
18 minute read
Bohaterski kosynier z Branewa
Drodzy Państwo,
za nami długo wyczekiwana premiera scenicznej adaptacji filmowego hitu „Hallo Szpicbródka” w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Pamiętajmy, że wysoki poziom spektakli, satysfakcja publiczności i pozytywna opinia naszych recenzentów to podstawowe, choć niejedyne wyzwania, z jakimi w codziennej swojej pracy mierzą się ludzie szeroko pojętej kultury. Teatr to miejsce, w którym z pasją realizujemy nasze artystyczne marzenia i ambicje, mimo wielu przecież przeciwności losu oraz szarej codzienności… trwamy! Trwamy w pakcie, który zawarliśmy ze sztuką w momencie, w którym ledwie kiełkowała w naszej duszy, pozwalając jej na dojrzewanie, doskonalenie się i rozkwit w pełnej palecie barw i możliwości. Tak, to realne, i to dzięki Wam – droga Publiczności. Nasza wrażliwość i umiejętność poświęcania się dla idei wciąż się rozwija i sprawia, że to, co robimy, ma sens. Miłość do sceny i wiara w nasze działania niejednokrotnie rekompensują koszt, jakim jest deficyt czasu dla życia rodzinnego czy bezpieczeństwa finansowego, ponieważ doskonale wiemy, że sztuka z dochodowym biznesem nieczęsto podąża w tym samym kierunku.
Advertisement
„Halo Szpicbródka” to spektakl bardzo nam bliski i jakże aktualny. Przenosimy się do Warszawy w okres dwudziestolecia międzywojennego. W teatrzyku rewiowym Czerwony Młyn nie dzieje się dobrze – widownia świeci pustkami, brakuje pieniędzy na wypłaty dla artystów. Z pomocą przychodzi inżynier Fred Kampinos, bo jak twierdzi – kocha teatr. A może ma zupełnie inne plany, zostając jego współwłaścicielem? Okazuje się, że bardziej od tego, co dzieje się na scenie, interesuje go znajdujący się w pobliżu bank. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy Fred Kampinos zakocha się w teatrze? Przekonajcie się sami… Czas akcji teatru Czerwony Młyn jest odległy, jednak wyzwania niezmienne. Wyzwania, z jakimi nieustannie borykają się ludzie kultury, zawarte w sztuce, skłonić mogą do refleksji nad przyszłością teatrów i polskiej kultury. „Hallo Szpicbródka”, film Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody z 1978 roku, to jeden z największych przebojów w historii polskiego kina. Teraz ten tytuł na naszej scenie. Dzieło bardzo nam bliskie. Proszę, potraktujcie Państwo naszą nową premierę z czułością...
foto Anna Sobiesiak
Kamila Lendzion Dyrektor Naczelny Teatru Muzycznego w Lublinie


Bohaterski kosynier z Branewa
tekst Mariusz Gadomski, foto Wikipedia/Marek Podsiadło
Wyróżniał się ogromnym wzrostem i atletyczną sylwetką. Samym wyglądem budził respekt wroga. Paweł Parada był jednym z najaktywniejszych chłopskich przywódców Powstania Styczniowego na Zamojszczyźnie. Już w pierwszych dniach zrywu narodowego zorganizował kilkudziesięcioosobowy oddział kosynierów, złożony z chłopów oraz mieszczan z Ordynacji Zamojskiej, który mocno dawał się Rosjanom we znaki.
Jako oficer powstańczej armii Parada brał udział w wielu bitwach i potyczkach, a także w sensacyjnej akcji przechwycenia od rosyjskiej poczty 200 tysięcy rubli w złocie. Po upadku powstania został aresztowany i skazany na zesłanie. Przed wywózką na Syberię zdołał uciec z więzienia. Agenci carskiej policji nigdy go nie schwytali.
Zebrał 400 ochotników
Przypuszcza się, że Paweł Parada vel Porada urodził się w 1819 r. we wsi Branew w Ordynacji Zamojskiej (obecnie miejscowość znajduje się w powiecie Janów Lubelski na Lubelszczyźnie). Był zdolnym dzieckiem i najprawdopodobniej za sprawą jednego z Zamoyskich ukończył cztery klasy szkoły powszechnej w Szczebrzeszynie. Prowadził w rodzinnej wsi jako czynszownik (dzierżawca) ponad 20-morgowe gospodarstwo rolne. Miał ukochaną żonę Katarzynę i czworo dzieci.
