23 minute read

Stara baśń toaletowa Jadwiga Mik

Ciekawostką jest, że nie tylko hitlerowcy posługiwali się swastyką. Przed II wojną światową była emblematem na mundurach Wojska Polskiego, używali jej także badacze kultury Podhala - na grobie jednego z nich, Mieczysława Karłowicza, widnieje symbol słońca.

Swastyka i jej warianty nie powinny być uważane za złe. Mimo skojarzeń, jakie budzi obecnie, trzeba też pamiętać o jej pierwotnym znaczeniu i nie pozwolić, by ludzkość widziała w niej wyłącznie znak jednej z największej tragedii w dziejach. Czas, by odczarować swastykę.

Advertisement

BAŚŃ TOALETOWA Jadwiga Mik

Dawniej mówiono o nim ze wstydem, teraz wstyd się przyznać, że się z niego nie korzysta. Artykuł obecny w większości cywilizowanych toalet od początków XX wieku, jest nieodzownym elementem naszego życia. Ale czy na pewno? Czy to nie aby jeden z tych wynalazków, dla których historia nie będzie łaskawa? By odpowiedzieć na to pytanie, oświetlmy na chwilę reflektorem dziejów ciemne zakątki naszej ubikacji i przyjrzyjmy się przedmiotowi o niewątpliwie najgorszym przeznaczeniu ze wszystkich. Nadeszło wyczekiwane pięć minut chwały papieru toaletowego.

Prehistoria Na początek mała dygresja na temat tego, że historia naprawdę zatacza koło. Niedawno naukowcy zastanawiali się, jaka jest przyczyna fenomenu zwanego papierowo-toaletowym szaleństwem, który objął podczas pandemii cały współczesny świat. Jedna z opinii psychologów wskazuje na pierwotny instynkt czystości, który powodował, że nasi przodkowie wiązali zaniedbanie podstawowej higieny z brakiem zdrowia i samotnością (a było to równoznaczne ze śmiercią). Tę tezę zdają się potwierdzać znaleziska archeologiczne z Hallstatt w Górnej Austrii, gdzie w najstarszej na świecie kopalni soli odnaleziono liście lepiężnika 3 używane jako papier. w początkach cywilizacji europejskiej (która stawiała na wykorzystanie produktów naturalnych) nie odnajdziemy więc śladów papieru toaletowego. w tym celu musimy udać do Chin.

Made in China Papieru, na którym znajdują się cytaty lub komentarze Pięciu Klasyków lub nazwiska mędrców, nie śmiem używać do celów toaletowych. –Yan Zhitui, 589 r. n.e. Nasza baśń rozpoczyna się za czasów Wschodniej Dynastii Han (105 r. n.e.), kiedy to eunuch Cai Lun po wielu niezwykłych eksperymentach (kim musiał być człowiek, który próbował uzyskać materiał do pisania z sieci rybackich) wynalazł metodę produkcji papieru czerpanego. Dokonał przeło-

3 W Bawarii znany jako „Arschwurzen” (korzeń od tyłka).

mu, za co otrzymał od cesarza Hedi rangę ministra rolnictwa. Musiało jednak minąć ponad czterysta lat, abyśmy otrzymali potwierdzenie, iż istotnie papier był używany w Chinach również do celów toaletowych. Jednakże jeszcze w czasach pisarza Yan Zhitui (cytat wyżej), papier zwyczajny i papier toaletowy były jednym i tym samym. Dopiero lata później pojawiły się modyfikacje, które pozwoliły na stworzenie unikalnej receptury. Arabski podróżnik w zapiskach z 851 r. stwierdził (bardzo zdegustowany), że Chińczycy po skorzystaniu z miejsca, do którego cesarz chodzi piechotą, nie myją rąk, używają jedynie papieru - i co więcej papieru średniej jakości. Ten najlepszy dostępny był tylko dla dworu cesarskiego, który (jak podają dane z 1393 r.) zużył 720 tys. arkuszy o wymiarach 60 x 90 cm. Piętnaście tysięcy wykorzystała tylko najbliższa rodzina władcy. On sam miał swój specjalny papier –wyjątkowo miękki i perfumowany z użyciem specjalnych olejków. W pozostałych krajach regionu –mowa tu przede wszystkim o Indiach, gdzie zasada ta funkcjonuje do dziś –korzystano z nieco bardziej konwencjonalnej metody, zwanej „metodą lewej ręki” (której zasad, mam

