Moje a w Nim (CC BY-ND �.�) Warszawa ���� Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata ���8–����


PIĘĆ LAT USTAWY KRAJOBRAZOWEJ RAPORT Z MONITORINGU


Spis treści Wstęp .......................................................................................................................3 Ustawa krajobrazowa i jak do niej doszło ........................................................4 Ustawa krajobrazowa jako narzędzie polityki reklamowej ...........................6 Cele i metodologia badań.................................................................................. 12 Pytania badawcze .....................................................................................................12 Badania ankietowe ....................................................................................................13 Wywiady z wykorzystaniem mapy interesariuszy......................................................14 Kwerendy i analizy dokumentów ...............................................................................16

Monitoring ogólnopolski ................................................................................... 17 Uchwały krajobrazowe – liczba, status, twórcy, okresy dostosowawcze..................17 Konsultacje społeczne – zastosowane metody i sposoby informowania ..................24 Przyczyny braku działań............................................................................................30

Łódź – studium przypadku................................................................................ 37 Analiza polityki reklamowej........................................................................................40 Analiza konsultacji społecznych ................................................................................58 Analiza dialogu obywatelskiego.................................................................................70 Ekspertyza prawna uchwały krajobrazowej...............................................................77

Sopot – studium przypadku.............................................................................. 90 Analiza polityki reklamowej........................................................................................93 Analiza konsultacji społecznych ..............................................................................105 Analiza dialogu społecznego ................................................................................... 111 Ekspertyza prawna uchwały krajobrazowej.............................................................124

Starachowice – studium przypadku..............................................................131 Analiza polityki reklamowej......................................................................................134 Analiza konsultacji społecznych ..............................................................................148 Analiza dialogu obywatelskiego...............................................................................152 Ekspertyza prawna uchwały krajobrazowej.............................................................161

Rekomendacje ...................................................................................................164 Rekomendacje dla samorządów .............................................................................164 Rekomendacje dla władz krajowych........................................................................166

Przypisy ...............................................................................................................168 Autorzy................................................................................................................174 Stowarzyszenie..................................................................................................175


Wstęp

Szanowni Państwo, ustawa krajobrazowa obowiązuje już ponad pięć lat. Raport, który oddajemy w Państwa ręce, jest pierwszym podsumowaniem procesów wdrażania tej ustawy stworzonym przez stronę społeczną. Przyjmowanie uchwał krajobrazowych było do tej pory śledzone głównie przez firmy outdoorowe i organizacje branżowe. W tworzonych społecznie lub na zlecenie jednostek publicznych opracowaniach dotyczących zagadnień architektury, edukacji architektonicznej, planowania przestrzennego, partycypacji obywatelskiej i konsultacji społecznych tematyka krajobrazowa, jeśli się w ogóle pojawia, poruszana jest marginalnie. Prezentowany raport jest więc przełomowy.

Jako przedstawiciele strony społecznej mamy świadomość stronniczości swojego stanowiska: domagamy się usunięcia zanieczyszczenia wizualnego oraz prowadzenia systematycznej i planowej polityki reklamowo-szyldowej, a w dodatku oczekujemy, by działo się to pod kontrolą obywateli i obywatelek, z ich czynnym udziałem na każdym etapie procesu. W związku z tym interesują nas w tym samym stopniu aspekty prawne uchwał i społeczne ramy ich powstawania, elementy polityki reklamowo-szyldowej prowadzonej przez samorządy i realny dialog obywatelski. Przyjęta przez nas metodologia zapewnia przy tym obiektywizację wiedzy i wysoką jakość merytoryczną. W raporcie przedstawiamy wyniki monitoringu wykonanego w skali kraju oraz trzech studiów przypadku. Wyniki te potwierdzają przekonanie, że ustawa krajobrazowa jest równie potrzebna, co niełatwa w stosowaniu. Dlatego sformułowaliśmy rekomendacje dla uchwałodawców i dla władz krajowych, jak skutecznie i partycypacyjnie prowadzić politykę reklamowo-szyldową. Życzymy Państwu satysfakcjonującej lektury. Miasto Moje a w Nim


Ustawa krajobrazowa i jak do niej doszło

Fot. Archiwum M. Rutkiewicz

Chociaż hasło „ustawa krajobrazowa” po raz pierwszy pojawiło się w mediach w maju ���� roku, to historia powstania ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu (jak brzmi dokładna nazwa dokumentu) jest tak naprawdę znacznie dłuższa. Pierwsze próby wypracowania długofalowych rozwiązań na poziomie ustawowym związanych z prowadzeniem miejskiej polityki reklamowej wiążą się z Warszawskim Okrągłym Stołem Reklamowym (WOSR), zainicjowanym w październiku ���8 roku. Przedstawiciele stołecznego ratusza, środowisk architektoniczno-urbanistycznych, branży outdoorowej i strony społecznej przez ponad rok dyskutowali na temat m.in. nowych definicji reklamy i przestrzeni publicznej, dostarczenia samorządom bardziej elastycznych narzędzi zarządzania nośnikami reklamowymi na terenie gminy, a także wprowadzenia wyższych kar za nielegalne reklamy i skrócenia procedur administracyjnych związanych z ich usuwaniem. Podczas obrad kończących prace WOSR wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński zadeklarował, że ustawa powstanie nie później niż w ciągu roku. W sierpniu ���� roku Ministerstwo Infrastruktury zaczęło wycofywać się z obietnicy. W zamian przyrzekło wprowadzenie do nowelizowanej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (upzp.) miejscowych przepisów urbanistycznych. Narzędzie to miało pozwolić na stanowienie ładu reklamowego za pomocą zwykłej uchwały rady gminy. Ostatecznie, w czerwcu ���� roku, Ministerstwo Infrastruktury oficjalnie zakomunikowało: żadnych nowych przepisów nie będzie.


Tyle że w ���� roku Polska ratyfikowała Europejską konwencję krajobrazową, obligującą do działań legislacyjnych na rzecz ochrony krajobrazu. Odpowiedzią na ten fakt była ustawa przygotowana w maju ���� roku przez Kancelarię Prezydenta RP z Dziekońskim na czele. Okazała się ona szansą na uwzględnienie wyczekiwanych regulacji reklamowo-szyldowych – jako elementu wspierającego ład krajobrazowy. W ramach konsultacji do Kancelarii Prezydenta wpłynęło wówczas ��� uwag od organizacji pozarządowych i branżowych, środowisk architektów i urbanistów oraz przedstawicieli miast i województw. Był to jednak dopiero przedsmak zainteresowania, jakie zaczął wzbudzać dokument. Dla wielu ustawa krajobrazowa stała się wyczekiwaną „ustawą antyreklamową”. W lipcu ���� roku projekt nowych przepisów trafił do Sejmu, gdzie został przekazany podkomisji wyłonionej z przedstawicieli Komisji Infrastruktury, Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Trwające blisko dwa lata prace stały się polem ścierania różnych interesów. Aby reklamowo-szyldowe przepisy ustawy nie uległy złagodzeniu, organizacje pozarządowe prowadziły monitoring działań podkomisji oraz kampanię promującą konieczność przyjęcia ustawy („Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy!” – akcja zainaugurowana przez Miasto Moje a w Nim). Włączyli się w nią prezydenci miast, plastycy miejscy, konserwatorzy zabytków i powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego. Jednak dostęp do materiałów umożliwiających bieżące śledzenie zmian w dokumencie był utrudniony. Kiedy w lutym ���� roku wreszcie doszło do ogłoszenia sprawozdania z prac podkomisji, okazało się, że ustawę pozbawiono ważnych zapisów ułatwiających usuwanie nielegalnych reklam i karanie ich właścicieli. W kwietniu ���� roku dokument trafił pod obrady Senatu. Wówczas, dzięki akcji „Posprzątajmy reklamy – wstawmy zęby ustawie krajobrazowej” (przygotowanej przez stowarzyszenia Miasto Moje a w Nim i Miasto Jest Nasze, przy wsparciu stołecznych urzędników), blisko ��,� tys. wyborców wysłało wirtualny list do swojego senatora z prośbą o poprawki – przywrócenie ustawie oczekiwanej mocy sprawczej.

Z przeforsowanymi społecznymi poprawkami ustawa wróciła do Sejmu, a �� kwietnia – w zaakceptowanym kształcie – trafiła na biurko prezydenta. Bronisław Komorowski podpisał dokument �� maja ���� roku. Ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu weszła w życie cztery miesiące później, �� września. �


Ustawa krajobrazowa jako narzędzie polityki reklamowej

Dokument potocznie znany jako ustawa krajobrazowa nie dokonał radykalnych przeobrażeń prawa w zakresie polityki przestrzennej. Jak wskazuje jego pełna nazwa – ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu – wprowadził nowe lub uzupełnił dotychczasowe zapisy w obowiązujących aktach prawnych. Zawiera m.in. definicje reklamy, tablicy reklamowej, urządzenia reklamowego i szyldu, umożliwia karanie za podżeganie i pomocnictwo w przypadku umieszczenia reklamy na nieruchomości wbrew woli zarządcy, a także zmienia zasady funkcjonowania reklam w pasie drogowym. W kontekście niniejszego raportu warte przypomnienia są dwa instrumenty prawne ujęte w upzp.: audyt krajobrazowy i uchwała krajobrazowa.

Audyt krajobrazowy Audyt krajobrazowy jest zadaniem samorządu województwa i musi być sporządzany nie rzadziej niż raz na �� lat. Identyfikuje krajobrazy występujące na całym obszarze województwa, określa ich cechy charakterystyczne i dokonuje oceny ich wartości – w tym wskazuje lokalizacje i granice krajobrazów priorytetowych (takich jak np. parki kulturowe czy rezerwaty przyrody). Proces jego uchwalania zbliżony jest do uchwalania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (mpzp.). Nie jest on jednak aktem prawa miejscowego. Ponieważ ustawa przewiduje, że zakres i metodologię audytu określa rozporządzenie Rady Ministrów, do prac nad audytami wojewódzkimi nie można było przystąpić przed �� stycznia ���� roku, gdy ogłoszono stosowne wytyczne (co ciekawe, ustawa krajobrazowa przewidywała, że audyty krajobrazowe będą musiały zostać uchwalone do trzech lat od jej wejścia w życie – termin ten minął we wrześniu ���8 roku). Doprowadziło to do sytuacji, w której najpierw zaczęły powstawać uchwały krajobrazowe, a dopiero teraz przystępuje się do audytów. Tymczasem wnioski i rekomendacje płynące z audytów muszą zostać uwzględnione przez gminy we wspomnianych uchwałach, jak również w toku prac nad studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Audyt ma również wpływ na zapisy mpzp., które na jego podstawie muszą określać granice i sposoby zagospodarowania terenów lub obiektów podlegających ochronie krajobrazowej.

Uchwała krajobrazowa – charakter prawny i zakres O ile ustawodawca nadał audytowi krajobrazowemu rangę działania obligatoryjnego, o tyle uchwała krajobrazowa nie jest dokumentem obowiązkowym dla gminy. Jej treść stanowią zasady i warunki sytuowania obiektów małej architek6


tury, tablic i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabaryty, standardy jakościowe oraz rodzaje materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane. Nie jest więc możliwe stworzenie uchwały regulującej tylko kwes�ę reklam i ignorującej pozostałe kwes�e przewidziane w ustawie. Nie da się jednak ukryć, że to właśnie aspekt reklamowo-szyldowy stanowi główny bodziec do podejmowania przez samorządy trudu przygotowania uchwały. Uchwała krajobrazowa jest aktem prawa miejscowego, a zatem źródłem ustaleń nakładających na obywateli prawnie wiążące obowiązki. Związane są one zarówno z nowymi obiektami (których co do zasady dotyczy uchwała), jak i z obiektami już istniejącymi w dniu jej wejścia w życie. Dla tych drugich – niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z obiektami ustawionymi legalnie czy bez stosownych pozwoleń – uchwała musi określać warunki i termin dostosowania do nowych regulacji (jedynie dla małej architektury i ogrodzeń przewidziano wyjątki). Termin dostosowania nie może być krótszy niż �� miesięcy.

Co można zawrzeć w uchwale krajobrazowej? Samorządy mogą dowolnie tworzyć treść uchwały – zależnie od lokalnych uwarunkowań i w granicach wyznaczonych przez wymogi poprawnej legislacji (nakazy i zakazy, a nie rekomendacje i zalecenia). W odniesieniu do tablic i urządzeń reklamowych przez „zasady i warunki sytuowania”, „gabaryty” i „standardy jakościowe” należy rozumieć np. ustalenie minimalnych odległości pomiędzy nośnikami wolno stojącymi; warunkowanie wielkości i rodzaju nośnika od obszaru, w jakim się znajduje; określenie dopuszczalnych miejsc na elewacji budynku, gdzie mogą pojawiać się nośniki; wybranie preferowanych typów nośników w zależności od materiałów, z jakich są wykonane. Uchwała może także całkowicie zakazać umieszczania tablic i urządzeń reklamowych na terenie gminy z wyjątkiem tablic lub urządzeń reklamowych będących szyldami. W wypadku szyldów ustawodawca nakazał określić w uchwale zasady i warunki ich sytuowania, gabaryty i liczbę, ale nie standardy jakościowe. Warto pamiętać, że regulacji dotyczących tablic i urządzeń reklamowych nie stosuje się do nośników, które trwale upamiętniają osoby, instytucje lub wydarzenia (pod warunkiem że upamiętnienie jest wyłączną treścią przekazu), a także tych o charakterze religijnym, związanych z działalnością kościołów i związków wyznaniowych, o ile usytuowano je w granicach terenów użytkowanych jako miejsca kultu, działalności religijnej lub cmentarzy.


Tryb uchwalania uchwały krajobrazowej

Uchwalanie uchwał krajobrazowych odbywa się wedle ściśle ustalonej procedury, zbliżonej do uchwalania mpzp.

Warto zaznaczyć, że ustawa krajobrazowa nie przewiduje obowiązku przygotowania uchwał przez osoby wykwalifikowane (np. w zakresie architektury, urbanistyki czy ochrony krajobrazu) – jak ma to miejsce w przypadku studium lub mpzp. Ważną różnicą w stosunku do procedury znanej z mpzp. jest nieuwzględnienie przez ustawodawcę obowiązku zbierania wniosków do projektu uchwały, a zatem ograniczenie konsultacji społecznych tylko do zbierania uwag podczas etapu wyłożenia publicznego. Tymczasem uchwała krajobrazowa podlega zasadom władztwa planistycznego – musi spełniać wymogi właściwego ważenia interesów, proporcjonalności oraz równości wobec prawa. W toku powstawania uchwały samorząd powinien więc gromadzić dokumentację – np. analizy krajobrazowe, ankiety na temat oczekiwań mieszkańców, raporty z konsultacji – która wykaże zasadność przyjętych w uchwale zapisów i może okazać się istotna w przypadku ewentualnych zaskarżeń dokumentu. Dlatego wiele samorządów decyduje się na rozszerzenie ustawowego procesu przyjmowania uchwał krajobrazowych – poprzez organizowanie prekonsultacji (zbieranie rekomendacji do uchwały) i konsultacji fakultatywnych (zbieranie uwag do wstępnego projektu uchwały).

8


USTAWA O PLANOWANIU PRZESTRZENNYM W ZAKRESIE UCHWAŁY KRAJOBRAZOWEJ czynności obowiązkowe (wymagane w ustawie)

UCHWAŁA RADY GMINY o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej przez wójta/burmistrza/ prezydenta miasta

Tryb uchwalania uchwały krajobrazowej

CZYNNOŚCI NIEOBOWIĄZKOWE nieobjęte ustawą o planowaniu przestrzennym w zakresie uchwały krajobrazowej

PREKONSULTACJE zbieranie wniosków, prezentacja założeń (bez konsultacji projektu)

SPORZĄDZENIE PROJEKTU UCHWAŁY przez wójta/burmistrza/prezydenta miasta KONSULTACJE FAKULTATYWNE zbieranie uwag (konsultacje projektu) opinie i uzgodnienia ze stosownymi organami

ogłoszenie o wyłożeniu publicznym co najmniej siedem dni przed wyłożeniem

WYŁOŻENIE PUBLICZNE konsultacje projektu – 21 dni (wyłożenie, zbieranie uwag drogą formalną) + 14 dni (zbieranie uwag po wyłożeniu)

rozpatrzenie uwag i sporządzenie listy uwag nieuwzględnionych (rozstrzygnięcie o sposobie rozpatrzenia uwag nieuwzględnionych)

GŁOSOWANIE RADY GMINY uchwalenie lub nieuchwalenie projektu

PO PRZYJĘCIU UCHWAŁY PRZEZ RADĘ MIASTA I OPUBLIKOWANIU JEJ W DZIENNIKU WOJEWÓDZTWA MOŻE NASTĄPIĆ: ROZSTRZYGNIĘCIE NADZORCZE WOJEWODY W ciągu 30 dni od przedłożenia uchwały wojewoda może stwierdzić jej nieważność w części lub w całości. Rozstrzygnięcie można zaskarżyć do WSA, a w przypadku niepowodzenia – odwołać się do NSA.

ZASKARŻENIE PRZEZ WOJEWODĘ Po terminie 30 dni od przedłożenia uchwały, gdy wcześniej nie nastąpiło rozstrzygnięcie nadzorcze, wojewoda może zaskarżyć uchwałę do WSA. Od wyroku WSA można się odwołać do NSA.

PUBLIKACJA UCHWAŁY w dzienniku urzędowym województwa

WEJŚCIE W ŻYCIE UCHWAŁY

ZASKARŻENIE PRZEZ PODMIOT INNY NIŻ WOJEWODA UCHYLENIE UCHWAŁY PRZEZ RADĘ MIASTA

po upływie czasu określonego w uchwale – co do zasady 14 dni

Rys. �


Uchwała krajobrazowa a możliwości planów miejscowych Inaczej niż w przypadku mpzp. uchwała krajobrazowa musi obejmować obszar całej gminy. Z regulacji wyłączone są jedynie tereny zamknięte, choć tu ustawodawca przewidział wyjątek – uchwale podlegają tereny zamknięte wyznaczone przez ministra właściwego do spraw transportu (związane np. z infrastrukturą kolejową). Obszar gminy może zostać jednak podzielony na strefy o wyraźnie określonych granicach, a w każdej strefie mogą obowiązywać inne zasady. Jest to więc narzędzie, które gwarantuje spójne przepisy i oszczędza czas, jaki do tej pory samorządy musiały przeznaczać na uchwalanie poszczególnych planów miejscowych. A co z zapisami dotyczącymi tablic i urządzeń reklamowych, które do tej pory figurowały w uchwalonych mpzp.? Zachowują moc, ale jedynie do czasu ewentualnego uchwalenia przez radę gminy uchwały krajobrazowej. Pojawienie się nowego narzędzia służącego polityce reklamowo-szyldowej sprawiło, że nie istnieje już podstawa prawna, zgodnie z którą takie zapisy miałyby pozostać częścią planów miejscowych. Jedynie procedury uchwalania lub zmiany mpzp. wszczęte przed wejściem w życie ustawy krajobrazowej mogły zostać dokończone wedle przepisów dotychczasowych.

Egzekucja przepisów uchwały Uchwałę krajobrazową od mpzp. różni też możliwość wymierzania administracyjnej kary pieniężnej za umieszczenie tablicy lub urządzenia reklamowego (w tym szyldu) w sposób niezgodny z ustalonymi zasadami i warunkami ich sytuowania. Karę nakłada się wówczas w pierwszej kolejności na podmiot, który je umieścił, a gdy nie można tego ustalić – na właściciela, posiadacza lub użytkownika wieczystego nieruchomości, na której nielegalny nośnik został umieszczony. Gdy w toku postępowania administracyjnego potwierdzone zostanie naruszenie zapisów uchwały, organ wydający decyzję nałoży nie tylko karę pieniężną, lecz także obowiązek dostosowania nośnika lub jego usunięcia. Karę nalicza się od dnia wszczęcia postępowania do dnia dostosowania lub usunięcia nośnika. Jeśli gmina ustaliła stawki opłaty reklamowej, to karę stanowi suma ��-krotności opłaty stałej i ��-krotności opłaty zmiennej za każdy dzień niezgodności z uchwałą. Jeśli gmina nie ustaliła takich stawek, karę wylicza się przez zsumowanie ��-krotności ustawowo maksymalnej opłaty stałej i ��-krotności ustawowo maksymalnej opłaty zmiennej za każdy dzień niezgodności z uchwałą. Wysokość kar jest więc dużo bardziej dotkliwa niż dotychczasowe jednorazowe grzywny, takie same dla nielegalnego plakatu i wielkoformatowej siatki. W zakresie procedur egzekucyjnych ustawodawca pozostał przy dotychczasowych – choć uzupełnionych – przepisach ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (m.in. pojawiła się możliwość wielokrotnego nakładania grzywny w celu przymuszenia w sytuacji

��


utrzymywania obiektu budowlanego w stanie oszpecającym otoczenie). Ustawa nie rozstrzyga, kto i w jaki sposób ma monitorować dostosowywanie tablic i urządzeń reklamowych do uchwały krajobrazowej.

Opłata reklamowa Zgodnie z intencją ustawodawcy dodatkową korzyścią z obowiązywania uchwały krajobrazowej jest możliwość poboru opłaty reklamowej. Wprowadza się ją osobną uchwałą rady gminy i tylko na tych obszarach, na których ustalono zasady i warunki sytuowania tablic i urządzeń reklamowych. Opłatę pobiera się od każdego nośnika reklamowego umieszczonego na nieruchomości, i to niezależnie od tego, czy faktycznie eksponowana jest na nim reklama. Opłat nie nalicza się m.in. od reklam, które nie są widoczne z przestrzeni dostępnych publicznie. Zwolnione z niej są również szyldy. Podmiotem zobowiązanym do uiszczenia opłaty jest właściciel, posiadacz lub użytkownik wieczysty nieruchomości. Jej wysokość składa się z dwóch części: stałej, wynoszącej nie więcej niż �,�� zł dziennie, oraz zmiennej, naliczanej od pola powierzchni ekspozycyjnej nośnika i wynoszącej nie więcej niż �,�� zł od � m² dziennie. Rada gminy, która decyduje się na wprowadzenie opłaty reklamowej, może zachować lub obniżyć stawki przewidziane w ustawie, a także uzależniać ich wysokość od strefy albo typu nośnika. Opłata stanowi dochód gminy.

��


Cele i metodologia badań

Pytania badawcze Monitoring wdrażania ustawy krajobrazowej przez samorządy lokalne wynika wprost z misji stowarzyszenia Miasto Moje a w Nim jako organizacji o profilu strażniczym, kontrolującej realizację polityk reklamowo-szyldowych w miastach w Polsce. W latach ����–���� monitorowaliśmy (częściowo we współpracy z innymi podmiotami) prace parlamentu nad projektem ustawy krajobrazowej i wywieraliśmy presję na pilne uchwalenie przejrzystych i skutecznych przepisów krajobrazowych. W chwili podpisania ustawy krajobrazowej przez prezydenta przenieśliśmy wzrok na samorządy – od tej pory regularnie obserwujemy prace nad uchwałami krajobrazowymi. W ���� roku usystematyzowaliśmy metodologię i procedury monitoringu. Podzieliliśmy go na dwie zasadnicze części: badania ogólnopolskie i pogłębione studia przypadku. Na tej podstawie od października ���� do grudnia ���� roku zbieraliśmy i opracowywaliśmy informacje, które przedstawiamy w raporcie. Okres zbierania informacji do raportu obejmuje więc ponad rok, a punktem wyjścia prac prowadzonych w tym czasie były cztery podstawowe pytania badawcze: �. Czy i w jaki sposób gminy korzystają z narzędzi wprowadzonych przez ustawę krajobrazową w trakcie tworzenia lokalnych polityk przestrzennych? �. Jakie trudności napotykają urzędnicy podczas ustalania założeń uchwał krajobrazowych i podczas procesów ich społecznych konsultacji? �. Jakie kwes�e związane z uregulowaniem reklam i szyldów oraz szerszym ładem krajobrazowym są najbardziej istotne dla mieszkańców? �. W jaki sposób wdrażane są uchwały krajobrazowe – czy wiążą się z nimi takie działania, jak np. wydawanie poradników czy organizowanie wystaw i konkursów na najładniejsze szyldy, podejmowane przez urzędników, a także protesty i skargi przedsiębiorców, spory w prasie lokalnej itp.? Postawienie tych pytań pozwoliło nam wstępnie zmapować obszar, po którym się poruszamy; nie były to jeszcze właściwe pytania opracowane pod kątem monitoringu. Powoli jednak stawało się dla nas jasne, że dla całościowego ujęcia tematu musimy pytać jednocześnie o: • miejsce uchwał krajobrazowych w wachlarzu narzędzi prowadzenia polityki krajobrazowej, a zwłaszcza reklamowo-szyldowej;

��


• przyczyny tak nielicznego przystępowania do opracowywania uchwał krajobrazowych; • przebieg fakultatywnych i obligatoryjnych konsultacji społecznych oraz wykraczającego poza nie dialogu obywatelskiego; • rozwiązania przyjęte w treści uchwał w powiązaniu z faktycznymi działaniami urzędników. Na tej podstawie sformułowaliśmy ogólny cel monitoringu jako wychwycenie zarówno skutecznych lokalnych modeli konsultacji społecznych i partycypacji obywatelskiej, jak i praktycznych problemów lokalnych polityk krajobrazowych oraz potencjalnych mankamentów samej ustawy krajobrazowej.

Badania ankietowe W celu zdobycia wiedzy w tak określonych zagadnieniach postanowiliśmy posłużyć się ankietą rozesłaną do urzędów wszystkich ��� miast w Polsce, a ściśle rzecz biorąc – wszystkich ��� gmin miejskich i 6�� gmin miejsko-wiejskich. Z powodu ograniczonych sił własnych zrezygnowaliśmy z najbardziej ambitnego wariantu monitoringu wszystkich gmin w Polsce. W pierwszej, pilotażowej wersji ankiety w grudniu ���� roku zwróciliśmy się tylko do miast na prawach powiatu, których jest w kraju 66. Odpowiedzi na ankietę pozwoliły nam w następnych miesiącach udoskonalić to narzędzie i w kwietniu ���� roku rozesłaliśmy poprawioną, rozbudowaną wersję formularza do wszystkich pozostałych gmin miejskich i miejsko-wiejskich (miasta na prawach powiatu poprosiliśmy drogą e-mailową tylko o informację, czy od grudnia zaszły w nich zmiany w kwes�i prac nad uchwałami krajobrazowymi). Ankietę przygotowaliśmy za pomocą formularza Google i rozesłaliśmy jako link podany w treści e-maila na domyślne adresy urzędów; w wyjątkowych sytuacjach, np. problemów technicznych, przekazaliśmy ją w inny sposób. Kwes�onariusz zawierał pytania jednokrotnego i wielokrotnego wyboru, a także pytania otwarte i częściowo otwarte. Dotyczyły one kolejnych etapów procesu uchwalania i kontroli uchwały krajobrazowej, od przyjęcia uchwały o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej przez opracowanie projektu, konsultacje społeczne i poddanie uchwały głosowaniu rady miasta po rozstrzygnięcia nadzorcze wojewodów i wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych. Zarówno w pilotażowej, jak i finalnej wersji ankiety powoływaliśmy się na tryb dostępu do informacji publicznej, co zostało zakwes�onowane przez pojedyncze gminy; w kilku przypadkach na wyraźne żądanie danego urzędu złożyliśmy wniosek o ponowne wykorzystanie informacji sektora publicznego.

��


Udostępnienie informacji publicznej na wniosek powinno nastąpić nie później niż w terminie �� dni, jednak kilkadziesiąt miast udzieliło nam odpowiedzi po tym terminie. Rekordziście podanie odpowiedzi o niepodjęciu jakichkolwiek działań zmierzających do uchwalenia kodeksu krajobrazowego zajęło ponad trzy miesiące. Mimo przekroczenia ustawowego terminu nie rezygnowaliśmy z takich informacji ani nie wartościowaliśmy ich pod tym kątem.

Łącznie otrzymaliśmy odpowiedzi z ��� miast, z czego ��6 w formie automatycznie odesłanego formularza Google, �� w załączonym piśmie, �� w treści e-maila i dziewięć w postaci skanu lub wydruku wypełnionej ankiety. Informacje te uzupełniliśmy własną kwerendą dotyczącą sześciu miast: jednego na prawach powiatu i pięciu, o których wiedzieliśmy z innych źródeł, że przyjęły uchwałę krajobrazową. W raporcie prezentujemy więc ogółem wyniki monitoringu �8� miast, czyli 8�,��% wszystkich gmin miejskich i miejskowiejskich w Polsce. Niezależnie od sposobu pozyskania informacji opracowaliśmy je według tego samego schematu i uzupełniliśmy brakujące pola w przypadku tych miast, z których napłynęły niepełne odpowiedzi. Następnie przeprowadziliśmy dwustopniową weryfikację zgromadzonych informacji. Po pierwsze sprawdziliśmy je pod względem formalnym i logicznym (np. w sytuacji, gdy dane miasto informowało o wyłożeniu projektu uchwały do konsultacji społecznych, ale na pytanie dotyczące samego powstania projektu odpowiedziało przecząco) oraz poprawiliśmy oczywiste błędy w nazwie miasta, identyfikatorze TERYT itd. Po drugie w przypadkach niejasności samych odpowiedzi lub ich niezgodności z naszą wiedzą z innych źródeł wykonaliśmy weryfikację merytoryczną – szukaliśmy dodatkowych informacji na stronach urzędu miasta i w Biuletynie Informacji Publicznej (BIP) czy też w prasie lokalnej. Ponadto systematycznie aktualizowaliśmy wszystkie informacje – ostatnie aktualizacje pochodzą z połowy grudnia ���� roku.

Wywiady z wykorzystaniem mapy interesariuszy Równolegle z monitoringiem ogólnokrajowym prowadziliśmy między październikiem ���� a grudniem ���� roku trzy studia przypadku o charakterze stricte jakościowym. Znaczna część tych badań opierała się na wywiadach częściowo ��


ustrukturyzowanych z wykorzystaniem dodatkowego narzędzia w postaci mapy interesariuszy. Na podstawie pytań badawczych i celu monitoringu przygotowaliśmy dyspozycje do wywiadów, które zostały podzielone na trzy bloki dotyczące zagadnień polityki reklamowej, konsultacji społecznych i dialogu obywatelskiego. Uzupełnieniem były standardowe pytania metryczkowe. Wywiady przebiegały więc według ustalonego porządku i poruszały kolejne punkty wskazane w dyspozycjach, ale nie miały skategoryzowanych wcześniej pytań do respondentów. Czas wywiadu zajmował od �� minut do półtorej godziny, choć zdarzały się wywiady trzygodzinne. Większość wywiadów została przeprowadzona twarzą w twarz, ale ze względu na wysokie zagrożenie epidemiczne od marca do czerwca i od października do grudnia ���� roku musieliśmy zmodyfikować nasze założenia i część spotkań odbyć zdalnie, za pomocą aplikacji internetowych lub telefonicznie. O ile zmiana ta wyraźnie skomplikowała umawianie się i przebieg spotkania, o tyle raczej nie wpłynęła na merytoryczną wartość rozmów. Mapa interesariuszy stanowiła pomoc w prowadzeniu wywiadów. Miała postać prostego diagramu, którego pionowa oś (jednokierunkowa, od � do �� punktów) dotyczyła siły wpływu na proces podejmowania decyzji, podczas gdy pozioma (dwukierunkowa, od � do �� i –�� punktów) – nastawienia do podjęcia uchwały krajobrazowej. Dzięki temu nasi rozmówcy mogli zaznaczyć na diagramie (punktem lub w inny sposób) poszczególne podmioty jako w mniejszym lub większym stopniu, pozytywnie lub negatywnie nastawione do uchwały oraz wywierające określony wpływ na proces powstawania i przyjmowania uchwały. W praktyce na mapie zaznaczano najczęściej lokalnych polityków i urzędników odpowiedzialnych za przygotowanie kodeksu krajobrazowego oraz uczestników konsultacji społecznych, od miejskich aktywistów po przedstawicieli branży outdoorowej. Wydaje się, że narzędzie to nie do końca spełniło pokładane w nim nadzieje – kilku rozmówców odmówiło wypełnienia mapy i skrytykowało jej uproszczoną postać, uniemożliwiającą np. oddanie zachodzących w czasie zmian postawy i zaangażowania niektórych podmiotów. Wywiady prowadziliśmy w trzech miastach wybranych według kryteriów położenia geograficznego (regionu), wielkości i rangi miasta, stopnia zaawansowania prac nad uchwałą krajobrazową (od przyjęcia uchwały intencyjnej do obowiązywania w całości uchwały krajobrazowej), walorów przyrodniczych, specyfiki architektonicznej i urbanistycznej, a także obowiązujących wcześniej regulacji reklamowo-szyldowych i ich roli w szerszej polityce przestrzennej i krajobrazowej. Ponadto odrzuciliśmy te miasta, w których – jak w Warszawie, Olsztynie czy Świdnicy – byliśmy wcześniej zaangażowani we współpracę z urzędnikami przy tworzeniu lub wspieraniu polityk reklamowo-szyldowych, co mogłoby wzbudzić obawy o brak rzetelności i konflikt interesów. Po uwzględnieniu tych wszystkich czynników wybraliśmy losowo Łódź, Sopot i Starachowice. ��


W gronie przykładowych respondentów widzieliśmy początkowo miejscowych polityków, urzędników administracji samorządowej, działaczy społecznych, dziennikarzy mediów lokalnych oraz osoby uczestniczące w konsultacjach społecznych. Uznaliśmy jednak, że nie powinniśmy a priori ograniczać wywiadów tylko do tych kilku grup, lecz potraktować je jako dobry punkt wyjścia do rozpoznania rzeczywistych interesariuszy procesu związanego z uchwalaniem uchwał krajobrazowych w danym mieście. Mapa interesariuszy miała nam pomóc także w tym zadaniu, jednak prawie nie udało nam się wyjść poza ten wstępny zestaw typów respondentów. Wśród naszych rozmówców przeważali mężczyźni w średnim wieku, z wykształceniem wyższym, na ogół urzędnicy lub społecznicy. W trakcie całego monitoringu przeprowadziliśmy łącznie �8 zarejestrowanych wywiadów: siedem w Łodzi, tyle samo w Starachowicach i cztery w Sopocie. Większość – �� wywiadów – zarejestrowaliśmy w ���� roku; pozostałe udało się nam przeprowadzić jeszcze w listopadzie i grudniu poprzedniego roku. Wszyscy nasi rozmówcy zgodzili się wystąpić pod imieniem i nazwiskiem, ale z reguły oczekiwali autoryzacji wywiadu przed publikacją, na co przystaliśmy. Oprócz tego rozmawialiśmy nieoficjalnie – i niekiedy bardziej swobodnie – z kilkoma innymi osobami ze wszystkich trzech miast, co pogłębiło naszą znajomość tematu.

Kwerendy i analizy dokumentów Dopełnieniem przyjętych metod i technik badawczych były kwerendy, również ściśle związane ze studiami przypadku. Przeanalizowaliśmy wiele dokumentów urzędowych (ogłoszeń, zarządzeń itd.) oraz aktów prawa lokalnego z Łodzi, Sopotu i Starachowic. Wykonaliśmy kwerendy prasy lokalnej i regionalnej w tych miastach. Przyjrzeliśmy się zawartości stron internetowych urzędów i podległych im jednostek, jak również forów dyskusyjnych i mediów społecznościowych, ze szczególnym uwzględnieniem stron i grup na portalu Facebook. Przedmiotem dogłębnych ekspertyz były uchwały krajobrazowe wybranych trzech ośrodków miejskich. W przypadku Łodzi oprócz uchwały przeanalizowane zostały także wyroki łącznie z uzasadnieniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Łodzi i Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA) wydane w związku z zaskarżeniem uchwały przez Wojewodę Łódzkiego. Na tej podstawie powstały trzy eksperty prawne uchwał krajobrazowych. Wyrywkowo zbadane zostały również uchwały krajobrazowe innych miast.

�6


Monitoring ogólnopolski

Uchwały krajobrazowe – liczba, status, twórcy, okresy dostosowawcze Ogólnopolski monitoring wdrażania ustawy krajobrazowej objął łącznie �8� gmin miejskich i miejsko-wiejskich – 8�,��% miast w Polsce. Tak wysoki odsetek przebadanych miast pozwala uogólnić wyniki badania, ale trzeba pamiętać, że informacje, które prezentujemy, nie dotyczą wszystkich miast. Zakładamy przy tym, że te �6� miasta, co do których nie mamy żadnych informacji, prawdopodobnie nie podjęły zbyt wielu kroków na drodze do ochrony krajobrazu. Najważniejsza informacja płynąca z naszych badań dotyczy obowiązujących w pełni uchwał krajobrazowych – jest ich zaledwie ��. W Nysie, Namysłowie i Cieszynie uchwały obowiązują częściowo wskutek rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody. W przypadku warszawskiej uchwały krajobrazowej wojewoda stwierdził nieważność w całości, a WSA podtrzymał tę decyzję – to jedyny taki przypadek w Polsce. Dla porównania Gdańsk wygrał w WSA z wojewodą i uchwała obowiązuje w tym mieście w całości, mimo unieważniającego ją rozstrzygnięcia nadzorczego, a perype�e prawne w Łodzi czy Opolu zaczęły się od zaskarżeń uchwał do WSA, nie zaś od rozstrzygnięć nadzorczych. Jeszcze ciekawsza sytuacja występuje w Wyszkowie, gdzie rada miasta w maju ���� roku przyjęła uchwałę krajobrazową, by w marcu ���� roku ją uchylić, a już dwa miesiące później – przyjąć nową uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej. Drugą uchwałę krajobrazową mają już Ciechanów i Opole – w przypadku pierwszego z tych miast nieważność poprzedniej uchwały stwierdził wojewoda, natomiast pierwszą uchwałę opolską unieważnił WSA, a gdy miasto wniosło skargę kasacyjną do NSA, ten sąd wystosował pytanie do Trybunału Konstytucyjnego (TK) i w oczekiwaniu na odpowiedź zawiesił postępowanie. Od czerwca ���� roku samorządy w Polsce oczekują na werdykt TK, ponieważ pytanie dotyczy konstytucyjności zapisów samej ustawy krajobrazowej w zakresie obowiązku dostosowania istniejących w dniu wejścia w życie uchwały, wzniesionych na podstawie zgody budowlanej tablic reklamowych i urządzeń reklamowych bez zapewnienia ustawowych podstaw i trybu dochodzenia odszkodowania. Do skandalicznej sytuacji doszło w Obornikach Śląskich. Tamtejsza rada miasta przyjęła uchwałę krajobrazową w kwietniu ���� roku, ale od tego czasu uchwała nie została opublikowana w Dzienniku Urzędowym Województwa Dolnośląskiego. Narzuca się porównanie tego groźnego dla praworządności precedensu do niepublikowania wyroku TK przez władze rządowe. Już w październiku ���� roku Oborniki Śląskie przyjęły nową uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej, można się więc domyślić, że decyzja ��


o niepublikowaniu uchwalonego kodeksu krajobrazowego wynikała z przekonania o konieczności szybkiego przyjęcia nowej wersji, co jednak nie usprawiedliwia postępowania rady miasta. Status uchwał krajobrazowych, które zostały przyjęte w poszczególnych miastach, prezentuje mapa �. Stosunek liczby przyjętych uchwał – z uwzględnieniem ich statusu – do liczby miast, w których nie ma uchwały (spośród miast objętych badaniem), przedstawiono na wykr. �.

uchwała obowiązuje w całości: �� uchwała obowiązuje w części wskutek rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody: � uchwała nie obowiązuje wskutek nieopublikowania jej w dzienniku urzędowym: � uchwała nie obowiązuje wskutek rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody: � uchwała nie obowiązuje wskutek uchylenia przez radę miasta: � brak uchwały: ��� Wykr. �. Status uchwalonych uchwał lub ich brak

Spośród miast, które nie uchwaliły do tej pory lokalnego kodeksu krajobrazowego, najbardziej zaawansowane w pracach nad uchwałą są te, które doszły do etapu wyłożenia projektu do wglądu publicznego, a więc obligatoryjnych konsultacji społecznych – ośrodków, które zatrzymały się na tym etapie, jest ��. W grudniu ���� roku przed obligatoryjnymi konsultacjami, ale z gotowym projektem są �� miasta – w obu przypadkach to ok. �% miast, których dotyczył monitoring. �8


uchwała obowiązuje w całości: �� uchwała obowiązuje w części wskutek rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody: � uchwała nie obowiązuje wskutek nieopublikowania jej w dzienniku urzędowym: � uchwała nie obowiązuje wskutek rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody: � uchwała nie obowiązuje wskutek uchylenia przez radę miasta: � brak uchwały: ��� Mapa �. Status uchwały (tam, gdzie została uchwalona) lub jej brak

��


W kolejnych 68 miastach (�% spośród wszystkich miast, które poddano monitoringowi) projekt jak dotąd nie powstał, mimo że przystąpiono do prac nad nim. Jedno miasto – Wałcz – dobrnęło aż do poddania projektu uchwały pod głosowanie rady miasta, jednak radni postanowili nie wprowadzać zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń. Natomiast aż 6�6 gmin miejskich i miejsko-wiejskich spośród �8� objętych monitoringiem, czyli 8�%, nie przystąpiło do tej pory do żadnych prac nad uchwałą krajobrazową. Tylko �� miasta (�%) zakończyły drogę na etapie uchwalenia uchwały krajobrazowej. Pozostałych kilka przypadków dotyczy sytuacji już opisanych – zaskarżenia lub unieważnienia przez wojewodę, uchylenia przez radę miasta czy też nieopublikowania uchwały w dzienniku urzędowym. Poszczególne etapy procesu wdrażania ustawy krajobrazowej przedstawiono na mapie � oraz wykr. �.

przystąpiono do prac, ale nie powstał projekt uchwały: 68 (8%)

nie przystąpiono do prac: 6�6 (8�%)

projekt uchwały został wyłożony do konsultacji, ale nie został poddany pod głosowanie: �� (�%) projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony: �� (�%) powstał projekt uchwały, ale nie został wyłożony do konsultacji: �� (�%)

projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, a następnie – unieważniony przez wojewodę: � (�,6%) projekt uchwały został poddany pod głosowanie, ale nie został uchwalony: � (�,�%) projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, a następnie – zaskarżony przez wojewodę: � (�,�%)

projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, ale nie został opublikowany w dzienniku urzędowym: � (�,�%) projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, a następnie – uchylony przez radę miasta: � (�,�%)

Wykr. �. Etapy procesu wdrażania ustawy krajobrazowej przez miasta

��


nie przystąpiono do prac: 6�6 przystąpiono do prac, ale nie powstał projekt uchwały: 68 powstał projekt uchwały, ale nie został wyłożony do konsultacji: �� projekt uchwały został wyłożony do konsultacji, ale nie został poddany pod głosowanie: �� projekt uchwały został poddany pod głosowanie, ale nie został uchwalony: � projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony: �� projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, ale nie został opublikowany w dzienniku urzędowym: � projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, a następnie – unieważniony przez wojewodę: � projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, a następnie – zaskarżony przez wojewodę: � projekt uchwały został poddany pod głosowanie i uchwalony, a następnie – uchylony przez radę miasta: � Mapa �. Etapy procesu wdrażania ustawy krajobrazowej przez miasta

��


8 � 6 � � � �

IV kwartał 2020

II kwartał 2020

III kwartał 2020

I kwartał 2020

III kwartał 2019

IV kwartał 2019

II kwartał 2019

I kwartał 2019

IV kwartał 2018

III kwartał 2018

I kwartał 2018

II kwartał 2018

IV kwartał 2017

II kwartał 2017

III kwartał 2017

I kwartał 2017

III kwartał 2016

IV kwartał 2016

I kwartał 2016

II kwartał 2016

liczba uchwał przyjętych w danym kwartale

Ustawa krajobrazowa weszła w życie ponad pięć lat temu, warto więc przyjrzeć się dynamice uchwalania kodeksów krajobrazowych na jej podstawie. Pokazuje to wykr. �. Widać na nim, że przez pierwsze trzy lata uchwały pojawiały się incydentalnie, najczęściej jedna na kwartał. Wdrażanie ustawy krajobrazowej nabrało tempa z początkiem ���� roku, a punkt kulminacyjny nastąpił w czwartym kwartale tego roku, gdy przyjęto w kraju aż siedem takich uchwał. Spadek tempa w ���� roku może się wiązać z zagrożeniem epidemicznym – przyjęcie uchwały musi być poprzedzone konsultacjami społecznymi, a ich przeprowadzenie jest utrudnione w sytuacji podwyższonego ryzyka zakażenia koronawirusem.

Wykr. �. Przyjmowanie uchwał krajobrazowych przez miasta w czasie

Przynajmniej do etapu skończonego projektu uchwały krajobrazowej doszło �� miast (część z nich wyłożyła ten projekt do wglądu publicznego, a niektóre nawet przyjęły uchwałę), z czego Opole i Ciechanów dwukrotnie. Zapytaliśmy te miasta, kto był odpowiedzialny za przygotowanie projektu uchwały. Odpowiedzi uzyskaliśmy z �� ośrodków. Jak się okazuje, nieco częściej (w �6 przypadkach) zajmowali się tym sami urzędnicy, podczas gdy �� miasta zleciły przygotowanie projektu uchwały wykonawcy zewnętrznemu. Z jednego miasta otrzymaliśmy odpowiedź, że odpowiedzialni byli pracownicy jednostki podległej urzędowi. Rodzaje podmiotów odpowiedzialnych za przygotowanie projektu przedstawiono na wykr. �.

pracownicy urzędu: �6

wykonawcy zewnętrzni: ��

pracownicy jednostki podległej urzędowi miasta: � Wykr. �. Podmioty odpowiedzialne za przygotowanie projektu uchwały

��


W przypadku wszystkich �� uchwał, które zostały przyjęte przez rady miasta (nawet jeśli nie zostały opublikowane albo sądy lub wojewodowie stwierdzili ich nieważność czy też sama rada miasta je uchyliła), interesowały nas zapisane w nich okresy dostosowawcze dla tablic reklamowych i urządzeń reklamowych. Minimalny okres musi wynosić �� miesięcy, poza tym uchwałodawcy mają w tej kwes�i pełną dowolność. W �� miastach ustalono tylko jeden okres dostosowawczy dla wszystkich rodzajów nośników, w ośmiu zaproponowano dwa różne okresy dostosowawcze, w pięciu ośrodkach – trzy, a rekordzistą okazał się Cieszyn, który wprowadził aż cztery okresy dostosowawcze. Zróżnicowanie okresów wynikało zwykle albo z legalności lub nielegalności nośników w dniu wejścia w życie uchwały, albo z typu nośnika, albo z odmiennych zasad dla poszczególnych stref w danym mieście. Na przykład w Nysie dla nośników sytuowanych na podstawie pozwolenia na budowę wyznaczono pięcioletni okres na dostosowanie; podobnie długie okresy przewidziano w pewnych sytuacjach w Łodzi i Wiśle. Cieszyn przewidział aż �� i �� lat na dostosowanie szyldów i reklam sytuowanych na podstawie pozwolenia na budowę, przy czym – co ciekawe – więcej czasu dostały nośniki powyżej �8 m². Niechlubną palmę pierwszeństwa dzierży w tej kategorii jednak Leszno, które dla reklam w formie zmiennego komunikatu lub ruchomego obrazu wyznaczyło aż �� (!) lat na dostosowanie do zasad i warunków określonych w uchwale, przy zaledwie trzech latach dla wszystkich pozostałych reklam i szyldów. Długość okresów dostosowawczych w poszczególnych miastach przedstawiono szczegółowo na wykr. �. �� lat

�� lat

�� lat

�� lat

Wykr. �. Długość okresów dostosowawczych dla tablic i urządzeń reklamowych

Starachowice

Nowy Targ

Oborniki Śląskie

Lubin

Namysłów

Karpacz

Ciechanów 2

Bochnia

Ciechanów

Wyszków

Tarnów

Koronowo

Szczawno-Zdrój

Łask

Młynary

Gdańsk

Kraków

Andrychów

Sopot

Świnoujście

Opole

Opole 2

Sosnowiec

Nowy Sącz

Piaseczno

Warszawa

Piła

Słupsk

Łódź

Nysa

Wisła

Leszno

Cieszyn

� lat

��


Konsultacje społeczne – zastosowane metody i sposoby informowania Od początku realizacji monitoringu dużą wagę przykładaliśmy do udziału społecznego w powstawaniu uchwał krajobrazowych. Dlatego było dla nas jasne, że w ankiecie musimy zawrzeć pytania o konsultacje społeczne. Nie tylko te wynikające z upzp., jak zbieranie uwag do projektu wyłożonego do publicznego wglądu – ze względu na ustawowy obowiązek nazwaliśmy ten etap konsultacjami obligatoryjnymi – lecz także wcześniejsze, niewynikające z ustawy. Takie konsultacje fakultatywne – jak je określiliśmy – mogą przyjmować dowolną formę i dotyczyć zarówno gotowego projektu, ale jeszcze przed jego oficjalnym wyłożeniem, jak i jego roboczej wersji, założeń lub wstępnej koncepcji, a nawet mogą się toczyć nad białą kartką w konwencji burzy mózgów przed powstaniem jakichkolwiek założeń. W dalszej części raportu wyróżniliśmy te początkowe etapy, na których nie ma jeszcze roboczego projektu, jako prekonsultacje. W ankiecie pytaliśmy jednak tylko o konsultacje obligatoryjne i konsultacje fakultatywne (tu obejmujące także prekonsultacje). Ze względu na dużą liczbę informacji nie mieliśmy możliwości zweryfikowania wszystkich odpowiedzi, w związku z czym należy interpretować je jako deklaracje urzędników. Na pytanie o działania towarzyszące konsultacjom fakultatywnym odpowiedziało ��8 ze ��� miast, które wykonały co najmniej pierwszy krok, czyli przyjęły uchwałę intencyjną, jednak aż �6 wybrało odpowiedź „żadne”. Jakiekolwiek działania związane z prowadzeniem konsultacji fakultatywnych podjęły zatem zaledwie �� ośrodki. W tym pytaniu można było zaznaczyć dowolną liczbę odpowiedzi, a także dopisać własne, dlatego liczby dotyczące różnych metod konsultacyjnych i sposobów informowania o konsultacjach różnią się od liczby miast – często jedno miasto wskazywało dwie, trzy lub więcej z proponowanych odpowiedzi. Najpopularniejszym rodzajem spośród wszystkich możliwych działań towarzyszących konsultacjom fakultatywnym okazały się po prostu metody konsultacyjne, wskazane ogółem ��� razy. W kategorii tej zebraliśmy takie metody, jak: ankieta dla mieszkańców, spacery lub spotkania terenowe, zbieranie uwag do roboczego projektu uchwały listownie lub e-mailowo, warsztaty wypracowujące wnioski do projektu uchwały, spotkania, dyskusje, konferencje i punkty konsultacyjne, spotkania i konsultacje z agencjami reklamowymi, przedsiębiorcami i zarządcami nieruchomości oraz geoankieta. O ile cieszy wysoka pozycja (�� wskazań) spotkań i spacerów terenowych, o tyle niepokoi to, że podstawowym narzędziem w tej kategorii stała się zwykła ankieta (�� odpowiedzi), a na trzecim miejscu uplasowało się najbardziej formalne zbieranie uwag listownie lub e-mailowo (�� przypadki). Zastanawia, dlaczego tylko trzy miasta skorzystały z geoankiety, która jest wygodnym narzędziem dostępnym dla większości mieszkańców i mieszkanek. ��


Na drugim miejscu spośród wszystkich odpowiedzi znalazły się materiały i spotkania informacyjne (6� przypadki) – do tej kategorii zaliczyliśmy: stworzenie strony internetowej lub zakładki na stronie urzędu miasta na temat uchwały (�� odpowiedzi), wykłady lub prezentacje dla mieszkańców (�� wskazań), a także artykuły, ogłoszenia i spoty informacyjne w lokalnych mediach, informacje w mediach społecznościowych i na stronach urzędu, ilustracje, infografiki i wizualizacje zmian, wystawy, plakaty i roll-upy, ulotki i broszury informacyjne oraz publikację raportów z przeprowadzonych prac (pojedyncze przypadki). Ten ostatni sposób przekazywania informacji, który należy uznać za szczególnie wartościowy, zastosowało tylko jedno miasto. Dziwi fakt, że miasta bardzo rzadko wykorzystywały media społecznościowe i lokalną prasę do informowania o konsultacjach fakultatywnych. Komunikacja na stronach urzędu, choć konieczna, jest dalece niewystarczająca, a organizacja wykładów i pogadanek, na które przyjdzie znikoma część społeczności, tego nie usprawni. Audyty, inwentaryzacje, kontrole i specjalistyczne opracowania stanowią trzecią kategorię, która zebrała łącznie �� odpowiedzi. Z jednej strony pozytywnie trzeba ocenić to, że tak wiele miast przeprowadza audyty i inwentaryzacje reklam i szyldów, a z drugiej – nie wiadomo, na jakiej podstawie opracowują projekty uchwał te miasta, które o audytach nie wspomniały. Niezależnie od tego najczęściej wybierany był audyt reklamowy przestrzeni miasta (�� odpowiedzi), przy niewielkiej liczbie wskazań na inwentaryzację i dokumentację reklam, szyldów i małej architektury, kontrole i wytyczne konserwatorskie oraz opracowania urbanistyczne i krajobrazowe. Nie udało nam się ustalić, czym z perspektywy urzędników różni się audyt od inwentaryzacji czy dokumentacji, niemniej postanowiliśmy zachować to rozróżnienie – być może audyt rozumiany jest jako działanie szersze i bardziej systemowe niż np. zwykła dokumentacja fotograficzna. Do ostatniej grupy odpowiedzi należą zmiany organizacyjne, które pzostały podane tylko osiem razy. Złożyły się na nie bliżej nieokreślone prace przygotowawcze, powołanie zespołu zadaniowego wewnątrz urzędu oraz dialog techniczny lub rozpisanie przetargu. Ogółem na pytanie o działania towarzyszące konsultacjom fakultatywnym koncepcji, założeń i roboczego projektu uchwały padły �8� odpowiedzi. Zestawiamy je szczegółowo w tabl. �. W formie wizualnej najważniejsze kategorie prezentujemy na wykr. 6.

