lounge | No 41 | maj'12

Page 1

bezcenny

FOOD kultura

wydarzenia

bary i restauracje

moda

zdrowie i uroda

design

technolounge

www.loungemagazyn.pl

--maj'12-ISSN 1899-1262



Idealne miejsce na kilka dni w Krakowie Perfect place for a few days in Cracow

Sala konferencyjna • Lobby • Taras Widokowy

Wynajem długoterminowy dla firm i korporacji Long-term lease for companies and corporations Organizujemy: Konferencje biznesowe, Szkolenia ul. Bobrzyńskiego 33, 30-348 Kraków tel. 12 354 01 50 fax 12 354 01 52 info@aparthotelvanilla.pl

www.aparthotelvanilla.pl


4 REDAKCJA 6 IMPREZY I OTWARCIA 10 NIECODZIENNIE

14 KALENDARIUM 15 ZION SQUADZIK - WYWIAD 18 SZMINKĄ I CIENIEM: JOANNA WENC 20 ZAPRASZAMY DO STOŁU 22 FILMOWE DEGUSTACJE 24 JEDNYM ZDANIEM 25 SŁOWEM PISANE

28 VIVA ITALIA 30 ZJEŚĆ ALZACJĘ 34 KOCHAM KRAKÓW - WYWIAD Z MAGDĄ GESSLER 38 PODRÓŻ DO LUZYTANII 40 KRAKOWSKA KSIĄŻKA KUCHARSKA

46 NEWSY 48 MODA NA JEDZENIE 50 MODELKA MIESIĄCA: MARIA KONIECZNA 52 JOANNA HAWROT: SZTUKA UŻYTKOWA 54 I AM THE CAKE - FASHION EDYTORIAL 62 TRENDY 66 WOJNA ROZMIARÓW 68 SUMMER MADNESS - FASHION EDYTORIAL 75 WYDARZENIA

78 NEWSY 80 FUNDAMENT 81 ZW PEŁNYM SŁOŃCU - LETNIE KOLEKCJE 82 JAK PRZYTYĆ? - WYWIAD 84 JAK SMACZNIE PRZYTYĆ - WYWIAD 86 TŁUSZCZ WŁASNY: WRÓG CZY SPRZYMIERZENIEC? 88 CZEKOLADA: ZDROWA CZY NIE? 91 CZEKOLADOHOLICY VS. CZEKOLADOFILE

94 TECHNOWOŚCI 96 AIRLOUNGE: SZYBKOŚĆ, WIELKOŚĆ, LUKSUS

100 POZA TYM 2

lounge ...bo jakość ma znaczenie

fot. Paulina Kania


Własny dom to droga osobistego spełnienia, która prowadzi do miejsca, gdzie prawdziwa satysfakcja pojawia się w pozornie prozaicznych zdarzeniach. Podczas celebrowania wspólnego posiłku i dziecięcych zabaw w ogrodzie. W niezmąconej prywatności lub w trwałych sąsiedzkich przyjaźniach. Wieczorem, w przytulnym cieple kominka, a o wschodzie słońca – w roztaczających się widokach Tatr i panoramy Krakowa. W intymności dyskretnych rozmów albo w wesołym gwarze spotkań w gronie przyjaciół. W chwilach tak różnych, jak różne są indywidualne potrzeby i dążenia. Pewnie to wszystko może zaczekać... A Ty?

Jak długo szukasz domu? Inwestycja z odzyskiem Czy wiesz, że wystarczy godzina, aby wymienić 100% powietrza w domu bez utraty zgromadzonego w nim ciepła? Tak właśnie działa cichy i energooszczędny system wentylacji mechanicznej, który montujemy w domach na Parkowym Wzgórzu. Ciepło odzyskiwane ze zużytego powietrza usuwanego z pomieszczeń służy do ogrzewania świeżego nawiewu z zewnątrz. Latem wystarczy otworzyć by-pass, by wpuścić nocne chłodniejsze powietrze.

www.parkowe-wzgorze.pl tel. 666 832 456


REDAKCJA:

grafika

Asia Roman joanna.roman@loungemagazyn.pl reklama

reklama michalina.cebo@loungemagazyn.pl

Monika Gąsiorek - Mosiołek

Joanna Jawor

WSPÓŁPRACA: Małgorzata Bieniek, Andrzej Ciochoń, Marek Kaczmar, Małgorzata Keller-Skomska, Wojtek Klęczar, Krzysztof Koczorowski, Filip Krupa, Magda Merta-Mączyńska, Anastazja Mołodecka, Anna Skwarek, Katarzyna Tarabuła, Małgorzata Pawłowska, Adrian Suszczyński, Janusz Szaniawski, Marta Szczepanik, Agnieszka Żelazko

Wydawca: MEDIA LOUNGE S.C. Redakcja Lounge Magazyn ul. Starowiślna 37 / 5b, 31-038 Kraków info@loungemagazyn.pl | tel. (012) 633 77 33

OKŁADKA I ZDJĘCIE PO LEWEJ foto: Paulina Kania modelki: Paula | GAGA Models (okładka), Mery | GAGA Models (po lewej) pełny opis i sesja: str.: 54

4

lounge ...bo jakość ma znaczenie


MISS SIXTY +48 12 617 02 20 KRAKÓW: PASAŻ 13


zdjęcia: Marta Szczepanik / lounge

imprezy i otwarcia

„PRZEPRASZAM, CZY TU PIN-UP?” W HILTONIE rym mogli sprawdzić się najlepsi krakowscy barmani i powalczyć o cenne nagrody - m.in. bilety na GP Formuły 1. Wizerunek rodzinnej manufaktury Z. Kozuba i Synowie to styl międzywojnia, szalenie kolorowy i bujny dla naszego kraju. Tak zrodził się

pomysł na powstanie kalendarza pin up girls na rok 2013 oraz organizację eventów w 6 klubach promując styl retro. W wybranych klubach, 12 modelek w odważnej stylizacji bierze udział w sesjach do kalendarza, którego efekty będzie można podziwiać w przyszłym roku.

zdjęcia: lounge

W niedzielę, 1 kwietnia, odbyła się kolejna impreza z cyklu „Przepraszam, czy tu Pin-Up?”, organizowanego przez destylarnię Z. Kozuba i Synowie. Tym razem wydarzenie miało miejsce w barze Globe, w krakowskim Hiltonie. Główną atrakcją wieczoru był konkurs barmański, w któ-

OTWARCIE NOWEGO LOVE KROVE I GALERII RADAR nowoczesnej, która wcale nie musi kosztować majątek. W galerii obejrzysz ciekawą wystawę, kupisz obraz, grafikę, plakat oraz albumy o szeroko rozumianej sztuce. Podczas imprezy odbył się wernisażem wystawy Impreza rozpoczęła się wernisażem wystawy

Widzę Cię, Magdy Drobczyk - artystka pochodząca z Gliwic, której murale malowane zgrabna kreską wprowadzają całkiem nowe spojrzenie na sztukę ulicy.

własny posiłek. Dwóch doświadczonych szefów kuchni - Bartek i Miguel czuwało nad zachowaniem wszelkich standardów i nad naszym bezpieczeństwem. „Twój kucharz” promuje świeże i zdrowe jedzenie i taki był zamysł tej lekcji, jak i główny trend przez nas promowany - mówi

Bartek Płócienniak, pomysłodawca projektu. Z Bartkiem i Miguelem można umówić się również na gotowanie w domu, w firmie, czy kolację połączoną z degustacją win. Szczegóły na www.twojkucharz.pl

zdjęcia: Joanna Roman / lounge

13 kwietnia przy ul. Brzozowej 17 odbyło się otwarcie nowej przestrzeni artystycznej w Krakowie. LoveKrove i Galeria Radar postanowili połączyć siły i w jednym miejscu stworzyć przyjazne miejsce dla wszystkich, którzy chcą zjeść coś pożywnego oraz mieć dostęp do sztuki

POLOWA SZKOŁA GOTOWANIA 24 kwietnia, w samo południe, mieliśmy okazję uczestniczyć w ciekawym wydarzeniu kulinarnym. W odpowiedzi na nowy trend wspólnego gotowania, projekt „Twój kucharz” zaproponował nam wyjątkową koncepcję eventową, w której każdy uczestnik mógł skomponować

6

lounge ...bo jakość ma znaczenie



zdjęcia: lounge

imprezy i otwarcia

BELGIJSKA ESKAPADA Bosa. Belgijska Eskapada to cykl spotkań kulturalnych i biznesowych, który trwał od 18 do 29 kwietnia. Wydarzenie to składało się z szeregu wystaw i konferencji, które na celu miały przybliżenie Polakom kultury belgijskiej. Mogliśmy obejrzeć wystawę Wierność obrazów: Rene Mar-

gritte i fotografia, wystawę belgijskiego komiksu i posłuchać najlepszego jazzu w belgijskim wykonaniu kwartetu Steve Houben’a. Podczas śniadania mogliśmy skosztować przysmaków kuchni belgijskiej, zobaczyć próbkę kuchni molekularnej w wykonaniu Jean’a Bos’a.

Piotra. 5 kwietnia restauracja obchodziła swoje 20. urodziny. O godzinie 12, w ogródku letnim pojawił się ogromy tort urodzinowy. Goście, którzy odwiedzili tego dnia Da Pietro, wzięli udział

w konkursie na najbardziej kreatywne życzenia urodzinowe. Po degustacji tortu i pamiątkowej sesji zdjęciowej, wszyscy zostali zaproszeni do wnętrza restauracji na poczęstunek.

karzami, ekspertami profesjonalnej pielęgnacji i specjalistami kosmetologii estetycznej.

skóry oraz zaprezentował innowacyjny zabieg infuzji tlenowej Intraceuticals. Uczestnicy spotkania poznali także wybrane kuracje anti-agingowe marki Bioline oraz Selvert Thermal, które dostępne są już w wybranych gabinetach w Małopolsce.

zdjęcia: lounge

18 kwietnia w hotelu Sheraton odbyło się śniadanie prasowe, inaugurujące festiwali kultury belgijskiej BELGIAN ESCAPADE 2012. Zaproszono między innymi Ambasadora Królestwa Belgii - Jego Ekscelencję Raoula Delcorde’a oraz byłego kucharza rodziny królewskiej Jeana

20. URODZINY RESTAURACJI DA PIETRO

zdjęcia: Cappuccino PR

Da Pietro jest najstarszą włoską i jedną z najdłużej istniejących restauracji w Krakowie. Mieści się w piwnicach Kamienicy Hetmańskiej na Rynku Głównym 17. Nazwa „U Piotra” jest wyrazem sympatii dla Piotra Skrzyneckiego, jak również nawiązuje do symbolu Rzymu – Bazyliki Św.

KOSMOPROF W WILLI DECJUSZA Bioline Jatò, Intraceuticals, Selvert Thermal - to ekskluzywne marki kosmetyczne, które w swoim portfolio dystrybucyjnym posiada firma Kosmoprof. Dla swoich partnerów oraz entuzjastów najnowszych terapii zabiegowych zorganizowała w Willi Decjusza specjalne spotkanie z le-

8

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. prof. dr hab. Marcin Molski, który przedstawił nowoczesne trendy w podejściu do pielęgnacji


LOZA Rynek Główny 41 Zakopane Krupówki 24 Open from 9.00 - 24.00

Wyśmienita kawa. Doskonały serwis. Niepowtarzalna atmosfera. LOŻA Klub Aktora Restauracja, tel.: 12 429 29 62, www.loza.pl

Śniadanie japońskie - ryż, jajko sadzone, zupa miso, grillowany łosoś oraz kawa lub herbata lub sok.

T - bone steak z warzywami z grilla i sosem winnym.

rice, fried egg, miso soup, grilled salmon and coffe or tea or juice

28 € 99, 00 zł

Beef steak with a bone and grilled vegetables in wine sauce

Antykot wołowy z frytkami i sosem

barbecue.

Entrecote beef with fries and BBQ sauce

19 € 65, 90 zł

11,50 € 40, 00 zł

Old Fashioned

Bourbon w połączeniu z brązowym syropem cukrowym, kroplą gorzkiej Angostury, oprawiony aromatami palonej skórki pomarańczowej... Męska rzecz... Bourbon in a mix of brown sugar syrup, drop of Angostura Bitters, covered by a flame of orange zest... Men’s Thing... 5,50 € 19, 00 zł

Long Island Ice Tea

Wódka, Rum, Gin, Tequila oraz Likier Cointreau z sokiem z cytryny, syropem cukrowym dopełnione Coca Colą. Vodka, Rum, Gin, Tequila and Cointreau Liqueur mix with lemon juice and sugar, toped up by Coca Cola. 7, 00 € 24,00 zł

Tom Collins

Gin, sok z cytryny, syrop cukrowy, dopełniony wodą gazowaną. Dla leniwych... z dodatkiem świeżego musu truskawkowego lub malinowego. Gin, lemon juice, sugar syrup filled by sparkling water. For lazy guys served with strawberry or raspberry mousse. 5,50 € 19, 00 zł


mniej lub bardziej poważnie

NIECOdziennie

Koko, koko, będzie spoko I stało się, najbardziej oczekiwany moment wreszcie się ziścił. Widzowie wybrali hymn Polski na Euro 2012. Nie wygrała ani Maryla „jaram jointy” Rodowicz ani ci od Baśki, czyli Wilki. Wygrały gospodynie domowe Jarzębiny. Hymn jak hymn, prosty, skoczny, pasujący do naszej reprezentacji – słowem: słaby. Coś jak „pieją kury, pieją, nie mają koguta”, tyle, że bez koguta. Podobno Lato obiecał jednak tego koguta załatwić. Na razie jest samo koko koko. Polacy martwią się tylko, żeby nasza reprezentacja nie wzięła tego koko dosłownie i nie padła na boisku po K.O. A poza tym to i tak nie ma czym się martwić. Oficjalnym hymnem Polski już od wielu lat jest: Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało!.

a już mają kolejny problem na głowie. Kim Kardashian zaręczyła się z Murzynem, więc podobno jedna z Grycanek na gwałt szuka czarnoskórego narzeczonego. Makumba już zajęty, więc nie wiemy co doradzić. Ale polecamy zająć się lodami, wtedy i narzeczony się znajdzie.

Skoro już przy Euro jesteśmy, to mamy kolejnego po Tusku cudotwórcę, a do tego medium prawdziwe. Franciszek Smuda zanim ogłosił kadrę, stwierdził, że po ogłoszeniu jej wszyscy będą zadowoleni i każdy w myślach będzie typował tak samo. Za przykład podawał swoją matkę i żonę. Nie ma ani Boruca, ani Żewłakowa. Frankowskiego i Kuszczaka również nie. Ale co się dziwić. Jaki trener taka reprezentacja. Na szczęście zawsze Smuda może powiedzieć: koko euro spoko, piłka leci hen wysoko. Oby nie na aut.

Rutkowski powrócił w glorii i chwale. Po rozwiązaniu tajemniczego morderstwa Madzi z Sosnowca i rzetelnej ekspertyzie, że jednak nie zawinił kocyk, który nie był wystarczająco śliski, etatowy detektyw TVN postanowił nakręcić film fabularny o całej sprawie. Reżyserem miał zostać Fincher, który po Zodiaku, szukał drugiego tak realistycznego i mrocznego klimatu. Niestety nie miał czasu. Z tego powodu reżyserią zajmie się sam Rutkowski, zagra również tytułową rolę detektywa Rutkowskiego i Bartka, ojca Madzi. Podobno chciał zagrać również rolę matki Madzi, ale stwierdził, że się nie rozdwoi. Padło więc na Kasię Cichopek. Jak nie ona to Edyta Herbuś. Trzeci w kolejce stoi Krzysiu „wiecznie młody” Ibisz. Już widzimy opinię Raczka o filmie.

Matury na dobre się rozpoczęły. Podobno ta z polskiego była dziecinnie prosta. Rok temu to samo mówiono o matematyce. Za rok do matur mają dawać od razu klucz odpowiedzi z instrukcją, jak poprawnie odpowiadać, żeby zdało więcej niż 75% osób. A o polski to byśmy się nie martwili, zawsze można po oblanej maturze z języka znaleźć pracę w telewizji. W Dzień Dobry TVN Chorwacja stała się Horwacją, a córeczka - cureczką. Miszczak zarządził już, że nikt z dziennikarzy nie wyjedzie poza Warszawę, bo tę jedną nazwę zawsze napiszą poprawnie. Chyba. Najsławniejszy bloger IV Rzeczpospolitej i ostatni, który ukradł księżyc, ma receptę na kryzys. Prezes Jarosław napisał, żeby zbojkotować Euro na Ukrainie. Mamy nadzieję, że nie wie, że Niemcy wpadli pierwsi na ten pomysł, bo mógłby tego nie przeżyć. A na Wawelu już miejsca nie ma… Ciąg dalszy hecy z Grynackami, czyli naszymi polskimi celebrytkami. Dopiero co senior rodu powiedział, że jego synowa i wnuczki powinny zająć się lodami, a nie imprezami,

10

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Dziennikarze bojkotują powrót Hanny Lis do telewizji. Dookoła szykują się zwolnienia, a ona podobno ma zarabiać więcej niż inni – tak nie może być. Zgadzamy się, a jednocześnie pocieszamy. Pocieszamy tym, że Tomasz Lis ma jeszcze małe dzieci. Za jakieś dwadzieścia lat opanują wszystkie kanały, a na razie jest względny spokój.

Marcin Najman, znany bokser, zawodnik MMA i intelektualista, wyjaśnił wszystkim tegorocznym maturzystom, dlaczego Polska traciła niepodległość. To przez tych, którzy kibicowali Burneice. Jak sam ich określił - są litewskimi pachołkami. Jak dobrze, że Najman stoi na straży naszej niepodległości. Oby tylko szło mu to lepiej niż walka, bo inaczej czeka nas kolejny rozbiór. A sam Najman szykuje się do kolejnej walki. Mimo planów zakończenia kariery ma jeszcze tylu przeciwników. W kolejce czeka Adam Małysz, Tusk, Rydzyk, Rysio z Klanu i Hanka Mostowiak. Na pytanie dlaczego ta ostatnia dwójka, skoro już nie żyją, odpowiedź jest tylko jedna – Najman w końcu miałby na koncie jakieś zwycięstwo. Chociaż kto wie... MAREK KACZMAR, MATEUSZ DYKIER



ul. Św. Jana 14, 31-018 Kraków galeria@mleczko.pl

Ul. Marszałkowska 140, 00- 061 Warszawa

www.mleczko.pl


Š MAGGIE PIU

wydarzenia | muzyka | sztuka | literatura | film | gry


wydarzenia

y n l a r u t l Coo zdy rozkład ja

Maj to dobry miesiąc na różnego rodzaju sportową aktywność: spacery, bieganie, basen, siłowna i inne rzeczy, których nie chce się robić kiedy jest zimno. Jest to też dobry czas żeby nadrobić różne zaległości związane z kulturą. Kiedy będzie szczególnie ciepło, dobrze się wybrać do klimatyzowanej sali kinowej i obejrzeć film, bądź pograć w grę. Wieczorami można sięgnąć po książkę, a w pracy albo podróży, posłuchać muzyki. Rozkład jazdy co miesiąc przybliży najciekawsze pozycje do słuchania, czytania, oglądania, czy ogrania. FILM: W kwietniu było już sporo ciekawych pozycji, więc jeśli ktoś jest na etapie nadrabiania, to w szczególności polecam Nietykalnych. Ta pełna pozytywnej energii historia dwóch całkowicie obcych sobie ludzi, połączonych wzajemną

zależnością od siebie, wreszcie przyjaźnią, to świetny zastrzyk energii. Megahit francuski, który oczarował widzów w całej Europie. Dość powiedzieć, że Amerykanie już szykują remake. Dla mężczyzn - Battleship. Nie ze względu na Rihannę, ani innych lepszych aktorów, jak Liam Neeson, czy Taylor Kitsch. Przede wszystkim dla efektów specjalnych i humoru. Patos wymieszany z wojskowym humorem i amerykańskimi flagami, został podany w naprawdę dobrym sosie. I to ze sporym dystansem. Nie oczekujcie fabuły, ani czegoś głębszego. Przez dwie godziny podziwiajcie wspaniałe efekty specjalne i ciekawą konwencję gier w statki – bo trzeba przyznać, że po wyjściu z kina uwierzyłem, że możliwa jest ekranizacja tej gry. Maj przyniesie kilka mocnych premier. Na pierwszy ogień idą Avengers, czyli komiksowa drużyna superbohaterów. Hulk, Iron-Man, Thor, Kapitan Ameryka, Nick Fury, Hawkeye - jest ich cała masa. Są indywidualistami, ale podobno potrafią działać razem. Marvel od dawna szykował nas do tej potyczki, serwując przygody każdego z nich w swoich filmach. Avengers to dobry pomysł na wypad rodzinny, film będzie 14

lounge ...bo jakość ma znaczenie

soczyste dialogi i pełnokrwistych bohaterów. Dobra, polska fantastyka.

zarówno z napisami, jak i dubbingiem. Oprócz akcji zobaczymy też kawał dobrego aktorstwa: Samuel L. Jackson, Scarlett Johansson, Chris Evans, Mark Rufallo, Robert Downey Junior. Cała plejada gwiazd. No i obowiązkowo w 3D. Dla lubiących komedie dwie pozycje: Dyktator oraz Mroczne Cienie. Pierwszy obraz to opowieść na graniczy kiczu i dobrego smaku, czyli kolejna wariacja znanego z niewysublimowanego gustu Sachy Baron Cohena. Drugi to remake serialu, tym razem w reżyserii Burtona - gotycka historia wampira i jego rodziny. W obu filmach gwiazdy. Sacha Baron Cohen pociągnie zapewne całego dyktatora, za to Dark Shadows to przede wszystkim Depp, ale także Pfeiffer, Eva Green i Helena Bonham Carter. Kobietom polecam Uwodziciela, czyli Bel Ami. W roli głównej Pattinson. Gra on uwodziciela, młodego, ambitnego młodzieńca, który w zepsutym, pełnym przepychu Paryżu, próbuje zrobić karierę. Wykorzystuje do tego wszystko co ma, czyli wygląd i urok osobisty. I o ile sam Pattinson nie zachwyca swoim aktorstwem, to partnerują mu naprawdę zdolne aktorki: Christina Ricci, Uma Thurman i Kristin Scott Thomas.

W maju wyjdzie także zbiór opowiadań i to wyjątkowy. Są to opowiadania Edgara Alana Poe, który był prekursorem literatury horroru. Opowiadania wybrane na 200 rocznicę jego urodzin, wzbogacone dodatkowo esejami o jego twórczości. I to esejami nie byle jakich autorów. Wśród nich są między innymi: Stephen King, Jeffery Deaver, Michael Connelly, Nelson DeMille, Tess Gerritsen, Lisa Scottoline, Laura Lippman oraz Law­rence Block. Łącznie 20 esejów. W cieniu mistrza, to pozycja obowiązkowa dla każdego fana horroru.

GRA:

KSIĄŻKA: W Maju nie polecam niczego ciężkiego. Raczej lekką, mało wymagającą lekturę. Z pozycji fantastycznych, które czyta się lekko, szybko i przyjemnie będzie to na pewno Kłamca 4. Ostatnia część tetralogii o Lokim, Bogu kłamstw i oszustwa Jakuba Ćwieka, cieszy się w Polsce dużą popularnością. Ostatni tom to sprawne zamknięcie większości wątków i godne pożegnanie się z bohaterem, który towarzyszył nam kilka lat. Z trochę cięższej tematycznie fantastyki polecam Pomnik Cesarzowej Achaji. Trylogia Ziemiańskiego zdobyła spore uznanie, teraz pisarz wraca do stworzonego świata, tyle że w przyszłości. Polecam ze względu na tematykę,

Z gier nie pozostaje mi polecić nic innego, jak Wiedźmin 2: Edycja Rozszerzona, na konsolę Xbox 360. Tak, gra ma już rok i tak, prawie każdy w nią grał, ale edycja na konsolę to doskonała okazja dla tych, którzy jakimś cudem nie ograli jeszcze tej wspaniałej gry oraz by poznać nową zawartość. Łącznie blisko 4 godziny nowych materiałów, intro zrobione specjalne przez Tomka Bagińskiego, no i całość ładnie dopasowana do możliwości dzisiejszych konsol. Obowiązkowo dla każdego fana gier. MATEUSZ DYKIER


wydarzenia

10. MIESIĄC FOTOGRAFII W KRAKOWIE 17 maja - 17 czerwca 2012

Tegoroczna edycja Miesiąca Fotografii, z uwagi na swój jubileuszowy charakter, będzie pod wieloma względami wyjątkowa. Jak co roku, do współpracy w ramach festiwalu zaproszono wielu wybitnych twórców i specjalistów, a na program MFK złoży się kilkadziesiąt wystaw i wydarzeń. Ekspozycje będą prezentowane równolegle w najlepszych salach wystawienniczych Krakowa i przestrzeni miasta, a wydarzenia (spotkania, warsztaty, projekcje, wykłady i gry miejskie) będą ich integralną częścią. 10. urodziny Miesiąca Fotografii uświetnią wspaniałe ekspozycje niekwestionowanych gwiazd dawnej i współczesnej fotografii światowej. Tegoroczny PROGRAM GŁÓWNY to, między innymi, wystawy Aleksandra Rodczenki, Jerzego Lewczyńskiego, Sally Mann, Sergieja Bratkova i fotografii sław z kolekcji Cezarego Pieczyńskiego. REKLAMA

Różnorodny zestaw ekspozycji wsparty zostanie bogatym programem wydarzeń towarzyszących. Daje to szansę na kontynuację, rozwinięcie oraz praktyczne zastosowanie tematów czy ciekawych technik, obecnych w wystawach programu głównego. Istotną nowością w formule Festiwalu jest SEKCJA EKSPERYMENTALNA MFK, realizowana we wnętrzach Galerii Bunkier Sztuki. Pod kierunkiem słynnej brytyjskiej krytyczki Charlotte Cotton (autorki, m.in. przewodnika po współczesnej fotografii artystycznej Fotografia jako sztuka współczesna), z udziałem kilkunastu polskich kuratorów i naukowców, zaprezentowany zostanie tam nowatorski, rozbudowany projekt interdyscyplinarny. Jego formuła, zgodnie z hasłem-kluczem tegorocznej edycji (DOŁĄCZ!), otwarta będzie na – i dla – publiczności. Wstęp na wystawę będzie bezpłatny przez cały czas jej trwania. Kolejną częścią wystawienniczego programu MFK jest SEKCJA ShowOFF. Jury (złożone

w tym roku z 5 twórczych duetów uznanych artystów i kuratorów, m. in.: Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek, Grzegorz Piątek i Jarosław Trybuś) spośród niemal 600 kandydatów wybrało dziesięć projektów. Wspólnie z ich autorami opracują ekspozycje, które w maju i czerwcu 2012 zaprezentowane zostaną w ramach Sekcji ShowOFF MFK. Na tegoroczny Miesiąc Fotografii natraficie nie tylko w Krakowie. Zapowiedzią tegorocznej edycji będzie Dzień Fotografii w Warszawie, który – już w kwietniu – programem pełnym spotkań, projekcji, warsztatów i wystaw da w stolicy przedsmak zbliżającego się krakowskiego festiwalu. Wystawy będą czynne do 17 czerwca włącznie, wstęp: na większość wystaw jest bezpłatny, na wybrane warsztaty obowiązują zapisy. Szczegółowe informacje: www.photomonth.com


wydarzenia

Wystawa jest konfrontacją prac trzech artystów, podejmujących podobną tematykę w różnych technikach graficznych. Prace pokazują tajemnice Wszechświata, świat emanujący energią i pięknem. Dariusz Kaca i Zbigniew Purczyński to znani i cenieni pedagodzy Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Dariusz Kaca w swojej twórczości ewoluuje w stronę liryki. Grafiki cechuje duża wrażliwość, delikatność i wyrafinowany kolor. Zbigniew Purczyński przedstawia kompozycje, które są układami figur geometrycznych i zdecydowanych rytmów. Jego grafiki ukazują pulsujące światło w czarnej przestrzeni tła. Roksana Gołębiowska zajmująca się tą samą tematyką pokazuje prace, gdzie figury i bryły geometryczne toczą skomplikowaną grę zależności i kontrastów. 16 maja (wernisaż) - 1czerwca 2012 Pawilon Konferencyjno-Wystawowy Kotłownia, Politechnika Krakowska im. T. Kościuszki ul. Warszawska 24 budynek 10-06, Kraków

INDYWIDUALNE 2012

Zapraszamy wszystkich wielbicieli fotografii na wystawy dyplomowe absolwentów Szkoły Kreatywnej Fotografii. Jak co roku prace najlepszych młodych fotografików oglądać będzie można w krakowskich galeriach, kawiarniach oraz klubach. Każdy z pasjonatów fotografii znajdzie na wystawach indywidualnych coś dla siebie. Odwiedzający będą mieli okazję zobaczyć prace wykonane w różnych technikach (od klasycznej czarno-białej fotografii, po pracochłonne emulsje i gumy chromianowe). Wstęp na wszystkie wystawy jest bezpłatny. Szczegóły na: www.ksa.edu.pl oraz blogu KSA www.ksavery.wordpress.com lounge ...bo jakość ma znaczenie

Na początek gratuluję pierwszej składanki wytwórni Zion! To chyba najlepsza rzecz jaka wyszła spod waszych rąk! Skąd pomysł, bo składanek niezależnych wytwórni jest bardzo mało? Ras P.: - Za gratulacje wielkie dzięki. W ostatnich latach składanki nie są zbyt częstym zabiegiem, dlatego stwierdziliśmy, że taka płyta to będzie coś naprawdę innego, ze względu na różnorodność artystów oraz zróżnicowane brzmienia. A skąd pomysł? Sprawa prosta - mamy własne studio nagraniowe, zaprzyjaźnieni jesteśmy z wieloma artystami, Webster robi kozackie bity/riddimy, więc czemu nie? Materiał kompletowany był od 2009 roku do 2011. Webster: - Działania od początku nie były zamierzone i kawałki po prostu powstawały, gdy było ich ponad 10 i stwierdziliśmy, że warto wydać je na płycie. Poza tym chciałem się sprawdzić w roli producenta i kompozytora. Czym się kierowaliście przy doborze artystów? Kto Was najbardziej zaskoczył? Ras P.: - Jak wcześniej wspomniałem, jesteśmy zaprzyjaźnieni z wieloma artystami ze sceny rap/ reggae/dancehall, więc wybór był oczywisty zaprosiliśmy tych artystów, których cenimy i z którymi chcieliśmy zrobić płytę. Zaskoczył mnie chyba tylko AbraDab swoim solowym numerem Nie ma snu - bardzo polecam. Webster: - Wszyscy wokaliści, którzy wzięli udział w tym projekcie, to nasi przyjaciele. Dla mnie wyjątkowym numerem jest Im więcej myślę Shoomu, gdyż był on motorem do powstania tejże grupy. Czy składanka będzie promowana na koncertach? Raczej ciężko będzie zebrać wszystkich w jednym miejscu i czasie... Ras P.: - Tak, z pewnością będzie, tak naprawdę już jest <śmiech>. Co do zebrania wszystkich w jednym miejscu, to prawie niemożliwe, ale na pewno taki koncert będzie miał miejsce. Najprawdopodobniej będzie to 14 lipca na 4. urodzinach ZION, gdzie zaprezentujemy 12 z 19 utworów z płyty Zion SquaDzik z live bandem; oczywiście również my (Jahbestin & Dziki band) zaprezentujemy materiał z naszej nadchodzącej płyty! No właśnie, kiedy ukaże się pierwsza autorska płyta Jahbestin? Ras P.: - Nasza płyta jest już prawie gotowa, ciągle jeszcze myślimy o doborze gości na ten krążek, bo będzie ich naprawdę niewielu. Na razie mogę zdradzić tylko, że będzie to Żoołv z ex-Sponty. Ciągle nie wiemy gdzie będzie wydana płyta, ale trwają rozmowy z dwiema wytwórniami w Polsce. Jeżeli nic się nie rozstrzygnie do końca czerwca, to Jahbestin zostanie wydany w Zion Rec.

