

ODLEĆ Z NAMI NA WAKACJE



ŻYCZĘ PAŃSTWU
MIŁEJ LEKTURY
I SPOKOJNEGO LOTU.
ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ
Z OFERTĄ NASZEGO KATALOGU SPRZEDAŻY POKŁADOWEJ.
ŻYCZĘ PAŃSTWU
MIŁEJ LEKTURY
I SPOKOJNEGO LOTU.
ZAPRASZAM DO ZAPOZNANIA SIĘ
Z OFERTĄ NASZEGO KATALOGU SPRZEDAŻY POKŁADOWEJ.
Witam Państwa na pokładzie linii Enter Air. Cieszę się, że znowu się spotykamy. Latamy już razem 15 lat, chciałbym więc pochwalić się kilkoma naszymi osiągnięciami.
Enter Air jest pierwszą linią w historii polskiego lotnictwa, która podbiła nie tylko polski, ale także i europejski rynek lotniczy. Latamy z największej liczby polskich portów w porównaniu ze wszystkimi przewoźnikami, którzy są w Polsce lub do Polski latają.
Z większości portów polskich oferujemy kilka razy więcej destynacji niż jakakolwiek inna linia lotnicza. W głównych portach bazowych oferujemy turystom ponad 130 destynacji urlopowych. Daje nam to pierwsze miejsce w Polsce. Z 36 krajów europejskich latamy do ponad 350 destynacji, co także jest rekordem w skali Europy.
Zatrudniamy głównie polskie załogi, co wpływa pozytywnie na jakość obsługi, którą doceniają również zagraniczni turyści.
W czasie pandemii byliśmy jedyną firmą lotniczą, która potrafiła wygenerować zysk w sezonie letnim 2020 roku. Osiągnęliśmy to dzięki wielkiemu wysiłkowi naszych pracowników, co pozwoliło nam umocnić się znacząco na rynku czarterowym Europy. Mimo wielu utrudnień, jakie nakładają na nas władze europejskie, mimo strajków, zawirowań politycznych, wahań koniunktury, niepewności gospodarczej, a także zmieniającej się pogody, Enter Air dalej się rozwija, będąc już dziś jedną z największych linii czarterowych w Europie.
Ciężko pracujemy, aby dalej rozszerzać ofertę dla naszych partnerskich biur podróży oraz ich pasażerów. Latamy wszędzie tam, gdzie jest ciepło, bezpiecznie, gdzie można obcować z piękną przyrodą i wielowiekową historią naszej cywilizacji.
Cieszy nas, że Polacy są narodem ciekawym świata i z radością wypełniamy swoją misję.
Zapraszam do skorzystania z naszych ofert na pokładzie.
Mam nadzieję, że ten lot upłynie Państwu w przyjemnej atmosferze i miło nam będzie ponownie gościć Państwa na pokładach naszych samolotów.
Z poważaniem
GRZEGORZ POLANIECKI
Członek Zarządu, Dyrektor Generalny Enter Air
NR 66 WIOSNA 2025
6
NIE TYLKO DLA DZIECI GIMNASTYKA DLA UMYSŁU
KIEROWNICTWO PUBLIKACJI Artur Grzejszczyk a.grzejszczyk@enterair.pl
PROJEKT, REDAKCJA, WYKONANIE
Wydawnictwo Bauer Sp. z o.o., Sp. j. ul. Motorowa 1, 04-035 Warszawa tel. 22 51 70 500, ww.bauer.pl
REDAKTOR PROWADZĄCA Urszula Zubczyńska
SEKRETARZ REDAKCJI Alicja Daszkiewicz
OPIEKA GRAFICZNA
Centralna Redakcja Graficzna Beata Sędzimir, Agnieszka Glewicka Małgorzata Porębska
FOTOEDYCJA
Kamila Mejran
REKLAMA
Edyta Machocka-Korzekwa tel. +48 664 179 405 Edyta.Korzekwa@bauer.pl
DZIEJE SIĘ CO SŁYCHAĆ NA ŚWIECIE
KURS NA GAMBIĘ ODKRYJ NAJMNIEJSZY KRAJ AFRYKI
8 12 18 22
MIASTO Z CORRALEJO DO BETANCURII KUCHNIE ŚWIATA SPOTKAJMY SIĘ NA TAPAS
WARTO ZOBACZYĆ TAJEMNICE
LWIEJ SKAŁY
WYWIAD NUMERU JAROSŁAW KRET: ZOBACZCIE ŚWIAT MOIMI OCZAMI
26 30 38 40 43
WITAMY NA POKŁADZIE ZASADY BEZPIECZEŃSTWA NO TO LECIMY NASZA FLOTA MENU
Monika Waleńko-Brzozowska tel. +48 600 430 011 Monika.Walenko-Brzozowska@bauer.pl
DRUK
Drukarnia Tinta Zbigniew Szymański ul. Żwirki i Wigury 22, 13-200 Działdowo
Za treść ogłoszeń redakcja ponosi odpowiedzialność w granicach wskazanych w ust. 2 art. 42 ustawy Prawo prasowe. Prawo do błedów w druku zastrzeżone.
ZDJĘCIE NA OKŁADCE 123rf/Picsel
Używasz tylko ułamka możliwości mózgu. Podejmij wyzwanie i rozwiń swoje umiejętności.
Jeśli chcesz sprawdzić, czy poprawnie rozwiązałeś zadania, odpowiedzi znajdziesz na dole strony.
JEŚLI DO PONIŻSZEGO OKRĘGU WSTAWISZ BRAKUJĄCE LITERY, OTRZYMASZ OŚMIOLITEROWE SŁOWO.
SŁOWO NIEKONIECZNIE TRZEBA CZYTAĆ ZGODNIE
Z RUCHEM WSKAZÓWEK ZEGARA, JEDNAK LITERY
SĄ UŁOŻONE WE WŁAŚCIWEJ KOLEJNOŚCI.
JAKIE TO SŁOWO I JAKICH LITER BRAKUJE?
Testy, łamigłówki i zagadki z tej książki uczynią twój umysł elastycznym i nauczą cię sprawnej i bardziej niekonwencjonalnie rozwiązywać napotykane problemy.
John Bremner, Philip Carter, Ken Russell Wyzwanie dla umysłu. Łamigłówki i zagadki logiczne 470 zadań/15 testów IQ, Wydawnictwo K.E. Liber
JAKA LITERA
KTÓRY Z PONIŻSZYCH WZORÓW
NIE PASUJE DO POZOSTAŁYCH?
JAKA LICZBA
JAKA LICZBA STANOWI KONTYNUACJĘ CIĄGU?
Credit: ilustracje pochodzą z książki: „Wyzwanie dla umysłu.
Łamigłówki i zagadki logiczne”/Wydawnictwo K.E. Liber
Karaiby niezmiennie cieszą się uznaniem wśród Rejsowiczów. Mimo że każda wyspa na trasie rejsu jest inna, to na wszystkich czeka rajska plaża, pyszne jedzenie i uśmiechnięci mieszkańcy. Rejs po Karaibach to idealny wybór dla miłośników tropików - szmaragdowej wody i rajskich plaż. Jednak karaibska przygoda to nie tylko wspaniały wypoczynek w cieniu palm, ale też snurkowanie z kolorowymi rybkami w bardzo ciepłej wodzie, zabawa w rytmie merengue i reggae oraz odkrywanie feerii barw tropikalnej dżungli. Smaczna kuchnia jest dopełnieniem, które sprawia, że Karaiby pozostają głęboko w sercu.
Skąd wypływają statki Najbardziej popularne rejsy po Karaibach rozpoczynają się na Florydzie – w Miami lub sąsiednim Fort Lauderdale, ale są też dostępne wypłynięcia z innych miast USA, np. z Nowego Jorku. Wypłynięcie z portu pierwszego dnia rejsu to zawsze wielka chwila i wspaniałe przeżycie, a widok oddalających się sylwetek wieżowców Miami czy Manhattanu pozostaje na zawsze w pamięci.
Natomiast rejsy po wschodniej części Morza Karaibskiego można rozpocząć na jednej z rajskich wysp – na Gwadelupie lub Martynice, a także w Dominikanie. Wybierając taką podróż, warto zaplanować rajski wypoczynek przed lub po rejsie.
Kiedy płynąć w rejs po Karaibach
Chociaż rejsy po Karaibach dostępne są przez cały rok, to statystycznie najlepsza pogoda jest od połowy października do kwietnia. Potem zaczyna się pora deszczowa - brzmi nie najlepiej, ale do końca lipca można nadal podróżować po Karaibach. Ulewy trwają zwykle pół godziny, a potem jest pięknie i słonecznie. Zresztą krótkie ulewy zdarzają się przez cały rok – taki urok tropików. Odradzamy sierpień i wrzesień ze względu na możliwość wystąpienia huraganu.
Ile kosztuje taki rejs?
Tygodniowy indywidualny rejs można zarezerwować od 600 EUR/os. W cenę rejsu wliczone jest pełne wyżywienie, spektakle w teatrze oraz korzystanie z basenów i innych atrakcji na pokładzie. Wybrane rejsy można zarezerwować w pakiecie obejmującym też przejazd z Polski i opiekę polskiego pilota.