��


Rodzaj podjętych działań Audyt reklamowy przestrzeni miasta

Audyty, inwentaryzacje, kontrole i opracowania

Materiały i spotkania informacyjne

Metody konsultacyjne

Żadne OGÓŁEM

��

Inwentaryzacja i dokumentacja reklam, szyldów i małej architektury

6

Kontrole i wytyczne konserwatorskie

Opracowania urbanistyczne i krajobrazowe

Ogółem

��

Stworzenie strony internetowej lub zakładki na stronie urzędu miasta na temat uchwały

��

Wykłady lub prezentacje dla mieszkańców

��

Artykuły, ogłoszenia i spoty informacyjne w lokalnych mediach

Informacje w mediach społecznościowych i na stronach urzędu

Ilustracje, infografiki, wizualizacje zmian

Wystawy, plakaty, roll-upy

Ulotki i broszury informacyjne

Publikacja raportów z przeprowadzonych prac

Ogółem

6�

Ankieta dla mieszkańców

��

Spacery lub spotkania terenowe

��

Zbieranie uwag do roboczego projektu uchwały listownie lub e-mailowo

��

Warsztaty wypracowujące wnioski do projektu uchwały

��

Spotkania, dyskusje, konferencje i punkty konsultacyjne

��

Spotkania i konsultacje z agencjami reklamowymi, przedsiębiorcami i zarządcami nieruchomości

Geoankieta

Ogółem

Zmiany organizacyjne

Liczba odpowiedzi

���

Prace przygotowawcze

Powołanie zespołu zadaniowego wewnątrz urzędu

Dialog techniczny lub rozpisanie przetargu

Ogółem

8 �6 �8�

Tabl. �. Działania towarzyszące konsultacjom fakultatywnym koncepcji, założeń i roboczego projektu uchwały

�6


Audyty, inwentaryzacje, kontrole i opracowania

���

liczba odpowiedzi

Materiały i spotkania informacyjne Metody konsultacyjne

�6

8

6�

��

Zmiany organizacyjne Żadne

Wykr. 6. Działania towarzyszące konsultacjom fakultatywnym koncepcji, założeń i roboczego projektu uchwały

Gotowy projekt kodeksu krajobrazowego wyłożono do wglądu publicznego w �� miastach (przy czym w niektórych dwa lub więcej razy – w Józefowie w pow. otwockim aż czterokrotnie), ale tylko w �6 przypadkach otrzymaliśmy informacje na temat metod konsultacyjnych i sposobów informowania o projekcie zastosowanych na tym etapie. Również przy tym pytaniu oprócz proponowanych odpowiedzi wielokrotnego wyboru zostawiliśmy respondentom możliwość dodawania własnych treści. Usunęliśmy za to opcję „żadne”, ponieważ ustawa obliguje miasta co najmniej do zbierania uwag do wyłożonego projektu. Z podobnych względów w opracowaniu pominęliśmy pojawiające się informacje o wyłożeniu projektu do publicznego wglądu. Tym razem uzyskane odpowiedzi podzieliliśmy na dwie ogólne kategorie: zastosowane metody konsultacji społecznych (trafiło tu łącznie 8� wskazań) i zastosowane sposoby informowania (�� odpowiedzi). Prezentujemy je szczegółowo w tabl. �.

��


Rodzaj podjętych działań

Metody konsultacyjne

Sposoby informowania

Liczba odpowiedzi

Zbieranie uwag do projektu uchwały listownie lub e-mailowo

��

Debata (dyskusja publiczna

��

Zamknięte spotkania dla wybranych grup interesariuszy

��

Spacery lub spotkania terenowe

6

Otwarte warsztaty wypracowujące uwagi do uchwały

Formularz konsultacyjny

Otwarte spotkania i dyżury konsultacyjne

Ogółem

8�

Wykłady lub prezentacje dla mieszkańców

��

Stworzenie strony internetowej lub zakładki na stronie urzędu miasta na temat uchwały

��

Drukowany przewodnik po projekcie uchwały

��

Artykuły, ogłoszenia i spoty informacyjne w lokalnych mediach

Broszury i schematy graficzne

Ogółem OGÓŁEM

�� ���

Tabl. �. Zastosowane metody konsultacyjne i sposoby informowania o projekcie podczas wyłożenia projektu uchwały do publicznego wglądu

Najczęstszą metodą konsultacyjną okazało się zbieranie uwag listownie lub e-mailowo, czyli ustawowe minimum na etapie wyłożenia projektu – ta odpowiedź została wskazana �� razy. Zbieranie uwag jest obligatoryjne, dlatego tak mała liczba zastanawia – czy w pozostałych miastach uwagi można było zgłaszać tylko fizycznie w gmachu urzędu? Organizację debaty lub dyskusji publicznej zadeklarowano �� razy; ta forma także wynika z upzp., ale inaczej niż w przypadku studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz mpzp. nie jest obligatoryjna podczas uchwalania kodeksu krajobrazowego. Spotkania dla wybranych grup interesariuszy – można przypuszczać, że tu chodziło przede wszystkim o firmy z branży reklamowej, właścicieli nieruchomości i reklamodawców – przytoczone zostały �� razy. Znacznie mniej wskazań miały rozwiązania, które zdecydowanie polecamy, takie jak spacery lub spotkania terenowe, otwarte warsz�8


taty wypracowujące uwagi do uchwały oraz otwarte spotkania i dyżury konsultacyjne, a także – już niekoniecznie polecany – formularz konsultacyjny. Porównanie popularności poszczególnych metod przedstawiono na wykr. �. Otwarte spotkania i dyżury konsultacyjne Spacery lub spotkania terenowe Otwarte warsztaty wypracowujące uwagi do uchwały Zamknięte spotkania dla wybranych grup interesariuszy Debata (dyskusja publiczna) Formularz konsultacyjny Zbieranie uwag do projektu uchwały listownie lub e-mailowo

��

��

��

Wykr. �. Zastosowane metody konsultacji społecznych podczas wyłożenia projektu uchwały do publicznego wglądu

Informację na temat konsultacji obligatoryjnych przekazywano mieszkańcom i mieszkankom, podobnie jak na etapie konsultacji fakultatywnych, przede wszystkim za pomocą osobnej strony internetowej lub zakładki na stronie urzędu miasta oraz poprzez wykłady i prezentacje (po �� wskazań). Zwraca uwagę, że tylko �� razy wspomniano o publikacji przewodnika po projekcie uchwały. Jeszcze rzadsze okazały się artykuły, ogłoszenia i spoty informacyjne w mediach lokalnych oraz broszury i schematy graficzne. Sposoby przekazywania informacji zestawiono na wykr. 8. Broszury i schematy graficzne Artykuły, ogłoszenia i spoty informacyjne w lokalnych mediach Drukowany przewodnik po projekcie uchwały Stworzenie strony internetowej lub zakładki na stronie urzędu miasta Wykłady lub prezentacje dla mieszkańców

��

��

Wykr. 8. Zastosowane sposoby informowania o wyłożeniu projektu uchwały do publicznego wglądu

��


Jak łatwo zauważyć, miasta stosują znacznie bogatszą paletę działań w przypadku konsultacji fakultatywnych – gdy kształt projektu rzeczywiście dopiero się klaruje – niż obligatoryjnych, w trakcie których prawdopodobnie oczekują społecznej akceptacji gotowego projektu. Niepokoi jednak dominacja ankiet (w konsultacjach fakultatywnych) i listownego lub e-mailowego zbierania uwag (na obu etapach) – metod tyleż podstawowych, co schematycznych. Wskazane byłoby częstsze sięganie po inne metody: różnego rodzaju warsztaty, spacery, punkty i dyżury konsultacyjne, a także geoankietę. Mamy przy tym wrażenie, że część osób wypełniających ankietę błędnie podała w odpowiedzi na to pytanie metody konsultacyjne, które zostały zastosowane na wcześniejszym etapie, a nie w czasie samego wyłożenia projektu. W kwes�i przekazywania informacji równie łatwo dostrzec, że takie sposoby, jak stworzenie strony czy zakładki projektu uchwały krajobrazowej na stronach urzędu oraz organizacja wykładów i prezentacji mają ograniczoną skuteczność i dotrą głównie do podmiotów już zainteresowanych zmianami przestrzennymi w mieście. Samorządy mało wykorzystują w tym celu media społecznościowe, tworzą niewiele materiałów edukacyjnych, takich jak: przewodniki, broszury, raporty, infografiki czy wizualizacje, a także – nie licząc formalnych ogłoszeń urzędowych – nie włączają w proces konsultacyjny mediów lokalnych.

Przyczyny braku działań W trakcie monitoringu stale zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego tak niewiele miast korzysta z możliwości stworzonych przez ustawę krajobrazową. Co sprawia, że ogromna większość gmin miejskich i miejsko-wiejskich (6�6) nie przyjęła nawet uchwały o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej? Odpowiedzi na pytanie o przyczyny niepodjęcia choćby tej uchwały udzieliły nam �6� miasta, z czego jednak osiem zarzuciło nam, że takie pytanie dotyczy motywacji pracy urzędu i tym samym wykracza poza ustawowy zakres informacji publicznej. Analizie poddaliśmy zatem pozostałe ��� odpowiedzi. To pytanie miało charakter otwarty – urzędnicy mogli wpisać jakikolwiek powód braku działań, a często podawali kilka takich powodów. Jeśli wierzyć w deklarowane przyczyny, to w ��8 miastach po prostu nie ma potrzeby ochrony krajobrazu. Do tej kategorii zaliczyliśmy odpowiedzi, w których wprost wskazano brak potrzeby regulacji krajobrazowych lub niewystępowanie problemu zanieczyszczenia wizualnego (��8 przypadków), podkreślano niewielki rozmiar miasta, z czym łączyć się ma znikoma liczba reklam (�8), lub – co najciekawsze – informowano o braku terenów wartych objęcia specjalną ochroną (�). Miasta zapewniały więc, że: „W gminie nie ma problemu z nadmiernym, nieuporządkowanym sytuowaniem obiektów małej architektury, tablic reklamowych ��


i urządzeń reklamowych”, „Nie stwierdzono potrzeby regulowania tych kwes�i, uznając je za mało istotne”, „Nie ma takiej potrzeby – reklam jest bardzo mało”, „Nie zaobserwowano konieczności porządkowania przestrzeni publicznej”, a nawet: „W naszym mieście nie ma najmniejszych problemów z ładem w przestrzeni publicznej”. Odpowiedzi dowodziły, że w małych, rolniczych miasteczkach nie ma problemu z zaśmieceniem przestrzeni publicznych jak w metropoliach czy miejscowościach turystycznych: „Mała gmina miejsko-wiejska, gdzie nie występuje problem nadmiernego umieszczania reklam”, „Z uwagi na charakter miejsko-wiejski gminy nie występują problemy z chaosem reklamowym”, „Nie przystąpiono do prac nad uchwałą krajobrazową, ponieważ w tak małym mieście władze samorządowe nie widzą nasilającego się problemu z pojawiającymi się bilbordami, reklamami etc.”, a poza tym: „Ustawa dotyczy dużych miast”. Nie przeczymy, że zanieczyszczenie wizualne nasila się raczej w większych ośrodkach niż w gminach rolniczych; z pewnością istnieją miasta, które nie są atrakcyjnym terenem do reklamowania się i nie posiadają obiektów zabytkowych ani przyrodniczych, które należałoby otoczyć szczególną troską. Wydaje się jednak, że „brak potrzeby” posłużył jako wygodna formułka, by usprawiedliwić własną bezczynność. Bardziej przekonujące okazały się argumenty z niewiele mniej licznej (��� przypadki) kategorii dotyczącej obowiązywania innych form ochrony krajobrazu. Respondenci powoływali się przede wszystkim na regulacje reklam i szyldów w obrębie obowiązujących lub planowanych mpzp. (6� odpowiedzi) i ochronę konserwatorską (�� wskazań). W sześciu przypadkach stwierdzono istnienie obszaru chronionego krajobrazu, w pięciu powołano się na programy rewitalizacji, obowiązywanie parku kulturowego lub status uzdrowiska, a cztery razy przywołano zasady umieszczania reklam na obiektach gminy. Pozostałe �� przypadków dotyczyło innych, szczególnych regulacji i działań samorządu (np. uchwał nakładających opłaty za zajęcie pasa drogowego). Podawano więc, że: „Ochronę krajobrazu zapewnia obowiązujący mpzp. oraz strefa ochrony konserwatorskiej w kluczowej części miasta”, „W większości obowiązujące uchwały mpzp. zawierają zapisy regulujące ład przestrzenny (np. zakazy lokalizacji reklam wolno stojących na terenach przestrzeni publicznej, obostrzenia dotyczące lokalizacji reklam wolno stojących lub mocowanych na elewacjach, wytyczne dotyczące stosowania ogrodzeń)”, „Gmina jest objęta ochroną konserwatorską. Ma wprowadzony zakaz umieszczania na terenie reklam wolno stojących. Cały obszar Gminy Miejskiej objęty jest mpzp., który szczegółowo określa zasady i warunki sytuowania tablic i urządzeń reklamowych”, „Gmina jest już objęta systemami chronionego krajobrazu i NATURA ����”, „Jesteśmy Gminą Uzdrowiskową – wytyczne znajdują się w Statucie Uzdrowiska i mpzp.”, „W celu poprawy estetyki lub usunięcia szpecących reklam, w miejscach gdzie szczególnie rażąco naruszane są zasady ich sytuowania, podejmowane są rozmowy z właścicielami i zarządcami terenów,

��


w tym z zarządcami pasów drogowych dróg publicznych”, „Za każdym razem, gdy pojawia się osoba czy też firma, która chce zainstalować tego typu reklamy, jest to dokładnie sprawdzane, i jeżeli jest z naszej strony zgoda, naliczane są opłaty”. Niektóre miasta przywołały bardzo szczegółowe przepisy dotyczące sytuowania reklam i szyldów. Brak inicjatywy, aby uchwalić kodeks krajobrazowy, wskazywany był 8� razy: w �� przypadkach chodziło o inercję samorządu, ale �� razy przekonywano o braku zainteresowania ochroną krajobrazu (a nawet czynnym sprzeciwie wobec takiej ochrony) po stronie mieszkańców i mieszkanek. Argumenty dotyczyły więc zarówno tego, że „władze uchwałodawcze i wykonawcze nie widzą potrzeby podejmowania takiej uchwały”, „nie przewidywano działań w tym zakresie” i ogólnie „nie zajmowano się tym problemem”, a niekiedy w samym urzędzie „brak jednego stanowiska w sprawie”, jak i tego, że występuje „małe zainteresowanie i zgłaszanie problemu przez mieszkańców”, oraz „tut. Samorząd nie widzi konieczności poprawy wystroju przestrzeni miejskiej poprzez wprowadzenie uchwały krajobrazowej, gdyż kwes�e estetyczne i wizualne Miasta są odbierane poprawnie przez mieszkańców”, co gorsza „w gminie trudno dojść do zapisów akceptowanych przez wszystkie zainteresowane strony, najwięcej sprzeciwów występuje odnośnie miejsc zakazanych dla reklam oraz opłat reklamowych”, a na domiar złego „przyjęcie uchwały niekoniecznie musi przynieść pozytywne skutki finansowe gminie oraz ekonomiczne przedsiębiorcom i reklamowcom”. Na szczególnie poważne traktowanie zasługują wypowiedzi dotyczące braku zasobów (łącznie �� przypadki): finansowych (��) oraz kadrowych i kompetencyjnych (��), jak również konieczności ustalenia innych priorytetów, w tym mpzp. (��). Miasta pisały wprost o „konieczności rozwiązywania zdecydowanie ważniejszych dla społeczności lokalnej spraw dotyczących wyposażenia istniejącej zabudowy w zakresie zaopatrzenia w wodę, odprowadzenia ścieków oraz komunikacji, w sytuacji dużych trudności finansowych gminy”, podczas gdy „proces prac nad uchwałą krajobrazową jest rozbudowany i kosztowny. Monitorowanie i kontrolowanie przyjętych zasad wiąże się z dużymi nakładami pracy oraz generuje wysokie koszty nieadekwatne do ewentualnych korzyści z jej uchwalenia”, „wydatkowanie pieniędzy musi być rozłożone w czasie, dlatego podjęcie działań nad uchwałą krajobrazową musi zostać odłożone do zakończenia procedur planistycznych”, przy czym „nakłady pracy znacznie przekraczają spodziewane korzyści”. Jednocześnie „przygotowanie projektu uchwały wymaga dużych nakładów pracy poprzez zdiagnozowanie stanu istniejącego”, a istnieje „dużo innych, ważniejszych problemów w Gminie”. „Aktualnie pracujemy nad dokumentami strategicznymi. Przystąpimy do podjęcia uchwały krajobrazowej po aktualizacji studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego” – deklarowali urzędnicy. „Mnogość uchwał o wyższym ��


priorytecie”, w tym przede wszystkim studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz mpzp., spychała prace nad ochroną krajobrazu na boczny tor. Mimo rozlicznych problemów w �� przypadkach zadeklarowano zainteresowanie uchwałą: w �8 miastach trwały przygotowania i analizy, w �6 uchwała jest planowana, sześć miast czeka na audyt wojewódzki, a pięć nie wyklucza podjęcia uchwały. W jednym z miast powołano zespół zadaniowy, który „cyklicznie dokonuje analizy zasadności podjęcia prac” nad uchwałą krajobrazową, w tym przeprowadził inwentaryzację tablic i urządzeń reklamowych, a także zbierał i analizował informacje o doświadczeniach innych miast oraz „wykładnię sądowoadministracyjną”. Zespół pracuje już parę lat i ma w końcu przedstawić jakieś rekomendacje. W kolejnym mieście „trwają spotkania w sprawie uchwały krajobrazowej, aby wymienić się spostrzeżeniami odnośnie uchwał krajobrazowych” z innymi samorządami. Trzeci samorząd oznajmiał, że „w celu rozważenia zasadności przystąpienia dokonano analizy przestrzennej i diagnozy stanu krajobrazu poprzez przygotowanie raportu doradczego o możliwościach uporządkowania chaosu reklamowego”. „Uchwała planowana jest do opracowania w latach kolejnych”, „jest w planach podjęcie takiej uchwały, ale nie wiadomo kiedy to nastąpi”, a wreszcie „nie zaprzecza się możliwości uchwalenia owej uchwały”, a już na pewno „gdy sytuacja stanie się uciążliwa dla mieszkańców, gmina podejmie uchwałę intencyjną w tej sprawie” – donosiły następne urzędy. Można odnieść wrażenie, że tego rodzaju deklaracje o pracach przygotowawczych, rozważaniach i planach na bliżej nieokreśloną przyszłość nie były szczególnie wiążące. Natomiast częściowo zasadne było sygnalizowanie przez miasta „braku audytu wojewódzkiego” – tego rodzaju audyty powinny już dawno nastąpić, choć nie są one niezbędne do podjęcia prac nad uchwałami krajobrazowymi. Brak audytów na poziomie województwa mógł wzbudzić niepokój. Wątpliwości o charakterze stricte prawnym padły w odpowiedziach �� razy. W �� przypadkach dotyczyły skomplikowanego i niejasnego charakteru samej ustawy. „Zbyt dużo zawiłości w przepisach”, „Wymogi dla uchwał są skomplikowane i wymagają przeprowadzenia konsultacji społecznych”, „Uchwały krajobrazowej nie przyjęto z uwagi na nieprecyzyjne zapisy Ustawy krajobrazowej” – narzekały kolejne samorządy. „Brak przejrzystych wytycznych” i „dobrych praktyk”, które ułatwiłyby „skuteczne wprowadzanie aktów prawa miejscowego” to mankament ustawy, podobnie jak „brak przewodników umożliwiających przeprowadzenie procesu”. Aż �� miast podkreślało trudności z egzekwowaniem regulacji krajobrazowych: „Nie widzimy możliwości prawnych i osobowych wyegzekwowania wprowadzenia w życie zapisów ewentualnej uchwały. Stałego monitorowania poprawności, kontroli, czy ściągania opłat itp. dotyczących reklam”, „Brak czytelnych zapisów odnośnie realizacji treści uchwały”, „Brak organu kontrolującego i stojącego ��


na straży przestrzegania tejże uchwały – przepis martwy”. W �� miastach zwrócono uwagę na „liczne rozstrzygnięcia nadzorcze organów nadzoru w kraju”, czyli kwes�onowanie uchwał krajobrazowych przez sądy administracyjne i wojewodów. Wskazywano, że „ze śledzonych rozstrzygnięć nadzorczych i wyroków sądowych najwięcej wątpliwości i problemów przy tworzeniu przedmiotowej uchwały występuje odnośnie wskazania miejsc zakazanych dla reklam oraz opłat reklamowych”, wskutek czego powstaje „ryzyko wygenerowania wieloletnich konfliktów pomiędzy samorządem a mieszkańcami, rezultatem których nie będzie efekt poprawy estetyki tylko kolejne skargi i procesy sądowe”. W sześciu miastach jako problem wskazywano „brak stabilizacji prawnej w przepisach ogólnokrajowych”, w tym pojawiające się co jakiś czas zapowiedzi znacznych zmian w upzp. („zapowiadane od kilku lat zmiany w ustawodawstwie […] nie motywują do przystąpienia do prac”), a jedna gmina wręcz „do tej pory nie wiedziała o takiej możliwości”. Ponadto dwa miasta przypomniały, że ustawa krajobrazowa trafiła do TK, w związku z czym czekają na „orzeczenie w przedmiotowej sprawie”. Nawet jeśli część przedstawionych tu wątpliwości prawnych służy jako alibi, by nie mierzyć się z problemem reklam w przestrzeni publicznej, to dotykają one rzeczywistych problemów: ustawa krajobrazowa jest złożona, brak do niej wskazówek lub przewodników, kłopotliwe jest określenie sposobu egzekwowania przepisów krajobrazowych, a przypadki unieważniania uchwał przez sądy i wojewodów, skierowanie ustawy do TK oraz częste i nieprzewidywalne zmiany prawne w Polsce nie zachęcają samorządów do korzystania z nowego, wymagającego narzędzia. Są jednak i takie miasta (jest ich ��), które po prostu powołały się na fakultatywność uchwały – w tej grupie padły odpowiedzi, takie jak: „Nie przyjęto uchwały o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej z uwagi braku obowiązku jej sporządzenia”, „Uchwała nie jest obligatoryjna”, „Z art. ��a ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym nie wynika obowiązek podjęcia takiej uchwały”. W �� przypadkach osoby wypełniające ankietę nie wiedziały lub nie potrafiły powiedzieć, dlaczego w ich miastach nie uchwalono choćby uchwały intencyjnej. Trzy odpowiedzi dowodziły, że na drodze do ochrony krajobrazu stanął koronawirus, choć trudno odgadnąć, w jaki sposób zagrożenie epidemiczne miałoby uniemożliwić wykonanie tego pierwszego kroku. Wykres � przedstawia zbiorcze rodzaje odpowiedzi na pytanie o powody niepodjęcia uchwały o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej. Z kolei wyszczególnienie wymienionych powodów zawiera tabl. �.

��


Rodzaj argumentacji

Nie potrzeba ochrony

Wymienione powody Brak potrzeby, problem nie występuje

��8

Małe miasto, mało reklam

�8

Brak krajobrazów wartych ochrony Ogółem Brak woli lub inicjatywy samorządu

Brak inicjatywy

Brak zasobów

��

Priorytetem są plany miejscowe i inne sprawy

��

Wysoki koszt, brak środków

��

Braki kompetencyjne i kadrowe

��

Ogółem

��

Uchwała jest planowana

�6

Trwają analizy i przygotowania

� �8 6

Ogółem

��

Skomplikowany i niejasny charakter ustawy krajobrazowej

��

Trudności z egzekucją uchwały

��

Kwes�onowanie uchwał przez sądy i wojewodów

��

Zaskarżenie ustawy do TK

Zmienność ustawodawstwa

6

Ogółem

�� ��

Obowiązujące lub planowane mpzp.

6�

Ochrona konserwatorska

��

Obszar chronionego krajobrazu

6

Rewitalizacja, park kulturowy, uzdrowisko

Zasady umieszczania reklam na obiektach gminy Inne regulacje i działania Ogółem

Zagrożenie epidemiczne Nie wiadomo, trudno powiedzieć OGÓŁEM

��

8�

Fakultatywność uchwały

Obowiązują inne formy ochrony krajobrazu

��8

Ogółem

Oczekiwanie na audyt wojewódzki

Wątpliwości prawne

Brak zainteresowania lub sprzeciw mieszkańców

Nie wyklucza się podjęcia uchwały Zainteresowanie uchwałą

Liczba odpowiedzi

� �� ��� � �� �88

Tabl. �. Deklarowane powody niepodjęcia uchwały o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej

��


liczba odpowiedzi

��8

Nie potrzeba ochrony

8�

Brak inicjatywy

��

Brak zasobów Zainteresowanie uchwałą

��

Wątpliwości prawne

��

Fakultatywność uchwały

�� ���

Obowiązują inne formy ochrony krajobrazu Zagrożenie epidemiczne Nie wiadomo, trudno powiedzieć

� ��

Wykr. �. Powody niepodjęcia uchwały intencyjnej

�6


Powierzchnia: 293,25 km² Ludność: 682 tys. Stolica woj. łódzkiego Prezydent: Hanna Zdanowska Uchwała krajobrazowa obowiązuje w całości


lÓDz Łódzką uchwałę krajobrazową poprzedziły wieloletnie, konsekwentne działania urzędników i lokalnych aktywistów, które uczyniły problem chaosu reklamowego ważnym tematem społecznej debaty.

Paradoksalnie jednak przeprowadzone w pośpiechu konsultacje, a następnie brak egzekwowania uchwały przez urzędników po niekorzystnym (choć nieprawomocnym) wyroku WSA roztrwoniły kapitał społecznego zaangażowania w kwes�e krajobrazowe i zdezorientowały uczestników i uczestniczki dialogu obywatelskiego.

�8


Kalendarium Przyjęcie ustawy krajobrazowej ��.��.���� Uchwała o przystąpieniu do sporządzenia uchwały �6.��.���� Prekonsultacje – zbieranie rekomendacji do uchwały ��–��.���� Wyłożenie publiczne projektu – ustawowe konsultacje 8–�.���6 Przyjęcie uchwały przez radę miasta �6.��.���6 Zaskarżenie uchwały przez wojewodę do WSA �.�6.���� Wyrok WSA unieważniający uchwałę w całości ��.�8.���� Odwołanie miasta od wyroku WSA do NSA �.��.���� Uchwała zmieniająca fragmenty uchwały krajobrazowej ��.��.���� Uchwała o przystąpieniu do sporządzenia nowej uchwały �.��.���8

Prekonsultacje – zbieranie rekomendacji do nowej uchwały ��.���� Wyrok NSA uchylający wyrok WSA i nakazujący rozpatrzyć sprawę ponownie ��.��.����

Rys. �

��


Analiza polityki reklamowej

Charakterystyka miasta Łódź to miasto na prawach powiatu, czwarte w Polsce pod względem powierzchni i trzecie pod względem liczby ludności. Jest rozległe, zróżnicowane przestrzennie i architektonicznie – nie sposób w krótkiej notce wyczerpująco opisać wszystkich jego niuansów. Choć od ���� roku pod względem administracyjnym Łódź stanowi jedną gminę, to w świadomości mieszkańców i mieszkanek nadal utrzymuje się podział na jej pięć głównych „dzielnic”: Bałuty, Widzew, Śródmieście, Górną i Polesie. Spośród nich tylko Śródmieście charakteryzuje się w miarę jednolitą zabudową, głównie XIX-wieczną lub pochodzącą z �. połowy XX wieku. W pozostałych to, co zabytkowe, miesza się z pastelowymi blokowiskami, osiedlami willowymi, terenami przemysłowymi i nowoczesnymi biurowcami. Wysokościowymi dominantami wciąż pozostają głównie wieże świątyń i monumentalne mieszkaniowe gmachy Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zwane łódzkim Manha�anem. Sercem Łodzi jest ul. Piotrkowska – najdłuższa ulica handlowa w Europie. Pod względem urbanistycznym Łódź nie ma głównego placu lub rynku, łączącego różne formy aktywności mieszkańców i mieszkanek, pełniącego funkcje reprezentacyjne oraz integrujące. Jego rolę odgrywają właśnie ul. Piotrkowska i kompleks handlowo-usługowo-kulturalny Manufaktura. POLSKI MANCHESTER Zasobna w drewno puszcza i wielość rzek uczyniły Łódź idealnym miejscem dla przemysłu włókienniczego. Jej rozwój przyspieszył w �. połowie XIX wieku. Wraz z pierwszymi warsztatami tkackimi i przędzalniczymi zaczęło się rodzić wielkie miasto, którego uprzemysłowienie warunkowało tutejszą urbanistykę i architekturę. Dla nowo przybyłych mieszkańców wzdłuż ul. Piotrkowskiej były wyznaczane ��


długie i wąskie parcele, które mogły łączyć funkcję mieszkaniową (dom lub kamienica od frontu) z prowadzeniem działalności przemysłowej (budynki warsztatowe w głębi). Pamiątką po ówczesnym planowaniu jest regularna siatka ulic łódzkiego śródmieścia, zabudowa pierzejowa i gęsty system podwórek we wnętrzu tak stworzonych kwartałów. Architektoniczny krajobraz Łodzi szybko zapełniał się kolejnymi fabrycznymi kominami tekstylnych manufaktur, okazałymi pałacami fabrykantów, szeregowymi domami dla robotników i kamienicami reprezentującymi pełen przekrój stylów – od klasycyzmu po modernizm. Ponieważ większość dawnej zabudowy przetrwała okres II wojny światowej, przemysłowa tożsamość miasta wciąż pozostaje wyraźnie czytelna. Przypominają o niej ważne obiekty, jak np. Biała Fabryka Geyera (współcześnie siedziba Centralnego Muzeum Włókiennictwa), zabudowa Księżego Młyna – zespołu fabrycznomieszkalnego Karola Wilhelma Scheiblera czy fabryka Izraela Poznańskiego – przerobiona na wspomniane już Centrum Handlowe Manufaktura. Dziewiętnastowieczna Łódź była jednym z najszybciej rozwijających się miast na świecie. Szacuje się, że w ciągu stu lat liczba mieszkańców wzrosła tu tysiąckrotnie. Łódź stała się mityczną ziemią obiecaną, miejscem wielkich szans, przyciągającym na równi Polaków, Żydów, Niemców i Rosjan. W marcu ���� roku łódzki „wielokulturowy krajobraz miasta przemysłowego” objęty został ochroną jako pomnik historii. Wyróżniono w ten sposób układy urbanistyczne pl. Wolności, ul. Moniuszki i ul. Piotrkowskiej wraz z zespołem fabryczno-rezydencjonalnym Ludwika Geyera, fragmenty Księżego Młyna, część zespołu fabryczno-rezydencjonalnego Izraela Poznańskiego oraz zespół cmentarzy przy ul. Ogrodowej i cmentarz żydowski przy ul. Brackiej. ��


POLSKIE DETROIT Kryzys uderzył w Łódź z początkiem lat ��. XX wieku. Postępująca prywatyzacja i likwidowanie zakładów przemysłowych, które ustępowały przed konkurencją dużo tańszych produktów z Azji, doprowadziły do wzrostu bezrobocia, wyludniania się miasta oraz powolnej degradacji śródmieścia. Łódź zaczęła funkcjonować jako synonim miasta przegranego i brzydkiego – takiego, które najlepiej jest opisać słowami Adasia Miauczyńskiego wychodzącego z dworca Kaliska w filmie Ajlawju Marka Koterskiego. Nasuwające się skojarzenie z Detroit – amerykańskim miastem bankrutem, dawnym liderem przemysłu samochodowego – dało o sobie znać szczególnie silnie po ���� roku. Wówczas to – dzięki inicjatywie Michała Grudy ze stowarzyszenia Topografie – swoją premierę miał film A�er the Factory amerykańskiego reżysera Philipa Lauriego. Twórca dokumentu o upadku Detroit został namówiony przez Grudę do konfrontacji z łódzkimi problemami miasta poprzemysłowego. W ten sposób powstał film porównujący oba przypadki i szukający potencjału miast, które zostały zmuszone do wymyślenia się na nowo�. Mniej więcej w tym samym czasie Łódź ruszyła z programem „Mia��� kamienic”, którego celem był remont zapuszczonych budynków w Śródmieściu i poprawa warunków bytowych ich mieszkańców i mieszkanek. Działania te stały się początkiem procesów estetyzacyjnych i rewitalizacyjnych w mieście. Odbiły się głośnym echem w całej Polsce – do dziś poświęconą im stronę na Facebooku śledzi blisko �� tys. użytkowników. W ���� roku projekt ewoluował – zamiast o pojedynczych remontach zaczęto myśleć o przywracaniu życia w całych kwartałach dawnej zabudowy. Ruszył wtedy pierwszy pilotaż właściwych działań rewitalizacyjnych, od tego czasu prowadzonych przez Łódź konsekwentnie. Śródmiejski obszar rewitalizacji został objęty wieloma działaniami, takimi jak:

��


remonty kamienic i ulic, inwestycje w środowisko (termodernizacja, rozbudowa sieci CO), komunikację miejską, kulturę czy społeczeństwo (pomoc w poszukiwaniu pracy, szkolenia, działania edukacyjne) i dbanie o zieleń (nowe nasadzenia drzew, skwery i place zabaw). Łódź była jednym z pierwszych miast w Polsce, w którym na taką skalę zaczęto odmieniać rewitalizację przez wszystkie przypadki. Różnorodność prowadzonych działań można sprawdzić w poświęconej rewitalizacji zakładce na stronie urzędu miasta.

Łódzka architektura już dawno przestała kojarzyć się z ruiną. Gruntowny remont Piotrkowskiej i pierwszy w Polsce woonerf przywróciły miastu jej dawny salon. W wielu starych fabrykach zaczęły powstawać ważne ośrodki kultury.

W ���8 roku na terenie obecnej Manufaktury otworzyło swe podwoje ms� – oddział łódzkiego Muzeum Sztuki. Trzy lata później na terenach fabryki Franciszka Ramischa otwarto Off Piotrkowska Center, będące siedzibą dla pracowni artystycznych, alternatywnych klubów, galerii i biur. Z kolei w ���� roku w Fabryce Sztuki na Księżym Młynie zainaugurował działanie Art_Inkubator – centrum kultury i przedsiębiorczości w jednym. Ostatnim z takich projektów jest EC� – Miasto Kultury, gdzie w zaadaptowanych budynkach dawnej elektrowni mieszczą się m.in. Centrum Nauki i Techniki oraz Planetarium. Instytucja wchodzi w skład projektu Nowego Centrum Łodzi. To swoiste domknięcie, ale i zaprzeczenie obranego przez miasto kierunku. Z jednej strony była to jedna z największych pres�żowych inwestycji w tej części Europy, z drugiej – w jej rezultacie powstał pozbawiony życia plac i ziejący pustką dworzec. To trochę za mało jak na miasto, które chce uchodzić za lidera rewitalizacji.

��


STOLICA MURALI Łódź to miasto murali – zarówno reklamowych pochodzących z okresu PRL, jak i współczesnych kreacji artystycznych. Sprzyjała i sprzyja temu duża liczba ślepych ścian w krajobrazie miasta. Jak pisze na swojej stronie Bartosz Stępień, badacz i popularyzator dawnych łódzkich murali: „Łódź była jedną wielką galerią, udokumentowano ��� realizacji […]. Do dziś zachowało się ich ok. ��, z czego �6 najlepiej zachowanych i najciekawszych graficznie ujęto w szlaku turystycznym Śladami Łódzkich Murali”�. Współczesne wielkoformatowe projekty na łódzkich budynkach związane są z działalnością tutejszej Fundacji Urban Forms. Od ���8 roku udało jej się doprowadzić do powstania blisko ��� murali – z czego ponad 6� znajduje się w Łodzi. Ich mapę można znaleźć na stronie fundacji. Nie są to tylko prace rodzimych artystów – w Łodzi działali czołowi streetartowcy z Brazylii, Niemiec, Portugalii, Rosji, Francji czy Australii. W propagowanie sztuki muralu zaangażowany jest urząd miasta, dofinansowujący fes�wal Urban Forms (organizowany również pod nazwą Fes�wal Galeria Urban Forms i Fes�wal Energia Miasta)�.

��


Główne problemy reklamowo-szyldowe Problemy reklamowo-szyldowe Łodzi nie różnią się mocno od problemów, przed jakimi stają inne duże miasta w Polsce. Wśród najważniejszych lokalnych uwarunkowań można wymienić:

istnienie dużej liczby ślepych ścian, które sprzyjają umieszczaniu na nich reklamy wielkoformatowej lub billboardów;

zły stan techniczny wielu zabytkowych kamienic, który stanowi pretekst do zasłonięcia ich wielkoformatowymi siatkami reklamowymi, które mają „wspierać remont budynku”;

wypełnienie śródmiejskiego rejonu Łodzi głównie architekturą zabytkową, przedwojenną, o wyraźnym detalu, co wymaga uważnego podejścia do kwes�i umieszczania szyldów na budynku;

��


rozbudowaną sieć podwórzy, gdzie schowanych jest wiele lokali chcących reklamować swoją ofertę tak, by była widoczna od strony głównej ulicy (problem szczególnie dojmujący przy ul. Piotrkowskiej);

umieszczanie reklamy (tablic i banerów) w międzytorzu, czyli na barierkach oddzielających tory tramwajowe;

zgodę na umieszczanie reklam na pojazdach komunikacji publicznej.

�6


Podmioty polityki reklamowo-szyldowej: samorząd i administracja W strukturach Urzędu Miasta Łodzi istnieje kilka jednostek, które w różnym stopniu są odpowiedzialne za prowadzenie polityki reklamowo-szyldowej oraz podejmowanie działań edukacyjnych związanych z ładem estetycznym. Przede wszystkim jest to Departament Planowania i Rozwoju Gospodarczego (dawniej Architektury i Rozwoju), w którego skład wchodzą m.in. Biuro Architekta Miasta z wewnętrzną komórką organizacyjną – Oddziałem Ochrony Dziedzictwa i Estetyki Miasta oraz Wydział Urbanistyki i Architektury. Do � grudnia ���� roku częścią departamentu było także Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków (funkcję kierownika tego biura od ���� roku pełniła Kamila Kwiecińska-Trzewikowska). Jego likwidacja – połączenie z Biurem Architekta Miasta – miała związek z decyzją wojewody, który w czerwcu ���8 roku wypowiedział porozumienie z miastem w zakresie ochrony zabytków. Kompetencje miejskiego konserwatora zabytków przejął konserwator wojewódzki. W jego urzędzie, w Wydziale Zabytków Nieruchomych, znajduje się stanowisko ds. reklam.

Podmioty polityki reklamowo-szyldowej: społeczeństwo obywatelskie Kwes�e reklamowo-szyldowego chaosu podejmowało kilka łódzkich organizacji pozarządowych. Jako pierwsza w swoich akcjach do problemu odniosła się Grupa Pewnych Osób, czyli nieformalny ruch happeningowy mieszkańców i mieszkanek Łodzi (obecnie nieaktywny). W ���6 roku uczestnicy ruchu prowadzili akcję cotygodniowego sprzątania nielegalnych plakatów, a w ���� roku zapoczątkowali Banerobranie – walkę z wiszącymi bez pozwolenia banerami. W latach ����–���� monitoring łódzkiej przestrzeni publicznej i ogólnopolskich polityk reklamowych był intensywnie prowadzony przez facebookowy profil Łódź bez Reklam. Obecnie temat żyje głównie dzięki Fundacji Normalne Miasto – Fenomen i jej projektowi Przestrzeń dla Łodzi, rozpoczętemu w ���� roku. W ramach inicjatywy członkowie Fenomenu prowadzą działania edukacyjne i interwencje, udostępniają na stronie internetowej i w mediach społecznościowych informacje o reklamowych regulacjach prawnych i losach łódzkiej uchwały krajobrazowej, pokazują przykłady wizualnego zaśmiecania miasta oraz promują dobre praktyki.

��


Elementy dotychczasowej polityki reklamowej

Przed wejściem w życie uchwały krajobrazowej w listopadzie ���6 roku Łódź realizowała swoją politykę reklamową przede wszystkim poprzez mpzp., zarządzenia prezydenta miasta i stosowne uchwały rady miasta. Do listopada ���6 roku uchwalono �� plany miejscowe, obejmujące zaledwie ok. ��% obszaru miasta.

Spora część z nich zawierała przepisy dotyczące zasad i warunków sytuowania tablic i urządzeń reklamowych, choć dopiero od lat ����–���� regulacje te zyskały bardziej szczegółowe i ujednolicone oblicze, dające szansę na wyegzekwowanie ładu estetycznego. Zapisy stosowane w łódzkich planach miejscowych uwzględniały ogólnopolskie dobre praktyki stosowane przy tworzeniu lokalnego prawa reklamowego, m.in.: dopuszczenie wyłącznie jednego szyldu albo reklamy dla każdego przedsiębiorcy lub instytucji prowadzących działalność na danym terenie; dopuszczenie umieszczenia reklamy na siatce remontowej, o ile nie przekracza ona ��% jej powierzchni; zakaz stosowania szyldów i reklam emitujących pulsujące lub fosforyzujące światło – w tym wielkoformatowych wyświetlaczy ledowych. Podobnie jak w wielu innych polskich miastach stopień pokrycia planami terenu Łodzi uniemożliwiał uczynienie z nich skutecznego narzędzia do walki z wizualnym chaosem. Szansą na uzupełnienie reklamowo-szyldowych regulacji mogło być zarządzenie prezydenta określające zasady umieszczania nośników na nieruchomościach będących pod miejskim zarządem (w zasobach miasta jest ok. 6 tys. kamienic). Jednak zamiast wykorzystać dokument, by ograniczyć obecność nośników w przestrzeni, zdecydowano się w sposób kontrolowany udostępniać powierzchnie reklamowe i czerpać z nich finansowe korzyści. Od �� grudnia ���� roku obowiązuje więc uchwała Rady Miejskiej w Łodzi w sprawie umieszczania reklam na obiektach komunalnych na obszarze Łodzi (zmieniana w niewielkim zakresie w ���� i ���� roku), a od �� października ���� roku – zarządzenie prezydenta w sprawie szczegółowych zasad zawierania umów z użytkownikami reklam na obiektach �8


komunalnych na obszarze Łodzi (zmienione w ���� roku). Standardy ilościowe i jakościowe dla nośników określone są w nich bardzo ogólnie. W zarządzeniu mowa jedynie o takim ulokowaniu reklamy, aby nie zasłaniała innej reklamy umieszczonej na podstawie podobnej umowy, a w uchwale o tym, że „kształt, kolor i sposób wykonania reklam powinny być zharmonizowane z otoczeniem, nie oszpecać obiektu i nie zagrażać bezpieczeństwu”. Urzędniczy nadzór polega na obowiązku opiniowania każdego projektu reklamy w Biurze Architekta Miasta, a w przypadku firm outdoorowych – na udostępnianiu jedynie wybranych miejsc, które można wydzierżawić na cele reklamowe w drodze przetargu. Choć praktyka ta łączy się ze zrozumiałą koniecznością pozyskiwania środków na remonty kamienic, to niejednokrotnie spotykała się z falą krytyki ze względu na nadmierne obwieszanie budynków wielkoformatowymi siatkami i billboardami. Do momentu przygotowania uchwały krajobrazowej dla obszaru całego miasta łódzka polityka reklamowa koncentrowała się głównie wokół północnego odcinka ul. Piotrkowskiej i była częścią prowadzonych tam działań rewitalizacyjnych. Znaczenie Piotrkowskiej jako wizytówki Łodzi podkreślił wpis do rejestru zabytków z ���� roku, gdy pod szczególną opiekę konserwatora trafił układ urbanistyczny jej wspomnianego północnego odcinka. Z kolei w ���� roku powstała Fundacja Ulicy Piotrkowskiej, skupiająca architektów, plastyków, przedsiębiorców i urbanistów, pragnących uczynić z niej nowoczesne centrum miasta z jednoczesnym zachowaniem historycznego i kulturowego dziedzictwa. W ���� roku do grona osób odpowiedzialnych za rozwój ulicy dołączył pełnomocnik prezydenta ds. ulicy Piotrkowskiej – menedżer Piotrkowskiej. Stanowisko utworzono jako element realizowania Strategii Ulicy Piotrkowskiej. Celem, jaki postawiono przed menedżerem, było lepsze wykorzystanie potencjału arterii – inicjowanie działań kulturalno-społecznych i zarządzanie nimi oraz współpraca z lokalnymi mieszkańcami i mieszkankami, najemcami i właścicielami nieruchomości. W ���� roku, niemal równolegle z powołaniem menedżera ulicy, weszło w życie zarządzenie prezydenta miasta w sprawie określenia zasad umieszczania urządzeń reklamowych, informacji wizualnej oraz innych elementów kształtujących przestrzeń publiczną pl. Wolności i ul. Piotrkowskiej na odcinku od pl. Wolności do al. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Ideą zarządzenia było, aby reklamy i szyldy współgrały z formą architektoniczną budynków i kompozycją elewacji. Piotrkowska miała się stać wielkomiejską aleją handlową – bez pulsujących paneli ledowych, jaskrawych tablic, oklejonych witryn, reklam dźwiękowych, wolno stojących flag reklamowych, nośników montowanych na latarniach i banerów rozpiętych nad ulicą (co do dwóch ostatnich przypadków wyjątek zrobiono dla „renomowanych” wydarzeń pod patronatem urzędu miasta, a następnie skrzętnie z niego korzystano). Jednak ze względu na nieprecyzyjne definicje – reklamy, szyldu, urządzenia reklamowego – lektura dokumentu nie dawała jednoznacznych ��


rozstrzygnięć co do tego, gdzie i jakiego rodzaju nośniki wolno umieszczać. Pewne było jedynie, że ich projekty musiały uzyskać pozytywną ocenę plastyka miejskiego i właściwych służb konserwatorskich. Jedną z pierwszych znaczących inicjatyw, które miały zachęcić użytkowników Piotrkowskiej do współodpowiedzialności za estetykę i wizerunek miasta, był konkurs „Przywróćmy blask Piotrkowskiej” z ���� roku (kolejny element wdrażania Strategii Ulicy Piotrkowskiej). Do konkursu można było się zgłosić w następujących kategoriach: elewacja roku, podwórze roku i witryna roku. W przypadku tej ostatniej kapituła złożona z przedstawicieli urzędu miasta i rady miasta oceniała nawiązanie do architektonicznego stylu budynku, materiał i technologię wykonania, estetykę i czystość, ekspozycję, kompozycję i reklamę oraz oświetlenie. Nagroda dla najlepszej witryny wynosiła � tys. zł�. Konkurs miał kilka edycji – ostatnia odbyła się w ���� roku. Choć jego zasięg nie był duży, to konkurs przyczynił się do wzrostu wizualnej świadomości łodzian i zaprocentował w kolejnych latach. Podtrzymywanie wiary w możliwość zmian było szczególnie ważne między ���� a ���� rokiem, gdy pełnej pustych lokali i odrapanych fasad Piotrkowskiej wciąż daleko było do stania się reprezentacyjnym centrum miasta. Na takim gruncie wykiełkowały oddolne pomysły z ���� roku: „Wędrująca witryna” – artystyczne instalacje w oknach niewynajętych sklepów� oraz „Brzydka witryna” – nieco kuriozalny pomysł Alego Koussana, społecznego doradcy prezydent Łodzi ds. ulicy Piotrkowskiej, w ramach którego dwie kobiety w przebraniu mimów stawały kolejno przed oklejonymi reklamą witrynami i zasłaniały je białym standem z tytułowym hasłem inicjatywy6.

��


Gdy w ���� roku kończył się wielki, trwający półtora roku remont Piotrkowskiej – uwzględniający wymianę nawierzchni, zwężenie jezdni, wymianę ławek i koszy – jasne stało się, że bez bardziej intensywnych i konkretnych działań wokół jakości tamtejszych reklam i szyldów pojęcie „nowego łódzkiego salonu” pozostanie pustosłowiem. Łódź szybko stała się jednym z wzorcowych miast korzystających z różnorodnych narzędzi do walki z wizualnym chaosem – w myśl zasady, że regulacje prawne muszą iść w parze z edukacją. Jeszcze w ���� roku miejski konserwator zabytków zapoczątkował „Akcję Witryna”. Dla dziesięciu najemców lokali frontowych, którzy zgłosiliby chęć udziału w programie, przewidziano bezpłatny projekt aranżacji witryny i pomoc w uzyskaniu wszelkich pozwoleń. Aby lepiej wypromować korzystanie z pomocy profesjonalnych projektantów, biuro architektoniczne RWSL przygotowało kilka wizualizacji ukazujących potencjalne oblicze handlowych parterów Piotrkowskiej – uporządkowane i stylowe�. Łódzkie witryny przed estetyczną interwencją i po niej były potem chętnie reprodukowane w mediach i na fanpage’ach organizacji pozarządowych w całej Polsce. Był to ważny element poszerzania wizualnej wyobraźni mieszkańców i mieszkanek. Wychodzenie z inicjatywą należałoby rozumieć także dosłownie – urzędnicy wyszli zza biurek i rozpoczęli wizje lokalne. W przypadku ponad ��� kamienic na Piotrkowskiej stwierdzono konieczność usunięcia lub dostosowania szyldów, które były niezgodne z wytycznymi konserwatorskimi. Kary były jednak ostatecznością – w pierwszej kolejności stawiano na dialog. Kwiecińska-Trzewikowska wspomina: Chcieliśmy wytłumaczyć osobom, które działają na ulicy Piotrkowskiej, przedsiębiorcom czy właścicielom budynków, że zmiana na lepsze jest w ich interesie. Jeżeli miasto wyremontuje Piotrkowską, ��


a oni nie zmienią „anturażu”, to ta ulica szybko wróci na niższy poziom. To się udało. Było bardzo wiele spotkań. Zaczęliśmy od placu Wolności. Adres po adresie. Po wydrukowaniu ulotek chodziliśmy osobiście do każdego lokalu, ja i pracownicy. Wychodziliśmy z właścicielami lub osobami decyzyjnymi przed witrynę lokalu i rozmawialiśmy o tym jak powinna wyglądać reklama lokalu i co można zrobić, żeby było lepiej, a przede wszystkim tak jak należy. […] Na początku reakcje były bardzo negatywne: „Dlaczego mam coś zmieniać? Tak jest dobrze, zawsze tak miałem”. Ale to był konieczny krok, żeby nawiązać kontakt. Stworzyć płaszczyznę do rozmowy, a w efekcie do porozumienia8. Pomóc miał w tym pierwszy w Polsce kompletny poradnik dla właścicieli i najemców lokali – Księga standardów ulicy Piotrkowskiej, wydana w ���� roku�. Był to efekt współpracy miejskiego konserwatora zabytków, zespołu plastyka miejskiego oraz pracowni architektonicznej RWSL. Autorom chodziło o proste i czytelne upowszechnienie estetycznych standardów i ochronę zabytków – przy jednoczesnym ocaleniu handlowego charakteru ulicy. Publikacja podzielona została na rozdziały poświęcone kolejnym stylom architektonicznym i właściwym im zasadom. Poprzedzał je indeks obiektów przy Piotrkowskiej przyporządkowanych do danego stylu. Właściciel sklepu, który dzięki indeksowi odkrył, że prowadzi biznes w kamienicy klasycystycznej, otwierał księgę na stosownym rozdziale i dowiadywał się, jak zaprojektować swoją witrynę, gdzie umieszczać szyldy i jakimi cechami powinny odznaczać się dobrze dobrane nośniki, by współgrać z architekturą obiektu. Wskazówki dotyczyły też m.in. markiz, stojaków na menu czy oświetlenia nośników. Atutami publikacji były liczne infografiki i zdjęcia pokazujące dobre i złe przykłady umieszczania szyldów na elewacji oraz szacunkowe koszty estetycznych zmian. Do wprowadzenia standardów miały też zachęcić liczne cytaty i historyczne odwołania, ukazujące ul. Piotrkowską jako wyjątkowe miejsce i wspólne dobro. Księga była kolportowana bezpłatnie. Według danych urzędu miasta koszt jej przygotowania wyniósł �� tys. zł. W tym miejscu trzeba dodać łyżkę dziegciu. Jeśli coś osłabia pozytywny wydźwięk prowadzonej przez Łódź polityki reklamowej, to jest to niewątpliwie łamanie zasady, że przykład powinien iść z góry. Widać to było wyraźnie np. podczas organizowanych przez Polskę Mistrzostw Świata w Siatkówce w ���� roku, których Łódź była współgospodarzem. Imprezę reklamowano na ekranach akustycznych (tam, gdzie nie było jej jeszcze nigdy), na gigantycznych wolno stojących stelażach, wielkoformatowych siatkach czy latarniach wzdłuż Piotrkowskiej. O całej sytuacji celnie pisała na swojej stronie internetowej inicjatywa Przestrzeń dla Łodzi:

��


Urząd Miasta deklaruje się jako szeryf, odpowiedzialny za ład przestrzenny w Łodzi i zdeterminowany o ten ład zabiegać w pocie czoła. […] Miasto wielokrotnie podkreślało, że dbałość o zabytki i ład przestrzenny to troska samorządu, zakłócana złymi przepisami i złowrogimi inwestorami, którym zależy na szpetocie. Wiarę w prawdziwość tych zapewnień wyraził nawet Wojewódzki Konserwator Zabytków, który – w drodze porozumienia – przekazał Prezydentowi Miasta Łodzi pieczę nad wybranymi zabytkami, w tym całą Piotrkowską. Sytuacja, w której to miasto wprowadza „nową jakość” w dziedzinie syfu reklamowego, jest bardzo niepokojąca i wydaje się odbierać władzom samorządowym moralne prawo do pouczania inwestorów co to jest ład przestrzenny��. Jak można się domyślić, urzędnicy nie przestali angażować się w kwes�e związane z miejską estetyką. Problematyka reklam i szyldów na Piotrkowskiej pojawiła się m.in. w ramach konkursu na projekt aranżacji witryn w centrum miasta, będący częścią projektu „Galeria Urząd ����”. Jego organizatorami byli: Fundacja Bęc Zmiana, Narodowe Centrum Kultury i Miasto Łódź. Konkursowa aranżacja miała mieć charakter dekoracyjny oraz nawiązywać do asortymentu i specyfiki danego miejsca. Jury oceniające prace wybierało zwycięzcę i przyznawało nagrody: �. miejsce – ���� zł, �. miejsce – 6�� zł, �. miejsce – ��� zł. Konkurs był kontynuacją niezależnego projektu Marcina Polaka „wWystawach” z lat ����‒����. Powstały wówczas cztery wystawy na ul. Piotrkowskiej: „Gra-Fika” Katarzyny Jasińskiej w cukierni Dybalskich, Justyny Zajączkowskiej w Małpce Express, „Wolność” Gregora Gonsiora w Café Wolność oraz „Book się rodzi” Fajnych Chłopaków w antykwariacie��. Zwieńczeniem różnych form ochrony reprezentacyjnego charakteru Piotrkowskiej było utworzenie na jej terenie parku kulturowego w ���� roku (przepisy weszły w życie rok później). Park kulturowy powołuje się do życia w celu ochrony krajobrazu kulturowego o znaczących wartościach, tj. terenów wyróżniających się krajobrazowo, na których istnieją zabytki nieruchome, charakterystyczne dla miejscowej tradycji budowlanej i osadniczej. W obliczu niedostatecznych narzędzi prawnych pomagających skutecznie walczyć z wizualnym chaosem urzędnicy coraz chętniej zaczęli wykorzystywać parki kulturowe do radzenia sobie z nadmiarem reklam i szyldów w miastach (to dlatego, że parki kulturowe ‒ w przeciwieństwie do planów miejscowych ‒ mogą ingerować w stan zastany). Łódź została drugim po Wrocławiu miastem, które postanowiło powtórzyć sukces krakowskiego parku kulturowego z ���� roku. Zarządzanie estetyką ulicy miało być prostsze i bardziej efektywne. Dzięki parkowi kulturowemu zniknęły najbardziej rażące przykłady reklam czy tymczasowego handlu. Udało się wyegzekwować kolorystyczne ujednolicenie np. parasoli ogródków gastronomicznych. Na podstawie wcześniej��


szych doświadczeń Zespół ds. Parku Kulturowego odbywał bezpośrednie rozmowy z przedsiębiorcami z ul. Piotrkowskiej oraz przygotował ulotki wprowadzające w nowe regulacje. Wśród najważniejszych zasad parku kulturowego ul. Piotrkowskiej znalazły się: • zakaz reklamy wielkoformatowej, wolno stojącej i mobilnej, np. na przyczepach (zaakceptowano wyjątki od tej reguły, np. reklamy związane z wydarzeniami organizowanymi na ul. Piotrkowskiej); • dopuszczenie stosowania liter i przestrzennych logo, szyldów do �,� m² powierzchni, naklejek pokrywających przeszklenie witryny maksymalnie do ��% jego powierzchni, kasetonów i neonów, o ile spełniają one warunki określone w regulaminie (np. nie mogą być utrzymane w jaskrawej lub fosforyzującej kolorystyce); • zakaz obwożenia i obnoszenia reklam, w tym reklam dźwiękowych; • zakaz umieszczania reklam emitujących sygnały świetlne, wyświetlaczy, paneli LED itp.; • zakaz prezentowania w witrynie towarów w sposób nieestetyczny i chaotyczny, z wykorzystaniem materiałów niskiej jakości i zniszczonych (dotyczy także reklam i szyldów na elewacjach); • dopuszczenie treści reklamowych na ochronnych siatkach remontowych, ale tylko do ��% powierzchni siatki, na okres maksymalnie ośmiu miesięcy i tylko raz na pięć lat; • dopuszczenie maksymalnie trzech szyldów jednego podmiotu na elewacji, z wyjątkiem lokali w podwórzach i bramach, które chcą umieszczać informacje o swojej działalności od strony ulicy (przysługuje jeden szyld poza miejscem prowadzenia działalności)��.

