13/2013

Page 1

13/2013 lato

AGROS Finance

Wielka wyprzedaĹź rocznika 2012 Przepis na powodzenie Kombajn uszyty na miarÄ™


W NUMERZE Szanowni Państwo, to wydanie jest pełne dobrych wieści. Przekazujemy w Wasze ręce produk t finansow y AGROS Finance – korzystny system finansowania maszyn rolniczych skrojony specjalnie na potrzeby rolników. O tym na stronie obok. A na str 4–5 kolejna dobra informacja o wyprzedaży ciągników New Holland z 2012 r. Poza promocją cenową na kupujących czekają atrakcyjne nagrody. Jak zwykle na łamach magazynu przedstawiamy historie naszych Klientów – rolników, którzy postanowili poświęcić się pracy na wsi. Opowiadają o sobie, o rozwoju gospodarstw, a także o doświadczeniach z użytkowaniem nowoczesnych maszyn takich firm jak: New Holland, UNIA Group, Kongskilde, KUHN, Weidemann, Metal Fach, EXPOM i Pomot Chojna. Lato to czas w którym pierwsze skrzypce będą grać kombajny i w tym numerze poza stałymi stronami na których prezentujemy produkty New Holland kombajnom tego producenta poświęciliśmy wiele uwagi. Miło mi również poinformować Państwa, że po rozstrzygnięciu ostatniego konkursu prawie 20 nagród z preparatami firmy ProBiotics Polska oraz kombinezonami firmy Weidemann powędrowały m.in.: Doradca ProBiotics Polska – Rafał Dądela, tel.: 505 028 455 do Nasiechowic, Rudnika, Poradzewa, Korytna, Gościmowic Drugich, Świerklan, Warszawy i Gliny Małej. Gratuluję zwycięzcom. Więcej o tym na naszej stronie www i na Facebooku. A skoro już o mediach społecznościowych to również w tym zakresie podzielę się dobrą nowiną: jury prestiżowego konkursu organizowanego przez Stowarzyszenie Prasy Firmowej przyznało nam SREBRNE SZPALTY za elektroniczną komunikację. To jest nasz wspólny sukces. Dziękuję Wam, że jesteście z nami. Cały nasz zespół pozostaje do Państwa dyspozycji. Na ostatniej stronie jak zwykle zamieszczamy niezbędne dane kontaktowe do naszych przedstawicieli i doradców. Serdecznie zapraszam do lektury i kontaktu z naszą firmą.

Wokół nas

Portrety

Prezentacje

AGROS Finance  3 Wielka wyprzedaż rocznika 2012  5 Postęp na żywo  6 Oraj bez oporów  8

Pasjonat w pracy  9 Przepis na powodzenie  10

Traktorem do… Londynu?  13 Nowych technologii nie trzeba się bać  14 Rollmisja  16 Bo to męski typ  18

Technika Na ratunek  35

Doradztwo

Styl życia

Z LECHEM łatwiej  20 Ładowarki dobre na wszystko  22 Beczka na początek  24 Kosiarka na kapryśną aurę  26 Polska przyczepa za unijne pieniądze  30 Kamień z pola – kamień z serca  32 Kombajn uszyty na miarę  36 Żniwna gama  38 Pod lupą fachowców  40

Rosną nowi gospodarze  42

Jan Wroński Prezes Zarządu Agros-Wrońscy

Wydawca: VIS Media Sp. z o.o. ul. Fabryczna 5/2, 44–109 Gliwice Biuro: ul. Prymasa Stefana Wyszyńskiego 11, 44–101 Gliwice, www.vis-media.pl, e-mail: redakcja@vis-media.pl

Redaktor naczelny: Hubert Stępniewicz Sekretarz redakcji: Ewa Stępniewicz Koordynator projektu: Katarzyna Klonek Korekta: Daria Korus | Zespół redakcyjny: K. Wrzalik, B. Widuch, T. Illg, M. Kowol

Projekt graficzny: A. Korzeńska | Skład i łamanie: K. Goczoł | Zdjęcia: M. Niesłony (okładka, 6–12, 20, 22, 25–27, 30-33, 35, 40–42), archiwum ZS CKR w Nakle, materiały prasowe | Na okładce: Maria i Henryk Maślanka z Łubnic


WOKÓŁ NAS

AGROS

COKWARTALNE PROMOCJE AGROS FINANCE

Finance Jeśli właśnie teraz zastanawiasz się, czy wziąć w leasing maszynę rolniczą, na przykład prasę UNIA Group DF 1,8V, podpowiadamy: nie mogłeś trafić lepiej!

Przy współpracy z Europejskim Funduszem Leasingowym (EFL) oferujemy teraz Państwu leasing na bardzo korzystnych warunkach. Oferta dotyczy prasy zwijającej marki UNIA Group DF 1,8V. Ten uniwersalny produkt o budowie łańcuchowo-walcowej, gwarantuje bezproblemowy zbiór siana, trawy i słomy w każdych warunkach. Jego użytkownicy docenią m.in. szeroki podbieracz oraz rotor podający, który zwiększa wydajność maszyny, pełne sterowanie z kabiny operatora (Pilot Box), jak również automatyczne smarowanie łańcuchów. Na uwagę zasługuje bogate wyposażenie, zarówno standardowe, jak i opcjonalne np. wiązanie siatką, wraz z dodatkową skrzynią na siatkę, czy aplikator do płynów zakwaszających. Promocyjna oferta finansowania została przygotowana w kilku korzystnych wariantach, dostosowanych do Państwa indywidualnych potrzeb i możliwości. Na szczególną uwagę zasługują dwa z nich. Przy 3-letnim okresie leasingu suma spłat wynosi 104 proc., zaś przy okresie leasingu trwającym 5 lat spłata następuje w stałych, miesięcznych ratach w wysokości 870 zł. Wszystkie warianty dotyczą stałej stopy procentowej, przy wpłacie własnej 30 proc. Dodatkowych informacji udzieli Państwu przedstawiciel EFL SA Mariola Gadomska, tel. 607 700 735. ▨ Rolnictwo – najlepszy wynalazek człowieka Zbieractwo i łowiectwo to ponad 150 tys. lat ludzkiej historii. Dopiero wynalazek rolnictwa wpłyAdam Binduga nął na szybszy rozwój cywilizacji, Menedżer Rynku w tym ekonomii. Obecnie szacuRolnego je się, że do wytworzenia dóbr o wartości 100 zł w gospodarstwie rolnym potrzeba dodatkowych 500 zł, które zostają wykorzystane w in-

Europejski Fundusz Leasingowy S.A. jest obecny na polskim rynku od 1991 r. To jedna z pierwszych firm leasingowynosi stała rata wych w kraju i lider w swojej przy 5-letnim branży. Od 2001 r. należy do okresie leasingu jednej z największych instytucji finansowych na świecie – Grupy Crédit Agricole. EFL zapewnia profesjonalną obsługę wszystkich segmentów rynku, oferując szeroką gamę produktów – od leasingu samochodów osobowych i dostawczych, przez leasing maszyn i urządzeń oraz sprzętu IT (także oprogramowania), aż po leasing nieruchomości. Ponadto, EFL posiada 100 proc. udziałów firmy wynosi suma Carefleet SA specjalizującej się spłat w przyw wynajmie długoterminowym; padku 3-letjest także właścicielem Crédit niego okresu Agricole Commercial Finance SA leasingu oferującej usługi faktoringowe.

870 zł

104%

nych sektorach gospodarki (maszyny, chemia, usługi, itp.). W Polsce rolnictwo nadal pełni ważną rolę w gospodarce, a łącznie z przemysłem spożywczym generuje ok. 20 proc. PKB. Wymaga to ze strony firm finansowych nowych, innowacyjnych rozwiązań. Należą do nich m.in. usługi finansowe szyte na miarę potrzeb klientów oraz ścisła współpraca z dostawcami maszyn rolniczych. Chcemy zachęcić Państwa do korzystania z cokwartalnych promocji AGROS Finance, które będziemy systematycznie przygotowywać razem z firmą Agros-Wrońscy. Czekamy na Państwa sugestie!


WOKÓŁ NAS

Wielka wyprzed Na terenie firmy Agros-Wrońscy lśnią w słońcu piękne niebieskie ciągniki New Holland – i nie byłoby w tym może nic wyjątkowego, gdyby nie fakt, że są to ostatnie modele z ubiegłego roku, dostępne teraz w bardzo atrakcyjnych cenach! Wyprzedaż ciągników z rocznika 2012 dotyczy modeli z serii T5, T6 i T7 we wszystkich opcjach (z różnymi skrzyniami biegów i o różnej mocy – w sumie 9 konfiguracji) i obowiązuje do końca sierpnia lub do wyczerpania zapasów. Nie warto jednak zwlekać z decyzją, gdyż wszystkie ciągniki są w pełni przygotowane do sezonu, tak że można cieszyć się nowym zakupem jeszcze przed żniwami. A że taki traktor we współczesnym rolnictwie to przede wszystkim inwestycja, a nie tylko zakup, wie każdy rolnik, który prowadzi nowoczesne gospodarstwo. To się zwraca, to się opłaca!

Wszystkie opcje T5, T6 i T7 rocznika 2012 tylko do końca sierpnia

Konkurencja w szczerym polu Ciągniki New Holland z serii T5, T6 i T7 to sprzęt z najwyższej półki – nowoczesne silniki, innowacyjne skrzynie biegów, zwiększona wydajność, wysoki komfort użytkowania, niższe koszty eksploatacji i przyjazność dla środowiska – czynią je jednymi z najlepszych w swojej klasie, co potwierdziło m.in. ostatnie badanie przeprowadzone przez niezależną organizację DLG (Deutsche Landwirtschafts-Gesellschaft – Niemieckie Towarzystwo Rolnicze), w którym ciągniki New Holland zajęły czołowe lokaty w większości ocenianych kategorii.

T7

T6 4


aż rocznika 2012 Full service – full wypas Jakość ciągników New Holland broni się sama, ale jest jeszcze kilka innych powodów, dla których warto skorzystać z promocji na ubiegłoroczne modele. Jednym z nich jest obsługa serwisowa – przeglądy techniczne w firmie Agros-Wrońscy odbywają się na miejscu i z dojazdem do klienta, w bardzo atrakcyjnych cenach, w porównaniu z ofertą konkurencji. Serwisanci służą także swoim doświadczeniem i oferują bezpłatny instruktaż dla klientów. Na deser do Londynu W ramach promocji firma Agros-Wrońscy przygotowała dla swoich klientów jeszcze jedną niespodziankę. Każdy, kto do 30 czerwca kupi ubiegłoroczny ciągnik New Holland z serii T7, otrzyma w prezencie weekendową (piątek-poniedziałek) wycieczkę do Londynu, z pełnym wyżywieniem i zakwaterowaniem w luksusowym hotelu oraz bardzo bogatym programem zwiedzania na miejscu, obejmującym m.in. wizytę w zakładzie składającym traktory New Holland w Basildon. Można więc nie tylko stać się właścicielem zaawanso-

– Do każdego ciągnika z rocznika 2012 miła niespodzianka – T5, T6 i T7 w wersji mini – mówi Marcin Wroński, Dyrektor Zarządzający Agros-Wrońscy. Na zdjęciu z traktorkiem, który będzie dołączany do zakupów realizowanych w ramach wyprzedaży wanego ciągnika w atrakcyjnej cenie, ale przy okazji zaplanować sobie także kilkudniowy wakacyjny urlop… Dlatego zachęcamy: przyjdź, zobacz, dowiedz się szczegółów – to nic nie kosztuje! ▨

T5 T6

agros magazyn 13/2013

5


WOKÓŁ NAS

Postęp na żywo

AGROSshow Wiosna 2013, czyli wielkie manewry polowe oraz ile dla rolnika znaczy nowoczesna i wydajna maszyna. Kapryśna wiosna nie przeszkodziła w organizacji kolejnej edycji AGROSshow. Przez sześć kwietniowych dni spotykaliśmy się w gospodarstwach zaprzyjaźnionych rolników, prezentowaliśmy nowoczesne maszyny i razem z Wami testowaliśmy ich możliwości w warunkach polowych, czyli w podobnych do tych, w jakich pracujecie na co dzień. Chwilami było nawet ekstremalnie, opony i kalosze grzęzły w błocie, ale… nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Mogliśmy się przekonać, jak prezentowane urządzenia radzą sobie w z najtrudniejszych warunkach, a po kilku

godzinach na świeżym powietrzu – jedliśmy, piliśmy i bawiliśmy się w konkursach. Dziękujemy Wam za miłe spotkania w Maszewie w gospodarstwie Jarosława Dominiaka, w Ciasnej na polu Waldemara Wielochy, w Ponięcicach, gdzie zawitaliśmy dzięki uprzejmości Józefa Szynola, w Bieruniu Starym, gdzie przyjął nas Franciszek Mateja, w miejscowości Bógdał u Jana Greli oraz w Rzejowicach, dokąd zaprosił nas Cezary Soboń. Wiosenną edycję AGROSshow 2013 uznajemy za bardzo udaną i już zapraszamy na jesienną. Wcześniej jednak – chwila wspomnień. ▨

W Ponięcicach nieopodal Szonowic pokazy AGROSshow odbył y się na polu Józefa Szynola. – Żeby iść z postępem, trzeba czasem zaryzykować – mówi rolnik, który zajmuje się produkcją mleka oraz uprawą buraków, pszenicy, rzepaku i kukurydzy. – Dziś cały świat stoi na kredytach i polski rolnik też musi się nimi posiłkować, jeśli chce rozwijać gospodarstwo. Nowoczesne maszyny nie są tanie, ale bez nich człowiek zostaje w tyle.

W jednej z głównych ról – ambitny debiutant, czyli ciągnik New Holland TD5. Premierę miał właśnie podczas wiosennych pokazów AGROSshow i dla wielu gości była to pierwsza okazja, by zobaczyć go w akcji. Seria TD5 to nowoczesna i zaawansowana technicznie wersja najlepszych, dobrze znanych rolnikom modeli. Ciągniki, idealne do małych gospodarstw, produkowane są w wersjach 65, 75, 85, 95, 106 i 113 KM. Są piękne, ekonomiczne, funkcjonalne i zaprojektowane z myślą o wydajności.


Z rolnikami w Bieruniu spotkali się także przedstawiciele władz samorządu gminnego. – Każda impreza, która służy rolnikom i mechanizacji rolnictwa, czyli temu, aby rolnikom było lżej i aby zarabiali coraz więcej pieniędzy, jest dla nas bardzo cenna – mówi Bernard Pustelnik, Burmistrz Bierunia (na zdj. z lewej ze współpracownikami i rolnikami z Bierunia) – Cieszymy się, że AGROSshow odbywa się w Bieruniu, bo to promocja dla całej gminy i wsparcie dla gospodarzy z naszego terenu, którzy działają w wyjątkowo trudnych warunkach, nękani przez powodzie i szkody górnicze.

Testy cieszą się ogromną popularnością, bo rolnicy doskonale zdają sobie sprawę, że mechanizacja to klucz do rozwoju. – Podczas wielkich manewrów polowych rolnicy chętnie wyciskają z testowanego sprzętu wszystko, co się da, sprawdzając możliwości całych zestawów – śmieje się Marcin Wroński, Dyrektor Zarządzający w firmie Agros-Wrońscy(na zdj.). – I dobrze, bo o to chodzi, aby na własne oczy przekonać się, ile w praktyce, czyli w polu, wart jest np. najnowszy ciągnik.

