Alaska

Page 1



a

a

sk a l


W SERII PODRÓŻNICZEJ WYDAWNICTWA POZNAŃSKIEGO DOTYCHCZAS UKAZAŁY SIĘ: Natalia Kołaczek I cóż, że o Szwecji Anna Kurek Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach Maciej Brencz Farerskie kadry. Wyspy, gdzie owce mówią dobranoc Magdalena Genow Bułgaria. Złoto i rakija Aleksandra Michta-Juntunen Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki Mikołaj Buczak Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii Agnieszka Kamińska Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony Agnieszka Krawczyk Rumunia. Albastru, ciorba i wino


da

a

n

ha

d aś

m

ia

a

sk a l

Przystanek na krańcu świata


Copyright © Damian Hadaś, 2021 Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2021

Redaktorka prowadząca: Weronika Jacak Marketing i promocja: Anna Rychlicka-Karbowska Redakcja: Adrian Stachowski Konsultacja merytoryczna: dr Marcin Gabryś Korekta: Daria Kozierska, Agata Tondera Projekt typograficzny i łamanie: Grzegorz Kalisiak | Pracownia Liternictwa i Grafiki Projekt okładki i stron tytułowych: Ula Pągowska Fotografie na okładce: © Sergey Krasnoshchekov | Getty Images, © webguzs | iStock Element graficzny na okładce: © doyz86 | Shutterstock Fotografie w książce: s. 80 — © Linda Harms, s. 98 (na dole) — © Ludmila Ruzickova, s. 128 — © Ric Jacyno, s. 178 — © Ovidiu Hrubaru, s. 190 (u góry) — © FloridaStock, (na dole) — © Jacob Boomsma, s. 226 — © Olga Khrustaleva, s. 246–247 — © Reimar, s. 258 — © z-l e x | Shutterstock Pozostałe fotografie (jeśli nie zaznaczono inaczej) i fotografia autora pochodzą z archiwum autora. Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

ISBN 978-83-66981-91-1 Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o. ul. Fredry 8, 61-701 Poznań tel.: 61 853-99-10 redakcja@wydawnictwopoznanskie.pl www.wydawnictwopoznanskie.pl


HEY BEAR Śnieżka O czwartej nad ranem obudził nas głośny szelest, jakby ktoś majstrował przy drzwiach naszego domu. Instynktownie chwyciłem stojący przy łóżku gaz pieprzowy i na palcach skierowałem się w stronę salonu. Serce podchodziło mi do gardła, a zdenerwowanie rysowało się też na twarzy Elizabeth. W ręce miała już gotowy telefon z wykręconym numerem alarmowym. Czekała na znak. Chwyciłem za zasłonę… i od razu odskoczyłem pół metra w tył, przewracając się o stolik. Stojący w śniegu wielki łoś zupełnie nie przejął się emocjami, które panowały po drugiej stronie szyby. Spokojnie przeżuwał zmrożone liście, starając się chyba przekonać samego siebie, że te w ogóle nadają się do jedzenia. Parujący czubek pyska szorował przez kilka minut po naszym oknie, a ślady śliny w kilka sekund przemieniały się w delikatne kryształki lodu. Okazja do bezpiecznej obserwacji łosia z tak bliska nie zdarza się często. Musieliśmy z niej skorzystać, nawet w środku nocy. Elizabeth nadała naszemu gościowi nawet polskie imię. Ze Śnieżką spotykaliśmy się na osiedlu regularnie w kolejnych tygodniach, choć nocami budziła już kogoś innego. Łosie są nieodzownym elementem życia w Anchorage. Miejscowy departament środowiska szacuje, że w obrębie 231


na następnej stronie

Wizyty łosi pod domem nie należą na Alasce do rzadkości (u góry) Łoś blokujący rowerzystów na szlaku Powerline Pass w Anchorage (na dole)

