Wiara w czasach Facebooka

Page 1

GILBERTO

GILBERTO BORGHI

Wiara w czasach

Jaka jest dzisiejsza młodzież Czy pokolenie Facebooka wierzy w Boga? Co zrobić, by przybliżyć młodych do Jezusa?


720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 2

18.05.2017 09:01


Gilberto Borghi

Wiara w czasach Facebooka

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 3

18.05.2017 09:01


Tytuł oryginału: Un Dio fuori mercato. La fede al tempodi Facebook © 2015 Centro Editoriale Dehoniano via Scipione Dal Ferro, 4 – 40138 Bologna www.dehoniane.it Tłumaczenie: Joanna Ganobis Redakcja: Magdalena Syguda Skład i łamanie: Tomasz Mstowski Projekt okładki: Ewa Burdzicka Ilustracje: © Fotolia.com Druk i oprawa: Signum Poligrafia – Łódź Cytaty biblijne pochodzą z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem © Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2011 Youcat. Katechizm Kościoła Katolickiego dla młodych © Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2011 ISBN 978-83-7797-720-0 © Edycja Świętego Pawła, 2017 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa tel. 34.362.06.89 • fax 34.362.09.89 www.edycja.com.pl • e-mail: edycja@edycja.com.pl Dystrybucja: Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • fax 34.370.83.74 e-mail: dystrybucja@edycja.com.pl Księgarnia internetowa: www.edycja.pl

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 4

18.05.2017 09:01


Wstęp

Wielkie wyzwanie Nie mamy wątpliwości, że żyjemy w czasach głębokich przemian sposobów przeżywania wiary przez młodych, zwłaszcza wiary katolickiej. Badania potwierdzają to, co już od dawna czuć w powietrzu, wrażenie, od którego nie można uciec: dystansowanie się młodych od pewnego modelu wiary. Środowiska kościelne są świadome tego zjawiska. Nie mogłoby zresztą być inaczej, wystarczy rzucić okiem na jakikolwiek kościół w dzień świąteczny, by zdać sobie sprawę, jak niewiele osób młodych jest w nim obecnych. Padają różne odpowiedzi na pytanie, jak należy postrzegać rozpoczynające się przemiany. Wielu uważa, że owo oddalenie nie jest niczym innym jak ostatnią fazą niemożliwego do zatrzymania procesu zeświecczenia, który sprawił, że młodzi stali się zamknięci na transcendencję, niezdolni do przeżyć duchowych oraz – powiedzmy to szczerze – poszkodowani moralnie. Ich oddalenie od Kościoła katolickiego, obserwowane z tej perspektywy, może zasmucać, budzić cierpienie. Cierpienie tak postrzegane wynika jednak z przyczyn zewnętrznych, nie jest związane z wewnętrznymi trudnościami Kościoła w nawiązywaniu relacji z młodymi. W związku 5

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 5

18.05.2017 09:01


z tym w zasadzie nie można mu przeciwdziałać. Zakłada się, że młodzi mają większy „problem” z Bogiem niż z Kościołem, a jeśli mają „problem” również z Kościołem, to wynika on właśnie z problemu, jaki mają z Bogiem. Książka ta opiera się jednak na innej hipotezie. Nie da się ukryć, że dzisiejsi młodzi są inni niż młodzi sprzed lat. Autor bazuje na swoim długoletnim doświadczeniu w pracy wśród młodych, nastolatków. Obserwując ich właśnie na tym etapie życia, najbardziej nieokreślonym, dostrzegł te różnice o wiele ostrzej, niż widzi się je zwykle w zwyczajnym, dorosłym życiu. Autor wyraża przekonanie, że są jeszcze uszy gotowe do słuchania i serca mogące bić. Dlatego też zakłada, że nowy sposób nawiązywania relacji z młodymi może na nowo uczynić wiarę chrześcijańską możliwą do przekazania, zrozumiałą i atrakcyjną. Autor próbuje więc ukazać, jakie mogłyby być te nowe sposoby, lepiej współgrające ze współczesnością, zainspirowane tym, jacy młodzi rzeczywiście są, a nie tym, jakimi ich sobie wyobrażamy. Zdecydowanie trzeba próbować, szukać, choć nieraz nie jest to pozbawione ryzyka, wymaga sporej odwagi. Ale czasy już dojrzały. Rozpoczęty etap przemian nie będzie trwał bez końca i nikt nie będzie przejmował się powolnością, z jaką instytucja Kościoła zamierza „zastanawiać się nad sobą”. Wcale nie musimy się zgadzać z przedstawionym wyżej negatywnym obrazem młodych, by zrozumieć, że okoliczności naprawdę się zmieniły, a drogi, którymi wiara przekazywana była tradycyjnie, z pokolenia na pokolenie, już się niemal zatarły. Obraz rzeczywistości nie jest jednak tragiczny. Takie właśnie spojrzenie proponuje Gilberto Borghi, dzięki czemu droga zamierzonych przemyśleń nie wydaje się już tak trudna. Pewien francuski uczony, Yves Lambert, w znaczący sposób zatytułował swój esej z roku 1993, który poświęcony był relacji młodych i chrześcijaństwa: Les jeunes et le chri6

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 6

18.05.2017 09:01


stianisme. Le grand défi (Młodzi i chrześcijaństwo. Wielkie wyzwanie). Było to odpowiednie określenie, ponieważ nowe pokolenia rzeczywiście są dla Kościoła „wielkim wyzwaniem” zarówno wtedy gdy odchodzą, trzaskając drzwiami, jak i wtedy gdy zostają, lecz oczekują nowego sposobu bycia w Kościele, takiego, w którym oni sami mogą być bohaterami, a nie zwykłymi statystami. Wyzwanie to dotyczy zarówno sposobów nawiązywania przez młode pokolenia relacji z wiarą, rozumianą jako system organizacji (i kontroli) osobistej wiary, jak i form religijnych. Dzisiejsi młodzi w nieunikniony sposób zostają zaangażowani w uwalniające, lecz jednocześnie niosące za sobą pewne ryzyko doświadczenie odkrywania-budowania siebie. W procesie tym wiara pełni dla nich rolę jednej spośród wielu kart, które można wykorzystać w toku zyskiwania tożsamości. Karta ta może mieć dla nich zmienną wartość. Stanowi pewną możliwość, przysłowiowy as z rękawa, który można wykorzystać w różnych sytuacjach życiowych. Można też jednak pozwolić sobie i na to, by nigdy z niej nie korzystać. Na tym etapie życia jest ona zwykle uważana za drugorzędną, za coś, do czego zamierza się ewentualnie wrócić w przyszłości. Zadaniem młodości nie jest już bowiem jasne określenie własnej tożsamości przez pryzmat wiary. To właśnie jest główny powód, dla którego młodzi mogą nieraz sprawiać wrażenie obojętnych duchowo. Pierwsze wyzwanie, jakie stoi dziś przed wiarą, polega na umieszczeniu się na nowo, grzecznie, bez przepychanek, ale stanowczo w przestrzeni, w której młodzi szukają dziś samych siebie. Konstelacja wartości, z jakimi utożsamiają się młodzi, prawdę mówiąc w sposób raczej mało relatywistyczny, to autentyczność, szczerość, szacunek, swobodne poszukiwanie i budowanie siebie, osobiste spełnienie, sprzeczna jest 7

