
2 minute read
Arcydzieła literatury
from Post Scriptum
Opowiadanie Rodzimy się z umarłymi zostało wyróżnione prestiżową nagrodą Nebula (1974). Ukochana głównego bohatera ginie w wypadku, a potem podróżuje z przyjaciółmi po całym świecie. Jak to możliwe? Autor opisuje społeczeństwo dalekiej przyszłości, w którym medycyna poradziła sobie ze śmiercią i potrafi ożywiać ludzi. Ożywieni normalnie myślą, mówią, zajmują się badaniami naukowymi, pracą, ba – hedonistycznym seksem także. Robią dokładnie to samo, co żywi. Mają tylko jeden problem – nie odczuwają żadnych emocji. Są emocjonalnie jałowi. Nasz bohater nie chce tego zrozumieć i jeździ za ukochaną, zderzając się z murem złożonym z jej ożywionych przyjaciół. Wie, że nie mogą być razem po jej śmierci, ale on ma przecież tysiące pytań, które wymagają natychmiastowej odpowiedzi, wyjaśnienia, zracjonalizowania. Na afrykańskim safari prawie udało mu się z nią spotkać, ale znowu, niestety, tylko „prawie”. Kobieta, za pośrednictwem przyjaciela (seks-przyjaciela), umówiła się ze swoim byłym ukochanym na następny dzień, po czym… pospiesznie wyjechała do Europy, nie dotrzymując słowa.
Zastanawiam się, czy zdradzić Wam zakończenie… To w końcu tylko opowiadanie, a nie powieść. No, to powiem. Jeśli ktoś chce przeczytać opowiadanie, to niech się tu zatrzyma i nie czyta tekstu poniżej. 36
Advertisement

Zdesperowany kochanek popełnia samobójstwo, żeby dostać się do miasta, w którym mieszkają Ożywieni. Wszystko udaje mu się doskonale i spotyka się ze swoją ukochaną. Wreszcie sam na sam, bez jej nieżywych, irytujących seks-przyjaciół (płci obojga). Ona przychodzi do jego pokoju i... oboje długo milczą. Nie mają ze sobą o czym gadać. Już nie jest ciekawy dlaczego, po co? Przestały go dręczyć niezadane pytania i nieotrzymane odpowiedzi. Patrzy na nią jak na przedmiot. Pudło z gratami do wyrzucenia, które w dodatku stoi na środku jego pokoju i przeszkadza w chodzeniu. Ona coś do niego mówi, on odpowiada. O podróżach, o pogodzie. Niepotrzebne
ROBERT SILVERBERG

foto: Edward Swatschek/ Wikipedia
informacje, nieciekawe. Zdania głuche, skrzypiące, jak pocieranie styropianem o szybę. Rozmowa się nie klei. W końcu ona wychodzi, a on oddycha z ulgą. Umawia się na wieczór z jej przyjaciółką. Prawdopodobnie po to, żeby dalej szukać. Czego? Tej iskierki żaru, która bezpowrotnie w nim zgasła.

Opowiadanie wstrząsające, dające do myślenia. Jak wiele, pozornie racjonalnych potrzeb, jest podyktowane czystymi emocjami. Dlaczego ona (on) zdradziła, dlaczego skłamała, czemu nie chce się spotkać i wyjaśnić, porozmawiać? Przecież my tylko chcemy wiedzieć. Zasłużyliśmy przecież na tę wiedzę, należy się nam ona, jak psu zupa. Przecież jej dusza i ciało należy do nas, przecież nam je: obiecała, ślubowała, zaklinała się. Możemy się pogodzić, że odeszła, ale nie bez słowa, nie bez wyjaśnień, bez zrozumienia, bez naszego przebaczenia, które przecież gotowi jesteśmy jej dać. A w rzeczywistości, to tylko emocje. I tylko emocje mogą nam dać odpowiedź, a nie rozum. Przestała kochać, a może nawet nigdy nie zaczęła. Chciała, ale się nie udało. I nie ma już żadnych pytań ani żadnych odpowiedzi. Nasze przebaczenie nie jest jej potrzebne. Ognisko zgasło. Koniec. Nie ma. Puesta nada.
To jedno z tych dzieł literackich, o których się nie zapomina, które z nami zostają. [ML]