Powstanie Styczniowe wybuchło na ziemiach Królestwa Polskiego 22 stycznia 1863 r., a jego bezpośrednią przyczyną była branka mężczyzn do wojska rosyjskiego, ogłoszona tydzień wcześniej. Już w pierwszych potyczkach z Moskalami brali udział chłopi z całej Kongresówki, o czym w raportach do dyrektora w rządowej Komisji Sprawiedliwości donosił gubernator cywilny Królestwa.
Na Zamojszczyźnie organizatorami i dowódcami włościańskich oddziałów byli chłopscy dzierżawcy z Ordynacji. Najbardziej zasłużył się spośród nich Paweł Parada, który w pierwszych dniach powstania zorganizował liczący ponad 20 chłopów i mieszczan ordynackich oddział kosynierów. Z czasem liczba ochotników wzrosła do 400. Kosynierzy Parady uczestniczyli m.in. w zajęciu Hrubieszowa w lutym 1863 r., a 18 maja tegoż roku wsparli połączone oddziały powstańcze dowodzone przez Jana Czerwińskiego i Marcina Borelowskiego (Lelewela) w bitwie pod Tyszowcami, co zmusiło Rosjan do odwrotu i zapewniło polskiej stronie zwycięstwo.
Odważny jak Bartosz Głowacki
Pawła Paradę nie bez racji porównywano do Bartosza Głowackiego, słynnego kościuszkowskiego kosyniera, który w bitwie pod Racławicami w 1794 r. zdobył działo rosyjskie, gasząc lont czapką. Parada nie ustępował mu męstwem i talentami wojskowymi. W czasie bitwy pod Tyszowcami, mimo przewagi Rosjan w uzbrojeniu, dowodzony przez niego oddział odważnie stawił przeciwnikowi czoła i zdobył trzy armaty. Wielu rosyjskich żołnierzy na własnej skórze przekonało się, jak straszną bronią jest postawiona na sztorc kosa...
Na dwa dni przed tyszowiecką bitwą do majątku Kąty pod Frampolem przyjechał Jan Nepomucen Rayski, oficer przyboczny naczelnego dowództwa powstania po prawej stronie Wisły, żeby namówić stacjonujące w okolicy oddziały do przejścia w głąb Królestwa Polskiego. Rayski tak potem we wspomnieniach „Karta z Powstania Styczniowego” opisywał spotkanie z Paradą: „(...) wśród podziwu ujrzeliśmy kilkuset chłopów, wchodzących miarowym krokiem czwórkami, uzbrojonych znakomicie w silnie osadzone kosy. Na ich czele szedł dzielny, dziarski, zwinny trzydziestokilkuletni chłop, dzierżąc w dłoni powiewający sztandar z Matką Boską Częstochowską z jednej strony, a z drugiej Białym Orłem i Pogonią litewską i rusińskim Archaniołem (… )” (Jan Nepomucen Rayski, Społem i Zgodą. Karta z Powstania Styczniowego. Kraków 1913). Autor „Karty...” był pod niewątpliwym urokiem chłopskiego dowódcy. Przedstawił go jako gorącego patriotę i dzielnego żołnierza, a zarazem człowieka niezwykle skromnego i niepragnącego sławy ani zaszczytów. Gdy chciano go awansować do stopnia majora i mianować naczelnikiem kosynierów, wyraźnie zakłopotany Parada zaczął się wymawiać od przyjęcia godności, twierdząc, że jest wśród nich sędziwy właściciel niewielkiego majątku ziemskiego, który bardziej na nie zasłużył. Ostatecznie jednak przyjął stopień oficerski a stanowisko dowódcy podzielił z naczelnikiem- -seniorem. Zapewnił, że jeśli tylko przyjdzie rozkaz Rządu Narodowego, powiedzie oddział na Moskali „tak harno jak dawniej Bartek Głowacki wiódł swoich pod Racławicami”. Dodał również parę mocnych słów o „szatkowaniu na kapustę” wrogów...
