Wiedzmin 07 pani jeziora

Page 59

Artoriusowi Vigo, mistrzowi arkanów magicznych, dużemu specjaliście od iluzji. I jego młodej bratanicy, Fringilli, mającej do iluzji szczególny talent. Szybko i bezszelestnie przeszedłszy korytarzami pałacu Beauclair, Fringilla Vigo zatrzymała się przed fragmentem ściany pomiędzy dwiema kolumnami zdobionymi liściastym akantem. Cicho wypowiedziane zaklęcie i szybki gest sprawiły, że ściana - będąca iluzją - znikła, odsłaniając korytarz, pozornie ślepy. W końcu korytarza były jednak zamaskowane iluzją drzwi. A za owymi drzwiami ciemna komnata. Wewnątrz, nie tracąc czasu, Fringilla uruchomiła telekomunikator. Owalne zwierciadło zmętniało, a potem rozbłysło, rozjaśniając pomieszczenie, wydobywając z mroku starożytne, ciężkie od kurzu gobeliny na ścianach. W zwierciadle zjawiła się wielka, zatopiona w subtelnym chiaroscuro sala, okrągły stół i siedzące za tym stołem kobiety. Dziewięć kobiet. - Słuchamy, panno Vigo - powiedziała Filippa Eilhart. - Co nowego? - Niestety - odrzekła Fringilla, odchrząknąwszy. - Nic. Od czasu ostatniej telekomunikacji, nic. Ani jednej próby skanowania. - To źle - powiedziała Filippa. - Nie ukrywam, liczyłyśmy, że coś pani wykryje. Proszę man przynajmniej powiedzieć... Czy wiedźmin już się uspokoił? Czy zdoła go pani utrzymać w Toussaint przynajmniej do maja? Fringilla Vigo milczała przez chwilę. Nie miała najmniejszego zamiaru wspominać loży o tym, że tylko w ciągu ostatniego tygodnia wiedźmin dwukrotnie nazwał ją imieniem Yennefer i to w momencie, w którym miała ze wszech miar prawo oczekiwać własnego imienia. Ale loża miała z kolei prawo oczekiwać od niej prawdy. Szczerości. I słusznego wniosku. - Nie - odpowiedziała wreszcie. - Do maja chyba nie. Ale zrobię, co w mojej mocy, by zatrzymać go jak najdłużej. *** Korred, potwór z licznej rodziny Strigiformes (ob.), wedle okolicy zwany takoż korrigan, rutterkin, rumpelsztuc, kręcik a. mesmer. Jedno o niem się da powiedzieć - wredny jest niemożebnie. Taki czarci z niego pomiot i plugawiec, taki chwost suczy, że ani o wyglądzie jego ani o obyczajach pisać nie będziemy, albowiem zaprawdę powiadam wam: słów szkoda tracić na kurwiego syna. Physiologus Rozdział czwarty W sali kolumnowej zamku Montecalvo unosił się zapach będący mieszaniną woni drewna starej boazerii, topiących się świec i dziesięciu rodzajów perfum. Dziesięciu specjalnie dobieranych mieszanek zapachowych używanych przez dziesięć kobiet zasiadających za okrągłym dębowym stołem w fotelach rzeźbionych w kształt głów sfinksów. Naprzeciw siebie Fringilla Vigo widziała Triss Merigold w jasnobłękitnej, zapiętej wysoko pod szyją sukni. Obok Triss, trzymając się cienia, siedziała Keira Metz. Jej wielkie kolczyki z wielofasetkowych cytrynów co i rusz rozbłyskiwały tysiącem refleksów, przyciągały wzrok. - Proszę kontynuować, panno Vigo - ponagliła Filippa Eilhart. - Spieszno nam poznać zakończenie historii. I podjąć pilne kroki.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.