Blogostrefa. Jedyne takie czasopismo dla blogerów

Page 1

Fame na blogu Jak stworzyć interesującą zakładkę współpraca TEMAT NUMERU:

Blogerzy & wydawnictwa współpraca od kuchni

E-booki pod lupą Spotkanie ze zwykłymi niezwykłymi

30 pomysłów na… fot. Sławomir Sakowicz

aktywność każdego dnia

Wywiad

z Anną Sakowicz numer 1 >> sierpień/wrzesień 2017


OD REDAKCJI

Blogostrefa. Jedyne takie czasopismo dla blogerów Redakcja Redaktor naczelna: Katarzyna Berska [katarzynaberska@blogostrefa.net] Anna Tabak [annatabak@blogostrefa.net] Aleksandra Dobies [aleksandradobies@blogostrefa.net] Dagmara Sobczak [dagmarasobczak@blogostrefa.net] Katarzyna Grzebyk [katarzynagrzebyk@blogostrefa.net] Marzena Gaczoł [marzenagaczol@blogostrefa.net] Korekta: Ewa Popielarz Skład i łamanie: Pracownia Wydawnicza AD VERBUM

www.blogostrefa.net kontakt@blogostrefa.net


OD REDAKCJI

Połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces. Henry Ford

wstępniak naczelnej Dla wszystkich starczy miejsca

Na Ziemi żyje ponad siedem miliardów ludzi. Każdy z nich ma swoje marzenia, cele oraz potrzeby. Każdy posiada uczucia i codziennie odczuwa najróżniejsze emocje. Żaden człowiek jednak nie jest w stanie przejść przez życie samotnie. By odnaleźć w nim sens i zrealizować nałożone na siebie zadania, potrzebujemy Kogoś, kto da nam wsparcie, okaże zrozumienie i pomoże podczas tej trudnej podróży, jaką jest życie. Najważniejsza jest więź z drugim człowiekiem. Przekazywanie informacji, współdziałanie, zajmowanie określonych pozycji i dążenie do zamierzonych efektów to jedynie kropla w morzu elementów składających się na nasze bycie z ludźmi. Dużo ważniejsze jest pozostawanie razem, szacunek dla rozmówcy, nawet jeśli ma zdanie odmienne od naszego. Doceniajmy więc tych, których los postawił na naszej drodze. Nie odwracajmy się bez powiedzenia choćby kilku słów, świadectwa naszego podziękowania. Bądźmy bliżej, bardziej, lepiej. Nie traćmy czasu na przykrości, zazdrość i mało konstruktywną krytykę. Nie pozwólmy na to, by nasze kontakty opanował bałagan. Częściej sprzątajmy, wymiatając z własnych podwórek bolączki, smutki oraz żale. Dziś oddajemy w Wasze ręce pierwszy numer nowego czasopisma. Kierując się słowami Stanisława Soyki – „Życie nie tylko po to jest, by brać. […] I aby żyć, siebie samego trzeba dać” – przekazujemy Wam cząstkę nas samych. Mamy nadzieję, że artykuły, które dla Was przygotowaliśmy,

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

wzbudzą zainteresowanie oraz apetyt na więcej. Dziękuję serdecznie wszystkim tym, którzy brali udział przy tworzeniu pierwszego numeru „Blogostrefy”. Moim pełnym pasji redaktorkom – Ani Tabak, Marzenie Gaczoł, Oli Dobies, Dagmarze Sobczak i Kasi Grzebyk – za wiarę w inicjatywę i wsparcie na każdym kroku docierania do celu. Dziękuję wszystkim współpracownikom – Magdzie Bek, Ewie Brzozowskiej, Monice Bułakowskiej, Renacie Czelny-Kawie, Asi i Adamowi Dzielickim, Monice Fiszer, Magdzie Gościmskiej, Paulinie Kalecie, Miłce Kołakowskiej, Basi Mossakowskiej, Kasi Nowak, Sabinie Trzęsiok-Pinnie, Agnieszce Świetlik, Kasi Kulik, Maćkowi Azothowi, Patrykowi Witczukowi, Maćkowi Wojtasowi – bez Was nie byłoby tak wiele świetnych tekstów i pięknych zdjęć. Dziękuję Ewie Popielarz za korektę oraz tyle dobrych słów, dziewczynom z Pracowni Wydawniczej AD VERBUM za profesjonalny skład i ogromną cierpliwość. Na końcu, ale z największą miłością, dziękuję mojemu Mężowi. Za zrozumienie, niepodcinanie skrzydeł oraz ciągłe motywowanie do działania. Dla wszystkich starczy miejsca. Świat blogosfery jest ogromny i każdy znajdzie w nim swój kawałek podłogi. Jeśli będzie trzeba, pamiętajmy, by przesunąć się dla tych, którzy przyjdą po nas. Dzielmy się doświadczeniem, odpędzajmy czarne myśli i cieszmy się z sukcesów innych. Z życzeniami przyjemnej lektury Katarzyna Berska 1


SPIS TREŚCI

5

1

FILMY I PODCASTY

KULISY

PROMOCJA 4 Fame na blogu. Skuteczna promocja treści  Aleksandra Dobies 8 Jak stworzyć interesującą zakładkę „Współpraca”  Dagmara Sobczak BIZNES 13 O blogowym zarabianiu słów kilka  Dagmara Sobczak

2

YOU TUBE 36 Rozwój YouTube’a  Katarzyna Nowak PODCAST 39 Blogerze! Po co Ci ten podcast?  Magdalena Gościmska

ROZWÓJ

FELIETONY

16 Panie, ofiaruj każdemu blogerowi…  Maciej Wojtas 18 Kobieta – Sherlock Holmes rzeczywistości  Patryk Witczuk

3

WYDARZENIA

6

MOTYWACJA 43 Wiem, że potrafię…  Anna Tabak, Agnieszka Menet 49 Po prostu Wstań  Dagmara Sobczak ORGANIZACJA 50 Efektywnie zaplanuj swój czas  Paulina Kaleta DZIAŁANIE 55 Blogerze, zainwestuj w siebie  Katarzyna Berska

7

AKCJA REAKCJA 20 Co w blogosferze piszczy  Dagmara Sobczak NA OBCZYŹNIE 25 Blogi pisane sercem  Sabina Trzęsiok-Pinna, Katarzyna Grzebyk

4

GADŻETY

2

INSPIRACJE

WYWIADY 59 Wywiad z Anną Sakowicz  Katarzyna Grzebyk

30 Niezbędnik blogera  Dagmara Sobczak, Magdalena Bek blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


SPIS TREŚCI

8

11

KULTURA

PODRÓŻE

SAMA ESENCJA 64 Blogerze, czy doskonalisz swój warsztat pisania?  Katarzyna Grzebyk 68 Blogerzy & wydawnictwa…  Anna Tabak 74 E-booki pod lupą  Marzena Gaczoł 78 Śladami kultury  Miłka Kołakowska CZYTELNIA 80 Chłoń pozytywne emocje – czytaj i żyj podwójnie  red. Marzena Gaczoł NA EKRANIE 84 Niezwykła moc szklanego ekranu  Maciej Azoth, Katarzyna Berska

9

12

ZDROWIE

NA ZDROWIE! 87 Zacznij żyć lepiej  Barbara Mossakowska SMACZNEGO 91 Smaki dzieciństwa  Renata Czelny-Kawa 97 Latem na talerzu  Anna Tabak, Agnieszka Świetlik

10

MODA I URODA MODA 102 Moda przemija, a styl pozostaje  Dagmara Sobczak 107 Biurowy dress code latem  Monika Fiszer

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

POLSKA 118 Cudze chwalicie, swego nie znacie  Katarzyna Berska ŚWIAT 122 Spotkanie ze zwykłymi niezwykłymi  Joanna i Adam Dzieliccy 130 Subiektywny niezbędnik turecki…  Marzena Gaczoł

RODZINA

FAKTY I MITY 135 Kłaniaj się nisko i pozwalaj na wszystko  Aleksandra Dobies 141 Macierzyństwo z dystansem  Marzena Gaczoł INSPIRACJE 142 Magia na co dzień: Domek za lasem  Marzena Gaczoł 147 Zapiski Molika Książkowego…  Marzena Gaczoł 150 30 pomysłów na… aktywność każdego dnia  Katarzyna Berska 153 Mamo, Tato! Porozmawiajmy rączkami  Marzena Gaczoł BIBLIOTECZKA 154 Kubusiowe co nieco  Anna Tabak 155 Pokaż świat i naucz wyrażania emocji  red. Katarzyna Berska URODA 110 Kosmetyki kupujemy emocjami  Monika Bułakowska 113 Żelazne zasady w pielęgnacji włosów  Paulina Kaleta 117 Olej kokosowy – co warto o nim wiedzieć?  Anna Tabak 3


Fame

KULISY

B

Fot. Aleksandra Dobies

logowanie jest trendy. Możesz się z tym nie zgadzać, ale faktem jest, że popularność internetowych twórców z każdym rokiem rośnie. W sieci znajdziemy mnóstwo inspirujących i motywujących blogów tworzonych przez kompetentne i znające się na swoim fachu osoby. Po kilku latach obserwacji widać, iż nie jest to sezonowa moda, a profesjonalizacja tej sfery doprowadziła do wykształcenia się nowej grupy zawodowej – blogerów. Jednak jak w każdej profesji, tak i w blogosferze nie wszyscy odnoszą sukces. Jeśli Twoje teksty nie są tak popularne jak koleżanki z bloga obok, a po publikacji wpisu nie pojawiają się komentarze, lajki i udostępnienia, to wiedz, że gdzieś popełniasz błąd i o czymś zapominasz. Zapewne o promowaniu swojej twórczości.

promocja

na blogu Skuteczna promocja treści

Aleksandra Dobies Nie sposób nie zgodzić się z tymi słowami. Wierzę, że towarzyszy Ci pasja i tworzysz naprawdę świetne teksty, ale jeśli nie poświęcisz tyle samo energii na odpowiednio huczne wypuszczenie tej informacji w świat, to może okazać się, że oprócz wiernych przyjaciół nikt inny się o tym nie dowie. Gdy założyłam blog, sądziłam, że moja miłość do słowa pisanego i czytanego wystarczy; że wartościowe treści obronią się same i zawsze znajdą swoich odbiorców. Wiele w tym racji, ale szybko przekonałam się, że dobry content to nie wszystko. Owszem, jest ważny, ale bez skutecznej promocji Twój blog może zagubić się w internetowych czeluściach. To bolesne doświadczenie, ponieważ niejednokrotnie wkładasz w pisanie całe serce, cenny czas i zdobytą wcześniej wiedzę. Starasz się, a efekty są marne. W takim razie jak zwiększyć ruch na blogu? Co zrobić, aby Google Analytics pokochało Cię, eksplodując milionem wyświetleń? Jak promować siebie w sieci? No, jak, jak, jak?!

od marketingowych spostrzeżeń i motywujących wpisów. Wobec tego dlaczego wciąż jest mnóstwo wspaniałych twórców, których czyta tak niewielu? Tak naprawdę nie ma uniwersalnej recepty na fame bloga. Oczywiście są tacy, którzy szturmem zdobyli blogerski rynek, jednak znacznie więcej jest blogerów, którzy na swoje pięć minut pracują miesiącami, a nawet latami. I to właśnie ta druga grupa internetowych pisarzy jest idealnym źródłem wiedzy. Analizując ich ścieżki kariery, czytając blogowe porady i spostrzeżenia, możesz zaoszczędzić sobie wiele godzin pracy i nie popełniać błędów, których oni się dopuścili.

Jak skutecznie promować swoją twórczość w sieci i zwiększyć ruch na blogu? Choć nie ma jednej złotej zasady, działając w myśl której, zapewnimy sobie tłum fanów, to jednak Fame? Bez promocji ani rusz! istnieje kilka sposobów, by zwiękKiedyś przeczytałam u Beaty szyć ruch na blogu i skutecznie z bloga vademecumblogera.pl, że reklamować swoje teksty. Musisz „jeżeli piszesz tyle, że nie starcza jednak pamiętać, że nawet zastosoUcz się od innych Ci już czasu na promowanie tego, wanie się do wszystkich porad nie co piszesz, to znaczy, że piszesz Odpowiedź znajdziesz na blo- gwarantuje Ci, że podbijesz bloza dużo”. Proste, ale jakże trafne. gach. Polska blogosfera aż kipi gosferę w kilka dni. Promowanie 4

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULISY

promocja

swojej działalności to czasochłonny, żmudny i wymagający systematyczności proces. Wytrwała praca, rozsądne podejście i poprawienie tego, co robiło się do tej pory niewłaściwie, mogą pomóc w uzyskaniu nowej, szerszej publiki, która zostanie z Tobą na dłużej. Jak pobudzić statystki na blogu i sprawić, że Twoja twórczość zostanie doceniona? Oto kilka porad, które pomogą Ci odkurzyć blogowe progi: 1. Wygląd ma znaczenie Jeśli tkwisz w przekonaniu, że liczy się tylko wnętrze, to muszę Cię rozczarować. Tak naprawdę wygląd ma znaczenie. Spokojnie – tylko przy pierwszym spotkaniu. Początkowo może Ci się wydawać, że strona wizualna nijak ma się do reklamowania swoich treści i zwiększenia ruchu na blogu. Jednak tylko pomyśl – jak chcesz coś sprzedać, gdy jest to najzwyczajniej w świecie nieatrakcyjne? Może być ciężko. Masz zaledwie kilka sekund, aby zatrzymać nowego czytelnika. Musisz czymś go oczarować i zachęcić, aby z Tobą pozostał. Najważniejsze – postaw na przejrzystość. Nikt nie lubi błądzić i szukać zbyt długo. Blog powinien być jasny w odbiorze, z czytelnym menu i spójnym doborem barw. Podobnie jest z grafikami. Zdjęcie tytułowe powinno rozsmakować Twojego gościa i pobudzić jego apetyt na więcej. Nie musisz być fotografem, aby publikować wypasione fotografie. Jeśli pstrykanie fotek Cię nie kręci, skorzystaj z banku darmowych zdjęć. 2. Dobry content Serwowanie porad typu „pisz wartościowe treści” pojawia się blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

praktycznie w każdym wpisie o promowaniu bloga. Brzmi to trochę jak wyświechtany frazes, który dla początkującego blogera może być niejasny. Przecież zdajesz sobie sprawę, że musisz zainteresować odbiorcę. Jednak problemem może być fakt, że tak naprawdę nie wiesz, co interesuje Twojego czytelnika. Co więcej, nie wiesz, kim on w zasadzie jest. Czy jest to kobieta, czy może jednak mężczyzna, ile ma lat, czym się pasjonuje, jaki zawód wykonuje i czego szuka w sieci? Znalezienie odpowiedzi na te wszystkie pytania ułatwi Ci dostosowanie publikowanych treści do wymagań odbiorcy. Gdzie ich szukać? Przeprowadź ankietę! Najprostszą z możliwych – nie potrzebujesz do tego nadzwyczajnych umiejętności. Znajomość grupy docelowej, do której adresuje się swoją twórczość, to ogromny krok naprzód. Pozwoli Ci to na pisanie poczytnych artykułów, ale także sprawi, że będziesz wiedział, komu zaoferować swoje miejsce w sieci, a także gdzie i kiedy się promować.

wierząc, że zaciekawię ich na tyle, że ze mną zostaną. Nie liczyłam się z tym, że być może w ten sposób straciłam nowy „narybek”. Po drugie to bardzo nieprofesjonalne dla potencjalnych współpracowników. Skąd mogli wiedzieć, że jestem zainteresowana podjęciem się wspólnych projektów? Nie mieli o tym pojęcia, bo o tym nie napisałam. Po trzecie nie pozwoliłam na nawiązanie kontaktu ze mną, bo nie podałam adresu e-mail. Na szczęście nadrobiłam te zaległości i już w ciągu pierwszych dwóch tygodni otrzymałam prywatne wiadomości od czytelników i propozycje współpracy. Nie popełniaj tego samego błędu, daj się poznać! 4. Rozmawiaj Wchodzenie w interakcje to bardzo ważny szczebel na drabinie blogowego sukcesu. Szanuj swojego czytelnika. Z pewnością cieszą Cię nowe komentarze, ale jeśli pozostawisz je bez odpowiedzi, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta osoba już więcej nie zmarnuje swojego czasu na skreślenie kilku zdań pod Twoim tekstem. Podejmij dyskusję, zaangażuj społeczność i spraw, że będzie chciała znów podzielić się swoimi przemyśleniami. I tu powinniśmy wrócić do punktu przywołanego wyżej. Content to nie tylko treści, które interesują czytelnika, ale również wpisy, które budzą emocje i skłaniają do refleksji. Najprostszym sposobem na podjęcie dyskusji jest zadanie pytania czytelnikowi – stwórz przestrzeń dla jego przemyśleń.

3. Pozwól się poznać Muszę Ci się przyznać do błędu, który popełniłam z czystego lenistwa. Przez ponad dwa lata zwlekałam z dodaniem u siebie na blogu trzech zakładek: O mnie / Współpraca / Kontakt. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Z ciągłego braku czasu, z obawy, że własnymi siłami nie podołam, a może ze zwykłego „nie chce mi się”? To było jak strzał w kolano. Po pierwsze nie dałam szansy nowym odwiedzjącym na poznanie mnie jako autora. Kazałam im zagłębiać 5. Komentuj się w tekst i wyszukiwać podstawo- Są dwie szkoły – komentować na wych informacji o sobie, naiwnie innych blogach lub tego nie robić.

5


KULISY

promocja

Rozumiem, popieram i praktykuję tę pierwszą, zupełnie zaś nie przemawia do mnie ignorowanie innych blogerów. Szerokie grono czytelników spoza blogosfery jest powodem do dumy, jednak ten, który jest „w środku” i zna to środowisko, także jest cenny. Każdy nowy odbiorca jest równie ważny. Oczywiście nie ma to na celu stworzenia kręgu wzajemnej adoracji i nie chodzi o to, abyś słał listy pochwalne pod adresem autora. W dobrym guście jest zaś pozostawienie wartościowego i adekwatnego do treści śladu pod jego tekstem. Dołożenie wszelkich starań, aby komentarz został zauważony i doceniony nie tylko przez blogera, ale także przez innych komentujących, może zaprocentować nowymi odwiedzającymi Twojego bloga. Jeśli czujesz się dobrze w jakiejś dziedzinie, znasz się na czymś – wykorzystaj to! Doradzaj, inspiruj, motywuj. Wiedza jest w cenie, więc wykorzystaj swoje mocne strony. Jeśli zrobisz to przyzwoicie, wyzbędziesz się moralizatorskiej nuty, to Twoje rady z pewnością zostaną odebrane zgodnie z intencją. Gdy będziesz bywać na blogach regularnie, pozostawiać atrakcyjne treści, to z pewnością w końcu zaczniesz zbierać plony swojej pracy w postaci nowych odwiedzających. Ponadto pamiętaj, że to właśnie inny bloger może Cię podlinkować i puścić Twój tekst w świat. A przecież o to właśnie Ci chodzi.

i zwiększenia ruchu na Twojej stronie. Warto mieć na uwadze, że do takich akcji zaprasza się najczęściej osoby, których pracę i wiedzę się ceni, a ich pozycja w blogowaniu jest ugruntowana i poparta doświadczeniem. Dlatego zaproszenie do wpisu gościnnego to spore wyróżnienie. Tego typu teksty pozwolą Ci nie tylko zyskać dodatkowych czytelników, ale także umożliwią zbudowanie wizerunku eksperta w danej dziedzinie. Częste praktykowanie guest bloggingu, ale z uwzględnieniem naprawdę dobrych treści, pomoże Ci zbudować popularną markę, a co za tym idzie – otworzy drzwi dla potencjalnych przyszłych współpracowników.

Innym niesamowicie ciekawym projektem była akcja „Klasyka dla smyka” zorganizowana przez Dagmarę z bloga socjopatka.pl oraz Radka z bloga osinskipoludzku.blogspot.com. Jej celem było rozczytanie dzieci z domów dziecka. Wystarczyło kilka miesięcy, aby do projektu dołączyło kilkudziesięciu blogerów, a do dzieci powędrowało kilkaset książek! Obserwowałam „Klasykę dla smyka” z ogromną radością i cieszyłam się, że nasza polska blogosfera potrafi działać ramię w ramię, bez zgrzytów i rywalizacji. Co dały te inicjatywy organizatorom i uczestnikom? Popularność i z pewnością zwiększony ruch na ich blogach.

7. W grupie siła Ciekawą formą wzbogacenia swojego doświadczenia jako blogera, nawiązania nowych kontaktów, a tym samym możliwością zdobycia nowych czytelników jest organizowanie wspólnych projektów blogowych. Z własnego doświadczenie wiem, że to bardzo skuteczna forma promocji działalności w sieci. Warto pokusić się o coś innowacyjnego, aby wzbudzić zainteresowanie wśród odbiorców. Może to być wyzwanie fotograficzne, które cieszy się sporym powodzeniem. Słyszeliście o Fotograficznym Kalendarzu Adwentowym? To projekt zorganizowany przez Dorotę z bloga kameralna.com.pl, dzięki któremu każdy uczestnik 6. Guest blogging mógł zatrzymać w kadrze magię Guest blogging to nic innego jak świątecznych przygotowań. Powpisy gościnne, przygotowane dobne inicjatywy były przeproprzez Ciebie w celu umieszcze- wadzone również u Ani z bloga nia na innych blogach. To bar- niebalaganka.pl oraz Kasi z bloga dzo skuteczny sposób promocji worqshop.pl.

8. Poznaj blogosferę Networking, czyli tworzenie sieci kontaktów w blogosferze to bardzo ważny czynnik wpływający na rozpoznawalność w sieci. Nie warto jednak kierować się jedynie uzyskaniem jak największej liczby polubień i natarczywym dążeniem do promowania swojego bloga. Postaw na naturalność, a nowe znajomości z pewnością okażą się korzystne dla Twojej internetowej działalności. Dobrym i jednocześnie rozwijającym, z racji licznych szkoleń i prelekcji, sposobem na budowanie listy blogowych znajomości jest uczestnictwo w spotkaniach blogerów. Takie bywanie może zaprocentować w przyszłości, np. ciekawym wspólnym projektem.

6

9. Stwórz newsletter Otrzymywanie prywatnych wiadomości od blogera to ciekawy sposób nawiązania kontaktu z czytelnikami, który zmniejsza dystans i buduje wartościowe relacje. Owszem, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULISY

promocja

dzięki newsletterowi raczej nie zyskasz nowych odbiorców, bo zapisują się na niego najczęściej stali bywalcy, ale jeśli będziesz przesyłać wyjątkowe treści, których nie umieszczasz na blogu, to jest szansa, że grono Twoich czytelników się powiększy. Ponadto newsletter to świetny przypominacz zakurzonych wpisów na blogu – linkowanie do archiwalnych postów generuje dodatkowy ruch. Kolejna zaleta wysyłania wiadomości do czytelników to bezpośredni kontakt z nimi – wzrasta prawdopodobieństwo, że ten, kto jest po drugiej stronie, zareaguje i odpisze. Skłaniasz do dyskusji i wchodzenia w interakcje, a to przecież ogromny sukces blogera!

musi tak być. Może zainteresujesz kogoś na tyle, że zostanie. Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz. W sieci znajdziesz potężną bazę pomocnych artykułów na temat tego, jak optymalizować blog, od czego zacząć i co poprawić. 11. Nagradzaj Sensownym posunięciem jest nagradzanie swoich czytelników. Daj znać, że doceniasz to, że są z Tobą, czytają i komentują. Jeśli obawiasz się, że spowoduje to tylko napływ tymczasowych osób, które po zakończeniu zabawy przeniosą się na inne podwórko w poszukiwaniu kolejnych darmowych cukierków, to zaangażuj odbiorców. Postaw na kreatywność, która będzie wymagała od nich odrobiny wysiłku. Nie muszą to być wcale konkursy ani rozdawajki. Może to być bonus w postaci dodatkowych treści, które prześlesz w newsletterze. Jeśli robisz piękne zdjęcia, podaruj kilka z nich swoim czytelnikom. Jeśli prowadzisz piękny bullet journal, dołącz do wpisu darmową rozpiskę na kolejny miesiąc, jak robi to np. Kasia z bloga worqshop.pl. Masz do dyspozycji jeszcze cudne grafiki, darmowe plakaty do pobrania, e-booki…

10. SEO dla blogera Tu również znajdą się zarówno zwolennicy praktyki pozycjonowania bloga, jak i jej przeciwnicy. Dla jednych ruch z przeglądarek nie dostarcza wartościowego odbiorcy, który pozostanie z Tobą na dłużej. Drudzy zaś cieszą się z każdego wejścia. Prawda jest taka, że odpowiednie i regularne działania mogą sprawić, że Twoja strona będzie zajmowała wysoką pozycję w wyszukiwarce internetowej, a tym samym na bloga będą mogli trafić nowi czytelnicy. Oczywiście może to być jednorazowa wizyta, 12. Social media która spowoduje, że współczynnik Jeden z najważniejszych strateodrzuceń wzrośnie, ale wcale nie gicznych punktów promocyjnych

zostawiłam na koniec. Media generują spory ruch na blogu. Prowadzenie kanałów społecznościowych to rewelacyjny sposób reklamowania swojej działalności, ale również ogromny pochłaniacz czasu. Dlatego pamiętaj, że nie musisz być wszędzie. Zrób rozeznanie w mediach społecznościowych i sprawdź, gdzie dobrze się czujesz. Tylko wtedy będzie to miało sens. Musisz to czuć, znać politykę i specyfikę danego miejsca, aby być skutecznym. Jest jeszcze jedna ważna kwestia – aby zasięgi były zadowalające, postaw na regularność i dobry content. Bez tego ani rusz.

>< W sieci znajdziesz mnóstwo przepisów i dobrych rad na zyskanie popularności w blogosferze i zwiększenie ruchu na blogu. Prawda jest taka, że nie ma złotej zasady, która zagwarantuje Ci fame. Jednak nie oszukujmy się – KAŻDY bloger chce być tym poczytnym i docenionym. Dlatego warto pamiętać o kilku sposobach darmowej reklamy, które pozwolą Ci dotrzeć do szerszej publiki. Nie od razu, nie od teraz, nie od jutra, bo na wszystko potrzeba czasu i regularności. Pisz teksty, które nie tracą na aktualności, pracuj systematycznie nad promocją i cierpli• wie czekaj na efekty.

Aleksandra Dobies Absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Edytor tekstów oraz bibliotekarz. Zawodowo związana z literacką stroną Olsztyna. Przede wszystkim żona i mama. W międzyczasie autorka bloga www.doutratytchu.com. Z niewymuszoną lekkością pisze o pasji do dnia codziennego, o celebrowaniu chwil, ulotności i kruchości, uważności, miłości, ale także o małych szczęściach i drobnych przyjemnościach.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

7


KULISY

promocja

Jak stworzyć

interesującą zakładkę Dagmara Sobczak

C

„Współpraca”?

Fot. Dagmara Sobczak

oraz częściej słyszy się, że blogerzy mogą i chcą zarabiać na swoich blogach. Niezależnie od tego, czy zakładasz blog z jasno określonym celem, którym jest zarobek, czy chcesz pisać wyłącznie z zamiłowania do pisania – „sztuka dla sztuki” – jeżeli tylko masz ochotę, w każdej chwili możesz przekształcić blog w biznes, który na siebie zarobi. Internet jest pełen wskazówek, co zrobić, aby reklamodawcy odezwali się właśnie do Ciebie, a mimo tego wciąż możesz zastanawiać się, dlaczego Twoja skrzynka pocztowa cały czas świeci pustkami.

Pamiętaj, masz jedną szansę na to, by zainteresować potencjalnego partnera swoją osobą i swoją stroną. Nie zmarnuj jej! POKAŻ, CZYM SIĘ WYRÓŻNIASZ!

Zanim zaczniesz tworzyć zakładkę o współpracy, zadaj sobie pytanie: czym Twój blog wyróżnia się na tle konkurencji? To jest właśnie Twoja tajna broń! A może nie masz konkurencji? To znaczy, że odnalazłeś niszę, w której królujesz – to też jest argument przemawiający za tym, że warto się Tobą zainteresować. Możesz się wyróżniać ciętym językiem, charakterystycznym wizerunkiem, zaangażowaną spoCzy zadałeś sobie podstawowe pytanie: jak stwo- łecznością w komentarzach na blogu, specyficzną rzyć zakładkę o współpracy, która przyciągnie grupą odbiorców, stylem formułowania myśli. do siebie usługodawców? No właśnie! Często Może to być cokolwiek, po prostu znajdź to! Im barto zakładka o współpracy jest przeglądana przez dziej będzie to wyjątkowe, szalone i niszowe – tym firmy w drugiej kolejności, zaraz po zapoznaniu lepiej dla Ciebie. Zrób coś, by Cię zapamiętano! W chwili, gdy blogi wyrastają jak grzyby po się z tematyką i specyfiką bloga. Pokażę Ci dzisiaj, jak ją skomponować w taki sposób, aby przycią- deszczu, oryginalność daje Ci kilka punktów gała zleceniodawców i rzeszę zainteresowanych przewagi. Warunek jest jeden: musi być autentyczna! Udawanie kogoś, kim się nie jest, tylko po Twoją działalnością. 8

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULISY

promocja

to, by być zapamiętanym, wcześniej czy później zostanie wykryte przez czytelników. Strzeż się, bo odbiorca nie zapomina, a raz nadwyrężone zaufanie trudno potem odbudować. Pokaż, że Twój blog nie jest jednym z wielu, który łatwo zgubić w tłumie. Charakterystyczność to pierwszy element, który pomoże Ci w zdobyciu zainteresowania danej firmy. Czasem może to być produkt, z którym jesteś kojarzony, albo dominująca kolorystyka budująca nastrój na Twoim blogu. Musisz mieć pewność, że faktycznie dana rzecz w jakimś stopniu Cię definiuje i każdy, kto Cię zna, powie, że jesteś przez to rozpoznawalny. Pani Swojego Czasu kojarzy nam się z energią, kolorem różowym i barwnymi bransoletkami, Janina Daily to foki i statystyka, a Andrzej Tucholski to żółty notes i kawa (o czym wiedzą Ci, którzy śledzą jego Instagram). Dlatego poświęć tyle czasu, ile potrzebujesz, by odnaleźć swój wyróżnik. DOWIEDZ SIĘ, JAKA JEST TWOJA GRUPA DOCELOWA

Mam nadzieję, że ten punkt masz już dawno odhaczony na swojej liście rzeczy do zrobienia. Jeżeli nie, przyłóż się do tego zadania: dowiedz się, jaka jest Twoja grupa docelowa, i zrób to szybko! W jaki sposób? Przejrzyj statystyki swojego bloga, np. na Google Analytics, a jeśli robiłeś to kilka lat temu, sprawdź jeszcze raz, czy przypadkiem nic się nie zmieniło. Warto wiedzieć, dla kogo się pisze, by do niego trafić. Firmy również celują w określoną grupę, dla której tworzą i do której później kierują swoje produkty. Dlatego istotne jest dla nich, czy Twoi odbiorcy pokrywają się z ich targetem. Czasem mogą chcieć po prostu dotrzeć do tych osób za pomocą Twojego kanału, ale może być też tak, że ich produkt, który zawsze skierowany był do kobiet w wieku 18–25 lat, teraz skierowany jest do kobiet po 25 roku życia. Twoja grupa docelowa to właśnie takie kobiety? Świetnie, zatem idealnie wpasujesz się w ich potrzebę. Posiadając informacje o swojej grupie docelowej, nie będziesz mieć problemu z tym, jakie teksty pisać i jakie treści zamieszać w social mediach. Powie Ci to każdy marketingowiec! Kiedy dobrze znasz swoich czytelników, wiesz, jakich blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

treści od Ciebie oczekują i co może ich zainteresować. Informacja o Twojej grupie docelowej (czytelnikach bloga) powinna pojawić się w zakładce o współpracy. Im więcej dokładnych danych podasz, tym lepiej. DAJ ZNAĆ, JAKIE WSPÓŁPRACE CIĘ INTERESUJĄ

W zakładce powinna pojawić się informacja, jakie formy współpracy Cię interesują. Jeżeli nie jesteś zainteresowany pracą na zasadzie barteru – napisz o tym, a unikniesz dzięki temu ofert, które nie leżą w kręgu Twoich działań, i zaoszczędzisz czas na czytaniu niepotrzebnych maili. Nie masz ochoty bywać na eventach i ich relacjonować, zaznacz to. Natomiast jeśli jesteś otwarty na wszelkie propozycje współpracy – ta informacja powinna się pojawić. Przemyśl sobie na spokojnie, jakie współprace na blogu wchodzą w Twoim przypadku w grę. Każdy jest inny, dlatego warto wiedzieć, co chcesz robić, na czym zarabiać i co wpisuje się w tematykę Twojego bloga. Nie decyduj się na wszystko, ale dbaj o spójność treści, jakie zamieszczasz na swojej stronie. Nie każda propozycja współpracy wyda Ci się interesująca i nie każda wpisze się w Twoją wizję marki, dlatego już na wstępie warto zastanowić się, czego chętnie się podejmiesz, a czego na pewno nie jesteś w stanie lub nie chcesz zrobić. DOWIEDZ SIĘ, CO MYŚLĄ O TOBIE TWOI CZYTELNICY

Czasami trudno jest nam obiektywnie stwierdzić, co w naszym blogowaniu jest najbardziej wyróżniające bądź dlaczego w ogóle ludzie nas czytają. Pytaj o to – nie istnieje lepszy sposób, by dowiedzieć się czegoś o sobie, ale i o swoich czytelnikach. Nie wszystkie dane znajdziesz w statystykach, dlatego jeżeli masz ochotę dowiedzieć się czegoś o swoich odbiorcach albo o sobie – zasięgnij informacji u źródła. Możesz to zrobić na blogu, na profilach społecznościowych – gdziekolwiek. Możesz także poprosić zaprzyjaźnionych blogerów o wystawienie Ci opinii dotyczącej Twojego bloga, a później zamieścić takowe na swojej stronie. 9


KULISY

promocja

Dobrym sposobem zbierania danych jest anonimowa ankieta, którą będzie mógł wypełnić każdy chętny czytelnik. W ankiecie możesz zadawać takie pytania, jakie tylko przyjdą Ci do głowy i jakie uważasz za istotne – pod kątem swojego bloga i współpracy na blogu. Sądzę, że informacje z anonimowej ankiety wypadają lepiej na tle opinii zaprzyjaźnionych blogerów, ponieważ są bardziej autentyczne i szczere. Anonimowo jesteśmy w stanie powiedzieć więcej i przychodzi nam to naturalniej, niż w momencie, kiedy prosimy kogoś o napisanie w kilku słowach, dlaczego nas lubi.

Tu przeważnie nie chodzi o liczby, ale o

zainteresowanie Pamiętaj jednak, że co za dużo, to nie zdrowo. Nie chcesz przecież odstraszyć przesadzoną liczbą pytań tych osób, które zdecydują się na wyrażenie swojej opinii. Skup się na tym, co najważniejsze. Myślę, że tym, co sporo powie Ci o Twojej działalności, jest zapytanie swoich czytelników, dlaczego czytają Twój blog i co według nich wyróżnia go na tle innych. Odpowiedzi, które pojawiały się najczęściej, niech trafią do zakładki „Współpraca”. POCHWAL SIĘ SWOJĄ SPOŁECZNOŚCIĄ

Coraz częściej firmy zwracają uwagę na społeczność, którą budujesz wokół siebie na profilach społecznościowych. To tam rodzi się wiele dyskusji i to tam buduje się zaangażowanie i kontakt z czytelnikiem. Oczywiście komentarze i reakcje na blogu również są istotne, ale z roku na rok ich znaczenie maleje. Agencje współpracujące z blogerami, które na bieżąco obserwują, co dzieje się w Internecie, wiedzą, że miesięczna liczba Unikalnych Użytkowników to nie wszystko. Nie jest to kluczowy wyznacznik tego, jakim jesteś blogerem i jaką masz społeczność. Tu przeważnie nie chodzi o liczby, ale o zaangażowanie! Dlatego możesz 10

do zakładki dodać screen swoich miesięcznych statystyk, ale zastanów się, czy chcesz to robić. Ja nie jestem zwolenniczką tego rozwiązania. Natomiast jeżeli firma odzewie się do Ciebie i poprosi Cię o takie dane – oczywiście udostępnij je z uśmiechem na ustach. Zdecydowanie jestem za tym, aby w zakładce o współpracy podać liczbę swoich obserwatorów na kanałach społecznościowych, chociaż i w tej kwestii mam coraz więcej wątpliwości. Niektórym influencerom coraz łatwiej przychodzi kupowanie obserwatorów i lajków (nie mam tu na myśli dobrze skomponowanych płatnych kampanii na FB, tylko kupionych obserwatorów np. z Tajlandii). Coraz częściej pojawią się też nieczyste zagrania typu „like for like” czy obs/obs. Znany jest również proceder na Instagramie, czyli obserwowanie kogoś, żeby zaraz po tym, jak on zaobserwuję Ciebie albo i nie (w sumie nie ma to znaczenia), cofnąć swoją obserwację. W takich czasach trudno na pierwszy rzut oka ocenić, czy te liczby przekładają się na realne zaangażowanie, ale nie jest to niemożliwe! Przykład: widząc 10 000 obserwatorów na Instagramie, a lajków pod zdjęciem 100 albo 200 – można ocenić zaangażowanie społeczności jako bardzo słabe. Marki coraz częściej zwracają na to uwagę i wolą nawiązać współpracę z blogerem, który ma 2000 obserwatorów, ale zarazem dziesiątki komentarzy i setki lajków. Nie dość, że widać u niego ruch, to aktywność społeczności dowodzi, że ma dobrze skomponowaną treść dla swojej grupy docelowej, czym przyciąga osoby naprawdę zainteresowane danym tematem, a nie przypadkowe jednostki, które stają się biernymi obserwatorami. To właśnie ci bierni obserwatorzy tak zaniżają zasięgi! Jeżeli masz małą, ale zainteresowaną tym, co robisz, społeczność, nie będziesz mieć problemu z zasięgami, bo Twoja grupa obserwatorów zawsze jest ciekawa treści, które przekazujesz. Dlatego nie wstydź się swoich zasięgów i liczby obserwatorów. Nie liczy się ilość, ale jakość, a tę łatwo jest sprawdzić po przejrzeniu Twoich profili. NIE ZAPOMNIJ DODAĆ KONTAKTU DO SIEBIE

Nie każdy lubi korzystać z formularza kontaktowego, dlatego nie zapomnij dodać w zakładce blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULISY

promocja

o współpracy maila kontaktowego. Niektórzy podają też swój numer telefonu. Jeżeli prowadzisz firmę, a Twój numer jest ogólnie dostępny, nie widzę w tym problemu, ja jednak podchodziłabym do tego z rezerwą. Moim zdaniem sam kontakt mailowy jest wystarczający. W ciągu dwóch lat przejrzałam wiele zakładek o współpracy – w poszukiwaniu inspiracji, ale również wtedy, gdy tworzyłam jakiś projekt angażujący blogerów i szukałam kontaktu do nich. Zdecydowanie za wielu z nich zapomina o takim detalu, jak kontakt. Jesteś otwarty na współpracę? Świetnie! Zostaw jednak kontakt do siebie – w widocznym miejscu! Jeżeli nawiązanie z Tobą kontaktu jest problematyczne, nie dziw się, że nie masz propozycji współpracy.

takim, jakim jesteś na co dzień, jakim jesteś na blogu i jakim znają Cię czytelnicy. Nie używaj nagle biznesowych zwrotów, motywacyjnych sformułowań i poważnego tonu tylko dlatego, że temat dotyczy pracy i pieniędzy. Bądź sobą. Przecież za to czytelnicy pokochali właśnie Ciebie! NIE BÓJ SIĘ PISAĆ, JAKIE MARKI LUBISZ

Skoro na co dzień w pracy pijesz konkretną herbatę i nie ukrywasz jej logo przed innymi współpracownikami, nie bój się mówić także na blogu o tym, jakie marki lubisz. Dajesz się dzięki temu poznać. I tak nie wystarczy Ci czasu, żeby współpracować z każdą możliwą marką, więc nie bój się, że stracisz być może ofertę swojego życia od Pepsi,

POCHWAL SIĘ TYM, CO JUŻ ZROBIŁEŚ

Jeżeli masz już pierwsze współprace blogowe za sobą – pochwal się nimi! Nie widzę powodu, dla którego miałbyś się ich wstydzić. Wierzę, że skoro podjąłeś się współpracy z jakąś marką, zrobiłeś to świadomie, wiedziałeś, że będziesz z nią kojarzony i możesz śmiało chwalić się tym, czego wspólnie dokonaliście. Potencjalnie zainteresowane marki z chęcią obejrzą, jakie współprace masz na swoim koncie i jakie projekty oraz z jakim skutkiem realizujesz. Jest to też dla nich pewien punkt odniesienia – ocenią, jak pracujesz, co lubisz, co robisz oraz czy jesteś w tym wszystkim autentyczny. Jeżeli nie masz żadnej współpracy za sobą – nic nie szkodzi. Każdy kiedyś zaczynał. ZADBAJ O CZYTELNOŚĆ I WIZUALIZACJĘ ZAKŁADKI

Mam nadzieję, że dbasz o wizerunek swojej strony internetowej i że jest ona ładna, przynajmniej według Twoich standardów. Zadbaj o to, aby zakładka o współpracy była spójna z całym blogiem, czytelna i przyciągała wzrok. Możesz dodać swoje zdjęcia, dać się poznać, pokazać się z ludzkiej strony – mimo iż jest to biznesowa zakładka, możesz tu zrobić wyjątek. Pokaż, że za nią stoi normalny człowiek, a nie maszyna do zarabiania pieniędzy. Bądź na niej blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

jeśli napiszesz, że uwielbiasz coca-colę i pijesz ją codziennie. Bądź sobą. Jeżeli lubisz jakąś markę, firmę – nie ukrywaj tego. To dzięki temu dajesz się poznać jeszcze bardziej i stajesz się autentyczny, a chyba zależy Ci na tym, aby podejmować współpracę z markami, które do Ciebie pasują i które szczerze lubisz? Mam rację? PODAWAĆ CENNIK CZY NIE PODAWAĆ?

Cennik na blogu to jedna z kwestii, które przysparzają naprawdę sporo problemów nie tylko 11


KULISY

promocja

początkującym blogerom. Szkoły są dwie. Jedni publikują cenę podstawowego wpisu sponsorowanego na swoim blogu, dzięki czemu mają spokój z ofertami, które spływałyby na maila, a byłyby dużo niższe niż cena, za którą dany bloger pracuje. Z drugiej strony mamy blogerów, którzy nie podają konkretnych stawek – nie dlatego, że są one owiane tajemnicą, ale ponieważ wiele projektów czy kampanii wyceniają indywidualnie. I ja jestem za takim podejściem. Oczywiście nie oznacza to, że im większa marka do Ciebie przyjdzie, tym więcej możesz sobie zażyczyć na zasadzie „jest wielka, stać ją”. Niezależnie od firmy, która zaoferuje Ci współpracę, cennik dla każdego powinien być podobny, ale weź pod uwagę oczekiwania partnera i zaangażowanie, jakim musisz wykazać się w tworzeniu projektu. Mam nadzieję, że jest to dla Ciebie zrozumiałe. Tu chodzi o uczciwość, a nie o to, żeby wyciągnąć od „bogatej firmy” jak najwięcej pieniędzy. Dlatego kwestię podawania cennika w zakładce pozostawiam już Tobie. WSPÓŁPRACA DZIĘKI BLOGOWI

Prowadzisz własną firmę i szukasz zleceń? Jesteś coachem, pedagogiem, copywriterem, grafikiem i jesteś zainteresowany podjęciem współpracy albo interesują Cię dodatkowe zlecenia? Zakładka o współpracy umieszczona na blogu jest odpowiednim miejscem do tego, by zaproponować swoje usługi. Wiele osób nie myśli w ten sposób i nie wykorzystuje jej potencjału. A przecież nikt nie powiedział, że w tej zakładce może znaleźć się tylko informacja o współpracy z markami przy wpisach sponsorowanych czy kampaniach.

To idealnie miejsce, żeby pokazać siebie i swoje możliwości. Jeżeli szukasz zleceń czy współpracowników albo po prostu pracy w swoim zawodzie – możesz wykorzystać do tego tę zakładkę. Niech stanie się ona Twoją wizytówką niczym profil na LinkedInie. Oczywiście nie rekomenduję pisania całego życiorysu, wymieniania pięciu ostatnich miejsc pracy i adresu zamieszkania. Jednak warto podać informację o tym, dlaczego warto z Tobą pracować, jakie projekty już zrealizowałaś, być może pokazać swoje portfolio lub opinie klientów, którzy skorzystali z Twoich usług? Napisz też nieco o swoim wykształceniu i doświadczeniu – ale tylko w kilku zdaniach! Wszystko zależy od tego, czego potrzebujesz i jakich współprac szukasz. Tu także obowiązuje zasada: bądź sobą i daj się poznać. >< Zakładka o współpracy może zostać wykorzystana w różny sposób – od Ciebie zależy, jakie informacje w niej umieścić i czego oczekujesz. O jedno tylko Cię proszę: nie zaniedbuj jej! Przyłóż się do stworzenia naprawdę bogatej strony, która stanie się Twoją biznesową wizytówką. •

Dagmara Sobczak Socjolog medycyny oraz zasobów ludzkich i karier zawodowych. Prowadzi własną działalność, w ramach której między innymi pisze teksty dla różnych portali oraz zarabia na blogowaniu. W blogosferze pojawiła się ponad 2 lata temu, zapełniając niszę socjologiczno-społeczną. Jej blog socjopatka.pl pełen jest socjologicznych obserwacji, ale i społecznych kampanii, które mają pomóc określonym grupom społecznym.

12

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULISY

biznes

O BLOGOWYM ZARABIANIU słów kilka

Jeśli swoją stronę traktujesz z szacunkiem, powagą, dbasz o nią i o jakość treści, którymi dzielisz się z czytelnikami, prędzej czy później dostaniesz propozycję pierwszego zarobku na swoim blogu. W dzisiejszych czasach każda strona internetowa traktowana jest jako wartość dodana, więc nigdy nie wiesz, kogo może zainteresować Twoja internetowa działalność. » Zarabianie na blogu a pasja Martwisz się czasem, że kiedy zarobisz pierwsze pieniądze na blogu, ludzie powiedzą, że Twoje blogowanie nie jest już pasją? Boisz się posądzeń o to, że blogujesz dla pieniędzy? Jeżeli tak, to niepotrzebnie. Dlaczego? Po pierwsze, pisanie i blogowanie może być pasją, co nie wyklucza możliwości zarobkowych. Możesz zacząć blogować, bo po prostu chcesz pisać, chcesz dzielić się swoją wiedzą, masz ochotę z jakiegoś niefinansowego powodu blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

wejść w ten świat. I to jest jak najbardziej w porządku. Jesteś w tym zapewne mocno autentyczny, co przyciąga partnerów i reklamodawców, a kończy się tak, że zyskujesz możliwość zarabiania na tym, co robisz. Nie ma w tym nic złego! Nie można pozwolić komuś iść na wymarzone studia, a później odmówić mu pracy w zawodzie, bo za bardzo go lubi. Konkrety? Proszę bardzo! Wyobraź sobie, że ktoś mógłby powiedzieć: „Malować obrazy to sobie można z pasji, ale jak już zaczynasz je sprzedawać i organizować wernisaże, to straciłeś pasję. Liczą się dla Ciebie tylko pieniądze”. Czy według Ciebie tak właśnie jest? Oczywiście, że nie! Każdy chciałby robić w życiu to, co kocha, i zarabiać na swojej pasji – połączenie idealne. Dlatego, jeżeli jesteś w tej komfortowej sytuacji, nie przejmuj się opinią zazdrosnych ludzi, którym się nie udało. Po drugie, nie masz obowiązku pisania bloga z pasji. Od samego początku możesz poprowadzić blog jak swój biznes. Publikując treści, możesz chcieć, aby generowały one przychody. I to też jest w porządku. Dzisiaj bloger czy youtuber to pracownik jak każdy inny. Jeżeli masz pomysł na siebie i wiesz, jak zarabiać na blogu – dlaczego tego nie wykorzystać? Jeżeli założyłeś blog nie dlatego, że lubisz pisać, ale ponieważ miałeś pomysł na własny biznes – nie bój się o tym mówić głośno! Nie jesteś przez to gorszym blogerem.

Po trzecie, czy naprawdę interesuje Cię, co mówią za Twoimi plecami? Niestety wchodzenie w świat blogosfery, obok wielu niezaprzeczalnych plusów, ma też swoje minusy. Zazwyczaj największym z nich jest brak zrozumienia

przez Twoje otoczenie tego, czym się zajmujesz. Z jednej strony spotkasz się z krytyką, z drugiej strony z opiniami, że to nie jest poważne zajęcie, a z trzeciej sfrustrowani blogerzy wbiją Ci szpilę, bo masz czelność zarabiać na blogu pieniądze! Musisz być na to przygotowany. Najlepiej już na wstępie uodpornić się na sytuacje, które na pewno prędzej czy później się pojawią, a do najmilszych należeć nie będą. Po prostu rób swoje, bo nikt za Ciebie Twojego życia nie przeżyje, a zawsze znajdzie się ktoś, komu Twoje zajęcia i zachowanie nie będą odpowiadały. 13

Fot. Dagmara Sobczak

Z

arabianie na blogu to trudny temat, który już niejeden przede mną próbował podjąć. Jest to również zagadnienie, które nieodłącznie towarzyszy całemu procesowi blogowania, bo kiedy stajemy się wpływowym twórcą – czy tego chcemy, czy nie – reklamodawcy zaczynają interesować się naszymi działaniami.

Dagmara Sobczak socjopatka.pl


KULISY

biznes

» Jak zarabiać na blogu? Form zarabiania na blogu jest kilka. Najbardziej popularne są wpisy sponsorowane, które charakteryzują się tym, że piszesz tekst na dany temat (narzucony przez markę albo wymyślony przez Ciebie), a w treści umieszczasz link do strony reklamodawcy, który za taki wpis Ci zapłaci. Nie pozwól jednak ingerować w treść Twojego tekstu! Pamiętaj, że to Ty najlepiej znasz swoich czytelników i wiesz, jaki przekaz do nich trafia. W swoich wypowiedziach bądź niezmiennie autentyczny i szczery. Bądź sobą. Jeżeli zastanawiasz się, dlaczego reklamodawcy płacą za taki wpis, już spieszę z odpowiedzią. Jesteś dla nich dobrym kanałem dotarcia do konkretnej grupy docelowej, którą są Twoi czytelnicy, a kiedy Twoja strona jest dobrze wypozycjonowana, link do innego miejsca w sieci, który się u Ciebie pojawia, staje się atrakcyjniejszy dla wyszukiwarek Google. Poza tym, jeżeli zbudowałeś już swoją markę, kojarzenie innych marek z Twoim wizerunkiem może być dla partnera korzystne długofalowo i może przyciągnąć wielu nowych klientów. Wszystko to przekłada się w efekcie na większą sprzedaż i rozpoznawalność produktu. 14

Oprócz wpisów sponsorowanych na blogu można zarabiać poprzez linki afiliacyjne. Sieci afiliacyjne to programy partnerskie, do których w każdej chwili możesz dołączyć. Każda taka sieć współpracuje z konkretnymi markami, które przygotowują specjalną ofertę dla influencerów. Może to być na przykład darmowa dostawa towaru w konkretnym tygodniu, ale jedynie dla czytelników danego bloga. W takiej sytuacji bloger umieszcza na swoim blogu link sklepu (najlepiej zrobić to w poście, który tematycznie będzie spójny z marką i linkiem), dzięki któremu może zarabiać. Jak? To zależy. Czasem firmy płacą za każde kliknięcie w dany link, a czasem za zakup danego produktu, do którego ten sznureczek prowadzi. Nie są to duże kwoty, ale warto zaznaczyć, że niektórym blogerom udaje się wyciągnąć w ten sposób całkiem pokaźną sumkę – da się, trzeba tylko spróbować! Inne sposoby na zarabianie to współprace z markami na zasadzie indywidualnych projektów. Mogą to być konkursy na blogu, działania w social mediach, relacje z eventów/ targów/konferencji czy długofalowe kampanie budujące wizerunek marki. Projekty mogą być tworzone przez dane firmy, ale także Ty możesz taką kampanię stworzyć sam! Jeżeli masz dobry pomysł, możesz udać się do konkretnych marek, by przedstawić konkretny plan działania, a te być może zechcą sfinansować Twoją kampanię.

Blog można połączyć ze sklepem. Ma to rację bytu szczególnie wtedy, kiedy sprzedajesz swoją wiedzę. Dlaczego? Ze względu na to, że zanim rozpoczniesz sprzedaż, budujesz zaangażowanie i zaufanie czytelników (być może przyszłych klientów). Poprzez teksty, które umieszczasz na swojej stronie, pokazujesz, w jaki sposób przekazujesz swoją wiedzą i czy faktycznie ją posiadasz. Tak zbudowane zaufanie i zaangażowanie sprawi, że czytelnicy bloga chętniej kupią Twój produkt. W sklepie możesz sprzedawać: kursy, kursy online, e-booki, książki, wideo, lekcje, poradniki, wzory umów, grafiki lub fizyczne produkty związane z Twoją działalnością – wszystko, co przyjdzie Ci do głowy. Sprzedaż konkretnych produktów często wymaga nakładów finansowych albo czasowych, ale jest to jedna z dróg, którą blogerzy wybierają coraz częściej – trzeba przyznać, że z bardzo dobrym skutkiem. Poza tym decydując się na sprzedaż własnych produktów, nie jesteś od nikogo zależny. Sam zapracowałeś na to, co w każdej chwili może przynieść Ci realny zysk. Blog może stać się też Twoją wizytówką w sieci – innymi słowy: Twoim portfolio. Jeżeli jesteś ekspertem w jakiejś dziedzinie, blog może pomóc Ci szukać zleceń lub zatrudnienia. Niezależnie od tego, czym się zajmujesz, dzięki temu, że jesteś aktywny w Internecie i między innymi prowadzisz blog związany tematycznie z Twoją » Jak zarabiać działalnością – dużo łatwiej znadzięki posiadaniu bloga? leźć Ciebie niż osobę, która ma taSą także inne możliwości zarobku. kie samo wykształcenie jak Ty, ale Nie trzeba koniecznie zarabiać na swego miejsca w cyberprzestrzeni blogu – można zarabiać dzięki nie posiada. Na blogu, za pomotemu, że się go posiada. cą treści, które tworzysz, możesz blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULISY

biznes

pochwalić się swoją wiedzą bądź doświadczeniem. Jeżeli szukasz pracy albo stałych zleceń – napisz o tym na blogu w odpowiedniej sekcji! Inaczej pracodawcy nie domyślą się, czy jesteś zainteresowany dodatkowym źródłem dochodu, czy nie. Poza tym, jeżeli szukasz pracy na przykład na tematycznych portalach albo poprzez LinkedIn, merytoryczne treści umieszczone przez Ciebie w sieci mogą stać się Twoim wyróżnikiem – daj się zauważyć. » Czy żeby zarabiać na blogu, trzeba mieć własną firmę? To pytanie, które początkujący blogerzy zadają bardzo często. Mnie również zdarzyło się odpowiadać na nie w prywatnych wiadomościach, a odpowiedź jest prosta: nie, nie trzeba. Podejmując współpracę, możesz podpisać umowę o dzieło, zamiast wystawiać fakturę VAT. Weź jednak pod uwagę, że niektórzy reklamodawcy wolą współpracować z blogerami, którzy takie faktury wystawiają – jest to dla nich wygodniejsze i tańsze rozwiązanie. Brak firmy nie przekreśla jednak Twoich szans, możesz zarabiać na blogu, nie prowadząc własnej działalności gospodarczej. Inaczej wygląda sytuacja, kiedy chcesz otworzyć swój sklep. Mam nadzieję, że jest dla Ciebie oczywiste, że sprzedaż internetowa wymaga posiadania własnej firmy, podobnie jak w przypadku sprzedaży tradycyjnej. Oczywiście są pewne inne drogi, którymi możesz pójść, chcąc sprzedawać własny produkt. Możesz rozprowadzać go za pośrednictwem specjalnych platform, możesz skorzystać z oferty Inkubatorów Przedsiębiorczości, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

e-book można wydać za pośrednictwem wydawnictwa. Opcji jest kilka, natomiast wówczas to nigdy nie będzie wyłącznie Twój sklep, na Twoim blogu – i tego musisz mieć świadomość. » Czy można utrzymać się z prowadzenia bloga? Wielu blogerów udowodniło, że z prowadzenia bloga można się utrzymać, a samo blogowanie może stać się pełnoetatową pracą. Nie jest to jednak tak proste, jak niektórym się wydaje. Po pierwsze, aby dobrze zarabiać na blogu, trzeba mieć na to pomysł. Oczekiwanie, że marki będą zabijać się, aby zrobić z Tobą kampanię Twojego życia, może trwać w nieskończoność. Blog, jak każdy inny biznes, wymaga stworzenia porządnego biznesplanu. Nie wystarczy go jednie otworzyć i chcieć po prostu na nim zarabiać, ale od samego początku trzeba wiedzieć, jak chce się to robić. Dlatego ci blogerzy, którzy najwięcej zarabiają, to najczęściej osoby oferujące własne produkty i swoje usługi. To dość oczywiste – nie czekają, aż manna spadnie im z nieba, oni ją produkują. Oczywiście wpisy sponsorowane czy afiliacja początkowo mogą być dodatkowym źródłem dochodu, by potem przerodzić się w dochód główny, jednak pamiętać trzeba, że nie od razu Rzym zbudowano – to wymaga czasu, pomysłu i zaangażowania. Licz tylko na siebie, stwórz bardzo rzetelnie swój produkt, usługę albo pomysł na kampanię, a potem sprzedaj to, co udało Ci się wypracować. Zauważyłam, że działanie rodzi działanie. Póki cały czas rozwijamy swój blog, tworzymy nowe projekty, pracujemy nad kolejnymi

produktami, nowe osoby zainteresowane naszą działalnością pojawiają się same. Mogą być one potencjalnymi klientami, ale także potencjalnymi reklamodawcami. Rodzą się kolejne możliwości, akcje i zlecenia, w które inni chcą nas zaangażować. Niewątpliwie sprawdza się tu zasada: pokaż, jak pracujesz, a znajdę dla Ciebie pracę.

>< Nie wstydź się tego, że chcesz zarabiać na swoim blogu i posiadasz takie możliwości. Pieniądze zawsze były i będą tematem, wokół którego jest wiele kontrowersji i niezgody – to naturalne, nic na to nie poradzisz. Piszesz z pasją? Rób to dalej, ale nie odcinaj się od szansy na spieniężenie swojej pracy. Blogowanie to działalność, która wymaga wytrwałości i pochłania Twój czas, więc jeśli trafi Ci się okazja, nie rób tego za darmo; kto odrzuca pieniądze? To prosta sprawa, a jednak wiele osób zbyt często o tym zapomina, dlatego nie daj sobie wmówić, że skoro zarabiasz na blogu, nie ma w Tobie pasji. Działaj śmiało i zgodnie • z własną wizją.

15


FELIETONY

Panie, ofiaruj każdemu blogerowi , czego mu w życiu brak

A

gdyby tak pewnego dnia stał się cud? Gdyby każdy z blogerów dostał to, czego mu najbardziej brakuje? Taka myśl przyszła mi do głowy, kiedy słuchałem utworu Modlitwa z repertuaru rosyjskiego barda, Bułata Okudżawy. Jeśli jej nie znacie – koniecznie posłuchajcie.

Modlitwa to jedno z tych niezwykłych połączeń mądrych słów i przepełnionej smutkiem muzyki, które wywołują u słuchacza prawdziwe dreszcze:

Fot. Anna Tabak

Dopóki ziemia kręci się, dopóki jest tak, czy siak, Panie, ofiaruj każdemu z nas, czego mu w życiu brak: Mędrcowi darować głowę racz, tchórzowi dać konia chciej. Sypnij grosza szczęściarzom i mnie w opiece swej miej. Dopóki ziemia kręci się, o Panie, daj nam znak, 16

Władzy spragnionym uczyń, by władza im poszła w smak. Hojnych puść między żebraków, niech się poczują lżej! Daj Kainowi skruchę i mnie w opiece swej miej.

Ja wiem, że Ty wszystko możesz, wierzę w Twą moc i gest, Jak wierzy żołnierz zabity, że w siódmym niebie jest. Jak zmysł każdy chłonie z wiarą Twój ledwie słyszalny głos, Jak wszyscy wierzymy w Ciebie, nie wiedząc, co niesie los. Panie zielonooki, mój Boże jedyny, spraw, Dopóki ziemia toczy się, zdumiona obrotem spraw, Dopóki czasu i prochu wciąż jeszcze wystarcza jej, Dajże nam wszystkim po trochu, i mnie w opiece swej miej!*. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


FELIETONY

Czego można życzyć blogerom? W pierwszej chwili chciałem napisać tak: » Blogerom literackim – książek, które czyta się jednym tchem, a na końcu zostaje się z przyjemnym uczuciem niedosytu. » Blogerom parentingowym – komentarzy innych rodziców, w których będą słowa pełne miłości i zrozumienia. » Blogerom kulinarnym – potraw, które smakują równie dobrze, jak wyglądają (na retuszowanych zdjęciach). » Blogerom podróżniczym – wypraw do miejsc, których nie tknęło jeszcze pióro żadnego innego blogera. » Blogerom siedzącym na Bloggerze – odwagi do rzucenia się na głęboką wodę (czyli na własną domenę).

i wielbicieli. Że to żmudne wpisywanie kolejnych zdań, publikowanie kolejnych wpisów, robienie zdjęć, uporczywe promowanie się wszędzie, gdzie się da – w końcu się zwrócą. Choćby z maleńką, • ale nawiązką… * Modlitwa – słowa: François Villon, muzyka: Bułat Okudżawa. Posłuchajcie wersji śpiewanej przez Gustawa Lutkiewcza: https://www.youtube.com/watch?v=LrnDWtrhaIQ.

O co blogerzy powinni się modlić?

Zdałem sobie jednak sprawę, że mógłbym taką listę ciągnąć bez końca, produkując przy tym kolejne pseudobłyskotliwe puenty. I że to w sumie byłoby bardzo płytkie. Niegodne tak mądrej piosenki. Czego więc można by życzyć blogerom? O co powinni się oni modlić? Myślę, że o trzy rzeczy. Po pierwsze – o mądrość/roztropność. To ona skutecznie chroni przed publikowaniem rzeczy nastawionych na krótkotrwały poklask. To dzięki niej wiadomo, kiedy lepiej odmówić współpracy, a kiedy warto zaoferować coś nawet zupełnie za darmo. Po drugie – o empatię. Dzięki niej bloger jest w stanie wycofać się, zanim wypuści w świat tekst, który będzie ranił i przysparzał innym cierpień. A w drugą stronę – dar empatii, umiejętność wczucia się w sytuację drugiego człowieka sprawiają, że bloger wie, jak trafić w sam środek serca swojego czytelnika. I wreszcie po trzecie – o nadzieję, że lada dzień przybędzie im nowych fanów, czytelników Maciej Wojtas Zawodowy copywriter i scenarzysta. Autor bloga Maciej Wojtas (www.maciejwojtas.pl). Założyciel facebookowej grupy „Jak zrobić wpis na bloga, żeby czytelnika wyrwało z butów”. Kocha wyzwania oraz teksty, które zaskakują formą – lubi wszystko, co nieszablonowe. Wyróżniają go: nieograniczona wyobraźnia, pomysłowość, perfekcyjny warsztat. Muzyk w stanie chwilowego spoczynku. Świeżo nawrócony na minimalizm.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

17


FELIETONY

kobieta

SHERLOCK HOLMES RZECZYWISTOŚCI?

Fot. z archiwum Anny Tabak

C

hyba nie ma osoby, która nie wie, kto to ten cały Sherlock Holmes. Ale jeśli jednak ktoś taki się trafi, słów kilka dla niewtajemniczonych: był to genialny detektyw z powieści Conana Doyle’a. Swoje śledztwa opierał na umiejętności obserwacji i znajomości psychologii oraz chemii. Kierował się też intuicją.

wiadam: a właśnie, że ma. I to całkiem sporo. Wielu mężczyznom wydaje się, że są nieomylni, kolorowa rzeczywistość im sprzyja, a wszystkie występki (większe bądź mniejsze) przechodzić będą wiecznie bez echa. Wiecie – patrzymy trochę na świat przez te osławione już „różowe okulary”. Tak jest, przyznaję. I wtedy nagle pojawia się, wydawać by się mogło, niewinna i niegroźna istotka. KoZastanawiacie się zapewne, co bieta, która pod niezwykle kruchą ma wspólnego Pan Sherlock z ko- powłoką kryje potężne pokłady bietą, prawdziwą kobietą? Odpo- siły i energii.

18

Kobieta prawdę pozna? W wielu (naprawdę wielu) związkach kobieta odkrywa, prędzej czy później, ale jednak, że coś z jej partnerem jest nie tak. Dziwne zachowanie, coraz mniej uczucia, ciągle jakieś wymówki czy coraz to późniejsze powroty do domu. Kobieta analizuje, a później, po pewnym czasie, już wszystko wie. Po dochodzeniu przychodzi pora na działanie, czyli „rozliczenie się” z winowajcą. Niczym detektyw. Najpierw analiza, później zbieranie dowodów, spisywanie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


FELIETONY

wszelakich faktów oraz wskazówek. A następnie, gdy wina jest już pewna niczym fakt, że dwa plus dwa to cztery, przechodzi do tego, by zdemaskować podejrzanego. Mężczyznę, oczywiście. Swego czasu udało mi się odbyć niedługą i przypadkową, acz bardzo szczerą rozmowę z pewną dziewczyną. Młoda, 24-letnia kobieta powiedziała, że jeszcze żadnemu z jej partnerów nie udało się z nią wygrać w sferze psychologii i zachowania ludzkiego. Stwierdziła, że albo oni (faceci) byli tacy słabi, albo ona taka dobra, niczym Sherlock. Widzicie, słynny detektyw pojawia się po raz kolejny. Nawet czasami słyszy się od samych mężczyzn, że ich partnerka jest tak przebiegła i prowadzi tak taktyczną i mądrą grę, że wprawia ich to w zakłopotanie, są w istnym szoku. Intuicja przede wszystkim. Intuicja kobieca jest bronią całej płci pięknej. Nam, mężczyznom, trudno to wszystko ogarnąć. Sherlocki są wszędzie: na ulicy, w pracy, sklepie, na wakacjach i w domu. Przed kobiecym Sherlockiem nie da się ukryć, bo nawet jeśli mężczyzna jest przebiegły i myśli, że wszystko robi niemalże perfekcyjnie, to kobieta i tak prędzej czy później dopadnie go,

a przedstawione dowody jego winy będą niepodważalne. Ot, tak już jest. Nie wiem, czy intuicja nasza, męska, ma się lepiej niż kilka–kilkanaście lat temu. W każdym razie nie możemy w tej kwestii równać się z kobietami, które same w sobie „przybierają różne wcielenia” – od aniołka po prawdziwego, rzetelnego detektywa, który poradzi sobie z każdą sprawą i z każdym winowajcą. Intuicja, jak wspominałem na początku, była czymś, czym kierował się Sherlock Holmes. Z jednej strony kobietom właściwie nie

Intuicja często bywa zgubna, ale nie w tym przypadku. Kobieta nie odpuści i stawi czoła jednemu i drugiemu winowajcy. Niczym prawdziwy Sherlock. Tak, kobieta to Sherlock Holmes rzeczywistości. Może już czas stworzyć coś nowego i zastąpić słynnego SH kobiecą postacią? Byłoby to z całą pewnością oryginalne. Uwielbiam zagłębiać się w psychikę i umysł drugiego człowieka, jest to niezwykle intrygujące. Kobieta przetwarza w „podbramkowych sytuacjach” fakty i informacje niezwykle szybko i oczywiście – sprawnie. Z całą pewnością nie warto oszukiwać się wzajemnie w związku ani mieć przed sobą tajemnic. Prawdziwe, silne uczucie pojawi się tylko w relacji budowanej na… prawdzie. Wszystko, co sztuczne, upadnie niczym domek z kart, i budowle stawiane przez lata nagle zaczną się burzyć, by w końcu popaść w ruinę. Tak to wygląda z męskiego punktu widzenia – nie leję wody, ale piszę, jak jest. Jeśli nie chcesz mieć do czynienia z Sherlockiem, bądź w porządku. O to przecież chodzi w tym świecie, gdzie każdy z nas jest tylko małym punkcikiem, który znacząco wpływa na rzeczywistość. Małym, ale szczególnym, pamiętajmy! •

INTUICJA KOBIECA JEST BRONIĄ CAŁEJ PŁCI PIĘKNEJ brak tej zdolności i umiejętności posługiwania się nią. Z drugiej zaś strony, gdyby nie fakty niepodważalne, świadczące o winie męskiej, kobiety nie mogłyby się wykazywać i prezentować swoich umiejętności. Jeśli jednak już takie powody są, a dowody leżą na stole, czarno na białym, to dlaczego miałyby to wszystko ominąć i udawać, że nic wielkiego się nie dzieje? A właśnie. Odpowiedź jest jasna, niemalże oczywista.