Jerzy Sokołowski (na zdj. z prawej) przyjechał na pokazy do Bierunia z Gierałtowic w powiecie wadowickim. Gospodaruje na 70 ha, żyje z produkcji mleka i rozwija produkcję roślinną. Testował ciągnik New Holland w zestawie z Agrisem. – Ciężko nadążyć! Ja dobrze pamiętam pracę z końmi! – mówił. – Technika nas wyprzedza, wciąż trzeba się uczyć i śledzić nowości. Pokazy polowe, na które od lat stawia firma Agros-Wrońscy wraz ze swoimi partnerami, to zupełnie inna jakość w reklamie sprzętu. Przed podjęciem decyzji o kosztownym zakupie można wypróbować maszynę – podkreśla Tomasz Wroński, Dyrektor ds. Serwisu i Części Zamiennych z Agros-Wrońscy.


WOKÓŁ NAS

Oraj bez oporów

Absolutna „świeżynka”, prawdziwy hit ostatniego półrocza w naszym wydaniu – tak podczas AGROSshow przedstawiciele UNII Group zachwalali pług IBIS LS 3+1 Premium z korpusem LONG w wyposażeniu standardowym. Chętnych, żeby sprawdzić urządzenie w akcji, nie brakowało. IBIS LS 3+1 Premium z korpusem LONG był jedną z nowości, prezentowanych podczas AGROSshow. – Wieloletnie doświadczenie w produkcji sprzętu rolniczego oraz badania, które przeprowadziliśmy na naszych konstrukcjach, pozwoliły nam wprowadzić do sprzedaży specjalnie wyprofilowaną grządziel podtrzymującą korpus płużny – mówi Danuta Ewertowska, menedżer eksportu w UNII Group. – Punkt podparcia został przesunięty na środek lemiesza, dzięki czemu wyeliminowaliśmy niekorzystnie działające na korpus siły boczne. Te rozwiązania pozwoliły uzyskać idealny kąt natarcia lemiesza. IBIS Premium charakteryzuje się lżejszą konstrukcją, ma stabilną oś obrotu, prostą regulację siły uciągu oraz regulację pierwszej skiby. Skokowa regulacja szerokości roboczych wynosi 35-40-45 cm. Na tle urządzeń innych producentów pług z UNII Group z korpusem LONG wyróżnia się najmniejszymi oporami orki, co – mimo faktu, że odkładnia do złudzenia przypomina typ skandynawski – pozwala na wykonanie orki do głębokości 30 cm. Oferowany jest z bogatym wyposażeniem standardowym (ścinacz, koło podporowe i krój talerzowy). Warto dodać, że długa odkładnia korpusu LONG bardzo skutecznie przykrywa resztki pożniwowe, a różne typy zabezpieczeń umożliwiają pracę pługiem IBIS L w każdych warunkach dla ciągników o mocy od 80 do 140 KM.

Jak zapewnia producent, kąt skrawania samoostrzącego się lemiesza jest wręcz idealny (dolna krawędź lemiesza, wycierając się, jednocześnie zaostrza krawędź narzędzia), a regulacja pługa jest tak prosta, że nikomu nie sprawi problemu. W modelu L połączenie ramy z układem zawieszenia oparte zostało na rozwiązaniu tzw. pantografu (dwa wrzeciona regulacyjne), dzięki czemu uzyskano przesunięcie środka ciężkości o około 12 cm w kierunku traktora. Połączenie stosunkowo niskiej wagi z minimalnym zapotrzebowaniem mocy i jakością pracy pozycjonuje maszynę polskiego producenta wśród najlepszych w tej kategorii, przy równoczesnym utrzymaniu atrakcyjnej ceny. ▨

Na tle urządzeń innych producentów pług z UNII Group z korpusem LONG wyróżnia się najmniejszymi oporami orki – do głębokości 30 cm


PORTRETY

Twarz Agrosu

Pasjonat w pracy

Pawłowi Kurzynodze młodzieńczą pasję udało się zamienić w zawód. – Już jako chłopiec długie godziny spędzałem w warsztacie taty. Remontowałem komarki i pomagałem przy naprawie ciągnika. Teraz robię to samo, ale mi za to płacą – mówi Paweł Kurzynoga, mechanik i diagnosta w firmie Agros-Wrońscy. „To samo” to oczywiście żart. Po kilkunastu latach pracy w zawodzie zakres służbowych kompetencji pana Pawła to imponująca i różnorodna lista, która stale się wydłuża. – Zajmuję się badaniami technicznymi pojazdów w stacji kontroli Agros-Wrońscy w Strzelcach Wielkich. Pracuję także w warsztacie przy maszynach rolniczych, gdzie w centrum mojej uwagi są głównie układy elektryczne – mówi. – Jestem również serwisantem, więc jeżdżę do Klientów i na miejscu przeprowadzam naprawy i przeglądy urządzeń rolniczych. W Agros-Wrońscy pracuje od 2007 r. Wcześniej był zatrudniony w autoryzowanym serwisie samochodowym w Częstochowie. – Zmiana pracy była dobrym posunięciem – mówi. – Postęp technologiczny w rolnictwie wręcz galopuje. To podsyca pasję do zawodu. Czuję, że pracodawca docenia moje zaangażowanie, bo chętnie wysyła mnie na szkolenia i pomaga poszerzać wiedzę. W efekcie Paweł Kurzynoga ma pełne ręce roboty. Ale to jego żywioł: gdy coś się dzieje i gdy każdy dzień niesie problem, który trzeba – i można – rozwiązać. Gdy czegoś nie wie, nie poddaje się. – Można powiedzieć, że często zabieram pracę do domu – dodaje. – Rozmyślam, jak coś naprawić, szukam informacji w książkach, w internecie, podpytuję znajomych. Dużo wiem, ale przecież nie wiem wszystkiego, więc nie wstydzę się pytać. Staram się być wszechstronnym i otwartym na nowości. Za to satysfakcja, gdy już uda się rozwiązać problem i klient jest zadowolony, jest ogromna! W pracy trenuje cierpliwość, ale przyznaje, zdarzają się nerwowe chwile. Zwykle dzieje się tak, gdy coś nie wychodzi w warsztacie. Pan Paweł ma na to sposób – robi sobie chwilę przerwy.

agros magazyn 13/2013

Paweł Kurzynoga, mechanik, diagnosta, serwisant. Absolwent technikum mechanicznego oraz studiów licencjackich na Wydziale Zarządzania Politechniki Częstochowskiej

Wtedy do głowy przychodzą najlepsze pomysły i można działać dalej. Relaksowi w wolnym czasie sprzyjają chwile z rodziną – z żoną, synem i córką, którzy chętnie wyciągają tatę na rowerowe wycieczki. W pracy trudne momenty pomaga przetrwać poczucie humoru. – Może nie jestem duszą towarzystwa, ale lubię pracować z ludźmi – dodaje. – Szczególnie gdy także są zaangażowani w to, co się dzieje w firmie. Musimy łączyć wiedzę i pomysły, bo każda maszyna jest inna, każda marka ma swoje cechy, a do użytku wciąż wchodzą nowe rozwiązania. Przełożeni mówią o Pawle Kurzynodze: bywa zamknięty w sobie, ale to bardzo cenny, skoncentrowany i zaangażowany fachowiec. Największą radością jest dla niego zadowolony klient, największą przykrością – gdy nie jest w stanie szybko pomóc. – Czasem się zdarza, że jedziemy do Klienta,, a tam okazuje się, że awaria jest zbyt poważna – tłumaczy pan Paweł. – Musimy przyjechać jeszcze raz, czasem dwa, sprowadzić część… A dla rolnika w sezonie już jeden dzień opóźnienia to ogromny problem. Zdajemy sobie z tego sprawę. Na szczęście zwykle szybko udaje się pomóc. Podobnie jest w stacji diagnostycznej, gdzie Paweł Kurzynoga wykonuje badania techniczne pojazdów, nie tylko rolniczych. – Sprawdzam element po elemencie i oceniam, co trzeba poprawić czy naprawić – mówi. – Może dla kogoś byłaby to nudna praca, ale ja patrzę na to inaczej. Obserwuję zmiany na wsi, widzę, jak postępuje mechanizacja i jak poprawia się jakość sprzętu w gospodarstwach. Zwiększa się także poziom bezpieczeństwa pracy w rolnictwie, a to kwestia, o którą podczas przeglądów i napraw serwisowych muszę szczególnie dbać. ▨

9


PORTRETY

JESZCZE BLIŻEJ

Przepis na po Maria Maślanka zna wiele przepisów na pyszne dania i desery. Mąż zachwala jej żurek, a my mamy okazję skosztować wyśmienitego ciasta drożdżowego. – Kiedyś gotowanie czy wypieki były dla mnie koniecznością, teraz są przyjemnością – mówi pani Maria. Henryk Maślanka patrzy na żonę z uśmiechem i… już wszystko wiadomo: to nie kulinarne receptury są tajemnicą tego małżeństwa. Państwo Maślankowie po prostu znają przepis na szczęście – w miłości, w rodzinie, w życiu. W gospodarstwie agroturystycznym, które właśnie urządzają, chcą optymizmem i uśmiechem częstować gości. – Choć los nie szczędził nam bardzo trudnych, pełnych goryczy chwil i lat ciężkiej pracy, wciąż z optymizmem patrzymy na życie – mówią. Siadamy na tarasie, w wygodnych fotelach. Na podwórku zielono, kwiaty, słychać ptaki. Przed ostrym wiosennym słońcem chronią nas stare drzewa. Nieruchomość w Wójcinie to drugi dom Maślanków i… sposób na emeryturę. Przejęli go po rodzinie. – Teraz jesteśmy jedną nogą tutaj, drugą we „właściwym” domu, w Łubnicach – mówi Maria Maślanka. Zależy, gdzie akurat są potrzebni. A coraz częściej potrzebni są właśnie w Wójcinie. Pomieszczenie gospodarcze przebudowali i stworzyli wiejski pensjonat. Wciąż go urządzają, ale pierwsi goście skorzystali już z agroturystycznej oferty. – To było moje marzenie – opowiada Maria Maślanka. – Uwielbiam towarzystwo, chcę spędzać czas z ludźmi, poznawać nowe osoby, a jako właścicielka gospodarstwa agroturystycznego będę mogła to robić. – Na początku do pomysłu podchodziłem z rezerwą, ale Maria mnie przekonała – dodaje Henryk Maślanka. – Dzieci są już dorosłe, nie potrzebują nas tak bardzo jak dawniej, a my chcemy mieć zajęcie. Może nieco lżejsze niż praca na roli, bo nie jesteśmy coraz młodsi, ale lenistwa na emeryturze sobie nie wyobrażamy.

Zaczynali od kosy Wójcin – choć ważny – wciąż nie jest na pierwszym miejscu. Pracy w gospodarstwie rolnym i w domu w Łubnicach jest mnóstwo. Maślankowie gospodarują na 120 ha. Hodują świnie (mają ok. 100 loch), uprawiają rzepak, pszenicę, jęczmień i kukurydzę. Praca od świtu do nocy, co chwilę jakiś problem, ale… – Na tle polskiej wsi jesteśmy chyba trochę nietypowi… – mówi pan Henryk. – Dlaczego? Bo nie narzekamy. Raz jest lepiej, raz gorzej, tak jest świat urządzony. Mógłbym przecież długo opowiadać, co mi nie pasuje, co mnie złości, jakie błędy popełniają politycy, jak bardzo niekompetentni potrafią być urzędnicy i dlaczego polska gospodarka kuleje. Ale po co mam marnować energię na biadolenie? Nie poddaję się, nie oglądam się na państwo, robię swoje, wykorzystuję unijne szanse, staram się dostosować do czasów i iść naprzód. Pani Maria dodaje: – Proszę mi wierzyć, my naprawdę zaczynaliśmy od kosy i 10 ha! Wiele zawdzięczamy rodzicom, ale wszyscy byliśmy urobieni po pachy od świtu do nocy. Aż sama w to nie wierzę, jak na naszych oczach świat się zmienia. Na lepsze!


wodzenie


PORTRETY

JESZCZE BLIŻEJ

Kiedyś kobieta w gospodarstwie nie miała dla siebie sekundy, dziś jej rola i praca na wsi coraz częściej sprowadzają się do prowadzenia księgowości. Kiedyś równocześnie wychowywałam dzieci i pracowałam w polu, a wszystko trzeba było zrobić własnymi rękami. Teraz w wielu czynnościach wyręczają nas maszyny, a ja mogę angażować się m.in. w działalność społeczną. To ogromny przeskok. Najlepiej wydane pieniądze w życiu We wrześniu 1974 r. młodziutka Maria pracowała w kawiarni Klub Rolnika. Chłopak, którego znała tylko z widzenia, podszedł któregoś dnia i powiedział: „Umówię się dziś z Tobą. Skoczę tylko do domu coś zjeść i zaraz po Ciebie wracam”. Wrócił i już został. Pobrali się w 1978 r. i od 35 lat są zgodnym małżeństwem. – Taki mam charakter, nigdy się nie bałem życia i ciągłych zmian – mówi Henryk Maślanka. – Wierzę w rolę wykształcenia, sam jestem absolwentem Akademii Rolniczej we Wrocławiu i latami pracowałem na to, aby wykształcić dzieci. To był ogromny wysiłek, fizyczny i finansowy, ale dziś możemy być dumni. Rzeczywiście: najstarsza 34-letnia Ania jest prawniczką i absolwentką Uniwersytetu Wrocławskiego, 31-letni Grzegorz i 27-letnia Ola, podobnie jak tata, skończyli wrocławską Akademię Rolniczą (dziś to Uniwersytet Rolniczy). Wciąż studiuje najmłodszy syn, 21-letni Aleksander. Idzie w ślady najstarszej siostry. – Były takie trzy lata, gdy wszyscy byli poza domem, na naszym utrzymaniu, we

Maria i Henryk Maślanka (na zdj.) – szczęśliwe małżeństwo mieszkające w Łubnicach. Do wszystkiego doszli własną pracą, na każdym etapie wzajemnie się wspierając

