6 minute read

Magdalena Piekorz – Wrażliwa strona silnego charakteru

Królowa Śniegu, praca przy greenboksie;

fot: Piotr Dłubak

Advertisement

W rażliwa strona silnego charakteru

Magdalena Piekorz – polska reżyserka i scenarzystka filmowa i teatralna, doktor sztuki filmowej, członkini Polskiej Akademii Filmowej, dyrektor artystyczna Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Ukończyła reżyserię na WRiTV im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Od 2004 do 2016 adiunkt i wykładowca reżyserii tejże uczelni, pełniła także funkcję Dyrektora artystycznego w Instytucji Filmowej „Silesia-Film”. Autorka wielu filmów dokumentalnych oraz fabularnych. Jej pierwszy film dokumentalny Dziewczyny z Szymanowa nagrodzony został Brązowym Lajkonikiem na XXXI Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Krótkometrażowych w Krakowie, Franciszkański Spontan otrzymał Nagrodę Honorową Jury na II Małym Przeglądzie Form Dokumentalnych w Szczecinie, a Przybysze –Grand Prix Festiwalu Euroshorts’99 – wszystkie emitowane w cyklu Jedynki Czas na dokument. Grand Prix VIDEOPOLIS Italy przyniósł dokument Opuszczone miasto. Filmowy debiut fabularny Pręgi został obsypany nagrodami, otrzymał m.in. Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2004r. W 2005 roku film był kandydatem do Oscara. Senność z 2008 nagrodzona została Złotym Klakierem i otrzymała nagrody FFP w Nowym Yorku i Seattle. Zbliżenia z 2016 r. przyniosły nagrody za muzykę i zdjęcia na Festiwalu Prowincjonalia we Wrześni. Równolegle z twórczością filmową Magdalena Piekorz z powodzeniem realizuje spektakle teatralne. Od 2005 roku w dorobku reżyserki znalazły się następujące spektakle : Doktor Haust (monodram, w roli tytułowej – Michał Żebrowski) – Teatr Studio w Warszawie, Łucja szalona (współpraca m.in. z Krzysztofem Kolbergerem) – Teatr Słowackiego w Krakowie, Miłość i gniew – Teatr Słowackiego w Krakowie, Królewna Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków – adaptacja i reżyseria – Teatr Rozrywki w Chorzowie, musical Oliver! – pięć lat w stałym repertuarze Teatru Rozrywki (120 osób w obsadzie, nominacje do Złotych Masek), Hotel Nowy Świat –Teatr Polski w Bielsku-Białej (nominacje do Złotych Masek), Wizyta Starszej Pani (z Anną Polony w roli tytułowej) – Teatr Śląski w Katowicach, Czyż nie dobija się koni? Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, Orfeusz i Eurydyka w Warszawskiej Operze Kameralnej. Zrealizowała także Teatr Telewizji Techniki negocjacyjne z Agnieszką Grochowską i Mariuszem Bonaszewskim w rolach głównych oraz Panna Madonna, Legenda Tych Lat – koncert piosenek Ewy Demarczyk zrealizowany w ramach Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. W styczniu 2019 roku ukazał się tomik poezji Ogrody pamięci, a w maju 2019 powieść Nieobecność, napisana we współpracy z pisarką Ewą Kopsik.

fot. Jarosław Budzyński

Orfeusz i Eurydyka;

Z natury jestem krucha i wrażliwa, ale przy tym również przekorna i pewnie to zadecydowało o pozostaniu przyreżyserii. Jednak za tę wrażliwość płaci się wysoką cenę.

Opowiedz coś o sobie, o początkach twórczości. Kiedy zakiełkowała w Tobie chęć bycia reżyserem?

Myśl, żeby zostać reżyserem, kiełkowała we mnie już od najmłodszych lat, choć przez dłuższy czas było to nieuświadomione pragnienie. Od dziecka uwielbiałam oglądać filmy. W weekendy, kiedy rodzice zawozili mnie do dziadków, czekałam, aż oboje zasną i oglądałam kino nocne, a następnego dnia, w niedzielę, kiedy przyjeżdżali rodzice, babcia robiła szarlotkę i kawę, i zasiadaliśmy całą rodziną przed telewizorem, słuchając najpierw wstępu Stanisława Janickiego (który wiele lat później był moim profesorem na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego), a potem oglądaliśmy wspólnie prezentowany w „Starym Kinie” film. Uwielbiałam te seanse rodzinne. Pamiętam też pierwszy film, na który zabrał mnie do kina tata. To był King Kong z Jessicą Lange. Kino i teatr właściwie zawsze mi towarzyszyły, tym bardziej, że moja mama wykładała na dziennikarstwie, co zresztą robi do dnia dzisiejszego, i to ona tę miłość do sztuki we mnie zaszczepiła.

