Maj 2019, jednorazownik, publikacja bezpłatna
Drodzy Czytelnicy, Oddajemy do Waszych rąk wydanie specjalne czasopisma, będącego rezultatem projektu „Społeczność siłą rozwoju – integracja społeczna: Bajtle na plac” Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Przedsiębiorczego. Przypomnijmy, że celem przedsięwzięcia było stworzenie więzi między pokoleniem osób w wieku 50+ a jego najmłodszymi uczestnikami. Służyła temu wspólna zabawa oraz przypomnienie tradycyjnych gier podwórkowych. Czasopismo „Bajtle na plac” to efekt warsztatów dziennikarskich, przeprowadzonych w ramach projektu. Uczestniczyło w nich 15 osób, najaktywniejsze spośród nich utworzyły kolegium redakcyjne, które przygotowało tę publikację, opisując często zapomniane dziś gry dzieciństwa wielu pokoleń; przeprowadzając między innymi wywiady z babciami, dziadkami i rodzicami na temat niegdysiejszych zabaw i rozrywek. Zasady niektórych z nich przypominamy nanaszych łamach, życząc Wam udanej zabawy. Zespół redakcyjny
Na placu z babcią i dziadkiem Celem projektu „Bajtle na plac” było przypomnienie nie tylko dawnych zabaw i gier podwórkowych, ale również piosenek, wierszyków i wyliczanek im towarzyszących. Młodsi często ich dzisiaj nie pamiętają, albo znają wyłącznie ich zmodyfikowane wersje. Dlatego tak cenni i tak pomocni okazali się zaproszeni do udziału w naszej zabawie seniorzy, którzy przypomnieli nam gry z czasów ich dzieciństwa. Czasy te każdy wspomina z rozrzewnieniem. Cudowne czasy beztroski spędzane na podwórku w gronie rówieśników obfitowały w przeróżne pomysły. Dla pokoleń pamiętających lata, kiedy nie było komputerów i internetu, gry podwórkowe były podstawą znakomitej zabawy i często sposobnością do nawiązywania nowych znajomości i prawdziwych przyjaźni. Dzisiaj dla wielu dzieci podwórko jest po prostu nudne. A wcale tak nie musi być...
WAŻNE! Spędzanie czasu z kolegami na podwórku daje siłę i energię, wpaja zasady rywalizacji, daje nam przyjaciół na całe życie.
Nasze pierwsze spotkanie odbyło się 16 lutego br. w Szkole Podstawowej nr 1 im. Bronisława Malinowskiego w Woli. Można powiedzieć, że zaczęliśmy z przytupem, gdyż po krótkim nieśmiałym wstępie nasze warsztaty tak się rozkręciły, że wielka sala w centralnej części szkoły aż drżała od skoków i podskoków, a także tupania, biegania, no i oczywiście śmiechu. Bo humory dopisywały wszystkim.
5
Bajtle na plac
| relacja
WYLICZANKI: Ene due rabe, bocian połknął żabę a żaba Chińczyka, co z tego wynika? Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schowa, ten kryje! Triumf, triumf misia bela. Misia Kasia konfacela. Misia a, misia be, Misia Kasia, konface. Siedzi baba na cmentarzu, trzyma nogi w kałamarzu. Przyszedł duch, babę buch, baba fik, a duch znikł. Na wysokiej górze rosło drzewo duże nazywało ono się aplipaplibliteblau Kto tego nie wymówi ten nie będzie grał.