nadzieję, nie muszę tłumaczyć). Dodam tylko, że to właśnie z tego, powszechnie praktykowanego wśród biednych z całego świata zwyczaju, przyjęło się myśleć o lewej dłoni jako o tej nieczystej (stąd też może pochodzić tabu związane z mańkutami) –dlatego też wybierając się do Indii należy pamiętać, by z szacunku podawać prawą, a nie lewą rękę. Na szczęście w Korei i Japonii było nieco lepiej. Używano tam patyczków zwanych chugi (wolę nie podawać tłumaczenia). Były one tanie, łatwo przenośne, małe i proste w produkcji (i obsłudze). Jednak największym ich plusem była możliwość umycia i wykorzystania ponownie –takie są więc początki azjatyckiego zero waste. Nasi dalekowschodni kuzyni nigdy nie przekonali się do dobrodziejstw chińskiego papieru –nawet teraz niezbyt często można tam zobaczyć ten produkt. o tym jednak powiemy więcej potem, gdyż najpierw zajrzyjmy do Starożytnego Rzymu, a konkretnie do tamtejszych łaźni.

Łacina w wychodku

Qui hic minxerit aut cacaverit, habeat deos superos et inferos iratos! 4 –inskrypcja z murów świątyni w Pompejach

Hegemon Europy był nieco bardziej zaawansowany w kwestii papieru toaletowego niż Hellada, gdzie korzystano głównie z ręki, liścia lub kamienia, choć niekiedy też potłuczonych glinianych lub ceramicznych naczyń. Na początku większość mieszkańców korzystała z toalet publicznych (a przekazy mówią, że w samym Urbs było ich 144) lub z płatnych

4 (proszę wybaczyć) Kto tu naszczy albo nasra, na tego niechaj spadnie gniew nieba i piekieł!

dołów kloacznych lub publicznych kolektorów ścieków, do których ekskrementy wrzucano za pomocą specjalnych wiader 5 . z czasem zaczęto budować także toalety w domach (miały one postać dzbana lub wiadra), które znajdowały się blisko kuchni będącej źródłem bieżącej wody.

Co do kanalizacji (samo wrzucenie do dołu z reguły nie wystarczało nawet w tak brudnym mieście, jakim był Rzym, a tym bardziej na prowincji 6 ), była ona, jak to ujął w „Historii naturalnej” Pliniusz Starszy, najwybitniejszym wynalazkiem ze wszystkich. w Rzymie pierwszy system kanałów ściekowych powstał najprawdopodob-niej w VIII w. p.n.e., a największy kanał zwany Cloaca Maxima –4,2 x 3,2 m, długość liczona w kilometrach –jest do obejrzenia do dziś (jego otwór znajduje się przy moście niedaleko Wyspy Tyberyjskiej). Nazwa pochodzi od bogini ścieków Cloaciny, swego czasu utożsamianej z Wenus. Nadzór nad wyrzucanymi ekskrementami sprawowali zaś bezpośrednio edy-lowie, których rolą było ponadto kontrolowanie wszystkich miejsc pub-licznych związanych z kąpielą i defekacją oraz badanie drożności kanałów i walkę ze smrodem w mieście 7 . Niekiedy też

5 Obecnie są one doskonałym źródłem wiedzy o starożytnym Rzymie, gdyż dzięki pozostałościom w nich odnalezionym można zrekonstruować dietę mieszkańców, jak to czynią archeolodzy na wykopaliskach w Pompejach. 6 Archeolodzy sądzą, że kamienne przejścia dla pieszych w Pompejach były budowane w ten sposób, by zapewnić przechodniom przejście czystą nogą przez spływający ulicą śmietnik. 7 Była to poważna sprawa, gdyż niedrożność powodowała wybuchy siarkowodoru, a nagromadzenie nieczystości powodzie brudu z Tybru.

przyjemności związanej z obcowaniem z Cloacą nie mogli odmówić sobie urzędnicy wyższej rangi –podobno Marek Agryppa zwiedził ją swego czasu łodzią. i w czasach Cesarstwa kwestia łazienkowa była sprawą niebagatelną –cesarz Wespazjan wprowadził podatek od toalet publicznych, na krytykę odpowiadając słowami, które stały się jedną z bardziej popularnych łacińskich sentencji: „pecunia non olet” 8 .

Inną kwestią jest to, w jaki sposób Rzymianie używali toalet. Otóż w ramach dziwacznej formy integracji korzystali oni w 10 do 20 osób z koedukacyjnych pomieszczeń do defekacji (często stanowiących część łaźni), rozmawiając 9 i jedząc 10 . Siedzieli na deskach, w których wycięto uprzednio dziury na ekskrementy i na specjalne patyczki z gąbką na końcu zwane xylespongia (o których pozostał ślad w pismach Seneki Młodszego), maczane po użyciu w wodzie z solą i dezynfekowane (czasami) octem. Kilkudziesięciu Rzymian potrafiło obsłużyć się tym samym patyczkiem, by następnie wyjść z łaźni na dalsze dysputy, popijając je napojami bazującymi na wodzie z życiodajnej rzeki, do której wcześniej wrzucili zawartość swoich kloak.

