8 minute read

Granice człowieczeństwa

Nie zginęli w Syrii, przeżyli długą drogę do Europy, teraz umierają na polskiej granicy. Syryjczycy to najgorzej traktowany naród na świecie.

Renata Grzybczak

Advertisement

jest bibliotekarką, pracuje w bibliotece Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Matka czwórki dzieci. Za działalność w opozycji antykomunistycznej odznaczona Krzyżem Wolności i Solidarności oraz medalem Niezłomnym w Słowie.

Jest pani prezeską Fundacji Światło dla Syrii, która została założona w lipcu 2017 roku, kiedy wojna w Syrii trwała już od sześciu lat. Dlaczego akurat wtedy?

Powstawanie fundacji było proce sem. Wszystko zaczęło się od tego, że mój przyjaciel, Wojciech Szumowski, był w Aleppo razem z Michałem Przedlackim w 2013 roku i zrobi li tam film „Aleppo. Notatki z ciem ności”. Kiedy zobaczyłam go w 2015 roku, bardziej zainteresowałam się tym, co się dzieje w Syrii. Akurat wtedy zaczęło się oblężenie miasta. Przez Facebooka poznałam znajo mych Wojtka, którzy byli na miejscu i relacjonowali sytuację. Widziałam zdjęcia z bombardowań: małe dzie ci, które przebywały na ulicach peł nych krwi, obok często leżeli ich mar twi rodzice. Rozmawiałam z osobami, których najbliżsi ginęli każdego dnia. Pamiętam historię dwóch braci, któ rzy szli ulicą i jeden z nich został tra fiony pociskiem. Jego ciało rozpadło się na kawałki, które ten drugi pró bował zbierać. Brat, który przeżył –Mohammad Alahmad – został póź niej przedstawicielem naszej fundacji w Syrii. W tym oblężeniu szukałam dla nich pomocy, jednak wszelkie organi zacje humanitarne odmawiały, bo jak nieść pomoc w mieście, które jest od cięte od świata?

Odmawiały w czasie największego kryzysu?

Organizacje humanitarne mogą dzia łać, jeśli otrzymują dotacje i dostają granty na projekty. Taka struktura fi nansowania ogranicza ich możliwości działania – mogą robić to, co zosta ło zawarte w celach projektu, który muszą później rozliczyć, i nawet jeśli mają dużo pieniędzy, to nie mogą ich przeznaczyć na inne cele. Ich praca jest bardzo ważna, ponieważ zapew niają między innymi stałą pomoc me dyczną w różnych regionach, nato miast na ogół nie mogą pozwolić sobie na wydawanie pieniędzy dla konkret nych ludzi, którzy w danym momen cie tego potrzebują. My jesteśmy finansowani z indywidu alnych darowizn, nie dostaliśmy jesz cze żadnego grantu. To pozostawia większe pole manewru. Prowadzimy zbiórki charytatywne na konkretne cele i jeśli w obozie potrzebna jest żyw ność albo ktoś potrzebuje konkretnych leków, zbieramy właśnie na to.

W 2016 roku, o którym mówiłyśmy, jesz cze nie byliście fundacją, a już organi zowaliście pomoc. Czy to były oddolne zbiórki?

Tak, postanowiłam zebrać pierwsze pie niądze, kiedy pod koniec 2016 roku lu dzie byli wysiedlani z Aleppo na zachód, w okolice Idlib. Zbieraliśmy na wynaję cie mieszkań dla rodzin dwójki znajo mych. To było szaleństwo, ale się udało. Zbieraliśmy też na comiesięczne do stawy mleka dla małych dzieci.

Z czasem potrzeby były coraz więk sze. Dostawałam coraz więcej próśb o pomoc i pojawiały się sygnały, że ktoś chętnie by wpłacił, gdybyśmy byli fundacją. Założyłam fundację i faktycznie więcej pieniędzy zaczęło wpływać co miesiąc – oprócz dostaw mleka dla dzieci zaczęliśmy organizo wać dystrybucję żywności i ubrań. We wsiach na zachód od Aleppo założyli śmy pierwszą szkołę, w której odbywa ły się lekcje, były prowadzone zajęcia terapeutyczne, a dzieci miały zapew nione posiłki.