Patryk Witczuk Pisywał dla serwisów: logo24.pl, banzaj.pl, futbolnews.pl. Jego teksty ukazały się również w magazynie „CKM”. Obecnie pisze dla lokalnej gazety i serwisu Temat Szczecinecki. Jego blog Lifestyle by PW (www.lifestylebypw.pl) zajął odpowiednio piąte i dziewiąte miejsce w konkursie Męski Blog Roku (2016 i 2017) w kategorii Męskie sprawy. Spełnia marzenia, czerpiąc z tego radość. Interesuje się również fotografią.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

19


WYDARZENIA

akcja reakcja

Co w blogosferze piszczy DZIAŁO SIĘ

Kampania #nie_wstydze_sie_byc_kobieta

Z Asią Maj, pomysłodawczynią projektu blogowego dotyczącego zachorowań na raka szyjki macicy, rozmawiała Dagmara Sobczak.

Dagmara Sobczak socjopatka.pl

Cześć, Asiu! Dziękuję, że zechciałaś porozmawiać ze mną o Twojej akcji, w którą zaangażowałaś blogerów. Powiedz, skąd pomysł na tę kampanię i dlaczego zdecydowałaś się poruszyć tematykę raka szyjki macicy? Pewnego dnia zadzwoniła do mnie moja mama z bardzo przykrą wiadomością – u mojej cioci lekarze wykryli raka szyjki macicy. Doznałam szoku. Jak to możliwe?! Ciocia? Ta postrzelona, zwariowana, cudowna kobieta ma raka?! I do tego podejrzenie, że jest to już drugie stadium! A jednak. Ta sytuacja tak mocno we mnie trafiła, że postanowiłam działać. Doszłam do wniosku, że tak nie może być. Kobiety powinny wiedzieć, że chorują, a im prędzej się o tym dowiedzą, tym większą będą mieć szansę na 20

normalne życie. Koniecznie chciałam coś z tym zrobić i wymyśliłam blogerską akcję #nie_wstydze_sie_byc_kobieta, w której Twórcy mieliby zachęcać kobiety: córki, matki, babcie, koleżanki oraz swoje czytelniczki, do pójścia do ginekologa. Jeśli choć jedna kobieta (nawet blogerka biorąca udział w akcji) poszłaby na badania ginekologiczne, uznałabym to za sukces. Wizyta jest niezbędna, by zyskać pewność, czy można żyć w spokoju, czy skorzystać z pomocy specjalisty. To bardzo cenna wiedza, po którą każda z nas powinna sięgać bez wahania, a mimo tego zbyt rzadko to robimy! Asiu, opowiedz coś więcej o tej akcji. Czym się charakteryzowała? #Nie_wstydze_sie_byc_kobieta to akcja, która miała na celu uświadomienie kobietom, że nie chodzi o to, by chodzić do ginekologa, bo tak mówi się w mediach i do tego nawołują lekarze. Kobiety powinny mieć świadomość, że wizyta w gabinecie celem zrobienia badań może uratować im życie. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


WYDARZENIA

akcja reakcja

lifestyle’u i poruszające wiele innych tematów. Różnorodność tematyczna jest duża – i dobrze, bo dzięki temu akcja dociera do różnych kobiet, których zainteresowania są zupełnie inne! Akcja miała dwie edycje, prawda? Tak. W czerwcu i lipcu. Z drugą edycją wystartowaliśmy 3 lipca i trwała ona do końca miesiąca, czyli do dnia, w którym wypada Międzynarodowy Dzień Przyjaźni. W akcji na Dzień Matki blogerki zachęcały swoje czytelniczki, aby podarowały mamie najpiękniejszy prezent – czas. Czas, czyli życie, czas, jaki jeszcze mogą spędzić wspólnie, żyjąc w zdrowiu. Jednakże nie każdy ma dobre relacje z mamą, nie każdy też ma mamę. Doszłam do wniosku, że akcja jest na tyle wspaniała i na tyle ważna, że warto uderzyć w jeszcze innym kierunku – w kierunku przyjaźni. Przecież nie dbamy tylko o nasze mamy, ale też o nasze przyjaciółki, o osoby po prostu bliskie naszemu sercu i ważne dla nas. A skoro wypiłyśmy z przyjaciółką oceany wina, wypłakałyśmy morze łez (i to bez znaczenia, czy ze smutku, czy z radości) – to szkoda byłoby stracić tę przyjaźń z takiego powodu, jakim jest zbyt późna diagnoza. Warto dbać o tych, których kochamy. A Międzynarodowy Dzień Przyjaźni jest idealnym dniem do tego, aby zrobić razem coś innego, na przykład pójść wspólnie do ginekologa. I do tego zachęcaliśmy w drugiej edycji!

Ile osób dołączyło do akcji #nie_wstydze_sie_ byc_kobieta? Zainteresowanie akcją już na samym początku było ogromne i przerosło moje oczekiwania. Wstępnie zgłosiło się ponad 100 chętnych osób, jednakże finalnie w akcji wzięło udział 41 blogerów. Dlaczego zdecydowałaś się zaangażować w akcję właśnie blogerów? Jak myślisz, z czego wynika to, że ponad poło- Głównie to blogerki, ponieważ są kobietami. wa nie zdecydowała się na udział w projekcie? Brzmi śmiesznie, ale tak właśnie jest. Blogerki Niektórzy zaznaczyli, że mają/mieli ciężką sy- są kobietami, ich mamy są kobietami, ich babtuację, więc akcja jest im bliska, ale publicznie cie, ciocie i – zapewne – ich czytelnicy. A kogo nie chcieli o tym pisać. Inni, cóż… może akcja najbardziej dotyczą badania ginekologiczne, jak ich przerosła? Na projekt składały się trzy wpisy. nie kobiet? Poza tym coraz więcej młodych osób O ile dwa pierwsze były łatwe, lekkie i przy- woli przeglądać i czytać informacje w Internecie, jemne, tak ostatnia część wymagała już wysił- niż oglądać telewizję, reklamy czy wiadomości. ku. Myślę, że to mogło zniechęcić niektórych Blogi stają się z roku na rok coraz bardziej poblogerów. Natomiast dziewczyny, które zde- pularne, więc to genialne źródło, dzięki któremu cydowały się wziąć udział w akcji, to blogerki można szerzyć wiedzę o profilaktyce raka szyjki piszące o seksie, macierzyństwie, kosmetykach, macicy. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

21

Fot. Anna Tabak, Asia Maja

Cytologia na przykład pomaga wykryć raka szyjki macicy, a USG dopochwowe raka jajnika. Te badania czemuś służą, a jednak kobiety chyba nie do końca wiedzą czemu. Telewizja mówi: „Chodźcie do ginekologa, badajcie się”, ale nikt nie wyjaśnia w jakim celu. Ten jest konkretny: po to, by móc wykryć zawczasu chorobę i mieć szansę ją pokonać. Z rakiem jest jak z próchnicą… Jeśli próchnica zaatakuje ząb, możemy pójść do dentysty, poddać się borowaniu i już nie mamy problemu, jednak jeśli wybierzemy się tam za późno – możliwe, że ząb będzie nie do uratowania i będzie trzeba go wyrwać. Rak szyjki macicy wcześnie wykryty jest do pokonania – to komórki nowotworowe, które można z organizmu usunąć operacyjnie. Właśnie dlatego badania ginekologiczne trzeba robić regularnie, aby nie dopuścić do momentu, w którym komórki nowotworowe się rozprzestrzenią i na przykład w efekcie będzie trzeba usunąć całą macicę. Są kobiety, które miały raka szyjki macicy, ale dzięki temu, że był on wcześnie wykryty, nie usunięto im całej macicy, a jedynie część – dzięki temu one wciąż mogły urodzić dzieci! To jest niesamowite, to siła regularnych badań!


WYDARZENIA

akcja reakcja

Asiu, co chciałaś osiągnąć za pomocą tej akcji? Jaki był jej główny cel? Kto był grupą docelową, do której kierowaliście przekaz? Chciałam, aby dzięki tej akcji kobiety poszły do ginekologa i zrobiły USG oraz cytologię. Chciałabym, aby kobiety nie wstydziły się mówić, że idą na wizytę, oraz aby nie wstydziły się rozmawiać o „babskich sprawach”, ani z rodziną, ani z mężczyznami. Poza tym chcieliśmy uświadomić kobiety, że naprawdę lepiej jest pójść do ginekologa, by zrobić raz w roku badania, które trwają około 15 minut, i żyć w spokoju. To lepsze wyjście, niż umawianie się później na dodatkowe wizyty lekarskie, pobyty w szpitalu, poddawanie się zabiegom, a czasem – w najgorszym wypadku – usunięcie macicy. Patrząc z tej perspektywy, chyba warto poświęcić 15 minut w roku na kontrolną wizytę, prawda? My, kobiety, dbamy o siebie, chodzimy do dentysty, regularnie odwiedzamy fryzjera czy kosmetyczkę, malujemy paznokcie – robimy wszystko, by być piękne. Często decydujemy się nawet na diety cud, staramy się coraz lepiej jeść, ruszać, by być zdrowymi, a nie chodzimy regularnie do ginekologa. Zajmujemy się tym, co widać, tą powierzchownością – nie zdając sobie sprawy, że jedno z większych niebezpieczeństw jest w nas. Grupą docelową były kobiety w każdym wieku! Przecież każda z nas, bez względu na to, ile mamy lat – jest nadal kobietą i sprawy ginekologiczne wciąż nas dotyczą. Rak szyjki macicy rozwija się nawet 5–10 lat. To, że jesteśmy bardzo młode czy bardzo dojrzałe – nie znaczy niestety, że możemy nie mieć z nim do czynienia. 22

Które kobiety według Ciebie najmniej dbają o swoje zdrowie? Najmniej? Te, które już nie planują mieć więcej dzieci. Przygotowując się do akcji, rozmawiałam z ginekologami i dowiedziałam się, że najczęściej przychodzą do nich kobiety, które planują zajść w ciążę teraz albo w perspektywie kilku lat, a także te, które planują ciążę usunąć. Wraz z decyzją o nieposiadaniu już większej liczby dzieci kobiety niestety przestają chodzić do ginekologa. To trochę tak, jakby uważały, że ginekolog jest tylko po to, by poprowadzić ciążę w celu urodzenia zdrowego dziecka. Nie zdają sobie sprawy, że to jest tylko część jego profesji. Przede wszystkim ginekolog dba o nasze zdrowie. Czy miałaś sponsorów/partnerów, którzy przyłączyli się do akcji, czy wszystko robiłaś sama? Bardzo duże wsparcie merytoryczne dostałam od ginekologa, z którym rozmawiałam, zanim ogłosiłam akcję, oraz od Idy Karpińskiej – prezes Fundacji „Kwiat Kobiecości” zajmującej się rakiem szyjki macicy. U Idy zdiagnozowano raka szyjki macicy, w konsekwencji czego wycięto jej całą macicę. Teraz zajmuje się promowaniem profilaktyki raka szyjki macicy. Na stronie kwiatkobiecosci.pl można przeczytać historie kobiet, które również zmagały się z rakiem. To takie kompendium specjalistycznej wiedzy – co zrobić, by uniknąć tej choroby, oraz jak ją pokonać. Ostatnimi czasy w telewizji pojawiła się też reklama z jej udziałem, podczas której znane aktorki jechały na wizytę do ginekologa. Dodatkowo Magda z bloga rudoroz.pl stworzyła dla akcji plakat. To jest coś niesamowitego, ponieważ plakat został namalowany przez Magdę własnoręcznie farbami. Co poradziłabyś osobie, która chciałaby stworzyć własną inicjatywę nagłaśniającą jakiś problem? Najważniejsze, by dana osoba najpierw sama wszystko przemyślała, a dopiero potem zaczęła działać. Swoją akcję zrobiłam bardzo spontanicznie i trochę tego żałuję. Zdecydowanie w pewnym momencie akcja mnie przerosła. Niestety blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


WYDARZENIA

akcja reakcja

zbiegła się z moją przeprowadzką, organizacją ślubu i zwyczajnie nie miałam czasu się jej poświęcić na tyle, na ile bym chciała. Przez to, że nie ułożyłam solidnego planu kampanii, trochę przeciekała mi ona przez palce. Pamiętaj, jeśli chcesz stworzyć własną inicjatywę, miej opracowany plan i uwzględnij czas, jaki musisz na nią poświęcić.

prelegentów pojawili się: Magdalena Kanoniak, Tomek Tomczyk, Michał Kędziora, Eliza Wydrych-Strzelecka, Jacek Kłosiński i inni. To wydarzenie, które nie powinno ominąć żadnego twórcy internetowego! Część Redakcji „Blogostrefy” również tam była i podzieliła się z Wami swoimi spostrzeżeniami.

Czy żeby nagłośnić jakiś temat, trzeba mieć własne środki finansowe, czy można to zrobić bez funduszy? Oczywiście, że można zrobić akcję bez wsparcia finansowego i własnych funduszy. Naprawdę jedyne, czego potrzebujemy, to zapał i czas. I to jest właśnie genialne. Można zrobić akcję blogerską, a jeśli dzięki niej jakaś kobieta pójdzie się przebadać i jeśli wykryją u niej nowotwór we wczesnym stadium – mimo wycięcia części macicy, będzie mogła urodzić jeszcze wymarzone, upragnione dziecko – to znaczy, że osiągnęliśmy sukces! Może nie uwierzysz, ale filipińscy ginekolodzy nie wiedzą, jak wygląda rozwinięty rak szyjki macicy! Oni przyjeżdżają zobaczyć zdjęcia tej choroby do Polski. Tam każda kobieta bada się regularnie – w przypadku wykrycia komórek nowotworowych od razu ma miejsce interwencja. Innymi słowy, rak nie ma szans się rozwinąć. Jeśli na jakiejś wsi, z dala od cywilizacji będzie żyła staruszka, to specjalnie do niej przyjedzie bus „ginekologiczny”, żeby ją przebadać. Właśnie w taki sposób dbają tam o kobiety! A teraz zobacz: ile kosztuje profilaktyka? To jest jedynie jedna wizyta raz w roku. A ile czasu, stresu i pieniędzy pochłania leczenie? Czy naprawdę nie lepiej raz w roku pójść się przebadać?

Z początkiem lipca rozpoczął się projekt blogerski zainicjowany przez jedną z naszych głównych redaktorek – Dagmarę Sobczak. Ponad trzydziestu blogerów podzieliło się na swoich stronach informacją, jakie książki z danego gatunku są ich zdaniem najciekawsze! Akcja miała na celu wyłonienie najlepszych pozycji, aby zachęcić innych do sięgnięcia po różną literaturę, nie tylko taką, jaką czytają na co dzień. Aby im to ułatwić, każdy bloger (miłośnik danego gatunku) podzieli się jednym tytułem, który jego zdaniem jest najciekawszy i może spodobać się również innym! Oprócz dobrze znanych gatunków, jak kryminał, romans czy literatura młodzieżowa, pojawią się także bardziej oryginalne: realizm magiczny, poezja oraz manga. Podsumowania akcji wypatrujcie wraz z początkiem sierpnia na blogu socjopatka.pl.

>< See Bloggers

22–23 lipca odbyła się piąta edycja największego festiwalu dla twórców internetowych w Polsce! W tym roku w Gdyni w jednym miejscu spotkało się 1500 blogerów i influencerów, by uczyć się, poznawać nawzajem i dobrze bawić w nadmorskim klimacie! Tym razem całe wydarzenie zostało podzielone na 12 stref. Wśród blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Książka, dzięki której zacząłem czytać

DZIEJE SIĘ Zuzanna Gajewska – promocja czytelnictwa – strefa kultury

Rozbrzmiał głos książki

Blogerzy, bibliotekarze i inni miłośnicy czytania właśnie oddali głos książce. Drużyna Superbohaterów – Pogromców Nudy ruszyła do akcji. A ty możesz do niej dołączyć! Woluminy. Głos książki to inicjatywa mająca zachęcać do spędzania czasu z książką. Polega głównie na czytaniu na głos w miejscu publicznym. Jej organizatorką jest Zuzanna Gajewska, autorka bloga Szufladopółka. Pomysł na akcję to wynik dwóch obserwacji. Pierwsza to fakt, że projekty promujące czytelnictwo najczęściej trafiają do osób, które czytać już lubią. To oni przychodzą na wydarzenia literackie, wypożyczają i kupują książki. Są już 23


WYDARZENIA

akcja reakcja

przekonani. Druga rzecz to negatywne emocje towarzyszące czekaniu. Przychodnie lekarskie, przystanki, kolejki w urzędach. Co łączy te miejsca? Nuda. Przestępowanie z nogi na nogę, głośne westchnienia, zniecierpliwione chrząknięcia. Nieszczęśliwe dzieci i zirytowani rodzice. No ileż można? Jak długo można siedzieć w gabinecie/ opłacać rachunek/wypełniać formularz? Czytanie innym na głos w miejscach publicznych jest rozwiązaniem obu problemów. Uratuje ludzi przed nudą i pomoże dotrzeć do tych, którzy jeszcze nie wiedzą, jak wspaniałą formą rozrywki jest książka. Pokaże też, że brak czasu nie jest dobrą wymówką dla nieczytania. Bo czytać można zawsze i wszędzie, prawda? Na potrzeby akcji powstała postać Superbohaterki – Woluminy, która ratuje świat przed nudą i negatywnymi emocjami związanymi z czekaniem. Ma pelerynę, maskę i rekwizyt – megafon. Ale to tylko symbole. Takim Superbohaterem może zostać każdy. Wystarczy, że poczyta innym lub chociaż pokaże się z książką w miejscu publicznym. Do akcji już przyłączyli się blogerzy, bibliotekarze, wydawnictwa i szeroko pojęci miłośnicy czytania. Powstała Drużyna Pogromców Nudy. Czytają, pokazują się z książkami, zapraszają do zabawy znajomych. Po prostu – oddają głos książce. Wciąż można do nich dołączyć! Szczegółowe zasady uczestnictwa dostępne są na blogu szufladopolka.pl lub w grupie na Facebooku: https:// www.facebook.com/groups/455564944781961/ [Informacja prasowa, szufladopolka.pl]

BĘDZIE SIĘ DZIAŁO

Czwartkowe spotkania Social Media

Czwartki Social Media to spotkania branżowe, które odbywają się w kilkunastu miastach w Polsce. Zawsze w czwartek, jak sama nazwa wskazuje. Spotkania te służą rozwijaniu relacji w branży mediów społecznościowych, wymianie wiedzy, doświadczeń czy nabyciu nowych kontaktów. Są to dość luźne spotkania, które odbywają się najczęściej przy wieczornym piwie, podczas którego mają miejsce 2-3 15-minutowe prelekcje dotyczące Social Mediów. Zachęcamy Was do brania w nich udziału i poszerzania swojej wiedzy. Więcej o czwartkowych spotkaniach możecie poczytać na FB profilu @Czwartkowe Spotkania Social Media (https:// web.facebook.com/pg/CzwartekSocialMedia/ about/?ref=page_internal). Śniadania Świadomych Blogerek

Cykliczne spotkania, które odbywają się raz w miesiącu, zorganizowane przez Izabelę Kornet z bloga www.thesecretofhealing.pl. Nie są to typowe szkolenia, a raczej wspierające spotkania, które pomagają rozwiązywać blogowe problemy, pozwalają nawiązać efektywne współprace i zdobyć wiele nowych kontaktów. Celem spotkań jest propagowanie szeroko rozumianego „świadomego blogowania”. Ostatnie spotkanie miało miejsce 5 sierpnia. To jednak nie koniec! Sierpień będzie wyjątkowy, ponieważ odbędzie się wówczas sesja zdjęciowa dla blogujących kobiet, które uczestniczą w śniadaniach. Zwieńczeniem comiesięcznych śniadań jest organizowana raz do roku zamknięta, kameralna konferencja – Spotkanie Świadomych Blogerek, która w bieżącym roku odbędzie się 25 listopada. Wszystkich chętnych zapraszamy do zainteresowania się wydarzeniem stworzonym przez Izę. >< Jeżeli organizujesz jakiś event/spotkanie/wydarzenie/projekt angażujący blogerów i chciałbyś, abyśmy o nim napisali na łamach czasopisma, odezwij się na: dagmarasobczak@blogostrefa.net i napisz w skrócie, na czym polega Twoja akcja.

24

Fot. Wiesław Leszczyński

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


WYDARZENIA

na obczyźnie

Blogi pisane sercem

We Francji piszą swoje blogi m.in. Urszula Phelep (Urszula Marketing), Beata Redzimska (Vademecum blogera) i Joanna Wojciechowski blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

(Frolonaise). Od kilku miesięcy ze słonecznej Australii swoje posty tworzy Dagmara Hicks (Cała Reszta), w Danii – autorka kulinarnego bloga Raz a dobrze, w Rwandzie (a wcześniej w RPA) Marianna Jędrzejczyk (Marianna in Africa). Blogerki obecne są w wielu zakątkach świata – także w Bahrajnie, Chile, Chinach, Kenii, Malezji, Meksyku, Wietnamie i Urugwaju. Dzięki tym, a także kilkuset innym blogom tworzonym na emigracji czytelnicy mają okazję poznać m.in. obcą kulturę, zwyczaje, architekturę, kuchnię, sztukę czy politykę. Nawet jeśli blogi nie są stricte poświęcone opisywaniu życia w danym kraju, spomiędzy wersów wpisów można się wiele dowiedzieć o emigracji i obcej kulturze. Czy czytelnicy wiedzieliby, jak w praktyce funkcjonuje australijski system edukacji, gdyby nie wpisy Dagmary Hicks? Czy mieliby okazję poznać urocze kopenhaskie cukiernie i tamtejsze smakołyki, które skrupulatnie 25

Fot. z archiwum Pauliny Kalety, Katarzyny Nowosielskiej

N

iemal na każdym kontynencie, w przeróżnych zakątkach naszego globu, gdzie tylko jest dostęp do sieci, tworzone są blogi pisane przez Polki. Polska blogosfera na obczyźnie rozrasta się i integruje. Mimo że granice pomiędzy państwami i kulturami zacierają się i z dowolnego miejsca na świecie można komunikować się z resztą globu, wśród blogerów na emigracji widać silną chęć przynależności do grupy osób o podobnej sytuacji – jako przykład wystarczy podać Klub Polki na Obczyźnie, który w ciągu pięciu lat przyciągnął do swego grona ponad 220 blogerek. Czy blogi prowadzone na obczyźnie różnią się od tych pisanych w kraju? Na ile emigracja determinuje poruszaną w nich tematykę?

Sabina Trzęsiok-Pinna >< Katarzyna Grzebyk


WYDARZENIA

na obczyźnie

opisywała autorka bloga Raz a dobrze? Ile wiedzieliby o nowym prezydencie Francji i sytuacji w Paryżu tuż po pamiętnym ataku terrorystycznym, gdyby nie napisała o tym Beata Redzimska? Czy dowiedzieliby się o rozterkach emigrantek, gdyby Paulina z bloga Pani Emigrantka nie publikowała cyklu wywiadów na ten temat? Przykłady można mnożyć i wymieniać w nieskończoność, ale jedno jest pewne: dzięki blogom na obczyźnie ich czytelnicy zyskują sporą dawkę wiedzy, a polska blogosfera bez nich byłaby dużo uboższa. Wszak wyjazd za granicę często motywował emigrantki do założenia bloga. KLUB POLKI NA OBCZYŹNIE ZRZESZA BLOGERKI Z CAŁEGO ŚWIATA

W sieci jest dużo wyjątkowych miejsc zrzeszających blogerów, ale tylko jedno skupia wokół siebie blogujące Polki mieszkające poza granicami kraju. Dzieli je wszystko – wiek, wykonywany zawód, status cywilny, wykształcenie, zaś łączy jedno – emigracyjne losy. I właśnie z myślą o nich powstał Klub Polki na Obczyźnie, który z początkowego, nieśmiałego projektu zmienił się w prężnie działającą grupę, przewodzoną przez zamieszkałą w Egipcie Magdę Fou. To właśnie ona wraz z Żanetą Żuchowską założyła w 2012 roku klub Polek, który szybko zdobył uznanie żeńskiego grona polonijnego. Dał bowiem szansę emigrantkom z każdego zakątka świata na poznanie innych obieżyświatek, a ponadto pozwolił im się wykazać kreatywnie i rozwijać pisarskie (i nie tylko) pasje. Mówi się, że jedynie emigrant jest w stanie zrozumieć drugiego emigranta i jest w tym zdaniu dużo prawdy. Polki, które z różnych przyczyn opuściły kraj rodzinny, znalazły w klubie bratnie dusze, zaprzyjaźniły się, dzielą się swymi radościami i smutkami czy wspólnie radzą w różnych kwestiach. Celem powstania klubu było pokazywanie świata z emigracyjnej perspektywy i przybliżanie czytelnikom odległych kultur, religii oraz szerzenie tolerancji. Ważne było również promowanie pozytywnego wizerunku Polaka, który często jest odbierany niesprawiedliwie, bo stereotypowo. Wiele założeń członkiniom grupy udało się zrealizować i można śmiało powiedzieć, że godnie reprezentują Polskę za granicą. Warto 26

wspomnieć, że do grupy należy też rodzynek – Piotr Krychniak mieszkający w Stanach Zjednoczonych. Bo bez mężczyzny Klub Polki na Obczyźnie nie miałby racji bytu… CIEKAWE PROJEKTY SIŁĄ KLUBU

Klub zrzesza 227 osób. Żeby się do niego dostać, trzeba spełniać trzy kryteria: mieszkać poza Polską, być kobietą, pisać bloga. Gdy nowa uczestniczka zasili szeregi grupowe, ma szansę nie tylko poznać nowe osoby, ale też brać udział w projektach, które są silną stroną Klubu Polki na Obczyźnie. Klub zrealizował wiele projektów. Do najważniejszych przedsięwzięć można zaliczyć m.in. Projekt Bajki Tysiąca i Jednej Polki – to cykl składający się z 42 bajek wymyślonych przez klubowiczki i zadedykowanych wyjątkowym dziewczynkom. Inna inicjatywa: „Top 5 ukochanych miejsc” – polegała na pokazywaniu ulubionych miast, miasteczek, wsi, ulic czy nawet przecznic w nowej ojczyźnie. Dużym zainteresowaniem cieszyły się „Dziwne zwyczaje kulinarne w nowym kraju”. Ważnym projektem jest także Kalendarz Polki 2017 – zaprojektowany i wydrukowany na potrzeby klubowe. W najnowszym przedsięwzięciu: „Jak zmieniło się nasze postrzeganie kraju na emigracji” – klubowiczki dzielą się swoimi refleksjami na temat zmian, jakie zaszły w kraju, który zamieszkują. To tylko niektóre wybrane inicjatywy, przed klubowiczkami kolejne wyzwania, lecz na razie są one objęte grupową tajemnicą. O tym, że członkinie klubu (wraz z członkiem honorowym) posiadają moc, można było się przekonać, kiedy to, nie bacząc na odległość, grupa dziewczyn wraz z Piotrem postanowiła się spotkać w Paryżu na oficjalnym zlocie Polek. Spotkanie to przyniosło dużo radości i dało dziewczynom „kopa” do działania. Po Paryżu klubowiczki odwiedziły Martę w Holandii, a oprócz tego co jakiś czas odbywają się spontaniczne spotkania w mniejszym gronie organizowane w różnych częściach świata. Dla emigrantek są one czymś w rodzaju zjazdu rodzinnego, pozwalającego usidlić tęsknotę i iść do przodu z jeszcze większym entuzjazmem. Spotkania wiele dają również samemu klubowi, bo zacieśniają więzi między dziewczynami. A to jest rzeczą bezcenną, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


WYDARZENIA

na obczyźnie

tak samo jak przekonanie o tym, że za miedzą też mieszka Polka i w pełni rozumie emigracyjne rozterki drugiej rodaczki. CZY BLOGI NA EMIGRACJI RÓŻNIĄ SIĘ OD KRAJOWYCH?

Blogi prowadzone przez Polki na emigracji nie różnią się zbytnio od tych krajowych. Tak samo opisujemy nasze radości i smutki, perypetie i obserwacje, dzielimy się wiedzą i radami. Może tylko czasem przebija się przez nasze wpisy nostalgia, której nie ma na rodzimych blogach. Mój blog ewoluował – ze stricte parentingowego przerodził się lifestyle’owy. Pokazuję w nim życie we Włoszech takie, jakie jest naprawdę. Bez ściemy i lukru, zawsze zgodnie z prawdą. Klub Polki na Obczyźnie ciągle się rozwija i zaskakuje uczestniczki coraz nowszymi pomysłami. Z wirtualnej grupy stał się dla członkiń czymś więcej, bo ważną częścią ich życia na obczyźnie. Żeby poznać dziewczyny zasilające jego szeregi, wystarczy zajrzeć na klubowy blog. Blogerki, które mają ochotę znaleźć się w tym gronie, powinny wypatrywać zapisów, o których klub informuje w mediach społecznościowych. Klub można śledzić na Instagramie i Twitterze, dyskutować na facebookowym profilu i przekonać się, że mieszkanie poza granicami kraju ma swoje plusy i minusy, niemniej emigracji nie trzeba się bać, gdyż i ją da się ujarzmić. A że w grupie raźniej, stąd właśnie Klub Polki na Obczyźnie to miejsce absolutnie niepowtarzalne.

najważniejsze, ale psychika, samopoczucie, to, czy dajemy sobie radę. Niejeden raz miałam chwilę zwątpienia, chciałam się spakować i wracać do domu. I tutaj zadawałam sobie pytanie – do jakiego domu? Przecież męża mam tutaj, w Norwegii, więc gdzie ja niby mam jechać? Po czym brałam się w garść, rozmawiałam z mężem, rodziną, przyjaciółmi i się uspokajałam. Ogromną odskocznią było dla mnie prowadzenie bloga, który założyłam jeszcze przed wyjazdem. Reading my love powstał z pasji do literatury. Kocham czytać, odkąd pamiętam, a książki towarzyszą mi od zawsze. Mój blog to miejsce, gdzie chciałam się tą miłością i pasją dzielić. Poza tym lubię robić zdjęcia, więc gdzie znajdę lepsze widoki niż Norwegia? Dlatego co miesiąc pokazuję zdjęcia z okolicy, ale też dzielę się nowinkami o tym kraju – czego się dowiedziałam albo co sama przeżyłam (cykl Polishgirl in Norway). Kiedy zdecydowaliśmy się na wyjazd, wiadomo, na początku miałam mnóstwo obaw. Myślałam, że nie znajdę czasu na czytanie, publikowanie postów, robienie zdjęć. Ale tak dostosowałam

PROWADZENIE BLOGA STAŁO SIĘ DLA MNIE ODSKOCZNIĄ

Mówi Paulina Kaleta z Norwegii, autorka bloga Reading my love: Wyjazd za granicę wcale nie należy do łatwych. I nie mam tu na myśli odpoczynku, wakacji, zwiedzania, ale prawdziwe życie na emigracji. To doświadczenie będę wspominać do końca mojego życia, ale nie zawsze z rozrzewnieniem. Zarabianie pieniędzy, które dają Ci komfort psychiczny i dzięki którym nie ma dla Ciebie ograniczeń, i które w końcu pozwalają Ci zaoszczędzić konkretne sumy – to czasem nie wystarcza. Pieniądze nie są blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

rozkład dnia, że udaje mi się godzić pasję z prowadzeniem domu i pracą. Bardziej martwiły mnie papierowe książki, które kocham całym sercem i ciągle uważam, że nic ich nie zastąpi. Zapach papieru jest niesamowity! Owszem, w Bergen jest biblioteka, są polskie 27


WYDARZENIA

na obczyźnie

książki, ale na trzech 60-centymetrowych półkach. Wyboru jak dla mnie nie ma zbyt wielkiego, chociaż lubię tam zaglądać od czasu do czasu, aby poczytać gazety. Dlatego z wielkim trudem i długo przestawiałam się na e-booki. Początkowo wiłam się, kręciłam nosem, ale koniec końców chęć czytania okazała się znacznie większa. Poza tym dostęp do e-booka mam w ciągu kilku minut, a na przesyłkę czeka się do 3 tygodni, czasem dłużej. Tak że wyjścia nie miałam i zainwestowałam w czytnik. A dzisiaj po upływie ponad pół roku czytania książek elektronicznych uważam, że to fantastyczny wynalazek i takie czytanie uważam za równie udane.

Sen z powiek spędzała mi również współpraca z wydawnictwami. W Polsce w ciągu jednego tygodnia dostawałam kilkanaście książek. W Norwegii dostałam tylko cztery egzemplarze w przeciągu ośmiu miesięcy. Niestety tak wyglądają polskie realia. Wydawnictw najzwyczajniej w świecie nie stać na przesyłkę za granicę. Bo i po co mają zawracać sobie głowę jedną blogerką na obczyźnie, skoro mają sto osób na miejscu, które chcą zrecenzować książkę? Nie mam o to pretensji i nigdy nie miałam, bo wszystko rozumiem. Nie powiem, czułam jednak lekkie ukłucie, kiedy mi odmawiano już po ustaleniu wszystkich szczegółów i po podaniu adresu do wysyłki. Przez to przeszło mi koło nosa kilkadziesiąt egzemplarzy książek, które bardzo chciałam przeczytać. Czasem pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Po przyjeździe do Norwegii zaczęłam poszukiwać internetowych znajomości. Zainteresowały mnie kobiety na emigracji. Zastanawiało mnie, jak one sobie radzą z tęsknotą za ojczyzną, z codziennością, życiem w obcym kraju. Poznałam kilka kobiet i nasze relacje pozostają przyjacielskie. Chętnie do siebie piszemy, wspieramy się i pocieszamy w trudnych chwilach. Zaowocowało to także dołączeniem do Klubu Polki na Obczyźnie. Mój formularz zgłoszeniowy przeszedł pozytywną weryfikację i od czerwca należę do tej społeczności. Wkrótce na stronie powinien pojawić się mój artykuł. Po wyprowadzce do Norwegii dużo się zmieniło w moim życiu, ale cieszę się, że nadal mogę poświęcać się mojej pasji, jaką jest czytanie i pisanie o czytaniu. A wszystkim, którzy są akurat na emigracji, życzę dużo zdrowia. Reszta jakoś się ułoży. Bo zawsze na koniec pojawia się tęcza. CHCĘ POZNAĆ BLOGOSFERĘ CZESKĄ

Opowiada Katarzyna Nowosielska z czeskiej Pragi, autorka bloga Czas na ziemi: Praskie krajobrazy zachęcają do prowadzenia bloga. O inspirację do pisania nie jest trudno. Gorzej ze znalezieniem na to czasu. Zabytkowe, inspirujące miasto, obserwowane podczas spacerów z wózkiem, i chwile 28

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


WYDARZENIA

na obczyźnie

w kawiarniach wyrwane dla siebie weekendami i wieczorami – w takich warunkach prowadzę blog za granicą. Mieszkam obecnie w Pradze czeskiej, dokąd wyprowadziliśmy się z Warszawy z mężem i kilkumiesięcznym synkiem na początku 2017 roku. Praga zachwyciła mnie swoim pięknem. Jest tu mnóstwo kawiarni, w których można przysiąść, wyjąć laptop, spojrzeć przez okno na Zamek na Hradczanach i nic tylko inspirować się i rozwijać zawartość bloga. Do pracy na łonie natury zachęcają też urocze, ciche parki z ukrytymi między drzewami ławeczkami. Ptaki śpiewają w Pradze tak jak nigdzie i tą kojącą dla uszu muzyką też można się zainspirować. Z takich urokliwych miejsc do pracy można w Pradze korzystać w pełni. Szkopuł tylko w tym, że trzeba mieć na to czas. Bo z małym dzieckiem w ciągu dnia popracujesz w takich warunkach tylko podczas jego drzemek. Moje blogowanie wyglądało inaczej, kiedy mieszkałam w Warszawie. Blog prowadzę od 2015 roku, ale na poważnie zaczęłam nad nim pracować w roku 2016. Gdy urodziłam syna w sierpniu 2016 roku, praca nie była szczególnie utrudniona. W ciągu dnia, kiedy mąż pracował, nie byłam sama. Ktoś zawsze wpadał do naszego warszawskiego mieszkania. A to moja mama z obiadem i ogromem chęci do opieki nad maluchem. A to siostra podskoczyła odwiedzić siostrzeńca lub koleżanka z własnym szkrabem przyjeżdżała na pogaduchy. Ktoś podjechał, ponosił dziecko, zagadał je, wychodził z nim na spacer, a ty, matko, miałaś czas wykąpać się, umalować czy posiedzieć nad blogiem. W Pradze to się diametralnie zmieniło. Teraz, kiedy znalazłam się w nowym miejscu, w innym

mieście, widzę, że i każdy posiłek w ciągu dnia trzeba spożywać w pośpiechu. Zerkając, czy np. dziecko nie wkłada paluszka do kontaktu. Oprócz czasu wyszarpanego na blogowanie podczas drzemek syna blogiem zajmuję się też późnymi wieczorami, kiedy mąż wraz z pracy alby gdy synek już zaśnie. Chociaż wtedy to już najczęściej padam ze zmęczenia. Lepiej więc czasami pisze mi się porankami, kiedy jeszcze wszyscy śpią. Najefektywniej pracuje mi się weekendami, w soboty. Wtedy mąż zostaje z dzieckiem, a ja wychodzę do kawiarni. Tam rzeczywiście praca wre. Patrzę wtedy na zabytkową Pragę przez okno i piszę teksty. Zajmuję się social mediami. Z biegiem czasu, gdy synek skończy rok, planuję też zatrudnić opiekunkę do dziecka. Będę miała kilka godzin na pracę w ciągu dnia. Zalety tej sytuacji są takie, że dzięki wyjazdowi za granicę znacznie lepiej się zorganizowałam. Nie siedzę już nad tekstami godzinami, jak to bywało wcześniej. Wiem, że jak dziecko uśnie, mam np. godzinę, muszę się spiąć i zrobić przez ten czas zaplanowaną pracę. Bo później już nie będę miała na nią czasu. Gdybym nie kochała blogowania, pewnie nie byłoby mnie stać na to, aby zbudzić się przed świtem i pisać. To uczucie do bloga napędza mnie jednak każdego ranka. Wyjazd i zamieszkanie w innym mieście to super przygoda. Można pozwiedzać, podpatrzeć innych, nawiązać nowe znajomości, nauczyć się języka obcego. Nam nadzieje, że poznam też blogosferę czeską. Muszę jednak nauczyć się nieco czeskiego, niezbędnego do czytania czeskich blogów.

Sabina Trzęsiok-Pinna Od 6 lat mieszka we Włoszech. Miłośniczka książek, dobrej muzyki i klasycznej sztuki. Jak twierdzi, jest wiecznie na diecie, ciągle marnuje czas na głupoty, produkuje „durne” statusy na Fejsie i ogląda kretyńskie programy rozrywkowe, a języka włoskiego nauczyła się z telewizji. Autorka bloga Ratunku, Italia (www.ratunkuitalia.eu), gdzie krytycznie i z przymrużeniem oka przygląda się włoskim zwyczajom.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Katarzyna Grzebyk Sabina Trzęsiok-Pinna

29


GADŻETY

NIEZBĘDNIK BLOGERA Dagmara Sobczak >< Magdalena Bek

Fot. Dagmara Sobczak, grafiki Magdalena Bek

G

to cykl, który powstał z myślą o twórcach chcących rozwijać się i ułatwić sobie codziennie życie. W tym dziale zapoznamy Cię z najciekawszymi aplikacjami na telefon, wtyczkami do WordPressa, pomocnymi stronami internetowymi i przedmiotami, które nie tylko pozwolą Ci blogować, ale zarazem ułatwią cały ten proces, a także zainspirują Cię i zmotywują do regularnych działań.

Wybieramy tylko te wtyczki i akcesoria, które wypróbowaliśmy i które wykorzystujemy na co dzień, więc możemy polecić je z czystym sumieniem. Nie znajdziesz tu byle czego – to sprawdzone narzędzia, które pozwolą Ci między innymi zautomatyzować Twoją pracę. Na początek wyróżnimy 10 narzędzi, które już dziś możesz wykorzystać, by ułatwić sobie zadanie, a przy tym zwiększyć efektywność pracy.

Każda praca wymaga zaangażowania, ale i każdą można sobie ułatwić – podobnie jest z byciem twórcą. Niezależnie czy prowadzisz bloga, kanał na YouTubie, czy jesteś influencerem – postaramy się, abyś w każdym zestawieniu znalazł narzędzie dla siebie – takie, które ułatwi oraz umili Twoje działania. W sieci jest wiele aplikacji i wtyczek, które prześcigają się w byciu lepszymi i walczą o Twoją uwagę. Niestety nie wszystkie na nią zasługują.

Każdy blog oprócz wartościowej treści powinien charakteryzować się odpowiednio dobranymi zdjęciami (ewentualnie grafikami) dobrej jakości. Idealną sytuacją jest, gdy na blogu umieszczamy fotografie swojego autorstwa, wtedy nasze miejsce w sieci ma swój niepowtarzalny charakter. Jednak nie zawsze jest to możliwe. W natłoku zadań można nie mieć na to czasu, poza tym niekiedy brakuje odpowiednich umiejętności lub chęci, aby nauczyć się robić dobre zdjęcia. Na szczęście

30

adżety blogera

1. DARMOWE BANKI ZDJĘĆ

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


GADŻETY

nic straconego, ponieważ istnieje sposób na to, by fotografie na Twoim blogu wyglądały zachwycająco. Z pomocą przychodzą banki zdjęć – miejsca pełna płatnych i darmowych grafik, które możesz pobrać. Jedyne, czego potrzebujesz, to chwila, by wybrać spośród setek dostępnych zdjęć te, które Ci odpowiadają. Wybór jest ogromny, więc na pewno znajdziesz takie, które idealnie wkomponują się w Twój blog, a przy tym będą adekwatne do prezentowanych treści. Fotografie mogą także być pomocne w mediach społecznościowych, np. do tworzenia grafik, zanim jednak zatracisz się w bogactwie banków zdjęć, pamiętaj o tym, by zawsze sprawdzić ich licencję – czy możesz ich używać, czy jest do tego wymagana zgoda autora. Poniżej znajdziesz kilka banków z darmowymi zdjęciami: >> http://kaboompics.com/ >> http://passel.co/ >> https://pixabay.com/ >> http://freestocks.org/ >> https://www.pexels.com/ >> https://morguefile.com/ >> http://www.freeforcommercialuse.net/ >> https://unsplash.com/ >> http://www.gratisography.com/ >> http://startupstockphotos.com/ >> https://picjumbo.com/ >> http://librestock.com/ >> http://www.freeimages.com/

konkretne zlecenia. Dzięki Toggl wiesz dokładnie, ile czasu poświęcasz konkretnemu działaniu, a dodatkowo masz możliwość przeglądania w programie raportów i podsumowań. Niewątpliwym ułatwieniem dla twórcy jest możliwość korzystania z mobilnej wersji programu. Dzięki temu ułatwieniu możesz stale, w każdym miejscu i o każdej porze, śledzić nie tylko czas poświęcony na działanie, ale również oceniać poczynione postępy. Program znajdziesz pod linkiem: https://toggl.com/ 3. WTYCZKI DO UDOSTĘPNIANIA TREŚCI W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH

Media społecznościowe to świetne narzędzie do promocji bloga, ponieważ gdy Twoje posty blogowe są udostępniane dalej, docierają do nowych osób. Dzięki temu masz możliwość zainteresowania szerszego grona odbiorców swoim miejscem, a tym samym zyskać nowych czytelników. Warto wykorzystywać różne szanse i ułatwić sobie to zadanie. Z pomocą przychodzą wtyczki do udostępniania treści w mediach społecznościowych. Wybór jest ogromny, jednak zdecyduj się na tę, która odpowiada Ci w największym stopniu. Niezależnie od tego, która zyska Twoją sympatię, pamiętaj, by skupić się na jej funkcjonalności – ważne, by ułatwia dzielenie się Twoją świetną treścią! By nie zarzucać Cię ogromem wtyczek (wiesz pewnie o tym, że im większy wybór, tym trudniej się zdecydować), podamy Ci 2. MIERZENIE CZASU – TOGGL trzy przykłady – będą to dwie wtyczki i jeden Kolejnym narzędziem, w które warto się zaopa- program: trzyć, jest program Toggl służący do mierzenia czasu. Do czego może się przydać blogerowi? Dzięki niemu dowiesz się, ile konkretnie czasu (co do sekundy) zajmuje Ci napisanie posta czy Share Button by AddThis – do ściągnięcia wykonywanie innych zadań związanych z blogotutaj: waniem. Wykorzystując Toggl, będziesz w stanie https://pl.wordpress.org/plugins/addthis/ ocenić, czy jakaś aktywność wyjątkowo „pożera” Shareaholic – do pobrania tutaj: Twój czas, a to może dać Ci do myślenia oraz https://wordpress.org/plugins/shareaholic/ zachęcić do minimalizowania strat. Może warZotabox – to narzędzie umożliwi Ci nie tylto działać bardziej efektywnie albo delegować ko umieszczenie przycisków do podzielenia pewne zadania? się treścią, ale posiada także kilka innych cieProgram udostępnia funkcję przypisywania zakawych możliwości. Do sprawdzenia tutaj: dań do projektów. Może to być przydatne, gdy na https:/ /zotabox.com/ przykład pracujesz dla klientów lub wykonujesz blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


GADŻETY

4. NARZĘDZIE DO ZNAJDOWANIA SŁÓW KLUCZOWYCH – ANSWER THE PUBLIC

Prowadząc blog, wiesz zapewne, że warto zadbać o optymalizację treści pod kątem wyszukiwarek (SEO). Ważną rolę odgrywają tu słowa kluczowe. Jeśli na samo hasło „słowo kluczowe” dostajesz gęsiej skórki, możemy Cię uspokoić, podpowiadając, jakie narzędzie ułatwi Ci pracę. To oczywiście tylko jedno z tego rodzaju narzędzi – aby znaleźć w miarę pełny zestaw słów kluczowych, warto skorzystać z kilku programów. Jednak nawet używając jedynie Answer the public, będziesz do przodu w porównaniu do osób, które tego nie robią.

Zatem do dzieła. Po wejściu na stronę zobaczysz „myślącego pana” – przyjemny wizualny dodatek. Zanim przystąpisz do poszukiwań, zmień język na polski, a następnie wpisz interesujące Cię słowo lub frazę. Program wskaże Ci słowa powiązane, a Ty zyskasz mnóstwo inspiracji. Bardzo dużą zaletą narzędzia jest to, że podpowiedzi zobaczysz także w formie wygodnej wizualizacji. Poniżej możesz sprawdzić, jakie tematy i frazy zostały powiązane ze słowem „blog”. To ogrom informacji uzyskany w kilka chwil. Genialne, prawda?

Widok przykładowego zestawu słów kluczowych w Answer the public

32

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


GADŻETY

5. DROPBOX/GOOGLE DRIVE

Innym narzędziem, które może być pomocne w blogowaniu, jest Dropbox/Google Drive. Swoje dokumenty, pliki, zdjęcia możesz przechowywać w chmurze. Oprócz tego, że są one tam bezpieczne, dzięki mobilnym wersjom masz do nich dostęp praktycznie w dowolnym czasie, z każdego miejsca na Ziemi. Zachowane zdjęcia możesz umieścić w kilka chwil na swoim profilu na Instagramie lub podzielić się nimi na innym profilu w mediach społecznościowych. Dodatkowo, jeśli posiadasz na swoim blogu newsletter (nawet jeśli nie, to może w przyszłości przekonamy Cię, że warto), dyski w chmurze będą bardzo przydatne! Świetnie sprawdzą się do przechowywania prezentów za zapis na listę mailingową. Jedyne, co trzeba zrobić, to wgrać swoje materiały, pobrać link i umieścić go w wiadomości powitalnej. W taki sam sposób możesz umieszczać bezpłatne materiały na swoim blogu czy w mediach społecznościowych. Genialna metoda na przechowywanie drobnych prezentów i niespodzianek dla czytelników. A kto z nas nie lubi prezentów?

Co możemy Ci polecić? Na pewno będzie to Happy Planner – świetne narzędzie do spisywania pomysłów, ustalania grafiku postów, ale i codziennych zobowiązań. Planner ten „zmusi” Cię do wybrania 3 priorytetów na dany dzień,

6. PLANNER

Książkowy/papierowy planner na dany kwartał czy rok to niezbędnik niejednego blogera. Planner stanowi świetną alternatywę dla tradycyjnego kalendarza, który rzadko daje takie możliwości i szeroko zbudowaną funkcjonalność. Czemu to służy? W plannerze możesz zapisywać pomysły na nowe posty, to on da Ci możliwość planowania wpisów w mediach społecznościowych, sprawdzając się przy tym doskonale jako tradycyjny kalendarz. Dodatkowo plannery mogą stać się motywacją do tworzenia nowych treści czy miesięcznych celów, między innymi związanych z blogiem. Ze względu na to, że w sprzedaży pojawia się coraz więcej ciekawych i wymyślnych plannerów, każdy może znaleźć idealny organizer dla siebie. Różnią się nie tylko okładkami, ale i rubrykami oraz okresami, na jakie są rozpisane. Istnieją też takie plannery, które pozwalają rozpocząć planowanie w każdej możliwej, dogodnej dla Ciebie chwili w ciągu roku. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

dzięki czemu praca staje się bardziej efektywna, bowiem konkretyzujesz swoje codzienne cele. Dodatkowo motywuje on nie tylko do działania, ale i odpoczynku oraz przeznaczenia czasu na budowanie więzi rodzinnych – pamiętaj, że 33


GADŻETY

relaks jest równie istotny w efektywnej pracy, jak 8. OBIEKTYW DO TELEFONU Każdy influencer stwierdzi, że (zaraz obok komsamo działanie. putera) jednym z podstawowych narzędzi jego 7. MOTYWACYJNY KUBEK pracy jest telefon. To na telefonie wstawiamy Każdy bloger, zanim przysiądzie do napisania zdjęcia, czytamy posty, udostępniamy cudze trenowego tekstu, przygotowuje sobie ulubiony na- ści, piszemy maile, a co sprawniejsi wykorzystują pój: kawę, herbatę, sok czy wodę z cytryną. To go do pisania blogowych postów! To telefonem miły rytuał, a przy okazji blogerskie paliwo, które najczęściej nagrywamy to, co dzieje się wokół nas, dostarcza mocy podczas działania. i uwieczniamy chwile z naszej codzienności. Dobrze jest korzystać w tym celu ze swojego Niektóre aparaty w telefonach porównywane ulubionego kubka, a jeszcze lepiej, jeżeli kubek są do aparatów fotograficznych, ponieważ jabędzie stanowić dodatkową motywację do pracy kość robionych przez nie zdjęć niewiele odbiega i działania. To jest możliwe! od tych pstrykanych profesjonalnym sprzętem. Jeżeli w ofercie różnych firm nie możesz zna- Jeżeli więc masz dobry aparat w telefonie i nie leźć kubka idealnego dla siebie – zaprojektuj go. czujesz potrzeby kupowania lustrzanki, ale przy To nic trudnego, a przecież Ty sam wiesz najlepiej, tym masz wrażenie, że czegoś Ci brakuje – odpoco Cię motywuje do efektywnej pracy: czy jest wiednim rozwiązaniem może okazać się obiekto specjalny kolor, ulubiony cytat, a może jakiś tyw do telefonu. szczególny obrazek lub własna złota myśl? Może W zależności od tego, jaki obiektyw wybierzekomentarz od zachwyconego czytelnika? Ilu blo- my, możemy robić różnorodne zdjęcia. Na ryngerów, tyle motywacyjnych treści! ku dostępne są obiektywy szerokokątne, fisheye Warto umilać sobie czas spędzony w pracy nad czy typowe do robienia selfie, które nie dość, że blogiem czy vlogiem właśnie takimi detalami, jak dają dodatkowe światło, to jeszcze wygładzają ukochany kubek. Daj się zainspirować! skórę!

34

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


GADŻETY

gadżet ten pobudza Cię do wysiłku. Pomaga rozładować napięcie mięśni nadgarstków, z którymi możesz mieć problem, pisząc długo na klawiaturze albo na telefonie. 10. PODRĘCZNY LAPTOP

Podstawowym narzędziem pracy każdego influencera jest komputer. Większość influencerów to freelancerzy, którzy pracują nie tylko z domu, ale i z różnych miejsc w Polsce i na świecie – może to być zarazem pobliska restauracja, pociąg, jak i Wyspy Kanaryjskie. Dlatego tak istotne jest, aby sprzęt, na którym influencer pracuje, był w miarę lekki i podręczny. W momencie, kiedy opuszczamy nasze cztery ściany i ruszamy pracować w terenie, wygoda i komfort są czymś, co zdecydowanie doceniamy w pierwszej kolejności. Ważne, aby sprzęt, na którym pracujesz, był jak najmniej kolizyjny i chronił dane, które na Jak więc widzisz, wybór jest ogromny, jeżeli nim przechowujesz. System IOS, jak wiemy, jest masz więc ochotę urozmaicić swoje zdjęcia robio- o wiele bezpieczniejszy niż Android, dlatego ne telefonem, ale nie chcesz wydawać pieniędzy z czystym sumieniem do pracy freelancera polena lustrzankę albo po prostu na ten moment Cię camy komputery Apple. Ze względu na ich wagę, na to nie stać – obiektyw do telefonu jest dla ale i bezpieczeństwo, które gwarantują. Apple Ciebie najlepszym rozwiązaniem. wypuścił cienki MacBook Air w różnych rozmiarach, dzięki czemu możesz sam zdecydować, 9. ANTYSTRESOWY GADŻET który wymiar jest dla Ciebie najodpowiedniejszy Każdemu z nas prędzej czy później, niezależnie i najwygodniejszy. od tego, jak bardzo lubimy swoją pracę, przyj>< dzie się zmierzyć z sytuacją stresogenną. Może to być problem z weną, kreatywnością, jakieś nowe Powyższa lista gadżetów powstała w wyniku wyzwanie, którego się obawiasz, czy niemiły ko- współpracy dwóch osób: Dagmary Sobczak, która od kilku lat jest freelancerem, a od ponad mentarz skierowany w Twoją stronę. Niezależnie, co spowodowało Twoje rozdraż- dwóch prowadzi blog, oraz Magdaleny Bek z blonienie, warto mieć przy sobie jakiś antystresowy ga lekkazmianamamy.pl – specjalistki od social gadżet, na przykład piłkę, której uciskanie powin- mediów i marketingu w Internecie. Ich wspólna no Cię uspokoić. Piłeczka ma za zadanie prze- praca jest połączeniem wiedzy związanej z SM nieść Twoją koncentrację na ściskanie jej, zamiast i znajomości potrzeb osób pracujących w domu • na myślenie o sytuacji stresującej. Dodatkowo za pośrednictwem Internetu. Magdalena Bek Socjolog i wnikliwa obserwatorka rzeczywistości. Zafascynowana światem mediów społecznościowych i marketingu. Zwolenniczka budowania relacji i wartościowej obsługi klienta. Właścicielka bloga Lekka Zmiana Mamy (www.lekkazmianamamy.pl), na którym porusza powyższe tematy. Nie wierzy w magiczne sztuczki, ale w dobre przygotowanie i konkretny plan działania. Każdego dnia udowadnia, że zmiana jest możliwa.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Dagmara Sobczak Magdalena Bek

35


FILMY I PODCASTY

Katarzyna Nowak

YouTube

Rozwój YouTube’a

Y Fot. Aleksandra Dobies

ouTube to obecnie jeden z najpopularniejszych, obok Facebooka i Instagrama, kanałów social mediów. Choć znajduje się w ścisłej czołówce popularności, rzadko zastanawiamy się nad tym, w czym tkwi jego sekret.

głos. W wideo królują ekspresja i gestykulacja, a my mamy do czynienia z żywym człowiekiem, nie z „suchym” tekstem. Warto jednak pamiętać, że jest to materiał obrobiony, czyli poddany szczegółowej selekcji, pozbawiony pewnych fragmentów, ulepszony i zmodyfikowany. Nie jest to realny obraz w 100%. Nawet tak popularne roNAJWIĘKSZY SEKRET YOUTUBE’A dzaje filmików jak vlog (prezentujący codzienne Niewątpliwie do największych zalet YouTube’a życie) czy vlog pogadankowy są świadomie wynależy zaliczyć formę przedstawiania treści, czyli reżyserowane, choć noszą znamiona spontaniczwideo. Nie ukrywajmy – większość z nas woli ności. Nikogo to jednak nie dziwi, bowiem tak obejrzeć filmik na dany temat, niż przeczytać było od zawsze – podobne praktyki stosowano obszerny artykuł. Oglądając wideo, widzimy już dwa lata temu, kiedy wideo w takiej formie twórcę, patrzymy na jego mimikę, słyszymy jego na YouTubie jeszcze raczkowało.

36

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


FILMY I PODCASTY

YouTube

PROFESJONALNE WIDEO

Jak wyglądał YouTube na samym początku? Trzeba przyznać, że dość ubogo; na pewno nie były to profesjonalne produkcje filmowe. Na samym początku nikt nie dbał o jakość. YouTube był tylko miejscem, gdzie zamieszczało się filmy amatorskie. Gigantyczny rozwój YouTube’a, z równoczesnym zwiększeniem jakości filmików, nastąpił około pięciu lat temu. Obecnie te niewielkie, acz dopracowane produkcje nie mają zupełnie nic wspólnego z pierwszymi próbami oswojenia kanału. Dziś filmy kręcone są w świetnej jakości, ich twórcy pracują nad odpowiednim światłem i dźwiękiem, większość przygotowuje się merytorycznie. Wszystko to czemuś służy – podejmowany wysiłek sprzyja nawiązywaniu jak największej i najlepszej liczby współprac czy kontraktów reklamowych. YouTube to dziś przede wszystkim małe produkcje filmowe; niektóre kanały prezentują istne dzieła sztuki. Rzadko kiedy szanujący się youtuber wrzuci do sieci coś, z czego nie jest zadowolony. Kiepskie światło, błędy, nieodpowiednie kadrowanie? Nie ma mowy! Obecnie jakość jest wszystkim. TREŚCI

YouTube dysponuje dziś sporą liczbą nowych, kreatywnych i oryginalnych treści. Każdy twórca chce, aby to jego kanał czymś się wyróżniał i przykuł uwagę widzów. Filmy kontrowersyjne, ciekawe, niebanalne wybijają się najbardziej – jak w każdej dziedzinie. Zarobki z YouTube’a są spore, jednak generują je nie – jak można podejrzewać – wyświetlane reklamy czy liczba odsłon, ale przede wszystkim kontrakty z markami oraz programy partnerskie.

Wyświetlenia oraz subskrypcje ich kanałów sięgają setek tysięcy – są to liczby niewątpliwie imponujące. Warto tu zaznaczyć, że sukcesy amerykańskich vlogerów robią jeszcze większe wrażenie. Czy 10 lat temu znany był zawód youtubera? Chyba nikomu nawet nie przemknęło przez myśl, że na YouTubie można będzie zarabiać naprawdę spore pieniądze! Czy ktoś myślał o programach partnerskich czy byciu ambasadorem marki? Śmiem twierdzić, że obecnie YouTube to najlepsze źródło reklamy – zarówno dla marek makijażowych, jak i elektrycznych (testowanie nowych urządzeń). Reklamodawcy chcą świadomie inwestować w youtuberów, a ci chętnie podejmują współprace – można tu śmiało mówić o obustronnej korzyści. Youtuberzy otrzymują sporą liczbę paczek PR-owych, ponieważ marki przeważnie wiedzą, czego chcą, w co należy inwestować i komu powierzyć swój produkt, aby dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. Ważny jest sposób prezentacji treści oraz zasięgi, choć zdarza się, że dla reklamodawcy istotniejsza od liczby subskrybentów jest możliwość dotarcia do konkretnej grupy potencjalnych klientów. Youtuberzy uczestniczą w programach partnerskich, stają się ambasadorami marek, współpracują barterowo czy występują w reklamach. Form współpracy i możliwości zarobkowania jest tyle, na ile pozwala pomysłowość i kreatywność twórców oraz marek. AUTENTYCZNOŚĆ, CZYLI YOUTUBER TO ZWYKŁY CZŁOWIEK

Nie bez powodu youtuberzy są tak popularni. To osoby, które obserwujemy na co dzień – znamy je, wiemy, czego się po nich spodziewać, możemy REKLAMY, ZARABIANIE, ZAWÓD YOUTUBERA im zaufać. Nie są gwiazdami, to zwykli ludzie, YouTube’a znam od ponad 10 lat. Szukając porad tacy jak my, tylko ukryci za szklanym ekranem – dotyczących stylizacji włosów, trafiłam na kanały testują produkty i opowiadają o swoich odczukilku vlogerek beauty, które obecnie są jednymi ciach. Tutaj pojawia się pytanie: na ile opinie z najpopularniejszych i najchętniej oglądanych youtuberów są autentyczne? Wierzę jednak, że osób na YouTubie: ich słowa są prawdziwe, a oni sami nie polecają » StylizacjeTV (ok. 718 tys. subskrypcji), tego, z czego nie są zadowoleni. » Nieesia25 (ok. 177 tys. subskrypcji), Wielu youtuberów pytanych o to, dlaczego za» Nissiax83 (ok. 152 tys. subskrypcji), łożyli kanał na YouTubie, opowie o chęci dzielenia » Maxineczka (ok. 290 tys. subskrypcji), się swoimi poglądami, zainteresowaniami i pasją. » KatOsu (ok. 193 tys. subskrypcji). Często w realnym świecie nie mogli rozmawiać blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

37


FILMY I PODCASTY

YouTube

><

np. o makijażu czy komputerach, ponieważ nie znajdowali osób, które interesowałyby się podobnym tematem w tak eksperckim stopniu. CIEMNA STRONA YOUTUBE’A – WSZĘDOBYLSKI HEJT

Rozwój YouTube’a niewątpliwie daje twórcom wiele możliwości zarobkowania, ale również rozwoju osobistego i doskonalenia umiejętności. Niestety, tak prężny rozwój jest nie tylko źródłem przyjemności. YouTube ma też ciemną stronę – wszędobylski hejt, który wywodzi się z zazdrości, chęci sprawienia przykrości czy niskiej samooceny hejtującego. Porównując Facebook (fanpage), komentarze na blogach oraz Instagram, można stwierdzić, że to na YouTubie występuje największa ilość hejtu, z którym youtuberzy radzą sobie na kilka sposobów: ukrywają lub usuwają komentarze bądź odpierają ataki. Walka z hejtem jest jak walka z wiatrakami – rozmowy nie pomagają, a często wręcz generują dodatkowy trolling.

YouTube stał się bardzo dobrym narzędziem dla biznesu. Mając coś ciekawego do powiedzenia, można się skusić na założenie własnego kanału i zacząć udostępniać wartościowe treści. Nie zapominajmy jednak, że materiał to nie wszystko! Gdyby nie pasja, żaden popularny kanał tworzący treści od kilku dobrych lat nie osiągnąłby takich statystyk i sukcesów. Liczy się treść, ale w tym wszystkim ważny jest jeszcze człowiek – autentyczny, lubiący swoje zajęcie, otwarty na rozwój i podnoszący wciąż poprzeczkę – sobie oraz innym. Dynamiczny rozwój YouTube’a, który obserwujemy od kilku lat, uzmysławia nam, jak bardzo liczy się obecnie reklama i w jaki sposób marki podchodzą do jej nowego wymiaru. Reklamodawcy często decydują się na promowanie produktów w sieci, a zadanie niewątpliwie ułatwiają im youtuberzy – osoby znane, lubiane i wzbudzające zaufanie wśród odbiorców. YouTube’owa reklama jest skuteczna, ponieważ trafia do określonej grupy docelowej, a produkty polecają osoby, które zbudowały potężne (lub konkretne, niszowe) grono odbiorców: vlogerki beauty będą reklamowały produkty makijażowe czy urodowe; vlogerzy kuchenni zaprezentują akcesoria, produkty do gotowania etc. YouTube z portalu czysto amatorskiego stał się idealnym miejscem dla reklamodawców; dziś wiemy, że jest kanałem o ogromnych możliwościach, gdzie dba się o jakość samego wideo, skupia wokół siebie rzeszę odbiorców treści z danej dziedziny i opowiada się o produktach – tu działają obraz, dźwięki i ruch. Akcja i reakcja • gwarantowane.

Katarzyna Nowak Od ponad dwóch lat szczęśliwa żona. Od przeszło roku prowadzi swoją firmę, wychowując siedmiomiesięcznego Antosia. Freelancerka – swoją pasję zamieniła na pracę. Nadaje stronom internetowym nowe oblicze, zakłada sklepy, projektuje graficznie, fotografuje. Prowadzi lifestylowo-parentingowy blog Mama Freelancerka (www.mamafreelancerka.pl), w wolnych chwilach oddaje się lekturze. Z wykształcenia jest socjologiem.

38

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


FILMY I PODCASTY

podcast

Blogerze!

Po co Ci ten podcast?