6
Zanim jednak zaczęliśmy testować znajomość niektórych zabaw podwórkowych urządziliśmy konkurs. W tym celu podzieliliśmy uczestników naszych zajęć na grupy. Każda z nich składała się z czterech, pięciu osób i co najmniej jednej osoby w wieku 50+. Zadanie polegało na podaniu jak największej liczby gier, w które można się bawić właśnie na placu, czyli na zewnątrz, poza domem. Przy czym trzeba było znać zasady każdej z nich. Tu bardzo pomocne okazały się konsultacje z towarzyszącymi nam babciami, ciociami, a nawet z emerytowaną nauczycielką przedszkolną. Poszczególne grupy wprost ścigały się w podawaniu nazw gier i zabaw oraz objaśnianiu ich zasad. Na tablicy zapisaliśmy blisko 60 nazw. Zaś na zakończenie spotkania odbyło się praktyczne sprawdzenie ich znajomości. W ten sposób przećwiczyliśmy między innymi grę w dwa ognie, zabawę w sznura, ciuciubabkę, berka, a nawet w kapsle, cymbergaja czy chowanego. *** Projekt został podsumowany wspólną zabawą, która odbyła się 6 kwietnia br. tym razem na podwórku szkolnym. W zajęciach sportowo-rekreacyjnych mogli wziąć udział wszyscy chętni, nie tylko uczestnicy warsztatów. Zostali podzieleni na cztery grupy wiekowe. Najmłodsi bawili się m.in. w „Kółko graniaste”, „Ojca Wergiliusza”, „Mam chusteczkę haftowaną” czy „Stary niedźwiedź mocno śpi”. Nieco starsi grali w klasy, cymbergaja, w kulki czy kapsle. inni skakali przez skakankę solo i grupowo, a najstarsi grali w dwa ognie, piłkę nożną oraz w palanta. Ponadto można było rysować kredą, grać w gumę, czy zagrać w ciuciubabkę.
relacja |
Bajtle na plac
Najmłodszych wspomagali dorośli; nie tylko seniorzy, ale również rodzice oraz ciocie i wujkowie. Wszyscy, którzy bawili się z nami otrzymali nagrody: zestawy barwnej kredy, skakanki, gumy do skakania, kulki do gry, piłki, a także płócienne torby i długopisy. fot. Magdalena Michna-Czyrwik
*** Nagrody czekały także na tych, którzy wzięli udział w konkursie na wyliczanki. Otrzymali je ci, którzy znali co najmniej trzy takie wierszyki. Najpopularniejszą wyliczanką okazała się: „Ene, due, rike, fake, torbe, borbe ósmesmake, eus, deus, kosmateus, i morele - baks”. Drugie miejsce zajęła wyliczanka o bombie, która wpadła do piwnicy...; a trzecie miejsce wyliczanka „Aniołek fiołek róża bez...”. Dla przypomnienia, na stronie obok, publikujemy kilka takich wyliczanek, bez których wiele gier nie mogłoby się po prostu rozpocząć... Inicjatywa „Bajtle na plac” pokazała, że poprzez wspólną grę i zabawę można nie tylko przełamywać bariery międzypokoleniowe, ale również je wzmacniać oraz uczyć czerpania z doświadczeń osób starszych. Projekt zaktywizował wiele osób w wieku 50+, które szczególnie w mniejszych miejscowościach mają ograniczony dostęp do oferty kulturalnej czy sportowej. Ponadto podkreślono ważność i niezawodność seniorów, na których doświadczenie mogą liczyć młodsze pokolenia. ***
fot. Aleksandra Kołodziejek
Najwytrwalsi uczestnicy projektu mogli dodatkowo poszerzyć swoją wiedzę podczas warsztatów dziennikarskich, poznając różne gatunki reporterskie i publicystyczne, dowiadując się jak przygotować informację, napisać artykuł czy przeprowadzić wywiad. Adepci sztuki dziennikarskiej poznali również zarys historii piśmiennictwa oraz dowiedzieli się jak zorganizowana jest praca w drukarni i redakcji. Zajęcia odbywały się w siedzibie Gminnego Ośrodka Kultury w Woli oraz w tutejszej szkole podstawowej, a ich efektem jest to okazjonalne wydawnictwo. Dodajmy, że opisy gier i zabaw, znajdujące się w dalszej części publikacji to rezultat tych właśnie warsztatów.
POBITE GARY! - tak krzyczą uczestnicy dowolnej zabawy, gdy ktoś łamie zasady/oszukuje (np. zaczyna uciekać przy grze w berka wcześniej niż na dany sygnał). Po takim okrzyku grę należy przerwać i przywołać do porządku wszystkich uczestników. Wówczas można wznowić zabawę.
