4 minute read

Ogrody społecznościowe. Idea i potrzeba

Maciej Łepkowski

Ogrodnictwo i rolnictwo miejskie to idea wprowadzania produkcji rolnej do miast w celu zapewnienia mieszkańcom dostępu do świeżej żywności. To idea, która skraca dystans zarówno

Advertisement

jeśli chodzi o transport jak i ilości pośredników „między polem

a talerzem”. Nie jest to pomysł nowy – pojawił się w koncepcjach

architektonicznych już w drugiej połowie XIX wieku. Miasto zin

tegrowane z rolnictwem było jednym z przewodnich motywów

wpływowych wizji społeczno – urbanistycznych tamtych czasów,

takich jak koło Thunena, Circulus, Falanster, Miasto Ogród 1 ,

a także ogrody działkowe. Oprócz kwestii związanych z aprowizacją, istotnym argumentem na rzecz rolnictwa miejskiego był aspekt społeczno – etyczny. Uprawa nie była zarezerwowana dla profesjonalnych miejskich rolników, ale pomyślana

jako powszechna praktyka służąca budowaniu nowych modeli

miejskich społeczności. W gwałtownie rozrastających się urba

nizacjach miała wzbogacać dietę, a także być formą rekreacji

– kontaktu z przyrodą – oraz dawać poczucie sprawczości nie

możliwe do osiągnięcia poprzez pracę w fabrykach.

Po prawie 200 latach idea jest się wciąż aktualna, a może wręcz przeżywa renesans. Jednym z jej istotnych przejawów są ogrody społecznościowe. W ostatnich latach miałem okazję uczestniczyć w powstawaniu kilku z nich: współtworzyłem program wsparcia Bujna Warszawa, wspierałem powstawanie sieci

ogrodów, radę ogrodów społecznościowych, organizowałem

i uczestniczyłem w warsztatach, zlotach, dożynkach i innych

wydarzeniach 2 .

Za tymi wszystkimi działaniami stoi idea, ale także potrzeba. Potrzeba dotyczy konkretnego działania – wzięcia ziemi w ręce, zbudowania grządki, zerwania dyni, rzodkwi, mangolda (tego ostatniego rośnie szczególnie dużo), pracy z ludźmi, których cieszy to tak jak Ciebie. W Warszawie, tych którzy mają taką potrzebę jest znacznie mniej niż tych, którzy podzielają ideę. To może główna przyczyna, dla której ogrody społecznościowe wydają się być zjawiskiem dość efemerycznym. Pojawiają się i znikają, a w porównaniu do tego, jak dużo uwagi się im poświęca – między innymi w pracach naukowych (magisterskich i doktorskich), ale też w prasie czy projektowaniu architektonicznym – jest ich wciąż raczej niewiele. Ogrody, które istnieją, są stosunkowo skromnymi inicjatywami jeśli chodzi o ilość członków, budżet, infrastrukturę. Mają natomiast tę niezwykłą cechę, że przyciągają uwagę i pobudzają wyobraźnię. To ich szczególny atut.

1 Szczegółowy opis tych projektów można znaleźć w tekście Meredith Tenhoor, The architects farm, w Above the pavement – the farm ! Architecture & Agriculture at P.F.1, red. Amale Androas, & Dan Wood, Princton Architectural Press, 2010.

Man Gold, fot. Piotr Śmiechowski

Jako ogólnodostępne miejsce w przestrzeni publicznej pełnią

funkcję tuby i anteny dla przyświecających im idei. Na żywym

przykładzie pokazują próby budowania postwzrostowych 3 stra

tegii życia codziennego, oddolnego kształtowania przestrzeni, uprawy na własne czy wspólne potrzeby, kolektywnego zarządzania dobrem wspólnym. I nie jest to tylko pokazanie, że ogórek

rośnie w ziemi, a nie na discount’owym ryneczku, w plastikowym

kokonie. Właściwie wszystkie warszawskie ogrody opierają swoje

praktyki o ogrodnictwo ekologiczne, a coraz częściej również

permakulturę 4 . Dzięki temu, wymiar edukacyjny dotyczy uprawy

w szerokim kontekście środowiskowym – pokazuje zależności między ogrodem a ekosystemem miejskim. Nacisk położony

3 W największym skrócie idea postwzrostu zakłada odejście od dyktatu ciągłego wzrostu ekonomicznego, co pociąga za sobą szeroką transformację społeczno-kulturową, objawiającą się między innymi alternatywnymi formami codziennych aktywności. Więcej o postwzroście można przeczytać na https://postwzrost.wordpress.com/

4 W ostatnim czasie Rada Warszawskich Ogrodów Społecznościowych podjęła decyzję, że aby należeć do sieci Bujna Warszawa, trzeba zadeklarować praktykowanie wyłącznie ekologicznych metod uprawy.

Warsztaty we Wspólnym Ogrodzie SDK, fot. Piotr Śmiechowski

jest na biocentryczne relacje z dziką przyrodą miasta – rolę, jaką w funkcjonowaniu ogrodu pełnią ptaki, drobne ssaki, owady, grzyby i wiele innych organizmów.

W mojej opinii ogrody społecznościowe są plenerowymi domami kultury, a więc ich funkcja jest głównie kulturotwórcza.

Są jednym z miejsc, które umożliwiają spotkanie, budowanie środowisk, pączkowanie projektów.

Żeby jednak tak mogło się dziać, ogrody społecznościowe nie powinny być rachitycznymi grządkami, którymi ktoś się opiekuje „od święta”. Dlatego zachęcam Was – Ciebie czytelniku, przede

Coraz więcej instytucji kultury zdaje się to zauważać – chętnie wszystkim – abyś od czasu do czasu przychodził i pracował,

włączają takie inicjatywy do swoich programów. Z drugiej strony, podarował cząstkę swojej energii któremuś z ogrodów społecz

same ogrody bardzo często poszerzają ofertę o aktywności nienościowych w Twoim sąsiedztwie. Zweryfikował/a, na ile bliska

ogrodnicze (muzykę, plastykę, kino, etc.). W ten sposób uprawa Ci idea łączy się z potrzebą. Swoją pracą wzmocnisz siłę prze

staje się jedną z praktyk kultury – łączy aspekty etyczne, ekologiczne i estetyczne.

W naszym ogrodzie „Motyka i Słońce” mamy problem ze „zbytem” wielu warzyw. Ludzie przychodzą pracować, odpoczywać, spacerować, rozmawiać o tym, jak się uprawia, natomiast raczej nie kazu ogrodów i prawdopodobnie sam zaznasz przyjemności ze spokojnej, fizycznej aktywności w pełnej życia przestrzeni, która jest piękna i jadalna.

po zaopatrzenie. Oczywiście, są różne przypadki, ale obserwuję taką tendencję. Głównymi plonami nie są tu warzywa, ale spotkania. Kulturotwórczy wymiar ogrodów społecznościowych sprawia, że te dość niepozorne inicjatywy mają szansę (i aspiracje) wywierać wpływ na poglądy i postawy ludzi, kształtować narracje. Myślę, że jako specyficzne instytucje kultury, ogrody społecznościowe są forpocztą czegoś większego – razem z innymi inicjatywami przygotowują grunt pod zmiany znacznie szersze i bardziej powszechne.