��


Łódzka uchwała krajobrazowa Świadoma i konsekwentnie prowadzona polityka reklamowo-szyldowa sprawiła, że Łódź była jednym z pierwszych miast w Polsce, które przyjęły uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej (już �6 września ���� roku, czyli pięć dni po wejściu w życie pozwalającej na to ustawy). Stworzenie projektu uchwały – nazywanej kodeksem reklamowym – zlecono specjalistom z Biura Architekta Miasta. Narzucone tempo prac nad dokumentem budziło respekt. Bartosz Poniatowski po latach wspomina ten szalony harmonogram następująco: „Mieliśmy przemyślany cały proces, odpowiednio rozłożony w czasie na dwa lata, uwzględniający bieżące obowiązki. Jednak magistraccy decydenci oczekiwali efektu w pół roku! [...] Uchwałę przygotowaliśmy w �� miesięcy. Dla trzeciego co do wielkości miasta w Polsce”��. Wkrótce po przyjęciu uchwały intencyjnej, �� września i �� października odbyły się pierwsze robocze spotkania organizowane przez urząd miasta. Podczas pierwszego z nich zaproszeni przedstawiciele branży reklamowej i organizacji pozarządowych dyskutowali na temat oczekiwań wobec uchwały krajobrazowej. Kolejne przeznaczone było już dla samej branży. Pod koniec listopada ���� roku rozpoczęły się oficjalne prekonsultacje, które trwały do � grudnia. Mieszkańcy i mieszkanki Łodzi mogli wypowiedzieć się o swoich oczekiwaniach wobec uchwały w specjalnie przygotowanym formularzu ankiety. Słusznie punktowali ją jednak autorzy strony Przestrzeń dla Łodzi, zarzucając m.in. zbyt hermetyczny język, skróty myślowe, źle skonstruowane, tendencyjne lub wprowadzające w błąd pytania oraz generalny brak możliwości rzeczywistego wyrażenia opinii na temat przedmiotu konsultacji��. Mimo to nadesłano ponad �8� odpowiedzi, spośród których ��� zostały uznane przez Miejski Zespół ds. Konsultacji za złożone prawidłowo i uwzględnione w raporcie podsumowującym konsultacje. Ankiecie towarzyszyły ogólnodostępne warsztaty służące jako kolejne narzędzie do zgłaszania rekomendacji. Wzięło w nich udział �� osób – mieszkańców i mieszkanek miasta oraz przedstawicieli i przedstawicielek organizacji pozarządowych i branży reklamowej��. Nie zdecydowano się na zorganizowanie kolejnych konsultacji fakultatywnych. Nie przeprowadzono też żadnych dodatkowych działań służących informowaniu o uchwale i promowaniu płynących z niej korzyści. Wydaje się, że powodem tego mógł być zarówno napięty harmonogram, jak i przekonanie, że dbałość o ład reklamowo-szyldowy jest już w Łodzi tematem oswojonym. Dlatego mieszkańcy i mieszkanki miasta mogli zapoznać się z gotowym projektem dopiero podczas wyłożenia publicznego, rozpoczętego �� sierpnia ���6 roku. Do urzędu miasta spłynęło wówczas ��� uwag od �� osób i instytucji�6.

��


Rada miasta przyjęła uchwałę krajobrazową �6 listopada ���6 roku po długich dyskusjach i głosowaniu nad ��� poprawkami. Łódź była pierwszym dużym miastem w Polsce, które miało wreszcie uchwałę krajobrazową.

Radość nie trwała jednak długo. W czerwcu ���� roku dokument został zaskarżony przez wojewodę do WSA, który zarzucił jej naruszenie prawa materialnego poprzez uchybienie przepisom kompetencyjnym, zasadom równego traktowania, technice prawodawczej, zasadzie zaufania obywatela do państwa oraz poprzez nieustalenie warunków dostosowania do regulacji zawartych w uchwale. Wojewoda dostrzegł �6


także uchybienia w procedurze uchwalania dokumentu (brak powtórzenia etapu uzgodnień i opiniowania po wprowadzeniu poprawek). Choć część uwag wojewody sąd uznał za bezzasadne, to dwa miesiące później zapadł nieprawomocny wyrok unieważniający uchwałę w całości��. Miasto odwołało się od niego do NSA, który w październiku ���� roku nakazał WSA rozpatrzyć sprawę ponownie. W styczniu ���� roku WSA zawiesił procedowanie do czasu, aż TK wyda orzeczenie co do zgodności ustawy krajobrazowej z Konstytucją RP (sprawa trafiła tam w związku z zaskarżeniem uchwały w Opolu). W międzyczasie uchwała z listopada ���6 roku cały czas obowiązywała, a urzędnicy zdążyli ją nawet znowelizować (przedłużono okres dostosowawczy dla reklam w ścisłym centrum do � stycznia ���� roku, a w przypadku pozostałych terenów Łodzi – do � stycznia ���� roku)�8. Od � stycznia ���8 roku nielegalne stały się tylko banery, z wyjątkiem banerów informujących o wydarzeniach sportowych i kulturalnych, umieszczonych w miejscach dla nich przeznaczonych. Zamiast zajmować się egzekucją starej uchwały urząd miasta postanowił podjąć pracę nad nową. „Po roku funkcjonowania dokumentu wyciągnęliśmy wnioski i chcielibyśmy go zaktualizować. Sprawić, że stanie się bardziej przejrzysty, czytelny i precyzyjny, by zarówno mieszkańcy, przedsiębiorcy, jak i urzędnicy dobrze rozumieli jego zapisy” – mówił wówczas Tomasz Piotrowski, dyrektor Biura Prezydenta��. W marcu ���8 roku rada miasta podjęła uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia nowej uchwały krajobrazowej dla Łodzi przy następujących założeniach: ocena zapisów obowiązującej uchwały, ich uproszczenie i weryfikacja poziomu ich restrykcyjności oraz zróżnicowanie okresów przejściowych dla tablic i urządzeń reklamowych oraz obiektów małej architektury i ogrodzeń. W maju ���� roku odbyły się prekonsultacje założeń nowego kodeksu reklamowego. Rekomendacje można było składać podczas otwartego spotkania, na którym prezentowano założenia uchwały dokumentu, oraz na formularzu konsultacyjnym, który okazał się… tą samą ankietą słusznie krytykowaną cztery lata wcześniej! Tym razem do urzędu miasta wpłynęło ��� odpowiedzi, jednak – tak jak poprzednio – trudno przypuszczać, by zawarte w nich opinie przełożyły się na stworzenie dobrego prawa reklamowo-szyldowego. Kolejną okazją do zapoznania się z projektem znów będzie dopiero etap wyłożenia publicznego. Jego termin nie jest jednak znany. Na koniec warto zaznaczyć, że łódzkiej uchwale krajobrazowej towarzyszy bardzo dobrze przygotowana zakładka na stronie urzędu miasta, gdzie można znaleźć odpowiedzi na podstawowe pytania łączące się z kodeksem reklamowym, infografiki uczące zgodnego z przepisami wieszania nośników, wzory pism, a także wszelkie materiały związane z procesem wdrażania nowego prawa. Praktyka ta powinna być standardem wszędzie tam, gdzie podejmuje się prace nad uchwałą��. ��


Analiza konsultacji społecznych

Wprowadzenie Przebieg konsultacji społecznych w Łodzi był dość osobliwy. Po pierwsze mimo że w magistracie funkcjonuje Biuro ds. Partycypacji Społecznej, w praktyce cały proces konsultacyjny spoczywał na barkach pracowników Oddziału Krajobrazu i Estetyki Miasta w Biurze Architekta Miasta. Po drugie najbardziej wartościowa część procesu konsultacyjnego odbyła się jeszcze przed rozpoczęciem sformalizowanych konsultacji. Po trzecie wskutek narzuconego odgórnie tempa prac urzędnicy nie byli w stanie przedstawić jakiegokolwiek przejrzystego planu i harmonogramu konsultacji ani omówić szczegółowo rezultatów procesu, gdy został on zakończony. Oficjalne fakultatywne prekonsultacje zaczęły się w Łodzi w listopadzie ���� roku, ale już wcześniej odbywały się spotkania i badania ankietowe. Te pierwsze spotkania miały charakter roboczy. Już �� września ���� roku Magdalena Wiśniewska, zastępczyni dyrektora Biura Architekta Miasta, zapraszała na dyskusję na temat oczekiwań związanych z wejściem w życie ustawy krajobrazowej. Zaproszenie skierowane zostało do branży reklamowej i organizacji pozarządowych – jak widać, na tym początkowym, roboczym etapie urzędnicy postanowili zapoznać się z argumentami dwóch przeciwnych stron sporu o reklamę zewnętrzną, a nie wychodzić szerzej do mieszkańców. � października strona na Facebooku Planujemy w Łodzi zamieściła agendę spotkania „Oczekiwania wobec regulacji jakie zostaną wprowadzone na terenie Łodzi w związku z wejściem w życie tzw. «Ustawy krajobrazowej»”, które odbyło się dzień później. Agenda powstała na podstawie wcześniejszych zgłoszeń różnych podmiotów: zgodnie z nią swoje wystąpienia wygłosić mieli przedstawiciele firm Ströer, Cityboard Media, AMS i Jet Line oraz Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej, a także Bartłomiej Olczak z Fundacji Normalne Miasto – Fenomen, Włodzimierz Adamiak z Fundacji Ulicy Piotrkowskiej i Jakub Polewski ze stowarzyszenia Łódzka Przestrzeń. Organizatorzy przewidzieli otwartą dyskusję zgodnie z kolejnością zgłoszeń na spotkaniu. Następna dyskusja zaplanowana została na �� października ���� roku i skierowana była już ściśle do branży reklamowej. W zaproszeniu podpisanym przez architekta miasta Marka Janiaka czytamy, że spotkanie stanowiło „preludium do ogólnomiejskich konsultacji społecznych” i miało na celu „zidentyfikowanie lokalnego kontekstu” przed podjęciem prac legislacyjnych. Na tym wstępnym etapie wykorzystano także proste infografiki. Dopiero później rozpoczęto pod koniec listopada ���� roku formalną miejską procedurę konsultacji społecznych. �8


Prekonsultacje prowadzone zgodnie z miejskim regulaminem trwały od �� listopada do � grudnia ���� roku i dotyczyły założeń kodeksu krajobrazowego. W ich trakcie zorganizowano jedno spotkanie otwarte, którego uczestnicy i uczestniczki (ogółem �� osób) podzieleni zostali na pięć grup pracujących w formie warsztatowej nad założeniami uchwały��. Założenia dotyczyły pięciu punktów: podziału miasta na strefy, różnych zasad i warunków sytuowania reklam dla każdej ze stref, różnych okresów przejściowych w zależności od strefy i rodzaju nośnika, poprawy krajobrazu bez wyrządzania szkody gospodarce oraz jednoznaczności i czytelności zapisów kodeksu��. Także to spotkanie zdominowane zostało przez przedstawicieli branży reklamowej, właścicieli nieruchomości, na których usytuowane były nośniki reklamowe, przedsiębiorców i działaczy organizacji pozarządowych. Oprócz tego przeprowadzono ankietę, w której zebrano �8� opinie, z czego �� zostało odrzuconych ze względu na dostarczenie ich w nieodpowiednim terminie, dalsze cztery odrzucono, ponieważ były niepodpisane, a �� uznano za niekompletne��. Wypełniony formularz można było przekazywać listownie, osobiście lub drogą elektroniczną; formularz został udostępniony w BIP urzędu miasta, w zakładce dotyczącej konsultacji na stronie urzędu, a także w formie papierowej w Kancelarii Biura Architekta Miasta oraz podczas spotkania konsultacyjnego. Uruchomiono też geoankietę opracowaną przez Cezarego Brudkę i Michała Czepkiewicza, dzięki której zlokalizowany został najbardziej zanieczyszczony reklamami fragment miasta: okolice skrzyżowania ulic Mickiewicza i Piotrkowskiej, wówczas obwieszone siatkami i billboardami reklamowymi. Jednakże, jak mówił Olczak, na tym etapie „pełen audyt nie został wykonany. Na pewno były robione inwentaryzacje wjazdów do miasta i przestrzeni kluczowych”��. Formalne prekonsultacje były w pewnym sensie rozwinięciem tych roboczych. I właściwie na przedyskutowaniu założeń uchwały zakończyła się nieobligatoryjna część konsultacji społecznych. Mieszkańcy i mieszkanki Łodzi o projekcie uchwały krajobrazowej mogli się wypowiedzieć dopiero przy okazji jego wyłożenia do wglądu publicznego, które nastąpiło �� sierpnia ���6 roku i trwało do � września tego roku. Wtedy zgodnie z ustawową procedurą zbierano uwagi do projektu, listownie lub e-mailowo. Uwag takich wpłynęło ��� od �� osób i instytucji. Wkrótce później, �6 listopada ���6 roku, uchwała krajobrazowa została uchwalona, mimo uwag bez większych zmian w stosunku do wyłożonego projektu.

Paradoksalnie zatem najbardziej żywa i merytoryczna dyskusja toczyła się jeszcze przed rozpoczęciem prekonsultacji, które dotyczyły tylko założeń, a gotowy projekt został poddany jedynie sztywnej procedurze zbierania uwag podczas wyłożenia projektu. Olczak zauważył, że „na tym etapie miasto już nie bardzo przejmowało się uwagami”��. Im bardziej zaawansowane były prace nad uchwałą, tym mniej zostawało przestrzeni na wymianę opinii. ��


Przebieg procesu w świetle Kanonu Lokalnych Konsultacji Społecznych Taki przebieg konsultacji mógł wynikać m.in. z braku dobrej wiary i chęci zrozumienia swoich racji przez różne strony uczestniczące w konsultacjach. Jak wspominał Poniatowski, główny twórca uchwały i faktyczny koordynator konsultacji, już podczas pierwszych spotkań roboczych nastąpił niespodziewany konflikt. „Mali przedsiębiorcy mówili, że są dyskryminowani, ponieważ najpierw spotkaliśmy się z dużymi”, choć w rzeczywistości „kolejność była przypadkowa”�6. Architekt miasta Marek Janiak zauważył, że duże firmy reklamowe przysyłały na konsultacje bardzo dobrze przygotowanych prawników. Oni używali na konsultacjach argumentów, że będą dążyli do uchylenia ustawy, co nadal pobrzmiewa w życiu społecznym. Pamiętajmy, że wiele z tych dużych billboardów jest prawnie usankcjonowanych. Nośnik został postawiony na podstawie pozwolenia na budowę i w zasadzie jest nienaruszalny bo prawo nie powinno działać wstecz��. Z kolei Poniatowski podkreślał zmanipulowanie ankiet przez obie strony sporu: branżę reklamową i aktywistów. „Zarówno przeciwnicy reklam, jak i zwolennicy przynosili podobnie wypełnione formularze różnych ludzi po to, żeby podnieść statystyki. Pytanie, kto ma więcej znajomych”�8. W rezultacie ta część konsultacji zakończyła się niepowodzeniem, jakkolwiek stanowiła asumpt do podjęcia dalszych działań. Konsultacjom od samego początku towarzyszyła zatem nieufność, a nawet wrogość niektórych interesariuszy wobec urzędu oraz próby manipulacji wynikami. Podczas prekonsultacji założeń projektu uchwały krajobrazowej po raz pierwszy światło dzienne ujrzała niesławna ankieta krytykowana przez łódzkich społeczników��. Po pierwsze formularz konsultacyjny został napisany formalnym, urzędniczym językiem i pełen był specjalistycznych wyrażeń, takich jak: „semafor”, „kaseton”, „litery przestrzenne”, „totem”, „tablice SIM” itd. Po drugie zabrakło tam jakichkolwiek materiałów graficznych. Po trzecie formularz zawierał zbyt uogólnione i tendencyjne treści. Przykładem może być stwierdzenie „Reklamy naturalnie uzupełniają wygląd/estetykę miasta”, z którym można było się zgodzić lub nie zgodzić. W pytaniu dotyczącym liczby reklam na różnego rodzaju obiektach można było postawić „x” w rubryce „za mało”, „za dużo”, „odpowiednia ilość” lub „trudno powiedzieć” w przypadku reklam na budynkach, billboardów, siatek wielkoformatowych, naklejek na szyby itd. Czy ktokolwiek bez przyjrzenia się konkretnym reklamom w konkretnej przestrzeni potrafi ocenić, czy w skali całego miasta jest za dużo lub za mało naklejek na szybach, słupów ogłoszeniowych albo też wolno stojących tablic dużych i wolno stojących tablic małych? Inne pytanie brzmiało: „Czy wg Pani/Pana opinii powinno się nakazać likwidację reklamy, która

6�


szpeci otoczenie, w przypadku, gdy została zrealizowana legalnie, tj. zgodnie z prawem, ale na podstawie «starych» przepisów, które nie brały pod uwagę estetyki przestrzeni (nowa «ustawa krajobrazowa» dopuszcza takie rozwiązanie)?”. Tym razem można było odpowiedzieć tylko „tak”, „nie” lub „nie wiem”, ale problem tkwił nie w braku miejsca na dłuższą wypowiedź, lecz w samym postawieniu kwes�i, którą jasno rozstrzyga tekst ustawy krajobrazowej – obowiązek dostosowania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych można wprowadzić niezależnie od tego, czy zostały one zamontowane legalnie. W rezultacie formularz uniemożliwiał poznanie opinii łodzian i łodzianek na temat reklam i szyldów (a także ogrodzeń), które istnieją w rzeczywistych przestrzeniach miasta, w konkretnym otoczeniu architektonicznym i przyrodniczym, o określonych formach, kolorystyce, gabarytach, natężeniu itd., lecz kreował abstrakcyjne światy nieprzystające nijak do codziennego doświadczenia. Od pierwszych spotkań roboczych urzędnicy wyróżnili dwie zasadnicze grupy interesariuszy: tych, którzy na reklamach zarabiają – agencje reklamowe, drukarnie, właścicieli i zarządców nieruchomości oraz innych przedsiębiorców – i tych, którzy reklamom się sprzeciwiają, czyli przedstawicieli organizacji pozarządowych zainteresowanych tematyką przestrzenną i krajobrazową. Choć dyskusje były otwarte i każdy mógł wziąć w nich udział, to ton nadawali im przedstawiciele grup docelowych zapraszanych przez pracowników ratusza. Olczak stwierdził w wywiadzie, że jedno z takich spotkań „wyglądało trochę jak NGO kontra branża reklamowa”��; trudno odgadnąć, jaki był zamysł organizatorów takiego konfrontacyjnego widowiska. Janiak mówił w wywiadzie, że w konsultacjach „społeczeństwo z ulicy się w ogóle nie wypowiadało, bo go to nie obchodzi. Nie robiliśmy wywiadów na ulicy. Ogłosiliśmy, że będzie dyskutowany kodeks reklamowy i zapraszamy wszystkich, którzy chcą przyjść. Przyszli ci, którzy są zainteresowani”��. Efektem była stopniowo rosnąca przewaga zwolenników jak najszerszej swobody reklamowej: „Na konsultacjach wybrzmiały przede wszystkim obawy, że ten kodeks spowoduje nieszczęścia gospodarcze”��. Podział grup docelowych na różne kategorie przedsiębiorców i stronę społeczną został podtrzymany w czasie oficjalnych prekonsultacji, o czym świadczyć może formularz konsultacyjny, w którym w pytaniach wprowadzających można było określić się jako: mieszkaniec Łodzi, przedsiębiorca (do wyboru: produkujący reklamy, projektujący reklamy lub reklamujący się), właściciel nieruchomości, na której jest reklama, albo przedstawiciel organizacji pozarządowej (uwzględniono też możliwość dopisania innych autookreśleń). Z raportu wynika, że aż �8% osób, które wzięły udział w prekonsultacjach, stanowili mieszkańcy i mieszkanki��. Status tej zdecydowanie dominującej liczebnie grupy mówi jednak niewiele, zwłaszcza że można było zaznaczyć kilka odpowiedzi. Bardziej zróżnicowane okazały się odpowiedzi na pytanie o miejsce zamieszkania: ��% uczestników i uczestniczek mieszkało w blokach, ��% – w kamienicach, ��% – w domkach, a ��% – poza 6�


Łodzią��. Jarosław Ogrodowski, związany z Łodzią ekspert w zakresie partycypacji społecznej, rozwoju lokalnego i rewitalizacji, potwierdzał, że „przy procedowaniu tych uchwał przyjęto bardzo proste założenie, że interesariuszem jest przedsiębiorca. Kompletnie pominięto klienta, mieszkańca”��. Ponadto urzędnicy przeoczyli specyficzne problemy i wymagania m.in. restauratorów, którzy nie potrzebują wielkich reklam, jeśli mają lokale od frontu ulicy, a także usługodawców działających w podwórkach, którzy z kolei chcieliby reklamować się na ulicy. Ogrodowski podkreślał w wywiadzie, że nawet przy niewielkim budżecie można zrealizować udane konsultacje społeczne, czego przykładem były konsultacje programu „Atrakcyjne przestrzenie miejskie” przeprowadzone na zlecenie ratusza przez stowarzyszenie Topografie, które potrafiło wyjść z konsultowanym programem wprost do mieszkańców.

Tymczasem konsultacje kodeksu krajobrazowego były „zrobione po urzędowemu, czyli spotykamy się w urzędzie, mamy otwarte spotkanie, na którym każdy mówi przez każdego. Jak ktoś się dopchnął do mikrofonu, to się dopchnął, a jak się nie dopchnął, to trudno”�6.

Ekspert tłumaczył, że zabrakło „spotkań w terenie np. danej przecznicy ulicy Piotrkowskiej […]. A to jest bardzo ważne, bo wtedy się dowiadujemy, kto prowadzi te biznesy, czy ta reklama jest potrzebna”��. Informację o prekonsultacjach przekazywano na stronach internetowych ratusza, stronie na Facebooku Planujemy w Łodzi i w Studenckim Radiu Żak Politechniki Łódzkiej. Urząd zorganizował także konferencję prasową, dzięki której konsultacjami zainteresowały się łódzkie gazety. Indywidualnie zapraszano przedsiębiorców i właścicieli nieruchomości, którzy już wcześniej uczestniczyli w spotkaniach roboczych. Poniatowski oceniał te kanały informacyjne jako niewystarczające do właściwego nagłośnienia konsultacji tak ważnego dokumentu. W ramach prekonsultacji pracownikom ratusza udało się dotrzeć do dużych firm reklamowych i organizacji pozarządowych jednak Poniatowski przyznawał: 6�


[...] nie dotarliśmy z informacją do zwykłych ludzi, tzw. przechodniów. Nie dotarliśmy do właścicieli nieruchomości, bo nie mieliśmy kontaktów. Nie dotarliśmy do przedsiębiorców, którzy się reklamują – mniejszych, większych – a do korporacyjnych nie próbowaliśmy się dostawać, bo zakładaliśmy, że oni monitorują rynek i sami będą się interesować tematem. To akurat było błędne założenie. Ale nie chcieliśmy robić tak, że rozmawiamy z korporacjami, a drobnych przedsiębiorców nie zapraszamy. [...] Byliśmy zmartwieni, że właściciele nieruchomości nie byli zainteresowani konsultacjami. To było nasze największe rozczarowanie�8. Wszystko to stawia pod znakiem zapytania powszechność tych konsultacji, mimo że wzięło w nich udział naprawdę dużo ludzi. Zdaniem Poniatowskiego w roboczych spotkaniach uczestniczyło ok. �� osób��, a ratusz chwalił się liczbą powyżej �6 tys. odbiorców jeszcze przed etapem konsultacji obligatoryjnych. Ocena przejrzystości konsultacji łódzkiej uchwały krajobrazowej nie jest łatwa, ponieważ skupiły się one na etapie omawiania bardzo ogólnych założeń projektu. Samo przeprowadzenie dyskusji wokół założeń jest oczywiście chwalebne, szkoda jednak, że następnym razem mieszkańcy i mieszkanki Łodzi mogli już tylko zgłaszać uwagi w czasie wyłożenia projektu. Taki przebieg procesu nie wydaje się przejrzysty – po intensywnych dyskusjach nad oczekiwaniami i założeniami jesienią i zimą ���� roku, można by oczekiwać dalszego włączania społeczności w wypracowywanie projektu, a nie dopiero obligatoryjnego zbierania uwag, gdy projekt już został napisany. Ten problem można zilustrować na przykładzie infografik, które przedstawiały wizje uporządkowania krajobrazu. Mimo przystępnej wizualnej formy nie wzbudziły one zainteresowania, ponieważ z ogólną ideą, żeby było ładnie i porządnie, mało kto się nie zgadza. Takie materiały są wprawdzie przystępne, ale nie angażują konkretnych osób, np. przedsiębiorcy, który popiera pomysł oczyszczenia miasta z chaosu wizualnego, ale niekoniecznie chciałby zrezygnować z tuzina własnych szyldów. Tymczasem przedmiotem prekonsultacji pod koniec ���� roku był „wstępny... projekt to chyba za dużo powiedziane, to było w formie graficznego przedstawienia założeń. Bez konkretów, hasłowo”, jak ujął to Olczak��. Jak można się domyślić, zainteresowanie społeczne spadło – temat nabrał rozgłosu, a zabrakło konkretów. „Na pewno nie był to materiał do konsultacji. Niewiele więcej wiedzieliśmy. Te wstępne konsultacje były nad czystą kartką. Nie było przedstawione żadne stanowisko urzędu w tej sprawie”��. Dodać do tego trzeba nadzwyczajne tempo prowadzenia prac nad uchwałą krajobrazową w Łodzi. W październiku ���� roku robocze spotkania z firmami reklamowymi, innymi przedsiębiorcami i organizacjami pozarządowymi, w listopa-

6�


dzie i grudniu ���� roku uruchomiono prekonsultacje założeń uchwały, w kwietniu i maju ���6 roku zaprezentowano uproszczoną wersję projektu, a w sierpniu ���6 roku projekt został wyłożony do wglądu publicznego. Co więcej, na urzędników wywierano z góry presję, by pracowali jeszcze szybciej. W takich okolicznościach, przy niewielkim zespole pracującym nad projektem, przejrzyste informowanie o celu, regułach, przebiegu i wyniku konsultacji graniczy z cudem. Ten sam problem dotyczy responsywności. Poniatowski przyznawał: „W naszym działaniu zabrakło niestety publicznego przedyskutowania wniosków z konsultacji społecznych. To by było bardzo dobre, ale nie było na to czasu i po prostu opublikowaliśmy same wyniki i ogólne założenia”��. Podobne zdanie miał Ogrodowski, który ubolewał, że przygotowaniem raportu z konsultacji zwykle zajmują się osoby bez doświadczenia w kwes�ach partycypacji, czego rezultatem jest mechaniczne akceptowanie bądź odrzucanie uwag. Innym mankamentem jest brak informacji zwrotnej do interesariuszy po konsultacjach. „Wiemy, ilu jest przedsiębiorców przy Piotrkowskiej, naprawdę można dać im znać, że jest raport. Z tego, co wiem, nic takiego nie nastąpiło”��. Sam raport w znacznej mierze opisywał odpowiedzi zebrane przez omówiony już formularz konsultacyjny, ale zawierał też stanowiska podmiotów zgłoszonych do protokołu w ramach konsultacji, w tym firmy Clear Channel, Fundacji Normalne Miasto – Fenomen, Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej oraz łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, a także bodaj najciekawszy protokół ze spotkania warsztatowego, potwierdzający gorącą atmosferę i dominację branży reklamowej, właścicieli nieruchomości zarabiających na reklamach oraz przedsiębiorców oczekujących swobody reklamowania się w przestrzeni miejskiej. Znacznie bardziej schematyczne było rozpatrzenie uwag do projektu wyłożonego do publicznego wglądu – ograniczało się do monotonnej tabeli, w której przywołane zostały podmioty wnoszące uwagę, jej treść i zakres, którego ona dotyczy, a wreszcie krótkie rozstrzygnięcie wraz z uzasadnieniem��. Formalnie organizatorem konsultacji społecznych jest w Łodzi prezydent, ale faktycznie prowadzeniem procesu zajmuje się ta komórka, która odpowiada merytorycznie za temat konsultacji. Choć więc w strukturze urzędu miasta były w tamtym okresie m.in. Wydział Zarządzania Kontaktami z Mieszkańcami, Biuro Prasowe, Wydział Promocji czy Biuro ds. Partycypacji Społecznej, to całe konsultacje kodeksu krajobrazowego koordynował Poniatowski jako p.o. kierownika Oddziału Krajobrazu i Estetyki Miasta. Ograniczone zasoby tego oddziału nie tylko nie pozwoliły odpowiednio rozpropagować konsultacji i zaprezentować szeroko ich wyników, lecz także zmuszały pracowników wyspecjalizowanych w zagadnieniach urbanistycznych i krajobrazowych do prowadzenia procesu stricte społecznego. Bardzo ważne są w tym kontekście słowa samego Poniatowskiego:

6�


Nawet na oficjalnym profilu urzędu miasta nie było informacji o naszych konsultacjach. Nie panowaliśmy nad tym, bo mieliśmy za dużo własnej pracy. Co wynika ze złego organizowania pracy urzędników. Czas jest marnowany. Ci, którzy są pracowici, są eksploatowani, a ci, którzy się obijają, spokojnie mogą to robić. Nie ma właściwej, usystematyzowanej współpracy między wydziałami. Biuro ds. Partycypacji Społecznej jedynie sprawdza, czy zarządzenie o konsultacjach społecznych jest dobrze napisane. […] Byli na spotkaniu, ale zero wsparcia. Tak jest ze wszystkimi konsultacjami społecznymi��. Ogrodowski wypowiadał się podobnie na temat jakości współpracy wewnątrz urzędu: „Przyjęte jest, że każda komórka robi to po swojemu, a Biuro ds. Partycypacji Społecznej tylko to opiniuje. A jeśli są dwie formy – formularz i spotkanie – to wtedy zawsze jest OK i jedziemy dalej”�6. Odział Krajobrazu i Estetyki Miasta stanowił część Biura Architekta Miasta. Stanowisko architekta miasta od ���� roku sprawuje Janiak, profesor Politechniki Łódzkiej, artysta związany z neodadaistyczną, prowokacyjną grupą Łódź Kaliska, a w latach 8�. – z szerszą undergroundową formacją Kultura Zrzuty. Janiak potrafi być bezkompromisowy i twardo obstawać przy swoim zdaniu. Jak zaznaczył Ogrodowski, „nie jest to człowiek, z którym można dyskutować, kiedy ma swoją wizję. Dopóki ta wizja idzie w dobrym kierunku, to wszystko świetnie, ale gdy jego wizja idzie w złym kierunku, to nic się nie da z tym zrobić. Jest pryncypialny”��. Dlatego z jednej strony Janiak jako architekt miasta potrafił podjąć wiele ważnych tematów i wywalczyć możliwość wprowadzania zmian w mieście, a z drugiej – niekoniecznie otwarty jest na deliberacje i poszukiwanie rozwiązań kompromisowych. To o tyle istotne, że dbałość Janiaka o strefę centralną Łodzi i brak specjalnego zainteresowania resztą miasta mogły mieć wpływ na kształt uchwały krajobrazowej, która rygorystyczne rozwiązania wprowadza właśnie w obszarze śródmiejskim�8. Formalnie to właśnie Janiak był przewodniczącym Miejskiego Zespołu ds. Konsultacji powołanego w celu przeprowadzenia konsultacji projektu uchwały krajobrazowej (Poniatowski pełnił funkcję wiceprzewodniczącego)��. Jeszcze bardziej szokujące niż osamotnienie grupki urzędników pracujących i nad projektem uchwały, i nad przebiegiem konsultacji, były oczekiwania rządzących w kwes�i tempa prac nad uchwałą krajobrazową. Proces, który początkowo zaplanowano na dwa lata, miał zamknąć się w pół roku. Poniatowski relacjonował: „Musiałem stopniowo pokazywać, jak działamy, że każdy etap wynika z poprzednich oraz że inaczej będzie źle”, żeby narzucony odgórnie termin pół roku rozciągać stopniowo do �� miesięcy��. Zdaniem Janiaka dochodził do tego problem braku

6�


właściwego oprzyrządowania pojęciowego. A jest to duży obszar działalności społecznej i zjawisk społecznych, wizualnych, a nawet prawnych, wchodzących ze sobą w różne zależności, niemające definicji i rozgraniczeń. To nastręcza trudności przy wprowadzaniu kodeksu w życie i tworzy groźbę nowych problemów. Nieprecyzyjne nazewnictwo, niesprecyzowanie pojęć. Na przykład ustawa unika ingerencji w treść reklam, mówiąc, że chodzi o „nośniki reklamowe”. To jest oszustwo, dlatego że nie można udawać, że chodzi tylko o to, z czego jest plansza. Jednym z zasadniczych problemów jest to, co na niej jest np. rozstrzygnięcie co jest reklamą, a co tylko informacją. Jeżeli jednak ustawodawca wszedłby w treść tych komunikatów, musiałby wymyślić definicje, co jest treścią reklamową, a co nią nie jest��. Wątpliwości prawne w połączeniu z nadzwyczajnym tempem pracy czyniły proces konsultacji kompletnie nieprzewidywalnym.

W trakcie całych konsultacji partykularne interesy – przede wszystkim wielkich firm outdoorowych – przeważały nad troską o interes publiczny.

Właściciele nośników reklamowych walczyli bezpardonowo; Ogrodowski wspominał, że firma AMS, która posiada większość wiat przystankowych na terenie Łodzi, wymusiła wyjęcie spod ograniczeń reklamy na przystankach: „Grozili, że miasto będzie wymieniać wiaty”��. O ile podczas dyskusji roboczych w październiku ���� roku reprezentacje branży outdoorowej i społeczników były jeszcze porównywalne, o tyle już na spotkaniu warsztatowym �� listopada ���� roku branża przeważała. „Wydaje mi się, że na tym pierwszym spotkaniu te siły były wyrównane, natomiast na spotkaniu oficjalnym trochę więcej było osób, w których interes uchwała godziła. […] Na pewno czułem się przytłoczony przez osoby, które 66


stały w opozycji” – opowiadał Olczak��. Nie inaczej spotkanie to zapamiętał Gruda: „Siedziałem przy stoliku z właścicielami biurowca obok Centralu. Z siedmiu czy ośmiu osób byłem jedynym zwolennikiem wprowadzania obostrzeń. Było to dla mnie traumatyczne doświadczenie. Zwolennicy reklam byli większością na tej sali”��. Tymczasem architekt miasta oczekiwał większego zaangażowania osób działających społecznie: „Bardzo aktywna i dobrze przygotowana była strona największych rekinów reklamowych. Bardzo mizernie – czym byłem zawiedziony – występowała strona społeczników, którzy kiedyś byli motorem stworzenia tej ustawy. Kiedy były konsultacje i trzeba było stanąć do walki, to oni zniknęli”��. Presję Walkę branży reklamowej i obawy drobnych przedsiębiorców wspominał z kolei Poniatowski: Mali przedsiębiorcy byli pełni obaw na myśl o zainwestowaniu kilku tysięcy w nowy szyld. Wymiana szyldu kiepskiej jakości, za kilkaset złotych, na dobrej jakości – to jest przeskok dziesięciokrotny w cenie. Dla niektórych to jest miesięczny przychód. Natomiast duże firmy reklamowe walczyły o to, żeby w centrum, w strefie wielkomiejskiej Łodzi, czyli tam, gdzie są XIX-wieczne kamienice, można było umieszczać billboardy na ślepych ścianach. Tego jest bardzo dużo. To jest dla tych firm świetny interes. Dużo ludzi w centrum widzi te reklamy. Natomiast one są złej jakości, niezadbane i utrudniają remonty oraz wprowadzanie zabudowy uzupełniającej miasto. Były takie przypadki, niedopuszczalne, że istnienie reklamy było przyczyną odmowy zgody sąsiada na lokalizację budynku – i to był największy, konkretny konflikt�6.

Podsumowanie Po pierwszym, niekorzystnym dla miasta wyroku WSA w sprawie kodeksu krajobrazowego władze Łodzi postanowiły nie czekać na dalsze postępowanie sądowe i rozpocząć prace nad nową uchwałą. �� kwietnia ���� roku prezydent Zdanowska znów ogłaszała konsultacje projektu uchwały krajobrazowej��. Czy miasto wyciągnęło wnioski z wcześniejszych, nieudanych konsultacji? Można wątpić. Znów przewidziano tylko jedno spotkanie otwarte oraz zbieranie opinii i propozycji na formularzu konsultacyjnym. Nowość w postaci forum dyskusyjnego pod adresem h�p://forum.samorzad.lodz.pl byłaby dobrym pomysłem �� lat wcześniej, ale nie w dobie mediów społecznościowych. Materiały informacyjne i tym razem postanowiono przekazać przez BIP i stronę urzędu oraz w Kancelarii Biura Architekta Miasta. Tym razem założenia dotyczyły oceny zapisów obowiązującej uchwały, ich uproszczenia, weryfikacji poziomu restrykcyjności oraz zróżnicowania okresów przejściowych�8. Co najbardziej zabawne, w maju ���� roku powrócił niezmieniony 6�


formularz konsultacyjny, który – wydawałoby się – spłonął w ogniu krytyki trzy lata wcześniej��. Analogicznie też opracowany został raport z konsultacji6�. Mieszkańcy i mieszkanki wylądowali więc znów nad białą kartką, aby wypracować założenia projektu, znów z oderwanym od realiów formularzem do wypełnienia, zmęczeni jałowością takich spotkań i zniechęceni przewagą świetnie wyćwiczonych prawników zatrudnianych przez outdoorowe korporacje, choć przecież bogatsi o doświadczenia. Nic dziwnego, że – jak zaobserwował Olczak – „już zdecydowanie dominującą rolę miały branża reklamowa i osoby, które zarabiają na reklamach. Zdecydowanie więcej było tych osób w dyskusji”6�. Zdaniem działacza słabsza reprezentacja strony społecznej w porównaniu z poprzednimi konsultacjami wynikała z tego, że pomimo funkcjonowania tej uchwały nie mieliśmy szansy zobaczyć efektów. Miasto chciało aktualizować coś, co jeszcze nie zaczęło działać. Komunikat był niezrozumiały. Po co, skoro miasto nie zrobiło niczego, żeby to zaczęło działać. Okres dostosowawczy dla banerów minął już dwa lata temu i nic się nie zmieniło, nie ma żadnego egzekwowania. Wszelkie nowe reklamy powinny być w teorii dostosowane do tego kodeksu – to też w ogóle nie funkcjonuje. Te konsultacje były dziwnym tworem, nie mieliśmy szansy zobaczyć, czy to funkcjonuje, jak to funkcjonuje6�. Wraz ze spadkiem społecznego zainteresowania uwagę od kwes�i krajobrazowych odwróciły lokalne media. O ile w ���6 roku prasa pisała o pracach nad uchwałą i konsultacjach jej założeń, o tyle trzy lata później temat pojawiał się raczej marginalnie. Informacja o konsultacjach na stronach na Facebooku prowadzonych przez Biuro Architekta Miasta oraz świetnie wykonana zakładka uchwały krajobrazowej na stronie urzędu to za mało, aby zaangażować mieszkańców do udziału w czymś, co pozostaje niezrozumiałe i nie przynosi efektów. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że urzędnicy cały czas obawiają się stosować obowiązującą uchwałę. Jak zauważył Gruda, dla mieszkańców i mieszkanek uprzątnięcie zanieczyszczenia wizualnego „to jest coś, co powinno być po prostu załatwione przez urząd. Zwykły obywatel nie powinien angażować się i tracić pół dnia, żeby powiedzieć, że w mieście ma być czysto i porządek”6�. Najtrafniejsze podsumowanie łódzkich konsultacji uchwały krajobrazowej sformułował jednak Ogrodowski: Co tu dużo mówić, te konsultacje w ogóle nie wyszły. Z perspektywy osoby mieszkającej na osiedlu nie zauważyłbym kompletnie, że coś było robione. […] Odpowiadam za procesy konsultacyjne. Zajmuję się tym. Wiem, jak się to robi. To, delikatnie mówiąc, było odległe od sztuki – od tego, jak można to zrobić, nie ponosząc wielkich nakła68


dów finansowych. Nie chodzi o to, żeby wydać mnóstwo pieniędzy. W ���� roku, kiedy organizowaliśmy konsultacje pierwszych ośmiu obszarów rewitalizacji, zrobiliśmy je praktycznie bezkosztowo, siłami urzędu. W ramach budżetu, który mieliśmy przewidziany na rok ����, gdzie nie było ani złotówki na te konsultacje. Byliśmy w stanie coś z tego wykręcić, chociażby wychodząc z informacjami o konsultacjach do tramwajów, gdzie mogliśmy się umówić z miejskim przewoźnikiem, że oni nam to powieszą za darmo w miejskich gablotkach; wychodząc do administracji nieruchomości, żeby nam to powiesili na klatkach schodowych nieruchomości. Ale kto miał to zrobić, jeśli w Biurze Architekta Miasta jest na to pół etatu?6�.

6�


Analiza dialogu obywatelskiego

Wprowadzenie Większość urzędników i działaczy społecznych, z którymi rozmawialiśmy w Łodzi, podkreślała, że najważniejszy dialog toczy się na najniższym poziomie, między konkretnymi ludźmi i w konkretnej sytuacji. To istotne zarówno w przypadku procesu konsultacji społecznych, jak i wszystkich innych działań i zmian w przestrzeni miasta – bez bezpośredniej rozmowy trudno o udaną wymianę zdań, zrozumienie racji i stanowisk różnych stron, o wypracowaniu konsensusu nie wspominając. „Z doświadczenia mogę stwierdzić, że jeśli wychodzi się do ludzi zza biurka, jest dużo prościej, szybciej, łatwiej i przyjemniej dla każdego” – przekonywała o wadze miękkich działań Kwiecińska-Trzewikowska6�. Jako przykład podawała rozmowy twarzą w twarz urzędników Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków z najemcami kolejnych lokali przy ul. Piotrkowskiej, gdy była ona remontowana jeszcze przed uchwaleniem parku kulturowego. O tym, że w prowadzeniu dialogu pomagają metody warsztatowe, mówił Poniatowski. Według niego dopiero dotarcie do różnych grup przedsiębiorców oraz mieszkańców i mieszkanek, a następnie przyciągnięcie ich na warsztaty stwarza sytuację, w której „jedni z drugimi rozmawiają, a moderator tylko podrzuca tematy. Wtedy jest żywa dyskusja, strony poznają swoje argumenty i to ma sens”66. Zapewnienie takich warsztatowych warunków jest jednak niełatwe, podobnie jak angażowanie urzędników w bezpośrednie rozmowy z najemcami lokali. W przypadku konsultacji uchwały krajobrazowej, mimo relatywnie dużego udziału społecznego, w procesie uczestniczyły głównie te grupy społeczne, które same się nim interesowały: przedstawiciele branży reklamowej i organizacji pozarządowych. W rezultacie „świeżo po podjęciu uchwały w Łodzi wszyscy byli zdziwieni, że taki dokument się pojawił”6�. To oznacza, że obieg informacji na temat powstawania uchwały był mocno ograniczony, nawet jeśli w grupach docelowych miał charakter intensywny. Kwiecińska-Trzewikowska w rozmowie o podejmowanych w Łodzi działaniach na rzecz ochrony krajobrazu podkreślała, że „jedną z najistotniejszych kwes�i jest to, aby każdy projekt tego rodzaju miał wsparcie medialne i zgodę społeczną. Budowanie powszechnej akceptacji dla działań ma kluczowe znaczenie dla powodzenia tego rodzaju przedsięwzięć”68. Twórcom kodeksu krajobrazowego takiego wsparcia i powszechnej akceptacji zabrakło, pomimo zaangażowania strony społecznej, która dokładała wszelkich starań, by o uchwale zrobiło się głośno. Władze Łodzi ��


zbyt często myślą „wielkimi projektami, które będą miały rezonans PR-owy” – zauważył Polak – czego pobocznym efektem jest zaniedbywanie spraw powszednich i podstawowych6�. Sytuacja wygląda w ten sposób, że coś się zmienia, ale sami urzędnicy nie potrafią dopilnować, żeby te miejsca dobrze funkcjonowały i wszystkich cieszyły. Kończy się to tak, że wychodzą wszystkie błędy, widać, że miejsca czy ulice są źle zaprojektowane, wszystkich denerwują, a urzędnicy nie potrafią zareagować. W związku z tym w czasie prac nad uchwałą krajobrazową, podobnie jak w wielu innych przypadkach, społecznicy z jednej strony wywierali presję na ratusz i wytykali jego pomyłki, a z drugiej – podsuwali pomysły i rozbudzali dyskusję. Jednak nie wystarczyło to do włączenia do dialogu zbyt wielu obywateli i obywatelek.

Media społecznościowe Dialogowi na pewno nie przysłużyło się niewykorzystywanie mediów społecznościowych przez magistrat. Obserwowana przez blisko ��� tys. osób oficjalna strona Łodzi na Facebooku nie informuje zbyt często o konsultacjach społecznych. Przemilczała także te dotyczące uchwały krajobrazowej, wobec czego głosem urzędu na Facebooku był fanpage Planujemy w Łodzi, który w latach ����–���� był oficjalną stroną Biura Architekta Miasta. Jego zasięg jest jednak nieporównywalnie mniejszy – nieco ponad � tys. polubień. Nie toczą się tam również szczególnie żywe dyskusje. Przykładowo zaproszenie na jedną z pierwszych roboczych dyskusji zamieszczone na stronie � października ���� roku spotkało się tylko z dziewięcioma polubieniami��, analogiczne zaproszenie z �� października ���� roku zdobyło całe dwa polubienia i jeden komentarz��, a ogłoszona � października agenda pierwszego ze spotkań miała zaledwie jedno polubienie i trzy komentarze (dotyczyły one rejestracji wydarzenia i możliwości przyjścia bez zaproszenia)��. Kiedy �� sierpnia ���6 roku strona opublikowała link do właśnie wyłożonego do wglądu publicznego projektu kodeksu reklamowego (wraz z infografiką przedstawiającą przebieg konsultacji), post zebrał sześć polubień i zero komentarzy��. Bardziej rezonował post z � kwietnia ���6 roku, w którym na prostych infografikach przedstawiono najważniejsze elementy opracowywanego kodeksu krajobrazowego: �� reakcji (wyłącznie pozytywnych), �� komentarzy i aż �6 udostępnień��. Komentarze przy tym były generalnie przychylne idei kodeksu, ale krytyczne wobec różnych jego zapisów (pisownia oryginalna): �. Kto to będzie sprawdzał? W Łodzi gdzie większość inicjatyw jest typu fire and forget? �. Osiem miesięcy remontu, tydzień przerwy, osiem miesięcy następnego remontu? ��


�. Jak te ��‰ jest liczone? Jako stosunek powierzchni zajmowanej przez nić do powierzchni przerw? �. Nigdzie nie ma mowy o sankcjach. A'propos fire and forget: dobrym przykładem jest laweta reklamowa, która stoi na parkingu róg Krakowskiej i Minerskiej, która stoi tam, zaobrączkowana przez SM, od dwóch czy trzech miesięcy. Jeśli tak ma wyglądać walka z reklamiarskim syfem, to szkoda czasu na tworzenie takich opracowań. Moim zdaniem, jeśli chcemy się pozbyć siatkowej zarazy, to muszą być dopuszczone tylko siatki jednobarwne i to najlepiej w jednym ustalonym kolorze. Zaraz, zaraz. Mural jest zabroniony, a siatka jest OK? Czy tylko ja tu czegoś nie rozumiem?�� Strona Planujemy w Łodzi posługiwała się dość formalnym stylem i raczej informowała, niż angażowała. Inaczej rzecz się miała w przypadku stron społeczników w mediach społecznościowych, których celem było m.in. aktywizowanie społeczności. Jedną z pierwszych stron na Facebooku o tematyce stricte reklamowej była Łódź bez Reklam, prowadzona przez Bartosza Zimnego. Od ���� roku, jeszcze przed powstaniem ustawy krajobrazowej, zagrzewała ona mieszkańców i mieszkanki do walki z zanieczyszczeniem wizualnym�6. Strona zebrała ���� polubień i służyła często piętnowaniu billboardów, siatek reklamowych, plakatów na dykcie i innych rodzajów reklam przyczyniających się do degradacji przestrzeni miasta – posty tego rodzaju zdobywały po kilkadziesiąt reakcji wyrażających na ogół oburzenie na niekontrolowaną reklamę i poparcie dla działań na rzecz uporządkowania krajobrazu. W wywiadzie z marca ���� roku Zimny mówił, że założył stronę, ponieważ chciał unaocznić ludziom problem stwarzany przez reklamy w przestrzeni publicznej. „Przez Facebooka łatwiej jest dotrzeć do ludzi. Mam wrażenie, że w Łodzi jest dość spora grupa osób, które udzielają się w różnych wątkach istotnych dla miasta. Interesują się otoczeniem. Przeciętny Kowalski pewnych problemów nie widzi lub nie chce widzieć”��. Łódź bez Reklam zamarła w styczniu ���� roku, mniej więcej wtedy, gdy jej twórca zaczął pracę w urzędzie. Dziś strona jest ciekawym wizualnym archiwum problemów reklamowych z tego heroicznego okresu, gdy aktywiści skupiali się przede wszystkim na nagłaśnianiu problemu. Innym przypadkiem działalności na Facebooku jest, właściwie nieaktywna, strona stowarzyszenia Fabrykancka (ostatni post pochodzi z marca ���8 roku)�8. Stowarzyszenie zajmowało się kwes�ami zabytków, architektury, przestrzeni i rewitalizacji miasta, więc siłą rzeczy tematyka reklamowo-szyldowa pojawiała się w jego postach. Fabrykancka ��


zebrała ���6 polubień, a pod jej postami bardzo rzadko publikowane były jakiekolwiek komentarze. W ostatnich latach pałeczkę przejęła prowadzona przez Fundację Normalne Miasto – Fenomen strona Przestrzeń w Łodzi, która ma obecnie ���� polubień. To na niej �� sierpnia ���� roku opublikowane zostało nagranie odczytania orzeczenia WSA w sprawie łódzkiej uchwały krajobrazowej��. Ze względu na niekorzystny dla uchwały wyrok nagranie zebrało głównie negatywne reakcje, ale było ich tylko siedem. Komentarze w liczbie �6 wyrażały zdziwienie i konsternację, natomiast nie otworzyły szerszej dyskusji wokół orzeczenia. Wcześniejszy (z � sierpnia ���� roku) krótki filmik, na którym sąd informował o odroczeniu publikacji orzeczenia właśnie na �� sierpnia, miał ��� wyświetleń, trzy reakcje i dwa krótkie komentarze8�. Transmisja na żywo z posiedzenia � sierpnia wyświetlona została ��� razy, a skomentowana i polubiona – po trzy razy8�. Znacznie większym odzewem cieszą się publikowane przez Przestrzeń dla Łodzi zdjęcia i infografiki przedstawiające szczególnie karygodne przypadki chaosu reklamowego i innych problemów krajobrazowych – komentarze i reakcje (zwykle negatywne) idą wtedy w dziesiątki, niemniej także wtedy trudno mówić o głębszej dyskusji. Tematy urbanistyczne i krajobrazowe są przedmiotem postów na stronie na Facebooku stowarzyszenia Łódzka Przestrzeń z ���8 polubieniami8�. Co ciekawe, w poście z �� października ���� roku stowarzyszenie, którego liderem jest Jakub Polewski, uznało ustawę krajobrazową za „kolejną nadregulację”, która podważa, znosi i komplikuje dotychczasowe prawo, a do tego grozi utratą źródła dochodów z nośników reklamowych przez Polaków8�. To rzadki pogląd po stronie społecznej. Bardziej popularna – a jednocześnie znacznie bardziej zróżnicowana tematycznie – strona Miej Miejsce ma przeszło �� tys. polubień8�. Podobnie jak Przestrzeń dla Łodzi, Miej Miejsce posiada także portal internetowy, który jest właściwym miejscem publikacji treści. Dyskusje na tematy krajobrazowe, a zwłaszcza reklamowo-szyldowe, na Facebooku toczą się więc na zaledwie trzech–czterech stronach, prowadzonych w większości przez organizacje pozarządowe. Dyskusje te są przy tym dosyć niemrawe i powierzchowne. Poza ożywieniem, które pojawia się w przypadku szczególnie drażniących reklam, nie widać, by wymiana zdań angażowała jakkolwiek uczestników i uczestniczki. Oprócz Facebooka warto odnotować jeszcze istnienie wątku dotyczącego estetyki miejskiej, przestrzeni publicznej i zieleni na łódzkim forum Skyscraper City8�. Komentarze krytyczne wobec reklam pojawiły się tam już w ���� roku, m.in. w kontekście wraków samochodów, które służyły wtedy jako darmowa powierzchnia reklamowa na ulicach Łodzi. Trzeba przyznać, że dyskusje na forum były nieco bardziej rzeczowe, ale jednocześnie specjalistyczne, momentami wymagające znacznej wiedzy. Ogrodowski tłumaczył tak ��


niewielką liczbę ogólnodostępnych forów dyskusji tym, że łódzcy aktywiści są „bardzo dobrze zsieciowani, więc to się toczyło też na profilach prywatnych osób. Znajomy u znajomego komentował, że znajomy napisał coś tam”86. Taki stan rzeczy wynika z relatywnie niewielkiej jak na trzecie co do wielkości miasto w Polsce grupy osób, które mogą pozwolić sobie na czynne zaangażowanie w sprawy publiczne poza działalnością zarobkową. „We Wrocławiu jest normalne, że nie wszyscy ludzie się znają, w Warszawie to już w ogóle. W Łodzi wszyscy się znamy”8�.