Jahbestin, fot. arch. zespołu

Roksana Gołębiowska, Gwiazdy

O WYDANEJ NIEDAWNO PIERWSZEJ SKŁADANCE ZION SQUADZIK VOL.1, ZBIERAJĄCEJ ARTYSTÓW SKUPIONYCH WOKÓŁ ZION STUDIA, O SYTUACJI W KRAJU I O KONCERTACH ZA GRANICĄ ROZMAWIAMY Z WŁAŚCICIELAMI KRAKOWSKIEGO STUDIA/WYTWÓRNI „ZION” - BRAĆMI PIOTREM I TOMASZEM ŚWIDER.

GEAFICZNE KONSTELACJE

16

ZION Webster: Większość kawałków do płyty jest już nagrana. Riddimy prawdopodobnie będą wszystkie moje, chociaż w planie są jeszcze dwa utwory, w których o muzykę zadba ktoś inny. Wiem, że nie raz koncertowaliście za granicą. Powiedzcie gdzie byliście i jaki był odbiór Waszej muzy? Ras P.: - Tak, to prawda, kilka razy graliśmy w Manchesterze oraz na Słowacji. Planujemy w tym roku odwiedzić Belgię, Irlandię oraz Holandię. Webster: - Co do odbioru, to jak najbardziej był pozytywny! Koncertów zagraliście już sporo, więc na pewno nie raz zdarzyło się coś zaskakującego. Ras P.: - Oczywista sprawa - np. jeden mikrofon na trzech, bo organizator nie przypuszczał, że trzeba więcej - tego typu akcji jest naprawdę mnóstwo! Na jednym z koncertów Webster pomylił nazwę miasta w przemowie do publiki i przez cały koncert się nie zorientował. Ale więcej zaskakujących rzeczy dzieje się na backstage’u... Powiedzcie, jak zapatrujecie się na sytuację w kraju? Jak wam się tutaj żyje? Ras P.: - Ja nie mieszkam w Krakowie, ale większość czasu spędzam właśnie tu, ze względu na pracę/ studio. Co do sytuacji w kraju, to kto śledzi naszą twórczość, ten wie że jesteśmy przeciwko systemowi, który zamyka w więzieniach niewinnych ludzi, który nie mówi całej prawdy i mydli oczy społeczeństwu. Co do obecnych rządów, to jest jakaś farsa! Webster: - Widzisz, w kraju nie jest najlepiej, ale często najlepsze utwory, płyty, powstają w czasie niedoli społecznej czy jakichś uciśnień, a naszą rolą jest mówienie o tym i o sposobach na pozbycie się tej niedoli. Poza tym nie chcę komentować tego cyrku, mam nadzieję, że kiedyś się skończy. W Krakowie życie płynie trochę wolniej niż w innych dużych miastach. Kraków, jego klimat, sprzyja twórczym działaniom. Ras P: - Pozdrawiamy wszystkich czytelników Lounge oraz wielki Big Up dla naszych Fanów. Bless! Rozmawiał ANDRZEJ CIOCHOŃ facebook.com/JAHBESTIN facebook.com/ZionRecords



sztuka

SZMINKĄ I CIENIEM:

JOANNA WENC Kropka, kreska, kropka, kreska - oto fotografia pieska… Gdybym była dzieckiem, mogłabym posłużyć się tą starą rymowanką i... zakończyć swój artykuł. Ale jestem już dużą dziewczynką, a rysunki mojej majowej artystki, to zbiór tysięcy kropek i kresek, zlepki tworzące nieprzypadkowe obrazki, które zasługują na dłuższy opis.

Zastanawiające jest to, czy można przez pryzmat artystycznego tworu dowiedzieć się czegoś o artyście, twórcy danego dzieła? Czy raczej artyści to zwykli oszuści, którzy wprowadzają nas w świat swoich iluzji, manipulując naszymi zmysłami? Czy mroczne obrazy Beksińskiego były odzwierciedleniem jego mrocznej duszy? Czy kiedy Maggie Piu, maluje różowo-fuksjowe obrazy, jest szczęśliwa? Czy Joanna Wenc, rysując skomplikowane układy graficzne, jest w swoim osobistym życiu równie poplątana? Oto pytania na dzisiejszy artykuł... Nie mogłabym nie opisać naszego spotkania, miało w sobie pewną magię lub chemię, jak kto woli. Kilka miesięcy temu, grupa zaprzyjaźnionych mi młodych ludzi zorganizowała mi wystawę w tarnowskim Teatrze. Impreza była udana i, żeby przedłużyć zabawę i miły 18

lounge ...bo jakość ma znaczenie

stan ducha, po wernisażu przenieśliśmy się do pewnego tarnowskiego klubu... Było już bardzo późno albo raczej bardzo wcześnie, kiedy do naszego stolika podeszła dziewczyna. Może trochę w tej magii pomogła mi choroba filipińska, ale wydało mi się, że stoi przede mną dziewczyna z jednego z moich obrazów, była wręcz łudząco podobna (dołączam zdjęcie na potwierdzenie).

Odbiło się to na mnie jakimś piętnem, ale to nie wszystko. Nie wiem do tej pory, czy było to zaaranżowane w jakiś sposób, czy to zupełny przypadek, ale dziewczyna miała przy sobie stos rysunków. Świetnych rysunków. Pokręconych, pogmatwanych i dziwacznych, niczym wytwory Witkacego. Kiedy kilka tygodni później dostałam na mojego maila setkę rysunków Joanny (które nota bene zapchały mi skrzynkę), wciąż byłam pod ich wrażeniem i urokiem. Minęło kilka miesięcy i wreszcie przyszedł czas, żeby inni mogli również ulec temu urokowi. JOANNA WENC Jej przygoda z rysowaniem zaczęła się kilka lat temu, kiedy w gimnazjum, na jakiejś nudnej lekcji,

postawiłam swoja pierwsze kreskę na okładce zeszytu. Zainspirowała mnie wtedy koleżanka”. Dodam od siebie, że Joanna ma zaledwie dwadzieścia lat, ale warsztatowo wydaje się być dużo dojrzalsza. Ma przed sobą wiele możliwości, a zapytana o plany, odpowiedziała: Moje plany artystyczne... hmm... Planuję studia na kierunku architektury i aranżacji wnętrz, by móc połączyć moje pasje. Od dawna interesuje mnie wszystko, co związane jest z wnętrzarstwem, bardzo chciałabym sie sprawdzić i wykazać w tym kierunku. Poza studiami, chciałabym nadal tworzyć tak jak do tej pory, rysując sama dla siebie i może na zlecenia, kto wie? Marzy mi się, by kiedyś pokazać swoje prace szerszemu gronu, ale zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze długa droga i wiele pracy do osiągnięcia tego celu. MAGGIE PIU

JEŻELI TWORZYSZ - CZEKAM NA INFO OD CIEBIE, KONIECZNIE ZE ZDJĘCIEM TEGO, CO ROBISZ. KAŻDEGO PRZEDSTAWIĘ NA SWOIM ART-BLOGU WWW.PIUFIUBOOM.BLOGSPOT.COM, A WYBRANYCH ZAPROSZĘ TU, DO LOUNGE... maggie@loungemagazyn.pl



ZAPRASZAMY

DO STOŁU

lifestyle

Był sobie stół z powyłamywanymi nogami i drugi, do którego wołali: „stoliczku nakryj się”. U cioci na imieninach mama mówiła: „siedź prosto i ręce na stole”, podczas gdy tata usiłował nie wpaść pod stół. Każdy dostał coś kiedyś „pod stołem”, pod warunkiem, że nikt inny tego nie widział. Niejeden interes załatwiło się „przy stole”, niejedną męską awanturę rozwiązano kobiecym, acz stanowczym: „podano do stołu”. No i jeszcze boscy rycerze okrągłego stołu – wśród „stołowych” porzekadeł, to właśnie oni kojarzą mi się najlepiej. Gdzie zasiada polska, włoska lub każda inna rodzina, by zjeść trwający pół popołudnia, wieczoru i kawałek nocy - obiad? Przy stole. Gdzie jesteśmy najczęściej nagabywani przez ciotki z Ameryki z pytaniem, czy studia już wybrane, albo praca zaklepana? Przy stole. Gdzie prowadzimy poważne lub mniej poważne rozmowy, wypłakujemy się, pijemy na umór, kroimy cebulę? Przy stole.

wysokość około 75 cm – ponoć wtedy najwygodniej się z niego korzysta. To co ewoluuje w stole to materiał, z którego jest wykonany: kiedyś było to przede wszystkim drewno, dziś także plastik, szkło i inne surowce. Coraz częściej drewno zastępuje się tanimi płytami lub sklejką. Czy ma to znaczenie? Wszystko można schować pod obrusem, najważniejsze, że jest przy czym „zasiąść”.

się łokciami (popieramy, chociażby dlatego, że można włożyć rękaw do sałatki jarzynowej), nie bawić się sztućcami. Płócienną serwetkę zawsze kładziemy na kolanach, a jeśli jest papierowa, to po lewej stronie nakrycia. Przed sięgnięciem po kieliszek zawsze wycieramy usta serwetką, koniecznie lewą ręką (o, tutaj już lekki stres, żeby czasem nie prawą), pijąc wino, trzymamy kieliszek za nóżkę. Jako pierwsza posiłek zaczyna zawsze gospodyni, dlatego czekamy, aż wszystkich usadzi, a później do nas dołączy. Często mówi się, że gospodarz lub gospodyni powinni siedzieć na szczycie stołu; jest też przesąd, że panny nie powinny siedzieć na rogu, gdyż nigdy nie wyjdą za mąż. Co ważne, nie doprawiamy posiłku, zanim go nie spróbujemy – ktoś mógłby uznać, że z góry uznaliśmy go za źle przygotowany.

Stół, czy to pokojowy, czy jadalny ma miliony funkcji. O niektórych z nich nawet nam się nie śniło, choć pomysłów jest tyle, ile ludzi na świecie. Ponoć – od biedy - można na nim przespać, uprawiać seks (to już sprawdzaliśmy), kreślić, malować, kroić materiały, szyć zasłony, przesadzać kwiatki. Gdzie grać w karty, gdy nie ma się stołu? To dylemat trudny do rozwiązania. Podobnych sytuacji, w których stół okazałby się niezbędny, pojawiłoby się mnóstwo. Stół – mistrz salonu lub jadalni, jest meblem tak oczywistym, niemalże jak łóżko, które w rankingach na najważniejszy mebel życia, przoduje niezmiennie od wielu lat. Jedno jest pewne, bez stołu nie ma obiadu, jedzenia, rodzinnej atmosfery. Podajmy zatem przystawki.

SYMBOLE

NA DESER

BLAT I CZTERY NOGI No cóż, nie wymyślono jeszcze stołu na dwóch nogach, mimo że wymyślono szafę bez drzwi lub półek, okna bez klamek (ale to tylko w odpowiednich zakładach), krzesła bez oparcia, lampy bez abażurów. Największe wariacje dotyczące stołów odnoszą się do jego kształtu, choć w Polsce za najbardziej tradycyjny uważa się kwadratowy lub prostokątny. Co ciekawe, idealny stół powinien mieć 20

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Stół kojarzy nam się przede wszystkim z rodziną - i dobrze, ponieważ w symbolice oznacza ciepło domowego ogniska. Ma też znaczenie religijne – to właśnie przy stole spotkało się dwunastu apostołów na ostatniej wieczerzy, ustanowiono przy nim również rytuał eucharystii. Okrągły stół, wiązany kiedyś z legendą o rycerzach króla Artura, stał się chcąc nie chcąc symbolem narodowego pojednania, zwłaszcza w Polsce, gdzie w 1989 roku prowadzono rozmowy przy okrągłym stole udowadniając, że wszyscy są sobie równi i każdy ma prawo do własnej opinii.

SAVOIR VIVRE Niektóre z zaleceń savoir vivru, które dotyczą zachowywania się przy stole, wydają się bardzo oczywiste. Niektóre jednak łamiemy bez zbytniej nostalgii. Czego nie wolno robić podczas oficjalnej kolacji? Należy siedzieć prosto, nie krzyżować nóg pod stołem, nie podrygiwać w rytm muzyki (tutaj może być trudno, gdy kolanko samo tańczy), nie ściągać butów (nad tą kwestią mogłabym dyskutować, ileż pań po godzinie spędzonej w szpilkach przestaje się martwić porzuceniem butów), nie podpierać

Na deser przygotowaliśmy zbiór porad, które co prawda funkcjonują wśród zasad dotyczących spożywania posiłków i zachowywania się przy stole, dla niektórych mogą być jednak dyskusyjne. Dowiedzieliśmy się bowiem, że oficjalnie zakazane jest poprawianie makijażu przy stole (czy komuś to przyszło w ogóle do głowy?) oraz palenie papierosów, choć od tej reguły jest odstępstwo – można zapalić, ale podczas deseru. Dekoracje można jeść, ale tylko wtedy kiedy są one jadalne. Co jednak zrobić, gdy wyglądają tak, że trudno stwierdzić ich stan jadalności? A ponadto ziemniaki jemy widelcem, ale nie kroimy (ups), nie maczamy chleba w zupie (ups do kwadratu), jabłka lub gruszki kroimy zawsze na 4 lub 8 części, kiwi na 6-8 plastrów, arbuzy i melony w kostkę lub słupki. Generalnie dbamy o gości dookoła, nawet jeśli nam się nie podobają - tak nakazuje staropolski obyczaj. I co najważniejsze, zawsze dziękujemy wstając od stołu. My również dziękujemy! AGNIESZKA ŻELAZKO



Kawa i papierosy (2003), reż. Jim Jarmusch

film

Filmowe degustacje czyli o alkoholu, papierosach i jedzeniu

DZISIEJSZA KARTA DAŃ SKŁADA SIĘ Z KULTOWYCH PRZYKŁADÓW FILMOWYCH NA KORZYSTANIE Z UROKÓW ŻYCIA, SERWOWANYCH NIE DO KOŃCA SERIO. SMACZNEGO! Początek posiłku będzie mocny i zdecydowany. Zaczniemy lampką wytwornego szampana. Chyba każdy zna tę scenę: poranek w Nowym Jorku, elegancka dziewczyna w czarnych okularach, sznurze pereł i legendarnej sukience od Ives Saint-Laurenta, je śniadanie z papierowej torebki, przyglądając się witrynie Tiffany’ego. Ta dziewczyna to Holly Golightly (Audrey Hepburn), bohaterka Śniadania u Tiffany’ego. To postać absolutnie wyjątkowa – nikt przed nią, ani po niej, nie był rozwiązły z taką klasą i wdziękiem. Holly miała szczególną słabość do drogich używek: jej znakiem rozpoznawczym stał się papieros, w kultowej już dzisiaj eleganckiej czarnej cygarniczce. Ponadto bohaterka wlewała w siebie morze szampana i innych szlachetnych trunków (przed śniadaniem, po śniadaniu lub nawet zamiast niego), dokonując przy tym niemożliwego: wciąż zachowywała urok i (jako taką) klasę. Innym słynnym amatorem alkoholi jest James Bond. Agent jej Królewskiej Mości, przez dwadzieścia filmów serii, konsekwentnie pijał wytrawne martini wstrząśnięte-nie-mieszane, aż wraz z aktorską zmianą warty, nastąpił drastyczny odwrót od tej filmowej tradycji. W Casino Royale, po raz pierwszy wcielający się w rolę agenta 007 Daniel Craig, zamawia 22

lounge ...bo jakość ma znaczenie

martini. Na pytanie barmana, czy trunek ma być wstrząśnięty i nie mieszany, Craig odpowiada z dezynwolturą: - mam to w dupie. W kolejnych filmach o Bondzie jest już tylko gorzej. W Quantum of Solace, Bond zamawia drink Vesper (nazwany na cześć utraconej ukochanej), natomiast w Skyfall, który wejdzie do kin pod koniec tego roku, bohater ma pijać piwo marki Heineken. Dodając do tego fakt, że w tym filmie Agent jej Królewskiej Mości po raz pierwszy będzie nosił brodę, można zapytać, ile w konsekwencji zostanie Bonda w Bondzie...? Kończąc już temat procentowych trunków: seryjny podrywacz, w którego wcielił się Ryan Gosling w Kocha, lubi, szanuje radzi, że to wyjątkowo niemęskie pijać drinki przez słomkę. Dlaczego? Otóż, może nie wypada przytaczać tutaj pełnego objaśnienia (bohater jednak zapewnia, że nie pomaga to w podrywaniu kobiet); niemniej, kto widział film, ten wie, co Gosling miał na myśli... Żeby jednak nie było, że w filmach pija się tylko alkohole, przejdźmy więc do czegoś znacznie zdrowszego: do mleka! Mleko to intrygujący trunek, który, wbrew pozorom, jest pijany przez bardzo nietuzinkowych bohaterów. Jeden z najbardziej charyzmatycznych zawodowych morderców w historii kina,

to w gruncie rzeczy bardzo wrażliwy i delikatny gość. Leon Zawodowiec, bo o nim mowa, w swojej profesji nie ma sobie równych: zawsze skutecznie sprzątnie kogo trzeba. Choć wygląda jak rasowy twardziel, potrafi z prawdziwą czułością opiekować się paprotką, a trudny dzień po ciężkiej pracy kończy nie tak męską przecież szklaneczką whisky czy chociażby piwem, ale kubkiem mleka właśnie. Fanem mleka jest także Hans Landa, nazistowski detektyw i oficer (słusznie zasłużył na przydomek „Łowca Żydów”) z Bękartów wojny Quentina Tarantino. Landa, inteligentny, oczytany poliglota, kulturalny i kurtuazyjny aż do przesady, by przełamać lody zwykł zamawiać szklankę tego napoju. Tym właśnie udaje mu się zaskarbić sobie zaufanie pewnego Francuza (i pewnie sympatię części widzów), który ukrywa u siebie żydowską rodzinę. Prócz mleka, w filmach równie chętnie pija się kawę. Najlepiej w towarzystwie papierosów. Jedną z najpopularniejszych palaczek ostatnich lat jest Lisbeth Salander, bohaterka bestsellera Millennium Stiega Larsona. Libseth, outsiderka pełną gębą, w głębokim poważaniu ma swoje zdrowie i pali na potęgę. Nie jest wzorem do naśladowania: żywi się mrożoną pizzą i innymi fast foodami, które popija hektolitrami kawy. Kawa zresztą to specyfika typowo szwedzka. Twórcy amerykańskiej adaptacji książki - Dziewczyny z tatuażem, która była u nas na ekranach


kin na początku roku, oddają ducha książkowego oryginału i w prawie co drugiej scenie występuje kubek tego napoju. Jednak prawdziwy hołd złożył kawie amerykański reżyser Jim Jarmush, w filmie Kawa i papierosy. Na film składa się jedenaście epizodów (w każdym występują gwiazdy największego formatu), których motywem przewodnim są rozmowy o wszystkim i o niczym (jednak z przewagą „o niczym”), a wszystkiemu towarzyszą nieodłącznie tytułowe papierosy oraz czarny, energetyzujący napój. Ten natomiast pojawia się w każdej możliwej wariacji: jako czarne i mocne jak piekło espresso, delikatne cappucinno czy łagodne latte. Jeśli na stole pojawiła się już kawa, to do niej musi być coś słodkiego. A kino przecież uwielbia słodycze! Zwłaszcza w nadmiarze. Prawdziwą ucztą dla oka jest film Charlie i fabryka czekolady, w którym rolę Willy’ego Wonki, charyzmatycznego właściciela fabryki, zagrał Johnny Depp. Wycieczka po czekoladowym raju jest obiektem pożądania wszystkich dzieci w jego okolicy, jednak większości, której udaje się udaje się wygrać szczęśliwy złoty bilet, raczej nie wyjdzie ona na dobre. Johnny Depp wystąpił także w innym filmie dedykowanemu tej najpopularniejszej słodkości - Czekoladzie, której bohaterką jest romantyczna wagabunda - Vivianne (Juliette Binoche), przybyła do sennego i smutnego francuskiego miasteczka. Vivianne otwiera w nim cukiernię, której wyroby stopniowo odmieniają życie mieszkańców, a samej bohaterce pomagają odnaleźć miłość. Że nic tak nie leczy złamanego serca jak coś słodkiego, wiedziały też bohaterki serialu Seks w wielkim mieście, który odkrył dla świata cupcakes – fantazyjnie ozdobione babeczki. Serialowe przyjaciółki, na otarcie łez, zajadały się słynnymi już cupcake’ami z Magnolia Bakery na Bleeker Street. Babeczki okazały się takim hitem, że pomimo iż minęło kilka ładnych lat od zakończenia emisji serialu, Magnolia Bakery do dzisiaj przeżywa oblężenie. Cupcake’i stały się również popularne na całym świecie – dziś niemal w każdym większym mieście znajduje się cukiernia, która zajmuje się ich pieczeniem. Filmowe słodkości potrafią nie tylko osładzać relacje międzyludzkie. W Rzezi Romana Polańskiego niewinna szarlotka odgrywa znaczącą rolę w konflikcie dwóch eleganckich małżeństw, próbujących dyplomatycznie rozwiązać problem powstały pomiędzy swoimi dziećmi. Rzecz dzieje się w nowojorskim apartamencie: na stół wjeżdża domowy wypiek, a wokół rozgrywa się wymiana fałszywych komplementów i ugrzecznionych formułek. Ta gra pozorów kończy się jednak z hukiem, gdy owa nieszczęsna szarlotka wywołuje gastryczną i estetyczną katastrofę na samym środku wytwornego salonu. Później farsa już tylko przybiera na sile osiągając absurdalny wymiar, a skończyć by się przecież mogło o wiele lepiej, gdyby pechowe ciasto nie zostało podane... Aby po tych słodyczach nie zrobiło się zbyt mdło, na koniec zaproponuję coś solidnego: w filmach też, jak się okazuje, można zjeść porządny i niecodzienny posiłek. Czarna Mamba, bohaterka obu części Kill Billa Quentina Tarantino, przygotowuje odwet na dawnej miłości wedle przepisu z fikcyjnego przysłowia otwierającego film: Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Satysfakcją z dokonanej zemsty trudno się jednak najeść. Coś bardziej treściwego i sycącego podawano we francuskich Delikatesach Jean-Pierre’a Jeuneta. Film opowiada o post-apokaliptycznej przyszłości, której największą bolączką jest niedobór żywności. Rzecz się dzieje w pewnej obskurnej kamienicy, w której obrotny Rzeźnik wpadł na świetny pomysł na interes: swoich sąsiadów przerabia na... sztuki mięsa. Przy całej swojej ciekawej formie i surrealistycznemu zacięciu, trudno posądzić Delikatesy o kulinarne wyrafinowanie. Niech więc elegancką pointą będzie wyborne chianti. Co powinno się nim popić? Hannibal Lecter zaproponowałby fasolkę z wątróbką. Nie jest to jednak danie, które chcielibyście sobie przyrządzić... MAŁGORZATA PAWŁOWSKA

FANTASY PARK KRAKÓW

AL. POKOJU 44, 31-564 KRAKÓW

FANTASY PARK WARSZAWA

UL. POWSIŃSKA 31, 02-903 WARSZAWA


felieton

JEŻA ZJESZ? MIĘSNY JEŻ, MIĘSNY JEŻ, TY GO ZJESZ! TY GO ZJESZ! - WESOŁO ŚPIEWAŁA GRUPA DZIEWCZĄT W WIEKU PODSTAWÓWKOWO-OKOŁOGIMNAZJALNYM W RESTAURACJI PRZY TRASIE NUMER E-75 (KTÓRĄ TO NIEDŁUGO JUŻ BARDZO BLISKO I BOLEŚNIE POZNAJĄ KIBICE CHCĄCY „SKOCZYĆ” SOBIE NP. NA MECZ Z GDAŃSKA DO POZNANIA, WARSZAWY, WROCŁAWIA TUDZIEŻ DO MIAST NA ZIEMIACH BRATNIEGO NARODU UKRAIŃSKIEGO – O EURO JEDNAK DZISIAJ NIE BĘDZIE, ALBO BĘDZIE MAŁO) no więc w tejże - skądinąd (jak na samoobsługowy lokal gastronomiczny) doskonałej pod względem kuchni - Karczmie, chociaż moja żona twierdzi, że miałem jak zwykle szczęście i z menu wybrałem najlepsze danie (placki po Kaszubsku, czy jakoś tak, które były po prostu gigantyczną wersją znanych i lubianych placków po węgiersku, z toną śmietany w wiadrze i kapustą – cóż więcej chcieć?), a Ona najgorsze (nazywało się to chyba medalion z indyka - niestety w rzeczywistości był to stary wysuszony kotlet ze szczura bagiennego albo czegoś, co akurat udało się zdrapać z pobliskiego asfaltu – psa, myszy, kreta tudzież kuny czarnej); wracając do jeża, to wtedy, gdy ów o jeżu zaśpiew usłyszałem, byłem przekonany, że to jakaś dziecięca zabawa, azaliż przejaw młodzieżowego mobbingu, więc nie zwróciłem nań uwagi, ale po powrocie z urlopu, „gdzieś w rozmowie z kimś” pojawiło sformułowanie, że ‘coś tam” poziomem jest równie słabe jak mięsny jeż; moje pytanie: - Co to jest mięsny jeż? spotkało się z zaskoczeniem i niedowierzaniem, jakbym przynajmniej zapytał: - A kto to jest Hanka Mostowiak?, zatem w te pędy udałem się do Internetu na stronę, na której wszystko, cokolwiek i kiedykolwiek ktoś nakręcił, na pewno jest (no chyba, że ma armię prawników lepszych niż ten portal na literę „Ju”) i, ku mojemu zdziwieniu, przerażeniu i zniesmaczeniu, odkryłem istnienie programu Pamiętniki z wakacji; jest to chyba najgłupsza forma rozrywki jaką wymyśliła TV ze słoneczkiem i nazywa się „telenowela dokumentalna à la reality show” – polega to mniej więcej na tym, że na podstawie czyjejś żenującej i absurdalnej historii z wakacji powstaje scenariusz odcinka, następnie angażuje się aktorówamatorów (przy których kunszt aktorski braci Mroczków blednie), kręci się to wszystko w egzotycznym kurorcie na wyspach greckich, hiszpańskich lub w Egipcie, a potem puszcza się to w TV ludziom, którzy myślą, że to się dzieje naprawdę;

24

lounge ...bo jakość ma znaczenie

nie wiem po co i dlaczego - i nie wnikam; faktem jest, że mięsny jeż stał się elementem popkultury, tak samo jak Jola Rutowicz i czerwone skarpetki, które (ex-poseł Błochowiak, aktualnie wiceprezes Banku Spółdzielczego Towarzystwa Oszczędnościowo-Pożyczkowego Pa-Co Bank w Pabianicach, którego Prezesem jest... uwaga, uwaga... Jerzy Błochowiak przypadek?) wiadomo kto nosi – prawie na pewno jeden z posłów Ruchu Palikota;

w dniu urodzin swoich dość okrągłych (a pech chciał, że był to poniedziałek), wychodząc z pracy, wypowiedział mniej więcej takie zdanie: „- Gdyby się tak zdarzyło, że dziś wieczorem, chociaż niczego takiego nie planuję, przydarzy mi się błąd dietetyczny, to może tak być, że jutro nie przyjdę do pracy”; (osobiście uważam, że powinno być to zdanie wpisane do encyklopedii, jako definicja hasła: „urlop na żądanie”)

ale nie o tym, bo myślą przewodnią przecież jest jedzenie, które to uwielbiam - bardzo, bardzo lubię jeść (i pić), a najlepiej jedno i drugie, z tym, że niestety wadą jest jedzenia to, że w połączeniu z piciem, można utracić kontrolę nad jednym i/lub drugim, co ostatnio inny mój kolega z pracy malowniczo opisał w następujący sposób - otóż w dniu urodzin swoich dość okrągłych (a pech chciał, że był to poniedziałek), wychodząc z pracy, wypowiedział mniej więcej takie zdanie: - Gdyby się tak zdarzyło, że dziś wieczorem, chociaż niczego takiego nie planuję, przydarzy mi się błąd dietetyczny, to

może tak być, że jutro nie przyjdę do pracy; (osobiście uważam, że powinno być to zdanie wpisane do encyklopedii, jako definicja hasła: „urlop na żądanie”); a skoro już pojawiło się hasło dieta, to tak mi się skojarzyło z nie tak dawnym okresem Wielkiego Postu, który to, nie wiedzieć czemu, przez wielu traktowany jest właśnie jako czas, w którym idzie się na dietę; jak mi to kiedyś powiedział znajomy ksiądz, jeżeli celem postu jest ograniczenie jedzenia (ilości, jakości itp.) albo jeżeli przestajesz na te kilka tygodni jeść słodycze, to nie jest to post, tylko dieta (zainteresowanych czym jest post i „z czego się składa” odsyłam do Katechizmu Kościoła Katolickiego); tak czy siak, po 40 dniach są Święta i podobnie jak w okolicach Bożego Narodzenia, tak i przed Wielkanocą, następuje wysyp reklam środków wspomagających trawienie, przeciw wzdęciom i innym objawom nieumiarkowania w jedzeniu i piciu – od ludzi dookoła najczęściej słyszy się: - Wesołych Świąt! No i się nie przejedz, itp.; w sklepach i na placach ludzie stoją w kilometrowych kolejkach po jedzenie, no bo przecież zamkną sklepy na całe 2 dni, to trzeba zrobić zapasy przynajmniej jak na wypadek wojny; matki i babki siedzą przez kilka dni w kuchniach, piekąc, obierając, gotując i pichcąc; a w marketach, po szale zakupów świątecznych, półki wyglądają jakby następnego dnia miała wybuchnąć wojna; z kolei po Świętach najczęściej słychać narzekania, Ooooo, przytyłem przez te święta chyba z 10 kg; teraz to przez tydzień nic nie zjem, albo: nie mogę patrzeć na ciasta*, mięsa*, sałatkę warzywną*, śledzie*, pierogi*, kapustę*, itd.” (* niepotrzebne skreślić); tudzież: Nie no szwagier/teściu tak polewał, że jeszcze z 2 dni nie mogę jeździć samochodem... o policyjnych statystykach „świątecznej trzeźwości kierowców” nie wspominając; wiosna w pełni – nadszedł czas majówek, grillowania (często w blokach, na balkonach), wakacji, do kolejnych świąt jeszcze daleko, więc czasu aż nadto, by zatrzymać się na chwilę i przemyśleć to, że nie samym chlebem żyje człowiek.

