
12 minute read
Mistrzostwa Polski w polskim kamieniu
W czasie zeszłorocznych targów STONE w Poznaniu odbyły się II Mistrzostwa Polski w Ręcznej Obróbce Kamienia. Z ich uczestnikami rozmawialiśmy kilka tygodni po zakończeniu wydarzenia. Wszystkim zadaliśmy te same pytania: o motywację do wzięcia udziału w zawodach, o wrażenia, co było trudne, a co łatwe wśród zadań, co dał im udział w Mistrzostwach i jak oceniają kamienie, w których pracowali.
Zadania konkursowe były trzy. Pierwszym było wykonanie elementu architektonicznego z wapienia pińczowskiego na podstawie przedstawionego rysunku technicznego. Drugie to detal architektoniczny w postaci płaskorzeźby na podstawie trójwymiarowego odlewu gipsowego wykonywany z białego piaskowca Długosz. Trzecie zadanie polegało na wykuciu napisu na podstawie lekko wypiaskowanego szablonu w wypolerowanym szarym piaskowcu Męcina Królewska. Wszystkie zadania były wykonywane wyłącznie narzędziami ręcznymi, bez użycia prądu i sprężonego powietrza. Oceniane było wiele aspektów pracy: dokładność odwzorowania detalu architektonicznego, dokładność wykonania prac w kamieniu, zgodne z zasadami wykonanie prac literniczych, ergonomię i zasady BHP w pracy z kamieniem, poszanowanie surowca naturalnego, umiejętne posługiwanie się narzędziami, umiejętność zastosowania różnych technik kamieniarskich oraz zasady fair play.
Advertisement
Jury przyznało tytuł mistrza Arturowi Janaszkowi. Dodatkowo przyznano dwa wyróżnienia. Przedstawiciele środowiska architektów przyznało wyróżnienie Wiesławowi Smolikowi, zaś grono finalistów pierwszej edycji Mistrzostw wyróżniło Piotra Gargasa. W Mistrzostwach uczestniczyli również: Tadeusz Biniewicz, Michał Misiaszek i Krzysztof Szymanowski.

Artur Janaszek
Udział w Mistrzostwach to przeprzyjemne wrażenia, które pozostaną na zawsze w pamięci. I genialna atmosfera. Wpadłem na Mistrzostwa praktycznie „z marszu”, ale mimo zmęczenia – i dzięki atmosferze, którą stworzyli organizatorzy, a podchwycili uczestnicy – to jest niebywałe wspomnienie. Nie było rzeczy trudnych. Może tylko to, że trzeba było fizycznie popracować. Mam pewne kłopoty z wydolnością organizmu – wynikające zresztą z uprawianego zawodu – więc 3 dni wyłącznie ręcznej pracy to był dla mnie przeogromny wysiłek fizyczny. Ale dałem sobie z tym radę. Poza tą odrobiną wysiłku, to była po prostu czysta frajda. Choćby z tego powodu, że ostatni raz ręcznie obrabiałem kamień 25 lat temu, jeszcze w szkole. Nie miałem nigdy okazji próbować ręcznej obróbki, bo na co dzień pracuje się elektronarzędziami i młotkami pneumatycznymi. One stały się nieodzowne w mojej kamieniarskiej pracy.
Do udziału w Mistrzostwach namawiał mnie kolega, który też wziął w nich udział. Do końca nie byłem przekonany. Gdyby nie namowy Wieśka, to by mnie tam nie było i nie zdobyłbym tytułu mistrza Polski. Przeżycia są bezcenne.
Znam i Męcinę, i podobne piaskowce, które dają się polerować. Do zadania literniczego ten materiał był dobrany rewelacyjnie. Twardy, można zachować ostrą i ładnie zaciętą krawędź. Linie wychodzą idealnie proste. Nie ma wykruszeń, porów czy delikatnych mikrosztychów.
W Długoszu robiłem dużo prac. I rzeźby, i płaskorzeźby, i liternictwo. To bardzo fajny materiał, ale pod warunkiem, że jest mokry. Wtedy jest bardziej plastyczny. Suchy ma tendencję do łuskowania – po uderzeniu dłutem odrywa się większy kawałek materiału, niż by się chciało. A na mokrym to, co potrzebuję odbić, to odbijam, a jak potrzebuję zaciąć krawędź, to ona wychodzi idealnie. To drobnoziarnisty spójny materiał, więc bardzo dobrze wychodzą różnego rodzaju detale, nawet 3-, 4 milimetrowe rzeźbione listki.

