
4 minute read
Rafał Nejman | Poznań >> str
Dlaczego zawsze szukam drogi na skróty?
RAFAŁ NEJMAN | Poznań
Advertisement
laczego prędzej wydam 100 dolarów na wątpliwie skutenczne suplementy diety zamiast poświęcić 12 tygodni na zmianę nawyków żywieniowych? Logika podpowiadać może, że jesteśmy uzależnieni, wybieramy łatwiznę, nie chcemy się uczyć, wyciągać wniosków. Lubimy żyć wygodnie?
Zadajmy sobie pytanie czy istnieje inna dziedzina życia, którą bagatelizujemy tak samo jak odżywianie? Robiąc sobie swój osobisty rachunek sumienia - czy nie jest tak, że wybieram tylko to co mi smakuje i jedzenie jest dla mnie jednym z ważniejszych źródeł przyjemności w życiu? Gdzie i kiedy doszło do takich zmian, które uniemożliwiają mi wyciągnięcie prawidłowych wniosków i uratowanie siebie przed chorobą. Przerażający jest fakt, że dzisiaj jesteśmy w stanie już oszacować, czy jest ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, czy jest ryzyko rozwoju insulino oporności, czy jest ryzyko rozwoju powikłań w cukrzycy typu 2, a jednak mimo wszystko ogromna część dotkniętych tym problemem jest w stanie co najwyżej kupić suplement albo poszukać leku lub innej ekspresowej, nie wymagającej zaangażowania pomocy np. medycznej. Dlaczego tak się dzieje? Czy jest inna dziedzina życia, w której mamy kontrolę nad naszym zdrowiem niż świadomy wybór jedzenia? Okazuje się, że odpowiednie żywienie jest naszym orężem, którym możemy poprawiać zdrowie, bronić się przed chorobami, zwiększać poczucie własnej wartości, wydłużać życie. Znowu, zadajmy sobie pytanie, kiedy ostatnio ktoś z nas tak spoglądał na proces żywienia. Realnie niestety większość ludzi wybiera typ odżywiania, który znacząco ma wpływ na podniesienia ryzyka rozwoju chorób, ograniczania sprawności fizycznej, osłabiania układu odpornościowego, ubytku codziennej energii, snu – wreszcie do skracania życia. Dlaczego jest tak, że wybieramy typ żywienia, który jest dla nas niekorzystny? Oczywiście można powiedzieć, że to nie my. Masowy przemysł żywieniowy, uzależnianie od niezdrowych pokarmów, rosnąca ilość kalorii w daniach, chemia, GMO… i tak mógłbym wymieniać. Natomiast tutaj nasuwa się kolejne pytanie. Czy jak kupuję samochód to podobnie pozwolę sobie wcisnąć coś co tylko z zewnątrz ładnie wygląda i daje 5 minut przyjemności a potem same kłopoty? Czy jeśli kupuję ubranie również wystarczy, że ładnie wygląda i pomimo, że wiem, że się zniszczy po pierwszym praniu - to i tak kupię? nas kalkulacji, oceny i rozwagi. Pozostaje ta jedna, w której jakimś dziwnym trafem zachowujemy się, jakbyśmy byli całkowicie nieświadomi czym pogarszamy swój dobrostan i wiemy, że przyjdzie dzień, kiedy pojawią się choroby i nasze życie na tym poważnie ucierpi. Nie raz zadawałem pytania typu „Czy wiedziałeś, że do tego dojdzie?”, „Czy miałeś świadomość, że nie jesteś ze stali i stracisz zdrowie?”. Odpowiedzi mnie tym bardziej przerażały. Bo jeśli tutaj można powiedzieć, że najbardziej niebezpiecznym płatnym zabójcą jest cukier to jest on o tyle bezwzględny i wszechmocny, że nawet ludzie w obliczu już powstałej choroby czy konsekwencji potrafią mówić zdrabniając i nadal stawiając na ołtarzu to co do tego doprowadziło. Nie ma innego uzależnienia, które mogłoby choć w części mieć tak szeroki zasięg i tak efektywnie niszczące działania. Będąc w tej matni często zdarza się, że wypowiadamy się na temat uzależnionych od alkoholu czy od narkotyków. W takim momencie ja zawsze polecam spojrzeć na to jak nasze uzależnienie prowadzi nas do zniszczenia i degradacji. Nie ma tu wielkiej różnicy. Mówimy „a jakoś to będzie”, wypieramy problem.