7
Bajtle na plac
| wywiad
Tylko trzepaków żal Rozmowa z panią Haliną (57-letnią seniorką, babcią czworga wnucząt) Skąd Pani pochodzi? Urodziłam się w Tychach i tam się wychowałam, pokończyłam szkoły i zaczęłam pracę na kolei jako dyżurna ruchu kolejowego. Jak się Pani znalazła w Woli? Wyszłam za mąż i razem z mężem postanowiliśmy przenieść się z Tychów do Woli i tu zacząć nasze nowe, dorosłe życie. Czyli dzieciństwo spędziła Pani w Tychach. Jak je Pani wspomina? O, bardzo dobrze. Miałam dużo kolegów i koleżanek, z którymi spędzałam bardzo dużo czasu. Razem chodziliśmy na podwórko i bawiliśmy się całymi dniami.
fot. www.styl.pl/ za East News
A czy graliście w jakieś gry podwórkowe?
Klopsztanga czy jak kto woli trzepak to był przyrząd nadzwyczajny. Spełniał wiele funkcji; służył do podciągania się, do huśtania, wywijania fikołków. Był znakomitym punktem obserwacyjnym, a jak była potrzeba, to był też świetną bramką do gry w nogę.
Jakie to były zabawy, te najpopularniejsze? Najczęściej graliśmy w berka. Ale również w kapsle, szukanego, dwa ognie czy w podchody. Graliśmy zawsze razem: dziewczyny i chłopcy. Z koleżankami skakałam najczęściej w klasy, grałam w gumę czy skakankę.
A które z tych gier lubiła Pani najbardziej? Chyba te dwie ostatnie; w gumę i skakankę. Czy Pani dzieci też grały w te zabawy? O, ja mam już dorosłe dzieci i wnuki też mam. I muszę powiedzieć, że wiele tych zabaw z mojego dzieciństwa przetrwało do dziś. Moje dzieci chętnie się w nie bawiły, a dziś moje wnuki, też lubią spędzać czas, podobnie jak ja i moi rówieśnicy, właśnie na placu. Zapomniałam jeszcze o jednym. My spędzaliśmy bardzo dużo czasu nie mając żadnych specjalnych przyrządów czy zabawek. Wystarczyła nam zwykła piłka, czy kawałek patyka. No i były trzepaki, chyba na każdym podwórku. Pod trzepakami kwitło nasze życie towarzyskie i sportowe. To były nasze przyrządy do skakania, huśtania czy wywijania fikołków. Dzisiaj jedynie to tych trzepaków żal. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała: Patrycja
8
To było wręcz oczywiste. Wszyscy bawiliśmy się razem. Jak ktoś się wyłamywał, zadzierał nosa czy stał z boku, to był po prostu nielubiany. Ale takich osób było na szczęście niewiele.
felieton |
Bajtle na plac
Nasza piłka podwórkowa Najważniejsze zasady Ideą projektu „Bajtle na plac” jest przypomnienie zanikającej już niestety tradycji gier i zabaw podwórkowych, kiedy po zajęciach szkolnych, dzieci i młodzież spotykali się na osiedlowych lub szkolnych boiskach, po to, by spontanicznie pograć w piłkę. Bez sędziego, trenera, często na niewymiarowym „boisku” bez żadnych bramek, ale za to z wielką ochotą, radością i satysfakcją, które dawała sama gra. Warto dodać, że wszelkie zabawy z piłką rozwijają nie tylko koordynację ruchową i zdolności motoryczne, ale również ćwiczą refleks oraz spostrzegawczość. No i przede wszystkim socjalizują czyli rozwijają zdolność pracy w grupie. Ten, kto kiedykolwiek grał w podwórkową „nogę” wie, że są jednak niepisane zasady, których należałoby przestrzegać. Przypomnijmy więc te najważniejsze. Po pierwsze, nie ma sędziego. Bo i po co, skoro wszyscy znają i przestrzegają twarde, futbolowe zasady. Spalonych też nie ma, bo skoro nie ma sędziów, to jak mogą być spalone... Była bramka, była. Po co ciągnąć dalej ten temat?
