Głos seniora nr 25

Page 25

BYDGOSKI GŁOS SENIORA

SZYPER

– ZANIKAJĄCY ZAWÓD

KIM BYŁ SZYPER, JAK WYGLĄDAŁO ŻYCIE NA BARCE, CO SIĘ STAŁO Z ŻEGLUGĄ ŚRÓDLĄDOWĄ – OPOWIADA SŁUCHACZKA KAZIMIERZOWSKIEGO UTW I CZŁONKINI BYDGOSKIEGO KLUBU RODZIN SZYPERSKICH KRYSTYNA COFTA-WYSOKIŃSKA.

Szyper, to brzmiało dumnie. Jeszcze nie tak dawno wody śródlądowe tętniły życiem, pływały po nich barki, holowniki, statki pasażerskie, rodziły się dzieci, łączyły wodniackie rodziny. Barki holowane, w większości stanowiły własność prywatną, a ich właściciel, czy kierownik (kapitan) barki nazywany właśnie był szyprem. Dla rodzin szyperskich barki stanowiły zarówno miejsce zamieszkania, jak i miejsce pracy. Mieszkania zasadniczo nie różniły się od tych „na lądzie”. Były mniejsze i nie było w nich bieżącej wody, kanalizacji, prądu. Wiele starszych osób przypomina sobie obrazy z dzieciństwa – przepływające przez centrum Bydgoszczy barki, nadbrzeża Brdy z mnóstwem zacumowanych łodzi, bezustanny ruch na rzece. Kiedy tylko dopisywała pogoda szyperki wyciągały balie, a nad pokładami łopotały suszące się białe prześcieradła, jak żagle powiewające na wietrze. Barkami od wiosny przewożono różnorakie towary – zboża, płody rolne, cement, węgiel – słowem, co tylko się dało, byle ładownia nie pozostała pusta. Zima skuwała lodem rzeki, barki stawały w portach obok siebie tworząc wodniackie miasteczka. Ludzie odpoczywali. Spotykali się w pustych ładowniach – czyli pod ferdeką (bo tak na-

zywa się barkowy pokład) – na zabawach, weselach, rodzinnych i przyjacielskich konwentyklach. Żegluga śródlądowa, w zbliżonej formie do współczesnej, mocno rozwinęła się w okresie międzywojennym, powstawały dynastie szyperskie, a marzeniem każdego było posiadanie własnej barki – spełniano to jakże ciężką pracą. Ludzi z lądu traktowano nieco pogardliwie, cóż oni mogli wiedzieć o prawdziwym życiu? Po drugiej wojnie światowej barki znacjonalizowano. Ponieważ brakowało doświadczonych pracowników, najczęściej na takiej upaństwowionej barce zatrudniano byłych właścicieli, ich rodziny, ludzi urodzonych „na wodzie”. Jeszcze w połowie XX wieku nasi szyprowie przewozili towary po całej niemal Europie, a barki stawały się „samojezdne” (motorowe), większe, z agregatami prądotwórczymi (te stare, holowane masowo złomowano). Modyfikował się koczowniczy tryb życia. Dzieci obejmował obowiązek szkolny. Mieszkały więc u dalszych rodzin – tych lądowych, zmieniały szkoły co roku, czasami trafiały do domów dziecka. Rodziny razem były tylko latem. Powoli trzeba było wracać na ląd, odwracać się od wody. Rzeki też przestały być przyjaznymi szlakami – nie pogłębiane, ze zrujnowanymi nadbrzeżami, nie remontowanymi urządzeniami hydrotechnicznymi – ich rolę przejmowały drogi. Dziś, w samym centrum Bydgoszczy, zacumowana stoi holowana barka „Lemara”. Kupiło ją miasto, a po wielu perturbacjach przekazano ją Miejskiemu Centrum Kultury. I barka odżyła. Dzięki polityce bydgoskie-

go MCK-u, pod ferdekę wrócili szyprowie, a właściwie całe ich rodziny. To dzięki ich pomocy zrekonstruowano pomieszczenia mieszkalne na barce, ładownie przekształcono w sale wielorakiego użytku zachowując jednak wystrój związany z wodniackim, szyperskim życiem. Można ją odwiedzać, zwiedzać, uczestniczyć w imprezach tu organizowanych. Smaku dodaje jeszcze kapitan barki, znający ją od dzieciństwa – urodził, wychował się i pracował na podobnej, a samą „Lemarę” zna od dzieciństwa – spokrewniony jest z jej byłymi właścicielami. Miasto zwraca się ku wodzie, odradza się turystyka wodna, powstają mariny, cumują barki mieszkalne – Brda znów zaczyna tętnić życiem. Jednak romantyczna przygoda już się skończyła – pozostały rodziny szyperskie, pozostała „Lemara”. Jeśli kiedykolwiek będziecie Państwo w Bydgoszczy to za „Przechodzącym przez wodę” tuż koło spichrzów, skręćcie na nabrzeże – zapraszamy pod ferdekę. KRYSTYNA COFTA-WYSOKIŃSKA 25


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.