HISTORIA
Mama
Na temat wojny Mama milczała tak zawzięcie, jakby jej nigdy nie było. Zresztą nikt nic nie mówił. I wszyscy się bali konsekwencji wojny, która minęła, my zaś, a na pewno ja – tej następnej, która może nadejść. Joanny Olczak-Ronikierowej, na całkowite ukrywanie się, takie bez podchodzenia do okna i poruszania się w ciągu dnia. (...) Licząc tylko na to, że wojna, okupacja i prześladowania przeminą.
(...) O losach Karusi (przyp. tłumacza cioteczna babcia autorki) wiem sporo. W Wikipedii znalazłam ją we wpisie jej uczennicy i koleżanki – Ireny Dąbkowskiej. „Irena Dąbkowska (...) udzieliła też schronienia koleżance botaniczce, dr. Karolinie Annie Lubliner-Mianowskiej (1899-1963), briologowi, palinologowi i toroznawcy, której jako Zydówce z pochodzenia, groziło getto. Pomogła jej w uzyskaniu fałszywych dokumentów i wystarała się o zatrudnienie jej w Muzeum Fizjograficznym.” Karusia przez cały okres wojny była czynna zawodowo i nie ukrywała się. Większość czasu pracowała w Konstancinie, w Harcerskim Domu Opieki nad Sierotami Wojennymi (...) najpierw jako ogrodniczka w ogrodzie i szklarni,
53
a potem również jako wychowawczyni. (...) Przybrana córka Karusi, Wandzia, która przebywała tu przez dwa lata, twierdzi, że w 1944 roku Karusia została w Warszawie zatrzymana podczas łapanki. Z całą grupą innych złapanych została wysłana na Karową, do Arbeitsamtu, czyli niemieckiego Urzędu Pracy, gdzie ją ...zwolniono! Podobno dlatego, że była tak wychudzona i wycieńczona, iż zdaniem niemieckiego urzędasa nie nadawała się do pracy. (...) Wojna Mamy nie istniała. To znaczy była, oczywiście, że była, cały świat w czasach mojego dzieciństwa odmieniał słowo wojna przez przypadki, liczby i czasy. Ale na temat wojny Mama milczała tak zawzięcie, jakby jej nigdy nie było. Zresztą nikt nic nie mówił. I wszyscy się bali konsekwencji wojny, która minęła, my zaś, a na pewno ja – tej następnej, która może nadejść. (...) Gdyby nie Mama, wiem to, w każdym z tych snów uciekłabym, żeby mnie zastrzelono podczas ucieczki. Ale nie mogę. (...) Ciekawe jednak, że w tych koszmarach sennych pojawiają się dwie opcje, obie żydowskie – ciemna piwnica lub gaz. Snym Mamy musiały byś znacznie gorsze. Ojciec pisał o nich. „Z tego milczenia i krzyku powstały grafiki, a potem, wiele lat później, tłumaczenia”. Bo choć poprosiłam Mamę, żeby przetłumaczyła wiersze Maschy Kaleko, ale to ona wybrała te wiersze. Mogły być zabawne i pogodne, Kaleko napisała wiele takich wierszy. Wybór Mamy padł jednak przede wszystkim na wiersze wojenne, w tym najbardziej przejmujący – Kadisz.
KADISZ Krwawy krzyk wznoszą maki nad Polski zielony step, W czerni leśnych ostępów Polski czai się śmierć. Pożółkłe stogi gniją, Ci, co je siali, nie żyją, Bledną matki tułacze, Dzieci wołają z płaczem O chleb. Ze swych gniazd wygnane ptaki umilkły, żaden nie śpiewa. Wznosząc w górę gałęzie lamentują drzewa, A gdy ku Wiśle się chylą z szeptem i szelestem Na wschód wicher unosi ich rozpaczliwą pieśń, Z brodatych Żydów modlitewnym gestem. Drżą rozległe, krwią nasiąkłe ziemie, Płaczą kamienie. Kto w tym roku dąć będzie w szofar, jak każe prawo, Zamilkłym błagalnikom, pod zwiędłą murawą, Setkom tysięcy, co imion nie mają na grobie, A tylko Bóg jedyny wie, jak kto się zowie. Siadłszy na sądzie, trwa z niezłomną mocą, Aby każdego z Księgi Życia skreślić. Panie, niech drzew wołanie do ciebie doleci. Ostatnie światło zapalmy dziś nocą. Ewa Maria Slaska
MAGAZYN POLONIA 2019 15/16