REZERWACJA REJSÓW: TANIEREJSOWANIE.PL
TERAZ ARTYSTKI SĄ NA TOPIE
PARYŻ, WIEDEŃ
Centrum Pompidou przed zamknięciem na pięcioletni remont składa hołd malarce Suzanne Valadon, która rozpoczynała swoją karierę w świecie cyrku. W wyniku kontuzji stała się modelką znanych artystów. Malowali ją August Renoir i Henri de Toulouse-Lautrec, a ona będąc ich muzą, nauczyła się także rysować i malować. Na wystawie, która potrwa do 26 maja, można zobaczyć prawie 200 prac jednej z najważniejszych paryskich malarek. Kolejna kobieca wystawa to „Radical! Women Artists and Modernism 1910–1950” w wiedeńskim belwederze. Zostanie na niej zaprezentowane ponad sześćdziesiąt prac artystek z ponad dwudziestu krajów. Ekspozycja celowo rezygnuje z klasycznej opowieści o stylach artystycznych, która często pomijała kobiety, a zamiast tego wydobywa na światło dzienne indywidualność ich twórczości – tym samym podważa tradycyjne, zdominowane przez mężczyzn, spojrzenie na historię sztuki. Wśród prezentowanych artystek znajdują się m.in.: Sonia Delaunay, Katarzyna Kobro, Tamara Łempicka czy Sophie Taeuber-Arp (18 czerwca–12 października).
WIĘCEJ INFORMACJI NA STRONACH: HTTPS://WWW.CENTREPOMPIDOU.FR/EN/; HTTPS://WWW.BELVEDERE.AT/EN/RADICAL
HOLANDIA, MADERA, BELGIA, HISZPANIA, WŁOCHY
Wiosną Europa rozkwita najróżniejszymi kwiatami, od Holandii, Belgii, Francji, Włoch po Maderę i Hiszpanię. Zaczyna się czas kwietnych pokazów i festiwali, święta kolorów i zapachów, które celebrują witalność natury. Atrakcji jest wiele, na turystów czekają m.in.: Ogrody Keukenhof w Lisse w Holandii (do 11 maja), Floralia w parku zamkowym w Brukseli (4 kwietnia–2 maja), Festiwal Ogrodniczy we Francji (19 kwietnia–2 listopada), Festa da Flor w Funchal na Maderze (1–25 maja), Temps de Flors w hiszpańskiej Gironie (10–18 maja) czy Fe stiwal Le Infiorate Corpus Domini w Spello we Włoszech (czerwiec). W tym czasie każde z tych miejsc zamienia się w kwietny raj. Zachwyt budzą barwne kompozycje, rzeźby, obrazy oraz misternie utkane dywany kwiatowe, do zrobienia których wykorzystuje się tysiące kolorowych roślin. Ponadto Holandia i Madera słyną z kwietnych parad. Barwne korowody tworzą duże mobilne platformy z zaskakującymi często kompozycjami z różnych kwiatów. Towarzyszą im muzyka i dźwięk bębnów oraz grupy taneczne, co wszystko razem tworzy jedyny w swoim rodzaju spektakl. To feeria
kolorów i kwiatowych dzieł sztuki. Kwietnym festiwalom towarzyszą festyny z muzyką i lokalnym jedzeniem. Odbywają się również koncerty, wystawy i twórcze warsztaty.
WIĘCEJ INFORMACJI NA STRONACH: HTTPS://BLOEMENCORSO-BOLLENSTREEK.NL/EN/ HTTPS://VISITMADEIRA.COM/EN/WHATS-ON/ EVENTS/FLOWER-FESTIVAL/ HTTPS://WWW.FLORALIA-BRUSSELS.BE/EN/
Suchość skóry to powszechny problem dermatologiczny, który dotyka miliony ludzi na całym świecie. Pamiętaj, że czynniki takie jak warunki atmosferyczne czy złe nawyki pielęgnacyjne mogą intensyfikować skutki odwodnienia skóry. Dermokosmetyki Dermedic Hydrain to produkty, które zawierają składniki mające na celu utrzymanie odpowiedniego poziomu nawodnienia skóry. Zostały opracowane w oparciu o badania naukowe i zawierają składniki aktywne, które znacząco wpływają na poprawę stanu skóry. Dzięki zawartości wody termalnej i kompleksu Aqualare® zawierającego m.in. aż 4 postacie kwasu hialuronowego Dermedic Hydrain to doskonałe wsparciedla dla utrzymania naturalnej bariery ochronnej mikrobiomu. Dogłębnie nawilżają, opóźniają proces starzenia, pomagają tkankom skórnym odzyskać sprężystość. Pamiętaj, że odpowiednia rutyna pielęgnacyjna oparta o najlepsze składy dermokosmetyków pozwoli cieszyć się nawilżoną i zdrową skórą na dłużej.
WIĘCEJ PRODUKTÓW I INFORMACJI NA STRONIE WWW.DERMEDIC.PL
Alicja Daszkiewicz
Nie ma tu kolei. Jest za to lotnisko i jeden jedyny most na rzece, która stanowi serce kraju. Ciągnąc się przez całą jego długość, tworzy unikalny ekosystem, będący domem dla egzotycznych zwierząt. Stąd o Gambii mówi się, że to królowa przyrody Czarnej Afryki. Ale jej atutem są również piaszczyste złote plaże i niebieskie wody Oceanu Atlantyckiego. Tu każdy krok to nowa przygoda.
Zlotu ptaka przypomina wijącego się węża z pręgą pośrodku, którą jest rzeka Gambia. To najmniejszy kraj kontynentalnej Afryki (o powierzchni porównywalnej do naszego województwa świętokrzyskiego). Ma ok. 400 km długości i od 15 do 50 kilometrów szerokości. Gdyby nie jego zachodnie wybrzeże nad Oceanem Atlantyckim byłby zamknięty w sąsiadującym z nim Senegalu. Wyjątkowy kształt i wielkość kraju są wynikiem kompromisów terytorialnych zawartych w XIX wieku przez Wielką Brytanię, która kontrolowała dolną rzekę Gambię, i Francję, panującą w sąsiedniej kolonii Senegalu. Mówi się, że rzeka
LASY NAMORZYNOWE (mangrowe) widoczne z lotu ptaka. Gambia i jej meandrujące dopływy oraz pobliskie mokradła dają możliwość doświadczania z bliska dziewiczej natury i podpatrywania zwierząt.
jest Gambią (krajem), a Gambia jest rzeką. Ta jedna z ważniejszych rzek Afryki, która wpada do Oceanu Atlantyckiego niedaleko Bandżulu, gambijskiej stolicy, zapewnia Gambijczykom transport, pracę i byt, a jednocześnie stanowi wyjątkową atrakcją turystyczną Można więc powiedzieć, że Gambia rządzi krajem.
NA TROPIE ZWIERZĄT
Jak poznać dziką przyrodę tego niewielkiego kraju? Najlepiej podczas wycieczek łodzią lub tradycyjną pirogą wydrążoną z pnia. Te rzeczne wyprawy mają coś z magii dawnych podróży. A świat z perspektywy nurtu jest zupełnie inny niż ten widziany z brzegów, zwłaszcza gdy wpłyniemy w meandrujące dopływy Gambii. Pojawia się wrażenie, że to teren nietknięty stopą człowieka. Cisza, spokój, niemal bezruch. Jedyne świadectwo ukrytego życia dają ptaki, które pre-
KOBIETY W GAMBII
ubrane w barwne stroje noszą na głowach kosze pełne owoców czy innych produktów. Przy czym nie kładą ich zwykle bezpośrednio na głowę, tylko robią sobie z chust gniazdka, których zadaniem jest utrzymanie przedmiotów na głowie i jej ochrona. Na dole: gereza ruda żyje najczęściej w koronach drzew, można ją spotkać m.in. w rezerwacie Bilijo Forest.
wy kajakowe przez namorzyny i noclegi w ekologicznych domkach. Nazwa Makasutu oznacza święty las – od XII wieku to duchowe miejsce dla plemienia Mandinka, które nadal tu zamieszkuje, a którego tradycje i historię można poznać podczas wizyty w rezerwacie.
DOTKNĄĆ KROKODYLA
Jest to możliwe w Bakau, które leży nad Atlantykiem i słynie z plaży, a głównie ze stawu z krokodylami (Kachikally Crocodile Pool). Należy on do rodziny Bojang, jednej z najstarszych w mieście, która opiekuje się nim od pokoleń. To znane miejsce w Gambii, jedna z atrakcji turystycznych, ale dla mieszkańców przede wszystkim ośrodek kultu duchowego. Gambijczycy twierdzą, że woda w stawie ma magiczne, cudowne właściwości i może nawet przywrócić płodność. I wierzą w to, bo kobiety z całego kraju przyjeżdżają tu, aby zażyć rytualnej kąpieli. W stawie żyje blisko sto krokodyli. W przeciwieństwie do innych miejsc na świecie, gdzie zwierzęta są zwykle agresywne, tutejsze okazują się stosunkowo spokojne i oswojone, wręcz ospałe, co pozwala blisko do nich podejść, a nawet dotknąć pod czujnym okiem przewodników. Na terenie Kachikally znajduje się również małe muzeum etnograficzne, które prezentuje historię i kulturę Gambii. Po spotkaniu z krokodylami warto jeszcze zajrzeć do miejskiego ogrodu botanicznego (National Botanical Gardens), by odpocząć między palmami tropikalnymi i nacieszyć oczy odmianami kolorowych bugenwilli.