fot. Isabella Matos z Pixabay
9
Bajtle na plac
| felieton
Po drugie, niepotrzebne są żadne „korki”, zwłaszcza markowe. Kiedyś nikomu się nawet nie śniło o drogich, firmowych butach do gry w piłkę. Musiały wystarczyć zwykłe trampki. Najczęściej na bramkarza wybiera się tego, kto może wolniej biega, ale w zamian ma świetny refleks, dobrze łapie i nie boi się odrobiny poświęcenia. Wiadomo, że do „nogi” potrzebna jest piłka, a więc „Kto ma piłkę, ten ma władzę”. Oznacza to nie mniej, nie więcej, że jeśli przyniosłeś piłkę, to wiele może od ciebie zależeć; jeżeli się obrazisz i pójdziesz do domu, mecz może się skończyć o wiele wcześniej… O piłce nożnej powiedzieli: „Ze wszystkich nieważnych rzeczy futbol jest sprawą najważniejszą” – Jan Paweł II „Chodzi o to, żeby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika” – Kazimierz Górski, słynny trener polskiej reprezentacji „Większość dzieciaków marzy o strzeleniu doskonałego gola. Ja zawsze marzyłem, żeby go zatrzymać” – Iker Casillas, hiszpański bramkarz Realu Madryt „Piłka jest okrągła, a bramki są dwie” – Kazimierz Górski, słynny trener polskiej reprezentacji „W piłce nożnej wszystko komplikuje obecność przeciwnej drużyny” – Jean Paul Sartre‚ francuski pisarz
Żadną przeszkodą nie jest natomiast brak bramki. Kamienie, tornistry, plecaki – to wszystko może wyznaczać bramkę. Czy przez to gra jest gorsza? Absolutnie nie! A kolejna zasada czyli słynne „OPB”, to znaczy Ostatnia Przysługa Bramkarza – ktoś przecież po tę daleko wybitą piłkę musi pójść... Kolejna ważna zasada mówi, że piłka to rzecz święta i nie należy na niej siadać, nawet w czasie przerwy. „Nie ma krwi, nie ma karnych”, czyli jeśli nie zostałeś mocno sfaulowany i wstaniesz wcześniej niż po pięciu minutach – karnego nie będzie. Rzuty rożne? A któż by się w to bawił. Karny to było coś! Ale podwórkowe fair play też obowiązywało: kiedy komuś rozwiązał się but, padała komenda „piłka stop!” i wtedy nikt nie ruszał się ze swojego miejsca. Ważna rzecz to tzw. dwunasty zawodnik, czyli odpowiednia publiczność. A jak chce się zaimponować ślicznej Ani z siódmej b, to i umiejętności Lewandowskiego się znajdą… A kiedy taki podwórkowy mecz może się skończyć? Po prostu wtedy, kiedy wszyscy są zmęczeni... albo wtedy, kiedy przyjdą „starsi”. Nie ma szans, ogłaszasz koniec meczu, bo z nimi nie wygrasz.
10
wywiad |
Bajtle na plac
Granie w bala – to był obowiązek Dziadku, wiem, ze pochodzisz z Tychów. Czy pamiętasz swoje dzieciństwo. Jak spędzałeś wtedy czas? Oczywiście, że pamiętam. Miałem bardzo dużo kolegów, z którymi bawiłem się na podwórku, grałem z nimi w piłkę, chodziłem do szkoły. Mówiłeś o piłce. Często graliście? Tak, to była piłka nożna i to było obowiązkowe. Graliśmy codziennie, w każdej wolnej chwili. A czy mieliście jakiegoś trenera, czy graliście w jakimś klubie sportowym? Nie, to wszystko działo się tak, że wychodziliśmy po prostu na podwórko, albo jak to się u nas mówiło na plac i tam się tworzyły drużyny piłkarskie. To była taka piłka podwórkowa – fusbal. Każdy w każdej chwili mógł się dołączyć. Nie było sędziego, a drużyny liczyły po tylu zawodników, ilu było chętnych w danej chwili.
