Jaszczu w hołdzie

Page 1

Jaszczu AAA

w holdzie


piotr nowacki Rocznik 79. Mławianin. Aktywnie zajmuje się tworzeniem komiksów od 2003 roku. Ma za sobą dziesiątki publikacji krótszych form w przeróżnych zinach, magazynach i antologiach. Laureat nagród na krótki komiks w konkursie organizowanym przez MFKiG w Łodzi. Dawniej redaktor naczelny magazynu „Karton”, dziś członek kolektywu artystycznego Pokembry i szef autorskiego fanzinu „Klops”. Współtworzy w roli rysownika takie hitowe serie komiksowe dla dzieci jak „Detektyw Miś Zbyś na tropie”, „W koronie” czy „Smoczek Loczek”. Często prowadzi warsztaty komiksowe. Słucha rapu i wychowuje dwójkę szkrabów. Mieszka w Warszawie.

portfolio: nowacki.carbonmade.com INSTA: /piotr.nowacki FB: /komiksowiec



„ Ja tu nikogo nie poderwę, jak ty tak ciągle pierdzisz na cytrynowo.”

Jaszczu podczas jednej z wypraw do jednego z współtowarzyszy

Natomiast na stopie towarzyskiej dość szybko (chociaż też nie od razu) okazało się, że nadajemy na podobnych falach. Podróżowaliśmy od konwentu do konwentu, odwiedziliśmy Angoulême, Pragę i Budapeszt, zwiedziliśmy każdą z Wysp Nonsensu, a kiedy widzieliśmy już dno w kociołku Panoramixa, to magicznie znajdował się sok z gumijagód i kolejne miejsce do odwiedzenia. Każde spotkanie z Jaszczuniem, to dobra historia do opowiedzenia przy kominku, ale wie o tym każden jeden, kto miał okazję spotkać tego jegomościa na swej drodze... Jednak nie o tym powinien być wstęp do tej publikacji.

kiedyś często był określany - oczywiście słusznie) było przejście na frilanserkę w roku 2015. Od tamtego momentu jego kreska z każdym projektem stawała się pewniejsza, każda kolejna zarysowana strona pokazywała, że jest w tym więcej luzu i swobody niż jeszcze planszę temu. Jaszczu w końcu zaczął eksperymentować i z formą i z narzędziami i wypluwał kolejne rysunki z prędkością Marcina Podolca. Niewielu jest u nas twórców, którzy potrafią przysiąść do projektu (niezależnie od jego wielkości czy ważności) chwilę po pierwszych ustaleniach, ale współtwórca Misia i Zbysia jak najbardziej się do nich zalicza i zajmuje jedno z miejsc na podium w rodzimym komiksowie. Jakiś czas temu poprosiłem go o prosty logotyp jakiegoś dziecięcego zespołu znajomej - nie skończyłem nawet pierwszego zdania, a na mejlu miałem już gotowy projekt. Potrzebny był krótki komiks do kolejnego „Bicepsa”? Jeden telefon, dwa kwadranse i trzy jaszczowe strony były gotowe. Nie mówiąc już o wspólnych projektach, przy których mam zaszczyt kłaść kolory na jego rysunkach - przelicznik wygląda następująco: moja jedna strona z kolorami, to siedem gotowych plansz w tuszu autorstwa Nowackiego. W Kapsztadzie określają takich gości jednym słowem: bestia.

Punktem zwrotnym w rysowniczej karierze “sympatycznego Jaszcza” (jak to

Wspomniane przejście na swoje sprawiło, że Piotr zaczął trzepać dukaty na tym

Kiedy poznałem Jaszcza pod koniec ubiegłego dziesięciolecia, to jego styl zupełnie mi nie podchodził. Nie było to złe, ale w szeroko rozumianym cartoonie było kilku znacznie lepszych zawodników, którzy latami pracy wyrzezali swój spójny styl i charakter. W przypadku Piotrka, który był wtedy jednym z wielu młodych, zdolnych i aspirujących, były to czasy chociażby „Kwazia” (2008 r., Dolna Półka, scen. Daniel Gizicki) w którym było widać przebłyski czegoś więcej, ale nadal było to za mało, żeby się tym zachwycać i czekać na jego kolejne publikacje z zapartym tchem.