Niestety nasza działalność została przerwana w 2019 roku, kiedy w tam tych okolicach zaczęły się bombar dowania. Ludzie ginęli albo uciekali w kierunku granicy z Turcją – z nadzie ją, że zostaną wpuszczeni. Oczywiście nie zostali, bo granica z Turcją jest za mknięta dla Syryjczyków. Ci, którym nie udało się przedostać, zaczęli two rzyć obozy. Od razu zaczęliśmy rów nież tam organizować dystrybucję żywności i ubrań.

Jednym z głównych działań fundacji jest wsparcie artystów. Wydaje się, że artyści czy pisarze to osoby, które chcą działać i aktywnie sprzeciwiać się reżi mom, w związku z czym są też bardziej narażeni na prześladowania i konkretnie namierzani.

Pisały do mnie rodziny Syryjczyków,

którzy znaleźli się na naszej granicy. Mam nagrania matek, które błagają, żeby znaleźć ich syna.

Tak. Artyści, pracownicy organiza cji humanitarnych i dziennikarze to osoby najbardziej narażone i w Syrii, i w Iraku. Fundacja opiekuje się mię dzy innymi irackim poetą Ayoobem A l Sharefym, który był szykanowany za udział w rewolucji w Bagdadzie w paź dzierniku 2019 roku. Po tych wyda rzeniach ukrywał się na wsi u swo jego dziadka, żeby uniknąć śmierci z rąk terrorystów. Po jego ewakuacji do Turcji do jego domu wpadła szukają ca go bojówka. To był cud, że wyjechał dosłownie chwilę wcześniej.

Jak udało mu się uciec?

Ayoob ma paszport i może starać się o wizę. W sierpniu 2020 roku napisał do mnie, żebym wydostała go z Iraku, gdzie grozi mu śmierć. Jako fundacja pomogliśmy mu dostać się do Turcji, do Stambułu. Niedługo później ukaza ło się tłumaczenie jego wierszy z arab skiego na język polski (zostały opu blikowane między innymi w „Tlenie literackim” i w „Kontencie”, mają bar dzo dobre recenzje). Próbujemy go ściągnąć do Europy, bo w Turcji co pół roku musi przedłużać swój pobyt i to zawsze jest wielki stres. Ja mu wysy łam dokumenty, prawnicy przy urzę dzie do spraw cudzoziemców radzą, co powinien złożyć, żeby dostał ko lejny raz rezydencję turecką. Do tej pory się udawało, ale nie wiadomo, czy zawsze tak będzie. A na pewno nie może być deportowany z powro tem do Iraku, bo dla niego to byłby wyrok śmierci.

A jakie są szanse, że uda się go ściągnąć do Europy?

Był już w Polsce na zaproszenie Fundacji i Teatru Ósmego Dnia. Realizowaliśmy wspólny projekt pod patronatem pre zydenta miasta Poznania. Ayoob był też w Krakowie, mieliśmy spotkanie w Spółdzielni Ogniwo. Przed wyjaz dem miał spotkanie na wydziale ara bistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Po trzech tygodniach musiał wrócić do Turcji. Ale cały czas myślimy o tym, żeby w jakiś sposób legalnie mógł tu taj przebywać, żeby mógł się rozwi jać, a nie żyć w ciągłym stresie.

Jesteście małą organizacją, znacie osobi‑ ście ludzi, którym pomagacie, ich historie.

Wydaje mi się, że częścią zaplecza, które posiadają duże organizacje humanitarne, jest wsparcie psychologiczne dla tych, którzy tam pracują, jakiś rodzaj superwizji. Jak to wygląda w takiej małej fundacji jak wasza?

Nie mamy wsparcia psychologiczne go, ja staram się wspierać wolonta riuszy – czy w Polsce, czy tych w Syrii. Nie wiem, jak ja sobie radzę. Te emo cje związane z nieustannym zagroże niem śmiercią chyba w sobie zagłu szam. Nie boli mnie cały czas brzuch ze strachu, że ktoś tam zginie.