Jednakże to były możliwości dla mieszkańców miast i wsi. a co z podró-

8 Inna hipoteza brzmi, że słowa te dotyczyły podatku nałożonego na niepokornych foluszników, dla których ludzki mocz był towarem przemysłowym służącym do garbowania tkanin. 9 Niektóre z toaletowych ekscesów pozostawiły ślad w kulturze, jak na przykład u Lukana, który posłużył się w tym celu patetycznym komentarzem znienawidzonego Nerona (pozostawiam teren do własnych poszukiwań). 10 Tak, nawet garum.

żującymi? Oni załatwiali się na poboczach –a jak to w Rzymie bywa, na każdym poboczu może być czyjś nagrobek. Stąd właśnie klątwy (wyżej można zobaczyć jedną z nich), rzucane na niegrzecznych wędrowców.

Gargantua głosem Zachodu Zła to praca i próżny wysiłek Chcieć papierem czysto utrzeć tyłek! - François Rabelais, Gargantua i Pantagruel Po Rzymie nadeszła Wędrówka Ludów, a z nią powrót do dawnych obyczajów. Korzystano z wszystkiego, co było pod ręką –łącznie z żywym drobiem. w przypadku Wikingów była to owcza wełna, Hawajczyków –kokosy, mieszkańców Wersalu –wełna z merynosów, a biedaków –siano, trawa, skrawki tkanin, szmaty, makulatura, mech czy śnieg. a jak pokazują badania w średniowiecznych latrynach w estońskim Tartu, to, czym się podcierano, świadczyło o statusie społecznym gospodarstwa –im bogatszy dom, tym bardziej miękkie i delikatne materiały (niekiedy nawet z jedwabnymi aplikacjami, co za burżuazja). Nie było też wyznaczonych granic co do miejsc, w których się załatwiano –można było czynić to na ulicach, polach czy nawet korytarzach pałaców (niekiedy nawet nie próbując trafić w donicę). Sytuację idealnie ilustruje rozdział z XVIwiecznego Gargantui i Pantagruela, w którym to gigant Gargantua przedstawia historię swoich problemów ze znalezieniem odpowiedniego materiału do podcierania. Podczas swojego wywodu między innymi krytykuje papier toaletowy czy też stwierdza, że najlepszym jego substytutem są… gęsi 11 .

Innym ciekawym obrazem tamtych czasów jest honorowe stanowisko na dworze tłustego Henryka VIII, potrzebującego pomocy w korzystaniu z łazienki. Królowi w codziennych possiedzeniach na prywatnym, obitym aksamitem tronie pomagał dżentelmen zwany „Stolcowym”. Posiadał on ogromną władzę, gdyż wiedział wszystko o stanie zdrowia króla i miał dostęp do jego prywatnych komnat. w zamian za nią spędzał poranki na podawaniu szmatek wypróżniającemu się władcy, który słynął z obżarstwa. Niestety wraz z rozwojem miast bez kanalizacji pojawił się ogromny problem. Zanieczyszczenie i smród były tak uciążliwe, że w Londynie zaczęli umierać ogrodnicy polewający rośliny wodą z Tamizy. Wtedy do akcji wkroczył przodek aktora Kita Harringtona (znanego z roli Johna Snow w „Grze o Tron”), John Harrington.

John od Johna

[...] alwayes remember that at noone and at night, emptie it, and leaue it halfe a foote deepe in fayre water 12 . –John Harrington, XV w. [fragment opisu jego projektu „Ajax”]

Wynalazek ten zwał się „Ajax”, co było anagramem od słowa jakes oznaczającego w londyńskim slangu toaletę.

11 Całość niezwykle… plastycznego… opisu można znaleźć w Księdze I, rozdział XIII: „Jak Tęgospust poznał bystrość dowcipu Gargantui po jego wynalazku nowego utrzyjzadka” (tłum. Tadeusz Boy-Żeleński). Lektura na własną odpowiedzialność. 12 Zawsze pamiętaj, w południe i w nocy, opróżnij go, i zostaw w połowie stopy bieżącej wody.

Magia tego urządzenia polegała na dodaniu spłuczki, dzięki której można było usuwać pozostałości z muszli klozetowej. Niestety, nie zostało ono wprowadzone do powszechnego użytku –po publikacji książki Harringtona w 1596 r. jedyną osobą, która zgodziła się na jego zainstalowanie była Elżbieta I. Dzięki wspaniałomyślnej królowej Ajaxa można zobaczyć w Richmond Palace. Sam projekt przeszedł bez echa w czasach propagandy anty-papierowej, a jedyną jego pozostałością w obecnych czasach jest podobno amerykańskie slangowe słowo, odpowiednik polskiego „kibla”. a brzmi on… John. Nieco dołujący sposób na upamiętnienie, prawda? Na szczęście, inny wynalazca, w innych czasach, postanowił ulepszyć projekt Harringtona. Był nim Richard Cummings, który dodał syfon, dzięki któremu woda nie wylewa się poza linię klapy sedesowej.