Wrocławiu – mówi pani Maria. – Było nam ciężko, ale nie żałujemy ani jednej złotówki. To najlepiej wydane pieniądze w naszym życiu. Michał odszedł, ale pozostanie na zawsze Przeżyli wielki dramat. W 1990 r. nagle zmarł Michał. Miał wtedy 8 lat i był ich trzecim z kolei dzieckiem. – Zaczęło się od zwykłego przeziębienia – wspomina pani Maria. – Szybko jednak okazało się, że to bardzo rzadka choroba, zespół homolityczno-mocznicowy. Lekarze byli bezradni, my – zrozpaczeni… Pożegnanie ukochanego dziecka i brata było ciosem dla całej rodziny. Pan Henryk nie lubi wracać do tamtych chwil. Żona czuje to inaczej. – Ja już taka jestem, że muszę rozmawiać o trudnych przeżyciach, wtedy mi nieco lżej – mówi. – Ja się nawet cieszę, gdy mogę wspominać Michała. Ból nie mija, łzy mam w oczach, ale ja po prostu nigdy nie chcę o nim zapominać. Być może to właśnie skrajnie trudne przeżycia spowodowały, że mają dystans do siebie samych, do rzeczywistości i nigdy się nie poddają. – W ubiegłym roku wymarzło 100 procent naszych zasiewów – mówi Henryk Maślanka. – Nie rozpaczaliśmy, tylko od razu myśleliśmy, co zrobić, aby sytuacja się nie powtórzyła. Byliśmy ubezpieczeni, więc mogliśmy poradzić sobie z tą klęską. Człowiek powinien uczyć się na błędach i nigdy nie stawać w miejscu, bo za chwilę zostanie w tyle. Problem – brak terenów pod rozbudowę Ich gospodarstwo jest jednym z największych w powiecie wieruszowskim. Coraz częściej myślą o emeryturze, ale nadal mają ambitne plany rozwoju. Rozbudowują chlewnię i myślą o dokupieniu świń. – To działka, w której mamy lata doświadczeń – tłumaczy pan Henryk. – W inne branże nie chcemy wchodzić, bo dziś lepiej się specjalizować. Ale jest problem: brak terenów pod większe budynki inwentarskie. Rolnik z Łubnic chciałby rozbudowywać się nadal, bo im mniejsza skala przedsięwzięcia, tym trudniej zarobić, ale na przeszkodzie stoi lokalizacja gospodarstwa. – To nie znaczy, że nie działamy. Wciąż inwestujemy w maszyny – dodaje. – Od lat zakupy robimy w Agros-Wrońscy. Nasz ostatni nabytek to ładowarka teleskopowa New Holland. Teraz staramy się o unijne środki na ciągnik i pług. Jakoś przecież muszę zarobić na marzenia żony! – żartuje. Czekając na gości Do marzeń żony należy doliczyć renowację zrujnowanej 120-letniej dwuizbowej chałupy na posesji w Wójcinie. – To by było coś! – mówi pani Maria. – Henryk już kupił drewno, pomysł powoli się krystalizuje, ale to mnóstwo pracy i góra pieniędzy do wydania, więc… będziemy mieli co robić przez całe lata. Na razie spodziewają się kolejnych gości. W Wójcinie czekają urządzone ze smakiem pokoje z łazienkami, kuchnia, duża jadalnia, dwa tarasy, zielone podwórko i piękne widoki. – I oczywiście przysmaki, którymi moja Maria będzie ich karmić – dodaje Henryk Maślanka. – Wszystko z ekologicznych upraw i z własnej hodowli, przygotowane przez żonę. Gdzie tu więc odpoczynek na emeryturze, skoro trzeba będzie obsługiwać gości – pytamy? – A kto mówił, że my chcemy odpoczywać? – odpowiadają oboje ze śmiechem. ▨


oferta finansowa

Traktorem do... Londynu?

Skorzystaj z promocyjnej oferty kredytowej na zakup ciągnika z serii T7 i wyjedź do stolicy Wielkiej Brytanii! Jednych ciągnie do Londynu z powodu jego kosmopolitycznego charakteru. Inni szukają tam szczęścia i pieniędzy. Ale są też i tacy, którzy chcą po prostu zobaczyć z bliska słynny Big Ben i zmianę warty przed Pałacem Buckingham, przeżyć sportowe emocje w meczu Chelsea z Manchesterem United na Stamford Bridge albo przynajmniej zjeść tradycyjny angielski pudding i wypić pintę Guinnessa. Ty też możesz odwiedzić największą metropolię Zjednoczonego Królestwa oraz działającą od 1964 r. fabrykę New wynosi najniżHolland w Basildon, w której montosze oprocentowane są ciągniki T7 – wszystko zupełwanie w promonie za darmo… Wystarczy, że skorzycyjnej ofercie stasz z atrakcyjnej oferty finansowania CNH Capital ciągnika T7 (wybrane modele), którą przygotowała firma CNH Capital. Przy dwuletnim okresie finansowania, udziale własnym w wysokości 30 proc. i ratach rozłożonych w cyklu kwartalnym oprocentowanie (zmienne) może wynosić już od 1,99 proc. Promocja dotyczy klientów detalicznych, którzy po 1 maja zakupią

1,99%

CNH Capital jest światowym liderem na rynku finansowym i jedną z największych tego typu instytucji na świecie (ponad 150 tys. klientów). To silny, solidny i niezawodny partner w biznesie, z blisko 50-letnim doświadczeniem w finansach. CNH Capital jest głównym partnerem dla klientów przy zakupach maszyn rolniczych. Oferuje najłatwiejsze i dostosowane do indywidualnych potrzeb formy realizacji inwestycji oraz zapewnia w pełnym zakresie obsługę rynku maszyn rolniczych, zarówno dla dealerów, jak i klientów indywidualnych.

agros magazyn 13/2013

Dlaczego warto mieć T7? • Oferuje jeszcze więcej mocy i wydajności – dzięki autorskiej, innowacyjnej technologii SCR ciągniki z serii T7 mogą się pochwalić mocą zwiększoną nawet o 19 KM i 139 Nm momentu obrotowego (w porównaniu z serią T7000). • Zapewnia nieograniczoną przyjemność z jazdy – m.in. dzięki zastosowaniu podłokietnika SideWinder II i doskonale wyciszonej kabinie Horizon ciągniki z serii T7 zapewniają najwyższy komfort nawet w trakcie wielogodzinnej pracy. • Gwarantuje niższe koszty eksploatacji – dzięki innowacyjnym silnikom Nef i zaawansowanym skrzyniom biegów Auto Command traktory T7 zużywają nawet o 10 proc. paliwa mniej. Jest wszechstronny – ciągnik T7 radzi sobie w każdym terenie i ze wszystkimi rodzajami prac: od upraw głębokich do powierzchniowych, od oprysków po transport.

jeden z ciągników z serii T7 (modele od .220 do .270) i obowiązuje tylko do 30 czerwca br. Warto więc rozważyć tę ofertę i nie zwlekać z decyzją. O takiej „bryce” jak New Holland T7 Agent Jej Królewskiej Mości 007 mógł tylko pomarzyć! ▨

13


prezentacje

New holland

Nowych technologii nie trzeba się bać

Waldemar Tomala ze Stefanowa Barczewskiego Pierwszego k. Sieradza użytkuje ponad 45 ha ziemi. Ważnym działem produkcji jest chów bydła mięsnego rasy Hereford. Powiększające się gospodarstwo skłoniło rolnika w ubiegłym roku do zmodernizowania parku maszynowego. Potrzebny był przede wszystkim większy ciągnik, który sprostałby potrzebom rozrastających się działów produkcji. Natychmiastowa decyzja Wybór padł na markę New Holland i ciągnik z serii T5. Maszyna miała zostać zakupiona w firmie Agros-Wrońscy, z którą rolnik od lat blisko współpracuje. – Ciągnik był już zaliczkowany, ale będąc z rodziną na wystawie w Kościerzynie, zobaczyliśmy nowego New Hollanda T6. Od razu przypadł nam do gustu i decyzja była natychmiastowa: poprosiliśmy dealera o zmianę zamówienia i kupiliśmy model T6.120 – wspomina rolnik. – Wybrałem 4-cylindrowy ze

14

względu na mniejszy promień skrętu i niższe zużycie paliwa, które rzeczywiście jest na dobrym poziomie. Moc 120 KM w zupełności wystarczy na potrzeby mojego gospodarstwa. New Holland T6.120 pracuje głównie z 10-tonowym rozrzutnikiem obornika, 4-skibowym pługiem oraz prasą belującą – dodaje. Wyposażenie na miarę Układ klimatyzacji, trzy pary wyjść hydraulicznych, komfortowa kabina z amortyzowanym pneumatycznie fotelem Grammera, zaczep automatyczny oraz przekładnia ElectroCommand 16/16 z elektrohydraulicznym rewersem – to wszystko wchodzi w skład standardowego wyposażenia ciągnika T6.120. Jak się okazało, znalazło się w nim wszystko, czego oczekiwał Tomala. – Ciągnik już w wersji podstawowej jest bardzo dobrze wyposażony. Nie miałem potrzeby zamawiania dodatkowych elementów – opowiada właściciel niebieskiej maszyny.


W ubiegłym roku marka New Holland wprowadziła na rynek nowe modele ciągników serii T6. Oprócz najwyższych standardów jakości i wyposażenia w maszynach zastosowano nowoczesne silniki z technologią redukcji emisji spalin – SCR EcoBlue. – Kto lepiej oceni nowe ciągniki niż ich użytkownicy? Dlatego po opinie na temat serii T6 udaliśmy się do gospodarstw, w których pracują – mówi Łukasz Chęciński, specjalista ds. ciągników New Holland Polska.

Tomasz Duszyński (po prawej), doradca firmy Agros-Wrońscy, który współpracuje z Waldemarem Tomalą (po lewej), rolnikiem i użytkownikiem T5

Coraz niższa emisja Nowo wprowadzona do tej serii ciągników technologia oczyszczania spalin SCR i związana z nią potrzeba stosowania płynu AdBlue nie była dla rolnika żadnym przeciwskazaniem w zakupie maszyny. Tomala tłumaczy, że SCR w niczym nie przeszkadza, a zużycie dodatkowego płynu jest bardzo niskie. – Zużycie AdBlue zależy od obciążenia silnika. W moim gospodarstwie wykonywane prace są bardzo zróżnicowane. Oprócz typowych, cięższych prac maszyna ma też lekkie zadania. W czasie 200 godz. pracy 40-litrowy zbiornik AdBlue uzupełniałem zaledwie dwukrotnie – wylicza. Nie miał również żadnych problemów związanych z uruchomieniem i pracą ciągnikiem zimą, nawet podczas największych mrozów. Po prostu wygoda i komfort Oprócz użytkowych zalet ciągnika Tomala chwali też komfort pracy maszyną. – Kabina jest obszerna i bardzo dobrze wyciszona. Dziś mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że New Holland T6.120 dla mojego gospodarstwa był trafionym zakupem i mogę go polecić każdemu – podsumowuje rolnik. ▨

15


prezentacje

New holland

Rollmisja Perfekcyjnie zebrana i sprasowana pasza o wysokiej jakości to wyzwanie. Firma New Holland od lat rewolucjonizuje procesy belowania na całym świecie. Najnowsze stało-komorowe prasy rolujące Roll Baler 125, Roll Baler 125 Combi i Roll Baler 135 Ultra to rozwiązania dla wymagających hodowców zwierząt oraz użytkowników wykonujących prace polowe na zamówienie w trudnych warunkach.

Efektywne podawanie i precyzyjne rozdrabnianie poprawiają wydajność i jakość bel


Monitor bel jest wyposażony w intuicyjne przyciski umożliwiające obsługę wszystkich elementów sterowania opuszkami palców

Dzięki szerokiemu rozstawowi kół i nisko osadzonemu środkowi ciężkości nawet po napełnieniu komory prasy zespół ciągnika z prasą Roll Baler zachowuje stabilność podczas jazdy na wzniesieniach

Jak przystało na pioniera nowych technologii w rolnictwie, cała seria została zaprojektowana tak, aby podnieść wydajność przy jednoczesnym uproszczeniu obsługi. Udana rodzinka Model Roll Baler 125 jest wytrzymałą prasą belującą zapewniającą łatwość obsługi. Idealna dla rolników posiadających duże gospodarstwa hodowlane, ponieważ zapewnia doskonałą wydajność przy zbiorze słomy ze wszystkich gatunków zbóż. Model Roll Baler 125 Combi oferuje dodatkową owijarkę bel, zaś Roll Baler 135 Ultra to maszyna specjalnie dla posiadaczy dużych hodowli i wykonawców prac kontraktowych, którzy często belują duże ilości słomy. Cyfry w nazwie każdego modelu oznaczają średnicę beli w centymetrach. Sprawne palce Wysoka wydajność prasy zależy w dużej mierze od sprawnego zebrania pokosu. W prasach Roll Baler zadanie to spełnia podbieracz z pięcioma listwami palcowymi. Okazały, szeroki na 2,1 lub 2,2 m i wyposażony w odpowiednio 80 lub 90 palców – w zależności od modelu, pozwala bez strat zebrać cenny plon. Opracowany specjalnie do pobierania dużego i ciężkiego pokosu w trudnym terenie jest wyposażony w przenośnik rotacyjny o pełnej szerokości. Dzięki temu materiał jest bez przerwy podawany do komory prasy, co korzystnie wpływa na wydajność maszyny, również podczas prasowania słomy. Rolka typu „windguard” zapewnia równomierne przesuwanie nawet dużych ilości ciężkiego pokosu, zapewnia też operatorowi dobrą widoczność wlotu prasy. Gęsty efekt Sprawdzianem dla pras rolujących jest gęstość uformowanych beli. Dzięki zwiększonej wytrzymałości komory do belowania i odpo-

agros magazyn 13/2013

wiedniemu profilowi rolek prasy w prasach rolujących Roll Baler wsad jest naprawdę ciasno upakowany i gęsty. Jednolicie gęste oraz ciasno owinięte bele zachowują swój pierwotny kształt i dają się łatwo transportować i przechowywać. Siatka do owijania bel to standardowe wyposażenie wszystkich modeli pras do rolowania, jednak modele Roll Baler 125 Combi i 135 Ultra mogą być wyposażone w system do owijania bel przeznaczonych na kiszonkę w folię. Ma to liczne zalety. Folia owija bele bardzo ciasno i zapobiega ich odkształcaniu po wyrzuceniu z komory prasy, nie zaczepia się też na powierzchni beli, więc łatwiej ją zdjąć. Warstwa folii na obrzeżu pomaga skuteczniej odizolować belę od czynników zewnętrznych niż przy zastosowaniu standardowej siatki. Wspomaga to proces fermentacji beztlenowej niezbędnej do wyprodukowania najlepszej kiszonki czy sianokiszonki. Niższe są też koszty owijania, bo do zabezpieczania i owijania używa się tego samego materiału, co zmniejsza ogólne zużycie folii. Dodatkowo zintegrowane systemy do belowania i owijania w trakcie jednego cyklu również obniżają koszt produkcji beli. Niezawodny twardziel Prasy Roll Baler to wytrzymałe maszyny, które radzą sobie z ciężką trawą, gęstym sianem, roślinami pastewnymi oraz dużymi ilościami suchego i kruchego pokosu słomianego. Całkowicie automatyczne smarowanie łańcuchów i walców znacznie skraca etap przygotowania maszyny do pracy. Regulacja wysokości kół podbieracza również jest łatwa dzięki zastosowaniu prostego w obsłudze systemu zaczepowootworowego. Rolki komorowe osadzono na wytrzymałych łożyskach tulejowych, odpornych na znaczne obciążenia i działanie dodatków kwasowych stosowanych w procesach kiszenia. Stal trudno ścieralna typu Hardox, zastosowana w przenośniku rotacyjnym, pozwala na ograniczenie zużycia mechanicznego. ▨

17


prezentacje

New holland

Bo to męski typ

Ciągnik T5 Electro Command™ ma moc, „umiejętności ” i osobowość. Szczegółowo dopracowane najnowocześniejsze rozwiązania czynią z niego wyjątkowe narzędzie w rękach rolnika. Tym bardziej unikalne, że mamy wpływ na jego indywidualny charakter, dobierając najdogodniejsze z naszego punktu widzenia wyposażenie. Jest czymś więcej niż tylko inwestycją. To karta wstępu na wyższy poziom rolnictwa wielokierunkowego!