co kocha i co ważne, nie zapomniał o tym co czyni komiksiarza komiksiarzem. Czyli rysowaniu nie tylko dla owych dzięgów, a również dla przyjemności własnej i czytelników, co często w jego przypadku łączy się z wydawaniem swoich historii własnym sumptem, bez oglądania się na redaktorskie nożyce i kalkulacje co zrobić aby wyjść na zero. To właśnie te niezale pomagają mu złapać drugi oddech i rozwijać się w największym stopniu. I tam najlepiej widać, że po kilkunastu latach rysowania Jaszczu dalej ma niespożyte siły i głód na rysowanie kolejnych kwaśnych historii w których zdarzyć się może wszystko, jak „Głupatko, no co ty?” czy „Co się stao?”. Śmiem twierdzić, że gdyby nie one, to jaszczowy talent nie miał by szans wzbić się tak wysoko, jak jest teraz. Kreska jaszczowa podąża obecnie w moim ulubionym kierunku - schludnego minimalizmu, którego najwięcej można podziwiać w nieregularnym zinku „Klops” - totalnie najlepszym wygrzewie tego jegomościa. Piękny tego przykład jest w numerze czwartym, w historii „Zbyszek” - napatrzeć się nie mogę jak temu urwiskowi się ulewa w każdym kierunku! Albo zerknijcie na szorciaka „Małpa” do scenariusza Mateusza Wiśniewskiego - każdy kadr można jeść łyżką i jest to pyszniejsze niż nutella z miodem. Prostota kreski i proste kreski, które pojawiają się coraz częściej

w historiach Nowackiego, powinny na stałe zrzucić z niego przydomek „mistrza obłych kształtów”, którym od czasu do czasu był określany. Jest jednak w tej jaszczowej twórczości jeden aspekt, który często mnie smuci, choć wiem, że nie jest od niego zupełnie zależny - nagrody. Jaszcza zna każdy, jego kreskę każdziejszy. W pewnym sensie oklepał się nam wszystkim, jego kolejne projekty cieszą, ale przecież to człowiek i twórca, który od lat robi na podobnie wysokim poziomie i pomimo dziesiątek nominacji - czy to dla rzeczy dla dużych wydawców czy wydanych przez niego samego - niemal zawsze musi ustąpić miejsca na podium. Szósty zmysł podpowiada mi jednak, że coś w tej materii może się ruszyć, gdy wspomniany minimalizm zagości na dobre na kartce. Chociaż Nowacki i bez statuetek na półce może się uznawać za już spełnionego, bo serca czytelników wygrał już dawno. W tym tych najważniejszych, bo najmniejszych. Jaszczu, słyszałeś to od niejednej damy, pora żebyś usłyszał od typa: robisz to dobrze, zuchu! Łukasz + Mazur = Łazur Warszawa, 17.09.2019, 18:38


Mistrz Prosiak zaprosił mnie do stribjutowania Blixy i Żorżety z okazji wydania zbiorczego tego komiksu, ale zapomniał mi powiedzieć, że będzie on w układzie poziomym. Zrobiłem inną pracę do tamtej publikacji a tę możecie sobie zobaczyć teraz tutaj. Nic się nie zmarnuje.


„Mam twoje dwa starsze pin-upy, które rysowałeś tę dekadę temu, ale (ty to wiesz, ja to wiem) minęła dekada i twój styl poszybował tam gdzie należy. Więc pytanie brzmi, czy chciałbyś się znów zmierzyć z tematem rysunku.” Tak mi Śledziu napisał. No to się zmierzyłem. Klasykom się nie odmawia.


Banzaj – słowiański karateka jest bohaterem wykreowanym przez Grześka Nitę. Jeśli się nie mylę, był to jeden z pierwszych komiksów wydanych w Polsce, dzięki zbiórce crowdfundingowej.


Tomek Samojlik to jest świetny człowiek! Robi super komiksy i jest tytanem pracy. A jak nas kiedyś ugościł w Białowieży! Człooowieku!


Plansza opublikowana pierwotnie w kultowym zinie „Biceps”. Moja wariacja na temat sceny z „Fortuny Amelii”. Jedna z tych plansz, które ostro wyryły mi się w dzieciństwie w bani.


Tajfun narysowany do antologii poświęconej temu kozakowi, któremu żadna kosmiczna zawierucha nie była straszna. Wychowałem się ćpając zapach farby drukarskiej ze „Świata Młodych”, jest więc Tajfun dla mnie jak najbardziej postacią kultową.


Hołd dla Vreckless Wrestlerów Łukasza Kowalczuka. Ilustracja przygotowana na wystawę-niespodziankę podczas Złotych Kurczaków. Super akcja to była! Łukasz chyba nawet się trochę wzruszył.


„Piję tylko Żołądkową, palę tylko Marlboro, o zdejm kapelusz” rapował Ciech z Szybkiego Szmalu parafrazując słynną kwestię Jurka z „Hydrozagadki”. A ja sparafrazowałem plakat do tego wspaniałego filmu o słynnym Asie, superbohaterze abstynencie. Praca była prezentowana na wystawie poświęconej herosowi z PRLu.


