Pierwsza Komunia - personalizowane opowiadanie

Page 1

Pamiątka Pierwszej Komunii Świętej

Jasia


O Panie, nasz Boże, (...) gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz (...) Psalm 8

Opowiadanie Dzień Jasia napisała Mama, czytał Tata, sprawdzała Zuzia a projekt graficzny przygotowała

Kasia Kukla-Puzoń

© 2012 bajkopisarze.pl ISBN 978-83-61145-25-7


Na pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej Jasia

Kraków, 20 maja 2012 roku Kościół pod wezwaniem św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela






Pierwsza Komunia z białą kokardą jak w śniegu z ogonem ptak ufaj jak chłopiec z otwartą buzią Bogu się mówi – tak (...) ks. Jan Twardowski, Tak

Katarzyna Filipek-Herniczek

Niezwykły dzień


Ilustracje: Kasia Kukla-Puzoń


Zaczął mżyć chłodny deszcz. Krzyś był trochę zły. Wymyślił, że pojeździ dzisiaj z Jasiem na rowerze, a tu nagle ten deszcz... Zarzucił kaptur na głowę i ruszył uliczką w stronę zakrętu, ze złości wjechał z impetem w kałużę. – Wow! – usłyszał. – Uważaj trochę! Krzyś podniósł głowę. To był Jasiek. – O, Jaś! Przepraszam cię. Nic ci nie jest? – przyjaciel spojrzał z niepokojem na chłopca, który ociekał wodą. Wodą ociekał nawet jego żółty kask. – Nie, nic. A ty już po próbie? – A jak się przeziębisz? – nie na żarty przestraszył się Krzyś. – Przecież pojutrze Komunia!

3


– Nie będzie tak źle – Jasiek strzepnął kilka kropel ze swojej ulubionej futerkowej bluzy. – Chodź do mnie! Pobawimy się lego albo coś skonstruujemy... – Właśnie do ciebie jechałem. Myślałem, że pojeździmy trochę na rowerach, ale ten deszcz wszystko popsuł... – No, trudno, chodź, w domu też będzie fajnie. Mama z Zuzką usmażyły górę naleśników. I ktoś to musi zjeść – Jaś klepnął przyjaciela w ramię. – Naleśniki? Chętnie – Krzyś uśmiechnął się szeroko. Popołudnie okazało się niezwykle przyjemne. Chłopcy zupełnie zapomnieli o deszczu, który jeszcze znaczył szyby drobnymi kroplami.

4


Zjedli pyszne naleśniki polane sokiem malinowym, a potem wymyślali najbardziej skomplikowane konstrukcje z geomagów i klocków lego. – Wiesz, w sumie to ten deszcz był całkiem przyjemy. Czasami fajnie jest tak siedzieć i nic nie robić – Jaś wygodnie rozciągnął sie na dywanie. Krzyś kiwnął głową i zmarszczył czoło przyglądając się uważnie swojemu modelowi promu kosmicznego. – Poza tym, cieszę się, że nasza Pierwsza Komunia Święta już pojutrze. Fajnie też, że mamy ją tego samego dnia. To ważny dzień. – Jasiek w zamyśleniu spojrzał w okno. – Tata mówi, że to ważne spotkanie. I warto, zanim ono nastąpi, podumać, porozmawiać z Panem Bogiem sam na sam albo z Nim pomilczeć. Teraz i potem. Zawsze, kiedy się potrzebuje. Ja już wiem, jak to zrobić. – Jak? – spytał zaciekawiony Krzyś. – Pójść do kościoła? – Do kościoła też – Jasiek kiwnął głową. – Tam spotykamy się wszyscy razem. To jest wspólnota. A wspólna modlitwa ma ogromną moc. Czasami jednak, kiedy chcę skupić się jeszcze bardziej, lubię pojechać na rowerze, tak po prostu. Przed siebie. Oglądam sobie świat i myślę o Tym, który go stworzył.