Wapień pińczowski do obróbki ręcznej jest idealny. Ale trochę go zlekceważyliśmy – bo to przecież wystarczy gwóźdź rozklepać i można w nim dłubać. Okazuje się jednak, że jak jest mokry, to potrafi dać w kość. Trzeba się napracować, żeby w nim coś zrobić. W pracy kamieniarskiej nie poważam używania takich narzędzi jak piła, więc musiałem się niemało namachać. Jeżeli coś ma być ręcznie zrobione, to zaczynam od szpica, przez gradzinę do dłut płaskich. I wtedy taka praca ma dla mnie sens. Z racji tego, że wapień pińczowski jest miękki, nie jest łupliwy. Więc pracując gradziną czy szpicem nie można liczyć na to, że – jak w piaskowcach – wystarczy uderzyć mocniej, by odłupać większy kawałek materiału. Wapień zachowuje się prawie jak drewno, narzędzia wchodzą w niego jak gwoździe w masło.

Międzynarodowe Specjalistyczne Targi Kamienia Naturalnego i Technologii Kamienia
Wiesław Smolik
Bardzo fajna atmosfera, bardzo fajna organizacja. Bardzo mi się podobało. Wróciłem zadowolony, że wziąłem udział w tym konkursie. Miałem już pewne propozycje – nie skorzystam z nich. Za wcześnie też, by mówić o innych efektach, ale czuję, że coś z tego jeszcze będzie.
Wapień pińczowski znam, kiedyś pracowałem w nim. To miękki kamień i łatwo się w nim pracuje. Z kolegami doszliśmy do wniosku, że nieco zbyt lekko podeszliśmy do niego – okazało się, że wykonanie zadania zajęło dużo więcej czasu, niż by się wydawało. Pewnie dlatego źle szacowaliśmy, że na co dzień pracujemy narzędziami elektrycznymi i pneumatycznymi, a na Mistrzostwach używaliśmy tylko narzędzi ręcznych. Wykonywany element nie był trudny, ale dość wymagający, techniczny.

W piaskowcach też już pracowałem. Nie wiem, czy konkretnie w tych, które mieliśmy, ale moim zdaniem nie ma to różnicy w obróbce. Jeśli materiał jest podobny, to nie ma dla mnie różnicy, w czym pracuję. Tylko inaczej muszę sobie naostrzyć dłuta. Na co dzień robi się takie rzeczy, więc nie były to bardzo wymagające elementy.
Obecność obowiązkowa dla wszystkich, którzy pracują z naturalnym kamieniem 17–20.06.2020 | Norymberga, Niemcy

Kamień naturalny to Twoja natura? Więc nie może Cię zabraknąć na Stone+tec, ponieważ tylko na tych największych w obszarze niemieckojęzycznym targach można znaleźć wszystko, co wiąże się z obróbką naturalnego kamienia. Od kamienia naturalnego i technicznego po technologie i nagrobki. Weź udział w specjalistycznym programie pokazów specjalnych, wykładów i pr ezentacji na żywo!
Zniżka 5 euro – zamów bilet online stone-tec.com/see-you-soon

Piotr Gargas
Udział w Mistrzostwach to niepowtarzalne wrażenia, bardzo mi się podobało. Szkoda, że szybko musiałem wyjechać i nie było możliwości dłużej porozmawiać z współuczestnikami, organizatorami i wystawcami na targach. To był spontaniczny przyjazd i cieszę się, że uczestniczyłem w tym przedsięwzięciu. Pracuję w Wielkiej Brytanii, ale planuję powrót do Polski. Z informacją o Mistrzostwach zadzwonił do mnie kolega, kamieniarz z Kielc, bo pomyślał, że dobrze by było, abym mógł poznać ludzi ze środowiska. I faktycznie tak się stało: poznałem nowych ludzi, a przy okazji otworzyły się nowe możliwości. Z wapieniem pińczowskim miałem styczność tylko w szkole. Nie pamiętałem dokładnie, jak on się zachowuje: że bywa nieprzewidywalny, jeśli chodzi o strukturę, i że jest bardzo miękki. I choć mam doświadczenie w pracy w miękkich materiałach, to ten był nad wyraz miękki i w pracy przydarzały mi się nieprzewidywalne rzeczy. Ręczny sposób obróbki kamienia znam, ale jednak już się tak nie pracuje. Na co dzień każdy używa różnych narzędzi elektrycznych lub pneumatycznych, więc już trochę zapomniało się, ile wysiłku i czasu trzeba włożyć w poszczególne czynności. Zadania były dość łatwe. Ale trochę niewłaściwie rozłożyłem siły. Obróbka bardzo miękkiego kamienia wymaga specyficznego podejścia – niech jego miękkość nie zwiedzie.
Męcina Królewska zupełnie mnie zaskoczyła. Jak usłyszałem, że będzie polerowany piaskowiec, to pomyślałem, że chyba ktoś użył złej terminologii albo pomylił się. Ale jak go zobaczyłem, to faktycznie byłem zaskoczony – poler był. I to jaki. Materiał nie był bardzo twardy, przyjemnie się w nim pracowało. Naprawdę ciekawy kamień.
Piaskowiec Długosz też znam, miałem z nim kontakt. Bardzo fajny w obróbce, jest dość miękki. Mój kawałek miał wyraźne uwarstwienie, które było odczuwalne przy pracy.
Mam ogromną satysfakcję z udziału w Mistrzostwach, było wspaniale. Pomoc, niesamowita współpraca. Owszem, trudno się skupić, kiedy dużo osób podchodzi i zadaje różne pytania na temat pracy. Trzeba by było kompletnie się wyłączyć i skoncentrować wyłącznie na pracy. Ale nie o to przecież chodziło. Sami zawodnicy też krążyli między sobą i taka wymiana doświadczeń była bezcenna. Do Poznania przyleciałem samolotem, więc wziąłem ze sobą tylko to, co absolutnie niezbędne, czyli małą „rozwijkę” z narzędziami. Dziękuję kolegom, którzy chętnie pożyczali swoje narzędzia. Rozmawiałem już z kilkoma osobami i na pewno powrót do Polski będzie łatwiejszy. Łatwiej mi będzie rozpocząć w kraju działanie. To można potraktować jak namacalne efekty udziału w tych mistrzostwach. Natomiast otrzymanie wyróżnienia w Mistrzostwach było dla mnie niesamowitym uczuciem. Jestem bardzo z niego zadowolony i nadal jest to dla mnie bardzo emocjonujące.