Afera nazwiskowa The Greatest Necessity of the Age –reklama papieru Gayetty’ego, 1857

Niedługo po wynalazkach Richarda Cummingsa, amerykański biznesmen Joseph C. Gayetty postanowił wykorzystać lukę na rynku i w 1857 r. wprowadzić swój produkt –papier medyczny, reklamowany jako idealny lek na hemoroidy (ten genialny biznesmen próbował wmówić Amerykanom, że przyczyną tej powszechnej dolegliwości jest tusz drukarski w wykorzystywanych do podcierania papierach 13 ). Był on wykonany

13 Litwini w 1993 r. zdecydowanie zaprzeczyli temu poglądowi, przerabiając banknoty w starej walucie na papier toaletowy, gdyż specjaliści stwierdzili, że jest on wystarczająco chłonny i nie zaszkodzi zdrowiu.

25 z bananowego włókna, nasączony aloesem i sprzedawany w paczkach. Najciekawszą decyzją Gayetty’ego było jednak wydrukowanie na każdym z listków nazwy firmy –niezbyt korzystny zabieg promocyjny. Dlatego też spodziewać się było można, że produkt został obwołany klapą finansową (chociaż mogło to też być powodowane nieprzyjemnym w dotyku, zawierającym drzazgi papierem 14 ).

Mimo katastrofy, wielu ludzi zauważyło potencjał w papierze. w 1871 r. Zeth (czy też Seth) Wheeler opatentował papier zawijany na rolkę 15 . Pierwszy taki artykuł higie-

14 Polecam zerknąć na humorystyczną reklamę „Artisanal Toilet Paper” firmy Quilted Northern, która uświadamia, co musieli czuć ludzie korzystający z tego typu produktów. 15 Pierwsza firma Wheelera upadła, ale on sam nie poddał się i niedługo potem opatentował podajnik do papieru, papier z perforacją

niczny został wyprodukowany w 1879 r. przez Williama Alcocka. Nie była to jednak produkcja masowa. Taką rozpoczęli dopiero bracia Scott. Ten papierowy duet stworzył funkcjonującą do dziś firmę Scott Paper Company w 1879 r., lecz pierwszy papier wypuścili oni na rynek w 1890 r. Szybko stali się głównym wytwórcą papieru w Ameryce. Rozpoczęli oni od pozornie prostego posunięcia –sprzedawali papier do aptek i szpitali, gdzie można było go używać również jako bandaży –potem rozszerzyli ofertę o drogerie i hotele. Usunęli nazwę firmy z listków, dzięki czemu uwolnili się od najgorszego problemu tamtych czasów. Wstydliwego problemu natury wiktoriańskiej.

Temat tabu Nikt nigdy nie chciał kupować w sklepie papieru toaletowego wymawiając jego nazwę […] było to uznawane za tak duże tabu, że ludzie nie umieli nawet mówić o tym produkcie. –Dave Praeger (fragment książki „Poop Culture: How America is shaped by its grossest national product”) Mimo tego, że wraz z wprowadzeniem toalet i bidetów powstała potrzeba używania papieru, ludzie z powściągliwej epoki wiktoriańskiej nie byli przyzwyczajeni do mówienia o nim i wstydzili się go kupować. Stąd na przykład firma Hakle (zbitka sylab z nazwiska Hansa Klenka, inicjatora rynku toaletowego w Europie) używała hasła „Poproś o rolkę Hakle, a nie będziesz musiał mówić <<papier toaletowy>>!”. Sami Scottowie - zanim

(dzięki niej prościej jest oderwać listki) i papier w specjalnie wyciskane wzorki. Cóż, there’s no business like toilet paper business.

do biznesu dołączył syn Irvina Arthur Hoyt Scott i ujawnił się jako producent tego materiału (wprowadzonego na rynek już pod nazwą ScotTissues), by następnie skończyć ze sprzedażą przez pośredników i prywatne firmy, rozbijając bank - przez kilkanaście lat nie chcieli dopuścić, by ich nazwisko łączyło się z papierem i ukrywali interesy pod innymi nazwami. Tymczasem rynek europejski nadal korzystał z dawnych rozwiązań. Mimo powstania w latach 80. XIX w. brytyjskiej kompanii papieru i szwedzkich prób wprowadzenia go na rynek, ludzie wciąż byli nieufni wobec nowości zza oceanu, mającej zastosowanie głównie w medycynie (jak na przykład Cellucottonsy, póź-niejsze Kleenexy, produkowane przez Kimberly-Clark dla żołnierzy na frontach i wojny światowej). Nowości nadal nieprzyjemnej w dotyku, z powodu pozostałości po drewnie, z którego były robione rolki. Poza tym, biedni ludzie nie mogli sobie pozwolić na taki wydatek jak papier. Obecnie jest on tani –w tamtych czasach był towarem luksusowym. Co w takim razie robili cywilizowani Europejczycy i Amerykanie, gdy nie było ich na niego stać?