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 7

18.05.2017 09:02


jednak ze schematami tradycyjnych relacji nawiązywanych z wiarą. Zarysy tej zmiany przyjmują kształt prawdziwej rewolucji kopernikańskiej, gdyż nie uważa się już, że człowiek powinien służyć religii, lecz to raczej religia zapraszana jest do tego, by zaczęła służyć człowiekowi. Dzisiejsi młodzi – jak wszyscy wiemy – nie są wcale zainteresowani słuchaniem tego, co mogą robić, a czego nie. Oczekują raczej tropów, za którymi mogliby podążać, a nie obowiązków, które mają wypełnić. Byliby więc bardziej zainteresowani wybieganiem naprzeciw przyszłości albo przebywaniem w przestrzeni, gdzie można doświadczyć rzeczy, które „chwytają za serce”, które sprawiają, że można zrozumieć, kim się jest. Młodzi szukają „przedsionków dialogu”, miejsc na wyciągnięcie ręki, przestrzeni, w której nikt nie jest osądzany, w której można odkrywać samych siebie razem z innymi, współdziałając z nimi tak, by móc ograniczyć ryzyko zagubienia, które stale im grozi. Ostatecznie bowiem czego oni pragną, jeśli nie zrozumienia, na czym polega życie uratowane, czyli udane, piękne, dobre, oraz wkroczenia na taką drogę? Jeśli chodzi o wiarę, to jest inaczej, niż zakładano w początkowej fazie sekularyzacji. Wcale nie szerzy się otępiałe niedowiarstwo ani brak wrażliwości na sprawy ducha. Nie jest już jednak tak, że wszyscy trwają w spokojnej pewności wiary, jaką można było mieć w świecie, w którym istnienie Boga było oczywiste. Postrzeganie wiary przesuwa się dziś ku czemuś możliwemu, lecz nie pewnemu, ewentualnemu, lecz nie oczywistemu, czemuś, czego się pragnie, lecz czego nie można sprawdzić. Na horyzoncie majaczy nowy ląd, ziemia prawie-wiary, mająca swoją swoistość, która przyjmuje kształt tego, co warunkowe, możliwe, nieokreślone, tego, czego się pragnie, tego, co można odkrywać, tego, co zmienne, tymczasowe, indywidualne. W tym kontekście widać, że zadanie dusz8

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 8

18.05.2017 09:02


pasterzy polega raczej na kształtowaniu pragnień, niż na dostarczeniu przekonujących pewników teologicznych. Jak widać, znaczenie wiary się zmienia. Coraz trudniej opisać je za pomocą pojęcia racjonalnej przynależności do zbioru ściśle określonych wierzeń. Coraz wyraźniej jawi się natomiast jako potrzeba doświadczenia relacji zdolnej wzbudzić uczucia, choćby mało wyszukane teologicznie, a w pewnych aspektach niezupełnie racjonalne. Pragnienia przyciągają o wiele bardziej niż katechizm. Można zauważyć dziś tendencję przechodzenia od wiary w Boga do wiary w tajemnicę Boga, od dogmatyki do mistyki, od teologii do poezji. Jest to znak i konsekwencja docenienia emocji i uczuć, którą obserwujemy w życiu nas wszystkich. Autor książki jest wyraźnie świadomy tego, że właśnie w takim świecie padają jego propozycje. On jednak przepracowuje w sposób kreatywny doświadczenie relacji z młodymi, w której głęboko uczestniczy. Dostrzega, że to pokolenie, któremu sugeruje się, że jest postświeckim, dalekie jest od zamykania się na wymiar duchowy życia. Zamiast tego zaczyna zarysowywać się w nim nowe otwarcie, szczelina, może jeszcze słabo widoczne, które należy pielęgnować, a nie gasić przez nadmierny pośpiech i pragnienie szybkiego „zawłaszczenia”. Gdy młodzi choć raz wyjdą naprawdę poza „zagrodę” podległości typowej dawnym sytuacjom monopolu religijnego, będą mogli naprawdę pozwolić sobie na porzucenie postawy obronnej z przeszłości i spojrzenie na religię w nowy sposób, z ciekawością, bez ograniczających założeń, w poszukiwaniu skarbów, które może ona ewentualnie ukrywać. Nie bez powodu dzisiejsi młodzi, nastawieni tak, jak są nastawieni wobec enigmatycznego podziału na wiarę i niewiarę, wystawieni na działanie przeciwnych wiatrów, w stosunku do których nie wiedzą, co wybrać, widzą swoje 9

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 9

18.05.2017 09:02


duchowe „jutro” nie jako historię o pewnym zakończeniu, lecz jako nieukończony obraz i drogę jeszcze niedookreśloną: „Dziś jestem taki, jutro nie wiem”. Borghi ma swoje racje, gdy odczytuje ich jako pokolenie „oczekujące”. Nabranie dystansu do tradycyjnych schematów wiary sprawia, że można znowu, po wielu wiekach, liczyć na umysły, w których znajdują się jeszcze zakątki „niezanieczyszczone”, jak w przypadku osób, które słyszą o sprawach wiary po raz pierwszy, a to może przynieść owoce, o ile ten, kto niesie świadectwo, ukaże obraz wiarygodny, wychodzący poza tradycyjne, utarte schematy. Oczywiście nowa relacja z młodymi będzie możliwa pod pewnymi warunkami, jeśli spotkają odpowiednich rozmówców. Znaczna część tej książki ma na celu określenie stylu (i duchowości), który może uczynić to spotkanie możliwym, oraz charakteru wychowawcy, który powinien być również świadkiem wiary. To, co tu zaproponowano, jest projektem ambitnym, wymagającym, który może wydawać się trudny do osiągnięcia, lecz czytelnik, zafascynowany wyzwaniem wychowawcy, nie powinien się zniechęcać, ponieważ droga jest ważniejsza od celu. W tej książce znajdzie powody, by mieć ufność i by dawać ufność młodym. To pierwszy krok, jaki należy zrobić. Być może czytelnik odkryje świeżość, jaka występuje w świecie młodych, oraz to, jaki może być ich wkład w życie Kościoła, jeśli nie potraktuje się ich jako zwykłych odbiorców wcześniej przygotowanego przesłania, lecz jako bohaterów, którzy mają odczytać na nowo jego sens i na nowo go realizować w czasach, w których żyjemy. Alessandro Castegnaro socjolog religii

10

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 10

18.05.2017 09:02


Linda i skradziony krzyż Sztuka teatralna składa się zwykle z trzech aktów. Akt pierwszy. Przepytuję w trzeciej klasie1. Jedna z dziewczyn, Linda, stoi przy biurku i zastanawia się nad moim pytaniem, wpatrując się w poszukiwaniu natchnienia w ścianę za moimi plecami, nagle wykrzykuje: – Nie ma już krzyża! Panie profesorze, ukradli krzyż! – Co ty mówisz, Linda? – odpowiadam. – Tak, panie profesorze, proszę się odwrócić, nie ma go, został tylko gwóźdź, a jestem pewna, że w zeszłym tygodniu tu był! Prawdę mówiąc, nie zauważyłem, że zniknął. Odwracam się i widzę, że rzeczywiście gwóźdź jest pusty. Mówię do Lindy: – A skąd pewność, że tutaj był? – Ech, w piątek na sprawdzianie z matematyki nie umiałam rozwiązać połowy zadań i dwa razy patrzyłam na niego z nadzieją, że coś mi przyjdzie do głowy – odpowiada. – Naprawdę, Lindo? – pytam ją. – Tak, panie profesorze, nigdy nic nie wiadomo; kiedy czegoś nie umiem, próbuję wszystkiego. I dlatego denerwuje mnie, że już go nie ma. 1

Chodzi o trzecią klasę 5-letniego liceum (przyp. tłum.). 11

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 11

18.05.2017 09:02


– Hm, mnie też to denerwuje – mówię jej – ale nie sądzę, że powinien tu być tylko dlatego, że działa jak rożek na szczęście2 albo podkowa. – Pani profesor od fotografii zdjęła krzyż w laboratorium, ponieważ nie chciała, żeby tam był – odzywa się gdzieś z klasy Luca. – Zaczekajcie – mówię klasie – muszę skończyć wystawianie ocen, kończy się semestr. Nie chcę teraz rozwijać tego tematu. Wracam do przepytywania, decydując, że o zniknięciu krzyża poinformuję woźnego, co też robię zaraz po zakończeniu lekcji. Akt drugi. Trzy dni później, gdy wchodzę do szkoły o ósmej rano, podchodzi do mnie Linda: – Mam rozwiązanie – mówi mi, pokazując krzyż ścienny, gwóźdź i młotek. – O, odnaleziony? – pytam. – Nie, nie, kupiony! Chcę, żeby był tam krzyż, a kosztuje tak niewiele. – Ale Linda, przecież to szkoła powinna zająć się jego powieszeniem. – To nieważne. Jeśli będę czekać, aż zrobi to szkoła, zobaczę go pewnie dopiero w czwartej klasie. Żegna się ze mną i kieruje w stronę klasy, zostawiając mnie z pytaniami, które zaczynają we mnie wrzeć. Wiara czy magia? Czy należałoby to wspierać, czy powstrzymać? Czy powinienem teraz wykorzystać okazję, by wrócić do przerwanej rozmowy z klasą, czy zacząć ogólnoszkolną dyskusję na temat obecności krzyży w salach? Czy jedno i drugie? Czeka na mnie poranna lekcja, pytania na razie pozostają bez odpowiedzi. 2