Tadeusz Biniewicz
Bardzo fajnie, że coś takiego jest organizowane, że uczesnicy mogą się spotkać, zmierzyć się, podejrzeć jak kto robi, jakimi narzędziami, jaką techniką. Nie ukrywam, że nie byłem przygotowany do tej pracy – nie miałem na przykład piły, więc musiałem to wszystko zrobić ręcznie. Oczywiście wszyscy sobie wzajemnie pomagali, pożyczali brakujące narzędzia. To oceniam pozytywnie. Nie jestem całkiem zadowolony z werdyktu jury. Uważam, że zasady oceniania nie do końca były przejrzyste. Przy tym ocena powinna być dokonywana w obecności zawodnika i powinno zostać skomentowane, jak zostało wykonane zadanie. Poza tym bardzo przyjemna impreza, ciekawa. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałem.
Ja dobrze się czuję w rzeźbach klasycznych, tam gdzie trzeba pokazać kunszt. Zadania były dużo prostsze od tego, co zwykle wykonuję, i nie pochodziły z mojej dziedziny. Jestem rzeźbiarzem artystycznym, nie pracuję z elementami architektonicznymi, więc zadania nie pozwoliły mi w pełni pokazać moich możliwości. Rzeźby robię z ręki, bez pomiarów. Mam wyczucie. Pierwszy raz w życiu natomiast kułem litery. Nie sprawiło mi to problemu – ani czasowego, ani technicznego. Porównując się do tempa pracy sąsiadów nie odstawałem od nich, ale robiłem to pierwszy raz. Wapień pińczowski znam, robiłem już rzeźby z tego materiału. Wydaje mi się, że lepszy byłby w obróbce, gdyby był suchy, bo ja lubię dopracowywać szczegóły. Oczywiście wiem, że obróbka suchego materiału byłaby trudniejsza.
Praca w piaskowcu to bajka, bo można oddać szczegóły. Choć w tych piaskowcach pracowałem pierwszy raz, to Długosz bardzo mi przypadł do gustu. To kamień stosunkowo twardy i bardzo chętnie do niego wrócę. O Męcinie nie mogę za wiele powiedzieć, bo tylko wykonywaliśmy w nim litery. Ale był twardy i wdzięczny w ręcznym kuciu. Ciekaw jestem, jak by się zachował w pracy rzeźbiarskiej.

SOSNOWICA KOPALNIE PIASKOWCA WYDOBYCIE I PRZERÓB PIASKOWCA
www.sosnowica.com.pl
SOSNOWICA

BRONIÓW


DŁUGOSZ
P.U.H. "SOSNOWICA" S.C. J. Wiąckiewicz, G. Rębosz Kopcie 1, 26-120 Bliżyn
KOPULAK