Na etapie szkoły podstawowej, a później liceum, realizowałam już jakieś swoje pomysły artystyczne, m.in. kawiarenki literackie. Współpracowałam z Telewizją Katowice, gdzie reżyserowałam programy, w których opowiadaliśmy o epokach literackich. Były one ilustrowane scenkami teatralnymi z udziałem kolegów z kółka teatralnego i studia aktorskiego, do których wówczas uczęszczałam. Były to: najpierw Grupa Amatorów Rozmaitości Teatralnych działająca 6

POST SCRIPTUM

w Pałacu Młodzieży, a później Studio Art Play Doroty Pomykały. Kilkakrotnie zdawałam do szkoły teatralnej, bo myślałam, że to zawód aktora jest moim przeznaczeniem, ale kiedy dowiedziałam się, że w Katowicach został właśnie otwarty pomaturalny wydział reżyserii, pojechałam na egzaminy. Uświadomiłam sobie, że reżyseria jest tym, co chciałabym robić. Bardzo szybko zrealizowałam pierwszy film dokumentalny, Dziewczyny z Szymanowa. Wiązało się to z faktem, że w szkole zaczął wykładać znakomity dokumentalista, profesor Andrzej Fidyk, autor cyklu Czas na Dokument, dla którego powstał ten debiutancki film. Moja droga zawodowa wiodła więc od telewizji, poprzez dokument, aż do fabuły i teatru.

Jakie cechy trzeba mieć, by móc zaistnieć jako przywódca, będąc z wyglądu drobną, delikatną kobietą?

Nigdy nie zastanawiałam się, czy mam cechy odpowiednie do wykonywania tego zawodu, ale faktycznie już w szkole podstawowej potrafiłam jakąś grupę ludzi za sobą porwać. Organizowaliśmy wspólnie akademie, przedstawienia, albo, tak jak wcześniej wspomniałam, kawiarenki literackie. Przystępując do takiego przedsięwzięcia, miałam wewnętrzne przekonanie, że się uda. Jednak gdybym wcześniej wiedziała, jak trudny psychicznie i fizycznie jest zawód reżysera, nie wiem, czy odważyłabym się go wykonywać.

Królowa Śniegu;

fot: Piotr Dłubak

Z natury jestem krucha i wrażliwa, ale przy tym również przekorna i pewnie to zadecydowało o pozostaniu przy reżyserii. Za tę wrażliwość płaci się jednak wysoką cenę. Również wszelkie słowa krytyki biorę głęboko do siebie, chociaż z biegiem czasu staram się dystansować. Spotkałam się i z hejtem, i z ostrą krytyką, ale kiedy za chwilę słyszę, że to, co zrobiłam, było dla kogoś ważne, to takie słowa mobilizują i utwierdzają w przekonaniu, że zrobiłam to „po coś”. Trzeba zaakceptować to, że w tym zawodzie jest się wystawionym na wieczną krytykę i cały czas weryfikowanym. Jeżeli to, co robię jest komuś potrzebne, muszę w tym wytrwać.

Zawsze uważałam, że zawód aktora jest bardzo trudny, ale finalnie to reżyser odpowiada za całokształt dzieła i we mnie jest to poczucie odpowiedzialności za ostateczny efekt. Jeżeli np. któryś z aktorów, któremu powierzam rolę, zostanie skrytykowany, to jest to w pewnym sensie także moja porażka, bo być może dałam mu złe wskazówki. Podobnie rzecz się ma ze scenografią czy montażem w filmie. Nie mogę się widzom tłumaczyć, że ktoś mi coś źle przygotował. Biorę to na swoje barki. Myślę natomiast, że ważne jest to, że we wszystkim, co do tej pory zrobiłam, byłam wierna sobie i mogę się pod tym podpisać. Z tego jestem dumna. Projekty, które do tej pory zrealizowałam, wynikały z mojej głębokiej potrzeby wypowiedzenia się na dany temat.

Po serii filmów dokumentalnych, które były nagradzane na wielu festiwalach, postanowiłaś spróbować swoich sił również w fabule. Udanie zadebiutowałaś

dramatycznym, wzruszającym filmem Pręgi, który powstał na kanwie powieści Wojciecha Kuczoka Gnój

opowiadającej o ciężkiej patologii rodzinnej. Film porusza bardzo trudny i ważny społecznie problem przemocy w rodzinie. Następnie powstał Twój film

Senność, także psychologiczny, choć traktujący

o zupełnie innych aspektach życia ludzi dorosłych.

Po kolejnych kilku latach wyreżyserowałaś Zbliżenia –

film o toksycznych relacjach matki z córką. W tym czasie tworzyłaś także w teatrze. Jesteś m.in.

autorką scenicznej adaptacji słynnej Królewny Śnieżki i Siedmiu Krasnoludków. Spektakl z nietypową

obsadą powstał w celu charytatywnym. Skąd w Tobie ta wrażliwość społeczna i potrzeba pokazywania trudnych tematów?

Po pierwsze jestem idealistką i wierzę w to, że sztuka zmienia świat i nawet jeśli nie robi tego globalnie, ale poruszy coś w pojedynczym człowieku, to warto ją tworzyć. Zwykle zajmowałam się tematami, które mnie obchodziły lub osobiście dotykały. Dziewczyny z Szymanowa były dla mnie o tyle ciekawe, że ja właściwie byłam w wieku tych bohaterek. One – w czwartej klasie liceum, ja – na drugim roku studiów. Bardzo mnie interesowało, jak te dziewczyny radzą sobie w sytuacji pewnego odosobnienia, jakie narzucała szkoła prowadzona przez siostry zakonne, w sytuacji zamknięcia i oddzielenia od rodziców. Zawsze istniała we mnie potrzeba zrozumienia problemu. Z kolei film Znaleźć, zobaczyć, pochować, który uważam za jeden z ważniejszych w moim dorobku, był w pewnym sensie filmem granicznym, bo podczas realizacji zderzyłam się z ogromnym cierpieniem.

This article is from: