Dan Brown

Page 207

Dan Brown

Zwodniczy punkt

Rachel miała nadzieję, że wiatr na chwilę przycichnie, zapewniając im swobodę manewru, ale dął z niesłabnącą siłą. Przekręciła się i zaczęła orać rakami lód, wyrzucając w powietrze fontannę odłamków lodu. Trochę zwolnili. — Teraz! — wrzasnęła, podnosząc nogi. Linka balonu zwiotczała. Tolland szarpnął, próbując wykorzystać tę chwilę na odkręcenie zamka karabinka. Nie dał rady. — Jeszcze raz! — ryknął. Tym razem oboje przekręcili się i wbili raki w lód, wzbijając podwójny pióropusz śniegu. Balon wyraźnie zwolnił. — Teraz! Na znak Tollanda oboje poderwali nogi. Gdy balon znów wyrywał do przodu, Tolland odkręcił kciukiem karabinek. Tym razem mało brakowało, ale wciąż potrzebował większego luzu. Według Nory karabinki były niezawodne, zakręcane, co uniemożliwiało otworzenie ich w momencie, gdy podlegały nawet najmniejszemu obciążeniu. Zabici przez sprzęt asekuracyjny, pomyślała Rachel z gorzką ironią. — Jeszcze raz! — zawył Tolłand. Zbierając całą energię, Rachel wykręciła się i z desperacją wbiła w lód oba raki. Wygięła plecy w łuk, starając się wspierać cały ciężar ciała na przednich zębach raków. Tolland wziął z niej przykład i teraz oboje prężyli się, wzajemnie napinając uprzęże. Tolland wbił raki i Rachel wygięła się jeszcze bardziej. Fala wibracji przenikała jej nogi. Miała wrażenie, że zaraz pękną jej kostki. — Trzymaj... trzymaj... — Tolland wykrzywił się, żeby odpiąć karabinek, gdy zmniejszyli prędkość. — Zaraz... Nagle paski raków Rachel pękły. Raki odpadły od butów i pokoziołkowały w noc, przeskakując nad Corkym. Balon natychmiast szarpnął do przodu i zarzucił ich na bok, wciąż hamowany z jednej strony. Karabinek wymknął się z rąk Tollanda. — Cholera! Balon, jakby rozgniewany chwilowym ograniczeniem swobody, gwałtownie przyspieszył, wlokąc ich w dół lodowca, w kierunku morza. Zbliżali się do urwiska, lecz Rachel wiedziała, że niebezpieczeństwo czyha na nich jeszcze przed trzydziestometrową przepaścią. Drogę do Oceanu Arktycznego przegradzały trzy wielkie wały śnieżne. Kombinezony amortyzowały uderzenia, ale myśl o wyrzuceniu z dużą prędkością w górę i locie nad hałdami śniegu przepełniała ją grozą. - 207 -


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.