Dragon live nr 4

Page 1


SPIS TRESCI RELACJA Z SEZONU Podsumowanie gry rocznika 2001

NASI WYCHOWANKOWIE Jak im idzie w innych klubach

Są sukcesy Koniec roku szkolnego to także dla Dragona koniec kolejnego sezonu. Numer dzisiejszy całkowicie oddany jest rocznikowi 2001, który zwycięstwem w ostatniej kolejce przypieczętował awans do I ligi wojewódzkiej. Praca trenera Krzysztofa Koca i sztabu opiekunów między innymi Marzeny Gielniowskiej, Jarka Borkowskiego, czy Szefa wszystkich kibiców przyniosła oczekiwane efekty. Chłopcy wywalczyli awans i należą im się ogromne brawa!

WODA Czy warto inwestować w wodę do picia?

PODZIĘKOWANIE Dzięki zaangażowaniu poszczególnych roczników udało się pozyskać kilka dobrych grantów.

Zespół roboczy

UKS DRAGON BIELANY

FOTO NEWS: MECZ PO AWANS

NABÓR 2015/2016


Awans jest nasz!!! Drużyna rocznika 2001 przystąpiła do rozgrywek I Warszawskiej Ligi Trampkarzy U-14 pełna nadziei na sportowy sukces. W rundzie jesiennej zajęła w lidze 2. miejsce, notując korzystny bilans w dwumeczach ze wszystkimi przeciwnikami. Zabrakło jednak regularności, by wyprzedzić Bug Wyszków. Kosztowne okazały się wyjazdowe remisy z drużynami niżej notowanymi. Dodatkowym wyzwaniem było opuszczenie drużyny przez jego kapitana Patryka Parysa, pełniącego na boisku newralgiczną funkcję rozgrywającego. Jego zagrania w wielu wcześniejszych meczach decydowały o losach spotkania. W przerwie zimowej Patryk został wypożyczony do czołowej drużyny Ekstraligi U-14 Gwardii Warszawa i w trybie ekspresowym drużyna musiała nauczyć się sobie radzić bez niego. Do ekipy ligowej dołączyło natomiast kilku wyróżniających się zawodników z klasy gimnazjalnej. To zapewniło komfort dysponowania pełnym składem we wszystkich spotkaniach sezonu, nawet gdy pojawiły się absencje niektórych zawodników. Od pierwszego meczu było widać, że drużyna jest dobrze przygotowana do rozgrywek, zarówno fizycznie, jak i taktycznie. Wprawdzie w pierwszym meczu z UKS Bródno przewagę na początku uzyskali goście, ale tuż po przerwie z dystansu trafił Kacper Kuczka, który tym trafieniem uczcił swój udany debiut ligowy w żółto-zielonych barwach. Ten gol „ustawił” spotkanie. Dragoni uzyskali przewagę i ostatecznie po dwóch golach Janka Królikowskiego wygrali 3:0. W kolejnych czterech meczach nasi zawodnicy także zdobywali komplet punktów. Najtrudniejszym spotkaniem był wyjazdowy mecz z beniaminkiem - UKS Białe Orły. Przeciwnicy mieli przewagę i grali ładną zespołową piłkę. Dragoni pokazali jednak żelazną konsekwencję w obronie oraz skuteczność w akcjach ofensywnych i z gorącego terenu na Białołęce wywieźli zwycięstwo 2:1, tracąc bramkę jedynie z rzutu karnego po przypadkowym zaraniu ręką. Po pięciu kolejkach nasza drużyna była wyraźnym liderem rozgrywek z 5 punktami przewagi i bardzo dobrym bilansem bramkowym 17-1. W meczu z LIFE Siennica straciła jednak jednego z liderów drużyny - Tomka Molika. W starciu z przeciwnikiem nie wytrzymała kość jego prawej nogi i popularny Molo zakończył rozgrywki