Zacznijmy od tego, co to jest podcast

Podcast (lub podkast) to internetowa publikacja dźwiękowa pojawiająca się w postaci regularnych odcinków, z zastosowaniem systemu RSS (subskrypcja). Formy podcastów są różne, od profesjonalnych audycji radiowych, hobbystycznych nagrań, po kursy językowe. Tematyka podcastów blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

również jest bardzo różnorodna, bo poza biznesowymi i edukacyjnymi audycjami możemy posłuchać podcastów o książkach, filmach, fotografii, a nawet o żeglarstwie.

Twojego głosu, który jest przecież częścią naszej osobowości i przekazuje wiele informacji o nas. W ten sposób budzisz większe zaufanie. Na co dzień pracuję głosem, więc wiem, jak ważne jest brzmienie, jego ton i sposób mówienia. Jak słuchać podcastów? Forma podcastu może być Na komputerze, na telefonie, na naukowa, edukacyjna albo prytablecie. Na stronie lub za pomocą watna. Wiele zależy od tego, na specjalnych aplikacji, które auto- jaki temat prowadzisz blog. Jeśli matycznie pobierają nowe odcinki piszesz o tańcu, to pewnie lepiej Twojego ulubionego podcastu. sprawdzi się w Twoim przypadku kanał na YT, ale możesz przecież Podcast daje szansę na nagrywać wywiady z tancerzami nawiązanie relacji z odbiorcą i publikować je również w formie A to oznacza, że nagrywając pod- podcastów. To kwestia Twojej pocast, zyskasz kolejny kanał komu- mysłowości i wyobraźni. nikacji z czytelnikiem. Masz szansę na zbudowanie silniejszej więzi. To Budowanie marki osobistej forma rozmowy, w której odbior- Podcast to doskonałe narzędzie do ca poznaje Cię lepiej, słuchając budowania marki osobistej, a przy 39

Fot. z archiwum Magdaleny Gościmskiej

N

iezależnie od tego, na jaki temat piszesz blog, podcast może być doskonałym jego uzupełnieniem. Możesz wykorzystać nagrania audio do komunikacji z Twoimi czytelnikami, do promocji bloga lub marki albo tak jak ja zacząć spełniać swoje marzenia o pracy w radiu.

Magdalena Gościmska


FILMY I PODCASTY

podcast

Nikt nie lubi, gdy mówi się do niego specjalistycznym i niezrozumiałym językiem. Nie zawsze jednak chodzi o to, aby na podcaście zarobić, bo zazwyczaj jest to platforma do komunikacji, pomagania innym i przekazywania wiedzy. Podcasty służą też rozrywce i w tej kategorii również mają szeroką rzeszę odbiorców, co można doskonale wykorzystać. Trochę techniki i człowiek się gubi

tym świetny sposób na to, aby przekazać wiedzę i udowodnić, że znasz się na tym, o czym piszesz na blogu. Przewaga audio nad wideo Wiele osób ma opory przed tworzeniem nagrań wideo – z różnych powodów. Chce zachować prywatność lub nie lubi kamery. Nagranie audio daje większy komfort. I rzecz niezwykle ważna… Słuchać można wszędzie Czytanie jest super, ale słuchanie ma też wiele zalet. Dla mnie od dziecka słuchanie było bardzo ważne. Bajki, słuchowiska, potem radio i audiobooki. Gdy byłam dzieckiem, malowałam, bawiłam się i zasypiałam przy bajkach. Dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez radia (mówionego), audiobooków i podcastów. Słuchanie podcastów to idealne rozwiązanie dla ludzi, którzy są zapracowani, chcą się rozwijać i nie lubią marnować czasu. Słuchać 40

Niekoniecznie! To wcale nie taka skomplikowana sprawa. Wiesz już, jakie korzyści dla blogera może przynieść nagrywanie podcastu. Być może nawet udało mi się przekonać Cię, że warto go możemy w samochodzie, sprząta- nagrywać. Dlatego chciałabym tejąc, uprawiając sport, gotując lub raz napisać o technicznych aspekwykonując inne czynności, które tach nagrywania podcastu. nie absorbują naszej uwagi na tyle, by nie móc skupić się na treści Jakiego sprzętu potrzebujesz? podcastu. Wszystko zależy od tego, na jakim Czy na podcaście etapie nagrywania podcastu jesteś. możesz zarobić? Jeżeli dopiero zaczynasz i chcesz Podobno tak, ale w Polsce bez- spróbować swoich sił, to możesz pośrednie zarabianie na podca- nagrywać nawet na telefonie lub stach jeszcze nie jest popularne. korzystając z mikrofonu w komPisząc „bezpośrednie”, mam na puterze. Można też kupić minimyśli pozyskanie sponsora, który mikrofon na USB. Jakość takiego płaci nam za wspomnienie o nim nagrania będzie oczywiście pozow jednym lub kilku odcinkach. stawiać wiele do życzenia, ale idea Ale biorąc pod uwagę to, co na- podcastu też jest taka, że nagrywać pisałam wcześniej o marce osobi- może każdy, a nie każdy ma przestej i budowaniu pozycji eksperta, cież dostęp do profesjonalnego podcast może nam pomóc w za- sprzętu. Z racji wykonywanego rabianiu. przeze mnie zawodu jakość ma dla Szczególnie w specjalistycznych mnie kluczowe znaczenie, ale jeśli branżach okazuje się to istotne – chcesz zacząć nagrywać, to zrób to. można w ten sposób wytłumaczyć Potem stwierdzisz, czy chcesz konwiele rzeczy w bardziej przystęp- tynuować swoją przygodę z podny sposób. Ludzie chętniej sięgają castingiem i inwestować w lepszej po takie treści w formie nagrania. jakości sprzęt. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


FILMY I PODCASTY

podcast

Jeżeli jednak już teraz zależy Ci na dobrej jakości Twoich nagrań i chcesz kupić dobry mikrofon, to możesz zacząć od mikrofonu pojemnościowego, również podłączanego do komputera za pomocą przewodu USB. Ceny zaczynają się już od 200 zł, ale nie zawsze o cenę tu chodzi. Nie w każdym wypadku drogi sprzęt gwarantuje dobrą jakość nagrań.

z nich jest Audacity (http://www. audacityteam.org/). To łatwy w obsłudze program o sporych możliwościach. Kolejny przykład to Wavepad (http://www.nch.com. au/wavepad). Druga opcja to zlecenie montażu komuś, kto się na tym zna.

Publikacja podcastu Aby opublikować swój podcast, potrzebujesz plik z nagraniem Adaptacja akustyczna w formacie mp3, który umieszczasz (pomieszczenie) na serwerze. Musisz również utwoPodcasty bywają nagrywane w ka- rzyć kanał RSS, bo bez niego nawiarniach lub innej przestrzeni pu- granie jest tylko zwykłym plikiem. blicznej. Spotkałam się z opinią, że te dodatkowe „efekty dźwiękowe” miejskiej dżungli lub – ogólnie mówiąc – otoczenia, w którym się znajdujemy, dodają klimatu nagraniom. Wtedy świetnie sprawdzą się mikrofony dynamiczne, które zbiorą to, co mamy do powiedzenia my i nasi goście, a efekty pozostaną tłem nieprzeszkadzającym słuchaczowi. Jeśli jednak nagrywamy w domu i chcemy, aby dobrze się nas słuchało, należy zadbać o to, by w pomieszczeniu było cicho i nie tworzył się pogłos. Niewskazane są otwarte okna, głośni domownicy, szum komputera, drukarki, kosiarki itp. Do nagrania najlepiej wybrać małe pomieszczenie, w którym są: dywan, zasłony i książki. Unikajmy otwartych przestrzeni i echa, bo nasze nagranie nawet na najlepszym mikrofo- Podcastem staje się, gdy odbiorcy nie będzie do wyrzucenia. Równie mogą go subskrybować. Tajemniistotne są ustawienia oraz warunki czy RSS to specjalny adres internetowy, dzięki któremu zarówno głosowe, ale o tym za chwilę. katalogi podcastów, jak i programy Montaż do ich słuchania wiedzą, że opuIstnieją darmowe programy z pod- blikowaliśmy nowy odcinek. Zastawowymi funkcjami, które w zu- wiera też najważniejsze informacje pełności wystarczają do tego, aby o naszej audycji. Najczęściej RSS-y obrobić nagranie podcastu. Jednym tworzone są automatycznie przez blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

specjalne dodatki do naszych stron internetowych. Jak przygotować się do nagrania podcastu?

Sprzęt i pomieszczenie już mamy. Odcinek przygotowany, ale pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia. Nasz głos. To delikatny temat. W swojej pracy często spotykam się z osobami, które mówią: „Nie znoszę swojego głosu”. Co ciekawe, są to często osoby, które publikują swoje nagrania. Nie do końca jest tak, że nie można nagrywać bez wcześniejszego przygotowa-

nia głosu, bo wielu podcasterów i youtuberów tak robi, ale nasze głosy są tak samo jak my i nasze ciała – bardzo różne. Każdy głos wymaga innych „zabiegów”. Poza tym warto pracować nad głosem, bo to przynosi wiele korzyści nie tylko dla naszego podcastu. Jeżeli przygotujemy świetne treści, które postanawiamy nagrać 41


FILMY I PODCASTY

podcast

prowadzę, i często widać je już po krótkim czasie systematycznych ćwiczeń.

i opublikować, to nie zaszkodzi zastanowić się też nad tym, jak brzmi nasz głos. Pracujemy nad stylem, nad tym, aby nasze blogowe zdjęcia były coraz lepszej jakości, aby treść była ciekawa, więc jeśli decydujemy się na podcast, warto popracować również nad kolejnym narzędziem, którym jest nasz głos. Praca nad głosem i wymową może przybierać różne formy i zależy od naszych potrzeb. Jest to kwestia indywidualna. Niektórzy chcą poprawić barwę głosu, inni pracować nad dykcją. Kiedy już zaczniemy nagrywać, może okazać się, że po 5 minutach mamy chrypę lub osłabiony głos, a to nie są żarty. Chrypa może mieć poważne skutki i wiele przyczyn, które da się wyeliminować ćwiczeniami. Tak samo można pracować nad wzmocnieniem głosu. Efekty tych ćwiczeń obserwuję na warsztatach i konsultacjach, które

czy wszystko nagrywa się tak, jak powinno. Podcast to rodzaj audycji, a żaden prezenter radiowy ani reporter nie rozstaje się ze słuRozgrzanie aparatu mowy chawkami. Słuchanie siebie dla i głosu niektórych może być z początku Jeśli myślisz o nagrywaniu głosu, trudne, bo głos, który do nas dorozgrzewka to niezbędny element chodzi, brzmi nieco inaczej niż na Twojej pracy nad nim. Wystarczy nagraniu, ale to kwestia przyzwykila prostych ćwiczeń emisyjnych, czajenia. oddechowych i dykcyjnych, aby poczuć większą swobodę mówie- Podcast to nowe możliwości nia. Praca nad podcastem bywa czaMikrofon może być sochłonna, bo odcinek trzeba Twoim przyjacielem przygotować, nagrać, zmontować Aby tak się stało, jak to w życiu – i opisać, ale to inwestycja długotrzeba się z nim lepiej poznać. terminowa. Nagrania zostają na Mikrofon wyłapuje o wiele wię- Twojej stronie oraz w aplikacjach cej niż ludzkie ucho i do pracy i jeśli tematy są ponadczasowe, z nim trzeba się przyzwyczaić. to istnieje duże prawdopodoJeżeli jesteśmy na początku naszej bieństwo, że ludzie będą słuchać podcastowej drogi i nagrywamy Twoich odcinków długo po ich pupierwsze odcinki na dyktafonie blikacji. Dodatkowo masz szansę lub smartfonie, to może nie mieć na bardziej intymną formę kontakjeszcze tak wielkiego znaczenia, tu z czytelnikiem, którego zamieale jeśli zdecydujemy się na kupno niasz w słuchacza i tym sposobem nawet najtańszego mikrofonu na zatrzymujesz na dłużej. To nowe USB, to przyjdzie nam się zmierzyć możliwości dla Twojego bloga. z naszym głosem w słuchawkach. Kwestie techniczne mogą wydawać A słuchawki są niezbędne. Nie się trudne, ale wcale takie nie są. muszą być profesjonalne, ale Poza tym – od czego są pomocni jeśli decydujesz się na nagra- ludzie? Społeczność podcasterów nie audio, zrób to najlepiej, jak w Polsce rośnie w siłę i coraz więcej możesz. Słuchawki douszne ma blogerów decyduje się na swój podkażdy, a słuchanie siebie i gościa cast. Warto korzystać z ich wiedzy w trakcie nagrania daje przede i doświadczenia. Podcasty to wciąż wszystkim możliwość podsłuchu, nisza do zagospodarowania. •

Magdalena Gościmska Na co dzień pracuje głosem, który szkoli od wielu lat. Najpierw w studium wokalnym, później na studiach i w radiu, aż wreszcie w studium aktorskim oraz na licznych kursach, które pomogły jej przygotować się do pracy z mikrofonem i na scenie. Tworzy podcast o głosie i języku. Postanowiła pomagać innym w poznawaniu możliwości własnego głosu. Wie, o czym mówi, bo ma Mega Głos (www.megaglos.com).

42

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

motywacja

Anna Tabak >< Agnieszka Menet

Wiem, że potrafię Jak odkryć swoje silne strony i dlaczego to takie ważne poirytowani potykamy się o kolejne przeszkody, robimy krok naprzód, aby za chwilę cofnąć się o dwa. A tymczasem źródło naszej największej siły cały czas jest tuż-tuż. Zamiast więc rozglądać się wokół siebie, zerknijmy na moment do własnego wnętrza i zastanówmy się nad zupełnie innym pytaniem: „Gdzie tkwi mój potencjał?”. SILNA STRONA – CO TO TAKIEGO?

Gdy myślimy o talencie, przed oczami automatycznie stają nam sylwetki znanych artystów, pisarzy, sportowców. Patrząc na obrazy Picassa czy słuchając symfonii Mozarta, od razu nasuwa się stwierdzenie: „Ten to miał talent!”. Niewątpliwie jest to prawda, ale czy przypadkiem nie chodzi tutaj o coś więcej? I co z resztą ludzkości – czy Mało kto jednak szuka odpowiedzi we właści- prawidłowe jest założenie, że po świecie chadzawym miejscu. To zupełnie jak z okularami pana ją całe miliony przeciętniaków, aby pojedyncze Hilarego: krążymy po omacku, coraz bardziej wybitne jednostki mogły błyszczeć na ich tle? blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

43

Fot. Anna Tabak, z archiwum Agnieszki Menet, grafika Ewa Brzozowska

K

ażdy z nas kiedyś zadał sobie to pytanie: „Co dalej?”. Obojętne, czy mówimy tutaj o wyborze kierunku studiów, rozpoczęciu własnej działalności, zmianie pracy, wejściu w nowy związek, wyruszeniu w podróż, założeniu bloga – za każdym razem sporządzamy bilans potencjalnych korzyści i strat, porównujemy, zastanawiamy się, analizujemy swój budżet, pytamy bliskich o radę. Robimy to, bo zazwyczaj zależy nam na podobnych rezultatach: chcemy odnosić sukcesy i nieustannie się rozwijać, pragniemy stabilności finansowej, poczucia bezpieczeństwa, marzymy o obracaniu się w towarzystwie ludzi, którzy nas doceniają i nadają na podobnych falach.


ROZWÓJ

motywacja

Sprawdźmy, co na ten temat ma do powiedzenia Każdy z nas ma w sobie pewne naturalne Agnieszka Menet, coach z wieloletnim doświad- predyspozycje, które są wypadkową z jednej strony naszej osobowości, temperamentu czeniem, menedżer i artystka: Jeśli wychodzę z założenia, że jestem przeciętna, nijaka, nie ma we mnie nic wyjątkowego, że na świecie jest wielu ludzi takich jak ja, to oznacza, że mam niejako kłopot z oceną własnej wartości. Na świecie nie ma dwóch takich samych osób, choć pewnie bliźniaki próbowałyby się ze mną sprzeczać – i nie mam na myśli wyłącznie wyglądu. Każdy z nas posiada unikalną kombinację cech, umiejętności, talentów i doświadczeń, które czynią z nas wyjątkową osobę. Oczywiście zdarzają się szczególne talenty, wspomniany Mozart czy Picasso, ale należy pamiętać, że za ich osiągnięciami kryje się bardzo ciężka, systematyczna praca. Nie wystarczy odkryć w sobie talent, trzeba nad nim pracować. Picasso miał to szczęście, że jego ojciec był nauczycielem rysunku, ale to nie zagwarantowało mu sławy wielkiego twórcy. Młody Pablo spędzał po ok. 8 godzin dziennie, ćwicząc rysunek i malując.

44

i preferencji (o których m.in. mówi C.G. Jung), ale z drugiej strony okoliczności, w jakich dojrzewamy, i doświadczeń, jakie zbieramy. To wszystko tworzy niepowtarzalny krajobraz naszego potencjału.

Jaką definicję talentu możemy znaleźć w specjalistycznej literaturze? Według Buckinghama i Cliftona, autorów poradnika Teraz odkryj swoje silne strony i twórców programu StrengthsFinder (Instytut Gallupa): Talent to każdy powtarzający się wzorzec myślenia, odczuwania lub zachowania, który może znaleźć pożyteczne zastosowanie. Jeśli jesteś z natury dociekliwy, jest to twój talent. Jeśli lubisz rywalizować, to też twój talent. Jeśli jesteś czarujący – to masz taki talent. Jeśli jesteś wytrwały – również. I jeśli jesteś odpowiedzialny, to także jest twój talent. (…) Stosując taką definicję, talentami można nazwać nawet na pozór negatywne cechy,

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

motywacja

„SILNA STRONA

TO POWTARZAJĄCE SIĘ, BLISKIE PERFEKCJI WYKONYWANIE JAKIEGOŚ DZIAŁANIA.

jeśli mogą okazać się pożyteczne. Upór? Twój upór jest talentem, jeśli masz do odegrania rolę, w której twardy sprzeciw wobec przeszkód jest przepustką do sukcesu – na przykład rolę sprzedawcy albo adwokata na sali rozpraw.

A jednak talent – choć tak istotny i bardzo jej bliski – nie jest jeszcze silną stroną. Według tych samych autorów silna strona to „powtarzające się, bliskie perfekcji wykonywanie jakiegoś działania”. W tej definicji tkwi pewien haczyk, ponieważ można mylnie założyć, że poprzez regularne ćwiczenia osiągniemy pożądaną perfekcję. Owszem, człowiek posiada zdolności do nauki i przystosowywania się, zatem dyscyplina i ciążka praca na pewno sprawią, że stanie się lepszy w wybranej dziedzinie. Aby jednak mówić o silnej stronie, konieczne są te naturalne, wrodzone zdolności, a jeszcze lepiej: unikatowe połączenie talentu, wiedzy i umiejętności. By lepiej to zobrazować, posłużmy się przykładem: lubisz przebywać wśród ludzi, jesteś komunikatywny, nie boisz się konfrontacji – to twój talent. Śledzisz trendy, znasz się na modzie, możesz wiele powiedzieć na temat fasonów ubrań i materiałów – to twoja wiedza. Uczestniczyłeś/aś w szkoleniach na temat technik sprzedaży, masz kilkuletnie doświadczenie jako sprzedawca, potrafisz w mig odgadnąć oczekiwania klientów i wiesz, jak przekonać ich do zakupu – to twoje umiejętności. Podsumowując, twoją silną stroną jest zdolność sprzedaży. Może się również okazać, że posiadasz tak silny dar przekonywania, że jesteś w stanie sprzedać produkt, o którym nie masz zielonego pojęcia. Plus dla ciebie! Poradzisz sobie nawet bez specjalistycznej wiedzy. Pamiętaj natomiast, że choćbyś posiadał ogromne kwalifikacje, nigdy nie osiągniesz trwałej perfekcji bez tej wrodzonej „iskry”.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

ZAPOMNIJ O SŁABOŚCIACH

Wiele mówi się na temat pracy nad własnymi słabościami. Doskonale wiemy, co nam nie wychodzi, czego się wstydzimy. Całe życie spędzamy na „wypełnianiu luk”, przystosowywaniu się do ogólnie przyjętych norm, spełnianiu oczekiwań środowiska. Bez trudu potrafimy wymienić co najmniej kilka obszarów, nad którymi naszym (i nie tylko naszym) zdaniem powinniśmy popracować. Inwestujemy mnóstwo czasu, wysiłku i pieniędzy, aby osiągnąć jakiś w miarę zadowalający poziom, co często przypomina iście syzyfową pracę. Za wszelką cenę staramy się uniknąć porażki, podczas gdy to właśnie skupienie się na tym, co przychodzi nam z łatwością, jest gwarancją sukcesu. Agnieszka Menet mówi: Nasze społeczne uwarunkowania powodują, że mamy blokadę przed chwaleniem się i podkreślaniem swoich mocnych stron. Często na moich warsztatach czy też w pracy z klientami indywidualnymi spotykam się z oporem przed opowiadaniem o swoich umiejętnościach czy talentach. „Noo, potrafię szyć, ale takie tam, proste rzeczy!” albo „W sumie fajnie wyszła ta wycieczka, którą zorganizowałam dla znajomych, ale można było to lepiej zaplanować”. Chwalenie się jest społecznie źle postrzegane. Pamiętacie może wierszyk o Samochwale Jana Brzechwy? Od dzieciństwa wpaja nam się, że mówienie o sobie dobrze jest czymś złym. „Nie wychylaj się! Poczekaj, niech cię inni pochwalą!” Nie zgadzam się z tym. Kiedy potrafimy dostrzec swoje mocne strony, swoje talenty i swoje osiągnięcia i kiedy zaczynamy mówić o nich otwarcie, wzmacniamy swoje poczucie wartości, łatwiej nam pokonywać codzienne trudności, patrzeć pozytywnie na świat i zamiast narzekania jesteśmy w stanie odnaleźć w sobie energię do działania. To buduje naszą wiarę w siebie. Poza tym świa45


ROZWÓJ

motywacja

domość tego, w czym jesteśmy mocni, kieruje naszą energię na rozwijanie tych obszarów, w których najłatwiej nam będzie osiągnąć doskonałość i sukces. I w przeciwieństwie do rozwijania słabych stron wcale nie będziemy tej energii potrzebować tak dużo. Oczywiście warto zdawać sobie sprawę z tego, jakie mamy niedoskonałości. Jednak zamiast piętnowania ich, moim zdaniem należy je pokochać. One też są wyjątkowe! Nie ma sensu jednak skupiać naszej całej energii na tych obszarach, bo ją po prostu bezpowrotnie stracimy. Błędem wielu rodziców jest nakazywanie dzieciom poprawiania stale słabych

„TALENT

podsuwa myśli o mniejszych i większych rewolucjach. Warto przy tym pamiętać, że na zmiany nigdy nie jest za późno, szczególnie w dzisiejszych czasach. Dyplom otwiera wiele drzwi, jednak zawód zgodny z wykształceniem nie jest już jedyną możliwością. W każdym momencie możemy się dokształcać, próbować nowych rzeczy, działać na własną rękę. Najgorszą opcją jest utknięcie w miejscu, które ewidentnie nie jest dla nas. W POSZUKIWANIU TALENTU

O czymkolwiek marzysz, cokolwiek chcesz osiągnąć, jakkolwiek wyobrażasz sobie ścieżkę swojej kariery – określenie tego, gdzie tkwi twój poten-

TO KAŻDY POWTARZAJĄCY SIĘ WZORZEC MYŚLENIA, ODCZUWANIA LUB ZACHOWANIA, KTÓRY MOŻE ZNALEŹĆ POŻYTECZNE ZASTOSOWANIE.

ocen z przedmiotów, w których nie czują się mocne, bo wszystkie oceny „muszą” być wysokie. Zamiast czasu spędzonego nad biologią, której dziecko nie znosi, niech skoncentruje się na tym, jak doskonalić swoje umiejętności w matematyce, gdzie czuje się „jak ryba w wodzie”.

cjał, to zawsze najlepszy punkt wyjścia. Najlepszy, ale z całą pewnością nie najprostszy. Talenty często pokryte są tak grubą warstwą kurzu i śmieci, że potrzeba naprawdę solidnych porządków, aby się do nich dokopać. Pomoc profesjonalisty czasami może się okazać nieoceniona. Oddajmy ponownie głos Agnieszce Menet:

Teraz chyba już nikt nie ma wątpliwości: znajomość własnych talentów, a następnie przekształcanie ich w silne strony są niezbędne, aby czerpać satysfakcję ze swojego zajęcia i życia w ogóle. Robiąc to, w czym jesteśmy dobrzy, możemy być maksymalnie skuteczni – mamy chęci i motywację do dalszego rozwoju, osiągamy ponadprzeciętne wyniki, czerpiemy przyjemność ze swojej pracy, nie marnujemy niepotrzebnie energii. Z łatwością wytyczamy sobie kolejne ambitne, ale osiągalne dla nas cele i unikamy frustracji, gdy po raz kolejny coś okazuje się ponad nasze możliwości. Biorąc udział w procesie rekrutacji na upragnione stanowisko, z przekonaniem opowiemy o swoich zaletach i zaprezentujemy się pracodawcy w najlepszym świetle. Często uświadomienie sobie, co jest naszą mocną stroną,

Odkrywanie mocnych stron podczas procesu coachingowego bywa mozolną pracą, szczególnie u tych osób, które obawiają się albo wstydzą mówić o sobie dobrze. Aby dotrzeć do sedna, potrzebujemy najpierw przedrzeć się przez mur negatywnych przekonań, lęków, wdruków, które taka osoba nosi w głowie. Krótko mówiąc, pracujemy najpierw nad mechanizmami, które odcinają ją od pozytywnego myślenia o sobie. Kiedy świadomość tych mechanizmów rośnie, możemy zacząć pracę nad „wyłuskiwaniem” mocnych stron. I tutaj pomocą służą różnego rodzaju ćwiczenia, których wiele opiera się na obserwacji samego siebie: własnych działań, interakcji z drugim człowiekiem, emocji, jakie pojawiają się w różnych okolicznościach, reakcji na różne sytuacje. Taki

46

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

motywacja

proces zajmuje trochę czasu, jego długość zależy od otwartości i gotowości klienta na odkrywanie prawdy o sobie. Nie oczekujmy, że na pierwszym spotkaniu po krótkiej rozmowie coach powie nam: „Oto lista pana/pani mocnych stron!”. Rolą coacha jest proponowanie ćwiczeń, które wspomagają cały proces, drążenie i naciskanie, żeby klient nie poprzestawał na powierzchownych odpowiedziach, pokazywanie jego sytuacji z różnych perspektyw. Oczywiście nad odkrywaniem mocnych stron można też pracować samodzielnie. Jeśli mamy w sobie mocną potrzebę odkrycia potencjału, damy sobie czas i obiecamy szczerość wobec samego siebie, to jest duża szansa, że znajdziemy odpowiedzi. Ale nie chodzi tu o odpowiedzi w stylu „mam łatwość komunikowania się z ludźmi”. To jeszcze nic nie znaczy, jest zbyt ogólne. Trzeba podrążyć.

Przyjrzyjmy się zatem kilku ćwiczeniom, które możesz wykonać na własną rękę. To sprawdzone metody, które pomogą Ci zajrzeć nieco głębiej i dostrzec to, do czego być może do tej pory nie przywiązywałeś większej wagi. 1. Obserwuj siebie

Brzmi banalnie, ale świadomość swojego ciała i umysłu to najważniejszy czynnik w drodze do sukcesu. Ty sam wiesz najlepiej, co sprawia ci przyjemność, jakie sytuacje cię stresują, czego się boisz, a o czym myślisz z podekscytowaniem. Istotne jest, by obserwować swoje spontaniczne, odruchowe reakcje i odczucia podczas wykonywania danych czynności. Jeśli angażując się w coś, czujesz się spełniony, pewny siebie, jesteś dumny z efektów – jesteś na dobrej drodze. Zwróć również uwagę na to, jak odbierasz zupełnie nowe doświadczenia; czasami talent objawia się tym, że nauka czegoś nowego przychodzi nam szybko i łatwo.

zabawy wybieraliśmy i jak spędzaliśmy wolny czas, również nie pozostaje bez znaczenia. Może lubiłeś kreatywne zajęcia, malowałeś i wycinałeś cuda z kolorowego papieru, podczas gdy Twój brat ganiał za piłką? Uwielbiałeś bawić się z innymi dziećmi czy raczej w samotności czytałeś książki? Zrób sobie małą wycieczkę do przeszłości i prześledź ten okres swojego życia. Obejrzyj fotografie, pomyszkuj na strychu, przypomnij sobie ulubione zabawki. Zastanów się, co Cię wtedy ciekawiło, jakie przedmioty szkolne lubiłeś najbardziej, kogo podziwiałeś, jakie cechy charakteru u Ciebie dominowały. Być może twoje aktualne marzenia pokrywają się z tymi z dzieciństwa? A może są zupełnie inne – potrafisz powiedzieć, dlaczego tak się zmieniły? Koniecznie zapisz odpowiedzi! 3. Pytaj innych

Wybierz kilka zaufanych osób, co do których masz pewność, że będą wobec Ciebie szczerzy. Niech to będą osoby z różnych środowisk: najbliższa rodzina, przyjaciele, znajomi ze studiów, koledzy z pracy. Zapytaj, co uważają za Twoje zalety. W czym ich zdaniem jesteś dobry? Za co Cię szanują i podziwiają? Bądź dociekliwy i pytaj tak długo, aż uzyskasz precyzyjne odpowiedzi. Oczywiście różne osoby mogą postrzegać Cię w różny sposób, ale pewne opinie powinny się pokrywać. Czasami ktoś patrzący z boku potrafi zwrócić nam uwagę na coś, co nam samym wydaje się oczywiste lub mało istotne.

2. Wróć do dzieciństwa

Jako dzieci, które jeszcze nie znają wyrażeń „nie da się”, „to nieopłacalne”, „co sobie ludzie pomyślą”, mogliśmy marzyć, o czym tylko chcieliśmy. Zadziwiające, jak wiele mogą powiedzieć o człowieku właśnie te dziecięce marzenia. Wtedy kształtowała się nasza osobowość, a to, jakie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

47


ROZWÓJ

motywacja

Agnieszka Menet Agnieszka Menet – certyfikowany Soul Coach® oraz coach w nurcie CoachWise akredytowanym przez International Coach Federation, trener z wieloletnim stażem zarówno w obszarze biznesowym, jak i rozwoju osobistego. Od kilkunastu lat jako menedżer ds. personalnych w środowisku międzynarodowych korporacji wspiera menedżerów w rozwoju umiejętności zarządzania oraz przeprowadzaniu zespołów przez zmiany. Ukończyła I stopień kursu Gestalt oraz Akademię Terapii Ekspresyjnych i Technik Relaksacyjnych Mateusza Wiszniewskiego, a także malarską Akademię Iluminatornia Katarzyny Bruzdy-Lecyk. Prowadzi warsztaty rozwojowe oraz indywidualne sesje coachingowe i konsultacyjne w obszarze zarządzania i efektywności osobistej. Przede wszystkim wspiera kobiety we wzmacnianiu poczucia własnej wartości, budowania autorytetu liderki i mądrym zarządzaniu kobiecą energią. W swojej pracy wykorzystuje elementy arteterapii, sama maluje i pisze. Jej artykuły oraz prace można przeczytać i zobaczyć na stronie: www.agnieszkamenet.pl.

Spontaniczne reakcje, pragnienia, szybkie uczenie się i zadowolenie pomogą ci zauważyć ślady twoich talentów. Pędząc naprzód w swoim zagonionym życiu postaraj się spojrzeć wstecz, zignorować pęd powietrza świszczący w twoich uszach i wsłuchać się w te wskazówki. To pomoże ci skoncentrować się na twoich talentach – M. Buckingham, D.O. Clifton, Teraz odkryj swoje silne strony. A TERAZ PRACUJ, PRACUJ, PRACUJ!

je w silne strony i właściwie wykorzystać. Wolfgang Amadeusz Mozart mógł od urodzenia posiadać słuch absolutny, ale gdyby pewnego dnia nie zasiadł do fortepianu, nie nauczył się nut od podstaw i nie ćwiczył w pocie czoła – pewnie nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. O Tobie też nikt nie usłyszy, jeśli swojego wrodzonego potencjału nie poprzesz wiedzą i umiejętnościami. Talent najlepiej rozwijać, wchodząc w rolę rzemieślnika. Jak już wspominałam, bez systematycznej pracy nie osiągniemy świetnych rezultatów. Możemy stać się „dobrzy”, ale nie będzie to wybitne. Wszystko zależy od tego, jaki chcemy osiągnąć rezultat. Profesor Olga Szwajgier, już posiadając wspaniały dar i talent do śpiewu, nie poprzestała na tym, co miała. Ciężką, samodzielną pracą rozszerzyła swoją skalę głosu o 3 oktawy. Taki założyła sobie cel: doskonalić to, co już było na wysokim poziomie. Ze swoich doświadczeń doradzałabym w rozwijaniu talentów metodę Kaizen, czyli małych kroków. Lepsze jest 5 minut pracy codziennie nad rozwijaniem talentu, niż cały dzień raz na miesiąc. Zależnie od tego, nad czym chcesz pracować, wygospodaruj regularnie krótki odcinek czasowy i bez ulegania pokusom typu „zajrzę-szybko-co-tam-znajomi-piszą-na-facebooku” przeznacz ten czas na pracę. Kolejna dobra rada to szukanie wsparcia u innych: znajdź ludzi, którzy rozwijają podobne talenty jak ty i wspólnie mobilizujcie się do pracy, dzielcie się efektami i inspirujcie – Agnieszka Menet.

Załóżmy, że już znasz swoje talenty. Ba! Wiesz nawet, jaki masz cel i jak świadomość tych talentów może Ci pomóc w dążeniu do niego. GraNiech od dziś żaden szczyt nie będzie dla Cietulacje! To już połowa sukcesu. Teraz czas na tę • żmudną część: pracę nad talentami, aby przekuć bie zbyt wysoki. Powodzenia!

Anna Tabak Szczęśliwa żona i mama. Studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie oraz praca w międzynarodowej firmie dały jej solidną wiedzę w zakresie finansów i podstaw prawnych funkcjonowania przedsiębiorstw, mechanizmów rynkowych oraz działań poprawiających efektywność pracy. Od ponad trzech lat prowadzi blog annatabak.pl, na którym dzieli się swoimi zainteresowaniami, przemyśleniami, migawkami z życia.

48

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

motywacja

Po prostu

Wstań

A

Amy w wieku dziewiętnastu lat przeżyła wypadek, wskutek którego doznała uszkodzenia mózgu. Jeszcze w szpitalu poinformowano ją o trzydziestopunktowym spadku ilorazu inteligencji. Walka z przeciwnościami losu i własnymi demonami doprowadziła Amy Cuddy do ciekawych wniosków, na podstawie których autorka podjęła późniejsze badania. To zdarzenie zmieniło nie tylko życie młodej kobiety, ale też milionów ludzi na całym świecie! Moje spojrzenie na pewność siebie i podejmowanie nowych wyzwań również zrewolucjonizowała.

analizę wraz z konsekwencjami, jakie pewne zachowania za sobą niosą. Badania przeprowadzone na reprezentatywnych grupach osób pokazują nam, jak zachowania typu: garbienie się, zbyt długie pochylanie się nad telefonem czy konkretny sposób siedzenia, wpływają na naszą odwagę, poczucie własnej wartości oraz obecność w danych sytuacjach – szczególnie tych stresujących. Autorka udowadnia, że nasz język ciała, pozy i sposób, w jaki się poruszamy, nie tylko przekazują jakąś informację o nas innym, ale przede wszystkim pozwalają wyciągnąć wnioski nam samym. Amy dowodzi, że udawanie pewności siebie czy trwanie w pozycji zwycięzcy przez minimum dwie minuty przed ważnym, stresującym wydarzeniem – wcale nas nie odmieniają; tego typu działania nie wpływają ani na to, jak jesteśmy postrzegani, ani na nasze podejście wewnętrzne. Autorka odnosi się do swoich doświadczeń, ale przytacza również opowieści dziesięciu osób, które za pomocą póz, własnego świadomego oddychania, jogi i języka ciała – zmieniły swoje życie o 180 stopni.

Na pewno każdy z Was przeżył kiedyś sytuację, która była na tyle stresująca, że w pewnym momencie emocje wymknęły się spod kontroli, a stres przejął władzę nad ciałem i umysłem. Wtedy nasza obecność w danej sytuacji jest bardzo niska, przez co nie możemy zaprezentować się z jak najlepszej strony. Nie jesteśmy sobą, więc czasem trudno wypowiedzieć nam nawet najprostsze zdania. Autorka prezentuje metody, które pomogą radzić sobie w takich sytuacjach i dbać o swoją obecność, mimo wszystko.

><

Książkę tę polecam przede wszystkim osobom, które boją się działać i rezygnują z wyzwań stawianych im przez życie. Lektura będzie wartościowa również dla tych, których czeka ważne przedsięwzięcie – Badania i eksperymenty niezależnie, czy jest to wystąpienie społeczne Bądź obecny w swoim życiu publiczne, rozmowa o pracę czy Amy w książce Wstań prowadzi Oprócz uwagi, jaką Amy poświę- ważne negocjacje. Co więcej, jeczytelnika przez badania i eks- ca konkretnym pozom, dzięki żeli myślisz czasem, że wcale nie perymenty tworzone pod kątem którym udajemy pewność siebie, jesteś tak mądry, jak postrzegają ludzkiej pewności siebie, obecności nabierając przy tym odwagi, od- Cię inni, a wiele Twoich zasług to i codziennej bezsilności. Poznaje- nosi się również do zagadnienia przypadek – ten poradnik jest Ci • my wyniki tych badań oraz ich obecności. pisany! blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Fot. Dagmara Sobczak

my Cuddy zasłynęła swoim wystąpieniem na kanale TED na YouTubie. Ponad 33 miliony ludzi obejrzały występ, w którym kobieta zdradza sposób na to, jak zyskać pewność siebie i stawić czoła wyzwaniom, na które natrafiamy każdego dnia. Amy jest profesorem psychologii społecznej na Uniwersytecie w Harvardzie, a Wstań to jej poradnik o samodoskonaleniu się – swoista kontynuacja wspomnianego wystąpienia.

49

Dagmara Sobczak socjopatka.pl


ROZWÓJ

organizacja

J

Paulina Kaleta

Efektywnie zaplanuj swój czas

ako kobiety próbujemy zrównoważyć role nie tylko matek, ale też partnerek, żon, dziewczyn, przedsiębiorców czy po prostu ludzi. Pracujemy w biurze, w domu, ale pod uwagę musimy wziąć także to, że z czasem nasze hobby może stać się biznesem. Nawet jeśli to, co robimy, kochamy całym sercem, musimy wyznaczyć bariery dla siebie i ustalić harmonogram całego dnia. Poniższe wskazówki pomogą Ci osiągnąć nastrój i stan, które sprawią, że będziesz energiczny i wysoce wydajny w tym samym czasie.

Fot. Paulina Kaleta

9 WSKAZÓWEK, ABY TWÓJ DZIEŃ BYŁ BARDZIEJ WYDAJNY

1. Obudź się wcześnie

Jesteś typowym rannym ptaszkiem i nie umiesz za długo spać? Za to nie przepadasz za siedzeniem nad pracą długo w noc? To bardzo dobrze. Badania wykazują, iż człowiek jest najbardziej 50

efektywny rano. Jednak jest przecież drugi typ ludzi, tzw. sówki, które wolą wstawać trochę później, bo najbardziej produktywne stają się dopiero wieczorem. I potrafią pracować do bardzo późnych pór nocnych. Takich nawyków czasem nie da się zmienić – lepiej znaleźć takie rozwiązanie, aby nasz organizm je zaakceptował. 2. Przygotuj wartościowe, energetyzujące śniadanie

Wielu ludzi zaczyna dzień bez śniadania, co jest bardzo nieodpowiedzialne, ponieważ śniadanie to najważniejszy posiłek. Jeśli nie lubicie spędzać wiele czasu na przygotowywaniu śniadania, to rozpocznijcie dzień od szklanki gorącej wody z cytryną, która oczyści Wasz umysł i ciało, poza tym doskonale wpłynie na nawilżenie cery. Dobrą alternatywą może być szklanka soku pomarańczowego i płatki z mlekiem. Ich przygotowanie nie zajmie dużo czasu, a dzięki temu dostarczycie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

organizacja

Waszemu organizmowi odpowiednią dawkę wita- przerwy zrób gimnastykę, wyjdź na zewnątrz, zamin. To na pewno przysporzy Wam więcej ener- czerpnij świeżego powietrza, wypij trochę wody gii niż rozpoczynanie dnia z pustym żołądkiem. i zjedz przekąskę. Na chwilkę możesz też zajrzeć do mediów społecznościowych. 3. Zaplanuj swój dzień

To bardzo istotny krok, ponieważ bez planowania nie można przejść do wielozadaniowości. Bez tego nie będziesz wiedzieć, co masz robić. Ustal priorytety na dany dzień. Zdecyduj, co jest pilne i ważne – wystarczy przemyśleć terminy, daty rozpoczęcia projektów oraz inne niezbędne prace w swoim własnym biurze. Podziel wielkie cele i projekty na mniejsze kroki, aby nie wydawały się tak zniechęcające. Możesz użyć także aplikacji do planowania i zarządzania, np. Evernote – służy ona głównie do robienia notatek, ale można dzięki niej tworzyć listę rzeczy do zrobienia czy zapisywać ciekawe linki do stron. Swoje zadanie doskonale spełnia również Google Calendar, który jest bardzo łatwy w obsłudze i ma możliwość ustawienia przypomnień, więc na pewno nie przegapisz nic, co masz zarobić w ciągu całego dnia. Jeśli jesteś maniakiem papieru i długopisu, a nie wierzysz urządzeniom elektronicznym, skorzystaj z drukowanego plannera. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „darmowy planner” i automatycznie wyskoczy Ci kilka milionów blogów, które oferują je do pobrania. Możesz wybrać dzienny, tygodniowy lub miesięczny. Wydrukowanie to koszt kilku groszy, ale dzięki temu możesz przetestować, co dla Ciebie jest najwygodniejsze. W sieci znajdziesz także codzienne listy do uzupełnienia, które zawierają cele, priorytety, najważniejsze zadania, harmonogram czy notatki. Takie listy są bardzo praktyczne i nie potrzebujesz na nie zbyt wiele miejsca. Ewentualnie możesz sama podobną listę zrobić – wystarczy ołówek i kartka papieru, a przy okazji pobudzisz szare komórki do kreatywności. 4. Skup się na zadaniu i stwórz bloki czasowe

5. Wyłącz powiadomienia telefonu

Podczas pracy jest bardzo ważne, aby nikt nie zakłócał Twojego rytmu. Nie jest realne, aby wszystko wyłączyć na cały dzień i odizolować się od dóbr współczesnej cywilizacji. Media społecznościowe, tak bardzo dzisiaj popularne, są częścią naszego życia, czasem wyznaczają rytm naszego dnia, a czasem z czystej ciekawości zaglądamy do innej blogerki. Każdy potrzebuje chwili oddechu. Dobrym pomysłem jest wyznaczenie sobie określonej pory i ustalenie limitu czasu, który możemy poświęcić na przeglądanie Internetu. Zaoszczędzi nam to masę czasu, a jednocześnie nie będziemy czuli się wykluczeni z „wirtualnego życia”. 6. Zdrzemnij się

Dla niektórych to bardzo ważny punkt dnia. Inni ucinają sobie drzemkę tylko od czasu do czasu. Taki krótki sen i jednocześnie odpoczynek przywraca energię, zapobiega wypaleniu i zwiększa produktywność. Te kilkanaście minut po południu czasem może uratować Twoje życie, a przede wszystkim przywrócić energię, która mogła Cię opuścić. 7. Zrób coś dla siebie

Nieważne, czy to będzie gotowanie, spacer, czytanie książki, słuchanie ulubionej muzyki czy tańczenie z uniesionymi rękami w rytm muzyki Taylor Swift. W codziennym pośpiechu, natłoku obowiązków należy pamiętać o sobie. To bardzo ważne, aby wykonywać czynności, które mają na nas relaksujący wpływ i dzięki którym choć na chwilę możemy oderwać się od szarej rzeczywistości. 8. Zaplanuj kolejny dzień

Pod koniec dnia sprawdź, co osiągnąłeś i co jeszPlanując, zdecyduj, ile czasu zamierzasz prze- cze trzeba zrobić. Wypełnienie sekcji wdzięcznoznaczyć na każde zadanie. Potem spędź 90 mi- ści Twojej dziennej listy jest dobrym sposobem nut na Twoim pierwszym i najważniejszym celu na zakończenie dnia. Są oczywiście takie dni, (czyli ok. 20% z 8-godzinnego dnia pracy). Rób kiedy niełatwo być wdzięcznym, ale postaraj przerwy co 90 minut lub użyj metody Pomo- się, aby w takich chwilach również znaleźć małe doro: 25 minut pracy, 5 minut przerwy. Podczas przyjemności. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

51


ROZWÓJ

organizacja

9. Wystarczająca ilość snu

Wystarczająca ilość snu jest bardzo ważna nie tylko dla wydajności, ale też dla zdrowia. Sam doskonale wiesz, ile go potrzebujesz. Jeśli jesteś go pozbawiony, mózg i układ odpornościowy mogą się w końcu zbuntować. Dbaj o siebie i od czasu do czasu zrób sobie przerwę. Pamiętaj – zdrowie jest najważniejsze.

ORGANIZACJA BLOGA

Jeśli ktoś z Was prowadzi blog, doskonale wie, że z pozoru banalne i infantylne zajęcie („Przecież Wy tylko cały dzień jakieś zdjęcia robicie!”) wymaga dyscypliny, samozaparcia i fenomenalnej organizacji. Poza tym z biegiem czasu okazuje się, że musisz poszerzać swoją wiedzę o dziedziny, o których wcześniej nie miałaś zielonego pojęcia. Co ułatwia pracę nad blogiem? Notes do tworzenia wpisów – nie musi to być osobny zeszyt ze wspaniałej firmy. Wyznacz miejsce w swoim kalendarzu lub plannerze na luźne pomysły. Dodatkowy zeszyt zagracałby tylko Twoją przestrzeń, a w taki sposób w każdym momencie możesz zapisać złotą myśl albo nawet genialny pomysł, z którego powstanie osobny post. Kalendarz zawsze znajduje się w kobiecej torebce, więc teraz wystarczy wygospodarować w nim troszkę przestrzeni. Kalendarz – bez niego zapewne nie jesteś w stanie funkcjonować. W kalendarzu rozplanuj wpisy na każdy miesiąc, zapisuje ważne adresy e-mailowe, kontakty, które mogą Ci się przydać w każdej chwili. Dzięki niemu nie zapomnisz o żadnej ważnej kwestii i sprawie, jak choćby opłacenie rachunków. Tła do zdjęć – niestety nie każdy dysponuje fantazyjnym wnętrzem niczym z Pinteresta. Świat Internetu potrafi omamić, dlatego trzeba kreatywnie podejść do tematu. Inspirować się 52

należy tym, co jest dookoła nas. Do zdjęć spokojnie można wykorzystać stare deski, kawałki blatu, koce, tkaniny (czasem tłem może być Twoja bluzka!) czy podkładki z Pepco lub Ikei. Wystarczy ruszyć głową i rozejrzeć się, co mamy pod ręką. Nadałby się nawet kawałek brystolu za symboliczną złotówkę. Tablet – to jedno z najwygodniejszych urządzeń. Niewielki, poręczny, lekki, zmieści się do każdej torebki, przy czym nie zajmuje zbyt wiele miejsca. To przenośne centrum zarządzania z mnóstwem przydatnych aplikacji. Mniejszy od laptopa, ale większy od telefonu przez co doskonale sprawdza się np. w podróży. Aparat – jeśli chcecie robić dobre zdjęcia, oprócz czytania o podstawach fotografii musicie zainwestować w sprzęt. Chyba, że świetnie piszecie, wtedy Wasz blog sam się obroni. Jeśli jednak chcecie także zapewnić ucztę oczom, to jednym z dwóch wyjść jest zakup dobrego aparatu i podszkolenie się z zakresu fotografii. Darmowe banki zdjęć – to jest właśnie drugie wyjście z sytuacji. Jeśli nie chcecie inwestować w sprzęt, nie lubicie robić zdjęć albo też nie umiecie ich robić, w sieci dostępne są banki zdjęć, których spokojnie możecie używać na swoich blogach czy fanpage’ach. Darmowe banki bazują na różnych rodzajach licencji CC – Creative Commons. Co to oznacza? » CC0 – autor zrzekł się wszelkich praw autorskich i umożliwia nam wykorzystywanie, kopiowanie, rozpowszechnianie oraz modyfikowanie dzieła bez zaznaczania jego autorstwa. » CC-BY – także pozwala na kopiowanie, zmienianie, rozprowadzanie, przedstawianie oraz wykonywanie utworu, ale za każdym razem oznaczymy jego autora. » CC-NC – tutaj pojawia się zgoda na wszystkie czynności wymienione powyżej, ale zdjęcie nie może być użyte w projekcie komercyjnym (gdy przynosi nam jakiekolwiek wynagrodzenie). Programy do obróbki graficznej – skoro pobraliśmy już darmowe zdjęcia, to można stwierdzić, że niepotrzebny nam program graficzny. Nic bardziej mylnego! Zdjęcie może nam się nie do końca podobać, więc będziemy chcieli je przerobić. Łatwe w obsłudze są programy: Picasa, Photoscape czy Gimp. A jeśli wymyślimy sobie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

organizacja

prezent dla naszych czytelników, np. grafikę do pobrania, wtedy już będziemy musieli pogłówkować i sami taką stworzyć. Z pomocą przyjdzie nam np. program taki jak Canva. Słownik – na większości blogów rządzą słowa. Nie wyobrażam sobie pięknego szablonu, estetycznych zdjęć i tekstu z błędami ortograficznymi. Błędy obniżają nasz prestiż i wiarygodność. Dlatego przed publikacją tekstu polecam dać go do przeczytania choćby mamie, siostrze, koleżance. Zajmie to tylko kilka chwil, a oszczędzi nam wstydu.

strony wnętrze wynagradza powyższe minusy. Idealny rozkład, motywujące cytaty, miejsce na notatki. W tym roku panie wypuściły do sprzedaży plannery w mniejszym formacie, więc może wśród nich znajdziecie coś dla siebie. Cena: ok. 100 zł i więcej. Simple Planner

Simple Planner wypatrzyłam na Instagramie. Jak sama nazwa wskazuje, nie jest to kalendarz, a planner. To Ty decydujesz, kiedy go zaczniesz wypełniać (sama datujesz poszczególne dni). Jeden planner wystarcza na 6 miesięcy użytkowaPRZEGLĄD PLANNERÓW nia, więc raczej nie jest wart swojej ceny. Ale za to W dobie Internetu, coraz szybszego trybu ży- okładka jest przepiękna. Cena: 70–120 zł. cia i gonienia za nowinkami technologicznymi często słyszę, że wszystko, co papierowe, to już Wondermarket przeżytek. Przecież mamy telefony i tablety. Wondermarket zauroczył mnie również na InElektronika wyparła kartkę i długopis. Czyżby? stagramie – nie tyle wnętrzem, co opakowaniem. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez zwykłe- Mam nadzieję, że każdy z nich jest pakowany go notesu czy papierowej książki, której zapach w przepiękna kokardę, nie tylko na potrzeby jest dla mnie kojący. I nigdy niczego nie zapisuję reklamy. Jeśli chodzi o wnętrze, to mamy do w telefonie, bo uważam, że jest to niewdzięczne czynienia ze zwykłym kalendarzem. Widok tyurządzenie i nie ufam mu aż do takiego stopnia, godniowy rozmieszczony jest na dwóch stronach, co dla mnie jest bardzo czytelne. Do wyboru by powierzyć mu wszystkie ważne sprawy. Specjalnie dla Was przygotowałam listę ka- mamy kilka ładnych okładek. Cena: 79 zł. lendarzy i plannerów, które pomogą w lepszej organizacji. Wybór jest ogromny! Miss Planner

Odwiedzając sklep Miss Planner, poczułam się jak na jakiejś zagranicznej stronie. Wspaniała organizacja, przejrzystość, piękne zdjęcia, a plannery wprost krzyczą: „Weź mnie!”. Miss Planner skupia się przede wszystkim na plannero-organizerach w cudownych kolorowych okładkach (na stronie znajdziemy różne ich rozmiary: A6/ A5) i jeszcze piękniejszym wnętrzu. Dodatkowo w sklepie możemy również zakupić długopisy oraz naklejki, które póki co do najtańszych nie należą. Cena: 80–149 zł. Madama Happy Planner

Madamy nie trzeba nikomu przedstawiać. Sama jestem posiadaczką tego plannera (zeszłoroczna edycja w kropki), ale niestety po roku użytkowania uważam, iż był to nieudany zakup. Zeszyt jest duży, nieporęczny i ciężki. Chociaż z drugiej blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Me and my big ideas (MAMBI)

W końcu po bardzo długich poszukiwaniach trafiłam na planner idealny – od Me and my big ideas (w skrócie MAMBI). Cena może nie zachęca, ale jeśli cokolwiek zaoszczędzicie, to planner opłaca się zakupić. Dla mnie format B5 nie jest ani za duży, ani za mały. Okładka plannera jest zalaminowana, a całość jest spięta dyskami. Kartki możemy dopinać, przekładać i robić z nimi, co nam się żywnie podoba, a dyski wcale się nie rozlatują. Kartki w środku są niezwykle sztywne i nawet grube pisaki nie przebijają na drugą stronę. 53


ROZWÓJ

organizacja

W zestawie otrzymałam także zakładki magneCo składa się na Bullet Journal? » Indeks/klucz – to podstawa BuJo (chociaż tyczne, karteczki indeksujące i mnóstwo naklejek. Zabawa przednia! Wiem, że już go nie zamienię czytałam, iż nie każdy z niego korzysta). Gdy rozna żaden inny. Ta inwestycja się opłaci. Cena: 24 $. poczniesz prowadzenie BuJo, ponumeruj strony, abyś mógł łatwo się odnaleźć. Na jednej z pierwJeśli jednak nie jesteście typem rozrzutnika, szych stron stwórz własny indeks/klucz, dzięki chciałabym Wam pokazać pewną metodę, która któremu szybko odnajdziesz, gdzie znajduje się ostatnio szturmem zdobyła mnóstwo zwolenni- np. lista ulubionych filmów. ków. Mowa o Bullet Journalu (w skrócie BuJo). » Dniówki/tygodniówki, a może miesiące – w zależności od tego, w jakim typie rozkładu Co to jest Bullet Journal? najlepiej się czujesz, taki właśnie powinieneś Bullet Journal to nowy system prowadzenia no- rozrysować. Może to być układ dzienny, tygotesu z zapiskami opracowany przez Rydera Car- dniowy lub miesięczny. Zauważyłam, że osorolla, pracownika z Brooklynu, który przez 20 lat by korzystające z BuJo zazwyczaj rozrysowują rozwijał tę metodę. BuJo to miejsce, w którym układ miesięczny, aby mieć ogląd na najważmożecie umieścić wszystkie swoje myśli, plany, niejsze wydarzenia w nadchodzącym miesiącu. zamiary, ale także pobudzić Waszą kreatywną Z kolei rozkład dzienny lub tygodniowy postronę. To może być kalendarz, planner, wish zwala skupić się na planowaniu – jest bardziej lista, spis rzeczy do zrobienia, lista ulubionych szczegółowy, znajdziemy tutaj również dużo filmów lub książek, a nawet pamiętnik. Jednym miejsca na ozdoby, rysunki, miejsce na notatki słowem – wszystko! Strony BuJo mogą być za- i pomysły oraz wszystko, co tylko przyjdzie nam równo minimalistyczne, jak i bogato zdobione. do głowy. » Kolekcje – każda strona w BuJo ma swój Jak stworzyć BuJo? własny temat, zwany kolekcją. To właśnie z nich Właśnie to jest ciekawe w BuJo – możecie go składa się BuJo. Mogą to być np. książki do przemieć małym nakładem, bo wystarczy tylko pa- czytania, inspirujące cytaty, lista zakupów, plan pier i długopis. Nie musicie od razu inwestować lekcji dzieci, pomysły na wpisy blogowe, wizyw drogie notesy w kropki, gdy jeszcze nie wiecie, ty u weterynarza. Tutaj także macie dowolność. czy ta metoda Wam się spodoba i czy w ogóle się Możecie wybrać, co tylko zechcecie, i stworzyć u Was sprawdzi. Najpierw wystarczy popraco- własną, unikatowa listę. wać w zwykłym zeszycie. Jeśli przekonacie się do Ogromną zaletą BuJo jest elastyczność. Nie ma tego pomysłu, wtedy przenieście się do szałowego twardych reguł jego tworzenia, nie musimy co mieLeuchtturma, wykupicie wszystkie cienkopisy siąc powtarzać tego samego układu. Tak naprawdę z papierniczego i kolorowe karteczki z Aliexpress. każdy dzień może być zupełnie inny, a to wyzwala Kopalnią wiedzy i dawką inspiracji są zarówno ogromne dawki kreatywności i odprężenia. Instagram, jak i Pinterest (który, prawdę powieJeśli chcesz jeszcze więcej poczytać o metodzie dziawszy, jest okropnym pożeraczem czasu). Nie Bullet Journal, koniecznie zajrzyj na blog Kasi: • znajdziecie dwóch takich samych Bullet Journa- http://worqshop.pl/ lów. Każdy jest wyjątkowy.

Paulina Kaleta Nauczycielka polonistka, logopedka oraz szczęśliwa mężatka. Pomysłowa kobieta pełna energii. Romantyczna perfekcjonistka o wybujałej wyobraźni i nieograniczonej kreatywności. Uzależniona od czekolady. Uważa, że dzień bez książki jest dniem straconym. Interesuje się fotografią, nie rozstaje się z aparatem. Pisze blog Reading my love, nie tylko o książkach (www.paulinakaleta.com). Mieszka w Norwegii.

54

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

działanie

Katarzyna Berska

Blogerze, zainwestuj w siebie Każdy, kto przestaje się uczyć, jest stary, bez względu na to, czy ma dwadzieścia, czy osiemdziesiąt lat. Kto kontynuuje naukę, pozostaje młody. Najwspanialszą rzeczą w życiu jest bowiem utrzymywanie swojego umysłu młodym.

T

e słowa, wypowiedziane przez Henry’ego Forda, podkreślają, jak ważne w Twoim byciu jest samokształcenie. Czytasz więc rozwojowe książki, dobre i złe poradniki, kończysz kolejne studia podyplomowe, zapisujesz się na kursy językowe – wszystko po to, by wynieść swoje kompetencje na wyżyny, poszerzyć wiedzę, rozwinąć zainteresowania czy zrealizować pasje. Inwestycja w siebie powinna być jednak mocno przemyślana, poprzedzona rozmową z samym sobą – diagnozą własnych potrzeb, oraz dostosowana do założonych celów. Po to właśnie, by kolejne szkolenia nie okazały się najzwyklejszą stratą czasu, rozpoczynam cykl o kursach online. Dziś mam dla Ciebie trzy propozycje. Kolejne już w następnym numerze.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

55


ROZWÓJ

Fot. Katarzyna Berska; grafiki ze stron internetowych autorów kursów online

działanie

JASNA STRONA FOTOGRAFII

Magdalena Mizera jest wielką pasjonatką fotografii. Robienie zdjęć to jej praca i wielka miłość. Jest również autorką bloga, na którym dzieli się swoją wizją zatrzymywania w kadrze najważniejszych momentów życia. Jej fotografie są jasne, lekkie i przyjazne. Zdobywają powszechne uznanie, a styl Magdy stał się już bardzo dobrze rozpoznawalny w Polsce i poza jej granicami. To właśnie ta skromna, niezwykle utalentowana osoba stara się być inspiracją do ciągłego odkrywania świata zdjęć, a jej kurs, który chciałabym Ci zaproponować, pełen jest fachowej wiedzy i prostoty sformułowań. Na warsztatach nie usłyszysz trudnych nazw, niezrozumiałych formułek i technicznego języka. Magdzie zależy na tym, by osoby, które uczy, nie bały się fotografować. By nie odstraszała ich skomplikowana, techniczna część tego procesu. Kurs trwa miesiąc. Jest podzielony na moduły, przez co daje kursantom świetnie zaprojektowane i skomponowane materiały, które zostają z nimi już na zawsze. Oparty na osobistych doświadczeniach Magdy, staje się wartościowym źródłem wiedzy dla każdego, kto chce robić profesjonalne zdjęcia. W swoich treściach, podczas omawiania wielu zagadnień dotyczących technicznego aspektu fotografii, autorka podkreśla, jak można rozwiązać dany problem. Podaje na tacy własne sposoby na ujarzmienie aparatu i wydobycie z niego jak największej mocy.

Uczestnicy kursu są bardzo zadowoleni. Wielu z nich mówi, że podczas korespondencji e-mailowej oraz rozmów w grupie czuło się tak, jakby Magda stała obok i prowadziła ich za rękę, jakby odkrywała krok po kroku metody i sposoby na lepsze fotografowanie. Dla kursantów było to bardzo ważne. Doceniają stałą pomoc fotografki, jej otwartość, ogromną chęć pomocy oraz cierpliwość, jaką im okazywała. Są zgodni co do tego, że treści zaproponowane w kursie były zrozumiałe, proste i przejrzyste. Co ciekawe, nawet Ci, którzy mają już na swoim koncie długą znajomość z aparatem, uważają, że nauczyli się nowych rzeczy, poznali nowe metody na robienie zdjęć oraz odkryli interesujące oblicze samych siebie. W kursach Magdy uczestniczyło już ponad 200 kobiet i kilku mężczyzn. Sama autorka jest bardzo zadowolona. Twierdzi, że pomogła większości z nich. Przede wszystkim polubić aparat, zaprzyjaźnić się z nim, oswoić tryb manualny i w końcu, co najważniejsze, czerpać prawdziwą przyjemność z robienia zdjęć. Przygotowanie całego materiału oraz dzielenie się swoją wiedzą z innymi jest dla Magdy fantastycznym doświadczeniem, a sukcesy osób, które przeszły szkolenie online, dają jej prawdziwą motywację do działania i odkrywania przed kolejnymi niepewnymi swoich umiejętności ludźmi jasnej strony fotografii. http://www.magdalenamizera.pl/kurs-online/

W 7 DNI DO CELÓW

Kiedy rozpoczęłam kurs, nie sądziłam, że te 7 dni zmieni tak wiele w moim życiu. To były bardzo dobrze zainwestowane pieniądze, a wiedza, którą uzyskałam, nadal procentuje. 56

Wykształcenie Eweliny Mierzwińskiej, a przede wszystkim jej kilkuletnie doświadczenie w pracy z ludźmi, sprawiło, że zwracały się do niej osoby, które miały problem dotyczący spójności blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ROZWÓJ

działanie

założeń z wartościami, jakimi się kierowały. To prowadziło do braku umiejętności ułożenia celów oraz porzucania tych źle wyznaczonych. Po przeanalizowaniu wszystkich spotkań Ewelina postanowiła przygotować materiał, który ułatwi formułowanie dążeń oraz stanie się wstępem do ewentualnych późniejszych spotkań indywidualnych. Kurs „W 7 dni do celów” to pigułka wiedzy rozłożona na mniejsze części, dzięki czemu nie potrzebujemy zbyt wiele czasu w ciągu dnia, by zapoznać się z częścią teoretyczną i wykonać zaproponowane ćwiczenia. Materiały, które przygotowała dla nas Ewelina, ułatwiają wybór – spośród wielu założonych celów – wyłącznie tych, które są najważniejsze, a następnie wcielenie w życie planu ich realizacji. W szkoleniu online nie ma lania wody. Nie ma w nim także ani jednej lekcji, która nie kończyłaby się wnioskiem dla kursanta. Jeśli tylko nastawisz się na aktywną edukację i wykonywanie zadań, otrzymasz ogromną szansę na naukę wprowadzania w życie zmian, realizowania wyznaczonych celów i zawodowe oraz osobiste spełnienie. Za najbardziej wartościowe w kursie uważam to, że nauczyłam się, jak w każdej życiowej okoliczności dostosować się do warunków i właśnie w nich realizować swoje cele. Nie czuję presji podczas trudniejszych momentów, nie mam wyrzutów sumienia i koncentruję się na tych zada-

niach, które przybliżają mnie do wyznaczonego miejsca. Zadowolonych kursantów jest wielu, a zawarty w szkoleniu materiał przynosi nie tylko mnie świetne efekty. Przeanalizowałam swoje życie, ułożyłam plan działania i jestem spokojna o dalszą drogę rozwoju. Kiedy napisałam krótki list do Eweliny, chcąc podziękować za to, czego się nauczyłam, zaskoczyła mnie swoim zainteresowaniem i otwartością. Oczywiście nie spoczęła na laurach i już jesienią 2017 roku kurs zyska nowe oblicze. Otrzyma inną szatę graficzną, zawartość merytoryczna zostanie odświeżona – w końcu Ewelina właśnie odnajduje się w nowych okolicznościach, czyli do niedawna kompletnie dla niej nieznanej roli mamy – i pojawią się dodatkowe materiały, w tym pliki audio. Czasem po prostu jest tak, że nasze cele nijak się mają do tego, czego oczekujemy w przyszłości. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, na jakich mocnych stronach i wartościach powinniśmy budować działania. Gubimy się w gąszczu własnych przemyśleń, odsuwając od siebie najważniejszy element budowania siebie. Dzięki kursowi Eweliny wiele spraw stanie się dla Ciebie dużo łatwiejszych, bardziej zrozumiałych, a tym samym będziesz mieć ogromny wpływ na to, co robisz i po co to robisz. http://kursy.ewelinamierzwinska.pl/courses

WARSZTATY BLISKOŚCI

„Zamiast być obok, bądźmy blisko” – to hasło naczelne Dziennika Bliskości, który postanowiły wydać dwie mamy: Mira i Kinga. Pasjonatki scrapbookingu rozpoczęły swoją znajomość od rozmów w Internecie. Kiedy okazało się, że łączy je nie tylko miłość do papieru, zaprzyjaźniły się. Zgodnie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

twierdzą, że mają podobne poglądy na macierzyństwo i najważniejsze dla nich jest to, by relacje między dzieckiem a rodzicem były jak najbliższe. Internetową akcją „Bliskostwory”, polegającą na dzieleniu się z innymi swoimi pomysłami na kreatywne zabawy z dzieckiem, podbiły serca wielu 57


ROZWÓJ

działanie

rodziców i opiekunów. Książka stała się niejako kontynuacją tego przedsięwzięcia. Zachęca do dobrej zabawy, wielu dyskusji i wyjątkowych momentów, które warto zachować od zapomnienia. Kiedy dwie mamy postanawiają napisać taką książkę, dzieją się czary. Dziewczyny zdobyły fundusze na wydanie swojego dziennika na portalu wspieram.to – zainteresowanie przeszło ich najśmielsze oczekiwania, a pierwsze egzemplarze już dotarły do nowych właścicieli. To jednak nie koniec. Pomysłodawczynie postanowiły bowiem dać szansę dorosłym na wykorzystanie Dziennika Bliskości w 100% i zaproponowały nam, rodzicom, dodatkowy, świetny produkt – warsztat online. Podczas trzymiesięcznego szkolenia odkryją przed kursantami kolejne pokłady nowych pomysłów i inspiracji. Pokażą, jak można dostosować treści dziennika do własnych potrzeb i jak modyfikować zadania, by trafiły do dzieci w różnym wieku. Dzięki propozycjom zawartym w programie szkolenia uczestnicy staną się bardziej uważni i rozwiną relacje budujące bliskość. Warsztaty ruszają 1 września, a Mira i Kinga mają dla Ciebie cały szereg niespodzianek. Począwszy od dostępu do elektronicznych treści,

które uzupełniają i rozwijają działania zawarte w książce, poprzez uczestnictwo w grupie, w której motywacji i pomysłów na organizację czasu dla dzieci na pewno nie zabraknie, a zakończywszy na Dzienniku Bliskości w wersji książkowej. Mnie przekonuje to, że zarówno Kinga Barlik, jak i Mira Jurecka są praktykami. Kinga jest mamą dwójki dzieci, dzięki którym oddaje się fantastycznym zabawom, ale również uczy się każdego dnia pokory i szuka sposobów na aktywną organizację czasu dla swoich pociech. Dla Miry najważniejsze jest zadbanie o właściwe relacje między Nią a Jej dwuletnią córką, co nie jest łatwe, ponieważ mała Ola jest dziewczynką aktywną, dość upartą i szukającą przygód. To właśnie dla Niej współautorka kursu szuka ciekawych pomysłów na bycie razem, które sprawi, że Jej mała córeczka będzie szczęśliwa, a ona jako mama usatysfakcjonowana i spełniona. Jeśli więc chcecie budować pozytywne relacje między wami a dziećmi, oddawać się świetnej zabawie i inspirować do kreatywnego działania, ten kurs pozwoli Wam to osiągnąć. http://dziennikbliskosci.pl/warsztat/

Z natłoku treści, które oferuje Internet, ciężko jest wyłowić prawdziwe perełki kursów online. Warto jednak poszukiwać. Dokładnie i z uwagą śledzić propozycje, które serwują blogerzy z najróżniejszych dziedzin. Dokonywać selekcji, pamiętając o tym, że najważniejszy jest problem, z którym chcesz się zmierzyć, i umiejętność, jaką chcesz rozwinąć. Masz to szczęście, że edukacja jest teraz dostępna praktycznie na każdym etapie życia. Wykorzystaj to i zainwestuj w siebie. Jeżeli jesteś twórcą kursu online lub ukończyłeś/ukończyłaś szkolenie, które Cię zainteresowało, odezwij się na: katarzyna• berska@blogostrefa.net i napisz czego dotyczy kurs i dlaczego jest wart polecenia. Katarzyna Berska Literaturoznawca i językoznawca, grafik DTP. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim oraz kursu operatora DTP Apple. Nauczycielka języka polskiego, choreograf zespołów tanecznych i koordynatorka projektów unijnych. Prywatnie jest mamą trójki aktywnych dzieci i żoną policjanta. Prowadzi blog Yellow Pear (yellowpear.pl), na którym dzieli się ze światem swoją miłością do literatury oraz emocjami, jakie towarzyszą jej w życiu.

