Dan Brown

Page 94

Dan Brown

Zwodniczy punkt

ROZDZIAŁ 23

Po dziesięciu minutach debaty senator Sexton zaczął się zastanawiać, dlaczego w ogóle się przejmował. Marjorie Tench okazała się zdecydowanie przecenionym przeciwnikiem. Wbrew reputacji, bardziej przypominała jagnię ofiarne niż bezwzględnego adwersarza. Zgadza się, na początku rozmowy zyskała przewagę, atakując jego stanowisko antyaborcyjne jako wyraz uprzedzenia do kobiet, ale niedługo potem, zamiast przyprzeć go do muru, popełniła niewybaczalny błąd. Wypytując, jak senator wyobraża sobie poprawienie sytuacji finansowej szkół bez podnoszenia podatków, złośliwie skomentowała jego skłonność do zrzucania winy za wszystko na NASA. Sexton zamierzał poruszyć ten temat pod koniec debaty, ale Marjorie Tench sama otworzyła mu furtkę. Idiotka! — Skoro o tym mowa — podchwycił jakby od niechcenia — czy może pani skomentować pogłoski, że NASA niedawno poniosła kolejną porażkę? Marjorie Tench nawet nie mrugnęła. — Niestety, nie słyszałam tych pogłosek. — Była nałogową palaczką i głos miała szorstki jak papier ścierny. — W takim razie bez komentarza? — Obawiam się, że tak." Sexton triumfował. W świecie mediów stwierdzenie „bez komentarza" oznacza mniej więcej tyle, co „winny zarzucanych mu czynów". — Rozumiem. A co z pogłoskami o potajemnym, nadzwyczajnym spotkaniu prezydenta z administratorem NASA? Tym razem Tench zrobiła zdziwioną minę. — Nie jestem pewna, do którego spotkania pan nawiązuje. Prezydent odbywa wiele spotkań. — Oczywiście. — Sexton postanowił przypuścić atak bezpośredni. — Pani Tench, jest pani wielką zwolenniczką agencji kosmicznej, prawda?

- 94 -


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.