200 tysięcy rubli w złocie
Pod koniec lipca 1863 r. Parada przyłączył się ze swoimi kosynierami do oddziału pułkownika Tomasza Wierzbickiego, który przejął dowództwo nad 350-osobowym oddziałem sformowanym przez Karola Hermana Wagnera, nadleśniczego w Ordynacji Zamojskiej. Wierzbicki był zwolennikiem stosowania taktyki wojny podjazdowej. 18 lipca pod Polichnem jego żołnierze urządzili udaną leśną zasadzkę na kolumnę wojsk carskich, zmuszając nieprzyjaciela do odwrotu.
8 sierpnia 1863 r. kosynierzy majora Parady wspomagali oddziały powstańczego naczelnika wojennego województw lubelskiego i podlaskiego, pułkownika Michała Heidenreicha w bitwie pod Żyrzynem, gdzie przejęto od rosyjskiej poczty 200 tysięcy rubli w złocie. Była to jedna z najsłynniejszych akcji przeprowadzonych w czasie Powstania Styczniowego.
W pierwszych dniach sierpnia patrol powstańców zatrzymał na drodze w pobliżu Kazimierza Dolnego kilku Kozaków. U jednego z nich znaleziono depeszę, której treści żołnierze nie mogli odczytać, ponieważ została zaszyfrowana. Udało się to Heidenreichowi. Wiadomość była sensacyjna. 8 sierpnia z rosyjskiej twierdzy Iwangorod – czyli z Dęblina – wyruszał do Lublina konwój przewożący 201 tys. rubli w złocie
i papierach wartościowych! Dwóch wozów z pieniędzmi przeznaczonymi na potrzeby wojskowe miało strzec 500 żołnierzy, uzbrojonych m.in. w dwa działa. Dodatkową ochronę stanowiło kilkunastu Kozaków z dęblińskiej cytadeli.
Heidenreich, opromieniony zwycięstwem nad rosyjskimi wojskami w bitwie pod Chruśliną (4 sierpnia), postanowił przechwycić carskie złoto. Za 200 tysięcy rubli można było kupić mnóstwo broni dla powstańców! Rozpoczęto energiczne przygotowania do akcji. Heidenreich zgromadził ponad 3 tys. żołnierzy. Dołączył do niego m.in. Paweł Parada z batalionem kosynierów.
Wiadomość o zwycięstwie poszła w świat
Zasadzkę zorganizowano na drodze do Lublina, między miejscowościami Żyrzyn a Jaworów. Po obu stronach był gęsty las, w którym ukryli się powstańcy, czekając na pojawienie się konwoju. Szturmu na kolumnę carskiego wojska chcieli się podjąć kosynierzy, jednak Heidenreich zdecydował, że będą wraz z kawalerią wspomagać strzelców, których wyznaczył do przeprowadzenia ataku.
Pierwsze strzały padły wczesnym świtem. Kule posypały się ze wszystkich stron i zdezorientowały Rosjan. Obrona była bardzo chaotyczna i wydawało się, że zwycięstwo powstańców jest już bliskie. Potem jednak żołnierze carscy uporządkowali szeregi i z ogromną determinacją odpierali atak. Wzajemnie się ostrzeliwano, dochodziło też do bezpośrednich starć kosynierów z rosyjskimi żołnierzami uzbrojonymi w bagnety i szable. Po pięciogodzinnej walce Rosjanie wycofali się. Powstańcy zdobyli złoto, 400 karabinów i dwa działa pozostawione na placu boju przez carskie wojsko. W bitwie zabito 181 żołnierzy rosyjskich, a 282 wzięto do niewoli. Straty Polaków były o wiele mniejsze, zginęło ich 10, a 50 zostało rannych. Przejęte pieniądze przekazano na potrzeby dalszej walki z zaborcą. Jednak była to kwota 140 tysięcy rubli. Nie wiadomo, co się stało z resztą.
Zwycięska bitwa pod Żyrzynem odbiła się szerokim echem w całej Europie. Pisały o niej angielskie i francuskie dzienniki. Chwalono powstańców za dzielność, a dowódcę podziwiano za strategiczny geniusz. Polska radość nie trwała długo...
Klęska pod Fajsławicami
Nagłówki zachodnich gazet, wykrzykujące o kompromitacji rosyjskiego oddziału pod Żyrzynem, boleśnie kłuły w oczy carskich dostojników. Niektórzy słono zapłacili za spektakularną porażkę. Z funkcji głównego administratora Królestwa Polskiego został odwołany książę Konstanty. Jego miejsce zajął nienawidzący Polaków generał Fiodor Berg. Rosyjskie wojska pałały żądzą odwetu i ruszyły z kilku stron przeciwko powstańcom.