ADRIAN SUSZCZYŃSKI Skargi i wnioski: adrian.suszczynski@gmail.com


felieton

EKOKOSZYK Bardzo dbam o to, co jem. Zacząłem to robić stosunkowo niedawno, ale lepiej późno, niż wcale. Kiedyś w moim menu królowały parówki z próżni, fast-foody, kotlet schabowy; sztuczne, napompowane niczym usta spikerki w programie porannym twory; kolorowe, fluorescencyjne żelki, czekolady z dodatkami oraz frytki z zielonej masy, które w gorącym, niezbyt świeżym oleju nabierały rumieńców. Wszystko to okraszone sporą ilością tłuszczu, cukru i białej mąki. Kilogramy spulchniaczy, dodatków, stabilizatorów, sztucznych aromatów oraz E-ileśtam. Wszystko to lądowało w moim organizmie, siejąc spustoszenie, zapychając żyły i odkładając się w poszczególnych organach. Dzisiaj to wiem, dawniej zupełnie nie zwracałem uwagi. Przeraża mnie fakt, że coraz mniej jedzenia jest w jedzeniu. Producenci namawiają nas do rozkoszowania się wytwornymi smakołykami, podczas gdy coraz częściej stanowią one jedynie substytut z doklejonymi, dosypanymi smakami i zapachami. Nie rzucam się jednak na promowaną wszędzie tzw. zdrową żywność. Nie wydaję fortuny na organiczne jedzenie. Widząc na opakowaniu oznaczenie „EKO” - nie wariuję. Gros tak określonych produktów, jest dokładnie tymi samymi pomidorami, sokami i pieczywem, które kupić można na bazarze czy w sklepie niedaleko domu, tyle że z odpowiednią etykietą, kosztując przy tym o połowę więcej. Głównym żywicielem mojej osoby jest obecnie Green Way, a wiosną i latem także bazar, na którym kupuję owoce oraz warzywa. Poza tym prawdziwe, ekologiczne jajka regularnie dostaję od mojej babci, a w pieczywo i innego typu codzienne produkty zaopatruję się w okolicznych sklepach. Tymczasem producenci zarabiają na konsumentach kupujących wszystko, co naturalne, w 100% ekologiczne, z odpowiednim certyfikatem, z którego nie zawsze cokolwiek wynika. Namnożyło się specjalistycznych sklepów, w których jednorazowo wydać można cały dostępny na karcie kredyt. Zaczyna się sezon kiełbasy z grilla, soczystych karkówek, imprez ogrodowych i sałatek z dużą ilością majonezu. Zawsze jednak potrafimy wytłumaczyć sobie rozpustę – święta, urodziny, rocznice ślubu, a czasem nawet zły czas w życiu, podły nastrój. Poza tym nie wypada odmówić, jeżeli ktoś częstuje mięsem z wybitnie napitą tłuszczem panierką. Dzień za dniem mija, kilogramów przybywa, a organizm atakowany jest coraz to nowymi związkami chemicznymi, które kryją się za niegroźnymi na pozór nazwami. Oczywiście wszystko jest dla ludzi, byle nie w ilościach przemysłowych.

Tradycyjna kuchnia polska z elementami kuchni hiszpańskiej TRADITIONAL POLISH AND SPANISH CUISINE zaPraszamy do letniego ogródka Po Polsku i angielsku. dla klientów

Polecamy z naszej karty Polskiej… WE RECOMENND POLISH DISHES...

• cielęcina z rusztu w sosie kurkowym • • maczanka po krakowsku • • krem pomidorowo-pomarańczowy • • ciasto czekoladowe z sosem malinowym •

Jasne, że zdarza mi się wystawić mój organizm na próbę. W międzyczasie okazało się, że całkiem inteligentny z niego stwór. Dopóki śmieciowe jedzenie zajmowało sporą część codziennej diety, nie buntował się, nie krzyczał, jak mu źle. Jedynie znacznie zwiększył swoją objętość. Tymczasem dzisiaj, gdy od czasu do czasu zdarza mi się pochłonąć coś, co składa się wyłącznie z cukru, tłuszczu, emulgatorów i sztucznych barwników połączonych ze sobą, dwunożny, mierzący prawie 180 cm ”ja” protestuje od razu. Okazuje się, że komórki własnego ciała można wychować, przyzwyczaić, rozpieścić nawet. Oby mnie kiedyś nie wydziedziczyły za wszystko to, co wyrządziłem im w dziecięcym i nastoletnim życiu.

• ROASTED VEAL IN MUSHROOM SAUCE • • TOMATO-ORANGE CREAM SOUP • • CRACOVIAN STYLE “MACZANKA” SPECIAL PORK STEW • • CHOCOLATE CAKE WITH RASPBERRIES AND RASPBERRY SAUSE •

Polecamy z naszej karty hiszPańskiej…

REKLAMA

KRZYSZTOF KOCZOROWSKI

15% zniżki i lamPka wina zaragoza gratis.

• EMPANADILLAS CON ESPINACAS • • EL CORDERO ASADO A LA MOSTAZA PICANTE CON ESPINACAS • • CREMA CATALANA •


twarze przy barze

Idea Art Fest | 13.04.2012 | Idea Fix

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 26

lounge ...bo jakość ma znaczenie

fot: Marta Szczepanik


Galeria Krakowska I pietro; ul. Pawia 5, 31-154 Krak贸w tel. 12 628 72 52

REKLAMA


podróże kulinarne

Viva Italia

CO TRZECIA OSOBA TWIERDZI, ŻE KOCHA KUCHNIĘ WŁOSKĄ. MY TEŻ! TEKSTÓW NA TEMAT JEJ DOSKONAŁOŚCI NIGDY ZA WIELE, CHOCIAŻBY DLATEGO, ŻE JESZCZE NIE WSZYSCY ZARAZILI SIĘ JEJ UROKIEM. BYĆ MOŻE WARTO NAPRAWIĆ TO NIEDOPATRZENIE I ZAMIERZAMY SIĘ DO TEGO PRZYCZYNIĆ, ZWŁASZCZA ŻE WŁOSKIE MASCARPONE CZY ZABAJONE, NIE MAJĄ SOBIE RÓWNYCH. Kuchnia włoska słynie ze swojej prostoty. W czym tkwi zatem tajemnica, skoro to nic skomplikowanego? Wydumane potrawy są świetne, ale nie ma nic lepszego niż pyszne, świeże pieczywo z oliwą, czosnkiem lub pomidorami, zupa minestrone, czy mozarella z dodatkami. Do tego mnóstwo przypraw: oregano, bazylia, tymianek, rozmaryn - zerwanych prosto z ogródka oraz cały zestaw makaronów i deserów, zapierających dech w piersiach. Postaramy się opisać tylko niektóre z nich.

To samo, a jednak inaczej Włosi stawiają na te same składniki, w ich kuchni wciąż przewijają się pomidory, cebula, czosnek, oliwa, oliwki i nieśmiertelny parmezan - król każdego spaghetti, dodawany do większości potraw. Każde danie to jednak coś innego, podobnie jest z regionami. Choć kuchnia włoska wyspecjalizowała się w potrawach mącznych oraz przyrządzaniu ryb i owoców morza – jest zróżnicowana w zależności od położenia geograficznego. Neapol słynie z pizzy, Sycylia i Siena z deserów, Bolonia z sosów mięsnych, a Florencja z befsztyków. Turyn stoi kurczakami, Emilia-Romania to ojczyzna faszerowanych pierożków, a rejon Valle d’Aosta to królestwo fondue. Głodni? Zaczynamy ucztę.

Pani mąka Makarony, pizza, nadziewane pierożki, gnocci – wiele z włoskich przysmaków to dania mączne. Choć we Włoszech jest więcej rodzajów makaronów, aniżeli pocztówek w Rzymie, to króluje jeden – spaghetti. Długie, osiemdziesięciocentymetrowe nitki, wyprodukowane z pszenicy durum, gotuje się w dużej ilości wody i podaje al dente. Nie mogą być zbyt rozgotowane, ale też nie za surowe; w Neapolu je się je łyżką i widelcem, w pozostałych regionach - widelcem 28

lounge ...bo jakość ma znaczenie

i nożem. Spaghetti jest samowystarczalne, może być serwowane tylko z oliwą, pietruszką, ostrą papryką lub czosnkiem, z reguły jednak makaron miesza się z pomidorowym lub mięsnym sosem i posypuje parmezanem. Gnocci, a więc włoskie kluski, w wolnym tłumaczeniu „grudy”, podobne są do polskich kopytek. Z kolei pierożki tortellini, nadziewane mięsem, grzybami lub serem, podawane są zazwyczaj z sosem pomidorowym (nie zapominajmy o parmezanie, który jest wszędzie, tutaj również). Mistrzostwem jest foccacia – rodzaj pieczywa, właściwie trochę podobnego do pizzy. Każdy region Włoch ma swoją foccacię, niektóre są suche, z solą, rozmarynem albo szałwią, inne pulchne, polane oliwą, z pomidorami i oliwkami. Mniam.

produkowany jest głównie w Parmie. Mozarella natomiast wytwarzana jest ze świeżego mleka bawolic, względnie z mleka krowiego; w sklepie można spotkać ją zanurzoną w serwatce, na talerzu jest najczęściej składnikiem sałatki caprese, a także lasagne i wielu innych potraw. Nasz zachwyt wzbudza jednak ser mascarpone (nie tylko nasz na szczęście), produkowany niegdyś tylko jesienią lub zimą, sprzedawany w materiałowych woreczkach, w niewielkich porcjach. Co w nim takiego szczególnego? Chyba to, że powstaje nie z mleka, lecz ze śmietanki, jest więc składnikiem wielu deserów. Ciekawy jest ser pecorino (ja nie jestem jego fanką ze względu na zapach), długo dojrzewający, lekko pikantny, twardy, otrzymywany z owczego mleka.

Zabawione zabajone

Królestwo serów

Znam ludzi, którzy dadzą się pokroić za włoskie zabajone – deser przygotowywany z żółtek jaj, cukru i słodkiego likieru (np. wina Marsala), czasem z dodatkiem serka mascarpone. Deser pochodzi z Wenecji, ponoć kiedyś zamiast cukru stosowało się miód, a zamiast likieru – wino cypryjskie. Podaje się go ze świeżymi figami, palce lizać! Można pokłócić się o to, czy od zabajonego, nie jest przypadkiem lepsze słynne tiramisu (tirami su znaczy: poderwij mnie), deser z biszkoptu nasączonego kawą espresso oraz likierem amaretto, na który nakłada się krem z serka mascarpone, jajek, cukru i śmietany, a później posypuje zmieloną, gorzką czekoladą. Tiramisu ma kształt prostokątny lub okrągły, przybywa do nas mocno schłodzone, podawane zwykle do kawy espresso – Włosi jedzą je na drugie śniadanie, zwłaszcza, gdy jest gorąco. Podobno deser ten zrobił międzynarodową karierę dopiero za sprawą II wojny światowej, kiedy to włoscy żołnierze przebywający w alianckiej niewoli, otrzymywali go w paczkach nadsyłanych z domów. Dziwi nas trochę, że nikt nie zarekwirował takiej słodkiej paczki, my chyba nie oddalibyśmy jej tak po prostu.

Serowe pyszności to wizytówka włoskiej krainy. Wspominany już przez nas parmezan pochodzi z północnych Włoch, z regionu Emilia-Romania,

AGNIESZKA ŻELAZKO

Warzywniak na talerzu Wiele włoskich potraw to warzywa przyrządzone na różne sposoby. Nie da się pominąć minestrone, czyli włoskiej, gęstej i aromatycznej zupy jarzynowej (minestra znaczy: zupa), ugotowanej na bazie cukinii, fasolki, marchwi, zielonego groszku i szpinaku. Najczęściej ma w sobie makaron, ryż, grzanki albo jest przecierką warzywną – taką lubię najbardziej. Risotto, a więc ryż z dodatkami, podsmażany na tłuszczu razem z cebulą, czosnkiem i winem, często ma w składzie warzywa, grzyby albo inne dodatki. Ulubionym warzywem Włochów są jednak pomidory: suszone na słońcu, zamknięte w sosie, lub pyszniące się na talerzu, obok mozarelli. Pomidory są również składnikiem bruschetty – grzanki, której podstawą jest pieczywo z czosnkiem i oliwą.



podróże kulinarne

Jeść! Chce mi się jeść. I, co ciekawe, nie że teraz, tylko tak w ogóle. Bo choć trudno o empiryczne dowody, teza, że ‘człowiek żyje, by jeść’, a nie ‘je, aby żyć’ jest mi szczególnie bliska.

Wszystko zaczęło się we wczesnych latach siedemdziesiątych, w miejscowości Kruszyn pod Bolesławcem, jakieś czterdzieści parę kilometrów od niemieckiej granicy. Dziadkowie mieli tam wspaniały, wielki dom. A do tego własne pole, ogród i sad. Wówczas we wsi był tylko jeden sklep geesowski. Zresztą wybór towarów jakie tam sprzedawano, też nie powalał na kolana. A jednak za każdym razem jadąc do dziadków na wakacje, już jako smarkacz wiedziałem, że czekają mnie niebiańskie doznania gastronomiczne. Bo babcia dawała jeść tak, że wszystko inne przestawało się liczyć. W tamtych czasach, zupełnie inaczej niż dziś, ludzie wiele rzeczy robili sami. Komu dziś jeszcze chce się (i ma czas) smażyć powidła, marynować paprykę czy przygotowywać syrop brzozowy? O nie, niestety, nieliczni szczęśliwcy tylko pozwalają sobie na taki luksus. Pozostali są skazani na gotowe produkty o nie zawsze jasnym rodowodzie. Babcia Zosia wszystko robiła sama. Pamiętam, że w piwnicy tego wspaniałego, poniemieckiego domu była specjalna komórka, gdzie stały 30

lounge ...bo jakość ma znaczenie

setki słojów i butelek z prostymi produktami, gotowymi zaspokoić najwybredniejsze gusta. Co więcej, już jako kilkulatek byłem wciągany w magiczny proceder przygotowywania domowych przetworów. Kto widział pięcioletnie dziecko skubiące kurę, wałkujące ciasto na najcieńszy na świecie makaron lub kręcące ciasto w makutrze? Koniecznie w jedną stronę, bo wówczas lepiej wyrastało. Proszę nie osądzać babci Zosi myśląc, że zmuszała mnie do jakichś katorżniczych prac. O nie. Po skończonej robocie (i w trakcie trochę też) mogłem wszystkiego spróbować, a to było najlepszą nagrodą dla wiecznie głodnego brzdąca, szczególnie wylizywanie do czysta surowego ciasta. Z tamtych czasów pozostało wspomnienie, a obecnie ewentualnie można sobie kupić produkty oznaczone ‘bio’ lub ‘organiczne’, zapłacić sporo więcej niż za nieorganiczny odpowiednik i próbować się cieszyć. Dlatego cały ten wstęp, tylko po to, aby opowiedzieć o innym miejscu, gdzie do dziś dnia można dobrze pojeść. Wybraliśmy się na urlop do Francji. Ale spokojnie, spokojnie, żeby nie było tak oczywiste, za cel obraliśmy Alzację, a nie żaden Paryż czy Bordeaux. Ten stosunkowo niewielki region (prawie połowę mniejszy od województwa małopolskiego) jest położony nie tak znowu

daleko. Patrząc na mapę, odcinek pomiędzy Krakowem a Strasburgiem, to jakieś niecałe 1150 km, ale calusieńką drogę jedziemy autostradą. I to prawie bezpłatną. Prawie, bo musieliśmy zapłacić parę złotych za ten śmieszny, pożal-się-Boże-kawałek między Krakowem a Katowicami. Realnie więc można tam dotrzeć w jakieś 10 godzin i to z przerwą na odpoczynek i tankowanie. Przynależność państwowa Alzacji do dziś dnia wielu osobom się myli. Francja to czy Niemcy? Jak ktoś ma w domu odpowiedniego owczarka, to powie Niemcy. Historycznie jednak, od czasów Traktatu Westfalskiego w 1648 roku do roku 1944 Alzacja raz była francuska, raz niemiecka, więc całe zamieszanie jest zrozumiałe. Jednak potem Generał Leclerc zrobił porządek i możemy już raz na zawsze upewnić, że to Francja i basta. Ale to między innymi dlatego nasza wiecznie głodna czwórka zaplanowała swój urlop tam, a nie gdzie indziej. Kulturowo, językowo (językami urzędowymi są tu francuski i niemiecki), a przede wszystkim gastronomicznie, czerpie Alzacja z obu krajów. A jako że jedzenie zawsze jawi się nam przed oczami w towarzystwie wina, wybór wydawał się ze wszech miar oczywisty. Tym bardziej, że wiedzieliśmy wszyscy, że to kraina rieslinga, muskatu, a przede wszystkim

zdjęcia: Petite Venice w Colmar, fot. J. Szaniawski | Janusz Szaniawski, fot. R. Bednarczyk / lounge

ZJEŚĆ ALZACJĘ


Partnerem jest whisky

Rezerwacje: cafebar@scandale.pl Kazimierz, Plac Nowy 9 (wejście w bramie) tel.: 12 430 22 20, 501 301 104, 505 222 236

Kazimierz, Plac Nowy 9 tel.: 12 430 68 55

Rezerwacje: biuro@scandale.pl Plac Szczepański 2 tel.: 12 422 13 33, 501 577 146, 505 222 236

LIVE MUSIC

DJ FABIAN ORTEGA

Pt. 11 maja 2012 od 20.00

Sb.12, 19, 26 maja 2012 od 21.00 do późna

gRa na żywo w gaRden Scandale

w gaRden Scandale Koncert niespodzianka.

WIELKIE ŚNIADANIE

WIECZÓR Z MAŁŻAMI

w gaRden Scandale Prosecco, muzyka, dJ i poranny bufet z kawą

w Scandale Royal Jedz ile chcesz – płać tylko raz!

Sb. 19 maja 2012 od 8.00 rano do południa

cz. 24 maja 2012 od godziny 18.00

HAPPY BIRTHDAY VII URODZINY le SCANDALE

Pt. 25 maja 2012 – wielka urodzinowa feta Start godzina 19.30 – za zaproszeniami

WEEKEND AUTORSKICH DRINKÓW I KOKTAJLI

MOCNO NIEFORMALNY

w Scandale Royal

w Scandale Royal cz. 31 maja 2012, godzina 19.30

Pt. i Sb. 25-26 maja 2012

ŚWIEŻE RYBY I OWOCE MORZA

w Scandale Royal Każdy weekend maja, zawsze nowe menu

KLUB MIŁOŚNIKÓW WINA MAJ MIESIĄCEM SZPARAGÓW W CAŁEJ GRUPIE SCANDALE

Scandale Royal i gaRden Scandale

- codziennie, przez cały dzień–świeże szparagi na dziesiątki sposobów-sprawdź menu

www.scandale.pl


podróże kulinarne

gewürztraminera. Wąskim pasem ścieląc się przy niemiecko-francuskiej granicy, rozciąga się z północy na południe. Od wschodu wzdłuż Renu, a od zachodu otoczona pasmem Wogezów.

Riquewihr, fot. J. Szaniawski

Swoją peregrynację postanowiliśmy rozpocząć na południu, a potem jechać w górę i zakończyć w Strasburgu. Dlatego miasteczko Riquewihr było pierwszym punktem na naszej mapie. Urok Alzacji polega między innymi na tym, że jadąc niespiesznie po ‘Route du Vin’ – Winnym Szlaku, mijamy cały czas przecudne miasteczka i wioski z domami z szachulca. Niektóre mają nazwy francuskie jak Ribeauvillé czy Colmar, a inne z kolei niemieckie jak Zellenberg czy Molsheim. Riquewihr wygląda tak jak w XVI wieku i jest miejscem, w którym nie można nie zakochać się od pierwszego wejrzenia. Wszechobecne kwiaty, tęczowe kolory średniowiecznych kamieniczek i obecność tuzów alzackiego winiarstwa jak Hugel czy Dopff spowodowała, że nastroje były wyśmienite. Chciało nam się jeść. Ale do kolacji, którą zarezerwowaliśmy na siódmą było jeszcze trochę czasu. Dzień był upalny, a odwodnienie to wróg, więc postanowiliśmy uzupełnić płyny w organizmie. Dziarskim krokiem udaliśmy się do winnicy Dopff au Moulin. Wizytę umówiliśmy wcześniej telefonicznie, aby nie pozostawiać niczego przypadkowi. W pięknym, wykończonym jasnym drewnem salonie degustacyjnym, urocza Ulrike zadała proste, ale i trudne pytanie: - Czego się napijecie? Popatrzyliśmy po sobie i nieśmiało odpowiedzieliśmy: - Wszystkiego... Ulrike uśmiechnęła się tylko i zaczęła odkorkowywać kolejne butelki: riesling, pinot blanc, cremant d’alsace, sylvaner... i tak bez końca. Dwie godziny później (jak powiedziałby poeta: zrobieni na ‘perłowo’) wyszliśmy ‘defiladowym’ krokiem na ulicę, w mocnym postanowieniu, że kolacji nadszedł czas. Alzacka kuchnia będzie bliska polskim sercom, a raczej żołądkom, gdyż wieprzowina występuje tam pod najróżniejszymi postaciami, a symbolem kuchni regionu jest ‘sauerkraut’ - czyli kiszona kapusta, choć robiona nieco inaczej niż nasza. Podczas kolacji w ‘Hotel au Cerf’ była okazja, by spróbować takich smakołyków jak baeckeoffe (gulasz z różnych mięs marynowanych w białym winie z warzywami), kiełbasek strasburskich, czy flammekueche czyli czegoś podobnego do cienkiej pizzy z dodatkiem śmietany, cebuli i boczku. Zaraz, zaraz - powie ktoś. To znaczy, że to tam

mają tylko takie wysokokaloryczne żarcie? Otóż nie, bo znajdziemy tam również takie wspaniałości jak coq au riesling (kurczak duszony w kremowym sosie z wina z czosnkiem i szalotkami), spaetzle - czyli ręcznie wyrabiane kluseczki czy ślimaki po alzacku. Tamtejsze wina to niemalże w całości białe, jedynym reprezentantem czerwonych jest pinot noir. A bogactwo aromatów i smaków alzackich win pozwala perfekcyjnie łączyć je z każdym niemal rodzajem jedzenia, również tym z innych kuchni. Kwasowy riesling (wytrawny, a jakże) doskonale nada się do ryb i owoców morza; pinot gris odwdzięczy się doskonałym połączeniem z wieprzowiną czy cielęciną, a pachnący gewürztraminer podkreśli smak potraw orientalnych, foie gras czy choćby crème brûlée. Co ważne, choć francuskie wina na ogół nie są z tych najtańszych, również tam we Francji, to producenci z Alzacji zachowali wiele więcej umiaru i pozwalają się cieszyć swoimi produktami za rozsądne pieniądze.

Tablica z winami, fot. J. Szaniawski

Zabawiliśmy przez kilka dni w miasteczkach i wioskach na południu regionu, jedząc, pijąc i nie tyjąc. Potem ruszyliśmy na północ, zahaczając o Colmar. To piękna miejscowość, stolica alzackich win, poprzecinana kanałami rzeki Lauch. Ale tak naprawdę ostrzyliśmy sobie zęby na Strasburg - siedzibę Parlamentu Europejskiego, dzielnicy ‘Mała Francja’ (Petite France), ale także setek knajpek. Tam liczyliśmy na kulinarny szczyt, wszak Alzacja to także miejsce, gdzie skupienie restauracji wyróżnionych przez Michelin jest chyba największe w całym kraju.

32

Cały dzień upłynął na zwiedzaniu. Najszybciej chyba i najdokładniej można zobaczyć Strasburg z... wody. Z przystani nieopodal katedry Notre-Dame co chwilę odpływają otwarte jak kabriolet barki, z których przez półtorej godziny można podziwiać miasto. Było bardzo późne popołudnie, a my nagle zdaliśmy sobie sprawę, że nie mamy pojęcia, nie tylko co będziemy jeść, ale przede wszystkim gdzie! Jak żyć o jednej, choćby najlepszej bagietce?

lounge ...bo jakość ma znaczenie


Tradycyjna alzacka butelka i kieliszek do wina

podróże kulinarne

Potencjalnych miejsc było sporo, ale my nie chcieliśmy się tłoczyć z turystami, tylko zjeść tam, gdzie jadają tubylcy. Zajrzeliśmy do biura informacji turystycznej, ale tam pokazali przewodnikowe restauracje. Nieco smętni i bez przekonania ruszyliśmy na poszukiwanie... Jest takie przysłowie, mówiące kto ma zawsze szczęście. Odchodząc z kwitkiem z kolejnej pełnej knajpy (było gorąco i chcieliśmy siedzieć na zewnątrzprzecież to urlop, co nie?), skręciliśmy nie w tę ulicę, którą trzeba było. I nagle wyszliśmy na miły placyk, gdzie na jednym z budynków wisiało blaszana kaczka - symbol restauracji. Zero turystów, sami miejscowi. Miła, starsza pani nie mówiąca w ząb po angielsku i my, umiejący czytać po francusku tylko menu, znaleźliśmy wspólny język od razu. Pić i jeść, s’il vous plaît! I choć kuchnia w „L’Ancienne Chapelle” nie była czysto alzacka, bo gospodarze pochodzili z Tuluzy w południowo-zachodniej Francji, to Giselle zajęła się nami tak, że choćby mi inna muskat nalewała, to wolałbym zwykłą wodę, byle z jej dzbanka. Sałatka z kaczych żołądków i karczochów, potem confit z kaczki (nie ma to jak być konsekwentnym), a do tego ziemniaki sarladaise, popijane na przemian sylvanerem i wzmiankowanym muskatem (bo Gisele jednak lała muskat, choć wodę też, z karafki w kształcie kaczki). - Désirez-vous un dessert? Aha, no deser też był. Nasza gospodyni przyniosła małą czarną tablicę, gdzie ręcznie kredą napisano kilka cudownych wersów: gorący fondant czekoladowy, śliwki marynowane w winie Banyuls z lodami waniliowymi czy rabarbarowy crème brûlée. Prosimy o wszystko. Zrobiła się jedenasta w nocy, a my byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wracając potem spacerem do hotelu, wszyscy w czwórkę: Agata, Ewa, Daniel i ja, doszliśmy do wniosku, że jeśli ktoś tylko je (powinno być: „posila się”), aby żyć, prawdopodobnie jest głęboko nieszczęśliwym człowiekiem. Nam udało się zobaczyć przepiękny, tonący w kwiatach zakątek Francji, spróbować rzeczy, które mogłyby śmiało konkurować z nektarem i ambrozją i spotkać zwykłych, miłych ludzi. To był naprawdę świetny urlop. JANUSZ SZANIAWSKI

REKLAMA

ul. Flisacka 3 (Salwator), Kraków / www.niebieski.com.pl / www.vanilla-sky.pl


rozmowy kulinarne

MALARKA Z WYKSZTAŁCENIA, RESTAURATORKA Z PASJI. AUTORKA WIELU KSIĄŻEK KULINARNYCH I WŁAŚCICIELKA RESTAURACYJNEGO IMPERIUM. OD DWÓCH LAT NA ANTENIE TVN PRZEPROWADZA REWOLUCJE KULINARNE W PODUPADAJĄCYCH RESTAURACJACH. POD KONIEC MARCA PRZYBYŁA DO KRAKOWA, BY PRZEPROWADZIĆ KOLEJNĄ REWOLUCJĘ - LECZ TYM RAZEM OTWIERAJĄC DWIE WŁASNE RESTAURACJE - WENTZL I MARCELLO. PRZY TEJ OKAZJI, Z MAGDĄ GESSLER, ROZMAWIAŁ FILIP KRUPA. 34

lounge ...bo jakość ma znaczenie


rozmowy kulinarne

Bardzo się cieszę, że jeszcze przed rozmową z Panią miałem okazję zdegustować część dań, które będą serwowane w nowej restauracji w Krakowie i którymi nas Pani poczęstowała. Muszę przyznać, że jest to absolutne „niebo w gębie”. Dzisiaj bierze Pani pod swoje skrzydła miejsce znane i szanowane przez krakowian, ale tym razem w nowej, autorskiej odsłonie. Czy jest Pani zdenerwowana tym co się dzisiaj dzieje tu w Wentzlu? - To jest jak narodziny nowego dziecka. Szczególnie w Krakowie, który naprawdę, szczerze kocham. Moja mama zawsze dziwiła się, że tak bardzo kocham to miasto, a jest to dla mnie miejsce wyjątkowe, przepełnione atmosferą, historią, ludźmi. Po prostu kocham Kraków. Czy tworzenie restauracji w tym miejscu wymagało jakichś specjalnych przygotowań, spoglądania na innych, którzy na tym naszym krakowskim Rynku działają od dłuższego czasu? - Proszę mi wierzyć, że ja Kraków znam na co dzień. To nie jest miejsce, które odwiedzam od święta. Bywam naprawdę często i bardzo lubię tu być. Lubię Stare Miasto, lubię przeszłość i Kraków jest dla mnie wyzwaniem. Martwi mnie to, że ta kuchnia polska tu jest chyba nienajlepsza.