Katalog z dziurką

People simply hung it up on a nail and enjoyed the free supply of hundreds of pages of absorbent, uncoated paper […] 16 –Brian Smith, The very absorbing history of toilet paper (blog CSC, 6.01.2017)

Gazety, książki, katalogi –wszystko kiedyś wędrowało do muszli. w szcze-

16 Ludzie po prostu zawieszali go na gwoździu i cieszyli się zapasem setek stron absorbującego, niepowlekanego papieru.

gólności to ostatnie –wybór darmowych katalogów był ogromny, a ludzie wykorzystywali tę mannę z niebios, przybijając ją gwoździami do ściany i korzystając z przyjemnych w dotyku, nielaminowanych stron (w razie czego miejsce katalogu zajmowała książka telefoniczna). Wy-dawca ukazującego się od 1792 r. „The Old Farmer’s Almanac” wyszedł naprzeciw potrzebom społeczeństwa i zaczął w końcu dziurkować rogi, by wygodniej wieszało się jego publikację w toalecie. Op Liderem była jednak firma Sears i ich legendarne katalogi, używane aż do lat 30. i słynące z wyjątkowo „przyjemnych” kartek. To ta firma stała się przyczyną upadku dawnego systemu i inauguracji ery papieru. Sears postąpiła niegodnie i w związku z chęcią zakończenia swej złej toaletowej passy zaczęła produkować katalogi z użyciem błyszczącego papieru. Wielu klientów firmy zaczęło się skarżyć, a na rynku powstała wielka potrzeba papieru toaletowego.

Już bez drzazg?

Stronger in use than ever before… but Mr. Thirsty Fibre is still softer in heart! 17 –reklama ScotTowels, 1941

Rok 1928 był przełomem dla historii papieru. Firma Hoberg Paper Company stworzyła nową markę o nazwie Charmin, która szybko miała zawojować rynek. Co było w niej takiego wyjątkowego? w jej reklamie nie pojawiły się już elementy związane z medycyną, ale urocze kobiety i niemowlęta. Dało to szansę na

17 Mocniejszy w użyciu niż kiedykolwiek wcześniej… ale Pan Spragnione Włókno jest nadal bardzo miękki w środku!

uniknięcie tematu prawdziwego wykorzystania produktu. Taktyka ta pozwoliła firmie na przetrwanie podczas problemów gospodarczych Ameryki w latach trzydziestych. Ponadto firmie udało się wprowadzić wtedy na rynek nowy produkt –czteropak papieru toaletowego. Najzabawniejszą rzeczą była jednak prawda kryjąca się za wychwalającymi pod niebiosa reklamami –Charmin (przynajmniej aż do połowy lat 30) zawierał drzazgi, które potrafiły wbić się nieprzyjemnie w nieodpowiednie miejsca. Ale czym jest ból, kiedy można było pochwalić się rolką w cudownym, kobiecym opakowaniu i wzbudzić zazdrość sąsiadek? Na szczęście dla tej marki, w 1928 r. firma Hoberg Paper wprowadziła pierwszy papier o znanej nam do dzisiaj fakturze (alleluja!). Natomiast upadający pod wpływem nowych firm bogowie przemysłu toaletowego, bracia Scott, przedstawili nakładane na rolkę papierowe ręczniki kuchenne. Zaraz po nich firma St. Andrews Paper Mill z Anglii w 1942 r. pokazała światu pierwszy papier dwuwarstwowy. Od tego momentu rozpoczęły się walki między producentami o najlepszy jakościowo, zapachowo i wizualnie papier. Na drodze do toaletowego raju stanęła jednak druga wojna światowa. Wtedy też powróciła sytuacja z używaniem papieru jako bandaży, przez co coraz mniej cywilnych obywateli miało do niego dostęp. Sami żołnierze brytyjscy na froncie otrzymywali trzy listki dziennie, podczas gdy ich amerykańscy koledzy 22. Dla uciechy zdruzgotanej kolejnymi klęskami na froncie alianckiej publiczności jedna z firm wypuściła papier toaletowy z wizerunkiem Adolfa Hitlera. Tymczasem

nazistowski producent Edelweiss tworzył luksusowe rolki przeznaczone dla aryjskich żołnierzy Rzeszy. w 2016 r. jedna z nich pojawiła się na aukcji memorabiliów po II wojnie światowej i osiągnęła zawrotną cenę 100 dolarów 18 . Jak widać, papier toaletowy również może tworzyć historię.