Tradycyjny włoski amulet w kształcie papryczki (przyp. tłum.). 12

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 12

18.05.2017 09:02


Akt trzeci. Po kilku dniach, na przerwie, podchodzi do mnie na korytarzu Linda i mówi: – Czy wie pan, panie profesorze, że pani profesor od fotografii narzekała, że krzyż wrócił? – O, i co się stało? – pytam. – Nic, nikt w klasie nie podjął tematu. Wydaje mi się, że ona jest trochę dziwna. Robi uwagi o świeckości szkoły, nie do końca rozumiem, co ma na myśli. – Ale czy pani profesor wie, że to ty powiesiłaś krzyż? – Nie, oczywiście, że nie. Powiesiłam go, gdy byliśmy w laboratorium, nikt mnie nie widział. Poza panią profesor nikt nie zauważył różnicy. – Aha, rozumiem. No wiesz, niektórzy sądzą, że ponieważ szkoła jest miejscem publicznym, nie powinno się w niej eksponować symboli religijnych. Inni myślą, że ponieważ jest to miejsce publiczne, powinniśmy eksponować wszystkie symbole wszystkich wyznań obecnych w szkole. Natomiast jeszcze inni uważają, że ponieważ żyjemy w kraju o tradycji chrześcijańskiej, słuszne jest tylko wystawianie symboli religijnych naszej tradycji religijnej. – Dla mnie to nieważne – odpowiada Linda – ja zawiesiłam krzyż, ponieważ dzięki temu czuję się spokojniej i sądzę, że w klasie lepiej się dzieje. Dodatkowa pomoc nigdy nie zaszkodzi. – Czyli chcesz powiedzieć, że nie będzie to miało dla ciebie znaczenia, jeśli zamiast krzyża ustawimy figurkę Buddy? – No, nie wiem… może nie… A może gdybym urodziła się w Chinach, to tak, nie byłoby różnicy. Pozostawiam czytelnikom decyzję, czy wygląda to bardziej na komedię, tragedię czy farsę. Moje wnioski z tej historii są takie, że to pokolenie jest naprawdę postświeckie. A nasze dywagacje o świeckości już go nie dotyczą. 13

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 13

18.05.2017 09:02


Tendencja kultury masowej, by przenieść zagadnienie poszukiwania sensu i duchowości w zakres pojęć niewiele znaczących, zatrzymała się, a może tak naprawdę nigdy nie wystąpiła. Kiedy moja koleżanka ucząca literatury postanowiła zaproponować jako jeden z tematów wypracowań zagadnienie relacji między młodymi a wiarą, na 54 uczniów z trzech piątych klas wybrało ten temat 31 osób (57,4%), i to nie dlatego, że pozostałe tematy były zbyt trudne, wręcz przeciwnie. Istnieje jednak pewna bardziej „rozmyta” wersja sekularyzacji, rozumiana jako tendencja kulturalna, według której przesuwa się poszukiwanie sensu i duchowości w sferę prywatną. Wówczas wiara przestaje mieć wpływ na życie społeczne i publiczne. Wiarę uznaje się więc za słuszną, o ile pozostaje ograniczona w wymiarze prywatnym, zaś religia okazuje się w takiej perspektywie absurdalna, ponieważ jest ona właśnie społecznym wyrazem wiary. Jednak również w tej kwestii wybór moich uczniów pokazuje, że podział na publiczne i prywatne już się zaciera. Zadanie podobnego tematu wypracowania w szkole publicznej trzydzieści lat temu rozpętałoby burzę, również wśród uczniów. Dziś nie tylko to „przechodzi”, ale wręcz zostaje docenione. W pierwszych latach mojej pracy, zdarzało mi się często dyskutować z uczniami, o wiele częściej niż dzisiaj, o Kościele, zasadach moralnych, relacjach wiary z nauką. Ale prawie nigdy nie udało mi się uzyskać od nich odpowiedzi na pytanie: „W co wierzysz?”. Zwykle odpowiedź nie padała albo brzmiała: „To moja sprawa”. Dzisiaj to uczniowie pytają mnie: „A co pan, panie profesorze, o tym sądzi?”. Jeśli odpowiadam, oni ze swojej strony zaraz deklarują, po której stoją stronie, nie przejmując się tym, że potem muszą ze mną o tym dyskutować i sprzeczać się. Kolejny przykład zmian: 14

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 14

18.05.2017 09:02


25 lat temu byłem świadkiem tego, jak dyrektor szkoły wezwał do siebie jednego z moich kolegów, nauczyciela historii, ponieważ często pozwalał on sobie na przedstawianie swojego zdania w kwestii wartości wiary katolickiej w epoce nowożytnej. Dyrektor przekonywał, że takie uwagi należą do osobistej opinii, która nie powinna być włączana w zakres obiektywnej rekonstrukcji historycznej przedstawianej uczniom. Dziś to sami uczniowie pytają, po której stronie opowiada się profesor, nalegają, by odpowiedział, ponieważ bardziej niż ogólna treść interesuje ich jego osobista opinia. Te fakty i liczby dotyczące tematu wypracowania to dostrzeżone przeze mnie bardzo jasne sygnały zjawiska, jakie już od lat dobrze opisują bardziej wiarygodni ode mnie socjolodzy i filozofowie. Coś musiało się zmienić. Choć jeszcze tego nie odkryjemy. Od pewnego czasu wiemy już, że postmodernizm burzy granicę pomiędzy publicznym a prywatnym, niemal zawsze sprawiając, że znika istota życia „prywatnego” na rzecz „panoszenia się” życia „publicznego”. Nie istniejesz, jeśli cię nie widać. I zwykle odczuwamy to jako coś negatywnego. Musimy jednak postawić sobie pytanie: Jakie możliwości dla przyszłości wiary przynosi nadejście wrażliwości postświeckiej? Właśnie dlatego, że granica pomiędzy publicznym a prywatnym zanika również na płaszczyźnie wiary, pojawia się zagrożenie, że także tutaj przestanie się istnieć, jeśli nie będzie się widzianym. Powrót zainteresowania duchowością w tej epoce coraz bardziej grozi prawdziwym pozbawieniem znaczenia osobistego przeżywania wiary, ustępującego na rzecz zjawiska „ustawiania się pod flagą” publicznej przynależności do wiary. Nieprzypadkowo najczęstsze tematy, o jakich dyskutują katolicy, dotyczą właśnie stron „publicz15

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 15

18.05.2017 09:02


nych” przynależności religijnej: katolicy a polityka, katolicy a wartości niezbywalne, katolicy a zasady społeczne. A wiara? Oczywiście, ktoś powie, że gdzieś w tym wszystkim jest i wiara. Jest na pewno, jeśli zastanawiamy się nad tymi tematami... No właśnie. Gdy przestaniemy ją pielęgnować, ciesząc się, że przestrzeń publiczna „dla” wiary pozostaje niezmieniona lub zwiększa się, czy też smucąc się, gdy zdaje się, że się zmniejsza, gdy założymy, że wiara jest czymś oczywistym, zwiększa się ryzyko, że o niej zapomnimy. Czy nie jest tak, że dbając jako Kościół o zewnętrzną przestrzeń dla wiary, tracimy istotę szacunku wiary? Młode pokolenie jest w tym wypadku najczujniejszym strażnikiem, jaskółką ukazującą nam początek tego, co nadejdzie jutro. Dzisiejsi młodzi to jutrzejsi dorośli. Dlatego też przyglądanie się ich religijności pozwala nam przewidzieć, jakie są możliwości zapewnienia wierze przyszłości. Ośrodkiem prawdziwego zagrożenia dla tego pokolenia i jego stosunku do wiary nie jest wcale trudność z dbaniem o swój własny wymiar duchowy, który zostaje w nich na nowo „wyrażony”. Jest nim natomiast zagadnienie, jak rozwijać życie duchowe, by nie było przesadnie związane z sakralnością, lecz by opierało się na prawdziwej, osobistej relacji z Bogiem. Chodzi więc o to, by wiara i dbanie o relację z Bogiem nie stały poza osobą, by młodzi nie traktowali Chrystusa jak zwykłego elementu kultu, etykietki czy też, co gorsza, jak „przedmiotu na szczęście” czy lekarstwa, sposobu rozwiązywania problemów. Dla nich jest czymś oczywistym, że „religijność jest integralną częścią codziennego życia, zaszczepioną w ludzkiej naturze” (cytuję z ich wypracowań). „Chciałbym znaleźć odpowiedzi na pytania, ale życie w nieunikniony sposób prowadzi mnie do tego, żeby wierzyć albo nie wierzyć”. I dalej: „Wydaje się, że wielu młodych woli nie zadawać sobie pytań i żyć życiem, 16