zentują swoje wdzięki, brodząc wśród czekola dowego błota lub siedząc w koronach zielonych drzew. W lasach i na brzegach rzeki ornitolodzy naliczyli ich ponad 600 gatunków (sporo ich w Abuko Nature Reserve i Tanji Bird Reserve), nic więc dziwnego, że ten niewielki kraj słynie jako jedno z lepszych miejsc do obserwacji ptasiego towarzystwa. W Gambii nie zobaczymy całej słynnej afrykańskiej piątki, którą tworzą lew, słoń, bawół, nosorożec, lampart, ale spotkamy bawoły, pawiany, guźce, hieny, warany, krokodyle i hipopotamy. Trudno uwierzyć, że te ostatnie – wydawałoby się powolne i leniwe – zwierzęta są jednymi z najniebezpieczniejszych na Czarnym Lądzie. W rezerwacie Bilijo Forest (Monkey Park) na wybrzeżu Atlantyku możemy liczyć na bliskie spotkanie z małpami. Koczkodany zielone i czerwone gerezy, przyzwyczajone do obecności ludzi, podchodzą blisko turystów. Warto wybrać się też do River Gambia National Park (Baboon Islands). Tropikalny las deszczowy, bagna, namorzyny i sawanna stanowią ostoję dla zagrożonych gatunków zwierząt, m.in. szympansów, serwali czy antylop. Krajobrazem zachwyca Makasutu Culture Forest ciągnący się wzdłuż Mandina Bolong, jednego z dopływów Gambii. Mamy tu palmowe gaje, lasy galeriowe, namorzyny, mokradła i równiny sawanny, a wśród nich pawiany i koczkodany, guźce, a także krokodyle i antylopy. Park oferuje wycieczki z przewodnikiem, spły-
ZNAJDŹ
NAS
FACEBOOKU/ ENTERAIR
KUNTA KINTE
Przeprawa łódką na leżcą pośrodku Gambii wyspę Kunta Kinteh (dawniej James Island) trwa raptem 10 minut. Znajdują się tu ruiny XVII-wiecznego fortu (wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO), a miejsce wiąże się z tragicznymi wydarzeniami sprzed wieków. Przetrzymywanym tu niewolnikom (podobnie jak w pobliskiej Albredzie) wypalano na skórze piętno, a następnie ładowano na statki płynące do Nowego Świata, gdzie pracowali na plantacjach (pomiędzy 1650 a 1860 rokiem z Zachodniej Afryki wywieziono do niewoli ok. 10 milionów ludzi). Od pewnego czasu wyspa kurczy się, podmywana przez wody rzeki, jakby chciała ukryć pozostałości po największym targu niewolników w Afryce Zachodniej. Jej nazwa wiąże się z postacią niewolnika Kunta Kinte, bohatera powieści afroamerykańskiego pisarza Alexa Haleya „Korzenie”, na podstawie której nakręcono
serial telewizyjny o tym samym tytule (warto go zobaczyć lub przeczytać książkę przed wyprawą do Gambii). Powieść miała powstać na podstawie ustnych przekazów jednego z przodków Haleya, ale jak przyznał autor to mieszanka faktów i fikcji. Kunta Kinte miał pochodzić z plemienia Mandinka z Jufureh, gdzie jest teraz niewielkie muzeum poświęcone tragicznej historii milionów Murzynów zmuszonych opuścić swój rodzinny kontynent. Nadal mieszka tam rodzina, która twierdzi, że są potomkami Kunta Kinte.
CHAOS, GWAR I ZGIEŁK
Aby zobaczyć i poczuć, jak żyją na co dzień Gambijczycy, można wybrać się do jednej z wiosek rybackich. To doświadczenie interesujące dla oczu (tłumy ludzi, tradycyjne barwne stroje kobiet, gwar), ale już nie dla nosa (zdecydowanie intensywny zapach ryb). W niewielkiej Tanji, leżącej na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego, wczesnym rankiem mężczyźni wsiadają do swoich kolorowych drewnianych łodzi i wypływają na ocean. Gdy wracają na ląd, na szerokiej plaży czeka już na nich tłum ludzi z taczkami, wiadrami, miskami, pudłami. Mężczyźni i kobiety brodząc po pas w słonej wodzie, docierają do pełnych ryb łodzi, aby odebrać połów. Pojemniki z rybami wędrują na brzeg na głowach lub podawane sobie z rąk do rąk. Cześć połowu zostaje na plaży, na płachtach sprzedających ryby kobiet. Część zabierana jest kilkadziesiąt metrów dalej – do wędzarni i setek straganów wykonanych z patyków, dykty, pustaków i blachy. Część ładowana na ciężarówki, które zawiozą je do stolicy Gambii. Towarzyszy temu liczny tłum pomagierów. To nosiciele kartonów, drewna, wody. Poganiacze kóz, handlarze baobabem, cerujący sieci. Chaos, harmider, zgiełk. Podobny gwar i zamieszanie panuje na targu w Serrekundzie, największym mieście
KROKODYLE
w Kachikally - jak podaje lokalna tradycja - są strażnikom świętego miejsca. U góry: tradycyjne łodzie, którymi Gambijczycy wyruszają na połów ryb. Obok: kamienne kręgi - znalezione podczas wykopalisk broń i miedziane ozdoby naramienne pozwalają przypuszczać, że były to groby władców.
Gambii, i w Bandżulu na rynku Albert Market. Wzrok przyciągają tradycyjne kolorowe stroje kobiet (mężczyźni ubierają się raczej po europejsku) niosące na głowach ciężkie pakunki, walizki, plastikowe wiadra i wypełnione czymś worki. Niektóre towary leżą na stołach, często jednak bezpośrednio na ziemi, na płachtach bądź deskach. Na targu można nabyć wiele regionalnych owoców, warzyw, wytworów rękodzieła artystycznego. Należy tylko pamiętać, że targowanie się to tutaj podstawa.
BRZMIENIE AFRYKI
OBSERWUJ NAS NA INSTAGRAMIE/ FLYENTERAIR
Rytm bębnów, djembe i sabarr, i towarzyszące im tańce są nieodłączną częścią życia Gambijczyków, radosnych i smutnych wydarzeń, narodzin, inicjacji, ślubów, pogrzebów. Pomagają wyrazić emocje, wzmacniają więzi i podkreślają wagę tego, co się właśnie dzieje. Koniecznie trzeba posłuchać dźwięku djembe. Pochodzący z XII wieku z plemienia Mandinka bęben w kształcie kielicha, rzeźbiony jest tradycyjnie z pojedynczego pnia drzewa, pokrytego kozią skórą. Jego odurzający rytm sprawia, że chce się od razu tańczyć. Jeśli tylko mamy okazję, zobaczmy wyjątkowe występy muzyczne tradycyjnych
zachodnio-afrykańskich griotów (nazwa nadana przez europejskich podróżników). To trubadurzy, bardowie, poeci, śpiewacy, muzycy – strażnicy tradycji i historii, odpowiedzialni za zachowanie pamięci historycznej, a także za celebrację ważnych wydarzeń, jak śluby czy ceremonie pogrzebowe. Grając na tradycyjnych instrumentach, takich jak kora i balafon, za pomocą melodii, rytmu i poezji, tak jak dawniej, przekazują historię, kulturę i tradycję swoich społeczności.
PALMY, PIASEK I BŁĘKITNE FALE
Gambia to nie tylko tropikalny las, namorzyny i dzika przyroda, to również szum oceanu i piękne plaże. Szerokie, z drobnym białym piaskiem ciągną się niemal przez całe atlantyckie wybrzeże kraju, które Gambia promuje jako „Smiling Coast”. Tuż nad oceanem znajdują się hotele i kurorty, w których koncentruje się większość ruchu turystycznego. Jedna z najpopularniejszych plaż to Kotu Beach – z palmami, parasolami i leżakami. Szeroka, piaszczysta stwarza idealne warunki do plażowania i kąpieli morskich. Można uprawiać sporty wodne, takie jak windsurfing, kitesurfing czy nurkowanie. Znajdująca się w pobliżu największych kurortów Kololi Beach tętni życiem. Bary, restauracje i kluby nocne otwarte są niemal przez cały czas. To propozycja dla osób, które szukają zarówno odpoczynku, jak i rozrywki. Spokojna Cape Point Beach, bez tłumów, jest świetnym miejscem na relaks. Rosnące niemal wszędzie palmy rzucają przyjemny cień i pozwalają schronić się przed słońcem, kiedy będziemy mieć go już dosyć. Tu wszystko, jak niemal w całej Gambii, dzieje się bez pośpiechu, leniwie, powoli.
WYSPA KUNTA
KINTEH – znajduje się tutaj pozostałość po XVII-wiecznym forcie. Przy plażach plaże rosną palmy, wśród których często buszują małpy. Poniżej: jeden z tragów i Święty Las Makasutu nad Gambią.
ZNAJDŹ NAS
NA FACEBOOKU/ ENTERAIR
Północna część Fuerteventury to bardzo popularny kierunek turystyczny. Jeśli wybierzemy perłę północy – Corralejo na naszą bazę wakacyjną, to warto choć jeden dzień poświęcić na wyprawę do Betancurii, historycznej stolicy wyspy, po drodze zachwycając się urokami El Cotillo czy Ajuy. Urszula Zubczyńska
Tę trasę najlepiej przemierzyć wynajętym dużo wcześniej w lokalnej wypożyczalni samochodem. W linii prostej to tylko ok. 80–90 kilometrów, czyli teoretycznie dwie godziny jazdy. Jednak biorąc pod uwagę kręte lokalne drogi, przystanki na zwiedzanie, czas na posiłek i relaks – lepiej zarezerwować sobie cały dzień. Z uwagi na łagodny klimat na wyspie przez cały rok, na pogodę nie powinniśmy narzekać, pod warunkiem, że nie przeszkadza nam wiatr. Na Fuerteventurze rzadko bowiem nie wieje. Przypomina o tym nazwa wyspy (fuerte – mocny, viente – wiatr).