Nie ściskaj Charmin! You better squeeze all the Charmin you can / When Mr. Whipple's not around! –„Weird Al” Yankovic, Dare to be stupid Po wojnie producentom papieru nie udało się uniknąć sławy Hitlertoilettenpapier, przez co od wynalezienia w 1954 r. kolorowego papieru pojawiało się coraz więcej nietypowych rolek –z politycznymi komiksami, wizerunkami sław czy choćby sudoku. Biznes się rozkręcał, reklamy pojawiały się w radiu, prasie czy billboardach. Jednakże miała nadejść era powszechnej telewizji. a wraz z nią nowy sposób na przedstawienie produktu mającego już prawie ugruntowaną pozycję na rynku. Pierwsza telewizyjna reklama papieru została wyemitowana w 1955 r. i była częścią kampanii firmy Charmin Paper Company, która dwa lata później miała przejść do koncernu Procter- &Gamble, jednego z największych producentów papieru toaleto-wego na świecie. Przedstawiała ona panią prowadzącą dom na barce pływającej

18 Zresztą papier toaletowy jako pamiątka minionego okresu jest dość popularny. w Internecie można znaleźć stare reklamy papieru, opakowania czy nawet specjalnie produkowane rolki. Niedawno można było nawet zakupić rolkę papieru toaletowego, której używania odmówili Beatlesi podczas nagrywania albumu Abbey Road (była nieprzyjemna w dotyku i zbyt błyszcząca) –1000 funtów za listek.

po rzece, która codziennie dla swoich mężczyzn przygotowywała łazienkę z nową dostawą miękkiego, absorbującego papieru Charmin. i jak tu nie kupować? Zresztą, kolejne reklamy tej firmy miały podbić rynek. w 1964 r. (tym samym, w którym wypuściła na rynek pierwszy tego typu papier perfumowany) przedstawiła ona postać Mr. Whipple’a, legendy amerykańskiej telewizji.

Mr. George Whipple (czy też George The Grocer) to starszy mężczyzna w okularach, kierownik supermarketu. Jego obsesją jest kontrolowanie, czy aby nikt nie ściska (ang. squeeze) papieru toaletowego marki Charmin –czas spędza na napadaniu na klientów i wykrzykiwaniu słynnego „Please don’t squeeze the Charmin!” (ang. Proszę nie ściskać Charmin!). Ma on jednak swój wstydliwy sekret –sam uwielbia go miętosić, gdy nikt nie patrzy.

Dick Wilson zagrał Whipple’a w ponad 500 reklamach Charmin w latach 1964-1985 i 1999-2000 19 . Podob-no płacono mu aż 300 000 dolarów rocznie. Aktor szybko stał się

19 w roku 2000 został zastąpiony serią „Charmin Bears”. Najciekawszym elementem tych dziecinnych reklam jest rodzina misiów bez spodni, która półnago, z brudnymi pośladkami, defiluje przed widzem, by następnie wyrzucić z siebie kilka formułek o niezwykłej miękkości papieru toaletowego. Nie dziwię się, dlaczego ludzie twierdzą, że reklamy stają się coraz bardziej ogłupiające (chociaż w jednej z nich mała dziewczynkamiś oświadcza, że idzie do toalety, by czytać książkę Franza Kafki. Jest jeszcze jakaś nadzieja).

trzecim najbardziej rozpoznawalnym mężczyz-ną Ameryki, po prezydencie Richar-dzie Nixonie i ewangeliście Billu Gra-hamie. z czasem do reklamy wprowadzono jego towarzysza, magazyniera Jimmy’ego 20 , którego postać nie zdobyła jednak tylu serc co legendarny Whipple. w hołdzie dla tej postaci Charlie Walker stworzył w 1967 r. piosenkę „Don’t Squeeze My Sharmon”, a komik Yankovic odniósł się do niego w utworze „Dare to be stupid”. w ten sposób bohater reklamy podcieracza został jedną z ikon kultury amerykańskiej lat 60-80.