Prasa i portale lokalne W Łodzi ukazują się trzy gazety codzienne: „Dziennik Łódzki”, bardziej tabloidowy „Express Ilustrowany”, a także łódzki dodatek „Gazety Wyborczej”. Dzienniki te nie wykazują szczególnego zainteresowania zagadnieniami krajobrazowymi, choć oczywiście publikują artykuły na ten temat, kiedy dzieje się coś, co ma szansę przyciągnąć czytelników. Szczególnie „Express” szuka chwytliwych i kontrowersyjnych tematów, podczas gdy „dziennikarze «Gazety Wyborczej» byli raczej nastawieni pozytywnie do tych zmian, ale bez szału. «Dziennik Łódzki» komentował to neutralnie”, jak mówił Gruda88. Potwierdzał to Ogrodowski: „Media lokalne interesują się akcyjnie, jeśli zrobimy jakiś raban wokół czegoś”8�. Choć więc zdarzały się gorące tematy, chętnie podejmowane przez miejscową prasę, jak chociażby „kluska na dykcie” z ���� roku��, to wynikało to raczej z presji społecznej i sensacyjności danej sprawy, a nie z zaangażowania dziennikarzy na rzecz ładu krajobrazowego. Podobne przekonanie wyrażał w wywiadzie Polak, który m.in. z powodu postawy prasy stworzył w ���� roku portal Miej Miejsce: Pamiętam z czasów Grupy Pewnych Osób, że organizowaliśmy coś w szóstkę, a przychodziło dziesięciu dziennikarzy. Teraz media niestety muszą polować na czytelników i wiele tekstów, zamiast wspierać dobre sprawy, antagonizuje. Klikamy, żeby klikać, a nie po to, żeby rozmawiać. Ale są też media społeczne. Po to założyłem Miej Miejsce, żeby móc się wypowiadać��. Zgodnie z opisem ze strony Miej Miejsce jest „płaszczyzną wymiany informacji i doświadczeń, miejscem krystalizowania się opinii i prezentacji projektów twórczych, forum koordynacji działań mających na celu organizację życia artystycznego, a także przestrzenią, w której mogą pojawiać się głosy krytyki”. Choć na portalu przeważają treści kulturalne, związane ze sztukami wizualnymi i performatywnymi, to funkcjonują obok nich teksty na tematy miejskie i architektoniczne, pisane przez artystów i aktywistów.

��


Wydaje się, że z podobnej potrzeby tworzenia własnego miejsca, z którego można opisywać i pokazywać sprawy istotne społecznie i kulturowo, wyszła Fundacja Normalne Miasto – Fenomen, gdy powołała do życia portal Przestrzeń dla Łodzi. Ten portal, choć znacznie mniej aktywny niż Miej Miejsce – jak wspomnieliśmy, gros aktywności Przestrzeni dla Łodzi odbywa się w mediach społecznościowych – zorientowany jest stricte na problem zanieczyszczenia wizualnego, co znalazło dobitny wyraz już w manifeście twórców projektu, którzy wiosną ���� roku wystosowali go do władz miasta i w ten sposób rozpoczęli działania na rzecz poprawy jakości łódzkiego krajobrazu��. Przestrzeń dla Łodzi publikowała niezwykle ważne opinie i analizy dotyczące m.in. prekonsultacji uchwały krajobrazowej�� oraz samych założeń uchwały��, a także banerów wyborczych��. Niektóre tematy związane z polityką reklamowo-szyldową poruszane są także na głównej stronie Fenomenu�6.

Podsumowanie Konsultacje społeczne łódzkiego kodeksu krajobrazowego pokazały, że dialog z firmami z branży outdoorowej często nie jest możliwy – reklamowe rekiny zabiegają twardo o swój interes i nie są specjalnie zainteresowane szukaniem porozumienia, tylko przeforsowaniem korzystnych dla siebie zapisów. Znacznie łatwiej podjąć dialog z drobnymi przedsiębiorcami, właścicielami nieruchomości czy małymi reklamodawcami, których i tak nie byłoby nigdy stać na billboardy i siatki reklamowe branżowych korporacji. Na nośnikach korporacji reklamują się inne korporacje. Tymczasem małych przedsiębiorców i właścicieli lokali można przekonać, że regulacje reklamowe mogą podnieść pres�ż danej ulicy i wpłynąć korzystnie na ich działalność. Kwiecińska-Trzewikowska mówiła: „Przekaz, który miałabym dla każdego miasta, jest taki, żeby edukować i szukać porozumienia z właścicielami. To jest skuteczniejsze niż każde prawo, które w Polsce by funkcjonowało”��. Dialog w skali mikro jest niezbędny, ale nie znaczy to, że należy odpuścić prowadzenie dyskusji w skali makro. Wręcz przeciwnie, to poniekąd dlatego, że strona społeczna nie ma przebicia i dociera głównie do grona swoich sympatyków, branży reklamowej udało się narzucić wszystkim fałszywą narrację, według której wskutek wyroku WSA uchwała krajobrazowa jest nieważna, podczas gdy uchwała nieprzerwanie i w całości obowiązuje. Największą odpowiedzialność za to dyskursywne zwycięstwo przedstawicieli outdooru ponosi magistrat, który nie tylko nie podejmuje polemiki z twierdzeniami korporacji reklamowych, lecz właściwie im ulega i nie próbuje egzekwować obowiązującej uchwały – sam traktuje ją, jakby była już spisana na straty. Janiak przyznawał: Jesteśmy bardzo ostrożni z restrykcyjnym egzekwowaniem uchwały – nakazami usunięcia, dostosowania za wszelką cenę itd. – ponieważ ��


boimy się, że jeżeli ta uchwała zostałaby ostatecznie uchylona w sądzie, mogłyby nastąpić roszczenia, bo komuś zrobiliśmy krzywdę. […] Uchwała jest egzekwowana w bezdyskusyjnych i bezpiecznych obszarach, czyli wtedy, kiedy zajmujemy stanowisko przy nowych reklamach, nowych inwestycjach. Kiedy ktoś chce zrobić reklamę, piszemy, czy ona jest zgodna z obowiązującą uchwałą�8.

W dodatku nowa uchwała ma być mniej restrykcyjna od obecnie obowiązującej. Kiedy więc organizacje pozarządowe próbują własnymi siłami tworzyć fragmenty sfery publicznej, w których można by uczciwie i na serio dyskutować o problemach przestrzennych i krajobrazowych w Łodzi, urząd pozostaje bezczynny, a wręcz daje za wygraną tam, gdzie powinien prostować narracje branży reklamowej.

Co więcej, zdaniem architekta miasta głównym źródłem problemów jest panujący w polskim społeczeństwie „kult anarchii czy też szczególne pojmowanie pojęć «moja własność» lub «moja wolność»”. Janiak twierdził, że „to anarchiczne przedkładanie własnego interesu ponad społeczny jest bardzo poważną wadą naszego społeczeństwa. Tak naprawdę jest to niedojrzałość do współpracy społecznej. Idea samoograniczenia w imię dobra społecznego jest u nas niesłychanie mało popularna. To jest podstawowa przeszkoda”��. Z pewnością popularne społecznie rozumienie wolności jako dowolności, a niekiedy samowoli, nie ułatwia pracy urzędnikom. Upatrywanie głównego źródła problemu w postawach i przekonaniach społecznych przy niedostatecznych próbach włączenia do procesu decyzyjnego „społeczeństwa z ulicy” wydaje się jednak podejściem mało konstruktywnym. W takiej sytuacji trudno mówić o prowadzeniu dialogu. Dobitnie ujął to Poniatowski: „Są może jeszcze ze dwa NGO, które coś publikują co jakiś czas, ale to jest zero oddziaływania. Temat się zmarnował, bo zmarnowany został potencjał, który narósł w ���6 roku i trzeba było go podtrzymać”���. Jeśli w przeciwieństwie do Jerzego Kropiwnickiego, który uchodził za zwolennika dość autorytarnych rządów w ratuszu, prezydent Hanna Zdanowska miała rozwijać partycypację i dialog obywatelski, to w tematyce ochrony krajobrazu zmiana nie jest imponująca.

�6


Ekspertyza prawna uchwały krajobrazowej

Przedmiotem opinii jest uchwała nr XXXVII/�66/�6 Rady Miejskiej w Łodzi z �6 listopada ���6 roku. Uchwała została przeanalizowana pod kątem spójności jej zapisów i przydatności do zamierzonego celu, jakim jest uregulowanie zasad i warunków sytuowania na terenie miasta Łodzi obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane. We wstępnych przepisach uchwały rada miasta stawia ambitne cele: oprócz oczywistej poprawy estetyki przestrzeni publicznej należą do nich także ochrona krajobrazu kulturowego i tożsamości miasta, przeciwdziałanie degradacji tkanki miejskiej, wsparcie procesu rewitalizacji miasta oraz wzmocnienie poczucia tożsamości i przynależności użytkowników przestrzeni miejskiej, jak również poprawa jakości ich życia.

Strefowanie i okresy dostosowawcze Uchwałodawca podzielił przestrzeń miasta na trzy obszary, na których obowiązują odmienne regulacje dotyczące umiejscawiania szyldów i tablic oraz urządzeń reklamowych. Najbardziej istotna z punktu widzenia ochrony krajobrazu przestrzeń ulic Piotrkowskiej i Moniuszki oraz sąsiadujących z nimi kwartałów objęta jest odrębną uchwałą nr XXI z � grudnia ���� roku Rady Miejskiej w Łodzi o utworzeniu Parku Kulturowego ulicy Piotrkowskiej (Dz.Urz. Woj. Łódzkiego z ���6 roku, poz. ���), zmienioną następnie uchwałą nr XXXIII/88�/�6 Rady Miejskiej w Łodzi z �� sierpnia ���6 roku (Dz.Urz. Woj. Łódzkiego, poz. ����). Uchwała określa ten teren jako Obszar Parku Kulturowego ulicy Piotrkowskiej i rejon ścisłej ochrony krajobrazowej historycznego układu urbanistycznego ulic Piotrkowskiej i Moniuszki, wpisany do rejestru zabytków i uznany za pomnik historii „Łódź” – wielokulturowy krajobraz miasta przemysłowego. Jako drugi wyodrębniony w uchwale krajobrazowej został obszar I – teren ochrony historycznego krajobrazu miasta przemysłowego przełomu XIX i XX wieku, stanowiący o tożsamości miasta i jego unikalnej wartości kulturowej. Obszar ten obejmuje w szczególności tereny wpisane do rejestru zabytków i uznane za pomnik historii, a także kwartały historycznej tkanki urbanistycznej podlegające procesom rewitalizacji obszarowej, czyli Rdzeń Strefy Wielkomiejskiej oraz rejon Nowego Centrum Łodzi. Uchwała głosi, że wprowadzone tam zasady mają na celu wyeliminowanie negatywnych zjawisk i elementów ograniczających lub ��


uniemożliwiających zachowanie historycznego krajobrazu kulturowego i zapewnienie jego właściwej ekspozycji. Obszar II to pozostała część miasta. Już we wstępie uchwały jasno określono okresy dostosowania istniejących tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz szyldów do zasad i warunków w niej określonych. Dla Obszaru Parku Kulturowego ulicy Piotrkowskiej oraz Obszaru I okres dostosowania wynosi trzy lata, z wyjątkiem banerów reklamowych, w przypadku których obowiązuje roczny okres dostosowania. Natomiast w Obszarze II czas dostosowania wynosi pięć lat, a dla banerów reklamowych – rok. Uchwała doprecyzowuje, że dostosowanie ma nastąpić najpóźniej pierwszego dnia roboczego następującego po upływie terminu. W przypadku konieczności usunięcia tablicy reklamowej lub urządzenia reklamowego po zakończeniu prac demontażowych należy niezwłocznie doprowadzić teren lub obiekt do stanu poprzedniego, w tym zapewnić jego należyty stan estetyczny i techniczny.

Zasady i warunki sytuowania reklam Zaletą uchwały jest wprowadzenie dla całego miasta szeregu zasad i warunków oraz zakazów reklamowych. I tak, zgodnie z § � ust. � zakazano umieszczania banerów reklamowych (z wyjątkiem reklamy okolicznościowej), murali reklamowych, reklam mobilnych, plakatów, wlepek, naklejek, ulotek, ogłoszeń itp. poza miejscem do tego wyznaczonym. Zabroniono przesłaniania elementów istotnych krajobrazowo, architektonicznie oraz o znaczeniu społeczno-kulturowym, takich jak okna i witryny (z wyjątkiem dopuszczonych form szyldów i reklamy okolicznościowej), detali architektonicznych, w szczególności gzymsów, pilastrów, lizen, kolumn, płycin, frontonów, naczółków, obramień okiennych, ornamentów i innych dekoracji. Nie wolno przesłaniać również otworów wentylacyjnych, światła bram (z wyjątkiem szyldów równoległych do lica ściany przejazdu w bramie), elementów oznakowania miejskiego i znaków drogowych, a także pola widoczności kamer wizyjnych monitoringu miejskiego. Ustalono ogólny zakaz sytuowania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych (z wyłączeniem dopuszczonych form szyldów) na ogrodzeniach, murach, balustradach, dachach budynków (z wyjątkiem liter, logo i logotypów przestrzennych), pergolach śmietnikowych, urządzeniach infrastruktury technicznej, takich jak np. stacje transformatorowe, toaletach miejskich i kioskach (z wyjątkiem maksymalnie dwóch gablot ekspozycyjnych, o łącznej powierzchni nieprzekraczającej 6 m� dla jednego obiektu), obiektach oświaty, szkolnictwa wyższego, nauki i wychowania, terenach zielonych, w szpalerach drzew, na pomnikach przyrody i pojedynczych drzewach oraz na zbiornikach wodnych i wodach płynących lub na ich tle (z wyjątkiem reklamy okolicznościowej i ekspozytorów na czas trwania wystawy i imprezy plenerowej), a wreszcie na obiektach małej architektury, z wyjątkiem wiat przystankowych. �8


Dla całego miasta określono minimalne odległości dotyczące sytuowania reklam wolno stojących, m.in. zakazano umiejscawiania ich w promieniu �� m od skrzyżowań, pomników, miejsc pamięci i pomników przyrody. Do mankamentów omawianej uchwały należy wprowadzenie szeregu wyłączeń. Przykładowo na podstawie § � ust. � za reklamy w ogóle nie są uznawane, czyli nie podlegają uchwale: �. aranżacje witryn lokalizowane od wewnętrznej strony witryny lokalu użytkowego, odsunięte co najmniej �,� m od szyby okna witryny, o łącznej powierzchni nieprzekraczającej ��% powierzchni otworu okiennego, które nie emitują światła ani obrazu o zmiennej treści; �. ekspozycje zmienne prezentujące ofertę działalności, lokalizowane od wewnętrznej strony witryny lokalu użytkowego, odsunięte �,� m od szyby okna witryny, w postaci spójnie zaprojektowanego systemu ofert z zastosowaniem jednolitego formatu tabliczek lub ramek o łącznej powierzchni nieprzekraczającej ��% powierzchni otworu okiennego. Te wyłączenia dają przedsiębiorcom dużą dowolność. Wewnątrz lokali w odległości zaledwie �� cm od szyby mogą oni umieszczać komunikaty reklamowe przesłaniające aż ��% powierzchni okien w sposób niepodlegający regulacjom uchwały. Spod działania uchwały wyłączono także informacje o sprzedaży i wynajmie lokalu lub nieruchomości. W innych miastach, które przyjęły uchwałę, np. w Warszawie i Sopocie, tego rodzaju komunikaty uznawane są za reklamę i podlegają ścisłym regułom. Brak regulacji tej kwes�i nie będzie sprzyjać wizerunkowi Łodzi. Takie komunikaty często szpecą miasto, jak w przypadku wywieszanych w oknach czy na balkonach ogromnych banerów i tablic. Bardziej restrykcyjne zasady wprowadzono tylko w przypadku ogłoszeń o najmie lub sprzedaży lokali użytkowych, które mogą być wyklejone w witrynie i zajmować ��% jej powierzchni, a w odniesieniu do nieruchomości niezabudowanych i budynków – mają przyjąć formę tablicy na elewacji lub przy wjeździe na posesję. Uchwała nie objęła także informacji o właścicielu lub operatorze tablicy reklamowej, urządzenia reklamowego lub innego urządzenia, takiego jak w szczególności bankomat albo automat do sprzedaży napojów lub przekąsek, jeśli powierzchnia informacji nie przekracza �,�� m, oraz informacji o fundatorach całościowej renowacji muralu sprzed ��8� roku, obejmującego minimum �/� ściany, na której jest umieszczony, odnowieniu lub odtworzeniu zabytkowej mozaiki w formie nazwy, logo lub logotypu fundatora, jeżeli powierzchnia tej informacji nie przekracza �% dzieła artystycznego. Podobnie uchwała nie reguluje informacji o ufundowaniu ławek przeznaczonych do ogólnodostępnego,

��


bezwarunkowego i bezpłatnego użytku, umieszczonych w przestrzeni publicznej i spełniających warunki, o których mowa w § �� i § �� ust. � pkt � i �, jeśli są to informacje umieszczone na tablicy metalowej o powierzchni nieprzekraczającej �,�� m� z wytrawioną nazwą, logo lub logotypem fundatora. Również gabloty ekspozycyjne przeznaczone na cele informacyjne rad osiedli, tablice informacyjne i regulaminy na terenach zieleni, tablice inicjatyw lokalnych, gabloty na drobne ogłoszenia niekomercyjne oraz tablice do bezpłatnego plakatowania nie podlegają regulacjom uchwały. Maksymalny dopuszczony wymiar tablicy informującej o wjeździe na teren lub wyjeździe z niego, zawierającej maksymalnie logo, strzałkę czy napis „wjazd” lub „wyjazd”, wynosi �,6 x �,� m. Co ciekawe, tablica informująca o sponsorze lub autorze muralu artystycznego (jedynie dla muralu obejmującego minimum ��% elewacji, na której się znajduje), przy którym została usytuowana, w świetle uchwały również nie jest reklamą, jeżeli została wykonana z przeźroczystego lub półprzeźroczystego, trwałego i sztywnego materiału o grubości min. �,�6 m i powierzchni nieprzekraczającej �,� m�, a zamontowana za pomocą kołków dystansowych. Tak szerokie wyłączenie zastosowania uchwały należy uznać za jej wadę, ponieważ nie służy ono uporządkowaniu wizualnej przestrzeni publicznej. Nie inaczej rzecz się ma z definicją przestrzeni dostępnej publicznie jako obszaru stanowiącego szczególnie tereny placów, parków, zieleńców lub ciągów komunikacyjnych do linii zabudowy wraz z elewacjami frontowymi i szczególnie eksponowanymi elewacjami bocznymi budynków oraz elementami zagospodarowania widocznymi z tego obszaru. Definicja ta wyklucza stosowanie uchwały reklamowej np. w podwórkach studniach tylko ze względu na to, że nie są one widoczne z ulicy. Tymczasem stanowią one ogólnodostępną przestrzeń, w której przekaz reklamowy może się znaleźć i – wobec takiej regulacji – swobodnie rozlewać.

8�


Słowniczek uchwały Uchwała zawiera dość bogaty słowniczek, w którym określa m.in. takie pojęcia jak: billboard, pas reklamowy, ekspozytor, kolory jaskrawe, logotypy, mural, plakat, reklama obwoźna i tranzytowa. Zgodnie ze słowniczkiem: • billboard to nieoświetlona tablica reklamowa lub urządzenie reklamowe. Dopuszczalne formaty billboardów: � m� (�,�� x �,�� m) i �� m� (� x � m lub �,�8 x �,�� m) – pozostałe formaty są zakazane; • pas reklamowy to przestrzeń na elewacji między górną krawędzią witryny lub drzwi do lokalu a elementem architektonicznym (np. w postaci gzymsu) oddzielającym pierwszą kondygnację nadziemną od kondygnacji wyższych; • ekspozytor to tablica reklamowa lub urządzenie reklamowe w postaci nietrwale związanej z gruntem formy przestrzennej, zawierającej treści reklamowe lub informacyjne, przeznaczonej do czasowej ekspozycji lub promocji, której celem jest zaprezentowanie działalności gospodarczej lub oferty reklamowej. Ekspozytorami w myśl uchwały są przykładowo: stelaż wystawienniczy, stoisko promocyjno-reklamowe, balon, brama, namiot dmuchany i stelażowy, flaga, projekcja, transparent, tarcza, płytka czy sterowiec; • kolory jaskrawe to takie kolory, np. fluorescencyjne, które oślepiają lub w rażący sposób wyróżniają się z otaczającej przestrzeni; • litery i logotypy przestrzenne są pojęciami, przez które należy rozumieć urządzenie reklamowe w postaci przestrzennego napisu lub logo, nieposiadające tła, stanowiące reklamę lub nazwę własną instytucji; • mural reklamowy jest malowidłem wykonanym bezpośrednio na ścianie budynku, niosącym lub zawierającym przekaz reklamowy, z wyłączeniem murali reklamowych powstałych do ��8� roku jako kompozycje plastyczne o nieaktualnej treści reklamowej; • plakat stanowi druk jednostronny lub dwustronny o charakterze reklamowo-informacyjnym, służący do umieszczania w przestrzeni publicznej, bezpośrednio na ścianie lub przystosowanej do tego celu tablicy (na billboardzie, powierzchni słupa ogłoszeniowego, w gablocie lub witrynie). Ciekawostką jest rozróżnienie reklamy mobilnej od tranzytowej – ta druga jest tylko na pojazdach komunikacji miejskiej i miejskich rowerach. Wyróżniono także reklamę okolicznościową, przez którą należy rozumieć reklamę umieszczaną na okres nie dłuższy niż �� dni przed wydarzeniem oraz

8�


nie dłużej niż na czas trwania wydarzenia, z terminem usunięcia do pięciu dni roboczych po wydarzeniu – a więc łącznie nie dłużej niż �� dni kalendarzowych. Reklama okolicznościowa dotyczy wyłącznie wydarzeń kulturalnych, sportowych, społecznych itp. lub odbywających się pod patronatem Prezydenta Miasta Łodzi. Niestety w definicji zabrakło zawężenia kategorii wydarzeń do tych związanych z Łodzią. Można sobie wyobrazić umieszczenie w przestrzeni publicznej Łodzi licznych reklam okolicznościowych dotyczących imprez kulturalnych, sportowych itd., które mają się odbywać w miastach sąsiadujących, a nawet dość odległych.

Wyroki WSA i NSA w sprawie uchwały krajobrazowej Łodzi WSA w Łodzi wyrokiem z �� sierpnia ���� roku, sygn. akt II SA/Łd ���/��, stwierdził nieważność uchwały nr XXXVII/�66/�6 Rady Miejskiej w Łodzi. Kontrola legalności uchwały została przeprowadzona w związku ze skargą złożoną przez Wojewodę Łódzkiego, który zarzucił radzie miejskiej szereg naruszeń prawa w związku z podjętą uchwałą. Jego zdaniem naruszenia te uzasadniały wniosek o stwierdzenie nieważności uchwały. Rada Miejska w Łodzi wnosiła o oddalenie skargi, ale WSA zgodził się z zarzutami przedstawionymi przez wojewodę i orzekł zgodnie z jego żądaniem. Wobec takiego wyroku WSA rada miejska złożyła skargę kasacyjną do NSA, który w całości uchylił zaskarżony wyrok. Sprawa wróciła zatem do ponownego rozpoznania do WSA. Poniżej przedstawiamy argumenty z uzasadnienia WSA na rzecz uwzględnienia skargi wojewody i stwierdzenia nieważności uchwały oraz kontrargumenty zawarte w uzasadnieniu wyroku NSA z �� października ���� roku, sygn. akt II OSK �88�/��. �. WSA uznał, że słuszny jest zarzut, że rada miejska przekroczyła swoje upoważnienie wynikające z art. ��a ust. �, �, �, 6 i � oraz art. � pkt �6b, �6c i �6d upzp. Stwierdził, że przepisy upoważniały ją wprawdzie do określenia zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych, rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane, a w przypadku szyldów do sprecyzowania zasad i warunków ich sytuowania, gabarytów i liczby szyldów, które mogą być umieszczone na danej nieruchomości przez podmiot prowadzący na niej działalność, jednak rada w uchwale wprowadzającej te zasady nie wzięła pod uwagę ustawowych definicji pojęć „tablica reklamowa”, „urządzenie reklamowe” i „szyld”, które ustawodawca zdefiniował jako przedmioty materialne. Rada miejska wprowadziła zasady i warunki szeroko pojętej reklamy obejmującej także efekty wizualne, hologra8�


ficzne, audiowizualne, dźwiękowe oraz projekcje holograficzne i w ten sposób wyszła poza swoje ustawowe kompetencje. NSA doszedł do wniosku, że WSA błędnie przyjął, że omawiana uchwała wykracza poza delegację ustawową. NSA stwierdził, że uchwała może regulować jedynie kwes�e reklamy w jej ujęciu materialnym, tzn. zasady i warunki sytuowania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych, ich gabaryty, standardy jakościowe oraz rodzaje materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane. Z ustawowych definicji legalnych tablicy reklamowej i urządzenia reklamowego wynika, że są to przedmioty materialne przeznaczone do ekspozycji reklamy lub jej służące, a reklama to upowszechnianie w jakiejkolwiek wizualnej formie informacji promujących osoby, przedsiębiorstwa, towary, usługi, przedsięwzięcia lub ruchy społeczne. Niezwykle zróżnicowane są zarówno formy, jak i sposoby prezentacji reklamy. Jak stwierdził NSA: Wizualną formą upowszechnienia jest nie tylko statyczne umieszczenie na przedmiocie materialnym danej treści, lecz również prezentacja tej treści za pomocą urządzeń dynamicznych, takich jak ekrany, czy rzutniki, które wówczas spełniają funkcję urządzenia reklamowego, jak również wyświetlając obraz na jakiejś powierzchni czynią tę powierzchnię i obiekt, do którego przynależy tablicą reklamową albo urządzeniem reklamowym. Sam ustawodawca wprowadzając w ww. definicjach wyłączenie w zakresie drobnych przedmiotów codziennego użytku wykorzystywanych zgodnie z ich przeznaczeniem wskazał, że umieszczanie reklam może mieć miejsce również na tego rodzaju przedmiotach materialnych i nie chcąc objąć ich regulacją ustawową dokonał jednoznacznego wyłączenia w tym zakresie. Szerokie zdefiniowanie w ustawie urządzenia i tablicy reklamowej jest celowym zabiegiem ustawodawcy, pozwala bowiem na uwzględnienie szerokiej gamy form i metod prezentacji reklamy już istniejących, a także tych, które powstaną w przyszłości. Jak zauważył NSA, reklama, tak jak rynek, podlega niezwykle dynamicznemu rozwojowi. Z definicji tablicy reklamowej wynika, że jest to „przedmiot materialny służący ekspozycji reklamy [...] o płaskiej powierzchni”. Natomiast z definicji urządzenia reklamowego wynika, że jest to inny przedmiot materialny, nie płaski. Taka definicja pozwala na nieograniczony rozwój nośników reklamy, którym można nadać takie miano. Każda niepłaska powierzchnia, czy to budynków, czy pojazdów, czy urządzeń itp. nadaje się praktycznie do tego, aby nanieść na nią

8�


zaskakującą w formie, budzącą zaciekawienie i zainteresowanie reklamę. Reklama może jednak w ten sposób również burzyć ład przestrzenny. Należy stwierdzić, że reklama wyświetlana na elementach zabudowy, czyli regulowany w uchwale rodzaj reklamy, zostaje ukazana w wizualnej formie np. na obiektach budowlanych, czyniąc te obiekty: „służącymi ekspozycji reklamy”, a zatem w zależności od formy tych obiektów stają się one odpowiednio tablicą reklamową albo urządzeniem reklamowym zgodnie z definicją ustawy – jak również samo urządzenie wyświetlające reklamę – służy jej ekspozycji. W przypadku reklamy wyświetlanej „sytuowane” jest światło zawierające treści reklamowe, które podlega percepcji wzroku. Dlatego postanowienia zakazujące tego typu reklam należy wywodzić z faktu, że reklama wyświetlana czyni elementy zagospodarowania, na które emituje światło, jak i samo urządzenie ją emitujące „służącymi jej ekspozycji”, a zakaz dotyczy wykorzystywania tych elementów/ obiektów, (czyli przedmiotów materialnych służących w konkretnej sytuacji ekspozycji reklamy), do celów reklamowych. Wbrew stanowisku Sądu Wojewódzkiego mieści się to zatem w zakresie regulacji ustawowej. �. WSA stwierdził także, że słuszne są zarzuty wojewody sformułowane w stosunku do tych postanowień uchwały, które mówią o tym, jakie informacje i dzieła artystyczne (bez bliższego sprecyzowania tego pojęcia) w postaci aranżacji witryn lokalizowanych od wewnętrznej strony witryny lokalu użytkowego i ekspozycji witryn nie są uznawane za tablice reklamowe czy urządzenia reklamowe. Decydujące jest tu nieprzekraczanie odpowiednio ��% bądź ��% powierzchni otworu okiennego i zachowanie odpowiedniej odległości od szyby okna witryny. Jak uznał WSA: Powyższe pozwala stwierdzić, że większe powierzchnie i ekspozycje, aniżeli określone w § � ust. � pkt � i � uchwały mogą być już uznane za tablice reklamowe bądź urządzenia reklamowe, co pozostaje jednak w jawnej sprzeczności z brzmieniem ustawowych definicji tychże pojęć zawartych w art. � pkt �6b upzp. (tablice reklamowe) i art. � pkt �6c upzp. (urządzenie reklamowe), z których treści nie wynika, by jakiekolwiek informacje i dzieła artystyczne mogły być tablicami czy urządzeniami reklamowymi.

8�


Jak już stwierdził NSA, reklama to upowszechnianie w jakiejkolwiek wizualnej formie informacji promującej osoby, przedsiębiorstwa, towary, usługi, przedsięwzięcia lub ruchy społeczne, a zatem jeśli dana informacja lub dane dzieło artystyczne spełniają taką funkcję, to są reklamą, a jeśli są sytuowane na materialnym przedmiocie, to są albo tablicą reklamową, albo urządzeniem reklamowym. Jeśli natomiast nie spełniają tych warunków, wówczas nie będą podlegały regulacji uchwały. �. WSA uznał także za uzasadniony zarzut wojewody, że nie ma podstaw prawnych do wprowadzenia uchwałą reklamową zasad umieszczania reklam na pojazdach komunikacji publicznej oraz tych dotyczących reklamy mobilnej. Pojęcie „pojazdy komunikacji publicznej” nie zostało zdefiniowane w uchwale i budzi istotne wątpliwości interpretacyjne. Skoro z woli ustawodawcy uchwała reklamowa jest aktem prawa miejscowego, powszechnie obowiązującego na obszarze danej gminy, to logiczne jest, że może ona regulować także warunki dla obiektów małej architektury, tablic reklamowych, urządzeń reklamowych, ogrodzeń czy szyldów wyłącznie na terenie i w granicach tej gminy (tu Łodzi), a nie poza nią, co ma miejsce w każdym przypadku, gdy pojazdy komunikacji publicznej przemieszczają się poza granicami miasta. NSA stwierdził wbrew powyższemu, że boczne powierzchnie pojazdów komunikacji publicznej, których zasadniczym przeznaczeniem jest rzecz jasna przewóz osób, mogą także być przedmiotem materialnym do ekspozycji reklamy. Rozprawił się także z brakiem definicji pojazdu komunikacji publicznej i stwierdził, że pojęcia oczywiste nie wymagają wprowadzania definicji i trudno dopatrzeć się istotnych wątpliwości interpretacyjnych w tym zakresie. Ustawodawca natomiast nie wykluczył (tak jak w odniesieniu do drobnych przedmiotów codziennego użytku) możliwości objęcia regulacją uchwały przedmiotów materialnych w postaci pojazdów, które mogą służyć ekspozycji reklamy. NSA nie zgodził się także z argumentacją WSA, że kwes�e dotyczące reklamy mobilnej powodują, że regulacja uchwały wykracza poza obszar Łodzi, podczas gdy jednoznacznie wynika z jej treści, że uchwała dotyczy wyłącznie tego obszaru, a poza jego obszarem nie obowiązuje. �. Zdaniem WSA o przekroczeniu zakresu delegacji ustawowej przez Radę Miejską w Łodzi świadczy również brzmienie § � ust. � pkt � zaskarżonej uchwały, który ustala zakaz przesłaniania elementów istotnych krajobrazowo, architektonicznie oraz o znaczeniu społeczno-kulturowym. Zakaz dotyczy okien i witryn, 8�


elementów oznakowania systemu informacji miejskiej (SIM) oraz znaków drogowych, pola widoczności kamer wizyjnych i monitoringu miejskiego. W ocenie WSA elementy te nie są istotne krajobrazowo, architektonicznie ani nie mają znaczenia społeczno-kulturowego. Z tym stanowiskiem nie zgodził się NSA, który stwierdził, że to właśnie te postanowienia uchwały gwarantują usytuowanie tablic i urządzeń reklamowych w taki sposób, aby nie przesłaniały one wymienionych wyżej istotnych elementów. Zakazy przesłaniania okien i witryn, oznakowania SIM, znaków drogowych i pola widoczności kamer wizyjnych i monitoringu mają znaczenie społeczne. W ocenie NSA „okna i witryny są nie tylko głęboko zakorzenione w kulturze budowlanej, ale są też niezbędne do codziennego funkcjonowania ludzi”. Istotne znaczenie społeczne mają kamery wizyjne potrzebne do zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców, a także SIM, informujący o ważnych miejscach, nazwach ulic itd. �. Ponadto zdaniem WSA nie było podstaw prawnych do ustalania w uchwale krajobrazowej odległości reklamy od jezdni w sytuacji, gdy to zagadnienie jest uregulowane w art. ��a ust. � w zw. z art. �� ust. � ustawy o drogach publicznych. NSA nie zgodził się z tym twierdzeniem. Wskazał, że ustawa o drogach publicznych w art. �� ust. � określa, w jakich odległościach od zewnętrznej krawędzi jezdni powinny być usytuowane obiekty budowlane przy drogach oraz niebędące obiektami budowlanymi reklamy umieszczone przy drogach poza obszarami zabudowanymi. To oznacza, że reklamy umieszczone przy drogach w obszarach zabudowanych i równocześnie niebędące obiektami budowlanymi nie są regulowane ustawą, dlatego uchwała mogła uregulować to zagadnienie. NSA podkreślił, że uchwała nie stoi w sprzeczności z ograniczeniami wynikającymi z ustawy o drogach publicznych (podobnie w przypadku reklamy emitującej zmienną treść), a jedynie wprowadza dalej idące ograniczenia z punktu widzenia celu, jakiemu służy uchwała krajobrazowa. 6. Analiza treści zaskarżonej uchwały pozwoliła WSA także stwierdzić, że doszło do istotnego naruszenia art. ��a ust. 6 i � upzp. Uchwała krajobrazowa może przewidywać różne regulacje dla różnych obszarów gminy, ale granice tych obszarów muszą być jednoznacznie określone. Granice tych obszarów mogą być uwidocznione w załączniku graficznym do uchwały (ma on charakter fakultatywny), któremu musi jednak towarzyszyć opis, precyzyjnie określający 86


granice zawarte w części tekstowej uchwały krajobrazowej. Warunkowi temu, zdaniem WSA, nie odpowiada § � ust. � uchwały, wprowadzający podział Łodzi na trzy obszary: Parku Kulturowego ulicy Piotrkowskiej, Obszaru I oraz Obszaru II, bez sprecyzowania w treści uchwały granic tych obszarów i odsyłający w tym zakresie do załącznika graficznego. NSA stwierdził natomiast, że w sytuacji, gdy uchwale towarzyszy załącznik graficzny, określenie granic obszarów ma być zawarte w jego obligatoryjnym elemencie, jakim jest opis. Jeżeli takiego załącznika graficznego w uchwale nie ma, wówczas należy stosować art. ��a ust. 6 upzp. Podział gminy na obszary w uchwale z jednoznacznym określeniem granic tych obszarów jest dokładnie tym samym, co zawarcie w uchwale załącznika graficznego wraz z opisem określającym granice obszarów. Przepisy wskazują na alternatywne zastosowanie określenia granic obszarów albo w treści uchwały, albo w załączniku graficznym. Załącznik graficzny do omawianej uchwały zawiera granice obszarów (narysowane linie graniczne), wypełnione kolorem obszary (zawierające się w tych granicach), uproszczony schemat wyznaczania Obszaru I oraz legendę zawierającą szczegółowy opis tych granic. NSA nie podzielił wobec tego oceny WSA o braku jednoznacznego określenia granic obszarów w uchwale. �. Zarzut wojewody dotyczący istotnego naruszenia art. ��a ust. � upzp., w rozumieniu którego uchwała powinna określać warunki i termin dostosowania istniejących w dniu jej wejścia w życie obiektów małej architektury, ogrodzeń oraz tablic reklamowych i urządzeń reklamowych do zakazów, zasad i warunków w niej określonych, nie krótszy niż �� miesięcy od dnia wejścia w życie uchwały, również okazał się, zdaniem WSA, słuszny. W ocenie WSA uchwała poza terminami dostosowania nie reguluje żadnych warunków dostosowania istniejących obiektów małej architektury, ogrodzeń oraz tablic reklamowych i urządzeń reklamowych do zakazów, zasad i warunków w niej określonych. Jak twierdzi WSA, § � ust. � uchwały stanowi: „Określa się następujące warunki dostosowania [...] do zasad i warunków określonych w uchwale”, a jego pkt � brzmi: „dostosowanie ma nastąpić najpóźniej pierwszego dnia roboczego następującego po upływie terminu określonego w ust. �”, i nie wskazuje, na czym ma ono polegać. Brak takiego unormowania mógłby w efekcie spowodować niemożność wyegzekwowania obowiązku dostosowania, np. w sytuacji, w której różne podmioty posiadają dotychczas legalnie usytuowane tablice reklamowe na terenie jednego obiektu, mogą pojawić się wątpliwości, który z nich ma się dostosować do treści uchwały.

8�


NSA nie zgodził się z powyższym stanowiskiem i zwrócił uwagę, że uchwała nie tylko określa zasady i warunki dla nowych reklam, lecz także obejmuje reklamy istniejące w dniu wejścia w życie. W § � ust. � załącznika nr � do uchwały określone zostały dwa dodatkowe warunki dostosowania dotyczące wyłącznie reklam już istniejących: po pierwsze dostosowanie ma nastąpić najpóźniej pierwszego dnia roboczego następującego po upływie terminu określonego w ust. �, a po drugie w przypadku konieczności usunięcia tablicy reklamowej lub urządzenia reklamowego należy niezwłocznie po zakończeniu prac demontażowych doprowadzić teren lub obiekt do stanu poprzedniego i zapewnić jego należyty stan estetyczny i techniczny. NSA podkreślił, że warunki dostosowania do zasad i warunków ustalonych w uchwale dotyczą wszelkich istniejących w dniu jej wejścia w życie tablic i urządzeń reklamowych bez względu na to, czy wzniesiono je legalnie czy nielegalnie. 8. NSA nie podzielił także stanowiska WSA, że Rada Miejska w Łodzi, przyjmując zaskarżoną uchwałę, naruszyła zasady techniki prawodawczej w związku z posłużeniem się w niej określeniami nieostrymi i niejednoznacznymi, np.: „należyty stan estetyczny”, „odpowiednie proporcje”, „właściwa ekspozycja”, „kompozycja plastyczna” czy „dostosowanie do kompozycji i charakteru elewacji danego budynku”. NSA zwrócił uwagę, że zasady techniki prawodawczej mają jedynie charakter wskazówek, jak poprawnie wyrażać normy prawne w przepisach prawnych i jak je grupować w aktach normatywnych. Nie służą one wobec tego ocenie ważności obowiązującego prawa, a ich naruszenie nie stanowi o sprzeczności uregulowań z prawem w stopniu uzasadniającym stwierdzenie nieważności kontrolowanych aktów w całości bądź w części. Regulacja kwes�i dotyczących zasad i warunków sytuowania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych, obiektów małej architektury i ogrodzeń, wymaga zapewnienia elastyczności tekstu aktu normatywnego z uwagi na złożony charakter pojęcia ładu przestrzennego, który jest dynamiczny, kształtowany przez nowe inwestycje budowlane, szeroko pojętą rewitalizację, zmiany w infrastrukturze drogowej, jak również przez zmieniający się kontekst społeczny i gospodarczy. W tego rodzaju materii koniecznym jest zapewnienie pewnego stopnia uznaniowości, która nakazuje poruszanie się w granicach prawa i nieprawidłowe jest przyjęcie przez Sąd z góry założenia dowolności interpretowania postanowień uchwały, a zatem działania bez podstawy prawnej. Konieczność posłużenia się pojęciami nieostrymi 88


wynika np. z faktu konieczności dokonywania oceny stanu estetycznego w konkretnej sprawie, tzn. przy uwzględnieniu rodzaju obiektu budowlanego, jego lokalizacji, zaś dostosowanie do kompozycji i charakteru elewacji uwzględnia fakt, że elewacja nie jest stała, zmieniają się jej kolory, struktura tynku, a także kompozycja poprzez np. zastosowanie boniowania, czy dołożenie nowego detalu architektonicznego. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że posługiwanie się pojęciami nieostrymi w uzasadnionych przypadkach jest konieczne.

W związku z powyższym NSA uwzględnił skargę kasacyjną i uchylił wyrok WSA. Sprawa będzie zatem rozpoznawana ponownie przez WSA, który został zobowiązany wziąć pod uwagę stanowisko i ocenę prawną zawartą w uzasadnieniu wyroku NSA.

8�


Powierzchnia: 17,28 km² Ludność: 35,5 tys. Województwo: pomorskie Prezydent: Jacek Karnowski Uchwała krajobrazowa obowiązuje w całości


Sopot

jest miastem z bardzo silnie oddziałującymi lokalnymi uwarunkowaniami prawnymi i społecznymi.

Wydaje się, że to właśnie dzięki nim obowiązująca tu uchwała krajobrazowa – mimo że nie do końca właściwie skonsultowana z mieszkańcami i mieszkankami – okazała się dużym sukcesem. Nowe regulacje przełożyły się na realną zmianę w przestrzeni publicznej i spotkały z aprobatą sopocian.

��


Kalendarium Przyjęcie ustawy krajobrazowej ��.��.���� Uchwała o przystąpieniu do sporządzenia uchwały ��.��.����

Prekonsultacje – zbieranie rekomendacji do uchwały 6.���6

Konsultacje fakultatywne projektu uchwały �.���6 Wyłożenie publiczne projektu – konsultacje społeczne ��–��.���� Przyjęcie uchwały przez radę miasta �6.��.���8

Koniec okresu dostosowania reklam do zapisów uchwały �.�6.����

Koniec okresu dostosowania szyldów do zapisów uchwały �.�6.����

Rys. �

��


Analiza polityki reklamowej

Charakterystyka miasta Sopot to najmniejsze miasto na prawach powiatu w Polsce pod względem liczby ludności (nominalnie uprawnienia te przysługują miastom powyżej ��� tys. mieszkańców). Wraz z Gdynią i Gdańskiem tworzy Trójmiasto i jest częścią stowarzyszenia Obszar Metropolitalny Gdańsk-Sopot-Gdynia. Od ���8 roku rządzi nim nieprzerwanie ten sam prezydent. Sopot jest miastem zwartym, ciągnącym się na odcinku ok. �,� km wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Jego zachodnią część stanowi rozległy teren leśny – Trójmiejski Park Krajobrazowy – walnie przyczyniający się do tego, że ok. 6�% powierzchni Sopotu to przestrzenie zielone. W sensie administracyjnym miasto nie jest podzielone na dzielnice. Uchwała Rady Miasta z �� marca ���6 roku ustala za to urzędowe nazwy jego części: Dolny Sopot (ścisły rejon śródmiejski), Górny Sopot, Karlikowo, Świemirowo, Stawowie, Brodwino, Kamienny Potok. We wszystkich (poza Brodwinem) dominują raczej budynki niewysokie, wolnostojące. Pod względem architektonicznym Sopot różni się od ceglano-hanzeatyckiego Gdańska czy modernistycznej Gdyni. Rozwój kurortu przypadł na czas stylistycznego eklektyzmu w europejskiej architekturze, dodatkowo wspieranego tu poprzez obniżanie podatków od nieruchomości, jeśli fasady domów przybierały odpowiednio wyszukane formy. Ponieważ Sopot nie został bardzo zniszczony podczas II wojny światowej, bogato zdobione wille w typie szwajcarskim czy dawne secesyjne kamienice są dziś chlubą miasta. Zespół urbanistyczno-krajobrazowy Sopotu wpisano do rejestru zabytków w ���� roku. Dwadzieścia lat później miasto zyskało status uzdrowiska.

��


KURORT O sopockiej roli ważnego nadmorskiego ośrodka turystycznego najłatwiej przypomnieć sobie podczas spaceru ul. Bohaterów Monte Cassino, czyli popularnym Monciakiem. To deptak prowadzący ku pl. Zdrojowemu, w kierunku mola. Mieści się tu wiele restauracji i barów z ogródkami, klubów, hoteli, a także sporo tymczasowych stoisk z pamiątkami. „Kurort” jest słowem kluczem lokalnej tożsamości, ponieważ to właśnie funkcja letniskowa przyczyniła się do architektonicznego i kulturalnego rozwoju miasta. Co nie bez znaczenia dla charakteru Sopotu, rozwój ten odbywał się w sferze wpływów niemieckich. Początki kurortu datuje się bowiem na �. połowę XIX wieku, gdy osada znajdowała się w granicach państwa pruskiego po I rozbiorze Polski. Zmiany w funkcjonowaniu Sopotu wiążą się przede wszystkim z osobą Jeana Georga Haffnera – lekarza wojsk napoleońskich, który inwestował w te tereny od �8�� roku. Wzniósł m.in. Dom Zdrojowy, założył park i zaplanował pierwsze molo. Napływ kuracjuszy doprowadził do budowy kolejnych domów wczasowych i prywatnych willi. Ich liczba zaczęła rosnąć dzięki przeprowadzeniu przez Sopot linii kolejowej. W początkach XX wieku – już po uzyskaniu praw miejskich w ���� roku – Sopot stał się jednym z najmodniejszych miejsc wypoczynkowych w Europie. Oferował zdrowie dla ciała – do dyspozycji były m.in. Zakład Balneologiczny i korty tenisowe – ale też rozrywkę dla ducha. Zbudowano wówczas m.in. tor wyścigów konnych, Operę Leśną, kasyno oraz przedłużono molo. Powstało więc wszystko to, co stanowi współczesną wizytówkę miasta.

��


ARTYŚCI I IMPREZOWICZE Przez lata funkcjonowania jako kurort Sopot pracował na swój mit – miasta kojarzącego się z elitarną atmosferą, artystycznym snobizmem i nieskrępowaną zabawą. Wyjątkowość Sopotu podsycało wiele zjawisk kulturalno-społecznych. Po pierwsze w ���� roku założono tu Państwowy Instytut Sztuk Plastycznych (nazwę wkrótce zmieniono na Państwową Szkołę Sztuk Pięknych). Skupieni wokół instytucji malarze, rzeźbiarze i ceramicy – m.in. Hanna i Józef Żuławscy, Józefa i Marian Wnukowie czy Krystyna i Juliusz Studniccy – działali w całym kraju pod szyldem tzw. szkoły sopockiej. Po drugie od lat ��. XX wieku w Sopocie funkcjonował słynny klub Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu (SPATiF), który był oddziałującym na wyobraźnię miejscem spotkań ówczesnej śmietanki towarzyskiej. Wśród bywalców SPATiF-u można wymienić: Zbyszka Cybulskiego, Kalinę Jędrusik, Romana Polańskiego czy Zdzisława Maklakiewicza. Po trzecie w latach 6�. Sopot stanowił ważny punkt na mapie krajowej muzyki bigbitowej, a klub Non Stop uważany jest za jedną z pierwszych dyskotek w Polsce. Po czwarte nie można zapomnieć o znaczeniu Międzynarodowego Fes�walu Piosenki (obecnie Sopot Fes�val), który od ��6� roku nadawał miastu specyficzny, kosmopolityczny charakter. Na deskach Opery Leśnej występowali chociażby Boney M, Charles Aznavour, Whitney Houston czy Elton John. Po piąte Sopot kojarzy się wielu przede wszystkim z legendarnym klubem Sfinks, który działał tu od lat ��. i łączył w sobie cechy awangardowej galerii, ambitnej sceny koncertowej, dekadenckiej imprezowni i miejsca spotkań ówczesnej trójmiejskiej bohemy. Wszystkie te historie nie tylko kreują wizerunek miasta, lecz także pośrednio determinują jego dzisiejsze codzienne funkcjonowanie. Ale to, co przyciąga turystów, odpycha mieszkańców i mieszkanki, którzy narzekają na problemy związane z byciem zatłoczoną weekendową „balangownią” i miejscem rozwijającym się głównie pod kątem przyjezdnych. Bardzo dużymi problemami Sopotu są najem krótkoterminowy, brak mieszkań cenowo dostępnych dla młodych ludzi, a w konsekwencji szybkie wyludnianie się miasta. Sprawia to, że dla lokalnych włodarzy jednym z priorytetów muszą być działania podnoszące jakość życia w mieście.

��


OBYWATELSKOŚĆ „Tu mieszkańcy się po prostu interesują” – opisuje Sopot wiceprezydent Marcin Skwierawski���. Rzeczywiście, liczba stowarzyszeń, fundacji i nieformalnych inicjatyw, które brały i biorą udział w debacie publicznej, jest naprawdę duża (można wymienić np. stowarzyszenia Samorządni, Sopot OdNowa i Mieszkańcy dla Sopotu, fundację Kocham Sopot czy grupę Sopocka Inicjatywa Rozwojowa). Dla sporej części z nich spoiwem jest niechęć do kierunków rozwoju Sopotu pod wieloletnimi rządami prezydenta Karnowskiego, stąd m.in. ich konsekwentne startowanie w wyborach samorządowych do rady miasta i na stanowisko prezydenta (np. w ���8 roku do rady dostało się czworo przedstawicieli Kocham Sopot). Ukierunkowanie większości tych ruchów na cel polityczny może w pewnym stopniu tłumaczyć, czemu w Sopocie nie ma żadnej inicjatywy nastawionej tylko na wspieranie miejskiej estetyki (mimo że wiceprezydent Skwierawski podkreśla, że w Sopocie istnieje większa niż w innych miastach świadomość problemu reklamowego chaosu���). Część naszych rozmówców sugerowała, że społeczeństwo sopockie hołduje zasadzie, że urząd jest dla ludzi, więc jego pracownicy powinni być łatwo dostępni i pomagać szybko załatwić sprawę. Warto jeszcze wspomnieć, że to w Sopocie uruchomiono w ���� roku pierwszy w Polsce projekt budżetu obywatelskiego, dzięki któremu mieszkańcy i mieszkanki mogli współdecydować o podziale części miejskich funduszy (na ���� rok przypadła jego ��. edycja). Był on wówczas częścią większej kampanii „Demokracja to nie tylko wybory”, prowadzonej przez Sopocką Inicjatywę Rozwojową, na którą składały się także wprowadzenie inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców i próby przyjęcia nowego regulaminu konsultacji społecznych.