5


6


Krzyś pokiwał głową, a Jaś dodał: – W dodatku taka jazda na rowerze to sprawdzian… – Jaki sprawdzian? – Krzyś bardzo się zdziwił. – Sprawdzian po sobotniej spowiedzi – zaśmiał się Jasiek. – Jeśli będziesz po niej lekki jak piórko, to będzie ci się łatwiej pedałować. Jeśli jednak nie będziesz szczery i otwarty w czasie spowiedzi, to możesz być zbyt ciężki i rower pojedzie wolniej. Wtedy nie pomkniesz najszybciej na świecie i nie znajdziesz się bliżej nieba. – Taaak, o tym piórku to ja już słyszałem – powiedział Krzyś dodając kolejny element do swojej

7


konstrukcji. – A nie kurczy ci się żołądek, jak pomyślisz o sobocie i o niedzieli. – Co będzie, jak się pomylisz? – chłopiec spojrzał na Jasia. – Jeśli się pomylę, to się poprawię – powiedział Jaś. – Hej, zobacz, jakie super słońce! Chodźmy na rowery! Do wieczora chłopcy i Zuzka na zmianę wspinali się na orzecha i śmigali na rowerach. Kiedy po raz kolejny jechali od lustra w stronę domów zza wielkiej chmury wyszło zachodzące, tuż, tuż nad kwitnącym jeszcze rzepakiem, słońce. Krzyś pomyślał, że Jasiek chyba ma rację. Nawet jeśli poplączą mu się słowa, to nic się nie stanie. Czeka go ważne SPOTKANIE.

8


– Chłopaki, chyba już czas do domu – powiedziała Zuzia, gdy zatrzymali się pod orzechem. – Jasiek, pamiętaj, że jutro jest Twoja spowiedź – dodała. – No, dobra, Krzyś. Do jutra. Pewnie się zobaczymy! – Jaś pożegnał się z Krzysiem, pomachał Karolince i wjechał do garażu. Sobota rozpoczeła się wcześniej niż zwykle. Po śniadaniu Jaś z Zuzką i tatą pojechali do kościoła. Zuzka postanowiła wspierać brata w tym ważnym dniu. Przed kościołem, przed spowiedzią, zauważył kilku kolegów z klasy. Chłopcy, jak zwykle, troszkę rozrabiali. Jaś uśmiechnął się do nich i wraz z Tatą oraz Zuzką wszedł do kościoła. Do spowiedzi świętej. Gdy Jasiek wracał do domu, niewiele mówił. W milczeniu przeżywał spowiedź. Czuł, że to coś osobistego i nie bardzo chciał się tym dzielić. Nawet z Zuzią. Gdy wrócili do domu, mama na powitanie zapytała: – I co, czujesz się lekki jak ptak? Możesz latać? – Mamo, człowiek nie może latać, przecież wiesz, ale czuję się dobrze. To trudno opisać. Rzeczywiście jakoś tak lżej, łatwiej… – Jaś uśmiechnął się do mamy.

9


W niedzielę rano Jaś obudził się wcześnie i troszkę się denerwował. Nie chciał nikogo budzić, więc usiadł w łózku i próbował czytać, ale nie bardzo mógł się skupić. Zerknął przez okno na dom Krzysia i zastanawiał się, czy on też już wstał.

10


Był też ciekaw, czy wszystko dzisiaj dobrze mu pójdzie podczas procesji z darami. Po chwili się uspokoił. Ćwiczyli. Wie, który z kolei idzie. Na pewno sobie poradzi. – Cześć, wstałeś już? – Zuzka swoim zwyczajem wskoczyła na łóżko brata, oczywiście z książką. – O, cześć! Obudziłem się wcześnie i naprawdę się przestraszyłem, że nic nie pamiętam, a chciałbym, żeby wszystko było dobrze. – Jak się pomylisz, to się poprawisz.