największego miasta stanu w miesiącach zimowych żyć ich może nawet około tysiąca sześciuset1. Spotyka się je tu wyjątkowo regularnie – podczas otwierania zasłon w środku nocy, jazdy głównymi drogami czy w trakcie spaceru po parkach. Samcom zdarza się wplątać porożem w pozostawione w ogródkach sieci rybackie i lampki świąteczne, a nagrania łosi biorących prysznic pod zraszaczami do trawników każdego lata biją rekordy popularności. W internecie obejrzymy łosie spacerujące po budynku szpitala, zwiedzające markety, zaglądające do hoteli. Zdarza się nawet, że w czasie bukowiska, okresu godowego, walczą ze sobą na głównych ulicach miasta. Zimą, w najbardziej wymagającym dla zwierząt czasie, łosie wyjątkowo chętnie korzystają z wydeptanych przez ludzi chodników i ścieżek, co pozwala im oszczędzić energię, którą pochłonęłoby przebijanie się przez wysokie zaspy śniegu. Podczas spacerów nie pozostaje więc człowiekowi nic innego jak poczekać, aż zwierzę odejdzie na bezpieczną odległość. Nawet w centrum największego miasta Alaski obowiązuje prawo dżungli – pierwszeństwo należy do silniejszego. Większość mieszkańców stanu ma przynajmniej kilka opowieści o łosiach, które blokowały drzwi wyjściowe domu lub uniemożliwiały wyjście z samochodu, a wymówki związane z tymi zwierzętami 232

Alaska. Przystanek na krańcu świata



są powszechnie akceptowane w wypadku spóźnienia do pracy czy szkoły. Łosie bardzo często spotkać można na mokradłach, gdzie ku zdziwieniu gapiów zanurzają swoje głowy pod wodą. Gdy ze stawów znika wreszcie gruba pokrywa lodu, to właś­ nie rośliny wodne stają się interesującym i smakowitym pożywieniem – są bardzo wyczekiwaną odmianą po długich miesiącach zimowego postu. Łowiąc je, łosie potrafią całkowicie zniknąć pod powierzchnią wody – umożliwia im to między innymi anatomia nozdrzy, które zamykają się podczas nurkowania. Zwierzęta te świetnie zaadaptowały się do życia w chłodnym klimacie Alaski, a badania wskazują, że łosiom nie jest zimno nawet w temperaturach sięgających minus trzydziestu stopni. Znacznie mniej przyjemnie jest im za to w okresie letnim. Częściej niż na otwartej przestrzeni spotyka się je wtedy w lasach i na mokradłach. Choć w większości przypadków łosie zupełnie nie przejmują się ludzką obecnością, to wyprowadzone z równowagi potrafią być niebezpieczne. Szczególną uwagę należy zwracać na samice wraz z młodymi, które jak wszystkie nadopiekuńcze matki w obronie potomstwa nie cofną się przed niczym. Podczas spacerów warto mieć więc oczy dookoła głowy, aby nie zaskoczyć zwierzęcia, którego reakcji nie sposób przewidzieć. Żadna kawa nie pobudza tak, jak zbliżający się w pędzie półtonowy łoś. Podczas październikowej jazdy rowerem w okolicach przełęczy Powerline Pass natrafiłem na dwa sporej wielkości samce spokojnie objadające się liśćmi, które jakimś cudem oparły się późnojesiennemu wiatrowi. Zwierzęta były w pełni świadomie mojej obecności, ale 234