ANGIELSKIE KUCHNIE

Może fakt, że tych miejsc jest naprawdę bardzo dużo i wszystkie są nastawione na przyjęcie ogromnej ilości zagranicznych turystów, powoduje obniżenie jakości? - Często próbuję różnych dań i odwiedzam inne restauracje, ale muszę stwierdzić, że na Rynku nic dobrego się nie dzieje.

od 1830

dostępne kolory

Kraków - dlaczego dopiero teraz? Dlaczego tak późno? - By czuć jakąś więź z danym miejscem, przede wszystkim muszę znaleźć odpowiednie dla mnie - takie, do którego z pełną odpowiedzialnością mogę wpuścić korzenie. Nie jest to proste i tak jak wszystko, zajmuje jakiś określony czas. Takie miejsce powinno być jak gniazdo, do którego można złożyć jaja... Ale to Pani szuka miejsca, czy miejsce szuka Panią? - Wydaje mi się, że kiedy ja na coś spojrzę, to to potem do mnie przychodzi... Jednak Wentzl to nie pierwsza próba stworzenia przez Panią własnej restauracji w Krakowie, bo coś takiego miało już miejsce dość dawno temu... - To było dziewięć… nie, dokładnie osiem lat temu. Dość niechętnie wracam do tamtych czasów, bo kojarzą mi się z niekoniecznie udaną współpracą z pewnymi ludźmi w biznesie, ale jak wiadomo ludzie są dobrzy i źli. Z drugiej strony restauracja „Wesele” (przy ul. Jagiellońskiej – przyp. red.), bo tak się nazywała, była dla mnie ważnym miejscem i nie bez powodu tak ją nazwałam. W tejże restauracji odbyło się przyjęcie weselne moje i męża. Inspiracją było dla mnie Wesele Wyspiańskiego i ścisłe nawiązanie do kultury ludowej, a w szczególności do góralszczyzny. Pamiętam wyjątkowe obrazy z tego czasu, bo miedzy innymi na moim weselu, śpiewało siedemdziesięciu górali wraz z dziećmi. To było coś wspaniałego.

Kuchenki brytyjskiej firmy Falcon to wyjątkowe połączenie stylu z funkcjonalnością. Ponadczasowy Classic jest w prostej linii następcą klasycznych “angielek”. Natomiast Toledo to doskonałe dzieło współczesnego wzornictwa. Piękne kształty, paleta wyrafinowanych odcieni i nowoczesne funkcje sprawiają, że gotowanie staje się królewską przyjemnością.

Rzeczywiście, zobaczyć i posłuchać czegoś takiego nie zdarza się w życiu często. Biorąc pod uwagę fakt Pani miłości i osobistego stosunku do restauracji i jedzenia, w połączeniu z kompletnym brakiem czasu na wszystko, zapytam przewrotnie: co Pani jadła dzisiaj na śniadanie? - Sok pomarańczowy.

Zawsze? - Nie, czasem do tego żółtko, jedno, i do tego biały ser <śmiech>. Oczywiście nie mam ustalonych żadnych specjalnych i ulubionych zestawów śniadaniowych. Przyznam szczerze, że nie

REKLAMA

Tylko? - Tak.

Falcon Polska tel. 12 383 39 41 Showroom: Cooking Store / Kraków ul. J. Kałuży 1 lok. 7 (wejście od Al. Focha) e-mail: kuchniefalcon@kuchniefalcon.pl


rozmowy kulinarne

znoszę monotonii, dlatego staram się, żeby każde śniadanie było inne. Do tego należałoby dodać, że dość dużo podróżuję, a to powoduje naturalne urozmaicenie menu. Zawsze staram się trzymać zasady, że tam gdzie jestem, tak jem. Tu, w Krakowie, są fantastyczne obwarzanki, w Nowym Jorku jem bajgle z łososiem, a w Madrycie curros... Rozumiem, że w kulinariach podstawą jest polska tradycja, ale czy ma Pani jakąś ulubioną kuchnię, do której jest Pani bliżej? - Tak prawdę mówiąc, to specjalnie bliska jest mi kuchnia hiszpańska. Spędziłam tam naprawdę dużo czasu, bo prawie dwadzieścia lat. W Madrycie skończyłam Akademię Sztuk Pięknych i pewnie te czasy miały dość duży udział w moich preferencjach kulinarnych. Poza tym lubię w niej pewną prostotę i uwielbiam owoce morza. Ja również uwielbiam Hiszpanię, ale najczęściej udaje mi się być jednak w mniej hiszpańskiej i bardziej turystycznej Barcelonie. - Ja lubię hermetyczne miejsca, w których mogę poczuć klimat. Usiąść w kafejce, poobserwować ludzi. Madryt, mimo iż jest dużym miastem, dawał mi i daje chyba do tej pory takie poczucie. Barcelona jest już strasznie... zgwałcona. Wróćmy zatem do Krakowa. Jaka będzie kuchnia w Wentzlu i Marcello? Na czym się Pani skupi? - W Wentzlu menu oparte będzie głównie na dziczyźnie i drobiu. Wydaje mi się że to jest to, czego nigdzie nie ma, a co jest bardzo trudne. Kuchnia polska jest piękna, pachnąca, smaczna i dla mnie najważniejsza - nasze kasze, dobre zupy, cudowne desery... Restauracja Marcello, usytuowana w podziemiach kamienicy, będzie miała zupełnie odmienny charakter. Tam będzie kuchnia włoska. Włoska restauracja, włoska pizzeria – tania, miła i przyjemna. Czyli rozumiem, że Wentzl będzie nadal restauracją, bardziej nastawioną na gościa... - ...na każdego gościa. Chociaż wydaje mi się, że Marcello – raczej na młodzież. W Wentzlu zależy mi na bardziej dostojnej kuchni, bo taka jest kuchnia polska, która przewija się we wszystkich moich projektach. Chcę ją odróżnić. Chcę zrobić renesans polskiej kuchni. Wspomniała Pani na wcześniejszym spotkaniu, że jakość ma swoją cenę, bo niekorzystanie z oszukanych produktów kosztuje. Jakie będą ceny tutaj? - Ceny będą takie jak na Rynku. Na pewno ich poziom nie będzie wyższy. Pizzeria będzie ewidentnie ekonomicznym miejscem, natomiast tu (w Wentzlu - przyp. red.) będzie normalnie. Czym obecnie na kulinarnym rynku, który jest również rynkiem biznesowym, jest nazwisko “Gessler”? Pytam między innymi o restaurację braci Gessler. Czy mając to samo nazwisko i tworząc to co robicie, trudne jest konkurowanie ze sobą? Jak to wygląda w rzeczywistości? 36

lounge ...bo jakość ma znaczenie

- To w ogóle nie wygląda. Ja Adama nie widziałam chyba piętnaście lat, a mój były mąż - Piotr Gessler, jest przyjacielem domu i wszystko jest ok. Nie byłam w restauracji braci Gessler w Hotelu Francuskim i chyba nie będę. Można się przyjaźnić, można tego nie robić, ale wydaje mi się, że trzeba umieć się do pewnych rzeczy zdystansować. Wydaje mi się, że między mną, a Adamem jest jakaś podskórna historia... Nie wiem o co chodzi do końca... Chyba jemu bardziej niż mnie... Kropka. Czy Kuchenne Rewolucje i bycie popularnym wpływa na biznes, na projekty, które Pani wdraża? - Wydaje mi się, że są one (projekty - przyp. red.) coraz bardziej kontrolowane, nie tylko przez moich zwolenników, ale też przez wrogów. To nie jest proste, bo każdy błąd jest mi natychmiast wytykany. Dzieje się tak między innymi na moim facebookowym profilu, na którym obecnie jest już ponad 130 tys. zwolenników. Ma to też swoje dobre strony, bo ludzie często piszą miłe rzeczy i wyrażają też pozytywne opinie związane z moimi projektami, co czasami bywa motywujące do dalszego działania. Jak Pani się czuje z byciem z roku na rok coraz bardziej medialną osobą? - Powiem zupełnie szczerze, że ja nie mam czasu się czuć. Tak ciężko pracuję, że prawie w ogóle nie wychodzę na ulicę. Bardzo lubię moją pracę, bo to jest moja pasja, ale bardziej lubię swoją pracę niż sławę. Ta sława to nie jest najłatwiejsza rzecz. Ma pani czas na doglądanie... ...moich miejsc? Mam dzieci - syna i córkę, i oboje zajmują się kuchnią bardzo głęboko i mądrze. Ale restauracji ma Pani więcej niż dzieci... - Tak, tak, ale jest też grupa ludzi zajmująca się frenczyzą, w której moje dzieci są kontrolerami jakości. To jest wielka rzecz. Wracam do Kuchnnych Rewolucji, gdyż pewnie wielu zastanawia się jak to wygląda „od zaplecza”, jeśli program tworzony jest na licencji zagranicznej. Czy z własnej, bądź też przymuszonej woli musiała się Pani wzorować na Gordonie Ramsey’u? - Nigdy w życiu nie oglądałam Gordona Ramsey’a! Wszyscy chcieli, żebym była polskim Gordonem Ramsey’em, a jestem polską Magdą Gessler. I to jest szczere. Czy prowadzenie tego typu transformacji jest rzeczą łatwą? - Bardzo trudną, zapraszam na plan. Cztery dni, nie ma scenariusza, to jest dokument. To kosztuje mnie dość dużo, bo za każdym razem staram się wchodzić w to całym sercem, a pewne sytuacje bywają nieprzewidywalne. Czy wszystkie rewolucje Pani pamięta? - Wszystkie... A było ich już chyba ponad czterdzieści. Dużo.

- I dużo uratowanych restauracji. Czy czegoś Pani żałuje w związku z tymi programami? - Nie, chyba nie. Może żałuje, że ludzie nie słuchają... Że nie potrafią... To jest tak, jak ktoś przychodzi do lekarza, dostaje receptę, a potem jej nie realizuje. Dla mnie jest to proste, ale nie jest tak dla wszystkich i czasami właśnie to mnie irytuje. Oglądając program, zawsze zastanawiam się nad wchodzeniem w prywatność tych ludzi. Jak to jest? - Osoby, które wchodzą ze mną w ten program, podpisują zgodę na to, że wszystko się filmuje. Oni wiedzą, co ich czeka. Czy było tak, że ktoś zerwał tę umowę? Czy może to jest za drogie? - Bywało tak, że ktoś nie przestrzegał pewnych zasad i z tego wynikały pewne problemy w jego stronę, ale zazwyczaj był spokój. Bardzo trudne jest to, że jednak ludzie mówią o swoich problemach, a potem siebie oglądają. Potem oglądają ich miasteczka, ich wsie, ich bliscy. To jest największa konfrontacja - jak ich środowisko na to zareaguje. W Krakowie transformacje były dwie, w tym jedna - restauracji na Placu Wolnica, którą przygotowała Pani do zmiany, a która już nie istnieje. Co jest tego powodem? - Panie... A ryba psuje się od głowy. Jako restaurator i absolwentka Akademii Sztuk Pięknych, jest Pani z pewnością bardziej uwrażliwiona na bodźce sztuki. Czy coś, oprócz malarstwa, z innych dziedzin sztuki Panią pociąga? - Malarstwo jest dla mnie bardzo istotne. Kocham patrzeć na tego typu sztukę, ale jest to również dla mnie opcja artystycznego wyrazu, bo sama staram się malować. Gotowanie jest od zawsze moją pasją i uważam, że wgłębianie się w tajniki kuchni i potem tworzenie tego na talerzu, jak najbardziej powinno być traktowane jako forma sztuki. Poza tym myślę, że do tego też przydaje się talent. Do kompletu zostaje mi jeszcze dekoracja wnętrz, która mnie niezmiernie pociąga i ekscytuje. Jest świetnym uzupełnieniem tego czym się zajmuję, bo kuchnię najlepiej poczuć w odpowiednio do tego zaaranżowanym miejscu. Te wszystkie wnętrza i pomysły na ich zaaranżowanie to moja robota. Na koniec zapytam czy tak zajęty człowiek jak Pani, ma jakieś plany wakacyjne na ten rok? - Jak tylko o tym pomyślę, to robi mi się słabo i wolę te myśli od siebie oddalić. Tego jest tak dużo, że chcę wiedzieć co robię dzisiaj, jutro i pojutrze. Poza tym, nie wierzę w plany; wierzę za to w realizację. Może brzmi to trochę trywialnie, ale taka jest prawda. Żyjemy tu i teraz - i to jest najważniejsze. Dziękuję za rozmowę.



podróże kulinarne

dusić i piec, a dzięki swojej charakterystycznej strukturze - nawet rozdrobnić i porwać na części. Właśnie za pomocą tej ostatniej metody przygotowuje się najsmaczniejsze dania – rybne placuszki, krokieciki, zapiekanki – wszystko, czego dusza zapragnie.

PORTUGALCZYK W KRAKOWIE

Podróż do Luzytanii z Le Scandale

CO MY WIEMY O PORTUGALII? NIEKTÓRYM Z NAS NA DŹWIĘK TEGO SŁOWA PRZED OCZAMI UKAZUJĄ SIĘ PIĘKNE, SZEROKIE PLAŻE I DUŻO SŁOŃCA; BYĆ MOŻE KOJARZY SIĘ NAM ONO Z DOBRYM WINEM I WAKACJAMI. WCIĄŻ JEDNAK JEST NIEWIELU SZCZĘŚLIWCÓW, KTÓRZY MIELI OKAZJĘ ODWIEDZIĆ TEN KRAJ NA SAMYM KRAŃCU EUROPY (LUB POCZĄTKU, JAK WOLĄ PORTUGALCZYCY). TYMCZASEM PORTUGALIA MA DO ZAOFEROWANIA NIEZWYKŁE BOGACTWO KULTUROWE I ZASKAKUJĄCO ORYGINALNE SMAKI! Przeciętny Portugalczyk zaczyna swój dzień znacznie później niż my. Po drodze do pracy wpada do jednej z tysięcy pastelarii, czyli niewielkich kawiarenek, gdzie na stojąco przy barze wypija z prędkością światła maleńkie espresso, pierwsze z wielu tego dnia, a w ramach śniadania zjada pastel de nata – według mnie, najlepsze ciastko świata. Mało kto zdaje sobie sprawę z niewyobrażalnie szerokiej gamy portugalskich babeczek, ciastek i deserów. Polacy większość z nich określiliby wyrażeniem nieznanym Portugalczykom – „za słodkie”. Wszystkie są jednak godne spróbowania, bo są zupełnie inne od naszych, poza tym mają prześmieszne nazwy, takie jak Barriga da Freira (brzuch zakonnicy), Espera-Marido (poczekajka na męża), Amor aos Pedaços (miłość w kawałkach), Baba de Camelo (ślina wielbłąda) czy Colchão de Noiva (materac panny młodej). W czasie lunchu Portugalczycy nie zajadają domowych kanapek – wychodzą, nawet na półtorej godziny, do licznych restauracji w pobliżu miejsca pracy, które serwują stosunkowo tanie menu lunchowe (w Lizbonie ok. 5 euro).

Do obiadu chętnie piją wino, a na koniec oczywiście mocne espresso, które jest zwieńczeniem każdego posiłku. Kolację Portugalczycy jedzą zwykle między godziną dwudziestą a północą. Ryby i owoce morza to stała pozycja w ich menu. Większość dań serwowanych jest z frytkami lub frytkami i ryżem (tak, tak!), a w restauracjach na „dzień dobry” dostajemy stos chleba, oliwek i sera. Po kolacji natomiast, niezależnie, czy jesteście w stanie coś jeszcze zjeść czy nie, gościnni Portugalczycy na stół kładą owoce, lody, ciasta i musy, którym dosłownie nie sposób się oprzeć. Na koniec oczywiście serwują kawę, nawet jeśli właśnie wybija północ.

Jedynym miejscem w Krakowie, gdzie od czasu do czasu mamy okazję spróbować bacalhau, jest restauracja Le Scandale na Kazimierzu, gdzie kucharz Miguel Moreira, rodowity Portugalczyk, przygotowuje specjalne kolacje dla gości zafascynowanych kuchnią portugalską. Gotuje zarówno bacalhau, jak i inne ryby i owoce morza. Chce nie tylko promować kuchnię swojego kraju, ale też przekonać Polaków, że nie muszą obawiać się o świeżość tych produktów. – U Polaków wyczuć można było pewnego rodzaju brak zaufania do szczególnie ukochanych przez Portugalczyków owoców morza i ryb. Wynikało to głównie z faktu, że jeszcze niedawno dobrych dostawców było niewielu lub w ogóle, co sprawiało, że Polacy obawiali się o świeżość tych produktów i niechętnie je wybierali. – wyjaśnia Moreira. Dziś jednak może zapewnić, że zamówione ryby i owoce morza mogą być przesłane do Krakowa samolotem niemal z dnia na dzień, zachowując odpowiednią jakość i świeżość. Zapytany, czy gotowanie dla Polaków jest wyzwaniem, odpowiada: – Jeszcze kilka lat temu, bez wątpienia, ogromnym wyzwaniem było gotowanie dań z Europy południowej, które nie byłyby makaronem lub pizzą – mówi Moreira – dziś jednak widzę, porównując gusta Polaków obecnie i sprzed pięciu lat, że przybywa fanów ryb i owoców morza, co mnie bardzo cieszy. Moreira mieszka w Krakowie i współpracuje z grupą Scandale od pięciu lat. Mocno związany jest z Belgią, gdzie w latach 1998-2007 był właścicielem portugalskiej restauracji „O Fado”, która wciąż funkcjonuje pod tą samą nazwą i z oryginalnym menu. W Polsce czuje się świetnie i bardzo lubi tutejszą kuchnię. Jego ulubionym daniem jest bigos i, jak twierdzi, może go jeść o każdej porze dnia i nocy, także na śniadanie. Jest też wielkim fanem ogórka kiszonego, flaczków i schabowego, serwowanego z mizerią i ziemniakami, przyprószonymi świeżym koperkiem. Zapytany o największą różnicę między

Obraziłabym kuchnię portugalską, gdybym nie wspomniała o najważniejszej rybie – bacalhau, czyli o suszonym i mocno solonym dorszu atlantyckim. Uważany za danie narodowe, mimo że wcale nie pochodzi z wybrzeży Portugalii – poławiany jest głównie na Morzu Północnym. Można go przyrządzić dosłownie na tysiąc sposobów, a gdy Portugalczycy słyszą o tym najpopularniejszym w Polsce (panierowany, rozmrożony filet, smażony na patelni) to łapią się za głowę. Bacalhau daje się ugotować, grillować, smażyć, Marcin Kydryński w Le Scandale | fot. lounge

38

lounge ...bo jakość ma znaczenie


podróże kulinarne

kuchnią portugalską a tutejszą odpowiada: - Brak w polskiej kuchni owoców morza i oliwy z oliwek. Od razu zapewnia jednak, że Polska nadrabia czym innym – fantastyczną różnorodnością smaków polskich wędlin: – Wybór wyśmienitych wędlin jest przeogromny! – twierdzi Moreira.

WIECZÓR PORTUGALSKI Z MARCINEM KYDRYŃSKIM 20 kwietnia, podczas wyjątkowego wieczoru portugalskiego w Le Scandale, podczas gdy Marcin Kydryński swoimi fotografiami i opowieściami przenosił nas do słonecznej Portugalii, Moreira zadbał o nasze doznania smakowe. Na początek każdy z gości dostał miniprzystawkę, która była doskonałym wstępem do portugalskiej kolacji. Zawierała bowiem to, co Portugalia ma najlepsze: wielkie, dorodne zielone oliwki, lekko pikantne chouriço i krokiecik z bacalhau na ciepło. Zupa – krem krewetkowy z szafranem (creme de camarão), zaserwowana jako kolejny punkt menu, to ulubiona portugalska zupa Marcina Kydryńskiego. W Le Scandale okazała się wyśmienita, nawet dla tych, którzy za krewetkami nie przepadają – odrobinę pikantny, niezbyt gęsty krem, podany ze świeżą pietruszką i krewetką, doskonale podsycił apetyt na danie główne. Tego wieczoru Moreira postawił na rybę – filet z grillowanego okonia morskiego, podany na pieczonych ziemniakach, szynce parmeńskiej i papryce, z sosem kolendrowym, sałatką z pomidorów koktajlowych i fasoli „czarne oczko”. Minipiramidkę wieńczył paluszek chlebowy, wypełniony doskonałą szynką parmeńską oraz ćwiartką cytryny – uwierzcie mi, całość prezentowała się iście Scandalicznie! Połączenie delikatnej ryby z szynką parmeńską było zaskakujące, ale jak najbardziej udane. Całości dopełniało doskonale dobrane białe wino z winnicy Quinta do Crasto. Deser to część kolacji, której goście najbardziej nie mogli się doczekać: ganache czekoladowo-mandarynkowy z musem z wina Moscatel de Setúbal łączył przeciwstawne smaki: lekką kwaskowatość mandarynki i skórki z limonki ze słodyczą wina, które, zapewniam was, może być nawet lepsze niż sławne Porto. Nie był to tradycyjny portugalski deser, ale Moreira nie taki postawił sobie cel – on kuchnię portugalską w Polsce wzbogaca, zmienia i przyozdabia; bawi się nią, niejako dostosowując do gustów gości polskich restauracji. Dania Moreiry są podane w sposób atrakcyjny i finezyjny, wciąż pozostawiając nam do odkrycia smaki nieznane, egzotyczne i jakże portugalskie!

w piersiach widoków, których w Lizbonie pod dostatkiem i które licznie przybyłym gościom pewnie są doskonale znane. Pokazują natomiast piękno sytuacji i momentów, ludzi i muzyki, bo to właśnie one tworzą prawdziwą atmosferę tego miasta. Dlatego zamiast zabytkowych kamienic Bairro Alto widzimy barwne graffiti, a zamiast windy Santa Justa na pierwszym planie kolejnego zdjęcia rzuca nam się w oczy sprzedawca kasztanów, podczas gdy Elevador „upchana” jest gdzieś w tyle. Zamiast Marizy w przejmującej pozie, widzimy ją jak robi balony z gumy do żucia, a Amálię Rodrigues, najsławniejszą śpiewaczkę fado, spotykamy na muralu tuż obok senegalskiego sprzedawcy bibelotów. „Dlaczego Lizbona?”, ktoś mógłby zapytać, ale odpowiedź dla Kydryńskiego jest prosta: „Bo Lizbona to dla mnie muzyka”. Dlatego większość zdjęć przedstawia wykonawców, kompozytorów, instrumenty, śpiew i taniec. Saksofonista w przejściu podziemnym, tańczące dziewczyny na Rossio, sławna Dona Rosa, występująca na lizbońskiej ulicy, czy dziewczynka, która, jak opowiada Kydryński, od dwóch lat gra tych samych czternaście taktów tak samo źle. Oprócz Amalii, Marizy i Carlosa do Carmo spotykamy również Pedro Moutinho i jego brata, Camané, największego wokalistę nowego pokolenia fadistów, i innych muzyków bliskich sercu Kydryńskiego. Widzimy ich wszystkich i słyszymy jednocześnie, bo z głośników nie przestaje wypływać nostaligiczne fado w ich wykonaniu. Kończymy o północy kolejnym widokiem z okna mieszkania Kydryńskiego. Choć gdzieś tam, zza zamkniętych drzwi niektórych restauracji, słychać jeszcze przejmujące głosy, silne emocje i płaczącą portugalską gitarę. Wszak jesteśmy znów w Alfamie, która, jak śpiewa Mariza, „pachnie tęsknotą”. Sala się rozjaśnia, a my siedzimy w ciszy i czujemy, że chcemy więcej, że chcemy dłużej, że już tęsknimy. Bo za Lizboną się tęskni. ANNA SKWAREK www.dania-kontra-ania.blogspot.com

LIZBONA, MOJA MIŁOŚĆ Kto choć raz odwiedził Lizbonę, ten wie, co było pretekstem do zorganizowania tego niepowtarzalnego portugalskiego wieczoru w Le Scandale: miłość i przywiązanie do wyjątkowego miasta, niesamowitej muzyki i doskonałej kuchni. Któż inny jak Marcin Kydryński mógł nas zabrać w tę podróż? Propagator muzyki i kultury luzofońskiej, podróżnik i fotograf, producent i kompozytor, a prywatnie mąż Anny Marii Jopek, w ten piątkowy wieczór przeniósł nas do samego serca Lizbony. Kiedy przygaszono światła, a na stołach pozostały tylko falujące płomienie świec i z kuchni docierały zapachy portugalskich dań, odnieśliśmy wrażenie, że za moment na środek wyjdzie fadista i zaśpiewa ujmujący utwór o saudade. Jednak zamiast niego z głośników wypłynęły dźwięki guitarry i oszałamiający głos Marizy – wtedy Kydryński zaczął swoją opowieść. Pierwszy film i pierwsza klatka: świt. Widok z okna jego domu. W Lizbonie budzi się dzień, a Kydryński zabiera nas na spacer, na jeden dzień z życia Lizbony. Zaczynamy na Rua dos Remédios, w Alfamie właśnie, najstarszej dzielnicy miasta. Potem Praça do Comércio, Bairro Alto, Rua Augusta i te „białe schody São Miguel” oraz mieniący się w słońcu Tag, prześwitujący gdzieś między odrapanymi kamienicami i maleńkimi latarenkami. Dalej widzimy Castelo de São Jorge, czyli XII-wieczny zamek na jednym z siedmiu wzgórz, gołębie na placu Rossio, małych chłopców biegnących za piłką na wąskich, brukowanych uliczkach – i ta genialna gra Kydryńskiego ze światłem, z perspektywą, z emocjami.

KRAKÓW - ZABŁOCIE (OBOK FABRYKI SCHINDLERA) UL. LIPOWA 6E, TEL.: 601 886 209 sklep@winnacja.pl

Ale jest w tych zdjęciach coś osobliwego. Nie pokazują one bowiem piękna miasta, uroczych zakątków i zapierających dech REKLAMA

...bo jakość ma znaczenie lounge 39


gotuj z najlepszymi

40

lounge ...bo jakość ma znaczenie


gotuj z najlepszymi

...bo jakość ma znaczenie lounge 41


gotuj z najlepszymi

42

lounge ...bo jakość ma znaczenie


Libiamo. Włoski smak lata. B

ardzo długi weekend majowy postanowiliśmy z przyjaciółmi zacząć we włoskim stylu. Korzystając z pięknej pogody zarezerwowaliśmy sobie stolik przy oknie w nowopowstałej restauracji na rynku. Wybraliśmy, co prawda lokal nie nowy, ale we włoskiej odsłonie sale jednej z najstarszych kamienic Krakowa, widzieliśmy po raz pierwszy. Libiamo otwarło swe podwoje zaledwie kilka dni temu, pomiędzy Restauracją Wierzynek a Sushi Square.

Wystrój lokalu utrzymany w stylu włoskich knajpek, kraciaste obrusy, stokrotki, pnące się po ścianach winorośle. Wszystko zgrabnie do siebie pasuje: duże wygodne meble, kolorowe i przejrzyste menu, stroje kelnerek, muzyka. Usiedliśmy przy naszym rodzinnym stole, okno, przy którym siedzieliśmy wychodziło prosto na ulice Grodzką, którą przetaczały się tłumy ludzi. Zamówiliśmy włoskie Peroni i przeglądaliśmy kartę bez pośpiechu.

W menu, jak przystało na „Włocha”: duży wybór past i ryb. Obłędne desery, którym niestety nie sprostaliśmy, ale nie wyprzedzajmy faktów. Mimo, że piątek wieczór, a na rynku dzikie ilości turystów- świat jakby zwolnił na chwilę. W pierwszy prawdziwie letni wieczór, celebrowaliśmy swoja późną siestę. Podeszła do nas uśmiechnięta kelnerka i zebrała zamówienie. Zdecydowaliśmy się na lekkie przystawki: Carpaccio wołowe, crostini misti w trzech smakach i zupę rybną. Jedliśmy, głośno dyskutując właściwie o niczym. Było po prostu miło. Przystawki, jak się spodziewaliśmy, delikatnie acz skutecznie, podrażniły nasze kubki smakowe. Zamówiliśmy, więc standardowo chilijskie Merlot, standardowo, ponieważ to mój ulubiony rodzaj wina, a znajomi tolerancyjnie przystali na ten wybór. Wróciliśmy do dyskusji na temat włoskiej muzyki, której dźwięki towarzyszyły nam cały wieczór. Wysunęliśmy zgodnie jeden wniosek; nasza wiedza na ten temat jest na poziomie żenującym, musimy nad tym popracować. Na szczęście pojawiła się nasza wesoła kelnerka z daniami głównymi. Każde z nas zamówiło sobie coś innego. Na naszym stole pojawiła się kolejno: grillowana dorada faszerowana ziołami, roladka drobiowa z boczkiem i mozzarellą, talerz owoców morza i polędwica wołowa w sosie Gorgonzola. Mój kurczak był fenomenalny, zapewne za sprawą sosu, w każdym razie egzamin zdany! Moi przyjaciele byli równie usatysfakcjonowani, o czym świadczyły puste talerze. Przyszła kolej na

desery… I niestety musieliśmy się poddać. Dokończyliśmy nasze wino, podziękowaliśmy naszej uśmiechniętej kelnerce i ruszyliśmy spacerem na Kazimierz. Noc się dopiero zaczęła, byliśmy w sielankowych nastrojach. To już nie wiosna, to lato idzie! Komu chcielibyśmy polecić Libiamo? Tym, którzy lubią smacznie zjeść. I tym, którzy cenią sobie dobre wino. I tylko tym, którzy nie lubią blichtru i koszul zapiętych na ostatni guzik.

