slepowidzenie

Page 109

jakby ktoś rozmontował, podświetlił i zanimował elementy witraŜa. Wirowała przede mną jak ławica rybek. Jej świat pasował do ciała: światła, ostre kąty, trójwymiarowe escherowskie figury niemoŜliwe, piętrzące się jak jaskrawy front burzy. Jakimś sposobem jednak rozpoznałbym ją wszędzie. Niebo było snem - dopiero po przebudzeniu zdajesz sobie sprawę, Ŝe napotkane postaci zupełnie nie przypominały siebie z rzeczywistości. W całym sensorium była tylko jedna znajoma cecha - niebo matki pachniało cynamonem. Wpatrzyłem się w jej świetlisty awatar i wyobraziłem sobie ciało rozmakające w kadzi z substancjami odŜywczymi, głęboko pod ziemią. - Jak tam? - Dobrze. Bardzo dobrze. Oczywiście, to wymaga przyzwyczajenia: świadomość, Ŝe twój umysł jest nie całkiem twój. - Niebo nie tylko Ŝywiło mózgi swych mieszkańców; Ŝywiło się takŜe nimi, wykorzystywało nadmiarową moc niepracujących synaps do obsługi własnej infrastruktury. - Musisz się tu wprowadzić; im szybciej, tym lepiej. Nigdy nie będziesz chciał stąd wyjechać. - Właśnie wyjeŜdŜam - powiedziałem. - Jutro wylot. - Wylot? - Do Kuipera. No wiesz, Świetliki. - No tak. Chyba coś o nich słyszałam. Nie mamy tu zbyt wielu wiadomości ze świata zewnętrznego. - I tak sobie pomyślałem, Ŝe wpadnę się poŜegnać. - Cieszę się. Chciałam porozmawiać z tobą bez... no wiesz. - Bez czego? - W cztery oczy, bez ojca. No nie, znowu. - Helen, tata jest w terenie. Mamy międzyplanetarny kryzys. MoŜe coś ci się obiło o uszy. - Pewnie, Ŝe tak. Te... przedłuŜające się delegacje twojego ojca nie zawsze mnie cieszyły, ale moŜe tak naprawdę były szczęściem w nieszczęściu. Im mniej go tu było, tym mniej mógł zrobić. - Zrobić? - Tobie zrobić. - Zjawa zastygła na chwilę, odgrywając wahanie. - Nigdy ci o tym nie mówiłam, ale... Nie. Nie powinnam. - Co nie powinnaś?


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.