
7 minute read
Jak kulturalnie zniszczyć najmłodsze pokolenie?
JAK KULTURALNIE ZNISZCZYĆ NAJMŁODSZE POKOLENIA
Agnieszka Caban
Advertisement
Niebezpieczne dla młodych treści jeszcze nigdy nie były tak łatwo dostępne
Żyjemy w czasach, w których ilość informacji i bodźców mnoży się na skalę wprost niewyobrażalną dla wcześniejszych pokoleń. Świat tak mocno przyspieszył kroku, że w gąszczu zmieniających się wciąż trendów, oddziaływań różnego typu można się pogubić i mieć trudność z odróżnianiem dobra od zła, prawdy od fałszu, piękna od tego co w rzeczywistości jest szpetne, tandetne, a czasem wręcz toksyczne i śmiertelnie niebezpieczne. Jesteśmy tak oswajani ze złem, destrukcją, brzydotą i niemoralnością, że w końcu przyjmujemy je za dobrą monetę i choć może sami pewnych rzeczy jeszcze nie praktykujemy, to wielu z nas nie widzi w tym nic złego. Mnogość tego typu oddziaływań jest przytłaczająca i zdaje się oswajać rodziców i usypiać ich czujność i troskę o właściwe kształtowanie najmłodszego pokolenia.
Przypuszczono na dzieci szturm zakrojony na niewyobrażalną skalę, by zniszczyć ich wrażliwość i zseksualizować je do tego stopnia, by nie potrafiły już budować na fundamencie prawdy i straciły podstawowe mechanizmy obronne. Niestety zniszcze-
nie niewinności dzieci, a wręcz brutalne ich zdemoralizowanie przez ideologię gender otaczającą je od najwcześniejszego dzieciństwa sprawi, że nie będą one już zdolne do integralnego, prawidłowego rozwoju, założenia trwałej rodziny. Konsekwencją naruszenia ich delikatnej seksualności będzie zaburzenie osobowości na dalszych etapach rozwoju.
Kłamstwo powtórzone wiele razy staje się prawdą, jak mawiał Goebbels, i nieuchronnie niszczy zdrowe myślenie, a w konsekwencji i właściwą reakcję. Toczy się więc walka o przyszłość całych pokoleń, której stawką jest nie tylko niewinność dzieci, ale ryzyko uczynienia z nich całkowicie zdegenerowanych ofiar służących czyimś celom. Tzw. „prawo do szczęścia dla każdego” wiąże się z zagrożeniem wprowadzenia prawa do pedofilii, które niby omyłkowo kilkukrotnie znajdowało się na oficjalnych stronach WHO, a w rzeczywistości pełniło rolę papierka lakmusowego wskazującego, czy społeczeństwo jest już wystarczająco gotowe, czy wciąż należy pracować nad nim w ramach tzw. kultury, sztuki, środków masowego przekazu.
Niemiecka Partia Zielonych stara się od ponad 20 lat, by prawodawstwo wreszcie uznało prawo do pedofilii jako obowiązujący standard. Skoro homoseksualizm dzięki głosowaniu (bez jakichkolwiek dowodów naukowych uznających jego naturę za objaw zdrowia) został wykreślony z listy chorób, to można przypuszczać, że nie jest to wcale mrzonka. Część społeczeństwa bezkrytycznie chłonie filmy i seriale, gdzie gej to wzór cnót poszkodowany przez nietolerancyjnych homofobów. Prawo do wszystkiego na co tylko ochotę ma każdy, z jednym wyjątkiem – katolika, którego tolerancja nie dotyczy. To jest ideologia marksistowska ubrana w nowe queer-fatałaszki, żądna krwawej ofiary z tych, którzy nie zechcą się jej podporządkować.