Libiamo trzyma klasę nie stojąc na baczność. Jest przytulnie, przyjaźnie, swobodnie. Libiamo ne lieti calici pochodzi z I aktu opery La Traviata, a w tłumaczeniu znaczy: Więc pijmy na chwałę miłości. I to właśnie nam się przytrafiło tego wieczoru. Ania Strugaska

...bo jakość ma znaczenie lounge 43


FANTASY PARK - Exclusive Spring Launch | 28. 04 fot: Marta Szczepanik | lounge

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 44

lounge ...bo jakość ma znaczenie


lounge moda

Sklep internetowy tel.: +48 606 836 656

REKLAMA

kasia@sonikk.pl www.sonikk.pl www.facebook.com/sonikk.bransoletki


newsy

EKSKLUZYWNE OBLICZE H&M Jeszcze w tym roku powstanie sieć sklepów o nazwie & Other Stories. Ich właścicielem jest znana szwedzka sieciówka H&M. Po sukcesie kolekcji znanych projektantów, takich jak ostatnio Marni czy Versace, znana sieciówka postanowiła otworzyć się na bogatszych klientów i wyjść do nich ze stałą ofertą. Nowa marka będzie sprzedawać produkty droższe, lepiej wykonane niż firma matka. W nowych salonach kupimy luksusowe ubrania, DUDA BUNDCHEN PROJEKTUJE SERIĘ UBRAŃ kosmetyki oraz artykuły dekoracyjne Duda Bundchen jest 5-letnią siostrzenicą jednej z najdla domu. Już sama nazwa „I inne historie” bardziej znanych modelek na świecie - Giesele Bundchen. Znana brazylijska firma dla dzieci, Brandii Mundi, rozbudza naszą wyobraźnię! /am/

ZNANI PROJEKTANCI W FILMIE WOODY ALLENA

ROSZADY PROJEKTANTÓW W ŚWIATOWYCH DOMACH MODY

Ostatnimi czasy możemy obserwować duże zmiany na stanowiskach dyrektorów kreatywnych w czołowych markach świata mody. Stefano Pilati postanowił odejść z YSL, jego miejsce zajął Hedi Slimane (były projektant męskiej linii Christiana Diora). Z kolei Dior znalazł wreszcie następcę po Johnie Galliano, który w ubiegłym roku został zwolniony z funkcji głównego projektanta za rasistowskie i antysemickie wypowiedzi. Po miesiącach poszukiwań, plotek i przypuszczeń wreszcie zapadła decyzja - zastępcą Galliano został wybrany Raf Simons, którego mieliśmy okazję poznać z kolekcji dla Jil Sander. /am/

20 kwietnia we Włoszech do kin wchodzi nowy film Woody Allena To Rome with Love. Reżyser opowiada 4 historie, które są satyrą na włoskie media. Wśród aktorów występujących możemy zobaczyć m.in. Penelope Cruz. Gościnnie wystąpił znany duet projektantów - Domenico Dolce i Stefano Gabbana. Żeby ich dostrzec, należy zwrócić uwagę na scenę w operze. Projektanci siedzą na widowni koło reżysera. Mimo mało znaczącej roli, dobrze, że świat mody czasami pojawia się na dużym ekranie! /am/

właśnie ją wybrała na swoją ambasadorkę. Co więcej, dziewczynka zaprojektowała, oczywiście z pomocą specjalistów, całą kolekcję dziewczęcych ubrań. Kontrakt z młodą modelką przewiduje współpracę do 2013 r., więc zapewne będziemy mieli okazję obejrzeć więcej pomysłów zdolnej 5-latki! /am/

BAD ROMANCE LADY GAGI Z ARMANIM

Giorgio Armani ubierał Lady Gagę na wiele okazji, niedawno również zaprojektował stroje przygotowane na jej najnowsza trasę koncertową, która zaczęła się 27 kwietnia w Korei. Na razie nie znamy wszystkich szczegółów, wiadomo tylko, że w kolekcji przeważają plexiglas, kryształy Swarovskiego, ćwieki oraz niezliczona ilość frędzli. Nie zabraknie również abstrakcyjnych konstrukcji, przedstawiających wszelakie instrumenty muzyczne. /kt/

CARINE ROITFELD DLA MAC Znana wszystkim fashionistkom firma kosmetyczna MAC, wypuściła limitowaną serię kosmetyków, zaprojektowaną przez byłą redaktor naczelną francuskiego Vogue’a - Carine Roitfeld. Kolory mają oddawać charakterystyczny look Roitfeld, słynącej z makijażu smoky-eyes, gęstych brwi oraz ust w odcieniu nude. Roitfeld czuwała nad każdym aspektem kolekcji, łącznie z designem opakowań, a także pojawiła się na zdjęciu do kampanii reklamowej. /kt/ newsy oprac. ANASTAZJA MOŁODECKA I KATARZYNA TARABUŁA 46

lounge ...bo jakość ma znaczenie

zdjęcia: materiały promocyjne


newsy

WWW.NOVAARTERIA.PL Wiosenne rabaty na artykuły zgromadzone w showroomie!

KENZO PROJEKTUJE DLA VANSA

Vans planuje współpracę z różnymi projektantami. Na pierwszy ogień wypuścił serię butów, zaprojektowanych przez Kenzo. Kolekcja obejmuje siedem wariacji najnowszej kolekcji Vansa, której głównym tematem jest nadruk siatki. Buty będą dostępne w wersji męskiej i damskiej, ceny mają zaczynać się od 90 euro. Dalsze owoce współpracy z różnymi projektantami mają pojawić się na przełomie czerwca i lipca. /kt/

Nova Arteria Concept Store Fabryczna 20a / Kraków

BIŻUTERIA APART NA EURO 2012

Do rozpoczęcia Euro 2012 zostało już naprawdę niewiele czasu. Na tę wielką imprezę szykują się nie tylko instytucje związane ze sportem. Nie próżnuje również świat mody i dóbr luksusowych. Znana polska marka Apart postanowiła uczcić święto futbolu i wypuściła na rynek specjalną kolekcję inspirowaną tym wydarzeniem. W salonach i internetowym sklepie możemy kupić bransoletki, charmsy, spinki do mankietów, breloki oraz zegarek, wyprodukowany przez firmę Jacques Lemans. Ceny poszczególnych produktów wahają się od 99 zł (za charmsy) do 610 zł (za zegarek). /am/

KREATOR MIĘDZYNARODOWEJ MODY

Wywiad ten możecie przeczytać na naszej stronie internetowej: www.loungemagazyn.pl

REKLAMA

Podbiła Włochy, Paryż, Nowy Jork, a ostatnio także i Moskwę. Jej projekty zadziwiają, szokują i nigdy nie przechodzą bez echa. O pokazie w Moskwie, długiej drodze do sukcesu i biznesie, jakim jest moda, opowiada Ewa Minge, czołowa polska projektantka.


Kampania Moschino - Cheap and Chic

światowa moda

NARESZCIE MAJ. CIESZĘ SIĘ SŁOŃCEM. MOŻNA WYJŚĆ NA SPACER! WYBIERAM SIĘ NA KRÓTKĄ WYCIECZKĘ PO MIEŚCIE - JAK MIŁO BEZ TRENCZA I PARASOLA! JEST LEPIEJ NIŻ MYŚLAŁAM, KAWIARNIANE OGRÓDKI, SPOWITE AROMATEM KAWY, WYSTAWY CUKIERNI I BABECZKI ZE ŚWIEŻYMI TRUSKAWKAMI… Chodzę po sklepach, przeglądam katalogi z pokazów i magazyny kobiece – a tam dalszy ciąg wiosennej uczty. Światem mody zawładnęło jedzenie! Widzę koszule z warzywnym nadrukiem, buty z owocową klamrą, charmsy z motywem muffinów, kolczyki w kształcie lodów włoskich, kopertówkę przypominającą plaster pomarańczy. W ostatnich kolekcjach jest wiele takich „apetycznych” motywów. U Louisa Vuittona modelki, fotografowane w pastelowym wnętrzu paryskiej cukierni, objadają się słodkimi przysmakami. Podobnie Moschino, on również postawił na żywność. Na jego pokazach widzieliśmy słodkie, różowe sukienki przypominające truskawkę oraz nakrycia głowy w postaci marchewki. Nieprzypadkowo kampania reklamowa kreatora przedstawia sceny rozgrywające się na tle straganu targowego. Duet Dolce&Gabbana na wiosnę/lato wypuścił całą serię kobiecych ubrań z nadrukami w ogórki, pomidory, bakłażany. Fasony dorównują wzorom tkanin: sukienki uroczo podkreślają talię, szorty mają figlarne marszczenia. Kolekcję prezentują rozbawione modelki, pozujące na skąpanej w słońcu promenadzie. Ten widok rozbudza moją wyobraźnię. Chętnie założyłabym proponowaną przed D&G zwiewną, kobiecą sukienkę w czerwone papryczki i poszła na spacer po plaży o zachodzie słońca, a potem zjadła w nadmorskiej restauracji zdrową sałatkę warzywną! Wśród modelek D&G jest aktorka - Monica Bellucci, podkreślająca swe pełne, kobiece kształty. Wybór Bellucci jako ambasadorki znanego, włoskiego domu mody już sam w sobie świadczy o sporych zmianach w podejściu do ideału 48

lounge ...bo jakość ma znaczenie

piękna i jakości życia. Może w takim razie mogę sobie pozwolić na dodatkowy kawałek ciasta? D&G zaprosili nas do ogródka warzywnego, Stella McCartney zaś oprowadza nas po sadzie, pełnym dojrzałych, soczystych owoców. W jej wiosenno-letnim pokazie widzimy koszule w banany czy cytrusowe kostiumy. W takim stroju każdy, niezależnie od stanu ducha i pogody na zewnątrz, będzie wyglądać świeżo i promiennie! Nawet Vivienne Westwood, która stworzyła kolekcję wygodnych, gumowych butów dla firmy Melissa, postanowiła nadać projektowanym pantoflom modnej obecnie lekkości. Dobrała do nich ozdoby. I tak na kolorowych sandałkach pojawiły się, obok serduszek i kuleczek, smakowite wisienki. Zbyt ekstrawagancko? Boimy się przesady i śmieszności? Dla bardziej konserwatywnych, preferujących klasykę klientek, projektanci mają propozycje skromniejsze. Zawsze możemy urozmaicić swój strój jednym modnym dodatkiem, na przykład spokojny, elegancki kostium uzupełnić torebką od Stelli McCartney z motywem owoców cytrusowych, różowym breloczkiem Hermesa w kształcie truskawki lub fuksjową apaszką Hermesa ze wzorem chili. Moda na apetyczne stroje, tak w tym sezonie silna, nie jest jednak odkryciem tegorocznym. Związek kuchni i szafy rozpoczął się trochę wcześniej. Już w 2010 r. Katy Perry i Snoop Dog jako tło do teledysku California Gurls wybrali scenografię, zbudowaną w całości ze słodyczy. Filmik, wbrew pozorom, nie był grzeczny. Niewinność, dziecinność scenerii przeplatała się z pełnym seksapilu wizerunkiem artystki. Od tego czasu piosenkarka zaczęła również na scenie wykorzystywać to przewrotne połączenie słodyczy i kokieterii. Występowała na przykład w sukienkach złożonych z samych babeczek.

W nurcie „spożywczym”, choć na jego przeciwnym biegunie, znalazła się Lady Gaga, gdy tego samego roku na rozdaniu nagród MTV pojawiła się ubrana w surowe mięso. Jej prowokacyjna kreacja budziła niesmak i niszczyła dobre skojarzenia, jakie podświadomie wywołuje w nas widok jedzenia. Mięso w roli sukienki było obrzydliwe i odpychające. Obserwując ostatnie kolekcje, pokazy projektantów, oglądając filmy reklamowe, zastanawiam się, skąd w modzie ten jedzeniowy zawrót głowy. Owoce i warzywa kojarzą się ze zdrowiem, młodością, witalnością. Ale również z latem, wakacyjnym spokojem. Patrząc na małe, czerwone papryczki czy rumiane jabłka, wyobrażam sobie słońce, pachnący sad, wiejski ogródek… Skoro muszę jeszcze trochę na te wszystkie wspaniałe rzeczy poczekać, kupię sobie choćby smakowitą zawieszkę do bransoletki. Ilekroć usłyszę jej szelest przy dłoni, przeniosę się w wytęsknione miejsca letniego wypoczynku. A jeśli to będzie dojrzała papryczka, poczuję jej pikantny, prowokujący smak. Bajkowo kolorowe słodycze przywołują z kolei świat dziecięcej fantazji; czasy, gdy wyobrażaliśmy sobie, że cały świat ma smak waty cukrowej. Lody, cupcake’i, tarty - są symbolem beztroskiego dzieciństwa, gdy nie musiałyśmy się zastanawiać, ile kalorii ma tort urodzinowy i ile godzin spędzimy na siłowni po jego zjedzeniu. Projektanci w tym sezonie zachęcają nas do jedzenia. Ich kolekcje są dowcipne i smakowite. Apetyczna moda, to prawdziwy triumf radości życia. Nie mam wątpliwości, zarówno obraz zdrowych owoców i warzyw, jak i kalorycznych słodyczy poprawia mi humor i przenosi moje myśli w weselsze rejony. Warto czasami porzucić nienaganny, klasyczny styl i założyć coś, co wywoła uśmiech na twarzy. I to nie tylko nasz, a każdej osoby, która nas zobaczy! W końcu jedzenie to jeden z milszych aspektów życia. Czemu więc nie „ubrać się” w nie i cieszyć się nim cały dzień, a nie tylko w porze obiadu? ANASTAZJA MOŁODECKA



profile

MARIA

Konieczna wiek: 16 lat wzrost: 176 cm agencja: GAGA MODELS Pracowała m.in. dla: Vogue Greece, Lofficiel Greece, Monnari s/s 2012, French magazine, Kate&Kate Zdjęcia od góry: 1) fot. Maciej Bernas 2) fot. Mateusz Stankiewicz - Kampania Monnari 3) fot. Maciej Bernas 50

lounge ...bo jakość ma znaczenie


modelka miesiąca

Opisz proszę, jak wygląda dzień pracy modelki podczas zagranicznego wyjazdu. - To właściwie zależy od kraju, ponieważ rynek trochę się różni. Jest jednak coś, co łączy każdy z nich – wszędzie oczekują od nas 100%. Jeżeli założymy, że akurat jestem „zablokowana” na sesje, a nie biegam po castingach, bo one również należą do codziennego życia modelki na wyjazdach, zdjęcia zazwyczaj zaczynają się rano. Dziewczyna musi być wypoczęta i świeża – bez makijażu. To trochę jak z malarzem i płótnem – nikt nie tworzy dzieła na zużytym tle. Makijażyści również bardzo tego nie lubią. Wszystko zaczyna się od czekania na ekipę – zawsze ktoś się spóźnia <śmiech>. Kiedy wszyscy są już na miejscu, wchodzi make up, następnie fryzura, dobór stylizacji i wreszcie plan zdjęciowy. Rozpoczyna się praca modelki z fotografem. Czas sesji jest zależny od tego, ile stylizacji jest zaplanowanych na dany edytorial – może ona trwać 8, a czasem nawet 18 godzin. Jeżeli ekipa lubi się i panuje dobra atmosfera, to praca jest czystą przyjemnością. Jednak nie zawsze tak jest. Wtedy trzeba zacisnąć zęby i dać z siebie wszystko. Jakie jest Twoje największe osiągnięcie w modelingu? - Pierwszym znaczącym dla mnie wydarzeniem był sam początek mojej kariery, czyli zaproszenie na casting agencji IMG przez jej przedstawicieli oraz zabieganie o reprezentowanie mojej osoby na światowym rynku. Mimo, że dopiero co weszłam w ten „światek”, zdawałam sobie sprawę, że podpisanie kontraktu z tą właśnie agencją już coś oznacza. Po pół roku mojej pracy byłam już bohaterką edytoriali dla greckie-

go VOGUE’a i L’OFFICIEL’a, wzięłam udział w kampanii marki Monnari, pracowałam z takimi fotografami jak: Mateusz Stankiewicz, Marcin Tyszka, Aldona Kaczmarczyk, Iza Grzybowska. W kampanii jakiego domu mody/projektanta chciałabyś wystąpić? - Jest wielu projektantów, których bardzo podziwiam. Wielką satysfakcję sprawiłoby mi bycie twarzą marek, które uwielbiam: John Galliano, Jean Paul Gaultier, Erdem, Vivienne Westwood, Tom Ford, Calvin Klein - uważam nawet, że moja uroda jest w jego typie... Naprawdę długo mogłabym wymieniać. Są dwa domy mody, które mają dla mnie wyjątkowe znaczenie: Chanel – ponieważ od dziecka podziwiałam Coco, ona otworzyła nową erę, a to znacznie więcej, niż projektowanie pięknych kreacji oraz Balmain, ale to już ze względu na moją miłość do Rock‘N’Rolla. Czy w rygorystyczny sposób dbasz o sylwetkę? Na to pytanie baaardzo chciałabym odpowiedzieć: - Nie, no co Ty, ale niestety nie mogę. Ćwiczenia i dieta to dla mojego ciała podstawa. Wiążesz swoją przyszłość z przemysłem mody? - Zdecydowanie tak. Kocham swoją pracę i mam zamiar zrobić w tej branży jak najwięcej. Oczywiście, nie mam pewności, że uda się, ale na pewno dam z siebie wszystko. Jeżeli nie modeling, to psychologia. Jakich wskazówek udzieliłabyś początkującym modelkom? - Sama jestem właściwie początkująca, ale mam jedną radę. Jeżeli to kochasz i jesteś przekonana, że to właśnie chcesz robić w życiu, dawaj z siebie zawsze 100%. Teraz na rynku jest mnóstwo pięknych dziewczyn. Żeby wyróżniać się i zainteresować sobą odpowiednich ludzi trzeba mieć charakter i świadomość. I jeszcze jedno – jeżeli twierdzisz, że ta praca polega tylko na dobrej zabawie – odpuść sobie. Nie dasz rady! Jakie są Twoje plany zawodowe na najbliższą przyszłość? - Za dwa tygodnie wylatuję na kontrakt do Tokio. Po powrocie planuję „odwiedzić” Paryż. MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK ...bo jakość ma znaczenie lounge 51

REKLAMA

Jak zaczęła się Twoja historia z modelingiem? - Kiedy miałam 14 lat, właścicielka polskiej agencji modelek zauważyła mnie w sklepie i wręczyła wizytówkę, twierdząc że mam potencjał. Postanowiłam więc sprawdzić, czy ten potencjał rzeczywiście istnieje. Wstawiłam kilka swoich amatorskich zdjęć na powszechnie znaną stronę maxmodels.pl. Po kilku dniach zaczęłam otrzymywać wiadomości od różnych fotografów, stylistów. Zdecydowałam się na sesje z dwójką młodych, utalentowanych fotografów. Efekty z tych sesji zainteresowały praktycznie wszystkie polskie agencje. Tak to się wszystko zaczęło.

Kraków, Starowiślna 29 tel.: 12 346 30 60

Dla czytelników Lounge 15% rabatu.


JEJ STYL TO MARIAŻ FUTURYSTYCZNYCH I STYLIZOWANYCH ELEMENTÓW, EFEKT TRAKTOWANIA MODY JAKO PEŁNOPRAWNEJ DZIEDZINY SZTUKI. TEMATYCZNE CYKLE KOLEKCJI PREZENTOWANE W FORMIE ARTYSTYCZNYCH INSTALACJI REALIZUJĄ FILOZOFIĘ MARKI FROM FASHION TO ART. ROK TEMU UDZIELIŁA WYWIADU DLA NASZEGO MAGAZYNU. DZIŚ SPRAWDZAM, CO SŁYCHAĆ U PROJEKTANTKI JOANNY HAWROT I JAK POTOCZYŁA SIĘ JEJ KARIERA. Asiu, obecnie zaprezentowałaś kolekcję na sezon jesień–zima 2012/13. - Tak, pokazaliśmy zapowiedź kolekcji jesień-zima 2012/13. Jest ona opowiadaniem o geometrycznych, swobodnych formach, miekko układających się na sylwetce. Kolekcja składa się z kilkunastu pełnych looków, uzupełnionych po raz pierwszy autorskimi akcesoriami w postaci czapek i podkolanówek. To drobiazgi, które nadają charakter i temat całej kolekcji. Także i tym razem szukałam wielofunkcyjności w ubraniach, która daje możliwość szybkiej zmiany, szerokiego manewrowania formą. Są to rzeczy przystosowane do tego, by zmieniać się razem z potrzebą klientki. Z jaką opinią spotkała się Twoja kolekcja? - Jak do tej pory kolekcja spotkała się z bardzo dobrym odzewem. Większość projektów została sprzedana niemal natychmiast. Kolekcja zebrała świetne recenzje w prasie, zarówno polskiej jak i zagranicznej. To szalenie motywuje do dalszych działań. Obecnie jesteśmy na etapie powiększania kolekcji, która ma już za sobą kilka dużych kampanii reklamowych. Słyszałam, że wybierasz się ze swoją kolekcją na Heineken Music Festival. - Tak, najnowszą kolekcję będziemy pokazywać w dniach 4–7 lipca w ramach Heineken Open’er Music Festival w Gdyni. Nasza marka będzie miała tam cztery duże pokazy, połączone z prezentacją w festiwalowym showroomie.

52

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Z Polski zostało wybranych dziewięciu projektantów, więc grono jest bardzo wąskie, co na pewno zwiększy komfort prezentacji i ułatwi bezpośredni kontakt z klientami. Sam festiwal jest świetnym muzycznym wydarzeniem na światowym poziomie, obecność moich kolekcji w samym centrum tej energetycznej bomby szalenie mnie witalizuje. Czy masz już koncepcję, jak chcesz się pokazać na tym międzynarodowym festiwalu? - Koncepcja zakłada stworzenie czterech, odrębnych tematycznych pokazów multimedialnych, do których scenografia, zarówno w showroomie, jak i podczas pokazów, będzie zmieniana codziennie. Pokażemy cztery różne formuły komunikowania się z odbiorcą poprzez modę i sztukę. Chciałabym by ten cykl wprowadził w odbiorcę świeżość i dynamikę, przełamując tym samym monotonię tradycyjnych modowych prezentacji. Jakie masz plany na najbliższą przyszłość? - W nowym butiku równolegle prezentujemy kolekcję na wiosnę i zapowiedź kolekcji jesiennej. Przenieśliśmy nasze studio, co prawda niedaleko, bo ze Sławkowskiej 18, na Sławkowską 19. Wnętrze i cała koncepcja butiku nie zmieniła się. Zarówno klimat jak i butikową scenografię, przenieśliśmy do nowego studia i tam, w kameralnym środowisku, pracujemy dla naszych klientek. Tak naprawdę mamy kilka inicjatyw, które chcemy podjąć w najbliższym czasie.

Planujemy otwarcie nowego, większego miejsca. Szykuje się dosyć spora kooperacja, ale na razie nie chciałabym zdradzać szczegółów. Trwa postprodukcja najnowszego wideo modowego oraz sesji zdjęciowej, którą w magicznym miejscu zrealizowaliśmy wspólnie z Atelier Bernady i Joanną Wolff. Wkrótce odbędzie się uroczysta premiera obu tych projektów. Najbliższe miesiące zapowiadają się bardzo pracowicie. Będziemy ubierać krakowskich dziennikarzy, na Balu Dziennikarza, który będzie miał miejsce w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Pod koniec maja wybieramy się także do Warszawy zrealizować swoją instalacje w ramach targów The Modd Concept Store, w pięknych pofabrycznych przestrzeniach. Przygotowujemy tez kilka niespodzianek, dlatego zachęcam do sledzenia naszej pracy. Gdzie, oprócz butiku, można znaleźć Twoje rzeczy? - Poza butikiem prowadzimy jeszcze bardzo intensywną i rozbudowaną sprzedaż przez internet. W tym momencie współpracujemy z kilkunastoma platformami modowymi, polskimi i zagranicznymi. Podpisaliśmy umowę z nowym, luksusowym portalem Mostrami, który w moim odczuciu wyrasta na najbardziej profesjonalny portal sprzedający prace polskich projektantów mody. Ta współpraca zapowiada się bardzo ciekawie. W tym momencie nasze rzeczy są dostępne w Stanach Zjednoczonych, Londynie, Francji i Niemczech. Wkrótce rusza mój autorski butik online, w którym będzie można znaleźć limitowane projekty ubrań, torebek, butów. Zapraszam serdecznie miłe panie, a może wkrótce i panów? Rozmawiała MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK

fot. Krzysiek Hawrot, modelka: Karolina/fashionism, włosy: Atelier Bernady, make-up: Joanna Wolff, stylizacja: Joanna Hawrot, Aleksandra Kaźmierczak, miejsce sesji: PRODESIGNE SHOWROOM

Sztuka Użytkowa

profil projektanta


www.multibrandfashionstore.pl

Galeria Kazimierz ul. Podgórska 34 1 piętro tel. 12 422 18 05 e-mail: multibrand@interia.pl znajdź nas na fb

15% rabatu dla klientów z Magazynem Lounge


54

lounge ...bo jakość ma znaczenie


Mieć ciastko, czy zjeść ciastko? - to pytanie wciąż dręczyło Alicję. Nawet nie zauważyła, kiedy stało się to jej obsesją, jedyną myślą, która dręczyła i zajmowała jej umysł, a potem i ciało. Tak bardzo pragnęła od tej myśli się wyzwolić, że chętnie i często się dzieliła nią z otoczeniem. Ona i myśl stały się jednym. Ona stała się „ciastkiem”. Obsesyjnie poszukiwała słodyczy w życiu prywatnym, publicznym, jakimkolwiek i gdziekolwiek. Nie mogła się powstrzymać. „I mieć, i być ciastkiem” - tak powinna brzmieć odpowiedź. Alicja o tym wiedziała. ...bo jakość ma znaczenie lounge 55


56

lounge ...bo jakość ma znaczenie


...bo jakość ma znaczenie lounge 57


58

lounge ...bo jakość ma znaczenie


...bo jakość ma znaczenie lounge 59


60

lounge ...bo jakość ma znaczenie


...bo jakość ma znaczenie lounge 61


trendy

BUTY: MELISSA (IPM DESIGN - KRAKÓW, PASAŻ 13, RYNEK GŁÓWNY 12, | SHOES - KRAKÓW ŚW. ANNY 3, KROWODERSKA 39, WWW.SHOES.NET.PL) TOREBKI: PARFOIS, OKULARY: WŁASNOŚĆ STYLISTKI STYLIZACJA: MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK | FOT. FILIP ŁYSZCZEK / LOUNGE MAG.

62

lounge ...bo jakość ma znaczenie


LA DIFFERENZA WŁOSKI BUTIK Z WŁOSKĄ MODĄ

Kraków, ul. Zwierzyniecka 15 tel. 660 722 755

Kraków, ul. Grodzka 38 tel. 660 722 755 www.ladifferenza.pl

IVANA / MONICA MAGNI / ASTOR / ELLY


trendy

SWEET MAN

Na sezon wiosenno-letni do mody męskiej powróciły intensywne, słodkie kolory. Pewny siebie mężczyzna zdecyduje się na total look, polegający na noszeniu monochromatycznej stylizacji w mocnym i zdecydowanym kolorze. Dla mniej odważnych polecam wprowadzenie choćby jednego, 64

lounge ...bo jakość ma znaczenie

mocnego kolorystycznie akcentu do codziennej stylizacji, np. w butach lub marynarce. W soczystych barwach życie smakuje inaczej. MONIKA GĄSIOREK-MOSIOŁEK


MOJA HISTORIA, MÓJ STYL

PREZENT OD WYJĄTKOWEJ OSOBY

Z OKAZJI PIERWSZEGO DNIA WIOSNY

STWÓRZ WŁASNĄ KOLEKCJĘ I OPOWIEDZ SWOJĄ HISTORIĘ

Zostań projektantką swojej biżuterii tworząc dowolne zestawy najbardziej pasujące do Ciebie. Spraw, aby każda zawieszka na bransoletce symbolizowała niezapomniane wydarzenie w Twoim życiu, abyś na zawsze mogła zatrzymać przy sobie najpiękniejsze chwile. Zainspiruj się i odkryj nową, wiosenną kolekcję już od 89 pln na pandora.net. BIAŁYSTOK: CH Alfa • BIELSKO BIAŁA: CH Sfera • BYTOM: Agora Bytom • GDAŃSK: Galeria Bałtycka, PH Matarnia • GDYNIA: CH Klif • KATOWICE: CH Silesia • KIELCE: Galeria Korona KRAKÓW: ul. Grodzka 38, Galeria Krakowska, Galeria Kazimierz • LUBLIN: K. Przedmieście 8, CH Plaza • ŁÓDŹ: Port Łódź, Manufaktura • POZNAŃ: Galeria Malta, CH Plaza • RADOM: Galeria Słoneczna SZCZECIN: Galeria Kaskada • WARSZAWA: CH Arkadia, Blue City, Galeria Mokotów, Klif, Nowy Świat 37, Promenada, Sadyba Best Mall, Złote Tarasy • WROCŁAW: CH Magnolia • ZAKOPANE: Krupówki 25


fot: Masny Marika make-up & włosy: Koleta Gabrysiak stylizacja: Marlena Kępa modelki: Ania Ananczikowa/Mango Models Danuta Mostek/ Mango Models lounge ...bo jakość ma znaczenie


...bo jakość ma znaczenie lounge


lounge ...bo jakość ma znaczenie


...bo jakość ma znaczenie lounge


lounge ...bo jakość ma znaczenie


...bo jakość ma znaczenie lounge


trendy

Modelki Plus-size na okładce grudniowego Vogue Italia | fot. Steven Meisel

Stopniowo odchodzi się od kanonu piękna w rozmiarze 0. Zapewne większość z was słyszała o modelkach plus size, do czego przyczynił się ostatnio również nasz rodzimy klan Grycanek, których coraz więcej w mediach. By zauważyć ten trend nie trzeba być jednak koneserem plotkarskich gazet. Zaraz po wyjściu z domu, zostajemy zaatakowani przez wszechobecne billboardy marki znanej z wypuszczenia serii rajstop dla mężczyzn. Ale tym razem nie o fenomen tych rajstop chodzi, lecz o postać puszystej modelki pozującej w samej bieliźnie i pończochach owej firmy, której krągłe kształty możemy podziwiać niemalże na każdej ulicy. W gazetach poświęconych modzie, też raz na jakiś czas, można doszukać się sesji z udziałem pełniejszych modelek.