STARTUJEMY W CORRALEJO
Corralejo to jedno znajbardziej znanych miast na wyspie. Popularne zarówno wśród turystów, jak i miłośników sportów wodnych oferuje nie tylko piękne plaże, ale także bogatą historię i wyjątkowe atrakcje. Jego sercem jest malownicze stare miasto z wąskimi uliczkami. Warto przespacerować się promenadą wzdłuż portu, gdzie można obserwować łodzie rybackie i promy kursujące
PARK NATURAL DE LAS DUNAS DE CORRALEJO to obszar chroniony, który jest domem dla unikalnych gatunków ptaków i roślin, ale dostępny także dla turystów. Poniżej: widok miasta z lotu ptaka i słynny wiatrak Molina de Juan Morera, świadectwo dawnej codzienności mieszkańców wyspy.
IGLESIA DE SANTA MARIA DE BETANCURIA
– jeden z najważniejszych zabytów w historycznej stolicy Fuerteventury, pochodzący z XV wieku. Został mocno zniszczony i ograbiony w 1593 roku podczas najazdu piratów berberyjskich na miasto. Odbudowany w XVII wieku jest dowodem ogromnej determinacji mieszkańców.
na pobliską wysepkę Lobos lub dalej, na Lanzarote. W samym centrum miasta stoi wiatrak Molina de Juan Morera, symbol tradycyjnej architektury. Wiatraki były niegdyś integralną częścią krajobrazu wyspy. Wykorzystywano je głównie do mielenia prażonego ziarna i kukurydzy na gofio – lokalną mąkę. Nie brak w okolicy pięknych plaż, wśród nich Flag Beach, która jest mekką surferów i kitesurferów. Jednak największą atrakcją nie tylko Corralejo, ale całej Fuerteventury, jest Park Naturalny Corralejo (Parque Natural de las Dunas de Corralejo). Jego rozległe wydmy i turkusowe wody tworzą niepowtarzalny, zachwycający krajobraz. Wydmy powstały w wyniku działania wiatru, który przez tysiące lat transportował piasek z muszli koralowców i znad oceanu. Proces ten stworzył pasmo wydm o długości 10,5 km i szerokości 2,5 km, który przypomina pustynię. Park został oficjalnie uznany za obszar chroniony w 1982 roku.
DACZEGO BETANCURIA?
OBSERWUJ NAS
NA INSTAGRAMIE/ FLYENTERAIR
Wybrałam to miasto jako przystanek docelowy naszej jednodniowej wyprawy nieprzypadkowo. Betancuria, położona w malowniczej dolinie w środkowej części wyspy, jest jednym z najstarszych i najbardziej urokliwych miasteczek. Była pierwszą stolicą Fuerteventury (teraz jest nią Puerto del Rosario),
założoną w 1404 roku przez Jeana de Béthencourta, francuskiego żeglarza i zdo bywcę wyspy. To miejsce pełne architektonicznych skarbów i wyjątkowego spo koju, który przywołują, wyłącznie w białym kolorze, domki miasteczka. Jednym z najważniejszych zabytków jest Kościół Santa Maria (Iglesia de Santa Maria de Betancuria), pochodzący z XV wieku. Warto też odwiedzić ruiny Klasztoru San Buenavetura, założonego w XV wieku przez franciszkanów. Nieopodal miastecz ka znajduje się punkt widokowy Mirador de Morro Velosa oferujący spektakularne widoki i zaprojektowany przez słynnego kanaryjskiego artystę Césara Manrique.
CUDNE EL COTILLO I ZJAWISKOWE JASKINIE AJUY
FARO DE COTILLO
metrów dalej można podziwiać latarnię morską Faro de Cotillo, wewnątrz której znajduje się Museo de la Pesca Tradicional (tradycyjnego połowu ryb). I jeszcze jedna niezwykła atrakcja tego miejsca – zachody słońca. Piękniejszych nie ma na całej wyspie! Zmierzając dalej do Betancurii, zatrzymajcie się w małej wiosce rybackiej Ajuy. Liczy zaledwie kilkudziesięciu mieszkańców, ale przyciąga turystów dzięki swoim spektakularnym jaskiniom i dzikiej czarnej plaży. Jaskinie Ajuy (Juevas de Ajuy) powstały 70 milionów lat wstecz w wyniku procesów wulkanicznych, które dały początek wyspie. Ale to nie wszystkie atrakcje na trasie Corralejo –El Cotillo –Betancuria. Przekonajcie się sami!
Na naszej trasie, zaledwie 20 kilometrów od Corralejo, przycupnęło urokliwe miasteczko, dawna osada rybacka o biało-niebieskiej zabudowie – El Cotillo. To prawdziwe cudeńko z klimatycznymi kafejkami i restauracjami oferującymi świeże ryby i owoce morza, okalające zatoczkę z czarnym wulkanicznym piaskiem. Na północ i południe od miasteczka rozciagają się złociste plaże znane turystom, ale dużo mniej oblegane od innych na wyspie. Każdy znajdzie tu swoje zaciszne miejsce. Tuż za miasteczkiem na czarnym wulkanicznym klifie wznosi się czarna baszta Castillo de El TostÓn, zbudowana w XVII wieku. Kiedyś znajdowała się tu wystawa broni, obecnie jest m.in. galeria sztuki. Koniecznie trzeba wejść na szczyt baszty, skąd rozpościera się widok na legendarne kilkumetrowe fale z impetem rozbijające się o klif. Parę kilo-
to jedna z atrakcji miasteczka o biało-niebieskiej zabudowie. Powyżej: Juevas de Ajuy (Jaskinie Ajuy), ukazujące kolejne wastwy skalne sprzed milionów lat. Poniżej: Playa de Cotillo, dzika, przyciągająca miłośników windserfingu.
ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU/ ENTERAIR
Maria Grzywacz
Dla Hiszpanów tapas to nie tylko pyszne jedzenie, ale także symbol charakterystycznego stylu życia, radości biesiadowania z przyjaciółmi i rodziną, cieszenia się każdym dniem i gościnności.
Samo słowo „tapas” wywodzi się od hiszpańskiego czasownika „tapar”, oznaczającego „przykrywać” bądź też „tapa”, co oznacza „wieczko, przykrywka”. Ale może więcej niż etymologia słowa powiedzą nam legendy, które chętnie przytaczają Hiszpanie. Jedna z nich przypisuje powstanie tradycji tapas panującemu w XIII w. królowi Alfonsowi X. W czasie swojej podróży do Kadyksu władca zatrzymał się zdrożony w miejscowej tawernie, by uraczyć się winem. A że był silny wiatr, usłużny kelner, chcąc uchronić trunek przed owadami, przykrył go plasterkiem szynki, co tak się spodobało królowi, że rozpowszechnił ten zwyczaj na cały kraj. Inni twierdzą, że ten sam król nakazał podawanie do trunków drobnych przekąsek, by zapobiec nadmiernemu spożywaniu alkoholu. Anegdot na temat powstania tapas istnieje dużo więcej, która z nich jest bliska prawdy, trudno powiedzieć.
CZYM SĄ WŁAŚCIWIE TAPAS?
To małe porcje, przekąski przygotowywane na bazie lokalnych, wysokiej jakości składników. Należą do nich sery, np.: manchego, cabrales; mięso: wieprzowina
W HISZPANII
jest cała gama serów, które doskonale komponują się z innymi składnikami tapas. Tu manchego, twardy ser dojrzewający, produkowany z owczego mleka.
ZNAJDŹ NAS
NA FACEBOOKU/ ENTERAIR
(chorizo, jamÓn ibérico, jamÓn serrano), kurczak, wołowina. Z warzyw: ziemniaki, papryka, pomidory, bakłażany, oliwki. Tradycyjne tapas są skromne i treściwe, np. smażone ziemniaczki z jajkami uformowane w kulki czy solone papryczki w panierce. Dziś występują w bardzo wielu formach, także tych bardziej wyrafinowanych. Możemy je jeść na zimno, np. marynowane anchois (boquerones) i na ciepło, np. krewetki w czosnku (gambas al ajillo). Jeśli chcemy spróbować miniszaszłyku czy kanapki wielkości kęsa (pulgas) – zamawiamy pintxos. To tapas powszechne w Kraju Basków. Charakteryzują się zazwyczaj dużą kreatywnością i wyjątkowymi kompozycjami smakowymi. Słowo „pintxo” oznacza „wykałaczka” i odnosi się do sposobu podawania przekąsek, przebitych właśnie wykałaczką. Dla większej liczby osób lub grupy sprawdzą się raciones, które różnią się od klasycznych tapas zarówno wielkością, jak
i sposobem konsumpcji. To zwykle wielkie talerze z mnóstwem kanapeczek, przekąsek, miniporcji, któ rymi można obdzielić wszystkich biesiadników. Idealne dla osób, które planują dłuższy wspól ny posiłek, bardziej przypominający lunch czy kolację. Koniecznym dopełnieniem tapas są hiszpańskie wina – czerwone, białe i sherry. W wielu regionach serwuje się je także z piwem (cerveza) lub cydrem.
TRADYCJA I NOWOCZESNOŚĆ
Tapas nie mają w zasadzie określonej pory dnia. Można je spożywać jako przekąskę przed obiadem, na kolację lub jako danie główne podczas wie czornego wyjścia do baru. W Hiszpanii podaje się je najczęściej w porze „merienda” (popołudniowa przekąska) lub wieczorem. Zazwyczaj spożywa się je w barach, ale obecnie można także dostać tapas w innych miejscach, jak gastrobary, które oferują wysokiej jakości, wykwintne dania w formie tapas lub na sta rych targach („mercados gourmet”), gdzie można kupić lokalne produkty spożywcze i jednocześnie na miejscu zjeść tapas. Zarówno gastrobary, jak i targi gourmet to dowód na to, jak pięknie potrafi ewoluować hiszpańska kuchnia, łącząc tradycję z nowoczesnością i nie tracąc przy tym swojego charakteru.
