3 minute read
Bądź zmianą, którą chcesz widzieć w świecie
Joanna Perzyna
W 1948 r. szwajcarski chemik otrzymał Nagrodę Nobla za przebadanie owadobójczych właściwości DDT. W czasie wojny DDT ratowało amerykańską armię przed tyfusem i febrą. Po wojnie świat zachwyciła wizja uwolnienia się od much, pluskiew i wszy.
Podchwyciło ją modernizujące się na ogromną skalę rolnictwo –
DDT rozlało się po polach, sadach i łąkach. W 1950 roku jeszcze
raz przyznano Nobla za wynalezienie nowej trucizny. Trucizny
były świetne, tylko muchy… jakby się popsuły – szybko okazało
się, że owady raz potraktowane DDT w ciągu kilku pokoleń stają się na nie odporne. Co więcej, nie reagują też na środki chemiczne, z którymi wcześniej się nie zetknęły. Za to DDT odkłada się w środowisku.
W 1962 roku Rachel Carson oskarża w książce „Silent Spring” przemysł chemiczny o dezinformację, a decydentów o brak reakcji
na spustoszenia, jakie w środowisku czyni stosowanie pestycydów
– tytułowa „cicha wiosna” zapada, kiedy umierają pisklęta ptaków
zatrutych toksycznymi owadami. Książka Carson doprowadziła
do zakazu stosowania DDT w wielu krajach. Jego pozostałości
do dziś znajdują się w glebie, wodzie i kobiecym mleku.
O DDT mówi też rozdział książki Antoniny Leńkowej 1 wyda
nej w Polsce rok wcześniej. Rozczula jej nieco anachroniczny język. W pierwszym odruchu można poczuć ulgę – DDT poszło w odstawkę, arszenik brzmi jak ponure średniowiecze. A jednak. Zmieniły się dekoracje, rozmnożyły związki chemiczne
i ich zestawienia. W teorii przebadane, selektywne i biodegradowalne, w praktyce odkładają się w glebie, wodzie, tkankach roślin i zwierząt. Nikt nie panuje nad konsekwencjami synergii i reakcji, które między nimi zachodzą. Co dalej?
Język zna, a my – jego użytkownicy – doświadczamy różnych form uczestnictwa: do partii się „zapisywało” albo „należało”,
do wojska „brali”, a na zajęcia dodatkowe trzeba się „zgłosić”
albo „chodzić”. Jaką formę doświadczenia przewiduje język dla
ruchu społecznego?
Słowo „apatia” pochodzi od greckiego apatheia: „bez uczu
cia”, a – „bez” plus pathos – „cierpienie”, przypomina Joanna
Macy, nauczycielka głębokiej ekologii 2 . Bierność i wycofanie, tak
często kojarzone z lękiem i depresją, są bardzo blisko niezgody na czucie. Czy zbyt daleko idącą interpretacją jest myśl, że tylko działanie – nierozerwalnie związane ze zgodą na czucie i cierpienie – może pokonać apatię?
Świat, który był domem, rozpadł się już ponad 100 lat temu. Nowoczesność z tym samym rozmachem wyzwoliła (ze struktur, tradycji, porządków) i odebrała poczucie zakorzenienia: przyniosła samotność i pustkę. „Aktywność człowieka nakierowana jest dziś
w pierwszym rzędzie na pielęgnowanie i karmienie oddzielnego
ego, oddzielnej jednostki. Kiedy więc musimy skonfrontować
się z czymś nieprzyjemnym (...) poczucie, że jesteśmy zupełnie
sami, wywołuje przerażenie” 3 mówi Joanna Macy. W nowocze
sność wpisane jest też doświadczenie niepewności: przyszłości, własnej siły sprawczej, sensu działania. W bliskiej Macy perspektywie buddyjskiej tylko akceptacja tej niepewności pozwala patrzeć na siebie i świat z „miłującą życzliwością”, na nowo uczy „być obecnym”, działać.
Od ponad stu lat nie zmienił się paradygmat. Głęboko wro
śliśmy w nowoczesności, a dodanie do niej „post” nie odwróciło
wektorów. Ciągle grzęźniemy w dyskusjach: czy wegańskie jest
eko, albo czy lepsze certyfikowane z Lidla, czy lokalne a niepewne,
i czy wybory konsumenckie są naszą formą uczestniczenia w neo
liberalnych demokracjach – czy może to korporacyjny fortel przerzucania odpowiedzialności? Uporem i drobnymi krokami chcemy sprawiać, by świat stawał się lepszy. Ale z wiarą, że możliwy jest inny porządek, bo możliwa jest inna perspektywa. Inna opowieść. Że istnieje czwartoosobowy narrator z noblowskiego wykładu Tokarczuk, który wsłuchuje się w wielogłos świata.
Rebecca Solnit pisze: „Nadzieja to przekonanie, że to, co
robimy, ma znaczenie, nawet jeżeli nie sposób z góry przewi
dzieć, jakiego i kiedy znaczenia nabierze, na kogo i na co może
wpłynąć.” 4 Nie w partykularnych rozwiązaniach, a w działaniu
jest nadzieja. W byciu manichejską drobiną, która codziennie
i od nowa waży szalę w świecie, gdzie jest tyle zła co dobra.
„Z tej perspektywy to, co wokół, nie ma znaczenia. Znaczenie
ma odpowiedź na pytanie: „I co ja na to?” mówi psychiatra i tera
peuta Bogdan de Barbaro. 5 .
Do ruchu społecznego ciężko się zapisać. Albo należeć czy
chodzić. Można poczuć się częścią. Jak nie ma indywidualnego zbawienia, tak nie ma jednostkowego oświecenia. Świat jest relacją, którą tworzy współodczuwanie. Nie ma większej odpowiedzialności niż poczucie bycia częścią. Drobiną, która przeważa.
Czytajcie czujnie – nigdy nie wiadomo, skąd przyjdzie rozwiązanie.
3 Rozmowa Dahr Jamail z Joanną Macy, Dzikie życie, 01.2018