T5 Electro Command firmy New Holland jest kontynuacją serii ciągników T5, które bardzo dobrze sprawdziły się w segmentach rolnictwa wielokierunkowego oraz hodowli żywego inwentarza. Siadamy wygodnie, zapinamy pasy… Dobrze znana, agresywna sylwetka z charakterystycznymi, wyjątkowo podkreślającymi linie pojazdu światłami zapraszają do odkrycia tajemnic, jakie New Holland przygotował specjalnie dla nas. Zaglądamy do kabiny i czujemy się wyjątkowo komfortowo. To zasługa unikatowej technologii deluxe VisionView™ w połączeniu z systemem amortyzacji kabiny Komfort Ride™. Efektowne, przestronne wnętrze, a także możliwość wybrania maszyny z oknem dachowym o dużym polu widzenia gwarantuą większe bezpieczeństwo i lepszą kontrolę pracy. Lubimy mieć pełną kontrolę Wyposażenie i zastosowane rozwiązania przynoszą wiele korzyści użytkownikowi T5 Electro Command. Co niepowtarzalnego kryje nowa skrzynia biegów? Półautomatyczna, elastyczna przekładnia wykorzystuje specjalnie zaprojektowany do optymalizacji ciągników T5 system Electro Command™, a dzięki swoim parametrom zwiększa wydajność prac rolnych. Dysponujemy aż ośmioma

18

Połączenie wypracowanego designu, komfortu, dobrze znanych, sprawdzonych technologii z błyskotliwymi, nowatorskimi rozwiązaniami oraz wyjątkową oszczędnością – wypada przyznać, że to dość niezwykłe zestawienie. Przedstawiamy T5 Electro Command. przełożeniami przyjaźnie sterowanymi za pomocą przycisku zmiany biegów na dźwigni sterującej. Możemy korzystać z typowej przekładni, ale w standardowym wyposażeniu mamy także biegi pełzające o wysokiej czułości, które pomagają ujarzmić tę niemal 4,5-tonową bestię. Po wyborze opcji 32 x 32 Electro Command z biegami pełzającymi jesteśmy w stanie zredukować prędkość do zaledwie 280 m/h? To kwestia absolutnie kluczowa dla wszystkich zajmujących się uprawą warzyw, a także uprawami rzędowymi. Co istotne, bardzo precyzyjnie dobrany zakres prędkości do przełożeń umożliwia wręcz intuicyjne wybranie dokładnie takiego, jakiego potrzebujemy. Synchronizację zmiany biegów z silnikiem oraz prędkością jazdy gwarantuje nowoczesna technologia układu IntelliShift™, odpowiedzialna również za łatwą, bezproblemową zmianę biegów. W dwojaki sposób możemy manipulować zmianą zakresu: korzystając z ergonomicznego przycisku na konsoli


T5 Electro Command™ jest wyjątkowo cichy i dyskretny. Przy prędkości transportowej dochodzącej do 40 km/h właściwie nie odczuwamy żadnego, powodującego dyskomfort hałasu w kabinie. Pojazd jest bardzo zwrotny przy rozstawie osi wynoszącym 2380 mm oraz zadziwiająco skuteczny przy hamowaniu. Dzięki połączeniu tylnej osi z hamulcami o większej średnicy tarczy nawet przy pełnym załadunku przyczepy i najwyższym możliwym obciążeniu wyhamowanie nie stanowi problemu.

Command Arc, jak również z tyłu dźwigni zmiany biegów, co umożliwia zmianę zakresu w trakcie jazdy. W efekcie dostajemy do ręki wygodne narzędzie o wyjątkowej wydajności i efektywności przy dowolnych pracach rolnych. Technologia Electro Command™ łączy zatem najistotniejsze cechy: funkcjonalność, poręczność i komfort. Czas to pieniądz, T5 to oszczędność Czas zajrzeć pod maskę. Znajdujemy tam elastyczny silnik F5C z systemem wtrysku paliwa Common Rail o pojemności 3,4 l. Firma New Holland oferuje nam wybór jednej z trzech wersji T5 o różnej liczbie koni mechanicznych. W zależności od zapotrzebowania producent proponuje nam pojazdy o maksymalnej mocy 99, 107 lub 114 KM. W tym miejscu nie możemy przejść obojętnie nad tak istotną dla każdego kwestią, jak oszczędność pieniędzy. Rozwiązania zastosowane w T5 Electro Command™ gwarantują zmniejszenie

agros magazyn 13/2013

rachunków za paliwo! Wysoką wydajność przy zużyciu niewielkiej ilości paliwa uzyskujemy dzięki nowoczesnej technologii chłodzenia recyrkulowanych spalin CEGR. Cyfrowa strategia na polu Oprogramowanie PLM® ma specjalnie opracowane mapy, dzięki którym jesteśmy w stanie dokładnie zaplanować, sterować i analizować na wyświetlaczu realizowane zadania w polu. Mamy przy tym gwarancję wyjątkowej precyzji, margines błędu wynosi zaledwie 2,5 cm. To wspaniałe narzędzie służące do sterowania siewem, odchwaszczania lub nawożenia. Ponadto na wyposażeniu mamy system EZ-Pilot, który oferuje nam silnik płynnego kierowania współpracujący z kolumną kierownicy. Doskonałym uzupełnieniem elektroniki pojazdu jest opcjonalnie zastosowany kolorowy ekran dotykowy FM750 lub monitory panoramiczne FM1000 montowane w kabinie. ▨

19


DORADZTWO

Z PIERWSZEJ RĘKI

Z LECHEM łat – LECH marki EXPOM to maszyna, która cieszy się dużym zainteresowaniem

Gospodarstwo w Wielgomłynach może nie jest ogromne, ale za to bardzo urokliwe. Za domem widzimy trzy stawy rybne. – Miło się tu odpoczywa, szczególnie latem – mówi pan Piotr. – Mikroklimat powoduje, że upały są mniej dotkliwe. Problem w tym, że latem na wsi na odpoczynek nie ma czasu… Ani panu Piotrowi, ani jego żonie Iwonie pracy nie brakuje.

rolników – przyznaje Andrzej Wojewoda (na zdj.), handlowiec z Agros-Wrońscy, który chętnie odpowie na Wasze pytania, tel.: 784 918 844, a.wojewoda@ agros-wronscy.pl

20

Ryby mają głos Zaczynali w 2000 r. od 4 ha upraw rolnych. – Gospodarstwo przejęliśmy od rodziców. Był dom, stawy i łąki. Chociaż gleby tutaj nie są najlepsze, głównie czwartej klasy, w okolicy trudno kupić ziemię – wspomina Piotr Mofina.

Powoli jednak się rozwijają. Są młodzi i pełni energii. Wierzą, że praca w rolnictwie zapewni przyszłość im i ich córkom – 14-letniej Kindze i 7-letniej Klaudii. Gospodarują już na 30 ha, z czego część dzierżawią. To niezły wynik, bo w okolicy niewiele jest gospodarstw większych niż 50 ha. Pan Piotr uprawia rzepak i pszenżyto, głównie na sprzedaż. Resztę przeznacza na karmę dla ryb. Można od niego kupić karpie, amury i sumy. – Sprzedaży ryb nie mogę traktować jako podstawowego dochodu – dodaje. – Dlatego chcę rozbudowywać produkcję roślinną. Myślę głównie o kukurydzy. Jest w tym sens. W pobliskim Niedośpielinie znajduje się Zakład Przetwórstwa Mięsnego GAIK. – To potężna firma, której od lat sprzeda-


– Spędzimy razem w polu jeszcze wiele godzin, więc muszę być pewny, że mogę na niego liczyć – mówi Piotr Mofina. Rolnik ze wsi Wielgomłyny koło Radomska ma ambitne

Iwona i Piotr Mofinowie (na zdj.) myślą o rozbudowie swojej produkcji roślinnej. Do tego potrzeba im nie tylko ziemi, ale i nowoczesnych maszyn. Dlatego od polowy ubiegłego roku małżeństwo inwestuje i systematycznie wymienia sprzęt w swoim gospodarstwie

plany rozwoju, więc szuka profesjonalnych „towarzyszy” pracy. Mają być solidni i niezawodni. Jak LECH, agregat do upraw przedsiewnych z EXPOM-u.

wiej jemy nasze uprawy. Pewny i solidny odbiorca. Chcielibyśmy współpracować z nim częściej – tłumaczy pani Iwona. Maszyna, która łączy funkcje – Od razu spodobała mi się jego nieskomplikowana konstrukcja. To prosta, ale solidna i mocna maszyna – tak Piotr Mofina zaczyna rozmowę o urządzeniu z EXPOM-u. Agregat do upraw przedsiewnych LECH o szerokości 4,2 m kupił u dealera maszyn EXPOM w Agros-Wrońscy w sierpniu ubiegłego roku. Wsparł się unijną dotacją na modernizację gospodarstwa. – To był przemyślany zakup, bardzo nam potrzebny – mówi. – Wcześniej miałem agregat, ale znacznie mniejszy.

agros magazyn 13/2013

LECH rusza do akcji przed każdym siewem po orce. To uniwersalna maszyna, która łączy funkcje kultywatora, brony i glebogryzarki. Poprawia strukturę ziemi, spulchnia i zagęszcza ją, równocześnie rozbijając zaskorupiałe bryły na powierzchni pola, a także ugniata podłoże dla lepszego podsiąkania wód gruntowych. To wszystko ma wpływ na jakość upraw, szczególnie w przypadku roślin wymagających wyrównanego pola. – Cieszę się, że pan Piotr jest zadowolony z maszyny, choć przyznam szczerze, że mnie to nie dziwi – mówi Andrzej Wojewoda, doradca z Agros-Wrońscy, który współpracuje z rolnikiem z Wielgomłyn. – Ten typ agregatu z EXPOM-u od lat świetnie się sprzedaje, a nasi Klienci bardzo dobrze go oceniają. Prosta budowa LECH-a to także łatwa regulacja i awaryjność zmniejszona do minimum. Z przodu agregatu znajduje się wałek, który trzyma głębokość, za nim jest zestaw sprężystych zębów uprawowych, a na końcu dwa wałki strunowe doprawiające. W jakości polski producent nie ustępuje tutaj pola firmom zagranicznym, oferując przy tym rozsądną cenę. Do zalet agregatu z EXPOM-u należy doliczyć wymienne sekcje uprawowe, które można dobierać w zależności od potrzeb danego gospodarstwa. Czas na zakupy Agregat z EXPOM-u to kolejny nabytek Piotra Mofiny w Agros-Wrońcy. – Współpracujemy od niedawna, ale mam nadzieję, że będziemy to kontynuować. Staram się właśnie o środki na zakup kolejnych urządzeń: przyczepy, opryskiwacza i ładowacza. Dotychczasowy kontakt z firmą Agros-Wrońscy i z doradcą Andrzejem Wojewodą był bardzo dobry, z finalnego zakupu jestem zadowolony, więc pewnie jeszcze nieraz się spotkamy – mówi rolnik. Na zakończenie dodaje, że trzeba rozsądnie myśleć o każdej złotówce, zanim ją wyda, musi być pewny decyzji. Dlatego dobre doradztwo, podparte opiniami innych rolników, jest dla niego najważniejsze. ▨

21


DORADZTWO

Z PIERWSZEJ RĘKI

Ładowarki dobre na wszystko

– Niech pani nie zapomni o najważniejszym pomocniku – zaznacza pan Ryszard i bierze na kolana trzyletniego wnuczka Rafałka. – On uwielbia ze mną pracować, a ja się cieszę, że rośnie spadkobierca! Ryszarda Klimczyka wspierają żona Maria, samodzielnie prowadząca całą księgowość gospodarstwa, syn Dariusz, zootechnik, absolwent Akademii Rolniczej w Krakowie, wraz z żoną oraz córka Małgorzata – technolog żywności, także po krakowskiej Akademii Rolniczej


– To najlepszy zakup, jaki zrobiliśmy w gospodarstwie. Dziś nie wyobrażam sobie bez nich codziennej pracy – tak na pytanie o ładowarki WEIDEMANN odpowiada Ryszard Klimczyk, znany w całej Polsce hodowca bydła z Poręby k. Pszczyny. – Wcale nie słodzę, po prostu mówię, jak jest! Mamy dwie ładowarki i obie nawet przez chwilę nie stoją w garażu.

– Dziś Weidemann oferuje pełną gamę ładowarek podwórzo-

Rozładunek, załadunek, wywóz obornika, transport paszy… Ryszard Klimczyk mógłby długo wymieniać zadania dla urządzeń marki WEIDEMANN. – Ładowarki mam od 6 lat – mówi. – Bardzo je cenię. Ciągniki też dużo pracują, ale ładowarki są w ruchu bez przerwy. Kiedyś trzeba było najmować ludzi, jednak o dobrych pracowników wbrew pozorom nie jest łatwo. Ładowarki są proste w obsłudze, wygodne, niezawodne i poręczne.

wych, kołowych i teleskopowych – wylicza Arkadiusz Smolarek (na zdj.), Doradca Handlowy Agros-Wrońscy, tel.: 600 353 819, a.smolarek@agros-wronscy.pl

Jałówki na medal Ryszard Klimczyk z pewnością wie, o czym mówi. Gospodarstwo w Porębie ma 100 lat tradycji i jest stawiane jako wzór hodowli bydła. – Nasz sekret? Ciężka harówa! – mówi ze śmiechem. Ale zaraz dodaje: – Nasze jałówki są zdrowe i wydajne, bo dbamy o ich kondycję od pierwszych dni. „Młodzieży” trzeba stworzyć odpowiednie warunki, karmienie, wybieg na powietrzu… Nie mogą być za tłuste ani za chude. A żeby wyrosła championka? Oj, to zajmuje całe pokolenia. Już się taka modelka musi urodzić, żeby z niej wyrosła mistrzyni. W rodzinie pana Ryszarda hodowlą zarodową bydła mlecznego oraz produkcją mleka zajmuje się już piąte pokolenie. Na ścianach brakuje miejsca na dyplomy, na półkach stoją puchary i medale. Który najcenniejszy? – pytamy. – Wszystkie są ważne, bo na każdą z nagród trzeba pracować od rana do nocy. A często także w nocy… – odpowiada hodowca, który ma na koncie m.in. nagrody „Za największą średnią wydajność mleka od krowy”, „Wzorowy Agroprzedsiębiorca RP” czy „Rolnik – Farmer Roku”. Ma także certyfikat warszawskiej uczelni SGGW, bo opiekuje się odbywającymi tu praktyki studentami. Oszczędność czasu i… kręgosłupa – Zawsze wiedziałem, że będę księdzem albo rolnikiem – opowiada hodowca z Poręby, który poczuciem humoru mógłby obdarzyć pół wsi. – To dwa zawody, do których trzeba mieć powołanie, bo i ksiądz sobie

agros magazyn 13/2013

musi często odmawiać, i rolnik też wciąż czegoś sobie odmawia. Ale jak zaczęły mi się podobać dziewczyny, to nie było wyjścia… Wżeniłem się w gospodarstwo i mam, czego chciałem: pracę bez wytchnienia! Przy 100 ha i blisko setce krów zajęć nie brakuje. Pracę ułatwiają ładowarki WEIDEMANN: większa i silniejsza 4070 CX100 oraz mała 1240 CX 35. – Pierwsza z nich to ładowarka na teleskopie ze 100-konnym silnikiem – mówi Arkadiusz Smolarek, Doradca firmy Agros-Wrońscy, który od lat współpracuje z hodowcą z Poręby. – Jest przydatna podczas prac przeładunkowych, przy dużych ciężarach i wysokościach. Ma udźwig powyżej 5 m, co rozwiązuje w gospodarstwach wiele problemów. Poradzi sobie np. z załadunkiem obornika na wysoki rozrzutnik czy zboża na przyczepę. Dzięki przegubowi pozostaje zwrotna i sprawdza się na podwórkach. Maszyna jest łatwa w obsłudze, w rodzinie z Poręby bez problemów używają ją także kobiety. Mniejsza ładowarka Hoftrac 1240 CX35 została stworzona z myślą o pracy w budynkach, cieszy się więc dużym zainteresowaniem wśród hodowców zwierząt. – W polskiej rzeczywistości wciąż pracujemy w starych pomieszczeniach, często niskich i ciasnych – dodaje doradca. – Dla zgrabnej i sprytnej 1240 CX35 to żaden problem. Ona zmieści się wszędzie, a rolnik może odstawić na bok widły i taczkę. Chodzi nie tylko o czas. Po co dźwigać i narażać kręgosłup? Na ten luksus warto wydać pieniądze, bo możemy oszczędzić wiele zdrowia. Marzenia o smakach dzieciństwa Pan Ryszard spogląda na oborę i snuje plany. Miesięcznie produkuje 80 tys. litrów mleka, które sprzedaje głównie spółdzielni we Włoszczowie. Coraz częściej myśli jednak o własnych ekologicznych produktach, według receptur, które pamięta z dzieciństwa. – Tamto masło, maślanka, ach… – mówi. – Ludzie teraz chcą domowych produktów z małych rodzinnych wytwórni, nawet jeśli muszą za nie więcej zapłacić. Może nam się uda? ▨