�6


Elementy dotychczasowej polityki reklamowej Sopot w znacznym stopniu pokryty jest planami miejscowymi. Nie odnosi się to tylko do terenów leśnych wchodzących w skład miasta. Szczegółowe zapisy dotyczące zasad i warunków sytuowania tablic i urządzeń reklamowych zaczęły się w nich pojawiać od ok. ���� roku. Choć wejście w życie uchwały krajobrazowej anulowało ich funkcjonowanie, to można je wspomnieć jako rygorystyczne i w założeniu chroniące historyczny charakter miasta (m.in. zakaz umieszczania reklam na budynkach objętych ochroną konserwatorską, zakaz umieszczania reklam wolno stojących, dopuszczenie jednego szyldu dla jednego lokalu, ograniczenie powierzchni wszystkich reklam na budynku do �–� m²). Ze względu na status uzdrowiska – na mocy ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym, uzdrowiskach i obszarach ochrony uzdrowiskowej oraz gminach uzdrowiskowych – Sopot był zobowiązany do ustalenia przepisów mających na celu ochronę swoich walorów przestrzennych (funkcji leczniczej) m.in. poprzez określenie formy i miejsca lokalizacji tablic i urządzeń reklamowych. W sopockim statucie uzdrowiska wymóg ten został zrealizowany poprzez zakaz lokalizowania jakichkolwiek nośników reklamowych w strefie ochrony A (głównie tereny nabrzeża), z wyjątkiem systemowych nośników informacji miejskiej. Na terenie całego miasta zabrania się także umieszczania głośników emitujących muzykę na zewnątrz budynków mieszczących lokale gastronomiczne i handlowe. Wpisanie zespołu urbanistyczno-krajobrazowego Sopotu do rejestru zabytków spowodowało, że niemal każda reklama czy szyld na terenie miasta muszą być zgłoszone do Biura Konserwatora Zabytków w celu uzyskania opinii plastyka miejskiego oraz pozwolenia konserwatorskiego na montaż. Dzięki temu można kontrolować nie tylko liczbę nośników, lecz także ich standardy jakościowe (na co w zakresie szyldów nie zezwala wprost uchwała krajobrazowa). Nie zwalnia to z obowiązku uzyskania osobnego pozwolenia na budowę lub zgłoszenia do właściwych organów budowlanych, a w przypadku reklamy w pasie drogowym – także decyzji administracyjnej od Zarządu Dróg i Zieleni w Sopocie. W przypadku obiektów zabytkowych wpisanych indywidualnie do rejestru zabytków wymagane jest pozwolenie w formie decyzji administracyjnej Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków���. Sopocką specyfikę wielowarstwowych regulacji reklamowych podkreśla Małgorzata Całka-Zelem, obecnie pełniąca funkcję plastyczki miejskiej: „Nie wiem, czy jest jeszcze jakieś miasto w Polsce, które ma tak restrykcyjne procedury”���. W tym kontekście nasuwa się pytanie, czy Sopot w ogóle potrzebował uchwały krajobrazowej? Nie jest trudno na nie odpowiedzieć. Przed wejściem w życie ustawy krajobrazowej marzenia o polskim efekcie Sao Paulo rozbijały się o brak skutecz-

��


nych narzędzi egzekucyjnych, które stanowiłyby dodatkową motywację do przestrzegania prawa i pozwalałyby odpowiednio wysoko karać wszystkich próbujących je omijać. Dlatego nawet tak szczelne – zdawałoby się – sopockie regulacje reklamowo-szyldowe nie oszczędziły miastu obecności niechcianych banerów, billboardów czy przerośniętych szyldów. Lwia część reklam nie była w ogóle zgłaszana, bo prawdopodobieństwo jakichkolwiek konsekwencji z tego tytułu w zasadzie nie istniało (nie tylko ze względu na kwes�e prawne, lecz także wydolność urzędu). Podczas debaty z mieszkańcami i mieszkankami w październiku ���� roku urbanistka Maria Czerniak, autorka zapisów uchwały, pytała prowokacyjnie: „Proszę powiedzieć, które reklamy mają pozwolenie na budowę? W trakcie inwentaryzacji nie znaleźliśmy ani jednego takiego nośnika”���.

Sopocki pejzaż przed uchwałą krajobrazową nie różnił się więc aż tak bardzo od tego, co znamy z innych miast.

Piotr Czyż ze stowarzyszenia Inicjatywa Miasto – które współpracowało z urzędem miasta przy konsultacjach społecznych uchwały – opowiada, że reklamowe doświadczanie Sopotu odbywało się na dwa różne sposoby. Pierwszy z nich to Sopot z perspektywy przejeżdżającego przez miasto. Czyż opisuje je jako bolesne doświadczenie związane z podziwianiem banerów i siatek wielkoformatowych na niemal każdej elewacji przy al. Niepodległości lub oglądanie z okien pociągu niszczejącej, chaotycznej reklamy wzdłuż terenów kolejowych. Drugi sposób to Sopot oglądany z perspektywy pieszego, turysty krążącego między największymi lokalnymi atrakcjami. Choć ogólny wizerunek miasta nie wypadał źle – zwłaszcza w kontekście wyglądu wielu innych nadmorskich miejscowości – to liczba reklam w rejonie śródmiejskim, w tym zwłaszcza reklam wielkopowierzchniowych, zdecydowanie przekraczała normy narzucone przez istniejące przepisy. W opinii Czyża problem nachalnej promocji nie dotyczył aż tak mocno samych plaż, jednak już szerzej rozumianej strefie nadmorskiej daleko było do postulowanego pres�żu i elegancji godnej kurortu z tradycjami��6. Pytana o główne problemy reklamowo-szyldowe w mieście, Całka-Zelem wylicza: brak myślenia o nośnikach reklamowych w szerszym kontekście dotyczącym przestrzeni miejskiej; chęć wyróżniania się za wszelką cenę – projektowanie reklam �8


w perspektywie odnoszącej się do własnego lokalu, bez spojrzenia na charakter budynku jako całości, a w konsekwencji brak harmonijnego umieszczania reklam współgrającego z innymi reklamami na budynku oraz otoczeniem wokół niego; niewykorzystywanie potencjału witryny jako narzędzia promocji towarów i usług. W dokumencie Założenia uchwały krajobrazowej a ochrona konserwatorska zespołu urbanistyczno-krajobrazowego miasta Sopotu, przygotowanym przez Czerniak i ówczesną plastyczkę miejską Klaudynę Karczewską-Szymkowiak, wyzwania reklamowo-szyldowe zostały sformułowane bardzo ogólnie: agresywna forma i kolorystyka reklam, natłok informacji wizualnej, przypadkowe sytuowanie, trudność w zdefiniowaniu w języku prawnym form reklam, które często pojawiają się w miejscach turystycznych: obwoźnej, obnośnej, tranzytowej���. Jeśli za remedium na brak narzędzi egzekucyjnych uznać edukację estetyczną, to w Sopocie realizowana była ona głównie poprzez bezpośrednie rozmowy i negocjacje z przedsiębiorcami lub podmiotami reklamującymi się na nielegalnych nośnikach. Nie prowadzono tu szerzej zakrojonych akcji upowszechniających dobre praktyki reklamowo-szyldowe (przed wejściem w życie uchwały krajobrazowej nie promowano żadnych poradników, nie organizowano konkursów na najlepsze szyldy itp.). Całka-Zelem przyznaje, że w Biurze Konserwatora Zabytków kiełkowały pomysły na warsztaty czy spotkania dla mieszkańców, ale przesunięto je na czas po pandemii. Zauważa przy tym, że to bezpośredni kontakt z zainteresowaną stroną – zwłaszcza w mieście wielkości Sopotu – jest najbardziej efektywną metodą inicjowania zmian w przestrzeni��8. Nie można więc powiedzieć, że prowadzenie polityki reklamowej było przez sopockich włodarzy marginalizowane – świadomość walorów kurortu i chęć ich ochrony uwidaczniała się w konsekwentnej, codziennej pracy urzędników. Najsłynniejszą inicjatywą podjętą przez urząd miasta była wieloletnia kampania w celu odsłonięcia fasad przy Monciaku – zwłaszcza domu handlowego Laura przy pl. Przyjaciół Sopotu. Zaczęło się jednak od… zasłonięcia. W ���8 roku przed budynkiem ustawiono wielki stelaż, który częściowo przysłonił reklamowe siatki na elewacji, ale sam prezentował reklamę wydarzeń artystycznych. „Zdajemy sobie sprawę, że to rusztowanie jest szokujące, ale takie musi być. To pewien wyraz naszych działań, poprzez który chcemy jasno powiedzieć: Stop wielkogabarytowym reklamom. Sopocka architektura jest na to zbyt ładna” – mówiła wówczas portalowi Trójmiasto.pl rzeczniczka urzędu miasta Magdalena Jachim���. Gdy ok. ���� roku władze i urzędnicy postanowili zmienić rozmówcę – z właściciela obiektu na firmy reklamujące się na wielkoformatowych siatkach – udało się przekonać je do rezygnacji z takiej formy promocji. Poza wyraźnym wskazaniem nielegalności takich reklam jednym z mocniej rezonujących argumentów mogła być zapowiedź utworzenia przez urząd miasta czarnej listy firm, które korzystają z nośników niezgodnych z zapisami planów miejscowych czy wymogami konserwatorskimi. ��


Sopocka uchwała krajobrazowa Uchwała rady miasta o przystąpieniu do sporządzenia uchwały o zasadach i warunkach sytuowania tablic i urządzeń reklamowych, obiektów małej architektury oraz ogrodzeń pojawiła się w Sopocie nieco ponad miesiąc po wejściu w życie ustawy krajobrazowej. Od tego czasu trwały prace przygotowawcze związane z tworzeniem projektu: analiza przepisów reklamowych zawartych w planach miejscowych; reklamowy audyt przestrzeni Sopotu, aby zidentyfikować najważniejsze wyzwania przed tworzeniem nowego prawa; analiza urbanistyczna miasta pod kątem atrakcyjności przestrzeni dla lokalizacji reklam; konsultacje z pracownikami urzędu miasta i podległych mu jednostek. Zapisy uchwały nie były więc tworzone zza biurka, ale miały umocowanie w rzeczywistej sytuacji przestrzennej Sopotu. Przygotowanie uchwały krajobrazowej zlecono lokalnej pracowni urbanistycznej prowadzonej przez Czerniak. W czerwcu ���6 roku rozpoczęto etap, który można zaklasyfikować jako prekonsultacje – zbieranie rekomendacji mieszkańców i mieszkanek do przyszłej uchwały (wówczas nazywanej jeszcze kodeksem reklamowym). Wiceprezydent Skwierawski wspomina: „Rozdystrybuowaliśmy ulotki informacyjne dla mieszkańców i mieszkanek, prowadziliśmy mailingi z informacjami o uchwale i zachętą do składania propozycji, w jakim kierunku ma ona pójść. To była ofensywna kampania”���. W ulotce urzędnicy pytali podchwytliwie: „Kto z nas nie chciałby, by zniknęły krzykliwe i brudne banery z płotów i ścian sopockich kamienic?”, a po chwili przekonywali w duchu retoryki typowej dla wdrażania tutejszej uchwały krajobrazowej: „Przestrzeń publiczna to nasze wspólne dobro i możemy razem poprawić jej wygląd”. Być może chcąc uspokoić nastroje społeczne, podkreślano, że chodzi ���


w dużej mierze o utrzymanie dotychczasowych przepisów z planów miejscowych przy jednoczesnym nadaniu im większej sprawczości. Rekomendacje można było zgłaszać e-mailowo, a więcej informacji znaleźć na stronie Sopot.pl (nie było tam jednak zakładki poświęconej uchwale, ale po prostu artykuł). Nie wiadomo nic na temat charakteru nadesłanych wniosków. Kolejny etap konsultowania uchwały rozpoczął się w kwietniu ���� roku. Nadal były to konsultacje fakultatywne, nieobjęte wymogiem ustawowym. Władze miasta zleciły ich prowadzenie gdańskiemu stowarzyszeniu Inicjatywa Miasto, które wcześniej współpracowało przy uchwale krajobrazowej dla swojego miasta. Mieszkańcy, przedsiębiorcy i branża outdoorowa zostali zaproszeni na otwartą debatę, która odbyła się �� września w Sopotece (oddział Miejskiej Biblioteki Publicznej). Wraz z zaproszeniem udostępniono gotowy projekt uchwały, który został już wysłany do uzgodnień z właściwymi organami. Urzędnicy komunikowali otwartość na suges�e uczestników konsultacji w zakresie nowych przepisów i obiecywali uwzględnienie ich w projekcie. Nie da się jednak zweryfikować realizacji tych obietnic, ponieważ konsultacje nie zakończyły się żadnym raportem podsumowującym. Podczas tego etapu uchwałę prezentowano też przed Honorową Radą Architektury przy Prezydencie Miasta Sopotu.

���


„Po długiej pracy nad uchwałą krajobrazową, wieloma konsultacjami [sic] i publicznej debacie dokument zyskał ostateczną formę” – tymi słowami portal Sopot.pl informował w październiku ���� roku o oficjalnym wyłożeniu do publicznego wglądu projektu uchwały krajobrazowej i zapraszał przy tym na kolejną otwartą debatę wokół zaprezentowanych regulacji (�� października, Sopoteka)���. Wyłożenie trwało od �8 września do �� października, a w ramach zgłaszania uwag do urzędu wpłynęło �� pism (połowa od zainteresowanych firm, a pozostałe od osób prywatnych). Dotyczyły one m.in. możliwości sytuowania konkretnych reklam przez autorów pism, respektowania praw nabytych i poszanowania Konstytucji RP, większego dopuszczenia reklam wielkoformatowych, wydłużenia okresu dostosowawczego dla reklam do pięciu lat czy zmiany granic stref, na jakie podzielone zostało miasto. Gdy trwały ostatnie prace nad uchwałą krajobrazową, urząd rozpoczął jej specyficzną promocję. Na sześciu billboardach należących do miasta – na których wcześniej widniały informacje o unijnych dotacjach – pojawiło się ogłoszenie o następującej treści: „W trosce o nasze miasto zlikwidujemy ten bilbord. Uchwała krajobrazowa – porządkujemy przestrzeń Sopotu”. „Jak się chce wymóc jakąś zmianę, to trzeba samemu pokazać, że coś jest możliwe. Należy dać dobry przykład” – po latach komentował akcję wiceprezydent Skwierawski���. Gest dania dobrego przykładu i rozpoczęcie porządkowania przestrzeni od siebie – jakkolwiek chwalebne – spotkały się z mieszanymi uczuciami lub niezrozumieniem sopocian. „Na logikę – chcą usuwać billboardy, a sami udowadniają, że billboardy się przydają” – komentował jeden z internautów pod artykułem opisującym pomysł sopockich urzędników���. Po kilku miesiącach billboardy rzeczywiście usunięto – tuż przed głosowaniem rady miasta nad przyjęciem uchwały krajobrazowej, które wyznaczono na �6 marca ���8 roku. Uchwała krajobrazowa została przyjęta niemal jednogłośnie – głosowało za tym �8 z �� radnych. Nie zdecydowano się na podjęcie prac nad uchwałą dotyczącą opłaty reklamowej. Po wejściu w życie uchwały sopoccy urzędnicy skupili się na upowszechnianiu nowych zasad i ułatwianiu ich przyswajania. W tym celu na stronie Sopot.pl udostępniano mieszkańcom i mieszkankom różne materiały, m.in. prezentację pokazującą podstawowe założenia uchwały czy tabelę obrazującą możliwość sytuowania konkretnego nośnika w zależności od strefy. W czerwcu ���8 roku zorganizowano spotkanie dla przedsiębiorców, które znów moderowała Inicjatywa Miasto. Na początku ���� roku urząd miasta rozesłał ok. ��� pism do wspólnot mieszkaniowych i agencji reklamowych, w których informował o wejściu w życie przepisów uchwały krajobrazowej (w lipcu pisma ponowiono – tym razem informując o czerwcowym upłynięciu okresu dostosowawczego dla reklam). W czerwcu ���� roku do dyspozycji mieszkańców i mieszkanek oddano Katalog dobrych praktyk dla Sopotu, zawierający procedury dotyczące sytuowania reklam, ���


obiektów małej architektury i ogrodzeń dla obszaru całego miasta. Znaleźć go można w internecie, a wersja drukowana dystrybuowana jest wśród przedsiębiorców podczas procedury uzgodnień. Publikacja w przystępny i przejrzysty sposób prowadzi czytelnika przez kolejne obszary Sopotu i obowiązujące w nich regulacje, choć jak na katalog dobrych praktyk mało w niej ilustracji lub grafik, poszerzających wizualną wyobraźnię.

Sopocka uchwała krajobrazowa jest „rozpoznaniem bojem”, jak określał ją wiceprezydent Skwierawski: „Dopiero w praktyce wyszło nam ileś rzeczy, które moglibyśmy w niej zmienić, poprawić, ulepszyć. Jako jedno z pierwszych miast, które wprowadziły uchwałę, nie mieliśmy się za bardzo na kim wzorować”���. Zaraz też dodawał: „Wielką nagrodą jest to, że reklamy rzeczywiście znikają”���. Widać to wyraźnie na zdjęciach udostępnianych przez wiceprezydenta w mediach społecznościowych i w artykułach prasowych. Zestawienia przed i po, pokazujące, jak zmieniło się dane miejsce dzięki zapisom uchwały, wywołują duży pozytywny odzew (choć mniejszy entuzjazm wśród wspólnot mieszkaniowych), a przy okazji stanowią ważny element ogólnopolskiej promocji miasta. „Sopot to chyba pierwsze miasto w Polsce, na terenie którego nie ma już żadnego wielkoformatowego banera na zabytkowej kamienicy!” – chwalono się w prasie��6.

Sukces sopockiej uchwały krajobrazowej to – w opinii urzędników – efekt szerokich konsultacji społecznych, dobrej promocji i wcześniejszej wieloletniej pracy. Choć w kolejnych rozdziałach raportu zajmiemy się niuansowaniem tego poglądu, to wydaje się, że wszystkie wspomniane elementy, w dużym stopniu związane z lokalną specyfiką, w jakimś stopniu wpłynęły na obecną skuteczność w egzekwowaniu zapisów uchwały. Monika Kłobucka z Wydziału Urbanistyki i Architektury ocenia, że ��% egzekucji zamyka się wezwaniem do usunięcia nośnika reklamowego niezgodnego z obowiązującym prawem miejscowym���. Dominuje podejście, że kary to ostateczność, a podstawą jest porozumienie. Niepokojące jest jednak, że sprawy związane z egzekucją podlegają tylko jednej osobie, gdy w innych miastach tworzy się do tego celu zespoły urzędników, dzięki czemu można działać dużo bardziej efektywnie. ���


Zmiany widać też w pracy plastyka miejskiego. Uchwała krajobrazowa wyraźnie pokazała korzyści płynące z utworzenia takiego stanowiska. Dzięki bezpośredniemu i łatwemu kontaktowi z urzędnikiem przedsiębiorcy chętniej zaczęli angażować się w proces uzgadniania szyldu – nie tylko dlatego, że muszą, lecz także dlatego, że chcą i widzą korzystne zmiany w przestrzeni publicznej. Według Całki-Zelem konieczność uzyskania uzgodnień jest wśród przedsiębiorców coraz częściej przyjmowana jako coś oczywistego��8. Liczba zgłoszeń z prośbą o pomoc w zaprojektowaniu nośnika zgodnego z przepisami jest dużo większa niż wcześniej. W Sopocie doszło nawet do tego, że agencje reklamowe same odsyłają przedsiębiorców do plastyka miejskiego, zanim ci zamówią u nich szyld. Także wiceprezydent Skwierawski podkreśla, że działania plastyka miejskiego znacząco ułatwiły wdrażanie uchwały krajobrazowej na terenie miasta���. Jednak brak zakładki lub strony internetowej poświęconej uchwale, usprawiedliwiany tym, że sopocianie są już przyzwyczajeni do zgłaszania się do plastyka miejskiego po wszelkie informacje, nie jest dobrą praktyką. Stworzenie takiej strony daje możliwość powszechnego informowania i promowania uchwały. Nie musi być ona tylko miejscem skierowanym do osób chcących uzgadniać projekty. W tym sensie jest więc bardzo potrzebna.

���


Analiza konsultacji społecznych

Duży upływ czasu, zmiany personalne w urzędzie, a także brak jakiegokolwiek raportu podsumowującego sprawiają, że trudno dziś dokładnie odtworzyć cały proces konsultacji społecznych przy wdrażaniu sopockiej uchwały krajobrazowej. Pod względem struktury realizowały one układ wzorcowy – nie ograniczano się tylko do konsultacji narzuconych ustawowo (wyłożenie projektu), ale poszerzono je o prekonsultacje (zbieranie rekomendacji do uchwały) oraz konsultacje fakultatywne (zbieranie uwag do gotowego projektu przed wyłożeniem). Gdy jednak przyjrzymy się uzasadnieniu takiego podziału i narzędziom stosowanym podczas wszystkich etapów, okaże się, że tak wzorcowo już nie jest. Zasady i tryb przeprowadzania konsultacji z mieszkańcami i mieszkankami Sopotu określa uchwała rady miasta z �� listopada ���� roku. W dokumencie wyczytać można m.in., że konsultacje przeprowadza się w przypadkach przewidzianych ustawą lub innych sprawach ważnych dla Sopotu. Konsultacje mogą polegać na: wyrażeniu przez mieszkańców i mieszkanki opinii lub zgłoszeniu uwag, udzieleniu odpowiedzi na postawione pytania lub dokonaniu wyboru pomiędzy zaproponowanymi wariantami. Przeprowadzane są w formie odpowiedzi na ankietę lub innej formie pisemnej bądź elektronicznej. Prezydent Miasta Sopotu zawiadamia o czasie trwania (nie krótszym niż �� dni), miejscu i sposobie przeprowadzenia konsultacji, co najmniej na �� dni przed terminem jej rozpoczęcia, poprzez ogłoszenie w prasie lokalnej, na tablicy ogłoszeń urzędu miasta, w BIP oraz na stronie internetowej urzędu miasta. Konsultacje z mieszkańcami i mieszkankami powinna poprzedzać kampania informacyjna.

���


W kontekście powyższego regulaminu nie powinna więc dziwić formuła pierwszych konsultacji (prekonsultacji, jeśli wziąć pod uwagę cały proces), trwających od czerwca do końca września ���6 roku. Wówczas to urząd miasta szeroko rozdystrybuował ulotki do mieszkańców i mieszkanek z prośbą o e-mailowe nadsyłanie rekomendacji dla sopockiej uchwały krajobrazowej. W ulotce umieszczono informacje o tym, jak do tej pory Sopot realizował politykę reklamową i dlaczego wejście w życie uchwały ją wzmocni. Na kilku zdjęciach pokazano dotychczasowe przykłady pozytywnych przemian sopockiej przestrzeni. Wyjaśniono też pokrótce, jakie możliwości daje ustawa krajobrazowa. W celu poszerzenia wiedzy zachęcano do odwiedzenia strony internetowej Sopot.pl, jednak zawarte tam wiadomości niewiele różniły się od treści ulotki. Trudno uznać taką formułę konsultacji za wystarczającą dla uzyskania w jej następstwie merytorycznych uwag i pytań od mieszkańców i mieszkanek. Zresztą ich ilości i jakości nie sposób dziś ocenić – rezultat konsultacji nie był udostępniony publicznie. Co ciekawe, w trakcie przeprowadzania e-mailowych konsultacji urzędnicy stali na stanowisku, że do końca września ���6 roku uda im się stworzyć projekt uchwały, następnie wysłać go do uzgodnień i jednocześnie poddać właściwym konsultacjom społecznym (przez co zapewne należy rozumieć wyłożenie publiczne). Jednak przedłużające się prace nad projektem zweryfikowały ten harmonogram. Pokazuje to, że wzorcowe, trzystopniowe konsultacje społeczne sopockiej uchwały krajobrazowej mogły powstać trochę przypadkowo. Być może wpływ na chęć rozszerzenia konsultacji miał dobry przykład Gdańska, który w tym samym czasie także pracował nad dokumentem. Sopoccy urzędnicy uczestniczyli w tamtejszych spotkaniach dotyczących uchwały krajobrazowej i podobne chcieli zorganizować u siebie – jeszcze przed oficjalnym wyłożeniem projektu. Do współpracy zaprosili stowarzyszenie Inicjatywa Miasto, które współtworzyło gdańskie debaty i warsztaty konsultacyjne. Przy sopockich konsultacjach fakultatywnych trzeba zatrzymać się na dłużej. Przyjmujemy traktowanie ich jako kolejnego etapu całego procesu, jednak – w zakresie angażowania mieszkańców i mieszkanek Sopotu w powstawanie uchwały – była to tak właściwie jedna debata, którą zaplanowano na �� kwietnia ���� roku w Sopotece. Pozostałe spotkania były przeznaczone dla konkretnych grup zainteresowanych (np. Honorowej Rady Architektury przy Prezydencie Miasta Sopotu). Etap nie miał jasno sprecyzowanych ram czasowych i był pozbawiony konkluzywności w postaci raportu podsumowującego. Mimo to, dzięki możliwości konfrontacji różnorodnych poglądów na temat polityki reklamowej, sopockie konsultacje fakultatywne stanowią ważny moment w kształtowaniu atmosfery wokół uchwały krajobrazowej. Jak wypadają, gdy spróbujemy przyłożyć do nich siedem zasad Kanonu Lokalnych Konsultacji Społecznych (KLKS)?

��6


�. DOBRA WIARA Jeśli przyjrzymy się charakterowi niniejszych konsultacji i spróbujemy zrozumieć intencje, jakie przyświecały ich organizatorom (urzędowi miasta), to dojdziemy do wniosku, że więcej miały one z promowania idei i badania nastrojów społecznych niż rzeczywistego włączania mieszkańców i mieszkanek w kształtowanie sopockiej uchwały krajobrazowej. Za taką tezą przemawia fakt, że członkowie zespołu tworzącego nowe regulacje przyznają się dziś do pewnego zaskoczenia związanego z odgórnym narzuceniem fakultatywnego etapu konsultacji. Ich metodologia pracy nad uchwałą nie zakładała w tym momencie poddania projektu opiniowaniu mieszkańców i mieszkanek. Choćby z tego względu możemy przypuszczać, że uwagi zgłaszane podczas debaty nie odmieniły diametralnie treści dokumentu. Wiceprezydent Skwierawski – w duchu retoryki „szerokich konsultacji społecznych” – podkreśla jednak, że uwagi były uwzględniane w uchwale���. A ponieważ po prostu „były w niej uwzględniane”, nie uznano za konieczne stworzenia raportu podsumowującego lub protokołu ze spotkania, który dziś pomógłby ocenić ramy tematyczne i merytoryczność głosów mieszkańców i mieszkanek Sopotu. Taki sposób prowadzenia konsultacji kładzie się cieniem na hołdowaniu zasadzie dobrej wiary, czyli zmierzaniu do tego, aby rzeczywiście były one konsultacjami – zarówno w odczuciu mieszkańców, jak i w zakresie korzyści dla urzędników. Zasada dobrej wiary to także stworzenie przestrzeni do dialogu obywatelskiego. Pod tym względem organizatorzy także mogli zrobić więcej – przed debatą udostępniono jedynie projekt uchwały, czyli dokument fachowy, trudny w odbiorze dla wchodzących w temat mieszkańca czy mieszkanki. Dopiero na samym spotkaniu przedstawiciele Inicjatywy Miasto mieli szansę wytłumaczyć przystępniejszym językiem założenia nowych regulacji krajobrazowych dla Sopotu. �. POWSZECHNOŚĆ Zaproszenie na debatę pojawiło się �� kwietnia na oficjalnym miejskim portalu Sopot.pl. W internecie można je wciąż znaleźć także na stronie Miasto.sopot.pl, gdzie figuruje jako część jednego z newsle�erów. Obu zaproszeniom towarzyszył wspomniany wcześniej projekt uchwały wraz z mapą, które w zamyśle organizatorów miały ułatwić prowadzenie późniejszej dyskusji. Mimo relatywnie krótkiego okresu promocji Czyż wspomina, że na spotkaniu zjawili się przedstawiciele bardzo wielu grup społecznych: przedsiębiorcy, społecznicy, lokalni działacze, członkowie organizacji pozarządowych, zwykli mieszkańcy, a także urzędnicy z innych miast i przedstawiciele branży reklamowej. Spotkanie było otwarte dla wszystkich, a ze względu na wybór miejsca – dostępne także dla osób niepełnosprawnych. Czyż szacuje, że łącznie mogło to być ��–�� osób, co jest świetnym wynikiem���. Formuła spotkania – debata jako metoda konsultacji – umożliwiała zabranie głosu każdemu, kto zgłosił taką chęć. ���


�. PRZEJRZYSTOŚĆ Czy mieszkańcy i mieszkanki otrzymali przed spotkaniem lub w jego trakcie jasne informacje co do jego celów, reguł, przebiegu i wyników konsultacji? W wirtualnym zaproszeniu na debatę możemy przeczytać: Na spotkaniu zostanie zaprezentowana koncepcja uchwały wysłana do uzgodnień. Jesteśmy otwarci na suges�e mieszkańców, przedsiębiorców, branży reklamowej, które zostaną zebrane w trakcie spotkania. Z pewnością pochylimy się nad nimi w trakcie dalszej pracy nad uchwałą, gdyż jest to dopiero projekt uchwały. Po uzyskaniu uzgodnień i ewentualnych wytycznych od uzgadniających organów oraz po uwzględnieniu uwag ze spotkania, projekt uchwały będzie ponownie zaprezentowany publicznie. Będzie wówczas okazja do składania formalnych uwag���. Procedura została przedstawiona w sposób klarowny, jednak spełnieniem zasady przejrzystości jest także uczynienie jawnym wszystkich zgłoszonych uwag wraz z odpowiedziami na nie (to nie tylko domena wyłożenia publicznego). Tymczasem przebieg debaty znany jest właściwie tylko jej uczestnikom. �. RESPONSYWNOŚĆ Jeśli mieszkaniec lub mieszkanka zadawali pytanie podczas debaty, to mogli liczyć na natychmiastową odpowiedź koordynatora konsultacji lub któregoś z obecnych na spotkaniu urzędników (byli wśród nich reprezentanci Wydziału Urbanistyki i Architektury, Biura Promocji i Komunikacji Społecznej, plastyczka miejska oraz inni przedstawiciele Biura Konserwatora Zabytków). Organizatorzy zachęcali także tych, którzy z jakichś względów nie chcieli zabrać głosu publicznie, do zadawania pytań lub wyrażania opinii na specjalnym formularzu. Urzędnicy obiecywali odpowiedzieć na nie już po spotkaniu. Jednak brak raportu lub protokołu z debaty i jego upublicznienia kwes�onuje cel, jaki postawili sobie organizatorzy. O korektach w uchwale dowiadujemy się w sposób zapośredniczony, np. w artykułach prasowych: „Względem wersji z kwietnia, skróceniu uległy okresy przejściowe dla reklam do minimalnych, dokonano drobnych zmian w rodzajach nośników reklamowych, doprecyzowano słownik określeń, zmniejszono liczbę billboardów oraz przewidziano słupy ogłoszeniowe na potrzeby drobnych ogłoszeń mieszkańców” – mówił portalowi Trójmiasto.pl Czyż przed jesiennym wyłożeniem publicznym projektu���. Nie wiadomo jednak, czy korekty te były wynikiem konsultacji społecznych czy uzgodnień ze stosownymi organami. Organizatorzy nie skorzystali z możliwości stworzenia zakładki lub nawet strony internetowej dla powstającej uchwały. Wszystkie informacje dotyczące nowych regulacji były i są udostępniane w postaci pojedynczych artykułów w aktualnościach na stronie Sopot.pl. Mogło to ��8


utrudniać mieszkańcom i mieszkankom dotarcie do właściwych materiałów, a dziś w podobny sposób utrudnia zainteresowanym czerpanie dobrych wzorców z doświadczeń sopockich. �. KOORDYNACJA Zasada koordynacji zakłada, że konsultacje społeczne powinny mieć gospodarza odpowiednio umocowanego w strukturze administracji (najlepiej prezydenta, burmistrza lub wójta). W zaproszeniu na debatę jako zapraszający funkcjonowało „Miasto Sopot”. W roli moderatora przedstawiono Inicjatywę Miasto, a za udzielanie informacji odpowiedzialna była Karczewska-Szymkowiak. Ustanowienie gospodarzem „Miasta Sopot”, przy jednoczesnym wskazaniu dwóch innych współorganizatorów, było dość niejasnym określeniem adresata opinii formułowanych przez mieszkańców i mieszkanki. Warto za to odnotować, że w debacie uczestniczył prezydent Karnowski, podkreślając swoją osobą znaczenie uchwały krajobrazowej dla rozwoju Sopotu. Za godne pochwały można też uznać to, że na koordynatora konsultacji wybrano Inicjatywę Miasto – a zatem organizację z doświadczeniem w takich działaniach. Czyż przyznaje, że rolą stowarzyszenia nie były tylko mediacje podczas debaty, lecz także zastąpienie urzędników w roli ambasadorów sopockiej uchwały krajobrazowej, co wymagało dużej ilości pracy w celu poznania lokalnej specyfiki���. Tym samym – mimo że organizatorem i gospodarzem debaty był urząd miasta z prezydentem na czele – w hierarchii konsultacji funkcjonował on jako jedna ze stron (teoretycznie na równych zasadach jak pozostali). 6. PRZEWIDYWALNOŚĆ Konsultacje powinny być prowadzone od początku procesu legislacyjnego, w sposób zaplanowany i na podstawie czytelnych reguł. Rozpatrywanie konsultacji fakultatywnych pod względem spełniania zasady przewidywalności nastręcza trudności. Podczas omawiania etapu prekonsultacji zasygnalizowano już, że istnieją przesłanki, by uznać cały proces za zbyt mało ustrukturyzowany, czytelny i celowy. Z tego powodu nie wiadomo, jak ocenić konsultacje fakultatywne. Czy pojawiły się we właściwym momencie z punktu widzenia prac nad sopocką uchwałą krajobrazową? Możemy odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, tylko jeśli uznamy, że prekonsultacje były efektywne – a tego nie jesteśmy w stanie dziś ustalić. Jeszcze innym zagadnieniem jest równoległy bieg konsultacji fakultatywnych i trybu uzgodnień z odpowiednimi organami. Miało to swoje uzasadnienie w (słusznych, jak się okazało) podejrzeniach, że wojewódzki konserwator zabytków będzie wnikliwie badać zapisy uchwały, co wydłuży cały proces. W oczach mieszkańca lub mieszkanki sytuacja może być jednak niezrozumiała i deprymująca, gdy pyta się ich o opinię, a jednocześnie nadaje sprawie dalszy bieg. ���


�. POSZANOWANIE INTERESU OGÓLNEGO Wydaje się, że formuła debaty jako jedynej metody konsultacyjnej nie jest dobrym rozwiązaniem dla tematu budzącego tak duże emocje jak uchwała krajobrazowa. Sprawdzi się ona w początkowej fazie całego procesu, gdy górę bierze przede wszystkim potrzeba wyrażania opinii i zadbania o własny interes. Dobrze, gdy debacie towarzyszą np. warsztaty, które – dzięki kameralnej pracy w grupach nad wspólnym stanowiskiem w danej sprawie – są narzędziem mogącym dać dużo więcej rezultatów satysfakcjonujących wszystkie strony. W wypadku Sopotu niedoskonałość debaty dała o sobie znać burzliwością konfrontacji i zwycięstwem retoryki interesów partykularnych zamiast dobra wspólnego. Po jednej stronie barykady stała branża reklamowa, którą – jak mówi Czyż – interesowało nie konsultowanie rozwiązań, ale szukanie wszelkich uchybień w uchwale, podważanie prezentowanych analiz i wydłużanie całego procesu���. Przedstawiciele tej branży, wspierani przez prawników, bardzo dobrze przygotowani do dyskusji, mieli wszelkie narzędzia do merytorycznego zawłaszczenia spotkania. Po drugiej stronie barykady odpowiadały im bardzo emocjonalne i nie zawsze merytoryczne uwagi mieszkańców i mieszkanek, którzy postulowali wręcz, aby w mieście nie było żadnej reklamy, lub dopytywali, czy na mocy uchwały dana reklama na pewno zniknie. Biorąc pod uwagę atmosferę spotkania, tym bardziej należy żałować, że duże zainteresowanie uchwałą nie zostało podczas konsultacji fakultatywnych odpowiednio skanalizowane – w formę zakładającą jeszcze większe zaangażowanie uczestników i uczestniczek w poszukiwanie właściwych kierunków sopockiej polityki reklamowo-szyldowej. Konsultacje fakultatywne Sopotu nie mogą być postrzegane jako w pełni wzorcowe, choć spośród trzech miast objętych pogłębionym monitoringiem jest im do tego miana najbliżej. Wydaje się, że obecny sukces uchwały jest raczej wynikiem silnej specyfiki lokalnych uwarunkowań prawnych i społecznych. Z tego względu to, co w Sopocie można uznać za mankament, w innym mieście okazałaby się zapewne podłożem większego konfliktu. Na sam koniec warto krótko skomentować etap wyłożenia publicznego, który nastąpił między �8 września a �� października ���� roku. Odbywał się on już zgodnie z wymogami narzuconymi ustawą. Z projektem można było się zapoznać na stronach sopockiego BIP lub w Wydziale Urbanistyki i Architektury. Na �� października zaplanowano kolejną debatę dotyczącą projektu uchwały – również moderowaną przez Inicjatywę Miasto – ale cieszyła się ona mniejszym zainteresowaniem. Składanie uwag umożliwiono tylko poprzez pocztę lub złożenie pisma w siedzibie urzędu miasta (do �� października). Być może tym należy tłumaczyć spłynięcie jedynie �� takich pism, z czego zaledwie połowa pochodziła od osób prywatnych. Mógł to być jednak równie dobrze efekt roztrwonionego potencjału poprzednich konsultacji.

���


Analiza dialogu obywatelskiego

„Sopocka uchwała krajobrazowa jest doskonałym przykładem współpracy i kompromisu, ponieważ powstała w wyniku szerokich konsultacji społecznych” – w ten sposób wiceprezydent Skwierawski tłumaczył w marcu ���8 roku niemal jednogłośne przyjęcie nowych przepisów reklamowych przez radę miasta��6.

Dwa miesiące później w podobnym tonie wypowiadał się także prezydent Karnowski, gdy z okazji opublikowania uchwały w Dzienniku Urzędowym Województwa Pomorskiego przyznawał, że jest ona „[…] przede wszystkim bardzo pożądana przez sopocian”���. Z obu cytatów – symptomatycznych dla oficjalnej retoryki wokół sopockiej uchwały krajobrazowej – przebija silne przekonanie, że nie byłoby sukcesu nowych regulacji, gdyby nie podatny grunt w postaci zaangażowanych i świadomych problemu mieszkańców. Rzeczywiście, przeglądając różne pla�ormy wirtualnej komunikacji – czy to posty na facebookowych grupach, czy komentarze pod artykułami – można odnieść wrażenie, że wdrażanie uchwały krajobrazowej odbywało się w tym mieście bez większych kontrowersji. Niniejsza analiza stawia pytania, czy taki stan rzeczy to zasługa właściwej promocji nowych przepisów? I czy na tym idealnym obrazie pozytywnych społecznych nastrojów naprawdę nie ma żadnych rys? Oficjalnym medium, służącym promowaniu uchwały i informowaniu o kolejnych etapach jej wdrażania, jest miejski portal Sopot.pl. Od kwietnia ���� roku do grudnia ���� roku tematowi poświęcono tu �� artykułów, z których prawie każdy zawierał wypowiedzi sopockich włodarzy i urzędników. Wyłania się z nich bardzo konsekwentna retoryka oswajania mieszkańców i mieszkanek Sopotu z nowymi regulacjami. Bardzo często odwoływano się do historycznego charakteru miasta, który po prostu zasługuje na ochronę. „W naszym mieście mamy wiele pięknych ���


zabytkowych obiektów, które należy eksponować, dlatego też nie wskazane [sic] jest przesłanianie ich, przede wszystkim przez wielkoformatowe i kolorystycznie nie korespondujące [sic] z przestrzenią miejską reklamy” – apelowano w artykule z czerwca ���� roku, gdy skończył się okres na dostosowanie tablic i urządzeń reklamowych niebędących szyldami do wymogów uchwały��8. W podobnym tonie wypowiadał się wiceprezydent Skwierawski, komentując w marcu ���8 roku przyjęcie uchwały przez radę miasta: „Braliśmy pod uwagę interesy wielu środowisk, ale głównie chodziło o krajobraz, który w Sopocie jest tak piękny, że naszym obowiązkiem jest go chronić. Wspólnie z mieszkańcami odnowiliśmy blisko ��� zabytkowych kamienic, szkoda je zasłaniać krzykliwymi reklamami”���. Wątek wspólnego wysiłku całej sopockiej społeczności w walce o ład reklamowy jest często eksploatowany w oficjalnej retoryce wokół uchwały krajobrazowej. Zmiana nie byłaby możliwa, gdyby nie wieloletnia praca z mieszkańcami i mieszkankami miasta, którzy coraz mocniej czują, że są współodpowiedzialni za wizerunek Sopotu. W artykule z marca ���8 roku ówczesna plastyczka miejska Karczewska-Szymkowiak wspominała dotychczasowe działania: „Dzięki otwartości sopockich przedsiębiorców i spójnej wizji kurortu udało nam się doprowadzić do estetyzacji najbardziej popularnych miejsc w Sopocie czyli ul. Boh. Monte Cassino oraz pasa nadmorskiego”. We wrześniu ���� roku, gdy świętowano usunięcie wielkoformatowych reklam z al. Niepodległości, wiceprezydent Skwierawski chętnie dzielił się sukcesem ze współpracującymi z urzędem miasta właścicielami nośników reklamowych, wspólnotami mieszkaniowymi oraz właścicielami firm���. Dzięki temu kary wynikające z uchwały są w Sopocie ostatecznością, ponieważ w wielu wypadkach udaje się wypracować porozumienie. Jak komentowano: „Dobrowolne działania świadczą o istnieniu w społeczeństwie potrzeby oczyszczania przestrzeni miejskiej”���.

���


To właśnie artykuły opisujące wspomnianą wyżej akcję porządkowania al. Niepodległości były kulminacją retorycznych praktyk wokół uchwały krajobrazowej. W publikacjach chwalono się zdjęciami przed i po, dobitnie pokazując, że dokument działa i że dzięki niemu rzeczywiście znikają nośniki reklamowe. Wydarzenie traktowano jako zwieńczenie wieloletniej, świadomej polityki porządkowania przestrzeni publicznej w Sopocie. Uchwała „kompleksowo przygotowana”, „szeroko konsultowana”, „doskonały przykład współpracy i kompromisu” – żeby raz jeszcze przypomnieć słowa wiceprezydenta Skwierawskiego – okazała się nie tylko motorem zmiany w miejskiej ikonosferze, lecz także narzędziem o niezwykłym potencjale promocyjnym. Sukces uchwały zaczęto traktować jak kolejny element wyróżniający Sopot w skali kraju. „Sopot to chyba pierwsze miasto w Polsce, na terenie którego nie ma już żadnego wielkoformatowego banera na zabytkowej kamienicy!” – pisano���. Przedłużeniem działań promujących uchwałę na portalu Sopot.pl były posty publikowane na facebookowych stronach miejskich włodarzy. Na stronie Jacek Karnowski Prezydent Miasta Sopotu (�,6 tys. polubień, ��,� tys. obserwatorów) w okresie od grudnia ���� roku (gdy finiszowano z projektem uchwały) do grudnia ���� roku temat nowych regulacji reklamowo-szyldowych podejmowano w siedmiu postach. Prezydent informował w nich o wszystkich najważniejszych momentach w procesie wdrażania uchwały: akcji likwidowania miejskich billboardów, przyjęciu dokumentu przez radę miasta czy kolejnych usuniętych nośnikach reklamowych na mocy obowiązującego prawa. Posty okraszone były apelami w stylu znanym z artykułów na Sopot.pl: „Zadbajmy o naszą wspólną przestrzeń, o nasze miasto!”���, „Mniej reklam – więcej zieleni i pięknej sopockiej architektury!”���, „Będzie ładniej i czyściej. Sopot na to zasługuje!”���. Wiceprezydent Skwierawski uchwale krajobrazowej poświęcił �� postów na swoim prywatnym – choć ogólnodostępnym – profilu na Facebooku. Najwięcej z nich pochodzi z czasów po wejściu w życie okresu dostosowawczego dla reklam (czerwiec ����). Częstotliwość wpisów na temat nowego prawa reklamowego można postrzegać jako potwierdzenie własnych słów wiceprezydenta: „uchwała krajobrazowa to jedna z ważniejszych uchwał, które powstały w ostatnim czasie w Sopocie”��6, „klucz otwierający drzwi do nowej jakości przestrzeni publicznej”���. Skwierawski w swoich postach wielokrotnie podkreślał, że realizowanie postanowień uchwały to praca zespołowa – urzędników, przedsiębiorców i wspólnot mieszkaniowych. Dzielenie się odpowiedzialnością za miasto wydaje owoce – Sopot uwalniany jest od kolejnych niechcianych nośników (zdjęcia przed i po bardzo często goszczą na profilu wiceprezydenta), więc „jako jedno z pierwszych miast w Polsce może pochwalić się skuteczną walką z reklamami zaburzającymi ład przestrzenny”��8.

���


Odpowiednie promowanie uchwały krajobrazowej na portalach internetowych i w mediach społecznościowych może wydawać się czynnością błahą – skoro istnieje nowe prawo, to kilka postów nie zmieni faktu, że należy się do niego dostosować. Tyle że dla wielu miast sukcesem wydaje się już samo wejście w życie uchwały, po którym przestaje być jasne, co robić dalej i jak o tym opowiadać. Tymczasem sopockie działania promocyjno-informacyjne to świadome podtrzymywanie zainteresowania uchwałą w momencie, w którym jej sprawczość zależy nie tylko od dobrych przepisów, lecz także od woli współpracy wszystkich zainteresowanych stron. Język stosowany przez urzędników jest świetnym przykładem pozytywnej motywacji do przestrzegania reklamowo-szyldowych regulacji. W świecie realnym ułatwiła ona prowadzenie procedur egzekucyjnych, w wirtualnym – przełożyła się na od kilkudziesięciu do kilkuset samych pozytywnych reakcji pod postami obu prezydentów. Gdy prezydent Karnowski zadał pytanie, czy wielkie reklamy powinny zniknąć z Sopotu – w kontekście akcji z usuwaniem miejskich billboardów przed głosowaniem nad uchwałą w radzie miasta – pojawiły się odpowiedzi ujawniające dość jednoznaczny stosunek jego sympatyków do reklamowego chaosu (pisownia oryginalna): Nie tylko wielkie, ale te wszystkie banery, tablice, plakaty, które wiszą na płotach, drzwiach, domach, bramach. Usunąć!!! To przeżytek i oszpeca miasta!!! Obecnie jest dużo nowoczesnych form np. internetowych reklam!!! Precz z tymi reklamami, niech więcej przyrody. Miasto dla ludzi, a nie dla reklam!���. Zdarzały się też głosy mniej entuzjastyczne, ciekawie niuansujące problem funkcjonowania reklam i szyldów w mieście (pisownia oryginalna): Jestem generalnie za usuwaniem… Ale pamiętajcie, że są w Sopocie kamienice zamieszkałe przez starszych mało zasobnych ludzi dla których dochód z reklamy jest jedynym źródłem pozyskania kasy na remont kominów czy malowanie klatki schodowej. Czy ktoś o tym pomyślał? Ja się przyznam, że za bardzo w to nie wierzę. Primo: Mentalność – czy ktoś widział podobne miasta w Europie jak Reda albo Łomianki z mnóstwem reklam wulkanizacji? Secundo – kasa. Trzymam kciuki… ale za rok wybory… bez banerów i plakatów wątpliwe���. ���


W podobnym tonie o reklamach wypowiadali się sympatycy wiceprezydenta Skwierawskiego. Wśród komentarzy z gratulacjami z powodu skuteczności uchwały można też znaleźć jedną z niewielu wypowiedzi, która szerzej dyskutuje z dotychczasową polityką reklamowo-szyldową Sopotu (pisownia oryginalna): To jest takie «bolszewickie» załatwianie sprawy. Za tymi reklamami często stoją małe rodzinne firmy czy zwykli ludzie którzy ciężko pracując utrzymują swoje rodzinny, płacą podatki, często też w inny sposób pracują na pozytywny wizerunek miasta itd. Niewykluczone, że im też zależy aby miasto wyglądało ładnie, estetycznie i może być partnerem zmian. Ja pracuje w takiej firmie która też szpeci miasto jedną reklamą i nigdy powtarzam nigdy nie dostaliśmy ani jednego pisma na zasadzie zróbcie coś z tym, proponujemy Wam estetyczny i spójny dla całego miasta projekt itd. Czyżby to było naprawdę takie trudne aby trafić do takich firm i normalnie z nimi porozmawiać? Dlaczego miasto nie traktuje ich po partnersku tylko w jasnym i prostym przekazie dla ludu wskazuje ich jako tych złych. Masz � głos mniej (mój) ale pewnie �� więcej, gratuluję, a projekt proponuję nazwać: reklama minus���. Nawet jeśli wypowiedź przedsiębiorcy nie jest w pełni sprawiedliwa wobec sopockich urzędników, to pokazuje, że miasto niekoniecznie jest wolne od społecznego niezadowolenia z powodu wprowadzenia nowego prawa. Czy znajdziemy więcej takich wypowiedzi, gdy wyjrzymy poza grono sympatyków obu prezydentów? Strona Sopot.pl nie daje możliwości komentowania artykułów, więc aby wyłowić najważniejsze wątki sopockich dyskusji nad uchwałą krajobrazową, trzeba przyjrzeć się przede wszystkim wypowiedziom umieszczanym na Facebooku. Choć przedmiotem analizy było sześć facebookowych grup skupiających lokalną społeczność, to tutaj zaprezentowane zostaną tylko dwie z nich. Po pierwsze dlatego, że w wybranych grupach tematyka okołoreklamowa rezonowała silniej niż w pozostałych. Po drugie sopocki dialog obywatelski można sprowadzić do kilku głównych wątków, powtarzających się niezależnie od pla�ormy komunikacji. Brak omówienia pozostałych czterech grup nie oznacza więc zlekceważenia głosów udzielających się tam mieszkańców i mieszkanek – znajdą one swoje odzwierciedlenie w przytoczonych poniżej tematach. Ponieważ każda z wybranych grup związana jest z innym środowiskiem, zasadne jest potraktowanie ich oddzielnie, aby osadzić cytowane wypowiedzi we właściwym kontekście. Uzupełnieniem facebookowej analizy będzie omówienie komentarzy, które pojawiają się pod licznymi artykułami portalu Trójmiasto.pl. Choć anonimowe, to także dają wyobrażenie o stosunku mieszkańców i mieszkanek Sopotu do reklamowych regulacji.

���


Sopot Moje Miasto To największa z analizowanych tu grup. Liczy �,� tys. członków i – wedle opublikowanego opisu – umożliwia wszystkim zainteresowanym sprawami miasta wymianę informacji dotyczących ważnych wydarzeń oraz wszelkich aspektów życia w Sopocie���. W dyskusjach biorą udział prezydent i wiceprezydent oraz inni urzędnicy – grupa jest miejscem bezpośredniego kontaktu pomiędzy władzą a mieszkańcami, gdzie zgłoszony problem często spotyka się z szybką reakcją. Tematyka reklamowa gościła tu w �� postach. Najwięcej z nich dotyczyło uchwały krajobrazowej w działaniu (osiem postów) oraz różnych etapów jej powstawania (siedem postów). W tym zakresie głównym inicjatorem dyskusji był wiceprezydent Skwierawski. Obserwowanie skuteczności uchwały ośmieliło mieszkańców i mieszkanki do zgłaszania na forum tego, co drażni ich w reklamowej przestrzeni Sopotu. Piętnowanie banerów na zabytkach, wielkoformatowych siatek w reprezentacyjnych punktach miasta czy zasłoniętych witryn nasiliło się w grupie ok. połowy ���� roku, a zatem po zakończeniu okresu dostosowawczego dla sopockich reklam. Emocje kipiące wśród członków Sopot Moje Miasto najlepiej podsumowuje post z czerwca ���� roku komentujący działania outletu przy ul. Kościuszki (notabene outlet ten był jednym z najczęściej pojawiających się przykładów złych reklamowych praktyk w komentarzach sopocian pod różnymi postami i w różnych grupach). „Nie chcę uchodzić za malkontenta-marudę, ale czy zaklejanie okien reklamami w pięknie odnowionych kamienicach to nie jest BARBARZYŃSTWO?” – pisał jeden z członków grupy, na dowód zamieszczając zdjęcia budynku���. Te mocne słowa doczekały się aż 68 odpowiedzi w komentarzach. Choć zdecydowanie przeważały głosy wtórujące autorowi, to spory oddźwięk miały również te broniące przedsiębiorców (pisownia oryginalna): Wielce tandetne i do tego chyba niezgodne z przepisami. Okropnie to wygląda podzielam zdanie ; niech ktoś się za to zabierze , może wspólnota mieszkaniowa ? Wstyd !!!!!! Kary są potrzebne … Za co kary?? Za to że ktoś informuje i reklamuje swój sklep??? A w jaki sposób ma to robić??? Tak się dzieje na całym świecie”. Nie jest to szczyt estetyki ale jakoś muszą się reklamować. W końcu to ich „chleb”. Reklamy mogą być estetyczne. W wielu miejscach Europy widać np. logo McDonald’s nie w tym wściekle żółtym kolorze, ale np. miedziane lub mosiężne. Da się? Da się���.