TAPAS
Jedno jest pewne – czy to w barze, czy na targu gourmet, po południu, czy wieczorem – tapas nie jemy w samotności. Koniecznie zbiera-
potrafią być zaskakujaco różnorodne. Mogą mieć m.in. formę szaszłyków (jak te na zdjęciu z oliwkami), bruschetty, np. z szynką, serem i kaparami, czy kuleczek z jajkiem i ziemniakami. Można je kupić zarówno w barach, tawernach, jak i na targach gourmet.
my się w mniejsze lub większe grupy z przyjaciółmi, znajomymi, rodziną. Bo w kulturze tapas nie chodzi tylko o jedzenie – to styl życia. Wpisuje się w niego zwyczaj przemieszczania się z baru do baru. W każdym przebywa się nie za długo, często jedząc przekąski na stojąco. Taka forma wspólnego spędzania czasu znana jest jako „ir de tapas” (dosłownie: chodzić na tapas). W każdym lokalu podaje się inne specjały, co sprzyja degustacji różnych smaków. To nie tylko kulinarna przyjemność, ale także sposobność do rozmów, śmiechu i relaksu. Kluczową zasadą jest tu dzielenie się i wspólne spędzanie czasu. Najbardziej znane rejony słynące z „ir de tapas” to m.in.: Andaluzja – tu tapas są często darmowe, podawane jako dodatek do napojów, Kraj Basków, gdzie dominują wspomniane pintxos. Ale także Madryt z takimi ulicami, jak np. Calle de la Cava Baja, gdzie na długości 300 m mieści się ponad 50 barów, serwujących tapas, oraz Galicja, w której tawernach królują owoce morza, jak małże czy ośmiorniczki.
JAMÓN SERRANO
typowy składnik tapas to rodzaj surowej hiszpańskiej szynki, podsuszonej tradycyjnymi metodami w wyjątkowym klimacie m.in. Katalonii i Kastylii. Wytwarzana jest z całych udźców wieprzowych z kością lub z łopatki.
MOŻE COŚ PRZEKĄSIMY?
Choć tapas narodziły się w Hiszpanii, ich popularność wykroczyła daleko poza granice tego kraju. Obecnie są znane i cenione na całym świecie, także w Polsce. W każdym z tych miejsc zyskują nowe adaptacje, w których lokalne składniki łączą się z tradycyjnymi hiszpańskimi smakami. Ale fakt faktem – nigdzie tapas nie smakują tak, jak w Hiszpanii. Jeśli więc będąc w tym pięknym, gościnnym kraju usłyszysz: „Quedamos para picar algo?”, co znaczy: „Spotkamy się, żeby coś przekąsić?”, nie wahaj się – właśnie zostałeś zaproszony na pyszne tapas i fantastyczny czas w miłym towarzystwie.
PRZED PROMIENIOWANIEM
SŁONECZNYM
Chcąc odpowiedzialnie korzystać ze słońca, pamiętajmy o pięciu prostych zasadach:
Unikaj przebywania na zewnątrz w okresie największego natężenia promieniowania słonecznego, tj. między 10 a 16.
Stosuj odzież zwiększającą ochronę przed działaniem promieniowania słonecznego, np. bluzkę z długim rękawem oraz nakrycie głowy – może to być choćby modny kapelusz.
Noś okulary przeciwsłoneczne z oznaczeniem UV400 – zadbasz w ten sposób również o swoje oczy.
Stosuj krem z filtrem SPF 50+ w odpowiedniej ilości – jedną z najłatwiejszych do zapamiętania technik jest tzw. metoda łyżeczki. Aplikujemy po 1 łyżeczce preparatu na twarz, szyję oraz ręce, a po 2 łyżeczki na każdą nogę oraz przód i tył tułowia.
Należy również sięgać po produkty, które chronią nie tylko przed promieniowaniem UV, ale też VL oraz IR. Kryteria te spełniają preparaty Dermedic Sunbrella, które ponadto nie zawierają substancji drażniących ani alergenów, mają formułę dostosowaną do różnych typów skóry i nie barwią ubrań. 1 2 3 4 5
Dr n. med. Leszek Blicharz w Katedrze i Klinice
Dermatologicznej WUM
Marta Wojnarowicz
W sercu Sri Lanki, wśród gęstej dżungli, wznosi się fascynująca skała. To Sigiriya, uważana za ósmy cud świata. Aby dostać się na jej szczyt, gdzie znajdował się niebiański pałac króla Kashyapa, trzeba przejść między gigantycznymi kamiennymi łapami lwa i pokonać ponad tysiąc schodów.
Bujna zieleń dżungli łącząca się z błękitnym horyzontem wydaje się nie mieć końca. Wyrasta z niej sięgająca nieba skała, olbrzymia bryła magmy – efekt wybuchu wulkanu. To Lwia Skała, która niegdyś stanowiła centrum Sigiriyi, miasta zbudowanego przez króla Kashyapa. Przez wieki pozostawała porzucona, zagubiona, zapomniana. I pewnie tak by było do dziś, gdyby nie angielski oficer, który podczas konnej podróży natknął się w lesie na tajemnicze ruiny. Miejsce to zrodziło niezliczone legendy. Są w nich intrygi, zazdrość, zdrada i śmierć, niemal szekspirowska tragedia. Jedna z nich podaje, że Kashyapa, który był synem królewskim z nieprawego łoża (urodzony przez konkubinę z haremu), zamordował swojego ojca, mszcząc się za zabicie matki
ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU/ ENTERAIR
i uzurpując sobie prawo do tronu swego brata Mogallany. Obawiając się z jego strony zemsty i ataku, przeniósł królewską rezydencję i stolicę z tradycyjnej Anuradhapury do lepiej położonej pod względem strategicznym Sigiriyi. Po latach pokonany przez brata i opuszczony przez swoją armię miał popełnić samobójstwo, rzucając się na miecz. Tyle tradycyjne przekazy. Fakty mówią, że król Kashyapa rządził krajem od 473 do 495 roku, zbudował twierdzę Sigiriya i otaczające je miasto, a przede wszystkim
LWIA SKAŁA od strony ogrodów i wyłaniająca się z mroków dżungli.
Poniżej: freski przedstawiające niebiańskie apsary lub królewskie konkubiny z haremu.
Obok: widziane ze szczytu skały królewskie wodne ogrody, które uważane są za jedne z najstarszych ogrodów krajobrazowych na świecie.
wzniósł niebiański pałac na Lwiej Skale. Jego inspiracją miała być Alakamanda, mityczne buddyjskie miasto bogów, istniejące wśród chmur. Kashyapa stworzył jego ziemską wersję.
Pałac królewski zbudowany na płaskim jak stół szczycie gigantycznej skały wydawał się unosić w chmurach, niczym obłok na niebie (granitowe ściany miały być pomalowane na biało). Dzisiaj, jak dawniej, wiodą do niego ścieżki i kamienne schody wkomponowane w olbrzymie głazy i naturalny krajobraz. Prowadzą między imponującymi basenami kąpielowymi i fontannami, wodnymi ogrodami i tarasami, które niegdyś były pełne kolorowych roślin oraz przechadzających się pawi. Po drodze do pałacu znajduje się Mirror Wall – Lustrzana Ściana, która w czasach Kashyapy miała być biała i tak wypolerowana, że król mógł widzieć
w niej własne odbicie. Odkryto na niej blisko 2000 graffiti – fragmentów prozy, poezji i komentarzy w języku syngaleskim, tamilskim i sanskrycie. Datowane na VI–XIV wiek są świadectwem historii i dziejów Lwiej Skały oraz interesujące dla naukowców, ponieważ dostarczają dowodów na rozwój języka i pisma syngaleskiego.
Dalej schody prowadzą do fresków, które przedstawiają zmysłowe półnagie kobiety o wąskich taliach. Nadal brak zgodności wśród naukowców, czy są to konkubiny z haremu króla Kashyapy, czy apsary – znane z mitologii indyjskiej boginki wody, mgieł i chmur. Niestety, z kilkuset fresków, które budziły zachwyt (o czym świadczą napisy zachowane na Lustrzanej Ścianie) i pokrywały kiedyś całą zachodnią stronę skały Sigiriyi, pozostało raptem osiemnaście.
W PASZCZY LWA
W połowie drogi na szczyt skały, po stronie północnej, w 1898 roku odkryto dwie masywne rzeźbione w kamieniu łapy z pazurami. To pozostałość lwa – sfinksa, który stanowił bramę do niebiańskiego pałacu. Aby tam się dostać, trzeba było przejść między jego łapami, a następnie przez paszczę, która prowadziła do niemal pionowych schodów wykutych w skale. Lew miał przypominać wiernym, że prawdy wypowiedziane przez Buddę są tak potężne, jak jego ryk. To właśnie temu gigantycznemu kamiennemu lwu skała i całe starożytne
DAMBULLA
powstawała od I wieku p.n.e. do XVIII wieku. W znajdujących się w świątyni grotach szczególnie cenne są buddyjskie malowidła ścienne, podobnie jak 157 posągów.
miasto zawdzięczają swoją nazwę – Sigiriya w języku syngaleskim ma oznaczać Lwią Skałę. Niewiele zachowało się z dawnej rezydencji królewskiej. Pozostały fragmenty ścian i fundamentów, wypełnione wodą cysterny i baseny (które najprawdopodobniej służyły królowi i jego dworzanom do kąpieli, pływania i ochłody), ogrodowe tarasy, kamienne ławy i ścieżki wśród zieleni. Ale to wystarczy, aby wyobrazić sobie wyjątkowość i rozmach Sigiriyi.