23


DORADZTWO

Z PIERWSZEJ RĘKI

Beczka

na początek – Kiedyś mówiono: „Jeśli nie będziesz się uczył, zostaniesz na wsi”. Teraz jest odwrotnie: żeby zostać na wsi i sprawnie – Wozy asenizacyjne powoli stają się standardem w polskich gospodarstwach związanych z hodowlą zwierząt – mówi Michał Ślęzak (na zdj.), doradca Agros-Wrońscy, tel.: 728 929 922, m.slezak@agroswronscy.pl

prowadzić gospodarstwo, trzeba mieć głowę na karku, wciąż się uczyć i dobrze kalkulować – zauważa Wioletta Miętkiewicz. Ostatnio z mężem Dariuszem wyliczyli, że nie opłaca się zlecać wywozu gnojowicy. Kupili własny wóz asenizacyjny, a wybór padł na typ T544/1 POMOT Chojna. Gospodarstwo Miętkiewiczów w Brześciu w powiecie jędrzejowskim jest u progu przemian. Albo raczej – tuż za progiem. – Jesteśmy nieco w tyle w stosunku do innych gospodarstw – przyznaje pan Dariusz. – Z przyczyn własnościowych przez lata nie mogliśmy korzystać ze środków unijnych i to nas zatrzymało. Ale teraz stawiamy na szybki rozwój – dodaje. To widać. Obok starych ciągników stoi nowy wóz asenizacyjny, a za zadbanym domem, obok starej stodoły są nowe budynki gospodarcze. Być samowystarczalnym Dom i ziemię przejęli po rodzicach pana Dariusza. Kilkanaście lat temu mieli 13 ha, dziś gospodarują na ponad 40 ha. To głównie gleby III i IV klasy, na których uprawiają zboża i rośliny strączkowe – bobik oraz łubin żółty. Część zbóż sprzedają, resztę przeznaczają na własne potrzeby. – Mamy chlewnię, a w niej ponad 50 macior – tłumaczy Dariusz Miętkiewicz. – Wywóz, transport i rozlewanie

24

gnojownicy dotychczas zlecałem znajomemu, ale wiadomo, że gdy ja go potrzebowałem, on często akurat był zajęty we własnym gospodarstwie. To nas opóźniało, dlatego zdecydowaliśmy się na inwestycję w wóz POMOT-u. Pani Wioletta, z wykształcenia ekonomistka, przyznaje: – Cena była istotna, bo polski producent jest konkurencyjny wobec zagranicznych, choć nie ustępuje im jakością – mówi. – Jednak nie tylko o pieniądze nam chodziło, a o dyspozycyjność. Teraz jesteśmy samowystarczalni, a w rolnictwie to wartość, którą trudno przeliczyć. Na solidnej ramie – Rolnicy chętnie wybierają właśnie markę POMOT Chojna, bo urządzenia mają opinię niezawodnych – mówi Michał Ślęzak, doradca Agros-Wrońscy. Pan Dariusz wybrał typ T 544/1 o pojemności 6700 litrów i konstrukcji ramowej. To solidny sprzęt, który wiele wytrzyma. Zbiornik osadzony jest na


Chociaż wóz POMOT-u to pierwszy zakup państwa Miętkiewiczów (na zdj.) w Agros-Wrońscy, rolnicy już planują kolejne zakupy sprzętu i nie tylko

ocynkowanej ogniowo ramie, wykonanej z zamkniętego kształtownika, a konstrukcję dodatkowo wzmacniają elementy poprzeczne. Zaletą jest także blacha, z której wykonano zbiornik. Ma ona grubość aż 5 mm i jest wysokiej jakości. Warto dodać, że zbiornik ma podwójny spaw, na zewnątrz i od wewnątrz. Zastosowana przez POMOT sprężarka, ma wydajność 7000 litrów na minutę, a czas napełniania to 5 minut. Zawór dwukulowy na szczycie zbiornika oraz syfon z wziernikiem i zaworem spustowym zabezpieczają przed przelaniem. – Wszystkie wozy POMOT-u mają bogate wyposażenie standardowe i dają możliwość opcjonalnej rozbudowy – dodaje Michał Ślęzak. Garaż nie będzie stał pusty! Dariusz i Wioletta Miętkiewiczowie mówią, że kochają to, co robią. Nie czują przymusu pracy. Chociaż żadne z nich nie ma rolniczego wykształcenia.

agros magazyn 13/2013

Ona jest ekonomistką, a on mechanikiem samochodowym. Jednak wyuczone zawody bardzo pomagają im w prowadzeniu gospodarstwa. Mają dwóch synów – 17-letniego Kamila i 10-letniego Jakuba. – Na razie się nie zanosi, żeby zostali na wsi – mówią rodzice. – Kamil woli komputery, Kuba marzy o karierze piłkarza. Zrobimy wszystko, by im pomóc w spełnianiu marzeń. O ziemię u nas trudno, jak wszędzie, z małego gospodarstwa trudno wyżyć, ale jesteśmy optymistami i będziemy walczyć. Mamy przecież dwa powody, by się rozwijać! – Bez inwestycji nie ruszymy do przodu – mówi pan Dariusz. – Chcemy postawić jedną dużą chlewnię na rusztach, bo dotychczas działamy w kilku budynkach. W planach są także dwa silosy na zboże i duży garaż na nowe maszyny, po które zapewne wrócimy do Agros-Wrońscy. I zapewniam, garaż nie postoi długo pusty. Gdy następnym razem przyjedziecie, zamiast wysłużonego ciągnika będzie tu New Holland! ▨

25


DORADZTWO

Z PIERWSZEJ RĘKI

Kosiarka

na kapryśną aurę Andrzej Cichoń pędził przez życie galopem, pokonując liczne przeszkody na drodze rozwoju firmy. Ostatnio jako biznesmen nieco jednak zwolnił, by uwagę skupić na jeździeckiej karierze synów. To dla nich stworzył sportowy ośrodek w Radzionkowie i robi wszystko, aby starszy Mateusz wystartował w Igrzyskach Olimpijskich w Brazylii. – Kosiarkę ze zgniataczem KUHN kupiłem, by uniezależnić się od różnic gatunkowych w składzie paszy dla naszych koni – tłumaczy.

Wybudowany 6 lat temu ośrodek jeździecki w Radzionkowie koło Tarnowskich Gór robi wrażenie. Są tu kryte trybuny dla tysiąca widzów, przestronne i nowoczesne stajnie, pełnowymiarowa kryta hala, restauracja, hotel dla gości oraz inne obiekty i urządzenia związane z jeździectwem. Raz do roku odbywają się tutaj prestiżowe międzynarodowe zawody, na które zjeżdżają najlepsi z całego świata. – Ośrodek powstał z myślą o rozwoju pięknego sportu, jakim jest ujeżdżanie. Nastawiamy się wyłącznie na zawodników trenujących wyczynowo, a nie na rekreację. Chcemy propagować jeździectwo jako dyscyplinę sportu – zaznacza Andrzej Cichoń. Zaraz jednak przyznaje, że impulsem było coś znacznie bardziej osobistego. – To realizacja pasji mojej i dzieci.


Andrzej Cichoń (na zdj.) ze swoją kosiarką ze zgniataczem FC 243 GII/RGII marki KUHN chwali funkcję rozrzucania pokosu. – Nie trzeba tracić czasu na drugi przejazd. Za jednym zamachem kosimy i równomiernie rozrzucamy – tłumaczy. – Urządzenie pracuje szybko i nie ma dla niego znaczenia wysokość traw. Nie zostawia przy tym żadnych nierówności


DORADZTWO

– Kosiarka KUHN pracującą na polach pana Cichonia to wydajne i wytrzymałe urządzenie. Ma wiele zalet, które rekompensują cenę maszyny. W efekcie to ekonomiczny zakup – twierdzi Arkadiusz Smolarek (na zdj.), Doradca Handlowy Agros-Wrońscy, tel.: 600 353 819, a.smolarek@agros-wronscy.pl

– W kosiarce ze zgniataczem FC 243 GII/RGII marki KUHN mamy także

Z PIERWSZEJ RĘKI

Konno po marzenia Marzeń nie udałoby się zrealizować, gdyby nie powodzenie w biznesie. Andrzej Cichoń jest współwłaścicielem Zakładów Mięsnych „H.A.M.”, które od 20 lat prowadzi z bratem Markiem. To duża firma dająca zatrudnienie 600 osobom. – Mogę chyba powiedzieć, że najtrudniejsze lata pracy za nami. Zakład świetnie funkcjonuje i nie wymaga już od nas podejmowania codziennie trudnych decyzji – mówi pan Andrzej. – Ja więc każdą wolną chwilę mogę poświęcać treningom synów, rozwojowi ośrodka i naszym koniom. Zakup kosiarki ze zgniataczem FC 243 GII/RGII marki KUHN związany był z myślą o paszy dla zwierząt. Andrzej Cichoń stara się produkować ją sam – dla pewności, że będzie najwyższej jakości. Ośrodek otacza 100 ha pól. Część pokrywają nietrwałe i trwałe użytki zielone, reszta – jest obsiewana zbożami konsumpcyjnymi i oczywiście owsem dla koni. – Ważnym składnikiem paszy jest siano. Teoretycznie nie jest o nie trudno, ale w praktyce w naszej strefie klimatycznej z jakością siana bywa różnie – tłumaczy pan Andrzej. – Mieliśmy już w gospodarstwie kosiarkę rotacyjną, ale nie zawsze spełniała moje oczekiwania. Kosiarka KUHN ze zgniataczem pokosu sprawdza się świetnie, bo dzięki zastosowanym w urządzeniu nowatorskim rozwiązaniom trawa znacznie szybciej schnie. To ma ogromne znaczenie, bo u nas aura lubi kaprysić.

opatentowany system PROTECTADRIVE, który zabezpiecza elementy napędu. To zaawansowane i unikatowe rozwiązania, którymi niewielu producentów może się pochwalić – twierdzi Janusz Sztochel (na zdj.), przedstawiciel marki KUHN, który bezpośrednio wspiera handlowców Agros-Wrońscy

28

Do ostatniej kropli wody Arkadiusz Smolarek, Doradca Handlowy z firmy Agros-Wrońscy, który pośredniczył w transakcji, mówi o kosiarce KUHN-a: „z najwyższej półki”. – Urządzenie Pan Andrzej zobaczył w Niemczech i od razu pomyślał o zakupie – opowiada. – W polskich warunkach sprzęt uchodzi za drogi, ale to wrażenie pozorne. Wydatek rekompensują liczne zalety kosiarki, jej wydajność i wytrzymałość. Na czym polega tajemnica? Zastosowany

20-letni Mateusz, starszy syn pana Andrzeja, marzy o starcie w Igrzyskach Olimpijskich w Brazylii. Jest obecnie mistrzem Polski w ujeżdżaniu w kategorii młodych jeźdźców, ma na swoim koncie wiele nagród juniorskich i zaznaczył już swoją obecność w międzynarodowych rozgrywkach

w urządzeniu marki KUHN zgniatacz pokosu rozbija każde źdźbło trawy, co sprawia, że roślina szybciej traci wodę. – Zamontowany tutaj kondycjoner palcowy dosłownie przełamuje źdźbło i przyspiesza odparowanie, co może skrócić proces przesychania z pięciu do nawet trzech dni. Ma to duże znaczenie dla rolników przygotowujących kiszonki – dodaje Janusz Sztochel, przedstawiciel marki KUHN. – Maszynę charakteryzuje także centralny przegub i hydropneumatyczna regulacja nacisku belki tnącej na podłoże, czyli system Lift Control z zabezpieczeniem non stop. Możemy więc dostosować koszenie do rodzaju podłoża, a jeśli kosiarka napotka przeszkodę, sama ją ominie i wróci do pozycji wyjściowej. Realizując pasję Nowoczesne urządzenia oczywiście pomagają w drodze do celu, ale bez pasji i konsekwencji wszystko byłoby na nic. Na szczęście pasji w rodzinie Cichoniów z Radzionkowa nie brakuje. Przed 15-letnim Michałem wszystko stoi otworem. – Dopiero zaczyna jako junior, ale interesują go też inne dyscypliny, więc czas pokaże – mówi dumny tata. Zrobił już wiele, aby synowie mogli rozwijać talenty. W ośrodku i w Klubie Jeździeckim LIDER w Radzionkowie mogą trenować, nie oglądając się na napięty grafik komercyjnych i rekreacyjnych obiektów, na które zdani byli wcześniej. Dzięki krytej hali uniezależnili się też od pogody. Co dalej? – Treningi, treningi, treningi… – mówi Andrzej Cichoń. Nie byłby jednak przedsiębiorcą z krwi i kości, gdyby nie myślał szerzej. A myśli o organizacji Mistrzostw Europy w którejś z kategorii jeździeckich oraz o tym, aby konie z jego stajni słynęły nawet poza Starym Kontynentem. ▨



DORADZTWO

Z PIERWSZEJ RĘKI

Polska przyczepa

za unijne pieniądze

– Na Śląsku ludzie nauczeni są ciężkiej roboty – mówi Krystian Schneider (na zdj.) ze wsi Kózki w powiecie Kędzierzyn-Koźle. – Komu się robić nie chciało, dawno wyjechał! Ja też pracowałem za granicą, ale to nie dla mnie. Tu jest moje miejsce. A że ciężko? A kto mówił, że będzie lekko? – dodaje ze śmiechem. Robi jednak wszystko, żeby było lżej. W lutym kupił przyczepę METAL-FACH. Tak dużej przyczepy od dawna mu brakowało.