Do kolejnego ważnego starcia doszło 24 sierpnia pod Fajsławicami. Niestety, Michał Heidenreich, awansowany na generała, nie powtórzył wcześniejszych sukcesów. Bitwa zakończyła się klęską Pola


ków. Poległo dwustu powstańców, taka sama była liczba rannych, a ponad sześciuset dostało się do niewoli rosyjskiej. Wielu z tych, którzy nie podzielili ich losu, powróciło do domu, uznając, że dalszy opór zbrojny nie ma sensu. Wśród nich był Paweł Parada. Po długiej rozłące wreszcie przywitał żonę i dzieci.
Przedostał się do Galicji?
W rodzinnym Branewie przebywał do 4 czerwca 1864 r., po czym jak wielu ocalałych powstańców, został aresztowany. 14 sierpnia rosyjski sąd skazał go na 8 lat ciężkich robót na Syberii. Na wywózkę oczekiwał w celi więzienia na Zamku Lubelskim, utworzonym 40 lat wcześniej z inicjatywy księdza Stanisława Staszica, ówczesnego ministra stanu Królestwa Polskiego. Więźniowie polityczni osadzeni w lubelskim zamku – a za takich uznawano buntowników, którzy zbrojnie wystąpili przeciwko imperium rosyjskiemu – byli przetrzymywani w średniowiecznej baszcie, gdzie panowały nadzwyczaj ciężki warunki. Ucieczka wydawała się niemożliwa.
A jednak Parada i dwaj inni powstańcy, Władysław Lewandowski i Józef Wróblewski, podjęli ryzyko i dzięki temu nie zesłano ich na Syberię. Zbiegli z więzienia 28 września 1864 r., jednak nie wiadomo, w jakich okolicznościach to nastąpiło. Mimo iż informacje o ucieczce pojawiły się w rządowych publikacjach Królestwa (m.in. w Dzienniku Urzędowym Guberni Radomskiej), a za zbiegami rozesłano listy gończe, Rosjanom nie udało się wpaść na trop Parady. Agenci policyjni urządzali na niego zasadzki i wielokrotnie nachodzili w Branewie jego żonę i poddawali ją przesłuchaniom. Ale bohaterski kosynier był nieuchwytny. Po ucieczce z więzienia najprawdopodobniej przedostał się do Galicji. Data i miejsce śmierci Pawła Parady są nieznane.
foto wikimedia.org (reprodukcja obrazu J. Chełmońskiego „Modlitwa przed bitwą”) https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f9/Chełmoński_Modlitwa_przed_bitwa.jpg
Publikowane na łamach LAJF-a artykuły Mariusza Gadomskiego o dawnym kryminalnym Lublinie od grudnia ubiegłego roku można przeczytać w e-booku „Z Lublina donoszą. Ohydny mord”.
Jacnia klimat na narty

Z Dariuszem Bojar ze Stacji Narciarskiej Jacnia rozmawia LAJF Spoglądając przez okno, próżno szukać zimowej atmosfery. Jaki macie Państwo sposób na to, by entuzjaści sportów zimowych nie musieli rezygnować ze swojego hobby? No właśnie, zimy nie widać w mieście, a klimat na narty to przede wszystkim śnieg, ale nie tylko. Wykorzystujemy korzystne ukształtowanie terenu, nowoczesne technologie, a także dużą wiedzę i zaangażowanie ludzkie, dzięki czemu udaje nam się wytworzyć śnieg, sprawiając tym frajdę zapaleńcom sportów zimowych w każdym wieku. Co ma w sobie Jacnia? Jacnia to mała wioska położona na malowniczych wzgórzach Roztocza w odległości około 100 km od Lublina. To wyjątkowe miejsce ze specyficznym mikroklimatem, dające możliwość odetchnięcia pełną piersią od miejskiego gwaru.