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 16

18.05.2017 09:02


które toczy się „samo”, ale ja jestem przekonana, że to tylko pozory”. Jednak gdy próbujemy zarysować wyraźniejszy, bardziej konkretny kształt tego duchowego wymiaru ludzkiej natury, zdajemy sobie sprawę, że pierwsza cecha, z którą liczy się to pokolenie, jest bardzo odległa od tego, czego mógłby oczekiwać Kościół. „Nie brakuje nam zainteresowania sferą sacrum, ale nie identyfikujemy się z daną religią ani z jej wyznawcami” czy też „Młodzi szukają sensu i duchowości już w Kościele” albo „Ja dbam o indywidualną relację z Bogiem, poza tradycyjną religijnością”. Badania socjologiczne już od pewnego czasu ukazują tę tendencję: wymiar duchowy zostaje dziś na nowo przyjęty jako możliwy i interesujący, ale raczej poza tradycyjnymi ścieżkami, które dotychczas nadawały kształt takim poszukiwaniom. Nie będę przyłączał się do tych, którzy płaczą nad tym faktem, ani do tych, którzy szukają sposobu, by skłaniać do powrotu do tradycyjnych sposobów poszukiwań duchowych. Mnie zastanawia przede wszystkim to, jak te dane mogą pomóc nam zrozumieć postmodernistyczną zmianę w stawianiu zasadniczego pytania o sens istnienia. Jeśli chcemy bowiem, by wiara miała przyszłość, musimy zacząć właśnie od tego zasadniczego faktu: „W obliczu pytań, które przychodzą nam do głowy, dobrze jest szukać odpowiedzi, lecz oczywiście dochodzimy do smutnego wniosku, że człowiek nigdy nie będzie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, że będzie musiał zadowolić się domysłami albo przyznać, że po prostu nie może poznać odpowiedzi. A czasem dobrze jest zadowolić się tymi nielicznymi odpowiedziami, które znajdujemy, nie oczekując wyjaśnienia wszystkiego. Trzeba poddać się wobec faktu, że odpowiedź nie jest tak ważna, jak oczekiwanie na nią, oraz że za tym wszystkim czai się coś niemal niemożliwego do zrozumienia”. 17

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 17

18.05.2017 09:02


W zdaniu tym widoczna jest cała postmodernistyczna zmiana w postrzeganiu poszukiwania sensu. Może przychodzi pora, by potraktować poważnie fakt, że jesteśmy „postchrześcijanami”. Może zamiast próbować pisać na nowo historię kultury, powinniśmy wykorzystać jako oś nowej narracji ponowne przyjrzenie się historii. Wtedy może uda nam się dostrzec pewne relacje przyczynowo-skutkowe. W średniowieczu życie polegało na zaakceptowaniu własnego miejsca w porządku stworzeń Bożych, a ewangelizowanie wiązało się zasadniczo z nakłanianiem innych do zaakceptowania tej wizji poprzez budowanie w nich odpowiedniej gotowości do wypełniania celu życia: dążenia do pełni świętości. Sens istnienia określany był więc w odniesieniu do porządku życia społecznego i kościelnego. Tradycja uczyła zaś, że sens ten można co najwyżej odnaleźć i zaakceptować. W świecie nowożytnym natomiast życie polegało na przechodzeniu od bycia „postacią”, która odgrywa uprzednio ustaloną rolę na scenie świata, do bycia „autorem” swojego życia. W tej perspektywie Bóg i relacja z Nim nie były już oczywiste ani najważniejsze. Wiara musiała stać się dla człowieka na nowo „wiarygodna”. Ewangelizowanie oznaczało więc ukazywanie, że Jezus staje się wiarygodny, ponieważ oferuje transcendencję „rozsądną”, czyli zdolną objąć i wyjaśnić niełatwe relacje wiary i rozumu. Sens życia stawał się czymś tworzonym przez samego człowieka, przede wszystkim w oparciu o poszukiwania rozumowe, polegające na stałym spieraniu się rozumu z tradycją religii i jej instytucjami o stałą walkę o autonomię człowieka i transcendencję Boga. Dziś, w świecie ponowoczesnym, sprawy mają się jeszcze inaczej. Żyć to znaczy, mówiąc krótko, eksperymentować, przeżywać doświadczenia na każdym możliwym poziomie. Nie ma już konieczności realizowania i wyjaśniania wiary, nie ma już żadnego powszechnego porządku, w ramach 18

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 18

18.05.2017 09:02


którego można odnaleźć rolę nadającą naszemu życiu sens. „Fundament” uporządkowanego pojmowania rzeczywistości rozpadł się na tysiące kawałków, które uleciały w najróżniejszych kierunkach, natomiast przestrzeń dla sensu skurczyła się tylko do potencjalności, „trwania w oczekiwaniu”, jak mówi mój uczeń. Jeśli opieramy się na samych zdolnościach ludzkich, konkretne zarysowanie tego, na co czekamy, nie jest możliwe. Czeka się na dar, jaki samo życie być może będzie chciało nam ofiarować, gdzieś daleko poza tradycyjnymi schematami, a przede wszystkim poza systemem finansowym i technokratycznym, który zamierza wszystko kontrolować i klasyfikować. W takiej sytuacji Kościół wydaje się raczej opuszczony i wystraszony niż atakowany. Często bowiem wciąż korzysta z dawnych założeń interpretacyjnych, za pomocą których szerzenie wiary nie wydaje się dziś możliwe. Jeśli jednak w sytuacji tej nadal będziemy uważać, że Bóg jest Panem ludzkich spraw, wówczas otworzy się przed nami możliwość uznania, że sens życia, tak dziś, jak i jutro, może się jeszcze odrodzić. Być może odrodzi się jednak w doświadczeniach, które pozostają poza „starym” systemem, w doświadczeniach, których nie przewidziano w dawnych schematach. Doświadczenia te mogą wciąż jednak sprawiać, że „tajemnica”, której świadectwo niesie Kościół, ujawni się i ofiaruje swoje dary dla tego „oczekującego” pokolenia. Z tej perspektywy widać, że przestrzeń dla przyszłości wiary pozostaje, lecz głęboko się zmienia. Młode pokolenie ma bardzo ciekawą postawę. To postawa kogoś, kto wie, że człowiek ma swoje ograniczenia oraz że ułuda tworzenia sensu po swojemu źle się kończy, dlatego też „zadowala się” samą tajemnicą w oczekiwaniu, aż coś się wyjaśni. Kiedy zaakceptujemy trud wypatrywania słabych sygnałów życia duchowego, którym to pokolenie pozwala przeniknąć przez 19

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 19

18.05.2017 09:02


zbroję, którą się otacza, zdamy sobie sprawę, że dla nich Bóg jest tam, gdzie są ożywcze emocje, niespodzianki, które burzą to wszystko, co dorośli chcą pokazać im w uporządkowany sposób, nietypowe doświadczenia spoza, które otwierają na sens bycia na świecie. To pokolenie jest pierwszym, które rozpoczyna inną epokę, które przechodzi od sensu odkrytego (epoka średniowiecza), przez sens budowany (nowoczesna autonomia), do sensu oczekiwanego. Dlatego zamiast ukazywać je jako pierwsze pokolenie, które nie wierzy, powinno się raczej nazwać je pierwszym pokoleniem gotowym na dar sensu. Wychodząc z założenia, że dokonała się właśnie taka zmiana pokoleniowa w stosunku do sensu życia, starałem się zarysować pewne potencjalne zalążki ewentualnej przyszłości wiary (przynajmniej w świecie „zachodnim”). Wyróżniłem pięć sfer, w których można próbować zmienić coś w sposobie przekazywania wiary, w przyczynianiu się do jej zaistnienia: postrzeganie czasoprzestrzeni, równowaga antropologiczna, style ewangelizacji, sposoby komunikacji i treść wiary. Próbowałem przy tym powrócić do tego, co w wierze najważniejsze, do esencji, której młodzi są dziś spragnieni. Do esencji, którą pragnie odnaleźć również bardzo wielu dorosłych. Niestety, przeniknięci logiką „rynku”, który wszystko wchłania, często nie potrafią już jej dostrzec. Często dzieje się tak również w Kościele.