O WSCHODZIE I ZACHODZIE
Po śmierci króla pałac ogołocono ze skarbów, a miasto i twierdza wyludniły się. Później stały się siedzibą buddyjskich mnichów, którzy przebywali w Sigiriyi do XIV wieku. Przez następne pięćset lat urzędowały tu przede wszystkim małpy, a miasto stopniowo pochłonęła dżungla. Dzięki wpisaniu Lwiej Skały (wraz z innymi miejscami Kulturowego Trójkąta Sri Lanki) na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, udało się odkryć i częściowo zrekonstruować to, co pozostało z miasta Kashyapy, które jest jednym z najlepiej zachowanych przykładów starożytnego planowania urbanistycznego na świecie z wyjątkowym systemem nawadniania. Wiele ruin w lesie nadal kryje tajemnice i czeka na ich odkrycie.
Na Lwią Skałę najlepiej wybrać się rankiem lub późnym popołudniem, aby uniknąć upału i tłumów. Poza tym widoki o wschodzie i zachodzie słońca mają niepowtarzalny urok, nie mówiąc o tym, że właśnie wtedy jest idealne światło do fotografowania. Warto wcześniej odwiedzić miejscowe muzeum, żeby poznać historię tego miejsca i nie przeoczyć niczego podczas zwiedzania, w myśl zasady – jak nie wiesz, to nie widzisz.
PIDURANGALA I DAMBULLA
Aby zobaczyć Lwią Skałę w pełnej okazałości, jak wyrasta ze szmaragdowej dżungli, najlepiej wybrać się na oddaloną o dwa kilometry granitową Pidurangalę (wejście na sam szczyt jest wymagające, czasami pomocne są nawet dłonie). Z tego miejsca zdjęcia Sigiriyi są wyjątkowe. Ale nie dla samego widoku, warto tu być. W otoczeniu Pidurangali znajdują się bowiem pozostałości buddyjskich świątyń (z posągami Buddy i freskami), które przez ponad dwa tysiące lat były okresowo zamieszkiwane przez mnichów. Dla buddystów to miejsce święte oraz cel licznych pielgrzymek.
Również niedaleko od Sigiriyi (ok. 20 kilometrów) znajduje się wyjątkowy zabytek. To wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO Dambulla – największy i najlepiej zachowany kompleks świątyń jaskiniowych w Sri Lance. W istniejących od ponad dwóch tysięcy lat pięciu grotach na zboczu góry są sanktuaria, a w nich liczne przedstawienia Buddy, zarówno posągi, jak i malowidła naskalne.
Magda Maciejczyk
Za prezentowanie pogody zdobywa międzynarodowe nagrody. Podróżuje, fotografuje i pisze książki, w których przedstawia swoje subiektywne postrzeganie świata. Na pytanie, czy kiedykolwiek policzył, ile krajów odwiedził, Jarosław Kret ripostuje:
„Nie chcę zamykać ich granicami. To byłoby zbyt banalne”.
JAROSŁAW KRET
z wykształcenia egiptolog. Autor podróżniczych programów, jak „Planeta według Kreta”, „Podróże z Barometrem” . Obok Purmamarca u podnóża Góry Siedmiu Kolorów w Argentynie.
ZAŁÓŻMY, ŻE SŁYSZY PAN ODE MNIE: „PROSZĘ SIĘ PRZEDSTAWIĆ”. CO PIERWSZE PRZYCHODZI PANU DO GŁOWY?
Człowiek ciekawy świata. Zawsze jest tak, że w podobnych okolicznościach na pierwszym miejscu stawiamy zawodowe historie. Ja nie znoszę w ogóle się określać. Mam otwartą głowę i nie lubię się wciskać w kanony, w jakieś ramy, formaty.
PODRÓŻUJĄC, FOTOGRAFUJE PAN I PISZE KSIĄŻKI. TO MOŻE „OPOWIADACZ ŚWIATA”? PODPISAŁBY SIĘ PAN POD TYM?
Opowiadam o świecie dlatego, że tak sobie zorganizowałem życie. Odkąd pamiętam, kiedy tylko mogłem, ruszałem w świat, aby spróbować zrozumieć rytm wszystkiego, co się dookoła dzieje. Było to podzielone na etapy. Dzięki studiom orientalistycznym i znajomości kilku języków mogłem dotrzeć do miejsc, do których inni nie docierali. Najpierw więc opowia-
dałem o swoich doświadczeniach osobom, które nie miały tej szansy.
MÓWI PAN: „ZAWSZE MIAŁEM GDZIEŚ Z TYŁU
GŁOWY CHĘĆ OPOWIEDZENIA O ŚWIECIE INACZEJ NIŻ INNI”. CO TO DLA PANA ZNACZY?
Nie podoba mi się słowo „eksploracja”, czyli poznawanie i zdobywanie świata. Mój ulubiony cytat, który powtarzam za Salmanem Rushdiem, brzmi: „Jak można było odkryć Indie, skoro nikt ich wcześniej nie przykrył?”. Jeżdżąc po świecie, chciałbym pokazywać jego wyjątkowość, różnorodność, aby dzięki temu ci, którzy mnie słuchają czy czytają, nabierali szacunku do świata, innych kultur, religii. Wierzę, że wtedy nie będziemy już chcieli nad nimi panować, tylko koegzystować.
ANTROPOLODZY TWIERDZĄ, ŻE W NATURZE
LUDZKIEJ LEŻY CHĘĆ DOMINOWANIA...
W Indiach poznałem tak zwanych sadhu, świętych mężów, którzy uważają, że człowiek wolny to taki,
LEFKARA NA CYPRZE – Kościół św. Krzyża (na górze po lewej), piramida Cheopsa, świątynia w Khajuraho w Indiach (na górze po prawej), widok na Skałę Afrodyty na Cyprze (w kółku).
który uwolni się nawet od pragnień. Jeżeli uwol nimy się od absurdalnych pragnień posiadania niepotrzebnych rzeczy, uwolnimy się także od pragnienia dominowania. Nie jeżdżę po świecie, żeby mówić ludziom: „Zobaczcie, jaka tu jest cudowna plaża, a w tym sklepie piękne kosmetyki”. To prymitywne. Turystyczne oglądanie świata prowadzi do rozbuchanej konsumpcji. A tak naprawdę co nam to daje? Nic. Powoduje jedynie, że budują się pewne postawy, sposoby zachowania, niezdrowa konkurencja – ja będę lepszy, ja pokażę coś więcej.
TO DLACZEGO TYTUŁUJE PAN KSIĄŻKI „MOJE INDIE” CZY „MÓJ EGIPT”?
To tylko i wyłącznie asekuracja. Wiąże się z moim spojrzeniem, bardzo ograniczonym. Nie jestem alfą i omegą, nie wiem wszystkiego o Indiach. Poprzez użycie słowa „moje” podkreślam, że opowiadam o tym, co widziałem na własne oczy, o subiektywnych wrażeniach i relacjach z danym krajem.
LICZYŁ PAN KIEDYŚ, ILE KRAJÓW ODWIEDZIŁ?
OBSERWUJ NAS
NA INSTAGRAMIE/ FLYENTERAIR
Nie, bo to nie ma sensu. Nie chcę zamykać ich granicami. Nie będę przechwalał się tym, że zobaczyłem sto czy pięćset krajów. Że zdobyłem taki, a nie inny szczyt. Kiedyś poszedłem na Kilimandżaro z grupą znajomych. Tuż przed szczytem dopadła mnie gorączka. Stanąłem i powiedziałem: „Po jaką
cholerę ja mam tam włazić?”. Wszystko widziałem po drodze. Nic więcej wyżej nie zobaczę. I 20 metrów przed szczytem cofnąłem się do namiotu.
I NAPRAWDĘ NIGDY NIE CIĄGNĘŁO PANA, ABY DOKOŃCZYĆ TĘ WYPRAWĘ?
Dla mnie to kompletnie bez sensu. Większym sensem na Kilimandżaro było to, że mogłem dużo gadać z tragarzami, zobaczyłem, jak idzie się przez pewien czas przez dżunglowe, leśne tereny. A potem wchodzi człowiek w księżycowy krajobraz i przez kilka dni nic się nie zmienia, bo trzeba się za aklimatyzować. W ogóle nie ma radości z tego. Umierałem z nudów, idąc po tych kamieniach, i jeszcze na dodatek nie było czym oddychać, bo to prawie sześć tysięcy metrów. Niektórzy, słysząc, że tam byłem, mówią znowu te swoje banialuki: „pokonałeś bariery, wiesz, przezwyciężyłeś swoje słabości”.
I CO? JEST PAN WTEDY DUMNY Z SIEBIE? Co za bzdura, jakie ja słabości przezwyciężyłem! Fakt, było dosyć męcząco. Rozwaliła mnie gorączka tuż przed szczytem. I koniec. Nic więcej. Ani mnie to cieszy, ani mnie martwi. Cieszyło mnie bardzo, jak zszedłem z Kilimandżaro. Na szczęście droga trwała krótko. Może dzień, nie pamiętam. Ale pamiętam, jak doszliśmy, jak już opuściliśmy tę kamienną pustynię i nagle znalazłem się w otoczeniu
INDIE
– spływ pontonami po Gangesie; indyjskie krowy mają wiele przywilejów; sówka, która skryła się w światyni w Jatakara; hinduskie bóstwa pod świętym drzewem.
ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU/ ENTERAIR
drzew, krzewów i zobaczyłem kameleona. Wtedy poczułem się u siebie.
LUDZIOM INDIE ZAZWYCZAJ KOJARZĄ SIĘ Z WSZECHOBECNĄ BIEDĄ.