58

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


INSPIRACJE

PISANIE KSIĄŻEK WYMAGA

OGROMNEJ CIERPLIWOŚCI I SAMODYSCYPLINY

z Anną Sakowicz pisarką, autorką powieści i blogerką rozmawia Katarzyna Grzebyk blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

59


INSPIRACJE

Fot. Sławomir Sakowicz, Karolina Rambowska

wywiady

katarzyna grzebyk: Spotykamy się na łamach

debiutanckiego numeru „Blogostrefy”. Redakcja jest ciekawa reakcji czytelników, tego, czy będą czytać czasopismo i czy spełni ono ich oczekiwania. Czujemy dreszczyk emocji. Zapewne i Tobie towarzyszyły podobne myśli, gdy ukazywała się Twoja pierwsza książka… anna sakowicz: Moja pierwsza książka – zbiór opowiadań i humoresek – to było spełnienie mojego marzenia o pisaniu. Doskonale pamiętam tamte emocje. Kiedy dostałam egzemplarze autorskie, płakałam. Dotykałam książek, wąchałam je i nie mogłam zapanować nad łzami. To było niezwykłe przeżycie. Dzisiaj może wydawać się to infantylne, ale ja byłam przekonana, że jeżeli spełnia się największe marzenie człowieka, to znaczy, że to już koniec, że zaraz przyjdzie mi umierać. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale naprawdę się przestraszyłam. Bardziej chyba bałam się, niż cieszyłam. Do tego oczywiście dochodził strach dotyczący reakcji czytelników. Z tego względu, że przygodę z pisaniem zaczynałam od prowadzenia bloga, najbardziej zależało mi na tym, żeby książka spodobała się moim stałym czytelnikom. To oni zmotywowali mnie do próbowania swoich sił na rynku wydawniczym. Wiedziałam też, że słabo znosiłam krytykę (nie wspomnę o hejcie), dopiero uczyłam się radzić sobie z ocenami innych. To wszystko spowodowało, że chyba nie umiałam się cieszyć. Strach był paraliżujący. Z każdą książką jednak było już łatwiej. Dzisiaj każda nowa powieść to wielka radość, choć nadal towarzyszy jej niepewność dotycząca reakcji czytelników. Proponując Ci wywiad, czuję, że odrywam Cię od twórczego zajęcia. Piszesz kolejną książkę, prawda? Uchyl rąbka tajemnicy i zdradź, o czym będzie ta powieść i kiedy się ukaże. Tak, obecnie pracuję nad powieścią o trzech pokoleniach kobiet. Przyznam, że podczas pisania towarzyszy mi sporo emocji, ponieważ poruszam w niej trudne tematy. Są niespełnione marzenia, niechciane dziecko, konflikty rodzinne. Akcja rozgrywa się współcześnie, a w drugim planie czasowym sięgam do czasów powojennych – do lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Są również dwa miejsca – Warmia i Zachodniopomorskie. 60

Wreszcie piszę książkę, w której część zdarzeń będzie miała miejsce w moim rodzinnym Stargardzie. Obiecałam to kiedyś w Radiu Stargard. Myślę, że to dobry moment na zrealizowanie tej obietnicy. Wprowadziłam też do powieści element metafizyczny, symboliczny. Nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów, bo książka wymaga jeszcze sporo pracy, zanim będzie mogła trafić w ręce czytelników. Planuję ją wydać na wiosnę przyszłego roku, ale to na razie tylko plan. To będzie kolejna książka w Twoim dorobku. W pierwszej połowie 2017 roku ukazała się Już nie uciekam, wcześniej Niedomówienia, To się da!, Szepty dzieciństwa, Złodziejka marzeń i Żółta tabletka. Czy pisanie książek jest Twoim głównym zajęciem i codzienną pracą? Czy piszesz codziennie albo regularnie? Obecnie pisanie stało się moim głównym zajęciem. Tak zarabiam na życie. Oprócz książek piszę opowiadania do pism kobiecych, artykuły do czasopism. Staram się pracować codziennie i systematycznie. Idealnie, kiedy uda mi się napisać dziesięć–dwadzieścia tysięcy znaków dziennie. Nie zawsze jednak to się udaje, czasami mam zły dzień, nie mogę się skupić i wtedy jest to prawdziwa męka. Siedzę i spoglądam na złośliwie migający kursor, nie mogę poskładać myśli. Staram się jednak codziennie spędzać po kilka godzin przy komputerze. Pisanie książek wymaga ogromnej cierpliwości i samodyscypliny. Czy Twoim zdaniem nawyk codziennego lub regularnego pisania kształtuje tę umiejętność, a więc osoby, które „pracują ze słowem”, powinny ją w ten sposób doskonalić? Podobno Wiesław Myśliwski codziennie stara się napisać jedną stronę. Myślę, że jest to ważne, chociażby z tego względu, by nie wypaść z rytmu. Codzienne wprawki są konieczne dla zachowania samodyscypliny, a jak wiadomo, bez niej nie da się napisać książki. Ponadto należy je traktować jak ćwiczenia. To one czynią mistrza, pozwalają się doskonalić. Ci więc, którzy marzą o pracy pisarza, muszą się liczyć z tym, że czeka ich wiele samotnie spędzonych godzin przed monitorem komputera. Inaczej się nie da. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


INSPIRACJE

wywiady

Czy swój warsztat pisarski szlifujesz jeszcze w inny sposób, czy polegasz właśnie na regularnym pisaniu? Regularne pisanie to podstawa, ale staram się doskonalić na różne sposoby. Oczywiście najważniejsza jest praktyka, ale trzeba pamiętać, że nie ma pisania bez czytania. Lekcje trzeba odrobić! Podglądam więc swoich mistrzów. Czytam z inną świadomością niż dawniej. Interesuje mnie nie tylko treść, ale sposób konstrukcji bohaterów, narracja, rozwiązywanie konfliktów, opisy istotnych dla mnie scen. Sporo też przeczytałam, jak pisać; nie wspomnę o tym, że nieobce mi były podręczniki teorii literatury i poetyki. Ciągle uczę się pisania, więc chętnie korzystam ze wskazówek bardziej doświadczonych pisarzy. Kiedy na przykład pisałam monodram na podstawie Szeptów dzieciństwa, pomagał mi Remigiusz Grzela – wspaniały pisarz i dziennikarz. Nie miałam pojęcia o tej formie wypowiedzi, nie wiedziałam, jak zbudować

że nie umiałam sobie z tym poradzić. Wpadłam wtedy na pomysł, że założę blog, w którym będę pisać o tym, jak zostać kurą domową. Chciałam wykpić sytuację, w której się znalazłam. Taki trochę czarny humor, absurd i groteska pozwoliły mi przetrwać trudny czas i oswoić kurę. Po dwóch miesiącach blogowania wygrałam wycieczkę do Szwajcarii, to dodało mi skrzydeł. Zresztą Onet też bardzo mocno promował moje posty. Do dzisiaj mój blog ma około pięciu milionów odwiedzin. Dla mnie to bardzo dużo. Mam najwspanialszych czytelników na świecie. Dali mi sporo siły i zmotywowali do pisania książek. Wielu z nich poznałam w realnym życiu. Z kilkorgiem się przyjaźnię. Z czasem założyłam drugi – recenzencki. Pisałam o książkach. Rok temu jednak zlikwidowałam ten blog. Nie miałam już na niego czasu, ponieważ doszły jeszcze konta na portalu społecznościowym. Trudno to wszystko pogodzić.

Czarny humor, absurd i groteska pozwoliły mi przetrwać trudny czas i oswoić kurę. napięcie ani nawet jaka powinna być długość tekstu. Oczywiste więc było, że musiałam skorzystać z pomocy kogoś, do kogo mam zaufanie. I udało się. Myślę, że powstał dzięki temu dobry tekst. Jesteś pisarką i blogerką. Kiedy i dlaczego założyłaś blog? A właściwie dwa blogi… Pierwszy blog (kuradomowa.blogujaca.pl) założyłam pięć lat temu. Wcześniej nie wiedziałam nic o blogowaniu, nie przeczytałam żadnego posta. To był czas, kiedy przeprowadziłam się ze Stargardu (Szczecińskiego) na Kociewie. Musiałam zwolnić się z pracy w szkole. Okazało się, że w nowym miejscu nikt nie chciał mnie zatrudnić. Byłam załamana i w pewnym momencie poczułam się jak stereotypowa kura domowa. Moje życie zawodowe tak gwałtownie wyhamowało, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Co daje Ci blogowanie? Blogowanie uratowało mnie przed depresją – chyba mogę to śmiało stwierdzić. Dzięki niemu mogłam narzucić sobie rytm dnia i tygodnia. Tak jak kiedyś wstawałam do pracy, tak teraz codziennie o godzinie siódmej siadałam do komputera, by dodać post i odpowiedzieć na komentarze. Pisałam siedem dni w tygodniu przez ponad rok. Potem zrobiłam sobie jeden dzień wolny – w niedzielę. Od dwóch lat piszę już trzy razy w tygodniu, ale nadal bardzo systematycznie. Posty dodaję w poniedziałki, środy i piątki. Moim zdaniem systematyczność jest tu ważna. Czytelnicy powinni wiedzieć, kiedy pojawi się nowy tekst. A ja staram się ich nie rozczarować. Odbiorcy książek czy bloga są dla mnie naprawdę bardzo ważni. Bez nich nie mogłabym pisać. Obdarzyli mnie 61


INSPIRACJE

wywiady

zaufaniem, kupują moje książki, czytają posty, po- A kota koniecznie musiałam uwiecznić! (To jetrafią zmotywować do działania, często też dzielą dyny „bohater” przeniesiony do powieści jeden się swoimi historiami, więc należy się im szacunek. do jednego). Inaczej jest w Szeptach dzieciństwa i w Niedomówieniach – bohaterki nie są mną naW Twoim przypadku pisanie książek zaczęło się wet w części, ale to nie przeszkadza, by obdarzyć od pisania bloga. Obserwuję w blogosferze, że je jakimiś swoimi emocjami. W ogóle mam wrawielu blogerów podąża właśnie tą drogą i ma- żenie, że pisanie służy mi właśnie oczyszczaniu rzy o napisaniu książki. Niektóre z nich nawet się z emocji nagromadzonych przez lata. Kiedy czytałam… Co o tym sądzisz? oddaję je swoim bohaterkom, to tak jakbym je Według mnie to naturalna droga i wcale mnie to z siebie wydalała. Może to rodzaj autoterapii? Nie nie dziwi. Blogi piszą ludzie, którzy lubią pisać wiem. Ale staram się poruszać w książkach pro(przynajmniej w jakiejś części), więc naturalne, blemy, które w jakiś sposób są mi bliskie, dotknęły że ich apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chce się mnie, poruszyły lub zaciekawiły. Może kiedy to zobaczyć swoje dzieło w papierowym wydaniu. wszystko z siebie oddam czytelnikom, zacznę piMieć namacalny znak swojej twórczości. sać inaczej? Blog daje możliwość rozpisania się. Zmusza Należy jednak pamiętać, że żadnej mojej podo systematyczności. Daje także możliwość kon- wieści nie można uznać za autobiograficzną. To frontowania swoich tekstów z czytelnikami. In- fikcja z drobnymi epizodami zaczerpniętymi formacja zwrotna przychodzi natychmiast. Nic, z życia. tylko wyciągać wnioski i uczyć się. Ponadto kiedy Co do moich znajomych, to nie odnajdują się wydaje się książkę, ma się już dość spore zaplecze w książkach, bo nie przenoszę ich na łamy poczytelników. To z pewnością pomaga. Wszyscy wieści. Czasami wybieram sobie jakieś ich cechy, wiemy, jak wyglądają statystyki dotyczące czy- ale to tylko tyle. Moja babcia kiedyś doszukała telnictwa w Polsce. O czytelnika trzeba zabiegać, się swojego podobieństwa z ciocią Zosią, ale to to nie jest łatwy rynek. Książka stała się dzisiaj też przypadek, bo kiedy tworzyłam tę postać, nie produktem, a bloger ma tę przewagę nad innymi, myślałam o swojej babci. Dopiero gdy zamieszże już przy debiucie ma grono wiernych czytelni- kała z nami, zaczęłam podsłuchiwać, jak mówi ków, którzy kupią jego książkę. i zapisywać sobie jej powiedzonka. To pozwoliło mi urealnić postać staruszki. Nie jest to jednak Jesteś jedną z nielicznych pisarek, które przy- na pewno moja babcia. znają się, że obdarzają swoich bohaterów swoOstatnio zaczepiła mnie pewna kobieta na ulicy. imi cechami i faktami z życia. Aśka z Już nie Kiedy upewniła się, że ja to ja, zapytała, czy mouciekam prowadziła blog Kura Domowa. Miała głabym jej coś wyjawić w tajemnicy. Ściszyła głos, też kota Nutusia. Podobieństwa nie są przypad- nachyliła się nade mną i dodała konspiracyjnie: kowe, prawda? Opowiedz, co łączy Cię z bo- „Czy to wszystko z trylogii kociewskiej wydarzyhaterami i faktami ze swoich książek oraz czy ło się naprawdę?”. Kiedy odpowiedziałam jej na Twoja rodzina, znajomi, sąsiedzi czasem mają pytanie, była lekko rozczarowana. Zdarzyły mi się wrażenie, że to się już gdzieś wydarzyło. też pytania o to, gdzie mieszka Blubluś, bo były Przyznaję się do tego, bo taka jest prawda. Pod- czytelniczki zainteresowane poznaniem takiego czas pisania trylogii kociewskiej skorzystałam mężczyzny. Z jednej strony są to zabawne sytuz własnych doświadczeń. Przecież moje życie acje, z drugiej dają satysfakcję, bo jeżeli czytelnik było idealnym materiałem do książki. Wpisało traktuje bohaterów jak żywych ludzi, to znaczy, się w schemat literatury obyczajowej. Czter- że udało mi się stworzyć ich wiarygodne portrety. dziestolatka po rozwodzie przeprowadza się w nowe miejsce, szuka pracy, poznaje nowych Masz bardzo dobry kontakt z czytelnikami. ludzi… Nic tylko korzystać. Oczywiście moje Rozmawiasz, dyskutujesz, prosisz ich o podpowieści to fikcja literacka, ale nie ukrywam, że powiedzi – jesteś „blisko”. Bariera, która kiedyś jest w nich kilka elementów autobiograficznych. odgradzała autorów od czytelników, została 62

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


INSPIRACJE

wywiady

przekroczona dzięki mediom społecznościowym. Jak social media pomagają pisarzowi w jego pracy i relacjach z czytelnikami? Czy pomagają Ci zabiegać o czytelnika, o czym wspominałaś wcześniej? Dzisiaj niestety trzeba zabiegać o czytelnika. Jest tak dużo tytułów na rynku, że trudno się w tym wszystkim połapać. Wydawcy oczekują też od autorów, że będą aktywnie wspomagać promocję książek. Wydaje mi się więc uzasadnione, by pisarze byli aktywni na portalach społecznościowych, choć pochłania to dużo czasu. To pozwala poznać czytelników i ich oczekiwania. Autor informację zwrotną ma niemalże natychmiast po premierze. Oczywiście ma to swoje plusy i minusy, jak wszystko. Może idealnie byłoby skupić się jedynie na pisaniu? Ja jednak muszę przyznać, że lubię kontakty z czytelnikami, lubię spotkania autorskie, dyskusje, listy od czytelników, komentarze na blogu. Wiem wtedy, dla kogo piszę. Odbiorca przestaje być anonimowy. Mówisz, że szlifujesz swój warsztat, m.in. czytając książki i podglądając mistrzów. Zdradź, jaki rodzaj literatury najbardziej Cię wciąga i co z niego wynosisz. Lubię różne książki. Moje fascynacje literackie przebiegały różnymi etapami, ale chyba najbliższy sercu jest mi realizm magiczny. Chciałabym kiedyś napisać książkę w takich właśnie klimatach. Przeczytałam chyba wszystkie powieści Murakamiego, Marqueza, Crummeya. Uwielbiam Grę w klasy Cortázara czy Dotyk Zentnera. To książki, które uwiodły mnie swoim klimatem. Chciałabym kiedyś stworzyć podobny w swoich utworach. Ale zaczytywałam się też w Mrożku, Toporze, Gombrowiczu i Rudnickim, bo zachwycało mnie ich poczucie humoru oraz sposób spojrzenia na świat,

Anna Sakowicz ur. 1972, blogerka, redaktorka i pisarka; ukończyła filologię polską, edukację filozoficzną i filozofię na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwo współczesne na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. W 2012 roku przeprowadziła się ze Stargardu do Starogardu Gdańskiego. Jest autorką książek: Żółta tabletka (2014), Szepty dzieciństwa (2015), Niedomówienia (2016), Żółta tabletka plus (2017) oraz trylogii kociewskiej: Złodziejka marzeń (2014), To się da! (2016), Już nie uciekam (2017). Prowadzi blog: kuradomowa. blogujaca.pl. Pisze również opowiadania do prasy kobiecej, jest redaktorką naczelną pisma pedagogicznego oraz niepoprawną bibliofilką i miłośniczką teatru.

bez nadymania się i patosu. Cenię sobie bardzo język i styl utworów Máraia czy Iwasiów (dla mnie to nieosiągalny wzór), niezwykłą pomysłowość Fabera. Czasami też sięgam po reportaże i biografie, lubię literaturę czeską. Kundera i Hrabal to klasyka, do której lubię wracać. Gdy mam ochotę, sięgam po Bukowskiego czy Houellebecqa, a innym razem wybieram lekką literaturę, dzięki której mogę się zrelaksować. Wszystko zależy od nastroju i potrzeb. Nie stronię też od kryminałów, bo rozrywka też jest mi potrzebna. Myślę, że z każdej przeczytanej książki czegoś się uczę. Czasami jest to sposób puentowania, kondensacji słów, czasami zbudowania napięcia, przemieszania czasów czy niezwykłej atmosfery. Podobno każdy z nas nosi w sobie historię, która jest materiałem na książkę. Na pewno, ale często jest tak, że do swoich historii nie mamy dystansu. Według mnie dobrze jest fragmenty prawdziwych zdarzeń ubrać w ciekawą fikcyjną fabułę, jeżeli chcemy je przenieść na łamy powieści. Oczywiście, jeżeli nie jest to utwór • autobiograficzny. Katarzyna Grzebyk

Dziennikarka z 13-letnim stażem w mediach regionalnych i ogólnopolskich. Absolwentka filologii polskiej i logopedii na Uniwersytecie Rzeszowskim. Ma doświadczenie w pisaniu i redagowaniu artykułów oraz przeprowadzaniu wywiadów dla gazet codziennych, magazynów o biznesie, społeczeństwie i kulturze oraz kilku portali internetowych. W blogosferze znana jako autorka bloga o tematyce literackiej, dziennikarskiej, rodzicielskiej i nowościach wydawniczych katarzynagrzebyk.pl.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

63


KULTURA

sama esencja

Blogerze czy doskonalisz swój warsztat pisania?

U

Katarzyna Grzebyk katarzynagrzebyk.pl

miejętność sprawnego posługiwania się słowem, zarówno w formie pisanej, jak i mówionej, jest jednym z niezbędników blogowania. Często decyduje o budowaniu społeczności, charakterze i poczytności bloga, popularności blogera oraz o jego przyszłości w blogosferze. O ile jednym pisanie i opowiadanie przychodzi z łatwością, o tyle inni mają problemy z ubieraniem swoich myśli w słowa, a w konsekwencji – z budowaniem spójnych, ciekawych, wywołujących emocje zdań. Czy bloger powinien doskonalić umiejętność pisania? Jeśli tak, to jak może rozwijać swój warsztat? Jak powinien pisać, żeby go czytali? Czy rzeczywiście, jak twierdzą niektórzy, pisania można się nauczyć?

64

W ciągu ostatnich kilku lat rośnie zainteresowane szkołami pisania, kursami pisania on-line, szkoleniami z zakresu redakcji tekstu, webritingu oraz storytellingu. Na rynku pojawiają się kolejne książki-poradniki dotyczące kreatywnego pisania, opowiadania historii oraz pisania tekstów do Internetu. Niewątpliwie ma to związek z dynamicznie rozrastającą się blogosferą, grupą, która intensywnie wykorzystuje słowo w codziennej pracy nad blogiem, a także powiększającym się gronem copywriterów, dla których umiejętność posługiwania się słowem jest kluczowa. Można zaryzykować stwierdzenie, że na pisanie nastała moda, ale jeśli sięgniemy w głąb historii literatury, dowiemy się, że teoria

pisania ma korzenie sięgające kilku wieków przed naszą erą. O sztuce pisania rozprawiano już w starożytności (Poetyka Arystotelesa nadal jest aktualna i często przywoływana), zaś przez kolejne wieki powstawały różne publikacje na ten temat, m.in. cenione publikacje Romana Jakobsona, rosyjskiego językoznawcy i teoretyka literatury. Z polskiego, rodzimego podwórka nie sposób nie przywołać Jana Parandowskiego – autor Mitologii opublikował na początku lat 50. ubiegłego wieku Alchemię słowa, jedną z najpiękniejszych książek poświęconych tematyce twórczości w całej literaturze światowej. Skoro już wtedy czytelników ciekawił proces twórczy oraz sposoby motywowania się do wytężonej pracy ludzi pióra, tym bardziej nie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

Pisania można się nauczyć jak każdej innej umiejętności „Pisania można, a nawet trzeba się uczyć; zanim zostaniesz artystą, musisz być doskonałym rzemieślnikiem” – przekonuje w Maszynie do pisania autorka powieści kryminalnych Katarzyna Bonda. „Umiejętność opowiadania historii tkwi w Tobie od zawsze. Opanuj ją i rozwiń” – zachęca na okładce Narratologii Paweł Tkaczyk. Czy rzeczywiście pisania można się nauczyć, czy też potrzebny jest talent? Maria Kula, redaktorka, która pracuje indywidualnie z autorami, a od 2014 roku prowadzi warsztaty i kursy pisania, Szkołę Pisania Powieści według autorskiego programu oraz Klub Pisarski Online, uważa, że pisania można się nauczyć jak każdej innej umiejętności. Jej zdaniem warsztat powinien doskonalić każdy, kto tylko chce pisać. „Pisanie nie oznacza tylko pisania książek. Piszemy przecież mnóstwo rzeczy: posty na blog, artykuły, teksty reklamowe, przemówienia. Cokolwiek piszemy, warto to pisać lepiej, bardziej świadomie, z większą przyjemnością. Uczyć się pisać może też ktoś, kto po prostu lubi pisać i chce to robić dla siebie – mówi Maria Kula. – Blogerom może się przydać doskonalenie umiejętności pisarskich: ich teksty będą lepsze, więc będą mieć coraz więcej czytelników, a zakładam, że dla większości blogerów to jest cel. Razem ze wzrostem blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

umiejętności pisanie będzie przychodzić im coraz łatwiej, zabierać coraz mniej czasu, a dawać coraz więcej przyjemności i satysfakcji. Sprawniejszy warsztat pisarski pomaga też w wyrażaniu tego, co się chce powiedzieć, konstruowaniu opowieści czy świadomym przekazywaniu swoich emocji”. Podobnie twierdzi Krystyna Bezubik, doktor literaturoznawstwa, pisarka, blogerka, trenerka kreatywnego pisania, autorka tomiku opowiadań pt. Podróż, książek: Tatry huczą gnozą!, Piszę, bo chcę. Poradnik kreatywnego pisania i Raj na kredyt, oraz publikacji w „FA-arcie” i „Epei”, współpracująca z początkującymi pisarzami, blogerami, specjalistami, którzy swoimi tekstami chcą przyciągnąć potencjalnych klientów. „Tak, pisania można się nauczyć. To umiejętność jak każda inna – zaznacza. – Może nie każdy z nas stanie się drugim Kingiem, ale każdy, kto rzeczywiście zechce, może nauczyć się pisać dobre artykuły na

swój blog. Dostrzegają to uczestnicy moich kursów i dzięki temu uwalniają swoje myślenie o pisaniu. Oczywiście nie każdy chce pisać. Nie każdy czuje taką potrzebę. Takim osobom radzę, aby poszukały innych form wyrazu, bardziej im odpowiadających”. Jak piszą blogerzy i czy powinni się dokształcać Język polskiej blogosfery jest interesującym obszarem do obserwacji różnych zjawisk językowych i doczekał się już wielu publikacji naukowych. Autorzy publikacji wskazują m.in. na liczne neologizmy, które powstały dzięki blogosferze, zapożyczenia z języka angielskiego, a także na dynamiczny rozwój leksyki. Język blogosfery jest bardzo zróżnicowany również ze względu na prezentowaną tematykę. Zupełnie inne formy wypowiedzi pojawiają się na blogach modowych i urodowych, inne na branżowych, a jeszcze inne na literackich. Dla jednych ważniejsze

65

Fot. Anna Tabak, Aleksandra Dobies, Katarzyna Grzebyk

powinno nikogo dziwić doskonalenie warsztatu pisania przez blogerów, którzy ze słowem pracują na co dzień, dbając, by teksty były napisane poprawnie, kreatywnie i zgodne z zasadami SEO.


KULTURA

sama esencja

jest pozycjonowanie tekstu, dla innych – wyszukany styl. Choć na blogach dominuje język kolokwialny, a bywa że autorzy nie przestrzegają zasad interpunkcji, ortografii i składni, trzeba przyznać, że istnieją blogi o wysokim poziomie publicystycznym czy literackim, a wielu blogerów, którzy nie mają czasu lub ochoty, by lepiej pisać, współpracuje

bo np. autor chce ze mną pracować, są na bardzo różnym poziomie. Niektóre są świetne, inne bardzo słabe” – przyznaje Maria Kula. Krystyna Bezubik dodaje, że coraz większa staje się potrzeba poznania wskazówek na temat tego, jak pisać, aby inni chcieli nas czytać. „Kolejne osoby decydują się na przykład wesprzeć swój marketing wpisami na blogu czy Facebooku

z korektorami i redaktorami, by teksty były profesjonalne. Ola Budzyńska, czyli popularna Pani Swojego Czasu, w jednym z wpisów przyznała, że dzięki współpracy z korektorką tekstów zyskała mnóstwo czasu na zajęcie się sprawami biznesowymi. Dodała, że współpraca z korektorką okazała się cenna, bo zobaczyła kolosalną różnicę pomiędzy swoimi tekstami przed i po korekcie. „Przyznam, że nie za bardzo śledzę blogi. Jestem mało «internetowa», wolę życie poza komputerem. Blogi, która zdarza mi się podczytywać,

i potrzebują wiedzy, jeśli chcą robić to umiejętnie. Jeżeli mówimy o pisaniu na blog, o pisaniu w Internecie, to jak najbardziej nawet osoby z tzw. lekkim piórem powinny posiąść wiedzę na ten temat – mówi trenerka kreatywnego pisania. – To trochę jak z tańcem. Muzyka może nas naturalnie unosić, możemy mieć poczucie rytmu i swobodnie się poruszać, ale to nie znaczy, że zatańczymy tango. Internet jest specyficznym medium, które rządzi się swoimi prawami. My – jako czytelnicy – też się specyficznie zachowujemy. Wybieramy to, co nas

66

zaintryguje, zainteresuje, przyciągnie. Zadaniem blogera jest zrozumienie tego mechanizmu, a także dostosowanie swoich tekstów do potrzeb czytelników. Warto wyćwiczyć pisanie przyciągających uwagę tytułów i śródtytułów, jak również opanować umiejętność tworzenia krótkich tekstów, które będą zawierały przekaz, na jakim nam zależy”. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz! Umiejętności ciekawego pisania można uczyć się na specjalnych kursach, w szkołach pisania, wyzwaniach pisarskich lub z lektury poradników. Joanna Wrycza-Bekier, nauczycielka w szkole Maszyna do Pisania, autorka siedmiu książek z zakresu kreatywnego pisania, w tym bestsellerowej Magii słów, twierdzi, że o wszystkim można napisać w interesujący sposób, nie ma nudnych tematów, a sposoby zaciekawiania czytelnika są uniwersalne. Dzięki kursom Joanny Wryczy-Bekier wielu blogerów przeszło na wyższy poziom w tworzeniu tekstów na blogi. Jednak szkolenie się to nie wszystko. Jeśli pozyskana wiedza nie będzie regularnie stosowana w praktyce, na nic zda się nauka. Maria Kula wskazuje na dwa podstawowe elementy istotne w doskonaleniu pisania. Chodzi o zdobywanie wiedzy i uczenie się jej w praktyce, czyli ćwiczenia. „Jedno bez drugiego nie ma większego sensu, jeśli ktoś chce uczyć się pisać. Czytanie o pisaniu czy chodzenie na warsztaty i kursy dużo nie da. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś nauczył się grać w tenisa, oglądając Wimbledon w telewizji – zauważa. – Tak samo jest z pisaniem. Za to samo pisanie, bez uczenia się, zdobywania wiedzy, też blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

niekoniecznie będzie nas rozwijać, bo będziemy pisać ciągle tak samo, w kółko popełniać te same błędy. Balans między praktykowaniem a teorią jest moim zdaniem kluczowy. Moją wskazówką jest, aby to, czego dowiemy się z blogów o pisaniu, książki czy na kursie, koniecznie wielokrotnie przećwiczyć. Każdy może nauczyć się pisać poprawnie, na dobrym poziomie. Jednemu zabierze to więcej czasu, drugiemu mniej, bo mamy naturalny dryg do różnych rzeczy, ale myślę, że każdy jest w stanie zdobyć podstawowe umiejętności pisarskie”.

pisać na blog. Początkującemu blogerowi sugeruję, aby poszukał porad kierowanych do copywriterów, jeśli chciałby umieć opracowywać tytuły, śródtytuły lub określać czytelnika idealnego”. Wszystkich, którzy piszą i chcą pisać, Krystyna Bezubik odsyła

Jak dobrze pisać i zostać wziętym blogerem Nie ma uniwersalnej recepty na to, jak lepiej pisać, a w konsekwencji zostać wziętym blogerem, cenionym przez czytelników. Tak jak w każdej innej dziedzinie, i w blogowaniu praktyka czyni mistrza, co potwierdzi niejeden bloger, rumieniąc się na myśl o pierwszych opublikowanych wpisach. Ponad siedemnaście lat temu Stephen King, znany i popularny autor horrorów oraz bardzo płodny pisarz, wydał książkę pt. Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika, skierowaną do początkujących pisarzy, w której dokonał analizy swojego warsztatu pisarskiego. Wiele z wniosków, jakie wysnuł, mogą wziąć sobie do serca także blogerzy, którzy niekoniecznie myślą o karierze pisarskiej. Stephen King przekonuje, że aby lepiej pisać, trzeba czytać w dużych ilościach, stawiać na autentyczność i nie przejmować się opiniami innych; unikać rozpraszaczy, które odciągają od pisania; być wiernym swojemu stylowi; czytać swoje teksty po dłuższym czasie od napisania ich oraz mieć frajdę z pisania: „W pisaniu nie chodzi o zarabianie pieniędzy, zdobycie sławy, wielbicieli czy przyjaciół. Tak naprawdę chodzi o wzbogacenie życia Twoich czytelników i własnego. Pisanie ma uszczęśliwiać. Pisanie to magia, która nadaje smak życiu, tak jak każdy inny rodzaj sztuki. To magiczne źródło, z którego możesz czerpać do woli. Więc czerp • z niego”.

Jeśli pozyskana wiedza nie będzie regularnie stosowana w praktyce, na nic zda się nauka.

Książki o pisaniu, które mogą być przydatne Jaką literaturą mogą wspierać się blogerzy, pracując nad warsztatem? Według Krystyny Bezubik z książkami dotyczącymi pisania na blog jest pewna trudność, ponieważ zawierają sporo informacji o tym, jak promować blog, lecz trochę mniej o tym, jak na niego pisać. „Znacznie łatwiej wskazać publikacje na temat konstruowania powieści, opowiadań czy wierszy. Blogerom na pewno polecam książki Tomka Tomczyka i artykuły Pawła Tkaczyka. Przychodzi mi na myśl również książka Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy, w której autorka podpowiada między innymi, na co zwracać uwagę podczas tworzenia artykułów. Zainteresowanych odsyłam na mój blog Piszebochce.pl – podpowiadam na nim, jak radzić sobie z blokadami pisarskimi i jak znajdować czas na pisanie, a także zamieszczam wskazówki o tym, jak

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

do książki Elizabeth Gilbert pt. Wielka Magia, w której autorka obala wiele mitów dotyczących kreatywności, w tym również związanych z pisaniem. Zapytana o listę książek przydatnych blogerowi Maria Kula odpowiada, że nie ma takiej. Jej zdaniem bardzo pomocne może być świadome czytanie. „Nie ma pisania bez czytania, nie da się pisać dobrze, jeśli się nie czyta. Ważne jest to, żeby czytać dużo i świadomie, analitycznie, ucząc się z książek: czy tego, jak się chce pisać, czy tego, jak się nie chce pisać – mówi. – Oznacza to, że nad książką się zatrzymuję, zaznaczam np. fragmenty, do których chcę wrócić, i potem je analizuję, zastanawiając się, jak są zrobione, rozkładam je na czynniki pierwsze. Sprawdzam, jak są skonstruowane, jaki jest styl, próbuję go naśladować, próbuję pisać podobnie. Kiedy coś mi się nie podoba, nie kończę czytania tylko taką konkluzją, ale zastanawiam się, dlaczego mi się nie podoba, i uczę się na błędach innych. Świadome, analityczne czytanie jest moim zdaniem niezbędne, żeby nauczyć się pisać”.

67


KULTURA

sama esencja

temat NUMERU!

blogerzy & wydawnictwa Anna Tabak

Fot. Anna Tabak, grafika Ewa Brzozowska

B

współpraca od kuchni

została stworzona ankieta. Wzięło w niej udział aż 132 blogerów książkowych – cieszy nas, że zainteresowani tak chętnie dzielili się swoim doświadczeniem i spostrzeżeniami. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że największe szanse na współpracę z wydawnictwami mają osoby prowadzące blogi powyżej dwóch lat – to ponad 60% spośród osób wypełniających ankietę, które same określają swoje miejsca w sieci jako „średnio popularne”. Prawie 40% ankietowanych zdradziło, że jest w kontakcie z 1–4 wydawnictwami, 35% – z 5–10, a niemal 25% ma na swoim koncie ponad 10 partnerów do współpracy. Z inicjatywą częściej wychodzą blogerzy – przeważnie to oni wysyłają wiadomości do wydawców. Ci natomiast przyznają, że posiadają stałą bazę blogerów, jednak są raczej otwarci na propozycje od nowych osób. Co trzeba zrobić, aby dostać swoją szansę? PRZYCHODZI BLOGER DO WYDAWCY Na blogach znajdziemy sporo porad na temat Aby uzyskać pełny obraz „kto, z kim, jak i dla- właściwej konstrukcji wiadomości wysyłanej do czego”, kilka pytań pofrunęło do wybranych wy- wydawnictwa (konkretna, poprawnie napisana, dawnictw i autorów, a dla publikujących w sieci zawierająca najważniejsze informacje o blogu logerzy książkowi z zapartym tchem śledzą zapowiedzi i nowości pojawiające się na stronach internetowych wydawnictw. Wiele z tych pozycji z chęcią zobaczyliby na półkach swoich biblioteczek, a po lekturze podzielili się opinią i podyskutowali z innymi czytelniczymi molami. Przedstawicielom wydawnictw z kolei zależy na tym, aby o nowych książkach było głośno w sieci – im więcej (pozytywnych) recenzji i wzmianek w mediach społecznościowych, tym lepiej. Wydaje się więc naturalne, że w punkcie zetknięcia się oczekiwań tych dwóch grup powinno powstać coś na kształt układu idealnego. Czy tak jest rzeczywiście? Przyglądając się z bliska zasadom współpracy i przepytując samych zainteresowanych, dostrzegamy pewną prawidłowość: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

68

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

i jego autorze), wyglądu bloga, regularności publikowania postów, statystyk. Sami wydawcy twierdzą, że dla nich ogromną rolę gra jakość publikowanych recenzji; czytając je, analizują, czy bloger potrafi jasno formułować myśli, zaciekawić czytelnika. Zasięg bloga i aktywność na fanpage’ach również nie pozostają bez znaczenia. Tak pisze wydawnictwo SQN: Pierwszym elementem, na jaki zwracamy uwagę, jest aktywność blogera. Jeśli treści pisane są regularnie, możemy wywnioskować, że mamy do czynienia z osobą sumienną, której zależy na blogowaniu czy książkach w ogóle, a blog nie jest tylko środkiem do pozyskania darmowego egzemplarza. Czytamy też kilka ostatnich recenzji. Sprawdzamy, czy kandydat pisze poprawnie, czy potrafi uargumentować swoją opinię. Pragniemy, żeby recenzje naszych książek stały na odpowiednim poziomie. W dalszej kolejności zwracamy uwagę na aktywność blogera w mediach społecznościowych oraz zaangażowanie czytelników w życie jego bloga. Wygląd strony właściwe nie gra dla nas ważnej roli. Chyba że układ graficzny bloga zupełnie uniemożliwia czytanie zamieszczonych recenzji.

Współpraca pomiędzy blogerami a wydawnictwami polega przede wszystkim na recenzowaniu otrzymanych egzemplarzy. 75% ankietowanych przyznaje, że poza zamieszczeniem tekstu recenzji na blogu promuje książkę również w mediach społecznościowych. 69% podejmuje się organizacji konkursów z nagrodami książkowymi, 45% obejmuje wybrane książki patronatem medialnym, a 33% dodatkowo przeprowadza wywiady z autorami. JAKIE SĄ Z TEGO PIENIĄDZE?

No cóż… pieniędzy w zasadzie nie ma żadnych. W niejednym poradniku dla blogerów marzących o zarabianiu na swoich blogach znajdziemy złotą radę: „ceń się wysoko, nie zgadzaj się na barter”. Wygląda na to, że jak od każdej reguły zdarzają się wyjątki, tak i ta wskazówka nie dotyczy współpracy z wydawnictwami. Aż 98,5% ankietowanych przyznaje, że ich jedynym wynagrodzeniem jest blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

książka. Przeczytanie jej, napisanie rzetelnej recenzji, promowanie na fanpage’ach i nierzadko również zrobienie odpowiednich zdjęć to co najmniej kilka godzin wytężonej pracy. Blogerzy jednak nie czują się pokrzywdzeni – prawie 50% respondentów twierdzi, że taka forma wynagrodzenia w pełni ich satysfakcjonuje, a 40% pisze, że „to zależy”. Tylko nieco ponad 10% otwarcie mówi o tym, że wydawcy wymagają bardzo dużo, w zamian oferując niewiele.

Co trzeba zrobić, aby dostać swoją

szansę?

Wynagrodzenie w formie książki jest dla mnie satysfakcjonujące, gdyż mam stałą pracę i wynagrodzenie, a blogowanie jest moją pasją, poza tym kolekcjonuję książki, więc każdy egzemplarz jest dla mnie ważny. Lubię pisać recenzje, kocham czytać – jestem zadowolona i nie marzę o płatnych recenzjach. • Katarzyna Kiedy rozmawiam z wydawcami o współpracy odpłatnej, zazwyczaj słyszę: „Jesteś jedną z wielu. Na Twoje miejsce możemy mieć setki”. Czuję, jakby moje umiejętności i doświadczenie z 6 lat blogowania nie były atutem. • MK Bloger niestety jest tanią, acz skuteczną reklamą książek :) • Marta

Niestety zdarzają się sytuacje, gdy bloger nie otrzyma nawet książki. W przypadku egzemplarzy przedpremierowych 11,5% ankietowanych otrzymuje je w formie e-booków. Z nich tylko 43% za każdym razem dostaje później finalne wydanie papierowe. Wiele książek oznakowanych jest również jako egzemplarze recenzenckie, m.in. za pomocą napisów na okładce lub pieczątek wewnątrz książki. 48% respondentów twierdzi, że nie przeszkadza im takie oznakowanie, 35% – że 69


KULTURA

sama esencja

70

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

„to zależy”, a 17% jest z tego powodu niezadowolonych. Nie ma się co dziwić – oznaczone w ten sposób książki nie są przeznaczone do sprzedaży, nie nadają się na prezent, tracą swoje walory estetyczne. Może wrócę na chwilę do pytania o egzemplarze finalne – niestety niektóre wydawnictwa ich nie wysyłają. Bywa tak, że za szeroką promocję książki bloger nie otrzymuje tak naprawdę nic, bo zostaje nam zaledwie prebook, czasem przed korektą, bez okładki (tzw. szczotka), to niepełnowartościowy produkt. Uważam, że za pracę blogera, czas poświęcony na napisanie i/lub nagranie recenzji etc. wynagrodzeniem powinien być minimum finalny egzemplarz książki. • Jerzy Oznakowanie egzemplarzy nie przeszkadza mi, jeśli nie jest rzucające się w oczy. Pieczątka, tekst z tyłu są w porządku. Jednakże już takie wielkie paski na okładce psują wszystko, bo nawet zdjęcia się nie chce na bloga wstawiać. • Daria TU ZGRZYTA, PISZCZY I TRZESZCZY

Zarzuty wobec blogerów, że polecają otrzymane książki (nawet jeśli te zupełnie ich nie przekonują), bo czują się do tego zobowiązani, są na porządku dziennym. A jednak 99% respondentów ankiety twierdzi, że ich opinie o książkach zawsze są szczere. Przykre jest to, że aż 17% doświadczyło nieprzyjemności po opublikowaniu nieprzychylnej recenzji – ze strony wydawcy bądź samego autora. W pytaniu otwartym blogerzy mogli podzielić się wszystkim, co im leży na wątrobie. Zastanawiające, jak często powtarza się stwierdzenie: „wydawnictwa nie odpisują na maile”. Czy przyczyną takiego stanu rzeczy jest duża liczba wiadomości, nieefektywna organizacja pracy w działach odpowiedzialnych za promocję, czy może lekceważący stosunek do osób publikujących w sieci? Trudno jednoznacznie stwierdzić, w każdym razie – nie wygląda to dobrze. Co jeszcze? Opóźnienia bądź zapominanie o wysyłce obiecanego egzemplarza, zrywanie współpracy bez słowa wyjaśnienia – to kolejne przykłady przemawiające na niekorzyść wydawców. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Miałam raz taką sytuację, kiedy zostałam potraktowana z buta. Twórca książki, która nie przypadła mi do gustu, uznał mnie za smarkulę niepotrafiącą (mam nadzieję, że dobrze zapisałam to słowo) zrozumieć przekazu jego dzieła. A co najśmieszniejsze – apelował do wydawnictwa, aby wstrzymali ze mną współpracę! Oczywiście zignorowałam te słowa, aby później nie wywiązał się niepotrzebny konflikt, ale pozostaje pytanie: kto tutaj wykazał się dojrzałością? • Aleksandra Nie podoba mi się, kiedy wysyłam pytanie lub odpowiedź na maila z propozycją od samego wydawnictwa i nie dostaję odpowiedzi. Albo ktoś proponuje książkę i nagle kontakt się urywa, albo wyśle książkę po kilku tygodniach od rozmowy. • Ewelina Wydawnictwa różnie odpisują na maile. Rozumiem, że często dostają olbrzymią ilość ofert współpracy, ale często odpisują negatywnie (i wyraźnie w negatywnym tonie), a czasem w ogóle milczą. Trochę to smutne i deprymujące dla początkujących blogerów. • Aleksandra To, co denerwuje u wydawców, to to, iż nie odpisują w chwili, gdy nie są zainteresowani współpracą, a kultura nakazywałaby odpisać chociaż „Dziękujemy, ale nie jesteśmy zainteresowani podjęciem współpracy”. Kolejna sprawa to zrywanie współpracy bez słowa – jakiż to problem napisać, że nie są już zainteresowani dalszą współpracą? Przestają odpowiadać na maila i wychodzą z założenia, że to wystarczy, by do blogera dotarło, że ma spadać. • Michalina Jest trochę deprymujące, kiedy wydawnictwo nawet nie kwapi się odpisać symbolicznego „dziękuję” za nadesłaną recenzję. • Julia Bardzo żałuję, że niektóre wydawnictwa nie odpowiadają na maile. Zarówno dotyczące pytań, jak i z potwierdzeniem odbioru maila z informacją dotyczącą posta o ich książce. • Kasia 71


KULTURA

sama esencja

A JEDNAK NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY zadowoleni? Generalnie tak, ponieważ rozważMimo powyższych minusów aż 63% responden- nie dobierają osoby do współpracy. Już pierwsza tów w ogólnym rozrachunku przyznało wydaw- wiadomość ze strony blogera – napisana zwięźle nictwom ocenę „dobrą”. Miło czytać, że są wśród i poprawnie – potrafi wiele powiedzieć o tym, czy warto przejść do dalszych ustaleń. Wydawnictwo Albatros pisze tak:

Współpraca z blogerami to jedna z najbardziej istotnych form

promocji książek nich takie, które nawet początkującego blogera traktują jak najbardziej poważnie – uprzejmie odpowiadają na wszystkie wiadomości, potrafią przyjąć krytykę, pilnują terminów, zawsze przesyłają finalne egzemplarze, a nawet gadżety związane tematycznie z książką bądź szczególnie przykładają się do estetycznego zapakowania książki. W rankingu wydawców, z którymi współpraca układa się najlepiej, ta piątka zdecydowanie obejmuje prowadzenie: Wydawnictwo SQN, Wydawnictwo Kobiece, grupa wydawnicza Znak, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Otwarte. Poza tym blogerzy pozytywnie wypowiadają się o wydawnictwach: Grupa Wydawnicza FOKSAL, Wydawnictwo Jaguar, Oficynka, Wydawnictwo Muza SA, Wydawnictwo Videograf SA, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Wydawnictwo Feeria, Wydawnictwo Albatros, Wydawnictwo HarperCollins Polska, Wydawnictwo Czwarta Strona, Wydawnictwo Papierowy Księżyc, Wydawnictwo Akurat, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Wydawnictwo Editio, Wydawnictwo Egmont. TERAZ ZAMIEŃMY SIĘ MIEJSCAMI…

…i sprawdźmy, co mają do powiedzenia wydawcy. Większość z nich jest zgodna co do tego, że współpraca z blogerami to jedna z najbardziej istotnych form promocji książek – w końcu dziś to właśnie Internet, a nie prasa, radio czy telewizja, jest pierwszym źródłem informacji. Czy są 72

Współpracujemy z blogerami przy promocji każdego tytułu, który jest nowością lub wznowieniem. Jest to więc jedna ze składowych promocji każdej książki. (…) blogerzy są dla nas bardzo ważnym ogniwem, ponieważ nie tylko sami kupują i czytają książki, ale i za pomocą bloga, Instagrama czy FB potrafią trafić do podobnych sobie czytelników. Innymi słowy są po prostu ludźmi w mniejszym lub większym stopniu znającymi się na literaturze, potrafiącymi o niej pisać i mówić. Potrafią ją również ładnie zaprezentować na publikowanych przez siebie zdjęciach, co także jest bardzo ważne.

Niestety i tutaj zdarzają się mniejsze i większe wpadki: utrudniony kontakt, niedotrzymywanie terminów, kopiowanie innych recenzji bądź parafrazowanie tekstu okładkowego, pisanie opinii bez uprzedniego przeczytania książki, brak mocnej argumentacji. Jak zauważyło Wydawnictwo HarperCollins, gorzej współpracuje się z młodszymi osobami, najwyraźniej łasymi na „darmowe” egzemplarze, a którym brakuje doświadczenia: Odzywają się do nas nawet osoby w wieku 13 lat. Niestety osoby młodsze nie zawsze wybiorą odpowiednią dla siebie książkę, mają też większy problem z dotrzymaniem zasad współpracy i terminów.

Jedno jest pewne: nie zaszkodzi, gdy bloger określi, jaki gatunek czy nawet konkretny tytuł interesuje go najbardziej. Wydawnictwom wbrew pozorom nie chodzi o to, by o książce „mówić byle co, byle mówić” – chodzi o to, by blogerzy mówili o tym, na czym się znają i co lubią. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

AUTORZY GŁOSU NIE MAJĄ – CZYŻBY?

Piszemy o współpracy na płaszczyźnie Bloger & Wydawnictwo, a gdzie w tym wszystkim pisarz? Ano pisarz najczęściej stoi z boku, przygląda się uważnie i czyta te recenzje, i czyta, i czyta… i niewiele może powiedzieć, bo każda uwaga z jego strony kończy się zdaniem: „nie potrafi przyjąć krytyki”. Z całą pewnością niepochlebne słowa mogą ukłuć czyjeś ego, ale czy tylko o to tutaj chodzi? Dziś pozwalamy mówić pisarzom i oto, co słyszymy: przekłamania w recenzjach odnośnie do noty biograficznej autora bądź fabuły to potknięcia, które się zdarzają. Tak samo, jak błędy ortograficzne, gramatyczne i stylistyczne. Na szczęście są to sporadyczne przypadki, większość recenzji pisanych jest rzetelnie i profesjonalnie. Do autorów często dochodzą słuchy, że czytelnicy sięgnęli po powieść po przeczytaniu referencji konkretnego blogera – to na pewno cieszy. Słowa Alka Rogozińskiego będą tutaj idealnym podsumowaniem: Bloger blogerowi nierówny. Są fachowcy i są amatorzy. Są ludzie sympatyczni i są tacy, dla których słowo „kindersztuba” to nieznane pojęcie ze „Słownika wyrazów obcych”. Na szczęście proporcje wychodzą zdecydowanie na plus dla blogosfery. Oczywiście, że w gronie blogerów mam też osoby, które nie przepadają za moją twórczością. Ludzka rzecz. W końcu „de gustibus non est disputandum”. Staram się nie wchodzić z nimi w dyskusje, bo po pierwszych próbach polemiki zorientowałem się, że nie wszędzie jest

ona mile widziana. Są blogerzy, którzy nie patrzą dalej, niż sięga czubek ich nosa. Na szczęście – tak jak wspomniałem – to jedynie wyjątki, a zdecydowana większość recenzentów to ludzie sympatyczni i z otwartymi umysłami. Ogólny poziom recenzji oceniam dość wysoko. Sądzę też, że jest wiele blogów, które mają swoją renomę. Myślę, że po kilkunastu recenzjach i przeczytanych książkach czytelnicy zaczynają się orientować, czy gust blogera jest zbieżny z ich własnym, i jeśli tak właśnie jest, to potem mają już do niego zaufanie. Sam też mam blogi, w których sprawdzam, czy jakaś lektura potencjalnie może być dla mnie. CZYTASZ – POKAŻ KLASĘ

Jedni chcą czytać, drudzy chcą sprzedawać. Jedni chcą pełnowartościowych książek, drudzy szczerych recenzji. Nie naszą rolą jest osądzać czy dawać jakiekolwiek rady – celem redakcji czasopisma było ukazanie pełnego obrazu tego, jak wygląda współpraca recenzencka, ze wszystkimi jej jasnymi i ciemnymi stronami. Możemy jedynie zasugerować, aby jako zadanie domowe po przeczytaniu niniejszego artykułu każda ze stron zrobiła osobisty rachunek sumienia. Czy wywiązuję się z tego, do czego się zobowiązałem/am? Czy pamiętam, że po drugiej stronie monitora siedzi człowiek, z którym można porozmawiać i wszystko wyjaśnić? Czy szanuję pracę innych i swoją własną na tyle, by jasno mówić o swoich oczekiwaniach? Skoro wszyscy obracamy się wśród książek, pokażmy naszą otwartość i klasę – to bez wątpienia • zaprocentuje.

Ewa Brzozowska Od 10 lat, czyli od swojego „zawsze”, jest freelancerką. Do niedawna grafik komputerowy, obecnie ilustratorka oraz Surface Pattern Designerka – projektantka wzorów. Prywatnie szczęśliwa żona i mama dwuletniego Piotrusia. W międzyczasie prowadzi blog jako Freelance Mama, czyli mama na freelansie (www.freelancemama.pl). W swoich tekstach porusza przede wszystkim kwestie macierzyństwa, kariery i samorozwoju.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Anna Tabak Ewa Brzozowska

annatabak.pl

73


KULTURA

sama esencja

E-booki

pod lupą

O

o indywidualnym charakterze, ustalonym w jakiejkolwiek postaci”, zatem jest przedmiotem tego prawa – niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (art. 1.1). Własny użytek osobisty

Bez zezwolenia twórcy możesz nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego (art. 23.1) – udostępnionego publicznie za jego zezwoleniem (art. 6) – utworu. Oznacza to, że możesz czytać książkę, ale też skopiować plik i użytkować go na różnych nośnikach (telefonie, czytniku, komputerze). Zakres ten obejmuje krąg osób, które pozostają z Tobą w związku osobistym: krewni (mąż, brat, matka), spowinowaceni (zięć, bratowa, Prawo i regulamin teść), przyjaciele i znajomi. Dozwolony użytek Zakres dopuszczalnego korzystania z książki osobisty jest ograniczony do pojedynczych egelektronicznej (licencja na jej użytkowanie) okre- zemplarzy (kopii, w tym również drukowanych). ślony jest przeważnie w umowie ze sprzedawcą, Zapamiętaj jednak, że ważne jest, ile kopii i komu która – w przypadku e-booków – występuje pod udostępniasz. postacią regulaminu sklepu. Zanim zdecydujesz się na kupno, przeczytaj uważnie jego treść, po- Piractwo medialne nieważ to dokument wiążący, który określa nie Wchodząc w posiadanie e-booka, nie nabywasz prawa do treści, ale do jej nośnika – pliku. Masz tylko Twoje prawa, ale też obowiązki. Księgarnie internetowe przeważnie zaznacza- licencję na czytanie w zakresie własnego użytku ją, że możesz korzystać z produktu wyłącznie na osobistego, jednak nie możesz dowolnie dyspowłasny użytek osobisty, stosując się do powszech- nować tekstem. Pamiętaj, że występując przeciw nie obowiązującego prawa. Część sprzedawców warunkom rozpowszechniania cudzego utworu, określa liczbę odrębnych urządzeń, na których a nie posiadając do tego uprawnień, podlegasz możesz trzymać kopię pliku, inni nie narzuca- grzywnie, karze ograniczenia lub pozbawienia ją konkretnych limitów. Regulamin powinien wolności (art. 116.1). Nabywając e-książkę, nie zyskujesz prawa do odpowiedzieć na pytanie, co Ci wolno, a jakie działania są zabronione; jeśli z jakiegoś powodu zbycia jej kopii, chyba że posiadasz do tego stobrakuje podobnych informacji w zapisie, zakres sowne uprawnienia. W teorii mógłbyś odsprzeużytkowania zawsze regulowany jest Ustawą dać plik, jednak w praktyce nie jesteś w stanie udowodnić, że e-book nie został zwielokrotnioo prawie autorskim i prawach pokrewnych. Prawo autorskie nie nadąża za rozwojem ny i nie posiadasz jego kopii. Pamiętaj też o kotechnologii, zatem książki w wersji elektronicz- piach, które zostały przez Ciebie udostępnione. nej nie zostały tu wyszczególnione, niemniej Bezpieczną opcją jest sprzedaż treści wraz z noe-book jest „przejawem działalności twórczej śnikiem, na którym się znajduje. Warto jednak dkąd książka elektroniczna szturmem zdobyła serca wielu miłośników literatury – czytanie stało się wygodniejsze, a dostęp do ulubionych utworów niemalże nieograniczony – autorzy i wydawcy stanęli przed koniecznością ciągłej walki z piractwem. Dziś e-book możesz dostać bez problemu – szybko i za darmo – ale czy legalnie?

Fot. Marzena Gaczoł, Alek Rogoziński (fot. Anna Powałowska, fotografka.eu), Monika i Sylwia (fot. Monika Magoska-Suchar), K.N. Haner (fot. K.N. Haner)

Marzena Gaczoł

74

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

zabezpieczyć się umową, ponieważ kupujący może złamać warunki rozpowszechniania. Udostępnianie w sieci zakupionej książki bez zgody autora/sprzedawcy/wydawcy jest zabronione, ponieważ pozostaje poza dozwolonym użytkiem osobistym – to przestępstwo (celowe lub nieumyślne). Pliku nie możesz udostępnić: » na prywatnej lub komercyjnej stronie internetowej, » na forum internetowym, » w społeczności lub grupie internetowej (np. na Facebooku), » na wirtualnym dysku, do którego mają dostęp osoby spoza kręgu rodzinno-przyjacielskiego. W praktyce wygląda to następująco: kupujesz e-book, dzielisz się nim z (nie)wielką grupą na Facebooku. Każdy, kto pobrał plik, może bez Twojej wiedzy udostępnić go dalej (np. w innej grupie). Łamiesz w ten sposób prawo, ponieważ publiczne udostępnienie pliku jest dalekie od dozwolonego użytku, który zakłada utworzenie pojedynczych kopii dla osób pozostających z Tobą w związku osobistym. Watermark, czyli po nitce do kłębka

Zakupiony przez Ciebie e-book jest zabezpieczony specjalnym cyfrowym znakiem wodnym (watermarkiem) – to klucz zawierający dane nabywcy książki, identyfikujący przy tym jej twórcę lub właściciela praw autorskich majątkowych. Unikalny kod umożliwia sprzedawcy kontrolę nad dystrybucją pliku oraz nad jego użytkowaniem (zwielokrotnianiem, udostępnianiem). Karze podlega każdy, kto udostępni plik, nie posiadając do tego uprawnień, jednak odpowiedzialność ponosi również osoba, której przypisano znak, gdyż przekroczyła własny użytek osobisty. Warto zawęzić krąg do bliskich Ci, zaufanych osób. Modyfikowanie, obchodzenie lub usuwanie technicznych zabezpieczeń, a także świadome rozpowszechnianie utworów z bezprawnie usuniętymi informacjami również jest naruszeniem praw autorskich (art. 79.7). Roszczenia z tytułu łamania praw

Ściganie przestępstw odbywa się na wniosek pokrzywdzonego – twórcy, wydawcy, sprzedawcy albo właściwej organizacji zbiorowego blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

zarządzenia prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi. W praktyce oznacza to kierowanie roszczeń względem zidentyfikowanego sprawcy (watermark), który zwielokrotnił i upowszechnił „swój egzemplarz”. Uprawnieni mogą żądać: zaniechania naruszenia praw, usunięcia skutków naruszenia lub naprawienia wyrządzonej szkody (art. 79.1). Jeśli dopuszczasz się łamania praw autorskich w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (np. kiedy zarabiasz na sprzedawaniu e-booka), grozi Ci kara pozbawienia wolności do lat 3. Jeśli uczyniłeś z tego przestępstwa stałe źródło dochodu, podlegasz karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5. Natomiast jeśli działasz nieumyślnie, będzie to kara pozbawienia wolności do roku, kara ograniczenia wolności lub grzywny. Pamiętaj, że niewiedza nie zwalnia Cię z odpowiedzialności karnej. Kradniesz legalnie

Udostępnienie książki szerokiej grupie odbiorów, znajdującej się poza „zaufanym kręgiem”, jest nielegalne, a jednak korzystanie z już udostępnionych treści, będących jednocześnie przedmiotem przestępstwa, nie podlega karze. Nie sposób utożsamić braku wydatku z korzyścią majątkową, nikt też nie udowodni Ci, że Twój „egzemplarz” nie jest kopią pozyskaną legalnie. Pamiętaj, że ściągając, również możesz popełnić przestępstwo, przekraczając uprawnienia z powodu rozpowszechniania! Pliki pobierane za pomocą tzw. torrentów, równocześnie udostępniasz, a e-booki „zachomikowane” – chociaż nie umieściłeś ich w sieci – stają się samodzielnymi plikami hostowanymi (tożsamymi z wgranymi), niezwiązanymi z oryginałem. W ustawie nie istnieje zapis, który zakazuje ściągania nielegalnych e-booków, zatem pliki możesz pobierać bezkarnie. Zwróć jednak uwagę, że dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu ani godzić w słuszne interesy twórcy (art. 35). Czym jest pobieranie „za darmo”, jeśli nie działaniem na szkodę autora? To kradzież. Legalna, ale nadal kradzież. Nie dopuszczasz się przestępstwa, korzystając z zasobów domeny publicznej, z serwisu wolnej lektury czy ściągając darmowe e-booki ze stron księgarń internetowych. Możesz użytkować 75


KULTURA

sama esencja

zakupioną e-książkę na własny użytek osobisty, a napisaną przez siebie książkę możesz udostępnić, komu tylko zechcesz. Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka

Podziękuj i ciesz się popularnością

„Gdy książka znajdzie się na gryzoniu, to znaczy, że cieszy się popularnością” – nie mogłyśmy wyjść ze zdumienia, kiedy usłyszałyśmy ostatnio podobną opinię. Niecałe dwa tygodnie temu miała miejsce premiera naszej powieści Klątwa Przeznaczenia w wersji elektronicznej i już powieść zdążyła zostać nielegalnie zamieszczona na witrynach, z których można było ją pobrać za darmo. A my, debiutantki, poczułyśmy się oszukane i okradzione. Od razu interweniowałyśmy, informując o naruszeniu praw autorskich wydawcę oraz osoby prowadzące stosowne portale. Udało się i plik zniknął, jednak cały czas monitorujemy, czy w Internecie nie pojawiła się kolejna piracka kopia naszego dzieła. Dlaczego walczymy tak zaciekle z tym popularnym procederem upowszechniania bezpłatnie książek? Można by wymienić tu łamanie prawa oraz okradanie autora z należnego mu honorarium. W naszym przypadku jest jednak coś ponadto. Pragniemy zaistnieć na rynku, wypromować naszą książkę i sprzedać ją w jak największym nakładzie. Liczymy każdy kupiony przez czytelników egzemplarz, znając dokładnie wyznaczony przez wydawcę pułap, którego osiągnięcie pozwoli nam na dalsze publikowanie powieści. Aspekt finansowy oczywiście także się liczy – w końcu poświęciłyśmy temu mnóstwo czasu, wysiłku, często kosztem snu, zaniedbując inne obowiązki – miło byłoby otrzymać za to jakąś zapłatę. Ponadto tworzyłyśmy nie tylko z myślą o sobie, aby realizować własną pasję. Pragnęłyśmy się podzielić naszym światem z innymi. Cieszymy się więc, kiedy widzimy pozytywne reakcje czytelników. Klątwa Przeznaczenia zbiera bardzo dobre recenzje, a coraz więcej osób pisze do nas, pytając, kiedy ukaże się kolejna część. Każde nielegalne udostępnianie naszej powieści nie tylko oddala nas od realizacji marzenia, ale również pozbawia fanów możliwości zapoznania 76

się z naszymi kolejnymi utworami. Nie będzie zaś następnych, jeśli ten pierwszy nie sprzeda się w odpowiedniej ilości. Wszystko to stanowi zaklęty krąg, przez który tak wielu debiutantów dzisiaj rezygnuje z pisania bądź publikowania kolejnych dzieł. Nikt nie chce pracować za darmo i niewiele osób może sobie na to pozwolić. Dlatego też apelujemy do naszych czytelników, aby pomagali nam zwalczać rozpowszechnianie darmowych kopii plików. Zamieszczamy stosowne posty na naszym fanpage’u, które szybko zostają udostępnione dalej, i chyba tylko w ten sposób, mówiąc głośno o nielegalnym procederze, możemy mu się przeciwstawić i spełnić marzenie o wydaniu Korony Przeznaczenia. K.N. Haner

Błędne koło

Dla mnie takie strony jak Chomik i jemu podobne to po prostu złodziejstwo. Niestety ludzie nie mają świadomości, że ściąganie plików z takich portali jest tym samym, co kradzież. Część z tych osób wie jednak, że to nielegalne, a nadal to robią. Ba! Co więcej – chwalą się, że ściągają e-booki, filmy, muzykę, i tłumaczą, że ich nie stać na nowe produkty, więc będą to robić i już. Trudno tutaj powiedzieć coś odpowiedniego, bo na usta cisną mi się same niecenzuralne słowa. Niestety autor nie ma szans z takim portalem, bo pliki przemieszczają się tam z prędkością światła. Możemy zgłaszać konta, a plik zaraz pojawia się na kolejnych. Stratny jest autor, wydawca i to jest błędne koło, ponieważ osoby, które udostępniają nielegalną treść, czują się bezkarne. Przyznam również, że jako młoda dziewczyna czytałam tłumaczenia książek na Chomiku, bo te publikacje nie były dostępne u nas w wersji polskiej, ale gdy tylko któryś z wydawców publikował je u nas, to kupowałam wersję papierową, bo nic nie może liczyć się z zapachem nowej książki. Alek Rogoziński

Okradłam Cię, cieszysz się?