WOJNA ROZMIARÓW Powodów ku tym zmianom było wiele. Najgłośniejszą sprawą była tzw. „debata o rozmiar 0”, która przyjęła dramatyczny obrót po śmierci trzech modelek, z powodu niedożywienia. Redaktorka Vogue’a, Alexandra Shulman, napisała list do największych światowych domów mody, w którym skarżyła się na przysyłane przez projektantów, wręcz miniaturowe próbki ubrań . Swoje niezadowolenie obecną sytuacją w świecie mody wyraziło również wiele byłych modelek, które w latach 90-tych chodziły po wybiegach, a dziś z tymi samymi wymiarami zaliczałyby się już do modelek plus size. Claudia Schiffer, w jednym z wywiadów ogłosiła, by móc nadal wykonywać zawód modelki, jej dieta składa się głównie z jabłek i nie przekracza nigdy 500 kalorii. Amerykańscy dziennikarze dotarli do źródeł, mówiących o tym, że zalecana dieta modelek chodzących po wybiegach, to jedzenie zaledwie 300 kalorii dziennie. List oraz nagłośnione przez media zgony modelek, przyczyniły się do podjęcia pewnych kroków przez projektantów. Przede wszystkim modelki mogą zostać dopuszczone na wybieg, jeśli ich BMI wynosi minimum 18 (na granicy wagi prawidłowej, a niedowagi). Większość firm, których ubrania kończyły się na rozmiarze 40 postanowiła zwiększyć zakres do rozmiaru 46. Jednak prawdziwą burzę wywołało powstanie magazynu PLUS Model. Jest to pierwszy magazyn promujący krągłe kształty, a zawarte w nim sesje zdjęciowe wywołały sporo kontrowersji. 66

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Jedni zachwycają się odwagą i pięknem modelek, a inni są nimi wręcz zniesmaczeni. Krytyczne komentarze występują jednak w obu przypadkach. W internecie i brukowcach zdjęcia gwiazd opatrzone komentarzem jak bardzo w ostatnim czasie przytyły, są na porządku dziennym. Od niedawna coraz częściej możemy spotkać się z odwrotną tendencją i nagłówkami krzyczącymi o tym, że dana osoba cierpi na zaawansowane stadium anoreksji oraz stanowi zły przykład dla młodzieży. Z agresją osób walczących z anoreksją spotkała się ostatnio znana modelka Alexa Chung, która upubliczniła swoje prywatne zdjęcie na jednym z portali społecznościowych, za co została ostro skrytykowana. Modelka jest oburzona faktem, iż musi tłumaczyć się ze swojej, rzekomo naturalnie szczupłej budowy ciała. Z podobnym problemem napotkała się brytyjska sieć sklepów TOPSHOP, której zarzucono zatrudnienie zbyt chudej modelki do swojej najnowszej kampanii. Sama modelka, 19-letnia Australijka Codie Young, przekazała mediom, iż czuje się dotknięta bezpodstawnymi oskarżeniami o anoreksję. Nigdy nie dowiemy się tego, czy modelki zostały hojnie obdarzone przez naturę naturalnie

szczupłą sylwetką, czy też po kryjomu żywią się jedynie wacikami nasączonymi wodą, więc według mnie, tego typu spekulacje nie mają najmniejszego sensu. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że po wybiegu chodzą najczęściej bardzo młode dziewczyny, które zaczynają swoją karierę w wieku nawet 14-15 lat, co swoją drogą również budzi wiele kontrowersji. Nie sposób nie zauważyć, że figura nastolatki znacznie różni się od sylwetki dojrzałej kobiety. Doskonałym tego przykładem jest ex-top modelka - Gemma Ward. Została odkryta w 2002 roku, w wieku niespełna 15 lat i w niesamowitym tempie podbiła światowe wybiegi. Jakiś czas temu zakończyła swoją karierę, a na najnowszych zdjęciach możemy zauważyć, iż znacznie przytyła. Na ten temat, od dawna krąży w sieci wiele domysłów. Niektórzy dopatrują się związku wzrostu wagi Gemmy, ze śmiercią aktora Heatha Ledgera, z którym modelka rzekomo miała romans. Wydaje się, że dziewczyna najzwyczajniej w świecie dorosła i zarobiła wystarczająco dużo pieniędzy, by móc odejść od tego, pełnego presji zawodu. Zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy zarówno wystających kości, jak i pełnych kształtów, ale dobrze, że świat mody dopuścił do siebie ostatnio jedno i drugie. Cieszę się, że


trendy

powoli coś się zmienia, choć nie ma co zbytnio napawać się w tej kwestii optymizmem, bo jak wiadomo, na wybiegach nadal królują „wieszaki”, a w internecie nie brakuje blogów „pro-ana”, czyli promujących anoreksję, mimo iż próbuje się z nimi walczyć. Kanon piękna pokazywany w mediach przez ostatnie dobre kilka lat, zdążył wyrządzić wiele szkód, a skutki trwają do dzisiaj. Brytyjskie gazety pisały ostatnio o nastolatce, która zagłodziła się na śmierć, a o jej chorobie nie mieli pojęcia, ani najbliżsi członkowie rodziny, ani znajomi. Anoreksja to poważny problem naszych czasów, który niestety często nie kończy się happy endem. O wadze tego problemu, próbowała nas przekonać francuska modelka i aktorka, Isabelle Caro, która od 13 roku życia zmagała się z anoreksją. To jej zdjęcia ukazały się na billboardach tuż przed mediolańskim tygodniem mody. Modelka zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo jej ciało jest wyniszczone, więc często udzielała się w mediach, by swoim wyglądem przyczynić się do zwalczania anoreksji. Niestety z powodu nieodwracalnych uszkodzeń organizmu zmarła 2 lata temu, ważąc około 31 kg. Przemiany społeczne nigdy nie zachodzą z dnia na dzień. Piękne sesje zdjęciowe z udziałem krągłych modelek, ukazujących się na przykład we włoskim Vogue’u to jedno, a rzeczywistość to drugie. Według ostatnich badań przeprowadzonych w Wielkej Brytanii, aż połowa nastolatek

między 13-15 rokiem życia uważa się za otyłe. Nie ma się co temu dziwić, dziewczyny i kobiety które od ponad dekady na co dzień żyją w świecie kultu chudości, kampanii reklamowych z udziałem szczuplutkich, młodych dziewczyn i inwazji reklam środków przyspieszających metabolizm, czy też hamujących łaknienie, wciąż

Crystal Renn, jest piękną kobietą i pozostanie nią bez względu na rozmiar, a póki co jest po prostu szczupła, a nie chorobliwie chuda, nie widzę powodu do ataków na jej osobę. Chociaż nie zaprzeczam, że gdyby ktoś z moich bliskich cierpiał na anoreksję, możliwe, że również potępiałabym tego typu zachowania.

Niedoskonałość to piękno, szaleństwo to geniusz i lepiej być absolutnie niedorzeczną, niż absolutnie nudną.

Musimy uzbroić się w cierpliwość i myślę, że za kilka lat na pokazach mody zobaczymy szczupłe, zdrowo wyglądające kobiety W całej tej sprawie należy znaleźć konsensus, bo promocja zarówno chudości jak i otyłości, może przynieść podobnie opłakane skutki. Ani Grycanki, ani Anja Rubik nie stanowią dobrego wzoru do naśladowania dla nastolatek. W walce „grubi versus chudzi” nie ma wygranych, ani przegranych - najważniejsze, jest nasze zdrowie, o czym całe wieki temu próbował przekonać nas w swej słynnej fraszce Jan Kochanowski.

MARILYN MONROE odczuwają presję sprostania oczekiwaniom społeczeństwa. W XXI wieku waga stała się sposobem oceny własnej wartości. Jedna z najbardziej znanych i podziwianych modelek plus size - Crystal Renn, mimo wszystko zdecydowała się na ostrą dietę i niedawno znacząco schudła oraz zupełnie zmieniła swój wizerunek. Światek modelek plus size czuje się przez nią oszukany, gdyż modelka często opowiadała o zmaganiach z anoreksją - co więcej, napisała nawet książkę, o tym, jak nauczyła się akceptować swoje ciało.

Aby nie dać się zwariować, tym razem przytoczę słowa ikony, której do dziś żadnej gwieździe nie udało się zdetronizować: Niedoskonałość to piękno, szaleństwo to geniusz i lepiej być absolutnie niedorzeczną, niż absolutnie nudną. Notabene Marilyn Monroe prawdopodobnie nosiłaby dziś rozmiar 40 lub 42, a nikt chyba nie śmiałby nazwać ją grubaską... KATARZYNA TARABUŁA

REKLAMA

P R A C O W N I A

B I Ż U T E R I I

KOLIE, BRANSOLETY, KOLCZYKI Z KAMIENI POŁSZLACHETNYCH

N I E P O W TA R Z A L N E UNIKALN E I N D YW I D U A L N E

WZORY KOMPOZYCJE PROJEKTY

ANIMA AUTORSKA PRACOWNIA MAGDALENY SZYMKAT WTOREK

11 - 18

ŚRODA

11 - 15

CZWARTEK

11 - 18

W POZOSTAŁE DNI PO UMÓWIENIU Kraków ul. Poznańska 5 (przecznica ul. Wrocławskiej) tel. 48 12 311 74 78 info@anima.krakow.pl

Ś W I A T Ł O,

K TÓ R E

P ŁY N I E

www.anima.krakow.pl

Z

W N ĘT R Z A


photo: Maciej Bernas model: Patryk Friebe / AS Management stylist, hair & make-up: Konrad Fado

68

lounge ...bo jakość ma znaczenie


marynarka: Hyakinth t-shirt: Made by Konrad Fado buty: United Nude

...bo jakość ma znaczenie lounge 69


bluza i spodnie: Madox Design buty: Gino Rossi

70

lounge ...bo jakość ma znaczenie


koszula: Hyakinth kamizelka: Michał Sebastian spodnie: Madox Design buty: Gino Rossi

...bo jakość ma znaczenie lounge 71


płaszcz: Hyakinth t-shirt: Made by Konrad Fado szorty: Hyakinth buty: United Nude

72

lounge ...bo jakość ma znaczenie


marynarka: Hyakinth spodnie: Madox Design buty: Gino Rossi

...bo jakość ma znaczenie lounge 73


marynarka: Hyakinth

74

lounge ...bo jakość ma znaczenie


Najnowsza kolekcja Macieja Zienia | źródło: zien.pl

wydarzenia

GO2FASHION

19 maja | Russian Enso, Kraków

Już 19 maja niebywała okazja do zdobycia unikatowych perełek modowych młodych projektantów oraz świeżych marek odzieżowych! Zapraszamy wszystkich chętnych do przybycia na Fashion Market od 10 do 18 w klubie Russian Enso, wstęp WOLNY. Dodatkowo w planie targów: prezentacje wizażystów oraz specjalistów do spraw wizerunku, a także niebywała okazja, aby zmienić swój image na wiosnę dzięki poradom stylistów team-u pierwszej w Polsce personal shopperki Osy. Tuż po godzinie 20 odbędzie się część zamknięta wydarzenia, gdzie pojawią się pokazy mody znanych projektantów i cenionych na rynku marek odzieżowych. Na after party (od godziny 23) zagrają: YOORA (Utopia/Enklawa/Warszawa), Grzegorz Rytka (Live Sax/Opera Warszawa), BLAZE (Russian Enso Kraków)

PLATINIUM FASHION NIGHT

POKAZ MACIEJA ZIENIA W KRAKOWIE 16 czerwca | Plaża Kraków Magiczna Wisła, powiew wiatru, Kościół na Skałce oraz najnowsza kolekcja Macieja Zienia, jednego z najlepszych polskich projektantów, na deser koncert Miki Urbaniak z chilloutowo-klubowym repertuarem – to wszystko i nie tylko, czeka na gości Platinium Fashion Night już 16 czerwca na krakowskiej Plaży. W czerwcu, już po raz drugi Kraków na jedną noc zamieni się w przestrzeń modowo-artystyczną, a to wszystko za sprawą marki Platinium, która tym razem świętować będzie rozwój sieci fitness o kolejne sportowe miejsca na mapie stolicy Małopolski. Po zeszłorocznym sukcesie imprezy, gdzie zaproszeni goście podziwiali m.in kolekcje duetu Paprocki & Brzozowski, tym razem - Maciej Zień, którego projekty od kilku lat zachwycają najbardziej wyrafinowane modowe gusta, a jego nazwisko nieodłącznie kojarzone jest z luksusem, elegancją i profesjonalnym wykonaniem. Dodatkowo lokalni projektanci – Zemełka & Pirowska oraz Jacob Haber. Imprezę poprowadzi aktorka Ada Fijał, która ostatnio wraz z Joanną Horodyńską prowadzi modową rubrykę w magazynie Party. O muzyczne doznania zadba Mika Urbaniak, córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniak, która do Krakowa przyjedzie promować swój najnowszy album Follow You, ale również przypomni wszystkim numery, które nagrywała wraz z Andrzejem Smolikiem. Podczas wydarzenia zobaczymy wystawę oryginalnych grafik autorstwa Magdaleny Szklarczyk. Do tego wszystkiego niezapomniana aranżacja audiowizualna autorstwa Temporary Space Design. Zapraszamy! Wejście: zaproszenia / bilety: 50 PLN do kupienia od 21 maja w Platinium Fitness przy ul. Lea 213 Organizatorzy: House Brand PR, Platinium Fitness

MISS POLONIA KRAKOWA 2012

26 maja | Hotel Galaxy, Kraków

Po kilku latach nieobecności, pod Wawel powraca konkurs Miss Polonia. Finał konkursu Miss Polonia Krakowa 2012 odbędzie się 26 maja o godz. 18.00 w Hotelu Galaxy. Zaproszeni partnerzy, sponsorzy, media i celebryci spotkają się na evencie, który ma szansę wpisać się na stałe do kalendarza krakowskich wydarzeń. Nad całością spraw czuwa licencjonowany organizator tego konkursu - Centrum Tańca PRIMA DANCE, które od strony artystycznej szykuje pokazy taneczne, konkursy i prezenty dla publiczności oraz fascynujące nagrody dla uczestniczek. Lounge Magazyn również patronuje temu konkursowi i przyznaje swoją specjalną nagrodę dla jednej z kandydatek - Miss Lounge, a dla swoich czytelników bezpłatne wejściówki.Szczegóły o konkursie i biletach na to wydarzenie znajdziecie na www.MissKrakowa.pl oraz na konkursowym fanpage: facebook.com/MissPoloniaKrakowa

Modny Dzień Matki w HOTELU GALAXY

27 maja

Modny Dzień Matki, to impreza mająca na celu umożliwienie uczestnikom spotkania zaczerpnięcia porad od znanych w całej Polsce stylistów oraz integrację krakowskiego środowiska związanego z modą. Przewidywany jest wykład Moniki Jurczyk – OSY osobistej stylistki oraz wykład trenera z Centrum Terapii i Rozwoju Open Medical. Odbędzie się również pokaz mody zorganizowany przez krakowskich projektantów. Ponadto goście będą mogli zakupić ubrania i dodatki w specjalnie przygotowanych showroomach, korzystając z porad stylistek, które towarzyszyć im będą przez cały czas trwania imprezy. Przez cały czas trwania eventu podziwiać będzie można obrazy Małgorzaty Bieniek. Na koniec planowana jest aukcja obrazów, losowanie nagród oraz mini koncert.

REKLAMA


twarze przy barze

Deluxe Travel Party by Moda&Styl | 12.04.2012 | Klub Opera, Warszawa fot: Marcin Lewicki / lounge | New Colors Foto Studio&Design

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 76

lounge ...bo jakość ma znaczenie


zdrowie i uroda lounge

ul. Flisacka 3 (Salwator), Krak贸w www.niebieski.com.pl www.vanillaspa.pl

REKLAMA


newsy

W CZERNI

NOWY WIELOZADANIOWY

W tym miesiącu na naszym rynku pojawi się kolejny BB Cream – tym razem od marki Clinique. Ideą tego typu produktów jest połączenie ochrony skóry z jej udoskonalaniem. Początkowo stosowany głównie w dermatologii, teraz szturmem podbija perfumerie. Reparator Age Defense BB Cream SPF 30 sprawia, że skóra wygląda nieskazitelnie. Zawiera wysoki SPF 30 oraz cały szereg składników, które chronią skórę przed widocznymi oznakami jej starzenia. BB Cream może stanowić bazę pod podkład, bądź być stosowany samodzielnie. Do sierpnia tego roku dostępny będzie jedynie w sieci perfumerii Douglas.

SALONOWA PIELĘGNACJA WE WŁASNEJ ŁAZIENCE

Marka Dr Brandt stworzona przez uznanego na świecie dermatologa, stworzyła nowy dwufazowy peeling do twarzy laser a-peel® system. Rezultat po zastosowaniu tego produktu porównywalny jest do profesjonalnego peelingu przeprowadzonego w gabinecie. Zawiera kwas mlekowy i glikolowy, złuszcza martwy naskórek, idealnie wygładza skórę, dodając jej blasku i poprawiając jej teksturę. Nawilża, zwęża pory, ujednolica i wygładza. Zawarta w produkcie alantoina łagodzi podrażnienia.

Porywające spojrzenie

Sztuczne rzęsy i doczepiane kępki to wciąż rozwijający się trend w makijażach. Zalotnego spojrzenia nie zastąpi żaden ciuch, a te doczepiane cuda noszone są już nie tylko na imprezy, ale i do pracy, na biznesowe spotkania czy na uczelnie. Kobiety kochają długie, pięknie podkreślone rzęsy, ale nie każdej z nas wystarcza efekt jaki zostawia tusz.

Nowa linia pomadek Dior Addict EXTREME dla odmiany przywdziała czerń. 12 odcieni, które debiutują tej wiosny, to paleta różnorodna i idealnie dopełniająca każdy strój i każdy makijaż. Jej znakiem rozpoznawczym jest niebywała trwałość, tętniący kolor i niesamowity blask. Linia składa się z kolorów pogrupowanych w różne style – neutralne beże, róże, kolory pełne słońca oraz intensywne i pełne kolory glamour. Formuła pomadki pozwala zaaplikować idealną ilość produktu, tak, by kolor był promienny i pełen blasku.

ROUGE CARESSE

Piękne, wiosenne kolory, jakie zaproponował nam tym razem L’Oreal Paris, to spełnienie wszystkich wymagań nowoczesnej kobiety. Szminki, są połączeniem pielęgnującego balsamu, błyszczyka oraz klasycznej szminki do ust. Jednocześnie wspaniała pigmentacja produktu oraz gwarancja utrzymującego się do sześciu godzin efektu nawilżania ust sprawiają, że jest to produkt wyjątkowy. Rouge Caresse zawierają również dwukrotnie mniej wosków, które posiadają pomadki tradycyjne, dzięki czemu ich aplikacja jest niezwykle przyjemna. Szminki dostępne są w większości drogerii od maja.

Jeśli również nie chcecie wydawać grubych pieniędzy na te doczepiane metodą 1:1, w sklepie internetowym www.kosmetyki-mineralne. com znajdziecie ponad 80 różnych rodzajów pięknych, sztucznych rzęs firmy Red Cherry Eyelashes, w większości z ludzkiego włosa. Niewątpliwie zaskakująco niskie ceny nie powinny Was zbić z tropu, rzęsy na odpowiednim kleju utrzymują się około 2 tygodni.

oprac. Joanna Jawor i Magda Merta-Mączyńska 78

lounge ...bo jakość ma znaczenie

zdjęcia: materiały promocyjne


newsy

NOWA EDYCJA JUICY TUBES

Jak co roku kultowe błyszczyki Juicy Tubes marki Lancome zmieniają swoje oblicze. Nowe kolory i nowa szata graficzna są zawsze miłą niespodzianką. Tym razem linia oparta jest o wspomnienia z dzieciństwa – wesołe i energiczne kolory, do tego niebanalne zapachy i opakowania pełne optymizmu. Każdy z błyszczyków został nazwany kolejno dniami tygodnia. Te z kolei, przy każdym użyciu mają za zadanie przenosić nas w inny rejon naszych wspomnień. Juicy Tubes to również intensywne nawilżenie dla ust, a co za tym idzie poczucie komfortu.

MAJ W PEŁNI

Jeśli wciąż jest nam trudno zatroszczyć się o połyskującą opaleniznę, nie pozostaje nic prostszego i przyjemniejszego, jak sięgnąć w codziennym makijażu po brązujący puder. Tym razem włoska marka Debby, od roku dostępna na polskim rynku, dodała do swojej kolekcji bronzer MaxiSun w połyskującej wersji. To bardzo delikatny produkt, pozostawiający efekt skóry muśniętej słońcem. Puder dodatkowo posiada dobroczynne działania dzięki witaminom A, B1, B2, B6, PP, aminokwasom i minerałom. Koi skórę twarzy, zmniejsza ewentualne podrażnienia i zapobiega wszelkim zaczerwienieniom. Produkt przeznaczony jest nawet dla cery bardzo wrażliwej.

SZCZEPIONKA

VAX’IN FOR YOUTH. Serum zawiera kompleks odpornościowy, redukuje cienie i opuchliznę pod oczami, a dzięki jedwabistej, delikatnej formule nie obciąża tej wrażliwej partii skóry. Stosowanie serum wzmacnia ją i chroni przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych.

REKLAMA

Nowe serum do pielęgnacji okolic oczu Givenchy, to swoisty zastrzyk młodości, który pobudza mechanizmy odpowiedzialne za starzenie się delikatnej skóry wokół oczu.


kosmetyki

W OSTATNIM, KWIETNIOWYM NUMERZE LOUNGE* PRZYBLIŻYLIŚMY RODZAJE BAZY POD CIENIE I POMADKI rodzajem baz, których - w przeciI FUNKCJE PODKŁADÓW. TYM RAZEM KILKA SŁÓW O TYM, CO ZAAPLIKOWAĆ NA Kolejnym wieństwie do tych pod podkład - możemy TWARZ, POWIEKI CZY USTA, PRZED ZASTOSOWANIEM PODKŁADU, CIENI I POMADKI. bez przeszkód używać każdego dnia, są bazy Bazy, czy to pod podkład, czy pod cienie, mają poza całym szeregiem innych funkcji, jedno podstawowe zadanie – powinny maksymalnie przedłużać trwałość makijażu. Największa różnorodność panuje wśród baz przeznaczonych pod podkład. Znajdziemy wśród nich produkty uniwersalne, rozświetlające, matujące, a także kolorowe, stworzone po to, by pomóc nam ukryć konkretne niedoskonałości.

Osobnym, dosyć rozbudowanym segmentem baz są te kolorowe, pełniące funkcję podobną do korektorów, ale przeznaczone do aplikacji na znacznie większych partiach skóry. Idealnie radzą sobie z przebarwieniami, defektami, cieniami, bywają też ratunkiem po nieprzespanej nocy. Ich dobór uzależniony jest od problemu, a w zasadzie od koloru problemu, który baza ma zneutralizować.

BAZY POD PODKŁAD

Produkt w kolorze zielonym będzie znakomitą odpowiedzią dla cer, borykających się z zaczerwienieniami, jak naczynka, bądź podrażnienia. Fioletowa - zneutralizuje oznaki zmęczenia, różowa rozświetli cerę poszarzałą i ziemistą, której brakuje blasku. Po żółtą warto sięgnąć, by zakamuflować obszary dotknięte fioletowymi zasinieniami, a po pomarańczową, gdy przebarwienia mają odcień wpadający w brąz. Biała baza optycznie spłyci głębokie bruzdy, wydobędzie głęboko osadzone oczy i sprawdzi się zaaplikowana wokół skrzydełek nosa, czy tuż nad brodą.

Bazy uniwersalne są z reguły przeznaczone do wszystkich rodzajów cer. Ich zadaniem jest przedłużyć trwałość podkładu, wygładzić skórę, odrobinę rozświetlić skórę i przygotować ją na przyjęcie podkładu. Mogą mieć działanie nawilżające. Innym rodzajem baz są te silikonowe – one powinny już w dużym stopniu wyrównać powierzchnię skóry i zmatowić ją. Pozostawiają na twarzy wyczuwalną warstwę i niestety zdarza się, że działają komedogennie. Idealnym rozwiązaniem po długiej zimie są bazy rozświetlające, które, w przypadku cer skłonnych do błyszczenia, powinno się stosować punktowo. Są to z reguły bardzo lekkie produkty, które zapewniają zszarzałej, bądź zmęczonej cerze promienność i olśniewający wygląd. Innym produktem, który dobrze jest stosować jedynie miejscowo jest baza matująca, która powinna znaleźć się głównie w strefie T – czyli na czole, nosie i brodzie. Takie bazy pomogą zwalczyć nadmierne błyszczenie i uchronią nas przed wieloma poprawkami w ciągu dnia, ale mogą mieć działanie wysuszające, dlatego warto unikać stosowania poza obszarami skłonnymi do przetłuszczeń. 80

lounge ...bo jakość ma znaczenie

KIEDY STOSOWAĆ? W przypadku baz, powinnyśmy pamiętać o tym, by nie stosować ich codziennie, ponieważ z reguły są to produkty o silnym działaniu. Najczęściej bazy aplikujemy tuż przed nałożeniem podkładu na uprzednio zaaplikowany krem, odpowiadający potrzebom naszej skóry. Dobrym pomysłem jest poszukanie bazy tej samej marki, której jest nasz podkład – zagwarantuje to najlepszą współpracę tych dwóch produktów.

pod cienie do powiek. Ich głównym zadaniem jest przedłużenie trwałości cieni i wydobycie ich odcienia, a czasami nawet wyrównanie koloru powieki. Zastosowanie wysokiej jakości bazy zapewnia całodzienną, bądź całonocną trwałość cieni, sprawia, że nie rolują się one, nie zbierają w załamaniu i nie płowieją. Bazy jako takie najczęściej mają barwę podobną do koloru podkładu. Jeśli jednak zależy nam na konkretnym odcieniu, na przykład przy makijażu smoky eyes, rolę bazy z powodzeniem może spełnić kremowy cień do powiek - trzeba jednak uprzednio sprawdzić jego trwałość, bądź po prostu zaaplikować na powieki pokryte już zwykłą bazą. Podobną funkcję pełnią również bazy pod pomadki, które coraz więcej marek ma w swojej ofercie. Baza zaaplikowana na usta wyrówna ich powierzchnię i kolor, przedłuży trwałość pomadki, a często także optycznie doda im objętości. Wybór tego rodzaju produktów jest naprawdę imponujący. W zasadzie każda marka ma w swoim portfolio różnego rodzaju bazy pod podkład, coraz więcej wprowadza na rynek również bazy pod cienie, czy pomadki. Oczywiście, można dyskutować, czy jest to produkt absolutnie niezbędny w kosmetyczce, niemniej jednak warto wiedzieć czym kierować się przy jego wyborze, tak by w razie konieczności móc sięgnąć po ten, który spełni oczekiwania i będzie odpowiedni dla naszej skóry.

MAGDA MERTA-MĄCZYŃSKA

* poprzednie wydania Lounge dostępne są w wersji online na www.loungemagazyn.pl


nowości kosmetyczne

W pełnym słońcu czyli letnie kolekcje

LATEM MAKIJAŻ NABIERA WYRAZU. PO DELIKATNEJ, ROMANTYCZNEJ WIOŚNIE, PRZYCHODZI CZAS NA DOJRZAŁE KOLORY I OPALONĄ SKÓRĘ. INSPIRACJE PŁYNĄ ZE SKĄPANYCH W SŁOŃCU WAKACYJNYCH KURORTÓW, KOLORYSTYKA CZERPIE Z GORĄCYCH PLAŻ, TURKUSOWYCH OCEANÓW I PORY ROKU, KTÓRA JAK ŻADNA INNA ZACHĘCA, BY CIESZYĆ SIĘ ŻYCIEM. HEY SAILOR! - MAC Te wakacje w salonach MAC upłyną, w sensie dosłownym, pod żaglami. Marynarskie motywy na opakowaniach i produkty, które podczas letnich wojaży znakomicie podkreślą piękno wypoczętej skóry. Spory wybór pudrów brązujących, błyszczyków zawierających SPF, olejków do ciała, czy choćby cieni, lakierów i pomadek w wakacyjnych odcieniach, wiedzie nas w stylowy rejs wprost do najciekawszych makijażowych eksperymentów.

TERRA AZZURRA – GUERLAIN BY EMILIO PUCCI Efekt kooperacji projektanta i marki selektywnej to zazwyczaj dzieło, któremu warto przyjrzeć się bliżej. Zwłaszcza, gdy inspiracja płynie z kolorów włoskiego lata, a to pełne jest słońca, plaż i turkusowego morza. Gwiazdą kolekcji są sześciokolorowe meteoryty Perles d’Azur zamknięte w pięknej puszcze ozdobionej letnim, kwiatowym motywem. Ponadto łączący w sobie funkcje bronzera i różu puder, interesujące odcienie błyszczyków, lakiery i cienie. Guerlain kusi tego lata w bardzo luksusowym stylu.

SUMMERTIME DE CHANEL Chanel proponuje na nadchodzący sezon klasyczną letnią kolekcję. Cera muśnięta słonecznym, mieniącym się pudrem w dwóch wersjach kolorystycznych, oczy skrzące się odcieniami piasku i tylko paznokcie i usta podkreślają ten naturalny makijaż bardzo kobiecym odcieniem koralu.

BRONZE GODDESS CAPRI – ESTEE LAUDER Dyrektor kreatywny marki tym razem zabiera nas na skąpaną w słońcu wyspę Capri. Ciepłe odcienie pięciu pięknych cieni do powiek, błyszczyk, nasycony ciemny lakier i królujący w ostatnich kolekcjach marki rozświetlacz, to elektryzująca słoneczna mieszanka pozwalająca stworzyć makijaż tak wyrafinowany, jak egzotyczny i uwodzicielski.

On vacation, you can wear all the colorful and casual clothing that you like, but you must always be elegant Christian Dior. Miejsca bliskie kreatorowi zawsze stanowiły dla niego niewyczerpane źródło natchnienia. Tym razem inspirowana życiem Francuskiej Riwiery kolekcja znakomicie łączy w sobie spokój francuskiej wsi i splendor Saint Tropez. Turkus Morza Środziemnego, złoto piasku, koral i róż dla których tłem jest piękna, ocieplona i rozświetlona skóra. Piątki cieni, błyszczyku i pomadki – świetlistość i błękit nieba. MAGDA MERTA-MĄCZYŃSKA ...bo jakość ma znaczenie lounge 81

REKLAMA

DIOR CROISETTE COLLECTION


Jak przytyć? dieta

Kiedy jedni nie wiedzą jak schudnąć, inny głowią się jak przytyć. Razem z Szymonem Chrzanowskim (All for Body) przychodzimy Wam na ratunek! Nie mówimy jednak jak utyć, ale jak wyglądać na prawdę dobrze! Wiele osób ma kłopot z tym, aby nabrać trochę ciała. Chyba częściej problem ten jednak dotyka mężczyzn. Z czego to wynika? - Bardzo często z predyspozycji genetycznych i budowy ciała. W zależności od tego, czy mężczyzna ma układ mezomorficzny, czyli szerokie ramiona i wąskie biodra, czy ektomorficzny – czyli wąskie ramiona i szerokie biodra, jest mu łatwiej lub trudniej. W przypadku pierwszym, znacznie łatwiej zbudować masę mięśniową. Podobnie z czynnikiem genetycznym – jeśli mamy dużo mięśni szybko-kurczliwych, sprawniej zbudujemy masę mięśniową. Jednak w przypadku mięśni wolno-kurczliwych, przyrost masy może być o wiele niższy.

że nasze mięśnie „mają czym ćwiczyć”. Istnieje również pojęcie okna metabolicznego, które trwa od pół godziny do godziny po wysiłku. Wtedy bardzo dobrze sięgnąć po węglowodany, połączone z małą ilością białka, jak na przykład płatki owsiane na mleku, czy jajka z tostem z pieczywa razowego. Taki posiłek pozwala uzupełnić organizm w te składniki, które pomogą rozwinąć muskulaturę.

Czy układ hormonalny ma również znaczenie? - Naturalnie, ponieważ większa ilość testosteronu pozwala mężczyźnie przyśpieszyć ten proces, a co za tym idzie - przyrost mięśni będzie większy.

Czy pewne grupy witamin również mogą pomóc nam przytyć? - Zdecydowanie należy zwiększyć ilość dostarczanych organizmowi witamin, ale nie przesadzać w ich dawkowaniu. Powinniśmy się skupić głównie na witaminach z grupy B, ponieważ są one odpowiedzialne za metabolizm białek, tłuszczy i węglowodanów. Jednak na pierwszym miejscu należy się skupić na tym, aby dieta była odpowiednio zbilansowana.