– Pan Krystian wybrał przyczepę o ładowności 10 t, ale T711 dostępne są także w wersjach 8 i 12 t, w zależności od potrzeb gospodarstwa – dodaje doradca Agros-Wrońscy

Mateusz Wysocki (na zdj.), przedstawiciel Agros-Wrońscy, który współpracuje z rolnikiem z Kózek, tel.: 662 206 832, m.wysocki@agros-wronscy.pl

agros magazyn 13/2013

Gdy przyjeżdżamy do Kózek w umówionym terminie, Z myślą o ekstremalnych sytuacjach pana Krystiana nie ma w domu. Okazuje się, że rzucił W wyborze przyczepy pomagał Mateusz Wysocki wszystko i pojechał w pole, by pomóc znajomemu. Bo z firmy Agros-Wrońscy. – Pan Krystian szukał solidtaki to już człowiek: wesoły, serdeczny i innych w po- nego urządzenia, które równocześnie będzie miało trzebie nie zostawi. Jedziemy więc, kierowani przez rozsądną cenę – mówi doradca. – Polski producent miejscowych, szukać pana Krystiana w polu. Po chwili spełnia te wymagania z nawiązką. Przyczepa jest już jesteśmy w gospodarstwie Schneiderów i w asyście mocna i ma bardzo wysokiej jakości podzespoły. całej rodziny oglądamy najnowszy nabytek – 10-tono- Warto dodać, że METAL-FACH szczególnie dba o wywą przyczepę METAL-FACH, typ T711/2. kończenie i zabezpieczenie burt, co zresztą potwierdzają opinie nabywców. Te przyczepy skonstruowane Małymi kroczkami są z myślą o ekstremalnych sytuacjach. Konstrukcja Choć gospodarstwo nie jest duże, wszędzie widać so- dwuosiowej przyczepy T711 bazuje głównie na profilidne, markowe maszyny. – Dom i ziemię przejęliśmy lach zamkniętych. Rama dolna oraz górna są wykonapo moich rodzicach – mówi Bernadeta Schneider, żona ne ze stali o gatunku S355 (18G2A), co daje gwarancję pana Krystiana. – Pamiętam, że tata zawsze inwestował wytrzymałości na lata. Niski poziom podłogi wzglęw dobre urządzenia i dbał o nie. My staramy się dzia- dem gruntu ułatwia załadunek, a ściany skrzyni łałać podobnie. – Mechanizacja jest ważna, bo pozwala dunkowej wykonano z profili burtowych znanej marki zwiększać wydajność – dodaje pan Krystian. – Prowa- Fuhrmann. – Dla ułatwienia codziennego użytkowadzimy gospodarstwo od 11 lat i małymi kroczkami je nia przyczepy są wyposażone w centralny system powiększamy. Zaczynaliśmy od 16 ha, teraz mamy 30. ryglowania ścian przy krawędzi podłogi – dodaje Wciąż szukamy sposobów na rozwój. Jednym z nich są Mateusz Wysocki. właśnie inwestycje w nowe urządzenia. – Mamy trzy mniejsze przyczepy, ale brakowało nam dużej i masyw- Rodzina na swoim nej – tłumaczy rolnik. – Wybraliśmy METAL-FACH, bo Schneiderowie mają 58 sztuk bydła i podstawą ten producent cieszy się opinią solidnego. Przyczepa ich bytu jest produkcja mleka. Z tego jednak roma dobre opony, porządną ramę, jest bardzo stabilna, dzinę trudno utrzymać. Uprawiają także rzepak ma solidne burty i bardzo dobre hamulce. Już zdąży- oraz buraki na sprzedaż i konsekwentnie inwestułem ją sprawdzić i mogę z czystym sumieniem powie- ją w gospodarstwo. W 2004 r. postawili nową oborę. dzieć, że sprawuje się świetnie. Można jej zaufać! Synowie, 18-letni Michael i 12-letni Samuel, chętnie To pierwszy zakup rolników z Kózek w Agros- pomagają rodzicom. – Obaj lubią z nami praco-Wrońscy i równocześnie pierwszy z unijnej dotacji. Ale wać i niewykluczone, że tutaj zostaną. Także z myplany już są. – Staramy się o kolejne dofinansowanie – ślą o nich chcielibyśmy mieć więcej ziemi, ale o nią mówi pani Bernadeta. – Chcemy kupić agregat talerzowy, trudno. Nasze gospodarstwo i tak nie jest małe rozrzutnik, siewnik i opryskiwacz. Wrócimy na pewno do w porównaniu z innymi w tej okolicy, bo ziemia Agros-Wrońscy, bo to solidny partner, i – co dla nas bardzo orna tutaj jest bardzo droga – tłumaczy pan Kryistotne – pomaga w wypełnianiu wniosków o dotacje. stian. – Ostatnio kupiliśmy 4 ha, ale to wciąż mało. ▨

31


DORADZTWO

Z PIERWSZEJ RĘKI

Kamień z pola –

kamień z serca Starzy ludzie mawiają, że „ziemia rodzi kamienie”. Inni żartują, że one po prostu rosną, a te większe

– nanoszone są przez diabły. Wytłumaczenie z bajkami oczywiście nie ma nic wspólnego. Podobnie jak bajką nie jest coroczne oczyszczanie pól z mniejszych lub większych odłamków skał. Chyba że – jak Mariusz Sarna (na zdj.) z Korytna – mamy zbieracz kamieni Stonebear z KONGSKILDE. Kamienie znajdujące się na terenie Polski powstały setki milionów lat temu w górach Skandynawii. Dotarły tu podczas sześciu kolejnych zlodowaceń, a te najmłodsze na terenie naszego kraju pojawiły się 11 tys. lat temu. Dawno, ale problem wciąż jest aktualny. – I co roku od nowa… – mówi Mariusz Sarna.



DORADZTWO

– Chociaż Stonebear KONGSKILDE nie jest bezpośrednio związany z uprawą czy zbiorem, jego zakupem zainteresowanych jest coraz więcej klientów – podkreśla Wojciech Ferdyn,

Z PIERWSZEJ RĘKI

Nie zostanie kamień na kamieniu Lista szkód i strat w sprzęcie rolniczym spowodowanych przez polne kamienie jest długa. Pan Mariusz nie raz i nie dwa się o tym przekonał. We wsi Korytno w powiecie radomszczańskim gospodaruje wspólnie z ojcem Zbigniewem. – Zbieracz Stonebear KONGSKILDE zobaczyłem kilka lat temu na targach w Kiecach – opowiada. – Od razu wiedziałem, że muszę go mieć. Na polach w okolicy kamienie są sporym problemem, zresztą proszę spojrzeć na usypane tutaj całe ich stosy. Zbieracz kupili w styczniu w firmie Agros-Wrońscy. To jego pierwszy sezon w gospodarstwie Sarnów, ale już mogą powiedzieć, że maszyna się sprawdza. – Rolnictwo to ciężki kawałek chleba – mówi pan Zbigniew, senior rodu. – Dlatego każda usunięta przeszkoda to krok naprzód. Dotychczas z problemem kamieni po prostu nie radziliśmy sobie. Zbieraliśmy ręcznie. Przy takiej ilości ziemi to była ciężka robota, ale bez większego sensu.

Regionalny Kierownik Sprzedaży KONGSKILDE na terenie Polski południowo-zachodniej (na zdj.)

Wysoka jakość i wytrzymałość – Z roku na rok notujemy wzrost sprzedaży tych specjalistycznych urządzeń – mówi Wojciech Ferdyn z KONGSKILDE. – Nie ma lepszej ochrony maszyn uprawowych oraz kombajnów przed uszkodzeniami mechanicznymi, spowodowanymi przez kamienie. Stonebear umożliwia zbiór kamieni o średnicy od 2,8 cm do 30 cm. Szerokość robocza zbieracza 4 m lub 5,2 m oraz jego jednoosobowa obsługa zapewniają wydajną pracę. – Maszyna ma bardzo niskie zapotrzebowanie mocy od 80 KM do 110 KM – dodaje Wojciech Ferdyn. – Zebrane kamienie mogą być bezpośrednio ładowane na przyczepę, a wielu rolników wykorzystuje je potem w gospodarstwach, np. do utwardzania dróg. Fakt, że zbieracze kamieni w polskich gospodarstwach wciąż są rzadkością, otwiera przed ich właścicielami kolejne możliwości – maszyną mogą

świadczyć usługi innym rolnikom, urządzenie sprawdzi się także podczas oczyszczania placów budów, pól golfowych, powierzchni do produkcji trawników czy np. do oczyszczania plaż. Kobiety z Korytna Rolnicy z Korytna uprawiają pszenżyto i jęczmień, głównie na własne potrzeby. Podstawą bytu rodziny jest trzoda chlewna. Aktualnie w chlewniach jest 500 sztuk, w skali roku – 1500 do 2000 sztuk. – Trzoda podstawą naszego bytu… No tak, ale widzi pani, to nie jest takie proste – tłumaczy Mariusz Sarna. – Żyjemy jak wielu polskich rolników od dotacji do dotacji. Broń Boże wziąć coś z gospodarstwa np. na samochód! Tniemy, na czym się da, i chociaż mamy jedno z większych gospodarstw w okolicy, są chwile, gdy podstawowym dochodem w domu są pensja mojej żony Justyny oraz emerytura mamy Marii. I co byśmy bez tych naszych kobiet zrobili?! – żartuje. Pan Zbigniew dodaje bardziej serio: – Prosiak kosztuje 300 zł, świnia – 600 zł. Zarobek na sztuce bywa pozorny, bo koncentraty są drogie, leki też kosztują itd. Jakoś funkcjonujemy, bo mamy własną produkcję roślinną. Ale to jest jak skrobanie malutką łyżeczką… I może to jest sposób, bo mimo trudnej sytuacji na rynku i braku stabilności cen gospodarstwo Sarnów, choć powoli, systematycznie się rozwija. Zaczynali od 8 ha ojcowizny pana Zbigniewa, dziś – z dzierżawami – mają 117 ha. Korzystają z unijnych funduszy, z rodzinnego doświadczenia i wiedzy pana Mariusza, absolwenta warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Nie mają zamiaru spocząć. – Czasy są takie, że trzeba oszczędzać, ale nie po to, by te oszczędności przejeść, ale by je zainwestować. Dlatego zdecydowaliśmy się na zakup zbieracza Stonebear. Dla rolnika ziemia oczyszczona z kamieni to… kamień z serca! – podsumowuje Mariusz Sarna. ▨

Zbieracz kamieni Stonebear jest specjalnie skonstruowany z myślą o zbieraniu kamieni z powierzchni pól uprawnych. Wykorzystuje się go również do oczyszczania z kamieni powierzchni takich jak place budów, plaże, obiekty sportowe i inne


TECHNIKA

NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ

Na

ratunek Wytrzymały, wszechstronny, ekonomiczny. Volkswagen Crafter jest samochodem dostawczym. Ale nie tylko! Ma takie cechy, że powierza mu się nadzwyczajne misje. Niezawodność modelu została sprawdzona i przetestowana. Crafter to największy samochód dostawczy VW. Spełnione oczekiwania Nowoczesna stylistyka idealnie łączy się z niemiecką precyzją. Obecny model Craftera to wersja po liftingu, dostępna na rynku od 2011 r. Zmiany z zewnątrz są niewielkie, tych gruntownych należy szukać pod maską. Obecnie kierowca ma do wyboru około 200 szt. różnych wersji samochodu. W zależności od potrzeb dostępne są trzy wersje rozstawów osi: furgony, skrzyniowe i szereg zabudów specjalistycznych. Nowy Crafter to przede wszystkim ekonomiczny i wszechstronny silnik. – Jest idealnym samochodem do transportu towaru. Uchwyty wyposażone w pasy dobrze zabezpieczają przewożone elementy. – To rozwiązanie jest dobrze przemyślane – przyznaje Krzysztof Stasiewicz, użytkownik Craftera. – Samochód kupiłem w październiku 2012 r. To kolejny Volkswagen, którym jeżdżę. Ten model, podobnie jak i poprzedni, działa bezawaryjnie – zapewnia przedsiębiorca. Pod maską Nowa gama silnikowa składa się z motorów wysokoprężnych 2.0 TDI o mocach 109, 136,143 i 164 KM. Czterocylindrowe jednostki, wyposażone w system bezpośredniego wtrysku Common Rail, gwarantują Czy wiesz, że? System start-stop – pozwala na zatrzymanie silnika za każdym razem, gdy samochód nie jest ruchu czyli czeka na światłach, stoi w korkach lub na postoju. Dlatego zużycie paliwa w Crafterze jest jeszcze niższe

agros magazyn 13/2013

Dla czytelników „AGROS Magazynu” firma Marszałek przygotowała specjalne oferty na zakup samochodów. Przyjdź, powołaj się na magazyn i pytaj o specjalne ceny. Promocja ważna do końca 2013 r. Kontakt: Robert Rospondek tel.: (34) 372 02 50 wewn. 231, tel. kom.: 693 112 667, e-mail: robert.rospondek@m.m-marszalek.pl

wysoką wydajność i niskie zużycie paliwa. Nowy silnik zastąpił wersję pięciocylindrową, dzięki czemu samochód stał się bardziej oszczędny, mocniejszy i lżejszy. Coś ekstra Koncern oferuje zróżnicowane wersje Craftera. Najwyższe wymagania dotyczące mocy spełni jednostka bi-turbo, która została wyposażona w podwójne doładowanie. Wersja łączy w sobie oszczędność i wysoką moc. Jej silnik dysponuje maks. momentem obrotowym o wartości 340 Nm w zakresie od 1575 do 2250 obr./min. Ma to bezpośredni wpływ na elastyczność samochodu i możliwości przyspieszania. W sytuacji gdy VW ma poruszać się po trudnym terenie, warto wybrać Craftera 4MOTION. – Model posiada napęd na cztery koła, stworzony przez firmę Achleitner. System rozdziela siły po równo między obie osie. W tej opcji zostało ulepszone także zawieszenie. Uginające się sprężyny zastąpiły sztywne mocowania w osi tylnej, a stabilizatory zostały zmodyfikowane. Dzięki temu nadwozie podniosło się o około 10 cm. To kolejna zaleta – podkreśla Robert Rospondek, przedstawiciel VW Marszałek. Misja specjalna Crafter to samochód, któremu zaufała m.in. policja i system opieki zdrowotnej. Nikt chyba nie ma wątpliwości co do niezawodności i bezawaryjności modelu, skoro wykorzystują go te służby. Ten samochód uczestniczy w systemie ratowania ludzkiego życia – musi być bezawaryjny. Crafter pojawił się m.in. jako karetka typu S (z lekarzem) – jest to najwyższy pułap w hierarchii karetek oraz typu C, który służy do transportu, zaawansowanego leczenia oraz monitorowania pacjentów. ▨

35


DORADZTWO

KONSULTANT TECHNICZNO-HANDLOWY DORADZA

Kombajn

uszyty na miarę Producenci kombajnów zbożowych prześcigają się w wymyślaniu nowych rozwiązań konstrukcyjnych maszyn. Wiele z nich stanowi standardowe wyposażenie maszyny, jednak niektóre z nich to dodatkowe opcje. Postaramy się Państwu przybliżyć tematykę kompletowania wyposażenia kombajnu do indywidualnych warunków gospodarstw różnej wielkości. Pierwsze zasadnicze pytanie stawiane przez rolników, właścicieli dużych gospodarstw, dotyczy wyboru sytemu młócącego.