Piłka nożna po śląsku: bal, bala – piłka fusbal – piłka nożna nec – siatka szpil – mecz trowa – murawa tor, buda – bramka torman – bramkarz glazyjka, maka – rękawica bramkarska szynbajnsznuce – ochraniacze na piszczele sztole – korki, buty do gry kepa – główka dekowanie – krycie rywala ciepa – interwencja bramkarska
fot. Michal Jarmoluk z Pixabay
Czy mieliście jakieś boisko? Ależ skąd, graliśmy po prostu na kawałku wolnej przestrzeni; czasami na trawie, czasami na ziemi, a czasami na asfalcie. Zdarzało się, że graliśmy na podwórku szkolnym. Pamiętam, że kiedyś nawet, tak zapomniałem się w tej grze, ze wybiłem szybę w oknie dyrektora szkoły. Bardzo się wtedy przestraszyliśmy, że dyrektor zabroni nam dalszego grania w tym miejscu, ale okazało się, że jest bardzo wyrozumiały. No i chyba też lubił piłkę nożną… A czy kibicowałeś jakiemuś klubowi? No pewnie. Wszyscy kibicowaliśmy GKS-owi Tychy. Jakie inne sporty były wtedy popularne wśród dzieci?
Przede wszystkim lekkoatletyka: biegi, skoki. Ja sam trenowałem zapasy, a zimą jeździłem na nartach. Bardzo lubiłem te narciarskie wyprawy do Szczyrku. Dziś są inne czasy, jest więcej możliwości uprawiania sportu. Co byś chciał przekazać swoim dzieciom i wnukom? Chciałbym, żeby tak jak my mieli takiego ducha rywalizacji sportowej i taką chęć do uczestniczenia w sporcie i żeby sprawiało im to tak dużo radości jak wcześniej nam. Żeby dzięki temu byli zdrowi, silni i szczęśliwi. Dziękuję za rozmowę. Ze swoim dziadkiem Henrykiem, lat 62, rozmawiała wnuczka Marcelina
11
Bajtle na plac
| z historii sportu
Szczypiorniak czyli polska piłka ręczna Piłka ręczna nazywana z angielska handballem lub po polsku szczypiorniakiem to gra zespołowa, w której biorą udział dwie drużyny po siedmiu zawodników każda. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby bramek. Piłkę można łapać, rzucać, pchać, uderzać i zatrzymywać. Wszyscy zawodnicy, za wyjątkiem bramkarza, nie mają prawa zrobić więcej niż 3 kroki z piłką w rękach, co zmusza ich do biegu z kozłowaniem i częstych podań. Bramkarz, wychodząc z pola bramkowego, staje się napastnikiem i obowiązują go takie same prawa jak pozostałych zawodników. Czy wiesz, że... Piłka, którą grali legioniści ze Szczypiorna uszyta była ze szmacianych gałganów, kawałków worka i gazet, stąd jej nazwa szmacianka.
12
W Polsce miejscem najbardziej znanym z piłki ręcznej jest Szczypiorno, dziś dzielnica Kalisza, a w czasie I wojny światowej miejsce obozu jenieckiego, gdzie internowano ok. czterech tysięcy żołnierzy Legionów Polskich. Ich komendant Józef Piłsudski uwięziony został natomiast w twierdzy w Magdeburgu. Dla legionistów ze Szczypiorna ważna była każda aktywność, aby nie dopuścić do nudy i smutnych myśli o niewoli. Dlatego wachmistrz Henryk Świderski, absolwent Instytutu Fizycznego w Szwajcarii, zaproponował żołnierzom codzienną, poranną gimnastykę. Kolejną rozrywkę sportową wprowadzili major Stanisław Grzmot-Skotnicki i kapral Antoni Jarząbek. To była gra szmacianką,
Bajtle na plac
fot. Rotia z Pixabay
z historii sportu |
pierwowzór dzisiejszej piłki ręcznej. W ten właśnie sposób w obozie w Szczypiornie narodziła się gra, którą dla upamiętnienia tego miejsca niewoli polskich żołnierzy nazwano szczypiorniakiem. Tam też, na terenie obozu, odbywały się, prawdopodobnie pierwsze w dziejach, turnieje międzynarodowe w piłce ręcznej. Konkurowali ze sobą żołnierze różnych narodowości: Anglicy, Francuzi, Polacy, a także Niemcy, którzy nie byli wierni swojemu wodzowi i trafili do niewoli. W listopadzie 1918 roku, kiedy żołnierze I Batalionu Pogranicznego wyzwolili obóz, poznali tę odmianę piłki ręcznej. Ten rok uważa się też za rok narodzin polskiej piłki ręcznej, inaczej mówiąc szczypiorniaka. Niestety piłka, którą grano w Szczypiornie nie zachowała się do naszych czasów. Z przekazów wiadomo, że była dość duża, rozmiarami zbliżona do futbolówki, ale kształtem do jajowatej piłki do rugby. Uszyta została z różnych kawałków materiałów, po prostu szmat. Trudno się odbijała, lepiej ją było chwytać, biec z nią i rzucać do bramki. Bramkę stanowiły dwa kije, wbite do ziemi. Nie było poprzeczki. Gdy dochodziło do kwestii spornej, zwykle rozstrzygał ją oficer, przyglądający się spotkaniu. Kłótnia z takim sędzią nie wchodziła w grę. Bowiem, mimo niewoli, w legionach obowiązywała hierarchia wojskowa, a co za tym idzie również karność i dyscyplina, także na polu gry.