W momencie, w którym rozmawiamy, wciąż trwa (określany bardzo eufemi stycznie) kryzys migracyjny na granicy polsko‑białoruskiej. Ludzie dalej umierają w lesie, ponieważ rząd nieludzko traktuje nie‑europejskich uchodźców. Jak pani jako osoba, która od lat zajmuje się pomocą Syryjczykom, doświadcza tego kryzysu tutaj, w Polsce?

Mając do czynienia z Syryjczykami, za uważyłam, że oni są dehumanizowa ni przez cały świat, ponieważ żadne państwo nie chce ich wpuścić. A chcą uciec dokądkolwiek, bo w Syrii są cały czas zabijani. Ci z północno‑zachodniej Syrii, żeby w ogóle starać się o wizy do innych krajów, musieliby udać się do Damaszku, czyli przejść przez teryto rium reżimu Asada, który ich wygnał. W tym regionie jest 1400 obozów i pra wie dwa miliony ludzi wysiedlonych z innych części Syrii, którzy żyją tam jak w getcie. Właściwie wszyscy są bez pracy, w coraz gorszych warunkach. Nie mają papierów, bo zostały znisz czone w czasie ewakuacji. To straszne, że Syryjczycy, którzy nie zginęli z po wodu tego, co robią Rosjanie i reżim w Syrii, giną teraz w Polsce. Rodziny osób z Syrii, które znalazły się przy tej granicy, dzwoniły do mnie, pi sały. Mam nagrania matek, które bła gają, żeby znaleźć ich syna, który gdzieś tam jest, albo mężczyzny, który mówi, że jego brat zaginął, bo już nie miał sił iść, a on został zmuszony do przejścia na Białoruś, bo Straż Graniczna wy pchnęła go, kiedy poszedł prosić o po moc. Szukałam go przez trzy miesią ce, dzwoniłam do Straży Granicznej, powiedzieli mi w końcu, że może już jest w Niemczech. Powiedziałam, że gdyby był w Niemczech, to na pewno skontaktowałby się z rodziną. Okazało się, że Muhamad został pochowany jako nieznany na cmentarzu. W paź dzierniku półtora roku temu. Jako jeden z pierwszych na granicy zgi nął pan Ahmed z Iraku. Grupy irackie poszukiwały jego ciała i napisały do mnie, że rodzina bardzo chce dowie dzieć się, gdzie jest. Szukałam, oka zało się, że ciało jest w Białymstoku, w szpitalu sądowym. Rodzina chciała sprowadzić je do Iraku. Zastawili dom, żeby zdobyć pożyczki. Miałam kontakt z siostrą pana Ahmeda. Chyba pół roku trwało to moje maniackie zdobywa nie pieniędzy, żeby rodzina mogła za płacić za transport ciała. Pisałam do różnych ludzi i tak – od człowieka do człowieka – doszło do tego, że dzięki Stowarzyszeniu Nomada i Polskiemu Forum Migracyjnemu zdobyliśmy do nora z Anglii, fundację, która zajmuje się godnymi pochówkami. Myślałam, że wreszcie zaznam trochę spokoju, bo dla mnie to było straszne, że w Polsce ktoś umarł przez zaniedbanie, brak po mocy i szczucie na tych ludzi. To są tragiczne historie. Ja swo im znajomym, którzy mnie pytali → o tę podróż, twardo pisałam, żeby się nie wybierali tędy, bo większość in nych dróg jest lepsza od drogi przez Białoruś i Polskę. Chociaż wiadomo, że ludzie, którzy uciekają z takich krajów jak Syria, Irak czy kraje afrykańskie, w których toczą się wojny i panuje nie wolnictwo, nie zatrzymają się tylko dla tego, że ktoś im powie, żeby nie ucie kali. Im jest już wszystko jedno, a tu przynajmniej mają nadzieję, że może uda im się dotrzeć do Europy, zacząć godne życie i pomagać rodzinie, któ ra została w kraju ogarniętym wojną.

Czy to, co pracownicy i wolontariusze organizacji pomocowych robią na granicy od ponad roku, przynosi jakiś efekt? Czy my możemy cokolwiek zrobić, żeby sytu acja się poprawiła?