Każdy z nas miewa momenty opamiętania i wtedy chcemy wszystko naprawić w dwa tygodnie. Oczywiście to prowadzi do szybkiej frustracji i powrotu do tego co łatwe i przyjemne. Po tym co napisałem do tej pory pomyślimy, że to jest tylko kwestia naszej silnej woli, że gdybyśmy tylko chcieli to nasze podejście i praktyka mogą się zmienić i zaczniemy się naprawiać: waga zacznie spadać i nasze zdrowie zacznie się regenerować. Niestety rzeczywistość jest nieco inna. Okazuje się, że w trakcie nabierania masy ciała dochodzi do zmian i patologii metabolicznych. Każda następna powoduje, że proces zniszczenia postępuje szybciej i jest trudniejszy do cofnięcia. Tak właśnie działa m.in. insulinoporność, w której rozwój zaburzenia zmniejsza sukcesywnie szanse na schudnięcie, przyspiesza proces tycia, zaburza sygnalizowanie głodu co w połączeniu z naszym nieprawidłowym nastawieniem staje się mechanizmem samobójczym. Nie wiedząc o tych zmianach hormonalnych stajemy się ofiarą własnego postępowania i w tym konkretnym aspekcie faktycznie przestajemy powoli mieć jakąkolwiek możliwość kontrolowania sytuacji. Ścieżka, na której ustawiają nas te zaburzenia jest bezlitosna a najbrutalniejszy jej mechanizm jest taki, że nie boli. Wystarczy zaakceptować fakt, że mamy większy rozmiar, większe ubrania, jesteśmy w stanie mniej zrobić i poza tym nie odczuwamy żadnego dyskomfortu.
Gdyby insulinooporność bolała wówczas na świecie nie byłoby połowy przypadków cukrzycy typu 2. Jednak zaburzenie poniekąd podkręca narkotyczne odczucia dotyczące satysfakcji z jedzenia, wobec czego stajemy się jego ofiarami. Badania wskazują, że szanse na podjęcie realnej wali i wyjście z zaburzeń ma około 10% osób nimi dotkniętych. Na pytanie, dlaczego nie więcej odpowiedź jest równie brutalna. Pozostałe 90%, dopóki nie stanie w obliczu realnego zagrożenia utraty życia lub poważnego upośledzenia będzie bardzo skłonna te problem odsuwać w czasie i o nim zapominać.
Mechanizm chroniący przed stresem, który w normalnych warunkach jest na wagę złota, w tym konkretnym przypadku staje się przysłowiową kropką nad „i”. Im później rozpoczęte postępowanie dietetyczne, tym proces zdrowienia jest dłuższy i poziom trudności większy. Przemysł żywnościowy dzisiejszych czasów doskonale o tym wie i wystarczy obserwować, jak rozwija się sektor suplementów czy leków, które podobno wykonują pracę za nasz organizm i wnioski nasuwają się same.
Podsumowując chciałem napisać, że być może dzisiaj jesteś w grupie 90% ale nie musisz tam być. Możesz wstać jutro lub po przeczytaniu tego artykułu i dać radę wygrać. Kończę tym pozytywnym przesłaniem, którym chcę pokazać, że zaburzenie jest poważnych utrudnieniem, a my jesteśmy ofiarami podążającymi za zaburzeniem. Można w każdej chwili z tego się wyrwać i podążyć ścieżką zdrowia. Nie będzie to łatwe, ale jest możliwe. Nie bądź w tych 90%!