��6


Dyskusja pod wpisem wskazuje, że świadomość walorów miasta i degradującej mocy źle dobranej reklamy rzeczywiście jest wśród sopocian bardzo duża. Uporządkowana, estetyczna przestrzeń może być powodem do dumy, o czym świadczą komentarze rozsiane po grupie (pisownia oryginalna): Byłam w Zielonej Górze ostatnio, czego ja tam doświadczyłam.. Człowiek aż tak bardzo na to uwagi nie zwracał dopóki w dzicz nie pojechał. Bilbordy, reklamy, wszystko wszędzie. No i zaniedbane kamienice, na rynku może � budynków z wieeeeelu do odnowienia. Cieszę się, że mieszkam w pięknym i zadbanym Sopocie ☺. Dziś byłam w Gdyni (bo musiałam), tam to jest sajgon���. Satysfakcja z tego, że Sopot zmienia się na lepsze, nie oznacza jednak braku sceptycyzmu wobec działań urzędników. Tam, gdzie wiceprezydent Skwierawski widzi sukces – chwaląc się w postach usunięciem wszystkich wielkoformatowych siatek i banerów wzdłuż al. Niepodległości – tam mieszkańcy i mieszkanki dostrzegają, że cel upiększania Sopotu został osiągnięty tylko połowicznie (pisownia oryginalna): Lepiej ta reklama wyglądała niż ten syf na tej ścianie��6. Chyba by warto jeszcze odmalować te budynki aby przywrócić im piękny wygląd���. A czy właściciele budynków/posesji są zobowiązani do usunięcia konstrukcji, na których były zamontowane, wisiały reklamy?��8. Tylko dzięki funduszom z tych reklam kamienice są wyremontowane……..���. Punktowanie odrapanych, zniszczonych elewacji, które ukazały się po zdjęciu reklam, powraca za każdym razem, gdy udostępniane są zdjęcia Sopotu przed wejściem w życie uchwały krajobrazowej i po nim. Okazuje się jednak, że mieszkańcy i mieszkanki wiedzą, jak ten problem rozwiązać: Kamienicę odświeżyć i fajny mural zrobić���. Dobrze by było stworzyć murale na ścianach budynków���. Postulat zastąpienia reklam muralami na ślepych ścianach bardzo często powracał w dyskusjach. Innym ważnym wątkiem poruszanym przez członków grupy była reklama wyborcza. Przyjęcie uchwały krajobrazowej w Sopocie przypadło na rok wyborów samorządowych. Przy tej okazji mieszkańcy i mieszkanki miasta mogli poczuć pewien dysonans. Z jednej strony, poprzez nowe prawo, urzędnicy promowali konieczność dbania o przestrzeń publiczną, z drugiej – mimo prób wypracowania ujednoliconych standardów reklamowania się przez wszystkie komi���


tety Sopot nie uchronił się przed konsekwencjami banerowo-lawetowego święta demokracji. Demotywujący brak przykładu idącego z góry wybrzmiewał w głosach wielu sopocian. W grupie Sopot Moje Miasto dał o sobie znać cierpkimi komentarzami, choć nie tak dobitnymi jak gdzie indziej (pisownia oryginalna): oj tam oj tam, a plakaty wyborcze? święte krowy. chyba chodzi o to, że plakaty, a raczej banery wyborcze są wieszane w podobny sposób i jakoś nikt nie odwołuje się do ustawy krajobrazowej. chodzi o to, że szpecą miasto! i jeszcze ruski rok mają na uprzątnięcie tego syfu!��� Na koniec warto zwrócić uwagę na post wiceprezydenta Skwierawskiego z marca ���8 roku świętującego pomyślne głosowanie nad uchwałą krajobrazową w radzie miasta. Mimo deklarowanych przez władze szerokich konsultacji i akcji informacyjno-promocyjnej wokół dokumentu, w komentarzach wciąż pojawiają się pytania o podstawowe założenia uchwały: czy będzie ona obejmować wszystkich, czy przestanie być możliwe wieszanie banerów na płotach i co z reklamami na przystankach komunikacji miejskiej���.

��8


Forum Mieszkańców dla Sopotu Grupa liczy �,� tys. członków i skupia przede wszystkim sympatyków stowarzyszenia Mieszkańcy dla Sopotu���. Jak sami o sobie piszą: Zależy [nam] na dobru miasta oraz dobrej jakości życia wszystkich mieszkańców. Chcemy przywrócić naszemu miastu charakter kurortu, «miasta ogrodu», chcielibyśmy, aby Sopot był centrum wydarzeń o charakterze kulturalnym. Przede wszystkim natomiast zależy nam na tym, aby o kierunku rozwoju miasta mogli decydować sami mieszkańcy, według jak najbardziej demokratycznych i przejrzystych zasad���. W ���� roku stowarzyszenie prowadziło akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta Jacka Karnowskiego. Przedstawiciele Mieszkańców dla Sopotu kandydowali w wyborach samorządowych w ���� roku oraz cztery lata później. Tematyka związana z uchwałą krajobrazową pojawiła się w grupie dziesięciokrotnie. Informowano o procesie jej uchwalania i komentowano oddziaływanie. Posty charakteryzuje podejrzliwość w stosunku do działań władz i sceptycyzm wobec ich jakości. Gdy w kwietniu ���� roku ogłoszono spotkanie konsultacyjne projektu uchwały, Forum Mieszkańców Sopotu zawrzało. Małgorzata Tarasiewicz, jedna z liderek ruchu, komentowała cel i prowadzących spotkanie następująco: Wygląda to na firmę, która zarabia na potrzebie miasta i deweloperów do tworzenia zasłony dymnej dla projektów, które są dla mieszkańców trudne do zaakceptowania. Dlaczego urzędnicy pilnują niektórych szyldów, zadręczając właścicieli małych sklepów nadmiernymi wymogami, natomiast w tym samym czasie zezwalają na nachalną reklamę innych, z jakiegoś powodu uprzywilejowanych miejsc. Walczą z nieestetycznym szyldem, a wyrażają zgodę na dobudowanie do zabytkowej kamienicy przy Chopina betonowej podróby okładanej deseczkami imitującymi starą werandę. Dlaczego niektóre podmioty są uprzywilejowane, a inne nie – czy to nam zostanie wytłumaczone podczas spotkania?��6. Inni członkowie grupy byli nawet bardziej bojowo nastawieni, a uchwałę krajobrazową sprowadzali do działania czysto politycznego, bez zrozumienia sedna nowych regulacji: Jak tu przejąć zaktywizowaną lokalną społeczność i sprowadzić ją na manowce działaniami «wydmuszkami» … Nie widzę tu odrobiny dobrych intencji Prezydenta Jacka Karnowskiego. Odwracanie uwagi

���


od istotnych problemów Sopocian. Typowe działanie taktyczne przeciwko opozycji. […] to działanie PR-owe, niewiele dające korzyści dla Sopotu. PS. Prezydent zaprasza do dyskusji… A czy zapraszał do dyskusji na temat zabetonowania centrum miasta, koszmarnego projektu dworca, na temat przeniesienia Zespołu Szkół Handlowych […]? A teraz chce nas pytać o leżaki na trawnikach i instalacje na ścianach, bo w tym jest dobre Stowarzyszenie Inicjatywa Miasto. Może tam te opony można trochę podpalić… w przenośni oczywiście. Trudne pytania, media itp…��� Powątpiewanie w sukces uchwały uwidoczniło się w postach publikowanych po spotkaniu konsultacyjnym. Tarasiewicz narzekała, że urząd miasta zajął się sprawą zbyt późno – wiele miast ma już gotowe uchwały i zaraz okaże się, że Sopot jest jednym z ostatnich. Członkowie grupy wyliczali też, że długie okresy dostosowawcze sprawią, że realną zmianę będzie można zaobserwować dopiero w ���� roku – zwłaszcza, że „Sopot i Gdańsk cechują się wielkim szacunkiem dla lobby reklamowego, prac nad uchwałami w gminach pilnuje Polskie Towarzystwo Reklamy Zewnętrznej [sic] i inne organizacje z branży, a na spotkania konsultacyjne przychodzą przedstawiciele Strӧera i innych firm”��8. Na tle tych pesymistycznych podsumowań osobliwie wygląda udostępniony w grupie post z fanpage’a Mieszkańców dla Sopotu z maja ���8 roku z linkiem do artykułu o opublikowaniu uchwały przez wojewodę w dzienniku urzędowym i komentujący go triumfalnie: „Nareszcie nie będzie billboardów!”���. Także Tarasiewicz zmienia podejście do uchwały pod wpływem jej sprawczości, choć nadal dostrzega niespójność w działaniu władz Sopotu (pisownia oryginalna): bardzo dobrze, że billboardy znikają po tylu latach naszej estetycznej męki�6�. uchwała krajobrazowa jest świetna tyle, że w miejsce usuwanych reklam pojawiły się wyborcze podobizny kandydatów w stylu północnokoreańskim. Reklama wyborcza jest co prawda dozwolona w świetle uchwały ale jednak…�6�. Forum Mieszkańców dla Sopotu pokazuje, że uchwała krajobrazowa w tym mieście na pewno była „bardzo pożądana przez sopocian” – jak twierdził prezydent Karnowski – ale niekoniecznie przyjmowana bezkrytycznie. Choć w retoryce grupy czuć konkretne polityczne uprzedzenia, to wątpliwości, którymi dzielą się jej członkowie, są jednocześnie celnymi spostrzeżeniami w obywatelskim dialogu wokół uchwały. Warto jednak zauważyć, że nawet głos przeciwwagi dla oficjalnego komunikatu zgadza się z nim w podstawowym zakresie – uchwała krajobrazowa w Sopocie jest narzędziem ważnym i potrzebnym. ���


Trójmiasto.pl Do tej pory temat sopockiej uchwały krajobrazowej zagościł na jednym z największych i najpopularniejszych portali regionalnych w Polsce w �� artykułach, rzetelnie informujących o kolejnych etapach uchwalania i wdrażania nowych reklamowych regulacji. Z wyjątkiem dwóch (pisanych przez Piotra Weltrowskiego) ich autorem jest jeden dziennikarz – Krzysztof Koprowski. Trójmiasto.pl pozwala nam dwojako prześledzić nastroje społeczne wokół uchwały. Po pierwsze każdemu tekstowi towarzyszyła ankieta z pytaniem nawiązującym do zawartości artykułu. Ponieważ mógł na nie odpowiedzieć każdy czytelnik, nie można zakładać, że wyniki są w pełni reprezentatywne dla społeczności sopockiej. Niemniej przytoczenie kilku z nich – bez wysuwania daleko idących wniosków – pomoże wpisać uchwałę w kontekst kształtowania się opinii publicznej. I tak, na pytanie: „Czy uchwały rady miasta powinny być pisane prostym, zrozumiałym językiem?” spośród ��� uczestników ankiety �8% wybrało odpowiedź bez ogródek: „tak, nikt nie ma czasu na ich studiowanie”, a ��% było przekonanych, że „tak, inaczej mieszkańcy nie będą się do nich stosowali”�6�. Jak szybko powinny zacząć działać zapisy uchwały krajobrazowej? W tym przypadku wątpliwości nie miało ��% z ��� uczestników ankiety: „w najkrótszym dopuszczonym ustawą terminie (�� miesięcy)”�6�. Dużo emocji wzbudziła ankieta dotycząca sopockiej kampanii billboardowej sprzed głosowania rady miasta nad uchwałą krajobrazową. Wzięły w niej udział aż ���� osoby. W odpowiedzi na pytanie: „Jak oceniasz kampanię Sopotu?” �8% przyznało, że ocenia ją źle – „skoro te billboardy szpecą miasto, a przy tym należą do gminy, to powinno się je od ręki zlikwidować, a nie inwestować w reklamy o ich likwidacji”�6�. Czy urzędnicy powinni nakładać kary za reklamy niezgodne z uchwałą? Z 6�� uczestników ankiety 6�% surowo oceniło podejście przedsiębiorców i branży do przestrzegania prawa i odpowiedziało: „tak, to jedyny sposób na uporządkowanie przestrzeni miasta”�6�. Drugim probierzem społecznych nastrojów na stronach portalu Trójmiasto.pl są komentarze. Spośród blisko � tys. opinii umieszczonych pod tekstami dotyczącymi Sopotu ponad ��� jednoznacznie dotyczy kwes�i reklamowych. Anonimowość sprzyja temu, żeby dobitniej wyrazić swoje poglądy. Niemniej, także i na tym forum odnaleźć możemy wątki znane nam już z facebookowych dyskusji. Wiele z komentarzy ma charakter ogólny i odnosi się do problemu chaosu wizualnego jako takiego. Zdecydowanie najliczniejszą grupą jest ta, w której chwali się jakiekolwiek działania związane z usuwaniem natłoku nośników reklamowych. Społeczne przyzwolenie na prowadzenie restrykcyjnej polityki reklamowej objawia się chociażby następującymi wpisami: To jest oznaka cywilizacji i powolnego odchodzenia ze wschodu. Bardzo mnie to cieszy, reklamy czy to na płotach, czy w radiu, czy w internecie to rak współczesności�66. ���


Wypad ze szpetotą. Niech sobie we własnym mieszkaniu wieszają reklamy. Do �� lat Polski krajobraz wygląda jak Disco Relax. Dość tego syfu�6�. Reklamuj się w necie, a nie na ulicy: Lepsze to, niż nic. Miejmy nadzieje, że inne miasta pójdą w ślady Sopotu i nasza Polska wypięknieje�68. W tej grupie mieszczą się także komentarze, które sytuację polskich miast – przygniecionych reklamowym kożuchem – porównują do znanych sobie doświadczeń zagranicznych. Okazuje się, że pięknie jest w Czechach, w Niemczech, na Litwie czy w Szwecji, ale zaraz po przekroczeniu granicy z Polską zaczyna się wizualny chaos: dziwne reklamowe kontenery ustawione na polach i przesłaniające krajobraz, wielkoformatowe siatki na elewacjach, banery na rondach. Gdzie za to pięknie nie jest? Na pewno nie w Gdyni, która w kontekście wizualnych zmian Sopotu przywoływana jest przez internautów najczęściej – jako miasto, które nie może doczekać się własnej uchwały krajobrazowej. Istotną grupą komentarzy – odnoszących się już bezpośrednio do sytuacji w Sopocie – są te negujące konieczność usuwania reklam lub ujawniające sceptycyzm wobec intencji czy sprawczości urzędników. Dominuje powoływanie się na własność prywatną lub przypominanie, że dzięki reklamom można finansować remonty. Jeszcze inne głosy z rezerwą podchodzą do możliwości uchwały – to sztuka dla sztuki, bo zaraz znajdzie się sposób, jak obejść przepisy: Jakim prawem na mojej prywatnej nieruchomości ktoś mi będzie mówił jaki mam mieć płot czy co wieszać na ścianie? Do domu też mi wejdą i wybiorą za mnie bieliznę?�6� Trwa to tak długo ,ze śmiech na sali. Gadka o niczym i przepis o niczym bo będzie sto sposobów jak go obejść. Kiełbasa���. Wielu ludzi dzieki tym reklamom nie musisla placic czynszu,wymyslili idioci���. Ważną, choć nie tak liczną, grupę komentarzy łączy przekonanie, że usunięcie reklam to dopiero początek procesu estetyzacji miasta. Pojawiają się one przede wszystkim pod artykułami pokazującymi pierwsze efekty obowiązywania uchwały. To, co wyłoniło się zza usuniętych nośników, jest częstokroć nie mniej szpetne i wymagające interwencji: Było brzydko i kolorowo, teraz jest brzydko i niekolorowo. Do tego dochodzą «piękne» ślady po reklamach���.

���


Co ciekawe, bardzo duża część komentarzy dotyczy problemów Sopotu, którymi należałoby się zająć w pierwszej kolejności, gdyż – w opinii internautów – dużo bardziej rzutują na wizerunek miasta niż nieuporządkowane szyldy i reklamy. Są to m.in. (z uwzględnieniem natężenia pojawiania się): odsunięcie od władzy prezydenta Karnowskiego; porządek z imprezami na Monciaku, gdzie królują, „awantury, bijatyki, pijaństwa” („bilbord nie rzyga, nie drze się po nocy, nie demoluje”); wszechobecni menele, śpiący na ławkach w śródmieściu; regulacja najmu krótkoterminowego, która tworzy z Sopotu imprezownię; dziki; remonty kamienic; „intensywny ruch samochodowy – smród spalin, ryk silników”; audyt uschniętych drzew, które szpecą; niepomalowane i uszkodzone ławki, choć trwa sezon turystyczny; „syf, dziurawe drogi, marazm inwestycyjny prawie jak w Gdyni”; stan barów na plaży, trzymających się na jeden gwoździk; „wyburzenie szkaradnego centrum hafnera i tego dziwacznego niby dworca”.

Nawet jednak w miejscach takich jak anonimowe fora głosy krytykujące wejście w życie uchwały krajobrazowej są w wyraźnej mniejszości.

���


Ekspertyza prawna uchwały krajobrazowej

Przedmiotem opinii jest uchwała nr XXXIX/���/���8 Rady Miasta Sopotu z �6 marca ���8 roku. Uchwała ta została przeanalizowana pod kątem spójności jej zapisów i przydatności do zamierzonego celu, jakim jest uregulowanie zasad i warunków sytuowania na terenie miasta Sopotu obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane. Na wstępie zaznaczmy, że Sopot nie jest typowym polskim miastem. Zespół urbanistyczno-krajobrazowy Sopotu wpisany jest od ���� roku do rejestru zabytków województwa pomorskiego. Uchwała dotyczy więc terenów objętych ochroną konserwatorską, a ponadto obszarów o szczególnych walorach rekreacyjnych i przyrodniczych. Weszła w życie 6 czerwca ���8 roku, a zatem minął już wyznaczony w niej roczny termin na dostosowanie istniejących przed tą datą tablic i urządzeń reklamowych, a także dwuletni termin na dostosowanie szyldów. Pozostały jeszcze dwa lata na dostosowanie ogrodzeń. Wystarczy wybrać się na choćby krótki spacer po Sopocie, by zauważyć pozytywne skutki obowiązywania uchwały.

Zasady w poszczególnych obszarach Uchwałodawca podkreśla konieczność ochrony dziedzictwa kulturowego, zabytków i dóbr kultury współczesnej, m.in. przez zakaz sytuowania reklamy na zabytkach. Chce chronić krajobraz miasta poprzez zapewnienie przedpola ekspozycji osi widokowych, panoram i zabytków (§ � ust. � uchwały). Określa zasady i warunki sytuowania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych w obszarze zabytkowego zespołu urbanistyczno-krajobrazowego, nakazując m.in. dopasowanie kompozycyjne ich kształtu, wielkości, kolorystyki czy sposobu oświetlenia do detali architektonicznych budynków, z zakazem: �. przesłaniania detalu architektonicznego, w tym: gzymsów, fryzów, i balustrad, a w szczególności: schodów, balkonów, loggii, tarasów, boniowania, sztukaterii itd.; �. zaburzania porządku i układu kompozycyjnego obiektu, co oznacza, że tablice i urządzenia reklamowe muszą być dopasowane do świateł okien i drzwi oraz pionowych i poziomych podziałów elewacji wyznaczonych detalem architektonicznym lub widocznymi elementami konstrukcyjnymi;

���


�. stosowania materiałów odbijających światło dzienne w sposób mogący powodować efekt olśnienia (§ � ust. � pkt � uchwały). Do niewątpliwych zalet uchwały należy szczegółowe ustalenie, jakiego rodzaju nośniki reklamowe mogą być stosowane na poszczególnych obszarach miasta, a także dokładne określenie warunków umieszczania nośników danego typu: ich liczby, gabarytów, a niekiedy też czasu ekspozycji (np. w przypadku reklam sprzedaży nieruchomości i reklam okolicznościowych). Uchwała określa sześć rozmiarów tablic i urządzeń reklamowych: drobny (do �,� m²), mały, średni, duży, wielki i dowolny (§ � uchwały). Maksymalna powierzchnia formatu średniego to zaledwie �,� m², a wielkiego – �� m². Na znacznym obszarze miasta dopuszczona została reklama o niewielkich rozmiarach. W uchwale dokonano podziału Sopotu na osiem obszarów strukturalnych oznaczonych literami od A do H: A – obszar reprezentacyjnej przestrzeni w historycznym śródmieściu; B – obszar historycznej przestrzeni miejskiej; C – obszar strefy administracji i biznesu; D – obszar tonowania reklam w strefie mieszkaniowej; E – obszar ekspozycji walorów przestrzeni rekreacyjno-uzdrowiskowych; F – obszar promocji w przestrzeniach rekreacyjno-sportowych; G – obszar promocji w strefie plaż; H – obszar ciszy reklamowej w strefie przyrodniczej. Na aprobatę zasługuje dbałość uchwałodawcy o walory przestrzeni rekreacyjno-uzdrowiskowej, plaż i terenów przyrodniczych, gdzie w sposób radykalny ograniczone zostały przekazy reklamowe, zarówno pod względem rodzajów dopuszczalnych nośników, jak i ich liczby oraz wielkości. Przykładowo w obszarze ciszy reklamowej w strefie przyrodniczej dopuszczono tylko pojedyncze reklamy, w większości w formacie drobnym w następującej postaci: citylight lub ekran świetlny w wiacie przystankowej, gablota, naklejka, tabliczka, potykacz, reklama na elementach ogródka gastronomicznego, reklama na falbanie, tablica wolno stojąca – reklama sprzedaży nieruchomości, reklama na ogrodzeniu tymczasowym – wizualizacja realizowanego obiektu. Reklamę na rusztowaniu, siatce budowlanej lub na tablicy wolno stojącej w przypadku prowadzonych robót budowlanych dopuszcza się tylko w formie tablicy reklamowej: �. reklamującej nie więcej niż jeden produkt producenta materiałów budowlanych wykorzystywany do remontu lub reklamy wykonawcy prowadzonych robót budowlanych; ���


�. reklamującej realizowaną inwestycję; �. na rusztowaniu lub na całej siatce budowlanej nie większej niż w formacie dużym; �. na czas wykonywania robót na elewacjach. Reklama obwoźna oraz witacz wjazdowy dopuszczalne są w tej strefie tylko przy ul. Malczewskiego. Co ważne, dopuszczenie reklamy obwoźnej przy ul. Malczewskiego stanowi wyjątek w skali ogólnomiejskiej, a nie tylko w strefie ciszy reklamowej – w całym Sopocie reklama obwoźna i obnośna dozwolona jest wyłącznie na infrastrukturze komunikacji miejskiej i rowerów miejskich. W uchwale wyznaczono także obszary indywidualnej promocji, na których w sposób szczególny określono zasady umieszczania reklam i bannerów na konkretnych działkach ewidencyjnych. Obszary te obejmują: a. Aquapark Sopot; b. Skansen Archeologiczny – Grodzisko; c. teren kortów tenisowych; d. Teatr; e. Skwer Kuracyjny i molo; f. Pl. Przyjaciół Sopotu, Pl. Zdrojowy, Pl. Jasia Rybaka; g. Operę Leśną; h. Stadion Leśny; i. Hipodrom Sopot – tor wyścigów konnych; j. halę widowiskowo-sportową; k. Muzeum Miasta Sopotu; l. dworzec Sopot; m. stadion rugby; Ze względu na potrzeby dotyczące promocji i reklamy, wynikające ze specyfiki obiektów sportowych i kulturalnych dobrym rozwiązaniem są osobne regulacje przekazu reklamowego na ich terenie. Jedynie tam uchwała dopuszcza reklamy o formacie określonym jako „dowolny”, pod warunkiem umieszczenia ich na elewacji interaktywnej, ekranie lub nośniku pneumatycznym. To interesujące rozwiązanie, które umożliwia bardziej intensywną promocję w przypadku obiektów sportowych i kulturalnych, przy zastrzeżeniu, że naprawdę duże rozmiary mogą przybrać konkretne, wymienione w uchwale rodzaje urządzeń i tablic reklamowych. Trzeba podkreślić, że uchwała nie zezwala na reklamę tych obiektów w formie gigantycznych tablic montowanych na dachach czy też płacht mocowa��6


nych na elewacjach, czego nie udało się zabronić chociażby w Warszawie. Natomiast za wadę uchwały można uznać brak wprost wyrażonego zakazu umieszczania reklam w miejscach kultu religijnego, na cmentarzach czy też w miejscach związanych z edukacją.

Podstawowe definicje nośników reklamowych Uchwała zawiera bogaty słowniczek, w którym zdefiniowano ok. �� rodzajów nośników reklamowych, począwszy od określenia, czym w ogóle jest nośnik reklamy. Według uchwałodawcy są to obiekt lub miejsce na obiekcie, na którym sytuowane jest urządzenie reklamowe lub tablica reklamowa, w szczególności: elewacja budynku, elementy wchodzące w skład ogródka gastronomicznego, elementy wygrodzeniowe, falbana, nośnik pneumatyczny, przebieralnia na plaży, leżak, urządzenia sportowe i towarzyszące imprezom okolicznościowym, siatka budowlana, szyba wystawowa itp. Określono także, czym jest nośnik pneumatyczny – to urządzenie dmuchane w formie balonu, dmuchanej bramy lub airwalla. Spośród tablic reklamowych osobno zdefiniowano billboard – jako tablicę reklamową o wysokości maksymalnej do � m w formacie wielkim, czyli od � do �� m², a osobno – tablicę wolno stojącą. W myśl § 6 ust. � pkt �� uchwały jest to tablica jedno- lub dwustronna, trwale związana z gruntem, na jednym lub dwóch słupkach, o formacie nie większym niż mały, a w przypadku okolicznościowych tablic wolno stojących – o formacie nie większym niż średni, czyli od �,�� do �,� m². Reklama okolicznościowa dotyczyć ma wydarzeń kulturalnych, sportowych i społecznych organizowanych w Sopocie i związanych z nim lub miastami partnerskimi. Może być eksponowana nie dłużej niż dwa tygodnie przed wydarzeniem i jeden dzień po wydarzeniu, z wyjątkiem reklam na namiotach i stoiskach oraz reklam pneumatycznych, które mogą być eksponowane wyłącznie w dniu wydarzenia. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest ograniczenie tego rodzaju reklam, zarówno tematyczne – do wydarzeń związanych z Sopotem i miastami partnerskimi – jak i czasowe. Dzięki temu osoby odwiedzające Sopot w czerwcu nie są bombardowane reklamami wydarzeń planowanych na koniec wakacji. Reklama obwoźna to tablica lub urządzenie zamontowane na samochodach, przyczepach, lawetach i innych możliwych do przemieszczania nośnikach zaparkowanych przez czas dłuższy niż �� godziny. Dobrym rozwiązaniem jest rozszerzenie definicji na wszelkie obiekty tego rodzaju. Miasto chroni się w ten sposób przed pomysłowością reklamodawców. Elementy wygrodzeniowe to takie elementy, które służą do czasowego wyznaczenia przestrzeni, np. ogródka gastronomicznego albo terenu, na którym odbywa się wydarzenie, przy czym nie są związane na stałe z gruntem. Należą do nich donice ���


z zielenią, pachołki, słupki, barierki. Zdefiniowanie tych elementów stanowi udaną próbę uregulowania reklamy umieszczanej na niewielkich częściach wyposażenia przestrzeni miejskiej. Rodzaje elementów wygrodzeniowych wymieniono tylko przykładowo, zatem można wyobrazić sobie kolejne obiekty, które zmieszczą się w tej definicji. Stragan, czyli zadaszony obiekt małej architektury ustawiany na potrzeby jarmarków, a także handlu w pasie nadmorskim wzdłuż dróg dla pieszych i rowerów, może mieć ladę o powierzchni do � m². Z tak sformułowanej definicji straganu wynikają ograniczenia w umieszczaniu tego typu obiektów w przestrzeni miejskiej do określonych wydarzeń (jarmarki) oraz określonego miejsca. Czas pokaże, czy w ten sposób udało się powstrzymać zalew straganów (np. z pamiątkami) w innych częściach miasta. Meble miejskie to elementy małej architektury stanowiące wyposażenie przestrzeni publicznej: ławki, kosze, stojaki, wiaty, stragany itp. Wyklejka jest rodzajem reklamy naniesionej na przeszkloną witrynę lokalu, o formacie stanowiącym pokrycie szyby, ustalonym procentowo dla poszczególnych obszarów wymienionych w uchwale. W przypadku większości obszarów, gdzie w ogóle dopuszcza się stosowanie wyklejek, mogą one zajmować maks. ��% powierzchni witryny. Witacz wejściowy to przenośna tablica reklamowa umieszczona na pulpicie, stojaku, sztaludze lub płocie, sytuowana wyłącznie przy wejściu do lokalu bądź ogródka gastronomicznego, przeznaczona do ekspozycji menu lub innych informacji dotyczących lokalu, o formacie małym, a także o powierzchni ekspozycyjnej nie większej niż �,� m². Witacz wjazdowy jest to przydrożna tablica reklamowa lub urządzenie reklamowe informujące o wjeździe do miasta. Witacz ma formę pylonu, o wysokości nieprzekraczającej � m. Z definicji wynika zatem, że witacze wjazdowe powinny służyć promocji miasta, nie zaś podmiotów gospodarczych, ich usług lub produktów. Winder oznacza tkaninę rozpiętą na maszcie niezwiązanym trwale z gruntem. Jest on osobną kategorią, inną niż flaga, która musi być rozpięta na słupie lub maszcie – jak należy rozumieć, w przeciwieństwie do masztu windera – trwale związanym z gruntem. W słowniczku (§ 6 ust. � pkt �6–�8) zdefiniowane zostały również trzy rodzaje szyldów: • szyld główny – nazwa obiektu albo głównej działalności komercyjnej, prowadzonej na nieruchomości;

��8


• szyld przyległy – sytuowany równolegle do fasady budynku w formie kasetonu lub logotypu; • szyld semaforowy – wywieszka uliczna, sytuowana prostopadle do fasady budynku, pionowo bądź poziomo. Ponadto w rozdziale dotyczącym szyldów dodano definicje szyldu wizytówkowego oraz szyldu na szybie, których jednak brakuje w słowniczku, co może świadczyć o niekonsekwencji uchwałodawcy.

Szyldy i przepisy przejściowe Uchwała precyzyjnie reguluje kwes�ę umieszczania w przestrzeni publicznej szyldów (§ �� ust. �). Ustala także liczbę szyldów dozwolonych na jednym budynku osobno dla całego budynku i dla lokali (§ �� ust. � uchwały). Dla budynku dopuszczalny jest dla jeden szyld główny na każdej elewacji z ogólnodostępnym wejściem do budynku oraz dodatkowo jeden szyld semaforowy pionowy. Dla poszczególnych lokali – jeden dowolny szyld przyległy lub na szybie usytuowany na każdej elewacji z ogólnodostępnym wejściem do budynku lub na każdej elewacji narożnej witryny, jak również jeden szyld semaforowy na każdej elewacji z ogólnodostępnym wejściem do budynku lub na każdej elewacji narożnej witryny. Ponadto można umieszczać jeden szyld wizytówkowy przy każdym funkcjonującym wejściu do budynku, które prowadzi do danego podmiotu, lub na pylonie zbiorczym przed wejściem, oraz dodatkowo szyld przyległy przykładowo na falbanach, potykaczu czy też elementach wygrodzeniowych. Zastanawiające jest użycie w tym wypadku spójnika „lub”, tj. alternatywy łącznej, zamiast alternatywy rozłącznej „albo”. Spójnik „lub” sugeruje, że można umieszczać na elewacji zarówno szyld przyległy, jak i szyld w witrynie, zarówno szyld wizytówkowy na wejściach do budynku, jak i na pylonie zbiorczym przed wejściem. Jak się wydaje, jest to drobne niedopatrzenie legislacyjne, ponieważ zamiarem uchwałodawcy było ograniczenie liczby szyldów do jednego szyldu każdego rodzaju na każdy lokal. Dla wprowadzenia ładu przestrzennego w Sopocie niewątpliwie istotne są zawarte w uchwale przepisy przejściowe. Nakazują one dostosowanie do postanowień uchwały tych tablic i urządzenia reklamowych innych niż szyldy, które istniały już w dniu jej wejścia w życie, w terminie �� miesięcy od tego dnia. W przypadku szyldów istniejących w dniu wejścia w życie uchwały termin ich dostosowania do nowych zasad i warunków ustalono na �� miesiące od chwili wejścia w życie uchwały. Dla ogrodzeń istniejących w dniu wejścia w życie uchwały termin ich dostosowania ustalono na cztery lata od tego dnia (§ �6 uchwały). Wyznaczono przy tym pewien margines tolerancji dla istniejących obiektów – mogą one o ��% przekraczać normy wyznaczone w uchwale. Z dostosowania do zasad i warunków określonych w uchwale zwolniono jedynie niektóre obiekty małej architektury ���


istniejące w dniu wejścia w życie uchwały, ogrodzenia wpisane do rejestru zabytków lub ujęte w gminnej ewidencji zabytków oraz ogrodzenia, które do dnia wejścia w życie uchwały uzyskały pozytywne stanowisko właściwego organu (§ ��).

Podsumowanie

Uchwała w jasny sposób reguluje kwes�e związane z umieszczaniem reklam w przestrzeni publicznej. Na uznanie zasługują szczególnie dbałość uchwałodawcy o uporządkowanie reklam w strefach ochrony konserwatorskiej, w miejscach cennych z punktu widzenia przyrodniczego i rekreacyjnych, a także znaczne ograniczenie rozmiarów reklam w całym mieście wraz z jednoznacznym określeniem, jakie nośniki są dozwolone w poszczególnych strefach.

Pomimo specyfiki Sopotu jako miasta wpisanego do rejestru zabytków omawiana uchwała może być źródłem inspiracji dla innych miast zamierzających uporządkować przekazy reklamowe w przestrzeni publicznej. Zawarte w niej definicje nośników reklamowych, postanowienia znacznie ograniczające ich dopuszczalne rozmiary w różnych strefach miasta, a także postanowienia służące ochronie osi widokowych na pewno można zastosować także poza Sopotem. Wprowadzenie szczególnych unormowań dotyczących ściśle określonych działek ewidencyjnych, na których znajdują się duże obiekty sportowe, rozrywkowe itp., podobnie jak zakaz reklam obwoźnych i obnośnych również wydają się godne pochwały. Niewątpliwie do zaprowadzenia ładu wizualnego w Sopocie przyczyniły się też przepisy nakazujące dostosowanie istniejących nośników do postanowień uchwały. Aktywne korzystanie z możliwości uchwalania przepisów przejściowych, takich jak nakaz dostosowania istniejących nośników, ułatwiłoby uporządkowanie reklam także w innych miastach.

���


Powierzchnia: 31,82 km² Ludność: 47,7 tys. Województwo: świętokrzyskie Stolica pow. starachowickiego Prezydent: Marek Materek Uchwała krajobrazowa obowiązuje w całości


Starachowice chciałyby być miastem modelowym – prowadzą szeroko zakrojony program rewitalizacji, budują ścieżki rowerowe, stawiają na zieleń, rozwijają budżet obywatelski i wspierają seniorów, a wszystkie strategiczne dokumenty tworzone są bez pomocy podmiotów zewnętrznych.

Uchwała krajobrazowa wpisuje się w ten zamysł, ale została przygotowana niedbale i przyjęta bez poważnego dialogu obywatelskiego, przy znikomym udziale strony społecznej w konsultacjach i niedostatecznym rozpowszechnieniu informacji przez urząd. Z tego powodu jej przyszła skuteczność stoi pod znakiem zapytania.

���


Kalendarium Przyjęcie ustawy krajobrazowej ��.��.����

Uchwała o przystąpieniu do sporządzenia uchwały ��.��.���6

Konsultacje fakultatywne projektu uchwały �.���� Wyłożenie publiczne projektu – konsultacje społeczne ��–��.���� Przyjęcie uchwały przez radę miasta ��.��.����

Koniec okresu dostosowania reklam i szyldów do zapisów uchwały 6.��.����

Rys. � ���


Analiza polityki reklamowej

Charakterystyka miasta Starachowice są miastem poprzemysłowym usytuowanym w dolinie rzeki Kamiennej u stóp Gór Świętokrzyskich, w otoczeniu Puszczy Świętokrzyskiej. Miasto jest stolicą pow. starachowickiego, położonego w północnej części woj. świętokrzyskiego, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Kielcami a Radomiem. Zapaść ekonomiczna w latach ��. zapoczątkowała proces wyludniania miasta. Od połowy lat ��. liczba ludności Starachowic systematycznie spada – w rekordowym roku ���� wynosiła ��,6 tys. osób, podczas gdy w ���� roku – zaledwie ��,� tys. Depopulacji towarzyszy starzenie się ludności. Upadek społeczno-gospodarczy miasta wiązał się przede wszystkim z załamaniem eksportu i przemianami własnościowymi Fabryki Samochodów Ciężarowych (FSC) „Star”, która przez cały okres PRL stanowiła ekonomiczną i organizacyjną podstawę funkcjonowania miasta. Problemy zaczęły się wkrótce po restauracji kapitalizmu – w ���� roku zakład sprywatyzowano, a następnie podzielono na mniejsze spółki. W ���� roku najbardziej atrakcyjną część fabryki przejął koncern MAN, który wkrótce przestawił produkcję w Starachowicach z ciężarówek na autobusy. Mimo kolejnych fal zwolnień w fabryce udało się zachować część – choć niewielką – miejsc pracy. Ponadto już w ���� roku na olbrzymim obszarze dawnej FSC „Star” stworzono Specjalną Strefę Ekonomiczną (SSE) Starachowice, dzięki czemu miasto przyciągnęło nowe firmy, np. producenta ceramiki Cersanit. Poziom bezrobocia, które objęło na początku XXI wieku ponad ¼ ludności, w następnych latach spadł, a miasto zaczęło się odradzać dzięki skutecznemu pozyskiwaniu funduszy europejskich, w tym jeszcze przed wstąpieniem Polski do UE. Obecnie Starachowice

���


wypadają korzystnie na tle innych miast regionu, ale zmagania z katastrofalnymi skutkami demontażu przemysłu wiązały się z wieloletnim zaniedbywaniem kwes�i przestrzennych i krajobrazowych. W ���� roku o Starachowicach zrobiło się głośno z powodu afery, w którą zamieszani byli wiceminister, posłowie i miejscowi radni SLD. Sprawa dotyczyła przecieku z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji informacji o planowanych aresztowaniach członków i współpracowników grupy przestępczej działającej w mieście. Czarna seria objęła również prezydentów Starachowic. Janusz Wierzbicki, sprawujący urząd w latach ���8–����, został odwołany przez radnych, ponieważ łączył swoje stanowisko z zasiadaniem w radzie nadzorczej SSE. Jego następca Sylwester Kwiecień z SLD przegrał w ���6 roku z działaczem PiS Wojciechem Bernatowiczem, który w ���� roku został zatrzymany, a następnie skazany za łapownictwo; jego mandat wygaszono na podstawie uchwały radnych z ���� roku (wcześniejsze referendum w sprawie odwołania aresztowanego prezydenta okazało się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji). Na fotel prezydencki wrócił Kwiecień, ale tylko na kilka miesięcy. W tym samym roku pokonał go w wyborach Marek Materek, startujący z poparciem PSL, a wcześniej związany z PO, z której został wykluczony w związku ze zbyt niezależnymi działaniami (w poprzednich wyborach przeforsował udział kandydatki niezwiązanej ze skompromitowanym środowiskiem lokalnym). Materek jako kandydat niezależny zdobył w ���� roku �8,�% głosów i w wieku �� lat został najmłodszym prezydentem miasta w Polsce. Cztery lata później wygrał w cuglach z poparciem 8�,�%. Starostą pow. starachowickiego jest od ���8 roku Piotr Babicki, zaprzyjaźniony z prezydentem Materkiem. Po latach skandali władza zarówno w mieście, jak i w powiecie należy obecnie do bezpartyjnych, niezależnych trzydziestolatków, którzy wrócili tu po studiach w większych ośrodkach. Zgodna współpraca między samorządem miejskim a powiatowym to nowość – przez lata rządzący na tych szczeblach reprezentowali wrogie obozy polityczne. Natomiast wojewodą świętokrzyskim jest Zbigniew Koniusz z PiS, który w ���� roku zastąpił na tym stanowisku pochodzącą ze Starachowic (byłą radną i wicestarostę powiatu) Agatę Wojtyszek, również z tej par�i. Teren obecnych Starachowic był w XVII i XVIII wieku areną rywalizacji ekonomicznej dwóch opactw: benedyktynów ze Świętego Krzyża i cystersów z Wąchocka. Benedyktyni w �6�� roku założyli na skraju swoich dóbr miasteczko Wierzbnik, a cystersi, świadomi potencjalnych korzyści ze złóż rudy żelaza, w które obfitowały miejscowe ziemie, w ��8� roku zbudowali nad rzeką Kamienną wielki piec. Gdy w �8�� roku skasowano majątki zakonne, a zarówno Wierzbnik, jak i piec wraz z pobliską wsią Starachowice zostały przejęte przez rząd Królestwa Polskiego, okolice zaczęły się intensywnie rozwijać. Wskutek budowy kompleksu hutniczego Stara���


chowice stały się jednym z najważniejszych ośrodków przemysłu metalowego w Królestwie Polskim. W ���� roku na północ od huty umiejscowiono zakłady zbrojeniowe. Wokół huty i zakładów zaczęły powstawać kolonie robotnicze i pierwsze instytucje, takie jak szpital czy dom społeczny. Tymczasem Wierzbnik, w którym od XIX wieku osiedlali się Żydzi (wcześniej zakonnicy korzystali z przywileju zakazującego osiedlania się ludności żydowskiej – privilegium de non tolerandis Judaeis), w wyniku czego zabudowa wokół rynku nabrała cech sztetlu, pozostawał miasteczkiem półrolniczym, coraz bardziej zależnym od rozwijającego się nieopodal przemysłu. Powstawanie kolejnych osiedli robotniczych i urzędniczych, w których mieszkali pracownicy kopalni, huty i Zakładów Mechanicznych, wraz z ciążeniem ku Starachowicom rolniczo-handlowo-usługowego Wierzbnika spowodowało, że „pomimo działań podejmowanych po wojnie do dnia dzisiejszego widoczna jest wyspowość. Miasto nie posiada jednolitego, funkcjonalnego centrum” – jak mówił Paweł Kołodziejski, dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki „Ekomuzeum” im. Jana Pazdura w Starachowicach���.

��6


Pomostem między najważniejszymi z tych wysp, czyli hutą a Wierzbnikiem, była ul. Starachowicka, w ���� roku przemianowana na Piłsudskiego – główna arteria połączonego w ���� roku miasta Starachowice-Wierzbnik. Integrację zatrzymała wojna. W ���� roku zamordowano (głównie w Treblince) zdecydowaną większość kilkutysięcznej społeczności wierzbnickich Żydów. W pierwszych latach po wojnie nastąpił z kolei odpływ sporej części polskiej ludności na Ziemie Odzyskane. Dopiero stworzenie FSC „Star” w ���8 roku oraz budowa w następnych latach socrealistycznego założenia Majówki – łączącej przestrzennie Starachowice i Skałki z Wierzbnikiem – spoiły miasto, które od ���� roku przyjęło skróconą nazwę Starachowice. Pod ścianą skalną o długości ��� m – odsłonięciu geologicznym uznanym za pomnik przyrody nieożywionej – nad którą znajduje się Majówka, planowano stworzenie centralnego placu z najważniejszymi urzędami wokół. Ten oryginalny projekt dwupoziomowego centrum nie został jednak zrealizowany; zbudowano jedynie gmach sądu nad skałami i ciąg handlowy na dole, po przeciwnej stronie. Na placu poniżej skalnej ściany, zwanym potocznie Manha�anem, a bardziej oficjalnie Pod Skałkami, w latach ��. odbywał się bazar i dopiero kilka lat temu ten teren został uporządkowany – pod uskokiem skalnym znalazły się ławki, fontanna i rekreacyjne Podwórko Nivea. W latach 6�. stopniowo wygaszano przemysł hutniczy i wydobywczy – z końcem dekady nie działały już ani kopalnie, ani wielki piec, a główną rolę w organizacji życia mieszkańców i mieszkanek odgrywała położona na wzgórzu olbrzymia FSC „Star”. Również w latach 6�. przeprowadzono remont rynku w Wierzbniku – od ��6� roku środek rynku zajmuje plac, wokół którego przebiegają ulice, a funkcjonujące tam wcześniej targowisko przeniesiono na plac za ul. Targową. Pozbawiony funkcji targu, rynek zaczął zamierać, a procesu tego nie zatrzymała nawet rewitalizacja zakończona w ���� roku. Choć w Wierzbniku wciąż mieszczą się lokale handlowe i usługowe, to dużą część tego rodzaju działalności przejęło otwarte również w ���� roku centrum handlowe Galardia, które znajduje się tuż za targowiskiem. Wielki piec z charakterystycznymi dwoma kominami jest do dziś dominantą krajobrazową Starachowic i znakiem rozpoznawczym miasta. Dzięki założeniu w ���� roku Ekomuzeum zachowane zostały zabytkowe zabudowania huty z XIX wieku. Nieco na północ od muzeum, wzdłuż rozległego parku miejskiego ciągnie się szlakowisko, gdzie u stóp hałdy szlaki wielkopiecowej zorganizowano w ostatnich latach teren rekreacyjny – postawiono ławki, stoły, grille i siłownię plenerową. Szlakowisko razem z placem Pod Skałkami i Parkiem Miejskim im. Żeromskiego stanowi rozległy, cenny krajobrazowo obszar przyrodniczy i rekreacyjny w samym środku miasta, który jednak nie spełnia funkcji centrum ogniskującego aktywności mieszkańców i mieszkanek.

���


Wegetujący Wierzbnik znalazł się w cieniu Galardii, a totem reklamowy pobliskiej restauracji McDonald’s góruje nad wieżą kościoła Świętej Trójcy – dominanty Wierzbnika. Północnej części krajobrazu Starachowic dopełniają wysokie bloki zbudowane w późnej PRL, stosunkowo niedawno poddane termomodernizacji i fantazyjnie pomalowane. Po stronie południowej, odciętej rzeką i równoległą do niej linią kolejową, znajduje się – do niedawna również zaniedbany – zalew Pasternik, a dalej, za obszarem zabudowy jednorodzinnej, otoczony lasami zalew Lubianka, kiedyś atrakcyjne miejsce wypoczynkowe. Fragmentaryzację przestrzeni miejskiej podkreśla usytuowanie urzędu miasta na przeciwległym skraju, przy trasie prowadzącej do Radomia, za SSE i obok stadionu miejskiego. Rozwiązania problemów przestrzennych nie ułatwia brak utrwalonej tożsamości społecznej – duża część społeczności Starachowic to mieszkańcy i mieszkanki w drugim, ewentualnie trzecim pokoleniu, dzieci i wnuki tych, którzy po wojnie przybyli do pracy w fabryce. W wymiarze symbolicznym przestrzeń Starachowic jest areną dwóch przeciwstawnych tendencji ideologicznych – romantyczno-narodowej oraz przemysłowo-robotniczej. „To rzeczywiście może wydawać się rozdwojeniem. Z jednej strony bogate i nadal żywe, silnie kultywowane tradycje powstańcze i partyzanckie, głównie związane z Armią Krajową, z drugiej strony sentyment do PRL, nie tyle jako systemu, ile dobrej, stabilnej kondycji miejscowej fabryki, która rozwiązywała wszystkie sprawy miasta. W świadomości mieszkańców, jakkolwiek komunizm był zły, to jednak szczytowym punktem rozwoju miasta były lata ��. XX wieku” – mówił Kołodziejski���.

��8


Główne problemy reklamowo-szyldowe Zanieczyszczenie wizualne krajobrazu Starachowic jest ściśle związane z wyspowym i pos�ndustrialnym charakterem przestrzeni tego miasta. Podobnie jak w innych miejscowościach wyjątkowy chaos panuje na terenach PKP. Dotyczy to zwłaszcza okolicy zamkniętego budynku dworca Starachowice Zachodnie i pobliskiego przejazdu kolejowego. Zagajniki reklamowe znajdują się też przy drogach wylotowych, zwłaszcza tych, których zarządcą nie jest miasto, a więc przy drodze krajowej nr ��, drodze wojewódzkiej nr ��� do Radomia i drodze wojewódzkiej nr ��6 do Stopnicy.

���


Rejonami szczególnie zanieczyszczonymi wizualnie są także: Wierzbnik, którego wąskie uliczki i niewielkie kamienice w większości z pierwszej połowy XX wieku pełne są reklam i szyldów: potykaczy, banerów, kasetonów, zaklejonych okien itp. Jak zauważył Dariusz Grunt, prezes Stowarzyszenia Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych w Starachowicach „Nasze Miasto”: „Rynek – tam jest tych reklam naćkane, jak komu pasuje. Była rewitalizacja tego rynku, naszym zdaniem niefortunna”175. W jej ramach zlikwidowano parking, zainstalowano fontannę, ustawiono ławki i małą zieleń, ale nie podniosło to pres�żu placu ani nie przyciągnęło tam mieszkańców i mieszkanek. Kołodziejski podkreślił, że „tam powinny być podejmowane odważne działania związane z wyprowadzaniem ruchu kołowego, zakazem postojów, systemem ulg związanych ze świadczeniem usług, np. gastronomicznych, żeby ludzie chcieli przychodzić tam na imprezy, spotkania itd.”176;

Centrum Galardia, które z jednej strony pozwoliło Starachowicom utrzymać rangę lokalnego ośrodka handlowo-usługowego (na zakupy przyjeżdżają tam mieszkańcy i mieszkanki okolicznych gmin i miasteczek), ale z drugiej – zdominowało wizualnie tę część miasta i pozbawiło Wierzbnik resztek życia. Galardia i sąsiedni McDonald widoczne są z daleka dzięki wielkim reklamom i szyldom. Choć jest to reklama systemowa, to swoimi rozmiarami i wyeksponowaniem zaburza ład krajobrazowy;

Ulica Marszałka Piłsudskiego wraz z otoczeniem w postaci drobnych zakładów, warsztatów i garaży oraz billboardów, banerów i flag reklamowych. Ulica ta ciągnie się od rynku w Wierzbniku (przy czym początkowy odcinek jest bardzo kameralny) do huty, czyli obecnie Ekomuzeum, i dalej wzdłuż parku miejskiego niemalże do przejazdu kolejowego i stacji PKP Starachowice Zachodnie. Łączy więc kilka znaczących punktów, stanowi ważną oś komunikacyjną i historyczną miasta oraz przebiega wzdłuż trzech obszarów wyróżnionych w uchwale krajobrazowej (A, B i E). Pomimo tego ulica jest nieuporządkowana i nieobjęta szczególną ochroną w uchwale. „Wyprowadzenie ruchu kołowego i oddanie mieszkańcom tego odcinka nie doprowadziłoby wbrew obawom właścicieli sklepów do ich upadku. Wręcz przeciwnie, na co dowody mamy w innych ośrodkach miejskich” – przekonywał Kołodziejski, zdaniem którego „przy wprowadzaniu ładu przestrzennego w historyczne centrum, nie trzeba niczego wymyślać, to właśnie lokalna historia oraz sama architektura podpowiadają rozwiązania”���;

���


SSE Starachowice, która zajmuje �68 ha powierzchni miasta i rządzi się własnymi regułami. Na terenie strefy znajdują się wyłącznie zakłady pracy – nie jest to obszar zamieszkany – ale nie znaczy to, że nie należy zadbać o jego wizualne uporządkowanie. Poruszanie się po strefie jest trudne ze względu na brak czytelnego systemu informacji, a niskiej jakości reklamy tylko to pogarszają. Także zewnętrzne ogrodzenia strefy wzdłuż ul. Radomskiej są zaśmiecone banerami, billboardami i tablicami reklamowymi.

Fot. X. Stańczyk

Te najbardziej zanieczyszczone wizualnie obszary sąsiadują z przestrzeniami względnie zadbanymi. Daje tu o sobie znać brak strategii wizualnych i przestrzennych zmian w skali całego miasta. Program rewitalizacji objął wybrane tereny. Punktowe działania, takie jak urządzanie skwerów, wytyczanie ścieżek rowerowych, remonty podwórek, a także przedsięwzięcia realizowane w ramach inicjatywy lokalnej czy budżetu obywatelskiego, zdają się przebiegać sprawnie i z pewnością są ważne i potrzebne. Nie wiadomo jednak, czy łączą się z jakąś nadrzędną wizją ładu krajobrazowego, która uczyniłaby przestrzeń miejską bardziej spójną. Dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki podkreślał, że między poszczególnymi obszarami pierwszej strefy brak konsekwentnych i przemyślanych działań w odniesieniu do uporządkowania zabudowy i ruchu w ciągu ulicy Piłsudskiego ma swoje konsekwencje. Panuje tam chaos przestrzenny, a w godzinach wieczornych okolica pustoszeje, jest omijana, bo nie ma tam czego szukać. Do tego na odcinku, który przed ���� rokiem był granicznym, tam, gdzie kończy się zwarta zabudowa Wierzbnika, a jeszcze przed terenem zabytkowej huty, mamy fatalną ziemię niczyją. Pusta łąka, na której rośnie architektoniczny potworek, przypominający zamek Gargamela, zaraz obok warsztaty i myjnia samochodowa, a po drugiej stronie ulicy kolonia garaży przylegająca bezpośrednio do terenu muzeum, czyli najcenniejszego zabytku miasta […]. Do przedwojennego archipelagu dochodzi ufundowany współcześnie kolejny, w samym sercu Starachowic��8.