Siedem rolek pożądania Co to? Patrzcie! Proszę pani, proszę pani, gdzie pani zdobyła ten skarb? Powtarzając słowa Wiecha, życzymy sobie wszyscy, by ten papier przestał być papierem wartościowym. –narrator w „Za papierem toaletowym” (Polska Kronika Filmowa, 1956) Kiedy Mr. Whipple triumfował na amerykańskim małym ekranie, Polacy cierpieli na dotkliwy brak tego cudownego produktu. Za czasów PRL życie było „szare, szorstkie i długie niczym papier toaletowy”. Słynne siedem rolek na rok stało się symbolem kryzysu ekonomicznego. Był to nie tylko papier wartościowy, ale i deficytowy. Smutni ludzie ze sznurem rolek na szyi, zwanym potocznie girlandą, koralami czy różańcem, byli ikoną, tak samo jak babcie klozetowe na

20 Jimmy grany był przez Adama Savage’a. Widzom znany jest jako jeden z twórców programu Pogromcy Mitów i człowiek od efektów specjalnych w oryginalnych Gwiezdnych Wojnach. Ciekawe jest, że dzieckiem będąc, Savage podkładał głosy postaciom z Ulicy Sezamkowej.

stołeczkach w toaletach publicznych, których w 1985 r. było w całej Polsce około 1638 (w Warszawie 120). Kazały one sobie płacić różnie, w zależności od potrzeby klienta, któremu wydzielały określoną ilość listków „królowej PRL” o wyjątkowo przyjemnej w dotyku fakturze. w szczególności wyróżniał się szalet w Pałacu Kultury i Nauki, gdzie to w mrocznych podziemiach można było otrzymać dwa listki „na grubo” i jeden listek „na cienko”. Ci komuniści to naprawdę potrafili zachęcić do zwiedzania! Najlepszą kartą w dziejach PRLowskiego papieru są jednak akcje antykomunistycznego ruchu happeningowego Pomarańczowa Alternatywa. Były to „Pierwsze rozdanie papieru toaletowego” (1 października 1987 r.) i „Kto się boi papieru toaletowego?” (15 października 1987 r.). Przedstawiono je nawet w artykule amerykańskiej gazety The Village Voice, dzięki któremu informacje o polskim oporze trafiły do szerszej publiczności zagranicznej. O ile w przypadku pierwszego wrocławskiego happeningu polegającego na rozdawaniu papieru sytuacja dość szybko została opanowana przez władze, o tyle drugi jest bardzo zabawną anegdotą. Otóż partia dowiedziała się o planowanej sytuacji i w odpowiednim czasie rzuciła do sklepów dużą ilość papieru. Milicjanci, którzy otrzymali instrukcję, by aresztować każdą osobę z papierem, często mylili się i łapali zamiast przebranych w różne stroje z rolek happeningowców zwykłych ludzi wracających z zakupów. w tej surrealistycznej rzeczywistości gubili się wszyscy –nikt nie wiedział, kto jest prawdziwym milicjantem, kto aktorem, a kto przypadkowym przechodniem.

Papier toaletowy powrócił w roku 1989, kiedy to prywatne firmy mogły wreszcie zająć się jego produkcją. Szary, nieprzyjemny świat nagle zatonął w powodzi kolorowych podcieraczy. a ludzie, którzy całe swe życie oszczędzali papier, trafili do rzeczywistości pełnej rozrzutności 21 .

Upadek papieru Sceptycy podśmiewają się, że jedyną rzeczą jaka jeszcze nie ma bezśmieciowej wersji jest papier toaletowy. Zgryźliwe uwagi na ten temat pojawiają się w niemalże każdej dyskusji na temat Zero Waste, nie tylko na forach internetowych. Jednak to, co jedni uważają za powód do kpin, inni wcielają w życie. Grono osób, które rezygnują z używania papieru toaletowego ciągle rośnie. –Anna Kurowicka, Zero Waste –sposób na życie bez śmieci (blog Ulica Ekologiczna, 4.01.2017) Lata 80. i 90. były okresem rozwoju coraz to lepszych rolek. Idylla trwała aż do 1999 r., kiedy to Japończycy wynaleźli słynną toaletę, dzięki której papier toaletowy staje się niepotrzebny. Zachwiało to nieco rynkiem, ale wskutek odpowiednich ruchów koncernów takich jak Procter- &Gamble, Kimberly-Clark (które w 1995 r. przejęło firmę Scottów), SCA czy Georgia-Pacific, papier toaletowy nadal jest używany w większości bogatszych krajów świata. Jednak czy ten stan powinien się utrzymać? Na papier toaletowy spada coraz większa krytyka związana z kosztami ekologicznymi produkcji –na papier

21 w razie zainteresowania tematem fenomenu „królowej PRL”, odsyłam do pierwszego rozdziału publikacji Piotra Lipińskiego i Michała Matysa Absurdy PRL, gdzie można odnaleźć zabawne i wyczerpujące omówienie tego tematu.

