Okrutnie piękny

Page 1

„Okrutnie piękny” Fragment

Będę miał go na sumieniu – pomyślałem. Ale wraz z nim umarłyby wszystkie moje problemy, niepokoje i kompleksy, które od tygodni zatruwają mi życie… Czy miałem obowiązek iść mu na ratunek? Tak. Ale każdy sąd mnie uniewinni, jeśli zeznam, że nie patrzyłem we wsteczne lusterko. Wysoki Sądzie, gdy tylko w moim samochodzie zatrzasnęły się drzwi za Konradem Krauze, ruszyłem przed siebie i niczego nie widziałem. Po niedawnych zeznaniach w sprawie Lidki wiedziałem już, jak to wygląda. Tylko w filmach kryminalnych śledczy biorą delikwenta w krzyżowy ogień pytań, zastawiają na niego inteligentne pułapki, żeby go przyszpilić i przyłapać na nieścisłościach. Podejrzany w końcu pęka i do wszystkiego się przyznaje – chyba z wrażenia, że tak go podeszli. W prawdziwym życiu wygląda to zupełnie inaczej. Śledczy guzdrzą się i skupiają na całej masie nieistotnych szczegółów i formalności. Bez trudu można być trzy kroki przed nimi i kontrolować narrację. Cholera, czy na pewno? Może to jednak tylko pozory? Galopada dzikich myśli przeleciała mi przez głowę dosłownie w ułamku sekundy. Podjąłem decyzję. Wciąż trzymając wciśnięte sprzęgło, zamiast jedynki wrzuciłem wsteczny. Cofnąłem się na pełnym gazie, znów katując amortyzatory na progu spowalniającym. Jednocześnie naciskałem klakson, który był chyba jedyną częścią mojego piętnastoletniego auta działającą równie sprawnie jak w dniu zakupu. Miałem nadzieję, że przenikliwy dźwięk odstraszy albo przynajmniej zdezorientuje napastnika. Zatrzymałem się przed domem Konrada i Alicji, na wysokości furtki, i wyskoczyłem z auta, pozostawiając kluczyki w stacyjce. Napastnik stał w pozycji bojowej – w rozkroku, z lekko ugiętymi kolanami. Był niższy ode mnie, ubrany w czarny dres, a jego twarz zasłaniała kominiarka. Czułem zalewający


mnie strach, który zelżał tylko odrobinę, kiedy zorientowałem się, że przedmiotem w rękach napastnika nie jest nóż ani broń palna, tylko metalowa pałka. Konrad leżał nieruchomo na chodniku, skulony, częściowo na boku, częściowo na plecach. I co? Mam teraz narażać dla niego zdrowie, a może nawet życie? Facet w czerni był zwalisty i uzbrojony. Nie miałem żadnych szans. Napastnik ruszył na mnie. Już przygotowałem się w myślach na uderzenie metalowej pałki. Trzymałem gardę, żeby ochronić twarz. Jak nic połamie mi ręce. Będzie bolało.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.