Podmioty polityki reklamowo-szyldowej: samorząd i administracja W zgodnej opinii naszych rozmówców najważniejszą rolę w procesie pracy nad uchwałą krajobrazową odegrał Materek. Prezydent jest znany ze swojej niechęci do reklam – w wyborach w ���8 roku nie wywiesił ani jednego banera. To on był inicjatorem prac nad uchwałą i miał największy wpływ na powstanie lokalnego ���


kodeksu reklamowego. Jak sam stwierdził: „W momencie, w którym polski parlament uchwalił ustawę, która umożliwiła gminom podejmowanie uchwał krajobrazowych, natychmiast zleciłem pracownikom, aby zajęli się tym tematem. Niestety przez długi czas to się nie działo. Pracownicy nie wypracowali tego projektu w takim tempie, w jakim bym chciał”���. Materek zastrzegł jednak, że nie uczestniczył w pracach nad samym projektem uchwały, choć podsuwał urzędnikom inspiracje i doradzał, z kim warto się skontaktować, np. w Ciechanowie. Niektórzy respondenci wspominali o zastępczyniach prezydenta: Ewie Skibie, odpowiedzialnej za sprawy gospodarcze, której podlegają m.in. Biuro Architekta Miejskiego, Referat Urbanistyki i Planowania Przestrzennego oraz Referat Gospodarki Komunalnej, Dróg i Ochrony Środowiska, oraz Anecie Nasternak, która odpowiada za sprawy społeczne. Wiceprezydent Skiba jest absolwentką Wydziału Budownictwa i Architektury Politechniki Łódzkiej, co bez wątpienia czyni ją osobą kompetentną w kwes�ach krajobrazowych. Z kolei wiceprezydent Nasternak pełniła wcześniej funkcję pełnomocnika miasta ds. rewitalizacji, a do tego specjalizuje się w zagadnieniach partycypacji społecznej w planowaniu miast. Częściej jednak wskazywano na architekta miasta Marcina Bednarczyka, mimo że on sam nie był głównym twórcą uchwały krajobrazowej. Pracowali nad nią przede wszystkim urzędnicy Referatu Urbanistyki i Planowania Przestrzennego z kierownikiem Szymonem Jaroszem na czele.

Podmioty polityki reklamowo-szyldowej: społeczeństwo obywatelskie „Widać, jak trwa powolny, ale konsekwentny proces przemiany mieszkańców w obywateli swojej najbliższej ojczyzny. Przejawia się to we wzmożonym zaangażowaniu w to, co dzieje się w przestrzeni miasta. Sprawy wspólne stają się przedmiotem wspólnej troski” – opowiadał dyrektor Ekomuzeum�8�. Jak jednak podkreślał, wśród aktywnych mieszkańców dominują seniorzy. Nie jest to jednorodna grupa, ale w znacznej mierze cechuje ją sentyment do PRL, a zwłaszcza lat 6�. i ��. jako złotych czasów Starachowic, gdy fabryka ciężarówek zaspokajała wszystkie potrzeby, a miasto intensywnie się rozwijało. Seniorzy są aktywni, wywierają wpływ na władze, wychodzą z własnymi inicjatywami i biorą udział w wydarzeniach społecznych i kulturalnych. Oni też stanowią trzon elektoratu obecnego prezydenta, ponieważ mieli przeświadczenie, że zostali pominięci przez kolejne władze. Odczuwali, że nie pasują do rozwojowego modelu społeczeństwa, obawiali się, że są postrzegani jako osoby z komunistyczną mentalnością. Tymczasem mający �� lat prezydent zaczął dostrzegać ich ���


potencjał […]. Zaprosił ich do partycypacji w zarządzaniu miastem, zanim słowo „partycypacja” zaczęło robić karierę. Stworzył świetny, choć wąski zespół, z którym wykreował i konsekwentnie realizuje spójną politykę senioralną�8�. Seniorzy udzielają się m.in. w kilku klubach seniora, Starachowickiej Radzie Seniorów, uniwersytecie trzeciego wieku, miejscowym oddziale Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich (SIMP), który działa w mieście od ���6 roku, a także w Centrum Inicjatyw Senioralnych (CIS). Współtwórca CIS Eugeniusz Majchrzyk był jednym z inicjatorów powstałej w ���8 roku „Ścieżki Stara”. W ramach tego projektu w punktach węzłowych miasta ustawiono obecnie już siedem odrestaurowanych modeli ciężarówek wyprodukowanych przez FSC „Star” wraz z tablicami informującymi o historii i specyfice danego samochodu. Choć projekt nie wiąże się bezpośrednio z polityką reklamowo-szyldową, to znacznie wpływa na krajobraz miasta, w którym wyeksponowana została industrialna historia Starachowic. Ponadto „Ścieżka Stara” stanowi ciekawy przykład współpracy strony społecznej, miasta i biznesu – ciężarówki zostały odnowione dzięki wsparciu lokalnych firm. Inną organizacją, w której działa wiele osób starszych, jest stowarzyszenie Nasze Miasto. To właśnie jego prezes, emerytowany żołnierz i policjant, był osobą najczęściej wskazywaną przez naszych rozmówców jako aktywista zaangażowany w kwes�e przestrzenne. Członkowie i członkinie stowarzyszenia są też aktywni w ramach swoich spółdzielni i wspólnot, mają zatem wpływ na stan przestrzeni zarówno poszczególnych osiedli, jak i całego miasta. Zagadnienia krajobrazowe, w tym problemy reklamowo-szyldowe, omawiane są także w obrębie Komitetu Rewitalizacji, który stanowi forum wymiany między stroną społeczną a samorządem w kwes�ach rewitalizacji, a niejednokrotnie zagadnień pokrewnych. W skład komitetu wchodzą m.in. przedstawiciele spółdzielni, Starachowickiej Rady Seniorów i organizacji pozarządowych (z samego stowarzyszenia Nasze Miasto są trzy osoby), dzięki czemu również tu seniorzy zdobyli znaczną reprezentację. Poprzez działania edukacyjne i kulturalne na krajobraz i tożsamość miasta wpływa też Ekomuzeum, sprofilowane na industrialne dziedzictwo i przyrodnicze walory Starachowic.

���


Elementy prowadzonej polityki reklamowej „Przez ostatnie lata bardzo dużo zmieniło się na plus, jeśli chodzi o wizerunek Starachowic. Przez rewitalizację prowadzoną w ostatnich latach miasto rozwija się i wygląda dużo lepiej” – stwierdził Maciej Myszka, prezes Stowarzyszenie JES – Jakość, Energia, Starachowice�8�. W istocie, gdy parlament pracował nad ustawą krajobrazową, w Starachowicach dobiegały końca prace nad rewitalizacją Wierzbnika. Jednak przebudowa rynku zakończona w ���� roku nie wyeliminowała chaosu reklamowego. Jak zauważył Myszka, „po rewitalizacji rynku każdy marzył, żebyśmy mieli wygospodarowane na placu rynku miejsce, gdzie można przyjść, napić się piwa, kawy, herbaty pod parasolem. No i mieliśmy takie miejsce, chyba przez dwa lata, ale ludzie później nie przychodzili”, wskutek czego lokal został w końcu zamknięty�8�. Rewitalizacja nie przyciągnęła na rynek nowych osób, szpecące przestrzeń szyldy i reklamy pozostały, a dołączyły do nich jeszcze „bezstylowe lampy, które mieszkańcy już ochrzcili szubienicami”, jak stwierdził Kołodziejski, zdaniem którego miasto straciło okazję, by nawiązać do zachowanych na zdjęciach oryginalnych lamp z okresu przedwojennego�8�. Trwanie chaosu reklamowego przy rynku może zaskakiwać tym bardziej, że już mpzp. Wierzbnika (uchwała nr XI/��/�� z �� listopada ���� roku) zawierał regulacje reklamowo-szyldowe. W uchwale zdefiniowano pojęcia informacji komercyjnej („znaki i szyldy umieszczane na budynku mieszczącym działalność, której te znaki lub szyldy dotyczą, oraz zwiastuny szyldów i tablice informacyjne umieszczane na bramie wejściowej działki będącej miejscem tej działalności […]”) oraz reklamy („inne niż informacja komercyjna […] tablice reklamowe, znaki, szyldy, zwiastuny lub inne nośniki reklamowe, umieszczone na terenach prywatnych lub objętych innymi formami własności”). Reklama w tym rozumieniu została całkowicie zakazana w granicach strefy ochrony konserwatorskiej układu urbanistycznego Wierzbnika. Informację komercyjną, a także informację turystyczną dopuszczono w tym obszarze pod warunkiem uzgodnienia z zarządcą drogi oraz w przypadku gdy jej powierzchnia nie przekracza � m� (a w przypadku szyldów lub tablic umieszczonych na bramie wejściowej i informujących o działalności prowadzonej na danej nieruchomości wymiarów w granicach �� x �� cm) i jeśli jest oświetlona wyłącznie światłem o stałym natężeniu; zakazano umieszczania szyldów, tablic itd. na drzewach, ogrodzeniach oraz obiektach i urządzeniach infrastruktury technicznej. Poza strefą ochrony konserwatorskiej reklamy i szyldy zostały dopuszczone, po uzgodnieniu z zarządcą drogi, w rozmiarze nieprzekraczającym � m�, z podobnym zakazem umieszczania ich na drzewach, ogrodzeniach oraz obiektach i urządzeniach infrastruktury technicznej.

���


W ���6 roku ruszył szeroko zakrojony projekt rewitalizacji „Starachowice OD nowa”, którym objęte zostały zdegradowane obszary parku miejskiego, osiedla Wzgórze, Starachowic Dolnych i nadbrzeża zbiornika Pasternik (projekt zakończono jesienią ���� roku). Następnie opracowano gminny program rewitalizacji na lata ���6–����, którą rozciągnięto na ponad ��% przestrzeni miasta, w tym oprócz wspomnianych terenów także osiedle Majówka czy zalew Lubianka. Do zjawisk problemowych zaliczono wówczas m.in. zły stan zieleni miejskiej i zdegradowane przestrzenie publiczne, ale nie powiązano ich z zanieczyszczeniem wizualnym. Prace rewitalizacyjne są jednak kluczowe, ponieważ po pierwsze wprowadzają zmiany przestrzenne o charakterze społecznym, technicznym czy infrastrukturalnym, na tle których uporządkowanie kwes�i krajobrazowych postrzegane jest jako kolejny etap, a po drugie wznieciły ogólnomiejską dyskusję o problemach przestrzennych, z której wyłania się strategiczna wizja rozwoju miasta, tak potrzebna dla scalenia starachowickiego krajobrazu. „Gdy wyszła ustawa krajobrazowa, akurat zaczęły się prace nad programem rewitalizacji, więc było bez sensu wprowadzać uchwałę odnośnie do czegoś, co jest w trakcie przebudowy” – podsumował Grunt�8�. Zabudowa wielorodzinna w północnej części miasta zarządzana jest w zdecydowanej większości przez spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe. Jeszcze przed rozpoczęciem rewitalizacji wzięły one sprawy w swoje ręce i przeprowadziły termomodernizację połączoną z odmalowaniem fasad budynków. Choć do pastelowych barw ocieplonych bloków czy nieposzanowania detalu architektonicznego (szczególnie w przypadku socrealistycznej Majówki) można mieć zastrzeżenia – termomodernizacja nie była w żaden sposób kontrolowana przez miasto – to trzeba zauważyć pozytywny wkład wspólnot i spółdzielni w jakość przestrzeni miejskiej. Na blokach w Starachowicach prawie w ogóle nie ma reklam; nie było ich nawet na siatkach zabezpieczających prace remontowe, kiedy ocieplano budynki. Grunt postawił tę sprawę jasno: „Jeśli chodzi o nasze wspólnoty, to z reklamami nie ma problemu. Nie zgadzamy się”�86. Pod tym względem spółdzielnie i wspólnoty są czynnym podmiotem polityki reklamowo-szyldowej. W poprzednich latach miasto nie czuwało nad kwes�ami estetycznymi związanymi nawet z termomodernizacją budynków użyteczności publicznej. „Jest kolorowo. Nikt nad tym nie panował. Będziemy musieli z tym przez kilkadziesiąt lat żyć, bo te budynki zostały wykonane, każdy ma innego zarządcę i ciężko byłoby kogoś zmusić, żeby zmieniał elewację” – przyznawał prezydent Materek, dla którego wygląd miasta „ma duże znaczenie wizerunkowe”�8�. Obecnie remonty jednostek publicznych są konsultowane z architektem miejskim. Jednocześnie zaczęto usuwać reklamy z obiektów publicznych.

���


Wcześniej ogrodzenia szkół i przedszkoli były obwieszone – ograniczyliśmy to do minimum. Teraz będę zwracał się z prośbą do dyrektorów wszystkich naszych jednostek, aby wypowiedzieli umowy, jeśli są jeszcze gdzieś umowy na użyczenie, wydzierżawienie powierzchni na ogrodzeniach naszych jednostek, bądź po prostu zdjęli te reklamy – mówił prezydent, a jako przykład sukcesu takiego postępowania wskazał ogrodzenie stadionu�88. Pod koniec ���� roku prezydent zainicjował „akcję mającą na celu poprawę estetyki miasta” – lokalni przedsiębiorcy w zamian za otoczenie opieką wybranego fragmentu przestrzeni, np. nasadzenia zieleni na rondzie, otrzymali zgodę na umieszczenie swoich reklam w centralnych punktach miasta�8�. Ponadto miasto przy okazji remontów dróg i innych zmian dąży do ujednolicenia miejskiego systemu informacji. Kolejnym obszarem, w którym już przed uchwaleniem regulacji krajobrazowych Starachowice prowadziły politykę reklamową, były wiaty przystankowe i tabor autobusowy. We wrześniu ���6 roku prezydent zapowiedział uregulowanie problemu zaklejonych okien w autobusach; miało to nastąpić w połowie ���� roku, wraz z przyjęciem uchwały krajobrazowej���. Jak się okazało, na uchwałę starachowiczanie musieli poczekać dłużej niż na usunięcie reklam z okien autobusów, co nastąpiło z początkiem ���� roku. Wtedy to Iwona Tamiołło z urzędu miasta ogłosiła „koniec z reklamami umieszczanymi na szybach autobusów miejskiego przewoźnika” – miały pozostać tylko reklamy zamieszczane „na ścianach bocznych lub na tyle pojazdu”���. W rozmowie z grudnia ���� roku Materek dodawał: „Widzę, że nasz przewoźnik się do tego stosuje, z wyjątkiem kilku autobusów, które jeszcze zostały ze starymi reklamami. Natomiast na autobusach, które będziemy kupowali – myślę, że w ciągu dwóch lat będziemy mieli już całkowicie nowy tabor autobusowy – nie będzie żadnych reklam”���. Przystanki również zostały uporządkowane. Prezydent nakazał, aby plakaty reklamowe wieszane w gablotach przystankowych były dopasowane pod względem rozmiarów, ponieważ, jak sam stwierdził, „wyglądało to obskurnie, kiedy plakaty A�, A� wisiały w dużo większych witrynach”���. Samo podjęcie prac nad projektem uchwały krajobrazowej w Starachowicach zostało ogłoszone przez prezydenta Materka i architekta Bednarczyka już we wrześniu ���� roku. Poinformowali oni wówczas o planowanej inwentaryzacji reklam; cały proces miał zakończyć się w ciągu kilku miesięcy. Prace jednak toczyły się opieszale. W marcu ���6 roku Bednarczyk wciąż mówił o wstępnym etapie przygotowań do opracowania uchwały krajobrazowej���, dwa miesiące później przyjęto uchwałę intencyjną, a w następnym roku rzeczniczka ratusza Iwona Ogrodowska wyjaśniała, że inwentaryzacja postępuje, ale prace spowolniły ze ��6


względu na realizację programu rewitalizacji���. Co warte odnotowania, wykonanie inwentaryzacji oferowały miastu firmy prywatne, lecz decyzją prezydenta wszystkie etapy prac nad uchwałą wykonywane były przez urzędników, ponieważ dokumenty strategiczne opracowywane przez podmioty zewnętrzne „nadawały się tylko do położenia na półkę”, podczas gdy urzędnicy, którzy mają stosować w praktyce nowe prawo, wiedzą, co powinno się w nim zawierać��6. Kierownik Referatu Urbanistyki i Planowania Przestrzennego potwierdził w wywiadzie samodzielne opracowanie uchwały przez urzędników, którzy inspirowali się uchwałami podjętymi wcześniej przez inne miasta, w tym zwłaszcza Ciechanów –ze względu na podobną wielkość miasta���. Konsultacje fakultatywne projektu uchwały odbyły się wreszcie w kwietniu ���� roku, a formalne wyłożenie projektu do publicznego wglądu – na przełomie października i listopada ���� roku, przy czym w jesiennym spotkaniu konsultacyjnym nikt nie wziął udziału, a do urzędu wpłynęła tylko jedna uwaga. Bez przesadnych deliberacji rada miasta uchwaliła lokalny kodeks reklamowy �� grudnia ���� roku, a 6 stycznia ���� roku uchwała weszła w życie. Jednak dopiero pod koniec rocznego okresu dostosowawczego urząd miasta zaczął szerzej informować o konieczności dopasowania nośników reklamowych i szyldowych do nowych zasad��8. Nie powstały do tej pory ani dodatkowe zachęty do dostosowania reklam i szyldów, ani przewodnik po uchwale czy inne materiały, które ułatwiłyby zorientowanie się w przepisach. Jeszcze w grudniu ���� roku Jarosz obawiał się problemów z egzekwowaniem uchwały, które mogą pojawiać się na wielu polach, od wykonania ponownej inwentaryzacji (aby posiadać aktualne dane) poprzez przypominanie o obowiązywaniu uchwały „tym osobom, które zapomniały, że mają reklamy”, po zbieranie deklaracji finansowych w związku z opłatami reklamowymi���.

Pierwszy rok obowiązywania uchwały nie przyniósł większych zmian w przestrzeni Starachowic. „Obawiam się, choć bardzo chcę się mylić, że ��% wysiłków z wprowadzaniem ładu przestrzennego mamy już za sobą. Rok ���� jest okresem dostosowawczym, tymczasem jako mieszkaniec nie widzę żadnych zmian” – alarmował Kołodziejski w październiku ���� roku. Z jego punktu widzenia istnieje ryzyko, że „ta uchwała będzie tzw. półkownikiem, a jej rola ograniczy się do wymiaru wizerunkowego. Mamy ją, więc jesteśmy progresywni”���. Trudno uznać te obawy za bezpodstawne.

���


Analiza konsultacji społecznych

Wprowadzenie Konsultacje społeczne projektu uchwały krajobrazowej były prowadzone w Starachowicach – podobnie jak w wielu innych miastach – w stopniu wykraczającym poza obligatoryjny tryb wynikający z upzp. Uwagi i wnioski zbierano dwukrotnie. Najpierw w ogłoszeniu z �� marca ���� roku prezydent miasta informował o przystąpieniu do przygotowania projektu uchwały i zapraszał do składania wniosków dotyczących sytuowania obiektów małej architektury, tablic i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń. Wnioski można było składać do �� kwietnia ���� roku. Następnie, już w trybie określonym w ustawie, �� października ���� roku prezydent zawiadamiał o wyłożeniu projektu uchwały do publicznego wglądu od �� października do �� listopada ���� roku. Na �� października zaplanowana została dyskusja publiczna, a uwagi można było składać także bezpośrednio w Biurze Obsługi Mieszkańców, listownie oraz e-mailowo do �8 listopada. W obu przypadkach informacja zamieszczona została na tablicy w urzędzie, w BIP, na tablicach i słupach ogłoszeniowych na terenie miasta oraz w prasie lokalnej.

Pod względem formalnym konsultacje zaplanowane zostały więc bez zarzutu. Jednak zgłoszono w nich tylko jeden wniosek, a na dyskusję nikt nie przyszedł.

��8


Sprawa wydaje się tym dziwniejsza, że Starachowice uchodzą za miasto, w którym konsultacje społeczne i inne formy uczestniczenia mieszkańców i mieszkanek w podejmowaniu decyzji zostały w ostatnich latach bardzo rozwinięte. Konsultacje prowadzone są albo siłami urzędu, albo z pomocą podmiotów zewnętrznych. Przykładowo konsultacje dotyczące oferty kulturalno-edukacyjnej Starachowickiego Centrum Kultury i przyszłego Parku Kultury prowadziła firma InicjatywaLokalna.pl���, a wizję rozwoju centrum Starachowic konsultowano w ramach projektu „Przestrzeń dla partycypacji” z udziałem zarówno urzędników ze Starachowic, jak i zespołu wspierającego, w skład którego weszli Paweł Jaworski z Fundacji Napraw Sobie Miasto i Joanna Suchomska z Pracowni Zrównoważonego Rozwoju, oraz ekspertów: Marii Głowackiej z Izby Architektów Rzeczypospolitej Polskiej, Jakuba Heciaka ze Stowarzyszenia Architektów Polskich i Jacka Sztechmana z Towarzystwa Urbanistów Polskich���. Rozbudowany program konsultacji społecznych był zawarty w projekcie rewitalizacji „Starachowice OD nowa”���. Nasi rozmówcy wspominali z aprobatą gorące dyskusje z liczną reprezentacją strony społecznej w kwes�ach rewitalizacji. „Myśmy działali, żeby nowa władza poszła w konsultacje społeczne. I nasz prezydent to realizuje. Jeżeli coś tu się tworzy, to zaczyna się od konsultacji społecznych” – zapewniał Grunt���. Nie można więc powiedzieć, że niemal całkowity brak uczestników i uczestniczek w konsultacjach uchwały krajobrazowej wynikał z niewiedzy urzędu, jak przeprowadzić tego rodzaju proces w sposób angażujący społeczność miasta.

Przebieg procesu w świetle Kanonu Lokalnych Konsultacji Społecznych Brak udziału w konsultacjach stawia pod znakiem zapytania pierwszą zasadę konsultacji – dobrą wiarę. Miasto nie przyłożyło się do rozpropagowania konsultacji i nie zastosowało żadnych metod konsultacyjnych wykraczających poza minimum (dyskusja publiczna oraz zbieranie uwag w urzędzie, listownie i e-mailowo). Można więc mieć wątpliwości, czy konsultacje w Starachowicach były nastawione na wysłuchanie mieszkańców i mieszkanek. „Można odnieść wrażenie, że miastu nie do końca zależało na upowszechnieniu wiedzy o zasadach i całej ra�o legis uchwały” – mówił dyrektor Ekomuzeum, który zarzekał się, że jako aktywny mieszkaniec na pewno trafiłby na projekt uchwały, gdyby władzom zależało na dużym udziale strony społecznej���. Trudno mówić też o powszechności konsultacji, w których w zasadzie nikt nie wziął udziału, bo w ogóle mało kto o nich wiedział. Zapytany o konsultacje fakultatywne, Myszka odpowiadał: „Jestem raczej aktywnym człowiekiem, czytam wszystkie informacje, interesuję się życiem miasta i jestem zaskoczony, że w kwietniu ���� roku były konsultacje uchwały krajobrazowej”��6. Kołodziejski ���


wypowiadał się podobnie: „W moim przekonaniu konsultacje przeszły dosyć cicho”���. Grunt, który zapamiętał dyskusje o projekcie uchwały krajobrazowej z kwietnia ���� roku, dodawał, że na spotkania konsultacyjne „przychodzi zwykle grupa zainteresowanych, bywa ��–�� osób” (głównie seniorów, przedstawicieli stowarzyszeń, spółdzielni, wspólnot itd.)��8. Choć zatem przypuszczenie starosty Babickiego, według którego „po szeroko konsultowanym programie rewitalizacji zmiany w przestrzeni publicznej idą w dobrą stronę i ludzie na tym etapie nie mieli potrzeby w to szczegółowo wnikać”���, może być trafne, to widać, że istnieje grupa zainteresowanych obywateli i obywatelek, którzy mogliby wziąć udział w konsultacjach, gdyby o nich wiedzieli. „Kiedyś […] było bardzo dużo konsultacji” – zauważył Myszka���, ale zmęczenie strony społecznej przekonsultowaniem nie może tłumaczyć niedostatecznej komunikacji. Sam porządek konsultacji wydawał się przejrzysty – z ogłoszeń prezydenta jasno wynika, kiedy, gdzie, w jaki sposób i w jakiej sprawie można było zgłaszać wnioski i uwagi. Trudno jednak rozważać przejrzystość komunikacji na temat konsultacji, jeżeli sprowadzała się ona do formalnych ogłoszeń zamieszczonych na stronach i w gmachu urzędu, w jednym z lokalnych tygodników i na tablicach ogłoszeń. Prezydent Materek przyznał otwarcie, że konsultacje „były słabo nagłośnione. […] oprócz ogłoszeń oficjalnych na BIP czy obwieszczeń na tablicach urzędu miejskiego itd. również media lokalne informowały, że można składać wnioski, propozycje i uwagi do uchwały reklamowej”���. Nawet sposób zamieszczenia informacji o konsultacjach w BIP budzi wątpliwości, na co zwróciła uwagę Magdalena Maciąg, wydawczyni portalu Starachowice-Net: Ja śledzę BIP. Kilka razy w tygodniu sprawdzam zarządzenia prezydenta, ogłoszenia i w ogóle. A to było zamieszczone w takim martwym miejscu, gdzie nie są podawane bieżące informacje z działalności urzędu miasta. To była taka zakładka „Urbanistyka i planowanie przestrzenne”. Prawa strona BIP-u, tutaj zwykle mało się dzieje. Bardziej interesuje mnie tablica ogłoszeń. Tam bym poszukiwała informacji, na tablicy ogłoszeń���. Maciąg dodawała, że „prezydent na swoim Facebooku nawet się nie zająknął na temat konsultacji organizowanych w urzędzie miasta, a ma tam �� tys. ludzi. Ludzie traktują profil włodarza miasta jako źródło informacji”���. Jeśli do tego wziąć pod uwagę bardzo skomplikowany projekt uchwały z jednej, a jej realny (np. finansowy) skutek dla przedsiębiorców z drugiej strony, to taka komunikacja okazuje się dalece niewystarczająca. Kolejny problem dotyczy zasady responsywności – na stronach urzędu nie udało nam się znaleźć podsumowania konsultacji uchwały krajobrazowej. W zakładce „Konsultacje” w BIP nie ma żadnej wzmianki ani o konsultacjach – fakultatywnych i obligatoryjnych – uchwały, ani raportu z ich przeprowadzenia���. Znalezienie informacji o konsultacjach mogło być trudne dla ���


mieszkańców i mieszkanek także dlatego, że w urzędzie miasta nie ma jednej wskazanej komórki odpowiedzialnej za konsultacje społeczne. Takie działanie jest wbrew przewidywalności konsultacji, które powinny być prowadzone w zaplanowany sposób w trakcie całego procesu legislacyjnego. Tymczasem wydaje się, że od pierwszych zapowiedzi opracowania uchwały krajobrazowej z jesieni ���� roku do konsultacji fakultatywnych projektu uchwały w kwietniu ���� roku ludzi w ogóle nie pytano o zdanie. Konsultacje pojawiły się nagle, niepoprzedzone wcześniejszymi dyskusjami i słabo rozpropagowane. Ostatecznie ze względu na nikły udział mieszkańców i mieszkanek trudno mówićo reprezentowaniu interesu publicznego w konsultacjach. Jedyna uwaga, która wpłynęła podczas wyłożenia projektu do wglądu publicznego, pochodziła od agencji reklamowej, oczekującej – co zrozumiałe – bardziej liberalnych zapisów uchwały.

Podsumowanie

W trakcie wywiadu prezydent Materek przekonywał, że brak udziału mieszkańców i mieszkanek w konsultacjach uchwały krajobrazowej (mimo że na ogół konsultacje cieszą się zainteresowaniem) należy interpretować jako milczącą zgodę i poparcie dla porządkowania reklamy zewnętrznej: Prócz nieoficjalnego e-maila, którego otrzymałem od jednej z firm reklamowych, takiego zainteresowania nie było i nie ma. Byłem ciekaw, czy temat jest tak słabo nagłośniony, że nikt się nie zgłasza, ale śmiem twierdzić, że po prostu ta uchwała prawdopodobnie nie wzbudza kontrowersji w naszym mieście. Nawet kiedy ten okres oficjalnych konsultacji się skończył, ktoś mógł się do mnie zgłosić. Nic takiego się nie zadziało. Wydaje się, że jest zrozumienie dla wprowadzenia tej uchwały���. O ile prowadzony przez nas monitoring potwierdza powszechne poparcie dla uporządkowania reklam w Starachowicach, o tyle nie powinno ono usprawiedliwiać zastosowania tylko takich sposobów informowania o konsultacjach i metod konsultacyjnych, które nie wykraczają zbytnio poza ustawowe minimum. Wobec tego wręcz budzą się przypuszczenia, że ratusz mógł celowo dążyć do uchwalenia ograniczeń umieszczania reklam bez specjalnego rozgłosu i debaty ze wszystkimi potencjalnie zainteresowanymi. Innymi słowy, poprzez przeprowadzenie konsultacji po linii najmniejszego oporu prezydent sam rzucił na siebie podejrzenie, że nie chciał rozmawiać ze społecznością Starachowic w tak delikatnej kwes�i jak regulacja zasad sytuowania reklam i szyldów. ���


Analiza dialogu obywatelskiego

Wprowadzenie Starachowice nie są dużym miastem, w związku z czym lokalna sfera publiczna, stanowiąca forum dyskusji, wymiany poglądów i pomysłów między mieszkańcami, ma niewielki zasięg. Dialog obywatelski toczy się przede wszystkim w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych – kolejni rozmówcy odsyłali nas do strony prezydenta Materka na portalu Facebook. To tam prezydent informuje o wszystkich ważnych sprawach, a mieszkańcy komentują, chwalą lub ganią, dopytują i dzielą się refleksjami. Wysoka aktywność prezydenta w mediach społecznościowych przyczyniła się do koncentracji lokalnych dyskusji właśnie na jego stronie na Facebooku. Inne ośrodki informacji i komunikacji w Starachowicach to przede wszystkim prasa lokalna: „Tygodnik Starachowicki” i najstarsza „Gazeta Starachowicka”, również wydawana w cyklu tygodniowym. Oba tytuły oprócz wydania papierowego mają swoje odsłony internetowe. Na szczególną uwagę zasługuje portal Starachowice-Net, najczęściej – po stronie prezydenta Materka na Facebooku – wspominany przez naszych respondentów. Portal stanowi nie tylko popularne źródło wiedzy dla mieszkańców i mieszkanek miasta, lecz także przestrzeń swobodnych komentarzy. Wystarczy pobieżna kwerenda, aby zauważyć, że pod artykułami na ten sam temat komentarze na stronach „Tygodnika Starachowickiego” i „Gazety Starachowickiej” są nieliczne, podczas gdy ich stricte internetowa konkurencja gromadzi dziesiątki postów. Nasi rozmówcy uwrażliwiali nas, że są to często komentarze złośliwe, pisane przez politycznych adwersarzy prezydenta. Rzeczywiście, wielu komentujących szybko porzucało temat uchwały krajobrazowej na rzecz bardziej ogólnych kwes�i. Lokalne media społecznościowe uzupełnia – w istotnych sprawach – telewizja: TVP Kielce i TV Starachowice.

Media społecznościowe Stronę prezydenta Materka na Facebooku śledzą �� tys. osóby. Jego posty gromadzą dziesiątki, a nawet setki komentarzy i polubień – nie inaczej rzecz się ma z tymi dotyczącymi uchwały krajobrazowej. Gdy �� stycznia ���� roku prezydent Starachowic ogłosił na swojej stronie częściową wymianę taboru autobusowego oraz zakaz naklejania reklam na szybach autobusów, na ��� komentarzy zaledwie dwa wyrażały obawy, czy w efekcie zakazu reklam nie spadną zyski, co mogłoby oznaczać konieczność podniesienia cen biletów – wszystkie pozostałe wypowiedzi były jednoznacznie pozytywne��6. Podobnie było �6 listopada ���� roku, gdy ���


Materek zamieścił na portalu społecznościowym materiał TVP Kielce dotyczący procedowanej właśnie uchwały krajobrazowej w Starachowicach. Spośród �6 komentarzy zdecydowana większość wyrażała radość i nadzieję, podczas gdy autorzy nielicznych krytycznych i zgryźliwych komentarzy pytali, czy regulacjami zostaną objęte także reklamy wyborcze. Jedynie dwie osoby sprzeciwiały się ingerencjom w „przestrzeń prywatną” i martwiły się o brak miejsc na reklamę. Poniżej kilka przykładów (pisownia oryginalna): Bardzo czekałem na tę wiadomość! Niech Starachowice staną się liderem w dbaniu o przestrzeń publiczną! Powodzenia Panie Prezydencie! A jak się to ma do kampanii wyborczej ? Na rondzie na ulicy Radomskiejbyło 8 bilbordów. W dobie Internetu to nawet reklamy wrzuconych do skrzynek mało kto ogląda... U nas w tym roku w czasie kampani mało było banerów I tylko wkurzali się ludzie bo zaskanialy... A z drugiej strony kto zagłosuje na człowieka z baneru nie wiedząc o nim nic... O Kowalski Jan startuje fajnie wygląda to na niego zagłosuje nikt tak nie głosuje... ulotkę w skrzynce może ktoś przeczyta A reszta to wie na kogo zagłosować bo śledzi na bieżąco co się dzieje albo w Internecie czyta... Więc dobry pomysł kiedyś był Urząd - plastyk miejski i bez jego akceptacji, projektu i miejsca, nie wolno było wieszać reklam,było to kłopotliwe,ale jakoś regulowało ich estetykę,- ale wtedy nie było demokracji. Wszyscy przeciwko ale Ci co mają coś do zaoferowania gdzieś się muszą reklamować, dla mnie średni pomysł:( ���. Trzy dni później Materek udostępnił materiał TV Starachowice na ten sam temat. Reakcje użytkowników były podobne, w zdecydowanej większości pozytywne wobec nowego aktu prawa miejscowego, np.: To bardzo dobry pomysł. W koncu może doczekamy się uporządkowania tego śmietniska przy drogach i tego czegoś na elewacjach „LOMBARDkseroMiesnyLODYLODYLODY”��8.

���


Tym razem sformułowane zostały jednak propozycje konkretnych zapisów dotyczących liczby i rozmiarów reklam i szyldów, a także opłat. Ponadto zapowiedź uchwały zmotywowała komentujących do podjęcia innych, pokrewnych tematów, takich jak ulotki reklamowe wrzucane do skrzynek na listy albo samochody zaparkowane na chodnikach. Choć więc pojawiły się głosy w obronie „własności prywatnej” wraz z obowiązkowym w takich sytuacjach porównaniem do Korei Północnej, to nie ulega wątpliwości, że starachowiczanie udzielający się na stronie prezydenta przyjęli zapowiedź uchwały z ulgą i zadowoleniem.

Już po uchwaleniu uchwały krajobrazowej, �� stycznia ���� roku, prezydent ogłosił na Facebooku sondę, w której ��% uczestników poparło lokalny kodeks reklamowy wobec zaledwie 8% oponentów, przy czym łącznie oddano �,8 tys. głosów���.

���


Przychylne opinie wybrzmiewały także w komentarzach, których padło 66. Pojedynczy komentujący stawali w obronie „własności prywatnej” i „wolności gospodarczej”, narzekali na ciężki los przedsiębiorców lub ironizowali, czy aby na pewno uporządkowane zostaną także reklamy wyborcze. Można domniemywać, że użytkownicy aktywni na stronie prezydenta Materka to w większości jego zwolennicy, stąd tak wysokie poparcie dla uchwały krajobrazowej deklarowane w polubieniach, komentarzach i głosach w ankiecie. Niemniej także na stronie portalu Starachowice-Net na Facebooku przeciwnicy uchwały byli w zdecydowanej defensywie. Różnica ma charakter tylko ilościowy: na stronie prezydenta komentarzy są dziesiątki, podczas gdy pod postami na ten sam temat na stronie portalu Starachowice-Net na Facebooku zamieszczono kilka lub kilkanaście wypowiedzi. Przykładowo udostępniony na Facebooku artykuł na temat inwentaryzacji reklam z lipca ���� roku został skomentowany tylko trzy razy���, informacja o usunięciu reklam z szyb autobusów z �8 stycznia ���� roku – sześć razy���, a post z kwietnia ���� roku na temat przygotowywanej uchwały krajobrazowej – zaledwie raz i polubiony pięć razy���. Wszystkie wzmiankowane komentarze miały charakter pozytywny.

Lokalna prasa i telewizja Tematyka chaosu reklamowego i konieczności ochrony walorów krajobrazowych pojawiła się w lokalnych mediach właściwie dopiero po zapowiedzi prezydenta Materka, że Starachowice opracują stosowną uchwałę na podstawie ustawy krajobrazowej. Wcześniej te kwes�e były podejmowane sporadycznie. Do wyjątków należy felieton Musi być widać z daleka autorki podpisanej „ewa” w „Gazecie Starachowickiej” z ���� roku. Tekst zaczyna się sarkastycznie: Miasta toną w nieuporządkowanych reklamach. Starachowice wyjątkiem nie są. Na ogrodzeniach posesji, instytucji, na specjalnie instalowanych tablicach ogłaszają się rozmaite placówki handlowe i usługowe. Z daleka widać, ile metrów dzieli nas od jakiegoś centrum sprzedażowego i jakie są w nim obniżki cenowe. Rzeczywiście, aż kusi, by skręcić w tamtym kierunku. Nie od dziś przecież wiadomo, że reklama jest dźwignią handlu. Drogą do pomnażania zysków, wokół których kręci się cały kapitalistyczny świat. Jednak po chwili autorka zmienia ton. Godzi się, że tak niestety wygląda norma, do której trzeba się współcześnie stosować, i w konsekwencji wzywa, aby samorząd Starachowic reklamował swoje zabytki i walory krajobrazowe. „Gdyby [turyści], przejeżdżając obrzeżami, widzieli wielkie tablice i banery, zachęcające do ���


odwiedzenia naszej okolicy, wstąpiliby i zostawili trochę pieniędzy”���. Inaczej będą omijać to miasto, nieświadomi jego atrakcji. Krytyka wszechobecnych reklam pojawiała się na łamach lokalnej prasy początkowo głównie w przypadkach szczególnie rażących; dotyczyła nadużyć, a nie samego status quo, przyjmowanego jako stan, z którym trzeba się pogodzić. Jeszcze w ���� roku redakcja „Starachowickiej” bulwersowała się interpelacją radnego Andrzeja Krukowicza, który domagał się podwyższenia muru cmentarnego przy ul. Iłżeckiej, argumentując, że powierzchnię wyższego ogrodzenia można by z powodzeniem wynająć na cele reklamowe���. W podobnym tonie „Tygodnik Starachowicki” oburzał się na postawienie w ���� roku billboardu reklamowego tuż obok zabytkowego żelaznego krzyża przy przejeździe kolejowym na ul. Radomskiej���. Co ciekawe, niebezpieczeństwo związane z ograniczeniem widoczności nadjeżdżających pociągów w ogóle nie pojawiło się w artykułach na ten temat, a komentarz anonimowego czytelnika pod pierwszym z nich dotyczył… obecności krzyża, a nie reklamy. Wydaje się, że dopiero inicjatywa prezydenta Materka, aby wprowadzić lokalne regulacje reklamowo-szyldowe na podstawie ustawy krajobrazowej, wywołała reakcje w prasie. Bodaj jako pierwsze informację o tym przekazały Starachowice-Net, które podały, że podczas plenerowego spotkania konsultacyjnego budżetu miasta na rok ���6 prezydent zapowiedział wprowadzenie uchwały krajobrazowej. Portal relacjonował: Jak dodał architekt miasta Marcin Bednarczyk, na chwilę obecną miasto przygotowuje się do przeprowadzenia inwentaryzacji reklam. Czy stoją one na terenie gminnym zgodnie z prawem czy nie. Do ustalenia jest wiele szczegółów, m.in. gdzie w Starachowicach należałoby całkowicie chronić tereny przed reklamą, gdzie reklamy są najbardziej szpetne. Na jakie strefy podzielić miasto i jakie wielkości reklam przyjąć w danych strefach, jakie opłaty wprowadzić��6. Zgodnie z artykułem szczegóły uchwały miały być znane już w styczniu ���6 roku. Tę samą wiadomość kilkanaście dni później przekazała „Gazeta Starachowicka”���. Pierwsze zapowiedzi uchwały krajobrazowej nie wzbudziły większego zainteresowania internautów – do kwes�i regulacji reklam odniosła się („Trzymam kciuki za nowego architekta i realizację ustawy krajobrazowej”) tylko jedna z kilkudziesięciu osób komentujących na Starachowice-Net, przy czym deklarowanemu poparciu dla idei towarzyszyły wątpliwości co do jej realizacji. Coś się jednak zaczęło zmieniać, skoro jeszcze jesienią ���� roku „Tygodnik Starachowicki” zwracał uwagę na „fruwające banery wyborcze i takie, które utrudniają widoczność” kierowcom na drogach��8. ��6


W marcu ���6 roku Starachowice-Net donosiły o inwentaryzacji reklam w mieście���, a rok później dopytywały w ratuszu o powstanie uchwały���. Pod oboma artykułami opinie komentujących były podzielone. Część osób jednoznacznie popierała zamiar wprowadzenia lokalnego kodeksu reklamowego, jak użytkownik „neo”: „Może wreszcie się doczekamy że w mieście będzie porządek i znikną te wstrętne pseudo reklamy z płotów. To powinien być priorytet dla władz miasta”. Inni wyrażali obawy: „Starachowice to nie Sopot czy Zakopane. U nas ingerowanie w to jak ludzie się reklamują może bardziej zaszkodzić niż pomóc. […] Czy urząd miejski zamierza w tej sprawie wogóle rozmawiać z mieszkańcami czy urzędnicy sami sobie będą coś postanawiali?” – powątpiewał „Obserwujący”. Jednakże większość komentujących wykorzystała tę informację głównie jako pretekst do poruszenia innych spraw, np. uporządkowania parku miejskiego. Jeśli pominąć komentarze wykraczające poza tematykę artykułów, to poparcie dla uporządkowania reklam nieznacznie przeważało wśród użytkowników. Wspomniane spowolnienie prac nad uchwałą spowodowało, że wkrótce temat zamarł. Wyjątkiem była kwes�a reklam na miejskich autobusach, którą „Tygodnik Starachowicki” podniósł już w ���6 roku: Czy oni myślą, że ludzie to zwierzęta? Zwierzęta, które jadą na rzeź do zakładu mięsnego mają więcej światła i większą widoczność niż ludzie w autobusach. Nie docierają do nich żadne argumenty, twierdzą, że tak musi być i koniec – irytuje się nasz Czytelnik, który w tej sprawie próbował interweniować zarówno u miejskiego przewoźnika, jak również prezydent miasta���.

���


Kwes�a uchwały krajobrazowej powróciła w kwietniu ���� roku. „I wreszcie zaczęło się coś dziać w Starachowicach” – pisała, jakby nie dowierzając, Kinga Kania w „Gazecie Starachowickiej”. Artykuł namawiał do zgłaszania uwag i wniosków dotyczących zagospodarowania przestrzeni miejskiej, a cytowany w nim Materek powoływał się na głosy mieszkańców apelujących o ograniczenie reklam w mieście���. Do udziału w konsultacjach fakultatywnych projektu uchwały zapraszały też Starachowice-Net, a nieliczne komentarze, mimo narzekań na zbyt częste konsultacje („gość”: „Niedługo jak będzie chciał ziewnąć zwoła natychmiastowe konsultacje”), wyrażały oczekiwanie („Wreszcie. Likwidacja reklam to tani sposób na poprawę wyglądu miasta” – pisała „ala”) i entuzjazm („Likwidacja reklam to super pomysł” – nie kryła „Lena”)���. Inicjatywa uporządkowania outdooru spotykała się więc raczej z aprobatą. Prasa lokalna przeoczyła jednak fakt obligatoryjnych konsultacji społecznych, czyli wyłożenia projektu do publicznego wglądu w październiku ���� roku. Pierwsze artykuły na ten temat pojawiły się dopiero �8 listopada, podczas gdy projekt był wyłożony od �� października do �� listopada. Wiadomość o konsultacjach mogłaby zresztą nie pojawić się w ogóle, gdyby nie monitoring stowarzyszenia Miasto Moje a w Nim, w ramach którego zwróciliśmy się m.in. Do portalu Starachowice-Net z pytaniem o przebieg konsultacji. Wydawczyni portalu stwierdziła później w wywiadzie: Pan napisał do mnie, ja dzwonię do architekta, a on mówi: „Tak, nawet było spotkanie w sali Olimpia, na które nikt nie przyszedł”. Ale kto wiedział o tym spotkaniu? […] Dopiero wtedy pojechałam do urzędu miejskiego. To był mój temat, jako pierwsza go opublikowałam, zrobiłam zdjęcia tego projektu i wrzuciłam do internetu���. Maciąg podkreślała niewystarczającą komunikację w tej sprawie ze strony urzędu, który nie postarał się, by powiadomić mieszkańców o procedowanej uchwale. Kiedy Starachowice-Net przekazały informację o konsultacjach projektu uchwały – tego samego dnia zrobiła to też „Gazeta Starachowicka” – mieszkańcom zostało zaledwie �� dni na zgłaszanie uwag do projektu. Oba tytuły potraktowały temat poważnie i szczegółowo omówiły projekt; Starachowice-Net przedstawiły nawet skan tekstu uchwały. „Fakt jest taki, że ten projekt uchwały Rady Miejskiej powinien być ważny dla wszystkich” – podkreślał portal���. Wzywano też do zgłaszania uwag: „Dotychczas wpłynęła jedna uwaga (stan na �� listopada br.). Były za to telefony z prośbą o przesłanie projektu. W konsultacjach, mimo informacji, nikt nie wziął udziału” – to z kolei „Starachowicka”��6. Już po zakończeniu konsultacji, ale przed głosowaniem nad uchwałą przez radę miasta informację o projekcie przekazał „Tygodnik Starachowicki”���.

��8


Ponownie reakcje czytelników pozostały niemrawe, choć zaznaczyć trzeba, że wszystkie cztery komentarze na portalu Starachowice-Net były pozytywne. Co ciekawe, prasa lokalna nie informowała już o samym przyjęciu uchwały – relacje z sesji rady miasta z grudnia ���� roku zdominowała kwes�a budżetu. W listopadzie ���� roku temat konsultacji projektu uchwały krajobrazowej podjęły również regionalne stacje telewizyjne. „Naturalne kosmetyki, części do samochodów, wygodne materace – tak witają kierowców Starachowice. A im dalej w las, tym więcej... reklam. Możliwości ogranicza tu tylko wyobraźnia. Bilbordy zachęcają do zakupów ze ścian, płotów – a nawet... dachów” – wyzłośliwiał się Tomasz Niezgoda, dziennikarz TVP Kielce, piętnując zanieczyszczenie wizualne w Starachowicach. W materiale głos zabrali Materek i Jarosz; nie pojawiły się żadne głosy oponentów zmian��8. Ci sami przedstawiciele władz miejskich wystąpili w reportażu Iwony Bryły w Telewizji Starachowice. Dziennikarka przeprowadziła krótką sondę uliczną na temat uregulowania reklam, z której wynikało – kolejny raz – niemal całkowite poparcie mieszkańców dla tej inicjatywy���.

Podsumowanie Trudno nie odnieść wrażenia, że mimo funkcjonowania mediów lokalnych i regionalnych głównym ośrodkiem informacji w Starachowicach pozostaje ratusz, a w szczególności prezydent Materek, który na bieżąco w mediach społecznościowych informuje mieszkańców o swoich działaniach. To na stronie Materka na Facebooku toczą się dyskusje, to tam pojawia się najwięcej komentarzy, to także on cytowany jest przez gazety, portale i telewizję; w przypadku prac nad uchwałą krajobrazową rzadziej przywoływani byli Jarosz i Bednarczyk, a więc urzędnicy odpowiedzialni za ostateczny kształt dokumentu. Prezydent i urząd wyznaczyli dominującą narrację o uchwale, przekazywaną przez media. Miejscowi dziennikarze i publicyści z własnej inicjatywy poruszali głównie te kwes�e, które wydawały się bardziej kontrowersyjne niż ogólne zanieczyszczenie reklamowe: zaklejanie okien w autobusach, sytuowanie reklam w bezpośrednim sąsiedztwie symboli religijnych i miejsc kultu albo reklamy wyborcze wiszące długo po zakończeniu kampanii.

Użytkownicy i użytkowniczki mediów społecznościowych i portali informacyjnych nie wydają się zbytnio zainteresowani tą tematyką. Komentarzy z reguły jest niewiele; wyjątek stanowi tylko strona prezydenta Materka na Facebooku. Wśród komentujących panuje niemal zgodna opinia, że outdoor powinien zostać ograniczony i uporządkowany. Najczęściej powtarzane argumenty za uchwałą wskazują, że reklamy są brzydkie i szpecą okolicę, ich natłok skutkuje chaosem przestrzennym, reklamy utrudniają widoczność na drogach i mogą przyczyniać się do wypadków, współcześnie działalność reklamowa przenosi się do internetu, a wreszcie miasto może zarobić na opłatach. ���


Dodatkowo podawane były przykłady innych miast, które lepiej radzą sobie z zaprowadzaniem porządku przestrzennego. Z kolei sceptycy wątpili, czy nowe zasady okażą się skuteczne lub czy obejmą także reklamę wyborczą, która ewidentnie budzi silniejsze emocje niż komunikaty o charakterze komercyjnym. Nieliczni przeciwnicy uchwały powoływali się zwykle na „własność prywatną”, „wolność gospodarczą” i tym podobne ogólniki. Warto odnotować, że dyskusja wokół reklam w przestrzeni publicznej uruchamia kilka kolejnych tematów, takich jak: parkowanie aut na chodnikach, pasteloza związana z termomodernizacją budynków, przepełnione śmietniki i brak altanek śmietnikowych czy brak rozkładów jazdy na przystankach autobusowych – osoby komentujące często postrzegały te problemy jako powiązane. Niektórzy nasi rozmówcy wyrażali przekonanie, że małe zainteresowanie problematyką krajobrazową wynika z tego, że starachowiczanie nie mieli jak dotąd okazji szczegółowo zapoznać się z uchwałą i wynikającymi z niej obowiązkami dla mieszkańców. Zgodnie z tą hipotezą dopiero wejście w życie uchwały krajobrazowej oraz wprowadzenie opłat za reklamy na początku ���� roku powinny wywołać większą dyskusję. Taką opinię wyrażali w wywiadach chociażby starosta Babicki��� i wydawczyni Starachowic-Net, która przewidywała, że „zdania będą podzielone, pół na pół. U nas z wieloma rzeczami tak jest, że dopiero jak coś wchodzi w życie i trzeba się dostosować, ludzie podnoszą larum”���. Natomiast prezydent Materek zwracał uwagę na zmianę w nastawieniu lokalnej społeczności: „Uchwała spotkała się z dużo lepszym odbiorem niż początkowo, gdy po raz pierwszy wspomniałem, […] że taką uchwałę chciałbym wprowadzić. Pamiętam, że wtedy ten odbiór był dużo gorszy”. Prezydent z zadowoleniem odnotował przy tym fakt, że uchwała nie stała się przedmiotem sporu politycznego między obozem rządzącym a lokalną opozycją. Opracowanie i uchwalenie lokalnego kodeksu reklamowego w Starachowicach odbyło się więc bezkonfliktowo. Częściowo wynikało to z bardzo wysokiego poparcia dla prezydenta Materka i jego działań i powszechnej zgody co do tego, że przestrzeń publiczną trzeba uporządkować, częściowo jednak – z niedostatecznej informacji o projekcie uchwały i konsultacjach społecznych, jak również ze słabości lokalnego dialogu obywatelskiego, który czasem przypominał monolog ratusza powtarzany przez lokalne media. Jak stwierdziła Maciąg, „odbiór jest taki, że ludzie cieszą się, że nie będzie chaosu reklamowego, są za tym. Chociaż mnie zabrakło w tym wszystkim wyjścia do ludzi. […] A my nic wcześniej nie wiedzieliśmy”���. �6�


Ekspertyza prawna uchwały krajobrazowej

Wprowadzenie Przedmiotem ekspertyzy jest uchwała nr XV/��/���� Rady Miejskiej w Starachowicach z �� grudnia ���� roku. Została ona przeanalizowana pod kątem spójności jej zapisów i przydatności do zamierzonego celu, czyli uregulowania zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane. Cel wprowadzenia uchwały został określony w samym jej tytule, a także w preambule w § �. Zgodnie z preambułą celem jest zachowanie ładu przestrzennego, ochrona tożsamości oraz poprawa wizerunku miasta Starachowice.

Definicje nośników reklam i szyldów Uchwała w odniesieniu do definicji ustawowych reklamy, tablicy reklamowej, urządzenia reklamowego i szyldu (zawartych w art. � pkt �6a, pkt �6b, pkt �6c, �6d upzp.) zawiera próbę zdefiniowania poszczególnych rodzajów urządzeń reklamowych: banera reklamowego, masztu flagowego, pylonu reklamowego, totemu reklamowego, billboardu, tablicy kierunkowej, kasetonu reklamowego, imprezy i neonu. Z definicji pylonu reklamowego zawartej w słowniczku uchwały (§ � ust. � uchwały) wynika wprost, że urządzenie takie ma służyć umieszczaniu na nim szyldów. Definicja pylonu reklamowego nie zawiera jednak maksymalnej wysokości tego typu urządzenia, co należy uznać za jej mankament. Wynika z niej także, że chodzi o urządzenie przeznaczone do umieszczania na nim kilku, a nawet kilkunastu szyldów, zlokalizowane bezpośrednio przy wjeździe na teren prowadzenia działalności gospodarczej lub przy wejściu do budynku. Jednocześnie w § 8 pkt � uchwały dopuszcza się jednak sytuowanie szyldów na wolno stojących nośnikach bezpośrednio przed głównym wejściem do budynku, w którym przedsiębiorca prowadzi działalność. Wolno stojący nośnik szyldu lub szyldów nie może przekraczać wymiarów �,� x �,� x �,� m, co sugeruje, że ma on mieć kształt prostokąta. Z kolei w § 8 uchwały, który zawiera kompleksową regulację dotyczącą szyldów, brakuje jakiegokolwiek odniesienia do pylonu reklamowego zdefiniowanego wcześniej jako nośnik szyldów. W praktyce może to doprowadzić do sytuacji, w której przy wejściu do budynku będą się znajdować zarówno pylony reklamowe, jak i inne wolno stojące prostokątne nośniki szyldów mieszczące się w określonych wymiarach.