Alaska. Przystanek na krańcu świata


nie planowały ustąpić mi miejsca. Po kilkunastu minutach obserwacji, gdy mróz zaczął dawać mi się we znaki, postanowiłem ominąć je szerokim łukiem, przedzierając się przez zalegający już w górach śnieg oraz kłujące krzaki. Gdy byłem zaledwie w połowie drogi, z naprzeciwka w kierunku łosi ruszył pies, którego nagłe szczekanie przeraziło wszystkich – właściciela, mnie i zwierzęta, które od razu zerwały się do biegu. Jeden z łosi wydawał się kierować wprost na mnie, a mi pozostało skulić się na ziemi i czekać na rozwój wydarzeń. Ta książka jest dowodem, że tego dnia uśmiechnęło się do mnie szczęście. Łosie alaskańskie to wraz z kuzynami z Kamczatki największe podgatunki łosia na świecie. Ich waga nierzadko przekracza sześćset kilogramów, a rekordziści dobijają nawet do granicy ośmiuset. Są do tego bardzo szybkie, dlatego gdy konfrontacja jest nieunikniona, jedynym ratunkiem pozostaje schowanie się za drzewem lub samochodem. Do wypadków dochodzi jednak bardzo rzadko, co przy tak dużej liczbie zwierząt w mieście jest dobrym świadectwem tego, że mieszkańcy znają zasady bezpieczeństwa – i, co ważniejsze, przestrzegają je. Znacznie częściej dochodzi na Alasce do zderzeń łosi z samochodami, a konsekwencje wypadku mogą być fatalne dla obu stron. Podczas przejazdu drogami Alaski oczom kierowców regularnie ukazują się więc żółte znaki, informujące o wzmożonej aktywności zwierząt w rejonie, a także o liczbie łosi, które zginęły na wskazanym odcinku w ostatnich miesiącach. Łosie niespecjalne przestrzegają jednak przepisów, wciąż zaskakując kierowców w najmniej spodziewanych momentach. Hey bear

235


W razie kolizji ze zwierzęciem oprócz zabezpieczenia miejsca wypadku i poinformowania stanowej policji kierowca powinien skontaktować się z Alaska Moose Federation, organizacją, która zajmuje się zbieraniem zwłok zwierząt i przekazywaniem ich mięsa na cele charytatywne. Jeżeli zwierzę przeżyło, skrócenie jego cierpienia bierze na siebie policja. W nielicznych przypadkach, aby oszczędzić zwierzęciu długiej męczarni, policja wydać może zgodę, aby wyrok wykonał sam kierowca, jeżeli posiada akurat przy sobie broń. A na Alasce jest to akurat wysoce prawdopodobne.

Latające wieloryby Lato 2020 roku miało być wyjątkowe. Ostrożne szacunki wskazywały, że Alaskę odwiedzi grubo ponad dwa miliony turystów. Czar prysł jednak niespodziewanie, a zamiast liczenia zysków rozpoczęło się szukanie wsparcia. Byli jednak i tacy, którzy taki obrót spraw przyjęli z radością. Brak statków pasażerskich sprawił, że powracające po zimie spędzonej u wybrzeży Hawajów czy Meksyku wieloryby odnalazły na Alasce coś, co było dla nich nowe – absolutną ciszę. O tym, że wieloryby zdecydowanie chętniej i odważniej buszowały tego lata po zatokach Alaski, przekonaliśmy się na własne oczy podczas czerwcowego kempingu w Lowell Point, gdy z lokalnej plaży przez ponad godzinę zachwycaliśmy się humbakiem, który pływał w odległości zaledwie stu metrów od brzegu. Podobnego cudu doświadczyliśmy także rok później, obserwując wieloryby wprost z drogi 236

Alaska. Przystanek na krańcu świata


dojazdowej, bo choć amerykańscy turyści wrócili na Alaskę latem 2021 roku, do zatoki Resurrection wciąż nie docierały statki pasażerskie. Naukowcy od kilku lat alarmują, że wzmożony ruch morski może mieć duży wpływ na zachowania części waleni, których komunikacja i orientacja w środowisku wodnym zależy od echolokacji, zdolności pozwalającej na ustalanie położenia przeszkód, a także pożywienia. Wraz z rosnącym hałasem zwierzęta wodne muszą adaptować się do panujących warunków, a przeprowadzone na terenie południowo-wschodniej Alaski badania wskazały, że humbaki już dziś wcielają w życie nowe strategie. Podobnie jak ludzie podczas imprezy, gdy środowisko staje się hałaśliwe, humbaki po prostu podwyższają głośność swojego śpiewu, dzięki czemu wiadomość ma większą szansę na dotarcie do adresata. Sprawa nie jest jednak tak prosta, bo gdy środowisko staje się zbyt głośnie, wiele zwierząt całkowicie cichnie2. Humbakom do komunikacji przydaje się prawdopodobnie również inna niezwykła umiejętność, którą na włas­ ne oczy po raz pierwszy zobaczyłem właśnie na Alasce. Umieszczane na broszurach reklamowych zdjęcia wyskakujących z wody wielorybów zawsze wydawały mi się sporym nadużyciem. Tu przekonałem się jednak, że nie jest to widok aż tak rzadki. Humbaki z dużą dozą prawdopodobieństwa nie skaczą jednak ani dla własnej przyjemności, ani tym bardziej nie pozują do zdjęć turystom. Naukowcy skłaniają się ku teorii, że to kolejna forma porozumiewania się w coraz głośniejszym środowisku – uderzenie takiej masy o powierzchnię tafli wody to rodzaj wiadomości rozsyłanej do innych wielorybów. Hey bear