zużywa się duże ilości wody i drewna, a i tak według raportu Światowej Organizacji Zdrowia i UNICEF-u z 2019 r. dostępu do tego materiału (a tym bardziej to normalnej toalety) nie ma ok. 4,2 miliarda ludzi na świecie –z czego 678 milionów nadal zmuszona jest stosować, pozwolę sobie posłużyć się bardziej poetyckim określeniem, „defekację otwartą na wolnym powietrzu”. Na szczęście jednak, zgodnie z oczekiwaniami konsumentów, na rynek zaczęły wchodzić papiery produkowane ze specjalnej bibułki, ograniczając przy tym wykorzystanie drzew. Koncerny powoli rozwijają swoje działy eko, wiedząc, że papier spływający do toalety i niedający się zrecyklingować staje się przeżytkiem. Dlatego właśnie zaczęły powstawać materiałowe papiery toaletowe, które można wyprać i wykorzystać jeszcze raz. Pomysłów jest coraz więcej i widać, że kwestia jego wykorzystania idzie w dobrą stronę. Nadal jednak papier toaletowy pozostaje częścią kultury jako wynalazek, bez którego większość ludzi nie może się obyć. w Ameryce popularny jest TPing (Toilet Papering), czyli często przedstawiane na filmach dla nastolatków obrzucanie papierem toaletowym cudzych domów w ramach inicjacji, aktu zemsty, żartu czy

okazyjnych świąt (Prima Aprilis, Halloween, zakończenie roku, wygrany mecz lokalnej drużyny). w latach 1990- 1991 Amerykanie używali go też do kamuflażu czołgów podczas wojny w Zatoce Perskiej. w Japonii powstała pierwsza książka wydana na papierze toaletowym, horror „The Drop” autorstwa Koji Suzukiego. Od 2005 r. w Nowym Jorku organizowany jest konkurs na suknie ślubne z papieru toaletowego (ze względu na pandemię i zapotrzebowanie na papier toaletowy został on przełożony na nieznany termin).

Koronapapier

Papier toaletowy stał się metaforą bezpieczeństwa, jeśli nie wręcz symbolem kryzysu wywołanego koronawirusem. Symbolem wszystkiego, co obrzydliwe i wiąże się z tym patogenem –prof. Britta Kahn, psycholog biznesu 22

Jednym z najdziwniejszych i zarazem najzabawniejszych elementów panującej epidemii koronawirusa jest praktykowane przez miliony ludzi gromadzenie zapasów papieru toaletowego. w Australii dwie kobiety pobiły się o zakupy, gazeta „NT Times” dołożyła do jednego z wydań dodatkowe puste strony do użytku w toalecie, a linie lotnicze Virgin Australia wystosowały oświadczenie, że akurat tego produktu nie zabraknie na pokładach ich samolotów. w supermarkecie w Wielkiej Brytanii zdarzyła się kłótnia o papier z użyciem noża, w innym sklepie zaś policja zmuszona

22 Wypowiedź dla Deutsche Welle (artykuł Niemcy: papier toaletowy symbolem epidemii koronawirusa dostępny tutaj: https://www.dw.com/pl/niemcy-papiertoaletowy-symbolem-epidemiikoronawirusa/a-52873395).

była w podobnej sprawie użyć paralizatora. w sklepach w USA coraz trudniej o papier, a w stanie Utah zdarzyła się nawet kradzież papieru z policyjnej toalety. w kilku krajach wprowadzono reglamentację (m.in. w Hongkongu, gdzie był już napad na sklep z użyciem broni, i w Japonii 23 ). Jedno jest pewne: Polacy nie muszą panikować. Plasujemy się na trzecim na świecie miejscu pod względem produkcji papieru toa-letowego (według danych GUS to ok. 400 tysięcy ton rocznie, a wartość rynku wynosi 1,6 miliarda złotych i stale rośnie). Mimo tego nadal kupujemy –ale dlaczego?

Na pewno nie jest to pierwsza tego typu sytuacja związana z papierem. w 1973 r. podczas kryzysu naftowego podobny szał ogarnął Japończyków obawiających się problemów z jego produkcją, panikę wzbudziły też w tym czasie ostrzeżenia w USA. w 2013 r. kryzys papierowy doprowadził rząd Wenezueli do zaanektowania fabryki tego produktu. Jednak nadal pozostaje pytanie –dlaczego papier?

Oprócz dość zabawnej teorii o pierwotnym instynkcie, inni psycholodzy proponują kolejne teorie. Część z nich mówi o potrzebie kontroli w chaotycznym czasie, jaką daje możliwość zakupu czegoś, co się nie zepsuje i co jest jednym z bardziej potrzebnych do zgromadzenia na zapas produktów służących do zachowania higieny („Wszyscy jemy, wszyscy śpimy i wszyscy się wypróżniamy. To podstawowa potrzeba dbania o siebie. Dobrze wiedzieć, że nam go wystarczy” –mówi Mary Alvord).

23 Tu to dość zabawne, ponieważ coraz popularniejsze stają się tam washlety (woshuretto), połączenie muszli klozetowej i bidetu niewymagające papieru toaletowego.