Aforyzmy o sporcie: Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą – św. Augustyn Płacz na treningu, śmiej się po wygranej walce – Antoni Gołubiew, pisarz Do porażek trzeba podchodzić z pokorą. I cierpliwie dalej pracować – Bogdan Wenta, były trener polskiej reprezentacji piłki ręcznej mężczyzn
13
Bajtle na plac
| horoskop
Horoskop dla lubiących sport i zabawy Znajdź swój znak i sprawdź, jakie są twoje najmocniejsze oraz najsłabsze strony. Dzięki temu będziesz lepiej przygotowany na wyzwania, które napotkasz w swoim życiu.
Koziorożec (22 grudnia – 19 stycznia) Jest stateczny i może dlatego nie lubi zmian. Koziorożec w głębi duszy lubi się bardzo dobrze bawić, jednak impreza musi odbywać się wśród znanych mu osób. Dzięki temu będzie czuć się swobodnie. Najlepiej sprawdzi się w grze w berka.
Wodnik (20 stycznia – 18 lutego) Wodniki słyną z tego, że nie lubią rutyny. Lubią rozwiązywać zagadki, dlatego częściej powinni grać w chowanego.
Ryby (19 lutego – 20 marca) Ten znak zodiaku ma bardzo niskie mniemanie o sobie, to właśnie przez to nie jest doceniany przez innych. Z pewnością sprawdzi się w grze w dwa ognie.
Baran (21 marca – 19 kwietnia) Osoby spod tego znaku lubią trudne zadania. Drogi Baranie może zatem powinieneś założyć drużynę piłkarską i zostać jej kapitanem?
Byk (20 kwietnia – 20 maja) Osoba spod znaku Byka ceni niezależność oraz lojalność. Dzięki temu przyjaźń z Bykiem jest trwała i przynosi wiele radości. To dobry partner do gry w cymbergaja.
Bliźnięta (21 maja – 20 czerwca) Osoba urodzona pod tym znakiem zodiaku potrafi dokonać w swoim życiu rzeczy niemożliwych. Na przykład pobić rekord świata w biegu na 100 metrów!
14
horoskop |
Bajtle na plac
Rak (21 czerwca – 22 lipca) Raki są bardzo zmienne. Czasami można spotkać je uśmiechnięte, a za parę chwil staną się smutne. Wtedy można im zaproponować grę w kulki.
Lew (23 lipca – 22 sierpnia) Astronomiczne lwy lubią być w centrum uwagi. Kiedy wszystkie oczy zwrócone są w jego stronę, czują się najlepiej. Świetnie sprawdzą się na boisku jako napastnicy.
Panna (23 sierpnia – 22 września) Zodiakalna Panna bardzo lubi mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą. Może warto zaproponować jej grę w klasy.
Waga (23 września – 22 października) Osoby spod tego znaku zodiaku charakteryzują się dużą inteligencją i szeroko pojętą wiedzą. Nie oznacza to jednak, że cały czas siedzą z głową w książkach. Czasami można się z nią pobawić w ciuciubabkę.
Skorpion (23 października – 21 listopada) W jednej chwili jest sympatyczny, a za chwilę może być posępny oraz gburowaty. Skorpion dysponuje wielkimi pokładami energii, dlatego świetnie sprawdzi się w grze w palanta.
Strzelec (22 listopada – 21 grudnia) Strzelec posiada bardzo optymistyczne podejście do życia, dlatego jest duszą towarzystwa. Może warto zagrać z nim w podchody.
