HMP 60 Exodus

Page 112

wego i agresywnego thrash metalu, przeoranego ciężkimi, wałkowatymi riffami i usianymi paroma instrumentalami. Wymienię, akustyczne "7.83" (odniesienie do rezonansu Schumanna, którego częstotliwość wynosi rzeczone 7.83 hz), oparte na syntezatorach "Skeksis" (postaci z uniwersum "Ciemny Kryształ") czy "Resonance Cascade" (inspiracja Half Life?) zbudowane na technicznych thrashowych riffach i sekcji instrumentalnej, która to raz przyśpiesza, raz zwalnia. Gitary brzmią mięsiście, zapewniając nam miarowe wsączanie klimatu tegóż albumu do naszej percepcji. Połamane riffy przypominają troszkę Municipal Waste innym razem Vektor'a. Uślyszymy też parę melodyjnych solówek, parę licków w krótkich przerwach pomiędzy kolejnymi wokalami. Głos Tommiego (Tommy Muz - wokalista zespołu) przypomina nieco wokalistę Vektora. Jak wcześniej wspomniałem, jest skrzekliwy, nie każdemu przypadnie do gustu, jednak idealnie pasuje do ich własnego stylu opartego na połączeniu prostych i walcowatych riffów z bardziej technicznymi motywami. Bas czasami przygrzeje (chociażby na "Flood of Flames"), a perkusja intensywnie okrasza zaś całą tą otoczkę instrumentalną. Album jest oparty na odniesieniach do zjawisk fizycznych, wojnie czy ogólnym miejscu człowieka w tym środowisku. Nie zabrakło tu także tematów fantasy. Poruszane są też wątki eksplozji nuklearnej ("Zero Hour"), paradoksalnego (bez)sensu życia ("Inbetween Terminals") czy działań militarnych ("Warhawk"). Ogółem album jest dla ludzi poszukujących ostrych, walcowatych riffów, dość oklepanej tematyki i ostrego, wczuwającego się w rolę wokalu. Warto przesłuchać te 48 minut, lecz aby w pełni wczuć się w muzykę Malakyte, trzeba nastawić się na klkukrotne przesłuchanie "Human Resonance". Wystawiam (4,8) i oczekuję kolejnych dzieł.

rykiem pod blackowy skrzek i dudniącym basem. Generalnie "Masquerader" to coś wyłącznie dla maniakalnych kolekcjonerów demówek z najgłębszego podziemia. (3) Wojciech Chamryk

Masquerader - Singular Point 2013 Self-Released

Na szczęście "Singular Point" (2013) jest znacznie ciekawszy. Słychać, że zespół popracował na próbach, bo kompozycje są ciekawsze i więcej się w nich dzieje. "Atomic Funeral" uderza natychmiast na najwyższch obrotach, równie ostry jest "Thrasher Commandos" z chóralnym skandowaniem - chociaż to beknięcie mogli sobie darować, a "S.A.T.A.N." to coś bardziej w stylu speed metalu lat 80-tych, łączącego melodię z metalowym czadem. Ostatni na liście "Symbiosis" to raptem trzy minuty szaleńczego czadu z histerycznym wrzaskiem wokalisty, ale znalazło się w nim też miejsce na mocarne zwolnienia z kanonadami perkusji, melodyjne solo a nawet gitarowe unisono. (4) Wojciech Chamryk

Jacek "Steel Prophecy" Woźniak Max Pie - Odd Memories 2015 Mausoleum

Masquerader - Masquerader 2011 Self-Released

O tym, że wszelkie odmiany metalu, z naciskiem na te bardziej brutalne jego odmiany, są w Azji bardzo popularne nie trzeba chyba już nikogo przekonywać. Tamtejsza scena podziemna to swoisty fenomen, zważywszy na wiele niesprzyjających rozwojowi takiej muzyki okoliczności, a Masquerader wpisuje się w ten nurt bez dwóch zdań. Chłopaki łupią od sześciu lat surowy, chociaż momentami całkiem melodyjny thrash. Debiutanckie demo/EP (2011) to jeszcze zdecydowanie underground, zarówno brzmieniowo jak i co do jakości tych trzech numerów. W "Capitalism Cannibalism" gitary owszem, suną jak trzeba, są dwie solówki a nawet fortepianowa jakby koda, ale warstwa rytmiczna tego numeru jest po prostu niedopracowana i trochę razi nieporadnością. Znacznie lepiej pod tym względem prezentuje się, przełamany miarowym zwolnieniem, "Carcass" z niskim, bulgoczącym rykiem wokalisty i seriami blastów, z kolei finałowy "Samurai Slave Driver" to znowu szybka, ostra jazda z

Czas biegnie nieubłaganie, już mija drugi rok od wydania poprzedniego albumu Belgów z Max Pie. Nowy album "Odd Memories" to kontynuacja a zarazem bardzo dobre podtrzymanie kariery zespołu. Ba, można mówić nawet o pewnym progresie, bowiem jako twórcy jeszcze bardziej krzepną w tym co robią. Choć nadal możemy spotkać pewne rozdźwięki stylistyczne, np. obok progpowerowego "Unchain Me" mamy poppowerowy "Hold On", to zdecydowana większość muzyki z "Odd Memories" to typowy progresywny metal z pewnymi naleciałościami. Czyli mamy do czynienia z rozbudowanymi, ciekawymi kompozycjami, o natłoku pomysłów i kontrastów muzycznych oraz z tyglem emocji. Wszystko zagrane jest przez muzyków o nieprzeciętnych umiejętnościach oraz wysmakowanym warsztacie. Produkcja, brzmienie, ogólnie praca w studio na wysokim poziomie. Oczy-wiście muzycy oprócz swojej perfekcji i talentu proponują nam nieliczne, ale zawsze, dowody geniuszu, zaskakując nas jakimś pomysłem, oryginalnym brzmieniem czy niesamowita melodią. Dzięki czemu zespół nadal nie popada w schematy gatunkowe. Zwolenników tej odmiany metalu ten album na pewno zadowoli. Nie mniej "Odd Memories" nie jest jeszcze przepustką do Ligi Mistrzów progresywnego metalu, to tylko, ciągle mocny, dobrze wyważony i całkiem oryginalny materiał. Maniaków


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.