�6�


Należy zauważyć, że w § 6, który ustala szczegółowe zasady dotyczące tablic i urządzeń niebędących szyldami, w pkt g dopuszcza się pylony reklamowe o wysokości do � m. Umiejscowienie tego punktu w § 6 sugeruje, że pylony mają być nośnikami reklam, podczas gdy z definicji pylonu reklamowego w § � ust. � uchwały wynika, że może on być wyłącznie nośnikiem szyldów. Zgodnie z § 6 jeden pylon może przypadać na jedną działalność, przy czym każdy podmiot prowadzący działalność może posiadać maksymalnie dwa szyldy dla każdego rodzaju działalności, zgodnie z § 8 pkt 6. Takie sprzeczności na pewno nie będą sprzyjały ładowi przestrzennemu, tym bardziej że uchwała nie ogranicza liczby wolno stojących nośników szyldów (w kształcie prostokąta) przed budynkami. Wśród zawartych w uchwale definicji urządzeń reklamowych brakuje potykacza i stojaka na menu, mimo że § � ust. � pkt a i b odnoszą się wprost do tego rodzaju urządzeń – regulują ich liczbę przed każdym z lokali w pierwszej strefie. Tym samym właściciele lokali sami mogą doprecyzować, czym są potykacz i menu oraz jakie mają być gabaryty tych nośników. Podobnie brakuje definicji przenośnych tablic i urządzeń reklamowych w formie stojaków reklamowych, o których mowa w § �. Czy przez to pojęcie należy rozumieć także potykacze i menu, czy może jeszcze inne rodzaje nośników reklamowych? Brak precyzji w tych kwes�ach nie przysłuży się zachowaniu ładu wizualnego. Wadą definicji billboardu jest z kolei sztywne określenie powierzchni ekspozycyjnej tego typu nośnika (�,8 x �,�� m). Wskutek tak ujętej definicji potencjalny zakaz umiejscawiania billboardów mógłby okazać się iluzoryczny, ponieważ w praktyce wystarczy, że tablica reklamowa miałaby powierzchnię większą lub mniejszą, aby nie została uznana za billboard. Wydaje się, że cel uchwałodawcy był odmienny, choć uchwała nie zawiera żadnych regulacji dotyczących tak zdefiniowanego billboardu (billboard nie pojawia się w uchwale poza słowniczkiem).

Zasady w poszczególnych strefach W ustaleniach dotyczących pierwszej strefy uchwałodawca zabrania stosowania tablic reklamowych i urządzeń reklamowych z wyjątkiem potykaczy, stojaków typu menu, reklam na przystankach oraz reklam związanych z imprezami organizowanymi przez organy administracji samorządowej i rządowej, organizacje pożytku publicznego, fundacje i jednostki kulturalne, w tym reklam sponsorów (§ � ust. � pkt a i b omawianej uchwały). Jednocześnie uchwałodawca w żaden sposób nie ogranicza rodzaju, formy, wielkości tablic i urządzeń reklamowych związanych z imprezami czy też czasu ich ekspozycji. W efekcie istnieje wysokie ryzyko, że w pierwszej strefie, której krajobraz miał być, jak się wydaje, szczególnie chroniony, pojawi się natłok reklam, w tym także reklam sponsorów różnego

�6�


rodzaju wydarzeń sportowych, rekreacyjnych, turystycznych i kulturalnych. Wypada zauważyć, że zgodnie z uchwałą reklamowane imprezy nie muszą mieć żadnego związku z miastem Starachowice. W ustaleniach dla drugiej strefy (§ � ust. � uchwały) uchwała zakazuje rozpinania urządzeń reklamowych pomiędzy obiektami budowlanymi, roślinnością, ogrodzeniami, barierkami ochronnymi i ekranami akustycznymi. Brak zakazu umiejscawiania w tych miejscach tablic reklamowych może stworzyć pole do nadużyć. Podobnie zakazuje się umieszczania urządzeń reklamowych na ogrodzeniach, cmentarzach, mostach, wiaduktach, kładkach, drzewach, latarniach, w pasie dzielącym jezdnie itp. (§ � ust. � pkt a–h). Nieporozumieniem jednak jest niewprowadzenie zakazu umieszczania w tych miejscach także tablic reklamowych, zwłaszcza że w drugiej strefie dopuszczalne jest stosowanie tablic i urządzeń reklamowych w rozmiarze małym, średnim i dużym, tj. nawet powyżej �� m�. Istotną wadę uchwały stanowi zawarcie w § �� pkt � odesłania do § � ust. � i sposobu oznaczenia stref cyfrą rzymską, ponieważ oznaczenie stref w § � ust. � nie zawiera żadnych cyfr rzymskich.

Podsumowanie Na koniec warto zauważyć, że nie wprowadzono nakazu dostosowania istniejących obiektów małej architektury i ogrodzeń do zakazów, zasad i warunków zawartych w uchwale. Również istniejące w chwili wejścia w życie uchwały tablice i urządzenia reklamowe zrealizowane na podstawie pozwolenia na budowę bądź zgłoszenia nie muszą być dostosowane do uchwały.

Omawiana uchwała jest w wielu miejscach wewnętrznie sprzeczna, a zawarte w niej regulacje są niepełne i nieprecyzyjne. W związku z tym można powątpiewać, czy cel jej uchwalenia – zachowanie ładu przestrzennego, ochrona tożsamości oraz poprawa wizerunku miasta Starachowice – zostanie osiągnięty.

�6�


Rekomendacje

Analizy prezentowane w naszym raporcie oraz wywiady przeprowadzone w ramach trzech studiów przypadku pozwoliły nam stworzyć rekomendacje dotyczące procesu wdrażania uchwał krajobrazowych oraz postulowanych zmian w prawie na poziomie ogólnokrajowym. Przedstawiony poniżej zbiór dobrych praktyk wyznacza ramy dla najbardziej efektywnego wprowadzania w życie nowego prawa..

REKOMENDACJE DLA SAMORZĄDÓW Samorządy mają do dyspozycji bogaty repertuar narzędzi prowadzenia polityki reklamowo-szyldowej, od nakładania opłat za zajęcie pasa ruchu drogowego przez zasady dotyczące budynków publicznych i nieruchomości w zasobie gminy po specyficzne zasady dotyczące uzdrowisk, parki kulturowe, ochronę konserwatorską czy mpzp. przyjęte przed wejściem w życie ustawy krajobrazowej. Lokalny kodeks krajobrazowy musi być spójny z wcześniejszymi działaniami w tym zakresie. Powinien także współgrać z szerszą polityką przestrzenną i krajobrazową, chociażby z programami rewitalizacji. Przyjęcie uchwały o przystąpieniu do sporządzenia uchwały krajobrazowej jest ważnym pierwszym krokiem na drodze do oczyszczenia krajobrazu z chaotycznych, przeskalowanych i pstrokatych reklam i szyldów, zbędnego grodzenia osiedli mieszkaniowych czy niskiej jakości małej architektury. Jednak wiele miast traktuje tę uchwałę jako deklarację zainteresowania tematem, za którą nie idą konkretne działania. Tymczasem uchwała intencyjna powinna nie tylko wyrażać wolę, lecz także rzeczywiście rozpoczynać proces opracowywania uchwały krajobrazowej. W innym wypadku zostanie odebrana jako jeszcze jeden pusty gest. Nie można lekceważyć etapu przygotowawczego przed stworzeniem projektu uchwały. Analizy przestrzenne, audyt reklamowy czy prekonsultacje (zbieranie wniosków do założeń uchwały) pomagają sformułować cele, zidentyfikować wyzwania i zapoznać się z wolą mieszkańców, bez czego nie powstaną dobre regulacje krajobrazowe. Dowodem, że takie działania się opłacają, jest np. Sopot. �6�


Uchwały nie powinno się tworzyć tylko zza biurka, poprzez kopiowanie dobrych wzorców od innych miast. Na poznanie wszystkich lokalnych kontekstów warto przewidzieć odpowiednią ilość czasu, aby – jak np. w Ciechanowie – nie musieć wkrótce po uchwaleniu uchwały przystępować do tworzenia nowej. Warto stosować dwu- lub trzyetapowe konsultacje społeczne projektu uchwały. Przeprowadzenie niewymaganych ustawą prekonsultacji i konsultacji fakultatywnych (zbieranie uwag do wstępnego projektu uchwały) pomaga lepiej zapoznać mieszkańców i mieszkanki z nowymi regulacjami, ale też ulepszyć uchwałę dzięki uwzględnieniu różnych punktów widzenia na problemy reklamowo-szyldowe miasta. Zbieranie uwag tylko w ramach obligatoryjnych konsultacji jest nieefektywne. Samorządami, które zastosowały wieloetapowe konsultacje, są np. Sopot, Toruń, Warszawa czy Izabelin. Konsultacje powinny być prowadzone przez osoby lub organizacje z odpowiednim doświadczeniem i wiedzą – zarówno w dziedzinie architektonicznej, urbanistycznej i krajobrazowej, jak i w zakresie wytycznych Kanonu Lokalnych Konsultacji Społecznych. Jeżeli w strukturach urzędu miasta istnieje jednostka zajmująca się partycypacją społeczną, to jej pracownik lub pracownicy powinni brać aktywny udział w koordynacji takich działań. Przed konsultacjami warto udostępnić mieszkańcom i mieszkankom nie tylko sam projekt uchwały, lecz także instrukcję obsługi do niej – w postaci przewodnika, infografik, wystawy plenerowej – która prostym językiem objaśni nowe przepisy. Tak zrobiono np. w Warszawie czy Krakowie. Konsultacje warto zorganizować z wykorzystaniem nie jednego, ale kilku uzupełniających się narzędzi. Dobrze sprawdzą się np. warsztaty, ale też różnego rodzaju spacery badawcze, wizje lokalne, makiety i geoankiety – wszystko, co abstrakcyjne wizje polityki reklamowej zastąpi realnymi sytuacjami przestrzennymi, a także umożliwi udział w konsultacjach różnym grupom na wspólnym forum. Ankieta – chętnie stosowana przez wiele miast – nie zastąpi pełnoprawnych konsultacji. Może być jedynie probierzem nastrojów społecznych (choć źle skonstruowana, jak np. w Łodzi czy w Krakowie, wypacza sens zbierania opinii mieszkańców i mieszkanek). Dobrze dobrane narzędzia konsultowania uchwał krajobrazowych powinny zapewnić lokalnej społeczności przestrzeń do wyrażania świadomych opinii, zadawania pytań, wchodzenia w dialog. Proces wdrażania uchwały musi być transparentny, dobrze wypromowany, a mieszkańcy i mieszkanki powinni mieć poczucie, że mają pod ręką wszystkie potrzebne informacje. Już na etapie konsultacji powinna być przygotowana zakładka poświęcona uchwale na miejskiej stronie internetowej (i nie chodzi tu

�6�


o zakładkę w BIP), gdzie gromadzono by wszelkie materiały potrzebne do zrozumienia całego procesu wdrażania nowych regulacji. Za wzór zakładek mogą służyć te utworzone na stronach internetowych Łodzi, Piaseczna, Cieszyna czy Gdańska. Można też prowadzić stronę uchwały na Facebooku, w czym także Gdańsk wiedzie prym. Wejściu w życie uchwały krajobrazowej powinien towarzyszyć intuicyjny przewodnik po jej zapisach. Powinien on wyjaśniać sens uchwały, być napisany prostym językiem i obfitować w ilustracje i grafiki, szybko uczące nowych przepisów. Dobrym przykładem takiego przewodnika jest Księga standardów ulicy Piotrkowskiej (choć trzeba pamiętać, że jest wcześniejsza niż łódzka uchwała i dotyczy jedynie jednej ulicy) oraz przewodniki gdański i sopocki. Egzekwowanie przepisów uchwały nie może zależeć od jednej osoby, która będzie odpowiedzialna zarówno za pracę w terenie, jak i formalne procedowanie zgodne z Kodeksem postępowania administracyjnego. Taka strategia jest nieefektywna – rozciąga w czasie proces porządkowania przestrzeni i sprzyja powstawaniu różnych pomysłów na obchodzenie przepisów.

REKOMENDACJE DLA WŁADZ KRAJOWYCH Ustawa krajobrazowa ma już pięć lat, tymczasem niektóre samorządy w ogóle nie wiedzą o jej istnieniu i możliwości regulowania warunków i zasad sytuowania małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń przez gminy. Konieczne jest intensywne promowanie ustawy wśród urzędników oraz informowanie ich o realnych korzyściach z poprawy jakości krajobrazu dla użytkowników i użytkowniczek danej przestrzeni. Takich kampanii informacyjnych wyraźnie brakuje. Wiele samorządów jest zainteresowanych ustawą, ale nie potrafi odnaleźć się w gąszczu jej zapisów. Konieczne jest opracowanie przewodnika po ustawie krajobrazowej dla samorządów firmowanego przez administrację rządową. Taki przewodnik powinien w przejrzysty sposób, na konkretnych przykładach i z uwzględnieniem dobrych praktyk pokazywać, jak krok po kroku opracowywać lokalny kodeks krajobrazowy. Powinien także rozwiewać liczne wątpliwości prawne narosłe wokół ustawy. Problem sposobu egzekwowania zapisów krajobrazowych wymaga pilnego podjęcia przez władze krajowe. Nie wystarczą idealnie opracowana uchwała krajobrazowa i wysokie stawki opłat reklamowych, żeby krajobraz uległ poprawie. Urzędnicy muszą wiedzieć, jak to prawo stosować. Wiele urzędów nie ma wyspecjalizowanych, kompetentnych pracowników, którzy potrafiliby przeprowa�66


dzić audyt reklamowy, regularnie weryfikować nośniki w przestrzeni gminy i skutecznie egzekwować ich dostosowanie do regulacji krajobrazowych. Konieczne są proste i jednoznaczne wytyczne do egzekucji uchwał. Powszechną bolączką samorządów są problemy finansowe. Wiele miast skarżyło się, że nie ma środków w budżecie na podjęcie prac nad uchwałą krajobrazową. Urzędnicy wątpią przy tym, czy wpływy z opłat reklamowych w jakikolwiek sposób mogą zrównoważyć poniesione nakłady pracy oraz wydatki, np. zakup odpowiednich urządzeń do pomiaru reklam i szyldów. Dlatego rekomendujemy finansowe wsparcie działań zmierzających do poprawy stanu krajobrazu. Bez dodatkowej motywacji finansowej zmiany w tej sferze będą zachodzić bardzo powoli. Oczekujemy od Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii jednoznacznej i wiążącej deklaracji co do losów ustawy krajobrazowej. Prawo w Polsce od lat cechuje się nieprzewidywalnością – poszczególne akty prawne zmieniają się jak w kalejdoskopie. To sprawia, że samorządy niechętnie korzystają z nowych narzędzi prawnych, zwłaszcza gdy ze strony rządowej padają zapowiedzi nowego projektu upzp., który miałby w praktyce uniemożliwić egzekwowanie uchwał krajobrazowych lub wręcz skasować ustawę krajobrazową. Stoimy na stanowisku, że wszelkie zmiany w treści ustawy krajobrazowej powinny mieć na celu poprawę jej przejrzystości i egzekwowania, a ich wprowadzanie musi być uzgodnione ze stroną społeczną i samorządami. Truizmem wartym przypomnienia jest katastrofalne zaniedbanie edukacji estetycznej w kraju. Mimo pojawiających się co jakiś czas zapowiedzi nie podjęto żadnych systematycznych działań na rzecz poprawy tej sytuacji. Również edukacja architektoniczna i krajobrazowa prowadzona jest jedynie wyrywkowo i w bardzo ograniczonej skali. Rekomendujemy pilne wprowadzenie ogólnokrajowych programów edukacyjnych w tym zakresie adresowanych do różnych grup wieku. Ustawa krajobrazowa nakłada na uchwałodawców obowiązek wyłożenia projektu uchwały do publicznego wglądu oraz zbierania uwag do projektu. W praktyce bardzo wiele samorządów konsultuje założenia, koncepcję lub roboczy projekt uchwały już wcześniej, a wyłożenie projektu traktuje tylko jako konieczną formalność do przebycia, a nie część dialogu z mieszkańcami i mieszkankami. Dlatego konsultacje fakultatywne (przed wyłożeniem projektu) są szczególnie ważne. W związku z tym rekomendujemy wpisanie do ustawy krajobrazowej obowiązku zbierania wniosków do projektu (analogicznie do procedury obowiązującej w przypadku mpzp.).

�6�


Przypisy �.

�. �. �.

�.

6.

�.

8. �.

��.

��.

��.

��. ��.

��.

�6.

Małgorzata Mijas, A�er the Factory: Łódź i Detroit w filmie dokumentalnym, Lodz.naszemiasto.pl, �.��.����, h�ps://lodz.naszemiasto.pl/a�er-thefactory-lodz-i-detroit-w-filmie-dokumentalnym/ar/ c��-��6����. s. �� Łódzkie murale, h�p://www.murale.mnc.pl/. s. �� Fundacja Urban Forms, h�ps:// www.urbanforms.org/. s. �� Regulamin konkursu o nagrodę Prezydenta Miasta Łodzi „Przywróćmy blask Piotrkowskiej”, h�p:// archiwum.bip.uml.lodz.pl/ index.php?str=��8�&PHPSESSID=6a�dd6fe6a8��f� f�8d���b�����ec8�. s. �� Matylda Witkowska, Sztuka w witrynie na Pietrynie, Lodz.naszemiasto.pl, ��.��.����, h�ps:// lodz.naszemiasto.pl/ali-koussan-doradca-prezydentlodzi-przeciwko-brzydkim/ar/c��-�������. s. �� (ls), (opr. dem), Ali Koussan, doradca prezydent Łodzi przeciwko brzydkim witrynom na Piotrkowskiej, Lodz.naszemiasto.pl, �.��.����, h�ps:// lodz.naszemiasto.pl/ali-koussan-doradca-prezydentlodzi-przeciwko-brzydkim/ar/c��-�������. s. �� Wiesław Pierzchała, Witryny lokali przy Piotrkowskiej w Łodzi bez szpecących reklam, DziennikLodzki.pl, ��.��.����, h�ps://dzienniklodzki.pl/witryny-lokaliprzy-piotrkowskiej-w-lodzi-bez-szpecacych-reklamzdjecia/ar/�������. s. �� Kamila Kwiecińska-Trzewikowska, wywiad własny, ��.��.����. s �� Księga standardów ulicy Piotrkowskiej, h�ps:// uml.lodz.pl/dla-mieszkancow/o-miescie/architekturai-urbanistyka/ksiega-standardow-ulicypiotrkowskiej/. s. �� Przestrzeń dla Łodzi, Syf-strzostwa świata – mamy złoto!, Przstrzen.dlalodzi.info, �.��.����, h�ps:// przestrzen.dlalodzi.info/?p=���. s. �� Marcin Polak, Konkurs „wWystawach” rozstrzygnięty, MiejMiejsce.com, ��.��.����, h�p://miejmiejsce.com/ miasto/konkurs-wwystawach-rozstrzygniety/. s. �� Park kulturowy ulicy Piotrkowskiej, h�ps:// uml.lodz.pl/dla-mieszkancow/zabytki/informacje-iochrona/park-kulturowy-ulicy-piotrkowskiej/. s. �� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Przestrzeń dla Łodzi, Czy da się złożyć uwagi do kodeksu krajobrazowego?, Przestrzen.dlalodzi.info, ��.��.����, h�ps://przestrzen.dlalodzi.info/?p=���. s. �� Raport z konsultacji społecznych, dotyczących założeń tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla Miasta Łodzi, przeprowadzonych na podstawie Zarządzenia Nr ����/VII/�� z dnia �� listopada ���� r., �.��.����, h�p://archiwum.bip.uml.lodz.pl/ _plik.php?id=�����&PHPSESSID=a8e�cc6f���66�6 �����c8c�a��b���c. s. �� Zarządzenie nr ��6�/VII/�6 Prezydenta Miasta Łodzi z dnia � listopada ���6 r. w sprawie rozpatrzenia uwag złożonych do wyłożonego do publicznego wglądu projektu uchwały Rady Miejskiej w Łodzi w sprawie ustalenia zasad i warunków sytuowania

��.

�8.

��.

��. ��.

��.

��.

��. ��. �6. ��. �8. ��.

��. ��. ��. ��. ��. ��. �6. ��. �8.

obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane, dla miasta Łodzi, h�ps://bip.uml.lodz.pl/ files/bip/public/akty_prawne/VII_��6�.pdf. s. �� Aleksandra Hac, Kodeks reklamowy nadal obowiązuje, UML.lodz.pl, �6.�8.����, h�ps:// uml.lodz.pl/aktualnosci/artykul/kodeks-reklamowynadal-obowiazuje-id����/. s. �� Jolanta Baranowska, Będą zmiany w kodeksie reklamowym, UML.lodz.pl, ��.�8.���8, h�ps:// uml.lodz.pl/aktualnosci/artykul/beda-zmiany-wkodeksie-reklamowym-id���6/. s. �� Karolina Szamburska, Kodeks reklamowy będzie znowelizowany, ale wcześniej konsultacje społeczne, UML.lodz.pl, ��.��.���8, h�ps://uml.lodz.pl/ aktualnosci/artykul/kodeks-reklamowy-bedzieznowelizowany-ale-wczesniej-konsultacje-spoleczneid�8���/���8/�/��/. s. �� Kodeks reklamowy, h�ps://uml.lodz.pl/dla-biznesu/ kodeks-reklamowy/. s. �� Raport z konsultacji społecznych, dotyczących założeń tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla Miasta Łodzi, przeprowadzonych na podstawie Zarządzenia Nr ����/VII/�� z dnia �� listopada ���� r., Łódź ���6, h�p://archiwum.bip.uml.lodz.pl/ _plik.php?id=�����&PHPSESSID=a8e�cc6f���66�6 �����c8c�a��b���c. s. �� Por. Założenia tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla miasta Łodzi, h�ps://uml.lodz.pl/files/public/ dla_biznesu/kodeks_reklamowy/ Zalozenia_nowego_Kodeksu_K.pdf. s. �� Por. Założenia tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla miasta Łodzi, h�ps://uml.lodz.pl/files/public/ dla_biznesu/kodeks_reklamowy/ Zalozenia_nowego_Kodeksu_K.pdf. s. �� Bartłomiej Olczak, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Bartłomiej Olczak, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Marek Janiak, wywiad własny, ��.�8.����. s. 6� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Załącznik Nr � do zarządzenia Nr ����/VII/�� Prezydenta Miasta Łodzi z dnia �� listopada ���� r. Formularz konsultacji społecznych, dotyczących założeń tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla Miasta Łodzi. s. 6� Bartłomiej Olczak, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Marek Janiak, wywiad własny, ��.�8.����. s. 6� Tamże. s. 6� Raport z konsultacji społecznych…, dz. cyt. s. 6� Tamże. s. 6� Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Tamże. s. 6� Tamże. s. 6� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6�

�68


��. ��. ��. ��. ��. ��.

��. �6. ��. �8. ��.

��. ��. ��. ��. ��. ��. �6. ��.

�8. ��.

6�.

Tamże. s. 6� Bartłomiej Olczak, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Tamże s. 6� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Zarządzenie Nr ��6�/VII/�6 Prezydenta Miasta Łodzi z dnia � listopada ���6 r. w sprawie rozpatrzenia uwag złożonych do wyłożonego do publicznego wglądu projektu uchwały Rady Miejskiej w Łodzi w sprawie ustalenia zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonywane, dla miasta Łodzi, h�ps://bip.uml.lodz.pl/files/bip/public/ akty_prawne/VII_��6�.pdf. s. 6� Bartosz Poniatowski, wywiad własny. ��.��.����. s. 6� Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Tamże. s. 6� Tamże. s. 6� Por. Zarządzenie Nr ����/VII/�� Prezydenta Miasta Łodzi z dnia �� listopada ���� r. w sprawie przeprowadzenia konsultacji społecznych, dotyczących założeń tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla Miasta Łodzi. s. 6� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Marek Janiak, wywiad własny, ��.�8.����. s. 66 Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 66 Bartłomiej Olczak, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Michał Gruda, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Marek Janiak, wywiad własny, ��.�8.����. s. 6� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Zarządzenie Nr ���/VIII/�� Prezydenta Miasta Łodzi z dnia �� kwietnia ���� r. w sprawie przeprowadzenia konsultacji społecznych dotyczących zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane, dla miasta Łodzi. s. 6� Założenia nowego tzw. Kodeksu Krajobrazowego dla miasta Łodzi, dz. cyt.. s. 6� Załącznik do zarządzenia Nr ����/VIII/�� Prezydenta Miasta Łodzi z dnia �6 kwietnia ���� r., Formularz konsultacji społecznych, dotyczących zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane, dla miasta Łodzi. s. 68 Załącznik Nr � do zarządzenia Nr ���/VIII/�� Prezydenta Miasta Łodzi z dnia �� kwietnia ���� r. Raport z konsultacji społecznych dotyczących zasad

6�. 6�. 6�. 6�. 6�. 66. 6�. 68. 6�. ��.

��.

��. ��.

��. ��. �6.

��.

�8. ��. 8�. 8�. 8�. 8�. 8�. 8�.

86. 8�. 88.

i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane, dla miasta Łodzi. s. 68 Bartłomiej Olczak, wywiad własny, ��.��.����. s. 68 Tamże. s. 68 Michał Gruda, wywiad własny, ��.��.����. s.68 Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. 6� Kamila Kwiecińska-Trzewikowska, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Tamże. s. �� Kamila Kwiecińska-Trzewikowska, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Marcin Polak, wywiad własny, ��.��.����. s. �� h�ps://www.facebook.com/PlanujemyWLodzi/photos/ a.����86��6�8��8�/�����66��6�����/?type=�. s. �� h�ps://www.facebook.com/PlanujemyWLodzi/photos/ a.����86��6�8��8�/����6��������8�/?type=�. s. �� h�ps://www.facebook.com/PlanujemyWLodzi/posts/ ��������6����6�. s. �� h�ps://www.facebook.com/PlanujemyWLodzi/photos/ a.����86��6�8��8�/�68����8���8��6/?type=�. s. �� h�ps://www.facebook.com/PlanujemyWLodzi/posts/ ����6�8�����8��. s. �� Tamże. s. �� h�ps://www.facebook.com/ %C�%8�%C�%B�d%C�%BA-bez-Reklam������6��������/?ref=page_internal. s. �� Bartosz Zimny, Bartosz Zimny: nie jestem szeryfem reklamowym, Onet Łódź, ��.��.����, h�ps:// wiadomosci.onet.pl/lodz/bartosz-zimny-nie-jestemszeryfem-reklamowym/����xt�. s. �� h�ps://www.facebook.com/StowarzyszenieFabrykancka-�����������6��6. s. �� h�ps://www.facebook.com/watch/ ?v=��6��66��������6. s. �� h�ps://www.facebook.com/watch/live/ ?v=������8���66����&ref=watch_permalink. s. �� h�ps://www.facebook.com/Przestrzen.dlaLodzi/ videos/�����8��������6�. s. �� h�ps://www.facebook.com/lodzkaprzestrzen. s. �� h�ps://www.facebook.com/lodzkaprzestrzen/posts/ ���6�����8�����. s. �� h�ps://www.facebook.com/miejmiejsce. s. �� h�ps://www.skyscrapercity.com/threads/ %C�%8�%C�%B�d%C�%BA-estetyka-miejskaprzestrze%C�%8�-publiczna-ziele%C�%8�.������/. s. �� Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. �� Michał Gruda, wywiad własny, ��.��.����. s. ��

�6�


8�. Jarosław Ogrodowski, wywiad własny, ��.��.����. s. �� ��. Por. Matylda Witkowska, Kluska na dykcie zniknie ul. Piotrkowskiej, „Dziennik Łódzki”, ��.��.����, h�ps:// dzienniklodzki.pl/kluska-na-dykcie-zniknie-z-ulpiotrkowskiej/ar/��86��. s. �� ��. Marcin Polak, wywiad własny, ��.��.����. s. �� ��. Manifest, Przestrzeń dla Łodzi, h�ps:// przestrzen.dlalodzi.info/?page_id=��6. s. �� ��. Czy da się złożyć uwagi do kodeksu krajobrazowego?, Przestrzeń dla Łodzi, ��.��.����, h�ps:// przestrzen.dlalodzi.info/?p=���. s. �� ��. Recepta Fundacji Fenomen na ład reklamowy – konsultacje społeczne, Przestrzeń dla Łodzi, ��.��.����, h�ps://przestrzen.dlalodzi.info/?p=���. s. �� ��. Czy banery wyborcze są legalne?, Przestrzeń dla Łodzi, ��.��.���8, h�ps://przestrzen.dlalodzi.info/?p=8�6. s. �� �6. Por. Dbajmy o przestrzeń miejską, Fundacja Normalne Miasto „Fenomen”, ��.��.����, h�ps:// fundacjafenomen.pl/aktualnosci/���-dbajmy-oprzestrzen-miejska. s. �� ��. Kamila Kwiecińska-Trzewikowska, wywiad własny, ��.��.����. s. �� �8. Marek Janiak, wywiad własny, ��.�8.����. s. �6 ��. Tamże. s. �6 ���. Bartosz Poniatowski, wywiad własny, ��.��.����. s. �6 ���. Marcin Skwierawski, wywiad własny, ��.�8.����. s. �6 ���. Tamże. s. �6 ���. Katalog dobrych praktyk dla Sopotu, dostępny m.in. na stronie: h�ps://www.sopot.pl/aktualnosc/8��8/szyldyw-miescie-musza-byc-zgodne-z-uchwalakrajobrazowa. s. �� ���. Małgorzata Całka-Zelem, wywiad własny, ��.�8.����. s. �� ���. Krzysztof Koprowski, Sopot kończy prace nad uchwałą krajobrazową, Trójmiasto.pl, �6.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-konczy-pracenad-uchwala-krajobrazowa-n����6�.html�tri. s. �8 ��6. Piotr Czyż, wywiad własny, ��.��.����. s. �8 ���. Założenia uchwały krajobrazowej a ochrona konserwatorska zespołu urbanistycznokrajobrazowego miasta Sopotu, h�ps://www.im.edu.pl/ wp-content/uploads/����/��/ sopot_prezentacja_uchwa%C�%8�a.pdf. s.�� ��8. Małgorzata Całka-Zelem, wywiad własny, ��.�8.����. s. �� ���. Jacek Stańczyk, Sopot: rusztowaniem w reklamę, Trójmiasto.pl, �.��.���8, h�ps://www.trojmiasto.pl/ wiadomosci/Sopot-rusztowaniem-w-reklamen�8���.html. s. �� ���. Marcin Skwierawski, wywiad własny, ��.�8.����. Ulotka dostępna pod adresem: h�ps://miasto.sopot.pl/ mul�media/file/ be��f��df8f������8���a��ed��b8ea�f��b�eaffefa� c���6b8��6e��c6���.pdf. s. ��� ���. Brak autora, Uchwała krajobrazowa – uwagi i debata, Sopot.pl, �.��.����, h�ps://www.sopot.pl/aktualnosc/ 6��8/uchwala-krajobrazowa-uwagi-i-debata. s. ��� ���. Marcin Skwierawski, wywiad własny, ��.�8.����. s. ��� ���. Piotr Weltrowski, Zapowiedź likwidacji bilbordów na

���. ���. ��6.

���. ��8. ���. ���. ���. ���.

���.

���. ���. ��6.

���.

��8.

���.

���. ���.

���. ���.

���.

���.

��6.

bilbordach, Trójmiasto.pl, �.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-na-bilbordachzapowiada-ze-zlikwiduje-bilbordy-n������.html. Zob. też: Agnieszka Maszewska, W trosce o nasze miasto zlikwidujemy ten bilbord, czyli o spójności w komunikacji, Jetline.pl, �6.��.���8, h�ps://jetline.pl/ aktualnosci/trosce-o-miasto-zlikwidujemy-bilbordczyli-o-spojnosci-komunikacji. s. ��� Marcin Skwierawski, wywiad własny, ��.�8.����. s. ��� Tamże. s. ��� Brak autora, Sopot bez banerów wielkoformatowych, Sopot.pl, ��.��.����, h�ps://www.sopot.pl/aktualnosc/ ����/sopot-bez-banerow-wielkoformatowych. s. ��� Monika Kłobucka, wywiad własny, ��.�8.����. s. ��� Małgorzata Całka-Zelem, wywiad własny, ��.�8.����. s. ��� Marcin Skwierawski, wywiad własny, ��.�8.����. s. ��� Marcin Skwierawski, wywiad własny, ��.�8.����. s. ��� Piotr Czyż, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Brak autora, Sopocka uchwała krajobrazowa – debata miejska, Sopot.pl, ��.��.����, h�ps://www.sopot.pl/ aktualnosc/6���/sopocka-uchwala-krajobrazowadebata-miejska. s. ��8 Krzysztof Koprowski, Sopot kończy prace nad uchwałą krajobrazową, Trójmiasto.pl, �6.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-konczy-pracenad-uchwala-krajobrazowa-n����6�.html�tri. s. ��8 Piotr Czyż, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Piotr Czyż, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Brak autora, Sopoccy radni przyjęli uchwałę krajobrazową, Sopot.pl, �8.��.���8, h�ps:// www.sopot.pl/aktualnosc/6���/sopoccy-radni-przyjeliuchwale-krajobrazowa. s. ��� Brak autora, Sopot z uchwałą krajobrazową!, Sopot.pl, �6.��.���8, h�ps://www.sopot.pl/aktualnosc/68��/ sopot-z-uchwala-krajobrazowa. s. ��� Brak autora, Mniej reklam w Sopocie, Sopot.pl, ��.�6.����, h�ps://www.sopot.pl/aktualnosc/���8/ mniej-reklam-w-sopocie. s. ��� Brak autora, Sopoccy radni przyjęli uchwałę krajobrazową, Sopot.pl, �8.��.���8, h�ps:// www.sopot.pl/aktualnosc/6���/sopoccy-radni-przyjeliuchwale-krajobrazowa. s. ��� Tamże. s. ��� Brak autora, Sopot bez banerów wielkoformatowych, Sopot.pl, ��.��.����, h�ps://www.sopot.pl/aktualnosc/ ����/sopot-bez-banerow-wielkoformatowych. s. ��� Tamże. s. ��� Jacek Karnowski, Facebook, ��.�6.����, h�ps:// www.facebook.com/PrezydentMiastaSopotu/posts/ ������������8���. s. ��� Jacek Karnowski, Facebook, �8.��.����, h�ps:// www.facebook.com/PrezydentMiastaSopotu/posts/ ������6���8���8�. s. ��� Jacek Karnowski, Facebook, ��.��.���8, h�ps:// www.facebook.com/PrezydentMiastaSopotu/posts/ �������8�����6��. s. ��� Marcin Skwierawski, Facebook, ��.��.���� h�ps:// www.facebook.com/marcin.skwierawski.�/posts/

���


��88���6���68���. s. ��� ���. Marcin Skwierawski, Facebook, ��.��.���� h�ps:// www.facebook.com/marcin.skwierawski.�/posts/ ����8�666���8���. s. ��� ��8. Tamże. s. ��� ���. Jacek Karnowski, Facebook, �.��.����, h�ps:// www.facebook.com/PrezydentMiastaSopotu/posts/ �86���6���������. s. ��� ���. Tamże. s. ��� ���. Marcin Skwierawski, Facebook, �6.��.���8, h�ps:// www.facebook.com/marcin.skwierawski.�/posts/ �����6����������. s. ��� ���. h�ps://www.facebook.com/groups/sopotmm. s. ��6 ���. h�ps://www.facebook.com/groups/sopotmm/ permalink/������8��������6/. s. ��6 ���. Tamże. s. ��6 ���. h�ps://www.facebook.com/groups/sopotmm/ permalink/��8���8���������/. s. ��� ��6. Marcin Skwierawski, Facebook, 8.��.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ ��68����8������8/. s. ��� ���. Marcin Skwierawski, Facebook, �8.��.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ ��������������6�/. s. ��� ��8. Marcin Skwierawski, Facebook, ��.��.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ �66�������������/. s. ��� ���. Marcin Skwierawski, Facebook, ��.��.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ ��������������6�/. s, ��� ���. Marcin Skwierawski, Facebook, 8.��.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ ��68����8������8/. s. ��� ���. Marcin Skwierawski, Facebook, ��.��.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ ��������������6�/. s. ��� ���. h�ps://www.facebook.com/groups/sopotmm/ permalink/�����86����8���8/. s. ��8 ���. Marcin Skwierawski, Facebook, �6.��.���8, h�ps:// www.facebook.com/groups/sopotmm/permalink/ �������68����68�. s. ��8 ���. h�ps://www.facebook.com/groups/ 66��8���������6/.s. ��� ���. h�p://www.mieszkancydlasopotu.pl/. s. ��� ��6. h�ps://www.facebook.com/groups/ 66��8���������6/permalink/6�6����6�������/. s. ��� ���. Tamże. s. ��� ��8. h�ps://www.facebook.com/groups/ 66��8���������6/permalink/������8��8�����/. s. ��� ���. Mieszkańcy dla Sopotu, Facebook, ��.��.���8, h�ps:// www.facebook.com/groups/66��8���������6/ permalink/888�����������8/. s. ��� �6�. Małgorzata Tarasiewicz, Facebook, ��.�6.����, h�ps:// www.facebook.com/groups/66��8���������6/ permalink/�������88����6��/. s. ��� �6�. Małgorzata Tarasiewicz, ��.��.����, h�ps://

���. ���. ���. ��6. ���. ��8. ���.

www.facebook.com/groups/66��8���������6/ permalink/�������6�����666/. s. ��� Krzysztof Koprowski, Zawiła uchwała krajobrazowa Sopotu, Trójmiasto.pl, �6.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Zawila-uchwalakrajobrazowa-Sopotu-n������.html. s. ��� Krzysztof Koprowski, Sopot kończy prace nad uchwałą krajobrazową, Trójmiasto.pl, �6.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-konczy-pracenad-uchwala-krajobrazowa-n����6�.html. s. ��� Piotr Weltrowski, Sopot na bilbordach zapowiada, że zlikwiduje bilbordy, Trójmiasto.pl, �.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-na-bilbordachzapowiada-ze-zlikwiduje-bilbordy-n������.html. s. ��� Krzysztof Koprowski, Sopot porządkuje bez kar finansowych. Do czasu, Trójmiasto.pl, ��.��.����, h�ps://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopotporzadkuje-reklamy-bez-kar-finansowych-Do-czasun���8��.html. s. ��� Tamże. s. ��� Krzysztof Koprowski, Firma reklamowa chce unieważnienia uchwał krajobrazowych, Trójmiasto.pl, ��.�8.���8, trojmiasto.pl/wiadomosci/Firmareklamowa-chce-uniewaznienia-uchwalkrajobrazowych-n��6�8�.html. s. ��� Piotr Weltrowski, Sopot na bilbordach zapowiada, że zlikwiduje bilbordy, Trójmiasto.pl, �.��.����, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-na-bilbordachzapowiada-ze-zlikwiduje-bilbordy-n������.html. s. ��� Krzysztof Koprowski, Sopot kończy prace nad uchwałą krajobrazową, �6.��.����, h�ps://www.trojmiasto.pl/ wiadomosci/Sopot-konczy-prace-nad-uchwalakrajobrazowa-n����6�.html. s. ��� Krzysztof Koprowski, Sopocka uchwała krajobrazowa wchodzi w życie, ��.��.���8, h�ps:// www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopot-publikujeuchwale-krajobrazowa-n������.html. s. ��� Tamże. s. ��� Krzysztof Koprowski, Sopot porządkuje bez kar finansowych. Do czasu, Trójmiasto.pl, ��.��.����, h�ps://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sopotporzadkuje-reklamy-bez-kar-finansowych-Do-czasun���8��.html. s. ��� paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��6 Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��8 Dariusz Grunt, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����.s. ��� Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s. ���

�8�. �8�. �8�. �8�. �8�. �8�. �86. �8�.

Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Tamże. s. ��� Maciej Myszka, wywiad własny, �6.��.����. s. ��� Tamże. s. ��� Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Dariusz Grunt, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Tamże. s. ��� Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s, ���

�6�.

�6�.

�6�.

�6�.

�66. �6�.

�68.

�6�.

���.

���. ���.

���


�88. Tamże. s. ��6 �8�. (Kas), Przedsiębiorcy upiększają miasto?, „Gazeta Starachowicka”, �8.��.����, h�ps://starachowicka.pl/ ����/��/�8/przedsiebiorcy-upiekszaja-miasto/. s. ��6 ���. Brak autora, Reklama ogranicza widoczność, „Tygodnik Starachowicki”, �.��.���6, h�ps://starachowicki.eu/ informacje/wiadomosci/starachowice/ps-8���6reklama-ogranicza-widocznosc/. s. ��6 ���. Iwona Tamiołło, Autobusy miejskie bez reklam na szybach, Starachowice-Net, �8.��.����, h�p:// starachowice-net.pl/informator/news/autobusymiejskie-bez-reklam-na-szybach. s. ��6 ���. Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s. ��6 ���. Tamże. s. ��6 ���. Brak autora, Trwa inwentaryzacja „reklam” w przestrzeni miejskiej w Starachowicach, Starachowice-Net, �.��.���6, h�p://starachowicenet.pl/informator/news/trwa-inwentaryzacja-reklamw-przestrzeni-miejskiej-w-starachowicach. s. ��6 ���. Brak autora, Uporządkowanie reklam w przestrzeni publicznej. Jeszcze w tym roku inwentaryzacja głównych ciągów ulicznych w Starachowicach, Starachowice-Net, ��.��.����, h�p://starachowicenet.pl/informator/news/uporz-dkowanie-reklam-wprzestrzeni-publicznej-jeszcze-w-tym-rokuinwentaryzacja-g-wnych-ci-g-w-ulicznych-wstarachowicach. s. ��� ��6. Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ���. Szymon Jarosz, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ��8. Por. Iwona Tamiołło, Sprawdź – czy Twoja reklama jest zgodna z „uchwałą krajobrazową”?, Starachowice.eu, ��.��.����, h�ps://starachowice.eu/aktualnosci/6���sprawdz-czy-twoja-reklama-jest-zgodna-z-uchwalakrajobrazowa. Urzędnicy wysyłają też indywidualne pisma do właścicieli nośników reklamowych. s. ��� ���. Szymon Jarosz, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ���. Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ���. Por. Raport z przeprowadzonych konsultacji społecznych projektu pn. „PARK KULTURY – nowa oferta kulturalna w zmodernizowanym obiekcie Starachowickiego Centrum Kultury”, InicjatywaLokalna.pl, h�ps://starachowice.eu/images/ admin/parkkultura/ ��_raport_z_konsultacji_spolecznych.pdf. s. ��� ���. Por. Czy Starachowice mają centrum miasta? Raport z konsultacji społecznych dotyczących wizji rozwoju centrum Starachowic, h�ps://starachowice.eu/images/ jan.huszno/ raport_z_konsultacji_spo%C�%8�ecznych_dot._wizjiroz woju_centrum_starachowic.pdf. s. ��� ���. Por. h�ps://rewitalizacja.starachowice.eu/konsultacjespoleczne-�. s. ��� ���. Dariusz Grunt, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ���. Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ��6. Maciej Myszka, wywiad własny, �6.��.����. s. ��� ���. Paweł Kołodziejski, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ��8. Dariusz Grunt, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ���. Piotr Babicki, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� ���. Maciej Myszka, wywiad własny, �6.��.����. s. ���

���. ���. ���. ���.

���. ��6.

���.

��8.

���.

���.

���.

���.

���.

���.

���.

��6.

���.

��8.

���.

���.

Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Magdalena Maciąg, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Tamże. s. ��� Por. h�ps://bip.um.starachowice.pl/ index.php?type=�&name=bt��&func=selectsite&value %�B�%�D=mnu6&value%�B�%�D=��6�. s. ��� Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s. ��� Marek Materek, Facebook, ��.��.����, h�ps:// www.facebook.com/materekmarek/posts/ �����8����8�����. s. ��� Marek Materek, Facebook, �6.��.����, h�ps:// www.facebook.com/materekmarek/posts/ ��������6��6����. s. ��� Marek Materek, Facebook, ��.��.����, h�ps:// www.facebook.com/materekmarek/posts/ ���6��6�������8�. s. ��� Marek Materek, Facebook, ��.��.����, h�ps:// www.facebook.com/materekmarek/posts/ ����6��6��������. s. ��� Starachowice-Net, Facebook, ��.�8.����, h�ps:// www.facebook.com/PortalStarachowiceNet/posts/ ����8�����������. s. ��� Starachowice-Net, Facebook, �8.��.����, h�ps:// www.facebook.com/PortalStarachowiceNet/posts/ ���88�����6�����. s. ��� Starachowice-Net, Facebook, �.��.����, h�ps:// www.facebook.com/PortalStarachowiceNet/posts/ ��6�����������8�. s. ��� ewa, Musi być widać z daleka, „Gazeta Starachowicka”, ��.�8.����, h�ps://starachowicka.pl/����/�8/��/ musi-byc-widac-z-daleka/. s. ��6 Redakcja, Reklamy na murze cmentarza?, „Gazeta Starachowicka”, 6.��.����, h�ps://starachowicka.pl/ ����/��/�6/reklamy-na-murze-cmentarza/. s. ��6 Brak autora, Czy to dobre miejsce na reklamę? Jak uważacie?, „Tygodnik Starachowicki”, ��.��.����, h�ps:// starachowicki.eu/informacje/dobre-miejsce-reklameuwazacie/; brak autora, Reklama krzyża nie zasłania… Co odpowiada PKP?, „Tygodnik Starachowicki”, �8.��.����, h�ps://starachowicki.eu/informacje/ reklama-krzyza-zaslania-odpowada-pkp/. s. ��6 Brak autora, Mieszańcy zgłosili kolejne pomysły w ramach konsultacji budżetu, Starachowice-Net, ��.��.����, h�p://starachowice-net.pl/informator/ news/miesza-cy-zg-osili-kolejne-pomys-y-w-ramachkonsultacji-bud-etu. s. ��6 (az), Porządek z reklamami, „Gazeta Starachowicka”, �.��.����, h�ps://starachowicka.pl/����/��/��/ porzadek-z-reklamami/. s. ��6 Brak autora, Fruwające banery wyborcze, „Tygodnik Starachowicki”, ��.��.����, h�ps://starachowicki.eu/ informacje/wiadomosci/starachowice/ps-6����banery-zaslaniaja-widocznosc/. s. ��6 Brak autora, Trwa inwentaryzacja „reklam” w przestrzeni miejskiej w Starachowicach, Starachowice-Net, �.��.���6, h�p://starachowicenet.pl/informator/news/trwa-inwentaryzacja-reklamw-przestrzeni-miejskiej-w-starachowicach. s. ��� Brak autora, Uporządkowanie reklam w przestrzeni

���


���.

���.

���.

���. ���.

��6.

���.

��8.

���.

���. ���. ���.

publicznej. Jeszcze w tym roku inwentaryzacja głównych ciągów ulicznych w Starachowicach, Starachowice-Net, ��.��.����, h�p://starachowicenet.pl/informator/news/uporz-dkowanie-reklam-wprzestrzeni-publicznej-jeszcze-w-tym-rokuinwentaryzacja-g-wnych-ci-g-w-ulicznych-wstarachowicach. s. ��� Brak autora, Reklama ogranicza widoczność, „Tygodnik Starachowicki”, �.��.���6, h�ps://starachowicki.eu/ informacje/wiadomosci/starachowice/ps-8���6reklama-ogranicza-widocznosc/. s. ��� Kinga Kania, Miasto bez reklam? To możliwe już wkrótce, „Gazeta Starachowicka”, 8.��.����, h�ps:// starachowicka.pl/����/��/�8/miasto-bez-reklam-tomozliwe-juz-wkrotce/. s. ��8 Brak autora, Jak będzie wyglądała przestrzeń miejska? Trwają konsultacje na temat reklam w mieście, Starachowice-Net, �.��.����, h�p://starachowicenet.pl/informator/news/jak-b-dzie-wygl-da-aprzestrze-miejska-trwaj-konsultacje-na-temat-reklamw-mie-cie. s. ��8 Magdalena Maciąg, wywiad własny, ��.��.����. s. ��8 Brak autora, Projekt uchwały krajobrazowej dla Starachowic, miasto podzielone na dwie strefy. Które reklamy będą musiały zniknąć?, Starachowice-Net, �8.��.����, h�p://starachowice-net.pl/informator/news/ projekt-uchwa-y-krajobrazowej-dla-starachowicmiasto-podzielone-na-dwie-strefy-kt-re-reklamy-b-dmusia-y-znikn. s. ��8 Kasia, Znikną reklamy z miasta?, „Gazeta Starachowicka”, �8.��.����, h�ps://starachowicka.pl/ ����/��/�8/znikna-reklamy-z-miasta/. s. ��8 Brak autora, Reklamy w Starachowicach pod ścisłą kontrolą. Uwaga! dużo ograniczeń, „Tygodnik Starachowicki”, ��.��.���8, h�ps://starachowicki.eu/ informacje/wiadomosci/starachowice/reklama-podscisla-kontrola/. s. ��8 Tomasz Niezgoda, Starachowice chcą uporządkować reklamy w przestrzeni publicznej. Powstaną dwie strefy, TVP Kielce, ��.��.����, h�ps://kielce.tvp.pl/ ������8�/starachowice-chca-uporzadkowac-reklamyw-przestrzeni-publicznej-powstana-dwie-strefy. s. ��� Iwona Bryła, W mieście ma powstać strefa z zakazem większości reklam [ANKIETA], TV Starachowice, �8.��.����, h�ps://www.tv.starachowice.pl/ wiadomosci/6���,w-miescie-ma-powstac-strefa-zzakazem-wiekszosci-reklam-ankieta. s. ��� Piotr Babicki, wywiad własny, ��.��.����. s. �6� Magdalena Maciąg, wywiad własny, ��.��.����. s. �6� Marek Materek, wywiad własny, ��.��.����. s. �6�

���


Autorzy

Anna Mrożewska – historyk, prawnik i adwokat. Od ���� roku członek Izby Adwokackiej w Warszawie, przedtem wieloletni pracownik merytoryczny w sądownictwie administracyjnym. Specjalizuje się m.in. w prawie administracyjnym i prawie nieruchomości. Od początku związana ze Stowarzyszeniem Miasto Moje a w Nim jako jeden z członków założycieli. Współpracowała także np. z Watchdog Polska i Fundacją Academia Iuris (h�p://adwokatmrozewska.pl/). Xawery Stańczyk – badacz, poeta i redaktor. Doktor kulturoznawstwa, magister kulturoznawstwa i socjologii. Autor rozprawy naukowej Macie swoją kulturę. Kultura alternatywna w Polsce ���8–���6 (���8) oraz tomów poetyckich: nominowanego do Nagrody Literackiej Nike Skarbu piratów (����) i Handluj z tym (����), współredagował monografie Miasto na żądanie. Aktywizm, polityki miejskie, doświadczenia (����) i Awangarda/underground. Idee, historie, praktyki w kulturze polskiej i czeskiej (���8). W stowarzyszeniu koordynuje monitoring wdrażania ustawy krajobrazowej przez samorządy (����–����), współtworzył portal Sprzątamy Reklamy (���6–����) i Warszawski poradnik szyldowy (����–���8), współorganizował konferencję „Miastoupiększacz” (����), a także uczestniczył w kampanii „Posprzątajmy reklamy – wstawmy zęby ustawie krajobrazowej” (����) i tworzeniu założeń warszawskiej uchwały krajobrazowej. Aleksandra Stępień-Dąbrowska – prezes stowarzyszenia, historyczka sztuki i badaczka architektury. Współpracowała z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Fundacją Bęc Zmiana, Centrum Interpretacji Zabytku czy Narodowym Instytutem Architektury i Urbanistyki. Publikowała m.in. w „Magazynie Miasta”, „�+�D” i „Autoportrecie”. W ���� roku została stypendystką m.st. Warszawy, co zaowocowało Przewodnikiem po architekturze Warszawy lat ��. W stowarzyszeniu zajmuje się działalnością badawczą – współprowadzi monitoring wdrażania uchwał krajobrazowych w polskich miastach oraz kolekcjonuje dobre praktyki w prowadzeniu lokalnych polityk reklamowo-szyldowych. Współtworzyła Warszawski poradnik szyldowy (����–���8) i Praski poradnik szyldowy (���8). Angażuje się również w działalność edukacyjną – prowadzi wykłady i warsztaty.

���


Stowarzyszenie

Miasto Moje a w Nim to eksperckie stowarzyszenie o profilu strażniczym i edukacyjnym. Od ���� roku działamy na rzecz poprawy jakości krajobrazu w Polsce. Czuwamy nad realizacją polityk reklamowo-szyldowych w polskich miastach, monitorujemy stosowanie prawa w tej dziedzinie i promujemy dobre praktyki. Chcemy, by przestrzenie publiczne były dostępne i przyjazne użytkownikom, szyldy i witryny sklepowe pasowały do architektury, krajobrazu i miejscowych tradycji typograficznych, a reklamowy wyścig zbrojeń został zatrzymany przez regulacje prawne i aktywne społeczności. Miasto Moje a w Nim skupia badaczy architektury, socjologów, prawników, projektantów. Naszą siłą jest wieloletnie doświadczenie w monitorowaniu sytuacji reklamowej w Polsce, specjalistyczna wiedza oraz szeroka sieć kontaktów (współpracujemy z innymi organizacjami pozarządowymi, instytucjami kultury i urzędnikami). Wśród najważniejszych działań stowarzyszenia trzeba wymienić wydanie albumu Polski outdoor (����), ogólnopolski konkurs „Miastoszpeciciel” (����, ����), kampanie społeczne na rzecz ustawy krajobrazowej: „Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy!” (����–����) i „Posprzątajmy reklamy – wstawmy zęby ustawie krajobrazowej!” (����), uruchomienie strony internetowej Sprzątamy Reklamy (����) – pierwszej tak bogatej bazy wiedzy o politykach reklamowo-szyldowych w Polsce, a także przygotowanie raportu z monitoringu wdrażania ustawy krajobrazowej na pięciolecie jej wejścia w życie (����).

���


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.