To nie tak. Indie są bardzo różnorodne. Gdy leciałem tam po raz pierwszy, koleżanka Induska powiedziała: „Wiesz co, Jarek, nie zwracaj nigdy uwagi na to, co widzisz pod nogami. Jak wyjdziesz na ulicę i zobaczysz święte krowy, żebraków, tłumy ludzi. Jak zobaczysz biedę, ludzi śpiących na ulicy, to jeżeli będziesz na to zwracał uwagę, nie zwrócisz uwagi na te rzeczy, które mogą być dla ciebie istotne. A dla ciebie może być istotne, że w Indiach są najdłużej trwające i wciąż żywe najstarsze formy muzyczne, formy teatralne, niezwykłe formy literackie. I wiele dziedzin nauki, które mają tysiące lat. Tego poszukaj. To żyje, funkcjonuje, to się kultywuje
LA PALAMA – jedna z Wysp Kanaryjskich. W kółku: sifaka na Madagaskarze, żyje w suchych lasach liściastych. Na dole: pola lawendy i kaktusy w Molinos w Argentynie i Lefkara na Cyprze.
OBSERWUJ NAS NA INSTAGRAMIE/ FLYENTERAIR
w tym kraju. To jest świat wieloaspektowy”. Indie to jest taki kawałek świata, w którym zmieszało się sporo narodowości, sporo ras. Ludzie, którzy mówią zróżnicowanymi językami. Ludzie z północy Indii nie zrozumieją ludzi z południa. Ludzie z zachodu Indii jedzą inne rzeczy niż ludzie ze wschodu Indii. To świat ponad miliarda ludzi.
Płaskowyże Tepui w Wenezueli. To są takie ścięte szczyty, górotwory z płaskim wierzchem. Kiedy patrzysz na nie, lecąc samolotem, wyglądają jak odwrócone filiżanki. Wszędzie wkoło zieleń. Dżungla. I nagle widzisz Tepui. A na samym szczycie znajduje się na przykład wielkie bagnisko. Albo nagle z niego leci struga, która jest najwyższym na świecie wodospadem. Kilometr spadku. Nawet na zdjęciach wygląda to niesamowicie.
To prawda, pokazał mi, jak mam się przyglądać światu, jak opisywać go obrazem. Właściwie nauczył mnie intelektualnego podejścia do fotografii. Żebym robił zdjęcia piękne i mądre. Chodzi o to, aby na jednym zdjęciu pokazać jak najwięcej z życia zwykłych ludzi, żeby było nacechowane tymi fragmentami czy tymi elementami życia zawodowego, czy emocjonalnego, o których ja opowiadam. Dobre zdjęcie to nie tylko takie, które po prostu jest piękne, lecz takie, które opowiada wieloaspektowo jakieś wydarzenie.
JAK SIĘ PAN PRZYGOTOWUJE DO PROWADZENIA PROGNOZY POGODY?
Zanim mnie poproszono, żebym prowadził prognozy pogody, pracowałem jako dziennikarz, wcześniej jako prezenter „Teleexpressu”, miałem swój program podróżniczy. Na początku w ogóle nie chciałem tego robić. A potem powiedziałem: dobra, ale są dwa warunki. Nauczycie mnie meteorologii i nikt nie będzie miał wpływu na to, jak się ubieram. Nie będzie tak, że ktoś mi przyniesie na kartce wszystko gotowe i ja wyrecytuję. Poza tym jestem od tego, żeby przekazać informacje widzom, którzy chcą dostać prosty komunikat w prostej
formie. Nie będę zakładał krawatów, żeby nie wyglądać jak urzędnik urzędu skarbowego. Przychodzę do ludzi do domu z wizytą, nie chcę ich straszyć.
POSŁUCHALI?
Zaopiekował się mną doświadczony meteorolog Dominik Kowalski. Zaczął mnie edukować w podstawach meteorologii, dał książki. Musiałem zrozumieć procesy, które dzieją się w atmosferze. W tej chwili mamy fenomenalne mapy synoptyczne. Różne technologie, które modelują to, jak się będzie pogoda zmieniać. Umiem z tego korzystać. Jestem w stanie sam zbudować prognozę. Jak przychodzę do pracy i siedzi synoptyk, wiem, że nie jestem dla niego obciążeniem. Może on spokojnie zająć się stworzeniem map, a nie siedzieć i mi wykładać, co się dzieje. Prezenterzy pogody w większości mają naukowe przygotowanie.
CZY JEST JESZCZE JAKIEŚ ZAWODOWE MARZENIE, KTÓRE CHCIAŁBY PAN ZREALIZOWAĆ?
Chcę cały czas robić to, co robię. Chcę znów ruszyć z kamerą w świat, robić program podróżniczy, jeszcze lepszy niż do tej pory robiłem. Świat to jest aż przyroda i aż ludzie.
EGIPT
Anba Bishoy – koptyjski
klasztor prawosławny w Wadi El Natrun.
Na dole: Plac Talaat Harb w Kairze.
ZNAJDŹ NAS NA FACEBOOKU/ ENTERAIR
Na Mazowszu występuje ponad dwieście różnych gatunków ptaków. Na Wiśle, Bugu i innych zbiornikach wodnych spotkamy m.in. kormorany, kaczki, płaskonosy, perkozy czy nurogęsi. Czasami udaje się zaobserwować trzciniaka, który nazywany jest słowikiem trzcinowisk.
KORMORANY
Birdwatching, czyli obserwowanie ptaków, a często też ich fotografowanie, to pasjonujące zajęcie, a nawet styl życia, który cieszy się coraz większą popularnością wśród miłośników natury i ptasiego świata.
To naturalna terapia, odpoczynek, relaks, zwłaszcza dla ludzi żyjących w nieustannym biegu i stresie.
Odkrywanie i podpatrywanie ptaków w ogrodzie, parku, ale przede wszystkim nad wodą, w lesie, na łące czy polu pozwala osiągnąć stan flow, czyli taki, w którym tracimy poczucie czasu i doświadczamy uważności. Nasze zmysły się wyostrzają, więcej widzimy, słyszymy, czujemy. A każda obserwacja ptaków to również nowa historia, którą natura pragnie nam opowiedzieć.
ŁABĘDZIE KRZYKLIWE
Podpatrywać i fotografować ptaki można o każdej porze roku i tak naprawdę wszędzie, również w mieście (Warszawa to jedna z niewielu stolic, w której w centrum można zobaczyć sokoły wędrowne). Wśród miłośników birdwatchingu popularne są: Biebrzański Park Narodowy, Ujście Warty, Stawy Milickie... Ale również Mazowsze, gdzie mamy sporo lasów, pól i łąk oraz stawów i rzek, świetnie nadaje się do obserwowania ptasiego życia. Spotkamy tu sporo ptaków wodno-błotnych, które są wyjątkowo wdzięczne do podpatrywania, jak: łabędzie, zimorodki, żurawie czy migrujące w liczących nawet tysiące sztuk stadach gęsi, a także te niezwykle rzadkie i skryte jak bąki czy kuliki wielkie.
Aby poobserwować ptaki, nie trzeba jechać daleko. Czasami nie trzeba nawet opuszczać granic administracyjnych Warszawy. Zapraszamy do najciekawszych mazowieckich ptasich enklaw.
Jezioro Zegrzyńskie
Ptaków tu mnóstwo o każdej porze roku, ale najciekawsze gatunki można obserwować od jesieni do wiosny, zwłaszcza w czasie przelotów. Wtedy, oprócz żyjących na jeziorze przez cały rok łabędzi niemych, kaczek krzyżówek czy łysek, udaje się zobaczyć rzadkie gatunki, jak: gęsi białoczelne, perkozy czy nury rdzawoszyje. Czasami nawet pojawiają się bieliki.
PŁASKODZIOBY
Zalew Włocławski
Ornitolodzy naliczyli nad zalewem i w jego okolicach ponad dwieście gatunków ptaków. Zobaczymy tu m.in. czaple, żurawie, bąki, kuliki wielkie, bataliony, błotniaki łąkowe i zbożowe, krwawodzioby czy derkacze. Szeroka tafla wody sprawia, że z jednego miejsca można obserwować rozległy obszar.
Stawy Raszyńskie
Zaledwie 15 km od centrum stolicy, tuż obok ruchliwej Alei Krakowskiej, znajduje się ptasia enklawa – Stawy Raszyńskie. Część z nich chroniona jest w rezerwacie o tej samej nazwie. Są to stawy na wpół zdziczałe, zarośnięte trzcinami i stosunkowo płytkie, ale też takie, na których prowadzona jest gospodarka rybna. Spotkać tu można nie tylko kaczki czy łabędzie, ale też perkozy dwuczube i perkozki, a także rybołowy, zimorodki, mewy czarnogłowe i remizy. Wokół stawów wyznaczono szlak pieszy, przy którym ustawiono 3 wieże widokowe, które znajdują się przy stawach: Falenckim, Raszyńskim i Parkowym Górnym.
Ptasie rezerwaty nad Bugiem
Na terenie Parku Krajobrazowego „Podlaski Przełom Bugu” i Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego utworzono rezerwaty ornitologiczne. W gminie Sarnaki (powiat łosicki), nad samym brzegiem rzeki znajduje się rezerwat przyrody „Kózki”, w którym występuje ponad dziewięćdziesiąt gatunków ptaków. Stwierdzono tam lęgi aż 55 gatunków, w tym tak rzadkich, jak: rybitwa białoczelna, rybitwa zwyczajna, siweczka rzeczna, biegus zmienny czy krwawodziób. Równie ciekawy jest rezerwat przyrody „Wydma Mołożewska” – rozległe pastwiska i nieużytki w zakolu rzeki są miejscem lęgowym dla kilkudziesięciu gatunków. Wiosną, podczas przelotów, odpoczywają tu tysiące gęsi.