Na rynku jest dostępnych bardzo wiele odżywek; czy one naprawdę mogą pomóc? - Tak, choć jest tylko kilka, które mają sprawdzone działanie. To głównie kreatyna, która jest najbardziej powszechna. Jest również udowodnione naukowo, że ma ona działanie pobudzające rozrost mięśni. Czy białko jest równie ważne i pomocne jak kreatyna? - Jest w jakimś stopniu pomocne przy ćwiczeniach, ponieważ podczas ich wykonywania dochodzi do rozpadu mięśni, a białko pomaga je budować. Ale nie jest ono najważniejsze. Dostarczając organizmowi dużo białka, efekt ćwiczeń nie będzie piorunujący. Znacznie ważniejsza jest odpowiednia ilość węglowodanów. W jaki sposób węglowodany mogą się przyczynić do dobrego rozrostu masy ciała? - Te przede wszystkim napędzają mięśnie do rozrostu. Mowa oczywiście o węglowodanach złożonych, czyli na przykład tych, pochodzących z kaszy, pieczywa pełnoziarnistego, makaronu durum czy ciemnego ryżu. Bardzo dobre efekty przynosi dostarczenie organizmowi również prostych węglowodanów, podczas kiedy aktywność dzienna przekracza godzinę. Puszka coli, czy inny roztwór glukozy ma sens, sprawiając 82

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Czy osoba chuda potrzebuje większej ilości kalorii, niż przeciętna dawka? - Jeżeli ktoś posiada chudą budowę ciała, a dodatkowo ma również wysokie spalanie, to jednocześnie ma większy problem, aby jego masa wzrosła, spożywając przeciętną liczbę kalorii. Najważniejsze jednak, by nie wpychać w siebie na siłę jedzenia, ponieważ można się bardzo źle po tym czuć. Co w takim razie należy robić, aby zdrowo zwiększyć masę ciała? - Po pierwsze zwiększyć ilość spożywanych posiłków nawet do 6-7 dziennie. I podobnie jak przy odchudzaniu – posiłki muszą być przede wszystkim spożywane regularnie, ale i stopniowo. Organizm musi się przyzwyczaić do nowych nawyków i nowego środowiska. Przy regularnych ćwiczeniach możemy spokojnie zwiększać liczbę kalorii o około 200 na tydzień. Jednak bez ćwiczeń, każdy posiłek łatwiej będzie zamieniał się w tkankę tłuszczową. Bardzo dobre efekty możemy osiągnąć podnosząc liczbę kalorii o 1000–1500 od podstawowej.

I ponownie pojawia się nam racjonalizm... - Bez niego i zdrowej żywności nie możemy liczyć na zadowalające efekty. Czego w takiej diecie unikać? - Przede wszystkim produktów słonych, przetworzonych, mrożonej pizzy czy paluszków, chipsów i zupek chińskich. To najgorsze produkty, po które sięga osoba chcąca przytyć. Ponieważ po takich nie da się dobrze przytyć, wszystko zaraz zamienia się w zbędny tłuszcz. Jak zatem ćwiczyć, aby się dobrze odkładało? - Przede wszystkim nie szybko i intensywnie, ale średnio-intensywnie i w dłuższym czasie. Rozkład i spalanie tkanki tłuszczowej następuje dopiero po 45 minutach. Czyli „szybko” nie jest naszym sprzymierzeńcem. - Wszystko wymaga nieco czasu. Aby przytyć, trzeba zwiększyć kaloryczność posiłków i ustabilizować intensywność ćwiczeń. Dopasować dietę i aktywność do swojego trybu życia i możliwości, a wtedy spokojnie można liczyć na sukces. I nie zapominać o węglowodanach, a z umiarem patrzyć na białka – te mogą powodować różne problemy z układem nerwowym Jakaś złota rada na koniec? - Dobrze jest wypić wodę gazowaną po aktywności fizycznym (oczywiście nigdy w trakcie), ponieważ ta przyśpiesza wypłukiwanie z naszego organizmu złych metabolitów po wysiłku. Sięgając po nią do godziny po uprawianym sporcie, nie obciążamy nerek, a zwiększamy swoje szanse na osiągnięcie sukcesu. Rozmawiała JOANNA JAWOR


WIOSENNE ODKRYCIE PIĘKNA Instytut BIELENDA Professional to wyjątkowe miejsce profesjonalnej pielęgnacji skóry oraz modelowania sylwetki. Zgromadzeni tu eksperci kosmetologii, medycyny estetycznej i laseroterapii wykorzystują możliwości zaawansowanych technologii oraz potencjał preparatów kosmetycznych marki BIELENDA Professional. Unikalne połączenie nowoczesnych metod estetycznych z procedurami kosmetycznej pielęgnacji pomaga skutecznie odmłodzić i ujędrnić skórę, pozbyć się cellulitu oraz wyszczuplić ciało:

Instytut BIELENDA Professional

BODY JET: skuteczne i trwałe wyszczuplanie LIPOSHOCK i BODY HEALTH: usuwanie cellulitu oraz modelowanie sylwetki DUALIS SP i COMPACT FLASH: najbardziej zaawansowana, bezpieczna laseroterapia KOSMETOLOGIA: kompleksowa pielęgnacja twarzy i ciała przy wykorzystaniu kosmetyków BIELENDA Professional, które czerpią siłę z wyselekcjonowanych składników aktywnych

Kraków / ul. Biskupia 4 / 12 633 05 75


dieta

Jak smacznie schudnąć ZIELONE SAŁATY, POWTARZAJĄCE SIĘ POSIŁKI, LICZENIE KAŻDEGO SKŁADNIKA... W KOŃCU ZNUDZENIE DIETĄ. NIE! DIETA MOŻE BYĆ SMACZNA. CZY TO MOŻLIWE, ŻEBY JEŚĆ TO NA CO MAMY OCHOTĘ? OTO JESZCZE INNY SPOSÓB NA IDEALNĄ FIGURĘ. Z AUTORAMI KSIĄŻKI MOGĘ SCHUDNĄĆ - AGNIESZKĄ PŁANETĄ ORAZ TOBIASZEM WILKIEM ROZMAWIA JOANNA JAWOR

koladzie i cukrach prostych, nie ma sprawy. Tylko, że takie odchudzanie będzie też miało konsekwencje zdrowotne. I równie dobrze możemy być grubymi od nadmiaru zdrowej żywności.

Słyszałam, że jesteście pasjonatami zdrowego żywienia i dobrej kuchni i o tej dobrej kuchnie chciałabym z Wami porozmawiać. Jeden z Waszych przepisów to omlet z czekoladą, migdałami i pomarańczą, czyli coś na słodko. Czy na tym naprawdę można schudnąć? Agnieszka Płaneta: - Tak, bo w diecie nie koniecznie chodzi o to, aby rezygnować ze słodyczy i z cukrów prostych; można po nie sięgać, najważniejsze tylko, aby niezbyt często. Tyjemy od nadmiaru kalorii, a nie od tego co jemy. Taki omlet na słodko może również zawierać zdrowe składniki, takie jak płatki owsiane, które posiadają cukry długo-wchłaniane, chudy twaróg, który posiada niewielką ilość tłuszczu a jest źródłem wartościowego białka, pomarańcz, czyli zdrowy owoc, natomiast w kwestii czekolady jest jej tyle, aby dodać smaku, ale i mądrze zbilansować taki posiłek.

Czyli najszybciej tyjemy od nadmiaru. TW: - W naszym podejściu do diet opisywanym w książce, nadmiar kalorii powoduje tycie, nie ważne co jemy. Jeśli jemy zbyt dużo to tyjemy, jeśli sięgamy po prawidłową ilość kalorii – chudniemy. Natomiast inną kwestią jest zdrowie. Odchudzając się na dobrych produktach, dodatkowo zyskujemy zdrowie, a spożywając produkty oparte na przykład na cukrach prostych równocześnie z kilogramami możemy tracić zdrowie. Nie można postawić znaku równości między zdrowym jedzeniem a odchudzaniem.

Czyli rozumiem, że cukry proste nie są największym wrogiem naszej wagi? Tobiasz Wilk: - Od wszystkiego możemy być grubi i od wszystkiego możemy schudnąć. Można odchudzać się na pączkach, ciastkach, cze-

84

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Na przykład? TW: - Przytyć można od pełnoziarnistych kasz, ryżu, makaronów, nawet od chudego mięsa, a od oliwy z oliwek w szczególności, ponieważ i ona zwyczajnie jest tłuszczem, który tuczy. Podobnie od wytrawnego wina. Mimo, iż wszystkie wymienione produkty należą do grupy tych zdrowych. Tak wiec są to wyroby, od których możemy przybrać na wadze, a równocześnie bardzo zdrowo schudnąć.

AP: - Osoby, sięgające przykładowo po chude mięso, czy makaron, nie są w stanie zjeść tak wielu posiłków, aby zdążyć utyć. Aby utyć od ryżu, należałoby zjeść ogromne jego ilości, 2-3 woreczki dziennie. W związku z tym, będąc sytymi, odchodzimy od stołu. Natomiast jedząc batoniki i słodycze, po chwili czujemy głód. A jeden batonik może mieć tyle kalorii ile ma duży talerz dobrego jedzenia typu sałatka czy makaron lub chude mięso. To dość logiczne: słodyczami się nie najadamy, bo jest ich mniej jeśli chodzi o objętość, a kalorii mogą posiadać tyle co obiad.


dieta

Jak więc przyrządzić któryś z tych pysznych posiłków, który nie szkodzi naszym figurom? AP: - Możemy na przykład zrobić zapiekankę z białym ryżem, ugotowanym na mleku, który uzupełniamy chudym serkiem homogenizowanym i białkami jaja, co w całości zapiekamy. Taką zapiekankę można podać z owocami, a sam tłuszcz zastąpić odrobiną kokosu. Czy możemy sobie pozwolić na każdy owoc? AP: - Niektóre z nich jak banan, czy winogrona mają nieco więcej cukru i są bardziej kaloryczne. Natomiast spokojnie możemy sięgać po maliny, truskawki czy jagody. Czy jest coś, po co nie sięgacie jednak nigdy? AP: - Po soki w kartonach, które pochodzą z zagęszczonych koncentratów i syropów, gdzie znajduje się masa cukrów, które niepotrzebnie podbijają dzienne zapotrzebowanie na liczbę kalorii. Tego typu napoje znacznie lepiej zastąpić wodą.

MOGĘ SCHUDNĄĆ Agnieszka Płaneta, Tobiasz Wilk

TW: - Odrzucamy również bardzo tłuste potrawy, tłuste mięsa, bardzo rzadko sięgam po wieprzowinę. A na przykład ukochane przez Polaków ziemniaki? TW: - Ziemniaki są rewelacyjne! Są najbardziej sycącym produktem spożywczym, a w dodatku są tanie, łatwo dostępne i niskokaloryczne. Aby organizm przyjął taką ilość kalorii, jaka jest w woreczku ryżu musielibyśmy zjeść prawie pół kg ziemniaków. W jakiej formie najlepiej je podawać? AP: Gotowane, puree, pieczone, czy z warzywami. Tuczą, jeśli polejemy je zdecydowanie zbyt dużą ilością oliwy z oliwek, śmietaną czy skwarkami. TW: - Najważniejsze, aby to co nas odchudza, jednocześnie rewelacyjnie smakowało.

powinny stanowić podstawę zdrowego jadłospisu? I o co tak naprawdę chodzi z tym indeksem glikemicznym?

Dieta Dukana, dieta kopenhaska, dieta 1000 kalorii – przepisów na sukces w odchudzaniu nie brakuje, w dodatku co chwilę pojawiają się kolejne „diety cud”. Ale czy w takim razie którakolwiek z nich jest naprawdę skuteczna? Podobno ziemniaki nie są aż tak tuczące, jak się powszechnie uważa... A może to makarony? Czy rzeczywiście produkty pełnoziarniste

Mogę schudnąć to praktyczny poradnik, który pomoże Ci uporządkować podstawową wiedzę z zakresu dietetyki. Ten napisany przystępnym, prostym językiem podręcznik dostarczy Ci sprawdzonych informacji, umożliwiających świadome i zdrowe odchudzanie. Po jego lekturze będziesz w stanie samodzielnie ocenić

efektywność kolejnej „diety cud”, a także - ocenić jej wpływ na Twoje zdrowie. A czy to prawda, że odchudzanie może być przyjemne? Tak! Mogę schudnąć zawiera również zestaw przepisów na smakowite dietetyczne dania, które łatwo samodzielnie przygotować. Omlet czekoladowy z migdałami i pomarańczą, pierś kurczaka faszerowana szpinakiem i ricottą, placuszki dyniowe – czy to brzmi jak wyrzeczenie?

REKLAMA

Nowe linie kosmetyków THALGO / BIOLINE / GUAM

Wymodeluj swoje ciało na wiosnę

Body Master Kraków, Szuwarowa 1 / tel. 12 262 48 48 / zadzwoń,zapytaj,umów się

www.cascada-spa.com


chirurgia plastyczna

TŁUSZCZ WŁASNY

wróg czy

sprzymierzeniec? Tysiące diet, tysiące ćwiczeń, tysiące wyrzeczeń. Zrobimy wiele, aby pozbyć się paru fałdek tłuszczyku tu i tam. Podejrzliwie oglądamy się w lustrze, z niepokojem obserwujemy wskazówki wagi. Niepotrzebnie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jaki skarb posiadamy. Wstrzykiwanie różnych preparatów w celu poprawy wyglądu miało miejsce już w średniowieczu. Obecnie absolutną furorę na rynku robi kwas hialuronowy. Błyskawicznie wypiera on z użycia inne wypełniacze. Aplikacje kwasu hialuronowego stały się niemal równie popularne jak łykanie witamin. Ma on jednak dwie wielkie wady: wchłania się i jest drogi. I nagle bomba! Tłuszcz własny! Bezpłatny materiał, łatwo go namnożyć (oj, bardzo łatwo), do tego potrafi pozostawać w ciele ludzkim bardzo długo. Zabiegi przeszczepu tłuszczu własnego przeżywają prawdziwy renesans. Wprawdzie pierwsze doniesienia o eksperymentach z tłuszczem pojawiły się ponad sto lat temu, jednak dopiero od kilku lat przeszczepy własnej tkanki tłuszczowej zawojowały chirurgię plastyczną. Za ojca metody uważa się doktora Colemana, który walnie przyczynił się do jej rozpowszechnienia.

O CO CHODZI Z TYM TŁUSZCZEM? Informacji na temat użycia tłuszczu własnego jako materiału do przeszczepu jest bardzo niewiele. Często w gabinecie spotykam zaciekawionych pacjentów: - Pani doktor, o co chodzi z tym tłuszczem? Po pierwsze, trzeba ten tłuszcz uzyskać. Skąd? Nie może to być tłuszcz męża, koleżanki czy sąsiadki. Tkanki od obcego zostałyby odrzucone. Musi być własny. Skąd jest pobierany? A z wielu miejsc, gdzie gromadzi się go najwięcej: z brzucha, ud, kolan, lędźwi. Jestem pewna, że z radością się go stamtąd pozbędziecie. Stosuje się tu metodę odsysania, jednak różni się ona od klasycznej liposukcji, mającej na celu modelowanie sylwetki. Pobiera się mniej materiału,

86

lounge ...bo jakość ma znaczenie

z zachowaniem pełnej sterylności. Pobrany tłuszcz nie jest jeszcze gotowy do podania – wymaga on wielu zabiegów – płukania, odwirowywania, aż do uzyskania dawki dorodnych nieuszkodzonych komórek tłuszczowych. Tylko takie mają szansę na wgojenie się. Dzięki bogatym zasobom, możemy uzyskać całkiem sporo porządnego materiału do przeszczepu. Nie są to mililitry jak w przypadku kwasu hialuronowego, ale całkiem pokaźne ilości: na twarz dobrze jest przygotować 40-80 ml, w inne miejsca nawet po 200-300 ml tłuszczu. Ale uwaga! Tylko 25-40% podanego poprawnie materiału rzeczywiście wgoi się i pozostanie na lata w obrębie tkanek. My patrzymy na to zjawisko jak optymiści na szklankę do połowy pełną. Cały czas udoskonala się metody, aby procent wgojonych komórek był jak największy. Można też zabieg powtórzyć w celu osiągnięcia pełnego rezultatu.

PRZESZCZEP TŁUSZCZU - GDZIE I PO CO? I teraz najważniejsze! Tłuszcz własny stosuje się do modelowania prawie każdego fragmentu naszego ciała. Zacznijmy od twarzy. Można ją fantastycznie odmłodzić, zregenerować i ujędrnić, wypełniając fałdy nosowo-wargowe, powiększając usta, modelując policzki, korygując powieki dolne, dekolt, itd. Już w 1987 roku ukazała się praca doktora Bircolliego, traktująca o modelowaniu, ujędrnianiu i powiększaniu biustu tłuszczem własnym. Obecnie stosuje się ten zabieg coraz częściej, podobnie jak ujędrnianie pośladków czy modelowanie kształtu łydek i ud. Tłuszcz stał się doskonałym materiałem do korygowania różnych wrodzonych i nabytych wad budowy.

A teraz najciekawsze! Dzięki olbrzymiej zawartości tzw. komórek macierzystych, tłuszcz własny posiada niesamowite własności regenerujące. Np. wstrzyknięcie tych komórek pod owrzodzenie czy trudno gojącą się ranę, znacznie przyspiesza gojenie. Laryngolodzy leczą za pomocą tłuszczu porażenia strun głosowych. Procesowi wgajania komórek tłuszczowych towarzyszy zwiększenie ukrwienia, powodujące widoczną poprawę wyglądu skóry – staje się ujędrniona, dobrze napięta. Najlepiej widać ten efekt na twarzy i na dekoldzie.

SAME PLUSY? Nie do wiary, ale rzeczywiście tych plusów jest bardzo wiele. Czy jest to zabieg bezpieczny? Tak, pod warunkiem zachowania zasad bezpieczeństwa. Czy skuteczny? Tak, pod warunkiem prawidłowego wykonania. Przestrzegam pacjentów – pobranie igłą i strzykawką nieco tkanki podskórnej i wstrzyknięcie tego materiału w wybrane miejsce nie jest zabiegiem przeszczepu tkanki tłuszczowej. Taki materiał wchłonie się w ciągu 2-3 tygodni, nie zostawiając żadnego efektu. Inne zalety? Nie ma nacięć, ran, szwów i blizn. Tłuszcz podaje się cieniutkimi kaniulami, nie pozostawiającymi śladów na skórze. Po zabiegu nie ma bólu. W każdej dziedzinie życia obserwujemy postęp, zmiany, ewolucję. Również i chirurgia plastyczna nie stoi w miejscu. Statystyki ujawniają jak bardzo odchodzi się od ryzykownych dużych zabiegów operacyjnych, na rzecz medycyny nieinwazyjnej. Botox, kwas hialuronowy, tłuszcz własny, a może jeszcze coś innego? Zobaczymy w najbliższych latach. MAŁGORZATA KELLER-SKOMSKA www.doktorkeller.pl ** autorka jest członkiem International Society of Aesthetic Plastic Surgery


zdrowie

Rak nie boli. Badaj się i żyj! WCZESNA PROFILAKTYKA – MOŻNA MIEĆ WRAŻENIE, ŻE TO HASŁO ZOSTAŁO JUŻ TAK CZĘSTO POWTÓRZONE, ŻE AŻ SIĘ OBYŁO I MAŁO KTO ZWRACA NA NIEGO UWAGĘ. Wczesne wykrycie raka to jednak jedyny sposób na to, aby żyć! Niestety, nasze społeczeństwo wciąż zbyt mało wie o rozpoznawaniu zagrożeń oraz o możliwości wczesnego wykrycia choroby, a tym samym szybkiego wyleczenia raka. Jak wynika z badań, większość z nas ponoć nie decyduje się na rutynowe badania z obawy przed bólem, przed domniemaną trudnością diagnostyczną, czy wykryciem niepokojących zmian. Liczby jednak powinny do nas przemówić: jak podaje American Canser Society, w USA co godzinę umiera 1 Amerykanin z powodu czerniaka lub raka

jamy ustnej. Tym samym w USA umiera około 7600 osób rocznie. W Europie natomiast wykrywanych jest około 480 000 nowych przypadków choroby. A co gorsza, śmiertelność z powodu raka jamy ustnej i czerniaka jest szczególnie wysoka, stąd istnieje najwyższa konieczność badania zmian skóry! Dobrze jednak, że wciąż powstają nowe instytucję, które wychodzą nam usilnie naprzeciw. W Krakowie, w ostatnim tygodni kwietnia, odbyła się IV edycja Akcji Profilaktycznej Rak nie boli. Badaj się i żyj.

W krakowskim instytucie Face and Body pod patronatem prezydenta Miasta Krakowa oraz UJ odbyły się tydzień zdrowia poświęcony temu problemowi. Na miejscu, za bardzo symboliczne kilka złotych, można było odbyć konsultacje specjalistyczne z zakresu chirurgii, onkologii, kosmetologii, diety, fizjoterapii i inne. Oby więcej takich akcji. Nie przegapcie kolejnej edycji! Wątek możecie śledzić na stronie www.raknieboli.pl JOANNA JAWOR

REKLAMA

Bezpieczne piekno ,

www.medyczne-fbi.pl .. niezmiennie z Wami juz od 17 lat... Modelowanie konturów twarzy - bezoperacyjnie, bezpiecznie i na długo...

Tylko w maju - do wykorzystania bon na 200 zł przy zabiegu Radiesse, który odejmie Ci lat. - piekno poparte badaniami


CZEKOLADA zdrowie

zdrowa

fot. 123rf.com

czy nie?

FAKTY I MITY O CZEKOLADZIE Czekolada pomocna w odchudzaniu? To fakt!

Czekolada źle wpływa na cerę? To mit

Ciemna czekolada pozytywnie wpływa na zdrowie, jednak jedynie wtedy, kiedy spożywana jest w umiarkowanych ilościach. Wtedy nie tylko dostarcza nam zdrowych składników odżywczych, ale również poprawia nasz nastrój, przyspiesza metabolizm i daje uczucie sytości. Takie właściwości czekolady pomagają nam przeprowadzić kurację odchudzającą, bez obniżenia nastroju. Jak pokazują badania, najlepsza dawka to około 7,5g dziennie, czyli 2-3 kostki czekolady ciemnej - a więc takiej, która zawiera co najmniej 60% kakao. Zjedzone 20 minut przed głównym posiłkiem, spowodują, że usiądziemy do niego już z pewnym uczuciem sytości i zjemy mniej. Ciemna czekolada ma również właściwości przyspieszające metabolizm, co w dietach odchudzających jest niezwykle ważne. W większych ilościach czekolada nie ma już tak terapeutycznego efektu, lekarze nawet przypuszczają, że można się od niej uzależnić, a pamiętajmy, że 100 g ciemnej czekolady to 554 kcal. Osoby mające skłonność do alergii powinny zachować szczególną ostrożność, ponieważ kakao może uczulać.

Często mówi się, że czekolada przyczynia się do problemów z cerą i wystąpienia trądziku, ale badania kliniczne nie potwierdzają tej opinii. Nie ma również dowodów, że czekolada wywołuje migreny. To cukier zawarty w wyrobach czekoladopodobnych może odpowiadać za te mity.

Czekolada tuczy? To mit, jeżeli spożywa się ją w umiarkowanych ilościach Czekolada ma stosunkowo niski indeks glikemiczny. To oznacza, że po jej zjedzeniu poziom glukozy wzrasta powoli, a nie gwałtownie, jak po niektórych potrawach czy napojach bogatych w łatwo przyswajalne węglowodany. Długo utrzymywało się przekonanie, że zjedzenie czekoladowego batona wywołuje „huśtawkę” glukozy, czyli szybki wzrost i równie szybki spadek jej stężenia. Jednak huśtawkę glukozy powoduje zawarty w nadzieniu batonów cukier, a nie sama czekolada. Czekolada może być okazjonalnie spożywana również przez osoby chore na cukrzycę; pamiętajmy tylko, żeby wybierać czekoladę ciemną, o stosunkowo niższej zawartości cukru.

Czekolada zapobiega próchnicy? To fakt Naukowcy odkryli, że taniny zawarte w kakao pomagają wręcz zapobiegać próchnicy, prawdopodobnie utrudniając odkładanie kamienia nazębnego. Mleko zawarte w mlecznej czekoladzie również zabezpiecza przed próchnicą, a także kwas szczawiowy odgrywa podobną rolę, przez zmniejszanie wytwarzania kwasów w jamie ustnej.

Czekolada zapobiega starzeniu organizmu? To fakt! Czekolada jest najbogatszym źródłem antyoksydantów (przeciwutleniaczy). Zawiera ich więcej niż warzywa, owoce czy orzechy, a tym samym chroni nasz organizm przed negatywnym działaniem wolnych rodników. Antyoksydanty (przeciwutleniacze) są ważną częścią systemu obrony organizmu przed wolnymi rodnikami, które są małymi cząsteczkami chemicznymi, powstającymi podczas różnych przemian metabolicznych. Nadmiar wolnych rodników powoduje uszkodzenie komórek i ich części, w tym materiału genetycznego pod postacią kwasu DNA. Uważa się, że mają one kluczowe znaczenie w procesach starzenia oraz w powstawaniu wielu chorób degeneracyjnych i związanych ze starszym wiekiem. Flawonoidy wykazują działanie antyoksydacyjne „zmiatając” wolne rodniki w poszczególnych komórkach i zmniejszając w ten sposób uszkodzenia komórek. AGATA ZIEMNICKA Współautorka programu TVN Style „Rewolucja na talerzu”, psycholog i dietetyk Centrum Psychodietetyki Równowaga

88

lounge ...bo jakość ma znaczenie


zdrowie

Co takiego kryje w sobie czekolada? Po pierwsze Kakao – ciemna czekolada charakteryzuje się wysoką zawartością kakao, niektóre jej odmiany zawierają nawet 99 % tego składnika. Kakao natomiast bogate jest we flawonoidy, a zwłaszcza w epikatechiny. W słodkich czekoladach flawonoidy są usuwane, ponadto dodatek cukru lub mleka obniża ich zdrowotne właściwości. Do produkcji ciemnej czekolady używane jest natomiast kakao o zachowanych flawonoidach, które odpowiedzialne są za cierpki smak. Polepszają one ukrwienie, zapobiegają zakrzepom krwi i zmianom miażdżycowym, poprawiają pamięć krótkoterminową oraz funkcjonowanie mózgu, działają dobroczynnie na organizm w sytuacjach zmęczenia lub braku snu. Flawonoidy to naturalne przeciwutleniacze, które powodują, że w procesie produkcji nie potrzeba używać chemicznych substancji przeciwdziałających reakcjom utleniania. Ponadto ziarna kakaowca zawierają ok. 600 innych substancji chemicznych, które chronią przed nowotworami, przeciwdziałają depresji i pobudzają układ odpornościowy.

Magnez, miedź i inne pierwiastki – czekolada jest źródłem składników mineralnych, a na szczególna uwagę zasługuje tutaj magnez, który wpływa na sprawność komórek nerwowych. 1 tabliczka czekolady zapewnia pokrycie 20-25 % dziennego zapotrzebowania na ten pierwiastek. W ciemnej czekoladzie znajdziemy także dużo miedzi, która przeciwdziała chorobom układu sercowo-naczyniowego. Z kolei występujące w czekoladzie cynk i selen zwiększają ilość endorfin, czyli substancji pozytywnie wpływających na nasz nastrój.

Teobromina – najważniejszy alkaloid czekolady, wykazuje korzystny wpływ na umysł i może działać moczopędnie. Innymi czynnymi substancjami w ciemnej czekoladzie są teofilina (występuje w śladowych ilościach) oraz kofeina (też w niewielkich ilościach, ale wykazano jej lekko stymulujący wpływ na układ nerwowy).

Fenyloetyloamina – ma działanie antydepresyjne, po-

AGATA ZIEMNICKA

REKLAMA

prawia nastrój i wywołuje uczucie szczęścia. Ponieważ taki sam związek wydzielany jest przez mózg zakochanej osoby, czekolada traktowana jest jako afrodyzjak.

N

AILSTUDIO


Chudnij B

ezdyskusyjnym pozostaje fakt, że zadowolenie z własnego wyglądu pozytywnie wpływa na każdą dziedzinę naszego życia. Płaski i pięknie wymodelowany brzuch, biodra i uda bez nadmiaru tłuszczu są marzeniem niejednej osoby. Niestety bardzo często nawet odpowiednia dieta i ćwiczenia nie wystarczą do osiągnięcia zadowalającego efektu. W niektórych miejscach, niechciana tkanka tłuszczowa po prostu nie znika. Jeszcze do niedawna jedynym rozwiązaniem było zastosowanie liposukcji – zabiegu skutecznego, aczkolwiek inwazyjnego, po którym pacjent przez jakiś czas pozostawał wyłączony z normalnego życia. Rozwój medycyny estetycznej przyniósł ze sobą doskonałą alternatywę dla liposukcji, bez użycia skalpela i ryzyka powikłań. Metodą, o której mowa jest intralipoterapia®. Pod skomplikowaną nazwą zabiegu kryje się nieinwazyjna technika wprowadzenia do tkanki tłuszczowej preparatu o nazwie Aqualyx® - który doprowadza do całkowitego zniszczenia komórek tłuszczowych, które następnie są wydalane z organizmu - wyjaśnia dr Roma Zielińska z Gabinetu Medycyny Estetycznej MAGNOPERE w Krakowie.

tam gdzie chcesz Czym jest i jak działa działa Aqualyx®? - Aqualyx® jest mikrożelatynowym roztworem, w którym głównymi działającymi substancjami są detergenty niszczące komórki tłuszczowe podczas procesu adipocytolizy. Warto wspomnieć o zaletach stosowania preparatu. Bez wątpienia należy do nich jego skuteczność, bezpieczeństwo i bezbolesność, a także fakt, że pacjent od razu po zabiegu wraca do normalnego trybu życia. W opozycji do zabiegów chirurgicznych również cena zabiegu intralipoterapii® wydaje się być dużym plusem. Jakie okolice ciała można poddać zabiegowi? Aqualyx® możemy z dobrymi efektami zastosować zarówno na ciele, jak i na twarzy w takich okolicach, jak: fałdy na plecach i brzuchu, okolice bioder oraz tzw. „bryczesów”, wewnętrzna strona ud i kolan, podwójny podbródek. Jak wygląda zabieg i czy potrzebne jest specjalne przygotowanie? Przed zabiegiem wykonuje się pomiary antropometryczne oraz wykonuje dokumentację fotograficzną. Sam zabieg nie wymaga szcze-

gólnego przygotowania w domu. Zabieg intralipoterapii® polega na podaniu preparatu Aqualyx® bezpośrednio do tkanki tłuszczowej przez iniekcje za pomocą specjalnie do tego celu opracowanych igieł. Przeprowadza się go, przy ograniczonej do niezbędnego minimum, ilości wkłuć, co zmniejsza ból i ryzyko uszkodzenia skóry. Do roztworu Aqualyx® dodawane jest znieczulenie. Zabieg trwa ok. 30 minut. Bezpośrednio po zabiegu... Pacjent od razu wraca do codziennych czynności. Zabieg preparatem Aqualyx ® nie wyłącza go z normalnego funkcjonowania. Początkowo odczuwa niewielkie pieczenie, swędzenie oraz tkliwość miejsca poddanego zabiegowi i są to pożądane efekty uboczne świadczące o skuteczności terapii. Przez kolejne kilka dni może być widoczne zaczerwienienie i obrzęk, skóra będzie lekko bolesna i tkliwa – należy powstrzymać się od zwiększonej aktywności fizycznej. Jest to normalna reakcja organizmu i ustępuje samoistnie, tak jak mogące pojawić się siniaki w miejscu iniekcji.

