8 minute read

Trudno o optymizm

Rozmowa z Laszlo Budy’m, analitykiem rynku tworzyw sztucznych, MyCEPPI Budapeszt

Trudno o optymizm

Advertisement

Rok temu rozmawialiśmy o niepewności dostaw spowodowaną pandemią i o skutkach pandemii. Jak zmieniła się od tego czasu sytuacja, zwłaszcza w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej?

Epidemia zeszła na dalszy plan, ale nie zniknęła. Kolejna fala epidemii może pojawić się jesienią, od połowy października. Na razie jednak wydaje się, że to najmniejsze z naszych zmartwień. Rosyjska agresja, która rozpoczęła się ponad dwa miesiące temu, zasadniczo zmieniła nasze życie. Nie chciałbym teraz mówić o ludzkim cierpieniu, o setkach tysięcy ofiar, mówić jako Ukrainiec, jako cierpiący o codziennym życiu pełnym bólu, o chęci działania – prasa codzienna robi to za nas. Musimy jednak mówić o tym, że nasze życie, nasza gospodarka, zmieniły się raz na zawsze. Celowo używam w tym przypadku słowa „zmienić się”, ponieważ oznacza ono przeszłość. Najwyraźniej wciąż żyjemy po staremu, pozornie wciąż mamy starą gospodarkę, jest jeszcze nadzieja, wielu z nas uważa, że wrócimy do starego ładu, do „normalności”. Covid doprowadził do erozji starej gospodarki, tradycyjnych łańcuchów dostaw, wojna całkowicie je przerwała. Stare nawyki nadal działają, ale istnieje poczucie, że nie da się utrzymać dawnych nawyków, dawnych relacji handlowych. Jeśli pamiętacie, w zeszłym roku powiedziałem, że Europa powoli staje się wyspą; teraz mówię, że Europa stała się wyspą. Dlaczego jest to wyspa? Jedną z głównych cech charakterystycznych dla wysp jest to, że zasoby, których nie można znaleźć lokalnie, towary, których nie można wyprodukować lokalnie, docierają tam drogą morską. Inną ważną cechą wysp jest to, że ośrodkami gospodarczymi są porty, wybrzeża. Ważne jest, aby to zrozumieć z następujących powodów. W tej chwili trwają negocjacje w sprawie całkowitego embarga na ropę naftową nałożonego na Rosję. Prawdopodobnie do czasu oddania tego artykułu do druku dojdzie do kompromisu, zostanie wprowadzone embargo na ropę naftową, z dłuższym, trwającym lata okresem przejściowym dla niektórych krajów. Okres przejściowy będzie raczej przyznawany krajom śródlądowym. Powód jest bardzo prosty – należy znaleźć rozwiązanie, które zapewni stałe zaopatrzenie rafinerii w krajach śródlądowych, ponieważ mówimy o milionach ton, a więc rurociąg jest jedynym rozwiązaniem. Dobra wiadomość jest taka, że istnieje rozwiązanie. Już na początku lat 70. został wybudowany ropociąg adriatycki łączący Omišalj (Chorwacja) – Százhalombattę (Węgry) – i Bratysławę (Słowacja). W 2015 roku węgierski odcinek ropociągu został zmodernizowany i przedłużony przez Grupę MOL, dzięki czemu może on transportować 14 mln ton ropy rocznie do Sázhalombatty i 6 mln ton rocznie stamtąd do Bratysławy. Teoretycznie rurociąg ten mógłby zaopatrywać rafinerie zarówno w mieście Százhalombatta, jak i w Bratysławie. Poprzez rurociąg Transalpine możliwe jest zaopatrywanie rafinerii w Schwechat (Austria) oraz częściowo w Litvinovie (Czechy). Polska posiada własny port naftowy i wewnętrzny rurociąg o dużej przepustowości. Ogólnie rzecz biorąc, można jednak stwierdzić, że alternatywne trasy przesyłu ropy do rafinerii środkowo-europejskich są gotowe. Właściwe pytanie brzmi, czy te dodatkowe 30 mln ton ropy będzie dostępne na rynku i, co najważniejsze, czy będzie wystarczająca pojemność zbiornikowców. Prawdopodobnie nie. Zwiększenie produkcji, uruchomienie nowych pól, budowa nowych statków zajmie lata zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Ameryce Północnej. Rozwiązaniem mogłoby być pozwolenie Iranowi i Wenezueli na powrót na rynki naftowe, ale to również wymaga politycznych negocjacji i dużo czasu. Na razie nie jest to era niezależności energetycznej. Zerwanie z rosyjską zależnością od ropy naftowej doprowadzi nas do innego uzależnienia. Będzie to najbardziej odczuwalne w cenach. Rafinerie środkowoeuropejskie zawarły dobre umowy, kupując ropę Urals i specjalną mieszankę (REB) ze znaczną zniżką, a następnie sprzedając produkty końcowe po cenach Brent. Jedną z największych zalet oleju mieszanego było to, że na etapie rafinacji można go było wykorzystać do produkcji wielu różnych produktów. Mieszanka ta stanowiła dobrą bazę dla produktów petrochemicznych. Nie jest więc przypadkiem, że rafinerie MOL i Orlen mają wskaźnik Compe-

