
4 minute read
Uwagi o pisowni urbanonimów
mniej lubiany przez kibiców jest Dawid Kubacki. Trzy lata młodszy od Stocha i Żyły, ale odnoszący z nimi wspólne sukcesy w drużynie. Podobnie utytułowany jak Żyła (indywidualne mistrzostwo świata w 2019 roku oraz wspólne osiągnięte medale drużynowe – złoto w 2017 i dwa brązowe w 2013 i 2020 oraz dwa brązy w lotach – 2018 i 2020), ale w przeciwieństwie do niego wywalczył medal olimpijski (brązowy drużynowo w Pjongczangu – 2018). Lepiej też od Piotra prezentuje się w zawodach Pucharu Świata – wygrał je pięciokrotnie, a 23 razy stawał na podium.
W 2020 roku Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni, co na razie nie udało się Żyle. Rywalizacja na skoczni nie przeszkadza obydwóm w koleżeńskich relacjach.
Advertisement
Poza Żyłą i Kubackim w ostatnich latach sukcesy w Pucharze Świata odnosili także inni członkowie naszej kadry narodowej: Maciej Kot w 2017 roku wygrał 2 konkursy, a po jednym zwycięstwie w 2013 roku odnieśli Krzysztof Biegun i Jan Ziobro. Blisko triumfu w zawodach w Zakopanym w lutym 2021 roku był Andrzej Stękała – objawienie ubiegłego sezonu. Do zwycięzcy stracił zaledwie 0,3 pkt., czyli mniej niż poł metra na skoczni. Czy swoją formę z poprzedniego roku zaprezentuje również w obecnie rozpoczętym cyklu zawodów? A może któryś z pozostałych członków kadry narodowej, prowadzonej przez czeskiego trenera Michala Doležala, wypłynie, a w zasadzie to chyba wyskoczy lub wskoczy, na szerokie wody kariery międzynarodowej?
Sporego doświadczenia w poprzednich sezonach nabrali Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Tomasz Pilch, a swojego ostatniego słowa chyba jeszcze nie powiedzieli drużynowi brązowi medaliści olimpijscy Maciej Kot i Stefan Hula… Na koniec warto wspomnieć o rewelacji ostatnich Letnich Mistrzostw Polski, rozegranych pod koniec października. Szóste miejsce, wyprzedzając Kamila Stocha, zajął osiemnastolatek Jan Habdas. Może warto dać mu szansę w międzynarodowych zawodach o wysoką stawkę? Niektórzy z Państwa już się chwycili za głowę, zastanawiając się, co to takiego te urbanonimy. Otóż są to nazwy własne obiektów, występujących w przestrzeni miejskiej, czyli po prostu nazwy ulic, placów, parków, cmentarzy, kościołów, kin, kawiarni itp.
Mało kto wie, jak je poprawnie zapisywać. Wielką czy małą literą? Kłopoty z urbanonimami dotyczą bowiem przede wszystkim tego dylematu. A rozwiązanie jest proste, choć… może tylko takie się wydaje…
Zacznę od przypomnienia zasady notowanej w słownikach ortograficznych, która mówi że „wielką literą piszemy jedno- i wielowyrazowe nazwy dzielnic, ulic, placów, rynków, ogrodów, parków, bulwarów, budowli, zabytków, obiektów sportowych, np. Krzyki, Podwale, Praga, Powązki, Barbakan, Jeżyce, Rynek” . I to wydaje się jasne, gdyż te nazwy własne występują zwykle samodzielnie, bez nazwy gatunkowej, czyli nazwy samego obiektu. Do nazw gatunkowych należą m.in. wymienione wyżej: ulica (ul.), plac (pl.), park, cmentarz, kościół, jak i np. aleja (al.), pasaż, kopiec, klasztor, pałac, willa, zamek, most, molo, brama itd. W nazwach wielowyrazowych piszemy je małą literą, zaś pozostałe elementy wchodzące w ich skład wielką literą, np. ul. Libelta, pomnik Kościuszki, pl. Trzech Krzyży, cmentarz Powązkowski, al. Kościuszki, most Śląsko-Dąbrowski. Jeśli występują w nich skróty, to piszemy je małą literą, np. kościół św. Michała, ul. kpt. Franciszka Żwirki; skróty rozwinięte wymagają jednak wielkich liter, np. kościół Świętego Michała, ul. Kapitana Franciszka Żwirki.
Spójniki i przyimki w urbanonimach – jeśli nie stoją na ich początku – piszemy małymi literami, np. ul. Zbyszka z Bogdańca, kościół Świętych Piotra i Pawła, ale np. ul. Na Skarpie.
Warto wspomnieć o wyjątkach –otóż jeśli aleja w nazwie pojawia się w liczbie mnogiej, to zapisujemy ją wielką literą, np. aleja / al. Piłsudskiego, ale Aleje /Al. Jerozolimskie. Podobnie jest z bulwarem.
Tyle zasady. Teraz przypatrzmy się rzeczywistości. W wielu przypadkach trudno rozstrzygnąć, czy nazwa gatunkowa nie została przypadkiem włączona (przez władze miejskie, lokalną społeczność lub właścicieli obiektu) do nazwy własnej. Jeśli tak się stało, to i nazwę obiektu piszemy wielką literą, a zatem może być apteka Słoneczna lub też Apteka Słoneczna, kawiarnia U Zbyszka i Kawiarnia Literacka, zamek Książ oraz Zamek Królewski w Warszawie itd. Te budzące wątpliwości nazwy własne chyba częściej można spotkać zapisane z wielką literą nazwy gatunkowej. Winę (jeśli można tu mówić w ogóle o winie!) za to ponoszą niedoprecyzowane reguły, umożliwiające różne interpretacje tej samej nazwy, no i polskie zamiłowanie do wielkich liter, o którym pisałam już w numerze listopadowym. Mało tego, dużą rolę odgrywa też tradycja, którą Zespół OrtograficznoOnomastyczny Rady Języka Polskiego zbyt często – moim zdaniem – uzasadnia pisownię wielu urbanonimów, odbiegającą od przedstawionych wyżej reguł. Do takich należą np. Grób Nieznanego Żołnierza (w Warszawie), Ogród Saski, Osiedle Młodych (w Warszawie), Pałac Kultury i Nauki, Pałac Staszica, Pałac Elizejski, Rynek Starego Miasta, Świątynia Opatrzności Bożej, Trasa Łazienkowska, Trasa W-Z czy Zamek Ujazdowski.
I jak tu nie zgłupieć? Przede wszystkim należy pamiętać, że wszelkie zasady i reguły dotyczące pisowni to tylko pewne wytyczne czy zalecenia. Nikt za błędy językowe (chyba!) nie został jeszcze (!) ukarany więzieniem czy grzywną. Tylko wstyd wielki, głównie przed samym sobą, że popełniło się wykroczenie w zakresie języka ojczystego, który jest przecież determinantem tożsamości narodowej i państwowej każdego z nas. Włączmy zatem myślenie, gdy piszemy, i nie dajmy się zwariować.
Wesołych świąt!