W pustyni i w puszczy

Page 165

bomie i zginąć, jeśli pan wielki nie zabić Mamby i wszystkich Samburu razem Mambą. Tak błagając obejmował kolana Stasia, a ów zmarszczył brwi i zastanawiał się głęboko nad tym, co mu wypada uczynić, gdyż jak zawsze i wszędzie chodziło mu o Nel. - Gdzie są - zapytał wreszcie - ci wojownicy Fumby, których rozpędzili Samburu? - Kali ich znalazł i oni tu nadejść zaraz. - Ilu ich jest? Młody Murzyn poruszył kilkanaście razy palcami obu rąk i nóg, ale widocznie nie mógł dokładnie oznaczyć liczby, z tej prostej przyczyny, że nie umiał rachować więcej niż do dziesięciu i każda większa ilość przedstawiała mu się tylko jako wengi, to jest mnóstwo. - Więc jeśli tu przyjdą, to stań na ich czele i idź ojcu na odsiecz rzekł Staś. - Oni się bać Samburu i z Kalim nie pójść, ale z panem wielkim pójść i zabić wengi, wengi Samburu. Staś zamyślił się znowu. - Nie - rzekł w końcu - ja nie mogę ani brać bibi do bitwy, ani zostawiać jej samej - i nie uczynię tego za nic w świecie. Na to Kali podniósł się i złożywszy ręce począł powtarzać raz po razie: - Luela! Luela! Luela! - Co to jest Luela? - Wielka boma dla kobiet Wa-hima i Samburu odpowiedział młody Murzyn. I jął opowiadać nadzwyczajne rzeczy. Oto Fumba i Mamba prowadzili z sobą od dawnych lat ciągle wojny. Niszczono sobie wzajem plantacje i porywano bydło. Ale była na południowym brzegu jeziora miejscowość zwana Luela, do której w czasie nawet najzażartszych walk kobiety obu narodów schodziły się na targ z zupełnym bezpieczeństwem. Było to miejsce święte. Wojna toczyła się tylko z mężczyznami, żadne zaś klęski ani zwycięstwa nie wpływały na los niewiast, które w Lueli, za glinianym ogrodzeniem otaczającym obszerne targowisko, znajdowały najzupełniej bezpieczny przytułek. Wiele chroniło się tam w czasie zamieszek z dziećmi i dobytkiem. Inne przychodziły z odległych nawet wiosek, znosząc wędzone mięso, fasolę, proso, maniok i rozmaite inne zapasy. Wojownikom nie wolno było staczać bitew w takiej odległości od Lueli, z jakiej dochodziło pianie koguta. Nie wolno im było również przekraczać glinianego wału, którym rynek był otoczony. Mogli tylko stawać przed wałem, a wówczas kobiety podawały im zapasy żywności przywiązane do długich bambusów. Był to odwieczny zwyczaj i nigdy nie zdarzyło się, żeby którakolwiek strona go złamała. Zwycięzcom chodziło też zawsze o to, aby odciąć zwyciężonym drogę do Lueli i nie pozwolić zbliżyć im się do świętego miejsca na taką odległość, z jakiej dochodziło pianie koguta. - O panie wielki! - błagał Kali obejmując ponownie kolana Stasia - pan wielki odprowadzić bibi do Lueli, a sam wziąć Kinga, wziąć Kalego, wziąć strzelby, wziąć węże ogniste i pobić złych Samburu. Staś uwierzył opowiadaniu młodego Murzyna, albowiem słyszał już poprzednio, że w wielu miejscowościach Afryki wojna nie obejmuje kobiet. Pamiętał, jak niegdyś w Port-Saidzie pewien młody niemiecki misjonarz opowiadał, że w okolicach olbrzymiej góry Kilima-Ndżaro niezmiernie wojowniczy szczep Massai47 dochowuje święcie tego zwyczaju, na mocy którego kobiety walczących stron chodzą zupełnie swobodnie na wyznaczone targowisko i nie podlegają nigdy napaściom. Istnienie tego zwyczaju na brzegach Bassa-Narok ucieszyło Stasia mocno, albowiem mógł być pewny, że


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.