1 minute read

Jestem Jones. Bridget Jones Julia Ukielska

I tak film, kręcony po nocach, w improwizowanym studio, wśród niesnasek aktorów oraz właścicieli wytwórni, urósł do rangi fenomenu i stał się

jednym z najbardziej reprezentatywnych dzieł science-fiction w amerykańskiej kinematografii.

Advertisement

Dwadzieścia cztery lata temu Helen Fielding wydała drugą książkę w swojej karierze: ,,Dziennik Bridget Jones”. Tytułowa bohaterka szturmem zdobyła serca czytelników na całym świecie i utrzymuje się na szczycie pomimo upływu lat. Jaka jest tajemnica tej średnio urodziwej i nieodnoszącej specjalnych sukcesów na żadnym polu postaci? W pierwszej części poczytnej serii Bridget jest po trzydziestce, ma własne mieszkanie, pracę, przyjaciół i … nadal jest singielką. Problem z pozoru tak błahy skutecznie uprzykrza jej życie. Otoczenie nie rozumie, dlaczego wciąż jest panną, a sama bohaterka wpada w coraz większą frustrację z tego powodu. Niepowodzenia na polu uczuciowym Jones zajada lodami, jednocześnie maniakalnie zapisując w dzienniku swoją wagę (tuż obok ilości spożytego dziennie alkoholu). Jednak to nie ta bezradność wzbudza w nas sympatię do zwariowanej Angielki, a opisywane w notesie dzienne przygody. Bridget nie jest długonogą pięknością z wybiegu, a jej codzienność daleka jest od instagramowych zdjęć (może dlatego, że ten portal jeszcze wtedy nie istniał). Tytułowa bohaterka popełnia mnóstwo mniejszych (założenie rozciągniętych, babciowych gaci na randkę z mężczyzną marzeń) i więk

szych (śpiewanie karaoke po pijaku przed współpracownikami i szefem) gaf. z dnia na dzień ma coraz silniejsze wrażenie, że ciąży nad nią fatum –liczba wpadek, które jej się zdarzają zdecydowanie nie jest zgodna z rachunkiem prawdopodobieństwa. Tej niezdarnej, pulchnej blondynce przytrafia się jednak historia o której marzy większość kobiet –obiekt westchnień wreszcie zwraca na nią uwagę! Mało tego –nagle cieszy się zainteresowaniem nie jednego, lecz dwóch przystojnych mężczyzn. Jednak czy to na pewno dobrze? Książka szybko zaskarbiła sobie miłość czytelników, więc na kolejne części, a także ekranizacje powieści nie trzeba było długo czekać. Jej sukces tkwi w prostej zasadzie: jest tworzona o Bridget dla innych Bridget. Każda z nas, która kiedykolwiek miała poczucie, że wszechświat się na nią uwziął, od razu odnajdzie w tej historii samą siebie. a gdy spojrzy na codzienne perypetie i heroiczne zmagania, szybko się uśmiechnie. Bo świat w cale nie jest taki okropny. Po prostu czasem trzeba na niego spojrzeć z innej perspektywy. Jeśli jakimś cudem ,,Dziennik Bridget Jones” jeszcze nie wpadł w Wasze ręce, nadróbcie tę stratę. „The Times” stwierdził kiedyś: „...każda kobieta, która kiedykolwiek miała posadę, faceta, a przede