TO TEŻ SĄ ZABYTKI
4 3 | Winda z budynku przy ul. Bartoszewicza 18 4 | Detal z windy towarowej w dawnej Drukarni Prasy Polskiej przy ul. Marszałkowskiej 3/5
5 | Zewnętrzne drzwi do windy towarowej przy ul. Marszałkowskiej 3/5
(zdjęcia: 1- 3 – Karolina Marcinkowska, 4, 5 – Paweł Falcman) ..............................................................................
jeszcze zobaczyć (bądź jedynie usłyszeć) w niektórych bibliotekach publicznych i np. w klubokawiarni „Regeneracja” przy ul. Puławskiej 61. Elementy windy można też zastosować w dość nietypowy sposób: przykładem są drzwi wejściowe budynku Warszawskiej Fabryki Dźwigów Translift przy ul. Postępu 12, będące po prostu kabiną windy, otwierającą się automatycznie. Efektowne, wytrzymałe, metalowe drzwi od wind (pochodzących zresztą z ursynowskich blokowisk) wykorzystali także właściciele lokalu „Sen pszczoły”, znajdującego się w głębi posesji należącej do dawnego składu Towarzystwa Akcyjnego Przechowania i Transportowania Mebli i Towarów A. Wróblewski i Spółka przy ul. Inżynierskiej 3. Nie prowadzą one do eleganckiej „gondoli”, tylko do wnętrza „designerskich” toalet. Na elewacji tylnej budynku frontowego posesji widoczny jest natomiast zewnętrzny, zachowany dźwig towarowy. Kolejny fascynujący dźwig towarowy znajduje się w budynku dawnej Drukarni Prasy Polskiej przy ul. Marszałkowskiej 3/5. Wchodzi się do niego z dziedzińca przez dwuskrzydłowe drzwi, a obsługa windy wymaga obecności specjalnie wyszkolonego do tego celu pracownika. Kursy trwające
aż trzy miesiące i zakończone egzaminem przechodzili dyspozytorzy słynnych wind w Pałacu Kultury i Nauki, do dziś wzbudzających emocje wśród gości. Szałem ostatnich lat są tzw. windy panoramiczne, przeszklone i umieszczone na zewnątrz elewacji warszawskich wieżowców, m.in. w Saskim Crescent, International Business Center, Atrium Tower czy gmachu Telekomunikacji Polskiej SA. Za pierwszą nowoczesną windę z szybem otwartym uważa się tę – nomen omen − z centrum handlowego Panorama, zamontowaną w 1993 r. Ciekawostką jest natomiast mocno zdewastowany szyb mało znanego przodka windy panoramicznej, umieszczonej na zewnętrznej elewacji przedwojennej kamienicy przy ul. Foksal 13. Niejeden biurowiec warszawski szczyci się dziś windą z dźwigiem osadzonym na specjalnych prowadnicach redukujących drgania, wyposażoną w klimatyzację i ekran ciekłokrystaliczny. Obserwować z niej można malejący pod nogami świat i śledzić równocześnie notowania giełdowe bądź prognozę pogody. A pomyśleć, że jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku do półautomatycznych, produkowanych na licencji szwedzkiej wind z osiedla Za Żelazną Bramą przychodziły całe wycieczki! Z nostalgią (nie ja jedna) powracam nieraz do mrocznych, windowych historii rodem z warszawskich bloków. Szare i często psujące się windy osiedlowe, pozornie pozbawione jakichkolwiek walorów estetycznych, mogły równie dobrze, jak ich eleganckie poprzedniczki – podnośnice, inspirować do twórczości. Miron Białoszewski poświęca windom w mrówkowcach m.in. Wiersz baby z bloku („Winda windzie / Z udźwigu nie wyjdzie”) i Wiersz baby z drugiego bloku („Winda windzie / Liny nie przegryzie”). Na ostatnim piętrze szarego bloku w al. Solidarności 64 znajduje się dziś Instytut Awangardy: udostępnione dla publiczności mieszkanie nr 118. Mieszkali w nim i tworzyli Henryk Stażewski − jeden z najwybitniejszych
polskich malarzy doby awangardy, także tej przedwojennej, oraz Edward Krasiński − malarz, rzeźbiarz i autor form przestrzennych. Podróż do historii jednego z ważniejszych salonów intelektualnych przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dostarcza niemało wrażeń: zarówno ze względu na swoją historię, na wspa-
5 niały widok z nadbudowanego współcześnie szklanego pawilonu na dachu bloku, jak i na chwiejną windę, typową dla bloków w latach sześćdziesiątych. Przypomina mi się atmosfera nieistniejącego już w tej samej lokalizacji, mitycznego „Klubu pod gwiazdami” z rogu ulic Marszałkowskiej i Hożej. Przed wielu laty spotykała się tu warszawska bohema, dla której śpiewała często Hanka Bielicka. Wjeżdżało się do niego oczywiście windą, która drgając i trzeszcząc złowieszczo zatrzymywała się jedynie na ósmym piętrze i wypluwała gości bezpośrednio do zadymionego holu z porozrzucanymi tu i ówdzie fotelami z czarnego, lepkiego skaju. Ciasna winda była strzeżona przez gadającego gwarka, który witał wszystkich śmiałków stojących w kolejce do gwiazd... Karolina Marcinkowska
Spotkania z Zabytkami
3-4 2012 |
61