ligowe z nogą w gipsie. Brak tak kluczowego zawodnika sprawił trenerowi ból głowy, tym bardziej że nadeszły decydujące mecze. W ostatnim meczu pierwszej części rozgrywek Dragoni zmierzyli się z innym beniaminkiem - Victorią Sulejówek. Przeciwnicy zagrali bardzo zdeterminowani i po szybkim objęciu prowadzenia bardzo umiejętnie się bronili. Dragoni z kolei zagrali jedno ze słabszych spotkań i ulegli przeciwnikowi 0:1. Ten wynik sprawił, że kluczowe dla obrony pozycji lidera okazały się być dwa kolejne spotkania – rewanże z UKS Bródno i Białymi Orłami. Pierwsza z tych drużyn od kilku spotkań notował zwyżkę formy i już udając się na Łabiszyńską Dragoni wiedzieli, że będzie trudno. Znów chłopcy z Bródna rozpoczęli z animuszem i znów wydawało się, że nasz zespół uspokoił grę, aż nastała feralna ostatnia minuta I połowy. Napastnik gospodarzy wpadł w pole karne i zatrzymany przez naszego obrońcę położył się jak długi. Przy dobrze wykonanym rzucie karnym Artur Małecki nie miał szans i trzeba było odrabiać straty. Druga połowa stała po znakiem coraz śmielszej gry Dragonów. Trener stawiał wszystko na jedną kartę, zmieniając ustawienie na coraz bardziej ofensywne, ale to nie przyniosło sukcesu. Drużyna z Bródna w ostatniej akcji meczu podwyższyła na 2:0 i po chwili odtańczyła taniec radości. Wyniki innych meczów sprawiły, że mimo porażki Dragoni zachowali szanse na końcowe zwycięstwo w lidze i aby tę pozycję obronić należało nie przegrać tydzień później u siebie z Białymi Orłami. Boisko przy Potockiej było dotąd swoistym talizmanem naszej drużyny. Nie przegrała na nim 13 kolejnych spotkań, a ostatnich 9 to seria wyraźnych zwycięstw (wszystkie różnicą co najmniej trzech goli). Każda seria musi się jednak kiedyś skończyć. Obie drużyny zagrały dobry mecz. Przewagę osiągnęły jednak Białe Orły i przypieczętowały ją golem w ostatnich minutach. Po szybkiej kontrze i strzale z dystansu najlepszego zawodnika gości piłka pięknym lobem wpadła pod poprzeczkę i oglądaliśmy eksplozję radości w wykonaniu trenera i zawodników gości. Tym golem Białe Orły zapewniły sobie znakomitą pozycję wyjściową na „ostatniej prostej” rozgrywek. Wystarczyły dwa zwycięstwa w dwóch ostatnich meczach z drużynami niżej notowanymi, by sięgnąć po mistrzostwo i awans do ligi wojewódzkiej. W kolejnym spotkaniu Dragoni odreagowali serię porażek, wyraźnie pokonując outsidera rozgrywek PKS Radość 10:0. W trakcie tego meczu padły


znamienne słowa golkipera Artura Małeckiego, że sezon jeszcze nie jest przegrany. Drużyna bez względu na wszystko musi grać do końca, bo Białe Orły jeszcze nie wygrały. A że Artur nie rzuca słów na wiatr niedługo potem wpuszczony na boisko (w pole za kontuzjowanego kolegę), jak rasowy skrzydłowy wyprowadził szybki atak lewą flanką, wyłożył piłkę Jankowi Królikowskiemu i Dragoni po raz pierwszy od czasu gry na Orlikach ustrzelili dwucyfrówkę. Słowa Artura okazały się prorocze. Tydzień później lider rozgrywek nieoczekiwanie stracił punkty z Mazurem w Radzyminie. Dragoni, nie znając wyniku tego spotkania, przystąpili do meczu z LIFE Siennica i rozegrali najlepsze pół godziny od długiego czasu. Od początku zdominowali przeciwnika, szybko strzelając trzy gole, a później kontrolowali przebieg spotkania. Po końcowym gwizdku radość była podwójna, bo oprócz zwycięstwa, nasi zawodnicy dowiedzieli się także o nieoczekiwanej szansie na awans. Już trzy dni później przystąpili do przełożonego meczu z Mazurem. W Radzyminie żadna z drużyn nie wygrała z gospodarzami. Dragoni też męczyli się do 50 minuty. Jak to skomentował jeden z rodziców „Ranga spotkania nie pozwoliła na pokazanie piłkarskiej wirtuozerii” ;). Po raz kolejny jednak pomógł sprytnie rozegrany rzut rożny i gol z dystansu. To trafienie rozwiązało worek z golami. W ciągu pozostałych 20 minut nasza drużyna strzeliła jeszcze 4 bramki i wróciła na pozycję lidera. Na ostatnie spotkanie sezonu na Potocką zawitała Victoria Sulejówek. Nasi zawodnicy rozpoczęli bardzo skoncentrowani i w krótkim czasie mieli kilka wybornych sytuacji strzeleckich, jednak zawodziła skuteczność. Tym razem jednak nie trzymali kibiców tak długo w napięciu, jak w Radzyminie i ponownie po stałym fragmencie gry, w 12 minucie objęli prowadzenie. Goście dążyli do wyrównania i omal go nie osiągnęli, gdy Kuba Papliński musiał wybijać piłkę z linii bramkowej.