Rezerwaty ornitologiczne na Wiśle
Rezerwat „Ławice Kiełpińskie” obejmuje liczne wyspy i brzeg Wisły od warszawskiej dzielnicy Białołęka, po gminy Jabłonna i Łomianki, chroniąc miejsca gniazdowania ptactwa wodno-błotnego, zwłaszcza kolonie rybitwy białoczelnej, mewy śmieszki, mewy pospolitej, rybitwy rzecznej, sieweczki rzecznej, sieweczki obrożnej, brodźca piskliwego, tracza nurogęsi i zimorodka. Kilkanaście kilometrów dalej, w dół rzeki, już pod Nowym Dworem Mazowieckim wyspy i łachy na Wiśle chronione są w rezerwacie ornitologicznym „Kępy Kazuńskie”.
Po drugiej stronie Warszawy utworzono na Wiśle dwa rezerwaty: „Wyspy Zawadowskie” i „Wyspy Świderskie”, które chronią wyspy i piaszczyste łachy na Wiśle w warszawskich dzielnicach Wawer i Wilanów oraz gminach Konstancin-Jeziorna, Józefów, Karczew i Otwock. Stwierdzono na nich występowanie ponad 150 gatunków ptaków. Ciekawe rezerwaty ornitologiczne znajdują się też na Wiśle między Warszawą a Płockiem. To „Kępa Rakowska”, „Kępa Antonińska”, „Kępa Wykowska” czy „Ławice Troszyńskie”, które są ostojami lęgowymi rzadkich gatunków ptaków siewkowatych, mew i rybitw.
Rezerwat przyrody Stawinoga
To prawdziwy ptasi raj. Gniazdują tu nie tylko popularne kaczki krzyżówki, łabędzie nieme, łyski czy gęsi gęgawy, ale także bąki, żurawie, trzciniaki. Wiosną i jesienią zatrzymują się stada rzadkich cyranek, cyraneczek, różeńców, płaskonosów czy czernic. Spotkać można też niezwykle rzadkie łabędzie krzykliwe. Praktycznie przez cały rok (z wyjątkiem dni, kiedy tafla wody jest całkowicie zamarznięta) na stawy zlatują czaple siwe i białe oraz żurawie. Z ptaków drapieżnych, oprócz błotniaków, jastrzębi i myszołowów, udaje się zaobserwować bieliki, kanie i sporadycznie rybołowy. Część stawów jest chroniona w rezerwacie przyrody „Stawinoga”, który obejmuje także fragmenty lasu i bagien. Również przepływająca w pobliżu Narew jest świetnym miejscem do obserwowania ptaków, m.in. kormoranów.
WIĘCEJ INSPIRACJI NA KRÓTKIE WYPRAWY ZNAJDZIECIE
W PRZEWODNIKU „MAZOWSZE NAD WODĄ”, KTÓRY BEZPŁATNIE
MOŻNA POBRAĆ ZE STRONY HTTPS://MAZOWSZE.TRAVEL.
Materiał opracowano na zamówienie Samorządu Województwa Mazowieckiego
Obecnie nasza flota liczy 31 samolotów Boeing typu B737, które należą do najpopularniejszych maszyn używanych na trasach turystycznych. Bezpieczeństwo oraz komfort pasażerów są dla nas priorytetem, dlatego wciąż unowocześniamy flotę i zatrudniamy najlepszy personel.
URZĄDZENIA ELEKTRONICZNE
Ze względów bezpieczeństwa wszystkie urządzenia elektroniczne, zwłaszcza telefony komórkowe, należy wyłączyć na czas startu i lądowania samolotu do momentu wyłączenia/ włączenia sygnalizacji „ZAPIĄĆ PASY”.
PODCZAS LOTU MOŻNA KORZYSTAĆ Z: PRZED CZYM MALEŻY SIĘ POWSTRZMAĆ PO WEJŚCIU NA POKŁAD SAMOLOTU?
laptopów z wyłączoną funkcją WLAN/Wi-Fi, urządzeń typu iPad z wyłączoną funkcją WLAN/Wi-Fi, elektronicznych gier, MP3, odtwarzaczy DVD oraz CD, telefonów i tabletów w trybie samolotowym.
Telefony komórkowe muszą być wyłączone podczas startu i lądowania.
Ze względu na rozporządzenie o ochronie danych osobowych (RODO) obowiązuje zakaz filmowania, a także fotografowania załogi samolotów linii Enter Air.
Palenie na pokładzie samolotu jest surowo zabronione. Dotyczy to również papierosów elektronicznych, gdyż aktualne przepisy nie rozróżniają rodzaju papierosów.
Jeśli mamy ochotę napić się alkoholu w samolocie linii Enter Air, możemy skorzystać z dostępnej na pokładzie oferty sky baru (patrz MENU str. 43). Spożywanie alkoholi własnych –zakupionych w strefie wolnocłowej na lotnisku oraz z oferty sprzedażowej na pokładzie samolotów Enter Air – jest zabronione. Z uwagi na bezpieczeństwo pasażerów załoga może odmówić sprzedaży alkoholu osobom nietrzeźwym oraz niepełnoletnim.
Pijmy dużo wody. Pomoże nam ona ugasić pragnienie, ale także orzeźwi w razie złego samopoczucia i objawów choroby lokomocyjnej. Wykonujmy proste ćwiczenia, które pozwalają pobudzić krążenie krwi oraz uniknąć skurczów mięśni i bólów kręgosłupa. Nie przeszkadzajmy innym pasażerom w podróży zbyt głośnym zachowaniem. Ostrożnie otwierajmy półki. Wyjmując swoje rzeczy, uważajmy, żeby nie zrzucić komuś na głowę innych bagaży
Nie siadajmy na podłokietnikach i stolikach oraz nie pozwalajmy innym (np. dzieciom) na niewłaściwe korzystanie z nich.
Jeśli podczas startu i lądowania czujemy, że zatykają nam się uszy na skutek zmian wysokości i ciśnienia, często przełykajmy ślinę lub żujmy gumę.
Przed wylotem kupmy zatyczki do uszu. Częstym powodem zmęczenia jest hałas, który panuje w samolocie.
Uprzejmie informujemy, że zgodnie z przepisami sanitarnymi obowiązującymi w niektórych krajach, do których wykonujemy operacje, samoloty Enter Air poddawane są okresowej dezynfekcji, mającej na celu uniemożliwienie rozprzestrzeniania się chorób tropikalnych. Do dezynfekcji stosuje się substancje zgodne z zaleceniami WHO, zawierające nietoksyczny i nieszkodliwy dla ludzi oraz ssaków środek mający w składzie 2-procentowy roztwór d-phenothrinu.
1. KAWA TCHIBO
2. HERBATA HERBAPOL CZARNA
3. HERBATA HERBAPOL ZIELONA
4. CZEKOLADA DECOMORRENO LA FESTA
5. COCA-COLA | 330 ML
6. COCA-COLA ZERO | 330 ML
SPRITE | 330 ML FANTA | 330 ML
TONIC KINLEY | 250 ML
10. SOK JABŁKOWY CAPPY | 330 ML
11. SOK POMARAŃCZOWY CAPPY | 330 ML
12. SOK POMIDOROWY HORTEX | 300 ML
13. WODA NIEGAZOWANA NAŁĘCZOWIANKA | 500 ML
14. WODA MOCNIEJSZY GAZ NAŁĘCZOWIANKA | 500 ML
2. WÓDKA ŻUBRÓWKA BIAŁA | 50 ML
3. SOPLICA PIGWOWA | 50 ML
4. LIKIER CHOPIN KAWOWO-CZEKOLADOWY| 50 ML
5. GIN HENDRICK’S | 50 ML
6. METAXA 5* | 50 ML
7. WHISKY GRANT’S | 50 ML
8. RUM LEGENDARIO ANEJO BLANCO | 50 ML
9. JAGERMAISTER | 40 ML
10. WINO BIAŁE BAREFOOT | 187 ML
11. WINO CZERWONE BAREFOOT | 187 ML
12. WINO RÓŻOWE BAREFOOT 1 | 187 M
PROSECCO CANELLA DC | 2OO ML PIWO ŻYWIEC | 330 ML
1. ORZESZKI ZIEMNE FELIX
2. ORZESZKI NIC NAC’S
3. CROISSANT Z CZEKOLADĄ
4. M&M’S
5. SNICKERS
6. MARS
7. TWIX
8. KIT KAT CHUNKY
9. ZŁOTE MISIE HARIBO
10. ZUPA KNORR BARSZCZ CZERWONY
11. ZUPA KNORR POMIDOROWA Z MAKARONEM
12. ZUPA KNORR ROSÓŁ Z KURY Z MAKARONEM
13. ZUPA KNORR ŻUREK Z GRZANKAMI
14. CHIPSY PRINGLES SOUR CREAM & ONION
15. CHIPSY PRINGLES ORIGINAL
16. PALUSZKI SŁONE
17. PIECZYWO CHRUPKIE MELVIT / 1 op.
1. KANAPKA Z SEREM pełnoziaPRnista bułka z sePRem i waPRzywami
2. KANAPKA Z WĘDLINĄ pełnoziaPRnista bułka z wędliną i waPRzywami
3. CIABATTA Z SALAMI I SEREM wyśmienita pPRzekąska sePRwowana na ciepło
4. CIABATTA Z SEREM pyszna pPRzekąska podawana na ciepło
WEGETARIAŃSKIE
5. NALEŚNIKI Z SEREM I BRZOSKWINIAMI
6. PIEROGI Z MIĘSEM
7. PIEROGI UKRAIŃSKIE
8. MAKARON BOLOGNESE
9. KURCZAK Z ZIEMNIAKAMI I FASOLKĄ