
7 minute read
SPACER po najdroższych ULICACH ŚWIATA

SPACER po najdroższych ULICACH ŚWIATA
Co łączy Via Monte Napoleone, Piątą Aleję i Champs-Élysées? Każdy metr kwadratowy to inwestycja w historię, emocje i to, co niematerialne, a jednocześnie bezcenne.
Szklane drzwi butiku Prady na Via Monte Napoleone otwierają się bezszelestnie, wpuszczając delikatny powiew chłodnego powietrza, który kontrastuje z letnim żarem mediolańskich ulic. Wewnątrz panuje przyjemna cisza, przerywana jedynie stłumionym odgłosem kroków na miękkim dywanie. Sprzedawczyni w idealnie skrojonym ubraniu uśmiecha się dyskretnie, nie zadając zbędnych pytań. Tu nikt nie zastanawia się, czy cię na coś stać. Każdy, nawet niepozornie wyglądający klient może wydać kilka albo kilkanaście tysięcy euro. Nikogo tu nie można zlekceważyć.
Położona w prestiżowej części Mediolanu między Via Manzoni a Corso Venezia – Via Monte Napoleone to ulica, która jest symbolem włoskiego wyrafinowania. W zasięgu krótkiego spaceru znajdują się takie architektoniczne ikony jak opera La Scala, katedra Duomo czy często fotografowany pasaż handlowy Galeria Wiktora Emanuela II.
Via Montenapo, jak często mówią Mediolańczycy, w ostatnim raporcie Cushman & Wakefield po raz pierwszy w historii zdobyła tytuł najdroższej ulicy na świecie. Choć dziś czynsze są tu wyższe niż na Piątej Alei w Nowym Jorku, do niedawna liderki rankingu, nie zawsze była synonimem luksusu. Jeszcze w latach powojennych stanowiła zwyczajny ciąg handlowy, gdzie mediolańscy kupcy sprzedawali tkaniny i galanterię. Dopiero w latach 80., gdy włoska moda zaczęła dominować na światowych wybiegach, Via Monte Napoleone przeszła transformację i stała się sercem mediolańskiego Quadrilatero della Moda. Dziś metr kwadratowy powierzchni handlowej kosztuje tu 20 tysięcy euro rocznie. Wzrost o 11% w ciągu ostatniego roku pokazuje, że mimo globalnych zawirowań gospodarczych luksus ma się tu dobrze.

Jednak sukces tej ulicy to nie tylko kwestia prestiżu. To doskonały przykład, jak lokalizacja staje się narzędziem w rękach strategów marek luksusowych. Sklep na Via Monte Napoleone jest miejscem sprzedaży, ale również wizytówką, żywym billboardem, który mówi światu: „Jesteśmy na szczycie, jesteśmy potęgą”. To właśnie dlatego Kering, właściciel m.in. Gucci i Bottega Veneta, wydał 1,4 miliarda dolarów na zakup budynku w tej okolicy. Ta inwestycja to manifest dominacji na rynku.
Spacerując nowojorską Piątą Aleją, trudno oprzeć się wrażeniu, że każdy centymetr chodnika przesiąknięty jest historią amerykańskiego snu. To tu w 1940 roku otwarto pierwszy flagowy sklep Tiffany’ego, którego niebieskie pudełka stały się synonimem eleganckiej biżuterii na całym świecie. Właśnie witrynom tego sklepu przyglądała się Audrey Hepburn w słynnej scenie z filmu Śniadanie u Tiffany’ego. Nawet ostatnia renowacja butiku, warta 250 milionów dolarów, nie była zwykłym remontem – to była inwestycja w podtrzymanie prawdziwej legendy. Nowojorska Piąta Aleja, przez dekady uznawana za najdroższą ulicę handlową świata, musiała w tym roku ustąpić miejsca włoskiej konkurentce. Czynsze na Upper Fifth Avenue, gdzie znajdują się flagowe sklepy Tiffany & Co., Louis Vuitton i Apple, sięgają 19 500 euro za metr kwadratowy rocznie.

Zmiana na szczycie rankingu Cushman & Wakefield to jednak nie tylko efekt wzrostu czynszów w Europie, ale także globalnych trendów gospodarczych. Włochy, mimo wyzwań ekonomicznych, pozostały bastionem tradycyjnego luksusu, który przyciąga klientów szukających nie tylko produktów, ale i historii, rzemiosła oraz niepowtarzalnego stylu życia. To właśnie ta mieszanka sprawia, że butiki przy Via Monte Napoleone działają bardziej jak galerie sztuki niż sklepy.
Dokonując zakupów na mediolańskiej ulicy, uczestniczysz w swego rodzaju spektaklu. W otoczeniu ekskluzywnych sklepów, pięknych kamienic, szykownie ubranych ludzi – często pasjonatów mody odczuwasz budzące emocje piękno i tradycję.
Z Nowego Jorku wracamy do Europy, na londyńską New Bond Street, która zajęła trzecie miejsce w rankingu. Cała Bond Street w londyńskim West Endzie łączy Piccadilly na południu z Oxford Street na północy. To kolejny przykład ulicy, która przekształciła się z handlowej arterii w ekskluzywną promenadę. Jej historia sięga XVIII wieku – od czasów panowania królowej Wiktorii ta prestiżowa okolica pozostaje ulubionym miejscem elit. Wiele renomowanych marek mających tutaj swoje sklepy posiadało uprawnienia do zaopatrywania rodziny królewskiej. Do dziś tradycję tę kontynuują m.in. Cartier, Asprey London, Charbonnel et Walker. Przy czynszach wynoszących 17 200 euro za metr kwadratowy rocznie ulica ta pozostaje jednym z najważniejszych adresów dla marek premium. Co ciekawe, mimo brexitu i niepewności gospodarczej Londyn nadal przyciąga inwestorów z całego świata, a na nowe powierzchnie handlowe oczekują kolejki zainteresowanych firm.

