Blondynka

Page 1

„Kim jest ta blondynka? Kim jest ta blondynka? Ta blondynka?” Te głosy należały do mężczyzn. Większą część widowni na premierowym pokazie filmu stanowili mężczyźni. „Ta blondynka, która mówi do Calherna «wujku» – kto to taki?” „Ta niebrzydka blondynka, cała w bieli, jak się nazywa?” „Ta seksowna blondynka, któż to taki, do diabła?” Żadne tam pomruki, szyderstwa i kpiny w wyobraźni, lecz rzeczywiste głosy. Gdyż na liście w obsadzie wymienionej w materiałach reklamowych wytwórni MetroGoldwyn-Mayer zabrakło Marilyn Monroe. Dwie krótkie scenki w długim filmie nie wydawały się dość ważne, aby to zapewnić. Norma Jeane też się tego nie spodziewała. Była wdzięczna za to, że w ogóle znalazła się (jako Marilyn Monroe) w napisach końcowych. Nie było to prawdziwe imię i nazwisko rzeczywistej osoby. To była rola, którą miałam grać, i chciałam grać ją z dumą. Ale po pierwszym pokazie Asfaltowej dżungli pytanie się powtarzało: „Kim jest ta blondynka?”. Na szczęście był tam również I.E. Shinn i on mógł udzielić odpowiedzi: – Ta blondynka to moja klientka. Marilyn Monroe. Norma Jeane drżała ze strachu. Ukryła się w toalecie, a właściwie w kabinie, gdzie po kilku minutach niepokoju zdołała wreszcie wysikać gorącą ciecz o objętości mniej więcej połowy szklanki. Nogi miała ściśnięte w pończochach z czystego nylonu, a jej biały satynowy pas poskręcał się i gniótł ją w brzuch. Jedwabna, elegancka, biała koktajlowa sukienka w paski z głębokim dekoltem i dopasowaną spódnicą, wcześniej zebraną nieporadnie wokół bioder, opadła teraz na podłogę. Norma Jeane jak kiedyś przestraszyła się, że poplami ubranie: moczem, krwią, potem. Pociła się i drżała. W sali kinowej musiała wyrwać lodowatą dłoń z żelaznego uścisku palców I.E. Shinna (mały agent trzymał ją mocno, wiedząc, że denerwuje się niczym młoda klacz gotowa zerwać się do biegu) i uciec zaraz po króciutkiej scenie, w której jako Angela rozpłakała się, ukryła w dłoniach swą śliczną twarz, zdradziła kochanka, „wujka Leona”, i spowodowała ciąg zdarzeń prowadzących do samobójczej śmierci starszego mężczyzny w następnej scenie. Czułam się winna i zawstydzona. Jakbym naprawdę była Angelą i zemściła się na mężczyźnie, który mnie kochał. Gdzie się podział Cass? Dlaczego nie przyszedł na seans? Normie Jeane robiło się słabo z miłości do niego, potrzebowała go. Obiecał się zjawić, siedzieć obok niej i trzymać ją za rękę, wiedząc, jak bardzo bała się tego wieczoru, a mimo to nie przyszedł; nie po raz pierwszy Cass Chaplin obiecał Normie Jeane podarunek w postaci swej nie- uchwytnej obecności w miejscu publicznym, gdzie wszyscy mogli na niego patrzeć, w pierwszej chwili rozpoznania podekscytowani: „Czy to możliwe?”, ale potem rozczarowani: „Nie, oczywiście, że nie, to zapewne jego syn”, po czym nagle zainteresowani na nowo: „Więc to jest jednak syn Chaplina! I Małej Lity!” – ale on się nigdy nie pojawiał. Później nie przeprosi ani nawet nie usprawiedliwi się, gdy Norma Jeane opowie mu o swoim niepokoju i cierpieniu. Powiedział jej kiedyś, że bycie synem Charliego Chaplina jest przekleństwem,


które inni w swej głupocie uważają za błogosławieństwo: .Jakby to była jakaś bajka, w której jestem synem króla”. Powiedział, że uwielbiany Mały Tramp jest wyjątkowo złośliwym egoistą, który gardzi dziećmi, zwłaszcza własnymi; przez cały rok nie pozwolił nastoletniej żonie nadać dziecku nazwiska, ponieważ przesądnie bał się dzielić nazwisko z kimkolwiek, nawet jeśli to był jego syn z krwi i kości! Chaplin senior rozwiódł się z Małą Litą po dwóch latach małżeństwa, wyparł się syna i wydziedziczył go, bo zależało mu wyłącznie na pochlebstwach obcych ludzi, nie na intymnej miłości rodziny. „Urodziłem się już jako pogrobowiec. Bo jeśli własny ojciec nie pragnie, byś istniał, nie masz prawa istnieć”. Norma Jeane nie oponowała. Wiedziała: tak właśnie jest. Chociaż jednocześnie myślała z dziecięcą logiką: Ale mnie by chyba polubił. Gdybyśmy się kiedyś spotkali. Babcia Della uwielbiała Małego Trampa, tak jak Gladys. A Norma Jeane dorastała, czując na sobie spojrzenie tych oczu z odrapanej ściany tej czy innej zapomnianej „rezydencji” swej szalonej matki. Jego oczy. Bratnia dusza. Różnica wieku nieważna. Norma Jeane niezgrabnie poprawiła ubranie i opuściła azyl kabiny w toalecie szczęśliwa, że nie było tam nikogo. Jak dziecko, które coś zbroiło, w lustrze przyjrzała się swojej zarumienionej twarzy, nie wprost, nie en face, lecz z ukosa, obawiając się ujrzeć zwyczajną, stęsknioną twarz Normy Jeane w ślicznej, ucharakteryzowanej twarzy Marilyn Monroe. W starannie umalowanych oczach Marilyn Monroe – wytrzeszczone, pożądliwe oczy Normy Jeane. Zdawała się nie pamiętać, że Norma Jeane była uderzająco ładna; choć jej włosy miały barwę pomyj, chłopcy i mężczyźni oglądali się za nią na ulicy, a wszystko to zaczęło się właściwie od zdjęcia w „Stars & Stripes”. Ta zachwycająca Marilyn Monroe o włosach blond była rolą do zagrania, w każdym razie wieczorami, w każdym razie publicznie, i Norma Jeane przygotowała się gruntownie do tego zadania, i I.E. Shinn też gruntownie się przygotował, a ona nie zamierzała sprawić mu zawodu. „Zawdzięczam mu wszystko. Panu Shinnowi. On jest dobrym, miłym, szczodrym człowiekiem” – powiedziała Cassowi, a on roześmiał się i rzekł z dezaprobatą: „Normo, I.E. jest agentem. Sprzedaje ludzkie ciało. Utrać urodę, młodość, seksapil, a zobaczysz, Shinna przy tobie już nie będzie”.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.