SPRAWY
12
Rekordowy wynik w teleturnieju
Najlepszy z dziesięciu Jak zostać rekordzistą teleturnieju „Jeden z dziesięciu”? – Potrzeba wszechstronnej wiedzy, umiejętności zapamiętywania szczegółów, ciekawości świata, a niekiedy też refleksu – radzi leszczynianin Dominik Rauer, który tego dokonał. Przez jakie miasto płynie Canale Grande (Wenecja)? Co oznacza łacińskie Omnis homo mendax (Każdy człowiek jest kłamcą)? Jak nazywa się elektron o dodatnim ładunku elektrycznym (pozyton)? Typem jakiego instrumentu jest piccolo (fletu)? Na te i inne pytania Dominik Rauer w Wielkim Finale teleturnieju „Jeden z dziesięciu” odpowiadał w mgnieniu oka. Pomylił się tylko raz, kiedy w napięciu finałowej rozgrywki amerykańskiego trębacza smoothjazzowego
z zajęć z okulistyki, by mógł pojechać do Warszawy. – Nie zabrakło mi wiele do finałowej trójki, a jednak przegrałem – wspomina. Od tamtego czasu gorycz teleturniejowej porażki musiał przełknąć tylko raz. Poza tym aż czternastokrotnie wygrywał w poszczególnych fazach teleturniejów takich jak: „Va banque” czy „Miliard w rozumie”. W tym roku postanowił wrócić do gry z czasów studiów i – tym razem – zostać najlepszym z dziesięciu. – W czasie gry nigdy nie myślę o potencjalnej wygranej – zaznacza. – Telewidzowie emocjonują się rosnącymi kwotami, tymczasem graczom zazwyczaj zależy przede wszystkim na tym, by odpowiedzieć na kolejne pytanie albo zabłysnąć swoją wiedzą przed oglądającymi ich znajomymi. Świadomość wygranej przychodzi dopiero później. To budujące, że dla większości uczestników teleturnieV W wielkim finale Dominikowi Rauerowi (w jów głównym celem jest środku) szczególnie groźny wydawał się pan chęć poszerzania swojej wiedzy. Andrzej. Chrisa Bottiego pomylił przez roztargnienie z włoskim tenorem Andreą Bocellim. – Brat jest fanem Bottiego – opowiada. – Kiedy wróciłem po nagraniu do Leszna, zobaczyłem okładkę jego płyty na stole. Szkoda, że nie spojrzałem na nią tuż przed wyjazdem.
Wiedzieć więcej Przygoda Dominika Rauera z teleturniejami rozpoczęła się jeszcze na studiach medycznych w Poznaniu, kiedy wraz z kolegami oglądał w akademiku „Jeden z dziesięciu”. To oni namówili go do wysłania zgłoszenia, a wykładowca, pod warunkiem, że nadrobi potem zaległości, zwolnił go
Rekordowy finał Podczas nagrań zawierane są przyjaźnie, a poszczególni uczestnicy spotykają się ponownie przy okazji kolejnych teleturniejów. To ma wpływ na grę, bo na przykład leszczynianin jednego ze swoich przeciwników, spotkanego wcześniej na lubelskim dworcu, specjalnie w czasie teleturnieju nie wyznaczał do odpowiadania na pytania. – Taktykę ustala się intuicyjnie – opowiada Dominik Rauer. – Już na pierwszy rzut oka, a często na podstawie poprzednich faz teleturnieju widać, kto jest groźny. Można przekazywać mu pytania – a nuż się potknie albo przeciwnie – wskazywać do odpowiadania
siebie i nie wikłać się w pojedynki, tylko trafnie odpowiadać na pytania.. Napięcie sięgało zenitu, kiedy dziesięcioro graczy oczekiwało na telewizyjnym korytarzu finałowego nagrania. Chociaż w większości spotkali się po raz pierwszy, doskonale znali możliwości swoich przeciwników. Każdy śledził przecież w telewizji poszczególne rozgrywki tej edycji i wiedział, że tym razem zmierzą się najlepsi z najlepszych. Przez pierwszą serię pytań leszczynian przebrnął perfekcyjnie. A kiedy siedmioro uczestników pożegnać się musiało z zabawą, w trójce wielkiego finału szczególnie niebezpieczny wydawał się gracz, który w swoim odcinku uzbierał aż 231 punktów. Z kolejnymi pytaniami leszczynianin radził sobie jednak znakomicie. Kiedy prowadzący Tadeusz Sznuk kończył je zadawać, Dominik Rauer momentalnie udzielał odpowiedzi. Zdobywając kolejne punkty czekał tylko, jaki ruch wykona jego najgroźniejszy przeciwnik. – Potknął się na pytaniu o „Krwawą Marię”, a ja powinienem tej angielskiej królowej Marii I Tudor chyba za to postawić pomnik –śmieje się leszczynianin, który odpowiedzią na pytanie o stoicyzm przypieczętował swoje zwycięstwo w finale 59. edycji teleturnieju. Mało tego, zdobył 504 punkty, co zdaniem organizatorów teleturnieju jest rekordem w jego wieloletniej historii.