xity Index Nelsona powyżej 10, a rafineria w Bratysławie – 11,6. Jest prawdopodobne, że pozyskiwanie takich produktów jak REB na rynku naftowym będzie trwało jeszcze dłużej, ponieważ trzeba będzie wybudować odpowiednie moce mieszalnicze, a to prawdopodobnie będzie również droższe niż źródła rosyjskie. Co to oznacza? Wyższe ceny NAFTY, monomerów i polimerów również w najbliższych latach w Europie Środkowej.

Czego możemy się spodziewać, jeśli chodzi o ceny polimerów?

Ceny polimerów w Europie są już wyższe niż na innych kontynentach. W 2021 r. ceny polimerów w Europie zmieniły swój wymiar, stając się znacznie droższe niż w poprzednich latach. Jest prawdopodobne, że stosunkowo wysokie ceny utrzymają się, a ze względu na sankcje i wymuszoną zmianę dostawców może się okazać, że środkowoeuropejscy producenci będą mieli najwyższe ceny polimerów. Doprowadzi to do utraty konkurencyjności. „Dewaluacja” Europy jest już widoczna, a złożony, wyrafinowany rynek europejski odgrywa coraz mniejszą rolę w strategii wielkich gigantów chemicznych na Bliskim Wschodzie. Dobrze ilustruje to na przykład niska podaż na rynku butenowego LLDPE. W ubiegłym roku wydawało się, że uruchomione, nowe rosyjskie moce produkcyjne pomogą zapewnić bezpieczeństwo dostaw w Europie Środkowej. Dziś widzimy, że tak nie jest. Co więcej, w krajach bałtyckich i w Polsce zniknęły ważne źródła dostaw. Chyba najważniejsze jest to, że niepewność, zmienność cen i czasowe uszczuplenie podaży, które obecnie widzimy, pozostaną z nami. Producenci polimerów będą musieli stale utrzymywać równowagę między bezpieczeństwem dostaw, a zakupami dokonywanymi w dobrym tempie i w odpowiednim czasie. Pojedynczy błąd w zaopatrzeniu może łatwo doprowadzić do fatalnej w skutkach utraty płynności finansowej, zwłaszcza w przypadku przetwórców tworzyw sztucznych o mniejszych mocach produkcyjnych.

Powyższe przemyślenia nie cieszą. Jaka przyszłość nas czeka, na co musimy się przygotować? energii. W ostatnich latach Europa, a w szczególności Europa Środkowa, coraz bardziej zacieśniała więzi polityczne, gospodarcze i kulturalne. W tym celu zamieciono pod dywan wiele problemów, które uważano za drugorzędne. Jednym z nich była kwestia mniejszości narodowych, ale można by wymienić jeszcze inne problemy. Ta wojna pokazała, że nierozwiązane problemy nadal w głębi fermentują. Dlatego ważne jest, aby zrozumieć problemy, krzywdy historyczne i uczucia drugiej strony. Szczególnie tutaj, w Europie Środkowej. Ciężar sankcji na ropę naftową i spodziewanych sankcji na nośniki energii będzie spoczywał na Europie Środkowej, a my, że tak powiem, ponosimy tego koszty. Potencjalny niedobór energii będzie tu najbardziej dotkliwy. Odbudowa na nowo naszej energetyki może być przytłaczającym obciążeniem, ale także ogromną szansą. Jeśli musimy przeobrazić naszą energetykę, dążmy do jak największej niezależności. Nadszedł czas na zdrowy rozsądek. Przemyślmy na nowo rolę tworzyw sztucznych! Trzeba przyznać, że jest to nadal najlżejszy materiał opakowaniowy, a każdy jego zamiennik zwiększa wagę i zużywa jeszcze więcej energii. Bądźmy odważni i używajmy plastiku. I poddajmy go recyklingowi. Ale tylko tego plastiku, który do tego się nadaje i jest tego wart. Plastiki – których zbieranie i sortowanie nie wymaga zbyt dużego zużycia energii i wody. To, co nie nadaje się do recyklingu jako materiał, powinno zostać poddane recyklingowi jako nośnik energii. Tworzywo sztuczne jest wykonane z nośnika energii, który tymczasowo przyjmuje postać stałą, ale zachowuje energię przez cały okres użytkowania. W Szwajcarii i Niemczech 60-70% odpadów z tworzyw sztucznych jest przetwarzanych w elektrowniach. A my, dlaczego nie? Nie trzeba myśleć w kategoriach dużych elektrowni: małe społeczności i osiedla mieszkaniowe również mogą ogrzewać i zasilać swoje domy za pomocą tego typu elektrowni. Nie należy walczyć z tworzywami sztucznymi, lecz odpowiednio nimi gospodarować.