Wieczór, a właściwie noc, bo na zegarze już 23:30. Siedzę nad komputerem i staram się pospinać wątki nowej książki. Idzie mi jak z kamienia, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

bo to moja czternasta godzina przy klawiaturze. Najpierw osiem w redakcji, bo przecież aby pisać, trzeba gdzieś zarabiać (wiecie, ile pisarz dostaje od każdego sprzedanego egzemplarza swojej książki? 2–3 złote, a i to jak dobrze negocjuje – i jest to jego jedyny zarobek, wypłacany raz na pół roku, a w niektórych wydawnictwach raz na rok; dodajcie do tego, że sprzedanie 10 tysięcy egzemplarzy to u nas wielki sukces!), potem sześć w domu. Kręgosłup wysiada, oczy zmęczone… I wtedy dostaję wiadomość na Facebooku: „Dzień dobry, przeczytałam Twoją nową książkę. Fajna, podobała mi się. Tylko dlaczego nie można ściągnąć poprzedniej?”. Dziękuję grzecznie za opinię, ale przy tym, zdziwiony, zadaję pytanie: „Skąd nie można ściągnąć poprzedniej?”. „Z XXX (tu pada nazwa serwera)”. „To jest piracka kopia” – informuję. „No i co z tego? Nie cieszysz się, że PRZECZYTAŁAM i mi się podoba? Przecież o to POWINNO chodzić pisarzowi” – pada odpowiedź. Usiłuję coś tłumaczyć, ale po chwili dostaję odpowiedź: „Nie robię przecież nic złego! Ściąganie e-booków nie jest piractwem, tylko ich umieszczanie, a poza tym one są za drogie!”. Nie dyskutuję dalej, już wiem z doświadczenia, że nie warto. Ta scena to kwintesencja podejścia niektórych ludzi do piractwa. Żyjemy w czasach, kiedy spora część z nas przyzwyczajona jest do tego, że co niezabronione, jest dozwolone. Zwłaszcza w Internecie, gdzie określenie „własność intelektualna” to z dnia na dzień coraz bardziej puste hasło. Po co kupować, skoro wszystko można mieć za darmo? Ano właśnie – nie do końca. Odwróćmy sytuację. Pani, która wysłała do mnie tego radosnego maila, prowadzi sklep z artykułami ogrodowymi. Jak zareagowałaby, gdybym był świadkiem, że ktoś kradnie

w nocy z jej sklepu kilka opakowań ziemi i grabie, wziąłbym je od niego za darmo, a potem napisał do niej: „Mój ogródek tak pięknie kwitnie na tej Twojej ziemce i grabie doskonale grabią! Powinnaś być z tego ZADOWOLONA!”? Byłaby oburzona? Oskarżyła mnie, że skorzystałem na kradzieży? Czy nie byłaby to hipokryzja? Ale przecież, powiecie, paserstwo jest prawnie zabronione, a rzeczy kradzione powinny wrócić do właściciela. Pełna zgoda. Tyle że owa mityczna „własność intelektualna” to też rzecz, którą się kradnie. Rzecz, za którą kryją się godziny spędzone przy komputerze, wyobraźnia, uczucia i intelekt autora, jego życie i doświadczenia. I dlatego właśnie jestem za zaostrzeniem kar dla tych, którzy pirackie pliki udostępniają, i objęciem nimi także tych, którzy je ściągają. Powiedzmy to głośno: kradzież zawsze pozostanie kradzieżą – niezależnie od tego, jak bardzo nie staralibyśmy się w swoim sumieniu usprawiedliwić jej tłumaczeniem „przecież to nic złego”. Tym bardziej że to bzdura, bo dzieje się coś złego – wydawnictwa i autorzy tracą pieniądze! Konkretne sumy. Pomyślcie, czy chcielibyście pracować ze świadomością, że to, co robicie, zostanie rozkradzione, a wy zarobicie na tym mniej? Nie? A tak właśnie pracują artyści – pisarze, muzycy, filmowcy. Nie mówiąc już o tym, że ściąganie e-booków jest nie fair w stosunku do tej (mam nadzieję – liczniejszej!) grupy czytelników, która je kupuje. Za co teraz, skoro mam taką okazję, • bardzo jej dziękuję! Marzena Gaczoł

Absolwentka polonistyki z uprawnieniami pedagogicznymi, edytorstwa oraz pedagogiki osób niesłyszących i niedosłyszących (surdopedagogiki) we Wrocławiu. Obecnie związana z branżą rozrywkową w zakresie sportu i rekreacji. Miłośniczka dobrych książek, w tym również literatury dziecięcej. Właścicielka bloga recenzenckiego z kulinarnym dodatkiem Matka Puchatka (www.matkapuchatka.pl), współpracująca z polskimi autorami oraz wiodącymi na rynku książki wydawcami. Mama pięciolatki, zakochana w tureckich klimatach. Nie boi się nowych wyzwań i długofalowych projektów, chętnie podnosi poprzeczkę, dając z siebie 100%.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

77


KULTURA

sama esencja

Śladami kultury

L

Miłka Kołakowska

w tym roku Opowieść o Bazyliszku przyciąga nie tylko tłumy warszawiaków, ale też coraz liczniejsze grupy turystów. Finałową piosenkę tegorocznego spektaklu skomponował Piotr Rubik, a wykonała ją solistka Opery Narodowej, 58. sezon Koncertów Chopinowskich Aleksandra Olczyk. Widowisko multimedialne w Łazienkach Królewskich można podziwiać w piątkowe i sobotnie wieczory, Niesamowite recitale pod pomnikiem Chopina aż do końca września. w Łazienkach Królewskich stały się już tradycją http://www.parkfontann.pl/ i od wielu lat ściągają tłumy miłośników muzyki klasycznej. Koncerty odbywają się przez cały se- Globaltica Festival zon letni, w każdą niedzielę o godz. 12:00 i godz. Za nami 13. edycja Festivalu Globaltica. W dniach 16:00, nieprzerwanie aż do 24 września. 19–23 lipca park Kolibki w Gdyni stał się miejhttp://www.lazienki-krolewskie.pl/pl/wydarze- scem światowej rozrywki. Muzyka z całego świata, nia/koncerty-chopinowskie-71 literatura podróżnicza, pokazy produkcji filmowych, przepyszne jedzenie, warsztaty, a także teMultimedialny Park Fontann atr dla najmłodszych to tylko część atrakcji. Na warszawskim Podzamczu po raz kolejny moż- http://globaltica.pl/ na zachwycać się niesamowitym pokazem Multimedialnego Parku Fontann. Zaproponowana

Fot. Miłka Kołakowska

ato 2017 w pełni, a wraz z nim pojawiają się propozycje kolejnych imprez o charakterze kulturalnym. Na jakie wydarzenia warto zwrócić uwagę w nadchodzących tygodniach?

78

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

sama esencja

21. Festiwal Szekspirowski Tegoroczny Festiwal Szekspirowski w Gdańsku rozpoczął się 28 lipca i trwał aż do 6 sierpnia. Podczas ceremonii otwarcia zaprezentowany zostanie spektakl Wyspa w reżyserii Grzegorza Brala; jest to utwór inspirowany Szekspirowską Burzą. W kolejnych dniach uczestnikom wydarzenia przedstawione zostaną także inne spektakle, w tym Hamlet i Sen nocy letniej. http://festiwalszekspirowski.pl/

Literacki Sopot Przed nami 6. edycja festiwalu Literacki Sopot. Organizatorzy wydarzenia ogłosili już pierwszych tegorocznych gości, wśród których pojawią się Javier Cercas, Claudia Piñeiro, Aura Xilonen oraz Almudena Grandes. W ramach cyklu #NogasNaPlazy gościć będą: Katarzyna Boni, Dorota Masłowska, Mirosław Wlekły oraz Wojciech Kuczok, a uczestnikami debaty „Prawda o Reportażu” będą: Ludwika Włodek, Ziemowit Szczerek oraz Wojciech Tochman w rozmowie 6. Nadmorski Plener Czytelniczy z Dagny Kurdwanowską. Festiwal Literacki SoPlener Czytelniczy to nadmorska impreza, bę- pot, którego celem jest przede wszystkim promodąca idealną okazją do zapoznania się z aktualną cja literatury i czytelnictwa, w tym roku odbędzie ofertą znanych oficyn wydawniczych, a także do się w dniach 17–20 sierpnia. zakupu książek i spotkań z ulubionymi autorami. http://www.literackisopot.pl/ Tegoroczny Plener odbył się na Bulwarze Nadmorskim im. Feliksa Nowowiejskiego w Gdyni 9. Solanin Film Festiwal 2017 w ostatni weekend lipca (28–30 lipca). Już po raz dziewiąty w Nowej Soli odbędzie się http://www.muratorexpo.pl/targi/nadmorski-ple- Solanin Film Festiwal. Jest to offowy festiwal ner-czytelniczy/ filmowy, który narodził się z prawdziwej wiary w moc kina. W ramach wydarzenia wyświetlane 17. Międzynarodowy Festiwal Filmowy będą przede wszystkim niezależne polskie proT-Mobile Nowe Horyzonty dukcje, a także ciekawe filmy polskich, europejNa uczestników tegorocznego festiwalu T-Mo- skich i światowych twórców. Tegoroczny Solanin bile Nowe Horyzonty czeka retrospektywa fil- planowany jest w dniach 23–27 sierpnia. mów zmarłego w styczniu 2016 roku Jacques’a http://www.solanin-film.pl/ Rivette’a – mistrza francuskiej Nowej Fali, wizjonera i autora wielu kultowych dzieł, jak również Escape Room na motywach Freda Kelemena – niemieckiego reżysera i ope- powieści Deniwelacja ratora, którego uznaje się za mistrza długich ujęć, Niezapomniana kreatywna atrakcja czeka także metaforyki kadru oraz dyskretnie przekazywa- na fanów twórczości Remigiusza Mroza. Bydgonych emocji. Podczas wydarzenia planowany jest skie i warszawskie Wyjście Awaryjne zaprasza do także przegląd nowego kina izraelskiego. Tego- escape roomów, opartych na motywach powieści roczny Festiwal odbędzie się w dniach 3–13 sierp- Deniwelacja, będącej kontynuacją serii o słynnym nia we Wrocławiu. komisarzu, Wiktorze Forście. http://www.nowehoryzonty.pl/ http://wyjscieawaryjne.pl/

Miłka Kołakowska Absolwentka zarządzania, która zawodowo pełni funkcję koordynatora ds. call center w branży finansowej. Miłośniczka literatury, dobrej kuchni i aktywnego trybu życia. Stała bywalczyni spotkań autorskich i innych wydarzeń literackich. Ze szczerym optymizmem podchodzi nie tylko do czytanych publikacji, ale również do podejmowanych w życiu wyzwań. Pisze blog Mozaika Literacka (www.mozaikaliteracka.pl).

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

79


KULTURA

czytelnia

Chłoń pozytywne emocje

W red. Marzena Gaczoł www.matkapuchatka.pl

ierzymy, że lato sprzyja dalekim podróżom, szczególnie wtedy, gdy aura nie rozpieszcza. Jaki obrać kierunek? Jakie miejsca warto odwiedzić w tym sezonie? Startujemy z Polski, by za sprawą listów odbyć podróż po zakamarkach duszy. Następnie przeniesiemy się do Stanów Zjednoczonych – na Folger Street odwiedzimy wnętrze w wersji minimalistycznej, dla zaawansowanych. Szukając ochłody, wybierzemy się do Szwecji, by poznać mrożące krew w żyłach tajemnice. Następnie odetchniemy w Anglii, by nabierając rozpędu, wylądować w przyszłości.

80

– czytaj i żyj podwójnie Skorzystaj z literackiej mapy, by chłonąć pozytywne emocje – czytaj i żyj podwójnie! Pogoda nie sprzyja? Nic nie szkodzi! Inne światy – bliskie i odległe – stoją przed Tobą otworem. Katarzyna Kulik

Co ma począć kot w pustym mieszkaniu? W erze wymierania prozy epistolarnej listy Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza stanowią najpiękniejszą pamiątkę i są wyjątkowym przykładem tej formy korespondencji. Tym bardziej ciekawym, że była to przecież para nietypowa – chociaż spędzili razem ponad dwadzieścia lat,

nigdy nie zamieszkali pod jednym dachem, a ich stosunki, chociaż bardzo ciepłe i intymne, były dość specyficzne – co zresztą przebija z ich listów. Jak dwa cwałujące obok siebie konie przeważnie byli blisko, lecz bywało i tak, że jeden wyprzedził drugiego, by później, kilkaset kilometrów dalej czekać na niego z lekko ironicznym uśmiechem, ale i bezkresną tęsknotą w zakochanych oczach. Niespodziewane, ale niezwykle silne i dozgonne uczucie zaskoczyło ich, kiedy Szymborska była już po czterdziestce, a Kornel Filipowicz przekroczył pięćdziesiątkę. Z początku przyjaciele, niedługo później kochankowie, prowadzą blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

czytelnia

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

(jak np. kobiety, domniemane kochanki Filipowicza, o które to Szymborska winna być zazdrosna, czy Hrabina Lanckorońska, jej serdeczna przyjaciółka). To swoista gra masek i ról, podczas której Noblistka pisze nawet list do kota Filipowicza – najmniejszego, najładniejszego, acz najbardziej niezdarnego z wszystkich noworodków, i uprzedza go o przykrych konsekwencjach jego zachowania, jeżeli ten nie spoważnieje. Koty zajmują zresztą i w korespondencji, i w życiu pary szczególne miejsce. Tytuł książki wcale nie jest przypadkowy, to tymi słowami Wisława zwraca się do Filipowicza, pisząc z Zakopanego: „Najlepiej w życiu ma Twój kot, bo jest przy Tobie”. Metaforą kota posługuje się też, pisząc wiele lat później wiersz Kot w pustym mieszkaniu, kiedy to ból po śmierci ukochanego utożsamia z uczuciami kota osieroconego przez swojego właściciela. Najlepiej w życiu ma twój kot to fascynująca, żartobliwa, czuła, pełna tęsknoty, uznania i humoru opowieść o życiu dwójki najbliższych sobie osób. Miłosny dialog prowadzony na wielu płaszczyznach, świadczący o największym przywiązaniu i zrozumieniu drugiej

osoby. Czytelnik, zazwyczaj znajdujący się „na zewnątrz”, teraz ma okazję wniknąć w życie tej literackiej pary i nie tylko wzruszyć się podczas lektury listów, ale i niezmiernie dobrze się przy tym bawić. Miłka Kołakowska

Perfekcja zabija? Nieskazitelna czystość, skrajny minimalizm i technologie zapewniające bezpieczeństwo to dla niektórych określenia wtapiające się w pojęcie architektonicznej doskonałości. Nie inaczej jest z ultranowoczesnym domem przy Folger Street 1, do którego wprowadza się Jane, a który niegdyś wynajmowała nieżyjąca już Emma. Obie kobiety są do siebie podobne i widzą w tej poukładanej przestrzeni idealne miejsce do uprzątnięcia brudów z własnego życiorysu. Właścicielem inteligentnego domu okazuje się architekt, Edward Monkford, który wymaga od swoich najemców przestrzegania nieprzeciętnie surowych reguł… 81

Fot. Anna Tabak, Katarzyna Kulik, Marzena Gaczoł, Miłka Kołakowska

ten listowny dialog miłosny przez niemalże dwadzieścia lat – od roku ‘66, aż po końcówkę ‘85. Jednak tę wymianę listów można interpretować również na innych płaszczyznach niż tylko tej miłosnej – jako rozmowę dwójki pisarzy, kolegów po fachu, rozumiejących się bez słów przyjaciół. Szymborska i Filipowicz piszą do siebie w chwilach rozłąki, co trwa czasem całymi długimi miesiącami. Składają się na nie zarówno wyjazdy pisarza, jak i wielotygodniowe pobyty poetki w uzdrowiskach. W listach długich i krótkich – kilkustronicowych lub kilkuzdaniowych – informują się wzajemnie o pogodzie, cenach produktów, efektach poszukiwania pocztówek, którymi oboje mocno się pasjonowali. Wkrótce tworzą dla siebie kolaże, wyszukują i przyklejają wycinki z książek, gazet, dodając im charakteru za pomocą dorysowanych i dopisanych elementów. Pisane przez nich listy nie są tylko nudną wymianą wiadomości i czułych słów, ale zdumiewającą kreacją zupełnie nowej rzeczywistości, bowiem przez karteczki, które sobie wysyłają, przewija się cały tabun fikcyjnych postaci


KULTURA

czytelnia

JP Delaney od początku reguluje poziom napięcia, optymalnie buduje też warstwę psychologiczną i świadomie wprowadza do gry czysto erotyczne sceny. Nie byłoby jednak porządnych emocji, gdyby nie zagadkowa śmierć Emmy. Dawne sekrety wychodzą na światło dzienne i dają pstryczka w nos pierwszemu wrażeniu, które szybko okazuje się misternie zastawioną pułapką. Tak umiejętne kreowanie intrygi potwierdza, że Delaney rzetelnie podszedł nie tylko do wylania powieściowych fundamentów, ale też do stabilnego podparcia całej fabularnej konstrukcji. Nie trzeba być alfą i omegą, aby dostrzec, że ogólny zamysł autora ociera się o popularny w ostatnich latach schemat kobiety skrzywdzonej i dominującego nad 82

przyjaciółka olśniewającej i skrytej Alex. Wspólnie z policjantem Patrikiem odgrzebują sprawy sprzed lat i próbują złamać małomiasteczkową zmowę milczenia. Powoli elementy układanki wskakują na swoje miejsce, tworząc Anna Tabak czytelny, ale i dość przygnębiający Mroźne tajemnice obraz. Fani gatunku, którzy mają Wyobraź sobie, że jesteś małą na koncie wiele rozwiązanych dziewczynką i masz przyjaciółkę kryminalnych zagadek, mogą się od serca. Gdy dorastacie, kontakt poczuć odrobinę rozczarowani. nagle się urywa. Po raz kolejny Czytelnik nie znajdzie tu bowiem spotykacie się już jako dorosłe ko- nieprzewidywalnego i mocno anbiety i z całą pewnością nie jest to gażującego śledztwa, ciarki raczej spotkanie, o jakim marzyłaś. Mając też nie przebiegną mu po plecach. przed oczami widok zamarznięte- Mimo to od lektury trudno się go ciała, raz po raz zadajesz sobie oderwać – autorka posługuje się pytanie: popełniła samobójstwo przyjemnym w odbiorze językiem czy została zamordowana? i ani na chwilę nie pozwala się nuWłaśnie tego próbuje się do- dzić. Ogromnym atutem powieści wiedzieć Erika, pisarka i dawna jest jej tło obyczajowe. Większość jej naiwnością mężczyzny, ale tak pomysłowa i dobrze skonstruowana fabuła sprawia, że Lokatorka szybko nabiera cech wyjątkowości. Czy jesteście gotowi, aby zamieszkać przy Folger Street 1?

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

czytelnia

bohaterów, czasami nieco przerysowanych, a jednak wiarygodnych i zmagających się z wieloma osobistymi problemami, od razu budzi sympatię. Subtelnie nakreślony wątek miłosny śledzi się z niemal równym zainteresowaniem, jak kolejne etapy odkrywania tajemnicy Alex. Podsumowując, Księżniczka z lodu to dobra książka, zachęcająca do sięgnięcia po dalsze tomy Sagi o Fjällbace. W sam raz dla tych, którzy szukają odprężenia i małej gimnastyki dla umysłu, a przy tym woleliby uniknąć opisów krwawych scen.

ludzkość doświadcza od ponad wieku – historia wciąż cieszy się popularnością, a motyw podróżowania w czasie z wykorzystaniem specjalnej machiny jest stale eksploatowany przez pisarzy, twórców gier komputerowych i na szklanym ekranie. Wehikuł czasu – w formie, jaką zaproponował Wells – niewątpliwie stał się symbolem w nurcie fantastyki naukowej. Wehikuł czasu to opowieść, która nie traci na aktualności. Wellsowska werwa intelektualna oraz niepospolity dar urealniania szczegółu sprawiają, że powieść czytana przez przyszłe pokolenia wciąż będzie zachwycać, przytłaczać i poraMarzena Gaczoł żać swą nieodwołalnością. Książka Sekret przyszłości nie imponuje objętością, ale to Wehikuł czasu ukazał się w 1895 historia skomponowana niemal roku, jednak – mimo prężnego roz- doskonale. Czytelnik ma poczuwoju technologicznego, którego cie kompletności i skończoności

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

tego dzieła, a dynamiczna akcja, wytrawny styl oraz śmiała, rzetelnie i szczegółowo rozpracowana wizja przyszłości pozwalają w pełni cieszyć się lekturą. Satysfakcja gwarantowana. Co w fabule piszczy? Podróż w czasie do dalekiej przyszłości, rok 802701, pozornie rajska kraina i dwa antagonistyczne gatunki – wątli, oddający się błahym przyjemnościom Elojowie oraz zniekształcone stworzenia zamieszkujące podziemne korytarze, czyli Morlokowie. Oryginalne ujęcie aspektu socjologicznego połączone z niezwykłą metodą narracyjną, bogactwem i zróżnicowaniem treści oraz panoramiczną, plastyczną wizją przyszłości wprawią w zadumę nad przyszłością • cywilizacji.

83


KULTURA

na ekranie

Niezwykła moc szklanego ekranu

Maciej Azoth >< Katarzyna Berska

Fot. Marzena Gaczoł; plakaty filmweb.pl

M

iłość do filmu potrafi być wielka. Dobra produkcja to emocje i uczucia. Kiedy zasiadasz przed srebrnym ekranem lub przed ekranem telewizora czy komputera, przenosisz się w niezwykłą krainę, wykreowaną dzięki współpracy wielu osób. Zapominasz o realnym świecie i wspólnie z bohaterami odkrywasz nowe lądy. Poznajesz postacie, które często na długo pozostają w Twojej pamięci. Utożsamiasz się z bohaterami, przeżywasz każdą porażkę oraz cieszysz się sukcesem. Podziwiasz unikatowe miejsca, które uchwyciło wytrawne oko operatora kamery. Urzeka Cię gra aktorska, interesująca fabuła, męczy bylejakość i nuda. Kakofonia dźwięków nie

84

jest dla Ciebie, chyba że ma jakieś zadanie do wykonania. Zachwy- FILMY casz się za to odpowiednio dobra- PROPONUJE MACIEJ AZOTH ną muzyką, by po seansie szukać soundtracków i raz kolejny pod- Spider-Man: Homecoming Premiera: 14 lipca dać się magii filmu. Gatunek: akcja/sci-fi W damsko-męskim duecie przy- Marvel Cinematic Universe i nowy gotowaliśmy dla Ciebie propozy- reboot serii o Człowieku-Pająku. cje 8 produkcji filmowych. Obok Po wydarzeniach, które rozegrapremier na naszej liście znalazły ły się w filmie Kapitan Ameryka. się również obrazy starsze. Mamy Wojna bohaterów, Spider-Man ponadzieję, że znajdziesz wśród nich wraca! Młody Peter Parker stara się z pomocą Tony’ego Starka – Iron coś dla siebie. Mana, który wziął go pod swoje skrzydła – pogodzić życie pospolitego nastolatka z rolą superbohatera. Licealista ukąszony przez pająka stanie w obliczu zagrożenia, które nosi maskę Vulture’a.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


KULTURA

na ekranie

żyłach płynie „włochata” krew. Nastoletni Adam wyrusza na poszukiwania ojca, nie podejrzewając, że w tracie wyprawy odkryje prawdę o sobie. Na całą rodzinę czeka niezwykła, pełna szaleństwa i buszowania w leśnym podszyciu przygoda, okraszona wartką akcją!

Dunkierka Premiera: 21 lipca Gatunek: dramat/wojenny II wojna światowa, maj i czerwiec 1940 roku, francuska Dunkierka i Operacja Dynamo, która pozwoliła na uratowanie ponad 338 tysięcy alianckich żołnierzy otoczonych przez wojska niemieckie. Czas na wielką akcję ewakuacyjną, której towarzyszyły walki na lądzie, morzu i w powietrzu. Zapowiada się niesamowite widowisko wojenne!

Mała wielka stopa Premiera: 28 lipca Gatunek: animacja O rety, jestem Yeti! Spotkanie z Yeti to nie lada gratka, szczególnie gdy okazuje się, że łączą Cię z nim rodzinne więzi i w Twoich blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Mroczna wieża Premiera: 11 sierpnia Gatunek: fantasy/horror Gratka dla fanów Mistrza Grozy, horrorów i niezwykłości w iście postapokaliptycznym klimacie. Roland wybiera się na poszukiwanie mistycznej Mrocznej Wieży – magicznego, tajemniczego przybytku stojącego w centrum wszystkich światów. Ostatni z Rewolwerowców poświęci wiele, by osiągnąć swój cel.

SERIALE Kedi – sekretne życie kotów Premiera: 28 lipca Gatunek: dokument Koty to zwierzęta wolne, niezależne i ciekawskie; nie od dziś wiadomo, że chadzają własnymi drogami. Czworonożni przyjaciele oprowadzą widza po magicznym Stambule – mieście z niezwykłą historią, w którym od lat żyją koty będące nieodłączną częścią tureckiego społeczeństwa. Tym mruczącym przewodnikom nie sposób się oprzeć! Ludzkie historie, kocie wędrówki i piękne zdjęcia. Niezły kąsek dla kociarzy.

PROPONUJE KATARZYNA BERSKA

Geniusz Premiera: 23.04.2017 Kim jest tytułowy geniusz? Starszym światowej sławy profesorem czy może młodym, zbuntowanym obywatelem świata? Pierwszy sezon serialu to interesujący obraz życia Alberta Einsteina. Z jego wzlotami i upadkami. Poznajemy więc trudne relacje naukowca z ojcem, problemy, jakich doświadczał podczas nauki w szkole, gdy zmuszony był podporządkować się bezwzględnej władzy profesorów, a także jego liczne przyjaźnie i romanse. II wojna światowa, walka o pozostanie sobą oraz kulisy życia prywatnego z przeszłości i teraźniejszości przeplatają się ze sobą, tworząc oś czasu prowadzącą widza do finału. 85


KULTURA

na ekranie

dzieci, mąż inteligentnej Wendy, wikła swoich najbliższych w niezwykle trudne sytuacje. Jako że prócz „zwykłej” pracy zajmuje się jeszcze niezbyt dokładnym praniem pieniędzy dla kartelu narkotykowego w Meksyku, staje przed Opowieść podręcznej koniecznością walki o życie swoje Premiera: 26.04.2017 i swoich bliskich. Bardzo dobry Zakończył się właśnie pierwszy thriller, z zaskakującymi momensezon produkcji Hulu. To niewy- tami, trzymający w napięciu, z cieobrażalna historia kobiet, które kawie nakreślonymi bohaterami. zostały sprowadzone do roli reproduktorek dla swoich właścicieli. The Defenders Pozbawione rodzin, umieszczone Premiera: 18.08.2017 w specjalnym ośrodku, uczą się, jak Superbohaterowie są wśród nas. być podręcznymi – konkubinami Goszczą też na ekranach naszych bez żadnych praw, a jedynie z sze- monitorów, tabletów i telefonów. regiem obowiązków. Kiedy trafiają Daredevil, Jessica Jones, Luke do domów komendantów, zmusza- Cage oraz Iron Fist. Prawdzine są do współżycia z będącymi na wi serialomaniacy i wielbiciele wysokich stanowiskach mężczy- Marvela znają te postacie. Niewiznami, posiadającymi bezpłodne domy prawnik o nieludzko wyżony. Wszystko w celu prokreacji. czulonych pozostałych zmysłach, Krwawe obrazy karania i pseu- kobieta detektyw, nadzwyczaj donagradzania będących pod silny i niezniszczalny mężczyzna ręką, bezbronnych kobiet mogą oraz „mistrz” sztuk walki. To właokazać się wstrząsające i okrutne. Zabijanie wszelkiej inności, liczne wymagania i próba budowania fałszywego obrazu szczęścia prowadzą do niemoralnych zachowań w celu walki o samego siebie. Ozark Premiera: 21.07.2017 Jezioro Ozark, stan Missouri. To właśnie tu trafia rodzina Marty’ego, która w ciągu jednej nocy musi wyprowadzić się z Chicago. Doradca finansowy, ojciec dwójki śnie oni staną przed ogromnym

wyzwaniem. Będą ścierać się nie tylko z wrogami Nowego Jorku, ale również z własnymi słabościami i przeszłością.

>< Wakacje to czas snu dla wielu produkcji serialowych. Mimo że w lipcu pojawiło się kilka nowości, a wielbiciele Gry o tron czują się nieco rozczarowani pierwszym odcinkiem siódmego sezonu, to moim zdaniem właśnie teraz jest odpowiedni moment, by powrócić do filmów, które na moment opuściły ramówki stacji telewizyjnych. Warto też dokładniej prześledzić polskie kanały, by zorientować się, które z proponowanych produkcji mają swoją polską premierę. Osobiście polecam jednak oglądać je w oryginale. Oprócz tego, że mamy wtedy do czynienia z czystym głosem danego aktora, to jeszcze mo• żemy podszkolić język.

Maciej Azoth

Maciej Azoth

Informatyk z wyboru, mąż i tata z powołania. Wieczorami strateg; amator gier komputerowych, nowinek technologicznych, fantastyki, dobrej kuchni i filmu. Domator i majsterkowicz lubiący wyzwania.

Katarzyna Berska yellowpear.pl

86

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

na zdrowie!

Zacznij lepiej żyć

Barbara Mossakowska

czyli 5 kroków do zdrowego odżywiania się

Mimo że większość z nas posiada podstawową wiedzę na temat zdrowego odżywiania, w praktyce bywa z tym różnie. Jesteśmy skomplikowanymi istotami, u których emocje odgrywają bardzo dużą rolę, dlatego też sama „sucha wiedza” to zdecydowanie za mało. Dziś niewiele osób je tylko po to, żeby zaspokoić głód. Jemy dla towarzystwa, dla rozładowania napięcia, dla przyjemności. Ponadto musimy pamiętać, że każda zmiana dla naszego organizmu to stres, nawet ta pozytywna! Dlatego też wprowadzenie do codziennego życia zdrowych nawyków żywieniowych, choć trudne i długotrwałe, na pewno jest warte wysiłku. Czy istnieją w takim razie sposoby, dzięki którym możemy się jakoś przygotować na pozytywne zmiany w metodach naszego odżywiania się? blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Istnieją! Zapraszam do zapoznania się z krokami, które przybliżą Cię do tego celu. KROK 1. ZASTANÓW SIĘ, DLACZEGO WARTO

Sposób odżywania się wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie, a co się z tym wiąże – również na poziom naszej energii i długość życia. Pokarm jest swoistym paliwem dla organizmu – od jego jakości zależy nasze funkcjonowanie. Zdrowe jedzenie chroni nas przed chorobami, a nawet leczy z nich. Czy chcesz żyć długo, zdrowo i w dobrym samopoczuciu? Wydaje Ci się, że to pytanie retoryczne? Dlaczego więc wciąż w Twojej diecie są „śmieci”: chipsy, energetyki, słodycze z rafinowanym cukrem i olejem palmowym? Jeśli argumenty za dobrym odżywianiem się są dla Ciebie wciąż mało przekonujące, dorzucę jeszcze jeden – Twoich najbliższych. Co oni mają z tym wspólnego? Jesteś niezwykle ważną częścią ich życia i Twoja obecność jest dla nich superistotna. Dzieci, partner, brat, siostra, rodzice, przyjaciele – oni wszyscy chcą widzieć Cię jak najdłużej w dobrym zdrowiu i formie. Jesteś im potrzebny. Pamiętaj o tym. 87

Fot. z archiwum Barbary Mossakowskiej

C

hoć krążą plotki o ludziach odżywiających się energią słoneczną, nie znalazł się chyba jeszcze nikt, kto mógłby przeżyć bez jedzenia dłużej niż kilkanaście czy – w skrajnych przypadkach – kilkadziesiąt dni. Posiłki wypełniają sporą część naszej doby, regulując jej rytm, a z drugiej strony w wielu domach to jedyny powód, dla którego rodzina zbiera się w jednym pomieszczeniu.


ZDROWIE

na zdrowie!

czym jest zdrowe odżywanie, dostaniesz jadłospis dopasowany do Twoich potrzeb, ale też zlecenie wykonania niezbędnych badań. Jak, krok po kroku, wygląda wizyta u dietetyka przeczytasz tutaj: http://odietachizdrowiu.pl/ z-wizyta-u-dietetyka,29.html Ćwiczenie 2. Znajdź co najmniej 3 osoby, które zdobyły Twoje zaufanie i z którymi rozważasz współpracę.

KROK 3. ZRÓB BADANIA!

Ćwiczenie 1. Wypisz 10 pozytywnych aspektów, które da Ci zdrowe odżywianie się.

KROK 2. WYBIERZ SIĘ DO SPECJALISTY

Przekonana? Jeśli pierwszy krok do Ciebie przemówił, to super! Przejdźmy teraz do konkretów. Aby Twój plan na nowe, lepsze życie miał ręce i nogi, musi opierać się na solidnej dawce wiedzy, jednak jeśli taką nie dysponujesz, udaj się do specjalisty. Dietetyk, diet coach, trener personalny (jeśli myślisz o włączeniu w to wszystko aktywności fizycznej, co jest znakomitym pomysłem) – masz spory wybór, jednak nie wybieraj pochopnie! Zdecyduj się na współpracę z kimś solidnym, godnym zaufania i posiadającym wiedzę, której potrzebujesz. Poczytaj o jego wykształceniu, zaznajom się z opiniami innych ludzi na jego temat. Osoba taka powinna być dla Ciebie nie tylko skarbnicą wiedzy, ale też Twoim mentorem i – w pewnym sensie – przyjacielem. Jeśli przez całą wizytę czujesz skrępowanie, nie przekonują Cię padające słowa i nie czujesz chęci do nawiązania dłuższej relacji, to szukaj dalej. Nie spiesz się, to ma być zmiana na całe życie – zainwestuj czas i energię, nie tylko pieniądze. Na 1000% jesteś tego wart! Dietetyk lub inny fachowiec powinien zbadać skład Twojego ciała i podpowiedzieć, jakie błędy żywieniowe popełniasz. Od niego dowiesz się, 88

Specjalista, u którego byłaś, powinien zlecić Ci pakiet badań do wykonania (przeważnie krwi i ewentualnie moczu). Przygotuj się do nich. Bądź na czczo – rano w dniu badania możesz napić się wody, ale niczego więcej jeść ani pić nie wolno. Dzień przed badaniem nie ćwicz intensywnie, nie pij alkoholu, staraj się nie jeść tłusto i słodko – to może zafałszować wyniki. Ostatni posiłek zjedz 3 godziny przed snem – zakładając, że kładziesz się o przyzwoitej porze. Pamiętaj, że warto wykonać wszystkie potrzebne badania – jeśli glukoza, to najlepiej z obciążeniem (samo badanie glukozy na czczo może nie ujawnić np. stanu przedcukrzycowego czy innych zaburzeń gospodarki węglowodanowej), jeśli tarczyca, to najlepiej pełny zestaw – TSH, przeciwciała, ft3, ft4. Jeszcze Ci mało? Dla ambitnych zostaje badanie USG. Zrób badania, nawet wtedy, gdy wydaje Ci się to bezpodstawne. Wiele chorób początkowo rozwija się bezobjawowo, np. cukrzyca, którą często wykrywa się, kiedy pojawią się już powikłania. Niektóre choroby mogą wpływać na metabolizm, jak np. niedoczynność tarczycy, przy której większość osób tyje, a inne schorzenia lub niedobory oddziałują na łaknienie. Warto wiedzieć, w jakim stanie jest organizm. Ćwiczenie 3. Wymień co najmniej 5 pozytywnych rzeczy, które dały Ci wizyta u specjalisty i wykonane badania.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

na zdrowie!

KROK 4. ZAPLANUJ SWOJE ŻYWIENIOWE „GRZESZKI”

Kiedy uda Ci się osiągnąć taki etap, że rzeczywiście jadasz słodkości (lub inne niezdrowe Jesteśmy ludźmi – tylko i aż. Każdemu zdarzają jedzenie) tylko w wyznaczonym przez siebie się potknięcia, szczególnie na nowej, nieznanej czasie, pójdź krok dalej – zacznij zamieniać je drodze. To normalne, więc nie masz powodu, by na zdrowsze wersje. Lody – czemu nie z mrosię tym stresować. Podejdź do swojego nowego żonych bananów? Krem czekoladowy? Spróbuj życia z rozsądkiem. Jeśli zdarzy Ci się „żywie- tego z awokado. Żelki? Je także możesz wykoniowy grzeszek”, zrób tak, jak dziecko uczące nać samodzielnie w domu na bazie naturalnych się chodzić – wstań, otrzep się (popraw koronę, soków. Tutaj znajdziesz garść inspiracji: http:// jeśli trzeba…) i idź dalej! Już wkrótce nauczysz odietachizdrowiu.pl/super-proste-przepisysię poruszać po tej nowej ścieżce bez większych na-zdrowe-domowe-slodycze,20.html potknięć. Będzie coraz łatwiej, tylko bądź cierĆwiczenie 4. pliwa i daj sobie czas. Zaplanuj swoje „żywieniowe grzeszki”. Musisz zrozumieć, że nie unikniesz błędów oraz wpadek, szczególnie na początku, ale mo- Wyznacz konkretny dzień tygodnia, w którym pozwolisz sobie na coś niezdrowego żesz minimalizować straty. Dobrym pomysłem (słodycze, fast food). jest planowanie sobie takich grzeszków. Postanów na przykład, że raz w tygodniu jesz słodycze – takie, jakie lubisz najbardziej! Kawałek tortu z bitą śmietaną, mleczna czekolada, ptasie KROK 5. MOTYWUJ SIĘ KAŻDEGO DNIA mleczko, żelki – to Twój wybór. Zjedz wyzna- Motywacja jest jak ogień – aby ją utrzymać, muczoną porcję i delektuj się każdym kęsem. Bez sisz dorzucać „drewienek”, czyli takich elemenwyrzutów sumienia – w końcu wszystko idzie tów, które będą podtrzymywały w Tobie chęć do dalszego podążania w wyznaczonym kierunku. zgodnie z planem!

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

89


ZDROWIE

na zdrowie!

– Urszula Mijakoska, Diet coaching. Poradnik dla wiecznie odchudzających się, » czasopisma: – „Food Forum”, – „Współczesna Dietetyka”, » blogi i strony internetowe, a wśród nich: – odietachizdrowiu.pl, – littlehungrylady.pl, – kontrowersjezywieniowe.pl, – nicponwkuchni.pl, – ervegan.com, a także: » osoby (takie, które Cię motywują, jak np. Ewa Chodakowska czy Anna Lewandowska), » warsztaty (o zdrowym żywieniu i kulinarne), » spotkania (grupy wsparcia, „pogadanki”). Znajdź takie źródła, które będą Cię motywować do dobrych zmian w nawykach żywieniowych, i sięgaj do nich każdego dnia, aby mieć siłę i chęci do kontynuowania tej wielkiej przygody. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli chodzi o zdrowe odżywianie, masz naprawdę duże możliwości. W dzisiejszych czasach, kiedy zagadnienie to jest modne, a z każdym dniem zyskuje jeszcze na popularności, zewsząd możesz czerpać wiedzę oraz motywację. Spójrz, ile jest źródeł: » książki – zarówno te zawierające dawkę wiedzy, jak i kulinarne z ciekawymi przepisami. Przyjrzyj się bliżej następującym pozycjom: – Marta Dymek, Nowa Jadłonomia. Roślinne przepisy z całego świata, – Beata Pawlikowska, Moje zdrowe przepisy, – Julita Bator, Zamień chemię na jedzenie,

Ćwiczenie 5. Znajdź co najmniej 3 „drewienka” dla swojej motywacji (np. blog, książkę itp.) i codziennie korzystaj przynajmmniej z jednego z nich.

Gotowy do walki o lepsze zdrowie, więcej energii, szczuplejszą sylwetkę i dłuższe życie? Mam nadzieję, że pomysły, które tu zawarłam, choć po części przekonają Cię, że warto wprowadzić zdrowy sposób żywienia do swojego życia i pomogą Ci w realizacji tego celu. • To co, zaczynamy?

Barbara Mossakowska Specjalistka ds. dietetyki, która od ponad 20 lat choruje na przewlekłą chorobę (cukrzycę typu 1), dzięki czemu wie, jak duży wpływ na samopoczucie i chęć do działania mają odpowiednia dieta oraz zdrowy tryb życia. Jej wieloletnie zmagania z chorobą sprawiły, że utworzyła stronę www.odietachizdrowiu.pl. Wierzy, że sposób żywienia wpływa na nasze zdrowie i kondycję fizyczną, ale też na psychikę i ducha.

90

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

smacznego

Smaki dzieciństwa

Z

bigniew Wodecki w jednej ze swoich najpiękniejszych piosenek śpiewał:

I tak dokładnie dzieje się z naszą codziennością. Gna pełną parą i sprawia, że zaczerpnięcie oddechu staje się luksusem. Nie mamy czasu na nic. Wciąż i wciąż. Jak zatrzymać czas? Jak spróbować go zwolnić? Czytamy poradniki z serii slow life, ale to wciąż za mało, aby pozbyć się frustrującego poczucia, że życie, dni, nasza energia przeciekają nam przez palce… A czasem recepta na wszelkie bolączki codzienności jest bardzo prosta. Tak jest w moim przypadku. Zawsze działa! Powrót do tego, co kojarzy nam się z dzieciństwem, z tym pierwszym etapem szczęścia, byciem małym, nieskrępowanym żadnymi ograniczeniami człowiekiem. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Jeśli czuję, że chcę zwolnienia tempa, myślami zwracam się do mojego dzieciństwa. A gdy już tam jestem, w takim fantazyjnym cofnięciu się w przeszłość, to zawsze myślami sięgam do smaków, jakie towarzyszyły mi w tych dziecięcych latach. Zapach truskawek, smak rabarbarowego kompotu, jabłecznika z cynamonem, świeżej zupy szczawiowej… Chcecie odbyć tę podróż razem ze mną? Zapraszam, specjalnie dla Was uchylam drzwi do swojej przeszłości – do czasów i smaków dzieciństwa… W swojej debiutanckiej książce pachnącej sernikami, ale także miłością do tego, co kocham, Serniki słodkie i wytrawne, napisałam, że to właśnie dzieciństwo ma ogromny wpływ na to, co robimy w teraźniejszości. Moje kadry z przeszłości wypełnione są sielskim zielonym krajobrazem podkarpackiej wsi, skąd pochodzi moja rodzina. 91

Fot. Renata Czelny-Kawa

Co dzień nas gna W nowe strony zadyszany czas. Sto dat, sto spraw Wciąga nas, gna nas.

Renata Czelny-Kawa


ZDROWIE

smacznego

Właśnie to miejsce zapisało się w moim sercu, w moich wspomnieniach najmocniej… Ilekroć było mi smutno i źle, przywoływałam w wyobraźni obraz starego domu pod lasem, z rozległym sadem, z ukwieconym ogrodem, z pobliską rzeką… To miejsce – dla wielu z pewnością zwykłe – dla mnie było idyllą. Czas, choć pozornie tak samo, w tamtym miejscu płynął inaczej. Sprawy, które w mieście miały inny wymiar, ten ważniejszy, tam traciły swój priorytet, oddając pierwszeństwo panującej tam magii spokoju. Wszystko wtedy wydawało się odległe, dalekie i nieistotne. 92

Wraz z krajobrazem pamięć przywołuje wspomnienie smaków i zapachów tamtych dni. Czyż nie jest tak, że doskonale potrafimy przypomnieć sobie zakorzeniony, leżący głęboko w naszych wspomnieniach smak babcinych smakołyków, przy których nikt nie wybrzydzał, bo znikały z talerzy raz-dwa?! Czy nie wydaje się Wam, że czujecie aromat świeżo upieczonej szarlotki, jeszcze ciepłej, oprószonej suto cukrem pudrem, którego drobinki unoszą się wszędzie, nawet na babcinych, spracowanych dłoniach? Czy wiosną nie pachnie dzieciństwem pudrowo różowy kompot z rabarbaru? A może to ciasto drożdżowe jest tym, co najbardziej łączy Was ze szczenięcymi latami? Pochodzę z rodziny, w której kobiety zawsze pysznie gotowały, a posiłki były ważnym elementem nie tylko dnia, ale także łączącym domowników przy kuchennym stole. Nikt nigdy nie jadł w biegu, stojąc i łapiąc cokolwiek do jedzenia. To właśnie sprawiło, że i ja pewnego dnia zrozumiałam, że jedzenie ma podwójny wymiar. Taki podstawowy, który dąży do zaspokojenia głodu, i ten dużo głębszy – kiedy to jedzenie staje się sztuką kulinarną, sztuką bycia razem przy stole, szansą na rozsmakowanie swojego podniebienia. Być może dlatego właśnie tworzenie nowych przepisów, prowadzenie mojego Raju dla Podniebienia, rozmiłowanie się w fotografii, także tej kulinarnej, zawdzięczam temu, czego doświadczyłam w dzieciństwie, i temu, co wtedy zostało we mnie zasiane – miłość do rodzinnej tradycji. Gdyby dziś żyła moja babcia, powiedziałabym jej, że zawdzięczam jej wspaniałe podstawy przygotowywania smacznego jedzenia, a także to, że sztuka kulinarna stała się moją pasją. To także dzięki niej i naszym wspólnym wakacyjnym wyjazdom na wieś w mojej pamięci mocno zakorzeniły się obrazy i smaki z tamtych lat. Gdy jako mała dziewczynka przyjeżdżałam na wakacje z dziadkami do naszego starego domu pod Krosnem na Podkarpaciu, mogłam doświadczyć czegoś wspaniałego – jedzenia na świeżym powietrzu. Zaraz po przyjeździe na miejsce razem z babcią wypakowywałyśmy z wiklinowego kosza proste, ale jakże wspaniałe produkty zakupione „przed chwilą u wiejskiej baby”. Świeży twaróg, jajka, chleb z wiejskiej piekarni. Wierzcie mi na blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

smacznego

słowo – żaden w mieście tak kusząco nie pachniał! Podczas gdy babcia kroiła w kuchni pajdy chleba i smarowała je śmietankowym masłem, szłam z dziadkiem na działkę, by zobaczyć, jak obrodziły pomidory, ogórki. Wracałam z pięknymi czerwonymi okazami, ze świeżo wyrwaną rzodkiewką, aromatyczną zieloną cebulką. Wnosiłam te dary ziemi przez próg domu i opłukiwałam w metalowej miednicy. Rzodkiewka i cebulki lądowały w świeżo umieszanym twarogu, zaś mięsiste, pachnące pomidory kroiłam w duże, nieco niezgrabne plastry. Z talerzem kanapek siadałam na schodach przy domu i… tak, teraz to wiem – doznawałam nieba w gębie! To było tak proste, a tak przepyszne jedzenie! Ach, gdybym mogła cofnąć czas i raz jeszcze doznać tych smakowych rozkoszy! Moją babcię i mojego dziadka ukształtowały i zahartowały trudne czasy. To byli ludzie, którzy niezwykle cenili sobie wytwory ludzkich rąk, cechowało ich także poszanowanie dla jedzenia, jego wartości. Do końca swoich dni mój dziadek, niezwykle przywiązany do swojego domu rodzinnego i kawałka własnej ziemi, uprawiał działkę pełną wszelkiego dobra, sad i ogród. Dopiero jako dorastająca dziewczyna zrozumiałam, jaki przyświecał mu cel. On był po prostu wtedy szczęśliwy i cieszył się, że jego praca przynosi efekty, realne produkty, którymi może obdarować bliskich. Mój dziadek był zakochany w kuchni babci. Zjadał zawsze wszystko, co dla niego przygotowała. Do końca, do pustego talerza. Każdego dnia chwalił każdy posiłek i za niego dziękował. Babcia była tradycjonalistką, gotowała smacznie, treściwie, ale bez żadnej modyfikacji raz nauczonego przepisu. Śniadanie zawsze składało się z różnorodnych produktów, dwóch lub trzech rodzajów pieczywa, obiad był dwudaniowy, ze słodkim podwieczorkiem w postaci ciasta lub miseczki owoców, kolacja często była na ciepło. Nie pamiętam, żeby coś mi kiedyś u babci nie smakowało. Nie pamiętam, żebym kiedyś czegoś odmówiła. Z rozmarzeniem wspominam babciną pomidorową z ryżem, esencjonalny rosół, pełen warzyw kapuśniak, aromatyczny i wyrazisty w smaku barszcz czerwony czy rozgrzewającą zimą przepyszną grochówkę na wędzonce. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Babcine tłuczone ziemniaki z masełkiem, obficie posypane koperkiem, z kubkiem zsiadłego mleka to także wspomnienie wakacyjnego czasu z moich dziecięcych lat. Co trzeba podkreślić, to fakt, że moja babcia uchodziła za mistrzynię robienia gołąbków – po prostu rozpływały się w ustach. Jak dotąd, nawet w żadnej restauracji, nawet najlepszej, z kuchnią polską, nie jadłam smaczniejszych! W swojej książce opisałam szczegółowo wspomnienia moich smaków z dzieciństwa. Spokojny, sielski klimat naszego domu na wsi, prostota produktów uprawianych, a następnie przygotowywanych z sercem sprawiły, że otrzymałam od losu ten dar, iż mogłam być częścią tego procesu. Być może dlatego dziś sama kultywuję tradycyjne przepisy rodzinne, ale także na ich bazie tworzę nowe, posiadające nutkę naszych czasów, receptury.

93


ZDROWIE

smacznego

Po przekroczeniu progu domu od razu dolatuje nas zapach piekącego się jabłkowego ciasta. Otwieram oranżadę w szklanej butelce o ulubionym smaku pomarańczy. To smak z dzieciństwa. Jeden, ten niepowtarzalny. Pomagam Babci nakryć do stołu. Rozkładam talerze ze złotym i granatowym paskiem, układam równiutko sztućce z drewnianymi końcówkami, szklanki na kompot z porzeczek. Babcia otwiera drzwi i staje na schodach domu. Woła Dziadka, że już siadamy do obiadu. Po chwili wspólnie gromadzimy się przy stole. Pomidorowa zupa z ryżem wykonania mojej Babci. Nigdy nikt nie potrafił zrobić podobnej. Nikt. Drugie danie to klusie serowe w kształcie zgrabnych rombów okraszone masłem. Każdy otrzymuje sutą porcję. Kompot pachnie letnim sadem. A deser jest jeszcze ciepły. Szarlotka swoim aromatem aż wierci nas w nosach. Babcia potrzepuje podany na talerzyku kawałek cukrem pudrem. Każdy już trzyma w dłoni widelczyk, każdy już chce jeść.

To właśnie babcia pokazała mi pewnego dnia, jak robi się sernik, który stał się moim ukochanym ciastem na całe życie! Zaraziła mnie tym sernikowym wypiekiem do tego stopnia, że moja strona internetowa pęka w szwach od przepisów na przeróżne serniki, a ja wciąż nie ustaję w wymyślaniu im nowych smakowych odsłon! Moja babcia robiła zawsze jeden i ten sam sernik, w którym nigdy niczego nie zmieniła, i to właśnie on stał się iskrą zapalną dla moich słodkich pomysłów. Sernik babci Zosi to mistrzostwo! Z dobrego, utartego z masłem i jajkami twarogu, pachnący wanilią, cytryną oraz smażoną skórką z pomarańczy i miękkimi rodzynkami był najlepszym ciastem w całej rodzinie. Ucierała go zawsze w nieśmiertelnej makutrze. Gęstą, serową masę przekładała na blachę, a ja z przyklejonym nosem do piekarnikowej szybki czekałam, aż ten słodki rarytas będzie gotowy. Po upieczeniu sernik stygł, a babcia w maleńkim rondelku mieszała ciemną, czekoladową polewę. I choć wielokrotnie już starałam się odtworzyć jej smak, to wiem, że nie jest to ta sama, jaką zlizywałam, będąc małą dziewczynką. Ostatnim szlifem było posypanie sernika oblanego polewą wiórkami kokosowymi. Babcia oprószała nimi ciasto, a one, niczym bieluśkie płatki śniegu, spadały i zatapiały się w mocno czekoladowym wierzchu. Pierwszy kęs schłodzonego sernika sprawiał, że od cudownego na podniebieniu smaku aż mrużyliśmy oczy z rozkoszy! Sok z cytryny, kropelka olejku pomarańczowego i aromatyczna skórka pomarańczowa. Magia. Łyżka kaszy manny, ubite na sztywno białka i na sam koniec odsączone z wody rodzynki. Makutra jest po brzegi pełna cudownej masy serowej. Obie przechylamy wielkie naczynie i ostrożnie wlewamy masę do wysłużonej, prostokątnej formy do ciasta. Babcia nagrzewa stary piekarnik. W obu rękach dzierżę formę z sernikowym ciastem. Wspólnie wsuwamy ją do pieca. Przez piekarnikową szybkę przyglądam się ciastu. Jest jak puch. Pachnący, kremowy puch. To sernik mojej Babci.

94

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

smacznego

Druga wspaniale gotująca kobieta w mojej rodzinie to moja mama. To królowa przepysznych tortów. Odkąd pamiętam, przygotowywała je z taką łatwością, ale jednocześnie i precyzją. Latem owocowe, lekkie niczym ptasie mleczko, na urodziny – pięknie udekorowane, zaś na święta – mocno aromatyczne, z kilkoma pysznymi warstwami. I wychodziły jej tak po prostu, raz-dwa! Wspomnienie z dzieciństwa? Przepyszny torcik malinowy na zimno na biszkoptach z galaretką, który zazwyczaj uświetniał w lecie moje urodziny. Dziś ja, ilekroć nadchodzi lipiec, kartkuję bladoniebieski zeszyt kulinarny mojej mamy w poszukiwaniu właśnie tamtego smaku z nutką malin, czyli zmiksowanego lata! Mama także, jak babcia, nie jest eksperymentatorką w kuchni. Jest całkowicie wierna wielu swoim ulubionym przepisom, które robi „na oko”, bez zapisywania, bez zaglądania do książek kucharskich. Taka ta moja mama! I w tym względzie różnię się od niej i od babci, gdyż osobiście uwielbiam myszkować po kulinarnych czasopismach, książkach, kuchennych notesach. Wchodzę na internetowe strony związane blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

z gotowaniem i wciąż jestem głodna inspiracji, które wprawiają moją wyobraźnię w prawdziwy kulinarny zawrót głowy! Kiedy moja sernikowa babcia już odeszła, spakowałam wszystkie jej książki kucharskie, pozakładane mnóstwem gazetowych wycinków, i ustawiłam na swojej kuchennej półce obok innych ksiąg z przepisami. Do tych babcinych egzemplarzy mam szczególny sentyment. Przecież takie rzeczy są na wagę złota! Stare, proste przepisy, czasem wręcz śmieszne, bo sprzed pięćdziesięciu lat, są dla mnie dziś bazą do tworzenia czegoś własnego, nowego, opartego na kanwie babcinych receptur. Wertuję te naznaczone minionym czasem pożółkłe strony i tym samym przenoszę się w swoje dzieciństwo. W książce zaznaczony jest przepis na prosty kisiel poziomkowy. Babcia zawsze robiła go latem na nasze wakacyjne podwieczorki. Kolejna zakładka zatrzymuje mnie przy kruchym cieście ze śliwami. I od razu pachnie mi sierpniowym popołudniem na wsi. Kruche, jeszcze ciepłe ciasto ze śliwkami często pyszniło się na starej, szklanej paterze, 95


ZDROWIE

smacznego

może uważać się za szczęśliwca, bynajmniej nie przechodzą one do lamusa. Przeciwnie, są na topie. Z całego serca zachęcam Was do poszperania w rodzinnych pamiątkach, kuchennych szafkach, zapomnianych, domowych zakamarkach. Być może skrywają one takie właśnie „perełki”, które są pełne dawnych, smakowitych wspomnień. Być może z jakimś przepisem wiąże się rodzinna ciekawa historia? Niewykluczone również, że taki przepiśnik to skarbnica inspiracji, z której należy mądrze korzystać w swoich codziennych kulinarnych eksperymentach! Czy taki powrót do smaków dzieciństwa nie sprawi, że pozytywnie zwolnicie tempo? Że przystaniecie na chwilę, by zanurzyć się w smaku z tamtych lat? Gwarantuję, że tak się stanie! Często słyszę, że gotowanie jest nudne, że jest żmudne, że nie ma na nie czasu, że potem i tak nikt nie chce jeść tego, co się przygotuje, że lepiej pójść do restauracji, że wygodniej zjeść na mieście… Tych „że” jest mnóstwo… A kiedy zadajemy pytanie, co najchętniej chcielibyśmy zjeść, wielu z nas zamyśla się i to właśnie jest ten moment, w którym przez naszą pamięć przelatuje wspomnienie smaku z dzieciństwa! Nie jest tak? To właśnie te pierwsze smaki, związane z miejscem, z kimś ważnym i bliskim z tych szczenięcych lat, sprawiają, że w dorosłości stają się one naszym bliskim sercu odzwierciedleniem dobrego smaku, niepowtarzalnego jedzenia, za którym tak po ludzku tęsknimy i próbujemy je wskrzesić w naszej rzeczywistości. A Ty, Czytelniku? Jakie są Twoje smaki dzie• ciństwa?

a każdy z nas wyciągał po nie dłonie, oblizując palce z cukru pudru… Przewracam kilka stron i widzę zakreślony ołówkiem przepis na faworki, które moja babcia nazywała chrustem. Nawet kiedyś zrobiłyśmy go razem! Następny przepis to zupa szczawiowa, u babci zawsze z ryżem, w głębokich talerzach z niebieskim wzorkiem w delikatne niezapominajki… Pieczołowicie i z wielką ostrożnością układam babciny zeszyt z przepisami i należące do niej książki kucharskie na mojej kuchennej półce. Czy w książce boskiej Nigelli, która stoi tuż obok, znajdę podobny klimat? Czy strony jej książki także tchną domowym ciepłem i prostym, smacznym jedzeniem? Z pewnością, lecz starych, wysłużonych, często poplamionych przepiśników nie zastąpi żadna, nawet najpiękniej wydana książka kucharska. Te stare kajety, zwykłe zeszyty z nierzadko niezbyt urokliwymi okładkami są dowodem na to, że zbieranie i zapisywanie dobrych, sprawdzonych przepisów to wspaniała tradycja. Cytaty pochodzą z książki: Renata Czelny-Kawa, Serniki Dziś posiadacz takich archaicznych egzemplarzy słodkie i wytrawne, Wydawnictwo Psychoskok, 2017.

Renata Czelny-Kawa Nikt nie piecze takich serników jak ona! Autorka bloga Raj dla podniebienia (www.rajdlapodniebienia.pl) tak rozpędziła się w kulinarnych eksperymentach, że już powstała z tego książka: Serniki słodkie i wytrawne, a wkrótce pojawi się kolejna publikacja. Kolekcjonerka filiżanek i dzbanków herbacianych, miłośniczka książek, fotografowania oraz gotowania. Rodowita rzeszowianka mieszkająca w Krakowie.

96

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

smacznego

latem na talerzu ANNA TABAK > < AGNIESZKA ŚWIETLIK

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

97


ZDROWIE

Fot. Anna Tabak, Agnieszka Świetlik

L

będzie przyjemnością i narobi nam apetytu na posiłek pełen witamin. Powinniśmy pamiętać, że warzywa i owoce tracą swoje właściwości z każdą godziną od zerwania ich z drzewa lub przyniesienia z pola. Supermarkety usilnie pracują nad tym, aby wydłużać czas przydatności swoich produktów, w związku z czym nigdy nie mamy pewności, jak długo są one przechowywane w chłodniach. Produkty na bazarku nie kłamią. Od razu zauważymy, że szparagi utraciły już swoją jędrność, a botwinka jest zwiędła. Cykl życia sprzedawanych na bazarku proGDZIE KUPOWAĆ duktów jest krótszy, a co za tym WARZYWA I OWOCE? idzie, są on bardziej wartościowe Jeśli zimą kupujemy świeże pro- dla naszego zdrowia. Pamiętajmy dukty głównie w supermarkecie, jednak, że na większości bazarków latem zdecydowanie warto zro- sprzedawane są warzywa z giełdy, bić od tej reguły wyjątek. Już sam czyli wcale nie mamy tam bezpospacer po bazarkowych alejkach średniego kontaktu z rolnikami. ato to zdecydowanie najsmaczniejszy czas w roku! Stragany uginają się pod ciężarem pachnących warzyw i owoców niemalże prosto z pola. Na naszych talerzach zaczynają królować proste dania przygotowane ze świeżych składników. Szparagi z młodymi ziemniakami i jajkiem sadzonym, fasolka szparagowa z bułką tartą, bób z dodatkiem masła i koperku, pyszne koktajle i ciasta z owocami… Przyjrzyjmy się dzisiaj tym letnim skarbom i przygotujmy z nich coś smacznego!

98

smacznego

Inaczej może to wyglądać w przypadku targowisk funkcjonujących w określone dni. Na nich często można spotkać rolników sprzedających swoje plony prosto z pola lub przydomowego ogródka, i to właśnie wtedy mamy szansę kupić najświeższe i najzdrowsze warzywa i owoce. Warto wybierać stoiska nieco oddalone lub osłonięte od ruchliwych ulic. Alternatywą dla bazarków są kooperatywy spożywcze, czyli coś w rodzaju zakupów grupowych. Taką kooperatywę można stworzyć samodzielnie, zbierając chętnych w swoim otoczeniu (np. rodzinę lub sąsiadów), albo skorzystać z portali zrzeszających społeczność zainteresowanych zakupami prosto od rolnika. Takie zakupy zazwyczaj są nieco droższe i wymuszają od nas odbiór zakupionych produktów w konkretnych

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

smacznego

dniach i godzinach, ale często jest to cena za jakość i gwarancję ekologiczności kupowanych produktów. ROZSMAKUJ SIĘ W LECIE!

Aktualna pora roku rozpieszcza wegetarian i wegan. Lato dostarcza roślinnych źródeł białka, takich jak bób, fasolka szparagowa czy groszek cukrowy. Warzywa te są też pełne błonnika i składników odżywczych, znajdziemy w nich m.in. witaminę K, witaminy z grupy B i kwas foliowy. Latem pojawiają się niezwykle smaczne warzywa z rodziny dyniowatych. Cukinia, kabaczek czy patison to idealne składniki warzywnego gulaszu lub leczo. Ciekawostką jest, że kabaczek i cukinia to to samo warzywo, tylko w innym stadium rozwoju. Patison odróżnia się od nich kształtem, ale smakuje bardzo podobnie. Warto blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

często sięgać po te warzywa, bo są lekkostrawne i niskokaloryczne, a przede wszystkim pełne witamin i przeciwutleniaczy. Wspominając o smakach lata, nie można pominąć pomidorów! Są dostępne przez cały rok, ale to właśnie teraz mają nam najwięcej do zaoferowania. Przede wszystkim pełnię smaku, której tak bardzo brakuje nam zimą. Poza tym pomidory zawierają całe bogactwo likopenu, przeciwutleniacza posiadającego właściwości antynowotworowe i wspierającego nasz układ krwionośny oraz młody wygląd. Innym powodem, dla którego warto sięgać po pomidory, jest zawarta w nich witamina C. Latem z pewnością nie grożą nam jej niedobory! A skoro jesteśmy przy witaminie C, to znajdziemy ją również w truskawkach. Te pyszne owoce są też dobrym źródłem magnezu, potasu,

fosforu i żelaza. A jako że witamina C wspiera działanie żelaza, truskawki wydają się być idealną przekąską dla osób zmagających się z niedoborem tego pierwiastka. Kolejnym letnim darem od natury są maliny. Aż trudno uwierzyć, ile bogactwa kryje się w tych małych, niepozornych owocach. Pod względem witamin i składników mineralnych maliny przypominają truskawki, ale na tym nie kończy się lista ich zalet. Jedną ze wspaniałych właściwości malin jest ich działanie przeciwgorączkowe. Nie bez powodu w czasie grypy i przeziębienia zaleca się zastosowanie soku z malin. Warto o tej porze roku przygotować z nich przetwory, takie jak soki czy konfitury. Z pewnością przydadzą się nam jesienią i zimą, kiedy zmagając się z przeziębieniem, będziemy chcieli sięgnąć po naturalne metody leczenia. Maliny to jednak 99


ZDROWIE

smacznego

nie tylko owoce! Każda kobieta powinna mieć w domu herbatkę z liści malin, która przyniesie ukojenie podczas „kobiecych dni”. Liście malin działają rozkurczająco na mięśnie gładkie, łagodząc tym samym nieprzyjemne dolegliwości miesiączkowe. O tej porze roku stragany uginają się również pod ciężarem brzoskwiń, nektarynek i moreli. Te z kolei zawierają całe bogactwo beta-karotenu, czyli karotenoidu, bardzo nam potrzebnego o tej porze roku. Jeśli zależy nam, aby nasza skóra lepiej znosiła kąpiele słoneczne i dłużej wyglądała atrakcyjnie, koniecznie sięgnijmy po te wspaniałe i pyszne owoce. Warto jeść je ze skórką, ponieważ to pod nią kryje się najwięcej wartości odżywczych. Smaki lata to również czereśnie, jagody, jeżyny, porzeczki, agrest, szparagi czy na przykład kalafiory. Natura o tej porze roku nas rozpieszcza, dlatego jeśli zależy nam na naszym zdrowiu, czerpmy z niej garściami. Wszystkie skarby

100

lata starajmy się jeść na świeżo, jak najszybciej po przyniesieniu ich do domu. Nasze ciało z pewnością odwdzięczy nam się za to dobrym samopoczuciem i pełnią energii!

do smaku, studzimy i miksujemy blenderem. Można podawać z grzankami.