15
Bajtle na plac
| kulinaria
Podwieczorek zdrowego bajtla Rodzice starają się, aby dostarczać naszym młodym organizmom jak najwięcej witamin. Wiosna i lato to najlepsza pora, by podawać świeże owoce i warzywa. Oto nasz pomysł na zdrowe koktajle, zawierające moc witamin i składników mineralnych, które w naturalny sposób chronią nasze zdrowie. Przygotowanie ich jest niezwykle proste – wystarczy zmiksować wszystkie składniki. Możecie więc przygotować je sami. Aby uzyskać bardziej gęsty koktajl należy dodać mniej wody, a jeżeli ma być rzadszy – więcej. Zatem do dzieła!
Ufoludek czyli gramy w zielone Na porcję potrzebujemy: 1 szklankę świeżego szpinaku, 1 plaster świeżego ananasa, 1 gruszkę, 1 banana, 1 łyżeczkę miodu, 1 szklankę wody niegazowanej. To świetny sposób dla tych, którzy nie lubią szpinaku. W tym koktajlu, połączony został ze słodkimi owocami, jest niewyczuwalny, a znakomicie wpływa na naszą odporność. Dzięki temu będziemy zdrowsi; mieli dużo siły do biegania, skakania, a nawet wywijania fikołków.
Marsjańska przygoda Na 1 porcję koktajlu potrzebujemy: szklankę truskawek, 1/2 buraka, 1 banana,
16
fot. Free-Photos z Pixabay
szklankę wody. W tym koktajlu główną rolę odgrywają czerwony burak i czerwone truskawki. Buraki dostarczą nam żelaza oraz witaminy A, B1 i C. Natomiast truskawki witaminy C. Po wypiciu takiego koktajlu od razu możemy iść na boisko, by zagrać w dwa ognie, albo nawet „w nogę”.
rozrywka |
Bajtle na plac
NA WESOŁO Krzyżówka z hasłem Aby odgadnąć hasło odpowiedz na pytania. Następnie odczytaj pionowo litery w zaznaczonych kratkach. 1. Jak się nazywają dzieci po śląsku?
1.
2. Przyrząd do skakania.
2.
3. Jak miał na imię syn św. Elżbiety?
3.
4. W jakim urządzeniu można oglądać mecze, teleturnieje, gry?
4.
5. Jak nie ma prądu, czym możemy sobie poświecić?
5.
6. Czym możemy narysować kolorowy obrazek? 6.
7. Jak nazywa się zwierzę, które ma rogi na nosie?
7.
8. Czego używamy do malowania obrazków? 9. Może być zaręczynowy.
8.
10. Co jemy latem dla ochłody?
9.
11. Napój, który pomaga nam się rozgrzać zimą. 12. Jak się nazywa ludzi, którzy coś wynaleźli?
10. 11.
12.
Szyfrowanka
Humor zeszytów szkolnych:
Z tekstu poniżej wykreśl wszystkie słowa zaczynające się na literę „b” żeby dowiedzieć się na czym polegają zasady gry w „Głupiego Jasia”. Powodzenia!
Obok boiska pasła się krowa, koza i pani od gimnastyki, bo była duża przerwa.
Dwie bogate osoby stojące bezpiecznie naprzeciwko bezbarwnych butelek siebie rzucają balonami piłką, a białowłosa osoba biegnie stojąca bez bidonu pomiędzy butami nimi czyli bębenek „Jaś”, stojąc beztrosko twarzą brudną do rzucającego belkami, próbuje biegać ją przechwycić biegle. Kiedy budyń piłka bałagani wpadnie w błoto ręce bardzo „głupiego banana Jasia” zamienia bezbronne bańki się on miejscem z bogato rzucającym burakami.
***
Rebus
Żeby być zdrowym należy jeść czyste bakterie. *** Chciałbym żyć w dawnych czasach, bo w dawnych czasach wszystko było tańsze. ***
Rozwiązaniem rebusu jest nazwa jednej z gier podwórkowych:
AŁKI = ER +
Aleksander to imię mojego kolegi z ławki, który był słynnym starożytnym wodzem. *** Przez pierwsze dni życia małpy podobne są do człowieka, a potem im to mija.