237



na poprzedniej stronie

Wielorybie ogony w okolicach Auke Bay (u góry) Skaczący humbak. Fot. Lucjan Jakuczun (na dole)

Minie jeszcze sporo czasu, zanim w pełni zrozumiemy zagrożenia, z jakimi mierzą się mieszkańcy wodnego świata. Jedną z największych zagadek Alaski jest dziś dramatycznie malejąca liczba białuch arktycznych zamieszkujących wody Zatoki Cooka. Wśród pięciu różnych populacji białuch występujących na Alasce to właśnie ta wciąż nie może powrócić do dawnej liczebności – z ponad tysiąca trzystu sztuk w latach siedemdziesiątych dziś pozostało ich zaledwie trzysta3. Naukowcy mają z białuchami pełne ręce roboty, bo już samo zebranie danych stawia przed nimi sporo wyzwań. Wody Zatoki Cooka są nadzwyczaj muliste, dlatego obserwacja zwierząt możliwa jest wyłącznie wtedy, gdy te wynurzą się po świeże powietrze. Choć do prac używa się dziś przede wszystkim dronów, to również lokalna społeczność może zaangażować się w ochronę tych pięknych zwierząt. W ramach programu Alaska Beluga Monitoring Partnership wolontariusze wypatrują białuch z wyznaczonych stacji, aby przekazać następnie swoje spostrzeżenia specjalistom. Liczenie odbywa się w sezonie wiosennym oraz jesiennym i kończy wydarzeniem Beluga Count, podczas którego wszyscy zainteresowani z kilkunastu różnych stacji wspólnie wypatrują przez lornetki białych grzbietów. Choć wciąż nie wskazano jednoznacznie, co jest przyczyną takiego spadku populacji białuch, za głównych winowajców uznaje się przede wszystkim spadek liczby powracających na Alaskę łososi, a także fakt, że zatoka stała się w ostatnich Hey bear

239


latach niezwykle głośna. Dziesiątki lądujących każdego dnia w Anchorage samolotów, masywne kontenerowce przybijające do portu, promy turystyczne, trasa kolejowa wzdłuż brzegu, a także manewry samolotów wojskowych mogą sprawiać, że komunikacja i polowanie w mętnej wodzie Zatoki Cooka są dziś dla białuch arktycznych wyjątkowo utrudnione. Na Alasce nie brakuje także bardziej pozytywnych historii o relacjach między wielorybami a ludźmi. Jedna z najbardziej wyjątkowych, o której powstał zresztą film Na ratunek wielorybom (Big Miracle), opowiada o zdarzeniu, do którego doszło na dalekiej północy. W październiku 1988 roku w Barrow – dzisiejszym Utqiaġvik – trzy młode pływacze szare nie opuściły wybrzeża na czas i zostały uwięzione przez porastającą Morze Beauforta grubą warstwę lodu. Rozpoczęła się wielka akcja ratunkowa. Myśliwi szybko zaczęli wycinać w lodzie dziury, aby umożliwić wielorybom swobodne oddychanie. Wieść o niezwykłej akcji szybko rozniosła się po sąsiednich miasteczkach, aby wkrótce dotrzeć także do największych miast stanu. Do Barrow wysłany został sprzęt ułatwiający przecinanie lodu oraz generatory prądu i zewnętrze oświetlenie, pozwalające na monitorowanie sytuacji przez całą dobę. Niestety temperatury były już na tyle niskie, że świeżo wycięte otwory szybko pokrywały się nową warstwą lodu. Na ten problem także znaleziono rozwiązanie, a do wioski dostarczono wkrótce specjalne pompy, które umożliwiały krążenie wody, spowalniając jej ponowne zamarzanie. Wydawany przez nie dźwięk okazał się także atrakcyjny dla samych wielorybów, które wędrowały za nim do kolejnych otworów. Prawdziwy przełom nastąpił jednak 240