Reklama
Twierdzi Pan, że narciarstwo to nie tylko śnieg. W takim razie co jeszcze jest potrzebne, by je uprawiać? Sam śnieg to podstawa, jednak dzisiejsze narciarstwo wymaga znacznie więcej. Obecnie w Jacni można znaleźć wszystko, co potrzebne do odpoczynku i rekreacji. Nasza stacja to pięknie położony ośrodek z dwoma wyciągami narciarskimi oraz wyciągiem z torem do pontonów śnieżnych, oślą łączką dla początkujących i miejscem do jazdy na sankach. Przygotowanie tras to nasze oczko w głowie, armatki śnieżne i ratraki dają z siebie wszystko, wykorzystując każdy skrawek mrozu, aby jeździło się cudownie, prawie jak w Alpach. A baza noclegowo-usługowa? Uzupełnieniem narciarskiego klimatu jest pełna infrastruktura współczesnego, rekreacyjnego narciarstwa. Szkoła narciarska, wypożyczalnia i serwis sprzętu oraz ośrodek wypoczynkowy, komfortowe noclegi tuż przy stoku, restauracja z przepięknym widokiem z okien i tarasu. Czyli dzięki Państwu narciarski klimat mamy na wyciągnięcie ręki. Po to właśnie powstała Jacnia - klimat na narty blisko nas
www.jacnia.pl


(???) To jedyna taka okazja w ciągu roku – przedświąteczne spotkanie członków zespołu redakcyjnego „LAJF magazyn lubelski” i naszych Przyjaciół. Tym razem gościliśmy w restauracji Kulturalna, znajdującej się w hotelu ARCHE. Przy smakach wybornej staropolskiej kuchni rozmawialiśmy o ważnych i mniej ważnych sprawach tego świata, ciesząc się sukcesami naszych utalentowanych autorów – dziennikarzy i fotografików. Podczas spotkania ogłosiliśmy, która z naszych ubiegłorocznych okładek została uznana za najbardziej interesującą. Tytuł przypadł Krzysztofowi Stankowi, autorowi sesji fotograficznej do numeru majowego przedstawiającej Małgorzatę i Piotra Zielińskich, właścicieli Galerii Wirydarz w Lublinie. „LAJF magazyn lubelski” ukazuje się od ośmiu lat. Tym, co nas wyróżnia, to podejmowana tematyka, znakomite teksty i świetny serwis fotograficzny. Zapraszamy do lektury LAJF-a przez cały kolejny rok.
LAJF świątecznie
Chciałoby się powiedzieć – to idzie młodość i to w najlepszym jazzowym wydaniu. Za nami piąty już koncert Ballads and Other Songs Made in #jazzUMCS w wykonaniu studentów kierunku jazz i muzyka estradowa na Wydziale Artystycznym UMCS. Na scenie Inkubatora Medialno- -Artystycznego ACK „Chatka Żaka” dwudziestoczteroosobowa grupa wokalistów i instrumentalistów zaprezentowała program, na który złożyły się utwory spopularyzowane m.in. przez Judy Garland, Jima Peppera, Paula Simona, Irenę Santor i Zbigniewa Wodeckiego. Dwanaście nowych aranżacji to efekt pracy w zimowym semestrze pod kierunkiem prof. Mariusza Bogdanowicza, wybitnego kontrabasisty jazzowego, któremu równie interesująco jak praca ze studentami udaje się konferansjerka. Podobnie jak w poprzednich koncertach Made in #jazzUMCS, również i teraz była to muzyka odzwierciedlająca osobowości wykonawców. Zarówno program, jak i młodzi wykonawcy zachwyciły wypełnioną po brzegi widownię. Gratulacje za fantastyczny koncert. (maz) Made in #jazzUMCS



( FOTOSTROBI)