20

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 20

18.05.2017 09:02


Postrzeganie czasoprzestrzeni

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 21

18.05.2017 09:02


720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 22

18.05.2017 09:02


Surfowanie i Duch Święty

Przyszłość Rity Była wiosna 1989 roku. Od kilku miesięcy uczyłem w szkole średniej. Wówczas po raz pierwszy przyszło mi do głowy zadanie nastolatkom pytania, które wydawało mi się niemal banalne: „Jacy będziecie za pięć lat?”. Nie pamiętam już tamtych odpowiedzi, ale wrażenie, które im towarzyszyło, jest wciąż żywe. Prawie każdy chciał się wypowiedzieć. Wierzyli w to, co mówili. Może ich odpowiedzi były utopijne czy idealistyczne, ale ja wyraźnie wyczuwałem, że w nie wierzyli, że naprawdę chcieli spróbować „wypłynąć na głębię”. Mieli marzenia, które stawały się pragnieniami, które ożywiały przyszłość. Później część z nich wyszła z tego z połamanymi skrzydłami. Wiele z ich prób się nie powiodło, a oni musieli rozliczyć się z życiem, które nie było takie, jakiego pragnęli. Innym zaś się udało, niektórym w 30%, nielicznym w 60%, komuś w 100%. Dziś, 25 lat później, rzucam to samo pytanie: „Jaki będziesz za pięć lat?”. – Panie profesorze, za pięć lat? Co to za pomysł! Pięć lat to całe życie, teraz kończę szkołę, a później pomyślę – tak zaczyna dyskusję Elena. 23

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 23

18.05.2017 09:02


Lorenzo dodaje: – Nie wiem, panie profesorze, to wydaje mi się niemożliwe, żeby spojrzeć tak daleko w przyszłość… Może trochę popracuję, ale chyba niewiele się zmieni. – Czyli? – dopytuję. – No, pracuję, mieszkam z rodziną, wszystko tak jak teraz, oprócz szkoły. Annachiara myśli podobnie: – Nie wiem, panie profesorze; spodobał mi się wprawdzie pomysł, żeby studiować grafikę w Urbino, ale… to trudne… naprawdę nie wiem, czy dam radę. No, zobaczymy, kiedy skończę szkołę. Na koniec Lubor: – Panie profesorze, to już będzie coś, jak uda mi się zdać egzaminy. Chociaż nie wydaje mi się, żeby ktoś, kto studiuje, miał później nie wiadomo jakie dodatkowe możliwości. Wyraźnie widać wspólny mianownik: namacalną trudność spojrzenia w przyszłość oraz opór przed tym, by dorosnąć, tak gęsty, że można go kroić na kawałki. Marzenia może i są. Ale już nie stają się one pragnieniami. Pozostają marzeniami. Również dlatego, że ci młodzi zbyt wcześnie obserwowali dorosłych z połamanymi skrzydłami, którzy „ciężko harowali”, by spełnić młodzieńcze założenia. Czasem jednak pojawia się coś nietypowego, odmienne spojrzenie. Rita: dredy, luźne spodnie z krokiem w kolanach i przetarciami, tu i tam kolczyki i różne ozdoby: – Ja za nic nie chcę stać się taka jak moi rodzice: dom i praca, dom i praca, dom i praca… Na samą myśl o tym można umrzeć. Sprawię sobie własny sklepik, swój kamper, będę jeździć i sprzedawać to, co robię. – Czyli? – pytam. – Pierścionki, naszyjniki, bransoletki, takie różne. Może wymyślę coś, czego nie robi nikt inny. 24

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 24

18.05.2017 09:02


– I jesteś przekonana, że z tego wyżyjesz? – Dlaczego nie, panie profesorze? Mam tysiące znajomych, którzy z tego żyją. Oczywiście nie zarabiają milionów, ale ja dwa tysiące razy bardziej wolę żyć prosto i być poza tym całym wyścigiem, niż zabijać się, żeby dostać trochę więcej pieniędzy, bo kiedy umrę, i tak ich ze sobą nie wezmę. Łatwo można dostrzec w tych słowach zasadę życia „alternatywnego”, chęć bycia innym. Jednak w rzeczywistości jej ubrania, jej dodatki, jej sposób bycia już został sklasyfikowany przez system, który ona sama chciałaby odrzucić i do którego wróci, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Ponieważ, poza widocznymi różnicami, Rita ma tak naprawdę taką samą postawę wobec przyszłości jak jej koledzy. Postawę tę można dobrze zrozumieć wówczas, gdy porównamy ją z postawą pokolenia sprzed 25 lat. Ukazuje nam ona wagę i istotę pierwszej epokowej przemiany, nad którą warto się zatrzymać, a więc zmiany postrzegania czasoprzestrzeni. Pokolenie sprzed 25 lat było wyraźnie przekonane, że trzeba spróbować „wypłynąć na głębię”. Na tratwie albo na transatlantyku, w roli kapitana albo majtka, z konieczności albo z wyboru – to było mało ważne. W każdym razie próbowali zostawić „port” i rozpocząć przygodę na otwartym morzu, dążąc do jakiegoś celu, bardziej lub mniej realnego, bardziej lub mniej jasnego, bardziej lub mniej odległego. Miało to w sobie sens wyboru kierunku, podążania za – choćby niewyraźnym – szlakiem, realizowania planu życiowego. A z rozpoczętą podróżą wiązało się ryzyko zatonięcia. Dlatego też tamto spojrzenie w przyszłość zakładało konieczność posiadania pewnych „kompetencji”, bagażu doświadczeń, z których można czerpać, by chronić się przed zagrożeniami i szybciej płynąć do celu. Dzisiejsze pokolenie natomiast, zamiast „wypływać na głębię”, woli „surfować” po życiu. Kilka metrów od brzegu, 25

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 25

18.05.2017 09:02


wyposażeni w prostą deskę, próbują utrzymać się na nogach tak długo, jak to jest możliwe. Dobrze wiedzą, że prędzej czy później pójdą pod wodę, ale mają nadzieję, że upadną tak, by nie zrobić sobie za dużej krzywdy. Przede wszystkim jednak wiedzą, że założeniem nie jest osiągnięcie celu, ale „gonienie fali”. Wiąże się to z poczuciem, że samemu nie wybiera się kierunku; nie ponosi się nadmiernego ryzyka, ale również nie ma się możliwości, by potraktować jakieś marzenie na tyle poważnie, by mogło stać się pragnieniem. W konsekwencji wszelki bagaż „narzędzi” na przyszłość uważany jest za zbędny, tak jest już przecież zajmujące poznawanie i wykorzystywanie „narzędzi” potrzebnych dziś! Skutkiem takiego podejścia jest usunięcie się na bok, odstąpienie od „wyścigu” i zawieszenie ważnych decyzji, jakby konieczne było obronienie się przed dorosłym społeczeństwem, uznawanym za pełne zagrożeń, którym nie da się stawić czoła. Dopóki to możliwe, próbuje się odroczyć proces stawania się jego elementem. A nawet gdy nie jest to już możliwe, z powodów urzędowych lub życiowych, młodzi nadal próbują utrzymać postawę „zawieszania” wyborów, co tak wyraźnie pokazuje Rita. Wyzwanie wychowawcze, jakie stawia więc to pokolenie przed dzisiejszym i jutrzejszym Kościołem, jest trudne. Czy możliwe jest odnalezienie w postawie „surfowania” jakiegokolwiek sensu i wiary? Czy możliwe jest uniknięcie nakłaniania młodych już od początku, na siłę, by powrócili do chęci „wypłynięcia na głębię”? Czy dla odnalezienia sensu i wiary konieczne jest powrócenie do „wyścigu”? To zasadnicze pytanie, ponieważ zwykle nadal trzymamy się w głoszeniu wiary obrazu młodych, którzy powinni „wypłynąć na głębię”. Mówimy o drodze, o etapach, o powołaniu jako planie, o szczęściu jako o celu do osiągnięcia w świętości, o wspólnocie, którą należy budować. Tendencje 26