Alaska. Przystanek na krańcu świata


dopiero, gdy do akcji włączył się Związek Radziecki. W odpowiedzi na prośbę o pomoc Sowieci wysłali w kierunku Barrow lodołamacz, który otworzył wielorybom drogę ucieczki oraz poprowadził zwierzęta na otwartą wodę. Wspólny wysiłek dwóch trwających w konflikcie mocarstw otrzymał nazwę Operation Breakthrough – Operacja Przełom4.

Tydzień grubego niedźwiedzia Jest tylko jedno zwierzę, które wywołuje wśród przyjeżdżających na Alaskę turystów tak skrajne emocje. Podczas gdy tysiące z nich marzy o sfotografowaniu niedźwiedzi objadających się łososiami, podobna liczba unika każdego wyjścia w teren w obawie przed spotkaniem z drapieżnikiem. Na Alasce żyje kilka gatunków niedźwiedzi. Najliczniejszym jest niedźwiedź czarny, który pomimo swojej nazwy może przyjmować całą paletę barw. Choć to najmniejszy z przedstawicieli gatunku występujący w Ameryce Północnej, nie dajmy zwieść się pozorom. Niedźwiedzie czarne to zwierzęta o imponującej sylwetce, których waga może czasem przekroczyć nawet trzysta kilogramów. Szacuje się, że populacja niedźwiedzi czarnych na Alasce przekracza aż sto tysięcy, dlatego internet pełen jest nagrań z ich niespodziewanych wizyt. Na filmach zobaczyć możemy między innymi drapieżnika wchodzącego do baru w Juneau, małego niedźwiadka nieporadnie skaczącego po półkach sklepowych marketu w Ketchikan, a także masywnego niedźwiedzia spokojnie wędrującego korytarzem słynnego hotelu Alyeska w Girdwood. Niedźwiedzie przypominają Hey bear

241


o sobie nawet zimą, gdy Alaska wydaje się zapominać na chwilę o ich istnieniu. Na własnej skórze przekonała się o tym Shannon z miasteczka Haines, która w lutym 2021 roku wybrała się z przyjaciółmi nad jezioro Chilkat, gdzie planowała spędzić relaksujący weekend. Nie udało się. Shannon po posiłku przy ognisku postanowiła skorzystać z ustawionego obok domku wychodka. „Weszłam, usiadłam na sedesie i coś od razu ugryzło mnie w tyłek! Podskoczyłam i zaczęłam krzyczeć” – powiedziała miejscowej gazecie. Na ratunek od razu ruszył jej brat, który mocno zdziwił się na widok niedźwiedziego pyska spoglądającego spod muszli klozetowej5. Odkąd zamieszkałem na Alasce, obserwowałem niedźwiedzie czarne nie tylko ze szlaków górskich, ale także na popularnych ścieżkach spacerowych, w centrum miasta lub pod własnym domem, gdzie spokojnie spacerowały pomiędzy śmietnikami. Niestety, takie obrazki ogląda się w miastach Alaski coraz częściej. Niedźwiedzie to typowi oportuniści, którzy w okresie głodu nie przepuszczą żadnego łatwego posiłku. Sprawnie grzebią w śmieciach, wtykają pyski w karmniki ptaków, polują na kury, a nawet wyjadają pozostawiony w ogródkach pokarm dla psów. Z tych powodów coraz więcej miejsc wprowadza dziś wymóg korzystania ze specjalnych, „odpornych na niedźwiedzie” śmietników, a nawet ściśle reguluje czas, gdy można wystawiać je przed własny dom. Alaska jest domem także dla niedźwiedzi polarnych, choć tylko nieliczni mają okazję obserwować te zwierzęta w naturalnym środowisku. Wiele różni je od czarnych kuzynów – od koloru sierści, przez dietę, rozmiar, aż po obszar 242