Binio Bill versus Kid Walker. Klasyczny pojedynek na Dzikim Zachodzie. Kiedyś podczas lektury BB w „Świecie Młodych” ochlapał mnie wodą z kałuży przejeżdżający samochód. Cała gazeta do wyrzucenia. Namówiłem mamę na zakup drugiego egzemplarza.


Mnie tam Wilq wciąż bawi. Kawał historii polskiego komiksu. Szacun dla braci, że cały czas cisną.



(na sąsiedniej stronie) Komiks do scenariusza Szymona Holcmana, w środowisku przestępczym znanego jako Sztolcman. Jest to nasz wspólny hołd dla Mistrza z Sopotu, pierwotnie opublikowany w mini antologii „Memoria Janusza Christy”. Fajne miał Szymon dzieciństwo, co?

(góra) Jak pokazuje data w prawym dolnym rogu, to już 5 lat tak się chłopaki ganiają. A w międzyczasie Egmont zaczął wydawać oficjalną kontynuację Kajkoszów, co mnie bardzo cieszy. (na prawo) Ilsutracja na poznańską wystawę zorganizowaną przez „Zeszyty Komiksowe”. Lubię taki minimal, kurde balans.


Kajtek i Koko przejęli od Romka i A’Tomka wannolot i leco. Takie wygłuptasy.


Om versus Kleks. Ciekaw jestem czy Szarlota zachichotała kiedy zobaczyła tę jednoplanszówkę. Wiele lat temu podczas Warszawskich Spotkań Komiksowych narysowała mi Kleksa pokazującego fakulca. Fajna babka była. Wieczny pokój duszy.


Złowieszcza Szóstka! Najlepszy fragment polskiego teemsemikowego Spiderka to „Powrót Złowieszczej Szóstki” rysowany przez Larsena. Wujek Łazur czytając te słowa na bank uśmiecha się pod wąsem. Brat bratu bratem, wiadomix.


Kiedyś dałem zadanie młodemu Jurkowi, z którym raz w tygodniu spotykałem się na wspólne rysowanie, żeby ciachnął po swojemu planszę z jakiegoś superbohaterskiego komiksu. Ja przy tej okazji pocisnąłem tę z jakiegoś losowego „Supermana”. Nawet nie wiem co to za typek w czerwonej masce.


Ach ten Andrew MacLean, ach ten „Head Lopper”, ach ten Norgal. To się aż prosi o tributy przecież. Dlatego pocisnąłem kilka. Ten na kolorowo brał udział w jakimś konkursie na instagramie.A ten na czarno-biało narysowałem po lekturze komiksu na klasycznej zajawce.



Tribjut dla „Omega Men” wykonany do zina „Baxter Stock”. Temat ogarnia niezmordowany Łukasz Kowalczuk. Nie wiem kiedy zin ma się ukazać, ale moją działkę możecie zobaczyć tu i teraz. Łukasz pożyczył mi kilka zeszytów z OM. Fajna ejtisowa seria.


To też poszło w „Bicku” jako ilustracja do tekstu Łukasza Kowalczuka o komiksach opartych na podobnym patencie co Żółwie Ninja. Tych czterech kozaków to „Adolescent Radioactive Black Belt Hamsters”. Kiedy zamieściłem tę pracę na moim blogu w komentarzach odezwał się autor tego komiksu i spropsował. Miło.


Był kiedyś w sieci taki blog, który publikował przeróbki różnych komiksowych coverów. Było tam dużo kozackich prac m.in. ta z Batmanem na łyżwach. Fajnie narysowałem.


Mój druh, Łazuni Łazur organizował kiedyś taką akcję, żeby mu rysować okładki Avengerów. Dziś bym to pewnie już inaczej ugryzł, ale ta wersja też się chyba broni po latach.


A tu to był sukces! Praca nagrodzona w konkursie organizowanym przez Dargaud. W nagrodę dostałem piękny print z autografami twórców Valeriana. Na razie nie mam go gdzie powiesić.


Szymon Kaźmierczak wydał zina „Strażnicy Początek” i zaproponował mi narysowanie do niego gościnnej pracy z jednym z bohaterów. Padło na Nocnego Puchacza. Bo lubię noc. I mrok. I puchacze.


Ilustracja na konkurs ogłoszony przez „2000 AD”. Nie wygrałem. A powinienem.


Kiedyś wysłałem do „Świata Komiksu” rysunek przedstawiający Sędziego Dredda z wystającymi spod kasku dredami i śpiewającego jakiś reggowy numer. Ostry suchar. Oczywiście nie opublikowali go.


