
3 minute read
Kanabus
from Koncept nr 105
by Koncept
i Maciejem Dybowskim z Teatru Roma
27 marca obchodzimy Światowy Dzień Teatru. Ustanowione w 1961 roku święto miało na celu upamiętnić otwarcie słynnego paryskiego festiwalu teatralnego - Théâtre des Nations (Teatru Narodów), który został zorganizowany po raz pierwszy równo cztery lata wcześniej. Inicjatorem tego wydarzenia był Arvi Kivimaa – prezydent Fińskiego Instytutu ITI.
Advertisement
Zokazji tego wydarzenia co roku w siedzibie UNESCO wygłaszane jest specjalne orędzie dotyczące sytuacji w jakiej znajduje się teatr. Wiadomość ta jest przekazywana przez wybitne osobistości związane z teatralną branżą od 1962 roku. Pierwszym jej autorem był francuski poeta Jean Cocteau. W Polsce od 1973 roku święto znane początkowo jako Dzień Teatru było obchodzone 27 maja. Z czasem data tego wydarzenia została zmieniona na 27 marca. Oscar Wilde stwierdził, iż sympatia kierowana względem teatralnej sceny wynika z faktu, iż jest o wiele prawdziwsza od życia. Sławomir Mrożek pisał z kolei, iż sam teatr jest praniem sumienia. Już od czasów antycznych to właśnie ten rodzaj sztuki odgrywał ogromną rolę w życiu społeczeństwa. Bardzo często stanowił uciszany przez władzę głos obywateli i odzwierciedlał panujące nastroje społeczne. Jak jednak teatr postrzegany jest dziś? Co sprawia, że potrafi być tak wyjątkowy? Czy Polacy generalnie lubią chodzić do teatru? Rozważaniami na ten temat podzielili się Katarzyna Kanabus oraz Maciej Dybowski – niezwykle zdolni aktorzy teatralni związani m.in. z Teatrem Roma.
Jaką rolę pełni według Was teatr w obecnej rzeczywistości?
K: Myślę, że przede wszystkim rola teatru w świecie jest generalnie ponadczasowa. Sądzę, że nie możemy tutaj jednoznacznie stwierdzić, iż w przeszłości miał inne znaczenie niż dziś. Teatr ma nas uwrażliwiać - wzruszać, bawić, skłaniać do refleksji. Idziemy do teatru, żeby przeniknąć do innej rzeczywistości
M: W dzisiejszym świecie, gdzie rozwój technologii idzie w zatrważająco szybkim tempie, przestano doceniać wartość sztuki teatralnej. Ludzie traktują teatr głównie jako rozrywkę. Zauważyłem, że od kilku lat teatry poszukują zainteresowania widza poprzez spektakle o charakterze komediowym lub muzycznym. Praktycznie w każdym repertuarze teatralnym znajduje się spektakl, który jeżeli nie jest musicalem, to są w nim zawarte utwory muzyczne, śpiewane przez aktorów. Moim zdaniem pokazuje to jak bardzo muzyka przyciąga widza do teatru.
Dlaczego wybraliście artystyczną ścieżkę teatralną?
K: Właściwie to chyba Teatr wybrał mnie – a przynajmniej lubię tak myśleć. Dość późno zdecydowałam się, by zdawać do szkoły teatralnej. Wcześniej podjęłam inne studia - nie planowałam tego zawodu. Dostałam jednak zaproszenie do Teatru Miejskiego w Lesznie mimo, iż nie miałam wykształcenia aktorskiego. Ktoś dostrzegł we mnie talent, przez co zdecydowałam się zmienić plany. Dziś nic mnie tak nie cieszy jak praca na scenie i przed mikrofonem. Nie wyobrażam sobie innej drogi!
M: Od najmłodszych lat ciągnęło mnie do sceny. Zawsze się śmieje, że wybrałem ten zawód, ponieważ miałem wrażenie, że do żadnej innej profesji bym się nie nadawał! Poza tym nic innego mnie nie interesuje. Tu jednak potrafiłem się zmobilizować do nauki z zakresu warsztatu aktorskiego, tekstu, choreografii czy nut, ponieważ zajmuję się głównie teatrem muzycznym. Sprawia mi to ogromną radość i satysfakcję.
Jakie dostrzegacie korzyści i trudności w zawodzie aktorskim?
K: Plusów jest mnóstwo - jeśli rzeczywiście chce się to robić i ma się to szczęście, że ma się prace w zawodzie. Najważniejszy jest chyba rozwój – emocjonalny - a także poczucie spełnienia. Spotkania, rozmowy, poczucie tworzenia wspólnoty. A jeśli chodzi o trudność, myślę, że stres. Jest to wolny zawód. Raz się udaje, raz nie. Musimy być zawsze gotowi na „odrzucenie” co bardzo obciąża psychikę.
M: Trudnością jest wejście w branżę. Trzeba się bardzo napracować, aby móc z tego żyć i się niczym nie przejmować. Dla aktorów dniem wolnym jest poniedziałek. Od wtorku do soboty jest się na próbach, a wieczorami gra spektakle. W weekendy nawet po dwa. Sam często pracuję także w poniedziałki, ponieważ wtedy mam czas, aby umówić się np. na dubbing, ale nie narzekam, bo kocham to, co robię. Największym plusem występowania na scenie jest jednak moment w którym możemy wysłuchać aplauzu i ukłonić się publiczności. Nie ma nic piękniejszego w tym zawodzie jak docenienie naszej pracy od razu po jej zakończeniu.
Czy istnieje jakiś magiczny czynnik, który sprawia, że widz odnajdzie w teatrze coś czego nie odszuka np. w filmie?
K: Istnieje - nazwałabym to efektem „tu i teraz”. Kino jest odtwarzalne. W filmie możemy oglądać daną scenę bez końca, ale emocje przekazane przez aktora będą zawsze takie same. Teatr żyje. Wszystko wokół ma wpływ na to jak akurat potoczy się spektakl. Zawsze jest inaczej. Widz może przeżywać na różne sposoby to co ukaże się na scenie, za każdym razem inaczej.
M: Tym wyjątkowym czynnikiem jest żywy człowiek. W teatrze to co widz zobaczy, zależy od aktorów odgrywających swoje role - trzeba pamiętać, że aktor jest człowiekiem, a nie robotem. Może mieć lepszy lub gorszy dzień. W filmie jest zupełnie inaczej. Szczególnie teraz, gdy nie ogranicza nas ilość taśmy i możemy dopracować każdy szczegół. W teatrze wychodzisz na scenę i nie masz szansy powtórzyć sceny - spektakl musi trwać dalej. Można coś poprawić dopiero grając kolejny, ale dzięki temu każdy jest inny i to jest piękne.
Co chcielibyście życzyć z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru?
K: Kolegom z pracy życzę… pracy i radości z niej płynącej. A widzom pięknych, niepowtarzalnych przeżyć. Zapraszam do Teatru - nieważne jakiego, niech to widz wybierze to miejsce, które przemawia do jego serca.
M: Życzę wytrwałości, cierpliwości i możliwości wypoczynku, bo jest to bardzo ciężki kawałek chleba. No i dużych zarobków, bo wcale nie jest tak kolorowo, jak się ludziom wydaje…