ROZDAJEMY NAGRODY! Bardzo chętnie odpowiem na wszystkie Państwa pytania i wątpliwości związane z medycyną estetyczną. Najciekawsze pytanie zostanie nagrodzone zabiegiem Aqualyx®. Piszcie na: roma.zielińska@magnopere.pl W tym numerze publikujemy pytanie p. Julii - gratulujemy i zapraszamy na zabieg spalający tkankę tłuszczową New Midas. Witam Pani Doktor! Po zakończonym sezonie narciarskim niestety zauważyłam na moich policzkach i skrzydełkach nosa popękane naczynka. Jak się ich pozbyć? Czy jest możliwość usunięcia ich laserem? Bardzo proszę o odpowiedź.

Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem będzie zabieg z użyciem lasera diodowego, który świetnie sobie radzi z usuwaniem naczynek. Promieniowanie lasera pochłaniane jest przez barwnik hemoglobiny, zawarty w czerwonych krwinkach, podgrzewa naczynko i powoduje nieodwracalne jego zniszczenie oraz wchłonięcie. Jednak jak to często bywa istnieją oczywiście przeciwwskazania do laserowego usuwania popękanych naczynek: są to np. ciąża, leki światłouczulające, nasłonecznienie, przyjmowanie antybiotyków. Po wykonanym zabiegu nie powinno się planować lotu samolotem przez ok. 2-3 tygodnie oraz wstrzymać się od wykonywania zwiększonego wysiłku fizycznego. Pozdrawiam Magnopere / Roma Zielińsk

Dr Roma Zielińska jest lekarzem chorób wewnętrznych z 15-letnim doświadczeniem zawodowym. Od ponad 9 lat zgłębia i propaguje zasady, jakimi kieruje się światowa medycyna estetyczna. Jest ona bardzo prężnie rozwijającą się gałęzią medycyny dzięki naszej stale rosnącej świadomości i aktywności zawodowej, a także dzięki chęci zachowania nie tylko dobrego zdrowia psychofizycznego, ale również atrakcyjnego wyglądu. Stanowi pewnego rodzaju „pomost” między kosmetyką a chirurgią plastyczną, i mimo iż kładzie główny nacisk na skórę, zajmuje się całym organizmem człowieka. W roku 1996 uzyskała dyplom lekarza medycyny Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego a od roku 2000 posiada specjalizację w zakresie Chorób Wewnętrznych. Od roku 2002 prowadzi własną praktykę internistyczną i medycyny estetycznej MAGNOPERE oraz jest trenerem technik mezoterapii oraz zastosowań peelingów dla lekarzy. Na bieżąco uczestniczy w kursach i szkoleniach z zakresu medycyny estetycznej, Międzynarodowych Kongresach Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, Kongresach Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych. Doświadczenie internistyczne i praktyka lekarza medycyny estetycznej, dają jej możliwość spojrzenia na całego pacjenta, co ma ogromne znaczenie przy wyborze metody leczenia i znacząco wpływa na skuteczność efektów terapeutycznych. Jej życiu, pracy oraz etyce zawodowej towarzyszy nie starzejące się powiedzenie - Nihil nisi bene (Nic, jeśli nie dobrze).

MAGNOPERE Roma Zielińska Medycyna Estetyczna Wiślane Tarasy, ul. Grzegórzecka 67D/102 (klatkaD), Kraków, tel.: 509 604 440, (12) 353 72 27 - roma.zielinska@magnopere.pl

ARTYKUŁ PROMOCYJNY

Julia

Szanowna Pani Julio,


psychologia

CZEKOLADOHOLICY vs CZEKOLADOFILE W zasadzie od początku istnienia nauki, jaką jest psychologia, jej przedstawicie zastanawiali się, jakie znaczenie dla ludzkiego funkcjonowania mają przyjemność i ból. Wzmocnienia pozytywne, czyli te rezultaty danego działania, które odczuwane są subiektywnie jako przyjemne, powodują chęć powtarzania danego działania; wzmocnienia negatywne - te powiązane z bólem dają efekt przeciwny. Ludzki mózg posiada układ nagrody, nazywany także ośrodkiem przyjemności. Anatomicznie układ nagrody jest częścią układu limbicznego. Tworzą go: brzuszne pole nakrywki, w którym znajdują się ciała komórkowe neuronów dopaminergicznych oraz jądro półleżące do którego neurony te wysyłają swoje wypustki. Układ ten otrzymuje również sygnały z ciała migdałowatego. I to właśnie o wydzielanie dopaminy chodzi, ponieważ rezultatem pobudzenia neuronów dopaminowych, jest wzrost jej wydzielania, co ma działanie nagradzające. Wpływa to na poziom motywacji do działania, dokonywania określonych wyborów, odczuwanie przyjemności czy euforii. Jednakże ma to również związek z powstawaniem uzależnień czy z zachowaniami kompulsywnymi. Niebywale istotne jest, iż w świetle badań naukowych, nie tylko samo dostarczenie przyjemności ma efekt nagradzający. Okazuje się, że najsilniej działa obietnica nagrody, czyli perspektywa jej uzyskania, sam jej widok czy zapach. Powoduje to, iż człowiek koncentruje się na zdobywaniu przyjemności, inwestując w to coraz większe nakłady energii. Może w związku z tym dochodzić do tworzenia się zjawiska nałogowego regulowania emocji. Jest to zjawisko niekonstruktywne, mogące prowadzić do uzależnienia od poszczególnych substancji czy wytworzenia czynności kompulsywnych. Osoba przeżywająca uczucia, które odbiera jako nieprzyjemne, zamiast zastosować działania zmierzające do rozwiązania sytuacji leżącej u źródła jej cierpienia, stosuje czynności zmierzające do uzyskania chwilowej ulgi. Mogą to być np.: używanie takich substancji jak alkohol, narkotyki, sex, zakupy czy jedzenie słodyczy, w tym również czekolady. W związku z tym, iż zastosowanie niekonstruktywnych strategii poradzenia sobie w trudnej sytuacji, w żaden sposób nie przybliża do jej rozwiązania, nieprzyjemne uczucia związane z daną sytuacją narastają. W konsekwencji konieczne jest stosowanie coraz większej ilości sposobów niekonstruktywnych w celu redukcji napięcia, czyli np. coraz częstsze zjadanie coraz większych ilości czekolady. Czekolada zawiera cały szereg substancji wpływających aktywnie na funkcjonowanie ludzkiego mózgu: cukier, kofeina, teobromina, anandamid, fenyloetyloamina - większość tych substancji znajduje się w niej w śladowych ilościach, jednakże są to substancje, które przyjmowane w nadmiarze, mogą działać uzależniająco. Czekolada bardzo często wybierana jest, jako poprawiacz nastroju, ze względu na jej dużą dostępność i skuteczność. Substancje zawarte w czekoladzie wpływają pozytywnie na koncentrację, redukcję zmęczenia (pobudzają), mają również wpływ na subiektywne poczucie zadowolenia. Zjawisko to jest ryzykowne w momencie, gdy traktujemy czekoladę, jako ostatnia deskę ratunku - coś, co spowoduje, że nasze problemy znikną. Jest to droga do wytworzenia czynności kompulsywnych, a być może nawet uzależnienia. Po zjedzeniu czekolady, podwyższenie nastroju będzie efektem krótkotrwałym i nieprzybliżającym nas do rozwiązania problemu - takie używanie czekolady będzie niekonstruktywne. Jednakże z dobrodziejstw czekolady korzystać warto. Można używać jej jako elementu świadomego podnoszenia jakości życia. Absolutnie nie należy z niej rezygnować, wręcz przeciwnie, niech stanie się ona w niewielkich ilościach stałym elementem naszej diety. W ten sposób zapewnimy sobie być może większe zadowolenie z codziennego życia, dbając o to by nie narażać się na ryzyko powstania kompulsji czy uzależnienia. Psycholog, Specjalista terapii uzależnień | malgorzatazembowicz.pl

REKLAMA

MAŁGORZATA ZEMBOWICZ


KLER - impreza dla klientów VIP | 19. 04 fot: Marta Szczepanik | lounge

potrzebujesz fotografa na imprezę? odezwij się do nas!

(12) 633 77 33 / info@loungemagazyn.pl 92

lounge ...bo jakość ma znaczenie


t

techno lounge

gadşety | motolounge | dom i wnętrza | design


gadżety

Paweł Warzecha

AMPLIFIEAR - PLASTIKOWE UCHO DO IPADA

Czujecie się rozczarowani jakością dźwięku płynącego z wbudowanego głośnika iPada? Powinniście zatem sprawdzić Amplifiear, czyli prosty, gumowy gadżet do iPada. Twórcy Amplifiear, czyli zespół projektantów skupiony w Nonlinear Studio, stwierdzili, że seryjny głośnik w iPadzie jest niewielki, na dodatek umieszczony z tyłu obudowy. W efekcie jakość dźwięku jest marna. Amplifiear działa, wykorzystując podstawowe zjawiska fizyczne z zakresu akustyki, bo fale dźwiękowe dobrze odbijają się od powierzchni płaskich i twardych. Gadżet dostępny jest w 6 kolorach: czerwonym, niebieskim, zielonym, pomarańczowym, białym i czarnym.

FOTEL DLA GRACZA LICENCJONOWANY PRZEZ MARVELA

Różni producenci proponują czasem bardzo zaawansowane konstrukcje, ale nie każdy gracz ma ochotę wydać na fotel równowartość niezłego samochodu. Firma Dreamseat stworzyła tańszy gadżet dla fanów gier, przy okazji nawiązując współpracę z Marvelem. Fotel dla graczy Video Game Rocker jest obity ekologiczną skórą, wyposażony w zintegrowane z zagłówkiem głośniki i wbudowany subwoofer. Pod prawą ręką gracza, poniżej podłokietnika, umieszczono komplet portów, pozwalających na podłączenie słuchawek oraz przyciski do sterowania zestawem audio. Dodatkowo, składając zamówienie nabywca może wybrać jeden z licznych wizerunków bohatera, którym zostanie ozdobiony fotel. Cena: $400.

SONY XPERIA S

W tym miesiącu polecam smartfon Sony Xperia S. Model ten ma kluczowe znacznie, bo stanowi początek nowego etapu w dziedzinie tworzenia smartfonów przez japońskiego producenta. Xperia S jest urządzeniem aspirującym do kategorii high-endowych smartfonów, oferując całkiem przyzwoite parametry. Pracuje oczywiście na Androidzie, a wyposażono go w wyświetlacz o przekątnej 4,3 cala i rozdzielczości 720 x 1280 pikseli oraz aparat 12 Mpx. Nie da się nie położyć w tym przypadku nacisku na design - telefon jest po prostu piękny i wyróżnia się na tle wtórnych, czarnych smartfonów bez charakteru, co sprawia, że marka Sony jest coraz lepiej postrzegana przez użytkowników. Czy ktoś nadal myśli, że przejęcie udziałów Ericssona przez koncern Sony nie będzie miało większego znaczenia?

JEDNA ŻARÓWKA NA 20 LAT

Philips zaprezentował dość ambitny projekt żarówki, która ma dawać światło porównywalne do 60-watowej i zużywa jedynie 10 watów. Jakby tego było mało, żarówka jest bardzo wytrzymała, ponieważ potrafi świecić nieustannie przez 30 tys. godzin, stąd używana średnio tylko przez 4 godziny dziennie wystarczy na 20 lat. Póki co, nowość na rynku oświetlenia kosztuje 50 dolarów. Philips chce jednak osiągnąć ostatecznie cenę oscylująca wokół 25-30 dolarów za sztukę, aby żarówka była bardziej przystępna dla konsumentów.

WIĘCEJ CIEKAWOSTEK ZE ŚWIATA INTERNETU I NOWYCH TECHNOLOGII ZNAJDZIESZ NA KANALE PRO LIFESTYLE’OWEJ TELEWIZJI INTERNETOWEJ ISTV.

Cotygodniowe odcinki programów rozrywkowych i tematycznych, to istna dawka humoru, inspiracji, ciekawostek i wiedzy. Wśród kanałów Fun, Glam i Pro każdy znajdzie program odpowiedni dla siebie. Oglądaj na www.istv.pl!

94

lounge ...bo jakość ma znaczenie


PRISMA SMART KINECT - DOTYKOWA KUCHNIA

Prisma Smart Kinect to dowód na to, że najnowsze technologie wchodzą nawet do kuchni. Włoska firma Toncelli przedstawiła kuchnię, która zachwyci zarówno wielbicieli designu, zaawansowanej technologii, jak i rzecz jasna - miłośników gotowania. Poza typowym wyposażeniem, jak zlew czy kuchenka, zestaw posiada blat roboczy, który jest niczym dotykowy panel. W czym może nam pomóc takie rozwiązanie? Otóż na przykład podczas przygotowywania posiłków, można na bieżąco sprawdzać przepisy, czy oglądać filmy.

KOSIARKA LAWNBOTT SPYDEREVO

Jeżeli nie lubicie kosić swoich przydomowych trawników - warto przyjrzeć się robotowi Lawnbott Spyderevo. Maszyna porusza się samodzielnie, więc może wyręczyć właściciela w domowych obowiązkach. Wystarczy oznaczyć granice obszaru do wykoszenia specjalnym kablem, a robot za pomocą sensorów odnajdzie się w przestrzeni i będzie samodzielnie dbał o wysokość trawy. Bateria wytrzymuje 3,5 godziny pracy i jeśli ktoś się zdecyduje na zakup opcjonalnej stacji ładującej, robot sam ją odnajdzie i doładuje akumulatory, gdy zajdzie taka potrzeba. Kosiarka może pracować nawet bez interwencji człowieka na obszarze ok. 80 arów. Cena: ok. $1700.

DRUKARKA ZE SKANEREM 3D

HP TopShot LaserJet Pro M275, to pierwsze urządzenie wielofunkcyjne na rynku, które ma nietypowy skaner - cyfrowy aparat na wysięgniku.

ILUMNI ul. Zakopiańska 56 30 - 418 Kraków tel. 12 626 04 73 kom. 502 750 838 REKLAMA

Urządzenie pozwala rejestrować obrazy obiektów 3D i skanować dokumenty. Funkcja skanowania HP TopShot pozwala przechwytywać obrazy obiektów trójwymiarowych, a następnie wysyłać je bezpośrednio na strony internetowe przy użyciu specjalnych aplikacji. TopShot Scanning rejestruje sześć oddzielnych obrazów dokumentu lub obiektu 3D i łączy je w jeden ostateczny „pogłębiony” i wyraźny obiekt, który może być nie tylko wydrukowany w kolorze, ale też zapisany w bardzo wysokiej rozdzielczości w wersji elektronicznej.

www.ilumni.pl


airlounge

Szybkość, wielkość, luksus czyli co wisi w powietrzu? PODOBNO AMERYKAŃSCY NAUKOWCY WYNALEŹLI SPOSÓB NA EKSPRESOWE PODRÓŻOWANIE – TELEPORT, DZIĘKI KTÓREMU DOTARCIE NA ANTYPODY BĘDZIE TRWAŁO TYLE, CO WYKONANIE TELEFONU. NA RAZIE TO OCZYWIŚCIE TYLKO WYIMAGINOWANY SCENARIUSZ, ACZKOLWIEK GDYBY BYŁA TAKA MOŻLIWOŚĆ, BYŁOBY NAPRAWDĘ KAPITALNIE. POZOSTAJE NAM PRZEMIESZCZANIE SIĘ PO LĄDZIE, WODZIE I POWIETRZU, A DO WYBORU JESZCZE SĄ RÓŻNE POJAZDY DLA KAŻDEJ Z WYŻEJ WYMIENIONYCH OPCJI, WIĘC NIE MA CO NARZEKAĆ. PO WYELIMINOWANIU „WOLNYCH” ŚRODKÓW TRANSPORTU, ZOSTAJE JEDEN, NAJSZYBSZY – SAMOLOT. Chociaż jest to całkiem chyże podróżowanie, to jednak lot międzykontynentalny zajmuje kilka lub kilkanaście godzin, a żeby w tym czasie nie umrzeć z głodu i spędzić komfortowo czas, trzeba wybrać odpowiednią linię lotniczą oraz klasę podróży, a te, jeśli im zapewnimy odpowiednią ilość gotówki, zapewnią nam z kolei odpowiednią dawkę przyjemności podczas lotu. Nie panowie, to nie taka przyjemność, jaka przyszła Wam pierwsza na myśl. Oczywiście najbogatsi mogą sobie kupić prywatny odrzutowiec, a w takowych luksusu jest tyle ile w najlepszych hotelach świata.

Rozmiar ma znaczenie Airbus A380 wiedzie prym wśród największych samolotów pasażerskich na świecie. Na swoim dwupoziomowym pokładzie jest w stanie zmieścić 525 osób w konfiguracji 3-klasowej, natomiast przy zmianie ustawienia całej maszyny do standardu klasy ekonomicznej - miejsc wystarczy dla 853 pasażerów. 96

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Ilość miejsca i ogromna przestrzeń zapewniają bardzo komfortowe warunki podróży, a dzięki najniższemu zużyciu paliwa w przeliczeniu na miejsce, pozwala liniom lotniczym na znaczne zmniejszenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. „Super Jambo” jest jednocześnie najcichszym samolotem długodystansowym. By maszyna swobodnie poruszała się w powietrzu jest napędzana czterema silnikami turbowentylato-

Airbus A380 w liczbach Wymiary: Rozpiętość: 79,80 m Długość: 73,00 m Wysokość 24,10 m Powierzchnia nośna 845 m2 Masa Własna: 276 000 kg Startowa: 560 000 kb Paliwa: 310 000 l Osiągi Prędkość maksymalna: 0,89 Ma (ok. 1020km/h) Prędkość przelotowa: 0,85 Ma (ok.945km/h) Pułap 10 700 m Zasięg 15 200 km


airlounge

ponieważ umeblowany prywatny odrzutowiec od środka wygląda jak pokój w hotelu 5-cio gwiazdkowym. Za najbardziej luksusowy na świecie, uważany jest Airbus A340 sułtana Brunei – Hassanala Bolkiaha. O ile sama maszyna

Northrop B-2 Spirit rowymi Rolls-Royce Trent 900, o ciągu 356 kN każdy. Nie jest to niestety łatwe do zrozumienia przez zwykłego człowieka, nieinteresującego się lotnictwem, aczkolwiek na pewno jest to ogromna moc.

dolarów i jest luksusem tylko dla najbogatszych ludzi na świecie, to przy cenie najdroższego wehikułu latającego na świecie to przysłowiowe małe piwo. Mniej więcej jest porównywalne dla zwykłego człowieka do nabycia wacików.

Wnętrze Airbusa wygląda bardziej jak poczekalnia w ekskluzywnym ośrodku SPA niż klasyczne kabiny. W większości modeli Airbusa, każdy pasażer ma do dyspozycji ekran, na którym może oglądać telewizję satelitarną lub włączyć wskazówki bezpieczeństwa w swoim języku. W pierwszej klasie czekają jeszcze większe wygody jak np. pełnowymiarowe łóżko czy sala konferencyjna.

Northrop B-2 Spirit – amerykański bombowiec strategiczny, zdolny do przenoszenia bomb jądrowych, wyceniany jest według różnych ocen od ponad 1,5 do 2,2 miliardów dolarów! Za tak ogromną kwotę można kupić 17 Boeingów 787. Wyprodukowanie samolotu jest tak drogie ze względu na bardzo zaawansowane rozwiązania techniczne. B-2, dzięki unikalnej konstrukcji, jest trudny do wykrycia przez radary. Samolot o konstrukcji latającego skrzydła, nie posiada żadnych pionowych stateczników. Wymagał więc opracowania komputerowego systemu sterowania, dla zapewnienia stabilności lotu. Dzięki temu bombowcem może łatwo sterować dwuosobowa załoga. Początkowo planowano wyprodukowanie 135 bombowców, ale koniec zimnej wojny zredukował te plany zaledwie do 21 sztuk. Obecnie jest to jednak 20 sztuk, gdyż do dziś nie dotrwał tylko jeden egzemplarz, który trzy lata temu rozbił się wskutek błędu w układzie sterowania.

Falcon HTV-2

Szybkość pocisku Falcon HTV-2 jest najszybszym samolotem na świecie. Jest tak szybki, że podróż w każde miejsce na Ziemi zajmuje mu najwyżej godzinę. Bezzałogowy Falcon Hypersonic Technology Vehicle 2 jest własnością armii USA. W godzinę ten wyjątkowy wehikuł jest w stanie pokonać 21 tysięcy kilometrów. Szybszy od tego bombowca jest tylko nasz Rząd, jeśli idzie o wyciąganie pieniędzy z kieszeni obywateli. No i może ewentualnie Chuck Norris. Maszyna, by wzbić się w powietrze, potrzebuje rakiety nośnej, więc aż tak cudowny samolot-pocisk nie jest, skoro nie może sam startować. Jaki był cel projektu? Otóż Amerykanom chodziło o stworzenie odrzutowca, który będzie w stanie w godzinę zbombardować dowolne miejsce na naszym globie.

Drożej się nie dało Jeżeli kupno luksusowego samolotu prywatnego wiąże się z kosztami kilkudziesięciu milionów

Wnętrze Airbusa Sułtana Brunei warta jest kilkadziesiąt milionów dolarów, o tyle na jej bajeczny wystrój monarcha przeznaczył dodatkowe 120 milionów. By podróżować w pełnej wygodzie, czując się jednocześnie jak w domu, nie tylko urządzono salon, ale wygospodarowano także przestrzeń na łazienkę i sypialnię. Każde pomieszczenie wyłożono złotem, kryształami, marmurami i wyposażono w najnowsze technologie. Parafrazując słowa Koheleta – przepych nad przepychami i wszystko przepych.

A gdy głód doskwiera

Wnętrze Airbusa Sułtana Brunei

Przemieszczający się apartament Największy, najszybszy i najdroższy nie znaczy najbardziej luksusowy. Udekorowanie wnętrza samolotu to wyzwanie dla dekoratorów wnętrz,

Długie godziny spędzone w samolocie mogą być męczące, a człowiek musi się czymś posilić podczas lotu. Zazwyczaj jedzenie serwowane w liniach lotniczych nie pieści zbytnio kubków smakowych, choć jak wiadomo, najlepszą przyprawą jest głód. Można zbojkotować produkty podawane przez przemiłe stewardessy i wziąć sobie np. bułkę z domu. Takich problemów na pewno nie napotkamy w klasie biznes, a już na pewno nie w liniach, które słyną przede wszystkim z najlepszej kuchni serwowanej podczas lotów. Chodzi tutaj o Singapore Airlines. Posiłki, przygotowane z najlepszych i najświeższych produktów, których jakość jest skrupulatnie sprawdzana. Dania podawane są w bardzo gustownych naczyniach, w doskonałej kompozycji na tacy, co sprawia, że są równie smaczne jak w nienagannych restauracjach. MAREK KACZMAR

...bo jakość ma znaczenie lounge 97


pasaż

Piesku czytales? Maja czynne

w niedziele

Fryzura Twoich marzeń w zasięgu naszych nożyczek! ul. Racławicka 26 tel: 12 357 73 57

Nowy! ul. Kupa 5 (na Kazimierzu)

www.avantapres.pl salon@avantapres.pl

98

lounge ...bo jakość ma znaczenie



na koniec

Nie ma jak u mamy - czyli żurek i ruskie ZAUWAŻYLIŚCIE, JAK DUŻO LOKALI OSTATNIMI CZASY SERWUJE OBIADY DOMOWE? To znaczy, właściwie nie wiem, czy ostatnimi czasy, być może jest tak od dawna, a tylko ja jestem taki nieuważny, że masowość tego zjawiska dostrzegłem dopiero jakieś dwa-trzy lata temu. Jeśli tak, to powinienem się teraz ze wstydu zrobić czerwony jak burak, wszak od autora felietonów wymagać należy przynajmniej spostrzegawczości i jako takiego obycia w świecie. Pewnym moim usprawiedliwieniem, ale tylko pewnym, mógłby być fakt, że wcześniej żywiłem się głównie w studenckich stołówkach, a tam obiadów domowych nie ma. Być może dlatego, że tego rodzaju lokale gastronomiczne mają spory problem z nadążeniem za współczesnymi trendami, nadal raczej tkwią w PRL-u, nie tylko jeśli idzie o menu. Tam po prostu, w tej samej cenie, każdego dnia jest do wyboru kilka różnych posiłków, nikt domowymi ich nie nazywa, ani nawet swojskimi czy też tradycyjnymi; swoją drogą ten wybór jest jednak mocno ograniczony, bo dwie pozycje w jadłospisie muszą znajdować się zawsze: schabowy i ruskie. Jadałem w tych stołówkach, choć studentem przestałem być kilka lat wcześniej - to taki paradoks stołówek dla studentów, że większość ich klientów studia dawno ma już za sobą. W każdym razie nie da się ukryć, że barów czy też restauracji (w przypadku niektórych z nich to określenie należałoby zdecydowanie ująć w cudzysłów) specjalizujących się w domowych wyrobach jest w ścisłym centrum Krakowa zatrzęsienie, prawie tyle, co lokali serwujących obiady dnia, a znacznie więcej, nad czym mocno ubolewam, niż pubów tudzież klubów mających w swojej ofercie piwo dnia. Co ciekawe, jakoś chyba nikomu przy tym nie przeszkadza, że obiad domowy u każdego jest inny, każdy główny kucharz rodziny inaczej gotuje, inaczej smaży, inaczej przyprawia itd.; stworzenie więc ogólnego wzorca np. domowego schabowego z kapustą jest niemożliwością, nie mówiąc już o bardziej wyrafinowanych potrawach, jak, dajmy na to, żurek. Co akurat, znaczy się: żurek,

(...) nie da się ukryć, że barów czy też restauracji specjalizujących się w domowych wyrobach jest w ścisłym centrum Krakowa zatrzęsienie, prawie tyle, co lokali serwujących obiady dnia, a znacznie więcej, nad czym mocno ubolewam, niż pubów tudzież klubów mających w swojej ofercie piwo dnia. Drugą moją ulubioną potrawą przez lata były ruskie; pewnie wzięło się to zwyczajnie z oszczędności i z braku chęci podejmowania kulinarnego ryzyka, co zresztą po części wiąże się z powodem pierwszym (mając 3,50 zł na posiłek, lepiej nie ryzykować, że nie zje się go do końca). Wszak ta uwielbiana przez obcokrajowców, zwłaszcza Amerykanów, potrawa należy do tych najtańszych - tańsze są chyba tylko kopytka, nie licząc oczywiście zup. A poza tym, trzeba się naprawdę postarać, żeby ją totalnie zepsuć. Ruskie jadałem przeważnie w barach mlecznych i muszę przyznać, że choć raz bywały lepsze, innym razem trochę gorsze, to zawsze były zjadliwe. Mówię tu o ruskich pierogach, serwowanych na mieście, bo te kupne, do odmrożenia, czasem smakują jak tektura, albo są przepieprzone lub przesolone - tak więc, moja rada, na sklepowe mrożone ruskie uważajcie.

Fiest a

W KOLEJNYM NUMERZE:

100

interesuje mnie szczególnie, albowiem jestem jego smakoszem. I muszę powiedzieć, że trochę testowałem, więc wiem, gdzie dają go dobrego, gdzie nieco gorszego, a gdzie żurek tak pozbawiony jest swoich podstawowych właściwości, że żurkiem właściwie być przestaje. Nie podam Wam jednak nazw lokali - a co przetestujcie sami. W końcu skoro ja mogłem, ryzykując podniebieniem i pieniędzmi, a może nawet i zdrowiem, kto wie z czego czasem ten żurek robią i czego do niego dodają - Wy też dacie radę.

lounge ...bo jakość ma znaczenie

Preferowanym przeze mnie zestawem dnia byłby więc żurek z ruskimi, zwłaszcza że taki zestaw powinien być tańszy od np. mielonego z jarzynową. Restauratorzy najwyraźniej mają jednak inny gust, w zestawach dnia roi się od smażonego mięsa, najczęściej są to panierowane filety z kurczaka czy schabowe. Chyba że jest akurat piątek, wtedy obowiązkowo, jako danie dnia, podawana jest ryba. Żeby było jasne – wegetarianinem nie jestem, mięso jak najbardziej lubię, ale czasem człowiek chciałby jednak jakiejś odmiany. Zresztą wegetarianom trochę współczuję, oni kulinarnie w Polsce są dyskryminowani, rzadko kiedy restauratorzy serwują w zestawach dnia potrawy wegetariańskie, a jeśli już, to są one zazwyczaj, o ile nie zawsze, droższe niż te zrobione z mięcha. Nie widziałem też, aby którakolwiek restauracja reklamowała się, że można u niej zjeść domowe obiady wegetariańskie. Trudno jednak, żeby było inaczej, podstawą naszej, niezdrowej oczywiście, kuchni jest mięso i jest to stwierdzenie równie banalne jak to, że popyt kreuje podaż. Knajp podających obiady domowe czy posiłki „jak u mamy” (czyjej mamy? W liceum zdarzało mi się jadać posiłki przygotowane przez mamę kumpla - za każdym razem było to dość traumatyczne doświadczenie) namnożyło się tyle, że dawno przestały być czymś wyjątkowym. Więcej: do takich lokali podchodzę z rezerwą, wzbudzają we mnie pewną podejrzliwość. Wydaje mi się, że serwowane przez nie obiady nie tylko nie smakują jak u mamy (mojej) – wymaganie tego świadczyłoby o skrajnej naiwności – ale że smakują po prostu kiepsko, że to nawiązanie do swojskości posiłków służyć ma zwyczajnie odwróceniu uwagi od kiepskiej ich jakości. Jasne, że takie uogólnienie może być dla niektórych przedstawicieli branży gastronomicznej krzywdzące, ale cóż, niestety trudno jest mi myśleć inaczej. WOJCIECH KLĘCZAR

Football

Jeśli masz coś ciekawego do powiedzenia w tym temacie, dysponujesz ciekawym materiałem lub chcesz zaprezentować swoją firmę - odezwij się do nas! Na materiały czekamy do 20 maja




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.