Wybór kombajnu idealnie dopasowanego do własnej produkcji uzależniony jest od wielu czynników. Chętnie pomożemy Wam w tym procesie. Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, prosimy o kontakt. Ja wraz z pozostałymi doradcami firmy Agros-Wrońscy jesteśmy do Waszej dyspozycji – mówi Andrzej Wojewoda (na zdj.), – Doradca Handlowo-Techniczny. Na ostatniej stronie magazynu znajdują się kontakty do wszystkich przedstawicieli

Dla mniejszych i większych Producenci zasadniczo oferują dwa rozwiązania: pierwszym jest układ klasyczny, który składa się z poprzecznie umieszczonego bębna lub bębnów młócących ziarno z kłosów oraz współpracującego z nim wytrząsacza klawiszowego odpowiedzialnego za separację ziarna ze słomy, którym może być np. seria CX8000 New Hollanda. Drugi to system rotorowy, gdzie obie te czynności wykonuje wzdłużnie umieszczony jeden rotor lub dwa rotory, jak ma to miejsce np. w modelach New Hollanda serii CR. Klasyczne rozwiązanie jest stosowane głównie w mniejszych kombajnach ze względu na niższy koszt oraz mniejszą wydajność względem układu rotorowego. Klasyczny układ omłotowy w opinii rolników delikatniej traktuje słomę, jednak dzieje się to kosztem jakości ziarna – poziom połupanych ziaren przy właściwie ustawionej maszynie wynosi od 0,5 do 3 proc. Wynika to głównie z jego zasady pracy, gdzie separację ziarna można porównać do uderzania cepem o źdźbła leżące na klepisku – słoma zachowuje swoją strukturę, bo nie jest wykręcana, natomiast uderzenie cepa może powodować pękanie ziarniaków. Zużycie paliwa na tonę zebranego ziarna wynosi tutaj 1,4-1,6 l. Właściwe ustawienia Pracę układu rotorowego możemy natomiast porównać do pocierania kłosów między dłońmi, które wy-

36

konuje każdy rolnik, sprawdzając, czy ziarno jest już wystarczająco dojrzałe do zbioru. W takim wariancie nie ma obawy o uszkodzenia ziarna, bo poziom uszkodzeń przy właściwych nastawach rzadko przekracza 0,3 proc., natomiast słoma na skutek rozcierania może zostać mocno sfatygowana. Jeśli zależy nam na jakości słomy, powinniśmy pracować na niskich obrotach rotora, co chroni słomę, jednak powoduje spadek wydajności kombajnu. Pamiętajmy jednak, że rotorowiec nawet przy pracy na najniższych obrotach będzie wydajniejszy od klawiszowca wyposażonego w silnik o podobnej mocy. Rotor ponadto lepiej spisuje się w wilgotnych warunkach zbioru oraz przy młóceniu kukurydzy. Przewagą tego systemu jest również niskie zużycie paliwa szacowane w granicach 1,2 l na tonę zebranego ziarna. W mniejszych kombajnach zbożowych, np. z serii TC, stosowany jest jedynie klasyczny układ omłotu. Istnieje jednak możliwość zwiększenia wydajności maszyny dzięki dodatkowym bębnom, tzw. rotoseparatorom, odpowiedzialnym za wydzielanie ziarna ze słomy. Ten element zwiększa wydajność kombajnu o 15–25 proc. Wielu rolników twierdzi jednak, że dodatkowy bęben powoduje nadmierne rozdrabnianie słomy. Zasada jest identyczna jak w przypadku kombajnu rotorowego – jeśli zależy nam na słomie, to zmniejszamy obroty separatora i zwiększamy szczelinę pomiędzy jego podłogą. W ten sposób uzyskujemy jakość słomy porównywalną ze słomą zbieraną przy użyciu kombajnu dwubębnowego. Kombajn pracujący nawet ze „spowolnionym” rotoseparatorem na pewno będzie


wydajniejszy od maszyny, która nie posiada go w wyposażeniu. To inwestycja, która zwraca się średnio po 1-3 sezonach. Dlatego klasyczne kombajny przeznaczone dla nieco większych gospodarstw są standardowo wyposażane w rotoseparatory, np. z serii CX5000/6000.

System smartsteer – prowadzenie wdłuż łanu za pomocą czujnika optycznego

Czujnik plonu zamontowany na przenośniku ziarnowym

Rotorowy system młócący

Bębnowy system młócący

Wybór hedera Kolejne ważne pytanie, jakie zadają sobie kupujący, dotyczy wyboru zespołu żniwnego i jego wyposażenia. Producenci oferują w tym zakresie dwa rozwiązania: standardowy heder ze stałą podłogą oraz hedery typu Varifeed z hydraulicznie wysuwanym stołem, który ma regulację bezstopniową w zakresie 570 mm. Heder klasyczny jest tańszy, lżejszy, nie wymaga dodatkowych rozdzielaczy hydraulicznych w kombajnie, jednak przewagą stołu Varifeed jest na pewno możliwość oddalenia kosy od przenośnika ślimakowego w dowolnym momencie. To nieocenione rozwiązanie podczas zbioru wyległego łanu. Podczas jazdy „pod włos” wystarczy wysunąć stół, aby uniknąć wciągania źdźbeł przez ślimaka, zanim zostaną one podcięte przez kosę. Ponadto Varifeed w łatwy sposób można przystosować do zbioru rzepaku. Wystarczy jedynie zamontować boczne kosy. Jak już jesteśmy przy zbiorze rzepaku, to zatrzymajmy się na chwilę przy wyborze rodzaju napędu kos bocznych. Najtańszym i najprostszym jest mechaniczne rozwiązanie, które świetnie sprawdzi się przy hederach do szerokości 5-5,5 m, w większych maszynach może jednak powodować nadmierne obciążenie listwy tnącej. Dlatego producenci proponują napędy hydrauliczne lub elektryczne. W przypadku hederów trzeba się zastanowić nad wyborem rozdzielaczy łanów. Klasyczne tzw. „długie dzioby” sprawdzają się w większości upraw, jedynie podczas pracy po łuku mogą powodować przygniatanie zboża. Krótkie rozdzielacze łanu zapobiegają takiej niedogodności, ponadto nie trzeba ich składać czy demontować do transportu. W kombajnach serii TC warto również zainwestować w automatykę sterowania wysokością zespołu żniwnego, która odciąży operatora oraz pomoże uchronić maszynę przed przypadkowym nabraniem ziemi czy kamieni.

Heder Varifeed z bezstopniowo wysuwanym stołem

agros magazyn 13/2013

Techniczne bonusy Przejdźmy teraz do wyposażenia z półki tzw. nowinek technicznych. Ciekawym rozwiązaniem jest układ „SmartSteer”, czyli optyczny czujnik do automatycznego prowadzenia kombajnu wzdłuż łanu. Pozwala on na pracę z pełną szerokością hedera bez obawy o pozostawianie „grzywek” nieskoszonego zboża. Drugim rozwiązaniem automatyki kierowania kombajnu jest układ IntelliSteer, który do tego celu wykorzystuje nawigację satelitarną GPS. Ponadto drugi system możemy dodatkowo rozbudować o narzędzie służące do ważenia plonu i wilgotnościomierz umożliwiający mapowanie plonu, które jest niezastąpione w systemie rolnictwa precyzyjnego. Kolejnym systemem z górnej półki jest IntelliCruise, czyli automatyczne sterowanie wydajnością odciążające kombajnistę od ciągłego korygowania nastaw oraz maksymalizujące wydajność zbioru. Przy szerokich zespołach żniwnych warto również zastanowić się nad zagospodarowaniem zgonin wyrzucanych z układu czyszczącego, ponieważ znaczna ich ilość może okazać się problemem w późniejszych uprawach ścierniska. Rozwiązaniem problemu będzie zastosowanie rozrzutnika plew, który rozścieli nam zgoniny równiutko na całej szerokości roboczej. Ponadto takie urządzenie pozwala nam np. na mieszanie plew ze słomą, dzięki czemu możemy zebrać z pola więcej biomasy. Gąsienica czy opona? Ostatnim ważnym elementem przy kompletowaniu kombajnu, jaki chciałem poruszyć, jest dobór jego możliwości trakcyjnych. Jeśli nie ograniczają nas szerokość hedera oraz wąskie trakty transportowe, to radziłbym zainwestować w możliwie najszersze dostępne ogumienie. Szersze koła to dopłata rzędu kilku tysięcy złotych, a na pewno znacznie ułatwi pracę w grząskim terenie. W większych kombajnach, jeśli mamy „mokre kawałki”, niezastąpione będą napędowa oś tylna oraz gąsienicowy układ jezdny, szczególnie przydatne podczas późnych żniw kukurydzianych. Rodzaj sprzętu zawsze dobieramy do indywidualnych potrzeb gospodarstwa. Zachęcam do lektury następnego artykułu, gdzie Zdzisław Jasek przedstawia różne modele kombajnów marki New Holland. ▨

Zasada działania systemu zarządzania wydajnością IntelliCruise

37


DORADZTWO

Szef SPRZEDAŻY DORADZA

Żniwna gama Żniwa to krytyczny moment w pracy każdego rolnika, zwłaszcza kiedy pogoda płata figle. W takich warunkach niezastąpione są maszyny żniwne, które są wydajne i niezawodne. – Te cechy posiadają kombajny New Holland – twierdzi Zdzisław Jasek, Dyrektor Handlowy firmy Agros-Wrońscy, który przedstawia ich najbardziej popularne modele.

Jaka maszyna, który model – w tych wyborach bezbłędnie doradzi Zdzisław Jasek (na zdj.), Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy, tel.: 600 353 818, z.jasek@agros-wronscy.pl

– Wśród małych kombajnów prym wiedzie seria TC5000. Są one bardzo popularne przede wszystkim dzięki niezawodności. Kiedy dodamy do tego niskie koszty eksploatacji i utrzymanie wysokiej wydajności przez cały dzień, rysuje się „sylwetka” idealnego partnera do prac żniwnych – opowiada Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy. Z tej serii najczęściej są nabywane TC5050 oraz TC5070. Obydwa z silnikiem 6,8 l oraz cenioną przez rolników przekładnią hydrostatyczną. Moc maksymalna w TC5050 wynosi 175 KM, a w TC5070 (wyposażonym w system common rail) 227 KM. Pierwszy model, przeznaczony głównie do zbioru zbóż, ma mniejszy zbiornik ziarna o pojemności 4000 l i heder o szerokościach od 3,66 do 4,57 m przy czterech wytrząsaczach słomy. Z kolei w drugim mamy już 6000 l, pięć wytrząsaczy i heder do 6,03 m szerokości. Ponadto TC5070 można łatwiej skonfigurować do zbioru kukurydzy.

System odciążania z akumulatorem azotowym jest standardowym wyposażeniem wszystkich modeli serii TC

Młócenie i czyszczenie ziarna odbywa się w bębnie, jednak model TC5070 może być wyposażony w separator rotacyjny, który zwiększa nie tylko wydajność, dzięki sile odśrodkowej, ale też powierzchnię klepiska o 0,83 m. To wynalazek firmy New Holland. Kombajn ten można również wyposażyć w dodatkowe systemy umożliwiające pracę na nierównych powierzchniach czy na zboczu bez obniżenia wydajności – uzupełnia dyrektor Jasek. Oto krótka rozmowa, jaką usłyszał w czasie ostatnich pokazów Agros Show: – Jestem ciekaw, jaka jest awaryjność tych kombajnów. Kupiłem TC5070 i zastanawiam się, jakie niespodzianki mogą mnie spotkać – głośno rozmyślał jeden z Klientów. – Jedyna niespodzianka, która może cię spotkać, to taka, że będzie śmigał żniwa po żniwach bez żadnej awarii – odpowiedział kolega, będący kilkuletnim użytkownikiem kombajnu.

Jedną z automatycznych funkcji pozwalających utrzymać wysoką wydajność dzienną jest tempomat


Firma New Holland stworzyła aż pięć serii maszyn. Daje to ogromne możliwości dopasowania kombajnu do potrzeb gospodarstwa

Uniwersalne i praktyczne – Seria kombajnów New Holland CX, stworzona dla średniej wielkości gospodarstw, dzięki zaawansowanym technologiom charakteryzuje się doskonałą wydajnością i uniwersalnością. Można łatwo dostosować ustawienia do różnych typów roślin. Z czterech modeli sprawdźmy dwa najbardziej popularne, czyli CX5080 oraz CX6080 – proponuje Jasek. – Kombajn CX5080, najmniejszy z serii, jest wyposażony w pięć wytrząsaczy słomy, zbiornik ziarna o pojemności 7000 l oraz silnik o mocy maksymalnej 258 KM. Większy brat ma następujące parametry: sześć wytrząsaczy, zbiornik 8000 l i silnik 300 KM. Szerokość hedera to odpowiednio: 4,00–7,32 m oraz 4,57–9,14 m. Obydwa modele równie łatwo można dostosować do zbioru zarówno zbóż, jak i kukurydzy – rekomenduje Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy. Kombajny te mają możliwość dostosowania nie tylko do rodzaju upraw, ale i do poziomu wilgotności czy stopnia dojrzałości ziarna. Profesjonalne rozwiązania pozwalają też na optymalne zarządzanie resztkami. Dwutarczowy rozrzutnik oraz dmuchawa pozwalają rozrzucić plewy przed słomą bądź wymieszać z sieczką, w zależności od preferowanego sposobu zagospodarowania słomy. Wybór między modelami CX5080 a CX6080 to tylko kwestia wielkości areału, bowiem obydwa kombajny mają te same możliwości konfiguracji dodatkowych systemów – podsumowuje Zdzisław Jasek. Duży potrafi Bliźniacza seria, jeśli chodzi o technologiczne rozwiązania, to CX8000. Są jednak większe i maksymalizują wydajność poprzez automatyzację. Sprzedażowy lider tej serii, CX8090, to potężna maszyna ze zbiornikiem ziarna o pojemności 10 500 l, mocy maksymalnej 490 KM. Standardowo, jak wszystkie modele tej serii, jest wyposażony w separator rotacyjny oraz rozrzutnik plew, opcjonalny dla mniejszych modeli – opisuje Dyrektor Handlowy. Automatyczny system konfiguracji zbioru i systemy

Dzięki dużej i wydajnej powierzchni układu czyszczącego kombajny CX zapewniają doskonałą jakość ziarna przy zbiorze różnych upraw

automatycznego prowadzenia kombajnów CX8000 pozwalają na skrócenie bezproduktywnych okresów pracy kombajnu. Z kolei automatyczny system podający dobiera prędkość jazdy w zależności od obciążenia ziarnem. Te rozwiązania zwiększają efektywność oraz znacznie podnoszą komfort pracy operatora – zapewnia Jasek. Gigantyczny pomocnik Największym kombajnem firmy New Holland jest model CR 9090. To maszyna z serii CR charakteryzującej się nowatorskimi rozwiązaniami rotorowymi. Połączenie przełomowej technologii Twin Rotor™ z innowacyjnymi funkcjami znanymi z innych modeli (IntelliCruise, IntelliSteer™ oraz Opti-Spread™) pozwoliło na stworzenie jednej z najwydajniejszych i najbardziej zaawansowanych technicznie serii kombajnów na świecie. Nasz gigant to: maksymalna moc silnika 571 KM oraz zbiornik ziarna ze składanymi pokrywami o pojemności 12 500 l – podaje Dyrektor Handlowy firmy Agros-Wrońscy. Ta seria ma najniższy w branży współczynnik zniszczonych ziaren (na poziomie 0,1 proc.) oraz najczystszą próbkę ziarna. Silnik w technologii ECOBlue™ SCR zgodnej z normą Tier 4A znacząco obniża koszty eksploatacji poprzez zmniejszenie zużycia paliwa o 10 proc. Niska częstotliwość serwisowania (co 600 maszynogodzin) pozwala zaoszczędzić dodatkowe kwoty – zauważa dyrektor Jasek. Nowy układ SmartTrax™, wykorzystywany w największych kombajnach, stworzono, by zmniejszyć nacisk na podłoże o 57 proc. System poprawił również właściwości jezdne. Hedery zbożowe, hedery do kukurydzy – również składane, rozdrabniacze łodyg, układ podawania – we wszystkich tych zespołach zastosowano rozwiązania dla osiągnięcia jak największej wydajności. Warto na koniec wspomnieć, że komfort pracy operatora w kombajnach każdej serii jest bardzo wysoki. Firma New Holland przywiązuje dużą wagę do tego, aby zmęczenie kierowcy było jak najmniejsze, a przyjemność z jazdy jak najwyższa. ▨

Poprzez zwiększeniu udźwigu cylindrów hydraulicznych kombajny z serii CR przystosowano do obsługi nawet najcięższych hederów z zachowaniem najwyższej wydajności


DORADZTWO

POGOTOWIE SERWISOWE

Pod lupą fachowców – Przed laty zdarzało mi się naprawiać maszyny samodzielnie, nawet na polu podczas żniw. Ale nowoczesne urządzenia rolnicze są zbyt skomplikowane, żeby naprawiać je młotkiem i kombinerkami – mówi Roman Czmajduch z Rudołtowic koło Pszczyny, który kolejny raz skorzystał z promocyjnej akcji przedsezonowych przeglądów maszyn New Holland.