TUMLIN - GRÓD

tel. 41 374 54 52 tel./fax 41 374 50 70 biuro@sosnowica.com.pl

Michał Misiaszek
Bardzo się cieszę, że mogłem wziąć udział w Mistrzostwach. Wróciłem z bardzo pozytywnymi wrażeniami – warto było pod względem nowych kontaktów, fajnych ludzi i fajnej imprezy. Z Poznania przywiozłem nawet zlecenie, które powoli zaczynam realizować. Myślę nad tym, żeby w przyszłym roku wystawić się na targach, bo zauważyłem duże zainteresowanie stoiskiem pracowni rzeźbiarskiej, które było naprzeciwko. Na co dzień głównie rzeźbię i kuję litery – pracuję w granicie, dużo też modeluję w glinie, bo wiele z prac wykonuję z brązu. Dlatego spośród zadań konkursowych wszystko było na swój sposób trudne. Na przykład ten profil architektoniczny. Mam wiedzę książkową, jak należy takie rzeczy robić, ale nigdy wcześniej takich elementów nie przygotowywałem. Na szczęście współuczestnicy mi podpowiedzieli kilka „patentów” jak przyspieszyć pracę i jak pracować, aby niepotrzebnie nie powtarzać pewnych czynności. Dzięki kolegom właśnie udało mi się relatywnie szybko zrobić pierwsze zadanie. I to było świetne, że pracowałem tam z praktykami, którzy chętnie dzielili się wiedzą. Nie odczuwałem tam atmosfery współzawodnictwa, tylko współpracy. W ogóle nie odczuwałem rywalizacji. To wszystko było niesamowite. Miałem wcześniej kontakt z wapieniem pińczowskim, ale z tymi piaskowcami to był mój pierwszy kontakt. Wapień pińczowski bardzo lubię, jest rewelacyjny w obróbce. Znam go i dlatego chyba poświęciłem mu najwięcej uwagi. Efekt był taki, że na pozostałe dwie prace trochę zabrakło mi czasu. Ale jeśli mówimy o materiale, to Męcina Królewska jest dla mnie świetnym materiałem, a Długosz dał mi popalić, bo nie spodziewałem się, że to będzie tak twardy piaskowiec. .


Krzysztof Szymanowski
Zaproszenie do udziału w Mistrzostwach zobaczyłem na Facebooku. Uznałem, że po tylu latach pracy w kamieniarstwie dobrze byłoby pokazać, czego nauczyłem się w dotychczasowej pracy. Wypełniłem zgłoszenie, wysłałem zdjęcia swoich prac i miałem nadzieję, że może uda mi się dostać na konkurs, bo konkurencja była duża. Wyjazd na Mistrzostwa mile mnie zaskoczył. Bo okazało się, że reprezentuję całkiem wysoki poziom zawodowy, tylko w moim regionie brakuje mi możliwości do rozwinięcia skrzydeł. Dobrze się czuję w granicie i w liternictwie. Na literach uczyłem się zawodu. Pierwsze szlify zdobywałem na starych Powązkach i na Cmentarzu Komunalnym na Wólce Węglowej w Warszawie – pracowałem tam kilka lat po szkole. Litery to z zamkniętymi oczami robię. Płaskorzeźba piórka z drugiego zadania też była dla mnie zupełnie prostą formą. Natomiast w dotychczasowej pracy nie musiałem nigdy pracować z rysunkiem technicznym. Dlatego trudny dla mnie okazał się element architektoniczny. Przy tym zadaniu musiałem pilnować wymiarów. Nie byłem przygotowany narzędziowo, brakowało mi dobrych narzędzi pomiarowych – pożyczali mi je wspaniali współzawodnicy. Liczyłem na bardziej skomplikowane zadania. Może popiersie – w tym bym się lepiej odnalazł. W wykonanych zadaniach w zasadzie wystarczyłby dobry cyrkiel i kątownik. Znałem wapień pińczowski. Kilka razy robiłem rzeźby na pomniki, bo jest dość popularny w naszych okolicach. Pierwszy raz natomiast pracowałem w piaskowcu. Najciekawszy był Długosz – wystarczająco twardy, żeby nie uszkodzić i wystarczająco miękki, by łatwo obrabiać. Piaskowiec Męcina już był dość twardy i przez to bardzo fajny w obróbce. Dla mnie był trochę podobny do mojego ulubionego granitu – przewidywalny w obróbce i odporny na przypadkowe uszkodzenia.
Bezpośrednich wymiernych korzyści udział w Mistrzostwach jeszcze mi nie przyniósł, ale jestem zadowolony. I jeżeli będzie możliwość przyjechać na kolejne mistrzostwa, to z przyjemnością przyjadę na te kilka dni. Może coś pomóc w jakiejś wspólnej inicjatywie i w jakiejś wspólnej pracy? Bardzo mi się podobała ta wspólna praca.
Po targach było już trochę telefonów. Ale u nas na Podlasiu wartość pracy ręcznej jest zbyt wysoka dla klientów. Tu jest trudno o intratne i ciekawe zlecenia kamieniarskie. Dlatego zależało mi na nawiązaniu nowych kontaktów z kamieniarzami. I to się udało. Liczę też na współpracę z zakładami kamieniarskimi z okolicznych województw.