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 26

18.05.2017 09:02


współczesne są natomiast takie, że relacje pomiędzy człowiekiem a czasoprzestrzenią przesuwają się coraz bardziej od średniowiecznej sztywności, uporządkowanej i ustalonej, w której pomysł, że życie jest drogą, był zupełnie nie na miejscu, ku znacznej zmienności dialektycznej epoki nowoczesnej, w której życie bardziej niż drogą było żeglowaniem, nieraz żeglowaniem w nieznane, lecz jednak rozpoczętym po to, by próbować przekroczyć znane granice. Dziś żyjemy w epoce, w której osobiste rozbicie i dynamizm zmian społecznych sprawiają, że dalsze myślenie o życiu w kategoriach „celu do osiągnięcia” jest niemożliwe. Moi uczniowie przekonują się o tym na własnej skórze. Życie nie jest już dla nich jak kierunek, który należy wybrać niezależnie od tego, jaki ma się środek transportu i przez jaki teren należy przejść. Życie przypomina im bardziej pustą czasoprzestrzeń, w której może zaistnieć coś nieprzewidzianego i trudnego do przejścia, coś, co daje sens oczekiwaniu, na co jednak samemu nie ma się wpływu. Oni zaledwie w wieku osiemnastu lat zrozumieli, że czas jednak nie jest wirtualny, ale realny, a w ten sposób planowanie traci swój konkretny wymiar, oraz że przestrzeń nie jest już realna, lecz wirtualna, a przez to obieranie kierunku traci siłę idealizmu. Na pierwszy rzut oka opis ten wydaje się wykluczać wszelkie możliwości rozwoju wiary, o ile pojmujemy ją tradycyjnymi kategoriami. Jeśli jednak spojrzymy na wiarę za pomocą kategorii ewangelicznych, może sprawy nie będą już wyglądać tak tragicznie. Doświadczenie wiary apostołów pokazuje, że i oni wyszli „poza” schematy, za pomocą których organizowali swoje życiowe wybory, zanim spotkali Chrystusa. A wiara rodzi się właśnie w chwili, w której pozwala się, by w przestrzeni – w czasie uporządkowanym i ustalonym – zaistniała moc Chrystusa. Prowadzi On ku doświadczeniu czegoś nieoczekiwanego i trud27

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 27

18.05.2017 09:02


nego do wyobrażenia, w czym przewodnikiem jest Duch Święty, na temat którego nie wiemy „ani skąd przychodzi, ani dokąd zmierza”. Otrzymujemy więc takie pytanie: Czy można przemienić stan pozornej apatii i odrzucenia dzisiejszego młodego pokolenia w czas łaski, w kairos, w którym Duch Święty będzie podtrzymywał otwarty horyzont życia młodych, a jednocześnie będzie ich przyciągał tak, by uczynić ich częścią tajemnicy, tajemnicy Boga, którą oni sami będą mogli przeżywać, nie potrafiąc jej kontrolować? Czy można „surfować”, słuchając Ducha, który wionie tam, gdzie chce? Gdy próbuję zastanowić się głębiej nad słowami Rity, coś przychodzi mi do głowy. Ona doskonale pojęła, że rzeczywistości nie można ograniczyć tylko do „domu i pracy”, które są przeżywane jako „obowiązki”. Obowiązki te wymusza system, który nie zapewnia realnej przestrzeni dla sensu własnego życia, dla własnych, głębokich pragnień, który tylko klasyfikuje styl życia i zachowanie w sposób tak ścisły i drobiazgowy, że nie zostawia człowiekowi możliwości dostrzeżenia własnego piękna i wartości. Jeśli przy takim stanie rzeczy ktoś pokazałby Ricie blask Bożej alternatywy, Jego miłości darmowej, a więc alternatywnej wobec systemu rynkowego i dlatego atrakcyjnej dla niej, być może jej życie napełniłoby się prawdą. Jednak aby się to dokonało, potrzeba, by spotkała chrześcijanina albo wspólnotę, którzy przeżywaliby wiarę właśnie w ten sposób, jako powierzenie siebie Bogu, z miłości, poza logiką systemu sprzedaży, poza rynkiem. Niestety, współcześnie powszechne jest raczej przekonanie, że dziś, również i przede wszystkim w Kościele, tylko ten, kto bierze udział w wyścigu w ramach systemu, może zagwarantować sobie pewność, że jego życie zostanie „uratowane”. Rzadko natomiast Kościół staje się miejscem, w którym lokuje się swoją miłość. A świadectwo takiego 28

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 28

18.05.2017 09:02


chrześcijanina okazuje się niemożliwe do zaakceptowania przez kogoś, kto tak jak Rita oczekuje innego Boga, Boga bezwarunkowego, darmowego. Paradoksalnie jednak perspektywa, którą udaje się dostrzec Ricie, wydaje mi się bardzo podobna do perspektywy chrześcijan, którzy biorą udział w „wyścigu”. W obydwu przypadkach chodzi bowiem o postawę życiową będącą owocem tylko indywidualnego napędu, postawę dążenia do „ratowania” własnego życia: ona ze swoją postawą „niewybierania”, oczekiwania, a oni z wiarą obronną, która podąża odwiecznymi ścieżkami wychowawczymi, zakładającymi ratowanie samych siebie. Prawdziwe znaczenie wiary dostępne jest zaś dopiero wówczas, gdy zgadzamy się „powierzyć” życie miłości Chrystusa nie po to, by „uratować” je za wszelką cenę, choćby z myślą o życiu wiecznym. Dziś doświadczenie, które może przywrócić nadzieję wierze, nie polega już na braniu udziału w wyścigu, na byciu w drodze, na planowaniu, na powołaniu, i to nie dlatego, że słowa te same z siebie przestały być prawdziwe. Ich prawdziwość pozostaje w naszej tradycji wiary, nie mogą już jednak być głównym napędem, za pomocą którego promuje się wiarę, ponieważ stoją w zupełnej sprzeczności z powszechnym dziś postrzeganiem czasoprzestrzeni. Zamiast sprawiać, że Chrystus jest dla współczesnych ludzi atrakcyjny, drogi te mimowolnie oddalają od Niego.

Co wynika z poruszenia?

Dziś natomiast słowa, które wywołują zainteresowanie i ożywiają możliwość wiary przyszłości, brzmią inaczej. Łatwiej dostrzec je, gdy mży, powietrze jest szare, a niebo ciężkie jak w listopadowy poranek. Zawinięci w długie płaszcze, jakby29

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 29

18.05.2017 09:02


śmy chcieli obronić się przed poruszeniem, które nas czeka, wypatrujemy przewodnika. Moja szkoła postanowiła przyłączyć się do inicjatywy Rady Miasta, która co roku wspiera „wychowawczą podróż” jednej ze szkół naszego miasta. To podróż do miejsca, które naznaczyło XX wiek o wiele bardziej niż inne i które jeszcze dziś stawia nam pytania i nie daje o sobie zapomnieć: do Auschwitz. Gdy przejdzie się przez bramę ze słynnym napisem, wszystko, co się widzi, puka do duszy jak powrót bólu. Szepty same milkną, a cisza pomiędzy kolejnymi przerwami zaczyna naprawdę krzyczeć. Przeżywam trzy godziny „zwiedzania” jak czas pielgrzymki, ze wstrzymanym oddechem i niedowierzaniem, ponieważ terror i śmierć są tu niemal namacalne. Dopiero na koniec, w drodze powrotnej w autobusie do Krakowa, znajduję siłę, by podzielić się uwagami z uczniami. Pierwsze słowa, jakie się pojawiają, to: „Tego nie można sobie wyobrazić!”. Nie można tego tak naprawdę pojąć ani pomyśleć o tym. To, co się tu wydarzyło, nie mieści się w żadnym ludzkim słowie, nie można tego opisać. Młodzi poczuli to na własnej skórze. Mówią: „Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tak naprawdę tego, jak bardzo źle im było”, „Wiesz, co się tu stało, ale nie zdołasz w to wejść, to niemożliwe” czy „Nie da się nawet pomyśleć, że ludzie zrobili coś takiego”. Zadziwia mnie jedna, niezwykła wypowiedź: „Trzeba przyjechać tu raz w życiu, by zrozumieć, co się stało… by zrozumieć, że człowiek może zrobić również te rzeczy… Pamiętanie o tym być może ochroni nas trochę przed przemocą, którą mamy w sobie”. Oto pierwsze słowo, które dziś może przyciągać i otworzyć prześwit dla wiary: doświadczenie. Doświadczenie, które staje się wydarzeniem. Coś, co się dzieje, w czym w jakiś sposób uczestniczymy, co sprawia, że w naszym życiu pojawia się coś „nie do pomyślenia”. Pobyt w tym miejscu 30

