Szreń

Page 1

Rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie i wygramolił się z samochodu. Jak przypuszczała, gospodarz nie był zachwycony przeszukaniem, które właśnie przeprowadzano w jego domu. Byłby jednak głupi, gdyby sądził, że tego uniknie. Rudnicka liczyła, że technicy znajdą w domu Adamskich coś, co pozwoliłoby ruszyć ze śledztwem naprzód. Ale na wsi wszystko odbywało się znacznie wolniej. Dawid popełnił błąd. Powinien był zlecić przeszukanie tego domu od razu po znalezieniu ciała Kariny, teraz mogło być już za późno. Dawid wyciągnął dłoń do Adamskiego, lecz ten minął go, nie zaszczyciwszy nawet spojrzeniem. Świdrował za to nienawistnym wzrokiem Rudnicką, jakby to ona była winna temu, że po jego domu kręcą się obcy i przeszukują każdy kąt. – Co to ma być?! – warknął. – Co to ma, do chuja, być? Dawid pospieszył jej z pomocą. – Takie są procedury, panie Jerzy, naprawdę nie ma powodów do obaw… – Ty? – Adamski przeniósł wzrok na aspiranta. – Zapłacisz mi za to, gnojku. – Halo, halo. Czy ja słyszałam groźby karalne? Adamski splunął. – Panie Jerzy, nic na to nie poradzę – ciągnął Sadowski, usiłując uspokoić Adamskiego. – Przeszukanie w pańskim domu było nieuniknione. Takie są zasady, więc chyba lepiej, jeśli będziecie mieć to już za sobą, prawda? – Sądził pan, że odpuścimy? – zapytała Rudnicka, co Dawid skomentował ciężkim westchnieniem. Zaczepka podziałała na Adamskiego jak płachta na byka. – Do mojego domu wparowała banda gliniarzy! – warknął, robiąc krok naprzód. – Sprawdzają każde pomieszczenie, każdy kąt, każdą szufladę. Szperają w naszych prywatnych rzeczach. Jak pani sądzi, pani komisarz, jak znosi to moja żona? – Zrobił pauzę, by po chwili kontynuować. – Powiem pani, jak ona to znosi. Jest kurewsko wystraszona! – Wskazał palcem w stronę, gdzie jeszcze niedawno leżało ciało Kariny. – Dzisiejszego ranka pod naszym płotem leżał trup, a teraz psy ładują mi się do chałupy, kurwa mać, co pani sobie myśli?! Co pomyślą sobie sąsiedzi?! – Myślę, że pana żona jest wystarczająco silną kobietą – odparła komisarz. – Tyle lat znosi pana humory i paskudny charakter, więc nie powinna mieć problemów z kilkoma policjantami. Jest znacznie mocniejsza psychicznie, niż się panu wydaje. Gdyby wzrok mógł zabijać, Rudnicka leżałaby już martwa. – Jak pani śmie? – Adamski poczerwieniał. – Proponuję, żebyśmy weszli do środka. Musimy porozmawiać.


– Żartuje pani? – Zaśmiał się szyderczo. – Nie mam zamiaru z wami gadać. – Nie ma pan wyjścia. – Czyżby? – Jasne. I zrobi to pan z własnej woli. Dla dobra rodziny i pańskiego syna. Adamski zesztywniał. Jeśli odmówi policjantom wejścia do domu, najpewniej pogorszy swoją, i tak nie najlepszą, sytuację. – Dobra – burknął. – Pięć minut. Odwrócił się i nie oglądając na policjantów, ruszył w stronę domu.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.