Chodzi także o bezpieczeństwo! Jak wynika z danych krus, w Polsce w 2012 r. doszło do ponad 22 tys. wypadków przy pracy rolniczej. Choć z roku na rok liczba takich zdarzeń spada, co niewątpliwie ma związek z faktem, że polskie rolnictwo jest coraz bardziej nowoczesne – wciąż zbyt często dochodzi do poważnych uszkodzeń ciała, a nawet do śmierci. Według statystyk krus te najtragiczniejsze zdarzenia najczęściej spowodowane są „przejechaniem, uderzeniem, pochwyceniem przez środek transportu w ruchu”. Tylko w pierwszym kwartale

2013 r. w Polsce zginęło w ten sposób 11 rolników, a w ciągu całego 2012 r. – 27. Specjaliści nie mają wątpliwości, że wypadki najczęściej są efektem złego stanu technicznego maszyn – zużytych, „zmęczonych”, remontowanych i naprawianych we własnych zakresie, bez kwalifikacji, zaplecza warsztatowego i odpowiednich narzędzi. Wielu takich sytuacji prawdopodobnie można byłoby uniknąć, używając maszyn renomowanych producentów i korzystając z autoryzowanego serwisu.


– Nasi Klienci, tak bardzo zależni od pogody, nie mogą sobie pozwolić na chwilę opóźnienia, więc trzeba zapobiegać ewentualnym problemom i awariom– mówi Jacek Pazera, mechanik Agros-Wrońscy, na zdjęciu po lewej. Poniżej Paweł Kurzynoga, diagnosta i mechanik Agros-Wrońscy z Romanem Czmajduchem z Rudołtowic

Masz jakiekolwiek pytanie lub problem ze swoją maszyną? Zbigniew Pieroński, Kierownik Serwisu Agros-Wrońscy (na zdjęciu), służy pomocą i radą. Napisz lub zadzwoń: serwis@ agros-wronscy.pl lub 660 768 021. W serwisie Agros-Wrońscy można zamówić części zamienne z opcją dowozu do domu. Nasz mobilny zespół serwisowy pomoże w przypadku awarii

agros magazyn 13/2013

Kombajn New Holland CSX 7070 błyszczy w wiosennym słońcu. Imponująca rozmiarami maszyna przez co najmniej cztery godziny będzie w centrum uwagi dwóch serwisantów z firmy Agros-Wrońscy – Jacka Pazery i Pawła Kurzynogi. – Przed kombajnem kolejny sezon prac polowych, więc musi być sprawny na sto procent – mówi pan Jacek. – Sprawdzamy dosłownie wszystko, a jeśli trzeba – naprawiamy. Termin przeglądu został umówiony telefonicznie. Rolnik z Rudołtowic skorzystał z przedsezonowej promocji oferowanej przez firmy Agros-Wrońscy i New Holland. Serwisanci przyjechali do niego bogato wyposażonym samochodem, w którym mają wszystko, co potrzebne. Działają według ściśle określonych schematów, metodycznie i systematycznie. Szybko się okazuje, że kombajn New Holland, choć już po okresie gwarancyjnym, nie wymaga poważnych napraw. – To jednak nie oznacza, że nie musimy nad nim popracować – zaznacza Jacek Pazera. – Zwracamy uwagę na kwestie eksploatacyjne, wymieniamy filtry, oleje, kontrolujemy podzespoły, paski, łańcuchy oraz ich napięcie, a także sprawdzamy kody błędów. Przeglądamy dokładnie instalację elektryczną, zwracając szczególną uwagę na przewody, które mogą ulegać uszkodzeniom, np. pęknięciom. Technologia w rolnictwie jest dziś tak rozwinięta, że tylko autoryzowany serwis poradzi sobie z przeglądem i naprawą. Maszyny wymagają diagnostyki, którą można wykonać jedynie za pomocą odpowiednio zaprogramowanych komputerów. – Jeśli opiekę nad urządzeniem rolnik powierzy nam, może mieć pewność, że ryzyko awarii zostanie ograniczone do minimum, a maszyna będzie służyła wiele lat – dodaje Paweł Kurzynoga. Serwisanci podają konkretny przykład: jeśli w trakcie prac polowych rozsypie się łożysko na podaj-

– Kiedyś na serwis się nie oglądało – wspomina Roman Czmajduch (na zdj.). – Maszyny nie były tak skomplikowane, więc rolnik radził sobie sam. Takie były czasy. Teraz to już niemożliwe. Sprzęt tak wysokiej klasy i tak cenny w gospodarstwie musi być obsługiwany przez fachowców

niku, może to uszkodzić inne elementy. Efekt – kombajn unieruchomiony na wiele dni i koszty naprawy sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. – Nie wspominając już o stratach w żniwach… – tłumaczy Jacek Pazera. – A przecież łożysko wystarczyło sprawdzić i np. odpowiednio przesmarować… Rolnicy muszą pamiętać, że z drobiazgu powstać może wielki problem. My, autoryzowani serwisanci, jesteśmy po to, aby podobnym sytuacjom zapobiegać i przedłużać „życie” kosztownych urządzeń. Kombajn New Holland jest już po przeglądzie, a Roman Czmajduch – spokojny o ten sezon. – Filtry i olej wymienione, instalacja elektryczna działa bez zarzutu, wszystko wyregulowane, naciągnięte i nasmarowane – mówi i choć serdecznie, to szybko się z nami żegna, bo w gospodarstwie wciąż jest coś do zrobienia. – Kombajn może ma przed żniwami jeszcze chwilę wytchnienia, ale ja nie mam do stracenia ani sekundy! ▨

41


STYL ŻYCIA

Rosną nowi

gospodarze

Na zdjęciu Dyrektor Sławomir Wawrzyniak i Justyna Baron – uczennica szkoły w Nakle i laureatka Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Rolniczej

Zainteresowanie placówką rośnie z roku na rok. Absolwentów gimnazjów kusi zapewne położenie szkoły, która jakby tonie w parkowej zieleni, ale najistotniejsza jest oferta edukacyjna. – Chętnych jest coraz więcej, więc wkrótce uruchamiamy kolejne kierunki kształcenia – mówi dyrektor ZS CKR Sławomir Wawrzyniak. – Do tytułów, jakie można było tutaj zdobyć dotychczas: technik weterynarii, technik żywienia i usług gastronomicznych, technik architektury krajobrazu i technik rolnik dołączą technik hodowli koni oraz technik ogrodnik.

na Cypr, do Francji i na Węgry. Na absolwentów czekają propozycje pracy w Holandii. – Nasza oferta rozkwitła, gdy w 2007 r. spod opieki samorządu powiatowego przeszliśmy pod skrzydła Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi – mówi dyrektor Wawrzyniak. – Staliśmy się silniejszą placówką i ściśle współpracujemy z uczelniami oraz z agroprzedsiębiorstwami, nie tylko polskimi. Dzięki temu nasza młodzież nie tylko na miejscu uczy się w nowoczesnych obiektach, ale może wyjeżdżać za granicę i zdobywać pierwsze doświadczenia zawodowe.

Nowoczesne pracownie, zagraniczne praktyki W zespole działa także zasadnicza szkoła zawodowa kształcąca przyszłych operatorów maszyn i urządzeń rolniczych oraz kucharzy. Uczniowie mają dostęp do nowoczesnych pracowni praktycznych, szkolnej bursy, uczą się w systemie jednozmianowym, mogą też starać się o stypendia. Szkoła oferuje wyjazdy na praktyki za granicą m.in.:

Rolnictwo to biznes Dyrektor Sławomir Wawrzyniak to człowiek rzutki i energiczny. Wierzy, że rolnictwo to przyszłość i taką postawą stara się zarażać uczniów. – Dzisiejszy rolnik to przedsiębiorca, który firmę prowadzi przez 24 godziny na dobę. Do takiego życia i myślenia trzeba się dobrze przygotować – mówi dyrektor. – W naszej szkole uświadamiamy

42


Jeszcze nie tak dawno młodzi robili wszystko, by ze wsi wyjechać. Ostatnie lata wiele jednak zmieniły w obrazie polskiego rolnictwa i coraz więcej osób marzy o tym, by na wsi pozostać. Jest jednak pewne ale: warunek powodzenia w gospodarstwie czy też w przedsiębiorstwie rolnym to dobre przygotowanie do zawodu. W województwie śląskim młody człowiek zdobędzie je w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Nakle Śląskim.

uczniom potrzebę racjonalnego zarządzania czasem oraz pokazujemy, w jaki sposób najefektywniej kierować rozwojem gospodarstwa, jak dostosować je do aktualnych tendencji na rynku, i co robić, aby produkty były konkurencyjne. Szkoła rolnicza to przecież dziś pod wieloma względami szkoła biznesu – podsumowuje. Szkoła wielkich możliwości – Pamiętam, jak znajomi śmiali się pod nosem, że idę do „rolnika” – wspomina Justyna Baron, uczennica III klasy Technikum Żywienia ZS Centrum Kształcenia Rolniczego w Nakle Śląskim. – Teraz szczęki im opadają, gdy opowiadam, gdzie byłam, co robiłam i jakie już teraz, czyli rok przed maturą, mam osiągnięcia i możliwości rozwoju. W ubiegłym roku Justyna była na Cyprze, gdzie pracowała w kuchni i restauracji pięciogwiazdkowego hotelu. Wyjazd był możliwy, ponieważ nasza szkoła bierze udział w unijnym programie

agros magazyn 13/2013

W ZS CKR w Nakle Śląskim w kwietniu odbyły się XXXVII Eliminacje Okręgowe Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Rolniczych (dolne zdj.). Laureaci eliminacji (górne zdj.) już mają w kieszeniach indeksy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Leonardo da Vinci „Doskonalenie usług kateringowych w przemyśle hotelarskim”. – Najpierw przygotowywaliśmy się do wyjazdu, m.in. uczyliśmy się języka, a potem do samolotu. Było super! – wspomina. – Wiele się nauczyłam, dowiedziałam i utwierdziłam w przekonaniu, że chcę zajmować się żywieniem człowieka. Może zostanę dietetykiem? Justyna już teraz ma w kieszeni indeks wymarzonej uczelni – Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Zdobyła go jako laureatka rozegranych w kwietniu tego roku w Nakle Śląskim XXXVII Eliminacji Okręgowych Olimpiady Wiedzy i Umiejętności Rolniczych. Zajęła trzecie miejsce w kategorii Żywienie człowieka i gospodarstwo domowe. – Przygotowuję się do eliminacji centralnych – dodaje zdolna uczennica, która choć nie pochodzi z rolniczej rodziny, wybrała szkołę w Nakle. – Jeśli się uda, po maturze będę mogła wybrać dowolną polską wyższą uczelnię rolniczą, przyrodniczą lub technologiczną. Justyna Baron nie jest jedyną uczennicą ZS CKR w Nakle Śląskim, która znalazła się w gronie laureatów eliminacji okręgowych. Mateusz Wojtala zajął drugie miejsce w kategorii Produkcja zwierzęca, Sebastian Kubosz – równoległe w kategorii Produkcja roślinna. Indeksy krakowskiego UR ma cała trójka. ▨

43


Andrzej Krawczyk tel.: 784 921 889 a.krawczyk@agros-wronscy.pl; odpowiedzialny za sprzedaż maszyn budowlanych i komunalnych; zasięg: całość terytorium

Tomasz Duszyński tel.: 728 493 396 t.duszynski@agros-wronscy.pl; powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice

Krzysztof Janiak tel.: 608 620 937 k.janiak@agros-wronscy.pl powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice

Jacek Sowała tel.: 728 493 303 j.sowala@agros-wronscy.pl; powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice

Andrzej Wojewoda tel.: 784 918 844 a.wojewoda@agros-wronscy.pl; powiaty: radomszczański, piotrkowski, bełchatowski, raciborski i okolice

Zdzisław Jasek tel.: 600 353 818 z.jasek@agros-wronscy.pl; powiaty: częstochowski, pajęczański, kłobucki, zawierciański, radomszczański, bełchatowski i okolice

Szymon Mazur tel.: 604 485 107 sz.mazur@agros-wronscy.pl; powiaty: tarnogórski, lubliniecki, wieruszowski i okolice

Michał Ślęzak tel.: 728 929 922 m.slezak@agros-wronscy.pl; powiaty: zawierciański, myszkowski, olkuski i okolice

Arkadiusz Smolarek tel.: 600 353 819 a.smolarek@agros-wronscy. pl; powiaty: Dąbrowy Górniczej, będziński, żywiecki, sosnowiecki, gliwicki, katowicki, oświęcimski, tyski, pszczyński, cieszyński, mikołowski, bieruńsko-lędziński, bielski i okolice

Mateusz Wysocki tel.: 662 206 832 m.wysocki@agros-wronscy.pl; powiaty: Jastrzębie-Zdrój, raciborski, rybnicki, wodzisławski, żorski, gliwicki

Daniel Kuźnik tel.: 662 206 822 d.kuznik@agros-wronscy.pl; powiaty: Jastrzębie-Zdrój, raciborski, rybnicki, wodzisławski, żorski, gliwicki

Sławomir Heyduk tel.: 784 522 296 s.heyduk@agros-wronscy.pl; powiaty: Jastrzębie-Zdrój, raciborski, rybnicki, wodzisławski, żorski, gliwicki

Iwona Hercog tel.: 784 501 894 i.hercog@agros-wronscy.pl; filia Szonowice

Jan Klimczyk tel.: 608 625 165 Doradca Techniczny ds. Serwisu i Części Zamiennych; zasięg: całość terytorium

Jacek Łakomiak tel.: 668 261 738; Doradca Techniczny ds. Serwisu i Części Zamiennych; powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.