Czy u nas będzie inaczej, gdy nasze dzieci będą od najmłodszych lat oswajać się z przesłaniami o lesbijce z przygotowywanej II części Krainy Lodu (jednej z bajek Disneya), nastolatki oglądać sceny homoseksualne w japońskich anime, a coraz młodsze dzieci teledyski ociekające seksem? Sami pozwalamy okaleczać nasze dzieci, dając im taką strawę jak najnowsza wersja Pięknej i Bestii. Warto posłuchać kulturoznawcy, ks. Sławomira Kostrzewy, który od lat
ostrzega przed tym, co się dzieje w naszym otoczeniu w prezentacji multimedialnej Odebrać dzieciom niewinność i podpowiada, jak chronić najmłodsze pokolenie. Niestety wszelkie dotąd bezpieczne sfery, w jakich poruszały się dzieci, są nieustannie infekowane ideologiami – od świata zabawek, bajek, bohaterów literackich po muzykę,
ubrania pełne trupich czaszek, pontonów-jednorożców, symboliki LGBT. Dodajmy do tego jeszcze tatuaże, gadżety, czasopisma dziecięce. Wszędobylskie Hello Kitty promowane są przez satanistyczny zespół KISS i związane z pornobiznesem. Takie zabiegi – niewinnie wyglądający kotek niczym wilk w owczej skórze – ma poprowadzić dzieci w świat pornografii i satanizmu. Takiej kultury i sztuki dziecięcej pragniemy? Słodkie, kolorowe koniki Pony stały się symbolem miłości homoseksualnej. To się nazywa oswajanie ofiary… tzw. mądrość etapu, w jakim ludzkość się znajduje. Sączy się
Niestety wszelkie dotąd bezpieczne sfery, w jakich poruszały się dzieci, są nieustannie infekowane ideologiami – od świata zabawek, bajek, bohaterów literackich po muzykę, ubrania pełne trupich czaszek, pontonów-jednorożców, symboliki LGBT.
skrojoną na miarę danego czasu truciznę, którą kultura masowa lansuje na pożądany przysmak, niczym zakazany owoc w raju, który ma uczynić nas bogami mogącymi robić, co chcą, z kim chcą i jak chcą, bo każdy ma prawo do szczęścia.
Bóstwo, któremu ma pokłonić się to pokolenie to seks, ale w dużo bardziej wynaturzonej postaci niż kiedykolwiek, gdzie instytucje mające chronić dzieci zajmują się deprawowaniem i okradaniem ich z dzieciństwa, prawa do naturalnego prawidłowego rozwoju całej osobowości bez stawiania nadmiernych akcentów w dziedzinie seksualności (w dodatku w wersji heteroseksualnej jako najmniej pożądanej). Zabierając dzieciom coś tak podstawowego jak tożsamość pozbawiamy je prawa do naturalnego rozwoju, nie wspominając o umiejętności stawiania zdrowych granic sobie i innym. W ślad za tym jawi się cały wianuszek: masturbacja, pornografia, antykoncepcja, aborcja, rozwiązłość seksualna, prawa LGBT itd.
Czy dziś dzieci mogą zaufać dorosłym? Dlaczego figurki z lubianych i wspierających rozwój dzieci klocków Lego przybrały teraz mroczną i złowrogą postać? Skąd brzydota, magiczne gry reklamowane jako prezenty komunijne, lalki Monster High, moda na wampiryzm? Robert Tekieli mówi, że „zabawki to doskonały przykład, jak ludzie próbują zarabiać na niszczeniu wrażliwości dzieci. Oswajanie ich z taką estetyką kaleczy je. Te produkty reklamują się hasłami: «upiorne ciuchy» czy «upiorne gry», a upiorne oznacza po prostu złe, brzydkie, ohydne. Co gorsze, komercyjna zabawa złem stała się częścią współczesnej kultury i narzędziem marketingu. W przypadku Monster High trzeba pamiętać, że wampir jest symbolicznym przedstawieniem demona. Proponując takie zabawki dzieciom, wprowadza się je do «poczekalni» kultury śmierci”.