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 30

18.05.2017 09:02


połączył ich z tym, co wydarzyło się tam przed dziesiątkami lat: nadmiarem zła i śmierci. Wrażenie, jakie to na nich zrobiło, zmusiło ich do przyjrzenia się ponownie, przynajmniej częściowo, znaczeniu swojego życia. Coś dotknęło ich w głębi. Oczywistość zwykłego życia, w której się rozsiedli, oczekując czegoś „nieznanego”, zatrzęsła się w posadach. Okazało się, że muszą się rozliczyć z tym, z czym nagle się zetknęli. W tym przypadku treścią nie jest wiara w Chrystusa, lecz etyka wartości osoby ludzkiej. Jednak logika egzystencjalna jest ta sama. To ta sama logika, w której Piotr po cudownym połowie zgadza się rozliczyć z czymś nieoczekiwanym, co pojawiło się w jego wnętrzu: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem grzesznym człowiekiem” (Łk 5, 8). To logika Pawła, który na drodze do Damaszku został zmuszony rozliczyć się z pojawieniem się Chrystusa w jego życiu: „Kim jesteś, Panie?” (Dz 9, 5). A także logika Magdaleny, która owego poranka po sobocie została zmuszona przyznać przed grobem, że jej przeczucie co do osoby Jezusa było zdecydowanie niepełne; nie przewidziała tego, co właśnie się stało. Kiedy ów głos, tak bliski, znów wymówił jej imię, wybuchła w niej radość. Nasze duszpasterstwo już od dłuższego czasu sprawia, że myślimy, iż wiara może zaistnieć i wzrastać dzięki procesom, w których wszystko jest zaplanowane i oczywiste, w których spokojnie, „na zimno” myślimy o tym, co kiedyś wydawało się trudne do pomyślenia, w których objawienie się niemożliwego nie jest już konieczne dla samej wiary. Dlatego przejście od wiary kultury do wiary doświadczenia okazuje się konieczne, jeśli chcemy, by nasza wiara miała przyszłość, ponieważ dziś szczegółowe planowanie i oczywistość drogi wiary sprawia, że Boga nie można już pojmować w kategoriach wydarzenia, które „nawraca”. Jesteśmy postchrześcijanami. Trudno sobie wyobrazić, że można odzyskać możliwość 31

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 31

18.05.2017 09:02


rozwoju wiary, jeśli nie pojawi się „przełom”, skok w górę, w stosunku do systemu, do którego przywykliśmy. Bóg daje dziś siebie poza „zwykłym” światem, poza „rynkiem”. Jednak drugie słowo, które uderzyło nas wszystkich tam, w autobusie, jest jeszcze bardziej treściwe. Dostrzegliśmy szczegóły życia. Diabeł tkwi w szczegółach. A odtworzenie szczegółów życia z Auschwitz to przerażające poszukiwanie śladów życia osób, które zostały tu zmasakrowane i unicestwione, a także poszukiwanie w naszym życiu. „Uderzyły mnie przedmioty osobiste, każdy przedmiot opowiada historię, ale tutaj wszystkie historie zostały przerwane i zniszczone”. Okulary, szczoteczki do zębów, walizki, buty. A szczególnie włosy. Mówią to przede wszystkim dziewczyny. „Mój Boże, panie profesorze, te włosy to koszmar, którego nie można opowiedzieć”. Ponieważ w tych włosach dostrzegły symbol dbania o siebie, godności, wartości istoty ludzkiej z czyjejś woli ogolonej „na zero”. „W tych włosach, panie profesorze, jest przemoc, która naprawdę mnie zraniła”. Poszukiwania trwają nadal, gdy dzielimy się emocjami. Ciężar, smutek, okrucieństwo i absurd przyprawiające o zawroty głowy. Przede wszystkim w obliczu komór gazowych i pieców. „Brakowało mi powietrza, panie profesorze, widzieć napisy na ścianach wydrapane przez kogoś, kto umierał… Wyobraziłam sobie osoby, które chciały uciekać… nie, panie profesorze, nie chcę o tym myśleć!”. I nieważne, że napisy tak naprawdę nie są autentyczne. Tak czy inaczej przez chwilę poczuli się, jakby tam byli, prawie się dusząc. „Z filmów nie jesteś w stanie zrozumieć, jak wyglądało to życie. Tyle razy się o tym uczyłam, ale nigdy tak tego nie poczułam. Tu jakby identyfikujesz się z tym. Z nieskończonym smutkiem, ale jednocześnie ulgą, że urodziłaś się w tej epoce, a nie wtedy”. W ten sposób pojawia się drugie słowo, które dziś może przywrócić przestrzeń wierze: spotkanie. Relacja z innym 32

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 32

18.05.2017 09:02


człowiekiem, która w nieunikniony sposób skłania nas do szukania w samych sobie. On pokazuje nam jak w lustrze to, kim naprawdę jesteśmy, przez to, jak traktujemy jego. Gdy z kolei patrzymy na drugiego człowieka jak na wzór, przypatrujemy się temu, co się nam w nim podoba, możemy dostrzec to, kim sami możemy się stać. Szczegóły konkretnego życia i wspólne emocje, niezależne od dystansu czasowego, skłoniły moich uczniów do tego, by spojrzeli w głąb siebie tak, aż odkryli, że są zdolni do odczuwania głębokiego współczucia oraz że urodzenie się w tym czasie jest o wiele lepsze, niż im się zwykle wydaje. Również tutaj treścią nie jest w bezpośredni sposób wiara, lecz sens cierpienia i życia. Jednak głęboka dynamika tych pojęć jest taka sama jak w przypadku wiary. W przypadku wiary Zacheusza, Samarytanina, celnika Mateusza i tych, którzy spotykają Chrystusa w Ewangelii, którzy w Jezusie poznają naprawdę samych siebie, głębiej, niżby przypuszczali. Oni odkrywają to, kim mogą się stać, patrząc na Niego. Jest to również ta sama logika, z jaką Piotr nad Jeziorem Tyberiadzkim, po zmartwychwstaniu, potwierdza w swoich ograniczeniach i w swojej miłości, kim jest dla niego Chrystus, oraz z jaką przeczuwa, kim się stanie, gdy będzie za Nim podążał. To również logika bogatego młodzieńca, który, choć odkrył w Chrystusie to, kim jest naprawdę i kim mógłby się stać, uważa, że nie jest w stanie wznieść się na takie wyżyny. Jest to więc logika, która zakłada przełamanie dawnego obrazu samego siebie i która wymaga zgody, choć nie automatycznej, na nowe, na to, co ofiaruje nam spotkanie. Zwykłe duszpasterstwo natomiast często wymaga właśnie ciągłości dawnego wyobrażenia, jakie mamy o sobie, ponieważ uznaje, że powinno się umocnić, a nie podważyć „zwykły” schemat i rytm życia kogoś, kto uczestniczy w spotkaniu. Również w tym przypadku nie możemy zapomnieć, że jesteśmy pos33

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 33

18.05.2017 09:02


tchrześcijanami oraz że zwykły schemat i „sens” życia, które powszechnie się spotyka, niezależnie od pozorów, które jeszcze je otaczają, nie odpowiadają już wymaganiom wiary. Spotkanie, które zbawia, przynosi współcześnie zawsze podanie w wątpliwość powszechnie uznawanego „sensu”. Co więcej, na skutek takiego spotkania zaczynamy wreszcie uznawać za ograniczone nasze własne możliwości nadawania sensu. Odkrywamy, że ludzkie plany „rozśmieszają” Boga, ponieważ Jego fantazja i kreatywność są nieskończone. Podczas gdy autokar oddala nas od niepokoju i poruszenia, dyskusja ustępuje miejsca refleksji i ofiaruje nam trzecie słowo. Jeden z największych sceptyków z klasy, sam z siebie, bez niczyjej zachęty, zaczyna mówić tak: „Powinniśmy przestać uważać, że jesteśmy lepsi od innych tylko dlatego, że myślą oni inaczej niż my albo wierzą w Boga innego niż nasz. Czasem myślę, że wielu z nas, gdyby zobaczyło szereg pobitych Marokańczyków, zaczęłoby się śmiać”. A dziewczyna, która widząc poprzedniego wieczora, że „jej chłopak” flirtuje z inną, prawie się z nią pobiła, dorzuca swoje zdanie: „Nie wierzę, że ktoś, kto robi takie rzeczy, przyzwyczai się do myśli, że robi dobrze. W głębi wie, że robi coś złego”. Gdy usłyszałem tę uwagę, przypomniała mi się myśl, jaka przyszła mi do głowy w samotni obozu. Naziści ostatecznie wysadzili w powietrze piece i komory gazowe. Zrobili to, by ukryć to, co niemożliwe do wyobrażenia, a co po kilku dniach zostałoby udokumentowane na zdjęciach przez wojsko radzieckie. Ale dlaczego czuli potrzebę, by to zrobić? Przed kim musieli to tak naprawdę ukryć? Przed światem czy przed swoim sumieniem? Sądzę, że przed jednym i drugim. Ocena sytuacji popchnęła ich ku temu, by próbować ukryć – co niemożliwe – ten koszmar. Ukazuje to, że pozostawały w nich jeszcze, obudzone zbyt późno, resztki sumienia, świadomości. Pomimo że kłamstwo przejęło władzę nad ich 34