11


Sam tak mówiłeś. Słyszałam... – Zuzia uśmiechnęła się do brata. – Mówiłem, mówiłem… Ale to ważny dzień… – Ważny, ważny – usłyszał głos mamy. – A ja wierzę w ciebie, na pewno sobie poradzisz. Chodźcie, zobaczymy, czy da się zjeść śniadanie na tarasie i czy babcia już wstała. Zuzka i Jaś wybiegli na taras. Było ciepło i przyjemnie. Świeciło słońce i gdzieś wysoko śpiewał skowronek. Dzieci wspólnie z babcią, mamą i tatą przygotowały śniadanie. Jaś uznał, że już się nie niepokoi i że jest bardzo przyjemnie. Był pewien, że Ktoś nad nim czuwa. Ktoś na niego czeka, a on jest gotowy…

12


Dwie godziny później wraz z mamą, tatą, Zuzią i babcią Tereską Jaś wyruszył do kościoła. Jaś wiedział, że na uroczystości będą też: babcia Ewa, ciocia Asia, jego matka chrzestna, oraz ciocia Ewka. Nie zabraknie też dziadka Romka i ojca chrzestnego wujka Sławka. Będzie też Kuba z ciocią Danką, wujkiem Krzyśkiem i Anią. Jasiek czuł, że to jego wielkie święto. Przed uroczystością wszyscy zebrali się na dziedzińcu klasztoru, następnie przeszli na krużganki i stanęli na swoich miejscach. Jaś teraz docenił sens przygotowań zorganizowanych przez księdza Mirka. Wszystko poszło całkiem gładko. Weszli do kościoła. Wyglądał inaczej niż zwykle, był przystrojony z okazji ich święta. I tak zaczęła się najważniejsza Msza Święta w życiu Jasia. Procesja z darami wypadła znakomicie. Jasiek był zadowolony i już się nie bał. Czuł się tak samo jak rano. Chociaż nie. Czuł się dużo lepiej. Spokojnie i radośnie zarazem. Właśnie przyjął Pierwszą Komunię Świętą. Przez kościelne okna zaglądało słońce. Jaś skończył modlitwę i rozejrzał się dyskretnie. Wszyscy tu byli: Mama, Tata, Zuzka... I cała Rodzina. Chłopiec poczuł, że to właśnie jest wspólnota. Wspólna modlitwa...

13


O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł pod niebiosa. Sprawiłeś, że nawet usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę na przekór Twym przeciwnikom (...). Psalm 8

14


15


Po Mszy Świętej były zdjęcia na krużgankach. Były też życzenia i uroczysty obiad w domu. Były też prezenty. Później Jaś wskoczył na swój nowy rower i popedałował do Krzysia. Nadszedł wieczór a dzieci wciąż wspólnie się bawiły w jedym lub w drugim ogrodzie. Sporo było biegania... Kiedy Jasiek zmęczony usiadł na huśtawce, pomyślał, że to najpiękniejszy dzień w jego życiu. W dodatku bardzo ważny. Miał też nadzieję, że coś z tego dnia pozostanie w nim na całe życie. Jaś uśmiechnął się do własnych myśli i odbił stopami od podłoża. Poszybował hen, hen wysoko. Prawie do nieba. Lekki jak piórko...

16


Naucz się dziwić w kościele, że Hostia Najświętsza tak mała, że w dłonie by ją schowała najniższa dziewczynka w bieli. (...)

I pomyśl – jakie to dziwne, że Bóg miał lata dziecinne, matkę, osiołka, Betlejem. (...)

Że można, nie mówiąc pacierzy, po prostu w Niego uwierzyć z tego wielkiego zdziwienia. ks. Jan Twardowski, Naucz się dziwić


Jaka to radość pokochać Ciebie od pierwszego spojrzenia bez dowodów na Twe istnienie, bez sprawdzania papierów. (…) ks. Jan Twardowski, Pokochać








Kochany Jasiu, życzymy Ci, abyś zawsze pamiętał o tym Dniu, abyś spotykał na swej drodze ludzi mądrych i życzliwych. Życzymy Ci też, abyś podejmując decyzje, kierował się sercem i rozumem. Aby cieszył Cię każdy dzień, a radość sprawiały rzeczy wielkie i te maleńke. Mama, Tata i Zuzia


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.