Druga żona

Page 1

Sheryl Browne „Druga żona” – fragment tłum. Jacek Żuławnik Premiera 2 czerwca 2021 r. Wydawnictwo W.A.B.

Do stylowego domu, który Nicole i Richard kupili wspólnie, prowadził długi podjazd. Budynek stał na półhektarowej działce i był po prostu olśniewający. Rebecca weszła do oślepiająco białego wnętrza i znalazła się w korytarzu większym od salonu w jej własnym mieszkaniu. Przeszło jej przez myśl, że może powinna zdjąć buty, ale zobaczyła, że Olivia tego nie robi, i sama też zrezygnowała, mimo że najchętniej pozbyłaby się szpilek – choćby po to, żeby nie porysować drogich na pierwszy rzut oka płytek na podłodze. Cały dom lśnił nieskazitelną czystością. W przestronnym salonie stały zachwycające nowoczesne skórzane sofy. Spojrzała w stronę kuchni i zastanowiła się, czy w tym sterylnym, nieskażonym nawet odrobiną brudu pomieszczeniu w ogóle się gotuje. Rebecca była nieco zdziwiona. Wydawało jej się, że przy tak szerokim wyborze stylowych nieruchomości Nicole zdecyduje się na coś bardziej wiejskiego w klimacie, dom z oryginalnymi belkami, niszami kominkowymi i żelaznymi piecykami na drewno. Nicole była podekscytowana przeprowadzką do nowego mieszkania, wspominała, że Richard nazwał je czystym płótnem, na którym wspólnie stworzą piękny obraz. Rebecca ani przez chwilę nie miała wątpliwości, że właśnie tak się stanie. Artystyczna dusza przyjaciółki zawsze znajdowała odzwierciedlenie w jej guście, jeśli chodzi o wystrój: kolorowe poduszki, palety barw, rozmaite desenie i faktury, bez oglądania się na prawidła sztuki dekorowania wnętrz. Pokój, który wynajmowały w czasach studenckich, tonął w przedmiotach kupionych na targu staroci w Birmingham, ale jakimś sposobem wszystko do siebie pasowało, składając się na oryginalny, ale przytulny chaos. W niewielkim domku, który kupiła po rozwodzie, w kwestii wystroju wnętrza Nicole również podążyła za głosem serca i postawiła na totalny eklektyzm: każdy mebel z innej parafii, wszechobecne poduchy, na podłogach wzorzyste dywany, na ścianach odważne kolory. Było urokliwie, nawet jeśli z pozoru nieco kiczowato, ale wnętrze z pewnością oddawało ducha Nicole. Zupełnie inaczej niż ta rezydencja. Z drugiej strony, pomyślała Rebecca, urządzenie domu o takich rozmiarach na pewno wymagało czasu, starannego planowania i pomocy zawodowych projektantów. – Rebecco. – Męski głos wyrwał ją z zamyślenia. Stała przed wyjściem na taras i spoglądała na basen, przypominając sobie szczegóły korespondencji z Nicole. Odwróciła się powoli i stanęła jak wryta, ponieważ z bliska Richard okazał się jeszcze przystojniejszy. Przewyższał ją prawie o głowę, miał wysokie kości policzkowe i wyrazistą linię szczęki. Klasyczna męska uroda. Ciekawe, czy Nicole kusiło, żeby namalować jego portret? Z pewnością trudno byłoby uchwycić spojrzenie tych uderzająco pięknych, hipnotyzujących bladoniebieskich oczu. Wpatrzona w nie Rebecca niemal przegapiła dłoń wyciągniętą na powitanie.