Na szczęście po przerwie nie oglądaliśmy horroru. Nasi zawodnicy wrzucili drugi bieg i zaaplikowali przeciwnikowi jeszcze trzy gole. Drużyna zagrała świetny mecz niesiona dopingiem kibiców. A po meczu można było świętować awans. Jesienią drużyna rocznika 2001 będzie występować w lidze wojewódzkiej obok takich drużyn, jak m.in.: Wisła Płock, AS Radomiak Radom, Broń Radom, Varsovia Warszawa, Agrykola Warszawa, Legionovia Legionowo. W dwunastu meczach rozgrywek wiosennych wystąpiło 22 zawodników, z tego 8 we wszystkich spotkaniach. Tylko jeden – kapitan drużyny Michał Kapełuś – zagrał we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty. Drużyna strzeliła 41 goli, a straciła tylko 6. Była to najlepsza defensywa w lidze. Do siatki przeciwnika trafiało 11 zawodników - najcześciej Janek Królikowski – 13 razy oraz Kacper Dziewicki i Sebastian Pedynowski – po 5 razy. Również 11 zawodników odnotowało asysty. Najczęściej asystującymi byli Kacper Kuczka i Janek Królikowski po 8 razy oraz Sebastian Pedynowski – 5 razy. Skład: Michał Kapełuś (12 meczów), Jakub Papliński (12 m., 4 bramki, 3 asysty), Jan Królikowski (12 m., 13 br., 8 as.), Kacper Kuczka (12 m., 4 br., 8 as.), Kacper Dziewicki (12 m., 5 br., 4 as.), Artur Małecki (12 m., 1 asy), Franek Kwiecień (12 m., 1 br.), Konrad Szymański (11 m., 4 br., 2 as.), Albert Awłas (11 m., 1 br., 2 as.), Paweł Borowski (11 m., 1 as.), Sebastian Pedynowski (9 m., 5 br., 5 as.), Marek Żewłakow (9 m., 1 br., 2 as.), Norbert Duda (9 m.), Piotr Skirski (9 m.), Bruno Wałecki (8 m., 2 br., 2 as.), Michał Karnas (7 m.), Konrad Konior (7 m.), Albert Strama (6 m.), Tomasz Molik (5 m., 1 br.), Piotr Zajączkowski (5 m.), Mateusz Kozik (1 m.), Adrian Stępień (1 m.). Trener: Krzysztof Koc

Tabela końcowa I Warszawskiej Ligi Trampkarzy U-14 - wiosna Drużyna M Pkt Z 1. DRAGON 12 27 9 2. UKS Bródno* 12 26 8 3. Białe Orły (b)* 12 26 8 4. Victoria Sulejówek (b) 12 18 5 5. Mazur Radzymin 12 13 3 6. LIFE Siennica 12 9 2 7. PKS Radość (s) 12 0 0

R 0 2 2 3 4 3 0

P 3 2 2 4 5 7 12

Br. 41-6 38-12 53-13 35-25 19-35 21-46 11-80

Bil. +35 +26 +39 +10 -16 -25 -69



NASI WYCHOWANKOWIE Zawodnik Dragona – mistrzem Mazowsza Runda wiosenna okazała się także udana dla Patryka Parysa. Dotychczasowy kapitan drużyny trampkarzy Dragona w przerwie zimowej został wypożyczony do Gwardii Warszawa. „Duma Mokotowa” rzuciła rękawicę Legii Warszawa, która zasilana zawodnikami ściąganymi z całej Polski w ostatnich latach niepodzielnie rządziła w rozgrywkach rocznika 2001. Po nienajlepszym początku rozgrywek, Gwardziści systematycznie pięli się w górę tabeli, by w ostatnim meczu sezonu pokonać na własnym boisku Legię 2:1 (2:0). Ten mecz zapewnił im tytuł. Patryk wystąpił we wszystkich 14 meczach, strzelając 5 bramek i notując jedną asystę. W sierpniu wystąpi w klubowych mistrzostwach Polski U-14, gdzie Gwardia zmierzy się m.in. z Lechią Gdańsk, Lechem Poznań, Pogonią Szczecin, UKS SMS Łódź, Motorem Lublin, Rekordem Bielsko-Biała, Koroną Kielce.