W Azji, gdzie rynek dóbr luksusowych rośnie najszybciej, prym wiedzie Tsim Sha Tsui w Hongkongu. Położona na południu półwyspu Koulun, potocznie zwana TST, jest jednym z najbardziej zamożnych miejsc w Hongkongu. Charakteryzuje się błyszczącymi pasażami handlowymi, luksusowymi hotelami i wysokimi wieżowcami biurowymi. Niekończący się ciąg markowych sklepów sprawia, że Tsim Sha Tsui jest rajem dla kupujących. Podczas spaceru wyczuwa się dynamikę azjatyckiego handlu. Czynsze na poziomie 15 000 euro za metr kwadratowy rocznie zapewniły TST pewne czwarte miejsce w rankingu Cushman & Wakefield. Dla marek takich jak Chanel czy Hermès butik w tej lokalizacji to nie tylko sklep, ale wrota do chińskiego rynku. Mimo politycznych napięć i zmian gospodarczych Hongkong pozostaje dla marek luksusowych nieodzownym punktem na mapie globalnej ekspansji. Tsim Sha Tsui, z widokiem na Zatokę Wiktorii, stało się miejscem, gdzie bogactwo nabiera wyjątkowego kontekstu kulturowego.

W Europie, poza Mediolanem i Londynem, nie można pominąć paryskich Pól Elizejskich. Nazywana „najpiękniejszą aleją świata” Avenue des Champs-Élysées to obowiązkowy punkt zwiedzania stolicy Francji. Ciągnie się przez prawie dwa kilometry od Place de la Concorde aż do Łuku Triumfalnego, stanowiąc jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc na świecie. Przez cały rok ulica tętni życiem – w ciągu dnia przyciąga turystów i mieszkańców, spacerujących między butikami Louis Vuitton, Mont-Blanc, Guerlain i Galeries Lafayette, nocą zaś rozświetla się blaskiem iluminacji i świateł neonów klubów oraz restauracji. Choć biorąc pod uwagę cenę za powierzchnię handlową, Pola Elizejskie złote lata mają już za sobą, wciąż zajmują piąte miejsce w światowym rankingu. Czynsze na poziomie 12 000 euro za metr kwadratowy rocznie nadal przyciągają marki, które chcą być obecne w sercu Paryża. Champs-Élysées to symbol francuskiej elegancji, każda marka dbająca o swój luksusowy image powinna tu być.

W świecie, w którym e-commerce rośnie w siłę, fizyczne sklepy na najdroższych ulicach świata pozostają niezastąpione. Bo choć produkty można kupić online, to emocji związanych z wejściem do butiku na Via Monte Napoleone czy Piątej Alei nie da się przenieść do świata wirtualnego. To właśnie dlatego te ulice pozostają nie tylko handlowymi arteriami, ale także żywymi symbolami globalnego luksusu. To zaś przyciąga gigantów prestiżowej branży. Chanel, Hermés, Dior i inne wielkie marki są tam obecne od lat, a powstające nowe brandy walczą o miejsce dla siebie. Ulice mają też określoną pojemność handlową, wszystko to powoduje, że czynsze na ulubionych przez klientów arteriach stale rosną. W pierwszej dwudziestce najdroższych ulic świata spadek odnotowała tylko Đồng Khởi w Ho Chi Minh w Wietnamie.
Obecność na najbardziej cenionych ulicach jest na tyle kluczowa dla wielu marek, że nawet w obliczu trudności finansowych nie opuszczają elitarnej lokalizacji – zamiast tego przenoszą się w miejsce o nieco niższej wartości rynkowej. Wysokie ceny za możliwość prowadzenia butiku w tak ekskluzywnym otoczeniu wywołują również efekt domina, wpływając na wzrost stawek w pobliskich lokalizacjach. Tym sposobem tworzą się ekonomiczne enklawy, bogate kwadraty, trójkąty i całe dzielnice handlowe, gdzie prestiż jest równie cenny jak sam towar.
Wysoko postawiony kołnierz chroni przed chłodnym wiatrem przeszywającym warszawski Nowy Świat. Powietrze wypełnia zapach świeżo mielonej kawy, mieszając się z aromatem lokalnych dań serwowanych w pobliskiej restauracji. Wnętrze nowo otwartego butiku skrywa nowoczesne meble, kontrastujące z klasyczną architekturą kamienicy. Nowy Świat, z czynszami na poziomie 1032 euro za metr kwadratowy rocznie, wciąż nie dorównuje swoim odpowiednikom w światowych metropoliach, jednak jego rozwój mówi wiele o ambicjach Warszawy. Obecność w rankingu Cushman & Wakefield na 35. miejscu to dowód na rosnące znaczenie stolicy na mapie europejskiego handlu luksusowego. Coraz więcej międzynarodowych marek decyduje się na otwarcie butików w tej okolicy, widząc tu nie tylko rynek wschodzący, ale i przestrzeń na budowanie wizerunku klasy premium. Warszawa nie jest Paryżem ani Nowym Jorkiem, ale ma w sobie coś, czego nie da się kupić: dynamikę, ambicję i rosnące aspiracje.
Ceny podane na podstawie raportu Cushman & Wakefield Main Streets Across the World 2024
Tekst: Adrian Kołodziej Managing Director Luxury Media