„Bądź modna w każdym rozmiarze z Marzeną Efir” to hasło, które przyświeca pokazom mody organizowanym cyklicznie w CH „Olimp” w Lublinie. Jak podkreśla projektantka i organizatorka wydarzenia: – Wyjątkowy pokaz kolekcji mody butikowej jest dedykowany wszystkim kobietom, uwielbiającym dobrze czuć się w swoim ciele. Tym razem na wybiegu dominowały propozycje karnawałowe, a w rolę modelek wcieliły się zaprzyjaźnione z butikiem lubelskiej projektantki panie. Marzena Efir od wielu lat firmuje swoim imieniem kolejne kolekcje ubrań, których znakiem rozpoznawczym jest znakomity krój, wykończenie, tkaniny i dbałość o detale. Podobnie jak poprzednie kolekcje, również i ta jest przeznaczona dla kobiet w rozmiarach 36 – 54 i więcej. Jak podkreśla projektantka, w jej kreacjach niezależnie od wieku, rozmiaru czy typu sylwetki można poczuć się jak we własnej skórze. Poza tym nie od dziś wiadomo, że pozytywne nastawienie oraz pewność siebie stanowią klucz do sukcesu – a nic tak nie podnosi własnej samooceny, jak znakomite odbicie w lustrze! (gras)
Jak zawsze w styczniu na zaproszenie Jego Magnificencji ks. prof. Antoniego Dębińskiego odbyło się spotkanie władz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II z redaktorami naczelnymi lubelskich redakcji. To rzadka okazja do spędzenia wspólnego czasu w tak wąskim gronie. Były rozmowy o kondycji Lubelszczyzny i Lublina, kształtowaniu wizerunku uczelni, otwarciu nowego kierunku – pielęgniarstwa, podróżach, operze i znakomitej kuchni, w tym o wyśmienitym forszmaku, którym goście zostali poczęstowani. Przed KUL kolejny pracowity, ale i interesujący rok związany m.in. z obchodami stulecia urodzin i piętnastolecia śmierci Jana Pawła II – wykładowcy uniwersytetu i jego patrona. KUL często gości na łamach LAJF-a, a to za sprawą m.in. bardzo sprawnie działającego biura prasowego uniwersytetu. (gras)





(Marcin Fedorowicz) To była promocja wyjątkowego wydawnictwa. W Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie miało miejsce spotkanie, podczas którego po raz pierwszy została zaprezentowana publikacja „Sztuka Lublina od średniowiecza do współczesności. Studia i szkice”. To grube tomiszcze liczy ponad 300 stron i jest pokłosiem konferencji naukowej zorganizowanej dwa lata temu dla uczczenia 700-lecia Lublina. Zawarte w nim materiały tworzą pierwszą w historii Lublina tak obszerną narrację o dziedzictwie artystycznym miasta. Książka ma 23 autorów z kilku ośrodków akademickich w Polsce, również z KUL i UMCS. W spotkaniu promocyjnym w Bramie Grodzkiej wzięli udział redaktorzy naukowi publikacji – profesorowie Lechosław Lameński, Ewa Letkiewicz, Jerzy Żywicki i dr Piotr Majewski, grono autorów oraz liczna publiczność. Podczas spotkania członkowie komitetu redakcyjnego zostali uhonorowani medalami Unii Lubelskiej. (gras)

Sztuka Lublina
Dorota Sawa, prezes Lokalnej Grupy Działania „Krasnystaw PLUS”, to osoba znana z pomysłowości, niespożytych sił i rezultatów swojej działalności. Tym bardziej się cieszymy, że od nowego roku część zawodowego czasu będzie spędzać w Lublinie w zupełnie nowym charakterze, jako właścicielka biura turystycznego WŁÓCZYKIJ. To jedno z najdłużej działających biur organizujących wypoczynek na Lubelszczyźnie. W ciągu 28 lat istnienia zorganizowało wyjazdy turystyczne i wypoczynkowe dla kilku tysięcy uczniów i osób dorosłych. – Czas na zmiany – zapowiedzieli podczas uroczystego wieczoru dotychczasowi właściciele biura Grażyna i Przemysław Pawlik. Dorota Sawa zamierza podtrzymać dotychczasowy charakter działalności biura, a ponadto poszerzyć ofertę o wyjazdy studyjne po całej Europie oraz wyjazdy sanatoryjne. (maz) (now)



Z okazji 50-lecia twórczości literackiej, w Domu Kultury LSM odbył się uroczysty wieczór, którego bohaterem był Janusz Malinowski. To nietuzinkowa postać, znana również pod pseudonimami Halifax, Jan Matacz, John Malesky. Ten popularny publicysta, pisarz i wydawca urodził się w Warszawie w 1950 roku. W latach 60. przeprowadził się do Lublina, gdzie ukończył II LO im. Jana Zamoyskiego, a następnie studia inżynierskie i dziennikarskie. Zadebiutował jako poeta w „Kulturze i życiu”, był dziennikarzem tygodnika „Politechnika”, „Sztandaru Ludu”, „Tygodnika Chełmskiego”, „Dziennika Lubelskiego” i „Dziennika Wschodniego”. Od prawie 20 lat jest niezależnym publicystą – autorem kilkuset felietonów i reportaży. Zajmuje się także literaturą piękną, czego rezultatem są liczne opowiadania i powieści sensacyjne. W swojej karierze był również radnym Rady Miasta Lublin oraz posłem do Sejmu RP. Jest wielbicielem win, serialu „Stawka większa niż życie” i dobrego towarzystwa. Podobnie jak jego życie, również i jubileuszowy wieczór był niecodzienny. Wraz z licznie przybyłymi przyjaciółmi i znajomymi wzięliśmy udział w spektaklu słowno-muzycznym, który uświetnili swoją obecnością m.in. Krystyna Szydłowska – zwyciężczyni „The Voice Senior”, zespół Szalom Chełm, aktor Marek Fabian, członek grupy VOX Dariusz Tokarzewski, songman Jerzy Wiencek oraz dziennikarka Ewa Dziadosz. Nad wszystkim czuwała nieoceniona Alicja Lejcyk-Kamińska – choreograf, konferansjer i dziennikarka radiowa. Były tort i kwiaty, odśpiewano sto lat. My również dołączamy się do życzeń. (maz)



LUBLIN Pożegnanie Kolęd Bazylika O.O. Dominikanów ul. Złota 9 godz. 19.15
3 lutego
LUBLIN Kanczendzonga. Dziki Wschód Nepalu ACK UMCS „Chatka Żaka” ul. Radziszewskiego 16 godz. 18:30
7 – 8 lutego
LUBLIN XI Lubelski Przegląd Poetycki „Strojne w biel” czyli Zima z Bazuną 2020 Wojewódzki Ośrodek Kultury Dolna Panny Marii 3
8 lutego
LUBLIN Spełniając marzenia... Wielki Koncert Piotra Selima i Chórów Akademos Filharmonia im. H. Wieniawskiego w Lublinie ul. Marii Curie-Skłodowskiej 5 godz. 19:00 14 lutego
LUBLIN Berek, czyli upiór w moherze 2 Centrum Spotkania Kultur pl. Teatralny 1 godz. 17:30
15 lutego
LUBLIN Titanic Sea Moon, Emiter - koncert w ramach cyklu Peryferia Dzielnicowy Dom Kultury WĘGLIN ul. Judyma 2A godz. 19:00
15 – 16 lutego
LUBLIN Festiwal Czekolady Lubelskie Centrum Konferencyjne ul. Grottgera 2 godz. 10:00 – 19:00
16 lutego
LUBLIN Wernisaż Wystawy Forma • Kolor • Kostium. Zofia De Ines Centrum Spotkania Kultur pl. Teatralny 1 godz. 18:00
20 lutego
LUBLIN Wernisaż wystawy malarstwa - Stanisław Baj – Luminiscencje Galeria Gardzienice ul. Grodzka 5a godz. 18:00
magazyn lubelski (68) 2020 21 lutego
LUBLIN Jan Szancenbach – Malarstwo Galeria Sztuki Wirydarz ul. Grodzka 19
22 – 23 lutego
23 lutego LUBLIN ZOO park – Lubelska Wystawa i Targi Zoologiczne Targi Lublin S.A. ul. Dworcowa 11
ZAMOŚĆ Koncert Krzysztofa Krawczyka - Ostatni raz zatańcz ze mną... OSiR Zamość ul. Królowej Jadwigi 8 godz. 18:00
25 lutego
CHEŁM Narodowa Perła Gruzji Chełmski Dom Kultury pl. Tysiąclecia 1 godz. 19:00
26 lutego
PARCZEW Jan Kondrak – Promocja nowej płyty „Wesoły Ataman” Parczewski Dom Kultury ul. Bema 5 godz. 18:00 27 lutego
LUBLIN XV Ogólnopolski Konkurs Recytatorski Poezji i Prozy Ukraińskiej: Turniej Wojewódzki Centrum Kultury ul. Peowiaków 12 godz. 11:00
28 lutego
LUBLIN Doroczna Wystawa fotograficzna Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego Centrum Kultury ul. Peowiaków 12 godz. 18:00
7 marca
CHEŁM Artur Andrus - Koncert Kabaretowy Chełmski Dom Kultury pl. Tysiąclecia 1 godz. 19:00
9 – 14 marca
LUBLIN XIII Lubelskie Dni Fotografii ACK UMCS „Chatka Żaka” ul. Radziszewskiego 16

tel. 81 748 68 68 ul. Abramowicka 45, 20-442 Lublin Nazaruk Service Sp. z o.o.