PODZIĘKOWANIA: Podziękowanie dla firmy ELKAB za wsparcie projektu koszulek treningowych dla nowych najmłodszych zawodników

Podziękowanie dla firmy DAMAS Za wsparcie finansowe turniejów w najmłodszych rocznikach.

Podziękowanie Za wsparcie finansowe turniejów w najmłodszych rocznikach.


Ludzkie ciało niemal nieustannie traci wodę, zwłaszcza w trakcie wysiłku fizycznego. Dlatego trzeba się odpowiednio nawadniać i korzystać z wody, która jest bogata w minerały. Jeśli nie nawadniasz organizmu po wysiłku fizycznym, bardzo szybko możesz się nabawić kłopotów. Większość powikłań po zwykłej grypie żołądkowej jest skutkiem odwodnienia. Pozbawiony wody organizm jest dodatkowo wyczerpany fizycznie i nie ma siły na dalszy wysiłek, dlatego staraj się nawadniać mądrze – systematycznie w ciągu dnia, nie czekając na wzmożone pragnienie. Nie wolno pić dużej ilości płynów na raz. To nic nie pomoże – organizm szybko pozbędzie się nadmiaru wody. Pij regularnie, nie łapczywie.

Zdradziecka kawa

Kawa, herbata, alkohol – niby też składają się z wody, ale… zdradzieckiej. Nadmierne spożywanie tych używek prowadzi do wypłukiwania cennych minerałów i generalnie nie ułatwia w utrzymaniu prawidłowego poziomu nawodnienia. Podobnie rzecz się ma z napojami gazowanymi – jeśli jesteś spragniony, unikaj ich, sięgaj raczej po wodę mineralną, a najlepiej taką, która jest bogata w minerały. Niezbędne minerały

Minerały, których zwykle nam brakuje, to: magnez, wapń, sód i potas. Niedobór magnezu objawia się na wiele sposobów. Jesteś nerwowy? Nadpobudliwy? Cierpisz na zawroty głowy, skurcze mięśni czy drgania powiek? Całkiem możliwe, że to z powodu deficytu magnezu. Twój organizm jest mądry i w ten sposób woła o pomoc. Jeśli dorobisz się niedoboru wapnia, to też nie będzie za ciekawie. Organizm sobie z tym poradzi… bo będzie go czerpał z kości, ale z twoim układem kostnym będzie już nieco gorzej. Odwapniony jesteś dużo bardziej narażony na kontuzje, o co w sporcie przecież nietrudno. Z kolei potas odpowiada za właściwą pracę mięśni. Pamiętaj o tym, zanim pójdziesz na siłownię. Ten

minerał kontroluje ciśnienie krwi w organizmie, pracę nerek i reguluje gospodarkę wodną. Potas jest podstawowym elektrolitem organizmu – podobnie jak sód. Tandem potas i sód regulują napięcie mięśniowe i przewodzenie bodźców nerwowych. Dzięki sodowi woda w organizmie się zatrzymuje i nie dochodzi do odwodnienia. Dlatego dowiedz się, czy woda mineralna, którą zwykle pijesz, obfituje w te składniki? Kultowa w Internecie Najlepsza jest woda mineralna naturalna - bogata, jak sama nazwa wskazuje, we wspomniane minerały (magnez, wapń, sód i potas). Sięgaj po taką i ciesz się równowagą organizmu. Jak donosi wujek Google (a jak wiadomo, wie wszystko), minerały „zatopione” w wodzie przyswajają się po prostu rewelacyjnie! Wody wydobywane z głębi ziemi już na „dzień dobry” są bogate w te składniki, które codziennie tracimy – ich odpowiednie spożywanie podniesie nie tylko poziom nawodnienia organizmu ale i poprawi ogólny stan fizyczny. Za wp.pl - http://sport.wp.pl/kat,1715,title,Wodawodzie-nierowna,wid,17635805,wiadomosc.html



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.