Na pewno tam powinny działać duże organizacje humanitarne. Kiedy lu dzie zaczęli przechodzić przez grani cę, to nawet Światło dla Syrii zostało zaproszone do Warszawy na spotkanie, na którym było dużo organizacji ra dzących, jak pomagać, skoro jest stre fa stanu wyjątkowego. Natomiast gdy zniesiono stan wyjątkowy, to temat ucichł. Nie ma zrywu, żeby tam poma gać. Osoby, które mieszkają przy gra nicy i dalej pomagają, są wycieńczone i na pewno straumatyzowane i szkalo wane przez trolli, jak byli szkalowani ludzie w Syrii. Wiemy już, że to Putin zatrudniał ogromne przedsiębiorstwa, w których ludzie siali dezinformację. W Syrii pokazywano na przykład tru py dzieci, które zostały zamordowa ne w bombardowaniu, a propaganda rosyjska głosiła, że oni tam zabija ją terrorystów. Osoby, które poma gają na granicy, są poddane ogrom nemu hejtowi. Tymi, którzy powinni pomagać, są państwo i duże organi zacje, które mają odpowiednie środki. Dla mnie nie ma różnicy, kto wchodzi przez granicę: wszystkie te osoby po winny być w jakiś sposób sprawdzane i ci, którzy potrzebują pomocy, mają być wpuszczeni, a nie odsyłani w ręce reżimowych państw.

Jakie jest zainteresowanie pomocą na Bliskim Wschodzie, tutaj, w Polsce? Czy coś się zmieniło po zaostrzeniu konfliktu w Ukrainie? Czy od 2017 do 2022 roku zainteresowanie pomocą było takie samo?

Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, to zdecydowanie zmniejszyła się po moc dla państw na Bliskim Wschodzie. Mieliśmy przynajmniej dwukrotnie mniej datków. Bardzo dużo osób za angażowało się w pomoc Ukraińcom. Musieliśmy wstrzymać dostawy żyw ności do jednej z naszych szkół w Syrii, przy granicy z Turcją, bo nie było na nie pieniędzy. I trwało to bardzo dłu go, właściwie dopiero po niedawnym trzęsieniu ziemi, przez które zginęło bardzo wielu Syryjczyków, zwiększy ła się ilość datków i pomocy, uaktyw nili się wolontariusze. Ludzie przypo mnieli sobie, że w tamtych rejonach świata też ciągle potrzebna jest pomoc.

A czy odkąd założyła pani fundację, wsparcie stale rosło?

Tak, stopniowo wzrastało. Kiedyś próbowaliśmy zorganizować więk szy transport. Zebraliśmy sześć ton rzeczy: namiotów, koców, śpiworów, podpasek, pieluch, żywności, prąd nic, (bo oni nie mają przecież elek tryczności). Zostały zatrzymane na granicy. Znajomi z większych orga nizacji mówili mi, że nic z tego nie będzie, bo im też Turcy nie puszcza ją i właściwie nie ma już transpor tów do północno ‑zachodniej Syrii. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ zasia da też Rosja, która blokuje przejścia dla pomocy humanitarnej przez grani cę turecko‑syryjską. Jest jedno przej ście w Al‑Baab, które Rosja i Chiny starają się zablokować co roku. Tak że Syryjczycy to po prostu najgorzej traktowany naród, nie tylko przez swój reżim, ale też przez państwa Europy czy świata. Społeczność międzyna rodowa również uległa propagandzie mówiącej, że to są terroryści. sklep.magazynkontakt.pl

Jak można wspomóc waszą fundację? Oczywiście finansowo. Jesteśmy małą fundacją, nie mamy grantów ani osób, które mogłyby się zająć pisaniem pro jektów, a to byłoby bardzo pomocne. W tym momencie większość rzeczy ro bię sama. Prowadzę stronę interneto wą fundacji, z którą mam ostatnio pro blem, bo są nowe aktualizacje, a z nimi już sobie nie radzę. Nie mam czasu, bo żeby to prowadzić, to trzeba się też tego nauczyć. Poszukuję więc wolon tariuszy do pomocy w prowadzeniu strony czy do nauki polskiego.