Spotkania 5-6 2016

Page 8

powodzeniem odtwarzał na podstawie dagerotypów wizerunki, m.in. Adama Mickiewicza oraz Juliusza Słowackiego. Wielokrotnie malował też portrety Fryderyka Chopina. Jeden z nich – kopia niezachowanego olejnego obrazu Antoniego Kolberga, znajduje się dziś w zbiorach Muzeum w Żelazowej Woli. Mordasewiczowi pozowali Eliza Orzeszkowa, Stefan Żeromski, Irena Solska, a w ostatnich latach życia w Paryżu także Maria Skłodowska-Curie oraz marszałek Ferdynand Foch. Spod ręki tego artysty wyszło również kilka portretów Henryka Sienkiewicza. Wizerunki autora Trylogii i Krzyżaków Mordasewicz wykonywał kilkakrotnie pomiędzy 1899 a 1916 r. Do dziś w Muzeum Narodowym w Warszawie znajduje się portret olejny Sienkiewicza, zreprodukowane rysunki z portretami pisarza można odnaleźć w wydawnictwie Sami Sobie (1900) oraz w „Biesiadzie Literackiej” (1900). Kilka lat temu wizerunki Sienkiewicza autorstwa Mordasewicza pojawiły się także na rynku antykwarycznym. W zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie zachował się też list malarza do Władysława Meleszewskiego, publicysty i redaktora „Biesiady Literackiej”, zawierający prośbę o pomoc w zorganizowaniu spotkania z Sienkiewiczem w celu wykonania jego portretu: „Miałby więc Sz. Pan zechciał się zobaczyć z Sienkiewiczem i jeśli on nie jest pracujący, to może by się dał namówić na parę posiedzeń do zrobienia szkiców. Od razu prawdopodobnie go nie upozuję. A już wcześniej poznam tem do następnych posiedzeń będzie korzystniej, bo w myśli pozę się opracuje […]. Jeśli w niedzielę nie będę miał przyjemności zobaczenia Szanownego Pana, to może listownie łaskawy Pan mnie zawiadomi o wynikach spotkania z Sienkiewiczem”. Liczne wzmianki poświęcone Sienkiewiczowskim portretom Mordasewicza można także odnaleźć w przedwojennej prasie. Znany warszawski krytyk, Feliks Słupski, w czasopiśmie „Rzeczy Ciekawe” (nr 2, 1924) napisał: „Tam jednak, gdzie mu zostawiono swobodę pojęcia

6

| Spotkania z Zabytkami

i wykonania pracy, gdzie go nie krępowano wymaganiami, gorzej niż urojonemi – rezultaty bywały niezwykle dobre. Stwarzał wtedy ludzi żywych, jak Kamiński, Świętochowski, Orzeszkowa… I z Sienkiewicza portretów – dwa doskonałe”. Nie wszystkim recenzentom wizerunki Sienkiewicza autorstwa Mordasewicza przypadły jednak do gustu. Dla przykładu Kazimierz Daniłowicz-Strzelbicki w „Wędrowcu” z 1900 r. pisał: „Widziałem w Salonie Tow. Zachęty portrety Sienkiewicza pędzla Mordasewicza […]. Akwarelowy portret Sienkiewicza twardy i brzydki w tonie, źle rysowany surowy po prostu; kiedy się pomyśli, że obok jest świetny portret tegoż pisarza, rysowany pastelą przez Wyczółkowskiego, dziwi odwaga Mordasewicza i chęć wystawienia swej niedołężnej pracy obok tak świetnego portretu”. Ocena Daniłowicza-Strzelbickiego wydaje się zdecydowanie zbyt surowa. Owszem, Mordasewiczowi zarzucano często, że ulega manierze i konwenansom, jednak wartość jego warsztatu artystycznego nie może budzić wątpliwości. Artysta zmarł tragicznie w Paryżu pod kołami samochodu w 1923 r. Pochowano go na cmentarzu Père Lachaise. Rok później, w gmachu warszawskiej Zachęty odbyła się jego wystawa pośmiertna. W 1937 r. w Pałacu Tyszkiewiczów-Potockich w Warszawie Biblioteka Narodowa zorganizowała ekspozycję ku czci Henryka Sienkiewicza. Pokaz ten był przeglądem dorobku pisarskiego noblisty oraz metod jego pracy. Protektorat nad wystawą objęła marszałkowa Aleksandra Piłsudska, otworzył ją zaś uroczyście prezydent Ignacy Mościcki. W Narodowym Archiwum Cyfrowym zachowało się kilka zdjęć prezentujących Salę Balową dawnej rezydencji Potockich podczas wystawy. Na jednym z nich zauważyć można portret Sienkiewicza, niezwykle przypominający nowy nabytek Muzeum UW. Nasuwa się zatem pytanie, czy oba dzieła – wizerunek z fotografii ze zbiorów NAC-u oraz dar rodziny Giedroyciów – nie są autorstwa tego samego malarza – Kazimierza Mordasewicza? Adam Tyszkiewicz 5-6 2016

N

a początku Ogniem i mieczem, zaraz po otwierającym Trylogię słynnym zdaniu „Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”, Sienkiewicz z rozmachem kreśli mapę – nie tuszem na papierze, lecz słowem w wyobraźni czytelników, mapę na poły mitycznych Dzikich Pól, najodleglejszej kresowej krainy, którą na trwałe wprowadzał do powszechnej świadomości Polaków – podobnie jak Zbaraż i Bar, Laudę i Wodokty, Raszków i Kamieniec Podolski. A czyni to tak sugestywnie, tak skutecznie, że do dziś wędrujemy w realnej geograficznej przestrzeni śladami jego bohaterów. Poczynając od Dzikich Pól, pisarz w kolejnych rozdziałach, tomach i powieściach, Potopie i Panu Wołodyjowskim, podąża wciąż dalej i dalej, by w rezultacie zaprezentować niezwykłą, literacką mapę jednej, niepodzielnej Rzeczypospolitej „od brzegów Bałtyku aż po Dzikie Pola”, od Kurlandii po Dnieprowe porohy, od Wielkopolski po Kijów i dalekie Zadnieprze, Rzeczypospolitej, będącej u szczytu potęgi, ale i u progu upadku. Dzieje się to w czasie, gdy polskie terytorium jest rozdarte rozbiorowymi granicami, gdy żąda się od Polaków, by zapomnieli i wyrzekli się swojej tożsamości i historii. Od pierwszego gazetowego odcinka Ogniem i mieczem (2 maja 1883) po ostatni odcinek Pana Wołodyjowskiego (15 lipca 1888) i ukazujące się na bieżąco wydania książkowe, czytelnicy ze wszystkich trzech zaborów pochłaniali Trylogię także dlatego, że doskonale widzieli ową wspaniałą mapę Rzeczypospolitej, z którą konkurować by mogła chyba tylko znana w całej Europie mapa Nicolasa Sansona, wydana w Paryżu w 1655 r. i wielokrotnie wznawiana. Dzieło Sansona Estats de la Couronne de Pologne było zresztą z pewnością Sienkiewiczowi znane, podobnie jak inne dawne mapy, po których wędrował, nim zasiadał do pisania. Rzecz bowiem w tym, że autor Trylogii nie znał większości ziem


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.