Skoro wspomniałeś o recyklingu, co sądzisz o jego przyszłości? z recyklingu polega na tym, że są one wykorzystywane przez przetwórców częściowo ze względów moralnych i ekologicznych, ale głównie z powodu przymusu regulacyjnego. Sami nie wykorzystywaliby ich z powodów ekonomicznych. Jaki jest tego powód? Co najważniejsze, nie ma stabilnych dostaw regranulatów tej samej jakości. Jeżeli jakiś przetwórca tworzyw sztucznych chce otrzymywać miesięcznie kilka ciężarówek regranulatu tej samej jakości o określonym parametrze technicznym, nie może tego teraz zrobić. Trzeba ciągle polować na kolejne partie surowców, zawsze trzeba dostosowywać produkcję do parametrów przychodzących partii. Ponadto, w przypadku wielu produktów, typu shrink, stretch, stretch-hood, obecnie dostępne regranulaty nie nadają się do ciągłej produkcji z dużą prędkością, aby zapewnić wymagane parametry produktu. W recyklingu mechanicznym rozwiązanie musi zacząć się gdzieś na etapie projektowania produktu: musimy wyeliminować wielomateriałowe struktury folii, musimy radykalnie zmniejszyć ilość nadruku. Potrzebne są istotne zmiany w zakresie zbiórki i selekcji odpadów z gospodarstw domowych. Już od ludności czyste i posegregowane odpady powinny być umieszczane w pojemnikach zbiorczych. Wszystko to wymaga nowych, bardziej szczegółowych regulacji i bardziej szczegółowej edukacji mieszkańców. Ale w końcu musimy zadać pytanie: czy zrozumiałeś? Czy naprawdę zaoszczędziliśmy energię, wodę lub emisję dwutlenku węgla? Czy to naprawdę efekt końcowy, którego się spodziewaliśmy? To, o czym mówiliśmy? Uczciwość jest potrzebna, aby uniknąć udzielania niewłaściwych odpowiedzi, a nawet odpowiedzi pogłębiających rzeczywiste problemy. Nie powinniśmy postępować tak jak w przypadku PET z recyklingu. Opinia publiczna zdaje sobie teraz sprawę, że butelki wykonane z rPET nie są tak czyste jak te wykonane z materiałów pierwotnych. Mogą zawierać zanieczyszczenia lub mieć wyższą rozpuszczalność. Fachowcy wiedzieli o tym od początku, nie było niespodzianki. Prasa uciszała tylko szczere głosy. Jakie jest rozwiązanie? Ja wierzę w mieszanki pierwotnych polimerów i surowców z recyklingu. W związku z tym uważam, że producenci polimerów powinni być w stanie wyprodukować „czyste” polimery o wysokiej zawartości surowców pochodzących z recyklingu po konkurencyjnej cenie. Największym problemem jest teraz to, że cena regranulatów stale rośnie ze względu na ograniczoną dostępność. Za kilka miesięcy regranulat dobrej jakości będzie miał znaczną premię cenową w stosunku do polimerów pierwotnych, podczas gdy jego rzeczywista użyteczność fizyczna jest ograniczona. Kupujący dostaną gorszą jakość fizyczną i estetyczną za wyższą cenę.

Stoimy przed wieloma złożonymi wyzwaniami. Myślę, że kluczem do ich rozwiązania będzie ciągła wymiana informacji. W jaki sposób te zagadnienia zostaną poruszone na V Środkowoeuropejskim Spotkaniu Branży Tworzyw Sztucznych?

W zeszłym roku na Spotkaniu Branży Tworzyw Sztucznych było nas więcej niż przed COVID. Tegoroczna impreza odbędzie się w ekskluzywnym otoczeniu w Budapeszcie w dniach 13-14 września. Oprócz typowych spotkań B2B będzie więcej czasu na sesję konferencyjną, podczas której, oprócz bieżących kwestii związanych z recyklingiem, głównym tematem będą również dyskusje na temat bezpieczeństwa dostaw. Zaprosiliśmy głównych środkowoeuropejskich producentów polimerów, aby opowiedzieli nam, jak zapewnią ciągłość dostaw i co myślą o przyszłości. Oczekuje się, że w spotkaniach biznesowych wezmą udział nie tylko europejscy, ale także sprzedawcy, dystrybutorzy i producenci polimerów zza oceanu. Jednak o przyszłości Europy Środkowej zadecydują przede wszystkim osobiste relacje i osobista współpraca. Wojna i podejrzliwość odcisnęły swoje piętno na naszym codziennym życiu. Chcemy to odblokować, ponownie zjednoczyć Europę Środkową, bo jedziemy na tym samym wózku. Dlatego, aby to zilustrować, organizujemy nasze zwyczajowe wieczorne spotkanie networkingowe na Dunaju, na łodzi.