Jak tego dokonać? –Niekoniecznie trzeba być profesorem, bo profesor wie naprawdę sporo, ale w swojej dziedzinie. Teleturniej może wygrać nawet gospodyni domowa, byleby dysponowała wszechstronną wiedzą – uważa Dominik Rauer. – Trzeba się wszystkim interesować, być ciekawym świata, mieć dobrą pamięć, gromadzić wiedzę przez całe życie. Ważna jest też umiejętność zapamiętywania drobiazgów, a podczas nagrania teleturnieju odporność nerwowa. I – szczególnie w przypadku „Jednego z dziesięciu”
Kolejne książki w bibliotece Kolejne książki wzbogaciły Bibliotekę Podróżnika w Lesznie. Największy w regionie zbiór książek podróżniczych i przewodników po Polsce i kilkudziesięciu krajach świata jest dostępny w Bibliotece Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej przy ul. Opalińskich w Lesznie. Każdy (nie tylko studenci) może wypożyczyć za darmo 2 książki na okres 2 miesięcy. Biblioteka jest czynna w poniedziałki i soboty w godz. 9-15, a od wtorku do piątku w godz. 9-19. Podróżniczą kolekcję wzbogaciły ostatnio m.in. najnowsze książki poznańskiego wydawnictwa Sorus. Jest to pierwszy w języku polskim przewodnik po Iranie autorstwa Szczepana Lemańczyka oraz „Trzy filiżanki Etiopii”, książka Wojciecha Bobilewicza o podróży po tym egzotycznym kraju. MIW
V Bibliotekę wzbogaciły nowe publikacje wydawnictwa Sorus.
V Leszczynianin zdobył w teleturnieju rkordową ilość punktów. – szybkość. Na odpowiedź ma się trzy sekundy, więc najlepiej zastanawiać się nad nią już w trakcie zadawania pytania. Najgorzej, gdy ostatni wyraz pytania zmienia cały jego sens. Nietrudno wtedy wpaść w pułapkę. To właśnie zbyt szybka reakcja Dominika Rauera na pytania śniła się po nocach jego przeciwnikom w teleturnieju „Va banque”. Trudno się dziwić, bo biorąc pod uwagę trafność i szybkość odpowiedzi, leszczynianin działa szybciej niż najnowszej generacji komputer. W zdobywaniu wiedzy nie stroni zresztą od wynalazków techniki. Nie wyobraża sobie dnia bez przejrzenia Internetu. Uważa, że to doskonałe źródło informacji i zdobywania wiedzy, którą warto jednak weryfikować w publikacjach drukowanych. Codziennie przegląda Wikipedię przyswajając sobie różne hasła. Zaznacza jednak, że i tam czasami znajdują się błędy. – Teleturnieje to skutek uboczny zdobywania wiedzy – zaznacza. Wiedzieć lubi, a w telewizyjnych konkurencjach
udział bierze przy okazji. Podkreśla, że na sukces w nich liczyć mogą wyłącznie długodystansowcy. – Nikt nie przygotuje się do tego typu teleturnieju w trzy dni, wiedzę trzeba zdobywać całe życie – twierdzi. Jako lekarz i ekonomista z łatwością udziela odpowiedzi na pytania z tych dziedzin. Zna się na muzyce, historii, polityce i nauce. Co jest jego piętą achillesową? Sport? Wcale nie, uwielbia kolarstwo, interesuje się innymi dyscyplinami. Film? Gdzie tam, jednym tchem wymienia najważniejsze dzieła wybranych reżyserów. No to może literatura? Też pudło, bo jakie by nie padło pytanie, na każde wydaje się mieć prawidłową odpowiedź. Jest jednak grupa pytań, za którymi nie przepada. Nie zdradzi ich, bo – kto wie – może znowu wystąpi w jakimś teleturnieju. A w tej „branży” konkurencja nie śpi i tylko czyha na potknięcia przeciwnika. MIROSŁAW WLEKŁY Fot. Internet
Jak trafić do teleturnieju? Eliminacje do większości z nich odbywają się w Warszawie. Formularze zgłoszeniowe, regulaminy eliminacji czy informacje o teleturniejach dostępne są często na stronach internetowych, np. ww6.tvp.pl/4649.dzialy („Jeden z dziesięciu”), www.milionerzy.plejada.pl („Milionerzy”), www.tvp. pl/rozrywka/teleturnieje. Aby dostać się do „Jednego z dziesięciu”, trzeba na teście eliminacyjnym odpowiedzieć na 10 spośród 15 pytań. W innych przypadkach zaistnienie na szklanym ekranie może okazać się o wiele trudniejsze. Na przykład w nieemitowanym już „Va banque” na eliminacyjnym teście wielokrotnego wyboru potykała się większość kandydatów.
Fot. Ł.Domagała V Kilkanaście osób odwiedziło Miejską Bibliotekę Publiczną w Bojanowie, w której gościł pochodzący z tej miejscowości wynalazca Kazimierz Fink. Jest on długoletnim pracownikiem gdańskiego Instytutu Morskiego i właścicielem czterech patentów z zakresu sterowania napędem okrętu. W trakcie spotkania K. Fink opowiedział o swojej pracy, pokazał programy telewizyjne na swój temat i odpowiadał na pytania gości.