Czym on się właściwie zajmuje? – przemknęło jej przez myśl. Bo to, że jest zamożny, widać gołym okiem. Nicole wspominała, że Richard działa w branży deweloperskiej i że postanowili wspólnie zmobilizować środki, aby razem kupić dla siebie dom. Ten był wart zapewne ponad milion funtów – ciekawe, czy pieniędzy Nicole wystarczyło na choćby jedną czwartą tej sumy. Nicole nie omieszkała napisać, że Richard nalegał, aby zachowała osobne konto na własne potrzeby – dla spokoju ducha, jak się podobno wyraził, co według Rebekki świadczyło o dużej troskliwości z jego strony. – Richard – odparła, układając usta w uśmiech. Odpowiedział tym samym i przez chwilę, zmrużywszy oczy, przyglądał jej się z lekko krępującym skupieniem. – Miło cię wreszcie… – zaczęli jednocześnie i urwali z zakłopotaniem. – …poznać – dokończył Richard. – Szkoda tylko, że w tak tragicznych okolicznościach – dodał, ujmując dłoń, o której Rebecca wreszcie sobie przypomniała. – Wiem, że Nicole bardzo zależało na twoich odwiedzinach. Łzy zakręciły się jej w oczach. Spuściła wzrok. Nicole zaprosiła ją do siebie krótko po ślubie. Rebecca zaplanowała wizytę u Sama, który wynajmował pokój w pobliżu uczelni w Warwickshire i obiecał matce zwiedzanie ze sobą w roli przewodnika. Zaniepokojona dziwnym e-mailem, który Nicole przysłała z podróży poślubnej, postanowiła, że koniecznie musi porozmawiać z przyjaciółką twarzą w twarz. Potem Nicole napisała esemesa z informacją, że Olivia zachorowała. Poniewczasie Rebecca uznała, że powinna była go zignorować, udać, że go nie zauważyła, i jednak się zjawić. – Też żałuję, że wszystko ułożyło się tak, a nie inaczej – szepnęła. – Zamierzałam przyjechać z wizytą wcześniej, ale… – Życie lubi krzyżować nam plany – zauważył ze współczuciem. Śmierć również, pomyślała. Poczuła łzę spływającą po policzku i podniosła rękę, żeby ją otrzeć. – Przepraszam – bąknęła. – Wydawało mi się, że panuję nad tym, ale… – Smutno wzruszyła ramionami. – Niewiele trzeba – dokończył z pełnym zrozumienia uśmiechem. – Nie musisz przepraszać. Ja też wypłakałem swoje. Mamy do tego prawo. Rebecca pokiwała głową, ale nie poprawiło jej to samopoczucia. Nadal miała wrażenie, że opuściła przyjaciółkę akurat wtedy, kiedy ta rozpaczliwie jej potrzebowała. – Gdzie Skoczek? – spytała. Jak tylko urządziła się po rozwodzie, Nicole przygarnęła porzuconego kundla z miejscowego schroniska. Nazywała go swoim wiernym facecikiem, który odtąd będzie jej jedynym męskim towarzyszem i będzie darzył ją bezwarunkową miłością. – W kojcu – odparł Richard. – Tylko dziś – dodał prędko, widząc jej zaniepokojenie. – Zamknąłem go razem z moim psem. Uznałem, że przy tylu ludziach przewijających się przez dom mogą niepotrzebnie się zestresować. Rebecce ulżyło. Nicole byłaby zdruzgotana, gdyby wiedziała, że Skoczek znowu siedzi w kojcu i umiera z tęsknoty za swoją panią.