Alaska. Przystanek na krańcu świata


występowania. Niedźwiedzie polarne uznawane są zresztą za przedstawicieli ssaków morskich, ponieważ zdecydowaną większość swojego życia spędzają na lodzie oceanicznym. Służy im on za miejsce odpoczynku, rozmnażania się, polowania, a także do przemieszczania. Ocieplenie klimatu jest dziś więc poważnym zagrożeniem dla przyszłości gatunku. Ponieważ drapieżniki żyją przede wszystkim na oceanie, to Alaska swoją populację niedźwiedzi polarnych dzieli wraz z Kanadą, a także z Rosją. W sumie żyje ich tu około czterech tysięcy6. Choć niedźwiedzie polarne nie spacerują po miastach, to jest na Alasce miejsce, gdzie turyści mogą je bezpiecznie obserwować i fotografować – to mała wioska K ­ aktovik, położona na wyspie Barter na dalekiej północy stanu. Do Kaktovik nie prowadzą żadne drogi dojazdowe, więc dostać się tam można wyłącznie na pokładzie samolotów, których regularność zależy od stabilności pogody. Na miejscu nie ma specjalnej infrastruktury turystycznej, a mieszkańcy nie witają przyjezdnych z nadmiernym entuzjazmem. Ze względu na izolację, trudności logistyczne oraz bardzo krótki sezon do obserwacji niedźwiedzi polarnych, miejsca na takim safari kosztują dobrych kilka tysięcy dolarów i wyprzedają się nawet na kilka sezonów do przodu. Zwiększony ruch na wyspie Barter zaczyna się wraz z nadejściem września i kończy już w połowie października, gdy lód ponownie przejmuje otaczające wody. Wyprawy odbywają się zawsze pod okiem przewodników, a zwierzęta obserwuje się z bezpiecznego dla obu stron dystansu, najczęściej z pokładu małych łodzi. W ciągu tych kilku tygodni niedźwiedziom zdarza się podchodzić niezwykle Hey bear

243


na następnej stronie

Akuku! Niedźwiedź czarny spotkany w drodze do kopalni Kennecott

blisko samej wioski, gdzie objadają się pozostawionymi przez mieszkańców resztkami wielorybiego mięsa. Dla rdzennych mieszkańców północy Alaski niedźwiedzie polarne znaczą więcej niż tylko turystyczne dolary. Od wieków drapieżniki te stanowiły ważne źródło pokarmu, a ich futro zapewniało wysokiej jakości odzienie, niezbędne do przetrwania w tak surowych warunkach. Nanuq, jak nazywa się niedźwiedzia polarnego, jest też bohaterem licznych legend. Wszyscy myśliwi żywią do nich najwyższy szacunek. Choć populacja niedźwiedzi polarnych jest dziś zagrożona, to mieszkańcy kilku wiosek wciąż polują na te zwierzęta, a ich futro czy czaszki sprzedawane są jako rękodzieło w nielicznych certyfikowanych sklepach. Najbardziej z Alaską kojarzą się oczywiście niedźwiedzie brunatne – malownicze sceny, na których drapieżniki objadają się walczącymi z nurtem rzeki tłustymi łososiami, to prawdziwa kwintesencja Alaski. Populację niedźwiedzi brunatnych szacuje się tu na ponad trzydzieści tysięcy, co oznacza, że nawet dziewięćdziesiąt osiem procent osobników tego gatunku występujących w Stanach Zjednoczonych żyje właśnie na Alasce7. Drapieżniki te spotykane są na prawie całym terytorium stanu, chociaż najliczniej zamieszkują jego południowe wybrzeże, gdzie cieszyć się mogą bogactwem ryb. W tym nieco łagodniejszym klimacie i przy łatwym dostępie do pożywienia niedźwiedzie potrafią osiągać imponujące rozmiary. 244

Alaska. Przystanek na krańcu świata


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.