Ten rysunek z Deadpoolem powstał na blank cover. Mój pierwszy blank. Mój pierwszy Deadpool. Krokodyli narysowałem dużo więcej.


FF w wersji dla czterolatków. Prawda, że słodziakowie?

Taki jakby kredeczkowy Spider, chyba mój ulubiony bohater Marvela. W nanjntisach zbierałem tylko tę serię z TM Semica i do dziś mam słabość do tej postaci.


Pokemonowy szał mnie ominął – jakoś mnie to nie pacnęło, albo uznałem, że jestem na to za stary. Nie pamiętam. Za to Tymek, mój syn, jest pokemonowym fanem. I dobrze.


W Street Fightera też nigdy nie grałem. Taki ze mnie nerd, jak z jeża szczotka.


Kurde, obejrzałem wszystkie filmy o Harrym Potterze niemal ciurkiem i zlało mi się to wszystko strasznie. Prawie nic z tego nie pamiętam. Ale tego koleżkę zapamiętałem.


Spontan narysowany po obejrzeniu filmu „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”. Jakoś tak mi się spodobał sam szkic, że postanowiłem już nie tuszować i nie cudować.



(lewa góra) A to taki ziomek narysowany w ramach instagramowej zabawy #drawthisinyourstyle. Postać zaproponowana do zabawy przez Shiloh Gordona, znakomitego australijskiego ilustratora. (lewy dół) Plonk i Chobołt z fantastycznego filmu animowanego Leszka Gałysza „Odwrócona Góra, czyli film pod strasznym tytułem”. Widziałem ten film dziesiątki razy z moim synkiem, kiedy miał 3 lata. Miał świra na jego punkcie. (poniżej) Ilustracja do projektu pilotowanego przez Grześka Teszbira, który dotychczas nie ukazał się drukiem. Przy okazji jest to mój tribute dla uniwersum mojego Mistrza, Mentora i Przyjaciela – Gwiezdnego Fila z Wro City.


Nie wiem o co chodzi w tej całej „Grze o Tron”, na serialu wymiękłem po pierwszym sezonie, książek nie czytałem, ale postać olbrzyma z dzieciakiem noszonym w koszu na plecach wydała mi się fajna i narysowałem tych typeczków, tylko zamienionych rolami.


Były takie wakacje (nie wiem czy nie ‘99), podczas których każdy dzień wyglądał dla mnie tak: w południe „Dragon Ball Z” na RTL7, później mecz w basket na stadionie, po meczu piwko z ziomalami od koszykówki. Piękne czasy. Poza tym Szatan Serduszko to jest do dziś najlepsza ksywa dla typa, który walczy w kosmicznym karate.


Z „Sailor Moon” mam tak samo jak z Pokemonami. Ominęło mnie, nie wiem, nie byłem nie widziałem, może nie miałem wtedy Polsatu. Trudno.


Ależ lubię tego Mickiego! Wszystko mi się tu zgadza. Dałem radę.


Prezent urodzinowy dla Tymka. Jesteśmy obaj fanami serialu. W zeszłym roku hitem lata był dla nas numer „Night begins to shine”. Kto kumaty, ten wie ocb.


Tu jest mejsce na Twój fanart na zamówienie. Zaproponuj temat, wybierz kwotę, a ja coś wyczaruję.

25 zł

50 zł

100 zł

inna kwota


Jaszczu A w holdzie mławarszawa A wrzesień 2019 rysunki i komentarze: piotr nowacki wstęp, skład i layout: Łukasz Mazur nakład: 80 egzemplarzy


wybrane publikacje „Detektyw Miś Zbyś na tropie” (5 tomów) - wyd. Kultura Gniewu (scen. M.Jasiński, kolory: N.Rybarczyk & T.Kaczkowski)

„W koronie”

(2 tomy) - wyd. Tadam (scen. Sztybor, kolory: Ł.Mazur)

„Tim i Miki w Krainie Psikusów” wyd. Ongrys (scen. D.Szcześniak, kolory: S.Skrobol)

„It’s Not About That”

wyd. Centrala (scen. Sztybor, kolory: Ł.Mazur)

„Reformator: Marcin Luter” wyd. Widnokrąg (scen. M.Rzecznik)

„Niebieska Kapturka”

wyd. Tashka (scen. Sztybor, kolory: Ł.Mazur)

„Smoczek Loczek” wyd. Tadam (scen. M.Jasiński)

„Totalna Masakra”

wyd. Pokembry (scen. Sztybor, kolory: Ł.Mazur)



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.