Zupa krem z cukinii

(2 porcje)

Bób w pomidorach

s k ł a dn i k i s k ł a dn i k i

» 1 średniej wielkości cukinia » 3 średniej wielkości ziemniaki » 1 duża cebula » 2 ząbki czosnku » serek mascarpone » sól, pieprz, maggi

» 1,5 szklanki ugotowanego i obranego bobu » 3 duże pomidory » 1 duża czerwona cebula » 1–2 łyżki oleju rzepakowego » sól, pieprz, spora szczypta chili » 2 łyżki posiekanego koperku lub kolendry

s p o s ób p r z yg otowa n ia

Cukinię obieramy, usuwamy ze środka miąższ i pestki, kroimy w kostkę. Obieramy ziemniaki, cebulę i czosnek, kroimy/siekamy je i wrzucamy do garnka razem z cukinią. Zalewamy wodą tak, aby składniki były ledwo przykryte. Gotujemy do miękkości warzyw, pod koniec gotowania dodajemy serek mascarpone. Doprawiamy

s p o s ób p r z yg otowa n ia

Cebulę kroimy na półtalarki lub piórka i szklimy na rozgrzanym oleju. Dodajemy do niej pokrojone pomidory pozbawione wodnistej części. Doprawiamy solą, pieprzem i chili (według uznania). Dusimy to pod przykryciem przez ok. 10–15 minut. Dodajemy bób i koperek lub kolendrę, mieszamy

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


ZDROWIE

smacznego

s p o s ób p r z yg otowa n ia

Brzoskwinie obieramy ze skórki (skórka łatwo odchodzi po sparzeniu wrzątkiem), kroimy na kawałki i wkładamy do blendera. Dodajemy dwie łyżki jogurtu i łyżeczkę miodu. Blendujemy i przelewamy do szklanki, zostawiając 1/3 miejsca. Następnie blendujemy maliny z łyżeczką jogurtu. Jeśli chcesz pozbyć się pestek, możesz dodatkowo przetrzeć i podgrzewamy całość razem jesz- truskawki. Ser kroimy w kostkę je przez sitko. Koktajl malinowy cze przez kilka minut, bez przy- i dokładamy do truskawek. Awo- ostrożnie przekładamy łyżeczką krycia. Zjadamy jako samodzielne kado kroimy w podłużne lub po- na brzoskwiniowy, aby uzyskać • danie lub dodatek np. do pieczywa. ziome plastry i również dokładamy dwie warstwy. Gotowe! na talerz. Posypujemy to pestkami dyni. Na rozgrzaną patelnię wyleSałatka ze szpinakiem wamy ocet balsamiczny i podgrzei truskawkami wamy go na niewielkim ogniu tak długo, aż ocet odparuje i utworzy (2 porcje) się gęsty sos. Polewamy nim naszą sałatkę. skł adn iki PS Kiedy skończą się truskaw» 2 garście szpinaku ki, można tę samą sałatkę zrobić » 10–15 truskawek z malinami. » pół awokado » 2 łyżki podprażonych pestek dyni Smoothie » kawałek sera feta lub pleśniowebrzoskwiniowo-malinowe go (np. niebieskiego) » 4 łyżki octu balsamicznego (1 porcja) sposób pr zyg otowa n ia

Na suchej patelni przez chwilę podprażamy pestki dyni (aż zaczną lekko puchnąć). Na talerzach układamy liście szpinaku, a na nim pokrojone na pół lub na ćwiartki

s k ł a dn i k i

» 2 brzoskwinie » 125 g malin » jogurt naturalny » miód Agnieszka Świetlik

Freelancerka, propagatorka zdrowego i uważnego stylu życia. Zawodowo zajmuje się marketingiem społecznościowym, a dodatkowo blogiem Lifemangerka (www.lifemanagerka.pl) i dwoma kanałami na YouTubie. Domatorka, miłośniczka psów, Warszawy i kuchni roślinnej. Kocha ruch – ćwiczy jogę, tańczy, biega, jeździ na rolkach i rowerze – wciąż testuje nowe aktywności w ramach autorskiego programu o zdrowym stylu życia. Agnieszka Świetlik

Anna Tabak

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

101

annatabak.pl


MODA I URODA

moda

a d mo ja,

i m e p r z l p oz y o t staje s a M

oda funkcjonuje wokół nas i czy tego chcemy, czy nie, w jakiś sposób nas dotyka i na nas wpływa. Najważniejsze jednak, by nie poddać się jej bezwiednie. Dlatego teksty, które się tu pojawią, traktujcie jako wskazówki i inspiracje do własnych stylizacji, niekoniecznie jako prawdę objawioną. Moda modą, ale nie dajcie się zwariować. Najważniejsze jest to, żebyście czuli się dobrze w tym, co decydujecie się na siebie założyć.

Dagmara Sobczak socjopatka.pl

Poniżej przedstawiam Wam kilka inspirujących tekstów dotyczących tego, jakie ubrania tegorocznego lata królują na ulicach. Dowiecie się nieco o tym, czy falbany są dla każdego, jakie buty w sezonie letnim 2017 są najmodniejsze, a także jaki kostium kąpielowy wybrać na plażę.

102

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

moda

Sukienki modne w 2017 Rok 2017 to czas sukienek. Kobiety mogą wybierać między długością, wzorami, kolorami i fakturą. Sprawdź, co nosimy w tym sezonie: 1. Sukienki w stylu retro – czyli romantyczne falbany, cukierkowe odcienie i wzory. Powinny mieć długość midi lub maksi. 2. Sukienki w kwiaty – w tym sezonie motyw kwiatowy to zdecydowany must have. Kwiaty pojawiają się wszędzie, ale czy to właśnie nie sukienka w kwiaty kojarzy nam się z prawdziwym latem, wolnością i lekkością? blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

na

pl

ę

buty na lato 3. Sukienki z odkrytymi plecami – stroje tego typu są bardzo uniwersalne. W dzień nadają się do pracy, jeżeli na ramionach mamy marynarkę, a wieczorem, kiedy ją zdejmiemy, plecy możemy ozdobić złotym, długim naszyjnikiem i udać się w takiej stylizacji na kolację czy nawet na imprezę. 4. Sukienka z dekoltem typu carmen – sukienki te sprawdzają się idealnie na większe wyjścia, ale i na wypad na miasto, w wersji boho. Odkryte ramiona, obojczyki i dekolt nadają seksapilu i lekkości całej stylizacji. 5. Białe sukienki – to one rządzą tym latem. Bufiaste ramiona, frędzle i falbany, a może bardziej elegancko? Nie ma znaczenia! Białe krótkie sukienki świetnie komponują się ze złotem i tworzą spójną stylizację. 6. Sukienki w stylu boho – modne są już od kilku sezonów. Chętnie nosimy białe sukienki ażurowe, ale i te w ciemnych, stono-

wanych kolorach, o długości aż do samej ziemi. 7. Sukienki z falbanami – w tym sezonie im większe falbany, tym lepiej. Pojawiają się na dekoltach, ramionach, ale także na wykończeniach. 8. Sukienki w paski – strój marynarski wraca do łask, dlatego spokojnie możemy sobie pozwolić w tym roku na paski. Ten motyw świetnie nadaje się na plażę. Jakie buty na lato 2017? W 2017 roku sezon wiosna/lato wrócił do klasycznych kolorów nude i spokojniejszych fasonów, które nie zwracają na siebie uwagi, inaczej niż w sezonach poprzednich. Sprawdź, jakie buty nosimy tego lata! 1. Baleriny z odkrytą piętą – takie buty pojawiły się w najnowszej kolekcji między innymi Gucciego. Jak wiemy, baleriny to jedne z najbardziej uniwersalnych 103

Fot. Bartosz Sobczak

Jak ubrać się na plażę? W zależności od tego, jaką masz sylwetkę, możesz wybrać odpowiedni do swojej figury plażowy strój. Wystający brzuszek da się zamaskować kostiumem jednoczęściowym lub tankini. Kobietom z szerszymi biodrami poleca się, by przyciągały uwagę do góry kostiumu – w grę wchodzą wszelkie wzory, kolory, jak również falbany i frędzle na biustonoszu. Dodatkowo można pozwolić sobie na duże naszyjniki. Podobne wzory góry od kostiumu będą najlepszym wyborem w przypadku małego biustu. Dodatkowo można wybrać usztywnianą miseczkę. Jeżeli natomiast nie jesteś zadowolona ze swoich nóg – przechadzając się po plaży, korzystaj z pareo. Modne w tym sezonie kostiumy mają motyw etno bądź marynarski. Proponowane są zabudowane góry, ażurowe bądź przeplatane/wiązane pod miseczką stanika falbany i frędzle. Kolory, jakie królują na plaży, to czerń, biel i nude. Niezmiennie od dwóch sezonów na plażach pojawiają się kostiumy jednoczęściowe.


MODA I URODA

moda

Falbany hitem wakacji 2017 Wszystkie miłośniczki falban mogą odetchnąć z ulgą. To właśnie w tym sezonie motyw ten wraca do łask i dostaje kolejne życie. Pojawia się na rękawach, bluzkach, sukienkach, spódnicach, ale także na nogawkach spodni. Często łączony jest z pastelową kolorystyką, kwiatami i stylem boho. Falbany są o tyle wdzięcznym motywem, że kojarzą się z delikatnością, kobiecością i nadają stylizacji wakacyjnego charakteru.

ny a b l fa i wygodnych butów na sezon wiosenno-letni. Dzięki paseczkom stają się one jeszcze bardziej przewiewne i eleganckie! 2. Klapki – klapki po wielu latach wracają do łask! Modne są klapki zarówno z zakrytymi, jak i odkrytymi palcami. Pojawia się wiele modeli na grubszym obcasie albo na koturnie, a im bardziej kolorowe i wzorzyste, tym lepiej. 3. Buty z wiązaniami – wiązania to kolejny must have tego sezonu. Niezależnie od tego, czy but jest płaski, czy na obcasie, czy jest to sandałek, czy balerinka – wiązanie powinno się pojawić! Mogą to być grube taśmy albo cienkie rzemyki. 4. Buty metaliczne – już drugi sezon modne są buty w odcieniach metalicznych, którym przewodzą złoto i srebro. Kolory te świetnie komponują się z letnimi jasnymi stylizacjami i zachowują się niczym biżuteria.

Falbany jako główny element stylizacji

Jeżeli lubisz ten motyw i dobrze się w nim czujesz, nic nie stoi na przeszkodzie, aby stał się on głównym akcentem Twojej codziennej letniej stylizacji. Może to być sukienka z falbanką albo fikuśna bluzka, która nada Twojemu wizerunkowi charakteru. Powinnaś pamiętać jednak o tym, że wybierając bluzkę z falbanami, optycznie powiększasz sobie biust i poszerzasz ramiona. Chyba że falbany są pionowe, wtedy optycznie wydłużają one sylwetkę.

Falbaniasta bluzka świetnie będzie komponować się z bardziej klasycznym dołem. Jeżeli jest to elegancka koszula z tym motywem, na dół wybierz ołówkową spódnicę bądź eleganckie spodnie 7/8. W przypadku letniej bluzeczki na dół możesz założyć krótkie szorty albo jeansy rurki. Dobierz buty! Musisz wiedzieć, że falbany lubią obcasy, jednak nie tylko. Świetnie komponują się z nimi także wiązane sandałki (w stylu boho) czy mokasyny. Wbrew pozorom motyw ten wcale nie jest wymagający. Falbany jako akcent

Jeżeli nie do końca jesteś przekonana do falban na ubraniach, warto rozpocząć swoją przygodę z tym elementem od czegoś delikatnego, a kto wie – może z czasem je pokochasz! Wybierając strój do biura, możesz zdecydować się na spódnicę delikatnie zakończoną falbaną, ewentualnie koszulę z motywem falban wzdłuż guzików od bluzki. Jeżeli natomiast motyw miałby pojawić się w stylizacji codziennej, może to być rękaw zakończony

><

104

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

moda

delikatną falbanką czy falbanka poprowadzona wzdłuż kieszeni spodni. Warto jednak zaznaczyć, że jeżeli nie czujesz się w tym motywie dobrze już w momencie przymierzania danej rzeczy w przebieralni – nie próbuj być modna na siłę i nie daj się zwariować. To nie jedyny motyw, który króluje tegorocznego lata.

wmawia nam się, że im więcej czy będą to spodnie z dziurami, wzorkow, pasków, kropek i kolo- czy eleganckie koszule. rów na siebie założymy, tym lepiej. Na pewno będzie nam trudniej robić wówczas zakupy – wśród Dokąd zmierza świat mody? tego, co aktualnie modne, trzeba Moda staje się coraz bardziej de- szukać tego, co być może modne mokratyczna, co objawia się tym, było, ale cztery sezony temu. Jednak z drugiej strony, mając świadomość, w czym czujemy się dobrze, wiemy, czego szukamy, a dzięki temu możemy iż w sklepach sieciowych, w któ- skrócić czas spędzany w sklepach rych niestety ubiera się najwięk- odzieżowych. sza część Polaków z klasy średniej, Podstawowa baza coraz trudniej jest nam coś znaleźć. w Twojej szafie Moda na pepitkę? Jasne! Wszystkie marynarki i sukienki mają na Myślę, że w każdej kolekcji możsobie pepitkę. Moda na kolory na znaleźć coś dla siebie – coś, co neonowe? OK! Trudno będzie Ci będzie pasowało do nas i naszego znaleźć coś stonowanego. sposobu ubierania się na co dzień. Niestety często pod wpływem Warto dla urozmaicenia wprowaimpulsu i tego, co serwuje nam te- dzać pewne nowe elementy, które lewizja, kupujemy rzeczy, których są zgodne z naszą stylistyką, a któpotem nie nosimy. Żywotność pe- re proponują nam projektanci. Nie pitki sięga kilku miesięcy – potem ma w tym nic złego, należy jednak jest ona już passé, a marynarka za- pamiętać (cały czas gdzieś z tyłu miast służyć nam latami, staje się głowy mieć tę informację), jaka ubraniem na jeden sezon. podstawowa baza znajduje się w naCzasem mam wrażenie, że moda szej szafie. Im ubrania będą lepiej została stworzona dla ludzi, któ- dopasowane do osobowości, tym rzy nie potrafią odnaleźć własnego mniejszy będziemy mieli problem stylu. Poprawia ona ich samopo- z tym, co na siebie włożyć. Z druczucie. A to, że ktoś dwa razy do giej strony im bardziej ubrania będą roku podpowie, co w tym sezonie uniwersalne i klasyczne, tym łatwiej jest modne i co warto nosić, daje będzie łączyć je ze sobą w różnoim poczucie większej pewności sie- rodne zestawy na każdy dzień. bie w społeczeństwie i może nieco Dlatego proponuję szukać inwiększej świadomości? Chociaż to nych rozwiązań niż sieciówki. Isttylko iluzja. nieją dobre cenowo i jakościowo, Sztuką nie jest wymienianie jeżeli chodzi o ubrania, sklepy całej szafy, kiedy wchodzi nowa internetowe, second-handy, czakolekcja. Sztuką nie jest życie sem nawet w grę mogą wchodzić w pewności, że w tym sezonie no- zakupy za granicą. szę się modnie. Sztuką jest odnaCoraz częściej mówi się także lezienie ubrań, w których czujemy o slow fashion, która również jest jasię po prostu dobrze. Niezależnie, kimś rozwiązaniem dla wybrednych.

Nie bój się eksperymentować!

Falbany a dodatki

W tym sezonie falbany pojawiają się także na dodatkach. Jeżeli nie jesteś do końca przekonana do tego motywu na ubraniach, spróbuj z dodatkami. Falbany można spotkać na torebkach, butach, chustach czy szalach. Bardzo modne są także kostiumy kąpielowe z falbankami – polecane szczególnie kobietom z małym biustem! Nie bój się więc eksperymentować!

>< Moda przemija, a styl pozostaje Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że w sieciówkach z ubraniami z każdym rokiem trudniej znaleźć coś dla siebie? Coś, co jest klasyczne, zgodne z naszym gustem i dobre jakościowo? Projektanci przepychają się w coraz to ciekawszych wizjach mody, pokazując połączenia, które kiedyś były określane mianem „zabronionych” i uznawane za tandetne. Teraz w modzie nie ma stylizacji, której nie dałoby się w jakiś sposób obronić. Łączymy wszystko ze wszystkim, a co któryś sezon blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

105


MODA I URODA

moda

Slow fashion – czy to dla mnie? Slow fashion to nic innego, jak świadome podejście do ubrań, które ma na celu oczyszczenie Twojej szafy, dzięki czemu oczyści się również przestrzeń wokół Ciebie. Na samym początku powiem, jakie ja mam zdanie odnośnie do mody na slow fashion. Nie jestem ani jej przeciwniczką, ani propagatorką. Z jednej strony rozumiem całą tę filozofię, jej zalety, świadomość konsumencką i ułatwienie, jakie mogą dać świadome zakupy. Z drugiej jednak strony nie dałabym się zwariować. Wielu propagatorów slow fashion powie Ci dokładnie, ile jakich części garderoby powinno znaleźć się w Twojej szafie. Powiedzą Ci także, że kupowanie ubrań nie daje radości, a przynajmniej nie powinno jej dawać. Traktują to jako obowiązek, który wynika z tego, że nie możemy chodzić po ulicach nago. I z tym się nie zgadzam. Jest wiele osób, dla których ubrania są przyjemnością, a nawet pasją – takich, 106

którym ich kupowanie sprawia radość, więc dlaczego mieliby sobie tego odmawiać? Rozumiem, że istnieje jakieś minimum, które w szafie powinno się znaleźć, ale z drugiej strony dla każdego takim minimum będzie coś innego. Nie każda kobieta musi nosić sukienki – niektóre nie czują się w nich dobrze – czy zatem mała czarna musi znaleźć się w ich szafie, bo tak wypada? Poza tym wychodzenia za to minimum, bo udało nam się znaleźć coś, co do nas pasuje, podoba nam się i przyda na lata, nie uważam, za czyn zabroniony, jeżeli faktycznie mamy świadomość tego, co wybieramy, i jeśli takie impulsy nie pojawiają się raz w miesiącu. Zachęcam jednak do tego, aby sprawdzać metki i kupować dobre jakościowo ubrania, które starczą nam na dłużej. Będą one nieco droższe niż te z sieciówek, ale nie zużyją się po kilku praniach. Warto kupować także to, co wyprodukowane jest w Polsce. Podobnie każdy powinien mieć w swojej

szafie kilka klasycznych ubrań, które sprawdzają się w większości sytuacji. A co z wyrzucaniem z szafy ciuchów, których nie nosiliśmy przez ostatnich kilka lat? Jak najbardziej! Na pewno już do nich nie powrócimy. Z tym się zgadzam i takiej idei slow fashion przybijam piątkę. Jestem jednak przeciwna radykalnym ograniczeniom, jest mi do nich bardzo daleko. Wydaje mi się, że każdy z osobna powinien przyjrzeć się temu zagadnieniu i samodzielnie wyciągnąć wnioski. Jeżeli nie przywiązujesz większej uwagi do ubrań, zadbaj po prostu o ich lepszą jakość, aby wystarczały Ci na dłużej. Pomyśl o ekologii i wyzysku pracowników, np. w Chinach. Może to przekona Cię do zmiany? Jeżeli jednak uwielbiasz bawić się modą – nie odbieraj sobie tej przyjemności tylko ze względu na aktualny trend. Nabierz jednak świadomości, jak produkowane są ubrania, które kupujesz, i jaka jest ich jakość. Wiedzę o slow fashion można poszerzać dzięki Internetowi i treściom tam zamieszczonym – w sieci znajdziesz wiele blogów, które o tym traktują. Pamiętaj jednak, aby czytać je z pewną dozą krytycyzmu oraz z dużą dawką zaufania do samego siebie i swojej intuicji. Coco Chanel powiedziała niegdyś: „Moda przemija, a styl pozostaje” – i miała rację. Jednak niestety coraz częściej widać to wśród osób, które jeszcze nie odnalazły bądź nie chcą odnaleźć swojego stylu – kiedy moda przemija, oni zostają obdarci, w oczekiwaniu na kolejną „modową • rewolucję”.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

moda

Biurowy dress code latem Monika Fiszer

Wszystko wydaje się jak wyprane z koloru, od słońca spłowiałe, przykurzone. I budynki, i rośliny, i ludzie. Trawa, pożółkła i przerzedzona, odkrywa szarą ziemię spomiędzy kępek. Korzenie drzew nabrzmiały pod asfaltem jak żyły pod skórą. W najgorętszych godzinach miasto wygląda niemal jak wymarłe. Ludzie przemykają od plamy cienia do plamy cienia z butelką wody przyrośniętą do dłoni. Gorąco wysysa z nich siły witalne, idą więc wolno, wyssani z energii, z wody, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

syntetyczny jest wytworzony z naturalnych włókien przy pomocy obróbki chemicznej, natomiast sztuczny – ze sztucznych włókien przy pomocy obróbki chemicznej). Niestety dużą wadą takich naturalnych materiałów jest to, że mocno się gniotą. Poniżej znajdziesz zestawienie materiałów, które są najlepsze na lato. Dzięki niemu będziesz wiedzieć, czego szukać na metkach i co wybierać: » Bawełna przepuszcza powietrze, jest miękka i delikatna. Ponadto jest bardzo popularna i niedroga. To najłatwiej dostępny materiał ze wszystkich tu opisanych. Idealna WYBIERAJ na koszule, które dobrze się prasują. ODPOWIEDNIE MATERIAŁY » Jedwab jest naturalnym maW upalne dni warto wybierać teriałem, przewiewnym i chłodprzewiewne materiały, które prze- nym. Niestety jest on stosunkowo puszczają powietrze. Z reguły będą drogi (ze względu na sposób jego to tkaniny naturalne lub synte- wytwarzania), nie jest więc zanadtyczne, ale nie sztuczne (materiał to popularny. krwi. Tylko na skórze pot skrapla się jak żywica. Powstają inkluzje z muszek, kurzu i drobin piasku. Samochody przebijają się przez powietrze gęste jak kisiel, w oddali widać te plamy kisielu na drodze – wilgotne i galaretowate. A ty w tym żarze idziesz do pracy. Jak przeżyć upał w mieście i w co się ubrać, kiedy musisz przetrwać osiem godzin w biurze, a najpierw przedrzeć się przez zgęstniałe powietrze? Poniżej znajdziesz porady dla osób pracujących w firmach stosujących restrykcyjne zasady dress code’u.

107

Fot. Dagmara Sobczak

U

pał nie do wytrzymania. Stary asfalt mięknie i ugina się pod stopami, wydaje się nabrzmiały, spuchnięty od gorąca. Nowy asfalt parzy nogi przez podeszwy butów. Gorąc bije i z góry, i z dołu. Z tego bezchmurnego, wyblakłego nieba i z szarego asfaltu.


MODA I URODA

moda

» Len to materiał bardzo dobrze znany w Polsce. Lniane ubrania pojawiają się w sklepach głównie latem, ponieważ są przewiewne, wchłaniają wilgoć, a nawet mają działanie antybakteryjne. Len ma niestety jedną wadę – bardzo się gniecie. Dlatego zdecydowanie lepiej się sprawdzą lniane żakiety lub koszule aniżeli spodnie – tych lepiej w pracy unikać (gniotą się już podczas siedzenia). W sklepach szukaj ubrań lnianych z domieszką sztucznych włókien, które zmniejszają podatność na gniecenie. » Wełna. Tak, tak, to nie pomyłka. Wełna nie jest materiałem wyłącznie zimowym. Specjalny splot wełny, zwany „cool wool” lub „tropik”, jest idealny na lato. Wełna to materiał, który reguluje temperaturę ciała – owce, które naturalnie noszą na sobie wełnę, żyją także w Australii, gdzie wahania temperatur w ciągu roku potrafią dochodzić do kilkudziesięciu stopni – od minus do plus 30. Ponadto wełna jest odporna na kurz i brud, a także odprowadza wilgoć. Wadą jest jej cena – to trudno dostępny, a co za tym idzie, drogi materiał (chociaż nie wiadomo, co tu jest przyczyną, a co skutkiem). » Wiskoza (ang. rayon). Pamiętam ten materiał z popularnych w latach 90. sklepów z hinduską odzieżą. Sukienki, szarawary i koszule z tego materiału były wyjątkowo lekkie, przewiewne i wydawały się chłodzić ciało. Niestety, ponieważ jest to materiał syntetyczny, nie odprowadza tak dobrze wilgoci, jak materiały naturalne. Sprawdza się więc najlepiej przy niskiej wilgotności powietrza. » Oczywiście są jeszcze materiały sztuczne, z których na przy108

kład szyje się ubrania techniczne, sportowe – świetnie odprowadzające wilgoć. Niestety, te materiały nie nadają się do pracy, ponieważ nie są wystarczająco eleganckie. Sprawdzą się jednak, jeśli dojeżdżasz do pracy rowerem. WYBIERAJ ODPOWIEDNIE KOLORY

Jasne kolory odbijają światło. Unikaj kolorów ciemnych (szczególnie czerni i granatu), które przyciągają promieniowanie słoneczne. Bierz przykład z mieszkańców gorących krajów, których jasne szaty oślepiają bielą – dla ciała są przyjazne. Wybieraj biele, barwy kremowe i pastele. Do pracy nadają się raczej gładkie materiały – bez szalonych wzorów – dopuszczalna jest krata, paski lub delikatne kwiaty. Jeśli jedna część garderoby jest wzorzysta, pozostałe elementy niech będą już gładkie (np. koszula w kwiaty i gładka spódnica). WYBIERAJ ODPOWIEDNIE FASONY

Latem lepiej się sprawdzają ubrania obszerniejsze, a nie obcisłe. Wygodniej i przewiewniej będzie Ci w tych, które nie przylegają ściśle do skóry, a zostawiają choć odrobinę przestrzeni, tak aby zapewnić odpowiednią wentylację. Dla kobiety idealna na lato jest sukienka lub spódnica – z lekkiego i naturalnego materiału będzie przewiewna i wygodna. Pamiętaj jednak o tym, że do pracy najlepiej nadaje się, zgodna z zasadami dress code’u, długość do kolan. Mini, choć wentyluje większą powierzchnię ciała, jest niedopuszczalna.

Jeśli jeszcze nie masz w pracy wymogu noszenia rajstop, to wspaniale. Jeśli jednak to konieczność – wybieraj jak najcieńsze, np. 10 DEN, lub skorzystaj z rajstop w sprayu. Zarówno kobietom, jak i mężczyznom polecam koszule z naturalnych jasnych materiałów. Mężczyźni powinni jednak unikać koszul z krótkim rękawem – dress code wyklucza taki fason. Lepiej jest podwinąć rękawy długiej koszuli, niż nosić tę z krótkimi. Plus jest taki, że w fasonach z krótkim rękawem większość mężczyzn wygląda niekorzystnie, więc w tym wypadku akurat dress code sprzyja atrakcyjności. Kobiety mogą nosić koszulki z krótkim rękawem, ale w przypadku koszulki bez rękawków warto dołożyć stylową marynarkę. Odkryte ramiona w pracy nie są mile widziane. Spodnie do pracy? Tylko długie – zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Szorty i spodnie do kolan nie mieszczą się w zasadach dress code’u. WYBIERAJ ODPOWIEDNIE OBUWIE

W wielu biurach, instytucjach o sformalizowanym dress codzie nie wypada, a nawet nie można chodzić w sandałach i klapkach oraz w obuwiu odkrywającym palce. Jedynym fasonem letnim, jaki dress code dopuszcza, są czółenka z odkrytą piętą. Co zatem nosić latem, żeby nie mieć uczucia opancerzonych stóp? 1. Naturalne obuwie skórzane

Materiał skórzany oddycha, dopasowuje się do nogi. Oczywiście stopa także się poci – to naturalny blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

moda

mechanizm – ale poci się mniej. Sztuczne tworzywa powodują większą potliwość, ponieważ nie przepuszczają powietrza, ponadto sprzyjają powstawaniu nieprzyjemnych zapachów. Pamiętaj też, że najlepiej mieć minimum dwie pary takich butów, tak aby nosić je naprzemiennie. Po dniu użytkowania powinny przez kolejną dobę odpoczywać. Latem zdecydowanie częściej noszę szpilki w kolorze nude, czyli zbliżonym do koloru skóry. Wybieram je częściej, bo latem nie zakładam rajstop, więc noga zachowuje swój naturalny kolor, a taki but dodatkowo optycznie ją wydłuża i pasuje do letnich barw. Płaskie obuwie także polecam w wydaniu skórzanym – czasem trafiają się bardzo ładne modele z ażurowymi wycięciami, które dodatkowo zwiększają wentylację stopy. Dla mężczyzn dobre będą wygodne skórzane mokasyny. 2. Obuwie płócienne

Już przynajmniej od dwóch sezonów modne są espadryle, które z reguły mają płócienny wierzch. Takie obuwie jest lekkie, przewiewne, naturalne i nie powoduje powstawania przykrych zapachów. Istotne jest to, że espadryle to obuwie zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.

3. Stopki

antyperspiranty. Tobie może nie Te niepozorne skarpetki, szczegól- przeszkadzać własny zapach, ale nie bawełniane, wchłaniają wilgoć często pracujesz z innymi ludźmi, potu, noga się w bucie nie ślizga którzy muszą z Tobą wytrzymać. i nie obciera. Perfum używaj z umiarem (niezależnie od pory roku) i staraj się 4. Wkładki wybierać lżejsze zapachy. Wiele z węglem aktywnym marek ma swoje letnie kolekcje – Węgiel aktywny neutralizuje po- z cytrusowymi, wodnymi lub wstawanie nieprzyjemnych zapa- trawiastymi nutami zapachowychów. Można je kupić w rozsądnej mi, które są bardziej stosowne na cenie w wielu sklepach obuwni- upały. czych i nie tylko. 5. Dezodoranty/talki do stóp

Takie kosmetyki do stóp nie tylko hamują potliwość, przeciwdziałają obcieraniu stopy, ale ponadto perfumują zarówno but, jak i stopę. WYBIERAJ ODPOWIEDNIE KOSMETYKI

Jeśli chodzi o makijaż, to latem zwykle kobiety malują się lżej. Zamiast ciężkich fluidów używają lżejszych kremów BB lub CC, które delikatnie kryją, a dodatkowo mają filtry przeciwsłoneczne. Lekko opalona twarz latem jest zwykle bardziej promienna niż ziemista cera, więc nie wymaga tak dużego krycia. Jeśli już musisz zakryć jakieś niedoskonałości – używaj kosmetyków naturalnych, mineralnych, które nie zatykają porów i pozwalają skórze oddychać. Korzystaj z dezodorantu. Jeśli masz problem z potem – wybierz

WYBIERAJ ODPOWIEDNIE FRYZURY

Mężczyźni zwykle noszą latem fryzury krótsze niż zimą – głowa ma lepszą wentylację. Przy krótkich fryzurach (także damskich) warto odwiedzać fryzjera raz na miesiąc, bo przy takich włosach bardziej rzucają się w oczy drobne nierówności. Długie włosy warto upinać latem. Dress code wymaga, żeby włosy dłuższe niż do ramion w biurze były spięte. Także dla naszej wygody – odsłonięta szyja dodatkowo sprzyja chłodzeniu. Pamiętaj też o kremach z wysokim filtrem i okularach przeciwsłonecznych z filtrem UVA, a także o butelce wody pod ręką. Wtedy już będziesz bezpiecznie i komfortowo przemierzać rozgrzane • miasto buchające żarem.

Monika Fiszer Znana również jako Prawa ręka szefa (www.prawarekaszefa.blogspot.com). Asystentka z ponad 10-letnim doświadczeniem, która doskonale odnajduje się w organizowaniu czasu, pilnowaniu terminów oraz porządkowaniu dokumentów. Jak sama przyznaje – lubi to i jest w tym naprawdę dobra. Daje konkretne wskazówki, prezentuje sprawdzone rozwiązania typowych i nietypowych sytuacji. Mieszka i działa w Łodzi.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

109


MODA I URODA

uroda

Kosmetyki

kupujemy

emocjami

Monika Bułakowska

dotrzeć z argumentami do prawej półkuli w taki sposób, by przyćmiła podejrzliwość półkuli lewej – emocje muszą wziąć górę. Jak więc łapiemy się na marketingowe haczyki? Customer Experience Marketing to nic innego, jak marketing bazujący na doświadczeniach klientów. Jest to wypadkowa zapachu, kształtu oraz opakowania produktu oraz wyglądu sklepu, jakości obsługi i wszystkich innych czynników klepy rozpylają odpowiednie aromaty otaczających towar, a mających skłonić nas do i stosują oświetlenie o konkretnej bar- zakupu. Bazuje na emocjach, które podprogowo wie i nasyceniu. Natomiast producenci rządzą naszymi zmysłami. Oznacza to, że specjaprojektują opakowania tak, byśmy podświa- liści od sprzedaży muszą najpierw zainteresować domie nie mogli się im oprzeć. Oto sekrety zmysły klienta, by dotrzeć do jego emocji. marketingu działającego na emocje.

S

Fot. Monika Bułakowska

Aromamarketing, Kupujemy emocjami. Zdziwieni? Przypomnij- czyli kupujemy zapachem

cie sobie zatem produkt za sporą kwotę, która nieco nadszarpnęła Wasz budżet. Kupując dobra luksusowe, które nie zawsze są beztroskim nabytkiem, mamy nadzieję przynależeć do lepszego świata. To marka konotuje przekaz, stawiający nas w pewnej hierarchii społecznej. Sprzedając perfumy Chanel, marka daje nam obietnicę luksusu oraz poczucia, że jesteśmy wyjątkowe i eleganckie jak katalogowe Francuzki. Ba! Jak sama Coco Chanel! Sukcesem marketingowym marki będzie zatem przekonanie nas do spontanicznego zakupu, wykluczającego chłodną kalkulację. Pierwszym krokiem, jaki podejmujemy podczas zakupów, jest chęć posiadania. Dopiero potem przychodzi chłodna kalkulacja – argumentująca, dlaczego akurat towar X jest nam niezbędny. Za te zachowania odpowiedzialne są obie półkule mózgu, ale każda z nich w innym zakresie. Półkula prawa to nasza podświadomość, która reaguje na emocje. Działają na nią dźwięki i obrazy. Natomiast półkula lewa kontroluje logiczne myślenie, oczekując argumentów, które przekonają do zakupu. Jest ona bardziej podejrzliwa, gdy słyszy hasła „promocja”, „okazja” czy „ostatnie sztuki”. Sekretem marketingu jest 110

Zamknij oczy i przypomnij sobie, co czujesz, gdy wchodzisz do ulubionej kawiarni. Oczywiście, pierwsze, co przychodzi do głowy, to zapach świeżo zmielonych ziaren kawy pomieszany z wonią dopiero co zaparzonej małej czarnej. Być może przeplata się z zapachem ulubionego ciasta. Wchodzisz i już wiesz, że musisz zamówić kawę, bo oszalejesz. Chwilę później, gdy siadasz w wygodnym fotelu z esencjonalnym napojem w dłoni, masz ochotę zatrzymać czas. Zamawiasz więc drugą kawę i kawałek ciasta. W tym momencie marketerzy przybijają sobie piątki – udało się, zostałeś złapany! Dotyczy to nie tylko kawiarni. Wchodząc do perfumerii, zawsze będziesz wyczuwać woń perfum – nawet wtedy, jeśli od dłuższego czasu nikt nie używał testera. Zapach zazwyczaj jest dosyć neutralny, ale przez większość konsumentów uważany za przyjemny. Nie dominuje, a jednak jest na tyle wyczuwalny, że podświadomie wydłużamy swoją obecność w perfumerii, kupując więcej. Wszystko dlatego, że mózg wysyła do nas informację: „Jest mi tu przyjemnie”. Co więcej, przyjemne wspomnienia powodują, że chętniej wracamy do konkretnego sklepu. Zarówno blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


uroda

MODA I URODA

w kawiarniach, jak i perfumeriach, a nawet w supermarketach, bankach czy choćby na stacjach benzynowych rozpylane są aromaty, które mają nas skierować ku konkretnym działaniom – zakupom, chęci podjęcia ryzyka czy zaspokojenia głodu. Specjaliści od sprzedaży stawiają na zapach, ponieważ właśnie ten bodziec trafia do mózgu najszybciej i najskuteczniej wpływa na emocje. Co więcej, woń łatwiej zapisuje się w naszej pamięci, tworząc wspomnienia. W ten sposób marketerzy przez zapach docierają do mózgu konsumenta, kreują w nim potrzebę, a co za tym idzie – decyzję zakupową. I tak zapach kawy wyczujemy nie tylko w kawiarni (i wcale nie jest to świeżo zmielona kawa, a syntetyczny aromat), ale też w banku czy u doradcy kredytowego. Marki chcące, by klient poczuł się luksusowo, a ich produkty uważał za bardziej wartościowe i eleganckie, na terenie sklepu rozpylają nuty drzewne – sandałowca, piżma czy cedru. Aby jednak aromamarketing był skuteczny, woń musi być spójna między innymi z kolorem. Zapach lawendowy połączony z żółtym odcieniem nie zadziała już tak skutecznie, będą one wysyłać sprzeczne sygnały. Istotnym elementem jest również światło. Tu drogerie oraz perfumerie odrobiły pracę domową. W sklepach tego typu jest jasno i świeżo. Po nałożeniu podkładu, kiedy przeglądamy się w drogeryjnym lustrze, nasza cera zazwyczaj wygląda na zdrową i o jednolitym zabarwieniu. Kolory pomadek są bardziej soczyste, a cienie intensywniejsze. Oczywiście, jak się domyślacie, są to celowe zabiegi, mające wywołać w nas określone emocje i doprowadzić z pełnym koszykiem do kasy. Niestety sprawa oświetlenia bardzo często kuleje w sklepach odzieżowych, gdzie niejednokrotnie stawia się na punktowe światło. W efekcie wychodzimy z nich przytłoczeni i bez energii, co może być jednak dobre dla naszych portfeli. Z drugiej strony ciemniejsze światło też ma określoną funkcję, ponieważ przeglądając się w lustrze w sklepie o takim właśnie naświetleniu, wyglądamy szczuplej.

w jaki sposób przechowywane są krem czy balsam, by były jak najdłużej trwałe, ale o funkcjonalny sposób ich wydobycia. Okazuje się, że materiał, z którego zostało wykonane opakowanie, ma dla kobiet wartość estetyczną i jakościową. Te bowiem za bardziej luksusowy i wartościowy uznają produkt w szklanym słoiczku i właśnie taki chętniej by kupiły. Ponadto płeć piękna zawraca uwagę na wygląd kosmetyku, zadając sobie pytanie: „Jak będzie wyglądał w mojej łazience?”. Ale nie tylko. Mając do wyboru dwa kremy o tej samej gramaturze, zdecydujemy się na ten, który został zapakowany do większego kartonika. Podświadomie wydaje nam się, że produktu będzie więcej, mimo że znamy jego objętość. Oczywiście marki zdają sobie sprawę z tych mechanizmów, a ich produkty celowo znajdują się w opakowaniach o określonym wyglądzie. I tak płynnie przechodzimy do kształtu opakowania kosmetyku. Przypomnijcie sobie, które perfumy najszybciej rzucają Wam się w oczy na drogeryjnych półkach. Zdaniem badaczy najbardziej pożądane przez konsumentów są te o stożkowych kształtach i płaskiej podstawie, kobiece – o zaokrąglonych krawędziach, oraz geometryczne – proste i eleganckie. Ale i tak w wyścigu do koszyka wygra to najbardziej nietypowe, wyróżniające się wśród tuzinów konkurencyjnych kosmetyków. Ponownie górę biorą emocje, które tym razem wywołał design. Projektanci, tworząc opakowania kosmetyków, muszą również podjąć decyzję odnośnie do koloru. Niejednokrotnie barwa opakowania ma większe znaczenie niż jego kształt, ponieważ jako pierwsza rzuca się w oczy. Jak więc wygląda to w praktyce? Istotne znaczenie ma grupa docelowa. Młode kobiety łatwiej poddają się trendom, dlatego marki, decydując się na kolory opakowań dla kobiet w wieku około 20–30 lat, biorą pod uwagę barwy, które aktualnie są modne. Natomiast wybierając projekt dla kobiet dojrzałych, częściej decydują się na kwieciste wzory i zimne barwy, na przykład biel bądź błękit. Kolor czerwony, który zarezerwowany jest dla Opakowanie – jego kształt i kolor takich cech jak walka, temperament czy szybkie Opakowania produktów są szczególnie ważne działanie, najczęściej stosowany jest w kosmetyw branży kosmetycznej. I nie chodzi tylko o to, kach anti-ageing. Natomiast złoto, konotujące blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

111


MODA I URODA

uroda

luksus, to często towary, które mamy postrzegać jako ekskluzywne. Pokazuje to, jak ważna w projektowaniu opakowania jest psychologia koloru i jak za pomocą manipulacji barwą można wywołać oczekiwane zachowania wśród kupujących. Kolor kosmetyku

Marketing sensoryczny to nie tylko zapach czy kolor opakowania, ale również barwa samego produktu. Często do kosmetyków celowo jest dodawany pigment, by wywołać w nas odpowiednie reakcje. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego krem jest biały, jasnozielony bądź ma różową poświatę? Zapewniam, że nie zawsze jest to zasługa bogatego i wartościowego składu. Była już mowa o czerwieni na słoiczkach i kartonikach. A co w przypadku kremów o delikatnie czerwonym odcieniu bądź zatopionych w nich karmazynowych granulkach? Takie barwy również są stosowane w kosmetykach do cery dojrzałej. Aby uzyskać czerwony odcień, do kosmetyku dodaje się odrobinę szafranu bądź betainę – barwnik pozyskiwany z buraka ćwikłowego. Kosmetyki ekologiczne i naturalne są zazwyczaj łączone z zieloną barwą. Gdy odkręcamy słoiczek i naszym oczom ukazuje się krem w odcieniu pistacjowym, mamy nadzieję, że ukryta jest w nim sama esencja składników roślinnych i właśnie stąd ten kolor. Okazuje się, że wielu producentów celowo dodaje do kosmetyków zielone barwniki, chcąc w ten sposób jeszcze bardziej podkreślić ich związek z naturą. Dzięki temu mają nadzieję przekonać konsumentów, że produkt faktycznie ma więcej wspólnego z naturą niż chemią. By uzyskać pożądaną zieleń, do kosmetyku dodawana jest spirulina – zielona alga niwelująca podrażnienia, łagodząca stany zapalne i przyspieszająca regenerację skóry. Ale nie tylko. W celu koloryzacji na zielono dodaje

się również chlorofil – barwnik występujący naturalnie w zielonych roślinach. Wydaje się, że nie ma nic prostszego niż produkcja białego kosmetyku. To kolor uznawany za najbardziej podstawowy i czysty. Biel jednak nie zawsze jest tak łatwo uzyskać, zwłaszcza gdy połączone składniki tworzą bliżej nieokreśloną barwę, nie zachęcając do aplikacji, a tym bardziej do zakupu. Jeżeli więc producent chce wywołać wrażenie, że krem jest sterylnie czysty, dodaje do niego biel tytanową, talk lub tlenek cynku. Żółty jest kolorem kojarzonym głównie z maściami. W kosmetyce panuje również przekonanie, że wszystko, co żółte, powinno być łączone z zapachem egzotycznym. Aby uzyskać odpowiedni ton żółci, do kosmetyku dodaje się karoten, które nie tylko barwi substancję, ale również poprawia pigmentację skóry. W związku z tym, że żółty jest odcieniem pobudzającym, kosmetykom, których rolą jest ożywienie skóry zmęczonej bądź dodanie energii, nadaje się taką barwę lub w takim kolorze tworzy się ich opakowania. Ma być to sygnał dla konsumenta mówiący: „Ze mną dobrze zaczniesz dzień, wprawię Cię w dobry nastrój”. Żółty odcień mają również kosmetyki, których zadaniem jest poprawienie koloru cery bądź jej opalenie. Przecież trudniej byłoby uwierzyć, że balsam o białym bądź niebieskim odcieniu zabarwi skórę. >< Opakowania, ich kształt, kolor czy zapach to tylko wierzchołek góry lodowej narzędzi wpływających na sprzedaż. Warto wiedzieć, jak producenci starają się nami manipulować. Jednak sama znajomość sposobów wywierania wpływu na kupującego niestety nie wystarczy, byśmy przestali być na nie odporni i nigdy więcej im • nie ulegali.

Monika Bułakowska Z zawodu dziennikarka i marketerka. Autorka bloga urodowo-lifestylowego Żurnalistka (www.zurnalistka.pl). Na jej stronie znajdziesz nie tylko porady kosmetyczne czy teksty związane z szeroko pojętym lifestyle’em – to również źródło informacji dotyczących podstaw marketingu internetowego oraz blogowania. Szukasz inspiracji? Chcesz zrobić krok dalej? Monika kieruje się mottem: „Nie ma, że się nie da”.

112

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

uroda

Żelazne zasady

P

ielęgnowanie ciała to temat poruszany w wielu książkach, artykułach czy filmikach na YouTubie. Nie ma złotego środka, który każda z nas mogłaby wykorzystać, ponieważ każdy organizm jest inny. Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami zasadami, którymi kieruję się w pielęgnacji moich włosów.

w pielęgnacji włosów

wskóram moim zachowaniem, odpuściłam. Pamiętam, jak w myślach odgrażałam się i wyczekiwałam dnia, kiedy wybiorę się do fryzjera. Jednak człowiek z wiekiem mądrzeje. Kiedy odebrałam dowód, jakoś nie paliłam się, aby od razu zmieniać fryzurę. Pokochałam moje włosy i zaczęłam być dumna, iż nie pognałam za modą czy namową koleżanek. Stwierdziłam, że nie ma sensu ich zmieniać, Nie farbuję włosów skoro dobrze się z nimi czuję. DzięPrzed osiemnastką marzyłam o far- ki temu nie są zniszczone, a silne, bowaniu włosów. Jak ja zazdrości- zdrowe, lśniące i bujne. łam koleżankom, które to robiły! Niestety mój tato był nieugięty Używam szczotki (za co do dzisiaj mu dziękuję!) tangle teezer i nie mogłam zafarbować włosów Ta szczotka to odkrycie millenium. do momentu, aż będę pełnoletnia. Moje zakupy zawsze są przemyOj, wściekałam się długo i mocno, ślane. I również nad tą szczotką ale kiedy stwierdziłam, że nic nie zastanawiałam się bardzo długo,

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

ponieważ nie kupuję przedmiotów, których nie używam. To nie jest mój styl i od lat trzymam się wyznaczonych zasad – najpierw coś zużywam, a potem kupuję kolejną rzecz. Jednak miarka się przebrała, kiedy w norweskiej wodzie moje włosy zaczęły się kompletnie plątać i utraciły blask. Postanowiłam zakupić szczotkę na aukcji internetowej ze względu na niską cenę (potem nie musiałabym żałować wydanych pieniędzy). Używam ją od około 5 miesięcy i oto moje spostrzeżenia: » faktycznie szczotka fenomenalnie rozczesuje włosy, zarówno te suche, jak i mokre; przedtem czesanie zajmowało mi ponad 30 minut, ponieważ musiałam rozczesywać każde pasmo, przy tym wypadała mi garść włosów,

Paulina Kaleta www.paulinakaleta.com

113


Fot. Paulina Kaleta

MODA I URODA

uroda

a skóra głowy bolała przez kilka godzin; » doskonale oczyszcza skórę głowy, wychwyci nawet najdrobniejsze, najmniejsze zabrudzenie skóry, » kondycja moich włosów znacznie się poprawiła; włosy są lśniące, gładkie i miękkie; w dodatku mięciutkie zęby szczotki delikatnie masują skórę głowy, więc automatycznie poprawią krążenie krwi, » jest lekka i mała, podejrzewam, że zmieści się w najmniejszej torebce; » jest niezwykle poręczna, ponieważ została wyprofilowana specjalnie pod naszą dłoń, uchwyt jest antypoślizgowy, co podnosi komfort używania tej szczotki; » ogromnym plusem jest także czyszczenie szczotki; aby pozbyć się z niej włosów, wystarczy kilka razy uderzyć w dłoń, ponieważ włosy po prostu z niej wypadają – koniec z poplątanymi kołtunami; » można również ją umyć pod bieżącą wodą lub wyczyścić delikatnym mydłem/szamponem. Ja wybrałam szczotkę w kolorze fioletowym, ale na rynku są one dostępne w całej palecie barw. Jest to najlepsze narzędzie, jakim pracowałam na moich włosach. Uważam, że szczotka ta jest warta każdych pieniędzy. Rozczesywanie włosów, poza wspomnianą szczotką, bardzo ułatwia jedwab. Stosuję go raz w tygodniu po myciu włosów, jednak tylko na końcówki. Jedwab sprawdza się idealnie jako ich zabezpieczenie. Delikatnie je wygładza, nie skleja i sprawia, że są miękkie oraz błyszczące. Jest bardzo wydajny – wystarczy mała kropelka, aby pokryć końce. Poza tym obłędnie 114

pachnie, mogłabym się nim psikać niczym perfumami. Splatam włosy na noc Nauczona doświadczeniem, a także narzekaniem mojego męża, splatam włosy przed snem. Kiedy weszłam w fazę dojrzewania, myślałam, że będę bardziej dorosła, śpiąc w rozpuszczonych włosach (naprawdę zupełnie nie wiem, skąd mi się to wzięło, skoro nikt na mnie nie patrzył, a media społecznościowe nie były aż tak bardzo popularne, więc nie chwaliłam się hashtagami #śpięwrozpuszczonychwłosach). Po kilku latach zdałam sobie sprawę, że to ogromny błąd. Kiedy rano wstawałam, włosy były zgniecione, porozciągane i leżały dookoła mnie. Przez to ich kondycja znacznie się pogorszyła. Poza tym mój mąż zaczął narzekać, że nic nie widzi, tylko włosy tu i włosy tam. Czasem niestety lądowały nawet w jego ustach, ale też często nieświadomie ciągnął mnie za nie. Dlatego wieczorem przed snem splatam je w luźny warkocz lub robię koczek na czubku głowy. Dwie minuty roboty, a dzięki temu osiem godzin spokojnego snu przede mną. Ekhm… przed nami.

zapuszczałam włosy, żeby je stracić w jednej chwili?! Postanowiłam nigdy więcej nie dopuścić do takiej sytuacji. Dlatego teraz już wiem, że aby włosy prezentowały się lepiej i bym nie musiała odczuwać smutku, trzeba podcinać je regularnie, co powoduje, że włosy nie tylko wyglądają na zdrowsze, ale i piękniejsze. Przy tym bardzo łatwo się układają.

Pamiętam o olejowaniu To dla mnie jeden z ważniejszych punktów. Po zeszłorocznej zimie zauważyłam, że moje włosy bardzo się wysuszyły i straciły blask. Wtedy zaczęłam szperać w Internecie i natknęłam się na kilka blogów, gdzie dziewczyny polecały olejowanie włosów. Bardzo sobie to chwaliły, więc postanowiłam dać szansę tej metodzie i zamówiłam olejek arganowy. Na początek nakładałam go dwa razy w tygodniu, bo obawiałam się, że nic nie da, a nie chciałam przetłuścić włosów (chociaż nakładałam go na końcówki, nigdy na czubek głowy). Po kilku takich zabiegach zauważyłam znaczną poprawę. Włosy stały się elastyczne, miękkie i niesamowicie lśniące. Poza tym końcówki przestały się aż tak Regularnie podcinam bardzo rozdwajać i kruszyć. DlateBył taki czas w moim życiu, że go olejowanie polecam każdemu, za nic w świecie nie chciałam ponieważ efekty widoczne są prakściąć włosów. Zapuszczałam je tycznie od razu. Na rynku dostępi zapuszczałam… Mijały miesiące, ne jest mnóstwo olejków w bardzo aż w końcu zauważyłam, ze koń- przystępnej cenie. cówki stały się wprost obrzydliwe i wizyta u fryzjera nadchodziła Myję 1–2 razy w tygodniu nieuchronnie. Jakież było moje Umiejętnie mycie włosów jest barzdziwienie, strach i panika, kiedy dzo ważne. Nie chodzi mi o jakieś fryzjerka musiała ściąć chyba z 50 specjalne techniki, bo takich akurat cm! Zdecydowanie przesadzam, nie stosuję. Ale mam wypracowaale w tamtym momencie to była ny system. Przed każdym myciem dla mnie tragedia. Tak długo bardzo dokładnie rozczesuję włosy, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

uroda

aby je przygotować na nadchodzącą kąpiel. Zauważyłam, że pomaga to w tym, iż włosy nie są splątane po umyciu i się nie kołtunią. Włosy myję ciepłą wodą – nie zimną ani nie gorącą. Ciepła nie osłabia cebulek. Używam szamponu Herbal Essences. Ma bardzo ładny, kwiatowy zapach, który długo utrzymuje się na włosach. Używam niezbyt dużej ilości i delikatnie masuję głowę przez około 3 minuty. Potem bardzo dokładnie spłukuję włosy ciepłą wodą. Po umyciu suszę je suszarką, ale tylko zimnym powietrzem. I nigdy nie kładę się spać z mokrą głową. Przyzwyczaiłam włosy do tego, że myję je zazwyczaj jeden raz w tygodniu, ponieważ są długie, a już samo mycie czasem mnie wykańcza. Wolę spożytkować ten czas na przeczytanie dobrej lektury. Dobieram odpowiednie fryzury Długie włosy są nie tylko piękne, seksowne, ale też uciążliwe. Wymagają ogromnej uwagi, stałej pielęgnacji, a opieka nad nimi jest czasochłonna. Latem możemy stracić cierpliwość, gdy nasze kosmyki zaczynają się przyklejać do czoła, a co za tym idzie – tworzą nieświeżą fryzurę. Nie należy się zniechęcać. Wystarczy tylko zadbać o odpowiednie ułożenie włosów.

takie jak wsuwki, spinki, grzebyki, opaski w kwiatki czy kolorowe wstążki – lato to czas szaleństw, beztroski i braku ograniczeń. Dajmy żyć naszym włosom i nie męczmy ich ciasną, zwykłą szarą gumką. Postarajmy się je upiąć w luźne koki czy warkocze. Gwarantuję, że czas spędzony na układaniu fryzury da znakomite efekty! Opcja na wieczór

Wieczorem niekoniecznie musimy splatać włosy. Słońce już nam nie przeszkadza, ale letnie fryzury powinna charakteryzować przede wszystkim swoboda i naturalność. Dlatego unikajmy perfekcyjnych upięć i idealnie gładkich włosów. Postawmy na artystyczno-romantyczny luz i nonszalancki nieład. Wystarczy lekko natapirować włosy, przełożyć je na drugą stronę i zapleść w luźny warkocz. Ewentualnie można wpiąć ozdobę, kwiat lub opaskę. I voilá!

Stosuję domowe maseczki Wziąć portfel do ręki, wyjść do sklepu i kupić gotowy produkt to nie żadna sztuka. Od czasu do czasu lubię zrobić coś sama – przygotowuję wtedy maseczki do włosów. Nie tylko dodają one moim włosom blasku i świeżości (tak samo jak te z drogerii), ale nie muszę tracić na nie wielu pieniędzy. Jednak największym ich atutem Opcja na dzień są naturalne składniki. Poza tym Upięte włosy powodują, że czu- przygotowanie takiej odżywki to jemy komfort i bezpieczeństwo. sam relaks i odprężenie. Jednak nie musimy iść od razu na Maseczka majonezowa łatwiznę i związywać ich w zwykły kucyk. Warkocze są zawsze mod- na suche i zniszczone włosy ne, a przeplatanki czy najbardziej Jej składnikami są 1–2 żółtka jajfantazyjne upięcia wyróżniają nas ka oraz oliwa z oliwek. Lecytyna spośród tłumu. Wystarczy zaopa- zawarta w żółtku doskonale odżytrzyć się w podstawowe gadżety, wia włosy i pomaga, gdy są suche blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

i zniszczone. Należy starannie połączyć oba składniki, aż do uzyskania jednolitej masy, i dokładnie, równomiernie rozprowadzić je na włosach. Można nałożyć na włosy czepek i zawinąć je ręcznikiem, pozostawiając na głowie przez około godzinę. Po zastosowaniu maseczki należy dokładnie umyć włosy, najlepiej dwukrotnie, aby cała masa została starannie zmyta. Maseczka z oliwy na zniszczone, suche włosy

Innym sposobem na odżywienie włosów zniszczonych i suchych jest maseczka składająca się z oliwy z oliwek połączonej z odrobiną wody. Mieszankę przygotowujemy w ilości takiej, która pozwoli na pokrycie całych włosów, w zależności od ich długości. Podobnie jak w pierwszym przypadku, należy owinąć włosy ręcznikiem i zostawić na około 30 minut, a następnie bardzo dokładnie spłukać. Odżywcza maseczka ziołowa

Inną maską może być maska z dodatkiem ziół. Ma ona również działanie odżywiające. Aby ją przygotować, należy odmierzyć 1/2 szklanki oliwy z oliwek, dodać 1 łyżeczkę suszonego rumianku, 1 łyżeczkę suszonej pokrzywy, 1 żółtko oraz kilka kropel octu jabłkowego. Wszystkie składniki należy dobrze ze sobą połączyć, aby stworzyły jednolitą masę, i pozostawić na włosach – jak w poprzednich maskach – na godzinę pod okładem z ręcznika, który będzie rozgrzewał włosy.

>< Jest wiele sposobów na to, aby nasze włosy były dobrze odżywione, zdrowe i lśniące. Czasami nie 115


MODA I URODA

uroda

trzeba na to przeznaczać zawrotnych sum, a jedynie rozeznać się, które z naturalnych składników mogą mieć na nie dobry wpływ. Warto korzystać z domowych sposobów, które znały jeszcze nasze babcie. Może bowiem okazać się, ze nasze włosy reagują na nie lepiej i szybciej niż na niejedną maskę i odżywkę kupowaną w drogerii. Na koniec garść ciekawostek o włosach » Przeciętny człowiek ma na głowie od 100 000 do 150 000 włosów. » Blondynki mają włosów na głowie najwięcej, na drugim miejscu są brunetki, a rude mają ich najmniej. » Włos jest jedną z najszybciej rozwijających się tkanek w organizmie człowieka, szybciej rośnie jedynie szpik kostny. » Przeciętny pojedynczy włos ma 0,02–0,04 mm grubości. » Człowiek traci średnio w ciągu dnia od 40 do 150 włosów. » Restrykcyjna dieta może spowodować nadmierne wypadanie włosów. » Włosy składają się głównie z keratyny. Podobnie jak wierzchnia warstwa skóry i paznokci. » Również u zwierząt rogi, kopyta, pióra, pazury, dzioby i fiszbiny wieloryba zbudowane są z keratyny. » W każdym momencie życia 90% włosów na ludzkiej głowie jest w fazie wzrostu, a 10% w fazie spoczynku. » 40% kobiet po menopauzie cierpi z powodu łysienia. » 50% mężczyzn dotyka ten problem po przekroczeniu 50. roku życia. » Wiele leków powoduje wypadanie włosów.

116

» Problemy z tarczycą mogą być powodem wypadania włosów. » Niedobór żelaza może powodować wypadanie włosów. » Ludzie rodzą się z określoną ilością mieszków włosowych i nie ma sposobu na to, aby zwiększyć ich liczbę. » Przeciętnie włosy rosną o 0,3– 0,5 mm na dobę. » W chwili przyjścia na świat mamy około 1000 mieszków włosowych na centymetr kwadratowy – ta liczba maleje wraz z wiekiem. » Z każdego mieszka wyrasta zupełnie nowy włos ok. 20 razy w ciągu życia. » Zewnętrzna warstwa włosa nazywana jest płaszczem ochronnym/ pancerzem. Jego celem jest ochrona włosa. Gdy włosy są zdrowe, łuski pancerza ciasno przylegają do ciebie, przy włosach zniszczonych są uchylone lub otwarte. » Środkowa warstwa włosa nazywana jest korą i składa się ze skręconych białek. » Najgłębsza warstwa włosa to rdzeń. Bardzo cienkie włosy go nie posiadają – jego funkcja nadal nie została określona. » Tylko część włosa znajdująca się w skórze jest żywa, to, co poza nią, jest martwe. » Włosy mieszkańców Afryki rosną wolniej i są bardziej kruche niż włosy Europejczyków. Włosy Azjatów rosną natomiast najszybciej i są najbardziej elastyczne. » Słowo „szampon” (shampoo) pochodzi od słowa champna z języka hindi, które oznacza „zagnieść”. » Po porodzie kobiety tracą wiele włosów z powodu zmian hormonalnych w ich organizmie. » Przeciętnie, aby osiągnąć długość włosów do pasa (od zera)

trzeba czekać 7 lat. W ciągu 3 lat urosną do ramion. » Jedynym sposobem, aby pozbyć się rozdwojonych końcówek, jest ich podcięcie – nie ma innej opcji. » Trichotillomania to nazwa choroby, która sprawia, że nie można powstrzymać się przed wyrywaniem sobie włosów. » Różne tekstury włosów mają różne kształty przekrojów pod mikroskopem. Proste włosy są zwykle okrągłe, a kręcone zazwyczaj owalne. » Włosy ludzkie są silniejsze od druta miedzianego o tej samej średnicy. » Włosy rosną szybciej w okresie letnim. » Faza wzrostu włosa przeciętnie trwa od 3 do 5 lat. » Naukowcy są w stanie stwierdzić, co jadłaś i piłaś oraz w jakim środowisku żyjesz, badając kawałek włosa. » Zarost rośnie szybciej niż jakikolwiek inny rodzaj owłosienia. » Ludzkie włosy i paznokcie nie rosną po śmierci – takie wrażenie wizualne wynika z obkurczania się otaczających je tkanek. » Podobno osoby z wyższym IQ mają we włosach więcej cynku i miedzi. » Na głowie włosy rosną w celu ochrony termicznej. » Mniej niż 4% populacji światowej ma naturalne rude włosy. » Przeciętnemu mężczyźnie włosy rosną szybciej niż przeciętnej kobiecie. » Stres może nasilić problem łupieżu. » Kolor włosów zależy od ilości melaniny. » Podcinanie włosów nie wpływa na szybkość, z jaką rosną. •

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


MODA I URODA

uroda

olej kokosowy

Biały, nieprzezroczysty, o konsystencji twardego masła, w temperaturze powyżej 25 stopni Celsjusza zaczyna się topić. Posiada właściwości antybakteryjne, antygrzybiczne, wzmacnia odporność, świetnie nawilża, reguluje pracę gruczołów łojowych, przyspiesza regenerację naskórka. Zawiera przede wszystkim nasycone kwasy tłuszczowe, a także witaminy z grupy B, witaminę C, witaminę E, wiele minerałów i naturalnych przeciwutleniaczy zwalczających wolne rodniki. Wyróżniamy olej rafinowany oraz nierafinowany – ten pierwszy, poddawany działaniu wysokich temperatur, pozbawiony jest charakterystycznego zapachu i jest uboższy w cenne właściwości. Warto więc zapłacić nieco wyższą cenę za olej kokosowy nierafinowany, inaczej – tłoczony na zimno. ZASTOSOWANIE KOSMETYCZNE OLEJU KOKOSOWEGO

» Ze względu na intensywne działanie nawilżające doskonale zastępuje wszelkie balsamy do ciała. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

» Polecany do stosowania jako krem do twarzy na noc – nawilża, regeneruje, odżywia, zapobiega zmarszczkom. » Wyśmienicie sprawdza się podczas ciąży do masażu brzucha, piersi i bioder, jako kosmetyk zapobiegający rozstępom. » Nadaje się do pielęgnacji skóry trądzikowej, atopowej, mocno przesuszonej, podrażnionej, po oparzeniach. » Świetnie pielęgnuje i zmiękcza skórki wokół paznokci. » Może zastąpić krem ochronny nakładany na twarz przed wyjściem na zewnątrz w mroźny dzień. Nadaje się również jako krem do opalania (niska ochrona przed UV). » Jako środek do demakijażu – nałożony na wacik zwilżony ciepłą wodą – zmyje nawet wodoodporny makijaż. » Z powodzeniem zastąpi piankę do golenia. » Ponieważ skutecznie ogranicza pocenie, idealnie sprawdza się jako antyperspirant. » Jako odżywka, maska lub serum do włosów – olej kokosowy wnika w głąb włosa, odżywia go i wzmacnia. » Może być stosowany u niemowląt i małych dzieci, szczególnie do pielęgnacji narażonej na odparzenia skóry pupy niemowlaka. » Stanowi bazę dla wielu kosmetyków domowej roboty, m.in. peelingów i past do zębów. • 117

Fot. Anna Tabak

O

lej kokosowy, niegdyś uważany za szkodliwy, dziś cieszy się ogromną popularnością. Liczne badania potwierdzają, że stosowanie go – zarówno w kuchni, jak i w kosmetyce – przynosi wiele korzyści dla naszego zdrowia i urody.

co warto o nim wiedzieć?

Anna Tabak annatabak.pl


PODRÓŻE

118

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

Polska

Cudze chwalicie, swego nie znacie Piękna nasza Polska cała, Piękna, żyzna i niemała. Wiele krain, wiele ludów, Wiele stolic, wiele cudów, Lecz najmilsze i najzdrowsze Przecież, człeku, jest Mazowsze.

Fot. Katarzyna Berska

Z

wiedzaj swoją Małą Ojczyznę, podróżuj i odkrywaj ciekawe miejsca. Nieistotne, jaki wybierzesz środek komunikacji – czy będzie to autobus, pociąg, rower, czy własne auto – ważne, byś cieszył się swoją „wędrówką”, doceniając to, co znajduje się najbliżej Ciebie. Szczególnie namawiam Cię do podróżowania z rodziną. Dziel się tym, co kochasz, poznawaj świat wspólnie z najmłodszymi, buduj właściwe relacje i ciesz się tym, że jesteście razem. MAGIA POLSKIEJ WSI

Muzeum Architektury Drewnianej w Suchej mieści się niedaleko Grębkowa. Miejscowość, w której mieszkamy, jest oddalona od muzeum o około 16 kilometrów – droga jest prosta i w miarę komfortowa. Jadąc główną trasą Warszawa–Siedlce, w okolicach Marysina skręcamy w lewo, kierując się na Grębków. Zostawiamy za sobą zabudowania miejskie i podziwiamy piękne zielone drzewa, które otaczają nas z obu stron. W Grębkowie skręcamy w prawo, mijając po lewej stronie kościół św. Bartłomieja Apostoła. Na rozwidleniu dróg ponownie kierujemy się w prawą stronę. Przejeżdżamy przez mostek we wsi Kózki i dojeżdżamy do drewnianej kapliczki, która znajduje się na skraju wsi, do której wyruszyliśmy w to sobotnie południe. PROFESOR I „JEGO” SKARB

Będąc w Suchej, nie sposób nie usłyszeć opowieści o profesorze Marku Kwiatkowskim – człowieku, który całe swoje życie poświęcił ratowaniu blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

119

Katarzyna Berska yellowpear.pl


PODRÓŻE

Polska

dóbr kultury, organizując wiele wystaw i ekspozycji muzealnych. To właśnie Profesor, wspólnie ze swoją żoną Marią Ireną, kupił w 1988 roku dwór stanowiący „fundament” dzisiejszego muzeum. Dwór zrujnowany – z gnijącą podłogą, zawalonymi niektórymi stropami, dachem usianym dziurami, oknami pozbawionymi ram. To on, poświęcając własne środki finansowe i z pomocą oddanych mu ludzi, solidnie i intensywnie przeprowadził prace remontowe. Przez lata ratował stare budynki z bliższych i dalszych okolic, kupował je, przenosił do Suchej i rekonstruował. To właśnie dzięki panu Markowi i jego żonie możemy dziś poczuć klimat dawnej historii.

veteri tectu sed parentali”, co w moim tłumaczeniu oznacza: „W starym, ale rodzinnym domu”. Zarówno w sieni, jak i w salonie umieszczone zostały przeróżne meble – najczęściej dary – z wieku XIX. Na ścianach wiszą akwarele, rysunki oraz obrazy z portretami szlachciców, a także pejzaże malowane przez rodziców właścicieli oraz przez pana profesora Kwiatkowskiego. Wąskie korytarze prowadzą do bocznych pomieszczeń, gdzie podziwiać można oryginalne stropy, ze starymi, malowanymi ornamentami, leżące na ławach książki, zniszczone rzeźby oraz przedmioty sztuki użytkowej.