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 34

18.05.2017 09:02


umysłami, to nie zdołało zaćmić światła Bożego, które mieszka w ludziach niezależnie od nich samych. Nawet będąc na dnie, wiemy, że trwamy w złu. Zawsze i pomimo wszystko nosimy w sobie ślady dobra. Tyle że czasem przestajemy wierzyć, że możemy się jeszcze uratować, i wówczas sami wydajemy na siebie wyrok. Oto trzecie słowo, które może dziś na nowo otworzyć przyszłość wiary: pragnienie. Doświadczenie stające się wydarzeniem i spotkanie na nowo przypominają nam nasze pragnienie dobra, bycia ludźmi w pełni, oraz skłaniają do tego, by na nowo uświadomić sobie istotę i wartość sumienia. Słowa „w głębi wie, że robi coś złego” ukazują, że skutek wydarzenia i spotkania już zaistniał. Pragnienie dobra, bycia najlepszą wersją samych siebie, bycia ludźmi w pełni przypomina o sobie i przekazuje świadomości wewnętrzny sygnał, byśmy starali się jeszcze pełniej być sobą. Przypomnienie pragnienia dobra jako ludzkiej siły zdolnej wspierać wzrastanie wiary to właśnie to, co Jezus zamierza uczynić w tych, którzy Go przyjmują. Często wyraża się to w radości i odzyskanej energii. Stało się tak w przypadku dwóch uczniów z Emaus, którzy podniesieni na duchu, przyjmują otwierającą się przed nimi prawdę i bez strachu skaczą jak na główkę w ciemność nocy, by iść i głosić, że niemożliwe jest możliwe, że to, co nieoczekiwane, upragnione i co do czego żywiono nadzieję, naprawdę nadeszło. Było tak w przypadku chromego uzdrowionego przez Piotra, który nie był w stanie przemilczeć piękna, które go spotkało. Tak jak w przypadku Pawła, którego w drodze do Damaszku przeniknęło niepowstrzymane pragnienie bycia w pełni Chrystusowym aż do końca. Zwyczajne duszpasterstwo wywołuje natomiast często zmęczenie, przez co zamiast rozpalać pragnienie dobra, wlewane w ludzi nieustannie przez Jezusa, może je gasić. 35

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 35

18.05.2017 09:02


Przyszłość wiary jest jeszcze możliwa… …jeśli stoimy mocno na ziemi, wcieleni jak Chrystus, stabilnie zakorzenieni we wrażeniach i emocjach, których relacja wychowawcza nigdy nam nie szczędzi dzięki łasce Bożej. …jeśli mamy głowę na karku, nie rezygnujemy z rozumu, który podarował nam Bóg, ale nie robimy z Niego bożka, przed którym również inni mają się kłaniać. …jeśli mamy otwarte uszy, ponieważ bliźni mówi do nas również wtedy, kiedy milczy, w nadziei, że będziemy mogli najpierw usłyszeć, jak żyje w nim Duch Święty, i od tego zacząć.

…jeśli nasze dłonie są w dłoniach innych, ofiarowanych nam jako Chrystus, prawdziwie „splecione” z banalną dramatycznością codzienności rzeczywistych osób, które spotykamy. …jeśli mamy serce ponad horyzontem, by czuć, że zawsze jest jeszcze jakaś możliwość, że królestwo Boże tak czy inaczej nadejdzie i że jeśli tego nie widzę, to ślepym czyni mnie po prostu zbyt mała nadzieja. 189

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 189

18.05.2017 09:04


…jeśli nasza duma skupiona jest na tej godzinie, a my jesteśmy współcześni w tym świecie, nie uciekamy w przyszłość, nie tęsknimy już za minioną przeszłością, ponieważ Bóg dał nam ten czas, a nie inny. …jeśli ustawiamy busolę życia na środek nas samych, tam, gdzie mieszka On, bez ułudy zamykania się w sobie, by skupić się tylko na sobie i zbawić tylko siebie, lecz pamiętając, że nikt nigdy nie wystarcza samemu sobie.

Ksiądz Milani miał rację, mówiąc: „Przyjaciele często pytają mnie, jak to robię, że tak dobrze wychodzi mi uczenie w szkole. Nalegają, bym napisał dla nich jakiś poradnik, bym sprecyzował programy, metody, techniki dydaktyczne. Ich pytanie jest błędne: nie powinni martwić się o to, jak należy prowadzić szkołę, ale jak należy żyć”. Ma to zastosowanie również dla wiary: jeśli chcemy dać jej przyszłość, postarajmy się najpierw o to, byśmy sami naprawdę wierzyli.

190

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 190

18.05.2017 09:04


Spis treści Wstęp           Wielkie wyzwanie       Linda i skradziony krzyż      Postrzeganie czasoprzestrzeni     Surfowanie i Duch Święty      Przyszłość Rity        Co wynika z poruszenia?      Odwaga, by wyjść z zagrody     Daj mi trzy słowa       Filippo, alkohol i autonomia     Równowaga antropologiczna     Od Charliego Browna do Burta Simpsona  Terroryzm wychowawczy      Podkręcona piłka        Ciało dla wiary?        Prowokacja Deborah       Giusy i spowiedź        Style ewangelizacji       Nauczyciele, świadkowie i zakochani   Boża wariatka        Alex, Matilde i „staruszkowie”     Kto kocha, ewangelizuje      Siedem cnót ewangelizacji      Ramy orientacyjne       Sposoby komunikacji       Suma, Facebook i Twitter     

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 191

                    

5 5 11 21 23 23 29 37 37 44 53 55 55 61 67 67 77 85 87 87 94 103 103 112 125 127

18.05.2017 09:04


Oko i ucho         127 Od piramid do sieci       134 Czy w tym jest przesłanie?      139 Dawanie jest najlepszą formą komunikacji   139 Nie przekonywać ani nawracać, ale przyciągać        145 Treść wiary         155 Od potrzeby do wdzięczności     157 „Jakby zdjęto ze mnie ciężar!”     157 Kościelna geometria       165 Krok w tył         173 Kto izoluje, a kto przewodzi?     173 Co jesteśmy gotowi stracić?     180 Przyszłość wiary jest jeszcze możliwa…   189

720A_Wiara w czasach Facebooka_inside.indd 192

18.05.2017 09:04


Pokolenie Facebooka nie chce słuchać tego, co powinno robić, a czego nie. Poszukuje przestrzeni, w której można czegoś doświadczyć, być akceptowanym i odkrywać samego siebie. Dzisiaj wiara jawi się coraz bardziej jako potrzeba doświadczenia relacji zdolnej wzbudzić uczucia. To pragnienie przyciąga o wiele bardziej niż katechizm, dlatego spróbujmy wyjść temu naprzeciw.

G I L B E R T O B O R G H I – ukończył studia w zakresie filozofii, teologii oraz pedagogiki klinicznej. Jest katechetą, autorem kilku książek oraz współzałożycielem grupy „Kaleidos” (www.kaleidoscoop.it). Pracuje także jako pedagog kliniczny. Od wielu lat zajmuje się zależnościami pomiędzy wiarą a kulturą ponowoczesną. Od roku 2010 współtworzy blog VinoNuovo, w którym prowadzi rubrykę Secondo banco (Druga ławka).

www.edycja.pl

Wiara w czasach

Gilberto Borghi w interesujący sposób wprowadza czytelnika w świat nastolatków. Książka jest doskonałym drogowskazem dla rodziców, wychowawców i osób pracujących z młodzieżą. Także młodzi znajdą tu podpowiedzi, jak odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.