Czy chcemy wychować nasze dzieci do prawdy, dobra i piękna takimi środkami? Jakie mamy cele wychowawcze i jakich środków chcemy użyć? Tych z subkultury

Powinniśmy zachować czujność, do jakich treści mają dostęp nasze dzieci
i ideologii LGBT? Czy z nieświadomości lub chęci bycia postępowymi wpuszczamy do szkół działaczy LGBT (czyli deprawatorów) niczym dilerów narkotyków? Czy oczekujemy, że owoce ich działalności nie będą zgniłe? Czy dilerzy zachęcają do wstrzemięźliwości, rozwoju osobistego, stawiania sobie i innym zdrowych granic? Czy proponują sugestywnie toksyczne wytwory mające nigdy nie zaspokoić chorego głodu po nich powstałego; głodu, który niszczy psychikę, zdrowie, przyszłość, marzenia i prowadzi do degeneracji i zamiast obiecanego szczęścia ofiarowuje myśli samobójcze? Od nas zależy, czy zechcemy być frajerami niczym w piosence, której słuchają obecnie dziewięciolatki (sic!) Sucker Jonas Brothers. Wsłuchując się w jej tekst, oglądając teledysk obserwujemy „normalność” dzisiejszej kultury, którą chłoną dzieci jak gąbka. Teledyski ociekające seksem oglądane przez dzieci sprawiają, że już małe dziewczynki naśladują sugestywne ruchy z teledysku Despacito (czyli „powolutku”). I o to chodzi – powolutku nasącza się główki i serca dzieci. To nie jest dla ich rozwoju obojętne – czym się karmisz tym żyjesz. Czy nie jest dziwne to, że nawet w kreskówce Chip and Dale w jednym z odcinków bohaterowie onanizują się? Kto i po co takie rzeczy lansuje? Jak więc rozsądnie korzystać z mediów, jak odróżnić dobre bajki od złych? O tym można dowiedzieć się od Małgorzaty Więczkowskiej – autorki serwisu www.edukacjamedialna.pl.
To pokolenie potrzebuje naprawdę mądrego i gęstego sita. Inaczej spłynie do „kanalizacji z najgorszymi nieczystościami tego
świata”. Wcześnie dostrzegajmy zagrożenia i odpowiednio na nie reagujmy. Trzeba mieć świadomość procesów zachodzących w dzisiejszej kulturze i społeczeństwie.
Oczywiście nie możemy wszystkiego zabraniać dzieciom ani popadać w skrajności. Subtelność tej sytuacji polega na tym, że jak w pokusie zło przybiera postać dobra i pod jego pozorem wsącza jad, który może mocno przekształcić wyobrażenie o rzeczywistości, zabić zdolność do kochania, poczucie własnej wartości. Ważne, by nie przeakcentować swojej postawy w żadną skrajność. Umieć być sobą i uczyć tego dzieci, również odmawiania tego co im szkodzi.
Cnota jest umiarem. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Proponujmy dzieciom bezpieczną alternatywę. Twórzmy i wspierajmy środowiska, które sprzyjają naszym wartościom i kulturze, która rozwija ku dobru i pięknu, a nie degeneruje i upadla. Dlatego takie znaczenie ma nie tylko nasze domowe podwórko, ale środowisko rówieśnicze, z którym na co dzień obcuje nasze dziecko, szkoła, do jakiej chodzi, muzyka, jakiej słucha; gry, zabawki, książki, ubrania – to wszystko, czym się otacza. Upewnijmy się, zanim wybierzemy się z nim do kina, czy film, który traktujemy jako rozrywkę, nie jest sprzeczny z wartościami, jakie chcemy dziecku przekazywać. Świat pseudokultury i manipulacji nie śpi. Książki o „miłości” homoseksualnej dwóch pingwinów dla najmłodszych, Wielka księga cipek, Wielka księga siusiaków, dla starszych Sexedpl modelki Anji Rubik. W przedszkolu ewentualnie pluszowa wagina i penis do ćwiczeń praktycznych – to normy dzisiejszej kultury, ba nawet edukacji.
Nawet podający się za katolika Maciej Musiał uwiarygodnia swoją obecnością paradę równości. Jeśli chcemy lepiej zrozumieć szeroko pojęte procesy zachodzące w społeczeństwie, które tak łatwo poddaje się m.in. seksualizacji, polecam film dokumentalny Agenda Curtisa Bowersa, gdzie krok po kroku pokazane są mechanizmy i punkty destrukcyjnego wobec społeczeństwa planu realizowane dziś bardzo precyzyjnie, a doskonale widoczne w kulturze na przykładzie USA. Padają tam sugestywne słowa Lenina: „Dajcie mi 4 lata edukacji, a nie poznacie swoich dzieci”. Pomyślmy, co dzieje się z dziećmi poddanymi takiej indoktrynacji i propagandzie, jaka zewsząd wylewa się obecnie… i bądźmy obecni w życiu naszych dzieci.
Agnieszka Caban – szczęśliwa żona Marka, mama piątki dzieci, współzałożycielka Fundacji na Rzecz Wspierania Rodziny „Źródła” oraz NSP „Źródła”, nauczycielka, tutor, trenerka kreatywności.