PIERWSZE KROKI

Samochód parkujemy na terenie wydzierżawionego już teraz terenu, na którym stoją opustoszałe zabudowania z okolic 1900 roku – Karczma Plebańska i Dworek Miejski. Niedaleko zniszczonej karczmy ze Skrzeszewa nad Bugiem znajduje się również stara drewniana studnia, obecnie już nieczynna. Naprzeciwko, po drugiej stronie drogi, pośród drzew, odnajdujemy furtkę. Prowadzi ona bezpośrednio do wcześniej wspominanego głównego budynku skansenu – Dworu Cieszkowskich z 1743 roku. To piękny, stary dwór modrzewiowy, ze sporą sienią od frontu i salonem od strony ogrodu. Na fryzie znajduje się łaciński napis „Sub 120

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

Polska

POWIEW HISTORII

SMUTNE DZIŚ

Wokół dworu utworzono skansen, w którym zgromadzono zabytkowe budowle drewniane. Mamy tu leśniczówkę – oficynę dworską z piwnicami, organistówkę z Mokobód, maneż (kierat) z okolic Ostrołęki, wikarówkę (wyglądającą jak dom babci Czerwonego Kapturka), owczarnię, spichlerze, klasycystyczny dwór z Rudzienka, piękny dworek miejski z altaną, stodoły oraz stare chałupy z urządzonymi izbami. Niestety obecnie ze względów bezpieczeństwa te ostatnie są zamknięte. W jednej z nich (według opowieści) ukrywał się ostatni uczestnik Powstania Styczniowego – ksiądz Stanisław Brzóska.

Właściciel Muzeum Architektury Drewnianej profesor Marek Kwiatkowski zmarł 10 sierpnia 2016 roku. Jako historyk sztuki, pasjonat zabytków, zrobił wiele, by uratować znajdujące się na terenie skansenu budynki. Niepokoi sytuacja, że aktualnie nie ma osoby, która mogłaby nadal zajmować się tym miejscem i zadbać o to, by ocalić je od zapomnienia. Muzeum Architektury Drewnianej w Suchej to fragment naszej historii, polskiego dziedzictwa. Zapach przeszłości oraz atmosfera spokoju i wolno płynącego czasu są • wyczuwalne w każdym miejscu skansenu.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

121


PODRÓŻE

SPOTKANIE ZE ZWYKŁYMI NIEZWYKŁYMI Joanna i Adam Dzieliccy


PODRÓŻE

G

dy kierowca, który właśnie się zatrzymał, żeby dać nam podwózkę, pyta, dlaczego podróżujemy, i to w taki sposób, odpowiadamy: „Gdyby nie autostop, pewnie nigdy byśmy Cię nie poznali. Właśnie dla tej chwili podróżujemy”. Widzimy wtedy uśmiech na jego twarzy i wszystko staje się jasne. Bardzo lubimy ten moment.

123

Fot. Joanna i Adam Dzieliccy

Kiedy zaczynaliśmy wspólne podróżowanie, autostop od razu stał się naszym środkiem transportu. Nigdy ze względu na pieniądze – zawsze z chęci przeżycia przygody, doświadczenia czegoś niespodziewanego, poznania z pozoru zwykłych, a w rzeczywistości bardzo niezwykłych ludzi. Wyruszając w naszą obecną Autostopową Podróż Przez Świat, mieliśmy dokładnie taki sam cel. Chcieliśmy spotkać na naszej drodze ludzi, których bez autostopu (i jak się później okazało, jachtostopu) nigdy byśmy nie poznali. Chcieliśmy, żeby stali się częścią naszej historii, która bez nich byłaby znacznie uboższa. Wiedzieliśmy, że dzięki nim poznamy lepiej daną kulturę, tradycję, obyczaje, dowiemy się o ciekawych miejscach w ich kraju, o których nie piszą w przewodnikach ani na żadnym blogu. Poznamy ich historie, historie ich rodzin. To oni mieli pomóc nam lepiej zrozumieć dany kraj, a w finale – otaczający nas świat. Postanowiliśmy również bardzo często korzystać z CouchSurfingu, czyli strony internetowej skupiającej ludzi z całego świata, u których, jeśli przyjmą Twoją prośbę, masz zapewniony dach nad głową, nocleg na krótszą lub dłuższą chwilę, co przede wszystkim jest kolejną szansą poznania lokalnych mieszkańców i ich bliskich. Tak miało być. A jak było? W najśmielszych marzeniach nie przypuszczaliśmy, że na naszej drodze staną tak cudowne, pełne ciepła, otwartości i miłości osoby, które niejednokrotnie zmienią nasze dalsze plany, wniosą do nich szaleństwo albo spokój, życiową mądrość i doświadczenie, będą troszczyć się o nas jak o własne dzieci, zapewnią wikt i opierunek. Kiedy dzisiaj patrzymy wstecz – na ponad 1000 dni naszej pięknej podróży życia – nie możemy nadziwić się tym wszystkim spotkaniom, czasami bardzo spontanicznym i krótkim; wdzięczność i szacunek wypełniają nasze serca. Były ich setki i gdybyśmy


PODRÓŻE

świat

chcieli opowiedzieć je wszystkie, a pamiętamy dosłownie każde, powstałaby naprawdę opasła książka. Czujemy się trochę nieswojo, wybierając teraz tylko kilka z nich. To tak, jakby okazać wdzięczność i pamięć jedynie niektórym, ale niech będą one reprezentacją wszystkich tych fantastycznych osób, które dane nam było do tej pory spotkać.

ALEX. CHINY

Drugi pobyt w Chinach miał być bardzo krótki. Pięć dni na przejechanie około 800 km. Nie mogło być inaczej, ponieważ nasze wizy do Wietnamu zaczynały się konkretnego dnia i granicy nie mogliśmy przekroczyć ani minuty wcześniej. Jakoś tak wyszło, że daliśmy sobie za dużo czasu na ten odcinek i roztaczała się przed nami wizja spędzenia tych dni gdzieś w drodze – okolica niestety nie oferowała nic ciekawego, same wielkie miasta. Po przejechaniu ok. 200 km utknęliśmy na małej stacji benzynowej. Robiło się już ciemno i normalnie szykowalibyśmy się do rozbijania naszego namiotu, ale perspektywa spania w towarzystwie szczurów wielkości dorodnych kotów skutecznie zachęciła nas do dalszego łapania stopa. Z ruchem aut było bardzo krucho, ale ku naszej uciesze pojawił się jeden biały samochód. Młody chłopak zaczął tankować paliwo. Poczekaliśmy, aż skończy, i grzecznie zaczęliśmy rozmowę. 124

Tak naprawdę chodziło nam tylko o to, by spytać, czy nie jedzie 15 km dalej, do kolejnej, bardzo dużej stacji benzynowej. Konwersacja była utrudniona, ponieważ nasz chiński jest prawie tak słaby, jak jego angielski. Używając translatora i naszego listu autostopowicza w lokalnym języku, wytłumaczyliśmy, o co nam chodzi i kim jesteśmy. Zrozumiał. Powiedział, że ma przed sobą jeszcze tylko 5 km, ale z chęcią zawiezie nas piętnaście. Już od samego początku Alex, bo tak miał na imię, był bardzo poruszony spotkaniem z nami. Widać było, że uruchamia każdą szarą komórkę, żeby przypomnieć sobie wszystko, co potrafi powiedzieć po angielsku. Jeśli czegoś nie umiał, w ruch szedł program do tłumaczenia na smartfonie. Po chwili jazdy zapytał, czy jesteśmy głodni. Po całym dniu w drodze, tylko o śniadaniu i mandarynkach, odpowiedź była twierdząca. Zaproponował, że weźmie nas szybko do swojego miasta na kolację, a później zawiezie na stację. Chwilę się zastanawialiśmy, bo nie chcieliśmy robić mu problemu, ale nasz nowy znajomy właściwie sam podjął za nas decyzję. Kiedy podjechaliśmy pod piękną restaurację, która z daleka dawała znać, że jest nie na naszą kieszeń, szczerze powiedzieliśmy, że bardzo nam przykro, ale tutaj będzie dla nas za drogo. Alex spojrzał tylko na nas, wyciągnął swój portfel, pokazał na niego i powiedział bardzo naturalnie, bez żadnego zadęcia: „Ja mam dużo pieniędzy, ja płacę za kolację, wy jesteście moimi gośćmi. Często tu jadam”. Poszliśmy. To, co wydarzyło się później, było dla nas jak gwiazdkowy prezent. Podczas wspólnego posiłku bardzo nieśmiało zapytał nas, używając translatora, czy nie chcielibyśmy zostać u niego na noc, nawet na kilka dni. Tłumaczył, że jesteśmy pierwszymi zagranicznymi turystami, których spotkał, i bardzo chciałby nas lepiej poznać. Chciał nas również przedstawić swojej dziewczynie i rodzinie. Widzieliśmy, ile to dla niego znaczy, i cieszyliśmy się, że możemy przynieść mu tyle radości. Nie chodziło jednak tylko o niego, nam również spadł on z nieba i chętnie mu o tym powiedzieliśmy. Wytłumaczyliśmy naszą sytuację i daliśmy do zrozumienia, że spotkanie z nim jest dla nas cudem. Następne trzy dni przerosły nasze wyobrażenie o gościnności. Alex był młodszy od nas, ale tak ułożyło mu się życie, że w jego portfelu świeciło blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

świat

kilka złotych kart. Miał swoje mieszkanie, auto i dużo drogich gadżetów. Był przy tym bardzo, bardzo szczodry i niemożliwe było przekonać go, że sami możemy zapłacić chociażby za owoce z bazaru. Każdego dnia odwiedzaliśmy kilka różnych, bardzo drogich restauracji. Dla niego było to normalne, widać, że znali go tam, dla nas – niekoniecznie. Poznaliśmy też jego dziewczynę, która była tak samo podekscytowana spotkaniem z nami, jak on. Widzieliśmy, jak Alex podpatruje nas trzymających się za ręce czy wymieniających drobne czułości i później stara się to samo okazać swojej wybrance. Cieszyliśmy się z tego bardzo, ponieważ wcześniej ciężko było nam dostrzec przejawy prawdziwej, szczerej miłości wśród Chińczyków. Zostaliśmy także zabrani na chińską wieś, gdzie czekała na nas jego rodzina – kilkanaście osób. I choć nikt z nich praktycznie nie mówił po angielsku, dzieliliśmy wspólnie wspaniałe chwile. Jako dowód największego szacunku zabito przy nas i przyrządzono dwa dorodne kurczaki, które chwilę wcześniej biegały między naszymi nogami. Dodatkowo, po upieczeniu, zaproponowano nam kurze szyjki będące dla nich wielkim przysmakiem. Nam niekoniecznie było z nimi po drodze, co jednak nie zasmuciło naszych gospodarzy, którzy rzucili się na nie niczym na zawodach. Momentem, który najbardziej zapadł nam w pamięci z naszego pobytu u Alexa, był wieczór, kiedy połączyliśmy się z rodzicami Adama na Skypie. Na ich widok cieszył się jak małe dziecko. Nazywał ich „ciocią” i „wujkiem” i ze wszystkich sił próbował im opowiedzieć, jak cieszy się, że poznał nas, a teraz także ich. Był wzruszony i podekscytowany. Nie mógł uwierzyć, że rozmawia z naszą rodziną. Na koniec dowiózł nas na wskazaną stację benzynową, nawet próbował nam złapać stopa. Zrobił zakupy na drogę, zabrał na ostatnie śniadanie i ze łzami w oczach, razem ze swoją dziewczyną, pożegnał. Nas – swoich pierwszych w życiu poznanych obcokrajowców. Kontakt nam się jednak nie urwał, utrzymujemy go do dzisiaj. My wysyłamy mu zdjęcia z naszych podróży, on pokazuje nam, jak wygląda jego nowe mieszkanie, jak spędza czas w Chinach, jaki nowy gadżet sobie kupił, jak pięknie wygląda blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

razem ze swoją dziewczyną. Jego angielski jest dużo lepszy, dzięki czemu nagrywa nam wiadomości głosowe. Minęły ponad dwa lata od naszego spotkania, ale dzięki WeChatowi widujemy się od tamtego czasu dosyć regularnie. PRZYJACIELE Z KUCHING. BORNEO/MALEZJA

Do przejechania mieliśmy niecałe 20 km. Chcieliśmy się tylko dostać z przedmieść Kuching do centrum miasta. Łapaliśmy stopa zaraz przy skrzyżowaniu, gdzie mijały nas setki aut. Wykorzystując okazję – czerwone światło, Adam podszedł do jednego auta, żeby zapytać kierowcę, czy przypadkiem nie jedzie w interesującym nas kierunku. Kierowcą okazała się przemiła kobieta, która choć była zszokowana spotkaniem z obcokrajowcem, szybko zaprosiła nas do środka. Kiedy zobaczyła, że oprócz Adama jestem też

ja, nie kryła radości. Dostałam mnóstwo komplementów, szczególnie na temat moich bardzo niebieskich oczu. Po dwóch (!) minutach rozmowy nagle zapytała, czy nie chcielibyśmy zostać w jej domu na noc. Tak po prostu. Niektórym może się to wydać dziwne, innym pewnie wręcz przeciwnie, ale po chwili namysłu, wzajemnej wymianie spojrzeń między mną a Adasiem, zgodziliśmy się. Zachęcała nas do tego także ograniczona relacja z naszą hostką z CouchSurfingu, która – mówiąc w wielkim skrócie – była bardziej 125


PODRÓŻE

świat

zainteresowana spędzeniem nocy na imprezie w towarzystwie litrów alkoholu niż najkrótszą rozmową z nami. Nie czuliśmy się u niej i z nią komfortowo, dlatego i tak planowaliśmy opuścić jej dom. Spędziliśmy z poznaną Malezyjką jeszcze godzinę, odwiedzając po drodze jej biuro. Okazało się, że jest policjantką. Na koniec spotkania wymieniliśmy się numerami. Szczerze powiedziawszy, nie byliśmy w stu procentach pewni, czy wieczorem znowu się spotkamy. Często bywało tak, że ktoś zapraszał nas do siebie, ale na tej „obietnicy” się kończyło. Umówiliśmy się, że zadzwonimy o osiemnastej. – Cześć, czy Twoje zaproszenie jest ciągle aktualne? – Oczywiście! Cała moja rodzina nie może się doczekać, aż was pozna. Zaraz po was przyjedziemy. Kiedy weszliśmy do ich domu, poczuliśmy, że naprawdę na nas czekali. Od najmniejszego do największego – wszyscy się z nami przywitali, kobiety wyściskały nas, najstarsza z nich, pewnie około osiemdziesięcioletnia babuszka, była całą tą sytuacją nie mniej wzruszona niż my. W kuchni wrzała robota, stół zaczął się zapełniać. Gdyby ktoś popatrzył na nas z boku, pomyślałby, że jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, a znaliśmy się przecież tylko chwilkę. Szliśmy spać podekscytowani kolejnym dniem, ponieważ poznane małżeństwo postanowiło, że pierwszy raz od dawien dawna wezmą urlop, żeby razem z nami

pojechać na całodniową wycieczkę do jednego z parków narodowych na Borneo. Chcieli ten czas spędzić z nami. Najwspanialsze jednak było to, że dołączyła do nas wspomniana seniorka, dla której było to wielkim wysiłkiem. Po wspaniałym dniu spędzonym wśród egzotycznych zwierząt zapowiedziano nam, że wieczorem będzie wielka kolacja na naszą cześć, która miała być również ostatnim spotkaniem w takim gronie, ponieważ następnego ranka mieliśmy zaplanowany lot na kontynentalną część Malezji. Prosili nas nawet, żebyśmy zostali u nich dłużej, ale zrobiliśmy już plany na kolejne tygodnie i bardzo nam na nich zależało. Dawno nie widzieliśmy tak zastawionego stołu: kilka upieczonych kurczaków, kilka kilogramów baraniny, która rozpływała się w ustach, sałatki, ryż, napoje. Wesele i poprawiny w jednym! I kochana babcia, która co chwilę podchodziła do nas i gestami kazała nakładać więcej. Niestety po weselu przyszedł czas na smutek. Nie sądziliśmy, że po jednym wspólnym dniu pojawi się na koniec tyle emocji. Babcia płakała i prosiła, żebyśmy wrócili, nakazała Adamowi dbać i troszczyć się o mnie, jej pierworodna córka powtarzała to samo, no i nasza pani policjantka, która odwożąc nas na lotnisko, próbowała ukryć łzy, lecz słabo jej to wychodziło. Nie chciała się nawet z nami pożegnać. Pomachała tylko i życzyła bezpiecznego lotu. Pozostał nam wirtualny kontakt, wiadomości głosowe, wysyłane zdjęcia. I babcia, która płakała, jak dowiedziała się, że miałam w Kuala Lumpur wycinany wyrostek robaczkowy. Prosiła, żeby do nich wracać i odpoczywać przed dalszą podróżą. Jedno czerwone światło, dwie minuty rozmowy, chwila, która nagle wszystko zmieniła. IGOR. INDONEZJA/AUSTRALIA

Zamarzyło nam się dotrzeć do Australii bez użycia samolotu. Dojechaliśmy więc do Indonezji autostopem, żeby później spełnić swoje marzenie i znaleźć na stopa jacht, czyli dopłynąć do Kraju Kangurów jachtostopem. Przez mój wycięty w Kuala Lumpur wyrostek byliśmy na Bali troszkę później, niż planowaliśmy. Sezon na żeglowanie w tamtym kierunku dobiegał końca. Nie poddaliśmy się jednak i 19 września 2015 roku 126

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

świat

wywiesiliśmy w Bali Marina nasze ogłoszenie. Nie muszę pisać, jakie było nasze zaskoczenie, kiedy w drugą rocznicę naszego ślubu zadzwonił telefon z propozycją wzięcia nas na jacht. Komplikacje zaczęły się, kiedy okazało się, że ekipa wypływa za tydzień. Nie byliśmy na to gotowi. Mieliśmy już kupione bilety do Malezji, żeby odebrać moje leki wysłane przez rodziców do stolicy i wrócić, przedłużając jednocześnie naszą indonezyjską wizę. Grzecznie odmówiliśmy naszemu rozmówcy, jednak po godzinie zadzwoniliśmy i powiedzieliśmy, że chcielibyśmy się chociaż spotkać i pogadać. Igor, Australijczyk ukraińskiego pochodzenia, zaprosił nas na jacht następnego dnia. Przez cały wieczór, zamiast świętować dwa lata małżeństwa, przeżywaliśmy propozycję zabrania nas na statek i naszą odmowę. Wszystko tak szybko się działo, a my czuliśmy, że nasze marzenie może się spełnić. Następnego dnia, w samo południe, stanęliśmy obok pięknego, australijskiego jachtu Sue Sea. – Hello! Tu Asia i Adam! – Cześć! Miło mi was poznać. Jestem Igor. Zapraszam was na łódź. Od samego początku pięćdziesięcioletni na oko mężczyzna zyskał naszą sympatię. Opowiedzieliśmy mu, kim jesteśmy, jakie było nasze marzenie odnośnie do jachtostopu i dlaczego nie możemy z nimi płynąć. Kiedy tłumaczyliśmy mu tę ostatnią kwestię, patrząc jednocześnie na piękne wnętrze jachtu, który był pierwszym, w którym mieliśmy okazję przebywać, czuliśmy, jak wszystko w nas krzyczy. Mówiliśmy coś, co było sprzeczne z naszymi uczuciami. I wtedy Igor powiedział: – Słuchajcie, tyle podróżujecie, jesteście już tak daleko. Asiu, chciałabyś napisać książkę? Jak wyobrażasz sobie waszą książkę bez rozdziału o jachtostopie do Australii? To jest jedyna okazja, żeby spełnić Wasze marzenie. Coś w nas pękło. Łzy napłynęły do oczu i nic już nie było takie oczywiste. Żegnając się z naszym rozmówcą, obiecaliśmy, że jeszcze raz się zastanowimy i najpóźniej wieczorem zadzwonimy z ostateczną odpowiedzią. Mówiliśmy to jednak, już znając jej treść. Wyszliśmy na molo, spojrzeliśmy na siebie, złapaliśmy się za ręce i Adam zapytał: blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

– Płyniemy? – Płyniemy. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zadzwoniliśmy do rodziców i do Igora, a następnego dnia przyjechaliśmy poznać całą załogę. To było jak sen. Igor okazał się wspaniałym nauczycielem, wyrozumiałym zarówno dla uczącego się

sztuki żeglarskiej Adama, jak i dla mnie, zmagającej się z chorobą morską. Pełen pasji, niesamowitego doświadczenia, po prostu „złota rączka”. Spędziliśmy na oceanie razem dwa niezapomniane tygodnie. Wiemy, że gdyby nie jego zachęta, która wypływała ze szczerości i sympatii, nasze marzenie pewnie by się nie spełniło. Dzięki niemu mamy jedne z najwspanialszych wspomnień z tej podróży, a na samą myśl o spotkaniu w Bali Marina w sercu pojawia się wzruszenie i poczucie zdobycia upragnionego celu. Piszemy do siebie regularnie, zawsze oczywiście na tematy żeglarskie. Jest z nas dumny, że nie poprzestaliśmy na jednym jachtostopie, że pływaliśmy dalej. Jesteśmy mu też wdzięczni, że mimo braku doświadczenia z naszej strony – dał nam szansę. Najchętniej wziąłby nas kolejny raz na Sue Sea. Kto wie, kto wie… CHIŃSKI ANIOŁ. AUSTRALIA

Cel był jeden: docieramy z Adelajdy autostopem do centrum Australii, żeby zobaczyć świętą górę Aborygenów, Uluru, i wracamy. Pożegnaliśmy naszą niedawno poznaną polsko-australijską 127


PODRÓŻE

świat

rodzinkę i około dziewiątej rano zaczęliśmy łapać pierwszego tego dnia stopa. Staliśmy przy bardzo ruchliwej drodze, słońce zaczynało mocno przypiekać nasze nosy, więc tym bardziej marzyło nam się, by szybko coś złapać, choćby za miasto. Po jakichś dziesięciu minutach zatrzymała

chwyciłam jej zgrabne dłonie, żeby go oddać. Nie zgodziła się. Delikatnie, ale stanowczo schowała znowu u mnie australijski papierek, przytuliła mocno, pocałowała w policzek i powiedziała, że chciałaby kupić nam obiad. Potem jeszcze raz mocno mnie uścisnęła, życzyła szczęśliwej po-

się mniej więcej pięćdziesięcioletnia Chinka (a może była to Australijka z chińskimi korzeniami?). Nie wiedzieliśmy, czy stanęła tam dla nas, ponieważ zaparkowała dosyć daleko. Kiedy zobaczyłam, że cofa, podbiegłam do auta. W tym czasie zdążyła już wysiąść. Przywitałyśmy się bardzo ciepło i zapytałam, czy jedzie do miasta, które mieliśmy wypisane na naszej tabliczce. Pokiwała głową, że nie, ale zatrzymała się po coś innego. Wzięła moją dłoń i wsadziła w nią papierowy banknot. W odpowiedzi tym razem to ja szybko

dróży i odeszła. Moje oczy zapełniły się łzami. To było niezwykłe spotkanie, nie dlatego, że dostaliśmy pieniądze, ale ze względu na nią. Podczas naszego spotkania jej twarz była tak cudownie uśmiechnięta, wypełniona pięknym, nadzwyczajnym spokojem, przez co nie mogłam oderwać od niej oczu. Wyglądała, jakby znała nas od lat. Tak, to było niesamowite. Czułam, jakbym przytulała najbliższą mi osobę. Kiedy odjechała, otworzyłam swoją dłoń i zobaczyłam zielony kolor: 100 dolarów… Wzruszyłam się jeszcze bardziej. Nie

128

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

świat

znałam jej, a miałam w sobie tęsknotę za nią, za tym, żeby jeszcze raz zobaczyć jej twarz. Dostaliśmy od niej bardzo dużo pieniędzy, nie tylko na jeden obiad – akurat tyle wydaliśmy na nasz cały outbackowy wyjazd. Kiedy wspominam tamtą krótką, niespełna dwuminutową chwilę, pamiętam, że czułam się obdarowana, ukochana, zaszczycona. Jestem przekonana, że spotkaliśmy wtedy Anioła, z którym niestety nie udało nam się zrobić zdjęcia, ale pamięć o nim wyryła się miłością szczególnie w moim sercu.

– Jedzie tylko po to, żeby nas zawieźć? – Tak, wracał z pracy, zobaczył Was i postanowił, że chce Wam pomóc. Bardzo się cieszy z tego powodu. Zamiast radości czuliśmy wielki smutek. Było nam przykro, że człowiek, który cały dzień pracował, zamiast jechać do domu, poświęcił dwie godziny swojego cennego czasu, żeby pomóc obcokrajowcom. Przeprosiliśmy go za całą tę sytuację, ale on tylko kręcił głową z uśmiechem, wyjaśniając, że dla niego to żaden problem. Kiedy po pamiątkowym zdjęciu odjechał spod domu KIEROWCA, KTÓRY TAM NIE JECHAŁ. naszych znajomych, myślałam, że serce wyskoczy TAJWAN mi z żalu. „Ja już jestem na miejscu, a on musi Do przejechania mieliśmy niecałe 80 km, wraca- jechać jeszcze godzinę do swojego domu, gdzie liśmy z Tainan do Chiayi. O stopa w ogóle się nie od ponad godziny powinien już odpoczywać”, martwiliśmy, bo na Tajwanie działa on lepiej niż myślałam. I choć długo jeszcze nie mogłam poświetnie. Ustawiliśmy się z tabliczką i zaczęliśmy wstrzymać łez, wiedziałam, że zrobił to z czystej łapać. Nie minęły trzy minuty i już szliśmy w stro- dobroci, dając nam wielką życiową lekcję. Na nę zjeżdżającego na pobocze auta. Pokazaliśmy pewno to błogosławieństwo do niego wróci. kierowcy nasz list autostopowy po chińsku, po >< czym zapytaliśmy, czy jedzie tam, gdzie my. Bez wahania odpowiedział, że tak, że mamy wsiadać. Kończąc ten tekst, czuję wielki niedosyt. Tak naNie mówił za dobrze po angielsku, ale rozmowa prawdę każdego dnia spotykaliśmy kogoś, o kim na podstawowe tematy kleiła się dosyć dobrze. moglibyśmy napisać choć kilka dobrych zdań. Mniej więcej w połowie drogi zadzwonił do swo- Wiemy też, że żadna ze wspomnianych osób ani jej żony, która lepiej mówiła po angielsku, żeby żadna z tych, które są w naszej pamięci, nie okato ona zamieniła z nami kilka zdań. Od słowa zały nam serca dla swojej chwały, oklasków, dla do słowa zapytała, gdzie jej mąż ma nas zawieźć. dobrego imienia. Zrobiły to dla nas, żeby nam Standardowo zapytaliśmy, dokąd jedzie, żeby nie było lepiej, żebyśmy czuli się ugoszczeni, otoczeni musiał nadrabiać drogi. I w tym momencie padły opieką, bezpieczni. Każde takie spotkanie to dla nas najlepsza lekcja człowieczeństwa, tego, żeby zdania, które zbiły nas z tropu: swojego bliźniego traktować tak, jak sami byśmy – On pojedzie tam, gdzie chcecie Wy. – Nie, nie. Nie trzeba. Powiesz nam, gdzie chcieli, żeby nas traktowano. Mamy nadzieję, że już zdajemy ten egzamin i w bliskiej i dalekiej mieszkacie? przyszłości nie zabraknie nam dobra i miłości – Mieszkamy w Tainan. – Co? Jak to w Tainan? Dokąd w takim razie w sercach, żeby kontynuować to, co zaczęli nasi • bohaterzy – zwykli, ale niezwykli ludzie. jedzie Twój mąż? – Jedzie Was zawieźć. Joanna i Adam Dzieliccy Małżeństwo z czteroletnim stażem. Od blisko trzech lat w autostopowo-jachtostopowej podróży przez Azję, Australię i Oceanię. Amatorzy przygód, fani „spania na dziko”. Wyznają zasadę, że najlepsze wciąż przed nimi i że zawsze dadzą radę. Razem. Zakochani w sobie, zafascynowani ludźmi, wpatrzeni w świat, ciągle w drodze i z apetytem na więcej. Autorzy bloga Na nowej drodze życia (www.nanowejdrodzezycia.pl).

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

129


PODRÓŻE

świat

Subiektywny niezbędnik turecki

T

www.matkapuchatka.pl

urlopowe „przydasie”

od czerwca do września, wtedy też temperatura wody w morzu jest zbliżona do temperatury powietrza. Jeśli nie zależy Ci jednak na egzotycznych upałach, warto zaplanować wycieczkę na maj lub październik (ok. 22 stopni). Wtedy na plażach i w hotelach nie ma wielkiego tłoku, na bazarach nikt nie ogranicza Twojej strefy osobistej, a ceny zorganizowanych wycieczek (np. w opcji last minute) są o wiele bardziej Upoluj dobrą ofertę, korzystne niż w miesiącach letczyli kiedy jechać do Turcji nich. Za tygodniowy pobyt dla Turcja jest krajem cieplejszym niż całej rodziny (2+2) w wersji all Polska; sezon trwa tu od maja do inclusive w pięciogwiazdkowym października, a nawet do pierw- hotelu w Turcji zapłacisz porówszego tygodnia listopada. Najcie- nywalnie jak za tygodniowy poplej, bo w okolicach 30 stopni, jest byt nad polskim morzem. Różnica

urcja to malownicze górskie krajobrazy, zielone lasy i ciepłe morza – niby bliska, ale potrafi zaskoczyć. W tym miejscu niesamowita historia łączy się z bogactwem kulturowym, a tradycja odnajduje się we współczesności. Wielka turecka przygoda jeszcze przed Tobą? Skorzystaj z „Subiektywnego niezbędnika” i nie daj się zaskoczyć.

Marzena Gaczoł

czyli

130

polega na gwarancji dobrej pogody i, co niestety cieszy mniej, braku pewności co do dostępności korzystnej oferty. Masz w sobie instynkt łowcy i nosa do okazji? Spróbuj! Jednak nim zaczniesz polowanie, sprawdź ostrzeżenia dla podróżujących na stronie http://www.msz.gov.pl – może się okazać, że wyjazd do Turcji w tym roku nie należy do bezpiecznych. Informacje niezbędne – bez tego ani rusz Zanim wybierzesz się do Turcji, upewnij się, że Twój paszport jest ważny jeszcze przez co najmniej 180 dni. Kolejnym niezbędnym dokumentem upoważniającym do przebywania na terenie tego kraju blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

świat

jest wiza. Istnieją trzy sposoby na jej zdobycie: pozostawienie sprawy w gestii biura podróży, które za dodatkową opłatą załatwi ten papier za Ciebie (koszt: ok. 100 zł), kupienie wizy na miejscu w specjalnie wyznaczonej do tego celu „budce” (koszt: 30 $ lub 25 euro) albo wyrobienie jej drogą elektroniczną (koszt: 20 $). Trzecia opcja, choć najbardziej opłacalna, wymaga posiadania karty kredytowej lub debetowej (wyłącznie Mastercard, Visa lub UnionPay), bez której nie można dokonać zakupu. Niezbędne dane wysyłasz za pomocą formularza udostępnionego na stronie https://www.evisa.gov.tr/pl, a gotową wizę otrzymujesz na adres mailowy. Wiza jest ważna przez 180 dni, jednak jednorazowy pobyt nie może przekroczyć 90 dni. Nie zapomnij jej wydrukować! Pamiętaj, że Twoje dziecko również musi mieć aktualny paszport i wizę. Na lotnisku musisz pojawić się dwie godziny przed planowanym wylotem. Zdajesz bagaże, odbierasz bilet, przechodzisz przez bramki i… masz chwilę na zakupy w strefie – zaopatrz się w alkohol i żelki (żucie pozwala uniknąć efektu zatkanych uszu). Lot do Turcji trwa 4 godziny. Na miejscu nie zapomnij przestawić zegarka! Obowiązującym czasem będzie odtąd czas europejski, a różnica w odniesieniu do Polski wynosi jedną godzinę do przodu. Byle się dogadać? Językiem urzędowym jest turecki, ale (przeważnie) bez problemu porozumiesz się po rosyjsku (przede wszystkim), niemiecku i po polsku. Turkowie poza standardowym „taniej jak w Biedronce” czy „skóra z kangura” potrafią naprawdę blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

zaskoczyć znajomością polszczyzny, a przy tym można z nimi nieźle pożartować. Warto jednak znać podstawowe zwroty i sprawdzić naszemu rozmówcy przyjemność, mówiąc w jego języku. Jeśli nie planujesz opuszczania hotelu, z pewnością sobie poradzisz, pamiętaj jednak o „havlu”. W hotelu pracują często osoby, które mówią jedynie w swoim ojczystym języku, a miejsca, z których pobiera się ręczniki plażowe, są zawsze ukryte gdzieś w podziemiach budynku czy na uboczu. Znajomość prostego słowa „havlu” pomoże Ci zaoszczędzić zbędnej bieganiny. Kiedy wyjdziesz poza mury hotelu, jesteś zdany tylko na siebie. Co wtedy? Jeśli tureckie słówka to dla Ciebie magia, a Twój rozmówca ni w ząb nie zna angielskiego, mów po prostu po polsku, używaj mowy ciała i znanych gestów oraz pamiętaj o uśmiechu – pozytywne nastawienie do rozmówcy jest podstawą udanej konwersacji. Przypomnij sobie podstawowe słówka angielskie z zakresu zdrowia. Może się zdarzyć, że będziesz potrzebować czegoś na przeczyszczenie albo odwrotnie – dopadnie Cię rozwolnienie czy nękać Cię będą wymioty. Warto opisać wtedy swój problem, chociaż z pomocą gestykulacji też dasz radę, ale nie oczekuj powagi na twarzy farmaceuty. Najlepiej zaopatrzyć się w potrzebne specyfiki w Polsce, po co stresować się na miejscu? Lepiej zapobiegać, niż leczyć Turecka flora bakteryjna różni się od polskiej. Nasze europejskie podniebienia z przyjemnością przyjmują tureckie smaki, ale też

Dzień dobry, cześć

Merhaba

Do widzenia

Güle güle (gule gule)

Tak

Evet

Nie

Hayɪr (hajir)

W porządku, zgoda

Tamam

Proszę

Lütfen (litfen)

Jak się masz?

Nasɪlsɪn (nasylsyn)

Która godzina?

Saat kaç (sat kacz)

Mnóstwo, wiele

Çok (czok)

Bardzo dobre

Çok iyi (czok ijaj)

Ile kosztuje?

Kaç para (kacz para)

Bardzo drogie

Çok pahalı (czok pahaly)

Zniżka

Indirim

Ręcznik

Havlu

Woda

Su

Piwo

Bira

Wino

Şarap (siarap)

Herbata

Çay (czaj)

często poddają się w walce z obcymi bakteriami. Nie obawiaj się jednak, bo na pewno głodny nie będziesz, ale przestrzegaj kilku prostych zasad: » Podobno woda z kranu jest zdatna do picia, ale mocno chlorowana. Dla własnego spokoju pij jedynie wodę butelkowaną i taką myj zęby. Unikaj również lodu w drinkach, ponieważ ten jest robiony z kranówki. » Alkohol może mieć działanie antyseptyczne i chronić przed 131


PODRÓŻE

Fot. Marzena Gaczoł

świat

zatruciem, zatem pamiętaj o zakupach w strefie. » Unikaj (przynajmniej w pierwszym dniu) surowizny, wybierając potrawy, które zostały przetworzone: gotowane, smażone, pieczone. » Omijaj szerokim łukiem wszelkie ciasta, ciasteczka i desery z kremami.

w trakcie jazdy lub opuszczając tym większa radocha, o ile lubisz pojazd (wtedy najlepiej). Uwaga! bliskie kontakty z obcymi. Na Jeśli jedziesz z dzieckiem, zawsze bazarze masz szansę kupić dobre weź je na kolana – masz wtedy jakościowo ubrania w okazyjszansę zaoszczędzić, bowiem pra- nych cenach, tamtejsze przyprawy wie nigdy kierowcy nie pobierają (sypkie lub pakowane w fikuśne koszyczki), perfumy, zabawki, toopłaty za malucha. Nastaw się pozytywnie. Dolmu- rebki, a nawet owoce i warzywa, sze pozwolą Ci zderzyć się z turecką jeśli bazar połączony jest z targiem kulturą, ponieważ Turcy korzysta- warzywnym. Komunikacja, Turcy są bardzo przyjaźnie nają z tego środka transportu często czyli w dolmuszu wszystko i chętnie. Może się zdarzyć, że obok stawieni do kupujących, często się może zdarzyć Ciebie będzie jechała koza czy kura staną na głowie, zachwalając swój Poza zorganizowanymi przez biu- trzymana pod pachą, może być i tak, towar. Na każdym kroku usłyszysz, ro podróży wycieczkami warto że – jeśli budzisz zaufanie – ktoś że właśnie ta koszulka jest najlepwybrać się na zwiedzanie okolicy. wciśnie Ci w ręce niemowlaka szej jakości – nie to, co u sąsiada, Zapomnij o taksówa potem i tak zapewce, chyba że jedziesz nią Cię, że na straTurcy uwielbiają dyskutować! z większą paczką, ganie obok mają to, wtedy taka eskapaczego możesz jeszcze Opowiedzą o rodzinie, pokażą da może się opłacić. potrzebować. Special zdjęcia, a i wypytają o wczasy, Na samym początku price for you będzie wrażenia i Polskę. ustal z kierowcą cenę Cię atakować z każza przejazd, zawsze dej strony, a rabat dla zaproponuj odrobinę niższą – a nuż i wyrzucając z siebie potok słów, pierwszego klienta może okazać się się uda! – i koniecznie ustal cel po- ruszy w stronę kierowcy. Czasem jedynie chwytem marketingowym, dróży. trafisz na rozśpiewane towarzystwo choć nie zawsze. Niemniej, jeśli Podstawowym środkiem prze- lub na mężczyznę, który obiera poszukasz, z pewnością znajdziesz mieszczania się w Turcji są małe ziemniaki. Zapamiętaj: w dolmu- takie produkty czy wyroby, które autobusy zwane dolmuszami. szu wszystko się może zdarzyć. spełnią Twoje oczekiwania. Zanim Cena za przejazd jest stała i ustalojednak zaczniesz pytać o cenę i rozBazary, ach, bazary, na z góry, niezależnie od trasy, któpoczniesz negocjacje, upewnij się, rą pokonasz. Jednorazowa podróż czyli jak nie dać się czy na pewno chcesz coś kupić; nie wycyckać i uniknąć oplucia kosztuje 3 liry tureckie lub 1,5 euro rób tego dla zabawy – potraktuj (czyli prawie dwukrotność kwoty Turcja jest krajem rolniczo-prze- sprzedawcę poważnie. Negocjow lirach!), zatem o wiele korzyst- mysłowym, którego główne gałęzie wać ceny można, jak najbardziej, niej jest mieć przy sobie lokalną przemysłu to przede wszystkim: ale nigdy nie rób tego nachalnie, walutę. Dolmusze zatrzymują się rolnictwo, branża tekstylna, skó- z tak zwanym fochem, okazując na wyznaczonych przystankach, rzana oraz ceramika. Turcy słyną wyższość – czasem uśmiechem ale możesz zatrzymać ten busik również z pięknych wyrobów ze można naprawdę dużo ugrać, jeśli w każdej chwili – wystarczy poma- srebra i złota. nie zniżkę, to przynajmniej jakiś Będąc w Turcji, nie można sobie konkretny gratis. chać ręką do kierowcy. Wsiadając, zawsze upewnij się, czy dolmusz podarować wyprawy na najbliższy Turcy uwielbiają dyskutować! jedzie tam, gdzie chcesz; możesz bazar, a taki z pewnością znajdzie Opowiedzą Ci o swojej rodzinie, liczyć na to, że kierowca powie się w mieście obok czy ciut dalej – często pokażą zdjęcia, a i wypyCi, kiedy należy wysiąść. Opłatę dolmuszem na pewno tam doje- tają o wczasy, wrażenia i Polskę. uiszczasz u kierowcy i robisz to dziesz. Wszystkie bazary są do Nie bądź opryskliwy, otwórz wtedy, kiedy chcesz – przy wejściu, siebie podobne, ale im okazalszy, się na rozmówcę – to ciekawe 132

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


PODRÓŻE

świat

doświadczenie. Turcy uwielbiają też dzieci, co początkowo może być dla Ciebie lekko przerażające. Bywa, że odwrócisz się na chwilę, a już ktoś zacznie głaskać Twojego malucha po główce czy, klęcząc przy wózku, będzie stroić śmieszne miny. Pozwalaj na to, ale oczywiście obserwuj i kontroluj. Może się też zdarzyć, że sprzedawca, chcąc umilić Ci zakupy, poczęstuje Cię turecką herbatą – nie patrz na nią jak na truciznę i jeśli planujesz zakupy, nie odmawiaj – jest naprawdę pyszna! Bywa też, że kiedy dobijecie już targu, dostaniesz zaproszenie na domową kolację! Znajdziesz w sobie na tyle odwagi, by je przyjąć? Zanim wpadniesz w szał zakupów, pamiętaj, że za nadbagaż trzeba dodatkowo zapłacić, a maksymalna waga walizki (u większość przewoźników) to 20 kilogramów (32 kilo, jeśli pakujesz się z drugą osobą). Gdyby jednak się zdarzyło, że przekroczysz ten limit, pamiętaj, że masz do dyspozycji jeszcze bagaż podręczny, a jeśli i on będzie za duży, wrzuć na siebie nowy ciuch – lub kilka.

Cię nie powinno być – mihrab to wnęka wskazująca Mekkę, a przeznaczona tylko dla modlących się. Konkretne: przed wejściem do meczetu należy zdjąć obuwie i zostawić je w wyznaczonym miejscu lub włożyć do reklamówki i zabrać ze sobą, należy również okryć gołe ramiona i nogi, a kobiety powinny dodatkowo zakryć włosy (nie zawsze jest to obowiązkowe); przed wejściem przeważnie wyłożone są chusty, których można użyć do okrycia. Jeśli nie godzisz się na te zasady, nie wchodź. Tu negocjacje nie obowiązują. Wielkość meczetu i liczba wieżyczek (zwanych minaretami) zależą od zamożności okolicy, w której został on postawiony. Małe budowle mają jedną, największy meczet Sułtana Ahmeda w Stambule ma ich aż sześć. Z minaretów muezin nawołuje wiernych do modlitwy, ale jest to przeważnie nagranie puszczone z zamontowanych na szczycie głośników. Pięć razy dziennie będziesz miał okazję wysłuchać nawoływania, a pierwszego spodziewaj się już o świcie. Jeśli uda Ci się zobaczyć meczet nocą, z pewnością pozytywne wraUszanuj, po prostu żenie zrobi na Tobie jego oświeWiększość, bo blisko 98% Turków, tlenie – nie ma tu mowy o nudzie, wyznaje islam. Wśród podstawo- bowiem minarety podświetlane wych zasad tej religii znajduje się są na niebiesko, czerwono czy zieprzede wszystkim modlitwa, którą lono – zdecydowanie rzucają się należy odmówić pięć razy dziennie. w oczy. Może się zdarzyć, że nagle kierowca dolmusza zatrzyma się na pobo- Przymusowe przedłużenie czu, a wszyscy wokół Ciebie zaczną wakacji? Lepiej nie! odprawiać modły. Bywa i tak, po Czego warto unikać i na co należy zwrócić uwagę, zanim wybierzesz prostu. Chcąc odwiedzić meczet – a tych się w drogę powrotną? Z Turcji nie jest naprawdę sporo – uszanuj pa- wolno – pod karą grzywny, a nawet nujące tam zasady. Podstawowe: pozbawienia wolności – wywozić nie przeszkadzaj wiernym i nie przedmiotów, które liczą ponad pchaj się z aparatem tam, gdzie sto i więcej lat. Wszelkie muszelki blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

133


PODRÓŻE

świat

ok. 30 porcji (małe kosteczki)

Pralinki lokum

oraz kamyczki mogą zostać uznane za dobro narodowe, a znalezione przez celnika w Twoim bagażu pewnie przysporzą Ci wielkich problemów. Oczywiście może się zdarzyć, że podczas kontroli

Twoje zachomikowane w walizce skarby nie zostaną odkryte, ale miej na uwadze, że kiedy wszystko wyjdzie na jaw, to, czy skończy się na uśmiechu i konfiskacie, czy wyniknie z tego niepotrzebna afera, zależy tylko i wyłącznie od humoru osoby, na którą trafisz – a z tym, jak wszędzie, bywa różnie. Lepiej nie ryzykować. Minerały, kamienie i tego typu przedmioty można wywozić jedynie za okazaniem odpowiednich dokumentów. Z Turcji nie można również przemycać roślin (żadnych) ani zwierząt (tych wypchanych również). Jeśli natomiast decydujesz się na kupno dywanu, musisz dopilnować, by sprzedawca wydał Ci „dokument sprzedaży”, którego będą od Ciebie wymagać na lotnisku. Pamiętaj: nie ma papierów, nie ma dywanu!

O narkotykach chyba nie trzeba wspominać? Wiadomo, że wakacje zawsze warto przedłużyć, ale 20 lat w tureckim więzieniu pewnie nie jest spełnieniem Twoich marzeń – tureckie prawo jest w tym przypadku bardzo rygorystyczne. Pamiętaj: nie zgub dokumentów, mniej oko na współtowarzyszy, dziel się uśmiechem oraz korzystaj ze słońca i wody. Udanych wakacji!

>< Smaki Turcji w Twoim domu Pralinki lokum (ang. turkish delight) możesz przygotować samodzielnie. Przepis jest prosty, składniki niewyszukane, a radość z delektowania się tymi małymi słodkimi • kosteczkami ogromna!

Czas przygotowania ok. 30 minut + chłodzenie przez noc w lodówce Składniki

» » » »

1 szklanka drobnego cukru do wypieków ¼ szklanki mąki kukurydzianej lub ryżowej ½ szklanki wody 2 łyżeczki soku z cytryny lub ½ łyżeczki kwasku cytrynowego » ½ szklanki cukru pudru do obtoczenia » łyżeczka masła do posmarowania foremki Dodatki (opcjonalnie)

» » » » »

5 łyżek dowolnego soku owocowego 1 łyżeczka wody różanej drobno posiekane pistacje lub orzechy suszone owoce (np. morele lub żurawina) barwnik

Przygotowanie 1. Do rondla wsyp cukier, zalej wodą i gotuj na średnim ogniu, do rozpuszczenia. 134

2. Dodaj mąkę kukurydzianą, gotuj przez ok. 5 minut, cały czas mieszając. 3. Dodaj sok z cytryny, sok owocowy, wodę różaną, barwnik i zamieszaj. 4. Gotuj do uzyskania konsystencji bardzo gęstego kisielu, od czasu do czasu zamieszaj. 5. Masę przełóż do nasmarowanej masłem lub wyłożonej folią spożywczą foremki. Jeśli masz ochotę, dodaj pistacje albo owoce, wciskając je w masę. Kiedy masa ostygnie, wstaw ją na noc do lodówki. 6. Masę wyłóż na blat posypany cukrem pudrem, pokrój w małe kosteczki, obtocz wszystkie w cukrze. Cukier po pewnym czasie wsiąka w pralinki, ale możesz ponownie je obtoczyć. Przechowuj w blaszanej puszce. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

fakty i mity

Kłaniaj się nisko odzicielstwo i jego uwarunkowania społeczne mają bardzo ugruntowaną tradycję we współczesnym świecie. Często dopatruje się w tym czegoś wyjątkowego, niekiedy magicznego i sakralnego, a jednocześnie jest to proces niezwykle naturalny, wręcz pierwotny. Przez lata nagromadziło się wiele teorii na temat rodzicielstwa, dając początek różnym szkołom „trenowania” dzieci. Choć każda z nich opiera się na odmiennych metodach, to jednak ich cel z założenia jest wspólny – pomoc w wychowaniu dzieci na porządnych dorosłych. Czas obalić mity na temat idei przywiązania i rodzicielstwa bliskości.

Zanim zostałam mamą, z ciekawością obserwowałam rodzicielskie metody i sposoby na oszlifowanie tych trochę nierównych i momentami twardych diamencików, które w przyszłości miały cieszyć idealnie równymi krawędziami. Pomysły na wychowanie pojawiały się sezonowo, co rusz coś nowego, aby za moment powrócić do korzeni, skłaniając się ku tradycji. Za każdym razem, gdy miałam bezpośredni kontakt z jednym z tych trendów, nie zastanawiałam się, jak blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

postąpię w przyszłości. Od początku miałam jasną wizję, jaką chcę być mamą. Jestem osobą uczuciową, kierującą się emocjami, z ogromną potrzebą kontaktu z drugim człowiekiem. Dlatego niewymuszenie i bez zastanowienia taką też postawę przyjęłam w relacji z moim dzieckiem. Z chwilą, gdy dowiedziałam się, że biją we mnie dwa serca, wszystko potoczyło się bardzo naturalnie. Poddałam się w zupełności temu, co przynosiły kolejne dni. Bywało różnie – czasami nieporadnie, niezdarnie i stresująco, innym razem spokojnie i bez niepotrzebnych nerwów. Przez cały czas ufałam sobie, słuchałam swojej intuicji i wierzyłam w siłę rodzicielskich uczuć. Bliskość, dotyk i uważność na potrzeby dziecka były i są dla mnie jedynym drogowskazem. Nie czuję się z tym wyjątkowo, nie oczekuję pochwał czy medalu. Moja postawa jest dla mnie oczywista i zupełnie naturalna, co więcej – to jedyna metoda wychowawcza, jaka jest mi znana. Jeszcze do niedawna nie wiedziałam, że mój macierzyński styl ma fachową nazwę i opisany jest w specjalistycznych książkach. Sądziłam, że bliskość to po prostu żarliwa potrzeba ludzi uczuciowych.

Fot. Aleksandra Dobies

R

i pozwalaj na wszystko

Aleksandra Dobies www.doutratytchu.com

135


RODZINA

fakty i mity

BYĆ BLISKO

Rodzicielstwo oparte na silnej więzi i przywiązaniu jest znane od wieków. Nie jest to nowa technika ani sezonowy trend. To idea wykorzystywana w wielu kulturach i praktykowana przez rodziców na całym świecie. Jednak dopiero od niedawna w odniesieniu do tego stylu zaczęto stosować terminu „rodzicielstwo bliskości” (RB). Pomysłodawcą tego nazewnictwa jest amerykański

wysyła otoczeniu. Dostosowanie się do jego potrzeb i próba ich zaspokojenia sprawiają, że poznawanie i oswajanie nieznanego świata stanie się znacznie łagodniejsze dla małego człowieka. Dowolność zaś kryje się w niepowtarzalnej osobowości dziecka. Każda istota jest inna, dlatego niemożnością jest stworzenie jednej, uniwersalnej metody, gwarantującej wychowanie młodego osobnika na porządnego dorosłego. To na nas, opiekunach, spoczywa przyjemny obowiązek dogłębnego poznania swojej pociechy i stania się ekspertami w odniesieniu właśnie do niej. Dzięki takiej otwartości i chęci zrozumienia mamy możliwość pokierowania małym człowiekiem, aby w przyszłości cieszyć się owocami swojej pracy. Sears dowodzi, że rodzicielstwo bliskości to styl, który w pełni spełnia warunki umożliwiające zbudowanie ciepłej, otwartej i pełnej zaufania relacji w rodzinie. KOCHAĆ ZA MOCNO

pediatra, William Sears, który w swoich publikacjach przekonuje o słuszności RB. Rodzicielstwo bliskości to nie tylko styl wychowania, który opisuje relacje opiekunów z dzieckiem. To przede wszystkim pewien sposób myślenia o wychowaniu małego człowieka oparty na instynkcie, zaangażowaniu i wrażliwości na potrzeby malucha. Wychowanie w duchu rodzicielstwa bliskości nie jest zbiorem sztywnych reguł. Owszem, doktor Sears wymienia konkretne filary RB, pokazując narzędzia, którymi rodzice mogą się posługiwać, aby zbudować silną więź z dzieckiem. Niemniej, nie są to bezwzględne zasady. RB to nie hazard, tu nie obowiązuje reguła „wszystko albo nic”. Zgłębiając tajniki tej filozofii, bo tak też można postrzegać naukę Williama Searsa, szybko można się zorientować, że daje ona niesamowitą swobodę. Jej głównym założeniem jest maksymalne wspomaganie rozwoju dziecka poprzez odbieranie sygnałów, jakie maluch 136

Zadziwiające, że wychowanie oparte na intuicji, naturalnych odruchach, wrażliwości i uczuciowości może być tak żarliwie krytykowane. Oczywiście jawny sprzeciw byłby usprawiedliwiony, gdyby doprowadzić tę formę rodzicielstwa do ekstremum. Jednak wtedy należałoby się zastanowić, czy jest możliwe być blisko za bardzo i kochać za mocno? Co jest miarą miłości do własnego dziecka? Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, faktem jest, że RB bywa postrzegane jako kontrowersyjne. W sieci aż roi się od artykułów podających w wątpliwość zasadność idei przywiązania w opiece i pielęgnacji małego dziecka. Z ciekawością przeczytałam niektóre teksty atakujące teorie Searsa i było mi przykro. Tak po ludzku przykro, ponieważ współcześnie mamy ogromny problem z komunikacją. Bezzasadne argumenty, które przyrównują zwolenników RB do świadków Jehowy czy nawiedzonych opiekunów narzucających swoje racje i metody wychowawcze, to tylko jeden z powodów niezrozumienia teorii więzi. Wszelkie negatywne głosy, z którymi się spotkałam, wynikały w większości z niewiedzy, czym w rzeczywistości jest rodzicielstwo bliskości. Wyciąganie błędnych wniosków i powielanie irracjonalnych stereotypów często było spowodowane po prostu nieznajomością nauki Williama Searsa. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

fakty i mity

Odmienność poglądów oraz dowolność podążania ścieżką rodzicielstwa, zgodną z wewnętrznymi przekonaniami, jest czymś zupełnie naturalnym. Również krytyka, o ile konstruktywna, jest uzasadniona, a nawet pożądana. Jednak gdy teoriom naukowym popartym badaniami przeciwstawia się nieprawdziwe zarzuty, mamy do czynienia z czystą ignorancją. W Księdze rodzicielstwa bliskości doktor Sears poświęca cały rozdział obalaniu mitów narastających wokół RB. Odkąd idea przywiązania stała się popularna w środowiskach parentingowych, pojawiło się sporo fałszywych przekonań, które kreują wizerunek rodzicielstwa bliskości jako styl wychowania propagujący fanatyczne podporządkowanie się małemu terroryście, przy jednoczesnym bezwzględnym karmieniu piersią, wspólnym spaniu oraz obwieszaniu się chustami i nosidłami, jak na prawdziwego męczennika przystało. Skupienie się na filarach RB jako hasłach, bez włożenia wysiłku w to, by dotrzeć do istoty rzeczy, tworzy kolejne bzdurne stereotypy; ze szkodą dla samej idei. W takim razie: czym rodzicielstwo bliskości jest, a czym nie jest? Co stanowi clue tworzenia silnej więzi z dzieckiem, a co jest krzywdzącym uproszczeniem?

2. RB opiera się na długim karmieniu piersią, spaniu w jednym łóżku oraz noszeniu dziecka w chuście

1. RB to kolejny sezonowy trend

3. Dzieci wychowane w duchu RB są rozpieszczone, niesamodzielne i egoistyczne

Owszem, wyżej wymienione czynności to jedne z filarów RB, popierane przez doktora Searsa, które mogą pomóc w budowaniu silnej więzi bliskości. Istotne jest jednak, aby pamiętać, że nie są to bezwzględne atrybuty tej idei. Sears wielokrotnie podkreśla w swoich rozprawach, że możliwe jest wychowanie dziecka w duchu RB bez konieczności przestrzegania wszystkich filarów. To błędne przeświadczenie jest silnie związane z kolejnym mitem, który pojawił się w odniesieniu do RB. Mianowicie, że filozofia przywiązania jest pewnego rodzaju męczeństwem i niesamowitym poświęceniem rodziców wobec dziecka. To ogromne uproszczenie. Otóż, zgłębiając naukę Williama Searsa, bardzo szybko można się zorientować, że główne założenie RB to zdrowa, szczęśliwa i otwarta rodzina – nie tylko dziecko, ale także mama, tata i pozostali członkowie. Dopiero zachowanie równowagi w zaspokajaniu potrzeb wszystkich bliskich może zagwarantować spokój rodziny. Dlatego gdy ktoś z zaangażowanych nie czuje się komfortowo w sytuacji określanej jako jeden z filarów RB, ma pełne prawo i swobodę MITY NA TEMAT RODZICIELSTWA BLISKOŚCI w pominięciu tego kroku.

Fundamentalną kwestią jest uzmysłowienie sobie, iż rodzicielstwo bliskości to nie jest nowa technika wychowania dzieci. To nie moda ani fanaberia współczesnych, przewrażliwionych rodziców, ale coś znanego i praktykowanego od wieków w różnych kulturach na całym świecie. To styl rodzicielstwa, który z pewnością byłby stosowany przez opiekunów pozbawionych dostępu do wszelkich szkół wychowania. Opiera się on w zupełności na intuicji i wrażliwości na potrzeby dziecka, na silnej dążności do bycia blisko i na szacunku do drugiego człowieka. Oczywiście istnieją pewne wskazówki, tzw. filary RB, które mają za zadanie wspomóc rodziców w nawiązaniu właściwej więzi ze swoją pociechą. Niemniej nie stanowią one bezwzględnych zasad, którymi należy się kierować, aby jednoznacznie określić, iż mamy do czynienia z filozofią rodzicielstwa opartą na przywiązaniu. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Obawa związana z psuciem młodego osobnika poprzez nadmierną czułość prawdopodobnie wynika z identyfikowania stylu bliskości z pobłażliwością i całkowitym podporządkowaniem. Warto jednak zaznaczyć, że przeświadczenie o umiejętnościach manipulacji dorosłymi przez niemowlę jest po prostu niemądre. Jedyną formą języka, jaką zna kilkumiesięczne dziecko, jest płacz. Gdy jest mu źle, jest głodne, coś go uwiera, boli, a może najzwyczajniej w świecie chce poczuć kogoś, komu ufa – to krzyczy. Szybka reakcja i nauka rozpoznawania oczekiwań swojej pociechy to nie rozpieszczanie, a wrażliwość na jej potrzeby. Dziecko wychowane w duchu bliskości i przywiązania wzrasta w szacunku dla uczuć drugiego człowieka. Jest empatyczne i chętne do niesienia 137


RODZINA

fakty i mity

pomocy, bo taki wzorzec jest mu znany. Ponadto maluch, którego potrzeby są zaspokajane w pierwszym okresie jego życia, jest później zazwyczaj osobą otwartą, dobrze czującą się wśród innych i samodzielną. Troskliwe wspieranie rozwoju dziecka w wieku zależnym od dorosłych owocuje niezależnością w przyszłości. 4. RB to bezstresowe wychowanie, w którym nie ma zasad i pozwala się dziecku na wszystko

Zacznijmy od tego, czy istnieje coś takiego jak bezstresowe wychowanie? Czy jest możliwe wspomaganie rozwoju dziecka bez sytuacji nerwowych zarówno dla malucha, jak i dla dorosłych? Jasne granice, które gwarantują równowagę emocjonalną i współżycie członków danej społeczności, są elementarnym szczeblem w budowaniu zdrowej i szczęśliwej rodziny. RB nie jest tu wyjątkiem. Rozpoznawanie i zaspokajanie oczekiwań niemowlaka jest bardzo wymagające, niekiedy męczące i frustrujące. Dlatego wyznaczenie zasad, które idą w parze z konceptem idei przywiązania, jest niezwykle istotne. Jeśli opiekunowie czują się wypaleni, rodzicielstwo nie sprawia im przyjemności, a potęguje tylko samotność i niemoc, to znak, że równowaga została zachwiana i niezbędna jest pomoc. Wprowadzanie jasnych reguł nie powinno stanowić problemu – przecież RB opiera się na dogłębnym poznaniu swojego dziecka, które ufa rodzicom bezgranicznie. Zaakceptuje granice, jeśli będą one stałym elementem jego codzienności. Należy również mieć na uwadze, że filozofia bliskości to także umiejętność odmawiania. Przyzwyczajenia, zachcianki i pobłażliwość nie są synonimami przywiązania i należy nauczyć się je odróżniać od potrzeb malucha. Pamiętajmy również, że decydując się na rodzicielstwo, musimy zdawać sobie sprawę, iż to nie dziecko powinno wpasować się w styl naszego życia – to rodzic jest zobowiązany stworzyć bezpieczny świat dla swojej pociechy. Być może wielu młodych opiekunów ma poczucie, że dziecko podporządkowuje sobie dorosłych. Faktycznie tak jest, ale wynika to z faktu, że nie jest ono w stanie samo o siebie zadbać. 138

5. Rodzicielstwo bliskości jest przeznaczone wyłącznie dla małych i zdrowych dzieci oraz dla niepracujących matek

Oczywiście wspaniale byłoby być wiernym bliskości od pierwszych wspólnych chwil z maleństwem, ale przecież nigdy nie jest za późno na zmiany. Po prostu małe dziecko szybciej przystosuje się do takiej opieki, bo innej nie zna. Ze starszym potomkiem może to być początkowo trudniejsze, ale nie niewykonalne. Relacja oparta na przywiązaniu i poszanowaniu dla drugiego człowieka jest zawsze dobrym krokiem wychowawczym. Nieprawdą jest również, że RB sprawdzi się jedynie u zdrowych dzieci, których rozwój przebiega prawidłowo. Każdy człowiek – zdrowy czy chory – zasługuje na ciepło, bliskość i wyjątkowe, empatyczne traktowanie. Wychowanie w duchu idei przywiązania pozwoli dziecku o większych potrzebach na rozwinięcie swojego potencjału. Rodzicom zaś ułatwi akceptację niepełnosprawności. Kolejnym mitem, z którym należy się rozprawić, jest przekonanie, że RB jest wyłącznie dla matek, dodatkowo niepracujących. Bzdura. Współcześnie zaangażowany ojciec nie jest nadzwyczajnym okazem. To zupełnie naturalne, że tata aktywnie uczestniczy w życiu dziecka już od pierwszych jego chwil na świecie. Ponadto wierność bliskości z większą swobodą i skutecznością pozwoli na podtrzymanie silnej więzi z dzieckiem po powrocie do pracy – czy to matki, czy ojca. OPOWIEŚCI O RODZICIELSTWIE BLISKOŚCI

Pozornie RB może wydawać się szalenie trudne i jawić się jako niekończący się maraton zaspokajania potrzeb malucha. Po części to prawda, bo początki rozpoznawania języka niemowlęcia bywają niekiedy frustrujące, ale z czasem wzajemne porozumiewanie się powinno przebiegać sprawniej. Z pewnością każdego rodzica dopadają chwile zwątpienia i zniechęcenia. W takich momentach najlepiej poszukać wsparcia u innych rodziców, dla których równie istotne jest zaufanie intuicji w budowaniu bliskiej więzi z własnym dzieckiem. Ich słowa mogą być potwierdzeniem, że podążamy właściwą rodzicielską ścieżką. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

fakty i mity

Jeszcze w ciąży dostałam Księgę rodzicielstwa bliskości, okazało się, że wskazówki tam zawarte, są bardzo bliskie sposobowi, w jaki intuicyjnie chciałam wychowywać mojego syna. Od maleńkości podążamy za jego potrzebą bliskości i zrozumienia. Jesteśmy na wyciągnięcie ręki zawsze, kiedy tego potrzebuje. Po czterech latach widzimy, w jaki sposób takie wychowanie procentuje – syn ma do nas pełne zaufanie, wie, że zawsze może na nas liczyć. Uczymy go uważności na drugiego człowieka, przy jednoczesnym zaspokajaniu własnych potrzeb. Rośnie nam mały, mądry człowiek. • Klaudyna, mama czteroletniego Tymka Gdy dowiedziałem się, że zostaniemy z żoną rodzicami, od początku wiedziałem, że chcę być obecnym ojcem. Dlatego uczęszczałem z żoną na badania, wieczorami dotykałem i mówiłem do coraz większego brzucha. Bałem się, to normalne, bo w budowanie mojej więzi z dzieckiem musiałem włożyć trochę więcej wysiłku niż żona. Kiedy po 10 godzinach akcji porodowej okazało się, że należy wykonać zabieg cesarskiego cięcia, to ja byłem przy żonie i jako pierwszy przytuliłem naszą córeczkę. Tak się szczęśliwie ułożyło, że byliśmy nierozłączni przez pierwsze dwa miesiące życia Lilki. Od początku angażowałem się w każdą czynność: kąpałem Lili, przebierałem ją, nosiłem, tuliłem, kangurowałem i wychodziłem na spacery. Przejąłem również większość obowiązków domowych, bo wiedziałem, że moja żona potrzebuje dużo wsparcia i odpoczynku. Nie uważam, że moje postępowanie było wyjątkowe lub niezwykłe, to było zupełnie naturalne i wynikało z wewnętrznej potrzeby. Od ponad roku staramy się reagować na potrzeby naszej córeczki, być przy niej blisko, aby w przyszłości miała pewność, że zawsze może na nas liczyć. Teraz jest radosną, lubiącą ludzi (szczególnie dzieci) dziewczynką, a my jesteśmy obok, by ją wspierać w odkrywaniu świata. • Arkadiusz, tata czternastomiesięcznej Lilianki Maciuś to nasz największy dar, nasza mała, kochana istotka, która wypełnia całe nasze życie. Kochamy naszego Synka całym sercem i chcemy, aby był szczęśliwy. Wiemy, jak ważne są blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

uczucia, dlatego ciągle je okazujemy – nie dlatego, że tak trzeba, wypada, ale dlatego, że tak właśnie czujemy i chcemy. Nasz dzień wypełniony jest ciągłymi „przytulasami”, całusami, słowami „KOCHAM CIĘ”, uśmiechem Maciusia i naszym, wspólną zabawą, tańcami, śpiewankami, bajkowaniem. W relacji z Synkiem najważniejsza jest dla nas bliskość i wsłuchiwanie się w jego potrzeby, aby móc dać mu to, czego od nas oczekuje. • Joanna i Kamil, rodzice czternastomiesięcznego Maciusia

O rodzicielstwie bliskości zaczęłam czytać, kiedy mój syn miał 5 miesięcy. Żałuję, że nie przeczytałam tych wspaniałych książek jeszcze w ciąży. Uniknęłabym styczności z poradnikami mówiącymi, jak wytresować dziecko tak, żeby spało, jadło i uśmiechało się, kiedy my chcemy. Na szczęście zdrowy rozsądek nie pozwolił mi na stosowanie metod, które kroiły moje serce, np.: niech się wypłacze, tylko tak zrozumie; nie noś go na rękach, bo się przyzwyczai. Dziecko przyzwyczaja się do noszenia przez 9 miesięcy w brzuchu, możemy je co najwyżej odzwyczajać, pomalutku. Rodzicielstwo bliskości to dla mnie przede wszystkim szacunek i traktowanie dziecka od początku jak człowieka, a nie jak dziecko, które musi się nauczyć dostosowywać do nas, które ma mniejsze potrzeby, którego zdanie jest mniej ważne. Często słyszymy sformułowanie: to tylko dziecko. Tylko czy aż? A gdyby tak zacząć mówić: 139


RODZINA

fakty i mity

to tylko kobieta? Dziecko jest człowiekiem, ma prawo wyrażać swoje zdanie, a że jest malutkie, robi to, płacząc. Naszym dorosłym ramieniem otaczamy je i uczymy zachowań, które pomogą mu komunikować się ze światem i wyrażać swoje uczucia oraz potrzeby. Po pewnym czasie nasze dziecko przestanie tupać nogami, krzyczeć, kłaść się na podłodze w ramach protestu. Zacznie reagować tak, jak je nauczyliśmy. I to może być: proszę, nie rób tak, bo mnie to denerwuje; nie rób tak, bo to mnie boli; chodź, przytulę Cię, lub: co ryczysz, nic się nie stało; to nie jest ważne; przestań do mnie mówić; też Cię uszczypnę, o widzisz?; posiedzisz sam, to Ci przejdzie. I na przykładzie własnych dzieci mogę powiedzieć, że to wszystko pięknie rozkwita albo wypełza, w zależności od metod, już u trzylatka. Jakiego dorosłego chcesz wychować? – takie pytanie warto sobie zadać, kiedy kusi nas, by zareagować szybko i nie tak, jak należy. Co chcesz mu przekazać, jak chcesz, by traktował innych ludzi? Jak chcesz, by traktował siebie? Z szacunkiem, poszanowaniem własnych granic? Wychowywanie w duchu rodzicielstwa bliskości to nic innego jak wzajemny szacunek, cierpliwość, empatia i uważność na drugą osobę. To również szanowanie własnych granic, to możliwość powiedzenia dziecku: kochanie, teraz się z Tobą nie pobawię, bo boli mnie głowa. Jestem zdania, że dzieci się nie wychowuje, ale z dziećmi się żyje. Rodzicielstwo bliskości wspaniale zmieniło komunikację w naszym domu. Wyczuliło nas na swoje potrzeby i pięknie rozwinęło również uważność na męża. To wspaniałe słuchać, jak trzylatek potrafi powiedzieć: tato, połóż się, bo jesteś zmęczony. I mówi to, zanim ja zauważę, że faktycznie zmęczenie gra na jego twarzy. Takie chwile uświadamiają mi, jak mocno rozwijają inteligencję emocjonalną wszystkie te momenty, kiedy tłumaczymy dziecku emocje i to, co się z nim dzieje, kiedy np. nie radzi sobie ze złością. Kiedy mówimy: widzę, że jesteś zdenerwowany, chodź, może chcesz porzucać poduszką albo porysować, zamiast: przestań się mazać! Pozwolenie na emocje, na bycie sobą to najpiękniejszy prezent, jaki można sobie dać w rodzinie. Kiedyś nieopatrznie powiedziałam synowi: nie płacz już tak, bo głowa mi pęka. 140

Następnego dnia, kiedy moja córeczka płakała, bo wyrzynały jej się ząbki – syn wyparował: nie płacz już, bo głowa nam pęka, na co córeczka zaczęła zawodzić jeszcze mocniej. Bardzo mnie to dotknęło. Już więcej tak nie powiedziałam. Dzieci chłoną jak gąbka, wyjmujemy z nich dokładnie to, co wkładamy. Ujarzmianie swojego rodzicielskiego zmęczenia, czasem frustracji czy braku cierpliwości czyni nas na co dzień lepszymi ludźmi. Pięknie rozwija nasze umiejętności komunikacyjne i pobudza empatię. Myślę, że rodzicielstwo bliskości to trochę powrót do tego, co było kiedyś, przed erą tabletowych relacji. Kiedyś naturalne były rozmowa, noszenie dziecka w chuście, zasypianie z nim, karmienie piersią i tłumaczenie świata. Dzisiaj wszystkie wynalazki ułatwiające nam opiekę nad dziećmi utrudniają ich zrozumienie. Bo zamiast przytulić i wsłuchać się w płacz dziecka, odkładamy je do wibrującego bujaczka i włączamy biały szum, by je uspokoić. Nie jestem przeciwna wynalazkom ułatwiającym życie maluchów i rodziców, ale warto najpierw posłuchać, co mały człowiek ma nam do powiedzenia. Może to nie kolka, nie bunt, nie foch, a zwykła ludzka potrzeba bliskości. • Marzena, mama trzyletniego Tymka i rocznej Luizy (www.fitspirit.pl)

W dobie totalnego przyspieszenia i dominacji zaawansowanej techniki niezwykle ciężkie bywa podtrzymanie bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Wychowanie w duchu rodzicielstwa bliskości gwarantuje harmonijność, czułość, wzajemne poszanowanie i wrażliwość. To takie proste, naturalne, a często zapomniane. Co więcej, uważane za wymysł, pobłażliwość i zbyt trudne do wykonania w codziennym biegu. W rzeczywistości idea przywiązania nie powinna sprawiać kłopotu, bo w zupełności opiera się na intuicji i zaufaniu własnym przekonaniom. Rodzicielstwo bliskości daje spokój i pewność, że to Ty wiesz, co jest najlepsze dla Twojego • dziecka. Zawierz sobie i bądź blisko. W. Sears, M. Sears, Księga rodzicielstwa bliskości, Wydawnictwo „Mamania”, 2013.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

fakty i mity

Macierzyństwo z dystansem czyli nie daj się zwariować

Perfekcyjne mamy, które karmią nas beztroskim obrazem rodzicielstwa, podsuwając pod nos dowody swej doskonałości, są wszędzie. Codziennie na blogach, forach, w prasie i mediach społecznościowych dzielą się chętnie blaskami macierzyństwa; w szpilkach przy garach, z uśmiechem na ustach, u boku zawsze radosnego i czystego bobasa. Ile razy pomyślałaś, jak daleko Ci do tej doskonale zorganizowanej, uradowanej i szczupłej matki, która wypielęgnowaną dłonią serwuje zdrowe (zawsze samodzielnie przygotowane!) posiłki swojemu maluchowi? Zaryzykujmy stwierdzenie, że wszystkie mamy są do siebie podobne: chwytamy nasze dzieci za ręce i idąc wyboistą ścieżką codzienności, wchodzimy w zakręty, za którymi czekają na nas kolejne niespodzianki. Bywamy zmęczone i niewyspane. Pijamy zimną kawę, ze ścian ścierając resztki marchewki. W domu miewamy bałagan, a w myślach opracowujemy plan ucieczki – gdziekolwiek, byle daleko od krzyku, choćby pod prysznic, nawet na blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

pięć minut. Dodajmy do tego dziecko – istotę żywą i nieprzewidywalną – oraz emocje, które szaleją od nadmiaru hormonów. Jak często jesteś sobą rozczarowana? Nikt nie da Ci gotowej instrukcji obsługi dziecka, chociaż wielu będzie próbowało. Sama wypracujesz właściwy sposób działania, ale nie zakładaj z góry, że jesteś złą matką, bo inne radzą sobie lepiej… Bądź najlepszą mamą dla swojego malucha. Anna Dydzik pomoże Ci zrozumieć, że warto walczyć o siebie i nie dać się zamknąć w ciasnej klatce macierzyństwa. Gotowa na użycie klucza? W Nieperfekcyjnej mamie znajdziesz nie tyle porady dotyczące wychowania dzieci i radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ale szczere, bezkompromisowe wyznanie, które być może otworzy Ci oczy. Autorka obala mit perfekcyjnej mamy, udowadniając, że można być matką doskonałą, ale wszystkim nam daleko do ideału. Anna Dydzik jest matką trójki dzieci (w tym bliźniaczek), która prowadzi własną firmę i blog www.nieperfekcyjnamama.pl, gdzie z dystansem, bez lukru i obłudy opowiada o macierzyństwie. • Daj się zainspirować! 141

Fot. Marzena Gaczoł

Anna Dydzik, Nieperfekcyjna mama, wyd. Muza, 2016

Marzena Gaczoł www.matkapuchatka.pl


RODZINA

inspiracje

Magia na co dzień Domek za lasem

Z Sybillą Łodej rozmawia Marzena Gaczoł

Przestrzeń ubrana w pastele, wypełniona śmiechem dzieci. Magiczne miejsce pachnące drewnem, farbami, domowym ciastem i rosołem. Witajcie w Domku za lasem – domku pełnym miłości, tworzonym z miłością.