– Może coś zjesz? Zapraszam – powiedział Richard, wskazując ludzi zgromadzonych w części jadalnianej, znajdującej się w głębi otwartego pomieszczenia, które zajmowało większość parteru. Meble w jadalni, mozaika szkła, chromu i bieli, były nieskazitelne, tak jak w pozostałych strefach domu. – To był długi poranek. Domyślam się, że nie miałaś czasu na porządny posiłek. – Dziękuję, ale właściwie nie jestem głodna – odparła z uprzejmym uśmiechem. – Wobec tego może kieliszek wina? Mam wyborne château bourgneuf. – Obawiam się, że nigdy go nie próbowałam. – Hotel, w którym zamierzała się zatrzymać, znajdował się wprawdzie blisko, ale musiała jeszcze do niego dojechać, dlatego wolała nie pić niczego mocnego. – Na bazie merlota – wyjaśnił Richard. – Ulubiony trunek Nicole. – W takim razie poproszę – powiedziała, utrzymując z nim kontakt wzrokowy, choć wolałaby, żeby przestał się w nią wpatrywać. – Ale tylko jeden. – Znakomicie. – Na twarzy Richarda pojawił się szeroki uśmiech. – Jeśli chcesz, możesz przenocować – zaproponował, biorąc ją delikatnie pod rękę i prowadząc. – Mamy kilka pokoi gościnnych. Czy powinna? Z jednej strony nie zrobiła rezerwacji, z drugiej nie chciała się narzucać Richardowi. – Nicole na pewno wolałaby, żebyś została u niej niż w hotelu – zauważył Richard, widząc wahanie Rebekki. – Dla nas to naprawdę żaden kłopot. Rebecca pokiwała głową. Miał rację. Nicole nie spodobałby się pomysł, żeby jej przyjaciółka musiała nocować w hotelu. Tutaj przynajmniej będzie bliżej niej, poza tym będzie miała okazję lepiej poznać mężczyznę, którego Nicole obdarzyła miłością. Czuła, że powinna to zrobić. – Dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony. – Żaden kłopot – powtórzył. – Wspaniały dom – skomentowała Rebecca, rozglądając się po wnętrzu. – Jak z folderu reklamowego. – Spodobał się nam obojgu – odparł Richard z tęsknym westchnieniem. – Myślę, że Nicole była tu szczęśliwa. Rebecca pokiwała głową. W takiej rezydencji każdy byłby szczęśliwy – pod warunkiem że zatrudniałby armię ludzi do jej utrzymania. – Nietrudno się domyślić dlaczego. Jest bardzo przestronny. Uwielbiam takie otwarte wnętrza. – Ja też. – Richard powiódł wzrokiem za jej spojrzeniem. – Nie przepadam za osobnymi, ciasnymi pomieszczeniami. Czuję się wtedy… – Klaustrofobicznie? – podsunęła Rebecca. – Można tak powiedzieć. – Uśmiechnął się. – To pewnie dlatego, że na co dzień najczęściej pracuję na dworze. Nicole na szczęście wzięła tę moją specyficzną preferencję pod uwagę. Nie mogła postąpić inaczej, była osobą z natury troskliwą i opiekuńczą. – Pewnie trudno utrzymać to mieszkanie w czystości? Richard zachichotał.


– Wszystko lśni, prawda? Przyznaję, że to w głównej mierze zasługa ciężkiej pracy Nicole. Ja nie potrafię dbać o porządek tak pedantycznie jak ona, więc teraz pewnie czeka mnie zatrudnienie sprzątaczki. – Nicole bardzo nie spodobałby się ten pomysł – wtrąciła Olivia, zbliżając się do nich. – Z jakiejś niezgłębionej przyczyny wolała sama wykonywać wszystkie prace w domu. Ktoś podszedł, żeby złożyć kondolencje, i Richard odwrócił się do niego. Rebecca w zdumieniu patrzyła na Richarda i jego córkę. Czy na pewno mówimy o tej samej Nicole? Tej, która tak nie cierpiała sprzątać? Ani w ogóle nie przepadała za wszelkimi „babskimi zajęciami”, jak je nazywał jej ojciec. Nie znosiła faktu, że matka skakała wokół ojca i że tego samego oczekiwał od Nicole pierwszy mąż despota. Nienawidziła siebie za to, że pozwoliła się zastraszyć i robiła, co kazał. Życie jest na to zbyt krótkie, powiedziała po tym, jak wreszcie udało jej się uwolnić od tyrana. Nie cierpiała porządków – a jednak dom lśnił. Czyżby obsesja Nicole na punkcie czystości była jednym z objawów choroby? Richard mógł nawet nie zdawać sobie z tego sprawy.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.