Marzena Gaczoł www.matkapuchatka.pl

Na czym polega magia Domku za lasem? Nasz Domek za lasem to zwykły dom, zwykli ludzie, zwykła-niezwykła codzienność. To takie nasze wspólne marzenie o miejscu pełnym miłości, radości i szczęścia. Może wydać się to ckliwe i banalne, lecz w dzisiejszych czasach to prawdzimarzena gaczoł: Kiedy zamykasz oczy, to…? wy powód do dumy i wielka wartość. sybilla łodej : Widzę małą dziewczynkę, która siedzi przy biurku nad stosem kartek z bloku Jaka jest ta codzienność? rysunkowego, wśród kredek i farbek. Maluje ca- Wypełniona zapachem lasu, farby, domowego łymi godzinami, a jej tata tworzy z tych dziecię- ciasta według przepisu mojej Babci i swojskiecych obrazków małą galerię. Kiedy teraz patrzę go rosołu. To chwile wyrywane z codzienności, w lustro, widzę kobietę, która spełnia swoje ma- które poświęcam temu, co kocham. To śmiech rzenia. Duża Sybilla wciąż siedzi nad kartkami, dzieci niosący się po każdym zakamarku, szelest szyje, dłubie w drewnie, maluje i zaplata – nadal liści za oknem, szczekanie psów, pastelowe barwy, jest w niej dziecięca wrażliwość. Jestem kobietą podłogowe pikniki i wszystkie te chwile, które o wielu zainteresowaniach, która uwielbia dzielić poświęcamy na bycie razem, tak naprawdę. się szczęściem, tworzyć coś z niczego i urządzać wnętrza. Nie lubię się nudzić, nie potrafię usie- Na początku była ziemia i chęci, ale od czego dzieć na miejscu – jestem niespokojną duszą: to wszystko się zaczęło? kiedy szyję, to myślę już o malowaniu, kiedy Myślę, że to cały czas gdzieś głęboko we mnie maluję, zastanawiam się, co by tu pokleić, po- siedziało, a z dnia na dzień po prostu „wyszło na składać; wciąż mam głowę pełną pomysłów, które powierzchnię”. Zawsze lubiłam malować, a odaż proszą się o wcielenie w życie i… ja to robię! kąd pamiętam, pragnęłam stworzyć miejsce, do Lubię nowe wyzwania, a najbardziej cenię te, któ- którego chciałabym wracać – taką małą intymną re stawiają przede mną moje dzieci. Dziś jestem oazę spokoju… Tego spokoju, co prawda, u nas przede wszystkim kochającą mamą i szczęśliwą brakuje, ale nasz azyl jest bezpiecznym, ciepłym żoną. Dzieci są całym moim światem, dla nich chaosem. Nie zawsze umiałam jednak szyć. Moja zrezygnowałam z pracy i nie żałuję – spełniam przygoda zaczęła się od uszycia przytulanki dla się w roli pełnoetatowej mamy. Natalki. Córeczka nie chciała spać, bo bała się

142

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

inspiracje

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

143

Fot. Sybilla Łodej

wilczka, więc trzeba było ten „problem” oswoić – kiedy kupiłam jakąś nową rzecz i zostawiłam ją udało się, a ja się wciągnęłam. w nienaruszonym stanie. Przeważnie przerabiam starocie, dając im nowe, drugie i myślę, że lepsze Skąd w głowie te wszystkie pomysły? Co Cię życie – chociaż wiadomo, że czasem coś nie wyjinspiruje i pcha do działania? dzie tak, jakbym chciała. Kiedy rozglądam się Moją największą inspiracją są dzieci i tak napraw- po domu, nie widzę kąta, w którym nie stałaby dę dzięki nim odnalazłam w sobie miłość do rę- jakaś rzecz, którą przerobiliśmy, zrobiliśmy lub kodzieła. To też moi najwięksi krytycy, z którymi upolowaliśmy sami. Dobrze mi z tym, bo to łączy wielokrotnie muszę prowadzić negocjacje – na- się z emocjami – jest takie „nasze”, oryginalne wet gdybym chciała czasem „pójść na łatwiznę”, i wyjątkowe. Najbardziej jestem dumna z pokoi po prostu nie ma takiej opcji. Kolejną moją wiel- dzieciaków. To tam znajduje się najwięcej wspólką inspiracją jest mój Mąż. My chyba inspirujemy nych projektów. i nakręcamy się nawzajem. Gdyby nie On, wiele moich pomysłów nie ujrzałoby nigdy światła Ten Domek za lasem musi być niezwykle podziennego. Poza tym na całokształt Domku za jemnym miejscem! lasem ma wpływ otoczenie – najlepiej czujemy I całe szczęście! Dziwak ze mnie straszny… Nie się obok natury – u nas, jak okiem sięgnąć, jest las, pozwalam niczego wyrzucić, bo może się przydać, dlatego często przemycamy go do wnętrz. w pracowni mam stosy różności: guziczków, gumeczek, wstążeczek, naciętego drewna, tysiące Potrafisz zamienić każdy „grat” w małe dzieło kolorowych skrawków materiałów… i to wszystko sztuki. Jak Ty to robisz? czeka na swoją kolej. Czasem mam tak, że wstaję Dzieło sztuki to chyba za dużo powiedziane. Fak- rano i już wiem, jak coś powinno wyglądać, jak tycznie uwielbiam przerabiać starocie. To wszyst- chcę to przerobić, jaki nadać temu kształt. ko dzieje się zupełnie spontanicznie. Często bywa tak, że patrząc na daną rzecz, widzę oczami wy- Domek jest do mieszkania czy do oglądaobraźni, jak ma wyglądać. Mój mąż doskonale nia? Czy trudno utrzymać porządek w takim już zna to spojrzenie i do końca nie wiem, czy miejscu? je lubi. Uwielbiam odwiedzać pchli targ. Tam Hm, tam, gdzie są dzieci, jest i bałagan. Lubię czas przestaje dla mnie istnieć, mogłabym grze- porządek, ale mam do tego zdrowe podejście – bać, szukać godzinami. Nie pamiętam już nawet, wolę szczęśliwe dzieci zajęte zabawą na środku


RODZINA

inspiracje

„O szczęściu można myśleć na różne sposoby… Dla mnie szczęście to taka zwykła codzienność… Taka niezwykła”. salonu od nieskazitelnie czystej i wolnej od zabawek podłogi. Są dni, kiedy dom aż błyszczy, ale są i takie, kiedy tego porządku zupełnie brakuje – to właśnie wtedy najczęściej odwiedzają nas niezapowiedziani goście. Domek za lasem nie jest muzeum, ale miejscem, w którym żyjemy, po prostu. Nie zawsze jest tak, że jest pięknie, czysto, a my jesteśmy ubrani w najlepsze ciuchy – nie dajmy się zwariować! Katalogowym ideałom mówię zdecydowane NIE. Dzieci są pełne energii, ciekawe świata i zawsze znajdą jakiś pomysł na zabawę, a ja staram się ich – w granicach zdrowego rozsądku – nie ograniczać. Natalka i Dawidek wariują po domu, bałaganią i się brudzą, a gdy robimy coś razem, to wręcz nieuniknione – zamieniamy się w upaćkaną farbami ekipę remontową, i już.

plastikowego świata, w którym liczą się tylko pieniądze, a zabawki wykonane samodzielnie będą miały większe znaczenie niż te kupne? Na razie widzę iskierki w oczach, chęci do działania i wymyślania nowych rzeczy – to cieszy i mam szczerą nadzieję, że zaszczepię (może już to zrobiłam?) im miłość do natury, prostoty i działania. Dzieciaki często malują koszulki, Natalka także korale, razem malujemy ściany, wieszamy dekoracje, wspólnie wybieramy kolory. Jak wcześniej wspominałam: często muszę wcielać się w rolę negocjatorki, ale też mediatorki – każdy ma inny pomysł i jakoś to trzeba pogodzić, by wszyscy byli zadowoleni. Zawsze zachęcam dzieciaki do działania – my się farby na ciuchach i nitek we włosach nie boimy! Najlepsza zabawa jest podczas wypychania maskotek czy poduszek, wówczas Mówiłyśmy już o inspiracji i wspólnym ma- cała pracownia jest w chmurach z wypełniacza. lowaniu, ale czy dzieci są na co dzień częścią tego, co robisz? Zaraziły się pasją tworzenia Czy robiłaś jakieś zabawki edukacyjne? od mamy? Zabawek edukacyjnych jeszcze nie robiłam. DoFantastyczne jest to, że dzieciaki zamiast pytać: bry pomysł! Kiedyś pokusiłam się o zrobienie dla „Mamusiu, kupisz mi?”, pytają: „Mamusiu, zro- synka maty z alfabetem, by było mu łatwiej nabisz, uszyjesz mi?”. Dzieci mają ogromny wpływ uczyć się literek. Zalicza się to do edukacyjnych? na to, co tworzę. Wypowiedziałam wojnę „pla- Myślę, że większość zabawek w naszym domku stikom” i nadal ją prowadzę, a moje łobuziaki można uznać za takie, które w jakiś sposób sprzyczęsto stają ze mną w tej walce ramię w ramię, jają rozwijaniu się. Natalka i Dawidek na co dzień wciąż podrzucając nowe pomysły! Chcę, by mia- wykorzystują zabawki i dekoracje w zabawie i nały jakiś udział w tworzeniu zabawek i dekoracji. uce. Wykańczając pokoje dzieciaków, skupialiśmy Może dzięki temu jakoś odwrócę ich uwagę od się na spełnieniu ich dziecięcych marzeń, ale też 144

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

inspiracje

na funkcjonalności tych wnętrz. Dzieci rosną, rosną ich potrzeby, więc i przestrzeń musi się do nich dostosowywać, by nadążać za młodymi umysłami. Pokój córeczki kojarzy mi się ze słodkościami – jest cukierkowo, pastelowo i delikatnie; początkowo Natalka chciała zaatakować wszystkie elementy różem, ale jakoś doszłyśmy w tej kwestii do porozumienia. Córka najwięcej czasu spędza w „domku” – to takie jej magiczne miejsce, gdzie czyta książeczki swoim „szyjątkom”, rysuje, buduje i dekoruje. Tam rozwija wyobraźnię, tam też toczą się rozmowy na najwyższym poziomie – w końcu nic tak nie nastraja, jak wymarzony „domek”. O ile z córeczką poszło gładko, o tyle pokój Dawidka był na nas ogromnym wyzwaniem! Mój synek to już nie taki mały chłopczyk, ale jeszcze nie nastolatek; jego wyobraźnia nie zna granic, a przedmiot zainteresowań zmienia się z dnia na dzień – raz jest zafascynowany traktorami, innym razem piratami. Dawidek marzył o łóżku piętrowym, a my chcieliśmy wykorzystać ten mebel jakoś inaczej, zrobić z niego coś „wielkiego”. Powstało coś niezwykłego – „stodoła”, bo tak nazywamy ten twór – miejsce do spania, ale też przestrzeń do zabawy, która sprzyja rozwijaniu zainteresowań i spełnianiu marzeń. Dawidkowi pomysły nigdy się nie kończą… Takie wnętrza są piękne, ale też wyjątkowo funkcjonalne, a przy tym świetnie wpływają na blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

kreatywność – dzieciaki potrafią wykorzystać zabawki, „domek” czy „stodołę” na milion różnych sposób, zawsze znajdując dla nich nowe zastosowanie. Poza tym myślę, że doceniają ich wyjątkowość, bo stworzyliśmy je z myślą o nich, po wielu negocjacjach, zmianach i kombinacjach. Dzieci same wybierały kolory i pomagały malować ściany, i chyba też dzięki temu nauczyły się szanować swoją przestrzeń i naszą pracę oraz własny wysiłek włożony w te pozornie zwykłe „przedmioty”. Warto też wspomnieć o tym, że takie wspólne prace sprzyjają budowaniu naprawdę silnych więzi, dając poczucie bliskości i ważności. Spędzamy razem mnóstwo czasu – najpierw tworząc, potem nadającym tym naszym tworom nowe znaczenia. Dzieci uczą się też działania w zespole, a ja mogę śmiało i z przyjemnością stwierdzić, że mam w Domku za lasem najlepszą ekipę remontowo-dekoracyjną, jaką mogłam sobie tylko wymarzyć! Ile czasu pochłania Domek za lasem? To już skończony projekt czy do głosu wciąż dochodzi Twoja niespokojna dusza? Dom wymaga wiele wysiłku i pracy. Jednak to dla nas sama przyjemność. Nie wyobrażam sobie już inaczej… Domek za lasem to wciąż żywy i głodny zmian budek, nie jest jeszcze skończony i chyba tak naprawdę nigdy to nie nastąpi, bo tu zawsze jest coś do zrobienia. 145


RODZINA

inspiracje

Biszkopt mojej Babci

A jeśli kiedyś nie będzie? Wtedy na pewno coś wymyślę! Sądzę, że domek ciągle będzie się zmieniał, bo każdy z nas się zmienia. Dom to miejsce dla ludzi, nigdy odwrotnie, dlatego chcielibyśmy w nim stworzyć swój własny styl, tak, by miał piękną duszę i odzwierciedlał nas samych. Dlatego tak wiele tu naszych prac i twórczości innych zdolnych ludzi. Jeszcze tyle pomysłów czeka na realizację i chociaż domek nie jest skończony, ja już myślę

o zmianach. Dzieci dorastają, zmieniają się ich zainteresowania i potrzeby, codziennie uczą się czegoś nowego, a my chcemy ułatwić im tę naukę i wciąż rozbudzać wyobraźnię i kreatywność. Nie wiem, jak to będzie później, ale na pewno czas, który teraz spędzamy razem, wspólnie tworząc, „pracując” i bałaganiąc, to najlepsze, co możemy dać dziecku – żadna, nawet najwspanialsza przestrzeń ubrana w najpiękniejsze kolory, nie jest • w stanie zastąpić dziecku uwagi rodzica.

Składniki

» 8 jaj » 300 g cukru » 300 g mąki pszennej » ½ łyżeczki proszku do pieczenia » cukier puder (do posypania) » odrobina masła do posmarowania blachy Przygotowanie

5. Wszystkie składniki wymieszać razem – de1. Białka oddzielić od żółtek. likatnie, łyżką, w jedną stronę. 2. Białka ubić na sztywno, dodając powoli cukier. 6. Ciasto przełożyć do tortownicy. 3. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia 7. Piec przez 35–45 minut, do tzw. „suchego i przesiać przez sito. patyczka”. 4. Piekarnik rozgrzać do 170–180°, blachę na8. Po wyjęciu z piekarnika ostudzić i posypać smarować masłem. cukrem pudrem.

146

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

inspiracje

Z A P I S K I M O L I K A K S I Ą Ż KO W E G O Uwierz, że masz tę moc!

Dźwiękiem, obrazem i słowem

Chociaż siedzę w brzuszku, słyszę Twój spokojny głos. Czuję, że opowiadasz mi piękne historie, których niestety teraz nie rozumiem, ale nic to! Zawsze potrafisz utulić mnie ciepłym słowem do snu. *** Jestem już po drugiej stronie! Najbardziej liczy się teraz Twoja obecność. Tulę się do Ciebie godzinami, słuchając bicia Twego serca i cichego nucenia. Wszystkie wierszyki, które szeptem recytujesz do mojego uszka, uspokajają mnie i pozwalają poczuć się bezpiecznie. Czuję, że jestem dla Ciebie kimś naprawdę wyjątkowym. *** Potrafię skupić wzrok na Twojej twarzy i przedmiotach – no, prawie… Z zachwytem przyglądam się czarno-białym plamom, które z czasem nabierają kształtów, układając się w konkretne obrazy. Te kontrastowe książeczki często lądują w mojej buźce, są niesmaczne – przyznaję – ale to silniejsze ode mnie. Uwierzyłabyś, że tak świetnie masują?! blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

*** Wciąż wyrastam z ubranek, które jeszcze przed chwilą były na mnie dobre! Czy to znak, by zasypać mnie kolorowymi obrazkami? Obok ilustracji pojawiają się literki, ale jest ich niewiele. Ty zaczynasz stroić śmieszne miny i wciąż miauczysz jak kotek – doszłaś w tym do perfekcji! Tata też jest całkiem zabawny. Musisz wiedzieć, że jest lepszym niedźwiedziem od Ciebie – wspaniale ryczy. Ciekawi mnie tylko, jakie odgłosy potrafią naśladować dziadkowie… Dajmy im szansę! *** Rosnę. Rozumiem coraz więcej słów i emocji, a Ty zaczynasz mi czytać krótkie historyjki z barwnymi ilustracjami. Wciąż Ci przerywam, bo to wszystko jest nowe i fascynujące, ale cierpliwie odpowiadasz na moje pytania. Dziękuję. *** Zanim zacznę czytać samodzielnie, minie jeszcze trochę czasu, ale Ty masz tę moc! Możesz zarazić mnie miłością do książek, nawet wtedy, gdy sama czytasz niewiele. Nie próbowałaś wcześniej ani potem, ani nawet chwilę później? Zacznijmy dziś. Zawsze jest odpowiednia pora i nigdy nie jest za późno.

Fot. Marzena Gaczoł

M

usisz wiedzieć, że posiadasz magiczne zdolności. Nie wierzysz? Udowodnię Ci to: możesz codziennie przenosić nas w czasie i przestrzeni, i to bez wychodzenia z domu! Myślisz, że to niemożliwe? Mylisz się. Mam na to prosty przepis: kapka czasu, spory dystans, garść słów, kilka barw, odrobina chęci i najważniejsze – Ty i ja.

Lubię, kiedy myślisz o mnie

Zainteresowanie mnie książeczką bywa niełatwym zadaniem, ale wybór jest ogromny, więc na pewno znajdziesz to, czego potrzebujemy. Wybieraj te tytuły, które mają ze mną coś wspólnego. Ciebie pewnie nie rajcują traktory czy kucyki, 147

Marzena Gaczoł www.matkapuchatka.pl


RODZINA

inspiracje

a miauczące kotki śnią Ci się po nocach, ale zrób to dla mnie. Z czasem poczuję, że chcę czegoś więcej, jednak na razie lubię czytać o tym, co jest mi bliskie. Mój rozumek jest jeszcze malutki, więc wybieraj takie bajeczki, które będą dla mnie odpowiednie – chcę je zrozumieć! Nie wybiegaj za bardzo w przyszłość, bo na dojrzałe przemyślenia i czarny humor przyjdzie jeszcze czas. Niektóre historie są straszne, a „brzydkie” obrazki wciąż przechowuję w pamięci. Chroń mnie przed złymi snami, proszę.

Uwielbiam dodatkowe atrakcje! Kupimy „niezwykłe” książeczki? Lubię szeleszczące elementy i te wszystkie niespodzianki ukryte pod rzepami. Zawsze cieszę się z rozkładanek – tych wyskakujących tekturowych obrazków – ale nie zapominaj też o śliskich książeczkach ze specjalnymi pisakami, przecież wiesz, jak lubię bazgrać po ścianach, więc może lepiej pójdziemy w tym kierunku? Uwielbiam też książeczki z pluszowymi, zabawnymi pacynkami i naklejki! Nie rozumiem, dlaczego czujesz do nich niechęć – o, zobacz, jak pięknie prezentują się na naszym piesku! Książeczki dźwiękowe? Zawsze i wszędzie – są męczące, owszem, ale w końcu stracę nimi zainteresowanie. Wytrzymasz chwilę? Wiesz, co lubię najbardziej? Pamiętasz te historie, w których to ja walczę ze smokami lub udaję się na bal? Czy wiesz, że najpiękniejszą historię nosisz w serduszku? Spisz ją, bo to najlepszy prezent, jaki możesz mi podarować. Nie musisz 148

tworzyć arcydzieła – dla mnie i tak będzie to idealna bajka, bo wiesz, czego potrzebuję – zrób to z miłością, tyle wystarczy. Niech inni myślą, że jest dziwna i nieciekawa – ja swoje wiem. Wrzuć na luz, to przecież zabawa!

Niszczę książeczki. Nie specjalnie, po prostu nie panuję jeszcze w pełni nad swoimi małymi rączkami, więc zdarzy mi się oderwać okładkę, przedrzeć stronę czy rozkleić wszystkie karty. Może na początek wybieraj te grube, z tektury? Podobno bywają dziecioodporne. Kiedy już trochę podrosnę, z pewnością poradzę sobie z książką w twardej oprawie, ale pamiętaj, że szyta jest bardziej wytrzymała. Wiesz, będę codziennie przewracać strony, a przecież chcemy zachować ją jak najdłużej w naszej biblioteczce. Wiadomo, że codziennie uczysz mnie szacunku do książki, ale czasem aż boję się jej dotykać, bo ta – jak na złość – rozpada mi się w dłoniach. Mam rozwiązanie! Musisz nabrać do tego dystansu. Wiesz też, że zostawiając kredki w zasięgu mojego wzroku, możesz liczyć na dodatkowe obrazki w książeczkach. Rzadko Ci się podobają, chociaż ja uważam, że pasują idealnie! Tak, już mi to tłumaczyłaś, ale proszę, zrób to jeszcze raz albo pięć… Czytanie traktuj jak zabawę – nigdy konieczność i przymus. Nie naciskaj, kiedy mam gorszy dzień – zdarza się… Sama też nie lubisz, kiedy ktoś wciska Ci coś, czym nie jesteś zainteresowana. Ty też nie czytaj na siłę, bo doskonale wiem, kiedy nie masz na to najmniejszej ochoty. Pamiętaj, że tata także świetnie daje sobie radę, trzeba tylko dać mu szansę. Czerpmy z tego przyjemność! Zachęcaj mnie do samodzielnego buszowania po regale; pewnie nabałaganię i zmienię zdanie przynajmniej trzy razy, ale w końcu wybiorę odpowiednią bajkę. Chociaż początkowo będzie trudno, próbuj czytać ze mną systematycznie – wejdzie nam to w krew, zobaczysz! Zacznijmy jednak spokojnie, powoli wydłużając czas, nie róbmy tego z zegarkiem w ręku. Nie czytaj sobie! Historia jest ważna, owszem, ale kontakt z książeczką sprawia mi większą przyjemność. Pozwól mi przewracać strony, przerywać Ci, kiedy muszę o coś zapytać – na pewno masz już dosyć tego „a co to?”, ale wytrzymaj jeszcze blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

inspiracje

chwilkę. Uwierz, nic się nie stanie, kiedy prze- czytasz, ale często wszystko we mnie buzuje, bo czytamy coś dwa razy albo dziesięć – mnie się to chcę powiedzieć to po swojemu, posłuchasz? podoba! Z czasem odwiedzimy nowe światy, ale Książka z obrazkami jeszcze długo będzie dla póki co, wybierzmy się znów do znajomej krainy. mnie bardzo atrakcyjna, ale musisz wiedzieć, że i ta bez ilustracji potrafi mnie zainteresować, choOtoczmy się książkami! ciaż wiele tu zależy od Ciebie. Teraz świetnie Mam pomysł: otoczmy się książkami, kąpmy się radzisz sobie z malowaniem obrazów słowem – w słowach. Ograniczeniom mówmy: „nie!”, weź- trening czyni mistrza! Mam jednak pomysł: my specjalne książeczki do wanny; poczytajmy weźmy kredki, plastelinę czy farby i stwórzmy w samochodzie czy na placu zabaw, połóżmy się własny świat. Przecież wiesz, że niektóre historie na podłodze, okryjmy kocem. aż się proszę o zilustrowanie… Zróbmy to, po Zróbmy miejsce dla moich książeczek. Lubię prostu. mieć do nich stały dostęp, bo wtedy naprawdę Pamiętaj, że świat nie kończy się na książce, ale czuję, że są moje i że mogę z nich korzystać, kiedy może być ona doskonałym początkiem czegoś tylko zechcę. Wiem, że wolisz, kiedy bajeczki są ważnego. poukładane kolorami albo seriami, ale czasem mały artystyczny nieład ma sens. Oczywiście sza- Ten czas jest tylko nasz nuję Twoje zdanie, jednak pozwól mi na odrobi- Książka – choćby najciekawsza i najpiękniej ilunę samodzielności. Nie złość się też, kiedy czasem strowana – bez Ciebie nie ma dla mnie żadnego zbuduję z książeczek wielką wieżę albo długi znaczenia. Pamiętaj, że władasz potężną mocą, labirynt. Może spróbujesz pobawić się ze mną? więc uwierz w siebie i zaczaruj mój świat. Tchnij życie w szelest papieru, spraw, by druk zyskał duWtedy zrozumiesz, ile to daje radości. Pewnie wspomnisz o finansach? Nie wiem, co szę, a ilustracje nabrały rumieńców. Ten czas jest tylko nasz! Wiem, że zawsze to, ale brzmi dziwnie i złowrogo; jak coś, czego nie ma, może być powodem takiego smutku? Nie i wszędzie znajdzie się mnóstwo spraw, które martw się, bo mam rozwiązanie! Wiesz, że jest walczą o Twoją uwagę – staram się to zrozumieć, takie miejsce, gdzie jest dużo książeczek? Mówię ale dla mnie ważniejsze są te chwile, kiedy jesteś Ci, więcej niż u nas w domu! Wszystkie można ze mną, tak naprawdę. Czuję się bezpiecznie, pożyczyć, przeczytać, a potem oddać. Lubię prze- gdy tulisz mnie w ramionach, pokazując mi siadywać z Tobą w bibliotece – zamieniamy się i tłumacząc nasz świat, którego jeszcze nie row tropicieli nowych bajeczek, a i Tobie czasem zumiem. Cieszę się, gdy razem odkrywamy coś niezwykłego, a wiedz, że na początku wszystuda się upolować coś dla siebie! Rzadko widzę Cię czytającą – pewnie nie masz ko jest takie fascynujące! Bądź częścią czegoś na to czasu – ale musisz wiedzieć, że zauważam niesamowitego i pokaż mi, że poza „tu i teraz” te książki przy Twoim łóżku. Zerkam na literki, istnieje „tam”. Dla Ciebie to tylko kilka minut których nie rozumiem, i zawsze zastawiam się, wyrwanych z rzeczywistości – dla mnie to pełna co Ty w nich widzisz… Może i ja kiedyś zobaczę przygód magiczna podróż z najlepszym przewodnikiem pod słońcem! Wspólna wyprawa to „COŚ”? zbliża, a ja chcę odbyć ją właśnie z Tobą, więc nie Inspirujmy się! odmawiaj mi tej przyjemności. Czas ucieka nam Nie kończmy na książeczkach, bo przecież hi- każdego dnia… storia, która raz wybrzmiała, może mieć dalszy Możliwe, że obraz tych niezwykłych światów, ciąg! „Pogdybajmy” trochę. Na początku pew- które wspólnie odwiedzimy, uleci mi z pamięci, nie się pogubię albo nic nie przyjdzie mi główki, ale raz wyznaczona do nich ścieżka, choć czasem ale z czasem, kiedy już poznam więcej opowieści blada i wąska, jeszcze długo się nie zatrze. Być i zacznę myśleć abstrakcyjnie, stworzę coś nie- może nie otworzę drzwi, do których wskazałaś samowitego, zobaczysz! A może opowiedzmy mi drogę, ale obiecuję, że zapamiętam chwile, • bajkę swoimi słowami? Wiesz, ja lubię, kiedy mi kiedy wręczałaś mi do nich klucz. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

149


RODZINA

inspiracje

30 pomysłów na…

Fot. Katarzyna Berska

aktywność każdego dnia

B

yć starszą siostrą wcale nie jest łatwo – to zdanie moja dwunastoletnia córa powtarza dość często. Szczególnie wtedy, kiedy jej mały brat właśnie postanawia wejść w kałużę, wspiąć się na drzewo lub skorzystać z okazji i pogalopować na własnym psie „w stronę zachodzącego słońca”. Trzylatek i nastolatka – to niezwykłe, jak bardzo czują się ze sobą związani. Potrafią godzinami bawić się, wygłupiać i cieszyć. Rzadko się sprzeczają, a jeśli, to o drobiazgi. Jak wszystkie dzieci, nie lubią się nudzić, ale nuda nam niestraszna, od kiedy w naszym domu pojawiła się nowa seria produktów Sierra Madre.

MOJE PIERWSZE SPOTKANIE Z SIERRA MADRE

Katarzyna Berska yellowpear.pl

Produkty wydawnictwa poznałam ponad trzy lata temu, kiedy poszukiwałam ciekawych książeczek dla nowo narodzonego Synka. Jaś miał nie więcej niż dwa miesiące, gdy podsunęłam mu pierwszą pozycję, dedykowaną dla najmłodszych. Seria „Oczami Maluszka” to trzy książeczki, które bazują na kontraście. Czarno-białe ilustracje zostały przygotowane w taki sposób, 150

by zainteresować małego człowieka. Przedstawiają przedmioty codziennego użytku, a przez to wprowadzają dziecko w otaczający je świat. ŚWIAT PRZYJAZNY DZIECKU

Seria „30” – tak ją nazywamy w domu – to 90 pomysłów na eksperymentowanie, gotowanie i czarowanie. Trzy niedużych rozmiarów pudełka kryją w sobie po 30 starannie wykonanych kart. Dzięki zastosowaniu powlekanego papieru o wyższej gramaturze pojedyncze karty są trwałe i łatwe w czyszczeniu. Każde pudełko sprzedawane jest jako oddzielny element, a razem tworzą świetną kolekcję inspiracji do zabaw z dziećmi. WIELKIE EKSPERYMENTOWANIE

Eksperymentuj z dzieckiem to 30 niesamowitych eksperymentów dla młodych odkrywców. Autorem treści jest Jarosław Wasilewski, pomysłodawca Funiversity – miejsca, w którym dzieci mogą uczestniczyć w interaktywnych warsztatach i dzięki zabawie rozwijać swoje umiejętności w dziedzinach takich jak fizyka, astronomia, chemia czy biologia. Karty z doświadczeniami budzą w maluchach ciekawość świata, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

inspiracje

rozwijają otwartość, kreatywność oraz dostarczają wiedzy. To ulubione pudełko Jasia. Mimo że na niektóre samodzielne eksperymenty będzie musiał jeszcze trochę poczekać, to ogromną radość sprawia mu badanie świata. Na początku Marysia, kierując się oznaczeniem stopnia trudności działań, przygotowuje pudełko, zostawiając w środku jedynie karty z najprostszymi zadaniami. Synek wybiera kartonik i wtedy zaczyna się wielkie eksperymentowanie. APETYCZNE GOTOWANIE

Kolejne pudełko kryje w sobie 30 przepisów dla młodych kucharzy. Częścią merytoryczną zajęła się Joanna Mentel. Kobieta, której na sercu leży rozwijanie u dzieci umiejętności dopasowanych do ich zainteresowań. Psycholożka i dziennikarka, założycielka Dzieciaków w Formie – edukacyjnego centrum kreatywnych warsztatów, podczas których młodsze i starsze pociechy mogą uczestniczyć w zajęciach sportowych, artystycznych, psychologicznych i kulinarnych. Gotuj z dzieckiem to karty z prostymi, ale i trudnymi przepisami. Wprowadzają najmłodszych w świat kuchni, mnóstwa smaków, zapachów i barw. Joanna Mentel w umiejętny sposób zapoznaje dzieci ze zdrowymi zwyczajami żywieniowymi, proponuje interesujące dania oraz namawia do wspólnego gotowania i spożywania posiłków. Piękne ilustracje wykonane przez Ewę Brzychcy zachęcają do rozpoczęcia eksperymentów kuchennych i stanowią znakomite dopełnienie do tekstu umieszczonego na kartach. NIEZWYKŁE CZAROWANIE

Konrad Modzelewski to magik o niezwykle zarażającym uśmiechu. Młody żongler i iluzjonista z powołania, który przeprowadził już ponad dwa tysiące pokazów. Występuje w szkołach, podczas spotkań rodzinnych, eventów plenerowych, ale można go również obejrzeć w telewizji i posłuchać w radiu. To właśnie on jest autorem treści umieszczonych na kartach w ostatnim pudełku, opatrzonym symboliczną grafiką – czarnym kapeluszem, z którego wyglądają trzy elegancko ubrane króliki. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

„Czaruj z dzieckiem” to zestaw magicznych sztuczek, które możemy wykonać razem z najmłodszymi. Nie potrzebujemy do tego żadnych specjalnych rekwizytów, ponieważ propozycje zostały tak przygotowane, by można było 151


RODZINA

inspiracje

korzystać z przedmiotów codziennego użytku. Podobnie jak w poprzednich pudełkach tu również karty mają oznaczenia stopnia trudności i są opatrzone bardzo dokładnymi wskazówkami, jak wykonać daną sztuczkę. AKTYWNOŚĆ KAŻDEGO DNIA

Seria wydawnictwa Sierra Madre to nietypowy zestaw aktywności angażujący w zabawę całą rodzinę. Zadania możemy stopniować pod względem trudności, dostosowując je do wieku naszych dzieci. Wybieranie kart również może okazać się wielką frajdą dla wszystkich. Wybór poprzez losowanie, wyciąganie z pudełka, liczenie kartoników – wszystko to wprowadzi nas w dobry nastrój i rozpocznie wielkie psoty: eksperymentowanie, gotowanie oraz czarowanie. Dla mnie jako mamy najważniejsze jest to, że producenci zadbali o jakość swoich produktów. Treści, które proponują odbiorcom, są konsultowane ze specjalistami – pedagogami, psychologami, lekarzami. Dzięki temu stanowią dużą

152

wartość. Zostały też docenione przez najmłodszych i nieco starszych klientów. Dzieciaki są bowiem zachwycone zabawą i realizowaniem wszystkich pomysłów na aktywność każdego dnia. W naszym domu, kiedy rozpoczynamy zabawę, zawsze jest mnóstwo radości i śmiechu. Spędzamy czas w rodzinnym gronie, zbliżamy się do siebie, kształtujemy praktyczne umiejętności, wykorzystujemy pomysły i ćwiczymy cierpliwość. Mimo że seria przeznaczona jest dla dzieci w wieku 4–9 lat, to starsze pociechy równie chętnie sięgają po pudełka z kartami. Nie ma się jednak czemu dziwić. Sierra Madre stworzyła świetną serię, która rozwija wyobraźnię, cieszy, a przede wszystkim buduje niezwykłą więź między dzieckiem a dorosłym. Być starszą siostrą wcale nie jest łatwo – rozpoczyna swoją wypowiedź Marysia – ale to świetnie mieć brata, bo nigdy nie ma czasu na nudę – dodaje. • I to lubię.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

inspiracje

Mamo, Tato!

Porozmawiajmy rączkami

WSPARCIE

Kilkumiesięczne niemowlę nie potrafi jeszcze wyrazić się werbalnie, jednak jego zdolności manualne pozwalają na porozumiewanie się za pomocą prostych gestów. Komunikacja międzyludzka nie ogranicza się jedynie do przekazów ustnych – równie istotna jest mowa ciała, więc „porozmawiajcie” rączkami! Włączenie bobomigów do językowej edukacji dziecka pozwoli na wyostrzenie jego zdolności pojmowania mowy. Gestykulacja wspiera proces uczenia się, gdyż malec odbiera jednocześnie bodźce wzrokowe i słuchowe, co sprzyja całościowemu pojmowaniu komunikatu. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Bobomigi służą umacnianiu więzi rodzinnych, pogłębiając je. Łączą się z pewną intymnością, zachęcają do obserwacji i zrozumienia uczuć drugiego człowieka, rozwijając umiejętność empatii. PROSTE ZASADY

» Pierwsze znaki zacznij wprowadzać ok. 5 miesiąca życia; zdolności manualne niemowlaka są już na tyle rozwinięte, że pozwalają na wykonanie prostych gestów. » Nigdy nie wprowadzaj bobomigów w izolacji, ale jako dodatek do naturalnych zachowań – używaj gestów na równi z językiem mówionym. Bobomigi powinny być włączone do komunikacji z maleństwem przy okazji codziennych, powtarzalnych czynności, a konkretny znak winien odpowiadać określonemu zjawisku, przedmiotowi, osobie czy czynności. » Systematycznie powtarzalne gesty szybciej się utrwalają. » Niezmienność znaków. Trzymaj się jednej wersji, nie modyfikuj, nie ulepszaj. Zmiany wpro-

wadzają zamęt, a konsekwencja to podstawa. Wymagaj tego od siebie, ale również od pozostałych członków rodziny. » Przemyśl gest, zanim wprowadzisz go do języka maluszka. Stawiaj na prostotę i postaraj się unikać zbliżonych znaków – to pomoże Wam uniknąć nieporozumień. Możesz skorzystać z klasycznych bobomigów (znajdziesz je w sieci lub poznasz podczas kursu) albo stwórz Wasz własny rodzinny system porozumiewania się za pomocą rączek.

Fot. Marzena Gaczoł

B

obomigi to uproszczony system porozumiewania się oparty na znakach zapożyczonych z języka migowego. Gesty te nie są dedykowane jedynie dzieciom niesłyszącym, a odpowiednio wprowadzone wesprą rozwój zdolności komunikacyjnych Twojego maluszka.

ZAPAMIĘTAJ

Od Ciebie zależy, w jakim obszarze wykorzystasz bobomigi. Dziecko może sygnalizować w ten sposób potrzeby lub nazywać konkretne przedmioty, uczucia, czynności. Zabawa, dodatek, urozmaicenie – nie wymagaj od malca, że z dnia na dzień nauczy się ciągu gestów czy już na początku użyje ich z rozmysłem. Pamiętaj, że każde dziecko jest inne, więc nic • na siłę! 153

Marzena Gaczoł www.matkapuchatka.pl


RODZINA

biblioteczka

Kubusiowe co nieco

Fot. Anna Tabak

Kate Saunders, Brian Sibley, Jeanne Willis, Paul Bright, Nowe przygody Kubusia Puchatka, Wydawnictwo Znak emotikon, 2017

Anna Tabak annatabak.pl

I

stnieją książki, które darzy się wyjątkowym sentymentem. Zajmują szczególne miejsce na półce biblioteczki i mimo upływu lat zawsze wraca się do nich z przyjemnością. Dla mnie taką książką jest Kubuś Puchatek autorstwa A.A. Milne’a. To oczywiste, że gdy po 90 latach powstała oficjalna kontynuacja przygód Misia o Bardzo Małym Rozumku, koniecznie musiałam się z nią zapoznać. Nowe przygody Kubusia Puchatka to zbiór czterech opowiadań opracowanych przez wybitnych pisarzy dla dzieci: Paula Brighta, Briana Sibleya, Jeanne Willis i Kate Saunders. Każde z opowiadań dotyczy innej pory roku, dzięki czemu otrzymujemy cztery różne spojrzenia na Stumilowy Las. Razem z ulubionymi bohaterami jesienią czekamy na smoka, zimą poznajemy Pingwinka, wiosną szukamy Innego Osiołka, a latem odkrywamy Przyprawę Nilu. Każda z uroczych opowieści to piękna i mądra lekcja przyjaźni. Muszę przyznać, że autorom doskonale udało się oddać klimat

154

i humor, które znamy z oryginału. W Stumilowym Lesie czas jakby się zatrzymał: Puchatek nadal jest niezbyt rozgarniętym misiem, Prosiaczkowi brakuje odwagi, Kłapouchy chodzi z ponurą miną, Sowa wszystko wie najlepiej, a Tygrysek wciąż wesoło bryka. Dzięki znakomitemu tłumaczeniu Michała Rusinka udało się również zachować styl i nazewnictwo wprowadzone w pierwszych wydaniach. W książeczce znajdziemy mnóstwo absurdów i słownych gierek, które wywołają uśmiech na twarzach zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. Wisienką na torcie są ilustracje Marka Burgessa – wykonane z użyciem nowoczesnych technik, a jednak prawie nie do odróżnienia od klasycznych rysunków E.H. Sheparda. Zdobią niemal każdą stronę, sprawiając, że śledzenie perypetii sympatycznych zwierzątek staje się jeszcze ciekawsze i przyjemniejsze. Porządne wydanie – twarda oprawa i dobrej jakości papier – jest także ogromnym plusem. Nowe przygody Kubusia Puchatka to must have dla każdego, kto zna, pamięta i miło wspomina twórczość A.A. Milne’a. Moim zdaniem książeczka ma tylko jedną jedyną wadę: kończy się zdecydowanie zbyt szybko. Zupełnie jak małe • co nieco. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

biblioteczka

POKAŻ ŚWIAT

i naucz wyrażania emocji

N

twórcy jest Wam znane i ucieszy Was wiadomość, że Michael Bond powraca z kolejną uroczą historyjką dla dzieci. Bajka o mysiej rodzinie to trzydziestodwustronicowa książeczka opowiadająca o losach rodziny myszek: pana Malutkiego, jego żony i ich trzynaściorga dzieci. Myszki mieszkają w przepięknym, bogato wyposażonym domku dla lalek i wiodą spokojne, szczęśliwe życie. Niestety pewnego dnia spotyka ich nieszczęście, na skutek którego zmuszone są poszukać sobie nowego lokum. Historia jest prosta i niezbyt długa, jednak to absolutnie nie jest jej wadą. Sympatyczni bohaterowie i ich perypetie, a także ukryte mądre przesłanie sprawiają, że bajka zarówno bawi, jak i uczy. Ponadto jest pięknie wydana: duży format, twarda Poniżej znajdziesz kilka absolutnie wyjątkowych oprawa i klasyczne, pełne szczegółów ilustracje. pozycji, wybranych i polecanych przez mamy za- Od dwustronicowej ilustracji domku wręcz trudrówno maluchów, jak i nastolatków. Każda z nich no oderwać wzrok – można wpatrywać się gojest gwarancją mile spędzonego czasu i stanowi dzinami i wciąż odkrywać nowe elementy. Bez świetny wstęp do dalszej dyskusji. dwóch zdań zachwyci każdego kilkulatka.

Poleca Anna Tabak Michael Bond, Bajka o mysiej rodzinie, Wydawnictwo Znak emotikon, 2017

Malutcy, ale Wielcy

Zuzanna Kiełbasińska, Anna Nowacka, Bolek i Lolek zwiedzają Polskę, Wydawnictwo Znak emotikon, 2016

Niezwykła wyprawa

Któż z nas – dorosłych – nie wspomina z senPamiętacie przygody sympatycznego misia Pad- tymentem tych czasów, gdy wieczorami zasiadingtona? Jeśli tak, to z pewnością nazwisko jego dał przed telewizorem i z zaciekawieniem oraz blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Fot. Marzena Gaczoł, Katarzyna Berska, okładki ze strony http://www.znak.com.pl

iech wyrośnie na mądrego, świadomego swojej wartości człowieka. Otwartego, pełnego szacunku i empatii w stosunku do innych – życzysz sobie w myślach za każdym razem, gdy patrzysz na swojego małego szkraba. Wiesz, że Twoja rola w tym procesie jest ogromna. W końcu to Ty spędzasz z nim ranki lub wieczory, a może i całe dnie. Ty pokazujesz mu świat, uczysz wyrażania emocji, tłumaczysz, dajesz przykład. Czasami możesz mieć wrażenie, że ta odpowiedzialność nieco Cię przytłacza. A gdyby tak wspomóc się odpowiednią lekturą? Książką, która będzie idealnie dopasowana do stale zmieniających się potrzeb Twojego dziecka?

red. Katarzyna Berska

155

yellowpear.pl


RODZINA

rozbawieniem śledził przygody dwóch urwisów? Dzięki książce Bolek i Lolek zwiedzają Polskę mamy okazję znów przenieść się w przeszłość. Ba! Możemy zapoznać z nimi nasze własne pociechy. Tym razem Bolek i Lolek marzą o spotkaniu Smoka Wawelskiego. Jakie jest ich rozczarowanie, gdy po przyjeździe do Krakowa zastają jedynie jego pomnik! Wierzą, że prawdziwy Smok gdzieś musi się ukrywać i wyruszają na poszukiwania. W ten sposób zwiedzają kolejne Polskie miasta: Częstochowę, Lublin, Kazimierz Dolny, Poznań, Gdańsk i wiele, wiele innych. Autorki w zgrabny sposób wplotły w każdą historyjkę ciekawostki związane z danym miejscem, dzięki czemu młody czytelnik może naprawdę sporo się nauczyć. Bogate kolorowe ilustracje gwarantują dobrą zabawę, a wiedza podana w przystępnej formie z całą pewnością pozostanie w pamięci na długo. Czy braciom uda się odnaleźć Smoka? O tym już musicie przekonać się sami!

zachęcając dziecko do dalszych multimedialnych wędrówek. Historię komputerów opowiadają – wessani przez cyberprzestrzeń – Docent 5% i jego pupil πes. Bohaterowie malują przed dzieckiem barwne obrazy, poczynając od kwestii podstawowych, a kończąc na systemie zero-jedynkowym i tajnikach szyfrowania. Bez obaw, nauka z tą książką to łatwizna! Wykorzystanie współgrającej z treścią strony internetowej (www.docent5procent.pl) to wyjątkowa atrakcja! Specjalne tajne kody służą zgłębianiu omawianego tematu, dając dziecku możliwość wykorzystania nabytej wiedzy w praktyce. Oswajanie odmienności Michael Roher, Wędrowne ptaki, Prószyński i S-ka, 2017

Poleca Marzena Gaczoł

Nauka to łatwizna! Marcin Kozioł, Szalona historia komputerów, Prószyński i S-ka, 2017

Szalona historia komputerów to barwnie ilustrowany podręcznik, który zabierze młodego odkrywcę w zakamarki komputerowego świata. Książka zaskakuje przystępnością, finezją oraz trafnym doborem i spójnością materiału. Marcin Kozioł niełatwe treści podaje w bardzo prosty i ciekawy sposób, a dopełniająca tekst szata graficzna oraz czytelna czcionka (kojarząca się z programami komputerowymi) ułatwiają zrozumienie podstawowych zagadnień, 156

Wędrowne ptaki Michaela Rohera to niepozorna objętościowo książeczka poruszająca problem nietolerancji i wyobcowania. Historia ubrana w przejmujące ilustracje ukazuje bliski człowiekowi lęk przed nieznanym, który często wyznacza mu granice nie do pokonania – gdy niemożność zrozumienia odmienności oddziela grubą kreską „nasze” i „obce”, nie pozostawiając miejsca na nawiązanie trwałych relacji. Zamknięci na świat izolujemy inność, nie chcąc się wychylać i angażować, nie próbując jej poznać czy zrozumieć. Tak jest łatwiej. „Wędrowne ptaki” nigdzie nie osiadają na dłużej, ponieważ nikt nie chce udzielić im schronienia. Podanie nieznajomemu pomocnej dłoni wymaga nie lada odwagi, której na szczęście nie blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


RODZINA

brakuje dzieciom! Historia wielkiej przyjaźni Paulinki i Łukasza udowadnia, że niewielki gest jest w stanie zmienić świat na lepsze, a każda nieprzychylna przestrzeń może stać się bezpiecznym miejscem. Książka uczy tolerancji i szacunku wobec odmienności, zachęcając do oswojenia „nieznanego”. Poleca Katarzyna Berska

przekazane czytelnikom w mocno dziecięcych słowach, urzekły moje córki. Dziewczynki były zachwycone treścią, ilustracjami i pięknym wydaniem książki. Niezwykła siła wyobraźni Malina Prześluga, Ziuzia, Tashka, 2015

Historia małej Pchły Malina Prześluga, Bajka i Majka, Tashka, 2013

Bajka i Majka to historia pchły podróżniczki, która przemierza świat w poszukiwaniu przygód. Towarzyszy jej Maciek – ukochany starszy brat. Mimo że wielokrotnie Majka ma do niego żal, że nie na wszystko jej pozwala, to w duchu rozumie przesłanki, które kierują bratem. Pewnego dnia bohaterka postanawia jednak sprzeciwić mu się i, mimo zakazu, przeskakuje na pewne różowe zwierzątko, które mocno ją intryguje. Okazuje się, że jest to miś – zwykła pluszowa maskotka. Niestety nie jest w stanie zaspokoić głodu małej pchełki. W czasie, kiedy Majka podejmuje decyzję o skoku i wtuleniu się w sierść pluszaka, jej braciszek oddala się razem z ich żywicielem, jamnikiem. Pchła rozpoczyna więc poszukiwania Maćka, podczas których poznaje swojego wielkiego wroga – Komara… Książka Maliny Prześlugi to nietypowa opowieść. Niebanalny pomysł na fabułę – uczynienie z pchły bohaterki pierwszego planu – wzbudza zachwyt w oczach wielu dzieci. Historia małej pchły, jej rozważania, uczucia, emocje, blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Ziuzię, niezwykłą dziewczynkę, która ma jedno oko zielone, a drugie szare, poznajemy, gdy decyduje się spać z marchewką. Rysuje jej oczy na czerwonym ubraniu i zabiera w interesującą podróż do lodówki w poszukiwaniu księcia Kalafiora. Dziewczynka uważa też, że ma za mały nosek, by cyferki, które pozna w zerówce, mogły przez niego dostać się do głowy. Na depresję nie narzeka, uważając ją za okropnie nudną, a za swoich przyjaciół uznaje choniki – bardzo wesołe zwierzątka, wyglądające jednocześnie jak małe koniki i duże chomiki. W szkolnym teatrze nie zamierza odgrywać Śpiącej Królewny, zdecydowanie woli być krzakiem w ogrodzie, by zrozumieć, co czują i myślą rośliny. Taka właśnie jest Ziuzia. Codziennie przeżywa wiele interesujących sytuacji, wykazując się ogromną inteligencją i niesamowitą wyobraźnią. To znakomite studium dziecka, podane w ciekawej formie, okraszone ilustracjami Roberta Romanowicza, urzeka swoją oryginalnością. Dzięki sile opowieści nasze dzieciaki oswoją nawet najtrudniejsze sprawy i docenią zwykłą, niezwykłą codzienność. Maciej Wojtyszko powiedział kiedyś, że „o Ziuzi i Malinie Prześludze – bajkopisarce, która ją stworzyła – koniecznie trzeba poczytać, bo ich się nie da opowiedzieć. Są po prostu wyjątkowo poczytalne”. Zgadzam się z tym całkowicie. • 157


OD REDAKCJI KATARZYNA BERSKA

ALEKSANDRA DOBIES

MARZENA GACZOŁ

REDAKTOR NACZELNA

Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl. • Tove Jonsson

Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało.

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

Trzymaj się z dala od ludzi, którzy próbują pomniejszać Twoje ambicje. Mali ludzie zawsze tak robią, a naprawdę wielcy sprawiają, że czujesz, że i Ty możesz być wielki. • Mark Twain

Literaturoznawca i językoznawca, grafik DTP. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim oraz kursu operatora DTP Apple. Od 2001 roku nauczycielka języka polskiego, choreograf zespołów tanecznych i koordynatorka projektów unijnych, między innymi w Stowarzyszeniu Drzewo Pokoleń. Współpracowała z Narodowym Centrum Kultury, Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Muzeum Etnograficznym, Centrum Edukacji Obywatelskiej oraz Zamkiem Królewskim w Warszawie. W czasie wolnym zajmuje się projektowaniem graficznym. Prywatnie jest mamą trójki aktywnych dzieci i żoną policjanta. Nie wyobraża sobie życia bez książek i muzyki. Ceni twórczość Harlana Cobena, autorów literatury dziecięcej oraz kompozycje Stinga i The Piano Guys. Kocha poranki i swoje cudowne psy. Prowadzi blog YELLOW PEAR, na którym dzieli się ze światem swoją miłością do literatury oraz emocjami, jakie towarzyszą jej w życiu.

158

Absolwentka filologii polskiej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Edytor tekstów oraz bibliotekarz. Zawodowo związana z literacką stroną Olsztyna. Przede wszystkim żona i mama. W międzyczasie autorka bloga DO UTRATY TCHU. Z niewymuszoną lekkością pisze o pasji do dnia codziennego, o celebrowaniu chwil, ulotności i kruchości, uważności, miłości, ale także o małych szczęściach, drobnych przyjemnościach. Jej wielką pasją są książki, które namiętnie czyta i opisuje na swoim blogu. W kontaktach z czytelnikami stawia na autentyzm, dlatego często jej teksty są bardzo emocjonalne. Coraz chętniej sięga po aparat, dzięki czemu DO UTRATY TCHU to nie tylko wartościowe, inspirujące treści, ale także dopieszczone estetycznie kadry. Projekt Kasi jest według mnie rewelacyjny i najzwyczajniej w świecie nie mogłam odmówić sobie przyjemności, aby nie wykorzystać tej szansy. Tworzenie czasopisma „od środka” to spełnienie moich literackich marzeń. Jestem przekonana, że ta inicjatywa to nie tylko ogromna szansa dla nas, redaktorów, ale także dla całej polskiej blogosfery.

Absolwentka polonistyki z uprawnieniami pedagogicznymi, edytorstwa oraz pedagogiki osób niesłyszących i niedosłyszących (surdopedagogiki) we Wrocławiu. Obecnie związana z branżą rozrywkową w zakresie sportu i rekreacji. Miłośniczka dobrych książek, w tym również literatury dziecięcej. Właścicielka bloga recenzenckiego z kulinarnym dodatkiem MATKA PUCHATKA, współpracująca z polskimi autorami oraz wiodącymi na rynku książki wydawcami. Nie znalazła jeszcze sposobu na rozczytanie Polaków, ale jest na dobrej drodze – zaraża swoją pasją najbliższe otoczenie. Mama pięciolatki, zakochana w tureckich klimatach. Nie boi się nowych wyzwań i długofalowych projektów, chętnie podnosi poprzeczkę, dając z siebie 100%. Odważna, wymagająca, pełna wyzwań inicjatywa, obok której nie mogłam przejść obojętnie. Myślę, że już czas ugryźć blogosferę od drugiej strony i zmotywować blogerów do rozwoju. To odpowiedni moment na realizację tak odważnego projektu. Cieszę się, że mogę być jego częścią, ponieważ będę robić to, co kocham. Nie bez znaczenia pozostaje też możliwość doskonalenia swojego warsztatu, ciągłego testowania własnych możliwości oraz współpracy z inspirującymi osobami.

blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017


OD REDAKCJI KATARZYNA GRZEBYK

DAGMARA SOBCZAK

ANNA TABAK

Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia. • Mark Twain

Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku, bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój. • Eldo

Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami. • Patrick Süskind

Dziennikarka z 13-letnim stażem w mediach regionalnych i ogólnopolskich. Absolwentka filologii polskiej i logopedii na Uniwersytecie Rzeszowskim. Ma doświadczenie w pisaniu i redagowaniu artykułów oraz przeprowadzaniu wywiadów dla gazet codziennych, magazynów o biznesie, społeczeństwie i kulturze oraz kilku portali internetowych. Wśród kilku tysięcy artykułów, jakie wyszły spod jej pióra, są wywiady z polskimi naukowcami, przedsiębiorcami, sportowcami i osobistościami ze świata kultury i sztuki. miłośniczka literatury, prywatnie jest dumną mamą Radosława i Marleny oraz żoną żandarma. W blogosferze znana jako autorka bloga o tematyce literackiej, dziennikarskiej, rodzicielskiej i nowościach wydawniczych KATARZYNAGRZEBYK.PL. Pomysł Kasi jest odważny, ale bardzo potrzebny, by wypełnić istniejącą lukę. Na rynku nie ma czasopisma adresowanego do blogerów, ale nie ma też czasopisma, w którym autorami byliby blogerzy. Kiedy przeczytałam o pomyśle Kasi, zapoznałam się ze stworzonym przez nią projektem oraz propozycją współpracy – odpowiedziałam krótko: „Chcę!”. Jako dziennikarka dobrze wiem, ile wysiłku trzeba włożyć w prowadzenie magazynu, pisanie i redagowanie artykułów, dlatego mam nadzieję, że nasz zespół dołoży wszelkich starań, aby pismo było profesjonalne i ciekawe dla czytelników. Jako blogerka jestem dumna, że mogłam dołączyć do zespołu Kasi. blogostrefa SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017

Socjolog medycyny oraz zasobów ludzkich i karier zawodowych. Zawodowo prowadzi własną działalność, w ramach której między innymi pisze teksty dla różnych portali oraz zarabia na blogowaniu. W blogosferze pojawiła się ponad 2 lata temu, zapełniając niszę socjologiczno-społeczną. Jej blog SOCJOPATKA.PL pełen jest socjologicznych obserwacji, ale i społecznych kampanii, które mają pomóc określonym grupom społecznym. W 2017 roku znalazł się w srebrnej dziesiątce najchętniej polecanych blogów w Polsce w ramach akcji SHARE WEEK, czyli Twórcy polecają Twórców. Jej mocne strony to: dobra organizacja, wszechstronność poruszanych tematów, znajomość zasad tworzenia kampanii społecznych i wnikliwa obserwacja społeczeństwa. Kiedy Kasia zaproponowała mi współpracę przy tworzeniu czasopisma dla blogerów, poczułam się bardzo wyróżniona, a sam pomysł był dla mnie strzałem w dziesiątkę. Przybijam mu wirtualną piątkę i nie mogłabym podjąć innej decyzji. Nie wiem, dlaczego nikt wcześniej nie podjął się zrobienia czasopisma dla blogerów, ale sądzę, że było to nieuniknione. Uwielbiam pisać, uwielbiam nowe projekty i tworzenie wszystkiego od podstaw. Uwielbiam też blogerów i uważam, że to wdzięczna grupa, dla której warto tworzyć. Przy tym czasopiśmie mam taką możliwość. Dodatkowo cieszę się, że mam okazję współpracować z grupą solidnych, wyjątkowych blogerek, od których mogę się wiele nauczyć.

Szczęśliwa żona i mama. Studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie oraz praca w międzynarodowej firmie dały jej solidną wiedzę w zakresie finansów i podstaw prawnych funkcjonowania przedsiębiorstw, mechanizmów rynkowych oraz działań poprawiających efektywność pracy. Od ponad trzech lat prowadzi blog ANNATABAK.PL, na którym dzieli się swoimi zainteresowaniami, przemyśleniami, migawkami z życia. W lutym 2017 roku ukazała się debiutancka powieść Ani pt. Bursztynowy anioł. Nie wyobraża sobie dnia bez ciekawej lektury. Poza tym uwielbia robić zdjęcia i malować. Jej mocne strony to: umiejętność analitycznego myślenia, kreatywność, miłość do słowa pisanego i wielka chęć dalszego rozwoju. Natomiast słabością, o której mówi i z którą bezskutecznie walczy od lat, jest czekolada. Kocham pisać. W zasadzie kocham każde zajęcie, które wymaga kreatywności. Ponadto wiem, że pisząc teksty na potrzeby czasopisma, wyszukując informacje, uczestnicząc w całym procesie tworzenia i pracując z osobami, które mają w tym zakresie o wiele większe doświadczenie niż ja, mogę się bardzo dużo nauczyć. Pomysł na czasopismo jest świetny i jestem przekonana, że wszystko się uda. Wiem, że gdybym nie wykorzystała tej szansy, to długo bym żałowała. Poza tym poczułam się wyróżniona, mogąc być częścią tak wspaniałego zespołu. Kasiu, dziękuję za zaufanie. 159


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.